Kyon, Epizod 2: Krok w Przyszłość!

Zaczęty przez Henryk Pruthenia, Czerwiec 12, 2017, 01:36:15

Poprzedni wątek - Następny wątek

Todsmer

#30
Cytat: Borlach w Czerwiec 15, 2017, 12:51:12Edit: Kto ma uprawnienia admina i może to przypiąć?
Hah, czekałem na Pieseła, a teraz się zorientowałem, że ja też mogę :D
Zrobione.

Trugowie to jest taka mieszanka ludnościowa, oryginalnie azjatycka z dużą domieszką genów białych (ale również tych z południa, coś jak Arabowie), ale jako że Poitowie są w dużym stopniu ciemnoskórzy (choć, jeśli u Widsitha Qinowie nie są ciemnoskórzy, to im wyżej u nich w hierarchii, tym jaśniejsza skóra), to występuje wśród nich duży procent ludności ciemnoskórej. W południowych rejonach Cesarstwa są już niemal czyści ciemnoskórzy. Na pustyni tak samo jak u Trugów, tylko że ze znikomą domieszką czarnoskórych. W górach nie wiem, prawdopodobnie ci sami, co w Sechcie i innych tamtejszych krainach. W lasach żyją resztki gatunku człowieka pochodzącego od Homo erectus.

Jakoś kwestie rasy i wyglądu moich bohaterów mnie mało obchodzą :)

Btw Borlach, dopiero teraz zorientowałem się, jakie to twoje imperium jest wielkie. Chyba byś musiał je bardzo osłabić, bo inaczej cała polityka w rejonie się będzie obracać wokół tego państwa :)
  •  

Pluur

CytatAle ta aktualizacja co podałeś jest nieaktualna. Cały Wschód, czyli ziemie Pluura, a teraz jeszcze ɈʝĴ i Úlfurinna do poprawki. Z tego co widzę granice Olsenii też się zmieniły
Tak, aktualne są na wiki wrzucone (np. w artykule o Monarchii).

CytatWcześniej pytałem się o to rozmieszczenie kyońskich ras i wygląd naszych ludów, bo musimy pamiętać, że bez sensu by było gdyby po przeciwnych stronach świata występowały ludy o takim samym wyglądzie. Idąc niepoprawnie polityczną terminologią - takiej samej rasy.
Z drugiej strony im bliżej biegunów i/lub terenów chłodniejszych tym kolor skóry, oczu i włosów jest jaśniejszy. Myślałem nad tym i mieszkańcy Wschodu (tj. terenów Monarchii Olseskiej i okolicznych terenów (szczególnie obie wyspy) będą podobni do ziemskich mieszkańców Polinezji, z tym, że im dalej na południe (bliżej bieguna), tym bardziej z jaśniejszą karnacją. Występują jasne kolory oczu i włosów (spory procent rudych).

EDIT:
CytatHah, czekałem na Pieseła, a teraz się zorientowałem, że ja też mogę :D
Zrobione.
U mnie nie ma przypięcia.
  •  

Borlach

#32
CytatHah, czekałem na Pieseła, a teraz się zorientowałem, że ja też mogę :D
Zrobione.
Ćayna arzisvani :)  I teraz nie będzie mnie w końcu rozpraszać brak przypięcia
Edit: nie wiem czemu, ale u mnie wciąż się pokazuje, że nie jest przypięte :/

CytatTrugowie to jest taka mieszanka ludnościowa, oryginalnie azjatycka z dużą domieszką genów białych (ale również tych z południa, coś jak Arabowie), ale jako że Poitowie są w dużym stopniu ciemnoskórzy (choć, jeśli u Widsitha Qinowie nie są ciemnoskórzy, to im wyżej u nich w hierarchii, tym jaśniejsza skóra), to występuje wśród nich duży procent ludności ciemnoskórej. W południowych rejonach Cesarstwa są już niemal czyści ciemnoskórzy. Na pustyni tak samo jak u Trugów, tylko że ze znikomą domieszką czarnoskórych. W górach nie wiem, prawdopodobnie ci sami, co w Sechcie i innych tamtejszych krainach. W lasach żyją resztki gatunku człowieka pochodzącego od Homo erectus.
No tak, to ma nawet sens - twoje ziemie graniczą od północy z ziemiami Henryka, więc domieszka krwi jego ludów u twoich jest logiczna. Cechy ciemnoskóre mogą dzielić natomiast ze sporą częścią ludów Imperium, bo większość zachodniego Ajdyniru jest zamieszkała właśnie przez ludy mocno ciemnoskóre, z Rikkadańczykami, którzy są de facto Murzynami na czele. W moim państwie jest też dużo arabsko-indyjsko-bliskowschodnich ludów, zwłaszcza na północ i zachód od serca Imperium plus większość wybrzeża, więc tu też może być trochę powiązania między naszymi terenami. Może i u mnie w Zielonych Lasach żyłyby ludy pochodzące od homo erectusa?
W ogóle wychodzi na to, że twoja Todsmerczyzna to pod tym względem trochę taka strefa przejściowa między ziemiami Henryka, moimi i Widsiða (zakładając, że u niego dominują Azjaci). Mieszanie się różnych ludów mogłoby mieć ciekawe efekty, jak na przykład ludność niektórych wysp karaibskich, która ma naprawdę unikalny wygląd.

