U mnie wygląda to tak:
polski - ojczysty
angielski - CAE
francuski - 3 lata w liceum; potwierdzona zdolność efektywnej komunikacji z Francuzami na różne tematy
arabski (MSA) - 3 lata jako lektorat na UW (oficjalnie do poziomu B1 włącznie); gramatyka jest mi bardzo dobrze znana, gorzej ze słownictwem... z tego też powodu mówienie leży (z samą wymową problemów brak) - przy czym even if, to co to za mówienie w
fusha, trzeba by się uczyć dialektu.
hiszpański - poznawany samodzielnie, w dość spontaniczny i niezorganizowany sposób; w piśmie ok, w mowie nie miałem okazji sprawdzać
fiński - zacząłem się uczyć na poważnie 3 tygodnie temu, idzie dobrze
rosyjski - 3 lata w podstawówce, 3 lata w gimnazjum... Niewiele już pamiętam, ale mam nadzieję znaleźć czas na "przypomnienie sobie".
Myślałem nad rozpoczęciem nauki niemieckiego i włoskiego, ale chyba najpierw trzeba doprowadzić ww. to przyzwoitego poziomu (powiedzmy B1/B2). Generalnie, u mnie to głównie kwestia słownictwa jest problemem, przy czym kiedy muszę/mam ochotę, potrafię uczyć się go "masowo" (mam takie doświadczenia z francuskim, hiszpańskim, a ostatnio z fińskim). Kluczowe jest jednak powtarzanie i utrwalanie, a na to nie zawsze mam czas/ochotę

Poza tym, jak pewnie przyznają mi rację inni, im więcej języków znasz (sic!, niekoniecznie "mówisz" w jakimś języku), tym łatwiej uczyć się następnych
