Język epirocki

Zaczęty przez Henryk Pruthenia, Wrzesień 06, 2017, 23:48:37

Poprzedni wątek - Następny wątek

Todsmer

Prawda, ale nie czytałem tłumaczenia, po prostu to wygląda gramatycznie podobnie jak A the B - bo to ως wygląda zupełnie jak potomek greckiego zaimka określonego. Choć dziwne, że przy zaniku wygłosowego s tam właśnie miało się nie tylko ostać, ale w ogóle pojawić.
  •  

Henryk Pruthenia

#16
Cytat: Todsmer w Wrzesień 07, 2017, 19:51:33
Przyznam szczerze, że na początku podejrzewałem po prostu grekę, zwłaszcza po tym:
CytatΤουκυδίδε ως Α̃ἱνε
Które można by rozumieć jako Tukidydes Ateńczyk (dałoby się to wyprowadzić z greki klasycznej).
Dziękuję bardzo, miło słyszeć! Język przez to nagromadzenie znaków akcentuacyjnych miał przypominać właśnie starożytną grekę. Znaki akcentuacyjne jednak nie są tu ozdobą, a oznaczają rzeczywiste zjawisko, jakie występuje w języku epirockim. Otóż w języku epirockim występują trzy rodzaje akcentu, które pełnią funkcję dystynktywną:
  • wznoszący - mniej więcej kontynuacja akutu
  • opadający - mniej więcej kontynuacja cyrkumfleksu
  • łamany - połączenie obu, o jego powstaniu niżej
W historii języka epirockiego doszło do paru ważnych zmian w akcentuacji:
*po pierwsze, doszło do przeniesienie akcentu na pierwszą sylabę, czasami, pod wpływem różnych zewnętrznych zjawisk, akcent "po drodze" ulegał zmianie, lub samogłoska się wydłużała.
*po drugie, doszło do powstania wielu samogłosek długich nieakcentowanych. Zabarwiły one samogłoskę (albo zaokrągliły, albo uprzedniły), a następnie załamały ton. Jako że doszło do tego, gdy część samogłosek zaczęła uciekać z wygłosu (ale już bez wzdłużenia zastępczego, jak to było z jerami), proces ten nie jest aż tak bardzo intuicyjny
*po trzecie, doszło do dyftongizacji długich dyftongów, a w wyniku tego, długość straciła na fonemiczności.
W wyniku tego wiele form np. dopełniacz liczby mnogiej (pod wpływem kontynuanta końcówki odpowiadającej polskiemu -ów), rozróżnia się właśnie za pomocą jednej intonacji.

Cytat: Todsmer w Wrzesień 07, 2017, 19:51:33Ale po tym, jak zobaczyłem βήζι, jakoś ubzdurałem sobie, że to ten tekst owczo-koński, i αῦκυι βήζι ἑύ = ,,owca bez wełny"...
No ale słowiański to zawsze mocny strzał w Twoich konlangach :)
Dzięki! Zawsze miło coś takiego usłyszeć! ;)
Co do owiec i koni, to mam zamiar przetłumaczyć ten tekst na wszystkie moje konlangi, więc i dla epirockiego coś niecoś się pojawi, pewnie jeszcze we wrześniu.

Cytat: Kazimierz w Wrzesień 07, 2017, 19:56:35
Trochę dziwna byłaby wersja "Owcy i koni" z Tukidydesem Ateńczykiem, nieprawdaż?
Na górze Ateńczyk, który zobaczył Spartiatów...ble ble ble ... usłyszawszy bębny, Ateńczyk uciekł przez równinę.
Mi pasuje :)

Henryk Pruthenia

Cytat: Todsmer w Wrzesień 07, 2017, 20:02:18
Prawda, ale nie czytałem tłumaczenia, po prostu to wygląda gramatycznie podobnie jak A the B - bo to ως wygląda zupełnie jak potomek greckiego zaimka określonego. Choć dziwne, że przy zaniku wygłosowego s tam właśnie miało się nie tylko ostać, ale w ogóle pojawić.
Ano, rozumiem. Sama forma ως dość się wahała: w wyniku procesów fonetycznych wygłosowe t przechodziło, w zależności od warunków, a to w s, a to nawet w... "d". Ale, ze względu na częste zaczynanie się słów od samogłosek, "t" było traktowane jako spółgłoska w nagłosie sylaby akcentowanej, i przez krótki okres było /c/, by przejść w /s/