Co do wielkości Imperium, to pamiętajcie też że podobnie jak w Rosji Syberia, tak i u mnie niemal całe południe to niekończące się pustkowia, pustynie, półpustynie i busz. Dzicz i pustka, z bardzo nielicznymi ośrodkami cywilizacji i nielicznymi plemionami nomadów. Na mapie są głównie dlatego, że tamtejsi nomadowie złożyli przysięgę wierności Boskim Khshāyarom, a widok tych ogromnych terenów na mapie łechta imperialne ego, nawet jeśli ich władza nad nimi jest w wielu przypadkach tylko tytularna. Tak naprawdę liczą się tylko środkowe i północne prowincje. Poza tym obecny Imperator, Khshāyari Ravanis III Zhisūdrishif, jest już w dość podeszłym wieku, za młodu zwyciężył w krwawej wojnie domowej i przez to większość swych rządów poświęcił sprawom handlu, rozwojowi sztuki i nauki i sprawami wewnętrznymi, czyli utrzymaniu w państwie spokoju i stabilności, zarówno wśród podbitych ludów jak i Wielkich Rodów. Także przez ostatnie kilka dekad Ajdynir był całkiem spokojny, zaprowadziwszy na południe od Morza Słonego coś w rodzaju Pax Aydiniriana. W końcu zarządzanie tak ogromnym państwem wymaga wielkiej energii. Gorzej będzie jak Ravanis umrze, bo oby dwaj jego potencjalni następcy - córka i syn, mają o wiele bardziej agresywne usposobienie. Ale zawsze mogę coś wymyślić, żeby moje państwo osłabić i żeby nie zdominowało regionu.           

Niemniej jednak wciąż chciałbym być jednym z najważniejszych graczy nad Morzem Słonym i w ogóle w regionie :)

Edit2:
CytatZ drugiej strony im bliżej biegunów i/lub terenów chłodniejszych tym kolor skóry, oczu i włosów jest jaśniejszy. Myślałem nad tym i mieszkańcy Wschodu (tj. terenów Monarchii Olseskiej i okolicznych terenów (szczególnie obie wyspy) będą podobni do ziemskich mieszkańców Polinezji, z tym, że im dalej na południe (bliżej bieguna), tym bardziej z jaśniejszą karnacją. Występują jasne kolory oczu i włosów (spory procent rudych).
Nie no, pewnie, ale tu nie chodzi tylko o jasność lub ciemność skóry i włosów, ale również o pewne cechy wyglądu, np twarzy. W ogóle co myślicie, żeby stworzyć kilka własnych ras, nie występujących na Ziemi?

Edit3: Cholernie mocno podoba mi się wizja Polinezyjskich Olsów :D       
Oto ja, Adwokat Diabłów
  •  

Henryk Pruthenia

#33
Post odnosi się do postu Borlacha na stronie drugiej.

No właśnie wcale nie. U nas wędrówki ludów będą się głównie odbywały wzdłuż brzegów (przykład Indian i Ameryk pokazuje, że to szybki proces). Mniejsze rasy będą rozlokowane bardziej w inrteriorze, jakieś refugia będą znajdowały się z dala od głównych szlaków migracji (np. murzyni w Hiszpanii około 7 tys. lat temu), ale ze względu na swój stosunek do ludów bardziej zaawansowanych (czyli głównie rolniczych), szybko powinny znikać. Ogólnie prehistoria Kyonu to też ciekawy temat. I chyba się tym zajmę. Z resztą, będzie się też zająć rasami lokalnymi, u mnie są Haukowie, których muszę szerzej przedstawić niedługo :)

Todsmer

#34
Chodzi mi bardziej o to, że na północy Morza Śródlądowego jest swoista dynamiczna równowaga. Poitowie, Trugowie i Qin mają zbliżone siły, a Esmowie rozgrywają ich jednych przeciwko drugim, tylko po to, żeby nie zawarli sojuszu i nie wyruszyli przeciwko im. Bardzo potężny Ajdynir zaburzyłby tą równowagę, bo wtedy cała polityka w regionie obracałaby się wokół niego.

