Polskie Forum Językowe
Językotwórstwo (conlanging) i światy => Conlangi: a posteriori => Wątek zaczęty przez: Feles w Wrzesień 17, 2011, 14:10:35
-
Wątek na poprzednim forum. (http://www.conlanger.fora.pl/viewtopic.php?t=146)
Naczarta słownika czystopolszczyzny w odmianie Viléna. (http://jezykotw.webd.pl/wiki/U%C5%BCytkownik:Vil%C3%A9n/Czystopolski)
----
akcja charytatywna - czyn miłosierny
krypto~ - (s)kryto~
kryptonim - (s)krytomian (częściowa odbitka!)
pseudo~ - łudo~
pseudonim - łudomian
kwazi~ - niby~
motywator - bodziec
demotywator - odbodziec, odwodnik
stymulator - pobudnik
-
Właśnie, przy okazji, mogę wiedzieć, czemu na nowym Wiki nikt nie pisze poza mną, Vilenem i paroma innymi, co wrzucają jakieś szczegóły? :/ Kiedyś to było tak aktywne.
-
Choć muszę przyznać, że te wszystkie uzasadowienia rozwoju wydają mi się przesadą (szczególnie włostny)...
Może "t" przesadzone, ale "włosny" jak nabardziej na miejscu. Zapożyczenia z pokrewnych języków to i tak zapożyczenia. Jeżeli wyraz ma jakąś obcą właściwość (cecha z niem., ma ktoś jakiś lepszy zastępnik?) dźwiękową (np. TraT, samo h, ą > u), to nie może być dopuszczony do wysokopolskiego - prosta zasada. Zwłoszcza, że w wielu przypadkach zaświadczony jest wcześniejszy, rodzimy odpowiednik danego czecha/rusina.
"Włostny" może być w rozszerzonym wysokopolskim, k' któremu się przymierzam (tj. dodatkowo ustarzony, domyślnie w cyrylicy).
pseudo~ - łudo~
łże- jest lepsze. Funkcjonowało już w cerkiewnym.
pseudonim - łudomian
Już bez przesady z tymi odbitkami. Przezwisko jest w porządku.
-
Niezupełnie. Łudomian/łżemian wybieramy sami sobie, przezwisko nadają nam inni.
Lepiej może "przydomek" (jeszcze bardziej wiadomostne).
A właśnie:
informatywny - wiadomostny
komunikatywny - przekaźny, porozumienny
---
Wjąłem już na Piaskownicę słownik Viléna (http://jezykotw.webd.pl/wikis/Słownik:Narzecze_wysokopolskie) z kilkoma modyfikacjami.
-
Mi się akurat łudo- i łudomian bardzo podobają.
i mi.
poza tym "łudo-" brzmi podobnie do "pseudo-".
-
Mi się akurat łudo- i łudomian bardzo podobają. Może dlatego, że łże- zawsze brzmiało dla mnie jakoś dziwacznie.
Ale przynajmniej każdy Polak już to zna, dzięki JE Jarosławowi Kaczyńskiemu. :p
-
Zupełnie nieprzemyślana lista tłumaczeń imion męskich z greki, łaciny, hebrajszczyzny i języków germańskich
Tam, gdzie nie można było rozbić imienia na cząstki słówpochodzeniowe, tam dokonywałem możliwie upodstawowiającego przystosowania głoskowniowego do wysokopolszczyzny.
Aleksander - Broniwoj
Andrzej - Wójko
Arkadiusz - Jarkadzin
Bartosz - Oraczyn
Bartłomiej - Oraczyn
Cyryl - Włód
Damian - Gojan
Dionizy - Jarylin?
Erazm - Miłko, Niemierza?
Filip - Lubokon
Ireneusz - Mirko
Izydor - Mokoszyn?
Jacek - Włód
Jerzy - Jur
Krystian - Kryścin, Maścin?!
Krzysztof - Krystowód, Krzyżtopór? Mastowód?!
Leon - Lew
Metody - Drogomir
Mikołaj - Domrat
Miron - Mirko
Piotr - Opoka
Sebastian - Bolemysł
Stefan - Borzysław
Teodor - Bożydar
Zenon - Bożydar, Daropierz?!
Łukasz - Światłan
Adam - Ziemko
Daniel - Bożymysł
Dawid - Miłowuj
Gabriel - Bożywoj
Jakub - Bożybron, Drozdan?!
Jan - Bogumił
Janusz - Bogumił, Miłko
Jeremi - Bożybłóg
Józef - Bożyspór, Sporko
Maciej - Bożydar
Mateusz - Bożydar
Michał - Boleświąt
Rafał - Bożygoj
Szymon - Bożykaz, Bogusłysz?
Tadeusz - Dobko
Adrian - Jadrzyn
Antoni - Jętan
Cezary - Czesarzyn? Włoszyn?!
Dominik - Bożęta
Emil - Spółwoj
Feliks - Szczęsny
Kamil - Żyro
Lucjan - Światłanin
Maksymilian - Więczyn
Marek - Jur
Patryk - Siemoród
Paweł - Zbyrost
Roman - Rzymin
Wiktor - Borzychwał
Wincenty - Chwalwoj
Adolf - Wilkosław
Albert - Światosław
Albrecht - Światosław
Alfred - Dziwomysł
Arnold - Orłowłód
Bernard - Mieszkolut
Bruno - Mieszko
Edgar - Mieczygoj
Edmund - Broniwłód
Edward - Bronimir
Egon - Mieczysław
Ernest - Gniewko
Erwin - Dzikomił
Eryk - Żyrosław
Ferdynand - Dobiemir
Franciszek - Przęko
Fryderyk - Lutomir
Gerard - Dobko, Lutko
Henryk - Lutko, Żyro
Herman - Wojko
Hubert - Sławomysł
Igor - Broniwłód
Karol - Wojko
Konrad - Lutorad
Ksawery - Doman
Leonard - Lutolew
Leopold - Dobielew
Ludwik - Wojsław
Norbert - Siewiórświt
Olaf - Bogumił
Oleg - Świątko
Robert - Światosław
Romuald - Włodzisław
Ryszard - Włodzilut
Ulryk - Włodzimierz
Waldemar - Włodzisław
Zygfryd - Borzymir
Zygmunt - Bronibór
Imiona żeńskie może za jakiś czas, na razie popastwmy się nad patriarchalizmem historii i porozkoszujmy się takimi postaciami jak Sporko Piłsudski czy Bronibór I Stary.
-
Hehe, niektóre ciekawe, niektóre legko przesadzone.
Warto jeszcze wzpomnieć o Wszewłodzie (ruskim Всеволодѣ) czyli słowiańskim Pankracym.
I zauważyłem też podobieństwo między niemieckim Gottliebem, a naszym Bogumiłem. ;-)
-
porozkoszujmy się takimi postaciami jak Sporko Piłsudski czy Bronibór I Stary.
I Drozdanem Zawadzkim.
DROZDAN?
-
Od dzisiaj będę nazywany Orek!? No proszę was. :(
<del>
-
Szymon - Bożykaz
ja się kiedyś spolszczyłem jako "Bogusłysz" i do tego się przywiązałem. :P
http://grono.net/slowianie/topic/1173962/sl/kultura-dyskusja-nowe-slowa/
-
A ja siebie zawsze miałem za Bożydara i tutaj też to widzę :D
-
Oczywiście, że przesadzone. Jak na wprowadzenie "policznika" są pewne nikłe szanse, tak na spolszczenie imion szans nie ma wcale :(.
Jakub [...] Łączy się też to imię z arabskim słowem "jakub" – nagórnik.
Nagórnik zwyczajny, nagórnik skalny, drozd skalny
Uch, nie znam się na ornitologii.
Od dzisiaj będę nazywany Orek!? No proszę was. :(
Orcio. Ładnie!
Ale nie narzekajcie, bo zostałem Opoką Broniwojem Mirochą, ewentualnie Włodem Mirem :D.
-
Bożydar Ziemko Kopa :D
-
Oczywiście, że przesadzone. Jak na wprowadzenie "policznika" są pewne nikłe szanse, tak na spolszczenie imion szans nie ma wcale :(.
można na to spojrzeć i inaczej - imiona zesłowiańszczone wprowadzamy w obieg obok imion międzynarodowych. tak jak i obecnie obok Teofila i Amadeusza mamy Bogumiła i Gottlieba. myślę, że prędzej czy później przestanie się korzystać z zamkniętego zestawu "legalnych" imion, skoro już są dozwolone takie potworki, jak "Brajan" czy "Dżesika".
-
Kiedy OBOK te imiona już sobie całkiem spokojnie funkcjonują i tylko mogą być mniej lub bardziej popularne. Cała zabawa w podmianie imion obcych na słowiańskie.
-
Ja nic nie mówię.
-
No, no, no. Pańska godność?
-
Nie ma go na liście :(
(myślałem, że wyszedł jakiś Dupomił i sprawdziłem)
-
Nie ma go na liście :(
(myślałem, że wyszedł jakiś Dupomił i sprawdziłem)
A ma na imię Rektofil, czy co?
-
Miłosz. Zwykłe, rdzennie polskie imię. Jest-li tu więcej osób z takimi?
-
Miłosz. Zwykłe, rdzennie polskie imię. Jest-li tu więcej osób z takimi?
Chyba nie, ale kolega z klasy ma owe imię.
A ty wiesz, że jest rok Miłosza?
-
Miłosz. Zwykłe, rdzennie polskie imię. Jest-li tu więcej osób z takimi?
To wiem! Ale może drugie imię do reslawizacji? Albo chociaż nazwisko? Spam, lovely spam, wonderful spam!
U mnie z imionami pole do popisu było, bom się nawet, acz bez przekonania, wybierzmował z grecka, choć po to, by oddać hołd Słowiańszczyźnie i pionierowi pismotwórstwa ;).
-
Nie ma go na liście :(
(myślałem, że wyszedł jakiś Dupomił i sprawdziłem)
A ma na imię Rektofil, czy co?
Dat gets my luv.
-
można na to spojrzeć i inaczej - imiona zesłowiańszczone wprowadzamy w obieg obok imion międzynarodowych. tak jak i obecnie obok Teofila i Amadeusza mamy Bogumiła i Gottlieba. myślę, że prędzej czy później przestanie się korzystać z zamkniętego zestawu "legalnych" imion, skoro już są dozwolone takie potworki, jak "Brajan" czy "Dżesika".
A w czym Henryk z Heinricha jest lepszy od Brajana z Briana? ???
Większość imion i tak nie jest polska, więc kolejne nowe nie robią różnicy. Mnie tylko wnerwiają nowomodne imiona zapożyczane z angielskiego, mimo że polskie odpowiedniki mamy od dawna. Gdyby tak każdy wiedział, że Dennis to to samo co Dionizy...
Tak, wiem, że Ilona to Helena, ale i tak ten pretensjonalny snobizm połączony z niewiedzą mi się nie podoba.
-
A w czym Henryk z Heinricha jest lepszy od Brajana z Briana? ???
Przed erą globalizacji imiona miały szanse uleżeć się w głoskowni polszczyzny i przez to były bardziej odpotwornione. Myślę, że w tym rzecz.
Problem też w tym, że łżesnobizm teraz dotknął mnóstwa ludzi, których możliwości wyboru przedtem były ograniczone, ale ograniczenia te były przecież też dobrym gustem; potem chwilę jeszcze działały uwarunkowania społeczne, również na szerszą skalę kształcono estetycznie, ale po transformacji wszystko się rozbuchało i teraz mamy coś całkiem niezjadliwego.
Eryk - Żyrosław
Skąd to?
Bedeutung erahnen: Erich aufgetrennt in Er-Rich ergibt althochdeutsch Ehr-Reich. Als Ehrenreich ist dies auch ein verbreiteter Familienname. Ein Mann, der diesen Namen erhielt, war also „reich an Ehre“, ein Edelmann.
Przetłumaczyłem «reich» jako «Żyro» od dostatku - rozumianego najpierwotniej jako pokarm - i «Ehre» jako «sława».
-
Ja wierzę, że "Brajanki", "Oliwerki" czy "Nikolki" (albo Nicole, to już najpodlejsza wersja) to zjawisko marginalne i domena nizin społecznych. Niestety, pewna część imion (np. Andżelika, fuuuj) zpowszedniała. Nie rozumiem podejścia "większość tradycyjnych imion jest zapożyczonych, więc w czym gorszy Brajan od takiego Edwarda [imię wybrałem pierwsze z brzegu, przepraszam wszystkich Edków]?" A to, że Edward, choć może nie istnieje w naszym języku jakoś szczególnie długo, to przynajmniej nie jest w żaden sposób pretensjonalny, uchodzi za "normalnego", można go ładnie zdrobnić. A taki Brajan (lub, co gorsza, Brian bez zmian)? Moim zdaniem nadawanie tego typu imion własnym dzieciom świadczy o niczym więcej, jak o zafascynowaniu popkulturą i Zachodem, a także jakąś chorą pseudopostępowością. Już nie wzpomnę, że nawet w dzisiejszych czasach jest to zadawanie dzieciom krzywdy. Jak już mówiłem, takie imiona to raczej specjalność dołów społecznych (pamiętacie słynnego Brajanka, który uratował rodzinę telefonem do straży pożarnej? Oczywiście rodzina była patologiczna, rodzice leżeli wtedy pijani), a większość społeczeństwa uważa takie imiona za zwyczajnie bezgustne. Trzeba mieć nadzieję, że takie imiona nigdy nie wyjdą poza obręby owych dołów społecznych (niestety, niektóre z nich powszednieją).
A już coś, czego zupełnie nie znoszę to usprawiedliwianie takich idjotycznych imion członkowstwem tego kraju w ÓE. Co ma, kurwa, piernik do tramwaju?
Już prędzej ochrzciłbym syna Grzybomir (nowotwór, ale przynajmniej słowiański) niż Brajan czy Oliw(j)er. Już nawet Alfons lepszy!
A tak trochę odbiegając od tematu, zawsze dziwiło mnie to, że jak spotykam nazwiska holenderskie, to widzę paletę imion z całego świata, nawet przy rdzennie holenderskich nazwiskach (zmyślony przykład: Alvaro van der Heide). Czy to wina imigrantów, czy w Holandji nie ma rdzennych, tradycyjnych imion?
-
Rdzenne imiona w polskim też nie są jakoś szczególnie popularne - zwłaszcza w tym pokoleniu. Z mojego rocznika pamiętam tylko jednego Radosława. Znałem również tylko Sławomira ('97) i Wojciecha ('94). Reszta - albo imiona nowe, albo tradycyjne, dawne pożyczki.
Brajan, Dzesika, może mnie drażnią, ale nie bardzo - to dla mnie "mniejsze zło" w porównaniu z tymi Nicole, Melanie, Fabienne, przy imionach których j**ie się zarówno oryginalna wymowa, jak i polska pisownia i odmiana.
-
Piotr - Opoka
Istniejącym rodzimym odpowiednikiem jest już Skałosz.
Skałosz Mirosław Bożymir, do usług.
można na to spojrzeć i inaczej - imiona zesłowiańszczone wprowadzamy w obieg obok imion międzynarodowych. tak jak i obecnie obok Teofila i Amadeusza mamy Bogumiła i Gottlieba. myślę, że prędzej czy później przestanie się korzystać z zamkniętego zestawu "legalnych" imion, skoro już są dozwolone takie potworki, jak "Brajan" czy "Dżesika".
A w czym Henryk z Heinricha jest lepszy od Brajana z Briana? ???
Ściśle rzecz biorąc, Henryk jest z wersji dolnoniemieckiej (Henrik (?) ztcp).
-
Ogólnie się z tobą zgadzam, pretensjonalne to i kiczowate niczym Lady Gaga, ale w sumie kiedyś Edward czy tam Krystian też musiał mieć taki oddźwięk (choć akurat wtedy niziny społeczne tego nie wprowadziły).
A tak trochę odbiegając od tematu, zawsze dziwiło mnie to, że jak spotykam nazwiska holenderskie, to widzę paletę imion z całego świata, nawet przy rdzennie holenderskich nazwiskach (zmyślony przykład: Alvaro van der Heide). Czy to wina imigrantów, czy w Holandji nie ma rdzennych, tradycyjnych imion?
Wiesz, pan van der Heide może być potomkiem imigrantów hiszpańskich z XVII-XVIII wieku (a dużo się tam wtedy zjeżdżało ze względu na tolerancję) i tradycja takich imion może być u niego rodzinna. Nie zapominaj, że nazwiska rodowe w Niderlndach ustaliły się dopiero jakieś 200 lat temu, więc można nawet nie poznać pochodzenia. Chociaż mogę się mylić.
-
[...........]
-
Jak porównuję listę najbardziej popularnych imion nadanych w Niemczech, Holandii, Szwecji, Norwegii, Francji, Belgii w ostatnich latach, to trudno odróżnić jeden kraj od drugiego.
-
Jaki termin proponowalibyście na maszynę/mechanizm?
Dziejba?
Zresztą, ostatnio otwarło się przede mną całe mnóstwo wysokopolskich zagwozdek:
Architekt? Stawbiec?
Architektura? Stawbiectwo?
Plan? Kład?! (bo wy-kłada coś)
Projekt? Przedkład? też po prostu - przedsięwzięcie?
-
Niestety, w rysunku nasz nie jest ani rys- ani -unek.
-
W zależności od znaczenia, plan czy projekt można by zastąpić "rysunkiem"...
Poza tym chodzi mi właśnie o to, by takich przydatnych i abstrakcyjnych słów się nie pozbywać. Na tym polega czyszczenie języka, by - będąc uwolnionym od obcych wpływów - pozostał adekwatnym do poziomu cywilizacji użytkowników. Tego typu abstrakty to oczywiście jeden z przejawów cywilizacji.
-
Scalaki, zbliżaki, komórczaki (http://www.polityka.pl/rynek/edukatorekonomiczny/1519556,1,portfel-elektroniczny---koszty-wygody.read)
-
abstrakt - odryw
abstrakcja - oderwanie
abstrakcyjny - oderwany
transcendencja - nadrzecz
transcendentny - nadrzeczowy
transcendentalność - nadrzeczowość
transcendentalny - nadrzeczowościowy
indukcja - wwód
dedukcja - wywód
redukcja - odwód
idea - (pra)myśl
forma - szata
eidos - zjaw
Tak, drażni mnie nasycenie tekstów filozoficznych zapożyczeniami. Odwód nadrzeczowościowy i zjawny!
-
urolog - znachuj
-
Tak, drażni mnie nasycenie tekstów filozoficznych zapożyczeniami. Odwód nadrzeczowościowy i zjawny!
Quidquid latine dictum sit...
-
Wynurzam się na chwilę z martwoty - narząda krajosprawcze:
- prezydent > przedsiednik,
- premier > rządowłodziec,
- minister > rządorajca,
- trybunał > ława,
- parlament > sejm,
- parlamentarzysta > sejmita? :D sejmarz?! członek sejmu!
- sejm > izba poselska,
- senat > izba starszych,
- senator > starszy,
- marszałek sejmu/senatu > mówca izby poselskiej/izby starszych,
- konstytucja > zasadnica,
- stan (w sekretariacie albo trybunale) > krajobyt,
- trybunał stanu > ława krajobytu,
- trybunał konstytucyjny > ława zasadnicza,
- najwyższa izba kontroli > najwyższa izba nadzorcza,
- narodowy bank polski > narodowy skarb polski,
- krajowa rada radiofonii i telewizji > krajowa rada dalsłyszni i dalwidni.
-
A jak przetłumaczysz przenajcudowaniejszą zbitkę "audio-tele"? :D
-
Słuchdalwid! Narprolkom!
A, wpadłem jeszcze na parę odmienników:
- premier - przewłód,
- minister - rządca,
- ministerstwo - rządztwo.
To odchodzi od i prawomysłu podobieństw, i odwzornictwa słoworodów, ale jest krótsze i po temu użyteczniejsze.
Swoją drogą, zauważyliście, że wysokopolscyzmy tyle zbitek spółgłoskowych by wprowadziły, że możliwe byłyby jakieś zmiany w polskiej głoskowni je zwalczające?
-
Lud by w końcu zaczął wstawiać "e" albo "o", szczob się łatwiej mówiło.
-
Lud by w końcu zaczął wstawiać "e" albo "o", szczob się łatwiej mówiło.
No ale dłudżi by beło, więc nie wiadomo, jak podziałałaby gospodarka językowa.
-
Paweł - Zbyrost
Deus, to brzmi jak nazwa jakiejś choroby skóry. Dla mnie lepsze byłoby jakieś Małosz, Małota, czy coś…
A co do imion żeńskich, to może np.:
Marta → Domowłada
Anna → Milena?
Ewa → Żywia!
Zofia → Mądrochna
Tyle na razie mi się udało :P.
-
Zofia → Wiedźma :D
-
Jakoś nigdy nie byłem świadom, że "Milena" jest słowiańska.
Nie jesteś sam, Drozduś Z. nie wiedział, że Miłosz jest słowiański.
-
Swoją drogą, to jak nazywamy płeć piękną po wysokopolsku? Bo przecież nie będziemy używać tej szestnastowiecznej mieszczańskiej obelgi o niepewnym rdzeniu i obcym przyrostku -eta, czyż nie?
Niewiasty, białki, białogłowy, żeńszczyzny, żony?
Chyba najlepiej obstać przy niewiastach - najbardziej zrozumiała nazwa.
-
Chyba najlepiej obstać przy niewiastach - najbardziej zrozumiała nazwa.
może i najbardziej zrozumiała, ale jak dla mnie ma [miała] zbyt zawężone znaczenie.
dlatego wolę po prostu "żonę".
-
Ekhm, czy "żona" nie ma przypadkiem znaczenia zawężonego?
"Żeńszczyzna" jako nieuwłaściwościowione określenie płci jest bardzo dobre - i bardzo Wujkowe. Pewnie, że brzydkie, ale kto każe od razu Wysoko-Polakowi mówić "moja żeńszczyzna", skoro może być i "moja niewiasta", "moja żona" czy "moja łaska (?!)"? :D
-
[...........]
-
Ekhm, czy "żona" nie ma przypadkiem znaczenia zawężonego?
na poziomie świadomej etymologii, w przeciwieństwie do "niewiasty", nie.
"żeńszczyzna" też jest dobre, choć przydługawe.
-
na poziomie świadomej etymologii, w przeciwieństwie do "niewiasty", nie.
"żeńszczyzna" też jest dobre, choć przydługawe.
A współczesne "żona" jako małżonka? ;)
"Żeńszczyzna", owszem, przydługawa, ale tyleż samo sylab ma "kobieta".
-
A współczesne "żona" jako małżonka? ;)
niektóre języki obywają się bez takiego rozróżnienia. w większości wypadków wystarcza dzierżawczość. podobnie z chłopcem / synem.
"Żeńszczyzna", owszem, przydługawa, ale tyleż samo sylab ma "kobieta".
"kobieta" mnie mierzi, więc prawie wszystko byłoby lepsze. :)
-
Niewiasty, białki, białogłowy, żeńszczyzny, żony?
Albo dziewoje (http://video.google.com/videoplay?docid=-9111800792300092473).
BP, NMSP, </suchy_żart>
-
"kobieta" mnie mierzi, więc prawie wszystko byłoby lepsze. :)
Czy tt. odchylenia od słowiańskiej szarej językowej przeciętności to nie miłe urozmaicenie?
-
A "kobieta" mnie nie razi. Jak dla mnie to wynalazek typowo polski, więc zamieniać go nie ma sensu. Zresztą, co do etymologii nie ma nawet na pewno pewnej pewności.
Wynalazek typowo polski, ale z obcym przyrostkiem i niepewnym (choć raczej słowiańskim) rdzeniem.
Lepiej się go pozbyć, zwłaszcza że istnieją starsze, pewniejsze określenia. Poza tem, "dogoterapja" też jest wynalazkiem polskim. I co z tego?
-
podobnie z chłopcem / synem.
O, o tym nie słyszałem. Jakie języki nie mają tu rozróżnienia? Węgierski? ;)
...i fiński. Podobno też estoński. Choć Madziary różnicują ich przy dzierżawczości, np. fiám"mój syn" i fiúm "mój chłopak"
-
podobnie z chłopcem / synem.
O, o tym nie słyszałem. Jakie języki nie mają tu rozróżnienia? Węgierski? ;)
...i fiński. Podobno też estoński. Choć Madziary różnicują ich przy dzierżawczości, np. fiám"mój syn" i fiúm "mój chłopak"
I śląski.
-
Pora uprzystępnić nazewnictwo językoznawcze - rzekomo wiedzę tajemną, gdyż używca języka nie gęsi, iż swój język tworzy:
leksem - oznaczek
sem - znaczątek
presufiksacja - rostkowanie
frazeologizacja - uzdanienie
leksykalizacja - usłowienie
generatywna - tworzenna
indeksy kategorialne - wskaźniki częściomowne
operator – wiążnik
relator - względnik
prozodia- nabrzmiew :-\ ?
pararalingwistyczny - przyjęzykowy
lokucyjny – mowny
illokucyjny – spółmowny
perlokucyjny - przemowny
implementacja – nośnikowanie
artykułowany –głoskowany
anakolut – koślawień
-
presufikacja - rostkowanie
chyba raczej sama sufiksacja...
prozodia- nabrzmiew :-\ ?
podoba mi się. :)
-
Proponuję rozróżnienie:
Spadkobierca i spuściznobierca.
-
szkoła - ucznica
klasa - ukodział
student - słuchacz (szybki, dla odróżnienia od wolnego :D)
szkoła podstawowa - jazbucznia
[ew.: gimnazjum - pojazbucznia]
szkoła średnia - uczyszcze
[liceum ~ średnia szkoła humanistyczna - uczyszcze słowoumne]
[technikum ~ uczyszcze dzieł i rzemiósł]
[zawodówka ~ zasadnicza ucznica zawodowa]
szkoła wyższa - uczelnia
akademia - naduczelnia
politechnika - uczelnia dzieł i rzemiósł
uniwersytet - wszechnica
-
"Ukodział"? Nie lepiej byłoby dział, po prostu? I tak wiadomo byłoby, o co chodzi.
Dla studenta może wycznik (od "wyk", jak "nawyk", to i tak słoworodnie to samo, co uk- w uczyć) lub obycznik (obykać = ob- + wykać, starosłowie). I wtedy studjować = obykać.
Podstawówkę ja bym zostawił w spokoju.
Nie rozumiem, dlaczego zwykła szkoła to ucznica, a średnia - uczyszcze.
Technikum - może coś od umienia lepiej? Umietnica może? Wtedy politechnika - wieloumietnica?
-
[...........]
-
"Ukodział"? Nie lepiej byłoby dział, po prostu? I tak wiadomo byłoby, o co chodzi.
Dział to dość powszechne słowo, a w wysokopolszczyźnie jeszcze powszechniejsze. Tymczasem "klasa" to przez pewną część życia społeczność całkiem istotna dla człowieka, więc może warto, by miała jakąś osobną nazwę? Nie żeby "ukodział" mi się bardzo podobał, a może - wyczka albo obyczka?
Dla studenta może wycznik (od "wyk", jak "nawyk", to i tak słoworodnie to samo, co uk- w uczyć) lub obycznik (obykać = ob- + wykać, starosłowie). I wtedy studjować = obykać.
To mi się podoba! Tylko na wyczniczce albo obyczniczce idzie język złomić.
Podstawówkę ja bym zostawił w spokoju.
Więc, "ucznica podstawowa"? Bo szkoły musimy się pozbyć. Obstawałbym za tym, by to jakoś skrócić, pokazując, że wysokopolszczyzna nie musi być rozwlekłą.
Nie rozumiem, dlaczego zwykła szkoła to ucznica, a średnia - uczyszcze.
Uczyszcze to oczywiście rodzaj ucznicy (uczelnia też!), ale czemu by nie wprowadzić odmiennego słowa, a przy okazji o "poważnym" brzmieniu, bo uzyskiwane tam świadectwo dojrzałości też w założeniu o powadze ma świadczyć.
Technikum - może coś od umienia lepiej? Umietnica może? Wtedy politechnika - wieloumietnica?
