O francuskim słów kilka

Zaczęty przez Widsið, Wrzesień 25, 2012, 21:25:37

Poprzedni wątek - Następny wątek

Widsið

Tak jak obiecałem, mam dla was garść informacji na temat historycznego rozwoju języka francuskiego.

I. Rola substratu galijskiego
Różni autorzy różnie oceniają wpływ galijskiego na rozwój łaciny ludowej na terenie Galii, ponieważ podział kraju na regiony "bardziej galijskie" i "mniej galijskie" nie bardzo pokrywa się z faktycznym zasięgiem silnej i słabej romanizacji. Do niedawna uważano np. obecność samogłoski /y/ w języku francuskim i oksytańskim - i jednoczesny jej brak w pozostałych językach romańskich - za efekt działania substratu, jednak obecnie datuje się tę zmianę fonetyczną na wiek VII, czyli przynajmniej półtora wieku po wymarciu celtyckiej mowy mieszkańców rzymskich prowincji. Niemniej, galijski jest system liczenia na podstawie dwudziestek, w znacznym odwrocie w całej przestrzeni frankojęzycznej (we Francji liczenie od 60, w Belgii i Quebecu równorzędne oba systemy, w Szwajcarii raczej standardowy system dziesiątkowy), część słownictwa (w tym wyrazy galijskie, które pojawiły się także w innych językach romańskich z tytułu wejścia ich w użycie na całym obszarze Cesarstwa Rzymskiego), kalki słów i wyrażeń potwierdzone dzięki galijskim inskrypcjom, część z nich odnajdujemy także w północnym włoskim, ale np. już nie w oksytańskim), zachowanie szczątków deklinacji w starofrancuskim), a także niektóre procesy fonetyczne rzadko spotykane w obszarze romańskim - intensywna elizja i liaison.

II. Frankowie
Wpływ Franków na francuski jest dużo większy i dużo bardziej znaczący. Inaczej niż Galowie, germańskie plemiona nie zostały zdominowane przez ludność (gallo-)romańską, a podporządkowały ją sobie, przejmując jednak ich język i wzbogacając o cechy swoich języków. Łacina, mimo upadającego prestiżu Rzymu, miała już wtedy status języka nauki i kultury. Niemniej, łacina w wykonaniu Franków nabrała wielu specyficznych cech, znacznie oddalających ją od pozostałych dialektów i dając francuskiemu palmę pierwszeństwa na drodze do opuszczenia wzajemnie zrozumiałej wspólnoty językowej. Należy tu wymienić, oczywiście poza słownictwem, szeroką gamę zmian fonetycznych: intensywna synkopa, redukcja nieakcentowanych samogłosek, palatalizacja c i g przed a, pojawienie się nowych samogłosek, w tym nosowych i nietypowe dyftongizacje (e > ei > oi > oa > wa).

III. Lenicja
Lenicja /t/, /k/ i /p/ to kolejna cecha odróżniająca francuski od innych języków romańskich. We włoskim, rumuńskim i sardyńskim nie zaszła wcale, w portugalskim, oksytańskim i katalońskim zatrzymała się na udźwięcznieniu wymienionych spółgłosek, w hiszpańskim nadal obserwuje się procesy lenicyjne, we francuskim natomiast została ona zakończona. Stąd łac. VITA = wł., sard. vita, rum. vită "bydło", kat., ok., port. vida /vida/, hiszp. vida /vid̞a/, /vi(d)a/, fr. vie /vi/.

IV. Jeden język, pięć języków?
Już Dante zwrócił uwagę na charakterystyczny podział języków romańskich zachodniej cywilizacji na języki oc (tak = oc < łac. HOC), języki oïl (tak = oïl < łac. HOC ILLE) i języki si (tak = si < łac. SIC) (rumuński jest, naturalnie, w rozważaniach Dantego pominięty, jednak w jego czasach również byłby zakwalifikowany do grupy si). Tak naprawdę, nawet dzisiaj trudno powiedzieć, jaka jest faktyczna różnica między językiem a dialektem, a co dopiero wtedy, kiedy te wszystkie romańskie narzecza nie różniły się od siebie aż tak bardzo. Niemniej, języki oïl różniły się od pozostałych bardziej. Trudno jednoznacznie stwierdzić natomiast, na ile różniły się między sobą, dlatego dla wygody traktuje się je, trochę szowinistycznie, jako jeden język starofrancuski, tak jak zresztą robi się do tej pory.

