E, podział na Polskę A i B, myślę, istnieje w zbiorowej świadomości Polaków, chociaż punktem odniesienia niekoniecznie jest Konin. Często słyszę od moich współstudentów, że ludzie z Polski wschodniej są jacyś dziwni, dziwnie mówią i że Białystok i Podlaskie można by oddać Łukaszence i nic by się nie stało.
Przy okazji, w kontekście, ostatnio na autobusowej części nowego, swoją drogą fatalnego, dworca Poznań Gł. zasłyszałem, że jest straszny tłok bo zaraz podjedzie plebsowóz. Był to, zdaje się, bezpośredni pekaes do Śremu. Osobiście nie widzę powodu tworzenia tych pejoratywnych określeń, bo pekaes w moim odczuciu już takim jest, a jechać autobusem to niezupełnie to samo co jechać pekaesem, tak samo jak jechać pociągiem to niezupełnie to samo co jechać teelką. Ale może to tylko moje zboczenie, wszak przejmuje mnie kondycja infrastruktury i ogólnie transportu zbiorowego w kraju, bo, przykra sprawa, nie mam prawa jazdy.