*vino się rekonstruuje już jako zapożyczenie do prasłowiańskiego, więc w sumie faktycznie chyba nie ma sensu. A z
pnączem zwracam honor, człowiek tyle pije, że już zapomina, co to tak naprawdę znaczyło po łacinie
vinea 
Chociaż może, żeby oddać derywację, zrobić z tego jakiś
pnączak?