Witam,
mój wielce oryginalny nick już wskazuje na to, że nazywam się Tomasz i dodam, że jestem czternasto (za miesiąc stuknie piętnastka) letnim torunianinem.
Szczerze mówiąc interesuje się wieloma rzeczami - pierwsza z nich, jaką się zająłem tak "na serio", był penspinning, czyli żonglerka kontaktowa, w której narzędziem jest zazwyczaj zmodyfikowany długopis, potem doszła jeszcze parapsychologia - w tych dwóch dziedzinach chyba mam największe osiągi (jestem tutorem na polskim portalu penpinnerów, a na forum o odmiennych stanach świadomości jestem administratorem). Poza tym jestem "sprytnym" webmasterem (osoba, która tworzy strony internetowe), bo nie mogę się nazwać takim zwykłym, gdyż nie znam za dobrze ani jednego języka do pisania stron (uznałem to za stratę czasu, bo za parę(może paręnaście) lat znajomość np. HTMLa czy CSS nie będzie zbytnio potrzebna) - moje doświadczenie w tej dziedzinie polega raczej na umiejętności szukania.
Moim ulubionym gatunkiem muzycznym jest metal (mój ulubiony zespół metalowy: Metallica), aczkolwiek jestem otwarty również na inne gatunki - reggae (ulubieniec: Natural Dread Killaz), muzyka filmowa (najczęściej Hans Zimmer), blues (Dżem), rock (Lady Pank i Red Hot Chilli Peppers), rap (co prawda już nie słucham, ale za czasów takiej mini zajawki: VNM). Także mimo iż od moich początków z muzyką zawsze byłem najbardziej związany z metalem, to potrafię się odnaleźć również w innych najróżniejszych gatunkach - to na tyle piękna sztuka, że ograniczanie się do tylko jednej dziedziny jest niczym innym jak zamykaniem duszy w klatce...
To chyba na tyle, z tych najważniejszych rzeczy... Co prawda religia nie jest taka ważna (uznałem, że wystarczy być dobrym człowiekiem i czerpać z życia garściami), no ale czemu nie? Moje wyznanie to agnostycyzm (choć w papierach katolik).
Zapomniałem dodać dlaczego tu się znalazłem... Otóż muszę przyznać i chyba moi znajomi to potwierdzą, że jestem dość pozytywnym gościem i jeżeli mam na coś ochotę to to robię. Kolega mnie jakiś czas temu zaraził sztucznym językiem Tolkiena, a konkretnie quenyą. Bardzo mi się spodobał, ale doszedłem do wniosku, że nie chcę się ograniczać do tego co wytyczył jej autor i pomyślałem sobie "skoro on potrafił, to ja też będę w stanie, poza tym musi to być świetna zabawa i jakże rozwijająca wyobraźnię!" - wiadomo: zabawa i rozwój wyobraźni to tylko niektóre atuty językotwórstwa, ale te przemyślenia sprowadziły się do jednego, a konkretnie do próby stworzenia sztucznego języka i uważam, że to najodpowiedniejsze miejsce do rozpoczęcia pracy nad nim.
Pozdrawiam.