Rozwiązanie syberyjskie jest chyba OK. Co byś powiedział na model ,,chiński", czyli ograniczony interwencjonizm poza granicami kraju? Btw jakie tereny to centrum, a które peryferia? I co byś powiedział, gdyby tereny na zachód od wulkanu byłyby jakoś luźniej związane z Ajdynirem, na przykład jakieś historyczne powody, typu dawne królestwo, konkurencyjne do cesarstwa? Nawet nie chodzi mi o autonomię, tylko jakieś konkurencyjne i trochę niezależne centrum kulturowe, jak na przykład Bawaria w Niemczech po zjednoczeniu.

Cytat: Henryk Pruthenia w Czerwiec 15, 2017, 14:28:03No właśnie wcale nie. U nas wędrówki ludów będą się głównie odbywały wzdłuż brzegów (przykład Indian i Ameryk pokazuje, że to szybki proces).
I rzek. Nie zapominajmy o rzekach. W przypadku mieszkańców stepów oczywiście możliwa jest migracja w każdym możliwym kierunku, póki konie i oni sami nie umrą z pragnienia.

Ale prawda, migracje ludów mało zmieniają skład genetyczny ludności, ludność Brytanii na przykład pod względem genetycznym mało się różni od ludności Brytanii neolitycznej. Stepy to co innego, tam może być duża płynność.
  •  

Pluur

Widzę, że dominuje tutaj teoria jednego centrum powstania człowieka, tym czasem na naszej ukochanej Ziemi odkryto starsze szczątki praczłowieka w Bułgarii (Grekopitek), niedawno też odkryto o 100.000 lat starszego homo sapiens, co więcej możliwe jest, że cała teoria rozprzestrzeniania się człowieka w Ameryce też trafi szlak (odkrycia w Kalifornii, datowane na grubo przed rzekomym przyjściem ludzi do Ameryki przez obecną cieśninę). Możliwe więc, że było kilka centrum powstawania człowieka.
Zapominamy też o tektonice i ruchu płyt. Można gdzieś zasymulować jakieś uskoki czy inne wytwory, przez co można dojść, że kontynent kyoński był bardziej pooddzielany zatokami.

CytatW ogóle co myślicie, żeby stworzyć kilka własnych ras, nie występujących na Ziemi?
To znaczy? Może to strasznie komplikować wszystko i myślę, że powinniśmy się wzorować na podstawowych 3/4/5/6/... rasach ziemskich z ewentualnymi domieszkami między nimi (np. skośnoocy aborygenalni), a różnice pogłębiać większą ilością odcieni skóry/włosów/oczu.

CytatEdit3: Cholernie mocno podoba mi się wizja Polinezyjskich Olsów :D       
Grrr
  •  

Borlach

#36
Ok, już mi się pojawiło przypięcie ;)

W takim razie myślę, że na samym początku powinniśmy ustalić jaką opcję chcemy mieć u siebie na Kyonie - jedno centrum powstania człowieka, czy kilka. I od tego co zadecydujemy zależeć będzie historia dalszej ekspansji rasy ludzkiej po planecie.
Chyba, że przyjmujemy Danikenowskie teorie o Starożytnych Astronautach xd

CytatMoże to strasznie komplikować wszystko i myślę, że powinniśmy się wzorować na podstawowych 3/4/5/6/... rasach ziemskich z ewentualnymi domieszkami między nimi (np. skośnoocy aborygenalni), a różnice pogłębiać większą ilością odcieni skóry/włosów/oczu.
W sumie racja, I see your point. Takie mieszanki też są ciekawym pomysłem, podoba mi się pomysł, bo z jednej strony tworzy to coś, czego nie mamy na Ziemii, a z drugiej strony nie komplikuje tak bardzo sprawy.

