Transliterowanie fińskich nazw w należącej do RF Karelji tak, jakby były rosyjskie - n.p.
Łachdienpochja, zamiast zapisać to po ludzku -
Lahdenpohja.
Rozumiem, że chcemy być słowiańscy i unikamy anglosasko wyglądających zapisów (co jest w każdym innym przypadku chwalebne), ale u licha, nie doszukujmy się tego słowiaństwa tam gdzie go nie ma. To nie jest rosyjska nazwa i zapisywanie jej w ten sposób jest jakimś wynaturzeniem, brzmi i wygląda po prostu okropnie (poza tem, to chyba nawet nie jest zgodne z wymową rosyjską, wydaje mi się, że Rosjanin wymówi tam twarde "e" w -ден-).
Zwłaszcza na ziemiach zagrabionych przez ZSRR od Finlandji podczas IIWŚ jest to bardzo niesmaczne...
Zasada powinna być taka - transliterujemy z cyrylicy tylko te nazwy, które noszą znamiona jakiejś slawizacji, rusyfikacji fonetycznej (n.p.
Kondopoga,
Kostomuksza,
Siegieża it.p.), a te które są prostymi, spisanymi "żywcem" cyrylizacjami nazw fińskich, zapisujemy po fińsku (n.p.
Lahdenpohja,
Suojärvi,
Sortavala [tę ostatnią można by uznać za wpasowującą się w rosyjską morfofonologję, ale ponieważ nie ma ona tradycji w użyciu rosyjskim - przedwojenna rosyjska forma tego toponimu brzmiała
Sierdobol i została "skorenizowana" w czasach sowieckich, to trzeba to uznać za niezmienioną transliterację z fińskiego]).
Proste? Proste. Ale dla tłumoków z KSNG i tak za trudne.