Norweski z bonusami

Zaczęty przez Widsið, Styczeń 10, 2014, 04:23:57

Poprzedni wątek - Następny wątek

Ghoster

#45
[...........]
  •  

Todsmer

Już to kiedyś pisałem, ale Szwedzi twierdzą, że Duńczycy mówią, jakby byli cały czas pijani.
  •  

Pluur

Cytat: Ghoster w Styczeń 21, 2018, 20:37:09
CytatKomunikacja się powiedzie, jeśli obie strony mówią wolno i odpowiednio dobierają słownictwo (uczy się tego w szkołach).
O, to jest ciekawe. Wiesz o tym coś więcej?
To samo chciałem się pytać, kładąc akcent na uczy się tego w szkołach.
  •  

Widsið

No to najpierw te cechy skandynawskich języków. Jeśli chodzi o fonetykę, angielska Wikipedia dość dobrze prezentuje podstawowe różnice w dźwiękach, które pozwoliły na jasne zdefiniowanie północnej podgrupy, ale trzeba pamiętać, że od średniowiecza minęło trochę czasu i część z tych zmian została zatarta lub cofnięta przez wpływy zewnętrzne, albo dalsze zmiany ostatecznie i tak doprowadziły do podobnych rezultatów, co w grupie zachodniej.

We fleksji czasownika i rzeczownika obserwujemy dokładnie te same procesy, przez które przeszedł angielski, tylko w przypadku czasownika nieco szybciej (końcówki -er/-ar, formalnie kognaty angielskiego 3.os. -s, zaczęły rozprzestrzeniać się po wszystkich formach osobowych czasu teraźniejszego jeszcze w XII wieku), a rzeczownika - nieco wolniej (reliktowe formy z celownikiem są obecne szczególnie w norweskim i szwedzkim). Specyficzne dla staronordyjskiego zmiany samogłosek w temacie czasownika zachowują jednak tylko języki wyspiarskie i niektóre dialekty norweskie. W piśmie na kontynencie oddaje je tylko nynorsk, tylko w przypadku czasowników mocnych (å kome - kjem a nie *komar, å fare - fer a nie *farar, å gje - gjev a nie *gjer). Wszystkie skandynawskie języki zachowują też podział na odmianę mocną i słabą w przypadku przymiotników, przy czym część końcówek słabych została podmieniona przez mocno zredukowane formy zaimków wskazujących, które potem doklejono do słowa.

Jeśli chodzi o składnię, w zdaniu prostym oznajmującym obowiązuje V2. Czasownik zawsze zostaje na składniowym drugim miejscu:
Eg kjøpte meg ei ny jakke. (nn) - "Kupiłem sobie nową kurtkę."
Gustav har åkt till Jönköping. (sv) - "Gustaw pojechał do J."
I går var vi saman på kino. (nn) - "Wczoraj byliśmy razem w kinie."
Bollen sparkade jag. (sv) - "To ja kopnąłem piłkę."
Inaczej niż w niemieckim, a podobnie jak w angielskim, elementy form peryfrastycznych zostają koło siebie, ewentualnie mogą być rozdzielone negacją.
Gustav har inte åkt till Jönköping. a nie *Gustav har inte till Jönköping åkt.

W zdaniu złożonym szyk może być przestawny w zdaniu nadrzędnym, jeśli zdanie podrzędne jest z przodu:
Hvis du kommer, lager jeg mat. (bm) - "Jeśli zamierzasz przyjść, zrobię coś do jedzenia."
Faller lövet ner på marken, är det nog höst (sv) - "Jeśli liście spadają na ziemię, najpewniej jest jesień."
(tutaj ciekawostka: powszechne jest pominięcie słówek wprowadzających warunek hvis, om, dersom itd. i zastosowanie zamiast nich inwersji, jak powyżej).

Jeśli natomiast zdanie podrzędne jest z tyłu, szyk zdania nadrzędnego pozostaje bez zmian, natomiast okolicznik wskakuje na drugie miejsce za podmiotem w zdaniu podrzędnym:
Jeg lager ikke mat om du ikke kommer. (bm) - "Nie będę robić nic do jedzenia, jeśli nie zamierzasz przyjść."
Ni kan ha rast om ni värkligen behöver det. (sv) - "Możecie odpocząć, jeśli naprawdę tego potrzebujecie."

