Jak się uczyć języków?

Zaczęty przez Henryk Pruthenia, Czerwiec 23, 2015, 00:05:47

Poprzedni wątek - Następny wątek

spitygniew

Słowniczki tematyczne też raczej uja dadzą, czytaj ze słownikiem teksty na twoim poziomie (gdy jesteś początkujący idealne są tabloidy posługujące się zasobem słow na poziomie siedmiolatka, nie wiem czemu nie spotkałem się w żadnym poradniku nauki języków z tą radą). Jedno napotkanie jakiegoś wyrazu w tekście bardziej wbija go do głowy niż pięciokrotne w liście bez kontekstu.
P.S. To prawda.
  •  

Pingǐno

Tak naprawdę uczenie się języków w dużej mierze zależy (jak zwykle) od indywiduum, ale wspólną cechą jest naturalna przyswajalność przez nasz umysł, tzn. naszemu mózgowi musi zdążyć się chcieć zaadoptować pewne słowa, głównie przez emocje.
Nie mówię za bardzo o tych dziwnych mnemotechnikach typu dziecinne skojarzenia z obrazkami (choć to też dobra metoda, ale też czasem uciążliwa). Kolokwialną, ale dobrą radą jest po prostu pochłaniać najpierw język tam, gdzie on się nam podoba, a nie tam, gdzie on się nam przyda - bo tak naprawdę każda struktura, każda cecha brzmieniowa i każde ze słów nam się przyda, a nuż przyjdą następne, które prędzej czy później nam się "w mózgu zapiszą".
Na przykład: gdy słuchamy jakiejś piosenki, która nam się podoba, przyjemnym i jednocześnie efektywnym będzie tłumaczenie jej tekstu. Albo możemy sprawdzać transkrypcję z dialogów/monologów w filmach, w których pewne konstrukcje lub słowa zaciekawią.
Nie wierzę w profesjonalne uczenie się języków, bo to naprawdę zależy od mnogiej liczby indywidualnych i zewnętrznych czynników. Sam oczywiście nie za bardzo się zabieram za naukę języków ostatnio, bo nie mam za bardzo pierwotnej motywacji do czegokolwiek ostatnio.

Wiem, że wkuwanie na siłę jest stratą czasu, bo z tego nauczymy się jakieś 5~10%, tak naprawdę.
  •  

Henryk Pruthenia

Ten Barry Farber całkiem ciekawie piszę, na niektóre oczywiste rzeczy (teraz, rzecz jasna, oczywiste) otworzył oczy. Jestem gdzieś prawie w połowie i niedługo postaram się wrzucić wam wszystkie jego porady zarzucić. Zawsze coś.

spitygniew

Cytat: Pingǐno w Luty 10, 2016, 13:05:21
Kolokwialną, ale dobrą radą jest po prostu pochłaniać najpierw język tam, gdzie on się nam podoba, a nie tam, gdzie on się nam przyda
Ano, racja, dla mnie o wiele szybszą metodą nauki niemieckiego była poezja romantyczna niż Alles Klar.
P.S. To prawda.
  •  

Henryk Pruthenia

Porady z owej książki po przeczytaniu jej połowy:
*wiele źródeł nauki
*kraść minuty, a nawet sekundy na naukę
*metoda harryego loraynea
*atak na żywy text (kniżka alibo gazeta)
*nie dać odpocząć materiałowi
*kiedy widzisz jakąś trudność w języku (sześćset przypadków) nie odkładaj na później ale krok po kroku zdobądź tę górę!
*wyrabianie sobie brzmienia (czytanie?)
*należy nie znać gramatykę, a być jej posłusznym
*czytaj prasę obcą
*książki z podstawówki
*Pimsleur
*Berlitz
*personalizacja leksyki
*codzienne przygotowanie leksyki na jutro
*puste fiszki
*portfelik na fiszki
*kolor do zaznaczania textu
*20 powtórzeń słowa są lepsze nad setkę ich przeczytań
*fiszki wertykalne, z paroma słowami
*nie więcej niż 6 słów na fiszkę
*niewyuczone słowa weź do kupy, to tylko następny etap nauki

zabojad

#20
Cytat*nie więcej niż 6 słów na fiszkę
Chodzi tu o dłuższe niż 6 słów ZDANIE na fiszce?
Bo jeśli ktoś uczy się z fiszek na których jest 6 różnych słów, to się prędzej kolejności tych słów nauczy i ew. kolejności znaczeń, niż jak te słowa używać.
Dziwi mnie że nikt nie wrzucił tu bloga tego kolesia: AJATT
Koleś chciał się nauczyć japońskiego, więc się japońskim otoczył: naklejał z japońskimi nazwami karteczki na różne rzeczy, starał się używać wyłącznie japońskiego w mowie etc.
Feles [*]
Requiem aeternam dona eis, Domine, et lux perpetua luceat eis. Requiescant in pace. Amen.
  •  