CytatRozwiązanie syberyjskie jest chyba OK. Co byś powiedział na model ,,chiński", czyli ograniczony interwencjonizm poza granicami kraju? Btw jakie tereny to centrum, a które peryferia? I co byś powiedział, gdyby tereny na zachód od wulkanu byłyby jakoś luźniej związane z Ajdynirem, na przykład jakieś historyczne powody, typu dawne królestwo, konkurencyjne do cesarstwa? Nawet nie chodzi mi o autonomię, tylko jakieś konkurencyjne i trochę niezależne centrum kulturowe, jak na przykład Bawaria w Niemczech po zjednoczeniu.
To znaczy tak: Jak już nawet w moim pierwszym poście o Ajdynirze napisałem, Imperium to kraj niezwykle ekspansjonistyczny i wykazujący tendencje do protekcjonizmu terytorialnego. Ale mógłbym słowo "jest" zmienić w "był". W końcu Ajdynir ma być bardzo starą cywilizacją, liczącą jakoś z 3.500 lat. Przez ten czas musiało być w historii mnóstwo różnych okresów, więc i charakter państwa musiał się zmieniać. Poza tym, polityka Ajdyniru była skierowana bardziej na południowy-zachód i być może na północny-wschód (ziemie, których zrzekł się ostatnio Spiritus) a nie północ. Model "chiński" mógłby na pewno obowiązywać za panowania obecnego Imperatora, ewentualnie kilku jego poprzedników. Tak samo jak Chińczycy stwierdzili, że ich Cesarstwo jest tak wspaniałe, że nie ma potrzeby np. kolonizować (mimo, że Chiny teoretycznie już kilka wieków przed Europą mogły to zrobić), tak samo Ajdyniriańczycy przez kilka ostatnich wieków mogli by stwierdzić, że władza Boskich Khshāyarów sięga tak daleko, że obecnie można już tylko pławić się w chwale.

Na taki stan rzeczy mogło mieć wpływ również kilka innych czynników zwłaszcza, że wcześniej Imperium musiało być tym ekspansywnym potworem zjadającym okoliczne państwa. Przejrzałem sobie teraz jeszcze raz wątek o Państwie Trugskim i coś mi się nasunęło na myśl. Te dwie ogromne susze. Pamiętam jak rozmawialiśmy kiedyś, że zmiany klimatu odczuwalne na twoich terenach jako susze, były najprawdopodobniej odczuwalne i u mnie, tylko że dokładnie odwrotnie. Gdy Długa Rzeka wysychała, w Ajdynirze opady najprawdopodobniej się zwiększały, a gdy klimat stawał się bardziej przyjazny u Ciebie, u mnie wręcz przeciwnie.

Moglibyśmy więc wstępnie założyć, że gdy 1400 lat temu nastała Pierwsza Susza, zwiastując zmierzch Pierwszego Cesarstwa Poitów i migrację Trugów i ich krewniaków, opady zwiększyły się, rozpoczynając początek złotej ery Ajdyniru. Przez te 400 lat Imperium powiększyło się kilkakrotnie, być może wojując nawet z Poitami. Podczas kulminacji tych zmian Imperium się uspokoiło, opływając w dostatki. Gdy u ciebie susza się skończyła, opady zmniejszyły się u mnie, nastał głód a kraj nawiedziły plagi. Nastąpił kryzys władzy centralnej, w Imperium zapanował chaos, północne prowincje (te na ziemiach Spiritusa) ogłosiły niepodległość. Po jakimś mniej więcej wieku sytuacja się opanowała. Potem nastąpiła swoista rekonkwista, Ajdynir ponownie się zmilitaryzował, dążąc do zapewnienia sobie dostatku za pomocą nowych podbojów.
I tu mam pomysł na pewne połączenie historii mojej, twojej i Widsiða. Tuż przed Drugą Suszą, czyli jakieś 300 lat temu, Imperium znów byłoby u szczytu potęgi, i mogłoby spróbować dokonać inwazji na Trugów, Poitów i Siedmiomieście. Generalnie może jakaś idea uczynienia z Morza Słonego wewnętrznego jeziora, albo coś równie szalonego. Inwazja zarówno morska jak i lądowa, mimo początkowych spektakularnych sukcesów zostałaby zahamowana, w końcu linie zaopatrzeniowe musiałyby byś niebotycznie długie. Koniec końców mogłoby dojść do jakiejś niespotykanej koalicji Trugów, Poitów i Siedmiomieścia przeciw wspólnemu wrogowi, imperialna flota zostałaby zatopiona, a armia pozbawiona dostaw zaopatrzenia i pomocy z morza zmuszona do odwrotu. Poza tym, Imperator przekonałby się, że nawet gdy jego armia zajęła jakieś terytoria, to były one nie możliwe do utrzymania z powodu odległości. Arma wróciłaby z wielkimi łupami ale inwazja zakończyłaby się generalnie niewodzeniem.
Od tej klęski Ajdynir mógłby przyjąć model chiński, a Imperatorowie stwierdziliby, że mimo ogromnych potencjalnych korzyści, jakakolwiek próba większej ingerencji w północ Morza Słonego jest na dłuższą drogę nieopłacalna a i ryzyko zbyt wielkie. Zwłaszcza, że Państwo Trugskie przeżywało wtedy swój renesans. Bardziej korzystny byłby handel z państwami północnego wybrzeża, niż jakakolwiek większa ingerencja w tamte sprawy. A gdy dodamy do tego początek drugiej suszy, czyli kolejnego okresu zwiększonych opadów w Imperium, to ludność czy kapłani mogliby to odczytać za znak od bogów. Znak, że Imperium osiągnęło szczyt potęgi, a reszta świata nie jest w gruncie rzeczy warta zachodu. Khshāyarowie skupiliby się więc na sprawach wewnętrznych, lub ewentualnej ekspansji w kierunku dawno utraconych północnych prowincji.
W ten sposób przez ostatnie 300 lat Trugowie, Qin i Esmowie mogliby się wzajemnie szachować, a Ajdynir miałby to w gruncie rzeczy w dupie, poprzestając jedynie na handlu z nimi wszystkimi.