Najstarsze francuskie zabytki pisane są bardzo stare: Kazania strasburskie (842), Sekwencja Świętej Eulalii (880) i Kazanie o Jonaszu (938-952) wszystkie pokazują już dużo cech bardziej francuskich, niż łacińskich. Dla porównania, pierwsze teksty hiszpańskie i włoskie właściwie mogą być uznane za łacinę ludową, a rumuńskich tekstów z takiej epoki nie mamy.

V. Deklinacja
Wzmocniona zarówno przez substrat galijski, jak i superstrat germański deklinacja francuska miała się świetnie przez średniowiecze, chociaż była ograniczona do dwóch przypadków: mianownika i przypadka zależnego, wypełniającego funkcję pozostałych (podobny podział, zachowany dzięki wpływowi greckiemu, jest w rumuńskim - niby cztery przypadki, ale jednak tylko dwa). Jak łatwo się domyślić, to przypadek zależny, a nie mianownik, został zachowany, chociaż od zasady jest oczywiście kilkaset wyjątków. Czasami istnieją obie formy, a ich znaczenie uległo zróżnicowaniu, np. homme "człowiek" wywodzi się z przypadka zależnego, a on, zaimek wprowadzający stronę czynno-bierną - z mianownika.

Na razie tyle, ale to oczywiście nie koniec szalonej historii francuskiego, bo jeszcze nie doszliśmy do części, w której pojawia się ingerencja władzy kościelnej, a później świeckiej. Ale to już jutro!
  •  

Dynozaur

#1
Jak rozumiem, ta dwuprzypadkowa deklinacja nie zachowała się nigdzie - nawet w pojedynczym djalekcie najgłębszego zadupia?

PS: Gvozdanović kwestjonuje celtyckość systemu dwudziestkowego!
Jaranie się starem forem to pedalstwo, a Kwadrat i Seiphel to ciota i chuj.

P*lsko, cóżeś uczyniła ze swoim chrztem?
  •  

Noqa

Niesamowicie to ciekawe :)
Jeszcze trochę, a uznam, że 5 lat spędzonych z tym językiem wcale nie było czasem zmarnowanym.
At him he yelled and yelped, tackling with taunting and dauntings; he tied and tacked him tightly and tautly, and killed him and quelled him and quenched him.
  •  

Widsið

Cytat: Dynozaur w Wrzesień 25, 2012, 21:33:14
Jak rozumiem, ta dwuprzypadkowa deklinacja nie zachowała się nigdzie - nawet w pojedynczym djalekcie najgłębszego zadupia?
Nie, przez poszczególne zmiany fonetyczne rodzajniki się zrównały, a wiele rzeczowników, zwłaszcza w rodzaju żeńskim i tak miało takie same formy. I tak długo ta deklinacja pożyła, ślady są jeszcze pod koniec średniowiecza.

Cytat
PS: Gvozdanović kwestjonuje celtyckość systemu dwudziestkowego!
Być może sam system nie jest celtycki, ale we francuskim wziął się z galijskiego, w którym tak właśnie liczono. System został zaadoptowany przez łacinę również w północnej części Półwyspu Iberyjskiego, ale później Pireneje okazały się być skuteczną barierą.

