Wg mnie cyrylica taka jak
tutaj i
tutaj była całkiem używalna. Nie mówię, że kilku rzeczy nie można by lepiej zrobić. Niepotrzebnie przejmowali krój rosyjskiej grażdanki w tym drugim przykładzie, ale takie były czasy, że kulturalnie inne „cyryliczne” kraje były słabiutkie w porównaniu z Rosją. Może gdyby nie odgórne narzucenie łacinki, dopracowaliby się jakiegoś własnego, czytelniejszego i bardziej zgodnego z duchem cyrylicy (w końcu pierwotnie wariantu greki).
Wydaje mi się, że zatrzymanie cyrylicy dałoby możliwość w miarę spokojnego, bezpretensjonalnego i bardziej logicznego dalszego rektyfikowania pisowni w stronę fonemiczności i praktyczności, podczas gdy rozwój rumuńskiej łacinki to zideologizowana rzucawka od iście mangiskayskiej etymologiczności i usilnego zapadnictwa do drugiego biegunu z zasadą jedna litera-jeden fonem.
Ponadto specyfika rumuńskiej fonologii jest taka, że w cyrylicy w zasadzie rozwiązania są dość oczywiste nawet z punktu widzenia ogólnocyrylicznego i nie trzeba wcale wiele kombinować, redefiniować i diakrytyzować liter (a już zwłaszcza biorąc pod uwagę wypracowane tam miejscowe, tradycyjne rozwiązania).
W ogóle zastanawiam się, czy dobrze pojmuję, że do jakiejś efektywnej standaryzacji rumuńskiej cyrylicy nigdy nie doszło, cały czas tam tak „po średniowiecznemu” co autor/wydawca to był trochę inny system zapisu?