Humor, ciekawostki i WTF lingwistyczne

Zaczęty przez Henryk Pruthenia, Sierpień 21, 2011, 13:55:55

Poprzedni wątek - Następny wątek

Hapana Mtu

Sporo nazw na terenie nie tylko Krymu, ale całego Chanatu Krymskiego pozmieniali też już za caratu. I to na bzdurne greckie nazwy, które miały podszywać się pod pozostałości po greckiej obecności na Krymie rodem z głębokiej starożytności. A przesłanie tych zmian było takie, że to niby Rosja jest Nową Grecją i Trzecim Rzymem i w związku z tym Carogród też jej się należy. Carogrodu rzecz jasna nie dostali, ale Chadżybej cały czas krzywdzi uszy pod nazwą Odessa, Biały Jar jako Sewastopol, Biały Meczet jako Symferopol i tak dalej.

Zgadzam się, że naprawdę fajnie byłoby przywrócić tatarskie nazwy na ziemiach Tatarów.
º 'ʔ(1)|z(0) + -(y(2))| = º 'ʔ(1)|z(2)|
  •  

Dynozaur

#2341
Nazwy takie, jak Symferopol i Sewastopol (i parę innych) bym zostawił (w języku rosyjskim i małoruskim, oczywiście - Tatarzy i tak mówią Akmeczit i Akyar, i prawidłowo), bo jednak chcąc nie chcąc nazwy te stały się częścią lokalnej tradycji. Ale reszta (zwłaszcza sowietyzmy) won. Zaś miejscowościom założonym za komuny nadałbym nowe nazwy, pochodzące z języka tatarskiego i nawiązujące do lokalnej kultury (zwłaszcza, że nazwy owych miejscowości to najczęściej onomastyczne pustaki, typowo sowieckie, zaśmiecające mapę, więc nikt za nimi by nie tęsknił).

Zastanawiałem się też kiedyś nad taką zupełną "korenizacją" nazw miejscowości w przestrzeni post-sowieckiej. Czyli np. żeby Czeboksary stały się (również po rosyjsku) Szupaszkarem, Pietrozawodsk stał się Petroskoj, Władywostok - Chajszeńwaj (łaj not?) itepe itede. Wyniki takiego eksperymentu mogłyby być ciekawe, ale ja jestem mimo wszystko przeciwnikiem takich rozwiązań. Uważam, że trzeba szanować tradycję miejscową i "ogólną", traktować je osobno, szanować oba warjanta nazw. Nie podoba mi się np. że Semipałatyńsk stał się Semejem we wszystkich językach, łącznie z rosyjskim (zwłaszcza, że ta nazwa jest pierwotnie rosyjska). "Semej" powinien istnieć jako nazwa używana lokalnie, w języku kazachskim, ale Rosjanom "Semipałatyńska" odmówić moim zdaniem nie można.

A inną sprawą jest to, że też nie wszystko, co lokalne musi być dobre. Sowieci, przy okazji korenizacji (która była z samych założeń dobrą inicjatywą, chociaż wykonanie już dużo gorsze), oprócz kaganka oświaty sprzedała swoim tubylczym ludom (jakże by inaczej) jedyną słuszną ideologję i często te z pozoru "prawilne" (bo nierosyjskie) nazwy miały bardzo często sowiecki wydźwięk. Weźmy stolicę Kraju Czeremisów (Mari-El), która nazywa się obecnie Joszkar-Oła (i po rosyjsku i po czeremisku) - z pozoru lokalna, nie budząca zastrzeżeń, nie sprawiająca wrażenia "okupacyjności", nierosyjska nazwa. Ale co ona oznacza i skąd się wzięła? No i tutaj mamy zonka - jest to nazwa wprowadzona w czasach stalinowskich i oznacza po czeremisku tyle, co "czerwone miasto". Poprzednia nazwa tej miejscowości brzmiała zupełnie inaczej - Cariowokokszajsk (po rosyjsku) lub Czarla (po czeremisku). Tam gdzie sowiecja nadała nowe typowo ruskie nazwy, tam lokalna ludność używa dalej (bez zerwania ciągłości) swoich pierwotnych, ludowych nazw. Tu jest jednak inaczej, gdyż ta sowiecka nazwa jest w języku lokalnym. Ale jak dla mnie to nic nie zmienia - mojem zdaniem Czeremisi powinni używać nazwy "Czarla" i naciskać na jej powrót, a nie zadowalać się może i swojsko brzmiącą, ale jednak sprezentowaną przez Sowietów nazwę swojej stolicy, która raczej świadczy o "usidleniu" przez Sowietów, niż o lokalnej kulturze. Podobnie jest np. z "Machaczkałą", która z kolei upamiętnia jakiegoś lokalnego komuszka Machacza, poprzednia nazwa to Pietrowsk-Port (nazwa rosyjska, oficjalna, carska), a w językach lokalnych - Anży-kała (różne warjanta w różnych językach, ale tak to mniej więcej brzmi). Nie jestem pewien, czy jest sens wracać do Pietrowska (w końcu to nazwa zupełnie "okupacyjna", tyle że starsza), ale o Anżykałę można by powalczyć (oczywiście Kaukaz ma swoje problemy xD, no ale jeneralnie nazwy geograficzne są dla większości ludzi problemem dziesiątej wagi, więc jeśli tak podejść do sprawy, to cały ten post nie ma sensu) .