VI. Cultismes
Jak wiemy, języki europejskie lubiły i lubią sobie pozapożyczać z greki. Języki romańskie - zwłaszcza włoski i hiszpański - wręcz w tym celują, ilość słów określanych jako wtórne zapożyczenia z łaciny jest w nich szacowana na 30%-40% całego systemu leksykalnego. Francuski też lubił sobie pozapożyczać - tego typu słowa nazywane są w leksykografii francuskiej jako cultismes, "słowa kulturowe" - a naturalnym propagatorem tego typu zapożyczeń był oczywiście Kościół Katolicki, któremu brakowało odziedziczonej terminologii eklezjastycznej. Jednak jako że, jak już wspomniałem, francuski już na dzień dobry był dalej od łaciny, niż pozostałe języki dzisiaj, powodowało to pewne problemy z adaptacją nowych słów w taki sposób, żeby zachowały one znaczenie, a jednocześnie żeby laik był w stanie to znaczenie sam pojąć. Wyprowadzanie słów za pomocą derywacji, jak wiemy, nie przeszło. Adaptowano jedynie końcówki (-arius > -aire, -um > -e [nie zawsze], -a > -e itd.). Co zaczęto robić ze słowami odziedziczonymi? Cóż, zaczęto zapisywać je nie do końca w zgodzie z obowiązującą wówczas wymową, a moment ten uważa się za początek francuskiej ortografii współczesnej, jedynej romańskiej opartej na pryncypium etymologicznym. Cultismes zaczęły pojawiać się od najwcześniejszych lat, juz w Kazaniach strasburskich pojawia się kilka słów, co do których można mieć wątpliwości, jeśli chodzi o sposób, w jaki pojawiły się w języku francuskim. Największy ich napływ miał miejsce jednak w renesansie i oświeceniu.

Kilka przykładów cultismes i słów rodzimych zapisywanych inaczej pod ich wpływem:
digital - doigt (daw. doit)
basilique - Basle (daw. Bale, współ. Bâle)
infantil - enfant (daw. enfan)

Czasami etymologię rozkminiono źle i robiono błędy, z których najsłynniejszym jest zapisywanie czasownika savoir (< łac. SAPERE) jako sçavoir przez analogię z łac. SCIRE, którego jedynym żywym spadkobiercą jest rumuńskie a ști.

VII. Komu zawdzięczamy preskryptywizm?
1635 to dosyć ważna data dla językoznawstwa. Ludwik XIII i kardynał Armand Richelieu wpadli na pomysł, że byłoby super, żeby uporządkować trochę język. Biorąc pod uwagę rozwijający się wówczas absolutyzm, pomysł był zrozumiały - wszystko pod kontrolą, więc język też. Tak powstała Akademia Francuska, której podstawowym zadaniem od dnia założenia aż po dziś dzień jest standaryzacja, regularyzacja, normatywizacja, czy jak to sobie nazwiemy, języka francuskiego.

Jak wiemy, do pewnego stopnia tego typu instytucje są dosyć przydatne, o ile pracują w nich ludzie kompetentni. Tu pojawia się problem Akademii Francuskiej i wielu jej podobnych przybytków, pozakładanych na jej wzór - językiem zajmują się nie tylko lingwiści, ale także przedstawiciele innych dziedzin nauki, mający niewiele z językiem wspólnego. Jako że byli to także ludzie o dosyć historyzujących poglądach, jakby celowo ignorujący przemiany, które dzieją się w języku, pozostano przy ortografii etymologicznej, rektyfikując tylko niektóre jaskrawsze przypadki błędnego etymologizowania w stylu wspomnianego wyżej savoir.

Akademia Francuska cieszy się we Francji sporym posłuchem, a przy tym jest organem dosyć konserwatywnym i niechętnym zmianom, ale stopniowo przeprowadza reformy ortograficzne - oczywiście metodą małych kroków, co zrozumiałe - pracy jest dużo i na wiele lat. Ostatnia reforma miała miejsce w 1990 roku i polegała w dużej mierze na usuwaniu dekoracji - diakrytyków, które niczemu już nie służyły. W ten sposób użycie cyrkumfleksu w większości wypadków stało się fakultatywne - został on obligatoryjnie utrzymany tylko wtedy, gdy odróżnia od siebie homografy. Zmieniło się także użycie dierezy, teraz identyczne z hiszpańską i katalońską normą.

Zasad reformy można się nie trzymać, nikt nikomu nic nie narzuca, stosowanie starych zasad nie jest traktowane jako błąd, ale we francuskich szkołach już się ich nie uczy. Na 2015 planowana jest kolejna reforma, jednak nie wiem, czego miałaby dotyczyć. Pozostaje poczekać na jej oficjalne ogłoszenie w stosownym czasie i próbować polubić francuski mimo wszystko ;)

Oczywiście, jeśli macie jakieś pytania, z chęcią odpowiem.
  •  

Dynozaur

Heh, czyli już wiadomo kto jest idolem wszystkich Miodków i jemu podobnych... Żeby nie było - mój idol też się raczej wyrażał o RJF jako wzorze do naśladowania.

