Pruski - bo rekonstrukcja to nie to samo, co prawdziwy język. Chciałbym zobaczyć, jak to było naprawdę z tym, co "załatano". Że nie wzpomnę o siatce djalektalnej (zwłaszcza chciałbym usłyszeć mój djalekt - pogezański). Poza tem, jest to język moich przodków i niewątpliwie skarb całej Europy.
Połabski - z tego samego powodu - chciałbym zobaczyć, jak to z nim było naprawdę. A poza tem, byłby niemałym ewenementem na skalę słowiańszczyzny.
Jaćwiezki - im więcej bałtlangów tym lepiej, poza tem tworzyłby fajne kontynuum djalektalne z pruskim i litewskim.
Nowogródzki - chciałbym zobaczyć, jakby się rozwinął... Wiem, że on tak naprawdę nie umarł, tylko "rozpłynął się" w wielkoruskiej siatce djalektalnej, ale mogły się jego losy potoczyć inaczej
Krymskogocki - mógłby brzmieć naprawdę ciekawie, zwłaszcza w porównaniu z resztą germańskich.
Mozarabski - niby dla Europy dobrze, że zdech. Ale jednak, jakby się jakaś społeczność na południu Hiszpanji zachowała, to mogłoby być ciekawie.
Pidżyn baskijsko-islandzki - chyba nie muszę tłumaczyć, dlaczego xDDD
Ubyski - też chyba oczywiste, dlaczego. Poza tem, byłoby to sprawiedliwe, gdyż tak naprawdę został sztucznie zabity (przez konglomerat rusko-turecki, ten lud miał naprawdę wyjątkowo przesrane...).
A poza tem, dalmatyński, Norn, Knaan (jeśli istniał), etruski, cokolwiek italskiego... i w ogóle każdy bezpotomnie zmarły język europejski. Co ja się będę xDDD
A na innych kontynentach, no cóż... Zliczanie wszystkich języków indjańskich zajęłoby całe dnie... Tak samo aborygeńskich... Tasmanji zwłaszcza szkoda. Fajnie też by było wiedzieć, co chciały nam przekazać te wszystkie dokumenta w nieodczytanych systemach pisma (n.p. Rongorongo).
Wiem, miały być wybrane, a w sumie wychodzi, że chciałoby się ożywić wszystko xDDDDD