B

Zaczęty przez 커래얟쓰, Maj 18, 2019, 22:35:43

Poprzedni wątek - Następny wątek

커래얟쓰

B
Był A. Jest B. C też będzie nie martwcie się. Ostatnio mi zarzucono że dużo gadam a nic nie publikuje i że szkic też warto dać. Więc daję ten szkic bo publikacją tego nie można nazwać jako że język jest w powijakach.

Język B ogólnie rzecz biorąc jest czymś nad czym myślałem od dawna, czyli jezykiem bogów. Korciło mnie od dawna by zrobić ładny dostojnie brzmiący język będący dla śmiertelników czymś mistycznym, odmiennym, wyjątkowym. Jest to twór właściwie pod conworlda, jako że chciałbym dorobić (już mniej dokładne w większości wiadomo) do niego języki lub nawet lepiej rodziny językowe. B jest językiem pod pewnym względem nietypowym. Przede wszystkim przez jego naturalną, niemożliwą do wykonania w przypadku języków ludzkich stagnację, jako że natywni użytkownicy raczej nie umierają za często... Jest to też punkt wyjścia do tworzenia różnorakich zapożyczeń w innych językach ze względów oczywistych.

Siedzę już od dawna nad nim i prace były w zasadzie już martwe, choć tez nie tak dawno odkopałem parę słów używanych we wczesnych projektach języka A, które mają swoje odpowiedniki też w innych moich projektach i generalnie uznaje je za zapożyczenia z języka B. Sztandarowym przykładem może być tu słońce czyli pierwotne dzʱun ~ ʤʱun, przewijające się w każdym języku w mniej lub bardziej zmienionej formie. To co mnie tchnęło żeby wrócić do niego to to czego się ostatnio dowiedziałem. O tym jak prawdopodobnie wyglądały prymitywne języki kiedy dopiero powstał (nie mam pewności czy to prawda więc sorry jak coś sknociłem). Treści które my oddajemy gramatycznie lub względnie przysłówkami przymiotnikami etc wcześniej były oddawane zwyczajnie osobnymi morfemami których było nieporównywalnie więcej niż obecnie. Tak jak przykładowo idę czy pójdę u nas jest wyrażane gramatycznie, czy w indonezyjskim za pomocą przysłówka tak pierwotnie mogły być to tak naprawdę 2 różne rdzenie. Takie gdybanie trochę wiem, natomiast natchnęło mnie to nieco na kształt języka, lub bardziej jednego z jego elementów. Jako trwający w stagnacji od lat nagromadził zwyczajnie znacznie więcej leksyki, która nie uległa uproszczeniu i unifikacji w takim stopniu jak w językach naturalnych śmiertelników.

Pomysł tutaj jest taki, przykładowo jakieś podstawowe słowo dajmy na to "matka" będzie miało następujące swoje leksykalne odpowiedniki:
- matka (kobieta która urodziła dziecko)
- moja matka - kobieta która urodziła mnie, nie ma tutaj konstrukcji dzierżawczej z poprzednim rdzeniem bo z definicji nie ma ona prawa bytu.
- matki - ogół osób które urodziły dzieci - nie tyle liczba mnoga (bo do mnogości będzie ofc osobny morfem) a słowo używane przy uogólnianiu.
- matka zwierzęcia - czyli odrębność klasowa.
- matka stworzycielka - tylko w odniesieniu do bogiń etc.
Do tego osobno rzeczowniki honoryfikatywne.  8)

Oczywiście to nie tak że każdy rzeczownik będzie miał tyle swoich odpowiedników, jeśli ktoś liczy na "panele podłogowe u mnie, panele podłogowe w paczce w sklepie, panele podłogowe sąsiada" to odrazu zdradzam że nie. Komu by się chciało to tworzyć...

Tak też się trochę rozpisałem nad tym jednym aspektem wiec dalej zwięźle  ::)

Od strony gramatycznej będzie to raczej język izolujący, inspirowany trochę istniejącymi natomiast nie zrzynający.

Fonetycznie założenia są dość porąbane:

m   n        ŋʷ

p    t    ts    k   kʷ     ʔ  ʔʷ
      tʰ    tsʰ   kʰ  kʰʷ
b    d    dz  g   gʷ
bʱ   dʱ    dzʱ  gʱ   gʱʷ

ᵐp    ⁿt    ⁿts   ᵑk   ᵑkʷ
        ⁿtʰ    ⁿtsʰ   ᵑkʰ  ᵑkʰʷ
ᵐb    ⁿd    ⁿdz  ᵑg    ᵑgʷ
ᵐbʱ   ⁿdʱ    ⁿdzʱ  ᵑgʱ   ᵑgʱʷ

f     s     ʃ      x   xʷ   h  hʷ
v    z
l   ɹ
j   w


Do tego 8 samogłosek w parach długa krótka :

i  iː u  uː
a aː ʌ  ʌː

Sonanty -  l ɹ n ŋ

I myślałem o prostym systemie tonalnym wysoki-niski.

Oczywiście jeszcze budowa słów, jako że izolujacy możemy łatwo określić maksymalne rozbudowanie pojedynczego słowa (zarazem morfemu) na dwie sylaby. Konkretnie CCCVCV. Korci zeby rozszerzyć na 3 ale nie wiem czy się zdecyduję.

To twór mocno fantasy więc trzeba też spojrzeć na to z przymrużeniem oka ale będę się starał tworzyć go w rozsądnych granicach realizmu. Ciekaw jestem jak się zapatrujecie na to oraz jak dla was powinien brzmieć czy wyglądać gramatycznie język bógów abstrachując od tego co pisałem powyżej.

Zapisywany jest devanagari oczywiście, o ile dam radę zapisać to wszystko sprawnie.

Todsmer

Język bogów powinien  być jak najtrudniejszy do nauczenia przez śmiertelnika - IMHO kitchensink tu byłby jak najbardziej wskazany :)
  •