Co sądzisz o takiej koncepcji?

CytatBtw jakie tereny to centrum, a które peryferia?
Zrobiłem teraz na prędce nową mapę administracyjną państwa, znacząca zwiększyła się liczba prowincji.
Uwaga, duża mapa.
Spoiler
[Zamknij]
- kolorem czerwonym zaznaczone jest Serce Imperium, niziny nad Jeziorem Szmaragdowym i rdzenne ziemie Ajdyniriańczyków. Najwyższy priorytet.
- kolorem ciemno-pomarańczowym zaznaczone ważniejsze prowincje kraju poza Sercem. Prowincje najbogatsze i najbardziej ludne.
- kolorem jasno-pomarańczowym prowincje mniej ważne, wciąż w miarę bogate lecz o wiele mniej ludne.
- żółtym te tereny nieco luźniej związane z Imperium, lecz wciąż pod berłem Khshāyarów
- kolorem beżowym Syberia, dzicz, pustynie, busz, ogromne pustkowia i stepy z kilkoma miastami na krzyż i nomadami przysięgłymi lojalność Boskim Imperatorom. jedyne czego tam w bród to Megalanii xd
No i na brązowo Rikkadan a na fioletowo Kavelia

A odnośnie tego nieco niezależnego centrum kulturowego - w sumie to czemu nie, zwłaszcza, że Ajdynir jest relatywnie tolerancyjny kulturowo i religijnie. Coś na kształt Rzymu lub nawet bardziej Starożytnej Persji. Tak długo jak jakaś religia nie podważa boskości Imperatora, nie pcha się do polityki i nie stanowi elementu wywrotowego w państwie to mogą sobie mieć jakąkolwiek kulturę jaką chcą, wierzyć w co chcą, ubierać się jak chcą i na codzień mówić w jakimkolwiek języku w jakim chcą.
A masz coś konkretnego na myśli?         
Oto ja, Adwokat Diabłów
  •  

Todsmer

Hmm, właściwie ciekawy pomysł. Nie chodziło mi zresztą o jakieś całkowite siedzenie na laurach, groźba może być, byleby były niewielkie szanse na jej zrealizowanie :)

Mam sugestię co do czasu tej feralnej wyprawy Ajdyniru. W roku 87 (lata podaję wg kalendarza truskiego, rok 1 = 604 lata temu) cesarz Poitów interweniował w wojnie domowej w kraju Trugów, i regent truski musiał podpisać upokarzający pokój (oddawał Poitom cały prawy brzeg Wielkiej Rzeki). Niedługo po tym regent został zamordowany przez króla, który rządził jednak tylko rok, i sam zginął. Kolejne siedem lat (a krajem już od 76 roku wstrząsały rebelie, w 88 roku państwo miało kontrolę nad ledwo połową terytorium kontrolowanego w 76 roku, nie wspominając o lennach, które wszystkie już zdążyły się wyrwać z zależności) kraj nie miał władcy, a pretendentów miał wielu, i walczyli między sobą. W 95 okres bezkrólewia się zakończył, i Meleín II, zwany Odnowicielem, zaczął faktycznie odnawiać swoje państwo.