Siemoród

Dobrze, że zabojad podrzucił ten link, bo faktycznie metoda tego kolesia też nie jest zła. Chyba też najlepsza metoda dla Polaków uczących się innych języków słowiańskich - nie ślęczeć nad deklinacyami, konjugacyami czy rekcyją czasownika bo to wszystko przyjdzie z czasem po prostu przez pewne rusyfikowanie/bohemizowanie/serbochorwatowanie naszego języka. Rozumiem przez to, że zauważamy, że np. końcówka narzędnika l.p. r.ż. w polskim, w srb. -om, w ros. -ой, -ою, natomiast w czes. -ou. Najlepsze jest to,że te końcówki będziemy używać bez chwili zastanowienia się nad tym jakiego przypadku właśnie używamy. Warto też pooglądać, jak taki przykładowo trzylatek uczy się języka ojczystego, bo można wysunąć z tego trochę wniosków:
*kiedy go się poprawi, ZAWSZE powtarza zdanie/słowo poprawnie
*kiedy usłyszy nowe słowo, ZAWSZE powtarza je w intonacji pytającej (a uczy się kilku słów dziennie)
*nie boi się mówić, nawet jeśli by miał powiedzieć niepoprawnie
*jest prawie bez przerwy otoczony nauczanym językiem
Warto więc poszukać sobie takiego "rodzica", który by nas poprawiał, a my byśmy go uczyli swojego języka czy innego który dobrze znamy.

A co do fiszek - sam kiedyś korzystałem, ale problem jest jeden - zabawa się kończy, gdy tych fiszek jest ponad 300, bo przeglądanie ich może trwać godzinę i ciężko zrobić dobry system powtórek. Lepiej używać programów typu Anki, które same zaplanują termin powtórki.
Niech żyje Wolny Syjam!
  •  

Henryk Pruthenia

Ja to tutaj po prostu zostawię...

Hector

Moja metoda: znajdź w obcym języku tekst, który autentycznie cię interesuje (albo zestaw tekstów) i zacznij go rozpracowywać. To może być piosenka, artykuł, wiersz, opowiadanie, nagranie na YT, odcinek serialu, na dalszych etapach książka. W przypadku nagrań wartość jest taka, że można ich posłuchać wiele razy zanim się je zacznie "rozpracowywać" i w ten sposób sama melodia języka się utrwala w pamięci, związki pomiędzy słowami, których znaczenia się jeszcze nie zna, ale ma się już jakby strukturalny szkielet języka w głowie. W przypadku pracy na tekstach wartość leży w wysiłku i kontekście. Wysiłek sprawia, że materiał staje się dla umysłu ważny, otrzymuje dużo uwagi. Kontekst sprawia z kolei, że nowo nabyte słownictwo czy konstrukcje od razu przychodzą z gotowymi przykładami użycia, a jeśli wynotowuje się sobie nowe słownictwo przy tym, to już w ogóle super. Moje doświadczenie nauczyło mnie, że nauka języka bez tekstu nie daje w zasadzie żadnych trwałych rezultatów: nie potrafię się nauczyć języka "na zapas", by potem móc obcować z tekstami. Mogę się nauczyć języka tylko obcując z tekstami (rozumiejąc je szeroko). Uczę się ostatnio na studiach niemieckiego z podręcznika "German Quickly" April Wilson, jego wielką zaletą jest, że mnóstwo przykładowych zdań to są przysłowia i aforyzmy - to też mocno wspomaga przyswajanie. Może jest sens np. nabyć słownik nie samego języka, ale właśnie jakiś słownik tematyczny napisany wyłącznie w danym języku: wtedy mamy tam dużo artykułów o sensownej objętości i to napisanych w miarę zrozumiale (pomijam słowniki specjalistyczne). Dajmy na to jakiś słownik mitologii greckiej po czesku czy co :P

Takie tam pomysły.
  •  

Henryk Pruthenia

Zajmował się ktoś kiedyś (bardziej lub mniej pomyślnie) nauką paru języków naraz?

Obcy

Jeśli nie chodzi o blisko spokrewnione języki, to owszem, jak najbardziej, i to pomyślnie.
  •  

Henryk Pruthenia


Obcy

Niderlandzki i rosyjski, w sumie to w mniejszym natężeniu trwa do dziś. Powtarzałem sobie jeden dzień słówka z holenderszczyzny, drugi raz z ruszczyzny i był widoczny postęp w obu językach.
  •  

Henryk Pruthenia

Naprzemiennie? Интересно! Сколько лет?

Obcy

  •