Zakładam wątek poświęcony wyrazom (a także frazeologizmom) obecnym w pewnych językach, które nie mają dobrego, powszechnie przyjętego odpowiednika w innych.
Zasadniczo można je podzielić na 2 grupy:
1) hehe, mają na to osobne słowo, wariaci
2) kurde, nigdy nie wiem ja to przetłumaczyć, chyba się pochlastam
Nie trzeba chyba mówić, że rozróżnienie jest wysoce subiektywne i zależy od działki, którą się zajmujemy. Można (lecz nie trzeba) proponować tutaj własne tłumaczenia na język polski (nie obowiązują takie ograniczenia etymologiczne jak w wysokopolskim).
Serendipity — oznacza odkrycie czegoś ważnego lub użytecznego drogą szczęśliwego trafu (zwykle w kontekście badań naukowych), także pewien talent, dryg do takich odkryć; osobliwy wyraz ukuty przez osiemnastowiecznego angielskiego literata, który inspirował się pewną pokręconą bajką o 3 królewiczach z Cejlonu (http://livingheritage.org/three_princes.htm) (Serendib — ponoć dawna nazwa owegoż), którzy wygnani ze swego kraju dzięki swojej inteligencji i fartowi rozwiązują szereg zagadek. Sporo języków europejskich zapożyczyło ten wyraz z angielskiego. Również w polskim zdarzają się próby zapożyczania to jako serendypność, to jako serendypia, które jednak wydają mi się pokraczne i groteskowe.
W związku z tym jestem za odrzuceniem prostego zapożyczenia na rzecz frazeologizmu traf cejloński (zachowane oryginalne egzotyczne konotacje); serendipitously — trafem cejlońskim, serendipitous — tu już trzeba by przeformułować całość (ew. skrótowo cejloński(e) — odkrycie).
Inną możliwością jest wykorzystanie jakiegoś znanego przypadkowego odkrycia i urobienie wyrazu od nazwiska odkrywcy. Np. inspirując się odkryciem penicyliny przez A. Fleminga, możemy mieć flemingiadę (sufiks -(i)ada wystarczająco często tworzy derywaty nazw osobowych: spartakiada, robinsonada, chopinada, rodomontada itp.). Gorzej z przymiotnikiem i przysłówkiem (flemingowski? flemingijski?).
Zapraszam do podzielenia się innymi napotkanymi pojęciami, przy których czujecie pokusę code switchingu, albo z którymi tłumacze i autorzy nie radzą sobie zbyt dobrze.
Zgodnie z sugestią spitygniewa, rozszerzyłem temat z języka polskiego na wszelkie języki.
Cytat: Gubiert w Kwiecień 24, 2013, 11:56:05Gorzej z przymiotnikiem i przysłówkiem (flemingowski? flemingijski?).
Flemingowski, bo nie ma czegoś takiego jak "Flemingja".
Zresztą pisałem już kiedyś o "kijach" i ich nadużywaniu...
Tutaj jest parę niezłych przykładów (http://www.altalang.com/beyond-words/2008/10/12/ten-most-difficult-words-to-translate/) (ale raczej z grupy pierwszej według Gubierta). Z typu drugiego, to w tym momencie do głowy przychodzą mi tylko sławetne followed by, równie legendarne niemieckie doch (choć niby bynajmniej spełnia u nas m.in. taką rolę, ale nikt tego nie używa) i węgierskie vidék, stosowane na określenie terenu Węgier poza Budapesztem (choć to przykład strasznego stolycowego bucostwa, bo dosłownie znaczy "prowincja"). Ale dam głowę, że znam więcej lepszych przykładów, może później coś mi przyjdzie do głowy.
Ale czemu temat taki jednostronny? Mnie zawsze ciekawiło, które polskie słowa nie mają odpowiedników w innych językach, np. zastanawia mnie, jak częste są niezłożone odpowiedniki "doby" czy "iskania".
Cytat: spitygniew w Kwiecień 24, 2013, 18:59:21węgierskie vidék, stosowane na określenie terenu Węgier poza Budapesztem (choć to przykład strasznego stolycowego bucostwa, bo dosłownie znaczy "prowincja")
Ekhm, ale słowa oznaczającego ,,prowincja" na oznaczenie terenów poza stolicą używa się także w innych językach – takie użycie notuje się we francuskim, a także polskim. Z kolei np. angielski używa w tym znaczeniu wyrażenia
the regions.
Poważnie, warszawiaki też są aż takimi bucami? Cóż, mogłem się domyślić...
Cytat: spitygniew w Kwiecień 24, 2013, 19:35:59
Poważnie, warszawiaki też są aż takimi bucami? Cóż, mogłem się domyślić...
Widzę, że przemawiają przez ciebie
prowincjonalne kompleksy, ale to nie jest żadne ,,bucowstwo", tylko określenie niejako skalkowane z podziały administracyjnego Cesarstwa Rzymskiego, które dzieliło się na
Italię, oraz
prowincje, czyli wszystko poza Italią.
Cytat: Vilén w Kwiecień 24, 2013, 19:05:54
Widzę, że przemawiają przez ciebie prowincjonalne kompleksy
Lepsze to niż słoikowa duma... A tak swoją droga, ciekawi mnie jak sprawa ma się z Niemcami, jako państwem tradycyjnie bardzo zdecentralizowanym (Berlin do ogółu ludności ma może podobną proporcję co Warszawa, ale wiadomo - centrum finansowe i największe lotnisko we Frankfurcie, nawet telewizja publiczna ma siedziby w mniejszych miastach, itd.), w przeciwieństwie do ww. Francji, UK i Polski.
Bo Berlin to dziura. Jedna z najchujowszych stolic w Europie, jeśli nie na świecie.
[/sorry za offtop]
Sza, sza, światowcy...
Cytat: Dynozaur w Kwiecień 24, 2013, 15:11:14
Cytat: Gubiert w Kwiecień 24, 2013, 11:56:05Gorzej z przymiotnikiem i przysłówkiem (flemingowski? flemingijski?).
Flemingowski, bo nie ma czegoś takiego jak "Flemingja".
Zresztą pisałem już kiedyś o "kijach" i ich nadużywaniu...
Ech, myślałem przy pisaniu tego postu, żeby dodać ,,za co zostanę zrugany przez Dynozaura".
CytatAle czemu temat taki jednostronny? Mnie zawsze ciekawiło, które polskie słowa nie mają odpowiedników w innych językach, np. zastanawia mnie, jak częste są niezłożone odpowiedniki "doby" czy "iskania".
Mogę z`edycić. Co do ,,doby", na pewno rosyjski ma swoje słynne сутки.Nawet w angielskim jest jedno strasznie
obscure * odgreckie słowo na to, nychthemeron (http://en.wikipedia.org/wiki/Nychthemeron). Prawie jak Necronomicon.
*o, kolejny wyraz, który idzie na tapetę. Ile razy się pociłem, żeby ten sens jakoś oddać po polsku...
Skandynawowie mają døgn w znaczeniu "doba, 24h", to chyba jedyny w germańskich przykład na proste na to określenie o.O
Podobno rumuński nie ma oddzielnego słowa o znaczeniu ,,płytki", zamiast tego używają dosł. ,,mało głęboki" albo ,,mały" (mała woda).
Inna luka w polskim to brak pojedyńczego wyrazu na ,,imię i nazwisko", więc trzeba stosować takie dvandva albo jakieś bardzo wyrafinowane określenie jak nazwa osobowa, antroponim itp. Aha, jest jeszcze ,,godność", używalna tylko w pytaniu ,,Wasza godność?" ale w jakimkolwiek innym kontekście niespecjalnie :)
Wypadałoby chyba przesunąć wątek o dział niżej.
A, arabski ponoć nie ma nigdzie.
Cytat: Gubiert w Kwiecień 24, 2013, 20:28:39
Podobno rumuński nie ma oddzielnego słowa o znaczeniu ,,płytki", zamiast tego używają dosł. ,,mało głęboki" albo ,,mały" (mała woda).
Najczęściej używa się w takich kontekstach właśnie albo "mało głęboki" (puţin adânc), albo, tu może nieco kuriozalnie, "płaski" (plat).
Ja zwykle "imię i nazwisko" zastępuje przez "miano", które jest takim odpowiednikiem angielskiego name, więc uwzględnia też ew. ksywki, itp.
Cytat: spitygniew w Kwiecień 24, 2013, 21:11:59
A, arabski ponoć nie ma nigdzie.
Norweski też nie.
Używanie konstrukcji egzystencjalnych zamiast zaimków przeczących czy nieokreślonych jest dość częste.
Ktoś to wziął. - Jest człowiek, co to wziął.
Nikt tego nie wziął. - Nie ma człowieka, co by to wziął.
http://wals.info/chapter/46
http://wals.info/chapter/115
A jak sobie inne języki radzą z czasownikiem umieć?
Podoba mi się rozwiązanie esperanckie:
scii (wiedzieć) + povi (móc) = scipovi (potrafić, umieć)
W mandaryńskim jest niemal engilangowe rozgraniczenie: 会 - umieć, 能 - móc (obiektywnie), 可以 - móc (mieć pozwolenie na). I jest to zupełnie powszechne i naturalne.
EDIT:
W polskim irytuje mnie brak rozróżnienia ghost/spirit. (zwłaszcza jeśli chodzi o kontekst metaforyczny, typu "You're coming and going, never telling me when you leave, like ghost haunting me")
Eeee, duch/dusza?
Ale duch wciąż może duszę oznaczać.
Tłumacząc ghost musimy albo stosować bardziej "demonologiczne" i nacechowane formy (zjawa, mara, widziadło), albo ryzykujemy niejednoznaczność. ("Your ghost will lead you" jako "Twój duch cię poprowadzi" raczej nie kieruje na ducha potworowatego).
Nawka :p W angielskim widać, że nie zawsze istniało takie rozróżnienie (Holy Ghost).
Umrzeć/zdechnąć/skrzepnąć?
A co do "imienia i nazwiska", to ja zwykle mówię "nazwisko" jako pars pro toto. I jest to powszechne, choć wywołuje czasami drobne nieporozumienia.
Do czego odnosiło się skrzepnąć?
Słowniki znowu zawodzą.
