A, fakt, wiedziałem, że kojarzę skądś, tylko nie mogłem znaleźć.
Widocznie wg Jagodzińskiego język całkowicie „neutralny” (tj. nie-akuzatywny, nie-ergatywny, nie-aktywny i nie-trójdzielny) nie istnieje, i oznaczanie agensa i pacjensa, jeśli nie obecnością przypadków, musi objawiać się innymi fenomenami morfosyntaktycznymi. Mamy przecież angielski i francuski, które mimo szczątkowości przypadków są wyraźnie akuzatywne. Strzelam, że Jagodziński wrzuciłby do tej grupy nawet mandaryński.
Jak w twoim języku agens i pacjens zachowywałyby się w innych sytuacjach? Czy czasownik uzgadnia się z którymś z nich? Jak wygląda szyk (np. SV ~ AVP sugerowałoby język genetywno-akuzatywny, natomiast SV ~ PVA — genetywno-ergatywny)?
(Może w ostateczności działałoby i „genetywno-tranzytywny”?)