W 101 roku wszczął wojnę z Poitami, i pokonał ich doszczętnie, zabierając tereny, które nigdy nie były pod władzą truską, jak również tereny z fortyfikacjami przygranicznymi. Jakim cudem Poitowie, którzy jeszcze niedawno zwyciężali Trugów, dali się tak pobić? I to przez Trugów, którzy ostatnie 25 lat toczyli głównie wojny między sobą. Pokój był jeszcze bardziej upokarzający niż ten, który wymusili na regencie truskim w 87 roku. W opisie historii wspominam tylko, że cesarz Poitów toczył liczne wojny w całym obszarze Morza Wewnętrznego (co prawda myślałem tu głównie o Esmach i ogólnie wschodnich wybrzeżach Morza, południe było wtedy pustkowiem):

Cytat(...) Cesarstwo było również wyczerpane wojnami, które prowadziło również w całym basenie Morza Wewnętrznego, a również interweniując w dalszych rejonach. Nowy władca wmieszał się w spór sukcesyjny, rozbił wojska i flotę cesarską, zmusił cesarza do oddania, z nawiązką, zagrabionych ziem (...). Na oddanych terenach znajdowała się (...) większość fortyfikacji granicznych, toteż w przypadku kolejnych wojen Cesarstwo było bezbronne, zwłaszcza że silna flota trugska panowała wtedy niepodzielnie w regionie.

Moja propozycja jest taka, że cesarz Poitów również próbował swoich sił z Ajdynirem, może na krótko coś podbił, może nawet sprzymierzył się z jakąś zbuntowaną prowincją, szczegóły nie są tak istotne. Ważne że sprowokował odwet, wrogowie dotarli aż do stolicy, zniszczenia w całym kraju były ogromne. Stolicę też zniszczyli. Nałożyli na Poitów ogromną kontrybucję, która jednak nie pokryła nawet połowy kosztów wyprawy. Cesarstwo było tak naprawdę niezdolne do prowadzenia wojny po podpisaniu pokoju. Większość doświadczonych żołnierzy zginęła w bitwach albo dostała się do niewoli, skarb był pusty (nie było za co opłacać żołnierzy, żeglarzy, czy nawet stałe załogi zamków), a kraj doszczętnie zniszczony, w dodatku zaczęła się klęska głodu. Wspominam, że Meleín atakując Cesarstwo, wmieszał się w spór sukcesyjny. Można by uznać, że cesarz również zginął w którejś bitwie (jak na cesarza-wojownika przystało), nie zostawiając dziedzica. Rządy przejąłby jego siostrzeniec, byłby jednak bardzo niepopularny.

Inna możliwością byłoby coś takiego: Poitowie nie podpisali pokoju z Ajdynirem, a Meleín, wszczynając wojnę, próbował powstrzymać Ajdynir, który już zadał kilka klęsk Poitom, a pierwsze zagony dotarły aż po prawy brzeg Wielkiej Rzeki). Może miał za sojusznika Siedmiomieście. Wojska Ajdyniru, i tak już wyczerpane wojną, zostałyby odparte, i uciekające w niesławie.

Jeszcze coś, co może być w obydwu scenariuszach. Sojusz Siedmiomieścia i Trugów rozbiłby pełnomorską flotę Ajdyniru w Delcie, gdzie mniejsze, bardziej zwinne statki rzeczne Trugów (a przede wszystkim - o płytkim zanurzeniu) miałyby ogromną przewagę. Tu może tylko flota truska by wystarczyła? Meleín rozbudowywał znacznie swoją flotę rzeczno-jeziorną (i również morską, ale nie była ona jeszcze tak istotna), szykując się do wojny (która to, kierując agresję wojskowych i możnowładców na zewnątrz, miała ustabilizować państwo).

CytatW takim razie myślę, że na samym początku powinniśmy ustalić jaką opcję chcemy mieć u siebie na Kyonie - jedno centrum powstania człowieka, czy kilka. I od tego co zadecydujemy zależeć będzie historia dalszej ekspansji rasy ludzkiej po planecie.
Zdecydowanie jedno, kilka centr to jakaś pseudonauka jest.