Jeszcze jedna irytująca rzecz - brak odpowiednika slut/slutty w obecnym znaczeniu (czyli kogoś, kto pieprzy się z każdym lub zachowuje się w takiej manierze). Ciężko to oddać nie sięgając do anachronizmów czy słów żenujących (a właśnie - zawsze brakuje mi nazwy na słowa czy wyrażenia, które niby w języku istnieją, ale nikt normalny ich nie używa), typu "puszczalska" czy "latawica". Jest niby "łatwa", ale to znowu bywa zbyt niedosłowne.
(I nie, dziwka tu wcale nie pasuje - bo zwykle jest albo ogólnikową obrazą, albo odnosi się do prostytucji)
W ogóle angielski ma jakoś tego więcej, choćby slag.
[...........]
O mocy słowa kurwa świadczy długość z jaką wymawiasz Rrrrrrrrrr... :D
Cytat: Noqa w Kwiecień 26, 2013, 22:53:38
Jeszcze jedna irytująca rzecz - brak odpowiednika slut/slutty w obecnym znaczeniu (czyli kogoś, kto pieprzy się z każdym lub zachowuje się w takiej manierze).
Puszczalska? Slut/Slutty nie jest neutralne.
Cytat: Noqa w Kwiecień 26, 2013, 22:53:38
Jeszcze jedna irytująca rzecz - brak odpowiednika slut/slutty w obecnym znaczeniu
o_O
W następnym odcinku: Noqa irytujący się, że nie ma w polskim dobrego odpowiednika słowa "nigger".
Naprawdę używacie na codzień "puszczalska"?
Cytat: GhosterChyba brakuje ci tego jako osobnego słowa; z kontekstu raczej zawsze można wyczytać o co chodzi.
To się tyczy większości wyrazów w tym wątku, generalnie prawie wszystko można przekazać mogąc wykorzystać dowolną ilość słów i kontekst. Zwykle pies jest pogrzebany w naturalności tego, co mamy na wyjściu. W tym przypadku problem jest chyba tylko w jakichś powalonych amerykańskich serialach i innych wydumach.
Cytat: NoqaDo czego odnosiło się skrzepnąć?
Do Arktyczan ofc.
Cytat: GhosterMi brakuje w polskim klątw; takich prawdziwych, mocnych. Wszędobylskie "kurwy" i "pierdolenie" sprawiło, że te słowa już nie brzmią tak mocno. "Matkojebca" jest jeszcze ostre. Chyba nie znam nic gorszego od nazwania czyjejś matki po arabsku "Waqiħä"; w ogóle jakoś te arabskie obelgi są donośniejsze, "Šarmūťä", "Qaħbä"...
,,Matkojebca" jest raczej komiczne imho, tak jak ,,gównotorba" i ,,orzechopraca" :p W arabskim na oko 2/3 polskich kurew zastępuje takbirowanie, więc może rzeczywiście są oszczędniejsi.
Cytat: WidsiðPuszczalska? Slut/Slutty nie jest neutralne.
WHS, chyba że coś przegapiłem w angielskim.
Cytat: NoqaNaprawdę używacie na codzień "puszczalska"?
Nie, ale tylko dlatego, że nie mam obsesji na punkcie ilości/częstości zmian czyï'ś partnerów seksualnych, tzn. nie częściej niż używałbym
slut. Chyba.
Cytat: Noqa w Kwiecień 26, 2013, 22:53:38
Do czego odnosiło się skrzepnąć?
Słowniki znowu zawodzą.
Do innowierców (zwłaszcza Żydów), grzeszników it.p.
Cytat: Noqa w Kwiecień 27, 2013, 10:34:24
Naprawdę używacie na codzień "puszczalska"?
Naprawdę potrzebujesz używać "puszczalska" na codzień?
Cytat: Noqa w Kwiecień 27, 2013, 10:34:24
Naprawdę używacie na codzień "puszczalska"?
Niecodziennie pojawia się ktoś, kogo mogę tym epitetem określić, niemniej, jest to dosyć powszechne słowo, przynajmniej w moim środowisku.
Cytat: Widsið w Kwiecień 27, 2013, 14:12:22
Cytat: Noqa w Kwiecień 27, 2013, 10:34:24
Naprawdę używacie na codzień "puszczalska"?
Niecodziennie pojawia się ktoś, kogo mogę tym epitetem określić, niemniej, jest to dosyć powszechne słowo, przynajmniej w moim środowisku.
Swego czasu popularne było słowo "ladacznica". Już nie jest.
----
Czy w słownikach języka polskiego jest ogólnopolskie i kurewsko często używane słowo "sory", różniące się użyciem i wymową od angielskiego "sorry", od którego pochodzi, i dlaczego nie?
Cytat: 카니스 w Kwiecień 29, 2013, 06:51:11
Czy w słownikach języka polskiego jest ogólnopolskie i kurewsko często używane słowo "sory", różniące się użyciem i wymową od angielskiego "sorry", od którego pochodzi, i dlaczego nie?
Bo pod pojęciem "języka" rozumie się tylko języki literackie.
nostrum - a medicine prepared by an unqualified person, especially one that is not considered effective.
[...........]
I po co taki butthurt? Nie lepiej potraktować ten temat jako ciekawostkę? Zwróć uwagę, że nikogo nie obchodzą języki inuickie, trzymamy się raczej blisko Polski w tych rozważaniach i szukamy takich rzeczy, których po prostu nie wyraża się opisowo. A co do Bosheit, byłoby ono jednym słowem w dalszym ciągu, niezależnie od tego jak je napisać. Zapisane jako bos heit byłoby natomiast dwoma wyrazami ortograficznymi.
[...........]
Zauważyłem, że polskie przymiotniki są nieraz wybredniejsze co od opisywanego rzeczownika niż powiedzmy w angielskim. (Coś ongi czytałem jakoby w XIX w. bolesny nie był preskryptpoprawny w zestawieniu typu bolesne zgrubienie, które niektórych raziło, a jedynie w zestawieniu typu bolesny cios, czy jakoś tak). Tak jest np. z parą lazy i leniwy — ich zakresy akceptowanych nadrzędników nie pokrywają się w pełni. Więc w angielskim częste są zestawienia typu lazy habits, lazy speech, lazy pronunciation, lazy abbreviations etc. (=będące wyrazem lenistwa, powiązane z lenistwem, implikujące lenistwo). W polskim zaś leniwa mowa wydaje mi się, że oznacza raczej powolne tempo mówienia, a nie sposób mówienia będący wyrazem lenistwa, wiele zaś tego typu zestawień jest w ogóle niemożliwych względnie niestosowanych.
Ostatnio ciągle brakuje mi w polskim odpowiednika angielskiego muse. Można to jakoś poróbować przełożyć, ale zawsze jest to koślawe i nie precyzyjne, bo nie odróżnia owego mjużenia od marzeń, planów czy rozważań.
A to naprawdę potrzebne słowo - mam wrażenie, że w myślach używam go przynajmniej kilka razy dziennie.
Najwyższy czas, żeby słownictwo dostosowało się do rozwoju duchowego ludzkości ostatnich kilkudziesięciu/stu lat.
[...........]
Problem w tym, że to się fatalnie polszczy. Mjużyć? Nie. Mużyć? Może, ale wątpię, żeby ktoś skojarzył. Mjuzować? Okropność.
Mam za to na razie dzieńdrzemać, które jest ładne, choć może brzmi nazbyt cudacznie.
Głupio się przyznać, ale samemu nie znałem tego słowa (co może znaczyć, że wcale aż tak uniwersalnie potrzebne nie jest – ja się obchodziłem bez niego, przynajmniej w angielskim).
Natomiast po krótkim researchu¹ w kilku słownikach natomiast stwierdzam, że całkiem dobrym polskim odpowiednikiem muse jest dumać (którego akurat sam często używam), natomiast całkiem możliwe, że nie czuję dobrze zabarwienia znaczeniowego muse (ledwo co to słowo poznałem ze słowników...).
¹ Tego słowa mi bardzo brakuje w polskim. Słowa, które oznacza zarówno badanie jakiegoś zjawiska równocześnie, jak i przegląd literaturowy w celu odnalezienia prawdy albo nawet przegląd jakichś wielu ofert... Żadne polskie słowo w niektórych kontekstach (jak ten powyższy) nie brzmi mi właściwie. I sądzę, że akurat jakiś risercz (szkoda, że polska fonologia się dopasowała i już z pewnością nie będzie to rysercz/resercz) się w polskim przyjmie.
Jeśli sugerować się definicjami w słownikach, to odpowiada to dumać. W każdym bądź razie też nie przypominam sobie, żebym kiedyś używał muse.
Poszukałem w tym korpusie (http://www.natcorp.ox.ac.uk/) paru form i najwyraźniej często jest to używane jako swego rodzaju verbum dicendi: w dialogach. Ciekawe.
Dumać jest rzeczywiście niezłe. Teraz pomyślałem, że dobrym, a nawet lepszym w pewnych kontekstach, jest oddawać się myślom. Bo mi zwykle brakuje tego w znaczeniu, które podkreśla wyobrażanie sobie czegoś, lubowaniu się w tych wyobrażeniach. (Lubować się w myślach o/wyobrażeniach czegoś też byłoby niezłe, gdyby nie to, że jest takie statyczne)
Np. I should finally stop musing about how my life is falling apart - it can't be good for me albo She often mused about life in Scotland albo
He would also muse about the perfect death. It would occur just after a lecture, when he had just finished presenting a proof and a cantankerous member of the audience would have raised a hand to ask, "What about the general case?" In response, Dr. Erdos used to say, he would reply, "I think I'll leave that to the next generation," and fall over dead.
To, że się pojawia w dialogach to chyba trochę piętno tej anglosaskiej szkoły literatury, która każe unikać opisów i co do słowa opisywać myśli bohaterów.
W powyższych przykładach idealnym tłumaczeniem byłoby chyba zwykłe "rozmyślać".
A rozmyślać nie jest właśnie takie racjonalne? Nastawione na jakieś wnioski, decyzje?
Tu nic takiego nie ma, jest tylko myślenie dla samego myślenia.
[...........]
Ja bym rozwiązał ten problem językowy rozstrzelając osoby wzywające te słowo.
Pozwolę sobie dorzucić jeszcze jedną cegiełkę do bólu dupy, że ojapierdole polski nie jest angielskim: creepy. Na ogół nie da się jednym słowem po polsku oddać konotacji tego wyrazu.
Fakt. Dlatego "kripi" weszło na stałe do mojego słownika.