"Dzieła i rzemiosła" zwyczajnie wydają mi się ładne, taka wcale urocza kalka napuszonego, francuskiego arts et metiers. Przy tym umienie zdaje mi się tu nienajodpowiedniejsze, bo w technikum idzie szczególnie o umiejętności praktyczne, zaś rdzeń "um" wskazuje często na wiedzę oderwaną, humanistyczną. Stąd myśl o "dziele" i "dzielności". Językowi potocznemu poddać można "dzieliszcze" i, stosownie dla liceum, "słowiszcze".
Dla przejrzystości wolałbym się ograniczyć do pewnego zakresu rdzeni, przy tym wykazując bogactwo słowiańszczyzny również pod względem pojęć oderwanym (um! uk! dzieł! słów! ach! ach! ach!). Być może "sprawnica" mogłaby być jakimś rodzajem sprawdzianu zawodowego w ucznicach właśnie zawodowych?
-
uniwersytet - wszechnica
Ta, ale od niedawna, kiedy dla zwiększenia sobie penisa wszystkie akademie medyczne, ekonomiczne i inne zaczęły zwać się uniwersytetami, "wszechnica ekonomiczna" brzmiałoby trochę oksymoronicznie...
-
Uniwersytet Ekonomiczny też brzmi oksymoronicznie, więc widać, że to by było bardzo dobre, żeby taka szerszym masom tą oksymoroniczność uświadomiła. A do czasu uświadomienia funkcjonowałaby sobie taka wewnętrznie sprzeczna Wszechnica Gospodarcza czy Lekarska.
-
Bojler - żarnik
-
Nie warnik?
-
Ma ktoś jakieś dobre pomysły na wysokopolskie nazwy kontynentów? Ja jedyne, do czego mogłem dojść, to
Ameryka → Koleńszczyzna
Wiecie, od Jana z Kolna (Mazowszanin!), prawdziwego odkrywcy Ameryki :P.
-
Ma ktoś jakieś dobre pomysły na wysokopolskie nazwy kontynentów?
nie wiem, czy dobre, bo dość mało odkrywcze, ale:
Dźwiedzizna ;P
Pierwizna
Południowszczyzna
Wschodnizna
Zachodnizna
-
nie wiem, czy dobre, bo dość mało odkrywcze, ale:
Dźwiedzizna ;P
Pierwizna
Południowszczyzna
Wschodnizna
Zachodnizna
Południowszczyzna, Wschodnizna i Zachodnizna to chyba Australia, Azja i Ameryka. Pierwizna to, jak cię znam, Afryka. Wtedy Dźwiedzizna na Europę mogłaby być od niedźwiedzi. Dobrze to odczytuję?
A może krócej: Południzna, Wschodzizna, Zachodzizna. Albo skrócić wschodzenie i zachodzenie do W- i Zalądu.
A ja zgłaszam taki pomysł: Pierw, Wląd, Czerniląd, Zaląd, Południzna i Bezmroźń w kolejności zwyczajowej dla zwykłych wyliczeń lądów.
-
Zachodnizna to [...] Ameryka.
nie, dla Ameryki zostawiam pomysł Ciupaka.
Pierwizna to, jak cię znam, Afryka.
tak, Afryka. ale co tu mam do rzeczy ja? ;)
Wtedy Dźwiedzizna na Europę mogłaby być od niedźwiedzi. Dobrze to odczytuję?
nie bardzo. :)
od niedźwiedzi jest Niedźwiedzizna. tyle że to nie kontynent.
do W- i Zalądu.
może być.
a dla Ameryki dobre byłoby też Zawodzie.
-
nie, dla Ameryki zostawiam pomysł Ciupaka.
nie bardzo. :)
od niedźwiedzi jest Niedźwiedzizna. tyle że to nie kontynent.
Czyli Zachodnizna to Europa, a Dźwiedzizna to Ameryka? A co ta nazwa ma wspólnego z Janem z Kolna?
tak, Afryka. ale co tu mam do rzeczy ja? ;)
Taki postępowiec jak ty odwołuje się do jakiegoś zamierzchłego pochodzenia człowieka, a na zdrowy rozsądek oczywiste jest, że pierwszy ląd to Europa.
-
Dźwiedzizna to pewnie Antarktyda, bo tam nie ma niedźwiedzi. ;) (Duh, chyba trafiłem w sedno, jako że Arktyka pochodzi od *rktos - niedźwiedź.)
-
Lepiej, Arktyka to Niedźwiedzina, Antarktyka to negacja Arktyki - Nieniedźwiedzina, a podwójna negacja powinna dać prawdę, Dźwiedzinę. Tylko nie wiem, czy można tak potraktować dwukrotne przeczenie w słowiańskim przecie wysokopolskim! ;)
-
To może dajmy na to… Niemiszczyzna (← nie + miś + -szczyzna).
-
A może Bezniedźwiedzizna?
Na żadną "Dźwiedziznę" się nie zgadzam.
A miś do końca słowiański nie jest. Z tego co mi się wydaje, wywodzi się od Michała.
-
na zdrowy rozsądek oczywiste jest, że pierwszy ląd to Europa.
na zdrowy rozsądek oczywiste jest, że Europa to część Azji.
-
Europa jest częścią anatolii?
-
na zdrowy rozsądek oczywiste jest, że Europa to część Azji.
No właśnie. Typowy postępowiec. Europa to Europa. Tak uczyli w szkole i na razie postępowcy nie opanowali podręczników do tego stopnia, żeby to zmienić.
-
a dla Ameryki dobre byłoby też Zawodzie.
Super, nie dość, że regularnie imprezuję na Manhattanie (http://pl.wikipedia.org/wiki/Osiedle_Odrodzenia), to jeszcze będę miał znajomych z Ameryki (http://pl.wikipedia.org/wiki/Zawodzie_(Katowice)).
No właśnie. Typowy postępowiec. Europa to Europa. Tak uczyli w szkole i na razie postępowcy nie opanowali podręczników do tego stopnia, żeby to zmienić.
A to nie raczej "tradycjonaliśći" nie zgwałcili wcześniej geografii (co prawda to i tak tylko umowność, ale traktowanie Europy jako subkontynentu jest o wiele bardziej logiczne....)?
-
A to nie raczej "tradycjonaliśći" nie zgwałcili wcześniej geografii (co prawda to i tak tylko umowność, ale traktowanie Europy jako subkontynentu jest o wiele bardziej logiczne....)?
E, niezależnie od tego, czym Ewropa miałaby być, potrzebujemy jej wysokopolskiej nazwy. Ba, nawet i imiona w rodzaju Pierwszyzny nie są wcale tak rażące, ponieważ polszczyzna (również ta niewysoka) nie jest językiem międzynarodowym, przeciwnie: wiąże z uściślonym ziemomierskim położeniem.
Moje - raczej zborne, niż twórcze - przedłożenie to:
Australia - Jugowizna (skoro mieliśmy staropolski posiłek jużynę, to czuję się w pełni uprawniony do używania tego rdzenia!)
Azja - Wstoczyzna
Afryka - Wyraj (odlatują tam ptaki na zimę!)
Ameryka - Zawodzie (to bardzo ładne, utartym ludowym częstomowiem jest "za Wielką Wodą"), Koleńszczyzna też mi się bardzo podoba!
Arktyka - Niedźwiedzizna
Antarktyda - Wbrewniedźwiedzina
Ewropa - Naszyzna (dobra, brzmi trochę chwaszystowsko, ale idzie tylko o poglądokrop językowo-ziemiomierski, a unikamy w ten sposób rzeczy w rodzaju "Zachodniej Zachodnizny").
A! Ocean - wielmorze!
-
patryca - tacierz
-
No właśnie. Typowy postępowiec. Europa to Europa. Tak uczyli w szkole i na razie postępowcy nie opanowali podręczników do tego stopnia
Wiesz co, Bartek? Ty w tym swoim korwinoidycznym poglądzie na świat jesteś o wiele bardziej denerwujący niż Dynozaur czy Mścisław. Bo ultrakonserwatyzm Dynozaura jest taki trochę over-the-top i przez to tolerowalny, Mścisława konserwatyzm jest taki nienarzucający się, a ty, ty… ech.
Super, nie dość, że regularnie imprezuję na Manhattanie (http://pl.wikipedia.org/wiki/Osiedle_Odrodzenia)
BTW, zastanawia mnie, skąd się wzięło nazywanie całotygodniowych targowisk miejskich w średnich miastach „Manhattanem”…
patryca - tacierz
Nieee, za bardzo kojarzy mi się z urlopem „tacierzyńskim”…
Australia - Jugowizna (skoro mieliśmy staropolski posiłek jużynę, to czuję się w pełni uprawniony do używania tego rdzenia!)
Ja tam wcześniej myślałem nad Jużyzną, BTW.
Ewropa - Naszyzna
Nad tym też ja myślałem, ale odrzuciłem to, bo to wydawało mi się zbyt eurocentryczne…
Inna sprawa, że IMHO ze względu na bratnią słowiańską Rosję, w czystopolszczyźnie nie powinno się raczej rozdrabniać na Europę i Azję, żeby nie rozstrzeliwać rusków po dwóch kontynentach…
A! Ocean - wielmorze!
Dynozaur kiedyś proponował zapożyczenie z SCS-a, „pęczyna”, ale w końcu do konsensu nie doszło, i pozostało jedynie z tego pomysłu słowo w dynozaurowym zimnym, pąċina, oraz jego rodzkie zapożyczenie, pacina* (zastępujące przedrewolucyjne słowo osejan).
* Zapożyczenie, bo gdyby słowo było odziedziczone, brzmiałoby pöcina.
-
E, niezależnie od tego, czym Ewropa miałaby być, potrzebujemy jej wysokopolskiej nazwy. Ba, nawet i imiona w rodzaju Pierwszyzny nie są wcale tak rażące, ponieważ polszczyzna (również ta niewysoka) nie jest językiem międzynarodowym, przeciwnie: wiąże z uściślonym ziemomierskim położeniem.
Popieram. Przerabiamy język, nie ziemiopis.
Australia - Jugowizna (skoro mieliśmy staropolski posiłek jużynę, to czuję się w pełni uprawniony do używania tego rdzenia!)
Podobnie jak Towarzysz PC, myślałem raczej o "Jużyźnie".
Azja - Wstoczyzna
Wztok? Idziemy za ciosem, co?
Afryka - Wyraj (odlatują tam ptaki na zimę!)
Dobre.
Antarktyda - Wbrewniedźwiedzina
Jeśli tak to ma wyglądać, to lepiej z rzyci wymyślić jakieś określenie od lodu pochodzące...
Dynozaur kiedyś proponował zapożyczenie z SCS-a, „pęczyna”, ale w końcu do konsensu nie doszło, i pozostało jedynie z tego pomysłu słowo w dynozaurowym zimnym, pąċina, oraz jego rodzkie zapożyczenie, pacina* (zastępujące przedrewolucyjne słowo osejan).
* Zapożyczenie, bo gdyby słowo było odziedziczone, brzmiałoby pöcina.
Zimny jako źródło nowotworów dla rodzkiego? Podoba mi się. ;-)
-
Europa to Europa.
oczywiście, że Europa to Europa, podobnie jak Indie to Indie, a Półwysep Arabski to Półwysep Arabski.
:]
Afryka - Wyraj (odlatują tam ptaki na zimę!)
bardzo dobry pomysł, popieram.
Arktyka - Niedźwiedzizna
Antarktyda - Wbrewniedźwiedzina
ja tylko żartowałem z tą Dźwiedzizną. ;)
może rzeczywiście niech będzie jakaś Lodzizna. albo Bezludzizna... ;)
albo Zimia.
Ewropa - Naszyzna (dobra, brzmi trochę chwaszystowsko
brzmi chwajnie.
a może jakaś Tuziemia?
A! Ocean - wielmorze!
fajne, lubię takie homonimy, dowodzą przydatności etymortografii. :]
jak byłaby Atlantyda / Atlantyk?
może jakoś nawiązać do drzewa świata [też podtrzymuje niebo, jak Atlas]?
albo Wielwoda - skoro Ameryka to Zawodzie...
Inna sprawa, że IMHO ze względu na bratnią słowiańską Rosję, w czystopolszczyźnie nie powinno się raczej rozdrabniać na Europę i Azję, żeby nie rozstrzeliwać rusków po dwóch kontynentach…
właśnie.
-
Dynozaur kiedyś proponował zapożyczenie z SCS-a, „pęczyna”, ale w końcu do konsensu nie doszło, i pozostało jedynie z tego pomysłu słowo w dynozaurowym zimnym, pąċina, oraz jego rodzkie zapożyczenie, pacina* (zastępujące przedrewolucyjne słowo osejan).
* Zapożyczenie, bo gdyby słowo było odziedziczone, brzmiałoby pöcina.
Zimny jako źródło nowotworów dla rodzkiego? Podoba mi się. ;-)
Przyzwyczaj się, że teraz jesteś moją conlangową muzą… :P.
A na poważnie, to po prostu od ciebie ciągle kradnę, bo masz wiele ciekawych pomysłów w slavlangach, na które chciałbym sam wpadać, a że nie wpadam, to pozostaje mi tylko kraść… Przepraszam.
(PS. Nawet niedawno ukradłem jedno słowo z vanstiny…)
-
A to nie raczej "tradycjonaliśći" nie zgwałcili wcześniej geografii (co prawda to i tak tylko umowność, ale traktowanie Europy jako subkontynentu jest o wiele bardziej logiczne....)?
A co mieli zgwałci?. Kontynenty są jaki są i Europa jest na liście.
oczywiście, że Europa to Europa, podobnie jak Indie to Indie, a Półwysep Arabski to Półwysep Arabski.
:]
Ale Europa to kontynent. I tak było odkąd zaczęto mówić o kontynentach.
Inna sprawa, że IMHO ze względu na bratnią słowiańską Rosję, w czystopolszczyźnie nie powinno się raczej rozdrabniać na Europę i Azję, żeby nie rozstrzeliwać rusków po dwóch kontynentach…
Ogólnie lubię Rosję, ale w tym wypadku napiszę, że nie ma sensu zacierać tego, że wysyłali Polaków na inny kontynent.
-
Paryż - Łuczyca
Odbitka dźwiękosłowna łacińskiej Lutecji, oparta na prasłowiańskiem "łucz" (= promień, snop światła), bo przecież Paryż zwą "Miastem Świateł". Nie kojarzyć z łukiem (Trjumfalnym), bo ten po wysokopolsku zwie się łękiem.
-
hm... gdzie moje wyznania? ???
dobra, znalazłem (http://jezykotw.webd.pl/f/index.php?topic=271.0)
rozumiem, że dyskusja zeszła na boczny tor [krzyże z półksiężycami], ale sama lista wysokopolskich nazw Kościołów i innych związków wyznaniowych chyba była na temat...
-
Była.
Mścisław, podejdź no do płota... ;)
-
Chrzest - krzest (dop. krztu)
Chrystus - Krzest (dop. Krzta)
Chrześcijanin - Krzcianin
-
Jakieś argumenty za tymi krzestnymi słowami?
-
No, krzest istniał w mowie polskiej do całkiem niedawna (ch- w tym wyrazie jest umiejęckie). Istniał w prasłowiańskim (*krьstъ) i jest najwcześniejszym przedźwięczeniem nazwy Christus (a więc musiał istnieć też istnieć Krzest - Krzta it.d.).
Krzcianin to już zwykłe słowiańskie słowotwórstwo - Krzest (krzt-) + -'anin (niby PS *krьstěninъ, takie słowo już raczej nie istniało, to nowotwór).
-
No dobra, w scs-ie pisali przez k, faktycznie. Na chrześcijanina google podaje krьstьjaninъ.
Ale to zapożyczenia, chyba względnie późne (późniejsze niż chleb czy ryba). Ja bym to zmienił, choć pomysłu w tej chwili nie mam.
-
No dobra, w scs-ie pisali przez k, faktycznie. Na chrześcijanina google podaje krьstьjaninъ.
Z takiej postaci i tak wyszedłby u nas "Krzcianin" (ew. Krześcianin, nie wiem do końca, jak to było z tymi jerami przed "j"). To -ija- nienasze.
Ale to zapożyczenia, chyba względnie późne (późniejsze niż chleb czy ryba). Ja bym to zmienił, choć pomysłu w tej chwili nie mam.
Wiesz, Łużyczanie używają słowiańskiego słowa na krzest - dupienie. ;-)
Cóż, wiadomo że Słowianie byli wybitnym ciemnogrodem, nawet jak na pogan, ale Chrystus chyba im się o uszy obił, więc mojem zdaniem jak najbardziej można datować tego "Krzta" na okres prasłowiański.
I chyba wciąż nie doszliśmy, co zrobić z tymi młodszymi zapożyczeniami typu barwa, izba, waga, chwila it.p.
-
Cóż, wiadomo że Słowianie byli wybitnym ciemnogrodem, nawet jak na pogan, ale Chrystus chyba im się o uszy obił, więc mojem zdaniem jak najbardziej można datować tego "Krzta" na okres prasłowiański.
Oczywiście, że można. Od początku obecności Słowian w Europie Środkowej działali wśród nich misjonarze celtyccy i bawarscy i elementy idej chrześcijańskich pośród nich przepływały długo przed Cyrylem i Metodym, nieraz wchodząc w zaskakujące połączenia z rodzimą wiarą.
-
Z polskawego na polski tłumacząc:
konstytucyjny - ustanowienny (w filozofii) \ ustawicowy (w politologii)
konstytuować – ustanawiać
struktura – ustrój
konstruować – spółstrajać
aksjomatyzacja - upewnikowanie
określony symbol – inobraz (wzorem „ino+chód” wskrzeszając staropolski przedrostek „ino” od „jedno”)
dokument - świad (zgrubienie dla świad+ka od su-westi, czyli dobrze powiadomić, a jeśli nie, to:)
falsyfikat – łżok ;-D
dokumentowanie - poświadczanie
propozycjonalny - sądzeniowy
pokrewieństwo sferyczne - spółrodność \ spółpólność
odrębność -|- - innorodność \ innopólność
pomieszanie sfer - rozdziedzinowanie \ poplątanie
sfera przedmiotowa - przedmiotowie (dla rzeczowników zbiorowych wzorem "list+owie")
genidentyczny - tożsamorodny
Lub coś mniej umnickiego, a więcej "życiowego":
telewizor - widnisko, skoro widowisko, gdyż nie ma co małpować tele+wizora dalekowidzem (od przekupkowego "imaginarium")
ekran - dozrocze (wzorem prze+zrocza)
mikrofon – mówidło
aparat fotograficzny – zdjęciadło
rower - kołeń
taksówka - dowózek
aktor - grajca
reżyser - graczyciel
korepetycje - douka \ wyuka dla wiedzoodpornych (za Czechami)
Proponuję rozróżnienie:
Spadkobierca i spuściznobierca.
I także długobierca ;-D
-
Tak btw, co się stało z Ciupakowem słownikiem na wiki?
-
Tak btw, co się stało z Ciupakowem słownikiem na wiki?
Jiridiz:
http://jezykotw.webd.pl/wiki/Użytkownik:Vilén/Czystopolski (http://jezykotw.webd.pl/wiki/Użytkownik:Vilén/Czystopolski)
-
W tych poprawkach boli, że wszystkie nazwy narzędzi, czynności kończą się na -nik, -wiacz.
Przez to brzmią bardzo ubogo. Końcówki w zapożyczeniach są jednak bardziej urozmaicone.
I ogólnie baza morfologiczna jest tu bardzo uboga. Myślę, że warto byłoby poddawać je bardziej ekstremalnym przeróbkom tworząc jakieś nowe pochodne rdzenie, zamiast je do bólu wiernie kopiować.
Albo symulować procesy, np.
dalekorozmównik -> dalmównik -> dalmak
(w dalmik to chyba byłaby niezbyt polska końcówka - swoją drogą ma ktoś jakąś listę wysokopolskich końcówek?)
-
Albo symulować procesy, np.
dalekorozmównik -> dalmównik -> dalmak
(w dalmik to chyba byłaby niezbyt polska końcówka - swoją drogą ma ktoś jakąś listę wysokopolskich końcówek?)
Jakie procesy? Jakieś przykłady na coś takiego w polszczyźnie (tej starszej, na której opierać ma się wysokopolski)?
-
W tych poprawkach boli, że wszystkie nazwy narzędzi, czynności kończą się na -nik, -wiacz.
Przez to brzmią bardzo ubogo. Końcówki w zapożyczeniach są jednak bardziej urozmaicone.
Nie jesteśmy Niemcami, żeby tak bezkarnie kombinować słowa jak leci. Nasze słowotwórstwo jest trochę ograniczone, ale my próbujemy wycisnąć z niego, ile się da.
I ogólnie baza morfologiczna jest tu bardzo uboga. Myślę, że warto byłoby poddawać je bardziej ekstremalnym przeróbkom tworząc jakieś nowe pochodne rdzenie, zamiast je do bólu wiernie kopiować.
Albo symulować procesy, np.
dalekorozmównik -> dalmównik -> dalmak
Zalatuje nowomową.
-
Silmethúlë, to co zaprezentowałem nie wymaga żadnej morfologicznej/fonologicznej podbudowy. To mogłoby zachodzić jako zwyczajne przekształcenie nazwy oficjalnej i skomplikowanej w potoczną.
Tak jak radioodbiornik stał się po prostu radiem, a np. komputer funkcjonuje często jako komp. (choć drugi nigdy nie wyszedł ze strefy slangu)
Chodzi mi głównie o to, że wysokopolski nie może zachowywać się tak, jakby ominęło go 300 lat ewolucji. Tak działa świat - stare słowa stają się nie potrzebne (kiedyś cep, młyn, itp. były słowami codziennego użytku, dziś takim będzie komputer, komórka), pojawiają się nowe pojęcia i za tym musi iść jakieś tworzenie nowej tkanki morfologicznej. Chodzi mi głównie o to, że gdy już się taka tkanka pojawi to ma szanse być wykorzystywaną przy nowych słowach - i przez, powiedzmy, 300 lat sporo może się z tego wykształcić.
Wysokopolski stanie się bardzo ubogim, jeśli cała jego morfologia będzie sprowadzać się do tego małego wycinka, który łączy staropolszczyznę i polski współczesny. A pojawi się też pewnie problem homonimów, jeśli rozmównikiem mogłoby być równie dobrze i konwersatorium, i mediator, i telefon.
Inną drogą byłoby kreatywne (wymagające doszukiwania się metafor) wykorzystywanie innych starych polskich rdzeni, np. żęcia, itp. Ale szczerze mówiąc ciężko mi wymyślić, do czego to mogłoby się odnosić i jak miałoby ocalić przed nawałem pochodnych rozmowy, znastwa czy pisania.
-
No właśnie, radio to po prostu pierwszy człon "radioodbiornika" (jak i zbiorowe określenie zjawiska i sposobu przesyłania dźwięku falami radiowymi). "Komp" to pierwsza sylaba słowa "komputer", któras raczej nigdy nie wyjdzie poza użytek potoczny. Podobnie stosowanie słowa "komórka" na "telefon komórkowy" - tutaj również jest samodzielny, pełnoprawny człon - a wręcz całe słowo.
Do tego twoje przykłady to zapożyczenia, które nie składają się ze zrozumiałych członów rodzimych.
Ergo takie skrócenie w polszczyźnie praktycznie nie jest możliwe, szczególnie jeśli zwracamy szczególną uwagę na jej "dbałość", "staranność". Możnaby ew. dopuścić istnienie słowa "dalek" albo coś w tym rodzaju, ale na pewno nie losowej mieszanki sylab wyciętych z każdego morfemu - polszczyzna tak nie robi (nawet z zapożyczeniami!). Zatem nie, to co podałeś jako "symulacja realnych procesów" nie ma nic wspólnego z realnymi procesami.
I ja się z twoim zdaniem nie zgodzę, dopóki nie przytoczysz naprawdę przytłaczających argumentów z rzeczywistej polszczyzny, literackiej, uznanej przez RJP i PWN.
-
Racja, zapędziłem się.
Ale ubogość wysokopolskiego dalej mnie boli. Wiele słów jest genialnych, ale jednak pokaźnik, przyciśnik, rozmownik mnie rażą.
-
ale jest sporo formantów [czy formantopodobnych członów wyrazów złożonych], które można by po prostu ożywić. np. -un czy -dziej do wykonawców czynności. :)
-
O - i choćby to jest myśl. Zwłaszcza -un brzmi dobrze, bardziej naturalnie.
-
O - i choćby to jest myśl. Zwłaszcza -un brzmi dobrze, bardziej naturalnie.
tylko że -un jest chyba tylko dla osób...
ale "telefun" is fun. ;)
-
To odnośnie urozmaicania słownictwa wysokopolskiego o nowe tworzajki:
dzwonidło - telefon (tak, wiem, że było 100 innych propozycji, ale ta ma tą zaletę, że jest blisko istniejącej mowy* i jakoś mniej mi trąci sztucznością)
...oraz o twory wyzyskujące dotychczas obyczno upotrzebiane:
dalziernik - telewizor
dalziorać - oglądać telewizję**
Tak czy siak, narzędziom polecam tworzajki -dło i -ba, a może nawet -ajło i -ica! :)
* EDIT: W użyciu! (http://www.google.pl/search?q=dzwonid%C5%82o) :)
** EDIT2: Tak, wiem, że 100 razy było, ale urzekło mnie uczniackie zioranie, jako starożytny częstotliwnik od źrzeć!
-
dzwonidło - telefon (tak, wiem, że było 100 innych propozycji, ale ta ma tą zaletę, że jest blisko istniejącej mowy* i jakoś mniej mi trąci sztucznością)
E, mńe ten nowotfur raźi potocznośćou. Varphowy rozmównik mi śe bardźej podoba.
-
Być może już było:
native speaker - rodzimomówca
-
Być może już było:
native speaker - rodzimomówca
Znaczeniowo nawet dorównane, ale czy nie zgrabniej dla polskiego ucha brzmiałoby: gwarca (jak w chorwackim govornik), skoro każdy mówi, ale w swojej gwarze ;-)
-
nie zgrabniej dla polskiego ucha brzmiałoby: gwarca
Nie.
Akurat "gwarca" brzmi dla mnie pokracznie, zaś "rodzimomówca" - naturalnie.
-
Ale "gwarca" ma jeden rdzeń, "rodzimomówca" jest wyrazem złożonym. Nie lepiej przyjąć obydwu?
-
Jakbyście spolszczyli "hejtować"?
-
Pluć na coś.
Po co wymyślać nowotwory?
-
Szkalować? Lżyć?
-
Tylko, że hejtowanie odnosi się bardziej do stanu umysłu niż konkretnych działań. Opluwać może najlepsze, jeśli potraktować je bardziej metaforycznie.
-
Mnie zastanawia jak oddać "trollowanie". Określenie w sumie o podobnym znaczeniu, ale jednak trochę inne. W przeciwieństwie do "hejtowania" dotyczy tylko akcji, nie musi w żaden sposób łączyć się z niechęcią, nienawiścią, itd. choć zazwyczaj się łączy.
Ale samemu nic nie zaproponuję, bo weny dziś zupełnie nie mam.
-
No i jest jeszcze ten pejoratywny aspekt. Hejterem czy trollem na pewno nie nazwiemy kogoś, kogo lubimy; to nie tylko akt, ale raczej cały (wkurwiający) styl bycia.
-
Podobnież z wandalem.
-
Co do hejtera...
No nie powiedziałbym. Znam paru hejterów będących z tego dumnymi :D
-
Racja, zapędziłem się.
Ale ubogość wysokopolskiego dalej mnie boli. Wiele słów jest genialnych, ale jednak pokaźnik, przyciśnik, rozmownik mnie rażą.
-nik, -arz, -ciel, -acz, -ec, -ica, -'ca, -ika, -'ej (-ějь), -un, -al, -ąt, -taj, -czy (-čьjь), -dli.
Chcesz więcej?
-
Jak masz więcej to sobie nie żałuj.
Chętnie zobaczyłbym kompletny spis.
-
na czasie: Street View - Światowid. ;)
-
Varpho, dobra prowokacja :P
-
Varpho, dobra prowokacja :P
no, trzeba rozruszać ten pomysł. ;)
-
Przygotuj się na falę H8-owania :D
-
Przygotuj się na falę H8-owania :D
oj tam, mój "znachuj" [urolog], jeśli dobrze pamiętam, spotkał się nawet z aprobatą. :D
-
Neapol = Nowogród
I tak jest już parę Nowogrodów i Nowogródków.