Generalnie różnice między tymi językami są głównie formalne, a nie strukturalne, przy czym można zaobserwować dwie grupy: szwedzki i norweskie dialekty północne i zachodnie, z nieco bardziej rozbudowaną odmianą czasownika, oraz duński i południowo-wschodnie dialekty norweskie, z nieco mniej rozbudowaną. Islandzki i sztucznie doarchaizowany farerski oczywiście z tego schematu wypadają.

Co do nauczania w szkołach, komponent językowy w ramach zajęć odpowiadających naszemu językowi polskiemu jest znacznie bardziej rozbudowany i rozciągnięty w czasie. Uczniowie dostają trochę wiedzy z zakresu historii języka, uczą się o podobieństwach i różnicach między poszczególnymi językami skandynawskimi, poznają false friends i dostają ogólne informacje nt. tego, jak mówić, żeby być zrozumianym za bliską granicą. Taki program trwa do końca obowiązkowej edukacji, a w przypadku wyboru studiów skandynawistyczntych jest kontynuowany w formie pogłębionych kursów typu compare and contrast w miejsce lektoratu w tradycyjnym rozumieniu.
  •  

Silmethúlë

Cytat: WidsiðCo do nauczania w szkołach, komponent językowy w ramach zajęć odpowiadających naszemu językowi polskiemu jest znacznie bardziej rozbudowany i rozciągnięty w czasie. Uczniowie dostają trochę wiedzy z zakresu historii języka, uczą się o podobieństwach i różnicach między poszczególnymi językami skandynawskimi, poznają false friends i dostają ogólne informacje nt. tego, jak mówić, żeby być zrozumianym za bliską granicą. Taki program trwa do końca obowiązkowej edukacji, a w przypadku wyboru studiów skandynawistyczntych jest kontynuowany w formie pogłębionych kursów typu compare and contrast w miejsce lektoratu w tradycyjnym rozumieniu.

Zajebiste. Odkąd zacząłem się interesować czeskim (czyli jakoś od podstawówki) marzyłem o czymś takim w Polsce nt. struktury i słownictwa innych słowiańskich...
  •  

Pluur

Cytat: WidsiðCo do nauczania w szkołach, komponent językowy w ramach zajęć odpowiadających naszemu językowi polskiemu jest znacznie bardziej rozbudowany i rozciągnięty w czasie. Uczniowie dostają trochę wiedzy z zakresu historii języka, uczą się o podobieństwach i różnicach między poszczególnymi językami skandynawskimi, poznają false friends i dostają ogólne informacje nt. tego, jak mówić, żeby być zrozumianym za bliską granicą. Taki program trwa do końca obowiązkowej edukacji, a w przypadku wyboru studiów skandynawistyczntych jest kontynuowany w formie pogłębionych kursów typu compare and contrast w miejsce lektoratu w tradycyjnym rozumieniu.
Zgadzam się z Silmethúlë, w polskim też takie coś dałoby radę zrobić, jednak największym problemem byłaby edukacja sama w sobie, ale to osobny temat. W sumie ciekawi mnie jak to skandynawskie podręczniki (czy inne materiały) podają takim małym podstawówkiwiczom. Odniosę się jeszcze do jednego tematu poruszonego, który mi umknął:

Cytat: WidsiðJeśli chodzi o rynkową moc jakiegokolwiek języka, to jeśli to jest jedyna ,,twarda" umiejętność, którą kandydat się może pochwalić, a praca nie polega na tłumaczeniu, dyplomacji czy polityce międzynarodowej, zawsze będzie ona niska.
A co z osławionymi jak umiesz język X, to firma i tak cię nauczy co masz tam robić, bo bardziej jej się opłaca wysłać cię na kurs dotyczący zajęcia w pracy, niż językowy?