Strasznie mi brakuje w angielskim wyrazu odpowiadającemu polskiemu skojarzyć, skojarzenie. Czy w ogóle kojarzy mi się.
Oraz obrazić się - jest co prawda be mad at, ale jakoś to powiązanie ze złością bardzo mi nie leży, bo przynajmniej dla mnie być obrażonym =/= być złym*
*zły to swoją drogą chyba najbardziej zdegenerowane polskie słowo. Trzy duże zakresy znaczeniowe, które w dodatku bogato dzielą konteksty.
[...........]
Mnie w angielskim brakuje słówka "bezwzględny" (przeciwieństwo do "względny). Nie wiem jakim cudem, ale już kilka razy chciałem ten wyraz zastosować, a to nie jest przecież częste słówko w mowie.
Cytat: ArturJD w Luty 25, 2014, 18:19:00
Mnie w angielskim brakuje słówka "bezwzględny" (przeciwieństwo do "względny).
absolute jaki przeciwieństwo do
relative nie starcza?
No właśnie nie, tzn. może by starczył, ale nie niesie ze sobą takiej samej informacji i tego odczucia.
W niemieckim brak pojedynczego słowa na "pamiętać" doprowadza czasem do szaleństwa. sich erinnern an jest dla Polaka (i pewnie nie tylko) strasznie nieporęczne, szczególnie jeśli trzeba pamiętać o szyku zdania, an das vs. daran itp.
To! I brak rozgraniczenia pomiędzy `pamiętać` a `przypomnieć sobie`, tak w niemieckim, jak w angielskim.
Cytat: Ghoster w Luty 24, 2014, 23:55:57
Cytat: NoqaStrasznie mi brakuje w angielskim wyrazu odpowiadającemu polskiemu skojarzyć, skojarzenie. Czy w ogóle kojarzy mi się.
Nie wystarczy zwykłe "reminds me of"?
can think of, make think of mogą być odpowiednikami.
Cytat: Noqa*zły to swoją drogą chyba najbardziej zdegenerowane polskie słowo. Trzy duże zakresy znaczeniowe, które w dodatku bogato dzielą konteksty.
Ciekawe jest to, jak
zły zawęża się semantycznie w roli orzecznika. Często nie da się powiedzieć
jest zły w sensie ,,is evil" (wzamian jest
to zło itp.). Ale o dziwo
Jestem złyyyyy! odpowiednio zaintonowane jakoś działa.
OK, te jeszcze w miarę. Ale potem ciężko przejść z tego do rzeczownika. W polskim jest kojarzy się - skojarzenie. W angielskim nic się specjalnie z remind czy make think of nie paruje. (Typu - "To mi się kojarzy z takimi gofrowniami na Bałtykiem. Ale to tylko moje głupie skojarzenie" - w angielskim trzeba sięgać po wygibasy).
I jeszcze co do angielskiego - o ile czegoś nie przegapiłem, słabo jest z odpowiednikiem "pierwszy-lepszy", "pierwszy z brzegu".
Brakuje mi w polskim, jak i w innych językach, spójnika łączącego "jeśli" z "kiedy". Ciężko jakoś elegancko ująć takie zdania.
Zadzwonię do ciebie, kiedy ją spotkam. Ale nie jestem pewien, czy ją spotkam.
Zadzownię do ciebie, jeśli ją spotkam. I zadzwonię do ciebie właśnie wtedy.
Może zadzwonię do ciebie, jak ją spotkam?
Tylko, że jak jest po prostu dosyć uniwersalnym spójnikiem i wydaje mi się, że wcale nie dookreśla.
W powyższym przykładzie, przynajmniej w moim odczuciu, jest identyczne jak kiedy i nie sugeruje, że to się może nie udać.
Cytat: Noqa w Kwiecień 17, 2014, 19:51:34
Brakuje mi w polskim, jak i w innych językach, spójnika łączącego "jeśli" z "kiedy". Ciężko jakoś elegancko ująć takie zdania.
Zadzwonię do ciebie, kiedy ją spotkam. Ale nie jestem pewien, czy ją spotkam.
Zadzownię do ciebie, jeśli ją spotkam. I zadzwonię do ciebie właśnie wtedy.
Jak dla mnie, to "jeśli" już "kiedy" zawiera.
"Zadzwonię do ciebie, jeśli ją spotkam" = "Nie zadzwonię, jeśli jej nie spotkam". Co tu dookreślać?
Coś w rodzaju Natychmiast/Bez zwłoki do ciebie zadzwonię, jeśli ją spotkam nie wystarczy?
CytatJak dla mnie, to "jeśli" już "kiedy" zawiera.
A byt rodzi świadomość. Nie mam pojęcia, co dla ciebie zawiera się w czym ;-)
A dookreślać czas wykonania akcji. "Zadzwonię do ciebie, jeśli ją spotkam" nie oznacza, przynajmniej dla mnie, że zrobię to wtedy, kiedy ją spotkam.
Gubiert, no to jest jakieś rozwiązanie, ale to z kolei brzmi trochę pretensjonalnie.
Cytat: Noqa w Kwiecień 17, 2014, 22:19:23
Gubiert, no to jest jakieś rozwiązanie, ale to z kolei brzmi trochę pretensjonalnie.
Zadzwonię zaraz jak ją spotkam?
To była moja pierwsza myśl, ale w tym zdaniu zaraz może być też rozumiane relatywnie do chwili mówienia. Jeszcze istnieje opcja Zadzwonię do ciebie, jak tylko ją spotkam.
Jeśli ją spotkam, to zaraz do ciebie zadzwonię.
Kiedy tylko ją spotkam
Zaraz ją spotkam, jak tylko do Ciebie zadzwonię.
[...........]
Zadzwonię do ciebie wtedy i tylko wtedy (https://pl.wikipedia.org/wiki/R%C3%B3wnowa%C5%BCno%C5%9B%C4%87), gdy ją spotkam.
W angielskim odpowiednika znajomy. Bo jest owszem acquaintance, ale to bardzo formalne i nie wyobrażam sobie, żeby facebook miał przycisk add to acquaintances. Chyba zresztą z tego powodu, angielski wytworzył dziwaczną kategorię bestfrenda.
Problem dotyczy chyba każdego języka germańskiego - angielskie friend, niemieckie Freund, duńskie ven i norweskie venn. Kiedyś moja nauczycielka od angielskiego powiedziała, że najbardziej komfortowym wyjściem z sytuacji jest nazwanie znajomego "a person I know", jednak wydaje mi się to znowuż zbyt oschłe.
Hm, to faktycznie najlepsze rozwiązanie.
Cytat: elslovako w Październik 12, 2014, 20:39:56Problem dotyczy chyba każdego języka germańskiego - (...) niemieckie Freund
W niemieckim jest
der Bekannte.
W niektórych germańskich jeszcze w dodatku to samo słowo oznacza
sympatię, z jakimiś zawiłymi kontekstowo-składniowymi mechanizmami odróżniania znaczeń (tak niemiecki, patrzę na ciebie).
Cytat
W angielskim odpowiednika znajomy. Bo jest owszem acquaintance, ale to bardzo formalne i nie wyobrażam sobie, żeby facebook miał przycisk add to acquaintances. Chyba zresztą z tego powodu, angielski wytworzył dziwaczną kategorię bestfrenda.
W polskim z kolei mam wrażenie, że obecnie
przyjaciel trochę wyszedł z potocznego użycia, zwłaszcza w l.poj, podczas gdy królują
znajomi,
kumple i
ziomki.
Sam przyjaciel może trochę tak, ale mam wrażenie, że wciąż bardzo powszechne jest spotykanie się z przyjaciółmi a zwłaszcza z przyjaciółką - i to właśnie bynajmniej nie w kontekście romantycznym. (Jak w zdaniach "Jutro przylatuje moje przyjaciółka").
Cytat: BartekChom w Październik 14, 2014, 20:25:39
W niemieckim jest der Bekannte.
A to nie jest wyrażenie bardziej formalne i nienadające się na nasz odpowiednik
znajomego, w sensie kumpla?
Ogólnie brak oddzielnego słowa w niemieckim na chłopaka i dziewczynę w kontekście romantycznym, o czym wspomniał już Wedyowisz. Z tego co mi wiadomo to podobny problem występuje w słowackim (priateľka). Albo duńskie słowo
kæreste oznaczające dowolny stopień zażyłości, od chodzenia w podstawówce do narzeczeństwa, i to bez względu na płeć
(Jeg er hendes kæreste og hun er min kæreste)
U mnie to słowo zawężyło swoje znaczenie do osoby bardzo bliskiej, i jest przez co oczywiście rzadziej używane.
Może już było, ale guess. Jakieś pomysły na analog wyboru? Zgad?
Strzał, traf, przypuszczenie, w zależności od rejestru.
How much longer will I live?
Your guess is as good as mine.
Linguists say PIE is about 10 000 years, but it's just an educated guess.
Americans hide in that base - that's our best guess.
Nie wydaje mi się, żeby którekolwiek tu pasowało. Strzał i traf oba mają bardzo niski rejestr i dodatkowo wskazują na szukanie odpowiedzi na siłę, bez pomysłu, bardziej w kontekście zabawy. Przypuszczenie jest bardziej osobistą opinią - nie sposób mówić o najlepszym przypuszczeniu. Pozostaje jeszcze ocena i oszacowanie, ale one też raczej mają bardzo specyficzną naturę, ograniczają się raczej do danych numerycznych, finansów itp.
Czy mi się wydaje, czy w angielskim nie ma de facto słowa zresztą?
Zresztą wystarczy spojrzeć na bablę (http://pl.bab.la/slownik/polski-angielski/zreszt%C4%85), na przykłady użycia. W angielskich wersjach w miejscu zresztą zwykle żadnego spójnika nie ma.
Zresztą to jakby połączyć after all i besides, jest dodatkowość, ale i konkluzja, ostateczność. Niepokrywanie się tego rodzaju dyskursywnych słówek to normalka. Nawet jaskrawszym przykładem na styku polski:angielski jest brak przecież w tym drugim. Albo weźmy te słynne niemieckie partykuły jak aber, mal.
limerence — miłość werteryczna (jest sens to zapożyczać, jak można dookreślając zaadaptować do psychologii moim zdaniem znaczeniowo zbieżny termin z literatury? W ogóle drażni mię to słowo).