-
oj tam, mój "znachuj" [urolog], jeśli dobrze pamiętam, spotkał się nawet z aprobatą. :D
A ginekolog jakby był? Znacipa? :D
-
oj tam, mój "znachuj" [urolog], jeśli dobrze pamiętam, spotkał się nawet z aprobatą. :D
A ginekolog jakby był? Znacipa? :D
Znaszpar.
-
Bluetooth = sinozęby? ;p
-
oj tam, mój "znachuj" [urolog], jeśli dobrze pamiętam, spotkał się nawet z aprobatą. :D
A ginekolog jakby był? Znacipa? :D
Znaszpar.
To taki gatunek rekina?
Bluetooth = sinozęby? ;p
Ejże, to jest faktycznie od Haralda. Szkoda, że jakaś konkurencja nie nazwała się Forkbeard.
-
A ginekolog jakby był? Znacipa? :D
Znaszpar.
Znapicz.
-
Znaciu Znakuciap
-
Znaciu Znakuciap
A nie oględniej i niesprośnie, nie od kuciapa (pochwa) ;-D : żenozierca (od żena i zierać), żeby nie wyszło, że znakuciap to jakiś sprośnik podszyty lekarzem, którego oględziny kuciapy urągają postępowaniu lekarskiemu, czyż nie?
Neapol = Nowogród
I tak jest już parę Nowogrodów i Nowogródków.
Skoro tak, to Trypolis=Trójmiasto, choć czystopolszczyzna winna wystrzegać się homonimów/samobrzmiewów, aby nie zdarzyło się, że spędziło się wczasy w jakimś grodzie o zdwojonej i dziwnie znajomej nazwie, czyli nie wiadomo, czy jednak w niesławnej wsi, która szumnym mianem zazdrości jakieś osławionej światowej metropolii. 8-)
Racja, zapędziłem się.
Ale ubogość wysokopolskiego dalej mnie boli. Wiele słów jest genialnych, ale jednak pokaźnik, przyciśnik, rozmownik mnie rażą.
-nik, -arz, -ciel, -acz, -ec, -ica, -'ca, -ika, -'ej (-ějь), -un, -al, -ąt, -taj, -czy (-čьjь), -dli.
Chcesz więcej?
Słownik końcówek, i to od dawna w języku martwych, zawsze zawiera się implicite w słownikach rzeczowych, abecadłowych, najlepiej staropolskich, np. Chrestomatii Staropolszczyzny, które potencjalnie okazują się słowotwórczymi, gdyż końcówki splatają się z rdzeniami wyrazów, więc świadomość językowa może je ustanowić z bazy empirycznej zabytków piśmiennictwa, nie rozdwajając przy tym uwagi na porównywanie haseł z dwóch innorodzajnych słowników. ;-)
-
Słownik końcówek, i to od dawna w języku martwych, zawsze zawiera się implicite w słownikach rzeczowych, abecadłowych, najlepiej, staropolskich, np. Chrestomatii Staropolszczyzny, więc świadomość językowa może je ustanowić z bazy empirycznej zabytków piśmiennictwa, nie rozszczepiając przy tym uwagi na porównanie ze sobą haseł z dwóch słowników, ale potencjalnie tego samego rodzaju, jako słowotwórczych. ;-)
Bogi moi, gorzéj niźli ja.
Bo u mnie ukraszanie językowe téż często bywa, aczkolwiek bardziej na piśmie (w sensie kaligrafja - ortgrafja rodém z dziewiętnastego wieku), rzadziéj leksykalnie. Acz gdyby przyjść mnie miało tak mówić non stop - azaliż kurwa mać zesrałbych się.
-
Bogi moi, gorzéj niźli ja.
Bo u mnie ukraszanie językowe téż często bywa, aczkolwiek bardziej na piśmie (w sensie kaligrafja - ortgrafja rodém z dziewiętnastego wieku), rzadziéj leksykalnie. Acz gdyby przyjść mnie miało tak mówić non stop - azaliż kurwa mać zesrałbych się.
ROFL. Ale i tak ciut lepiej niż w języku o onirycznej składni Indian Nawaho, którzy jakoś nie duszą się mimo tego, że przeponą wymawiają na jednym wydechu tasiemcowate wyrazy, wcale nie dławiąc się, więc jeśli nostratyckie (moje i twoje) sprzężenie: skurcze przepony - wymowa dogoniłoby ichniejsze, to ekspresja ciała udręczonego wymową wybitnie przeponową dosłownie zawaliłaby f-cję informatywną oznajmienia :-o
-
Ja tam Tobie napisałem to, co chciałem. Nie tylko tu, ale także na PW. Zresztą, z czyimś błogosławieństwem. A co do tego języka - czytałem o nim gdzieś w gimnazjum, wiem jaką ciekawą cechę on posiada.
PS: Heh, wreszcie opis spod mojego krzyża prutheńskiego jak ja nazywam mój avatar pasuje do kogoś...
-
PS: Heh, wreszcie opis spod mojego krzyża prutheńskiego jak ja nazywam mój avatar pasuje do kogoś...
"Пацаны против хуйни"? :D
Zresztą, z czyimś błogosławieństwem.
Нє мам поєъця о кім мóвіш :P
-
PS: Heh, wreszcie opis spod mojego krzyża prutheńskiego jak ja nazywam mój avatar pasuje do kogoś...
"Пацаны против хуйни"? :D
Tak. :D
Zresztą, to tytuł jakieś ruskiej raperskiej płyty, która mi się spodobała. Znaczy się, sam tytuł, bo tego nie odsłuchiwałem nigdy.
Zresztą, z czyimś błogosławieństwem.
Нє мам поєъця о кім мóвіш :P
Ja też nie...
-
western - zachodzik
-
western - zachodzik
(http://pointriderrepublican.typepad.com/Cowboy_20Toilet.jpg)
-
Zgoda. Niszowe fora, takie jak Rebelya, okraszają się tym bardziej neologizmami z archaizmów, jak na żywy język przystało, czerpiąc z słowotwórstwa polszczyzny tyle, ile się da na mocy usłowienia. Wbrew zachowaniowym pozorom umysł nasz nawet, gdy wzorzec języka przyswoił, wcale nie zadowala się nawykami banalnych rozmówek, które toczą się oklepanymi słowami tak niby spontanicznie, że aż nudno, że narzucony słownik zagłusza dzielność słoworodną :-) .
Więcej umnickich słów, jak w sanskrycie:
heterodromiczność - cudzodrożność
homodromiczność - sobodrożność
idiosynkrazja - sobotężnia jako stan osobliwego natężenia czynników
dystans - rozstaj
dyskomfort - niedogoda
przestrzennie lokalizować - ośrodkować (od ośrodków mózgowych); za hineindenken w kognitywistyce
kognitywistyka - poznawanica
obfitujący w zdarzenia - dziejorodny; za schicksalreich
spójna kombinacja - sąwias (od wspólnej zawisłości) jako równoważnik dla związku, wiązki; za zusammenhang
przedmiot realny - iścestwo (od iśc+ić); za hypokeimenon ektos
indywiduum - sobistość
oczywista konsekwencja - samowit (zaprzeczenie niesamowitości); za diomalismos od homalos - ba kognatu dla sam-
sceptyczny - wątpliwościowy
nieobstawność (od nie obstaj+ę) jako równoważnik dla obłudy, zakłamania, chwiejności, choć bez piętnowania; za apemphasis
Na luzie bez pongliszowania:
http://www.conlanger.fora.pl/conlangi,2/narzecze-wysokopolskie,146-5 (http://www.conlanger.fora.pl/conlangi,2/narzecze-wysokopolskie,146-570.html)
celebryta - igrzyszcz
celebrytka - igrzyni
facebook - twarzownia, a nie twarzoksięga
wino półsłodkie - słodkusz
euforia - roznos
bal absolutoryjny - popust ;-D
-
Chyba nie ma sensu tłumacząc facebooka wciskać tam twarzy. Ona po polsku nijak nie pasuje.
A słodkusz mi się cholernie spodobał. Rozstaj i niedogoda też niezłe.
-
No własnie ten rozstaj jest beznadziejny, bo już mamy takie słowo w polszczyźnie i oznacza coś zupełnie innego.
"iścestwo"? Już "iściestwo" brzmi naturalniej.
Podoba mi się "sobistość"
-
Ainigmos, czy ty przypadkiem nie prowadzisz fanpejdża "Słownik psycholingwistycnny" na FB?
-
celebryta - igrzyszcz
celebrytka - igrzyni
[/quote]
to ja przypomnę swoje:
znaniec, znańczyni.
-
western - zachodzik
(http://pointriderrepublican.typepad.com/Cowboy_20Toilet.jpg)
Czy to znieważyłoby Chucka Norrisa, gdyby cowboy spolszczyć na gówniarza (od prasłowiańskiego govę - bydło, z czego govęnar - pędźca bydła)?
1.No własnie ten rozstaj jest beznadziejny, bo już mamy takie słowo w polszczyźnie i oznacza coś zupełnie innego.
2."iścestwo"? Już "iściestwo" brzmi naturalniej.
1. No to więc odstaj przez dotkliwy brak dorównanej przedrostki dla greko-łacińskiego dys-, która by nie miotała się między znaczeniem przybywania a ubywania, zbliżania a oddalania cechy tak, jak roz-, żeby nie uwieloznaczniać jednoznacznego słowa tak, żeby nie wahano się: Na rozstaju dróg? czy Rozstaj między drogami?
2. No tak, bo opacznie mi się spochodnił z "iścić", przez co w szczelinowej wymowni polszczyzny zabrzmiało ni to polsku, ni po czesku.
realny - istny
nierealny - nieistny
urealnienie - uistnienie
rzeczywiste twory - istnostki
Ainigmos, czy ty przypadkiem nie prowadzisz fanpejdża "Słownik psycholingwistycnny" na FB?
Wcale nie, chcę umiejęcko ubogacać słownik umnicki polszczyzny na tym forum.
to ja przypomnę swoje:
znaniec, znańczyni.
Lecz to nie spełnia wyczerpującego warunku, że sława wybitnego czy raczej dobitnego musi koniecznie igrać wielbicieli wg rozrywkowych dążności dzisiejszego społeczeństwa, np. Kubę Wojewódzkiego (nawet, jeśli nieogłupiony góral z reklamy go nie rozpoznał, spławiwszy jako cepra ;-D ), co znacznie wysięga poza głównonurtową i kolistą definicję: znany z tego, bo znany, z której orzecznika znany może nie wynikać fakt rozrywkowości, więc uznanie nie może się kadzić tylko w kółku wzajemnej wielby, nudząc przy tym niewtajemniczonego zabawowicza czy śmieszka.
denaturat - odbiałcacz :-P (bo ścina białko)
lament - doskwierka
projekt - obmysł
szynwaga (co?) - pionica (teraz już jasne)
kompleksja - splotnia (ba kognaty!)
spontaniczność - sobność
podlegający doświadczeniu - doświadczliwy
oczywistość istotowa - wewgląd
coś między rozumem a uczuciem - czyt (za Gemut)
immanentne przypominanie - rozpominanie (za Wiedererinnnerung)
uprzytomnianie sobie naprzód -przedtomność (za Vorerinnerung)
syntaktyczny przedmiot - składniostka
twór nominalny - namianka
-|- twór znaczeniowy - znaczeniostka
materialnie określony - macierzowy (za sachhaltig)
nadać sens - umyślać (za beseelen)
noematyczne odwzorowanie - omysł
akt - jarza (tak, od jarzy+ć z języka ponoć ciemnego ludu, który jarzy mimo ociemniania przez jasnogrodzkie siły)
aktowość - jarzeniowość
pobudzenie aktowe - rozjarzenie
modyfikacja aktowa - przejarzenie
tło naoczności - przyoczność (za Hintergrundsschauungen)
refleks - namysł
akt ja - wyjaźnienie
odmiana najszczególniejsza -odsieba (od od+siebie za Singularitaten)
społeczność - indywiduum - sobnota
byt sprzeczny - sprzeczeństwo
uposażenie jakościowe - takiestwo (za Sosein)
przedmiot indywidualny - soba (za Selbst)
relacjonalny - względliwy
ustosunkowujący się - kuinnoględny
wchodzić jedno w drugie - spółjemniać się, spółmknąć się
zawarcie jednego w drugim - spółwarcie
identycznościowe łączenie się -stożsamienie się
-
urealnienie - uistnienie
Albo nawet ziszczenie.
refleks - spobłysk
Czemu nie odruch?
-
Co zrobić z "lajkować"?
"ulubiać" wcale nie brzmi lepiej, "polubić" jest zbyt ogólne i nie tworzy aspeku ndok.
-
Moim zdaniem "polubić" zdecydowanie pasuje, w każdym razie używam tego na codzień.
-
Zawsze można sztucznie utworzyć aspekt niedokonany "polubiać". To tylko odrobinę niezgrabne.
-
"Polubi(a)ć" ma jednak wciąż tę wadę, że nie jest tu jakimś specjalnym słowem, nie wprowadza tego semantycznego rozróżnienia, co "lajkować".
-
"Polubi(a)ć" ma jednak wciąż tę wadę, że nie jest tu jakimś specjalnym słowem, nie wprowadza tego semantycznego rozróżnienia, co "lajkować".
No to używaj zamiast tego "naciskać przycisk 'like' na mordoksiędze".
-
"Polubi(a)ć" ma jednak wciąż tę wadę, że nie jest tu jakimś specjalnym słowem, nie wprowadza tego semantycznego rozróżnienia, co "lajkować".
A angielskie "Like it" zdecydowanie wprowadza semantyczne rozróżnienie.
-
A angielskie "Like it" zdecydowanie wprowadza semantyczne rozróżnienie.
To celne!
-
A co mnie angielski, że tak się spytam? :P
Nie o wysokopolski odpowiednik angielskiego, lecz polskiego słowa pytam.
-
W dodaniu tak sobie myślę, że "polubiać" może wprowadzać dostatecznie duże rozróżnienie, bo chyba niewiele byłoby innych otoczeń, w których mogłoby być używane. Zresztą nie ma co się nadto głowić, Mordoksiąg to moda, która przeminie, sprzedawszy uprzednio wystarczająco dużo danych ubezpieczycielom.
-
Nie sądzę. O ile sam Mordoksiąg przeminąć może, to idea lajkowania pozostanie dłużej.
-
nieco słownictwa miastokreślarskiego:
ulica ...ulica!
pąć aleja
cesta aleja, miejski bulwar
nabrzeże bulwar nadrzeczny
zaułek zaułek, uliczka
deptak deptak, promenada
wszystkie przedkładam do używania w pełnych nazwach ulic, bo obecny wybór nie dość, że jest obcy, to i ubogi - w porównaniu czy z niemieckim (Gasse, Strasse, Allee itd.), czy rosyjskim (bulwar, prospekt, ulica, itd.).
targ rynek, plac
namieście plac
zieleniec skwer
przechadzki planty
ogrójec park
-
Do niezbyt będącej na miejscu rozmowy o "lajkowaniu" dodam tyle, że utworzyłem swój włosny nowotwór - "lubnąć".
-
O, zgrabny! A co do zgrabnych słówek i jeszcze odnosząc się do mojej ostatniej wiadomości, podoba mi się też wieniec na ulicę o kolistym przebiegu (ze szt. venac, vijenac), jakkolwiek w naszych podziewińskich miastach wiele ich nie mamy.
-
cytat → przytok
Jakby co, zwalta winę na ten post na Widsiða.
-
Jest już jakieś wysokopolskie słowo na kalendarz? Bo ruskie (czy raczej ruskocerkiewne) słowo to miesiącosłów (мѣсяцесловъ), ale nie jestem przekonany, czy to dobre słowo dla nas.
Swoją drogą, czy "metal" i "kruszec" to to samo? Bo jeśli nie, to znalazłem ciekawe staropolskie słowo dulizna (od duła = bryła), które oczywiście biorę do zimnego (jako dulina, bo w zimnym -ina jest bardziej twórliwa od -izny).
Chociaż z tego co widzę, chyba nie ma tu jakiejś różnicy znaczeniowej między kruszcem, a metalem (po prostu kruszec jest przestarzały, a przez to nacechowany).
-
Co do metalu, to Czesi mają kov, czyli coś, co się kuje (por. kowal, kowadło, podkowa). Można urobić na tej podstawie ków or sth.
-
[...........]
-
Jest już jakieś wysokopolskie słowo na kalendarz? Bo ruskie (czy raczej ruskocerkiewne) słowo to miesiącosłów (мѣсяцесловъ), ale nie jestem przekonany, czy to dobre słowo dla nas.
ciekawe, choć trochę przydługie... może jakoś sprowadzić "miesiąc" do samego rdzenia? może mieśnik?
http://www.sciaga.pl/slowniki-tematyczne/8633/miesiac/
szkoda, że "dziennik" ma już swoje znaczenie...
-
Puśćcie ten "miesiącosłów" w niepamięć, bo to nie kalendarz, tylko menologjum (dosłowna odbitka), więc trochę co innego.
Dobrego słowiańskiego określenia kalendarza w innych językach słowiańskich nie widzę, choć dam se łeb uciąć, że u Czechów czy Charwatów w okresie największego czyścicielstwa jakiś nowotwór istnieć musiał.
Na razie wymyśliłem "rokomierz" lub "latomierz", ale to raczej mało szczęśliwe urobienia.
PS: Czy od "skurwysyna" (który nie jest poprawnym słowiańskim urobieniem) nie lepszy byłby swojski, staropolski kurwic? :D
-
Właśnie, przy okazji, mogę wiedzieć, czemu na nowym Wiki nikt nie pisze poza mną, Vilenem i paroma innymi, co wrzucają jakieś szczegóły? :/ Kiedyś to było tak aktywne.
A która wiki jest nowa? Ta wiki na wiki czy ta wiki wikipedyjna?
-
Ta, na której nie ma reklam Pokemonów, Narutów ani żadnych.
-
SJP PWN:
kruszec
1. «cenny metal»
2. «ruda metali nieżelaznych»
PS: Czy od "skurwysyna" (który nie jest poprawnym słowiańskim urobieniem)
???
Szkoda btw, że nie ma skurwydcy. Wykorzystam w rańskim, jak kiedyś podejmę się znowu grzebania przy nim.
-
Ta, na której nie ma reklam Pokemonów, Narutów ani żadnych.
Sudoku pracuje w Wikii?
-
Szkoda btw, że nie ma skurwydcy.
Racéj skurwiédcerze!
Dobrego słowiańskiego określenia kalendarza w innych językach słowiańskich nie widzę, choć dam se łeb uciąć, że u Czechów czy Charwatów w okresie największego czyścicielstwa jakiś nowotwór istnieć musiał.
pražský knihkupec Kašpar Vusín – latinsko-Německo-český a česko-latinsko-německý
slovník „Dictionarium ………nějaký německý název, který jsem nestihla zapsat…“, vyšel ve 3 vydáních.
- vymýšlí nová slova: kalendář = měsícopis, nos = vonocit, poštmistr = spěšnověd;
Jeśli zaś nie miesięcpis, to może kolędarz?
Zresztą měsícopis pojawia się u Czechów i jako określenie yyy... lunologii (?):
Celých sto let po Ricciolovi nestal se v měsícopisu žádný zvláštní pokrok; slavný hvězdář Cassini vydal sice r. 1680 20palcovou mapu měsíce, pěkně rytou avšak o málo lepší nežli Hevelovou, La Hire, slavný mathematik a kreslíř shotovil velkou mapu měsíce, která nebyla nikdy uveřejněna. (J.Verne)
-
Jeśli zaś nie miesięcpis, to może kolędarz?
"Kolędarz" to już balansowanie na granicy słowiaństwa. Wolałbym nie. Ponadto, kojarzy się z Wenedykiem. :P
Swoją drogą, czy ja dobrze czytam? Czesi byli aż tak purystyczni, że wymyślili nowe słowo na nos? Ech...
-
A może zupełnie pojechać po bandzie, i jako kalendarz dać latopis albo rocznik? Takie przesunięcie znaczenia wydaje mi się być jak najbardziej możliwe.
-
Nad latopisem właśnie myślałem. Ale lepiej pasuje jako wysokopolski odpowiednik "kroniki".
-
Właśnie uświadomiłem sobie, że wysokopolski słoworód `etymologia` jest całkiem niepotrzebny, bo mamy od dawna źródłosłów. Pewnie, że Słownik źródłosłowny brzmi średnio, ale czemu nie. Źródłosłownik?
-
Źródłoksięg?
-
źródłosłownik lepsze.
-
A `gramatyka`? Przystosowanie czeskiej mluvnice odpada, bo mównica to mównica, ale słownica, wzorowana na chorwacczyźnie, zdaje się zupełnie niezła. `Leksykologia`, co może w takim wypadku zastanawiać` stanie się słowoznawstwem.
Wszelka `morfologia`, idąc za niemieckim terminem Formenlehre, stać się może postaciownią (o ile nie jest to zbyt niezgrabne), `fonetyka` zaś to - utrwalona zresztą w tradycji głoskownia (przez podobieństwo do Lautlehre.
Nazewnictwo polskie jest obecnie dosyć staroświeckie. Mamy bowiem wprawdzie głoskę i głoskownie, brak jednak określenia na `fonem`, bo nazwa głoska stosowana nie jest zadowalająca. Islandzki radzi sobie tu tak, że używa dla głoski terminu hljóð (też stn. `dźwięk`), dla `fonemu` zaś hljóð-an (też stn. `dźwięczenie, brzemienie`), zatem dodaje przyrostek dla nominis essendi. Zupełne naśladownictwo nie jest możliwe, ale przedkładam dla `fonemu` podobnie oderwaną nazwę głosie.
-
A `gramatyka`? Przystosowanie czeskiej mluvnice odpada, bo mównica to mównica, ale słownica, wzorowana na chorwacczyźnie, zdaje się zupełnie niezła.
A może mowowiedza albo coś podobnego? Wikisłownik podaje, że w holenderskim jest spraakkunst (http://en.wiktionary.org/wiki/spraakkunst#Dutch). Podoba mi się to złożenie :)
Wszelka `morfologia`, idąc za niemieckim terminem Formenlehre, stać się może postaciownią (o ile nie jest to zbyt niezgrabne),
Może kształtnia?
Zupełne naśladownictwo nie jest możliwe, ale przedkładam dla `fonemu` podobnie oderwaną nazwę głosie.
Analogia do włos - włosie?
-
[...........]
-
Ale «wymowa» to odpowiednik niem. Aussprache i ang. pronunciation. W nauce idzie jednak o dokładność wysłowienia.
A może mowowiedza albo coś podobnego? Wikisłownik podaje, że w holenderskim jest spraakkunst. Podoba mi się to złożenie :)
Niby słownica może się mylić ze słowoznawstwem `leksykologią`, ale z drugiej strony ma motywację w słowiańszczyźnie. Co teraz?
Może kształtnia?
Tyle że kształt sam nie jest wysokopolski, a słowa «postać» zdarza się używać na co dzień w znaczeniu `forma`.
Analogia do włos - włosie?
Nie pomyślałem o tym, ale w zasadzie to tak! :)
-
Jakiś czas temu pomyślałem, że wartałoby odtworzyć wysokopolskie nazwy niektórych (głównie południowych, bo te zwykle były zapośredniczane) krajów słowiańskich. Idzie o uprawidłowienie ich rozwoju, względnie sprowadzenie do starosłowiańskiej podstawy i wyprowadzenie postaci wysokopolskiej.
Bółgarska Bułgaria (z: *blgarьskaja; obecna nazwa jest zapośredniczona, może przez łacinę?)
Charwacka Chorwacja (z: *xrvatьskaja; /o/ w polskiej nazwie jest z kajkawskiego rozwoju «r» zgłoskotwórczego)
Sierbska Serbia (z: *sŕbьskaja; uprawidłowienie rozwoju «ŕ» zgłoskotwórczego)
Bosna Bośnia (z: *bosъna; nazwa od rzeki, która za Rzymian nazywała się Basana - dopuszczalne w wysokopolszczyźnie, bo nazwa musiała istnieć w czasach wspólnoty słowiańskiej)
Zachełmie Hercegowina (z: *zaxlmьje; Zahumlje to wcześniejsza nazwa tej krainy, niepochodząca od niemieckiego tytułu książęcego Szczepana Kosaczy; zbadam jeszcze czakawskie Murlâki `Hercegowińcy`)
Ochrzydzka Macedonia (z: *oxъridьskaja; miałem tu zgryz - w tym regionie słowiańskie nazwy często kontynuowały bizantyjskie i nie wiem, czy jest sens - i jak to robić - zmieniać nazwy Macedonii na coś innego niż ewentualnie Macedońską)
Czarnogóra Czarnogóra!
Wojewodzina Wojwodina (uprawidłowienie rozwoju)
Chorążyna Sandżak
Sławońska Slawonia (uprawidłowienie rozwoju)
Delmocka Dalmacja (z: *dъlьmotьskaja, odtworzonego na podstawie czakawskich Dalmocija, Delmoacija, Delmatÿni `Dalmatyńcy`)
Słowieńska Słowenia (z: *slověnьskaja; jednakże w Tatrach jest Słowacczyzna)
-
Charwaci istnieli w dawnej polszczyźnie, Brü znał "Słowieńców" (i tak i tak nowotwór, zastanawiam się czy nie przystojniej Słowenję "Krainą" zwać [chociaż Krain jest od zatrzęsienia]).
W Serbach była miękka płynna, więc chyba raczej byłby to Sierb (jak pasierb).
Co do Macedonji - Ochryda to nazwa niesłowiańska. Plemię tamtejsze nazywało się Brsjakami (trudno odtworzyć pierwotną postać), tę nazwę wzkrzeszono nawet w dziewiętnastym wieku (1880-1881 - Powstanie Brsjaków)! Tak mógłby się nazywać dziś ten naród, gdyby trochę nad tym pomyślano, a nie użyto niezbyt właściwej nazwy "Macedonja" (która budzi od groma wątpliwości).
-
Charwaci istnieli w dawnej polszczyźnie, Brü znał "Słowieńców" (i tak i tak nowotwór, zastanawiam się czy nie przystojniej Słowenję "Krainą" zwać [chociaż Krain jest od zatrzęsienia]).
Mam pewne wątpliwości wobec Krainy; czy nie kojarzy się bardziej z krainą (Krainą) w Chorwacji?
W Serbach była miękka płynna, więc chyba raczej byłby to Sierb (jak pasierb).
Poprawiłem!
Co do Macedonji - Ochryda to nazwa niesłowiańska. Plemię tamtejsze nazywało się Brsjakami (trudno odtworzyć pierwotną postać), tę nazwę wzkrzeszono nawet w dziewiętnastym wieku (1880-1881 - Powstanie Brsjaków)!
To prawda, ale można przyjmować, że nazwa została przyswojona w dobie wspólnoty słowiańskiej. Co do Brsjaków - jeżeli wierzyć temu artykułowi z 1931 (http://hrcak.srce.hr/file/100565), raczej kiepskiemu, więc możliwie podającemu źródłosłów ludowy - nazwę można próbować odtwarzać jako *brьstědъci (Brześciacy?!).
-
Mam pewne wątpliwości wobec Krainy; czy nie kojarzy się bardziej z krainą (Krainą) w Chorwacji?
Może i tak. Choć, co ciekawe, język słowieński w jego początkach nazywano "kraińskim"!
Można by tę Krainę "upaństwowić" na Kraińskę/Krajeńskę. Ale to tylko taka moja mżonka, może i lepiej obstać przy Słowieńsce, coby bytów nie mnożyć.
To prawda, ale można przyjmować, że nazwa została przyswojona w dobie wspólnoty słowiańskiej. Co do Brsjaków - jeżeli wierzyć temu artykułowi z 1931 (http://hrcak.srce.hr/file/100565), raczej kiepskiemu, więc możliwie podającemu źródłosłów ludowy - nazwę można próbować odtwarzać jako *brьstědъci (Brześciacy?!).
Brześciacy brzmią zgrabnie, jednak pewnie są niepoprawni. Przydałby się jakiś naukowy wywód dot. tej nazwy.
