Tak mię ostatnio naszło — dlaczego ang. fairy tłumaczy się na polski jako „wróżka”? Sensowniejsza by była jakaś rusałka czy boginka. Inne języki słowiańskie najwyraźniej albo zapożyczają wprost (ros. фея), albo sięgają po nazwę z rodzimego folkloru (sch. вила).
To jednak ma nawet sens, skoro ostatecznym źródłem słowa fairy jest fatum...
Ta, ale wątpię, czy brytyjscy wieśniacy byli tego świadomi. Polegając na odległej etymologii można by sądzić na ten przykład, że
dziw(o) to u Słowian nazwa najwyższego boga... Nie wydaje mi się, żeby takie znaczenie istniało w polskim przed XIX w.: u Lindego
wróżka może oznaczać wróżbitkę, kobietę zajmującą się wróżeniem (był też
wróżek, tj. męski odpowiednik) albo wróżbę, przepowiednię. Może ktoś powiedzieć, że popkulturowy wizerunek wróżki to XIX-wieczny literacki wymysł, ucukierkowienie i upiększenie ludowych wyobrażeń (podobnym zabiegom poddano elfy i rusałki), ale tak czy siak wybór słowa po zastanowieniu się dziwny.
EDIT: z drugiej strony, patrząc na
fées takie jak w
Śpiącej królewnie (pojawiające się po narodzinach), ma to określenie więcej sensu. Może na kontynentalnej zach. Europie inaczej sobie to wyobrażano. Bo z wikipedyjnego opisu folkloru brytyjskiego tego nie widać, to bardziej takie słowiańskie boginki/wiły.