Polski iloczas.

Zaczęty przez Onoma, Maj 11, 2019, 20:53:39

Poprzedni wątek - Następny wątek

Onoma

Dzień dobry! Zakładam ten temat, ponieważ fascynuje mnie zagadnienie dawnego iloczasu w języku polskim.
Jestem zaopatrzony w słownik Derksena, ale jeszcze nie wszystko jest dla mnie jasne, np. jeśli chodzi o akcent w czasownikach (w sumie tam niewiele czasowników ma przydzielone klasy) - jak tam działają a/b/c? Czy coś jak np. "móc" ma odziedziczoną "długą" samogłoskę, wystąpiło wzdłużenie zastępcze, czy jakaś analogia?
Dalej, czym rządziło się wydłużenie tzw. zastępcze w paradygmacie c)? Czy chodzi wyłącznie o dźwięczność (np. mózg, ale gęś)?
I co się stało w "żonie"? Czy nie powinno być "żón" w dop. mn., skoro tam ponoć stał nowoakut?
Dziękuję za odpowiedzi!

Spiritus

#1
Osobiście, mogę odpowiedzieć na ostatnie: wzdłużenie nigdy nie następowało przed nosowymi.

(Chociaż jednocześnie w wielu gwarach pochylenie /e/ i /o/ następowało przed nosowymi zawsze (koń > kóń, ziemia > ziémia), więc ktoś chyba sugerował, że doszło tu do jakiegoś odwrócenia procesu - ale w tej kwestii musiałby się wypowiedzieć ktoś lepiej obeznany w polskiej diachronice.)

EDIT: Poza tym, mogę dodać, że z tego co sam czytałem i zaobserwowałem, to w polskim na iloczas głównie miały wpływ wzdłużenie zastępcze i analogia, a w stosunkowo niewielkim stopniu akcentuacja [w porównaniu np. z czeskim i serbsko-chorwackim].
  •