Dopisek: Nie Słowacka, tylko Słowacczyzna. Tak dawniej mówiono.
-
Co do Macedonji - Ochryda to nazwa niesłowiańska. Plemię tamtejsze nazywało się Brsjakami (trudno odtworzyć pierwotną postać), tę nazwę wzkrzeszono nawet w dziewiętnastym wieku (1880-1881 - Powstanie Brsjaków)! Tak mógłby się nazywać dziś ten naród, gdyby trochę nad tym pomyślano, a nie użyto niezbyt właściwej nazwy "Macedonja" (która budzi od groma wątpliwości).
Może Wardarska? Tak nazywa się częśc regionu Macedonii leżąca na terytorium FYROM-u. Nazwa rzeki Wardar co prawda jest grecka, ale Ochrda czy Bośnia też nie są słowiańskiego pochodzenia.
-
A może zrobić Skopijska lub pozwolić sobie na drobny wyjątek i nazwać ją po prostu Makedonią lub Wardarską.
-
A co z liczebnikami? Czy inne (obok jedzin) też są uzasadowione?
-
Moim zdaniem nie ma co żadnego "jedzin" wprowadzać.
Po prostu, zmiana w przypadkach zależnych (jedzinogo > jednogo) spowodowała dorobienie nowego mianownika. Zmiana jak najbardziej rodzima, choć niezasadna. Nie świadczy o żadnym wpływie czeskim ani żadnym innym - w końcu tam również jest to niezasadna zmiana.
Wątpliwe są tylko słowa z jedyn-, np. jedynka, jedyny. Tutaj być może powinna być "jedzinka", "jedziny".
No i bez wątpienia małoruski jest "odyniec" zamiast "jedzińca".
-
Te tedy są wyżey wspomnione Polskie Imiona.
Lassota to iest Silvester
Iasnoch - Lucidus
Radzyn albo Radosta - Gaudentius
Niemierza - Ersamus
Dobrogost - Bonaventura
Gosław - Gedeon
Jarosz - Hieronimus
Daszko - Damianus
Biernat - Bernardus
Siegniew aliis Dziwisz - Dionysius
Bieniasz - Benedictus
Spytek vel Spitimirz - Rogatianus
Kochan - Amadeus
Kuźmin - Cosmas
Dycz - Decius
Żegota - Ignatius
Łaskarz - Gratianus
Dzietrzech - Dietriecus
Dadźibog ruthenice Bohdan - Theodorus
Białogłowskie Imiona
Bożena - Beatrix
Dobrochna - Bonifacia
Szonka - Sophia
Błogosława - Beata
Dobrogniewa - Bona
[w:] Heraldica to iest osada kleynotow rycerskich y wiadomosc znakow herbownych, dotąd w Polszcze nieobiasniona, J. A. Jabłonowski
-
hotel - gościnica (ruskie гостиница)
marynarz - morzak (ruskie моряк)
autostrada - dalnica (czeskie dálnice)
pedał (np. w rowerze) - nóżnik
C. D. N.
-
Jest już jakieś wysokopolskie słowo na kalendarz? Bo ruskie (czy raczej ruskocerkiewne) słowo to miesiącosłów (мѣсяцесловъ), ale nie jestem przekonany, czy to dobre słowo dla nas.
Puśćcie ten "miesiącosłów" w niepamięć, bo to nie kalendarz, tylko menologjum (dosłowna odbitka), więc trochę co innego.
Dobrego słowiańskiego określenia kalendarza w innych językach słowiańskich nie widzę, choć dam se łeb uciąć, że u Czechów czy Charwatów w okresie największego czyścicielstwa jakiś nowotwór istnieć musiał.
Jeśli zaś nie miesięcpis, to może kolędarz?
"Kolędarz" to już balansowanie na granicy słowiaństwa. Wolałbym nie. Ponadto, kojarzy się z Wenedykiem. :P
A może mimo odbitki greckiego menologion, ale za to naśladując prozodię (nabrzmiew) pierwowzoru - łunowód (od łuny - księżyca, na wzór rodowodu za genealogia),
gdyż nie brzmi wcale polskawo, jak wtrącony kalendarz i dalsze pożyczki, które w toku przemian głoskowniowych (fonetycznych), o ile nie dopadnie ich zanik zwykły dla dawnosłowów, chytrze zatajają przed słowotwórczo nieswiadomym używcą swe niesłowiańskie pochodzenie zmiękczaniem głosek dla niepoznaki, że to zaiste internacjonalizmy, nawet jeśli to niby rodzime słowa!
Wnoszę przez siebie ukute:
adwokat - odpierca (za staropolskim pierca)
rekruter - naborca (od naboru, a nie nabierania, choć i też czasami :-P )
zafałszowanie - załżenie
awanturnik - gnaniec
prymitywny - pierwocinny (bez poprawności politycznej i brzemienia białego człowieka zarazem dla ludów z jakimikolwiek pierwocinami cywilizacji)
autentyczność - całosobność
decyzja - powziot (tak sobie powziąłem)
empiria - dobawa? (trochę za sanskryckim Anubhavajan'ya (http://translate.google.pl/?hl=pl&q=przyj%C4%99&bav=on.2,or.r_gc.r_pw.r_qf.&biw=1152&bih=719&um=1&ie=UTF-8&sa=N&tab=wT#pl/hi/empiryczny) jako, że nie tylko miecze dobywają się :-P )
kwantyfikator - zakreśnik
kwantyfikacja - zakreśniczenie
forma przekazu z przeciwieństwem - przeciwmo?
dyskurs - obsąd
operacyjny - działaniowy
mobil - ruszeń
kontemplacja - duma
więcej równomianów odpowiedność: obgodność, spółstawność, spółchodność
-
A może mimo odbitki greckiego menologion, ale za to naśladując prozodię (nabrzmiew) pierwowzoru - łunowód (od łuny - księżyca, na wzór rodowodu za genealogia)
Troszkę przekombinowane, nie sądzisz?
Swoją drogą, Górni Łużyczanie nazywają kalendarz dziwnem słowem "protyka", ale nie mam pojęcia, skąd to pochodzi.
gdyż nie brzmi wcale polskawo, jak wtrącony kalendarz i dalsze pożyczki, które w toku przemian głoskowniowych, o ile nie dopadnie ich uwiąd zwykły dla dawnosłowów, chytrze zatajają obce pochodzenie zmiękczaniem głosek dla niepoznaki słowotwórczo nieświadomego używcy, że to też rodzime słowa, nawet jeśli to internacjonalizmy (światosłowia)!
Eeee... co?
kwantyfikator - zakreśnik
kwantyfikacja - zakreśnikowanie
Kres jest pożyczką niemiecką, więc i "zakres" odpada.
-
chytrze zatajają obce pochodzenie zmiękczaniem głosek dla niepoznaki słowotwórczo nieświadomego używcy, że to też rodzime słowa, nawet jeśli to internacjonalizmy (światosłowia)!
Prawda, ale kolęda i коляда zataiły to tak wcześnie jak ksiądz, pieniądz i chleb - słowem są poza zasięgiem naszego zainteresowania. Właśnie. Wobec uwagi Dynozawra, kwantyfikator/kwantyfikacja = zasiężnik/zasiężenie?
Ejże, mamy postać (formę), mamy wzorzec (ideę), ale co byśta przedłożyli względem materii?
-
matnia, maciernia? :P
-
Maciora. No, nájlepsze byłoby coś, co bardziéj wiotałoby o istocie pojęciá niż nawiązywało do jego źródłosłowu (i brzmieniá, co w tym wypádku - z drugiéj strony - wartałoby docenić).
EDIT:
Zastanawiając się ogólnie nad sposobami kowaniá określeń trudniéjszych pojęć, postanowiłem sięgnąć po słownik.
materia
1. «ogół przedmiotów fizycznych poznawalnych za pomocą zmysłów lub istniejących obiektywnie, tj. niezależnie od poznania»
2. «pojęcie z dziedziny ontologii (metafizyki) oznaczające rodzaj bytu jedynie istniejącego lub jednego z istniejących»
3. «materiał, wątek, treść, którym można nadawać różne formy»
4. «rzecz, sprawa, o której się myśli, mówi lub pisze»
5. daw. «tkanina, zwykle jedwabna»
6. daw.; zob. ropa w zn. 1.
A więc, omawiając, mámy takie własności do oddania:
1. to, co dane do poznaniá zmysłowégo; istniejące podmiotowo, tzn. istniejące poza jakimkolwiék inném podmiotem;
2. pojęcie bytoznáwcze wyprowadzone z 1.;
3. tworzywo i daléj jak w wyjaśnieniu;
4-6. jak w wyjaśnieniu.
Przy tém zdaje się, że nie będzie stratą dla języka, gdy nowoukute określenie nie obéjmie kropek 3-6. w wyjaśnieniu słownikowém, bo są one wystárczająco dobrze pokryte wyrazami rodzimémi. Kropka 2. jest wyprowadzona z 1., zátem przedmiotem naszéj zágwozdki pozostaje wyłącznie toczka 1. To i tak trudne.
-
Nie podważam zdatności "kolędy", ale mimo to nie chciałbym "kolędarza". To już obce złożenie, niedobre (słowiański -arz oddaje niemieckie -er, nigdy łacińskie -arium).
Ejże, mamy postać (formę), mamy wzorzec (ideę), ale co byśta przedłożyli względem materii?
W dawnym języku znaczenie "materji" miała "twarz" (związana z "tworzyć"), niestety u nas to słowo przybrało takie znaczenie, jakie ma teraz.
A co do formy/postaci - w staropolskim istniało też takie ładne słowo "wzraz". Być może mogłoby zastąpić odniemiecki "kształt"?
-
W dawnym języku znaczenie "materji" miała "twarz" (związana z "tworzyć"), niestety u nas to słowo przybrało takie znaczenie, jakie ma teraz.
To może cofnąć ową zmianę i przywrócić "lico" w znaczeniu "twarzy"? :P
-
Nie podważam zdatności "kolędy", ale mimo to nie chciałbym "kolędarza". To już obce złożenie, niedobre (słowiański -arz oddaje niemieckie -er, nigdy łacińskie -arium).
I ja, oczywiście, skłaniáłbym się ku czemuś przyrodniéjszému. Przypominám jéno nawiasem o wirydarzu, który wszelako istotnie pochodzi już z doby polskiéj.
W dawnym języku znaczenie "materji" miała "twarz" (związana z "tworzyć"), niestety u nas to słowo przybrało takie znaczenie, jakie ma teraz.
I dziś od biédy po temu służy tworzywo. Może i ono nie jest gorsze od postaci i wzorca?
A co do formy/postaci - w staropolskim istniało też takie ładne słowo "wzraz". Być może mogłoby zastąpić odniemiecki "kształt"?
O tak, a przy tém zamiást figur i tropów, wzrazy i ślady! Czemu nie, to trochę jak czerty i rezy ;).
-
Przypominám jéno nawiasem o wirydarzu, który wszelako istotnie pochodzi już z doby polskiéj.
Tak, ale to jest zły -arz, niesłowiański, którego winniśmy unikać.
O tak, a przy tém zamiást figur i tropów, wzrazy i ślady! Czemu nie, to trochę jak czerty i rezy ;).
Hehe, dobre. Swoją drogą, "wzraz" oprócz fizycznego, widzialnego kształtu mógł też odnosić się do dźwięku - melodji. Stąd też połobski wåzdráz = głos.
-
Tabu - przełuda
-
Tabu - przełuda
Krótko mówiąc, przekombinowane do granic znaczącości. A nie lepiej po prasłowiańsku i ... to nadal dzisiaj sprawcze w potocznych zakazach: wara, gdyż u Prasłowian tabu warowało przed czymś, co iście groźne, a nie co nibygroźne tyle, co strachy na lachy dla dzieci, c’nie?
Nie podważam zdatności "kolędy", ale mimo to nie chciałbym "kolędarza". To już obce złożenie, niedobre (słowiański -arz oddaje niemieckie -er, nigdy łacińskie -arium).
Przypominám jéno nawiasem o wirydarzu, który wszelako istotnie pochodzi już z doby polskiéj.
Tak, ale to jest zły -arz, niesłowiański, którego winniśmy unikać.
Otóż to! Chwiejność znaczeniowa także na poziomie końcówek, które znaczeniowo dobrze zdziałowane mają jako składniostka znaczeniotwórcza odbijać stany świata, a zatem i układ pojęć.
Tym się słowotwórstwo staropolszczyzny rozstrajało, że jeśli słownik jej zapożyczał obce słowo, które przyswojone tak nieudolnie spolszczyło swoją końcówkę, że brzmieniowo łudząco upodobniło się do polskiej (np. z –arium -> –arz wobec słowiańskiej -arz), to znaczenie takożsamobrzmiących (zhomonimizowanych) końcówek chwiało się, wahając się kontekstowo między wieloma dziedzinami świata w znakowaniu; logizując, przyczepić się można przypisańcowo (preskryptywnie), czy kalend-arz i wiryd-arz to coś rozpościerające się, czy może ktoś pracujący, sądząc po podobnej postaci końcówki.
-
permanentny - przeciągły
tezauryzacja - uskarbienie
atomizacja - odwięzanie (w socjologii) albo ujądrzenie (w fizyce)
ekstaza - rozbłoga
egzemplifikacja - przykładzenie
resuscytacja - spodrygnięcie
endogamia - sródżeństwo
endogenny - śródrodny
entofit - śródrośle
Trentowski nie powstydziłby się
funkcja -odwzornia
funktor - odwzornik
funkcjonować - odwzorzyć
funkcyjny - odwzorowy
funkcjonalny - odwzorzysty
-
Ciągle tylko uniwersa faktów i uniwersa symboli[/i], a zdarzenie jest jakieś takie za długie i nieporęczne. Skoro więc chcemy by wysokopolskie słowa mogły się wyciężyć z pożyczkami, może:
zdarz - fakt, zdarzenie,
zdarzony - faktyczny,
?
-
"Zdar" jak już. Nie ma słowa "darz", jest dar.
-
No ale jest słowotwórczo/źródłosłownie możliwe, prawda?
dyskurs - obsąd
A może rozgwar?
-
aperitif - otwórka
krawat - podszyjnik
I kilka nazw ziemiopisowych:
Austria - Rakusy (czes. Rakousko)
Holandia - Niskoziemie (czes. Nizozemsko)
Sierbska Serbia (z: *sŕbьskaja; uprawidłowienie rozwoju «ŕ» zgłoskotwórczego)
W Serbach była miękka płynna, więc chyba raczej byłby to Sierb (jak pasierb).
Co do Serbii – to raczej byłoby Sierzbska. Przed spółgłoską wargową rz powinno się zachować (jak w wierzba).
-
krawat - podszyjnik
charwat ;)
-
aperitif?
Co to jest?
-
aperitif?
Co to jest?
Taki przedpitek.
-
I kilka nazw ziemiopisowych:
Austria - Rakusy (czes. Rakousko)
Holandia - Niskoziemie (czes. Nizozemsko)
Właśnie, jaka jest etymologja "Rakusów", może dałoby się to jakoś tak zbrucknerzyć żeby nie brzmiało jak czechizm.
A skoro przy ziemiopisie stoimy:
Rosja - Wielkoruś (analogicznie jak Białoruś, Małoruś)
Sierbska Serbia (z: *sŕbьskaja; uprawidłowienie rozwoju «ŕ» zgłoskotwórczego)
Co do Serbii – to raczej byłoby Sierzbska. Przed spółgłoską wargową rz powinno się zachować (jak w wierzba).
To jeden z tych obszarów gdzie polski nie jest zbyt ponsekwentny,
-
synogarlica (przez większość społeczeństwa nazywana chuj wie dlaczego "synagorlicą" [skojarzenie z synagogą?]) - sinogardlica
-
Ma się rozumieć! A hodować - godować, hodowla - godowia - o ile ten przyrostek jest w ogóle zachodniosłowiański?
No i gańba - hańba.
-
godować
Dziwnie brzmi xd
I podobne do gotować; wygląda jak czasownik od gody albo jakby oznaczało wydawać zew godowy
-
wygląda jak czasownik od gody albo jakby oznaczało wydawać zew godowy
No a nie skłaniasz do tego zwierząt, prowadząc hodowlę? ;)
-
wygląda jak czasownik od gody albo jakby oznaczało wydawać zew godowy
No a nie skłaniasz do tego zwierząt, prowadząc hodowlę? ;)
No nie do końca xd
-
Pingino, ale ty wiesz, że krówek i świnek to się nie znajduje w kapuście?
Rozmnażanie to jest podstawa hodowli, clue całego procesu. Podkarmianie i ubój to już łatwizna.
-
Pomyliło mi się coś, nieważne. XD
Zaraz tu wejdzie Prutuś i Tobuś, żeby wyżyć się na moim nołlajfstwie itd. :C
-
Ależ nie, wręcz przeciwnie! Gdybyś właśnie wiedział, to by znaczyło, że całe dnie spędzasz w майнкрафтє, a tak, to wszystko wiadomo.
Mam jeszcze przy okazji pytanie do narzecza wysokopolskiego: jak brzmiałoby słowo "skala"? I czy w znaczeniu muzycznym byłoby to samo?
-
Mam jeszcze przy okazji pytanie do narzecza wysokopolskiego: jak brzmiałoby słowo "skala"?
Stare wysokopolskie słowo: podziałka ;).
I czy w znaczeniu muzycznym byłoby to samo?
Ha! Tu - o ile wiem - w dziejach nie mieliśmy swojego słowa, ale ostatecznie, gdy sięgniemy do źródeł, do Pitagorasa, to szło przecie o podział struny wedle pewnych proporcji (wpol. ?).
-
Ależ nie, wręcz przeciwnie! Gdybyś właśnie wiedział, to by znaczyło, że całe dnie spędzasz w майнкрафтє, a tak, to wszystko wiadomo.
W ogóle nie lubię gier. ;p
A co z zagadnieniami z psychologii?
-
materja = iścizna
Czemu nie?
-
A może po prostu istota?
-
A co ze słowami:
wibracja
didaskalia
ksiądz
katedra
kościół
?
-
A może po prostu istota?
To pojęcie jest jakieś zbyt elastyczne znaczeniowo.
didaskalia
"treść (o ile treść nie jest zapożyczeniem) poboczna"?
wibracja
brzęczenie? xd
-
Ksiądz jest wysokopolski raczej.
wibracja - drżenie.
A może po prostu istota?
To pojęcie jest jakieś zbyt elastyczne znaczeniowo.
Właśnie nie wiem, zdaje mi się, że tutaj tworzymy (a właściwie tworzą, ja w tym raczej nie mam udziału) zbyt dużo słów, wyraźnie starając się unikać wielu znaczeń jednego słowa - moim zdaniem w wielu miejscach niepotrzebnie. Może faktycznie tutaj przesadziłem.
-
didaskalia
"treść (o ile treść nie jest zapożyczeniem) poboczna"?
[/quote]
No ale didaskalia to nie jest treść poboczna.
-
Mnie uczono, że didaskalia = tekst poboczny
-
Podpowiastki i chuj.
-
Co do `materii`, skłaniám się k tworzywu. Istota oddaje raczéj `esencję`, co w kontekstach myślicielskich jest - nomen omen - istotne.
katedra
Kościeliszcze. A co z `tekstem`? Pismo by przeszło?
PS. `Kontekst` - przypiśmie?
-
A co z `tekstem`? Pismo by przeszło?
Może ustęp ;)
PS. `Kontekst` - przypiśmie?
Może współpiśmie?
-
Może ustęp ;)
Czy wobec tego ustępy kultury (wpl. - ?) to takie kible, w których się czyta książki? ;)
Może współpiśmie?
Celniejsze, owszem!
-
Mnie uczono, że didaskalia = tekst poboczny
Tak, ale tekst poboczny to nie to samo co treść poboczna, poza tym, takie określenie jest zbyt szerokie, didaskalia mają bardzo konkretną funkcję.
-
Może współpiśmie?
Celniejsze, owszem!
Teraz pomyślałem, zamiast tworzyć takie potworki, może kontekst = tło?
-
Może współpiśmie?
Celniejsze, owszem!
Ale po co? Jestem za spółpisem/sąpisem. Używajmy są-, to dobry przedrostek.
-
Ale po co? Jestem za spółpisem/sąpisem. Używajmy są-, to dobry przedrostek.
Też mi się podoba, czytałem przed chwilą sztokawski tekst, w którym bardzo opwicie używano słówka sustav `system` i bardzo mi było miło, że mają tam swoje słowo na pojęcie, którego chętnie używam. Problem z są- jest jednak taki, że jest ono stosunkowo mało przejrzyste słowotwórczo. Ale jestem otwarty.
Natomiast jeżeli `tekst` to pismo, to dobrze byłoby w wyprowadzeniach zachować cały rdzeń pism-.
-
Co oznacza "są-", o ile różni się jakoś od "spół"?
-
Z mojego doświadczenia z innosłowiańskim su-, powiedziałbym, że niczym. Np. są-siad to ktoś, kto razem z nami siedzi w jakimś miejscu.
RED.: Achtung, Achtung! Słownik PWN-u podaje jeszcze jedno słowo na są, mianowicie sąsiek `miejsce w stodole, gdzie skupia się siano`.
-
Dziżes, w "Metrze" w ramach konkursu na podobne "wysokie" odpowiedniki polskich słów z obcych języków, ktoś zaproponował "mobtel" zamiast "komórki".
-
O nie, Metro...
-
Dziżes, w "Metrze" w ramach konkursu na podobne "wysokie" odpowiedniki polskich słów z obcych języków, ktoś zaproponował "mobtel" zamiast "komórki".
(http://i.qkme.me/35ocao.jpg)
-
Dziżes, w "Metrze" w ramach konkursu na polską nowomowę, ktoś zaproponował "mobtel" zamiast "komórki".
FTFY
-
Wchodzimy w mechanikę kwantową:
obserwabla – mierzalność
-
tradycja - starowyk*
kultura (np. japońska) - dorobnia
*po chwili namysłu: a może pozytywniej kojarzyło by się coś w rodzaju podziedztwo a. podziedza (dla nawiązania do dziedzictwa)?
-
Ale dlaczego nie może być po prostu „dziedzictwo”?
Czy tylko mi się zdaje, że tutejsze propozycje są za bardzo przekombinowane?
-
Ale dlaczego nie może być po prostu „dziedzictwo”?
Czy tylko mi się zdaje, że tutejsze propozycje są za bardzo przekombinowane?
Myślałem o tym, ale po prostu nie brzmi mi w niektórych kontekstach (zwłaszcza w pl) — za wzniosłe? Ale na upartego można.
-
Ale dlaczego nie może być po prostu „dziedzictwo”?
Czy tylko mi się zdaje, że tutejsze propozycje są za bardzo przekombinowane?
Może, ale mimo że w większości przypadków dałoby się rozróżnić znaczenie z kontekstu, powinno się utrzymać wszystkie istniejące obecnie te subtelne różnice znaczeń - bo to wszak jedna z cech "wysokich" języków.
-
Coś w tym jest — zwykle zaistnienie obok siebie 2 wyrazów bliskoznacznych prowadzi z czasem do subtelnego rozjechania się ich znaczeń; leksykon osiąga przez to wyższy stopień wyrafinowania.
-
infinitezymalny - nieskończyteńki; wzorem drobniuteńki
dysjunkcja / - odsprzężenie
nonsens - niedorzecz
konkluzja - domknienie
fluksja - chybot
synopsis -spółgląd
transcendentny - przekroczny; za jenseitiger
subsystować - podłożowić
W polszczyźnie mierzi po prostu brak rodzimego słowa na pojęcia kombinatoryczne, a co dopiero na jego sąpólne zamienniki:
permutacja - przezmiennianie
kombinacja kompleksów - przewiązczenie :-( ; za wiązka
systojchia - spółstojnia; za sustoicia
-
kwarantanna - wyzdrówba, wielce nadziejne
To mi się nie podoba. Kwarantanna z wyzdrowieniem może nie mieć zupełnie nic wspólnego. Prędzej bym powiedział „odcięcie”, albo coś takiego.
dyskretny (w matematyce!, nie w intrygach) - przerywny
Nie, nie, nie. Dyskretny to po prostu spróbkowany. Coś ciągłego również może być przerywane. A spróbkowany jest doskonale polskim słowem.
nonsens - niedorzecz
Czemu nie niedorzeczność po prostu?
Co do reszty twoich pomysłów – szczerze mówiąc w większości są dla mnie zupełnie niezrozumiałe.
-
nonsens - niedorzecz
Ja bym powiedział, że niedorzeczność to `bezsens`, natomiast `nonsens` to raczej byłaby odrzeczność. Względnie odnośnie bezzmysł i niezmysł; «zmysł» w takim znaczeniu jest obecny w polszczyźnie w słowie «zmyślny», a rzecz motywuje także i sztokawskie «smisao».
konkluzja - domknienie
synopsis -sągląd
Czy nie wystarczyłyby wniosek i streszczenie?
transcendentny - przekroczny; za jenseitiger
To jestem natomiast skłonny kupić, bo doskonale znanym z myślicielstwa czasownikiem jest «przekraczać» w znaczeniu `transcendere`; zastanawiam się jéno, czy wyraz ów nie powinien przybrać postaci «przekroczenny» od «przekroczenie».
W polszczyźnie mierzi po prostu brak rodzimego słowa na kombinację, a co dopiero na jego sąpólne zamienniki:
Mnie wielmi mierzi raczéj brak słowa na `system` i `strukturę`, bom, na złość czasom, bardzo polubił te pojęcia. Dla tego pierwszego myślałem o odbitce sztokawskiego «sustav» - sąstaw. Ale być może «układ» w zupełności by wystarczył? Ale co wówczas ze `strukturą`? Być może to o niej chcielibyśmy tak rzec?
-
Ja bym powiedział, że niedorzeczność to `bezsens`, natomiast `nonsens` to raczej byłaby odrzeczność. Względnie odnośnie bezzmysł i niezmysł; «zmysł» w takim znaczeniu jest obecny w polszczyźnie w słowie «zmyślny», a rzecz motywuje także i sztokawskie «smisao».
W sumie uzasadnione jest to również czeskim nesmyslem.
-
A spróbkowany jest doskonale polskim słowem.
Z germańskim -prób-…?
Mnie wielmi mierzi raczéj brak słowa na `system` i `strukturę`, bom, na złość czasom, bardzo polubił te pojęcia. Dla tego pierwszego myślałem o odbitce sztokawskiego «sustav» - sąstaw.
Układ, układ po prostu. A dla struktury – porządek.
-
A może "budowa"?
-
A może "budowa"?
Budowa też jest germańska…
-
A spróbkowany jest doskonale polskim słowem.
Z germańskim -prób-…?
Spokuszany?
-
kwarantanna - wyzdrówba, wielce nadziejne
To mi się nie podoba. Kwarantanna z wyzdrowieniem może nie mieć zupełnie nic wspólnego.
Ani w ogóle z leczeniem - u Sapkowskiego właśnie spotkałem się z tym w znaczeniu "zmagazynowania bydła przed wojną", czy czegoś takiego.
-
A czy akurat Sapkowski jest tu najlepszym autorytetem?
Kwarantanna to odizolowanie; nie słyszałem nigdy tego w innym znaczeniu i nie wiem też skąd by takie miało przyjść.
Budowa i próba germańskie? Czy słowiańskich rdzeni jest do kupy choć z setka?!
-
Próba jest akurat łacińska.
-
Dobra, macie mnie, próba jest zapożyczeniem.
I raczej nie tak starym jak chleb… Ale wciąż dość mocno chyba zakorzenionym – istnieje jakiś słowiański, nie mający próby w jakim-bądź znaczeniu? Jeśli nie, to można rozważyć zachowanie jej.
-
Tyle że zasadą wysokopolszczyzny jest niekorzystanie ze słów niewywodzących się z prasłowiańskiego. Równoległe zapożyczenia nie wchodzą w grę - jeśliby miały, trza by określić jakąś granicę czasową. No bo czy istnieje jakiś słowiański niemający radia w jakim bądź znaczeniu?
-
Ani w ogóle z leczeniem - u Sapkowskiego właśnie spotkałem się z tym w znaczeniu "zmagazynowania bydła przed wojną", czy czegoś takiego.