  •  

Widsið

Nie spotkałem się z praktycznym zastosowaniem tej reguły, prawdę mówiąc, ani w mojej epoce pre-IT, ani tym bardziej obecnie. Przypuszczam, że może tak być, jeśli język jest naprawdę rzadki i naprawdę potrzebny, a stanowisko jest wejściowe, więc koszty ponoszone przez pracodawcę będą relatywnie niewielkie w stosunku do kosztów generowanych przez przestój wynikający z braku kogokolwiek na tym miejscu. Rzeczy potrzebne w pracy nie zawsze są prostsze niż nauka języka, mimo że być może mniej obszerne pod względem materiału, a szkolenie, jeśli nie jest skrojone pod firmę - nie da odpowiedniego wglądu w proces czy zadanie, a jeśli jest - i tak nie zastąpi doświadczenia. Nie jest też prawdą, że te języki są faktycznie jakoś niesamowicie potrzebne, jeśli się jakichś wymaga, to jest to przede wszystkim angielski + ew. jakiś ukierunkowany na kraj, z którym się będzie pracować (a to już cecha generalnie nie za wysoko płatnych na wejściu usług wspólnych lub telemarketingu), a te pozostałe to taki, jak to piszę czasem sam w ogłoszeniach, nice to have. Na zdrowy rozum, jeśli nie masz zielonego pojęcia o, załóżmy, księgowości, nie będziesz raczej rozważany jako kandydat mimo być może znajomości dodatkowych języków z listy w ogłoszeniu, bo nie wiadomo, czy jako księgowy się sprawdzisz - tak jak do języków, do innych dziedzin wiedzy również trzeba mieć albo naturalny talent, albo dużo czasu i determinacji.
  •  

Pluur

Cytat: Widsið w Styczeń 22, 2018, 14:02:21
Nie spotkałem się z praktycznym zastosowaniem tej reguły, prawdę mówiąc, ani w mojej epoce pre-IT, ani tym bardziej obecnie. Przypuszczam, że może tak być, jeśli język jest naprawdę rzadki i naprawdę potrzebny, a stanowisko jest wejściowe, więc koszty ponoszone przez pracodawcę będą relatywnie niewielkie w stosunku do kosztów generowanych przez przestój wynikający z braku kogokolwiek na tym miejscu. Rzeczy potrzebne w pracy nie zawsze są prostsze niż nauka języka, mimo że być może mniej obszerne pod względem materiału, a szkolenie, jeśli nie jest skrojone pod firmę - nie da odpowiedniego wglądu w proces czy zadanie, a jeśli jest - i tak nie zastąpi doświadczenia. Nie jest też prawdą, że te języki są faktycznie jakoś niesamowicie potrzebne, jeśli się jakichś wymaga, to jest to przede wszystkim angielski + ew. jakiś ukierunkowany na kraj, z którym się będzie pracować (a to już cecha generalnie nie za wysoko płatnych na wejściu usług wspólnych lub telemarketingu), a te pozostałe to taki, jak to piszę czasem sam w ogłoszeniach, nice to have. Na zdrowy rozum, jeśli nie masz zielonego pojęcia o, załóżmy, księgowości, nie będziesz raczej rozważany jako kandydat mimo być może znajomości dodatkowych języków z listy w ogłoszeniu, bo nie wiadomo, czy jako księgowy się sprawdzisz - tak jak do języków, do innych dziedzin wiedzy również trzeba mieć albo naturalny talent, albo dużo czasu i determinacji.
W sumie to dobrze wiedzieć, bo pozwoli to mi zdecydować czy pójść na jeden tylko (językowy) kierunek, czy zostawić obecny i dobrać właśnie ten językowy.
  •  

Henryk Pruthenia

Widsidzie, kolejna zagwozdka z mojej strony:
"Men jeg husker ikke hvor du tro" - czym jest tu te "tro"?
Słownik podaje bezokolicznik od å tro, a angielskie tłumaczenia "walked" - przyznam, skołowan jeśm!
Hjelp meg, takk!


Henryk Pruthenia

Takk!
Tak myślałem, ale nie mogłem nigdzie tego znaleźć.

Widsið

Dodam tylko, że tro to w tym kontekście archaizm i bym tak nie mówił. Przeciętny Norweg będzie miał podobną zagadkę jak ty.
  •  

Henryk Pruthenia

A w jakich kontekstach te słowo występuje obecnie?

Widsið

W żadnych, to archaiczna odmiana. Trådde to standardowa i powszechna odmiana.
  •