O, ciekawe, dzięki. Spotkałem się kiedyś z chińskimi nazwami, właśnie w starej transkrypcji, które miały na początku Ss-, i też mnie to dziwiło, to pewnie to samo.
W ogóle, chińska fonetyka jest popier-ekhm-zawiła, współczuję normikom uczącym się mandaryńskiego. Przecież im muszą od tego mózgi eksplodowywać.