No ale jak defekacja może mieć coś wspólnego z burakami, to…
-
Ale w takim razie może zacznijmy brać rdzenie PSowe, takie nieużywane w polskim.
*zdati v. ‘build’ (tam był jer miękki)
Cholera, wyszukiwanie nie działa mi w PDFie ze słownikiem etymologicznym. Ew. mignęło mi gdzieś słowo drzazga - może urobienie z tego "dyskretnego" byłoby całkiem urocze.
-
W sumie to "źdać" ma w polskim potomka w postaci zduna (z niespodziewanym odmiękczeniem, czy w takim razie właściwą polską formą jest "zdać")?
Wadą tego czasownika jest to, że ma trochę dziwną odmianę, którą chyba należałoby jakoś uprościć.
-
Przydałby się jakiś spis tych nowotworów na wiki, bo ja nigdy nie wiem, czy jakiś odpowiednik już zaproponowano, czy nie.
W sumie to "źdać" ma w polskim potomka w postaci zduna (z niespodziewanym odmiękczeniem, czy w takim razie właściwą polską formą jest "zdać")?
Wadą tego czasownika jest to, że ma trochę dziwną odmianę, którą chyba należałoby jakoś uprościć.
Ja wiem czy takim niespodziewanym, mówisz koźła, kośćka?
Można wykorzystać formę wzdłużoną, pseudoczęstotliwą jak w sch. W końcu mamy czytam, a nie cztę, przy okazji nie będzie się mylić z derywatem dać. Nie jestem jakoś zachwycony zidaniem, ale cóż.
No i polskim mamy już w tym znaczeniu rodzime wznosić (tylko że trzeba by pominąć różnicę rejestru, nacechowania).
A spróbkowany jest doskonale polskim słowem.
Z germańskim -prób-…?
Spokuszany?
Ja bym wziął i utworzył coś bądź od czerpać (przeczerpany, czerpkowany?), bądź od punktu (jak jest w hápólska punkt?)
-
Racja, wznosić jest w porządku, stawiać też. Nie trzeba nam "źdania".
Tylko co z budynkiem/budowlą. Ta proponowana "stawba" mi się jakoś średnio podoba.
-
Wzniesiewina?
-
Totalnie was nie ogarniam.
Czyli wymyślamy słowa na wszystkie pierdółki, ale jak przychodzi do normalnych, używanych słów to zastępuje się je wszystkim, co choćby znaczeniowo zahacza?
Choć te słowa są w polskim, nikt normalny nie mówi o wnoszeniu domu albo stawianiu budki na narzędzia. Czemu wysokopolski ma być leksykalnym inwalidą? Nie upieram się przy tym konkretnym rdzeniu - ale jak już wysokopolski ma być coś estetycznie apilącym to niechaj ta leksyka jakoś wygląda. A nie rozpaczliwe szukanie, które to jeszcze złączenie "stać" z przyrostkiem pozostało niezagospodarowane.
Mauzer, wznosić wina se możesz na bankiecie.
EDIT: Ździna.
-
(jak jest w hápólska punkt?)
Toczka (http://sjp.pwn.pl/slownik/2529872/toczka).
Mauzer, wznosić wina se możesz na bankiecie.
No wybacz, próbowałem odbić sztokawską «građevinu».
-
EDIT: Ździna.
To już lepiej zied (dop. źdu)/zid.
-
(jak jest w hápólska punkt?)
Toczka (http://sjp.pwn.pl/slownik/2529872/toczka).
Czułem, że ktoś z tym wyjedzie. Toczka to postać ruska (i w dodatku jest silna świadomość tegoż) — w czeskim jest tečka. Brückner wspomina o formie tecz w stpol., za którą bym optował (trzeba by tylko sprawdzić, jak wyglądała deklinacja — tecz, tczy itd.?).
otalnie was nie ogarniam.
Czyli wymyślamy słowa na wszystkie pierdółki, ale jak przychodzi do normalnych, używanych słów to zastępuje się je wszystkim, co choćby znaczeniowo zahacza?
Choć te słowa są w polskim, nikt normalny nie mówi o wnoszeniu domu albo stawianiu budki na narzędzia. Czemu wysokopolski ma być leksykalnym inwalidą? Nie upieram się przy tym konkretnym rdzeniu - ale jak już wysokopolski ma być coś estetycznie apilącym to niechaj ta leksyka jakoś wygląda. A nie rozpaczliwe szukanie, które to jeszcze złączenie "stać" z przyrostkiem pozostało niezagospodarowane.
Dla mnie stawiać dom to całkiem neutralne wyrażenie, nie razi mię to (chociaż zapewne budować dominuje). Gorzej w innych kontekstach (postawili statek kosmiczny nie kojarzy się z jego konstrukcją). W każdym przypadku trzeba niestety decydować indywidualnie, czy istniejące wyrazy bliskoznaczne są wystarczająco bliskoznaczne. Sam zresztą na to zwracałem wcześniej uwagę, że niby-synonimy niekoniecznie są równoważne pod względem frazeologicznym, stylistycznym, konotacyjnym itp. Na pewno znajdą się takie przypadki, w których wystarczy faworyzować istniejący rodzimy ekwiwalent (lub ekwiwalenty), w innych lepiej utworzyć nowe słowo. Np. po co tworzyć nowe słowo na syntaktyczny, skoro istnieje składniowy i równoważność jest tu w zasadzie stuprocentowa pod każdym względem. Z drugiej strony, między budować a wznosić czy stawiać taka równoważność bynajmniej nie zachodzi.
EDIT: Ździna.
Bździna? :p
-
Zied całkiem ładne, soczyste.
-
Płciwo, płciouctwo, nagłocha i inne. (http://www.polityka.pl/historia/1514802,1,pionier-polskiej-seksuologii.read)
-
EDIT: Ździna.
To już lepiej zied (dop. źdu)/zid.
To może być mur, na wzór sch. zid (Swoją drogą, skąd tam to i? Właśnie wczoraj się nad tym zastanawiałem, jakiś dialektyzm?). Za to budowla to może wznios?
-
Swoją drogą, skąd tam to i?
Wzdłużenie. Por. poczet i odczyt.
-
A, że od jakiegoś "zidać"?
-
Dokładnie. Zresztą po sch. mówi się właśnie zidati.
-
Co wy macie, kurwa, z tym wznoszeniem?
Czy ktoś mi może wreszcie wyjaśnić na czym ma polegać ta zabawa?
Czy na a) rozwijaniu słów o słowiańskim rodowodzie na zastąpienie zapożyczeń, tak by stworzyć leksje równie bogatą, ale czysto słowiańska czy b) zastępowanie każdego obcego rzeczownika zmasakrowanym polskim czasownikiem, a obcego czasownika zmasakrowanym rzeczownikiem?
Zid (czytane jako...?) rzeczywiście odpowiedniejsze, bo to właśnie PSowe słowo.
Kolejne propozycje w temacie około-budowlanym: kròv (dach), kleć (mały budyneczek),*mudìti v. ‘stay, linger’ (z takiego znaczenia często wychodziy słowa na mieszkać, a potem i budować)
-
Jeżeli zmasakrowany polski czasownik jest czytelny słowotwórczo - czemu nie? Ważne jest też, żeby ożywić zdolności słowotwórcze w ludziach, korzystać z przyrostków, przedrostków, rozumieć, co się mówi. Takiej możności "nowe" wyprowadzenia prasłowiańskie nie mają, choć - jasne - można je rozważać, bo to też bardzo dobra postać urozmaicania języka.
Po co nam kleć - która kojarzy się raczej z "kleceniem" - skoro jest chata, chatynka, chałupa, chałupka, checz?
-
Czy ktoś mi może wreszcie wyjaśnić na czym ma polegać ta zabawa?
Na zastępowaniu zapożyczeń rodzimymi słowami, które będą zgodne z systemem języka polskiego, nie sprawiającymi dla Polaka wrażenia sztuczności.
Tylko że tu niektórzy zamiast tego bawią się we wskrzeszanie jakichś totalnie zapomnianych prasłowiańskich słów, które zamiast wrażenia naturalności, wywołają najprawdopodobniej w Polakach salwy śmiechu, i komentarze typu „WTF? Żyd? Zinedine Zidane?”.
-
Generalnie, przy usuwaniu zapożyczeń w rodzaju budować, należałoby się zastanowić, czy faktycznie kwalifikują się one do usunięcia. Budowanie jest na tyle starą pożyczką, że dla polskiego ucha sztucznie zabrzmi wszelki jego zamiennik, zwłaszcza, że zaadaptowało się ono do polskich afiksów (rozbudowa, wybudowanie, budownictwo, budowlanka...). Proponowana stronę temu wzniesiewina brzmi strasznie południowosłowiańsko, rozwzniesiewina byłaby już zbrodnią na języku w rodzaju nazwania motyla Schmetterlingiem.
-
Jasne, że powinniśmy się skupić na anglicyzmach, ale prawidła są takie, że burmistrz i gmina wcale nie są w porządku. Ciężko zresztą o inne. Jak szaleć to szaleć!
Inna sprawa, że można pomyśleć o średniopolskim, który by był bardziej swobodnie nastawiony.
-
No tak, ale z burmistrzem i gminą nie wiąże się szereg derywatów o różnym znaczeniu, a z budową tak, wszak budowlanka "szkoła techniczna o specjalności budownictwo" czy wybudowanie "część wsi usytuowana w oddaleniu od głównych zabudowań" już od pierwotnego znaczenia "konstrukcja, proces konstrukcji" odchodzą dość znacznie. Nawet islandzki puryzm i høgnorsk szanują zapożyczenia, które się doskonale zaadaptowały.
-
To co z gędźbą, która jako żywo żadnemu Polakowi się z muzyką nie skojarzy?
Lepiej zastąpić brzminką?
-
Odmawiasz mi i dość sporej grupki mych znajomych, a także dużej liczbie fanów muzyki folkowej bycia Polakami :(.
I skąd w ogóle wziąłeś tę brzminkę?
-
Prawdopodobnie z dupy, skąd niestety pochodzi większość naszych przedłóżb. Ale zadanie wcale nie jest proste!
Wobec powyższego wartałoby ustalić sposób oceny przedłożby: kolejność rozpatrywania obecności w tworzywie gwarowym, w staropolszczyźnie, w żywych językach słowiańskich, cerkiewszczyźnie, stopień celności i jasności słowotwórczej odbitki, jeśli to odbitka.
-
Dobrze, grupki twoich znajomych. A podobno mówiliśmy o większości Polaków.
Brzminkę jako byle jakie doklejenie końcówki do czegoś innego.
-
Badania na większości Polaków przeprowadzić nie możemy, natomiast możemy założyć oderwanego wzorcowego użytkownika języka i przewierzać, czy przy założeniu pełnej znajomości wszystkich gaseł współczesnego słownika, byłby w stanie przejrzeć słowotwórczo nasz wytwór. Istnieją wszakże i zaistnieją okoliczności, gdy takie postępowanie będzie niewystarczające - i wówczas przedkładam ustalić jakiś sposób oceny źródeł słów.
-
To co z gędźbą, która jako żywo żadnemu Polakowi się z muzyką nie skojarzy?
Lepiej zastąpić brzminką?
Ale po co zastąpiać? Gędźba to idealnie polskie słowo, zaświadczone w dawnych tekstach, odmniennie niż jakieś zinediny zidany.
-
Gędźba to idealnie polskie słowo
Staropolskie. I gwarowe. Tak czy siak, Noqa poruszył ważną kwestię - musimy ustalić, w czym ono jest lepsze od słowa wziętego z Psł.
-
Staropolskie. I gwarowe. Tak czy siak, Noqa poruszył ważną kwestię - musimy ustalić, w czym ono jest lepsze od słowa wziętego z Psł.
Tym, że jest zaświadczone
.
-
Jeśli to ma być zabawa w wymyślanie wszystkiemu "czytelnych", ale zjebanie brzmiących i z dupy wyjętych określeń, to ja to pierdolę. Nie godzę się na żadną "brzminkę". Gędźba albo śmierć.
-
Jeśli to ma być zabawa w wymyślanie wszystkiemu "czytelnych", ale zjebanie brzmiących i z dupy wyjętych określeń, to ja to pierdolę.
Subiektywne podejście, gdyby słowo "mężczyzna" albo "wyobraźnia" nie istniały w polszczyźnie i ktoś by je zaproponował, też brzmiałyby nam komicznie...
-
Wyobraźnia tak, ale już mężczyzna niekoniecznie… no i prędzej zaproponowano by po prostu mąż, który jest praktycznie w każdym słowiańskim, zatem raczej nie budziłby sprzeciwu.
-
Jeśli to ma być zabawa w wymyślanie wszystkiemu "czytelnych", ale zjebanie brzmiących i z dupy wyjętych określeń, to ja to pierdolę.
Subiektywne podejście, gdyby słowo "mężczyzna" albo "wyobraźnia" nie istniały w polszczyźnie i ktoś by je zaproponował, też brzmiałyby nam komicznie...
Ale nie o to tu chodzi.
To ma być zabawa choć trochę naukowa, dlatego jest to w conlangach, a nie w grach językowych. Jak ktoś chce wymyślać nowe na wszystko, niech stworzy grę. Wiem, podchodzę do sprawy zbyt poważnie, ale naprawdę, zaczyna tu ostatnio chujowieć. Dobra zabawa ma zasady. Podejście typu "chuj z gędźbą, lepsza jakaś <<brzminka>>" całkowicie odbiera temu tematowi sens istnienia.
WYSOKOpolszczyzna, jak sama nazwa wzkazuje, powinna być czymś wysokim, szlachetnym i miejscami celowo archaicznym. Takim czymś jest "gędźba", a nie jest "brzminka". Nie odbierajmy ciekawemu eksperymentowi smaczku, nie zmieniajmy go w coś dziecinnie prostackiego.
-
`Pelikan` niejesyt!
-
`Pelikan` niejesyt!
Niejęsyć (rodzaj żeński), właściwie.
-
Niejęsyć (rodzaj żeński), właściwie.
No racja, na końcu stał jer miękki, a co do -ję- to widać redaktor Monumenta Poloniae historica się walnął w przypisie. Ale fajne słowo.
-
Niejęsyć (rodzaj żeński), właściwie.
No racja, na końcu stał jer miękki, a co do -ję- to widać redaktor Monumenta Poloniae historica się walnął w przypisie. Ale fajne słowo.
To w polszczyźnie kiedykolwiek istniało to słowo?
-
To w polszczyźnie kiedykolwiek istniało to słowo?
Nieee, pojawiło się akurat jako nazwa miejscowości na Rusi w tekście Porfirogenety.
-
A ogarnęliście już, że "brzminka" była ironią?
-
Może i była, ale Noqa w sumie poruszył pewną ważną kwestję, więc chciałem postawić sprawę jasno, zanim od "gędźby" przez "brzminkę" dojdziemy do jakiejś "dźwięczni"...
-
Proponuję lepsze słowo -> derp
Derp jest dobre na wszystko.
-
Ale derp to zapożyczenie.
-
Ale derp to zapożyczenie.
Może dzięrzp ?
-
Ale derp to zapożyczenie.
Może dzięrzp ?
Drzep, prędzej.
-
Ale derp to zapożyczenie.
Może dzięrzp ?
Drzep, prędzej.
Może być, zapomniałem o przestawce.
-
Gdyby PS zapożyczył derp, to i tak by się nie liczyło. Odgrzewanie rdzeni prasł. totalnie niezaświadczonych w polskim nie ma wg mnie sensu, bo to nie wysokopolski, tylko jakiś polskawonowosłowański by powstał. Może w ramach innej zabawy.
Co robimy z mocno wrosłymi, starymi pożyczkami słowiańskimi jak huba i nadwyrężyć? Skalkowanie dałoby niezadawalające rezultaty (gęba, nadwrzedzić? naprawdę?).
-
Gdyby PS zapożyczył derp, to i tak by się nie liczyło. Odgrzewanie rdzeni prasł. totalnie niezaświadczonych w polskim nie ma wg mnie sensu, bo to nie wysokopolski, tylko jakiś polskawonowosłowański by powstał. Może w ramach innej zabawy.
Co robimy z mocno wrosłymi, starymi pożyczkami słowiańskimi jak huba i nadwyrężyć? Skalkowanie dałoby niezadawalające rezultaty (gęba, nadwrzedzić? naprawdę?).
Trolling niezauważón?
PS. Co proponujecie zamiast ketchupu? Moja babcia mawiała gdziuk, bądź dziekieć/dziegieć.
-
Gdyby PS zapożyczył derp, to i tak by się nie liczyło. Odgrzewanie rdzeni prasł. totalnie niezaświadczonych w polskim nie ma wg mnie sensu, bo to nie wysokopolski, tylko jakiś polskawonowosłowański by powstał. Może w ramach innej zabawy.
Co robimy z mocno wrosłymi, starymi pożyczkami słowiańskimi jak huba i nadwyrężyć? Skalkowanie dałoby niezadawalające rezultaty (gęba, nadwrzedzić? naprawdę?).
Trolling niezauważón?
Pisze: trolling dobrem zwyciężaj.
PS. Co proponujecie zamiast ketchupu? Moja babcia nań mawiała gdziuk, bądź dziekieć/dziegieć.
Liczne lesiste regiony przetworami drzewnianymi stały, ale żeby je traktować jako art. spożywcze?
Rajska maź?
-
Gdyby PS zapożyczył derp, to i tak by się nie liczyło. Odgrzewanie rdzeni prasł. totalnie niezaświadczonych w polskim nie ma wg mnie sensu, bo to nie wysokopolski, tylko jakiś polskawonowosłowański by powstał. Może w ramach innej zabawy.
Co robimy z mocno wrosłymi, starymi pożyczkami słowiańskimi jak huba i nadwyrężyć? Skalkowanie dałoby niezadawalające rezultaty (gęba, nadwrzedzić? naprawdę?).
Trolling niezauważón?
Pisze: trolling dobrem zwyciężaj.
PS. Co proponujecie zamiast ketchupu? Moja babcia nań mawiała gdziuk, bądź dziekieć/dziegieć.
Liczne lesiste regiony przetworami drzewnianymi stały, ale żeby je traktować jako art. spożywcze?
Rajska maź?
Ta świętej pamięci kobieta dożyła 93 lat, nie oceniaj. Ja bym proponował pomidornik.
-
E no, przecież sam pomidor nie jest wysokopolski…
-
Ta świętej pamięci kobieta dożyła 93 lat, nie oceniaj.
Broń Boże; ponoć nawet na arszenik można rozwinąć sporą tolerancję...
-
Gdyby PS zapożyczył derp, to i tak by się nie liczyło. Odgrzewanie rdzeni prasł. totalnie niezaświadczonych w polskim nie ma wg mnie sensu, bo to nie wysokopolski, tylko jakiś polskawonowosłowański by powstał. Może w ramach innej zabawy.
Oczywiście, była to ironja. Po co nam jakieś derpy?
Co robimy z mocno wrosłymi, starymi pożyczkami słowiańskimi jak huba i nadwyrężyć? Skalkowanie dałoby niezadawalające rezultaty (gęba, nadwrzedzić? naprawdę?).
Ultrapuryzm to ultrapuryzm.
I "huba" odpada zupełnie bo ma "h", niespotykane w odziedziczonych wyrazach. I nie musimy wszystkiego "uzasadawiać", czasami można znaleźć jakiś lepszy czystopolski odpowiednik (zamiast huby może gwarowa gliwa, choć nie wiem jakiego dokładnie grzyba to oznaczało).
-
Oczywiście, była to ironja. Po co nam jakieś derpy?
Chuj z derpami, raczej chciałem nawiązać do dyskusji, która toczyła się wcześniej.
-
PS. Co proponujecie zamiast ketchupu?
polew rajczakowy :P
A na poważnie, cholera, trudne słowo do zwysokopolszczenia.
-
Zaprawnik?
W ogóle, ciekawe jest to, że na zagranicznych keczupach (np. Heinza) ciągle widnieje napis "Tomato Ketchup", chyba ze względów historyczno-przyzwyczajeniowych, bo dziś "keczup" to praktycznie wyłącznie sos z pomidorów przynajmniej w teorji... Bo niektóre, zwłaszcza te tańsze, to chyba pomidora dawno nie widziały, dawniej nie było to takie oczywiste.
-
Przecier :U
-
A zdajecie sobie sprawę, że keczup nie jest jedynym sosem/kondymentem i te inne też by wypadało jakoś móc nazwać?
-
Nie ma sosu prócz Keczupu,
A pomidor jego substratem.
-
A co ze słowami:
-krem
-tonik
-alkohol
-wino
-whisky
-czekolada
?
* Cookie wyciąga pudełko na popcorn, wypełnione po brzegi ciastkami.
EDIT: Mam słowo na dezodorant > przeciwsmród
-
Wolę jakiś odwaniacz~odwonnik.
-
ta, dezodorant – odwaniacz, sam czasem tak mówię
Wino – ts. co chleb, tzn. należy zostawić z uwagi na dawność
Alkohol – wyskok
skoro:
metan, etan, propan, butan, pentan: błotak, niebak, trzeciak, masłak, piątak
—, eten, propen, buten, penten: —, niebek, trzeciek, masłek, piątek
—, etyn, propyn, butyn, pentyn: —, niebik, trzecik, maślik, piącik
etanol – wyskok niebaczy (a. niebaczny jeśli komuś nie wadzi double entendre)
-
Ale przecież wyskok to zupka instant (http://jezykotw.webd.pl/f/index.php?topic=54.msg30598;topicseen#msg30598) :(.
-
Ale obecnie używa się tego tematu tylko w sformułowaniu napoje wyskokowe, jedyne przetrwałe znaczenie nie budzi wątpliwości.
-
Aha, słownik wysokopolskiego nie istnieje, bo został usunięty przez sami-wiecie-kogo w ramach walki z faszyzmem. Kurwa, ten dzieciuch sam powinien dostać bana i to dożywotniego... Noż ja pierdolę, takie zdziecinnienie powinno być karane! A na razie, to niech naprawi to co zepsuł i przejrzy 200 stron dyskusji o Hochpolnischu i wypisze wszystkie słowa, żebyśmy mieli to co chcemy.
-
Miałem kiedyś myśl z terminami z psychologii.
Więc:
psychologia - duszoznawstwo
dyskryminacja - odrzut
emocja - uczucie
etyka - ?
relacje - więź
antropologia - człowiekoznawstwo
filozofia (chyba już gdzieś było, ale...) - myślnia
introwersja - wezwrót
ekstrawersja - zezwrót
:P
-
dyskryminacja - odrzut
emocja - uczucie
relacje - więź
Ależ moim zdaniem powinno to polegać na tym, by zachować istniejącą rozbieżność znaczeniową (bo przecież języki tak nie lubią dokładnych synonimów, że gdyby znaczenia były identyczne, lub rozróżnienie była zbędne, nie istniałaby para "emocja" i "uczucie"). Chyba jednak trzeba odkopać słowo z scs.-a albo wymyślić dziwactwa...
-
bo przecież języki tak nie lubią dokładnych synonimów, że gdyby znaczenia były identyczne, lub rozróżnienie była zbędne, nie istniałaby para "emocja" i "uczucie"
Jeżeli języki nie lubiłyby dokładnych synonimów, to by nie było takich par jak „ziemniak” i „kartofel”…
I akurat Pingi postąpił słusznie, zamiast wymyślać jakieś niewiadomoskądwzięte dziwactwa, po prostu zastępił te słowa słowami już istniejącymi i znaczącymi to samo.
-
Ale "emocja" i "uczucie" są zdaje się w psychologii rozróżniane znaczeniowo. A co do "etyki" - sąmnioznawstwo?
-
To brzmi jak jakaś konscjentologja...
-
W sumie racja. Najpierw wypadałoby chyba wymyślić słowa na "moralny" i "moralność". I to najlepiej niezbyt długie, żeby można było dodać "-znastwo".
-
A co ze słowami:
-krem
-tonik
-alkohol
-wino
-whisky
-czekolada
?
* Cookie wyciąga pudełko na popcorn, wypełnione po brzegi ciastkami.
EDIT: Mam słowo na dezodorant > przeciwsmród
Nie mieliście pomysłów, to ja spróbuję szczęścia:
krem - maź, mazidło
tonik - do twarzy (kosmetyczny): wodnik
wino - gronopój (?)
whisky - jęczmienny wywar/wyskok
kakao - słodogroch
czekolada - słodogroszka
EDIT: Już więcej nie będę próbował, bo boję się tego, com stworzył
-
Najpierw wypadałoby chyba wymyślić słowa na "moralny" i "moralność".
No przecież istnieją: obyczajny i obyczajowość. A `filozofia` to nie myślnia, jéno myślicielstwo.
-
Wszystko pinknie ładnie, ale mam dwa pytania:
primo - co z gramatyką?
drugo - czy są jakieś teksty w wysokopolskim?
-
Wszystko pinknie ładnie, ale mam dwa pytania:
primo - co z gramatyką?
drugo - czy są jakieś teksty w wysokopolskim?
Ale pierwsze posty to ty czytaj, co?
-
Najpierw wypadałoby chyba wymyślić słowa na "moralny" i "moralność".
No przecież istnieją: obyczajny i obyczajowość.
Ale przecież sfera moralności i obyczajności to dwie zupełnie różne sprawy; jedną określa nasze sumienie, drugą - wstyd i konwenanse.
-
Jeżeli języki nie lubiłyby dokładnych synonimów, to by nie było takich par jak „ziemniak” i „kartofel”…
To nie są dokładne synonimy, nie napisałem że chodzi tylko o rozróżnienie semantyczne, a nie stylistyczne...
-
Feles ma rację. Mi się "obyczajny" kojarzy z obyczajem, dobrym wychowaniem, normami społecznymi a moralność jest raczej związana z sumieniem. Szkoda, że "sumienny"/"sąmnienny" już jest zajęte. Z resztą nawet gdyby nie było, to sąmniennościoznawsto na "etykę" byłoby za długie.
-
Niektóre synonimy, mimo że są "czyste", jednak brzmią zbyt ogólnie. ;P
Ale niektóre dziwactwa są fajne.
kakao - słodogroch
czekolada - słodogroszka
To brzmi tak słodko. c:
-
Nie cytuj tego, robisz mi siarę... -_- I feel so embarrassed
-
Feles ma rację. Mi się "obyczajny" kojarzy z obyczajem, dobrym wychowaniem, normami społecznymi a moralność jest raczej związana z sumieniem. Szkoda, że "sumienny"/"sąmnienny" już jest zajęte. Z resztą nawet gdyby nie było, to sąmniennościoznawsto na "etykę" byłoby za długie.
Sąmnioznastwo brzmi wg mnie dobrze.
-
Mnie się kojarzy jeno z insomnią.
-
Mnie się kojarzy jeno z insomnią.
Kiedy dekretem Wielkiego Brata wprowadzimy wysokopolski jako preferowany w miejsce dzisiejszego polskiego w roku 2025, a w 2040 uznamy go za jedyny dozwolony, przypuszcza się, że ostatnie osoby znające stary (i wiedzące co to insomnia) umrą na początku następnego wieku, więc i nie będzie problemu.
A co do niesławnego budowania, co powiecie na "klecić"?
-
Ale czy oby na pewno "u" w sumieniu to obcy wpływ? Myślę, że to może być jakaś zmiana spowodowana dziwną zbitką "ąm", ale głowy nie dam. Na pewno -mienie zamiast -mnienia jest nadpoprawnością.
Mam tylko pewnie sąmnienia, czy etyka to na pewno nauka o sumieniu... To w ogóle nauka? Mówiąc np. o naukowcach, że łamią etykę, nie powiemy, że łamią -znawstwo.
-
Słowo "etyka" może znaczyć naukę o moralności, ale można go też użyć też (np. w tym kontekście, w którym go użyłeś) w znaczeniu "moralność". Ale w wyskopolskim przecież nie musi być słowa o obu tych znaczeniach - wystarczy jedno na "moralność/etyczność/etykę" i jedno na "etykę/naukę o tym, co etyczne".
-
Mam tylko pewnie sąmnienia, czy etyka to na pewno nauka o sumieniu... To w ogóle nauka? Mówiąc np. o naukowcach, że łamią etykę, nie powiemy, że łamią -znawstwo.