Zwolennikiem "korenizacji" jestem wtedy, kiedy miejscowość nosi sowiecką nazwę od samego początku - wtedy powinno się nadać nazwę nową, pochodzącą z lokalnego języka (a czasami bywało, że taka nazwa powstawała sama - np. założone w latach 30. XX wieku miasto Chanty-Mansyjsk [wcześniej Ostjako-Wogulsk] Ostjacy nazwali "Jomwosz", a Wogułowie "Abga". Jedną z tych nazw wprowadziłbym do oficjalnego użytku, a o syntetycznym "Chanty-Mansyjsku" można by raz na dobre zapomnieć).

A i jeszcze jednę refleksję na ten temat chciałbym dodać (chociaż kiedyś zdaje się o tym mówiłem) - do przemianowywania miejscowości (i czegokolwiek, także ulic, o czym w naszym kraju w erze zmieniania nazw ulic zapomniano) nie można podchodzić jak do usuwania "niewygodnych" lub "brzydkich" nazw, tylko jako do przywracania dawnej tradycji. Nie można mówić, że "Bałtijsk" jest lepszy od "Kaliningradu", bo ten pierwszy nie upamiętnia żadnego komucha, więc jedynie ten drugi kwalifikuje się do zmiany. To błąd logiczny. Sztuczna nazwa jest zła niezależnie od tego, co oznacza. Jeśli zmieniono bezprawnie historyczną nazwę miejscowości czy objektu geograficznego, to objektowi temu należy się przywrócenie nazwy pierwotnej jak psu buda, niezależnie od upodobań estetycznych. "Bałtijsk" i "Kaliningrad" to to samo gówno, oba zostały wprowadzone w tym samym celu (różnią się jedynie semantyką) i oba powinny zniknąć z mapy w tym samym czasie i zostać zastąpione ich tradycyjnymi odpowiednikami. Nie można "zmieniać", trzeba "przywracać". Bo jeśli zmieniamy nazwy bez patrzenia na historję, to dochodzi do tego, że zastępujemy nowotwora innym nowotworem (Casus Volgogradi), co jest najwyższym złem onomastyki. Dlaczego? Bo wprowadzenie nowego nowotworu nobilituje poprzednie nowotwory, które stają się częścią wyidealizowanej przeszłości. Klasycznym przykładem jest tu wzpomniany wcześniej Wołgograd, gdzie obecnie lobbuje się powrót do nazwy Stalingrad, zamiast przywrócić właściwą nazwę tego miasta - Carycyn. A dzieje się tak właśnie dlatego, że w okresie destalinizacji nie przywracano nazw historycznych, tylko po prostu zmieniano nazwy związane ze Stalinem (Wołgograd nie jest tu jedyny, jest też m.in. Juzówka > Stalino > Donieck), przez co "Stalingrad", jako nazwa już "historyczna" nabrał nienależnego mu prestiżu (co dodatkowo potęgje Bitwa pod Stalingradem). Lecz prestiż ten należy się wyłącznie nazwie Carycyn i to wyłącznie o tej nazwie powinny toczyć się jakiekolwiek dyskusje. Co gorsza, od jakiegoś czasu pojawiają się głosy żeby Kaliningrad przemianować, ale nie na Kionigsberg (Królewiec) tylko na "Kantograd". Do tego nie można dopuścić, bo będzie to ostateczne pogrzebanie nadziei na powrót Królewca na mapę. Dlatego już z dwojga złego już lepszy zostawiony "Kaliningrad" (bo wtedy zostaje nadzieja, że po iluś tam latach dyskusja wróci i może kolejne pokolenie przywróci Królewiec) niż jakiś "Kantograd" (mimo, że Kant > Kalinin) czy jakikolwiek inny nowo-nowotwór. "Kantogrady" należy ich pomysłodawcom wybić ze łba, dla świętego spokoju.
Jaranie się starem forem to pedalstwo, a Kwadrat i Seiphel to ciota i chuj.