  •  

Borlach

#38
No, i to się nazywa wspólna praca twórcza! Dobrze widzieć żyjący i aktywny Kyon XD

Ogólnie każda z tych koncepcji mi się podoba, ale zanim przejdę do konkretniejszego komentarza, muszę zadać 2 pytania:
- po pierwsze, rozmawiamy o latach ziemskich czy kyońskich?
- po drugie, ajdyniriańska inwazja, to znaczy odwet na Poitach 600 lat temu, miałby być jedyną inwazją i to jej konsekwencją byłoby przyjęcie bardziej chińskiego modelu, czy byłaby to tylko pierwsza próba, a Imperium podjęłoby jeszcze jedną 300 lat później, tuż przed Drugą Suszą?

Osobiście bardziej podoba mi się koncepcja 2 inwazji, 600 i 300 lat temu.

Co do reszty - jak najbardziej. Zresztą tak patrząc na mapę rywalizacja, chociażby minimalna, między Ajdynirem a Poitami wydaje się dość naturalna. Mam nawet kilka pomysłów na to, co mogłoby skusić Cesarza na atak na Ajdynir. Ale mniejsza. Wstępnie załóżmy, że Poitowie dość szybko podbili ujście rzeki Ehwatri i wsparli jakąś okoliczną rebelię przeciw władzy Imperatora, korzystając z wewnętrznego zamieszania w państwie spowodowanego konfliktem między Wielkimi Rodami. Konflikt między Rodami, tak naprawdę mała szlachecka wojna domowa, został jednak rozwiązany, zdrajcy skazani na publiczną egzekucję, a Khshāyar zmobilizował armię. Rebelia na zachodzie została rozbita, a Poitowie wypchnięci z ujścia Ehwatri. Tak jak mówiłeś, Poicka agresja spowodowała ajdyniriański odwet, armia ruszyła wzdłuż wybrzeża na północ.

Tu moglibyśmy połączyć oby dwie twoje koncepcje: Poitowie poniesli sromotną klęskę, cesarska armia została rozbita w kilku walnych bitwach a Cesarstwo spustoszone. Stolica Poitów została zdobyta i zgrabiona, cenne łupy ruszyły na południe. Cesarstwo mogłoby podpisać pokój, na mocy którego nie tylko byłoby zmuszone do zapłacenia astronomicznie wysokiego trybutu, lecz jeszcze zostałoby ajdyniriańskim wasalem. Imperator planował bowiem ekspansję dalej na północ, chciał podporządkować sobie Trugów i Siedmiomieście. A jeśli nie, to przynajmniej złupić bajecznie bogate Zhanzhou i inne miasta Qin. Cesarstwo Poitów miało być przyczółkiem i punktem wypadowym do kolejnej inwazji, która miałaby odbyć się za kilka następnych lat, gdy imperialne pozycje w tamtym regionie zostaną umocnione, przybędą nowe posiłki i tak dalej.Armia została więc na miejscu, wyczerpana.
Meleín dowiedział się o ajdyniriańskich planach (Anûshaya, ajdyniriański wywiad zawiódł - hańba! Jeden z rzadkich przykładów niepowodzenia Oczu Imperatora) i stwierdził, że jego jedyna nadzieja to uderzenie prewencyjne, sprzymierzając się też z Siedmiomieściem. Trugowie przekroczyliby więc Wielką Rzekę, próbując powstrzymać Ajdynir, nim ten zregeneruje siły. Imperialna flota mogłaby podzielić się na 2 części, mniejsza ruszyłaby w kierunku Delty, próbując zabezpieczyć pozycję ajdyniriańskiej armii, większa część zaś ruszyłaby wprost na Zhanzhou i resztę ziem Qin.
Ajdyniriańska armia odepchnęła początkowo atakujących Trugów, lecz flota stacjonująca przy Delcie zostałaby pokonana przez wrogie okręty i niemal całkowicie zniszczona, z przyczyn które podałeś. Trugowie ruszyliby z pomocą Siedmiomieściu, które toczyło ciężkie boje z ajdyniriańską armadą. Walka była równa, lecz Qin powoli przegrywało. Jednak atak od tyłu relatywnie słabej, przystosowanej do żeglugi rzecznej, trugskiej floty przechylił szalę na korzyść sojuszu. Imperialna flota została rozgromiona. Wieś o tym dotarła do armii stacjonującej w Cesarstwie akurat wtedy gdy ci mieli przekraczać Wielką Rzekę i szykować się do walnego ataku na pozycje trugskie, u boku mając swojego poickiego wasala. Jednak wieść o totalnej porażce floty zmusiła armie do odwrotu. Po odwrocie Ajdyniriańczyków, Trugowie ponownie przekroczyli Rzekę, dobijając nieszczęsnych Poitów. A Imperium na kolejne 300 lat zaniechało większych interwencji w północne wybrzeża.