...może po prostu, że naukowcy łamią sąmnienie :PP
(Apropoz "insomni", która mi się kojarzy mi się anosmią, to będzie "bezwęch", a przymiotnik - nie wiem :>)
-
Zawsze myślałem, że to bezsenność :D.
-
Zawsze myślałem, że to bezsenność :D.
anosmia - bezwęch
insomnia - bezsenność xd
-
A, takie rzeczy! A przymiotnik "bezwęchowy", przecie.
-
ageuzja - bezsmak - bezsmakowy? :P
(nie wiem, jak się nazywa choroba utraty dotyku)
-
Bezkoch ;>
-
Bezkoch ;>
Czemu "-koch" :P?
-
kochać; od koch-, powtarzającego się w złożeniu rozkosz, co jest i w serbskiem i ruskiem, gdy samo kochać tylko w czeskiem i polskiem zachodzi. Od koch-, zgrubiałego z kos-, ‘dotykać’ (p. kosy).
-
No ok :P
-
Prymitywy z tych Prasłowian były.
Ale czy oby na pewno "u" w sumieniu to obcy wpływ? Myślę, że to może być jakaś zmiana spowodowana dziwną zbitką "ąm", ale głowy nie dam. Na pewno -mienie zamiast -mnienia jest nadpoprawnością.
Oboczności nosówki i u (jak smutny:smętny) są już pochodzenia prasłowiańskiego, co można poznać po tym, że są obecne w scs.-ie i słoweńskim (a nie pożyczkami, i tym bardziej, jak chciał Brückner, spontanicznymi zmianami na polskim gruncie).
-
Prymitywy z tych Prasłowian były.
Dotykam moją kozę z chlewa.
-
Mi się zawsze utożsamianie kochać i chcieć (¡español!) wydawało nieco nieokrzesanem.
-
Prymitywy z tych Prasłowian były.
Dotykam moją kozę z chlewa.
Tą kozę już tu czuję (węch).
Czuję gorące żelazko (dotyk).
Chyba tém Prasłowianom do dziś zostało...
-
Jakby wziąść pod uwagę Słowian wschodnich, to czuć rozszerza się także na słuch. O ile dobrze pamiętam, istnieją języki które na ogół używają pojedyńczego czasownika dla wszystkich zmysłów (≈„postrzegać”, „percypować”).
-
Oboczności nosówki i u (jak smutny:smętny) są już pochodzenia prasłowiańskiego, co można poznać po tym, że są obecne w scs.-ie i słoweńskim (a nie pożyczkami, i tym bardziej, jak chciał Brückner, spontanicznymi zmianami na polskim gruncie).
W sumie fakt, ale czasami tych "oboczności" nie można przeceniać. Na przykład późny SCS bardzo mieszał nosówki (im dalej w czasie, tym mniejsza konsekwencja przy nosówkach), po to by w końcu stracić je zupełnie. To, że w którymś zabytku SCSa doszukamy się jakiegoś "sumnienia" to nie znaczy, że tak musiało być już od zamierzchłych czasów.
Nie każde "u" w miejsce oryginalnej nosówki to pożyczka, ale też nie każde to jakaś "prasłowiańska oboczność". Zwłaszcza kiedy postać bez nosówki pojawia się w zabytkach dopiero od pewnego okresu, a wcześniej mamy do czynienia jedynie z postacią nosową, można podać w wątpliwość twierdzenie o prasłowiańskiej oboczności (tak jest m.in. w przypadku zębra~żubra, który raczej jest wpływem ruskim [z późniejszą hiperpoprawnością], a nie jakąś prastarą obocznością, jak niektórzy by chcieli).
W przypadku "sąmnienia" jednak winiłbym kłopotliwe sąsiedztwo nosowej samogłoski z nosową spółgłoską, co musiało doprowadzić do jakiejś nieregularnej zmiany.
-
ołtarz — obiecisko, obietnik
-
ołtarz — obiecisko, obietnik
skoro tak, to:
konfesjonał - spowiednik
-
Spowiednik to przecież ksiądz :D. Konfesjonał to spowiednica, stoi jak byk u Doroszewskiego.
-
Spowiednik to przecież ksiądz :D. Konfesjonał to spowiednica, stoi jak byk u Doroszewskiego.
OJTAM
właśnie się zastanawiałem xd
-
Spowiednik to przecież ksiądz :D. Konfesjonał to spowiednica, stoi jak byk u Doroszewskiego.
Zaświadczonym słowem staropolskim na konfesjonał jest spowiednia.
A tak swoją drogą, od pewnego czasu spisuję takie dawne rodzime odpowiedniki dzisiejszych zapożyczeń, i na razie mam tyle:
spowiednia - konfesjonał
słuchalnia - audytorium
trzem - pałac
czechel, gzło - koszula (można by jedno wykorzystać dla "bluzki" np.)
mielcuch - browar
wełna, wełń - fala (raczej to drugie, by uniknąć homofonii)
jawisko - fakt
katownik - tyran
poczet - rachunek
gwiazdarz - astrolog
mierziączka - szkoda
nagolenica - pończocha
godzinnik - zegar
dźwigoń - tragarz
krajopis - geograf
-
Spowiednik to przecież ksiądz :D. Konfesjonał to spowiednica, stoi jak byk u Doroszewskiego.
Zaświadczonym słowem staropolskim na konfesjonał jest spowiednia.
mierziączka - szkoda
rzi czy rz? Chyba nie powinno być podwójnego zmiękczenia.
-
r·zi.
-
Od mierzić (tak myślę).
-
Hmmm... No fakt, nie wziąłem tego pod uwagę, przepraszam.
-
Istniała postać "wełń"? Ja tylko słyszałem o zmężczonym "ten wełn".
-
Płyta jest ukraïnizmem, sugeruję wzamian skrzyżal (ż). U górali ma to słowo znaczenie „kamienna płyta”, a w cerkiewnym i rosyjskim (скрижаль) także szerzej: tabliczka, płyta (z wyrytym tekstem).
Inna możliwość: stpol. płaza (płyta; za Brѵ), ale nie dałbym sobie głowy uciąć, czy rdzeń płaz- nie jest czechizmem.
-
Ciekawy pomysł, ale ja chyba podziękuję :)
À propos tematu, ma ktoś pomysł czym zastąpić prezydenta?
-
À propos tematu, ma ktoś pomysł czym zastąpić prezydenta?
Przedsiadnikiem i przedsiadnicą, na wzór sierzbocharwacki.
-
Jeśli nie było:
imigrant - wmieszkaniec (i reszta pokrewnych na podobnej zasadzie)
I prosiłbym o wydzielenie mojego fragmentu o „prawdziwym wysokopolskim” do innego wątku.
-
I prosiłbym o wydzielenie mojego fragmentu o „prawdziwym wysokopolskim” do innego wątku.
Mod: Zdziełano, tylko se zmień temat tego wątku na taki jaki ci pasuje.
-
Przedsiadnikiem i przedsiadnicą, na wzór sierzbocharwacki.
Wydaje mi się, że ten przyrostek nie przegłasza, bo on jest ukrycie miękczący: dział-dzielnik (tak jak rad-ca), stąd przedsiednik i przedsiedniczka (-ica to przyrostek południowosłowiański).
A co z `ministrem`? Proponuję rządcę, słowo wyszłe już z użycia, lecz istniejące, a noszące w sobie rdzeń rząd-. Wówczas `premier` byłby może nie "wielkorządcą", ale pierworządcą.
imigrant - wmieszkaniec (i reszta pokrewnych na podobnej zasadzie)
Ja bym przez podobieństwo z "wychodźcą" powiedział wnichodźca.
Ale, nigdyśmy nie wymyślili słów na zakłady kulturalne, co przecie było jednym z głównych wynalazków wszelkiej maści odrodzeń słowiańskich. Zatem:
`teatr` przedstawiszcze
`dramat (rodzaj, pismo)` przedstawba
`aktor` odgrywca
`rola` odgrywba
`scena` odgrywiszcze
`filharmonia` pogędziszcze
`koncert` pogęda
`muzyk` gądek
`opera (dzieło)` śpiewogra
`opera (stawba)` śpiewogrzyszcze
`operetka` śpiewogrzę
`balet` prawopląs
`nowela` przytcza
`sztuka` twórczość
`produkcja` wytwórczość
`kultura` (wszech)twórnia - jako całooblik wytwórczości, tak duchowej, jak tworzywnej
Przydałoby się nam przyswoić jakieś końcówki słowotwórcze, żeby oddać rozróżnienie -etic:-emic, jak fonetyka:fonemika=fonologia. Rzecz trzeba przeprowadzić tak na poziomie rzeczowników, jak i przymiotników.
Może:
- przymiotniki: -owy : -enny,
- rzeczowniki: -ownia : -ownień, np.:
głoskownia, głoskowniowy - głoskownień, głoskownienny; znakownia (znakosłowie), znakowniowy : znakownień, znakownienny
i przeciwstawienie ø : -em przez ø : -ień, dziedziczące rodzaj po rodzicu, np.:
głoska : głoszczeń, głoszczni; znak : znaczeń, znacznia; twórnień.
Brakuje nam też oderwanego słownictwa na bliskoznaczniki "rodzaju" (`kategoria`, `gatunek`) i "wzorca" (`typ`, `paradygmat`, `schemat`).
-
imigrant - wmieszkaniec (i reszta pokrewnych na podobnej zasadzie)
Ja bym przez podobieństwo z "wychodźcą" powiedział wnichodźca.
Znalazłem właśnie w jakimś zabytku z XVI wieku „wmieszkany” - przyjezdny, obcy. Może w wysokopolskim wmieszkany - zasymilowany.
`opera (dzieło)` śpiewogra
`opera (stawba)` śpiewogrzyszcze
`operetka` śpiewogrzę
Coś z tym trzeba zrobić, bo wygląda to paskudnie. Chociaż wiem, że to kalka z czeskiego.
`balet` prawopląs
pląsek :) Zgodnie z etymologią
`nowela` przytcza
powiastka.
`kultura` (wszech)twórnia - jako całooblik wytwórczości, tak duchowej, jak tworzywnej
Może przekalkować jako uprawnia? Albo podzielić znaczenie na duchowe i materialne, nie musi być przecież wszystko dokładnie kalkowane.
Albo pojechać z kognatami i zrobić kolaństwo :D
Przydałoby się nam przyswoić jakieś końcówki słowotwórcze, żeby oddać rozróżnienie -etic:-emic, jak fonetyka:fonemika=fonologia. Rzecz trzeba przeprowadzić tak na poziomie rzeczowników, jak i przymiotników.
Może:
- przymiotniki: -owy : -enny,
- rzeczowniki: -ownia : -ownień, np.:
głoskownia, głoskowniowy - głoskownień, głoskownienny; znakownia (znakosłowie), znakowniowy : znakownień, znakownienny
i przeciwstawienie ø : -em przez ø : -ień, dziedziczące rodzaj po rodzicu, np.:
głoska : głoszczeń, głoszczni; znak : znaczeń, znacznia; twórnień.
Brakuje nam też oderwanego słownictwa na bliskoznaczniki "rodzaju" (`kategoria`, `gatunek`) i "wzorca" (`typ`, `paradygmat`, `schemat`).
+1
-
Coś z tym trzeba zrobić, bo wygląda to paskudnie. Chociaż wiem, że to kalka z czeskiego.
Śpiewogra jest akurat poświadczona w polskim bardzo dobrze, np. "Krakowiacy i gorale" byli właśnie określeni pierwotnie jako "śpiewogra". Śpiewogrzę jest już oczywiście wymysłem, pewien to go nie jestem.
Może przekalkować jako uprawnia? Albo podzielić znaczenie na duchowe i materialne, nie musi być przecież wszystko dokładnie kalkowane.
Tyle że uprawnia już nic nie mówi, chyba że na nowo to porozkładamy i zrozumiemy jako coś, co się rządzi prawami. Tego wyrazu nie może nam brakować i nie możemy z nim inaczej się obejść - to podstawowe pojęcie współczesności.
powiastka.
Może być. Ale użyjmy przytczy do jakiegoś podrodzaju epckiego! Raczej mały, bo w cerkiewszczyźnie to `przypowieść`, no ale nie ma zmysłu go marnować na przypowieść, bo już jest ;).
Znalazłem właśnie w jakimś zabytku z XVI wieku „wmieszkany” - przyjezdny, obcy. Może w wysokopolskim wmieszkany - zasymilowany.
Może być, choć `asymilować` mamy jako "przyswajać" też. Kłopot z zabytkami jest taki, że przedkładają mnóstwo równoznaczników tam, gdzie już ich dość mamy, a tam gdzie trza byłoby słów - brak jest. Przeglądam teraz słownik XVII-wiecznej polszczyzny i z wyrazów rodzimych jest głównie mnóstwo równoznaczników na już nazwane rośliny.
Ale znalazłem tam też:
bagnik `tuńczyk`
-
Wydaje mi się, że ten przyrostek nie przegłasza, bo on jest ukrycie miękczący: dział-dzielnik (tak jak rad-ca), stąd przedsiednik i przedsiedniczka (-ica to przyrostek południowosłowiański).
Południowosłowiański? Dlaczego? Pracownik - pracownica. "Pracowniczka" jest jakimś nieporozumieniem i brzmi jak zdrobnienie.
Jak dla mnie -ica pasuje tu dobrze, chociaż prawdą jest, że u nas ten przyrostek jest mniej wyzyskiwany niż u takich Sierbochorwatów czy na Rusi.
Ja bym przez podobieństwo z "wychodźcą" powiedział wnichodźca.
Wchodźca. Nie było żadnego przedrostka wni-. Po prostu w słowie "wnijść" (właściwszą formą jest "wniść", potem dopiero język to skomplikował) istniała wstawka -n- przed samogłoską, wywodząca się od pradawnej formy tego przyimka *vъn-. Tak więc istniało wni(j)ść, wnidę, ale wchodzić, wszedł it.p.
Ale, nigdyśmy nie wymyślili słów na zakłady kulturalne, co przecie było jednym z głównych wynalazków wszelkiej maści odrodzeń słowiańskich. Zatem:
`teatr` przedstawiszcze
`dramat (rodzaj, pismo)` przedstawba
`aktor` odgrywca
`rola` odgrywba
`scena` odgrywiszcze
`filharmonia` pogędziszcze
`koncert` pogęda
`muzyk` gądek
`opera (dzieło)` śpiewogra
`opera (stawba)` śpiewogrzyszcze
`operetka` śpiewogrzę
`balet` prawopląs
`nowela` przytcza
`sztuka` twórczość
`produkcja` wytwórczość
`kultura` (wszech)twórnia - jako całooblik wytwórczości, tak duchowej, jak tworzywnej
Osobiście mię te "przedstawby" i "odgrywby" straszą. Nie lepiej byłoby: przedstaw(a), od(e)gra?
"Operę" odbiłbym jako "dziele" (dop. "tego dziela"), forma zbiorowa od "dzieło". Jedyny kłopot w tym, że wtedy "operetka" to "dzielę", co może równobrzmieć (ale już nie w dalszych przypadkach: dzielęcia, dzielęciu it.p.).
Gądek? W staropolskim nie istniał jakiś "gędziarz" (a może raczej "gędarz") albo coś takiego?
Koncert - może po prostu igrzysko?
A co do "kultury", to myślałem o jakimś "obyctwie" osobiście.
A tak swoją drogą - doznałem jakiegoś olśnienia. Czy to czeskie "divadlo" nie jest przypadkiem odbitką słowa "misterjum"? W końcu spółczesny teatr rozwinął się z misterja.
Przydałoby się nam przyswoić jakieś końcówki słowotwórcze, żeby oddać rozróżnienie -etic:-emic, jak fonetyka:fonemika=fonologia. Rzecz trzeba przeprowadzić tak na poziomie rzeczowników, jak i przymiotników.
Może:
- przymiotniki: -owy : -enny,
- rzeczowniki: -ownia : -ownień, np.:
głoskownia, głoskowniowy - głoskownień, głoskownienny; znakownia (znakosłowie), znakowniowy : znakownień, znakownienny
i przeciwstawienie ø : -em przez ø : -ień, dziedziczące rodzaj po rodzicu, np.:
głoska : głoszczeń, głoszczni; znak : znaczeń, znacznia; twórnień.
Chyba tutaj bym żadnego systemu nie tworzył, tylko wszystko rozpatrywał według przypadku. Stworzenie tu systemu będzie płodziło dziwnie brzmiące potworki na każdym kroku. A -ownień to wyjątkowo obleśny "przyrostek".
-
Dość ważny problem: co zrobić z nawet? W ogóle ma ktoś pojęcie, czego się dawniej używało w tym znaczeniu?
-
Czesi mają ba albo dokonce. Może było kiedyś jakieś dokońca? Nie wiem. Ale można rozpatrzyć jego wprowadzenie.
-
Obecnie choć(iaż) pokrywa się znaczeniowo z nawet w pewnych typach zdań:
Choćbyś stanął na głowie... = Nawet jakbyś stanął na głowie...
W moim konlangu celcolskim „focus particles” przynajmniej, nawet, choć są wyrażane w wielu kontekstach tą samą klityką -mānt (interpretacja zależy od typu zdania, a w sytuacjach gdy przydałoby się koniecznie rozróżnienie istnieją pewne strategie takie jak dołączenie słówka sil „tylko”: -mānt sil "przynajmniej" itp.). Klityka służy też do derywacji pewnego typu zaimków nieokreślonych.
____________________________
Patelnia — skowroda
-
Ano, z tym "nawet" to ciężka sprawa. Większość języków słowiańskich ma jakieś "daże", ale nie sądzę, że to kiedykolwiek istniało w polszczyźnie. Wydaje mi się, że musi istnieć jakiś dawny/gwarowy odpowiednik, który można by wykorzystać.
-
„ba, jeszcze”?
-
„ba, jeszcze”?
Nawet - nomen omen! - samo "ba", a i samo "i" czasem starczy. Swoją drogą, jakie są dzieje słowa ba? W sztokawszczyźnie w zbliżonym znaczeniu `właśnie` działa baš, które HJP wywodzi z Psł. *bъšь, może coś w tym jest? Zerknę jeszcze do ESSJa, jak coś znajdę, to się uzupełnię.
EDIT: ESSJa ba i baš sprowadza jednak do dwóch różnych onomatopej.
-
W niektórych kontekstach aż mogłoby zadziałać.
-
<noob question>A skąd, tak w ogóle, się wzięło nawet?</noob question>
-
"Na wet" (por. odwet, wet za wet). A wet z niemieckiego Wette:
wet, odwet, powetować; wety; nawet ; z sądownictwa niemieckiego miejskiego, gdzie Wette, ‘pamiętne’, pobierał sędzia przy ukończeniu procesu; wet było więc ‘dokończeniem sprawy’
-
Czy zatem w miarę odpowiednikiem nie byłoby "natomiast"? Albo wręcz "nato".
-
Czy zatem w miarę odpowiednikiem nie byłoby "natomiast"? Albo wręcz "nato".
Przecież to ma zupełnie inne znaczenie... Co prawda to i tak tylko geekowska zabawa, ale jednak efekt powinien być funkcjonalny.
-
Wielu językom nie przeszkadza, że znaczenie partykuł takiego typu mocno się nakłada.
-
EDIT: ESSJa ba i baš sprowadza jednak do dwóch różnych onomatopej.
MZ zbyt często nadużywa się określenia „onomatopeja” w sytuacjach, gdzie wypadałoby raczej mówić o ideofonach czy po prostu wykrzyknikach. Bo niby jaki dźwięk ba naśladuje?
-
Bo niby jaki dźwięk ba naśladuje?
Owcę? XD Ba'a'a'a! Zamiast Be'e'e'e! :D
-
MZ zbyt często nadużywa się określenia „onomatopeja” w sytuacjach, gdzie wypadałoby raczej mówić o ideofonach czy po prostu wykrzyknikach. Bo niby jaki dźwięk ba naśladuje?
Moim zdaniem też się go nadużywa, patrz moje batalie o hen, het, haw i hań. Z drugiej strony, znana względność dźwiękonaśladownictwa: kukuryku i cock-a-doodle-doo. Ale nie mam jakiejś zadowalającej odpowiedzi na to wszystko.
-
MZ zbyt często nadużywa się określenia „onomatopeja” w sytuacjach, gdzie wypadałoby raczej mówić o ideofonach czy po prostu wykrzyknikach.
A to nie po prostu pospolity dryf semantyczny?
-
Słowenję "Krainą" zwać [chociaż Krain jest od zatrzęsienia]
od, ale z drugiej strony żadna inna Kraina nie jest niepodległa. a tak nazwa wyróżniałaby się od Słowacji nie tylko "fonetycznie", ale i "etymologicznie", co byłoby chyba dobre.
a może by tak Słowację jakoś od Tatər nazwać?
Wolę jakiś odwaniacz~odwonnik.
"odwaniacz" jest dobre, prawie jak "odiwaniacz". :D
ja stosuję "odsmrádzacz".
-
a może by tak Słowację jakoś od Tatər nazwać?
To już lepiej "Nitrzańska" :P. Ale co ze "Słowacką" czy tam "Słowacczyzną" jest nie tak, żeby wymyślać jakieś inne nazwy?
-
od, ale z drugiej strony żadna inna Kraina nie jest niepodległa. a tak nazwa wyróżniałaby się od Słowacji nie tylko "fonetycznie", ale i "etymologicznie", co byłoby chyba dobre.
I nawet historycznie poprawne. W końcu "Słowenja" to taki wydumany panslawistyczny neologizm. A literacką słoweńszczyznę w początkach jej istnienia nazywano "językiem kraińskim" właśnie.
a może by tak Słowację jakoś od Tatər nazwać?
Lepiej nie, Słowa(c)czyzna ma, z tego co wiem, ugruntowanie w historji.
A skoro o Słowacczyźnie mowa, chyba nie muszę mówić, że jej stolica nazywa się Przecław (odm. z miękkim w', jak Wrocław).
-
Słowenję "Krainą" zwać [chociaż Krain jest od zatrzęsienia]
Kraina w sensie księstwa laibachskiego tak naprawdę pochodzi z łacińskiego Carnia (z metatezą), a przesunięcie i przed n to pewnie odbitka dźwiękosłowna.
-
Czyli po-polskij Kronia/Krojna?
-
Czyli po-polskij Kronia/Krojna?
Mięsza xD
-
Słowa(c)czyzna ma, z tego co wiem, ugruntowanie w historji.
no tak, w sumie jeśli nie byłoby Słowenii, to nie byłoby problemu z dwiema bardzo podobnymi nazwami państw.
A skoro o Słowacczyźnie mowa, chyba nie muszę mówić, że jej stolica nazywa się Przecław
Pożoń!
-
Kraina w sensie księstwa laibachskiego tak naprawdę pochodzi z łacińskiego Carnia (z metatezą), a przesunięcie i przed n to pewnie odbitka dźwiękosłowna.
Ale lepszej słowiańskiej nazwy tego regjonu niemaż... Nie wymyślajmy nowych rzeczy tam, gdzie to niepotrzebne.
Pożoń!
Ale to nazwa węgierska, podczas gdy Przecław to najstarsza słowiańska nazwa tego grodu (najwcześniejsza zaświadczona wersja to chyba Preslawenburg, czy jakoś tak). "Bratislava" jest dwudziestowieczną parodją tej nazwy. Jedyną nazwą nadającą się do wysokopolskiego jest Przecław.
-
A jeżeli można mieć pytanko, skąd się ta właśnie Bratysława wzięła?
-
Z dupy.
-
Dzięki za info
-
Kraina to nie jest dobra nazwa dla Słowenii, lepsza już byłaby Słoweńszczyzna, gdyby nam się nie podobał przyrostek. Nazwać Krainą Słowenię to prawie tak, jakby mówić o na Wisłą (Wielko)Polska, albo nad Wełtawą - Czechy. Yyyy. Tak czy owak, nazwa ta nie jest najcelniejsza. Koroszcy granic dziela współczesnych za wiele by do powiedzenia nie mieli, ale już Styryjczycy z Mariboru - owszem.
Co do Bratysławy, pierwsza odnotowana jej nazwa to Brezalauspurc albo Preslavaspurc z Roczników Salzburskich (tu sobie można sprawdzić u źródła (http://www.dmgh.de/de/fs1/object/display/bsb00000883_00030.html); idzie o to, że Szafarzyk pomyślał, że koniecznie musi chodzić o miasto dzielnego ks. Brzetysława, a tymczasem przecie nic na to nie wskazuje). Współczesna nazwa to nie wymysł XX-wieczny, a XIX-wieczny panslawistyczny - XX-wieczny byłby jednak trafniejszy, filologia się przez ten czas nieco posunęła.
-
Słowieńszczyzna, jak już.
Każda ogólna nazwa tego państwa będzie niestety sztuczna... Nie wydaje mi się jednak, żeby Kraina była aż tak krzywdzącym uogólnieniem. Nie wspominając o tym, że wiele nazw państw tak powstawało.
A wracając do Przecławia/Pożonia/Preszburga - nawet jeśli nazwę "Bratislava" wymyślił sobie ktoś już w XIX wieku (taaaak, najgorsze nowotwory to dziewiętnastowieczne nowotwory, pamiętajcie młodzi), to i tak aż do utworzenia międzywojennej Czechosłowacji wszyscy nazywali to miasto po czechosłowacku Preszporokiem.
-
ligatura — złączyca
-
Złączyca to cne słowo, no chyba że nasi piśmiennicy jakieś swe naprawdę na to mieli. Z tej dziedziny dodam i wyróżnik, czyli `diakryt`, np. może być znak wyróżnikowy. To całkiem przezroczysta wysokopolszczyzna, chyba niezła.
Ze znalezisk:
`lament` - tęga (http://etymologia.org/wiki/S%C5%82ownik+etymologiczny/t%C4%99ga)
`kalendarz` - protyka (http://dolnoserbski.de/ndw/pokaz/Muka/pratyja/pratyja/pratyja)
Robię właśnie osobiste zestawienie wysokopolszczyzien :).
-
"Protyka" od "praktyki" się wywodzi, okazuje się.
Huh, tysiączny czterechsetny post!
-
Odgrzewane kotlety:
tratwa ‒ płet bądź pław
żeglarz ‒ pławiec
-
Jak zatem żagiel?
-
Jadro :).
-
Tylko że to na polskim obszarze językowym oznacza raczej sieć. Wg Brü w stpol. płachta bywała używana w tym znaczeniu (jak w czeskim i słowackim), ale nie wiem, czy to by nie był zbytni redukcjonizm leksykalny. Patrząc na inne słow., jest jeszcze ruskie ~wietrzydło, no i bułgarskie ~płótno.
-
Prawda, a szkoda, bo na sieć mamy nawet jeszcze jeden rodzimy jednoznacznik, mianowicie - kaszubską mrzeżę. Zerknę aż do Lorentza czy niekajsi, może i żagiel-jadro jest do ocalenia?
-
Hmmm, mam pytanie, jakie to słowa byście nadali takiém niepolskiém wyrazom jak nerwica, obsesja, schizofrenja, kompulska etc.?
Nerwicy ( <3 ) bym nazwał natrętnicą, ze względu na jeden z głównech objawów.
-
Języki południowosłowiańskie używają słowa "żywiec" w znaczeniu nerw.
Więc jeśli to bierzemy, to nerwica = żywczyca.
-
Ale czy to nie jest kalkowanie już?
A co z resztą pojęć?
-
Bez kalkowania nie ma wysokopolskiego.
No chyba, że ktoś znajdzie lepsze słowo na "nerw". Może ktoś kiedyś coś próbował wprowadzić?
-
Choć czasem warto zastanowić się, czy nie możemy wymyślić słowa, które lepiej oddawałoby językowy obraz istoty nazywanego pojęcia. Pojęctwo duszoznawcze w istocie czasami wywodzi się jeszcze z czasów, gdy za wszystkie schorzenia winiono nadpobudliwość gruczołów - czasów raczej obcych naszemu myśleniu. Z drugiej strony, nawet jeśli podniecamy się odchyleniami duszy od zwykłości, to nie wiem, czy dość mamy wiedzy duszoznawczej, by rzeczy układać po nowemu.