Cytat: Widsið w Kwiecień 24, 2013, 21:21:50
Cytat: Gubiert w Kwiecień 24, 2013, 20:28:39
Podobno rumuński nie ma oddzielnego słowa o znaczeniu ,,płytki", zamiast tego używają dosł. ,,mało głęboki" albo ,,mały" (mała woda).
Najczęściej używa się w takich kontekstach właśnie albo "mało głęboki" (puţin adânc)
Jeżeli wierzyć Wikisłownikowi, to tak jest w większości romańskich.
[...........]
creepy - moje propozycje:
ciarzasty, onieswajającyCytat: Ghoster w Marzec 15, 2015, 17:07:27
Cytat: Wedyowisz w Marzec 15, 2015, 12:59:44Nawet jaskrawszym przykładem na styku polski:angielski jest brak przecież w tym drugim.
Hmm... "Even though", "Yet", "Still" - myślę, że można nimi się zawsze wykaraskać z sytuacji bez problemu.
But, though, pytania rozłączne,
do, a czasem najlepiej nic. A w polskim jeden jakże cudowny wyraz.
onieswajający brzmi ślicznie!
Z tego co zauważyłem, w rosyjskim nie istnieje słowo "odzyskać". Można co najwyżej "ponownie znaleźć/otrzymać".
Z serii ,,słowa, które nie jestem pewien, czy powinny w ogóle istnieć":
esoterogeny → odróżnialstwo (świadome manipulowanie elementami języka w celu odróżnienia się od jakiejś innej grupy)
Brakuje mi w polskim continuusnego być, na kształt angielskiego is being lub hiszpańskiego estar, pozwalającego na odróżnienie np. stałych cech charakteru od chwilowego zachowania, w stylu She's being cheeky - Jest złośliwa, ale teraz, na żarty; nie jest to jej cecha charakteru.
Spoiler
Cheeky to może być Nando's z twoimi mates
Zawsze obchodziłem to konstrukcjami typu "Bywa złośliwa", "Zdarzyło się jej być złośliwą", moja znajoma z klasy ma nawet na to oddzielny czasownik - pobywywać, w sensie "ona pobywuje złośliwa". Poza tym w przykładzie, który podałeś, można po prostu powiedzieć, że "teraz jest (akurat) złośliwa, ale zazwyczaj...".
CytatCheeky to może być Nando's z twoimi mates
Chyba nie rozumiem jakiejś
cultural reference. Ale samo słowo
cheeky jako
złośliwy, pozwalający sobie na zbyt dużo jest w brytyjskim bardzo powszechne.
W moim odczuciu
bywa złośliwa jest habitualne i nie mówi nic o zachowaniu osoby w danej chwili.
Cytat: Noqa w Maj 21, 2015, 18:19:10
CytatCheeky to może być Nando's z twoimi mates
Chyba nie rozumiem jakiejś cultural reference. Ale samo słowo cheeky jako złośliwy, pozwalający sobie na zbyt dużo jest w brytyjskim bardzo powszechne.
Spoiler
Nawiązanie do frazy
Cheeky Nando's with mates, której nie zrozumieli amerykańscy użytkownicy internetu i dopytując się o jej znaczenie Brytyjczyków, otrzymywali odpowiedzi takie jak
Spoiler
you know when you go down town with the lads and you all realize you're hank marvin' so you say "lads let's go Maccers" but your mate Smithy a.k.a. The Bantersaurus Rex has some mula left on his nandos gift card and he's like "mate let's a have a cheeky nandos on me" and you go "Smithy my son you're an absolute ledge" so you go have an extra cheeky nandos with a side order of Top Quality Banter
czy
Spoiler
it's when u and the lads are having a bit of banter in town and ur mate is like "im hungry lets go greggs" but then ur like "nah man not feeling a pasty lets go somewhere else" and then ur top mate (probs called Gaz) is like "oi lads lets go for a cheeky nandos" and ur like oh gaz ur a ledge
Oczywiście wcale nie pomogło to Amerykanom w zrozumieniu całej sprawy.
Cytat: Noqa w Maj 21, 2015, 18:19:10
W moim odczuciu bywa złośliwa jest habitualne i nie mówi nic o zachowaniu osoby w danej chwili.
Hmm, zdarzało mi się używać tej konstrukcji zarówno w znaczeniu habitualnym, jak i w odpowiedniku "is being", nie wiem, czy to przez to, że nie mogłem znaleźć innego sposobu określenia chwilowego zachowania, czy po prostu przez nieuwagę.
Mi z kolei zdarza się obchodzić tą lukę poprzez konstrukcje typu złośliwi się.
Ale ona jest teraz złośliwa...
Tak się właśnie zorientowałem - brak rozróżnienia między snem jako procesem spania a snem jako nocną wizją powstającą w mózgu.
Ogólnosłowiańskie, ciekawe. Oczywiście spanie i marzenie senne czy majak załatwiają sprawę, ale mimo to całą finezję takiego Freudowskiego Traumarbeitu szlag trafia, gdy staje się pracą marzenia sennego.
Za to romańskie i germańskie nie odróżniają snu (wizji) od marzenia (życzenia sobie). Marzenie senne w sumie mię trochę drażni bo to chyba jedna z tych naukowych kalek przeczących duchowi reszty języka.
[...........]
No, w takich momentach brakuje mi strony aplikatywnej, dzięki której nie trzeba się wracać i zmieniać przypadku na rzeczowniku.
Cytat: Towarzysz Mauzer w Maj 21, 2015, 21:29:14
Ogólnosłowiańskie, ciekawe. Oczywiście spanie i marzenie senne czy majak załatwiają sprawę, ale mimo to całą finezję takiego Freudowskiego Traumarbeitu szlag trafia, gdy staje się pracą marzenia sennego.
Gorzej, że o wiele częstsze "sleep without dreams" czy ekwiwalenty w innych językach ciężko dobrze stylistycznie przetłumaczyć, "sen bez marzeń sennych" to oczywisty potworek, ale najczęstszy "sen bez marzeń" też jakiś sztuczny.
Dla mnie perfekcyjnie jasne jest sen bez snów. A i można też powiedzieć bez śnienia.
"Sen bez snów" to też hotove monstrum. Tak, i to mimo tego, że pani od polaka mówiła, iż powtórzenia sa złe. Bo, może kogoś to zdziwi, to nie preskryptolski wymysł polonistek, ale normalny element wyczucia stylu, którego to jeśli ktoś nie posiada, to cierpi chyba na jakieś zaburzenie.
Ja w tym wypadku tego tak nie odbieram, bo te sny to dla mnie inne słowo. Dla mnie pierwszy sen znaczy coś innego i jest singulare tantum. Wyczucie stylu na siłę, przez unikanie homofonii mimo oczywistego i jasnego z kontekstu rozróżnienia semantycznego, nie jest wyczuciem stylu tylko preskryptolską paranoją pokroju unikania rumuńskiego că când "że kiedy" i ca când "jak kiedy" tylko dlatego, że brzmią podobnie do căcând "robiąc kupę".
Nie mówię, ze brzmi mi równie niezręcznie jak "poszedłem do domu, po wejściu poszedłem do łazienki, potem poszedłem coś zjeść a wieczorem jeszcze poszedłem na spacer z psem", ale też na tyle niezręcznie, że uniknął bym tego w języku pisanym.
Ja bym powiedział "Spanie bez śnienia".
Kolejny mój płacz: brak dobrego odpowiednika angielskiego chest. Klatka piersiowa to dla mnie bardziej rib cage, poza tym bardzo nie lubię tego określenia, zaś pierś jest w moim przeczuciu zbytnio związana z kobiecymi piersiami, by pomyśleć o nich w kategorii części męskiego ciała od szyi do brzucha. Klata z kolei to umięśniona klatka piersiowa.
Też to mam, to samo z mouth, którego najbliższym odpowiednikiem jest chyba silnie nacechowana buzia.
[...........]
inbred — zawsze brakuje mi w polskim odpowiednika zwięźlejszego niż zdegenerowany wskutek chowu wsobnego, przez co trudno jest mi nawiązywać żartem do lubodziejskich historyjek o czworonożnych hillbillies żyjących pod ziemią itp.
Moja matka zawsze mówiła kazirodek
Czy tylko mnie irytuje brak rozróżnienia dziecka (stopień pokrewieństwa) od dziecka (etap w życiu, bardzo młoda osoba)?
To chyba ta sama historia, co dziewczyna/dziewczyna i chłopak/chłopak.
Cytat: elslovako w Czerwiec 24, 2015, 22:42:55
Czy tylko mnie irytuje brak rozróżnienia dziecka (stopień pokrewieństwa) od dziecka (etap w życiu, bardzo młoda osoba)?
Ja wiem, po co to jest.
-Drogie dziecko...
-Nie jestem już dzieckiem!
-Dla mnie zawsze będziesz...
Cytat: ShookTea w Czerwiec 25, 2015, 07:56:22
Cytat: elslovako w Czerwiec 24, 2015, 22:42:55
Czy tylko mnie irytuje brak rozróżnienia dziecka (stopień pokrewieństwa) od dziecka (etap w życiu, bardzo młoda osoba)?
Ja wiem, po co to jest.
-Drogie dziecko...
-Nie jestem już dzieckiem!
-Dla mnie zawsze będziesz...
Ale można też:
— To nie dla dzieci.
— A ty nie jesteś czyimś dzieckiem?
(Swoją drogą, któryś znany język to rozróżnia, ale nie mogę sobie przypomnieć który.)
Cytat: Wedyowisz w Czerwiec 25, 2015, 12:05:47(Swoją drogą, któryś znany język to rozróżnia, ale nie mogę sobie przypomnieć który.)
Zimny
Ċędo vs
dətę
Jakby na to nie patrzeć, każdy - jest wszak potomek_ini.
Cytat: elslovako w Czerwiec 24, 2015, 22:42:55
Moja matka zawsze mówiła kazirodek
Ciekawe, że gógli się to głównie jako nazwisko (nie zazdroszczę), poza tym w jednym tekście piosenki. (http://teksty.org/kabaret-starszych-panow,kazirodki,tekst-piosenki)
Kazirodczy w kontekście mogłoby od biedy zadziałać, ale brakuje tej implikacji skłonności do incestu także w przeszłości (i widocznych zmian powstałych na skutek tego).
Cytat: Towarzysz Mauzerpotomek_ini.