Czyli, jeśli dobrze zrozumiałem, gdyby nie Kościół Katolicki, być może francuzki miałby ortografję fonetyczną (a przynajmniej do takowej zbliżoną)? Aż mi sobie to trudno wyobrazić - przecież ta pokrętna ortografja, dziesięcioliterowe wyrazy czytane jako jedna głoska, wszelakie -euxy, -oisy to znaki rozpoznawcze tego języka!
Jaranie się starem forem to pedalstwo, a Kwadrat i Seiphel to ciota i chuj.

P*lsko, cóżeś uczyniła ze swoim chrztem?
  •  

Ghoster

#5
[...........]
  •  

Widsið

#6
Cytat: Dynozaur w Wrzesień 26, 2012, 19:46:34
Czyli, jeśli dobrze zrozumiałem, gdyby nie Kościół Katolicki, być może francuzki miałby ortografję fonetyczną (a przynajmniej do takowej zbliżoną)?
Obarczanie ich winą to może nadużycie, niemniej, to oni odpowiadają za etymologizujący trend w ortografii :)

CytatFrãse
frõce, jeśli by się uprzeć w oddawaniu wymowy :)
  •  

Wedyowisz

Ta skłonność do etymologizowania pisowni dała przerzut w angielskim, nieraz prowadząc do wtórnej,  pisownianej wymowy bądź niemych liter. Nierzadko ortograficzni ulepszacze się po prostu mylili co do pochodzenia danego słowa, przez co wymowa niektórych wyrazów we współczesnym angielskim jest wykolejona, nieetymologiczna: author, anthem, advantage, advance, admiral.

Cytat
VII. Komu zawdzięczamy preskryptywizm?

1635 to dosyć ważna data dla językoznawstwa. Ludwik XIII i kardynał Armand Richelieu wpadli na pomysł, że byłoby super, żeby uporządkować trochę język.

Od czasu przeczytania Trzech muszkieterów ugruntowuje się we mnie przekonanie, że po kardynale niczego dobrego się nie można spodziewać...
стань — обернися, глянь — задивися
  •  

Jątrzeniot

Widsið, znasz jakąś fajną literaturę/internetowe źródła warte polecenia jak się chce ogarnąć historię francuskiego (ew. ogólnie francuski)? Interesują mnie zwłaszcza przemiany fonetyczne. Wiem tylko, że na angielskiej wikipedii jest całkiem sporo, ale może wiesz jeszcze o czymś.
  •  

Feles

anarchokomunizm jedyną drogą do zbawienia ludzkości
  •  

Widsið

Moje źródła są francuskojęzyczne, ale jedno, "Phonétique historique du français" Gastona Zinka składa się przede wszystkim z tabel, które nie trudno pojąć. Problemem jest tutaj fakt, że zamiast IPA użyto tu dosyć dziwnego systemu transkrypcji, ale wszystko jest do ogarnięcia po bliższym przyjrzeniu się.
  •  

Jątrzeniot

Ach, no tak, francuskojęzyczne, tego się obawiałem. Ale dzięki, zapiszę sobie enyłej.
  •  

Widsið

Jeszcze takie coś znalazłem przed chwilą, szukając czegoś zupełnie na inny temat o.O
  •  

Jątrzeniot

Słuchając francuskiego rapu spotkałem się z wymową /t/, /d/ przed /i/, /y/  jako [ʧ], [ʤ] (babka z Marsylii) a także z takąż wymową /k/ /g/ w tej pozycji (tu koleś z Hawru, czyli Normandia). Słyszał li ktoś o takich palatalizacjach we francuskim? Jakieś regionalne cechy czy jak?
  •  

Widsið

Wymowa z południa ma takie cechy "italianizujące", chociaż jeśli spotkałeś to w Marsylii, to albo izoglosa sięga dalej, niż sądziłem, albo pani wybrała się na wycieczkę z okolic Nicei ;)

Co do normandzkiego /g/ i /k/, jest tam język oïl o nazwie normand, który posiada taką cechę, ale nie w każdym dialekcie i nie jest to nic konsekwentnego. Być może jakoś wpłynęło to na wymowę pana z Hawru.
  •