Tak czy owak, odesłany książką z PAN-u - niedostępną niestety - "Początki polskiej terminologii medycznej u Stefana Familiarza" - do rzeczonego pisarza (http://www.dbc.wroc.pl/dlibra/docmetadata?id=2228), a ten podetknął mi słowa i dziś obecne w słownikach, ale jakoś zapomniane:
`oregano` lebiodka
`melisa` miodunka
`malwa` głaz
`por` łuk
Ale jednak na `nerw` za wiele nadziei nié mám. "Ziele ktore z mozgu nie=czystości wyciąga". "Piersi białem głowam aby wielkie nie urosły"! "Na ugaszenie ognia piekielnego na członku męskiem"!
EDIT:
Polska terminologia lekarska do r. 1838. T. 2, Anatomia - jednowyr. nazwy motywowane (http://rcin.org.pl/dlibra/doccontent?id=2367&from=FBC) dixit:
(Czujnik) Czujniki - Newrologia czyli Czuynikomówstwo, którá Nerwy czyli Czuyniki opisuie (PAN 1458, k. 32, sim. ib. 33. 52) - SłMS: Nervus sucha żyła, nerw [...], nie bez upodobania znajdujemy na to u Czerwiakowskiego polski wyraz czujnik [...], Linde brak.
(Struna) II. Strona - odmiękcza strony / neuros zową (MarcUHreb 438, sim. ib. 294); pośila [...] żjły [!] suche strony zową (ib. 322, sim. ib. 80. 124. 217). [...] Linde: Struna, [jako nie używane] Strona, struna muzyczna [...], Suche strony w ciele [...] [Marc jw.].
-
(Czujnik) Czujniki
Szkoda tylko, że czujnik = sensor. Może czujec (czuciec?)?
-
Też jestem zdania, że terminologię wywodzącą się z całkowicie zdezaktualizowanych mniemań przydałoby się jakoś prostować, jakkolwiek wymaga to pewnej wiedzy (z drugiej strony, najwyżej jeden bezsens zastąpi drugi :p).
Niezbyt fortunne jest to, jako że neurony nie są jeno czuciowe, ale także efektorowe. Lepiej byłoby nazwać jakoś od sygnału (jak jest po WP sygnał?), względnie coś na kształt przekazidło. Ta sucha żyła ciekawa, ale trochę przydługie to, nawet jakby ściągnąć do jakiego suchożyłu. Struna za to wygląda obiecująco, może się mylić ze strunami głosowym czy grzbietową, ale te przeważnie występują z przydawką. I tak nijak ma się to do plejosemiczności receptora.
Rozważyłbym zmianę rodzaju (strun) albo jaki sufiks (strunica, strunik).
Familiarza
Falimirza chyba.
`oregano` lebiodka
`melisa` miodunka
`malwa` głaz
`por` łuk
Takich alternatywnych nazwań roślin jest od groma, spora część to raczej wytwory puryzmu, który się nie przyjęły — jedynie wersja zapożyczona się ludziom z czymkolwiek kojarzyła.
Co do nerwic, zajrzałem do Farmakologijej Mutschlera, definiuje je tak: „przez (kwestionowane) pojęcie nerwic rozumiane są choroby z objawami dotyczącymi psychiki, a także często czynnościowymi objawami somatycznymi — bez dającego się wykryć somatycznego podłoża, które powstają na skutek zaburzeń w rozwiązywaniu konfliktów (wewnętrznych) lub błędnie sterowanych, nieadekwatnych procesów uczenia się.” Jakkolwiek wydaje się to dość mgliste, wymienione są dalej: zaburzenia typu fobii, zespół lęku uogólnionego, zaburzenia typu paniki, zaburzenia typu natręctw, neurastenia (spadek wydolności organizmu z wegetatywnymi i psychicznymi zaburzeniami powstałymi wskutek długotrwałego nadmiernego przeciążenia), zaburzenia konwersyjne (reakcje histeryczne), zaburzenia hipochondryczne, jadłowstręt psychiczny i bulimia. Cokolwiek by tu zaproponować, żadnego specyficznego związku z nerwami tu nie widać. Z drugiej strony ciężko mi wymyślić coś na tyle ogólnego, by obejmowało i natręctwa, i fobie. Może jaka przyca (prze od czegoś lub do czegoś) albo wąwarch (niby wewnętrzne niepokoje, choć to bardziej do zab. lękowych pasuje).
-
A nie lepiéj byłoby to wszystko ponazywać oddzielnie? To jest, nerwica natręctw - natrętnica, anorexja - jadłowstręt, i tak daléj. Hmm, chociaż, nie wiém. Z drugiéj strony jakaś nazwa zbiorcza by się przydała, bowiém sam ze swojego doświadczenia wiém, że nerwica netręctw to taka nerwica, że obsesja i kompulsje są najbardziéj widoczne, a reszta objawów ma mniéjsze natężenié, etc.
Ale ZOK oraz bulimja czy anorexja mają różne podłoża, tegom pewién, ZOK-owiec nie ma jakiechś "głosów we łbie" (osoby chorujące na anorexję często mają takowe, mówiące im, by nie jedli), a w ZOK-u posiadacz jest jak najbardziéj świadom różnicy w zachowaniu swojém a innech.
Zresztą, nie chcę się jakoś rozpisywać, nie jestem jakiémś znawcą.
-
Nie wiem, czy jako ogólne pojęcie to ma sens, podobno takie American Psychiatric Association się wycofało z używania neurosis i teraz to są u nich anxiety disorders. Zwysokopolszczenie tych poszczególnych typów nie zaszkodzi Dziełu tak czy owak.
-
Nie zapominajcie, że jest coś takiego jak słownik medyczny Jana Stanka z 1472 roku, zawierający sporo dawnych rodzimych określeń które wyszły już z użycia; niestety, nie udało mi się znaleźć go w otchłaniach internetów, a na chwilę obecną przypominam sobie tylko pokrętki, czyli nerki. Może ktoś dojść do reszty?
-
Nie tyle nawet do wysokopolskiego, co do polskiego w ogóle:
penmanship – pióropiśmiennictwo
:P
-
penmanship – pióropiśmiennictwo
Podoba mi się to słowo, brzmi bardzo naturalnie. :)
-
Gryf (stworzenie) - nóg (znane w staropolskim i czeskim, PS *jьnogъ)
Gryfja (Greifswald) - Nożylas
-
[Przeniesione z innego tematu – Vilén]
Nie sądzę, żeby żmudzcy wikipedyści mieli to na względzie.
PS: Szybkooświetnia - wolna oświetnia?
-
Czasem dwa minusy dadzą plus...
PS: Szybkooświetnia - wolna oświetnia?
Ehe, ja myślałem o czymś w stylu wszechoświetnia (mógłby być i oświatokrąg :p)
-
oświatoksięga? wiedzoksięga?
Czy księgę też usuwamy (choć jest zdecydowanie wszechsłowiańska)?
-
Ojej, tak mi się spontanicznie spolszczyło, a wy narzecze WP #2 tu robicie od razu.
-
Rychłowiednica!
-
Rychłowiednica!
Chyba lubisz ten sufiks -ica, co?
Pluur, jeśli chodzi o minnański, to ten sposób zapisu nie jest tym, którego się tam najczęściej używa, to po prostu jedna z odmian transkrypcji. Właściwie to nie do końca rozumiem, dlaczego jej używają na lokalnej Wikipedii, ale też nie mogę znaleźć żadnego wyjaśnienia nigdzie. Ot, przykład tej części Wikipedii, która służy bardziej za językowe kuriozum, niż źródło wiedzy.
-
Chyba lubisz ten sufiks -ica, co?
Zakonnica, n'ba! A tak poważnie, wystawienie na poszczególne języki - w moim wypadku południowosłowiańskie - siłą rzeczy w taki czy inny sposób uwarunkowuje sposób myślenia. Acz akurat teraz zwyczajnie wziąłem słowo wiednica, które wydobyłem z czeluści starego forum. A! Obiecałem upowszechnić słownik wszechwysokopolski - wywińcie (< *izvinite), jeszczem nie skończył :(.
Gryf (stworzenie) - nóg (znane w staropolskim i czeskim, PS *jьnogъ)
Inóg, do licha ciężkiego, inóg! ;)
-
Inóg, do licha ciężkiego, inóg! ;)
Ale to "i-" na gruncie polskim niezaświadczone, w dodatku *jь- czasem znika (por. iskra - skra). Tak więc polską postacią tego słowa wydaje się być "nóg".
Swoją drogą, na cholerę wydzielaliście moją dygresję o "Szybkooświetni"? Jedyne, co chciałem zaznaczyć, to paradoks "Szybkooświetnia - Wolna oświetnia", a nie zaczynać dyskusję nt. wysokopolskiego nazwania Wikipedji...
-
Swoją drogą, na cholerę wydzielaliście moją dygresję o "Szybkooświetni"? Jedyne, co chciałem zaznaczyć, to paradoks "Szybkooświetnia - Wolna oświetnia", a nie zaczynać dyskusję nt. wysokopolskiego nazwania Wikipedji...
Swobodna oświetnia. I po paradoksie.
-
Ale to "i-" na gruncie polskim niezaświadczone, w dodatku *jь- czasem znika (por. iskra - skra). Tak więc polską postacią tego słowa wydaje się być "nóg".
A nóg jest? Podrzuć coś! To ciekawe :).
-
A nóg jest? Podrzuć coś! To ciekawe :).
Znalazłem to słowo u Derksena.
Mostowy podaje jednak formę "nog" i uważa to za czecha.
-
Szkoda, że Brü nie podaje, skąd z literatury te słowa bierze, bo zupełnie osobliwie mnie ciekawią ułomki mitologii w podaniach czy starym piśmiennictwie.
RED.: No dobra sprawdziłem sobie w słowniku polszczyzny XVI-wiecznej wyimki z piśmiennictwa, ale ni Historii Aleksandra, ni Miechowity w internecie nie ma. Biblia interesuje mnie jakby mniej, zasadniczo w każdej jest to samo. O takie coś sobie spisałem, dla ciekawych:
S16W:
byly myedzy onymy szwierzathy nogowye ptaczy ktorzy drapaly szwą rychloszczyą lycza ryczerzow (Historia Aleksandra w tłumaczeniu Leonarda Bonieckiego z r. 1510, wyd. M. Z. Przegonia Kryński, "Prace Filologiczne" IX, 1920, s. 493)
Takież pisali dawni Historici, iakoby w onich stronach bylo mnostwo zlota y srebra, ktore ptaci Gryffowie abo Nogowie wykopuiąc chwoaią a strzegą (M. Miechowita - A. Glaber, Polskie wypisanie dwojej krainy świata, 1535 [*4v])
Miedzy ptastwem theż / tych rzecży nie maćie ieść / y owssem sie ich maćie strzedz. Orla / Noga / Orla morskiego / Kanie y Sępa (J. Leopolita, Biblija, 1561, Lev 11, 13)
nie będziećie ich ieść iako brzydkośći iakiey: Orła / Iastrząba Inszy gryfem albo nogiem przekładaią / y morskiego orła (S. Budny, Biblija, 1572, Lev 11, 13)
-
Czyli w sumie trudno powiedzieć, czy był to "nog" czy "nóg" (podane formy nie wzkazują na żadną z tych fórm). Jednak jakoś tak na chłopski rozum wydaje mi się, że jednak żadnego czechizmu tu nie było i poprawnym mianownikiem jest "nóg". K'woli tradycji, taką wersję przyjąłbym dla wysokopolskiego, zamiast kombinowania z jakimiś całkowicie przypuszczalnymi "inogami", nie mającymi pokrycia w zabytkach.
-
No nie, wiadomo, tylko ja niedokładnie przytoczyłem gasło, przepraszam. Jest też:
W N sg o pochylone; pozostałe formy z tekstów nieoznaczających ó. (...) Griffo. Griffon. Nóg. Der greif. (Dict 1566, H2v)
I ja bym taką postać przyjął - czy to czeszstwo, nigdy do końca się nie dowiemy; prawda jest taka, że po tych danych widać tylko, że było to słowo rzadkie, skoro trzeba je było dodatkowo objaśniać. Ale nic to, jest!
PS. Zresztą rzeczony słownik polszczyzny XVI-wiecznej (http://kpbc.umk.pl/publication/17781) polecam i podrzucam wszystkim, co jeszcze nie widzieli.
-
Poza tem, forma "nóg", nawet jeżeli miałaby być zapożyczona z czeskiego, to nie pokazuje żadnych po temu przesłanek. Bo czy zanik początkowego jь- był częstszy w polskim niż w czeskim? Chyba nie. I tu i tu się zdarzał, takie tam dziwactwo języków zachodniosłowiańskich.
-
Tak z ciekawości, ten nóg oznaczał po prostu gryfa? Słowianie mieli o nim takie wyobrażenie? Czy też był jakąś inną podobną istotą? Są znane jakieś szczegóły na ten temat?
-
Tutaj czeska wikipedia coś o tym wspomina. (http://cs.wikipedia.org/wiki/Pt%C3%A1k_Noh)
-
Tak, to czytałem, ale jest bez źródeł i bardzo niedokładnie, a na stronie dyskusji jest sugestia, żeby to hasło wywalić i zrobić przekierowanie na gryfa, bo jakiś Niemiec twierdził, że to to samo. Dość słabe informacji.
-
Może pierwotnie było to coś zbliżonego do Simurga/Siemargła/Raroga/Żar-Ptaka?
(http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/4/41/Sassanid_silver_plate_by_Nickmard_Khoey.jpg/220px-Sassanid_silver_plate_by_Nickmard_Khoey.jpg)
Simurg
Awarowie i inni „stepowcy” rozpowszechnili swego czasu sporo takich południowo-zachodnio-azjatyckich motywów w Europie wschodniej i środkowej.
(http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/7/72/Emesesdreemhungary.JPG/220px-Emesesdreemhungary.JPG)
ptak ze skarbu z Nagyszentmiklós (Sînnicolau Mare)
*jьnogъ zwykle wywodzi się od przymiotnika *jьnъ w znaczeniu „pojedyńczy” (por. odyniec), z przyrostkiem *-ogъ jak w raróg. Wg Machka, w słowackich bajkach występują ciekawe zniekształcone formy: noch(tenptak), k(n)ofta vták, kmochta pták (wszystkie z wyrażenia noh ten pták).
Por.:
http://en.wikipedia.org/wiki/Simurgh
http://en.wikipedia.org/wiki/Turul
http://en.wikipedia.org/wiki/Garuda
-
Może pierwotnie było to coś zbliżonego do Simurga/Siemargła/Raroga/Żar-Ptaka?
Ale poza tym że są ptakami, to nie wiem, czy ci panowie mają ze sobą jakieś pewne wspólne cechy. Raróg i żar-ptak, owszem, są kojarzone z ogniem, z iskrzącymi kulami wpadającymi przez komin, itd., no i ostatecznie można je kojarzyć z bóstwem ogniowym Swarogiem. Siemargł, jakkolwiek przez Gieysztora umieszczany w podobnej funkcji, bo wojennej, co Raróg, ma korzenie irańskie, no i raz, że jest ściśle ruski, a dwa, że współistnieje tam z Żar-Ptakiem jako odrębny byt legendarny.
No a nóg mógł mieć jeszcze inne własności, jako że w tych nielicznych przedstawieniach, które mamy, bywa strażnikiem skarbów, co może, acz nie musi wskazywać na jakieś konotacje chtoniczne. Nie wiem. Najmądrzejsze, co możemy zrobić, to więcej o tym lichu poczytać. Np. dobrać się do słowackich bajek.
...Z zupełnie innej beczki:
przedłożenie `propozycja` - to bardzo dobre słowo, bo raz że propozycja w gwarze logików już teraz oznacza `sąd` i podobnie jest z ang. proposition, a dwa, że ros. предложение to `zdanie`, a więc, uciekając od drobiażdżków znaczeniowo-poszczególniarskich, również sąd.
-
Może pierwotnie było to coś zbliżonego do Simurga/Siemargła/Raroga/Żar-Ptaka?
Ale poza tym że są ptakami, to nie wiem, czy ci panowie mają ze sobą jakieś pewne wspólne cechy. Raróg i żar-ptak, owszem, są kojarzone z ogniem, z iskrzącymi kulami wpadającymi przez komin, itd., no i ostatecznie można je kojarzyć z bóstwem ogniowym Swarogiem.
Simurg też jeśli wierzyć szybkooświetni ma coś wspólnego z ogniem, jakoby rzucał się w płomienie niczym feniks. Może są to różne nawarstwienia tego samego motywu, o innym bezpośrednim źródle...
Siemargł, jakkolwiek przez Gieysztora umieszczany w podobnej funkcji, bo wojennej, co Raróg, ma korzenie irańskie, no i raz, że jest ściśle ruski, a dwa, że współistnieje tam z Żar-Ptakiem jako odrębny byt legendarny.
To Siemargł jest poświadczony w niematerialnej kulturze ludowej? Poproszę więcej.
-
Ludzie, nie było żadnego Siemargła...
-
To zależy jak rozumieć być, jeżeli tak jak stół przede mną jest, jestem w stanie się zgodzić...
Tak czy owak jeśli chodzi o rzeczywistą obecność w rodzimych wierzeniach Simargła/Siemurgła ze źródeł staroruskich, to nawet Brü na to przystaje (co prawda rozbijając na dwie istoty, co ma pewne umotywowanie w źródłach, chociaż IMO to wykolejenie).
-
Ale taka nazwa bóztwa się Prasłowianom nawet nie śniła. Nawet nie można jej dobrze zPSić.
-
Prasłowianom może i nie...
-
Kurczę, ale Simargł/Siemarg (tam powinno być é, czy to wina czegoś innego, te wahanie e~i?) jest nawé teraz nie uznawany przez neopogan zbytnio, jest to coś słabo zbadanego, oraz hmmm, najprawdopodobniéj skrajnie regjonalnego, i wśród pogan uznawane "za coś niepewnego, ale wspominamy, by na wszelki wypadek nie przegapić".
A więc jako taka postać, nie powinno się w to bawić, w ogóle nazwa silnie pokręcona, i téż do mnie przemawia etymologja jako złożenia...
Powiém tak: ja w żadnego Simargła nie wierzę, i takowéj postaci nie uznaję, jako neopoganin.
-
Przypomnę tak: o swoich wierzeniach neopoganie mogę się produkować w innych działach.
-
Np. w krucjatach?
Ale ja mówiłem o czémś inném: ta nazwa jest z dupy wzięta, i tyle
-
Z tego co się orientuję, odnaleziono sporo przedstawień ze średniowiecznej Rusi które rzeczywiście przypominają ową chimerę złożoną z psa i ptaka z wierzeń irańskich (nb. ważny symbol państwa Sassanidów), musiałbym jeszcze poczytać na ten temat, zachodniego gryfa chyba przedstawiano na ogół inaczej.
Biorąc pod uwagę zażyłość, z jaką Słowianie żyli z różnymi wschodnioIE ludami stepowymi tudzież azjatyckimi, takie naleciałości religijne mię nie zaskakują. Zresztą zbieżności z koncepcjami irańskimi widać w całym rodzimym słownictwie religijnym, w dużej liczbie szczegółów. Rzeczywiście ciężko wytłumaczyć takiego Simargła (w źródłach jest niezły bałagan w pisowni: można spotkać -i-, -e-, jać w pierwszej sylabie; myślę, że właśnie z racji słabego przystosowania do słowiańskiej fonologii słowo to ulegało postępującym przekształceniom) na gruncie słowiańskim. Ale elita rządząca w takim kaganacie awarskim, który ma dużo wspólnego z ekspansją Słowian we wschodniej Europie, była pochodzenia azjatyckiego (dokładnie nie wiadomo, mogła być jakaś mieszanka turkijsko-irańska; inna sprawa, że poszlaki wskazują jakby, że Awarzy się językowo zeslawizowali. Nawiasem mówiąc, wg jednej kroniki - Fredegara- rozruchy w kaganacie i powstanie państwa Samona miały swoją przyczynę w tym, że potomkowie rządzących Obrzynów i Słowianek nie cieszyli się zbyt dużymi prawami, sięgnęli więc po broń...).. Niektóre nazwy plemienne Słowian (Chorwaci) też ciężko wytłumaczyć na gruncie samego PSu.
Religia Słowian oczywiście musiała być zróżnicowana regionalnie, na wschodzie widać stosunkowo najwięcej takich iranoidalnych rzeczy, słabo poświadczonych gdziekolwiek indziej, jak ów nieszczęsny Simargł, może Chors i tajemniczy Diw (Dziw) ze Słowa o wyprawie Igora też tu należą, na południu znowu widać inne wpływy miejscowego substratu bałkańskiego, owe kukeri, vučari, szereg zwyczajów gdzie indziej nieznanych; na wschodnich terenach lechickich (w tzw. obecnej Polsce) też czuć pewną specyfikę, mocno rozwinięty kult bóstw żeńskich, który rzutuje na rozrost kultu maryjnego we wszelkich jego odmianach (może przez jaki substrat celtycki/wenetyjski?).
-
Nie z dupy, tylko ze źródeł:
и нача кнѧжити Володимиръ въ Києвѣ ѡдинъ 4 . и постави кумиры на холъму . внѣ двора теремнаг̑ . Перуна деревѧна . а голова єго серебрѧна 5 . а оусъ золот̑ 6 . и Хоръса . и Дажьба҃ 7 . и Стриба҃ . и Сѣмарьгла. и /л.31об./ Мокошь .
Bóstwo nie było widać dobrze zapamiętane, bo w późniejszych źródłach, np. Słowie niejakiego Chrystolubca pojawia się w dwóch osobach - tu cyt. za Brü - nie mogąc cierpieć chrześcijan dwojewiernych i wierzą w «Peruna», i w «Chorsa», i w «Sima», i w «Rogła» i w «Mokosz» i w «wiły». Przy tym imiona bóstw Brü przytacza wiernie, więc widzimy, że postać z /i/ zamiast /ě/ jest późniejsza. Tak samo, widać, że najwierniejszy zapis uważa Siemargła za jedno bóstwo, późniejsze zaś zapisy parafrazują Nestora z błędem.
Brückner chciał widział w bóstwie tym dwie postaci, bo miał - raczej niezrozumiałe - załozenie, by wszystkie imiona bogów Słowian sprowadzić do postaci źródłosłownych prasłowiańskich. Niezrozumiałe, bo skoro bardzo dawno Słowianie mogli dokonać pożyczki ideologicznej zastępując "dziwa" "bogiem", to czemu by w czasach późniejszych nie mogli pożyczyć - choćby lokalnie - postaci.
Nawet wszakże jeśli Siemargł jest tylko pożyczką, to badanie jego kultu - znanego oczywiście tylko z wykopalisk archeologicznych i porównań słowiańsko-irańskich - to trzeba mieć na uwadze, że pożyczki lubiły się nakładać na stereotypy dużo starsze i rdzenniejsze. Tak samo jak można dokonać porównania przedstawień Siemargła z późniejszym ruskim folklorystycznym paskudziem.
-
Kurczę, ale Simargł/Siemarg (tam powinno być é, czy to wina czegoś innego, te wahanie e~i?) jest nawé teraz nie uznawany przez neopogan zbytnio, jest to coś słabo zbadanego, oraz hmmm, najprawdopodobniéj skrajnie regjonalnego".
ZTCP był to bożek Irańczyków naddońskich, który jakimś cudem dostał się do opisu panteonu słowiańskigo w jakiejś kronice (muszę sobie powtórzyć wiedzę o słowiańskich "mitologiach", a Wiki nic o tym nie wspomina).
A tak w ogóle określenie "słowiański panteon" jest mocno naciągane, politeizm wkształcił się u nich praktycznie tylko na Bałtykiem (pod wpływem... chrzścijańskiego kultu świętych), i w okresie chrysianizacji Rusi, z dużą domieszką wpływów wareskich, irańskich, i też kościelnych, zresztą oba te zjawiska były chaotyczne i efemeryczne. Sorry za ból dupci, Poguś.
EDIT Kurwa, nie zauważyłem ostatniej strony dyskusji.
-
(…) politeizm wkształcił się u nich praktycznie tylko na Bałtykiem (pod wpływem... chrzścijańskiego kultu świętych), i w okresie chrysianizacji Rusi, z dużą domieszką wpływów wareskich, irańskich, i też kościelnych, zresztą oba te zjawiska były chaotyczne i efemeryczne. (…)
Źródło proszę.
-
Źródło proszę.
Wyjdź z internetu, wejdź do biblioteki i wypożycz sobie Religię słowiańską i jej upadek Henryka Łowmiańskiego.
-
Akurat mam ją w domu, ale nie zdążyłem jeszcze przeczytać. Dzięki.
-
Moja twarz gdy "nerka" to jermanizm (Niere), dotychczas byłem przekonany, że "nerki" (dawniej "nyrki") są związane z PS *u-nyti (zdesperować), *pro-nyrъ (nikczemność).
No cóż, czyli chyba jedynym zmyślnym wyjściem są "pokrętki". Oczywiście, że fajniejsze byłyby ista~iściosa, no ale w polskim to słowo nie zostało zaświadczone - nie ma co przesadzać z tym rekonstrukcjonizmem. W "lędźwiny" też bym nie szedł.
-
Wg Vasmera w kaszubskim występuje określenie povarka.
-
Dobra, po raz kolejny zajmę się kwestją nazw państw w wysokopolskim. Na razie zajmiemy się naszym pobliżem czy Europą. Postaram się ograniczyć nowotwory do minimum i czynić je jak najbardziej uzasadnionymi historycznie.
Słowacja - Słowacczyzna.
Tu nie ma wątpliwości, nazwa używana dawniej, znana także Małorusinom. Nazwa obywatela bez zmian. Stolica - Przecław (nie raczmy się żadną "Bracisławą", bądźmy od Słowaczków mądrzejsi).
Rosja - Wielkoruś
Tą samą drogą, co Białoruś i Małoruś. Sama "Ruś" zbyt wieloznaczna, a jakaś "Ruska" brzmi strasznie syntetycznie. Uważam Wielkoruś za najlepiej dopasowaną historycznie opcją, nawet jeśli trochę odstającą od innych języków (ależ co to za problem?). Stolica - Moskwa. Główna rzeka - Wilga.
Litwa - nie budzi zastrzeżeń. Problem Litwy/Żmudzi jest ideologiczny i pozajęzykowy, ponadto - to nazwa "Żmudź", jako dość późno ukształtowana, wymaga pewnego oglądu co do jej "wysokopolskości". Stolica - Kowno (no właśnie, czy można z tą nazwą coś zrobić?).
Łotwa - chyba również nie budzi zastrzeżeń. Wydaje się być starym przyswojeniem, w przeciwieństwie do obecnych w innych językach zlatynizowanych "Latvij" czy syntetycznych "Łotyszsk".
Estonja - Czudź / Cudź?
Stara nazwa, od określenia "Czudowie" na określenie tamtejszych plemion, znanego przedewszystkiem Rusi. No i jest pewien problem - czy na nasze nie powinna być to "Cudź", ponieważ według jednej z teorji wywodzi się ona od słowa "cudzy". W każdym razie, morfologicznie "Czudź" jest (zaświadczonym) starym rzeczownikiem zbiorowym na -ь, tak jak Ruś do Rusina, Żmudź do Żmudzina, Saś do Sasina, Golądź (=Galindja) do Golędzina it.p. Tak więc, obywatel C[z]udzi to C[z]udzin, stolica to Koływań (najstarsza znana nazwa - pierwotna czudzka Kalevan, w zapiskach ruskich zesłowiańszczona jako Koływań. Późniejszy Rewal jest już niemiecki, a obecny "Tallin" to już dwudziestowieczny nowotworek).
Węgry - określenie znane Słowianom, nie ma co wydziwiać. Stolicy, według różnych teoryj można by nazwać nazwę Budopiec, Budopiecz lub nawet i Wodopiec.
Rumunja - Włoszczyzna?