Tak to napisałeś, że myślałem przez kilka minut, że to jakiś autystyczny programistyczny żart. Dla mnie potomek to może być też np. prawnuk, tak więc nie powiedziałbym, że w polskim jest jednowyrazowe określenie na dziecko w sensie ,,syn lub córka (bez względu na wiek)". A jeśli już coś, to mocno nacechowane stylistycznie. Miałem na myśli, że gdzieś się chyba zetknąłem z natlangiem, który obligatoryjnie oddawał te dwa pojęcia różnymi pojedyńczymi wyrazami (tak że dziecko#2 (tj. w sensie innymi niż powyższy) z zaimkiem dzierżawczym mogłoby oznaczać młodocianego niewolnika należącego do kogoś, ale nie jego własną progeniturę). Bo tak to każdy wszystko rozróżnia. Byłem przekonany nawet, że jest to węgierski, ale najwyraźniej nie...
Cytat: Wedyowisz w Czerwiec 25, 2015, 17:29:11Byłem przekonany nawet, że jest to węgierski, ale najwyraźniej nie...
A jaka jest różnica między
gyermek i
gyerek? Czy nie właśnie taka?
Gyermek to nie archaizm? Przynajmniej nie pamiętam, bym się z tym spotkał poza omawianiem etymologii giermka.
filabuster
Nie wymaga komentarza.
Cytat: Noqa w Lipiec 18, 2015, 00:22:46
filabuster
Nie wymaga komentarza.
W znaczeniu pirata/awanturnika mamy
flibustier, w znaczeniu obstrukcji parlamentarnych mamy... ech,
obstrukcję parlamentarną.
Ciekawe, że jest w polskim jednowyrazowe określenie na człowieka z południa, a nie ma takiego dla żadnej innej strony świata.
Propozycja:
przeraza — napad strachu, paniki (indywidualny lub zbiorowy); odpowiednik ang. (a) scare
To naprawdę dziwne, jak w polskim brakuje słowa na dough. I to jak rodzi to takie potworki jak ciasto na ciasto. Tym bardziej, że rzadko z ciasta robimy właśnie ciasto - częściej kluski, chleb, bułki, ciastka.
Pierwotnym znaczeniem jest właśnie 'dough'. Może sens 'słodki wypiek' powstał przez frazę piec ciasto?
Ciekawe, że Boryś i Doroszewski coś piszą, że ciasta = 'wypieki' w l.mn., dla mnie to obce, może wcześniejsza faza rozwoju znaczeniowego.
Podoba mi się bardzo teoria z piec ciasto.
Czy mi się wydaje, czy w angielskim nie ma specjalnie odpowiednika "ustalić", jak w "ustaliłem, że X, że widzimy się jutro o 15" albo "zgadać".
Najbliższe jest chyba "agree on a date", ale to nie pokrywa zdań typu "ustaliłem z X, że jedziemy jutro do IKEI". Gdybym musiał, to użyłbym chyba "I promised X, we'll go tomorrow to IKEA", co wydaje się przekłamywać sprawę.
We agreed that... powinno rozwiązać sprawę :)
Noqa - nie wszystko idealnie przetłumaczysz :)
Dlaczego na pestkę w języku polskim mamy tylko jedno słowo?? W językach germańskich mamy podział na jądra (niem. Kerne, ang. pips) i kamienie (niem. Steine, ang. stones),
W angielskim mamy jeszcze pit. Zresztą ciężko mówić, że w angielskim mamy podział, bo te słowa się raczej nakładają na siebie znaczeniowo.
Regularnie winna być pecka (tak w czeskim).
Brakuje mi w polskim odpowiednika angielskiego several, który w przeciwieństwie do kilka czy parę oznaczałby nie tylko trochę a aż trochę.
Sam sobie odpowiedziałeś: trochę :D
Została przetłumaczona na trochę jezyków... eee.
... na sporo języków?
Choć sporo to może jednak trochę więcej niż duże trochę...
Kilkanaście, kilkadziesiąt, kilkaset?
Może na szereg języków, jeśli kilka brzmi zbyt skromnie?
Mi brakuje rosyjskiego awrału. Pełne pogotowie jest przydługie, a inne ewentualne odpowiedniki są wulgarne lub negatywnie nacechowane.
Niezbity dowód na wyższość języka angielskiego nad polskim - brak krótkiego odpowiednika słowa jaywalking.
Cytat: Obcy w Listopad 27, 2016, 22:54:49
Niezbity dowód na wyższość języka angielskiego nad polskim - brak krótkiego odpowiednika słowa jaywalking.
Kultura przechodzących-gdzie-popadnie ;)
Dla was Latynosi obejmuje Hiszpanów? (+jeśli nie, jaki jest odpowiednik ang. Hispanic? hiszpańskojęzyczny?)
Nie; chyba iberyjski.
Cytat: Todsmer w Styczeń 27, 2017, 16:50:41
Nie; chyba iberyjski.
Czyli Meksykanie i Argentyńczycy byliby Iberyjczykami w szerokim sensie? Bo chyba nie Iberami? Ciekawe, że mówi się o Anglosasach, a w tym przypadku niezbyt przyjęło się jakiekolwiek określenie.
Iberoamerykanie?
Cytat: Feles w Styczeń 28, 2017, 01:00:58
Iberoamerykanie?
Ale to zaś wyklucza Iberoeuropejczyków.
Hispanofoni? Iberofoni?
Mi z koleji brakuje w słowiańskich (chyba, że to tylko ubytek polski) różnych rozeznań miłości, co więcej brakuje rzeczownika od "miły" - ja często stosuję "miłość", ale nie oszukujmy się nie pasuje.
Cytat: Feles w Styczeń 28, 2017, 09:09:48
Hispanofoni? Iberofoni?
Czyli inaczej mówiąc hiszpańskojęzyczni... Moim zdaniem niekoniecznie takie stricte odjęzykowe określenia pasują (por. anglojęzyczny~anglofon vs Anglosas), jeśli mamy na myśli raczej szeroko pojętą kulturę czy pochodzenie. Ale jak się nie ma co się lubi...
Cytat: PluurMi z koleji brakuje w słowiańskich (chyba, że to tylko ubytek polski) różnych rozeznań miłości, co więcej brakuje rzeczownika od "miły" - ja często stosuję "miłość", ale nie oszukujmy się nie pasuje.
Rosyjski to nawet
lubić i
kochać nie odróżnia... Mamy
sympatyczność, życzliwość, uprzejmość, ew.
bycie miłym.
CytatRosyjski to nawet lubić i kochać nie odróżnia...
:'-(
CytatMamy sympatyczność, życzliwość, uprzejmość, ew. bycie miłym
Chodziło mi o takie użycie:
"-Jakie to miłe!
-no tak, taka
miłość jest fajna"
Uprzejmość, czy życzliwość, albo nie pasują, albo są zbyt officjalne.
Sympatyczność?
No, chyba że się rzucisz, iż nie odróżnia od sympatyczności w tym znaczeniu (https://pl.wikipedia.org/wiki/Magia_sympatyczna)...
Cytat: spitygniew w Styczeń 28, 2017, 15:36:02
Sympatyczność?
No, chyba że się rzucisz, iż nie odróżnia od sympatyczności w tym znaczeniu (https://pl.wikipedia.org/wiki/Magia_sympatyczna)...
Też mi nie pasuje, ale to może przez to, że nie jest to zbyt pospolite lub/i tak często używane.
Niestety polszczyzna tylko przewiduje "bycie miłym" (w niemieckim mamy np. freundlich - Freundlichkeit). Najbliżej tego sensu zdaje się być "uprzejmość", i to nie w każdym kontekście.
Cytat: Obcy w Styczeń 28, 2017, 19:12:12
Niestety polszczyzna tylko przewiduje "bycie miłym" (w niemieckim mamy np. freundlich - Freundlichkeit). Najbliżej tego sensu zdaje się być "uprzejmość", i to nie w każdym kontekście.
Ano właśnie, nie w każdem kontexcie :/
A w angielskim nie ma porządnego odpowiednika pol. wzruszenia, chyba że jakieś feeling moved, które jest rozwlekłe i nie wszędzie pasuje.
Przyszło mi to do głowy kolejny raz, więc postanowiłem gdzieś zamieścić. :-P
W angielskim (przynajmniej międzynarodowym/sieciowym) nie ma porządnego odpowiednika tak oczywistego słowa jak "kłócić (się)....
Najpowszechniejsze - 'arguing' to jednak nie to, mocno implikuje jakiś określony przedmiot sporu, i tak dalej.
A przecież ludzie zwykle żrą się o coś, co nie-psychologowi trudno określić. :P
Dla bardziej hardkorowych kłótni jest jeszcze feuding :D
No i oczywiście quarrel.
Przydałoby się czasem jakieś rozróżnienie rodziny w sensie: żona lub mąż + dzieci (jak w założyć rodzinę) i rodziny w sensie krewnych (i powinowatych) w ogóle.
Teoretycznie jest ród...
Cytat: Wedyowisz w Czerwiec 08, 2017, 11:49:51
Przydałoby się czasem jakieś rozróżnienie rodziny w sensie: żona lub mąż + dzieci (jak w założyć rodzinę) i rodziny w sensie krewnych (i powinowatych) w ogóle.
Na to pierwsze mówi się w socjologii
rodzina nuklearna, a z
rodem jest taki problem, że tak mówimy raczej o krewnych, a nie powinowatych.
Brakuje mi w polskim czasowników na transport czegoś drogą wodną i powietrzną. Tak jak mamy "wozić" i "nosić".
EDIT: Czy takie czasowniki występują w jakimkolwiek języku?
Przepraszam że przerywam, Kaziku, ale musze po prostu się spytać
Nie lubię, że w Polskim Języku nie ma słowa dla rodziców wujka lub cioci niekrewnej. Tak mam na przykład krewną ciocię, ona ma męża, mojego wujka. My i jego rodzice się często widzimy, jesteśmy sąsiadami. Ale cały czas muszę na nich mówić "pan" i "pani", mimo tego że w jakimś stopniu jesteśmy rodziną. To zawsze mnie wkurzyło...
Dlaczego polski i wiele innych języków nie odróżnia dziecka w sensie potomka człowieka i dziecka w sensie człowieka od narodzin do dojrzewania?
Cytat: Kazimierz w Lipiec 30, 2017, 19:19:32
Brakuje mi w polskim czasowników na transport czegoś drogą wodną i powietrzną. Tak jak mamy "wozić" i "nosić".