Potem, kolejne 300 lat później, tuz przed Drugą Suszą, sytuacja mogłaby się powtórzyć. Imperium drugi raz spróbowałoby podbić ten region, jednak ponownie zostało odparte w jakiejś wielkiej wojnie (szczegóły do ustalenia), rozpoczynając kolejne 300 lat względnego spokoju od ajdyniriańskich interwencji i pozwalając Imperium wejść w model chiński.

Co sądzisz?       
Oto ja, Adwokat Diabłów
  •  

Úlfurinn

Jak obecnie wygląda podział świata i gdzie mam się rozpisać nt. mojego państwa?
smrt zidum
  •  

Borlach

Opisać swoje państwo możesz tworząc nowy wątek o nim tutaj na forum i/lub robiąc osobną stronę o nim na wiki. Odnośnie wątku tutaj, po prostu popatrz na tematy o Olsenii, Trugach czy Ajdynirze żeby zorientować się co i jak.
Odnośnie podziału świata - chodzi ci o strefy graczy, czy granice państw? 
Oto ja, Adwokat Diabłów
  •  

Úlfurinn

Tak, chodzi mi o strefy.
Mam jedną niejasną sytuację i nie wiem, komu ostatecznie przypadł pewien skrawek terenu.
smrt zidum
  •  

Borlach

Jak chodzi o te tereny bieguna północnego to niech Henryk je zatrzyma, skoro ma tam już nieco rozpisane ludy. Ty masz a to o wiele żyźniejsze ziemie o lepszym klimacie na wschodzie, koło Pluura i ɈʝĴ, a jeśli się okaże, że to za mało, to parę postów temu Spiritus i Canis zrzekli się przecież nieco swoich ziem, też o wiele lepszych niż te zmrożone pustkowia.
Oto ja, Adwokat Diabłów
  •  

Henryk Pruthenia

Dobra, trzeba poruszyć parę rzeczy:
1) Te kosteczki z Maroka to nie żaden h. sapiens, tylko jakiś poboczny paleoantrop, od którego najprawdopodobniej nie pochodzimy, więc nie, nie jesteśmy o 100 tyś lat starsi, przynajmniej nie przez to (kostki pra-buszmena przed domieszką bantu z RPA mogą za tym przemawiać, ale powtarzam, tylko mogą)
2) Jestem przeciwny h. erectusowi w lasach. Dużo wskazuje na to, że ludzie mogliby się z nim swobodnie krzyżować (niektórzy nawet specjaliści uważają, że h.sapiens, lub jego bliski przodek mógł się krzyżować z h. naledi), w wyniki czego powstała by rasa dziwnego czegoś, która by najprawdopodobniej wyparła h. erectusów.
3) To, że Canis zrzekł się władztwa nad jakimś obszarem, wg mnie nie powinno wymazywać do zera historii tego obszaru. Canis po prostu się zrzekł, Secht, Pimu, Nauria i co tam jeszcze jest dalej stoją jak stały, nie zapadły się pod ziemię. Pisałem nawet doń, by dał swoje notatki na ten temat, by móc to dalej prowadzić zgodnie z jego pierwotnymi zamierzeniami (chodzi i o konlangi, i o państwa).
4) Bardzo ciekawie opisujecie wpływy między swoimi cywilizacjami :)
5) Todsmerze, wg mapki na południe od Białego Półksiężyca jest Twój teren. Co się tam znajduje, w szczególności na wybrzeżach między mną, a Canisem?
6) Co do wcześniej cytowanego wybuchu bodajże wulkanu, powinno dojść do globalnego ochłodzenia.
7) Mam propozycję "Stron Świata". Sądzę, że niedługo chciałbym spisywać podług nich historie. Jest to propozycja, jeżeli chodzi o północ, to będą tam pewne podrozdziały (tak samo jak i w naszym świecie, czym innym jest Skandynawia, czym innym Italia, ale wszystko to Europa)

8) Zajmę się niedługo systemem losowania :)

Pluur

Nie rozumiem dlaczego tak nieregularne podziały tych regionów.
  •