Todsmer

Cytat: Henryk Pruthenia w Wrzesień 07, 2017, 20:08:40
Ano, rozumiem. Sama forma ως dość się wahała: w wyniku procesów fonetycznych wygłosowe t przechodziło, w zależności od warunków, a to w s, a to nawet w... "d". Ale, ze względu na częste zaczynanie się słów od samogłosek, "t" było traktowane jako spółgłoska w nagłosie sylaby akcentowanej, i przez krótki okres było /c/, by przejść w /s/
Ciekawsze byłoby moim zdaniem pojawienie się θ w tamtym miejscu. Mógłbyś na przykład robić potem takie asymilacje jak w grece, np ωθ > ωθ Θου..., albo nawet ωτ Θου..., jak w staroindyjskim Buddha (a nie *Budhdha) - przy okazji mogłaby to być okazja do rzadkiego przywrócenia pierwotnego nagłosowego θ, które, jak widzę, przeszło w τ. Grecki miał również podobne alternacje ze spiritus asper, który czasem znikał, ,,przydechując" poprzednią spółgłoskę - a tutaj na przykład μηκ ὅββεμ > μηχ όββεμ. przy czym niekoniecznie musiałaby to być spółgłoska przydechowa, ale na przykład współczesne [θ] czy
  • . Tylko taka dygresja :)
  •  

Henryk Pruthenia

Cytat: Todsmer w Wrzesień 07, 2017, 20:26:58
Cytat: Henryk Pruthenia w Wrzesień 07, 2017, 20:08:40
Ano, rozumiem. Sama forma ως dość się wahała: w wyniku procesów fonetycznych wygłosowe t przechodziło, w zależności od warunków, a to w s, a to nawet w... "d". Ale, ze względu na częste zaczynanie się słów od samogłosek, "t" było traktowane jako spółgłoska w nagłosie sylaby akcentowanej, i przez krótki okres było /c/, by przejść w /s/
Ciekawsze byłoby moim zdaniem pojawienie się θ w tamtym miejscu. Mógłbyś na przykład robić potem takie asymilacje jak w grece, np ωθ > ωθ Θου..., albo nawet ωτ Θου..., jak w staroindyjskim Buddha (a nie *Budhdha) - przy okazji mogłaby to być okazja do rzadkiego przywrócenia pierwotnego nagłosowego θ, które, jak widzę, przeszło w τ. Grecki miał również podobne alternacje ze spiritus asper, który czasem znikał, ,,przydechując" poprzednią spółgłoskę - a tutaj na przykład μηκ ὅββεμ > μηχ όββεμ. przy czym niekoniecznie musiałaby to być spółgłoska przydechowa, ale na przykład współczesne [θ] czy
  • . Tylko taka dygresja :)
Właśnie postanowiłem system fonologiczny jak najbardziej upraszczać za pomocą lenicji, lenicji, i jeszcze raz lenicji. Wprowadzenie θ wygląda ciekawie, ale jakoś tak niesłowiańsko xD (w tym przypadku jest to dość mocny argumentum ab ano xD), i ogólnie nie pasuje do zamysłu języka - dużo przemian oddalających, a każda z nich mająca uprościć system fonologiczny.. Język epirocki właśnie stara się unikać zbitek, dlatego miedzy innymi μηκ ὅββεμ czytamy jako [meˈhɔ́bːɛm], bez /k/, i w podanym przezeĆ przykładzie z Budą, raczej te wygłosowe -t nie byłoby po prostu czytane. W ogóle spółgłoski w języku epirockim są "neutralizowane", to jest ze względu na silny akcent padający stale w nagłosie (za wyjątkiem psujących to zapożyczeń) to co się z nimi dzieje gdzieś dalej nie ma większego znaczenia. Dystynktywność została przejęta przez bogaty system wokaliczny i akcentuacyjny, a to, czy w wygłosie mamy /t/, /d/, czy /s/, a nawet /z/ - jest to kwestia drugoplanowa. Chociaż oczywiście, w słowotwórstwie, które nadal pozostaje słowiańskie i dość bogate (wzbogacone dodatkowo greką), spółgłoski dalej się liczą, choć i tak język sobie po zrobionych przeze mnie testach (nie, nie mam skąd to spisać, po prostu w głowie wymyślałem jakieś pary, które mogłyby się zlać, i wychodzi na to, że z kontekstu możnaby sobie wszystko zrozumieć, ewentualnie od czego mamy nowe formacje i zapożyczenia? :P) działa, i jest dość sprawny.

Tak dodatkowo chciałbym napomknąć, że w wyniku zmian fonetycznych, język jest bardzo nieregularny, ale oczywiście doszło do wielu uogólnień, przez co zamiast spodziewanych spółgłosek, które wypadły, mogą się pojawić inne. I nie tylko w wyniku procesów fonetycznych, a np. podobieństwa w strukturze.

Co do tych alternacji, ciekawe zjawisko, nie wiedziałem o tym.
Ale raczej, gdybym wiedział, nie wprowadziłbym tego do epirockiego - to nie celtyckie, by były mutacje :D etc.

Todsmer

Tak btw książkowy wręcz przykład na te alternacje to formy starogreckiego οὐ, ,,nie". Przed spółgłoską było to właśnie οὐ, przed czystą samogłoską (spiritus lenis, czyli bez [h]) οὐκ, natomiast przed samogłoską ze spiritus asper jest οὐχ.
  •  

Henryk Pruthenia

Ciekawe, nigdy się poważniej starożytną greką nie interesowałem :)