EDIT: Czy takie czasowniki występują w jakimkolwiek języku?
verschiffen w niemieckim jako czasownik do transportu czegoś drogą wodną
Jest jeszcze
Luftfracht jako rzeczownik do transportu czegoś drogą powietrzną w niemieckim, czasownik by wyglądał
verluftfrachten, ale to jest tylko teoretyczny słowotwór...
Dzięki. Przydało by się coś takiego w polskim.
Cytat: Obcy w Lipiec 30, 2017, 19:50:03
Dlaczego polski i wiele innych języków nie odróżnia dziecka w sensie potomka człowieka i dziecka w sensie człowieka od narodzin do dojrzewania?
A znasz jakieś dziecko, które nie jest jednym i drugim jednocześnie?
Cytat: Henryk Pruthenia w Lipiec 30, 2017, 20:34:26
Cytat: Obcy w Lipiec 30, 2017, 19:50:03
Dlaczego polski i wiele innych języków nie odróżnia dziecka w sensie potomka człowieka i dziecka w sensie człowieka od narodzin do dojrzewania?
A znasz jakieś dziecko, które nie jest jednym i drugim jednocześnie?
Jak dziecko dorośnie, to nadal pozostaje czyimś dzieckiem, ale tylko w drugim znaczeniu.
Cytat: Kazimierz w Lipiec 30, 2017, 19:19:32
Brakuje mi w polskim czasowników na transport czegoś drogą wodną i powietrzną. Tak jak mamy "wozić" i "nosić".
EDIT: Czy takie czasowniki występują w jakimkolwiek języku?
W sumie mamy
spławiać, ale to dla specyficznego rodzaju transportu wodnego.
Angielski miał
to ship, które jednak uogólniło znaczenie.
Long ways, long lies - zdecydowanie mi tego brakuje, a przecież ten związek frazeologiczny istnieje w wielu językach zachodnich (francuski, hiszpański, niderlandzki...)
Matka/ojciec czyjegoś dziecka.
Cytat: spitygniew w Październik 22, 2017, 20:06:25
Matka/ojciec czyjegoś dziecka.
Poruszałem podobny problem z dzieckiem - czyjeś dziecko vs dziecko w ogóle.
Kiedyś dodałem propozycję, nikt jednak tutaj nie zareagował na nią:
Mam dylemat, że moi kuzyni mówią na przyjaciele rodziny wujek lub ciocia, nawet jeżeli to są ojcowie lub matki ich przyjaciół.
Potrzebowałoby nam słowo, które właśnie takich przyjaciół rodziny określa - używanie wujka jest absurdalne, bo żadna rodzina - a używanie pana to za dystansowe dla przyjaciela rodziny
Co ciekawe, że skonfrontowałem jednego z moich kuzynów z tym problemem - powiedział, że wujpan idealnie rozwiąże owy problem xD
Cytat: poloniok w Październik 22, 2017, 20:21:19
Potrzebowałoby nam słowo, które właśnie takich przyjaciół rodziny określa - używanie wujka jest absurdalne, bo żadna rodzina
W Wietnamie nawet niespokrewnieni ludzie zwracają się do siebie używając określeń na członków rodziny. Wydaje mi się, że takie rzutowanie więzi rodzinnych jest naturalne dla ludzi w przypadku osób, z którymi jesteśmy związani emocjonalnie (a nawet może się w niektórych językach rozszerzać poza ten zakres).
Cytat: Wedyowisz w Październik 23, 2017, 11:24:15
Cytat: poloniok w Październik 22, 2017, 20:21:19
Potrzebowałoby nam słowo, które właśnie takich przyjaciół rodziny określa - używanie wujka jest absurdalne, bo żadna rodzina
W Wietnamie nawet niespokrewnieni ludzie zwracają się do siebie używając określeń na członków rodziny. Wydaje mi się, że takie rzutowanie więzi rodzinnych jest naturalne dla ludzi w przypadku osób, z którymi jesteśmy związani emocjonalnie (a nawet może się w niektórych językach rozszerzać poza ten zakres).
A ja znowu mam mówić do rodziców mojego wujka (niepokrewni) na "pan" i "pani", mimo niejakiej więzi emocjonalnej. Tutaj mam dylemat, ale od innej strony. Mówiąc na nich na "pan/i" jest mi za dystansowo, ale już ich nazwać "wujek" i "ciocia" jest mi za blisko (Czy w ogóle istnieje jakieś staropolskie określenie dla rodziców niepokrewnego wujka/cioci?)
Naprawdę, co najmniej w Polskim, przydałoby się takie słowo... Może coś takiego jak
bliżek i
bliżka (bo są one jednemu bliskim)?
Poza tym, nawet gdybyśmy mieli słowo określające osobę bliską, ale niepokrewną, to jaki zaimek by na nich pasował - ty jest znowu za blisko, a wy/"państwo"/"pan" jest już za dystansowo
CytatMówiąc na nich na "pan/i" jest mi za dystansowo, ale już ich nazwać "wujek" i "ciocia" jest mi za blisko (Czy w ogóle istnieje jakieś staropolskie określenie dla rodziców niepokrewnego wujka/cioci?)
Przecież zwrot przez
wujek/ciocia + 3 os. l. poj. jest w kulturze polskiej wystarczająco nacechowany jednocześnie więzią i pewnym dystansem, np.
wujku, byłeś już na jarmarku? vs.
wujek już był na jarmarku? - więc zwłaszcza poznając tych ludzi w młodym wieku to jest jak najbardziej stosowne. Gdybym poznał ich jako (młody) dorosły, obstawałbym przy formie
pan(i).
Cytat: Towarzysz Mauzer w Październik 23, 2017, 14:02:40
CytatMówiąc na nich na "pan/i" jest mi za dystansowo, ale już ich nazwać "wujek" i "ciocia" jest mi za blisko (Czy w ogóle istnieje jakieś staropolskie określenie dla rodziców niepokrewnego wujka/cioci?)
Przecież zwrot przez wujek/ciocia + 3 os. l. poj. jest w kulturze polskiej wystarczająco nacechowany jednocześnie więzią i pewnym dystansem, np. wujku, byłeś już na jarmarku? vs. wujek już był na jarmarku? - więc zwłaszcza poznając tych ludzi w młodym wieku to jest jak najbardziej stosowne. Gdybym poznał ich jako (młody) dorosły, obstawałbym przy formie pan(i).
I to jest właśnie u mnie przypadek - mimo tego jest mi za głupio mówić im na "pan/i", ale więcej głupio byłoby mówić im na "wujek" i "ciocia" - nawet w 3. liczbie pojedynczej (tak właśnie mówię do starszych - 60+ - cioć i wujków - "Czy ciocia czuje się dobrze?"). Bo ale stanowią rodzinę dla mnie, mimo w dalszym stopniu, nie chciałbym nawet jakiegoś "bliżka" używać - jakiś zwrot z staropolszczyzny, określając rodzice niepokrewnego wujka/ciocia, by się tutaj przydał (teoretycznie!).
Owszem, że można w taki sposób słowo "wujek/ciocia" z pewnym dystansem używać, ale
same słowo w sobie nie indykuję dystans - jest to zwrotka rodzinna, według definicji, i tyle - a między różnymi ciociami i wujkami można mieć pewny dystans lub nie - tak jak u mnie z ciociami/wujkami we wieku 60+
W sumie ale
bliżka można używać jako określenie dla osoby bliskiej rodziny lub jednemu. Jeżeli to osoba młoda, to można używać 2. osobę liczby pojedynczej - "Bliżku, czy twoje auto już naprawione?". Jeżeli to osoba starsza, to już 3. osoba liczby pojedynczej - "Czy bliżek był wczoraj u pana doktora?". Teraz ale widzę, że do starszych "bliżków" końcówka zdrobniała nie pasuje... Co wy na to?
Mi się podobają języki, gdzie formy adresatywne są maksymalnie proste (np. łacina i angielski), a znaczniki honoryfikatywne są zasadniczo opcjonalne. Już od tego naszego pan i ty nieraz wpadam w dygotanie (i do niektórych osób nie wiem jak się zwrócić bezpośrednio i miesiącami tego unikam). Gdybym musiał posługiwać się na co dzień językiem wschodnioazjatyckim, gdzie jest to o wiele bardziej złożone, chyba bym się zabił :O
Akurat IMO im więcej tego typu określeń, stopni honoryfikatywności, tym łatwiej jest poprawnie kogoś zaadresować, bo dużo łatwiej jest danej osobie przypisać odpowiednią formę grzecznościową.
W polskim jestem zwolennikiem mówienia do każdego na pan/pani, kto już skończył te 16-18 lat xD
Cytat: zabojad w Październik 23, 2017, 21:15:45
Akurat IMO im więcej tego typu określeń, stopni honoryfikatywności, tym łatwiej jest poprawnie kogoś zaadresować, bo dużo łatwiej jest danej osobie przypisać odpowiednią formę grzecznościową.
W polskim jestem zwolennikiem mówienia do każdego na pan/pani, kto już skończył te 16-18 lat xD
Też sądzę tak, koło honoryfikatywności też stopnie bliskości nie zapomnieć. Takie coś jak
bliżek (dla osób starszych chyba już po prostu
bliski - są to tylko spontaniczne propozycje) by ten dylemat z "ciociami" i "wujkami" idealnie rozwiązał
Poza tym by się przydały więcej określeń rodzinnych, nie tylko rodzice niepokrewnego wujka/cioci, lecz też np. syna od kuzyna lub syna od siostry małżonki (= jak niepokrewny wujek by na mnie musiał mówić, no chyba siostrzenicem nie jestem dla niego).
Ja uważam, że formy wszelkie formy grzecznościowe w społeczeństwie, w którym (przynajmniej teoretycznie) wszyscy są równi sobie, to przeżytek, który dodatkowo utrudnia komunikację. Sam dosyć często nie wiem czy muszę się do kogoś zwracać pan/pani czy mogę powiedzieć ty. Jeśli już, to lepiej było by używać to rzeczywiście jako wyraz szacunku, a nie po prostu jako domyślny sposób zwracania się do obcych ludzi. W ten sposób formy grzecznościowe tracą swoje właściwe znaczenie i stają się tylko nic nie wyrażającą przeszkodą.
Równość jest iluzją :)
[...........]
...
Jest jeszcze pośrednia forma z II osobą i panem.
