O nie, nowy slawlang?!
Zaiste! I to północnosłowiański.
Istnieje również teoria mówiąca, że udział w kolonizacji Islandii mieli Słowianie. Według niej Gardarowi Svafarssonowi, który zimował na Islandii jeszcze przed osiedleniem się tam Arnarsona, towarzyszył człowiek o imieniu Natfarri oraz para niewolników. W drodze powrotnej z Islandii łódź wioząca tę trójkę miała się odłączyć od głównego okrętu i pozostać u wybrzeży wyspy, gdzie rozbitkowie zbudowali dom. Przypuszcza się, że Natfarri był słowiańskiego pochodzenia. Potwierdzeniem tej hipotezy są czworokątne półziemianki typu słowiańskiego, odnajdywane na Islandii.
Ok, no to Natfarri się został. Z tego co wiem, to późniejsi władcy Islandii go wywalili, ale powiedzmy, że jednak udało się zostać. Z czasem jego ród się powiększa, na wyspę ściągają inni Słowianie (bo przecież nasi przodkowie bardzo chętnie współpracowali z wikingami).
No i ten... powiedzmy, że potomkowie tych Słowian do dziś żyją sobie- dajmy na to- gdzieś na północy Islandii. Zachowali język, ale trószkie poprzeinaczany, z wyraźnymi wpływami nordyckimi.
Powiedzmy, że język ten wywodzi się z dialektów lechickich (połabskich?) no i... jak już będę miał konkret na papierze, to coś tu więcej napiszę (jakaś próbka, trochę gramatyki). Na razie opracowane są procesa fonetyczne od prasłowiańskiego.
Proszę o krytykę koncepcyi ;-)
nie mylić z krytykanctwem