P*lsko, cóżeś uczyniła ze swoim chrztem?

Toivo

Jako że jesteśmy w temacie humor, to w związku z tymi (skądinąd ciekawymi i słusznymi) wywodami coś mi się przypomniało.
  •  

Ghoster

#2343
[...........]
  •  

Dynozaur

Jaranie się starem forem to pedalstwo, a Kwadrat i Seiphel to ciota i chuj.

P*lsko, cóżeś uczyniła ze swoim chrztem?
  •  

Ghoster

#2345
[...........]
  •  

spitygniew

Cytat: Dynozaur w Marzec 14, 2014, 21:16:56Zaś miejscowościom założonym za komuny nadałbym nowe nazwy, pochodzące z języka tatarskiego i nawiązujące do lokalnej kultury (zwłaszcza, że nazwy owych miejscowości to najczęściej onomastyczne pustaki, typowo sowieckie, zaśmiecające mapę, więc nikt za nimi by nie tęsknił).
Czy dobrze mi się wydaje, ze zamierzasz wprowadzić zmianę analogiczną do tych, na które plujesz?

No racja, dobrze mi się kurwa wydaje.
P.S. To prawda.
  •  

Dynozaur

#2347
Hah, wiedziałem, że zostanie mi to wytknięte.

No ale są nazwy i nazwy, a te typowo komunistyczne, nawet jeśli są nazwami pierwotnymi, to o niczym dobrym nie świadczą, tylko o wzmożonej ruskiej kolonizacji tego regjonu w czasach sowieckich, nieliczeniu się z lokalną tradycją (a więc pośrednio o też o zbrodniczym wysiedleniu Tatarów, bo w obszarach, gdzie mniejszości były nawet te nowo zakładane miejscowości miały często bardziej "lokalne" nazwy [albo otrzymywały jakieś nazwy spontanicznie wewnątrz lokalnej społeczności]. A skoro Tatarów podczas zakładania tych miejscowości na Krymie nie było, to i nazwy zakładanych miejscowości czysto ruskimi były). Te nazwy mają prawo kojarzyć się źle i powinny zostać zmienione, zwłaszcza jeśli istnieje na to jakaś zgoda w społeczeństwie. To się tyczy szczególnie miejscowości bezpośrednio odwołujących się do ideologji komunistycznej i jej bohaterów. W innych przypadkach (chociaż wszystkie te nazwy mają typowo sowiecki charakter, nawet jeżeli się bezpośrednio do żadnego komunistycznego symbolu czy bohatera nie odwołują, więc mogą budzić ujemne skojarzenia) parę ruskopochodnych nazw faktycznie nie zaszkodzi, zwłaszcza że Krym to wielonarodowościowy regjon, a wysiedlenia Rosjan stamtąd raczej nikt nie postuluje (jakkolwiek sprawiedliwe by to nie było...). Uważam (chociaż nie jest to już tak pewne stwierdzenie, jak przy przywracaniu dawnych nazw - tutaj zostawiam pole do polemiki), że to są wyjątkowe przypadki, kiedy nazwę miejscowości można zmienić, zwłaszcza że nazwy ich się jeszcze nie zdążyły się "zestarzeć", o jakiejkolwiek tradycji w ich przypadku będzie można mówić dopiero za sto lat, kiedy będą postrzegane nie inaczej niż nazwy nadane za cara (które też nierzadko miały "okupacyjny" charakter).

Ale oczywiście, priorytetem powinno być przywracanie nazw historycznych miejscowościom, które takowe posiadają. Ewentualne przemianowywanie nowych miejscowości to już sprawa drugorzędna i całkowicie opcjonalna - tutaj można się spierać co do jej zasadności, otwarte jest pole do dyskusji. Szczerze mówiąc sam w tej kwestji jestem trochę rozdarty i szczerze mówiąc rozwiązałbym ten problem burząc takie miejscowości (xDDDD), no ale to już wykracza poza kompetencje ustalania nazw geograficznych (chociaż w Rosji... kto wie).
Jaranie się starem forem to pedalstwo, a Kwadrat i Seiphel to ciota i chuj.