Cytat: Maorycy w Październik 24, 2017, 13:07:02
Jest jeszcze pośrednia forma z II osobą i panem.
Tak? Jestem ciekaw - pierwszy raz słyszę o niej, która to jest?
Cytat: poloniok w Październik 24, 2017, 17:23:03
Tak? Jestem ciekaw - pierwszy raz słyszę o niej, która to jest?
Co pan robisz? - potoczne połączenie słówka
pan z drugą osobą.
Cytat: Maorycy w Październik 24, 2017, 13:07:02
Jest jeszcze pośrednia forma z II osobą i panem.
Tak, tylko to takie trochę protekcjonalne jest :)
Protekcjonalne?
Jest jakieś polskie słowo na takie pozorowane zadzieranie nosa, trzymanie na dystans (zwłaszcza typowe dla kobiet, ale niekoniecznie)? Byłoby coś takiego przydatne.
Te krótkie spodenki damskie sięgające tuż pod pośladki albo krótsze — to ma jakąś nazwę po polsku?
Jak interesuję się trochę modą, tak nie słyszałem innego określenia jak po prostu "szorty".
Damskie szorty same z siebie są krótsze niż męskie, więc w sumie pasuje.
@up@up: Dziwne, biorąc pod uwagę oczojebność i pewną kontrowersyjność.
@up: Dzisiaj tak najczęściej jest, ale wydaje mi się, że jest to trend powstały za mojego życia.
No i są określenia bermudy (https://pl.wiktionary.org/wiki/bermudy), rybaczki (https://sjp.pwn.pl/sjp/rybaczki;2518283.html), więc czemu nie ma na ultrakrótkie spodnie?.
Na allegro występują spodenki mini / szorty mini/ mini szorty — więc jakoś da się to określić (chociaż nigdy nie słyszałem chyba tego w języku mówionym).
Brak w polskim rozróżnienia między skin a leather, Haut/Leder itd. to coś dość osobliwego.
Nie bardzo da się po polsku powiedzieć "someone's leathery skin"
Nawet jeśli polskie skórnictwo/garbarstwo było w całości skopiowane z Niemiec, to przecież i tak stało na wysokim poziomie przez kilka wieków, no i było ważną dziedziną przed wynalezieniem syntetyków z których można robić wszystkie sprzączki i pasy...
Brakuje strasznie prostej, powszechnej nazwy dla chińskiej religii ludowej (to z tego co wiem problem nawet w samym chińskim) oraz dla jednego terminu na 漢字, zamiast osobnych dla adaptacji tego pisma do poszczególnych języków (hanzi, kanji itd.), mimo że to przecież jeden system, którego wersje kto wie czy nie różnią się mniej od siebie niż lokalne wersje łacinki.
W gruncie rzeczy przecież kanji tak naprawdę to po prostu sposób odczytu 漢字. Chińczyk po mandaryńsku przeczytasz hanzi po kantońsku hon zi po koreańsku hanja czy po wietnamsku hán tự. Choć oni mają jeszcze swoje chữ nôm. Także ja przeciw temu nic nie mam. Zresztą system japoński jest mocno porąbany w porównaniu z chińskim. O tyle na ile ten drugi "znam"
Cytat: 洋貴 w Listopad 20, 2018, 19:02:26
W gruncie rzeczy przecież kanji tak naprawdę to po prostu sposób odczytu 漢字. Chińczyk po mandaryńsku przeczytasz hanzi po kantońsku hon zi po koreańsku hanja czy po wietnamsku hán tự.
No przez to jest to jeszcze bardziej debilne, bo pokazuje (o ile ktoś zauważy podobieństwo tych nazw, ale to chyba nawet normiki widzą), że to jedno i to samo.
Z innych rzeczy, to brakuje normalnego polskiego określenia na gender studies, ta dziedzina badań jest już u nas całkiem zadomowiona, więc określanie tego nazwą angielską (i to bez konkretnej przyczyny, bo w końcu nie jest to nieprzetłumaczalne) zamiast zgodnej z analogicznymi terminami nazwy na
-istyka, wygląda dziwnie. (inb4 Angole tego nie maja - to my możemy być mądrzejsi)
Xd.
Cytat: spitygniew w Listopad 22, 2018, 16:20:53
No przez to jest to jeszcze bardziej debilne, bo pokazuje (o ile ktoś zauważy podobieństwo tych nazw, ale to chyba nawet normiki widzą), że to jedno i to samo.
Nie mogę się niestety zgodzić. Przede wszystkim 漢字 to nie jest poprostu hanzi. To znaki hanów. System znaków chińskich niesie ze sobą przede wszystkim znaczenie dopiero w drugiej kolejności konkretną "wartość fonetyczną" czyli odczyt. Pomijamy tu japońską man'yoganę czy ateji, czy chiński zapis fonetyczny zapożyczeń, choć to kwestia chyba bardziej złożona i nie chcę tu drążyć (ghoster! przydałbyś się tu by skorygować. Ja nie znam chińskiego :( ). To że kantończyk przeczyta 香港 jako hoeng gong bo taki jest odczyt kantoński kolejno tych 2 znaków tak dla mandaryńczyka (xDDD) normalnym odczytem będzie Xiānggǎng bo tak te znaki czyta się po mandaryńsku. A oba znaczą dokładnie to samo- pachnący port. Analogicznie 漢字 w każdym języku w jakim stosuje się chiński zapis będzie przyjmowało różne wymowy, nawet w hipotetycznym polskim zapisywanym znakami chińskimi. Moim zdaniem wymaganie by kantończyk albo japończyk czytał hanzi to tak trochę jakbyś wymagał od polaka by nie mówił "alfabet łaciński" tylko użył oryginalnej łacińskiej nazwy. Do dupy to porównanie ale nie wpadłem na nic lepszego, wybacz. Zresztą dlaczegóż mandaryński odczyt miałby być tym właściwym :P
Takie jest tutaj moje wrażenie i zdanie.
Problem jest tu jeszcze większy bo do kanji zaliczają się znaki stworzone w Japonii, zatem nie należące do chińskiego systemu i prawdopodobnie dla chińczyka niezrozumiałe. Co więcej w japońskim funkcjonuje wasei-kango czyli słowa złożone z chińskich zapożyczeń których jednak nie ma w chińskim. Do tego dochodzi kwestia różnic w gramatyce i tego że często dane słowo zapisywane jest w japońskim nie tylko kanji ale i hiraganą (美しい - utsuku-shi-i - być pięknym). Na temat tego co jest odrębne w hanzi od kanji i reszty niestety ci nie powiem bo nie chcę walnąć jakiejś głupoty. O koreańskiej hanja (jak to odmienić? hanjy?) albo wietnamskim hán tự ci za wiele nie powiem bo to margines.
Mogę tylko jeszcze dodać że wietnamski system zbudowany na podstawie znaków chińskich (chữ nôm) akurat ma już inną nazwę- 𡦂喃
CytatO koreańskiej hanja (jak to odmienić? hanjy?)
Hanczy :)
Cytat: 洋貴 w Listopad 22, 2018, 19:18:44
Moim zdaniem wymaganie by kantończyk albo japończyk czytał hanzi to tak trochę jakbyś wymagał od polaka by nie mówił "alfabet łaciński" tylko użył oryginalnej łacińskiej nazwy. Do dupy to porównanie ale nie wpadłem na nic lepszego, wybacz.
Tyle że ja nie mówię o językach używających tego pisma, bo one mają wszak po jednej nazwie na nie, a o np. polskim.
Cytat: Kazimierz w Listopad 22, 2018, 19:48:14
Hanczy :)
Chyba
hanji, jak
Władzi.
Ale tam jest mocne "cz" w wymowie (albo "c" w północnokoreańskim).
A wspólna nazwa na to przecież istnieje - chińskie znaki :P
hińskie*
Strasznie brakuje odpowiednika human jako rzeczownika.
Cytat: spitygniew w Listopad 26, 2018, 17:49:55
Strasznie brakuje odpowiednika human jako rzeczownika.
UWAGA UWAGA:
>>>>> CZŁOWIEK <<<<<
Wiem, że chodzi nie do końca o to, ale czasami memiczność spitygniewa mię rozbraja. Bycie ludzkim chociażby.
[...........]
Alleluja!
Cytat: Ghoster w Listopad 26, 2018, 18:00:04
Chińskie hanzi to w dużej mierze złożenie <1 znak = 1 morfem = 1 "słowo" = jedna sylaba>, czasem znaki mają wiele znaczeń (w zależności od funkcji w zdaniu) albo wiele odczytów (w tych wypadkach oznaczają różne morfemy o często odmiennych znaczeniach).
Czy dobrze rozumiem że sprawa nie jest tak tak prosto jak mi się zdawało i w znakomitej większości znaków nie mamy jednego uniwersalnego czytania? Czy jednak znaki mające po kilka odczytów są dość nieliczne? Przy czym pytam tutaj stricte o wartość fonetyczną danego znaku a nie o ostateczne jego znaczenie.
Swoją drogą, skoro mówimy o piśmie chińskim orientujesz się jak wygląda znajomość lub ogólniej funkcjonowanie tradycyjnych znaków w chinach?
Cytat: Ghoster w Listopad 26, 2018, 18:00:04
Większość znaków ma przynajmniej dwie wymowy (do szesnastu chyba)
Znany przez mnie rekordzista to 生. 22 "odczyty" choć w praktyce chyba mniej bo ciężko uznać い.きる i い.かす za osobne odczyty... Ogólnie japońskie pismo to definicja powalenia xD
Cytat: Ghoster w Listopad 26, 2018, 18:00:04
Koreańskie hanja to są prawie tylko i wyłącznie znaki fonetyczne wyrażające słowa chińskie i mają tylko jedną realizację. Jeśli słowo jest koreańskie, będzie zapisywane hangylem (a dzisiaj wszystko jest zapisywane hangylem).
Tego akurat nie wiedziałem. Do dupy trochę :/ Ale swoją drogą hanja jest chyba jeszcze czasem stosowana. Rzadko bo rzadko ale z tego co wiem można jeszcze na nią trafić. Muszę kiedyś to sprawdzić
[...........]
"Alleluja" to mi się raczej z tymi drugimi świętami kojarzy, ale w sumie co kto tam lubi...
