Co do techniki mam taki oto pomysł: Jak wiadomo, niektóre elementy cywilizacji musiały ulec regresowi. Zanika na pewno powszechny transport, lotnictwo i inne rzeczy, które wymagają udziału wielu gałęzi przemysłu z wielu krajów. Szybko się też pojawią problemy z paliwem.
Ale niektóre rzeczy, jak np. radio etc. będą się miały dobrze. I teoretycznie, ludzie by mogli dość szybko wrócić do "starego" życia, na ile to możliwe - ale wtedy cały świat byłby już nudny - mielibyśmy cyber-obszarników, których półautomatyczne pola ciągną się setkami kilometrów...
I mam w związku z tym taki pomysł: co Wy na to, by posiadania znajomości technicznych zaczęłoby być elitarne? Nie każdy znałby się jak naprawiać i wytwarzać prąd, i zaczęłyby się wytwarzać jakieś grupy osób, które znają się na elektronice, i nie przekazują tej wiedzy. Miałoby to tłumaczyć zastój. Inną rzeczą tłumaczącą zastój jest oczywiście małą ilość specjalistów (jak i ludzi... tak ogólnie...), oraz brak wielu surowców.
I mogłoby to dać też ciekawe efekty - w takich Borlachowych Indiach, gdzie dajmy na to, odtworzył się system kastowy, kasta elektryków mogłaby trząść całym krajem (albo lepiej - wiele walczących ze sobą takich grup, o!)
Jest to bardzo naiwne i nieprawdopodobne, no ale tu chodzi o zabawę, a nie o strogą analizę tego, jakby zachowała się ludzkość po apokalipsie.
Pomysł pozostaje tutaj, i naprawdę chętny jestem wysłuchać waszych opinij na ten temat - jak mówiłem, jest to rzecz, którą musimy przedyskutować! 
Może marudzę, ale może określmy gałęzie gospodarki (dokładnie - będzie łatwiej), które się załamały całkowicie. Zgodzę się, że transport (embargo na transport w czasie epidemii), pewnie też bardziej zaawansowane fabryki, w tym prądu (atom?). System walutowy możliwe, że się zapadły w wielu miejscach na świecie. Co z energetyką? Gazem z Rosji? Co z węglem? (Czy przy ograniczeniu dostarczenia prądu, wody oraz powietrza byłoby fedrowanie na głębokościach?) Co do elektroniki to powinniśmy ustalić do którego miejsca się cofnęła (bo wątpię, że w takiej sytuacji wegetowała na poziomie AD 2017). Internet? Nawet jakieś stare sieci wojskowe? Radary? Światłowody na dnie Atlantyku? Co z arsenałami jądrowymi?
Elektrownie atomowe będą na pewno wyłączane w czasie Zarazy. Co do zakazu poruszania się, to nie usuwa to pociągów, samolotów, czy samochodów. Problemem będzie paliwo - choć wiadomo, łada pojedzie i na oleju rzepakowym ;] Co do systemu walutowego, to akurat brak dodruku pomoże, a nie przeszkodzi systemom finansowym, no, ale sądzę, że nie wiem, WYMARCIA 7 MILIARDÓW LUDZI BĘDZIE JEDNAK TROCHĘ BARDZIEJ WPŁYWAŁO NA ICH ŻYCIE NIŻ DOLCE xDDDD. Sądzę, że nie musimy tego ustalać - w każdym regionie będzie inaczej. I tak nie będzie teraz większych podbojów, ludzikowie mają przetrwać! Będzie na pewno radio i to dość powszechne.
Inną sprawą jest to, by ustalić, jak będą się rozwijali ludzie przez kolejny 1000 lat. Bo etap 50 lat będzie raczej nie za bardzo innowacyjny, bo za mało specjalistów. Na pewno będzie dużo samouków i ciekawych praktycznych wynalazków ze złomowisk

Ale co sprawi, że ludzie nie ruszą naprzód i, powiedzmy, po stu latach nie polecą w kosmosy i inne takie?
Ogólnie fajnie byłoby znaleźć jakieś ogólnie przyjęte rozwiązanie, w wyniku którego:
1) Ludzkość w ciągu tego tysiąca lat nie rozwinie ani lotów w kosmos, ani atomu
2) Nie zostanie przywrócona powszechna automatyzacja.
To trzeba jakoś obgadać, bo inaczej zabawa będzie nudna. A tu mamy się bawić!