P*lsko, cóżeś uczyniła ze swoim chrztem?
  •  

Ghoster

#2348
[...........]
  •  

Noqa

Rzeczywiście niesamowite. Tak się naprawdę wygodniej i szybciej czyta, zwłaszcza gdy twój umysł nie może już cię sabotować, ciągle odrywając uwagę od toku czytania.
Boję się tylko jak to działa na dłuższą metę, bo wpatrywanie się w jeden punkt tez potrafi być męczące. Do tego dochodzą inne trudności, które jednak są do przeskoczenia po lepszej analizie tekstu i umożliwieniu łatwej i intuicyjnej kontroli tekstu. Mam na myśli problem nowych nazw własnych (nazwisk, miejsc, itp.), wobec których umysł nie może zastosować mechanizmu dopasowania, więc w takim systemie przemykają kompletnie niezauważone. Drugi problem to to, że utrata koncentracji na moment burzy cały tok rozumienia, a cofnięcie się może być niewygodne, bo nie można już tego przypisać do konkretnego miejsca na kartce. Wiąże się z tym też niemożność skanowania strony w poszukiwaniu interesujących danych czy tworzenia mentalnego spisu, która wiadomość gdzie leży.
Ale myślę, że to daje się obejść i że rzeczywiście coś podobnego zrewolucjonizuje czytanie. (które w dodatku popadło w jakąś idiotyczną niełaskę. Nie zliczę, z iloma newsami się nie zapoznałem, bo były tylko w postaci wideo. A przecież mając do dyspozycji tekst można w ciągu jednej setnej czasu wideo zorientować się, czy nas to rzeczywiście ciekawi, a w ciągu jednej piątej - bez trudu przeczytać. Czemu ci ludzie nie doceniają wygody tekstu!?)
At him he yelled and yelped, tackling with taunting and dauntings; he tied and tacked him tightly and tautly, and killed him and quelled him and quenched him.
  •  

Ghoster

#2350
[...........]
  •  

Mahtlactli Omome Tochtli

Ale naprawdę? Mnie to wypala musk i od razu mam ochotę schować się pod kołderkę i zamknąć oczy; na pewno nie byłbym w stanie tak czytać. Ciekawe, ciekawe, pewnie ma to coś wspólnego z osobowością albo i mózgiem (ja w ogóle panicznie boję się nadmiaru bodźców). Zdecydowanie nie dla wszystkich :-(
  •  

Ghoster

#2352
[...........]
  •  

Towarzysz Mauzer

Mnie to zmęczyło, teraz mi migają litery przed oczyma. Ale to jeszcze kwestia przyzwyczajenia, natomiast zastanawiam się, jaka byłaby wydajność, gdyby to nie był testowy tekst, którego zawartosci wszyscy się domyślamy, tylko, dajmy na to, charakterystyka psychologiczna z Conrada albo jakaś dekonstruktywistyczna filozofia ;).

Cytat(które w dodatku popadło w jakąś idiotyczną niełaskę. Nie zliczę, z iloma newsami się nie zapoznałem, bo były tylko w postaci wideo. A przecież mając do dyspozycji tekst można w ciągu jednej setnej czasu wideo zorientować się, czy nas to rzeczywiście ciekawi, a w ciągu jednej piątej - bez trudu przeczytać. Czemu ci ludzie nie doceniają wygody tekstu!?)
O właśnie! Nie wiem, jak można chcieć zastąpić wygodę czytania i robienia 10 rzeczy na raz, włącznie z jedzeniem śniadania/kolacji, na rzecz siedzenia i wlepiania gał 5 minut w jakiegoś gościa, który dywaguje o tym i owym, nieraz jeszcze z wkurzającym tonem głosu.
Skrzydła miłości, mocy, o wielki, Twardy Jerze,
Rozpostrzyj ponad nami, ogrzej i przyjmij nas. -Mrkalj, Palinodia o twardym jerze
***
VIVAT CAROLVS GVSTAVVS REX POLONIÆ
  •  

Mahtlactli Omome Tochtli

Cytat: Ghoster w Marzec 16, 2014, 12:15:06
Nie znam się na tym, niemniej nie masz może jakichś zaburzeń pokroju epilepsji?
Przynajmniej nic mi na ten temat nie wiadomo :-D
  •