A wracając do koreańskiego - w sumie nie było na południu żadnej reformy, która znosiłaby Handzię (co innego północ - tam Kim stwierdził, że Handzia haram już na samym początku rewolucji), jakoś to tak od powojnia coraz bardziej się marginalizowało... W sumie do końca nie zanikło - używa się Handzi głównie do rozróżniania homofonów i do określania jakichś trudniejszych koncept. No i oczywiście imiona nadaje się według Handzi, w dokumentach osobistych jest zapis imienia i nazwiska w Handzi. Jeneralnie, wypada znać trochę tych znaków i raczej wykształcony Koreańczyk ileś tam ich zna (ale zdecydowanie mniej niż przeciętny Japończyk czy Chińczyk), z pisaniem chyba jest gorzej.
Przy mojem całem uwielbieniu do Hangyla, ubolewam nad zanikiem Handzi w obecnych czasach. Zapisywanie znaczenia jest w tych językach dość istotne, teksty z chińskimi krzokami czytają się lepiej (i paradoksalnie są lepiej zrozumiałe). Szkoda w sumie, że Koreańczycy nie wytworzyli systemu takiego jak Japończycy (w sensie, dwa sposoby czytania - "rodzimy" i "chiński"), tak byłoby jeszcze lepiej (chociaż znaczenie Hangyla by znacznie osłabło).
Chociaż w sumie wytworzyli - w historji istniało kilka systemów zapisu rodzimych koreańskich słów chińskimi znakami... i wszystkie chujowe jak sto nieszczęść xDDDDDD I bardziej służyły chińszczyźnie niż koreańszczyźnie.
Bardzo brakuje nam, co nieraz odczuwaliśmy, prosząc o trzy ćwiartki..., jednoimiennego słowa dla dwuimiennego zestawienia o postaci liczebnika ułamkowego ¾ takiego jak ćwierć dla ¼ – to trochę ujma dla języka potocznego, żeby nie nazwać wymiernego i pospolitego ułamka jakimś pospolitym słowem obok jego matematycznej peryfrazy (omówienia).
Brakuje określenia na takie osoby wierzące hurtem we wszystkie możliwe paranauki, teorie spiskowe, egzotyczne zabobony itp. (jest tylko ezograżyna dla kobiety po czterdziestce). No i przydałoby się normalne słowo na osobę wyznającą jakąś religię, a przynajmniej nadanie wierzącemu znaczenia mniej kojarzącego się z chrześcijaństwem.
Cytat: spitygniew w Grudzień 10, 2018, 17:40:27
Brakuje określenia na takie osoby wierzące hurtem we wszystkie możliwe paranauki, teorie spiskowe, egzotyczne zabobony itp. (jest tylko ezograżyna dla kobiety po czterdziestce).
Szur?
Foliarz?
CytatNo i przydałoby się normalne słowo na osobę wyznającą jakąś religię, a przynajmniej nadanie wierzącemu znaczenia mniej kojarzącego się z chrześcijaństwem.
Ja bym powiedział
teista, ale buddyści pewnie by mnie zjedli. Musi to być
wierzący lub można zrobić
wyznawcę bez przydawki...
Racja, zapomniałem o foliarzu, szkoda tylko że 90% twoich rozmówców nie będzie miało pojęcia o czym mówisz xD
A szur to pojęcie szersze, szurem jest np. Janusz Korwin-Mikke.
Mnie się wierzący się jakoś specyficznie z chrześcijaństwem nie kojarzy. Ale chyba lepiej wyznawca.
Cytat: spitygniew w Listopad 20, 2018, 18:02:35
Brakuje strasznie prostej, powszechnej nazwy dla chińskiej religii ludowej (to z tego co wiem problem nawet w samym chińskim) oraz dla jednego terminu na 漢字, zamiast osobnych dla adaptacji tego pisma do poszczególnych języków (hanzi, kanji itd.), mimo że to przecież jeden system, którego wersje kto wie czy nie różnią się mniej od siebie niż lokalne wersje łacinki.
Wróć, okazuje się, że jednak jest taka nazwa - ekhm, "pismo CJK". Całe 8870 wyników w Google.
Czy jest jakieś określenie na specyfikację osoby na podstawie jej pochodzenia, typu Jan z Kolna? Sam ukułem "toponimik", na wzór "patronimiku", ale może jednak jest jakieś o którym nie wiem.
Brakuje mi zwięzłego określenia na to:
"(...)stałe fizyczne wynoszą właśnie tyle, a nie mniej lub więcej".
Cytat: Spodnie w Kwiecień 12, 2019, 23:54:22
"(...)stałe fizyczne wynoszą właśnie tyle, a nie mniej lub więcej".
Może przez analogię do
jak : tak : inak (~ inaczej) albo
gdzie : ówdzie : indzie[j] dałoby się utworzyć
ile : tyle : **inyle?
Jedno słowo na motocykl i skuter, bo to tak, jakby nie było zbiorczego określenia na samochód, a tylko pojedyncze na hatchback i SUV.
Ej, tak z ciekawości - Ty masz w ogóle prawo jazdy? Xd
No i polecam słowo motór!
Cytat: Henryk Pruthenia w Kwiecień 17, 2019, 21:22:38
Ej, tak z ciekawości - Ty masz w ogóle prawo jazdy? Xd
Nie, jestem człowiekiem XXI wieku.
Może na starym forum ktoś o tym wspominał, ale język polski nie ma żadnego potocznego ani tym bardziej wulgarnego określenia na spermę/nasienie, a większość języków europejskich posiada to słowo w jakiś sposób nacechowane.
Spust xD
Jest też spyra przecież, chociaż ostatnio coraz rzadziej to słyszę
Cytat: elslovako w Maj 29, 2019, 22:07:58
Jest też spyra przecież, chociaż ostatnio coraz rzadziej to słyszę
Myślałem, że to tylko na pewnym forum młodzieży katolickiej.
Brakuje w polskim odpowiednika angielskiego "gun", "broń palna" to jednak nie to. A gnaty, spluwy czy giwery zbyt kolokwialne.
Chociaż z tego co widzę, to nie tylko polski ma ten kłopot.
Przydałby się w polszczyźnie odrębny znaczeniowo wyraz odnośnie czasu w sensie gramatycznym jak w angielszczyźnie tence , obok sensu fizycznego jako wymiar.
Brakowało mi ostatnio polskiego słowa na hijack, szczególnie w kontekście ideologii.
siemajacek ;)
Brakuje mi w polszczyźnie i innych językach słów typu 'którykolwiek z dwu', 'żaden z dwu' tak jak mamy oba 'każdy z dwu'. Trochę mnie zawsze gryzie kiedy ktoś mówi którykolwiek lub żaden, a rzecz idzie o dwuch przedmiotach.
Jak to wygląda w językach z żywą liczbą podwójną?
Angielski wikisłownik podaje, że islandzkie hvor tak funguje.
Cytat: Siemoród w Wrzesień 10, 2021, 23:54:25
Brakuje mi w polszczyźnie i innych językach słów typu 'którykolwiek z dwu', 'żaden z dwu' tak jak mamy oba 'każdy z dwu'. Trochę mnie zawsze gryzie kiedy ktoś mówi którykolwiek lub żaden, a rzecz idzie o dwuch przedmiotach.
Jak to wygląda w językach z żywą liczbą podwójną?
W fińskim (bez żywej liczby podwójnej) mają kumpi (https://en.wiktionary.org/wiki/kumpi#Finnish), kumpikaan (https://en.wiktionary.org/wiki/kumpikaan#Finnish), jompikumpi (https://en.wiktionary.org/wiki/jompikumpi#Finnish).
Cytat: Siemoród w Wrzesień 10, 2021, 23:54:25
Brakuje mi w polszczyźnie i innych językach słów typu 'którykolwiek z dwu', 'żaden z dwu' tak jak mamy oba 'każdy z dwu'. Trochę mnie zawsze gryzie kiedy ktoś mówi którykolwiek lub żaden, a rzecz idzie o dwuch przedmiotach.
Jak to wygląda w językach z żywą liczbą podwójną?
No tym się przecież różniło
ki od
który (dual., jak wtóry) pierwotnie.
Cytat: Dynozaur w Wrzesień 11, 2021, 10:13:06
Cytat: Siemoród w Wrzesień 10, 2021, 23:54:25
Brakuje mi w polszczyźnie i innych językach słów typu 'którykolwiek z dwu', 'żaden z dwu' tak jak mamy oba 'każdy z dwu'. Trochę mnie zawsze gryzie kiedy ktoś mówi którykolwiek lub żaden, a rzecz idzie o dwuch przedmiotach.
Jak to wygląda w językach z żywą liczbą podwójną?
No tym się przecież różniło ki od który (dual., jak wtóry) pierwotnie.
No tak, te zaimki pytajne kojarzę, wielkożmudzki ma podobnie kuris 'który' i katras 'który z dwu', ale oprócz tego też kai katras 'któryś z dwu' i niekatras 'żaden z dwu'. Ciekawiło mnie natomiast istnienie zaimka nieokreślonego i przeczącego, bo tych mi brakuje czasem w polszczyźnie, a chyba nawet w staropolszczyźnie ki i który nie były stosowane konsekwentnie.
Brakuje mi polskiego słowa na ang. litigious(ness) czyli "skłonny do procesowania się (zwłaszcza w sprawach powszechnie uchodzących za tego niewarte)". Być może dlatego, że u nas to zjawisko nie jest powszechne (chociaż występuje, zwłaszcza w kręgach "celebryckich") - u nas sądów się raczej unika jak ognia.
Macie jakieś propozycje? Może "pozywactwo" (pozywacz, pozywacki), względnie "sądolubność" (sądolub, sądolubny)?
A czy czasem dokładnie takiego znaczenia nie ma oryginalnie ,,pieniacz"?
pieniacz, pieniactwo, pieniacki...
Zbyt szerokie. Nie każdy pieniacz od razu biega do sądu.
Już bardziej roszczeniowość tu pasuje, ale i to nie to samo.
A jednak ,,pieniać się" to tyle co ,,procesować się".
Jakby co to zaświadczony jest także ,,procesowicz".
Cytat: Mislaus Lasota w Wrzesień 01, 2023, 09:25:07A jednak ,,pieniać się" to tyle co ,,procesować się".
Jakby co to zaświadczony jest także ,,procesowicz".
Raczej znaczyło, bo teraz raczej nie jest używane.
Chyba ktoś to skojarzył z "pianą", niby z ust po prostu, odkąd pienianie się wyszło z mody.