Wkurza mnie hejtowanie języków. Wydaje mi się to jakieś dziecinne, to tak, jakby hejtować, ja wiem, kolor: "zieleń jest chujowa, zupełnie jej nie trawię!". Jak dla mnie każdy język ma swój urok. I nie kumam nazywania francuskiego czy fińskiego nublangami. Nublang = konlang nierealistyczny, który raczej nie miałby szans być natlangiem. Skoro taki język jak francuski powstał, to znaczy, że byłby realistyczny gdyby był konlangiem. Nie wiem, może biorę to na trochę zbyt serio, ale po prostu nie widzę w tym logiki.