Problem jest taki, że oczywiście istnieje idealne słowiańskie określenie dla tego narodu - Wołoch, niestety jest ono zapożyczone od Rusi. A jego czystopolskim odpowiednikiem jest Włoch, a więc obywatel innego narodu. Można problem ten rozwiązać sztucznie (nazywając obywatela Włoszczyzny "Włoszynem" czy jakoś tak, ale to już naciagane), lub też pozwolić sobie na dwuznaczność i w razie potrzeby stosować dookreślenia. Można też iść w jakieś "Rzymiańskie", ale ja bym tą drogą nie szedł (zwłaszcza, że jak wtedy nazwać obywatela kraju?). Z nazwą stolicy jest problem.
Bułgarja - Bółgarska / Bółgarszczyzna
Chyba tak rozwinąłby się w polskim *Bъlgarъ. Nie przepadam za sufiksem -ska, choć tutaj -szczyzna brzmi dziwacznie. Stolica - Średziec.
Turcja - Tarcka/Tarcczyzna?
Ruś znała określenie Tork, które wydaje się pochodzić od prasłowiańskiego *Tъrkъ. Tak więc u nas byłby to Tark (lub może Tarczyn z częstym dodatkiem -in?). Stolicę pal sześć, ale Carzogród musi być (chociaż nad c[es]arzem, trzeba się trochę zastanowić. Cerkiewny miał tam jać, ale jakikolwiek "casarz" na gruncie polskim wydaje się być bzdurą).
Grecja - Grzecka/Grzecczyzna
Dawne języki słowiańskie znają *Grьkъ, a więc u nas Grzek - dop. Grka.
Austrja - ?
Wszelkie "Rakusy" będą trącić Czechem, chociaż można by i do korzeni tej nazwy (Radgoszcz?). Można i kalkować nazwę "Österreich", ale będzie to niemcocentryczne i może brzmieć nieciekawie. Stolica - Dunaj (niech już Słowieńcom będzie).
Danja - Duń
Rzeczownik zbiorowy (p. Czudź), znany staropolskiemu. Obywatela Duni przystojniej byłoby nazywać Duninem, choć teoretycznie w "Duńczyku" nie ma nic obcego (jest po prostu późny i sztucznawy, jak wszyscy -czycy i nie pasuje do nazwy "Duń", bo określenie zbiorowe na miękki jer odpowiadały nazwom na -in, był to produktywny schemat).
Holandja - Tu można tylko kalkować. Nie chcę żadnej "Niżoziemski", bo to tylko i wyłącznie bezmózgie kalkowanie Czecha. Już wolę jakąś "Doleńszczyznę" czy co. Może ktoś wypracuje dobrze brzmiący nowotwór.
Francja - Ruś znała stare zapożyczenie Frędzi (jeden to Fręgъ). Jednak miało już ono "F", które jest dźwiękiem nieodziedziczonym i nie przystoi wysokopolskiego. Można pójść za starymi pożyczkami i zmienić "F" na "P" (jak bardzo stare pożyczki germańskie i Litwa) lub na "B" (jak trochę nowsze pożyczki). Tak więc obywatel to może być Przęg/Brzęg, kraj Przęska/Brzęska lub Przęszczyzna/Brzęszczyzna (w tym wypadku wolę -skę).
Norwegja - Ruś znała określenie "Murmanie", będące zniekształceniem "Normanów" - nie wiem, na ile jest ono stare. Można też pozyskać Warzęgów (nie "Waregów", jak nam wmawia spółczesna literatura), choć ich można pozyskać do nazwy byle jakiego państwa skandynawskiego (z tym że ze spółczesnych państw jedynie nazwa Norwegji nawiązuje do Wikingów~Normanów). W "Siewioropącie" się bym nie bawił, choć nad "Siewierszczyzną" można by się zastanowić (choć może byłaby to lepsza nazwa dla całej "Skadynawji?).
Szwecja - Nie wiem skąd pochodzi używane na cerkiewnej Wikipedji "Свєньско". Czy to zupełny nowotwór, czy istniał jakiś "Свєнь" w staroruskich zapiskach? Trzeba by pogrzebać. Znowuż, jakby co zostają Warzęgowie, a w ostateczności można i "wenedyczyć" (Świedź - Świedzin?). Zastanawia mię też, skąd się wzięła łotewska "Zviedrija".
Finlandja - Rusi była znana Sumь, czyli po naszemu byłoby Sum, dop. tej Sumi, a obywatel - Sumin. Istniało też staroruskie określenie "Kołbiagi" (rekonstruowane PS *Kъlbędzi) na jedno z fińskich plemion. Co sądzicie o "Kiełbięgach"? Istnieją też do dziś wszelkie Czuchna, Czuchońcy (zwykle o pogardliwym odcieniu) - wywodzący się również od Czudzi.
O Słowieńsce/Słowieńszczyźnie i Charwacce (tu -ska ze względu na endonim, "Chorwacczyzna" nie wchodzi w grę) było już mówione. To chyba tyle, jeśli chodzi o Europę. W przypadku innych krajów już trzeba wymyślać nowotwory albo wenedyczyć.
-
Litwa (...) Stolica - Kowno
Czemu Wilno nagle miałoby zmienić nazwę na "Kowno"?
stolica to Koływań (najstarsza znana nazwa - pierwotna czudzka Kalevan, w zapiskach ruskich zesłowiańszczona jako Koływań. Późniejszy Rewal jest już niemiecki, a obecny "Tallin" to już dwudziestowieczny nowotworek).
Postawiłbym mimo wszystko na ten Rewal (Rewał), względnie na jakiś derywat oparty na Lindanisse (angielska Wikipedia sugeruje, że jakimś zesłowiańszczeniem miałby być Ledenets). Ten Koływań brzmi jak jakieś miasto na Syberii, a lepszy w sumie od pozostałych nazw nie jest, bo to tak czy tak zapożyczenie - no i nie jestem pewien, czy nie byłoby w sumie zbyt stare, żeby dotrzeć do Polski.
(z tym że ze spółczesnych państw jedynie nazwa Norwegji nawiązuje do Wikingów~Normanów)
Wbrew pozorom, nie. Nazwa "Norwegii" nawiązuje wyłącznie do położenia geograficznego tego kraju, a norðmaðr było określeniem nie tylko na mieszkańców Norwegii, ale także Islandii i Szwecji, a ostatecznie przyjęło się w Normandii jako lokalny etnonim.
-
[dygresja]
Wbrew pozorom, nie. Nazwa "Norwegii" nawiązuje wyłącznie do położenia geograficznego tego kraju, a norðmaðr było określeniem nie tylko na mieszkańców Norwegii, ale także Islandii i Szwecji, a ostatecznie przyjęło się w Normandii jako lokalny etnonim.
Czy to właśnie nie dowodzi tego, że to określenie, mimo dosłownego znaczenia geograficznego, bardziej opisywało właśnie ogólnie „wikińskość”? I w efekcie nazwa kraju wcale nie nawiązuje wyłącznie do położenia geograficznego kraju?
[/dygresja]
-
Nie, bo "wikingowie" nie postrzegali siebie samych jako wspólnoty, o czym świadczy choćby to, że określenie norðmaðr pomijało Duńczyków, ale nie Szwedów, a mimo to na Szwecję nie można było powiedzieć Nor(ð)vegr.
-
"Norwegia" nie oznacza po prostu "droga na północ"?
-
Raczej „kraj do którego idzie się na północ”.
-
Czemu Wilno nagle miałoby zmienić nazwę na "Kowno"?
Nie rozumiem, o czym mówisz.
Wilno to Wilno, w tym wypadku proto-forma moim zdaniem brzmi *Vьlnьno, a więc derywat od "wełny" z typowym sufiksem -no. Wtedy mamy miękkie "n" i brak przegłosu il > eł (dawniej mówiono wełna - o wilnie, "wełnie" jest wyrównaniem). Rozwój byłby *Vьlnьno > Wilńno > Wilnno > Wilno. Nie widzę powodu, by zmieniać nazwę Wilna.
Ale mowa była o Kownie przecież.
Postawiłbym mimo wszystko na ten Rewal (Rewał), względnie na jakiś derywat oparty na Lindanisse (angielska Wikipedia sugeruje, że jakimś zesłowiańszczeniem miałby być Ledenets). Ten Koływań brzmi jak jakieś miasto na Syberii, a lepszy w sumie od pozostałych nazw nie jest, bo to tak czy tak zapożyczenie - no i nie jestem pewien, czy nie byłoby w sumie zbyt stare, żeby dotrzeć do Polski.
W "Koływaniu" widać starość zapożyczenia, typowe starosłowiańskie metody zapożyczania (np. zapożyczanie "a" jako "o"). I można wyciągnąć z niego pseudoprasłowiańską formę **kolyvanь (to chyba powinno być celem - jeśli już zapożyczamy nazwy własne, to zgodnie z prasłowiańską fonotaktyką i wykorzystując najstarsze metody zapożyczania, krótko mówiąc "wenedyczmy"), czego nie można powiedzieć o Rewalu (chyba, że zrobimy z niego **Rzewał).
Co do "Ledzieńca" - tu trzeba by się dowiedzieć, czy to prawda. Ta nazwa ma taką przewagę nad innymi, że ma w słowiańskich jakieś znaczenie (bo jest adideacją, czy jak kto woli PSMem). Tak więc "Ledzieniec" byłby najlepszy, ale nie wiadomo, czy jest prawdziwy.
-
Główna rzeka - Wilga.
Postanowiłeś przyznać niepodległość Tunguzom, czy zamierzasz zrealizować plan Stalina i skierować Jenisej na stepy w celach melioracyjnych? ;p
A na poważnie - mam nadzieję, że to tylko phonosemantic matching, bo chyba nikt już nie wierz y w pochodzenie Wołgi ze słowiańskiego vlg-. (Zresztą jest to logicznie niemożliwe, bo tak gigantyczna rzeka miała nazwę nie sięgającą ponad 1500 lat wstecz, skoro na terenie Polski nie spotyka się prawie dłuższych od 100 km ze słowiańskimi nazwami.)
I skąd wytrzasnąłeś wszystkie te dziwne nazwy? Ja sam zbieram amatorsko takie ciekawe egzonimy, ale o większości z nich w życiu nie słyszałem. oO
-
Nazwa "Wołga" wydaje się być dość młoda - nie wygląda na to, by miała korzenie w jakichś starożytnych tubylczych językach (tam pojawiają się zupełne inne nazwy - Rha, Itil it.p.). Wiadomo, że hipoteza z "wilgą" jest najprawdopodobniej błędna, ale lepszej wysokopolskiej nazwy dla tej rzeki się nie wymyśli, więc chyba lepsze to niż jakiś całkowity nowotwór.
Jednak co do niemożności słowiańskiego pochodzenia tak wielkiej rzeki, to ja bym się nie zgodził. Mogli Słowianie nazwać Dniepr Sławutyczem? Mogli.
A co do głównej rzeki - post był o Europie, więc o części europejskiej jedynie myślałem. Poza tym, "główna" nie znaczy najdłuższa. To Wołga jest rzeką-symbolem Rosji, nie Jenisej.
A co do tych wszystkich dziwnych nazw - głównie z internetuf. :P Do drukowanych źródł mam bardzo kiepski dostęp.
-
Winegret - occiczka
-
Bohater - gardzina!
No, chyba że wykorzystamy tego nieszczęsnego witezia, który co prawda jest niepoprawnie utworzony, ale za to ma tradycję rzeczywistego użycia (nie tylko przez młodopolaków, stosowała to słowo też np. Zofia Kossak-Szczucka).
-
Gardzina też ma tradycję rzeczywistego użycia, np. jest konsekwentnie używany w polskim przekładzie "Kalevali".
-
nakręt `film`, bo jest nakręcony
zdjemnik `fotograf`, bo - jak Witkacy pisywał - zdejmuje ludzi i przedmioty
-
W sumie ciekawe rozwiązanie z tym "zdjemnikiem" tym bardziej, że mówimy na fotografię "zdjęcie". Nakręt bardziej kojarzy mi się z nakrętką od butelki xD
-
A mi z natrętem.
-
nakręt `film`, bo jest nakręcony
zdjemnik `fotograf`, bo - jak Witkacy pisywał - zdejmuje ludzi i przedmioty
Uwaga! Stosowanie zdejmować w sensie fotografować zdolne jest wywołać konsternacyą. Sprawdzone.
-
Domyślam się - jaka była reakcya?
http://www.facebook.com/wysokopolski (http://www.facebook.com/wysokopolski) - czas na podboje!
-
Domyślam się - jaka była reakcya?
Ludziom się pierwsze kojarzy z fatałaszkami, ale ziszczenie fantazyj to nie było.
http://www.facebook.com/wysokopolski - czas na podboje!
Widzę że Kamienna Góra lurkuje cały czas.
-
http://www.facebook.com/wysokopolski (http://www.facebook.com/wysokopolski) - czas na podboje!
Ejkurwa, jakim cudem zdobyliście aż 53 lajki? Zaprosiliście tam wszystkie klony Hawkmana, czy jak? :D
-
Ja wrzuciłem na tablicę na fejsie i iluś znajomych zalajkowało.
Nic dziwnego.
-
fanpage - ?
-
Miłostroń? ;)
Od miłośnik, znaczy-ś.
-
Miłostrona, po co na siłę zmieniać stronie rodzaj?, gdy chyba żaden stroń w polskim nigdy nie istniał (chyba że chodzi o tę miłostroń?, wtedy ma to jeszcze mniej sensu).
Zastanawiam się, czy nie dałoby się wywalić tej strony i urobić czegoś z samego miłośnika?, ale nijak żaden sufiks, który mi przychodzi do głowy, jakoś do znaczenia mi nie pasuje.
-
Istotnie, szło mi o rodzaj żeński - a to gwoli krótkości. A może polubienica? ;)
-
Polubienica lepiej, chociażby dlatego, że nie robimy na siłę złożenia; słowiańskie jakoś słabe w składaniu są :/
-
[...........]
-
No, jeśli byśmy zachowali oficjalne fejsbókowe tłumaczenie, „lajkowanie” jako „polubienie”, to polubienica pasuje świetnie.
-
Polubienica jednak kojarzy się z czymś innym, co widać chociażby po wyrażeniach.
Np. polubienica Toma Waitsa brzmi bardziej jak jakaś jego ukochana bądź odwrotnie, fanka, niż coś przeznaczone dla jego wielbicieli. Co o tym sądzicie?
-
A może polubienica? ;)
Podobamisięnica ;)))
-
Wielbiszcze.
-
Ja bym oddał rodzaj pożyczki i rzekł wielbia.
-
ekspresyjny — wyrazowny (ew. wyraźliwy, jeśli nie za blisko przeraźliwego i wrażliwego).
-
talerz — podstrawek
-
Odliczne! Tak się zastanawiam - tośmy w czasach staropolskich nie mieli słowa na podstrawek? Wszystko z michy szamaliśmy?
Co do wyrazu, wyrazowny jest wporzo, brzmi naukowo, a w tym wypadku to dobrze.
Takem się trochę nad słownictwem przewozowym zastanawiał i tom wydumał:
rychlik `ekspres`
stanica `stacja`
płoza `szyna`
płozie `tor` - dwoina od płoza skłaniana jak nijaczyna
nastąpisko `peron` - na wzór czeskiego nastupiště
mełnik albo płoźnik `tramwaj` - bo na prąd i mknie jak mełnia
mełniowóz albo bezpłoźnik `trolejbus` - na wzór ustaszowskiego (niestety) nowosłowia na `tramwaj`: munjovoz
spółwóz `autobus`- bo wozi się nim społem z innymi (a może - na modłę islandzką, jak strætisvagn, drożec?)
spółwózek `bus` (dróżczyk?)
płozowóz `szynobus`
bystro `metro` - no bo jest bystre i rychłe, no i nie powiem, że nie zależało mi, żeby brzmiało to nośnie
jętwózka `taksówka` - bo się ją najmuje
-
mknie jak mołnia
Mełnia!
-
A do licha, głupiom się zapatrzył w "Słownik gwar polskich", kiej te przecie ruskie były! Chociaż mam niejasne wrażenie, że i u Słowińców odblask -oł- był (RED.: tak, dr Lorentz notuje: mo̶u̶̯ńǻu̯ = mołniạ́ - ależ to musiało brzmieć z tym oksytonicznym akcentem! ...a! tyle że północna kaszubszczyzna po prostu tak ma z każdym odblaskiem zgłoskotwórczego /l/).
Tak czy owak, jak to znajdujecie?
-
Ale ta sama Słowińszczyzna mówi "połny" jako "pełny". Wygląda na to, że to po prostu proces eł > oł, nierzadki w polskich gwarach.
A, i oczywiście "spółwózek" (albo -wozik, ale na pewno nie -wozek), aczkolwiek wierzę, że to literówka.
Nowotworki całkiem zacne, chociaż do bystra i jętwózki nie jestem przekonany (zamiast tej drugiej może lepsza byłaby "podatka" albo "opłatka")?
-
Poza tym czemu jętwózka, a nie jątwózka?
-
Czemu nie jętka? ;)
-
Ale ta sama Słowińszczyzna mówi "połny" jako "pełny". Wygląda na to, że to po prostu proces eł > oł, nierzadki w polskich gwarach.
Owszem, owszem, jénom go nigdy sobie jako polski nie uświadomił.
Poza tym czemu jętwózka, a nie jątwózka?
Niby /v/ jest dźwięczne, więc szansa na wzdłużenie jest, ale tak mi jakoś podpowiada moja intuicja. Muszę to jeszcze zbadać. Może to przez tą jętkę, która, nawiasem mówiąc, na pewno by weszła w język potoczny. Chyba żeby spolszczyć dorożkę w dróżkę? Ale to dwuznaczne.
A `metro`, jak nie bystro, to może spodzko, na wzór ang. underground? Ale jakoś jeszcze bardziej koślawo chyba.
Słuchajcie, zna kto, czy przyrostek -ьjь stosuje się i do przedmiotów? Mełniej byłby jeszcze udatniejszą odbitką głosoznaczeniową!
-
Nie wiem na jakiej podstawie tutaj wzdłużenie zachodzi, ale jest jąć, a nie jęć. Zatem chyba jątwózka, nie?
-
BTW, zauważyliście może, że ta dyskusja jest całkowicie bezsensowna, bo dyskutujecie o czystosłowiu całkowicie nieprzejrzystym dla przeciętnego użytkownika języka polskiego i przez to absurdalnym?
Kontrpropozycja: taksówka == najmówka. Takie słowo nie sprawia problemu, czy ą czy ę, bo żadnej z tych pseudogłosek w nim nie ma :P.
Takem się trochę nad słownictwem przewozowym zastanawiał i tom wydumał:
rychlik `ekspres`
Nie wiem, czy to dobra propozycja, bo czeski rychlík to odpowiednik naszego pospiesznego, nie ekspresowego. No i słowo nie zgadza się z innymi potocznymi określeniami kategorii pociągu, tj. osobowy czy pospieszny, bo jest rzeczownikiem, nie izolowanym przymiotnikiem.
Może po prostu prędki?
spółwóz `autobus`- bo wozi się nim społem z innymi (a może - na modłę islandzką, jak strætisvagn, drożec?)
Ja bym tu proponował wszewóz, mniej-więcej nawiązujące do omnibusa.
bystro `metro` - no bo jest bystre i rychłe, no i nie powiem, że nie zależało mi, żeby brzmiało to nośnie
A to z kolei bardzo dobra propozycja, bardzo podoba mi się.
-
A ja myślałem o określeniu Metra słowem PodZiom analogicznie do Poziom. Co wy na to?
-
Kontrpropozycja: taksówka == najmówka. Takie słowo nie sprawia problemu, czy ą czy ę, bo żadnej z tych pseudogłosek w nim nie ma :P.
To może najemka?
-
Najemka jest fajna!
-
A ja myślałem o określeniu Metra słowem PodZiom analogicznie do Poziom. Co wy na to?
Za bardzo się z ziomami z podwórka kojarzy dla mnie…
To może najemka?
Też może być, choć np. ja w swoim słowie starałem się zachować końcówkę.
-
Słuchajcie, zna kto, czy przyrostek -ьjь stosuje się i do przedmiotów? Mełniej byłby jeszcze udatniejszą odbitką głosoznaczeniową!
W SCSie/PSie jak najbardziej stosuje się, ale w polskim nie mówimy przecież "łodziej" ani "łaniej" (a tam właśnie taka końcówka -ьjь pierwotnie była), tylko "łódź", "łania" (czyli, jak widać, polski traktował to niekonsekwentnie). A, i rodzaj rzeczowników z taką końcówką był i tak żeński (z odmianą ja-tematową).
Mój zimny ma od cholery rzeczowników żeńskich zakończonych na -ij, bo podciągnął pod to sporo rzeczowników zapożyczonych. W zimnym "ta mlnij", "ta aldij", "Velja Britanij" to chleb powszedni.
-
Trochę... bytoznawczych słów
konkret - powiąz od powiąz+ać odrywnikiem odczasowniczym, bo konkretny (http://pl.wiktionary.org/wiki/konkretny) to w powiązaniu przyczynowo-skutkowym ogniwo za ogniwem, jak cząsteczki w concretus, z najbliższymi zdarzami - przeszłymi i przyszłymi, niezbyt oderwanymi od tego, z jakim wiążemy kontekstem
haecceitas (http://pl.wikipedia.org/wiki/Haecceitas) - otostwo od urzeczownionego zaimka wskazującego, co wzbiera wszelkie konkretne sobne byty oto- i końcówki dla słów "systemowych" -stwo, zatem oto+stwo (za ang. this+ness)
okazja -dogoda (wzorem przygoda, wygoda, pogoda), bo zawsze nam się nadarza okazja w dogodnym czasie
negatywny - zaprzeczny
pozytywny - stwierdzny? (nie potwierdzny)
instrumentalny - narzędziowy
harmonijny - zestrojny
kwantowy - likowy od lik, czyli czegoś przeliczalnego w wartości dyskretnej (sczerpkowanej), jako ongiś Dyno na uprzednim forum przedłożył dla fizyki kwantowej
konflikt - sąwtręt lub spółwtręt, bo co najmniej obie strony sporu narzucając swe widzimisie, wtrącają się wzajemnie, jak im się uwidzi ;-D
modyfikacja - sposobienie (NIE usposobienie)
-
A, i rodzaj rzeczowników z taką końcówką był i tak żeński (z odmianą ja-tematową).
A kościej?
-
A, i rodzaj rzeczowników z taką końcówką był i tak żeński (z odmianą ja-tematową).
A kościej?
To chyba już co innego. I chyba tam było -ějь.
Ponadto, takiemu leksemowi bym za bardzo nie ufał.
-
Z tym kościejem rzecz złożeńsza jeszcze - to złe przysposobienie z ruskiego, zamiast raczej koszczeja, a ten zaś nieco ciemnawy, z dwu źródeł, jednego tureckiego:
Вероятно, от кость; см. Мi. ЕW 133 и сл.; Бернекер 1, 583. Напротив, др.-русск. кощеи, кощии "отрок, мальчик, пленник, раб" (СПИ) – из тюрк. kоšči "невольник" от kоš "лагерь, стоянка" (см. кош I); ср. Мелиоранский, ИОРЯС 7, 2, 290 и сл.; Бернекер 1, 585 и сл. Менее вероятно сближение Соболевского (ЖМНП, 1886, сент., стр. 152) с кости́ть "бранить".
Ale następujące przyrostki mamy pewnikiem: -ajь (rataj, kudłaj), -jajь~jějь (obyczaj, zwyczaj, rodzaj). Więc możemy powiedzieć: mełniaj albo płozaj - ale które jest lepsze?
-
W rataju przyrostek to -tajь (chociaż może i wywodzi się on z jakiegoś dawniejszego -ajь, trzeba by u Sławskiego sprawdzić). Co to jest ten kudłaj?
A, i wyprowadzanie „tramwaju” od błyskawicy trąci ironią. Znowu płozy.. A co to, sanki?
-
W sumie szyna wywodzi się z pg słowa oznaczającego krawędź, obrzeże. Albo jak AFAIK w północnogermańskich - ślad (kolejowy itp)
-
BTW, jaka jest etymologia „toru”?
-
Słowiańska. tor : trzeć jak tok : ciec.
Por. utarty szlak, przecierać drogę
-
To może coś od toru urobić? toraj/torzaj brzmią dziwnie… ale pewnie da się znaleźć coś lepszego, a zaleta taka, że ładnie się będzie wpisywać do torowiska.
-
Toraj/torzaj pod względem budowy mogą wydawać się osobliwe (te sufiksy nie są imponująco produktywne w j. polskim), ale za to PSM-ią tramwaj.
-
W rataju przyrostek to -tajь (chociaż może i wywodzi się on z jakiegoś dawniejszego -ajь, trzeba by u Sławskiego sprawdzić).
Chyba nie, w litewskim jest -tojas.
A wracając do przyrostka -ьjь, to przypomniało mi się, że istniało jeszcze rozszerzone -čьjь (nie wiem czy u nas są jakiekolwiek ślady tego, chyba typowy południzm), używane w nazwach zawodów, również odmieniane jak żeńskie, nawet jeśli wykonawca zawodów był mężczyzną (np. sokačьjь [kucharz-niewolnik], acc. sokačьjǫ). Do grupy ja-tematowych rzeczowników na -ьjь należał też sędzia, u nas kompletnie zgwałcony morfologicznie. Widać, że polski sobie nie radził z tym typem odmiany.
Chyba nie muszę mówić, że przedrostki -taj i -ċij istnieją w zimnym (i są, oczywiście, produktywne).
Ale osobiście mam mieszane uczucia co do używania przyrostka -ějь/-ajь. Rzeczowniki jen posiadające (obyczaj, rodzaj it.p.) to raczej rzeczy niematerjalne. Obarczenie takim przyrostkiem nazwy wozu wydaje mi (i mojej słowianoznawczej intuicji) być nie na miejscu.
-
Za sławnym Sławskim:
sufiks -ějь/jajь tworzy:
— przede wszystkim nomina agentis (np. ruczaj, dosł. „ryczący, huczący”)
— nomina actionis (tu: obyczaj, rodzaj, случай)
— derywaty sekundarne od rzeczowników i przymiotników (np. *lixъ → liszaj), w tym zdrobnienia (Radziej od Radosława).
Religia — obwiara (ob(rzęd)+wiara) (używane często w tym sensie słowo wiara [/i]jest MZ zbyt nieprecyzyjne w kontekstach specjalistycznych). Ew. wiarowyk. Albo wierzba :p
-
Można pobawić się w archaiczność i będzie z tego obiara, ale jakoś średnio mi się podoba to złożenie.
Ja proponowałbym nabóztwo (na-boż-stwo), w odróżnieniu od "nabożeństwa".
-
Nabóstwo ma tą wadę, że kojarzy się silnie teistycznie, a niektóre nie-zachodnie systemy uznawane za religie są co najmniej apateistyczne (ale z drugiej strony, pojęcie religii, przeciwstawne np. filozofii, ma chyba najwięcej sensu w kontekście Zachodu).
Propozycja na dziś:
szlifować — brusić (czasownik zaświadczony w znaczeniach: ostrzyć osełką, szlifować, mielić na żarnach; w słynnym zdaniu daj ać pobruszę... ostatnie z nich).
-
Nabóstwo ma tą wadę, że kojarzy się silnie teistycznie, a niektóre nie-zachodnie systemy uznawane za religie są co najmniej apateistyczne (ale z drugiej strony, pojęcie religii, przeciwstawne np. filozofii, ma chyba najwięcej sensu w kontekście Zachodu).
To już problem tych systemów, mojem zdaniem.
KAŻDY termin ma to do siebie, że jest chamskim uogólnieniem, nie ma na to rady. Przesadne rozdrabnianie się to więcej szkód niż pożytku.
Zresztą, "nabóztwo bezbożne" nie jest większym absurdem semantycznym niż "religja ateistyczna". Bo chociaż słowo "religja" nie ma etymologicznego powiązania z jakimkolwiek słowem oznaczającym boga, to się jednak typowemu obywatelowi Europy kojarzy jednoznacznie - z wiarą w Boga/bogów i oddawaniem im czści. A wysokopolski ma przecież odpowiadać wyobrażeniom Polaków (i nikogo poza tem), a nie Azjatów.
-
Nabóstwo ma tą wadę, że kojarzy się silnie teistycznie, a niektóre nie-zachodnie systemy uznawane za religie są co najmniej apateistyczne (ale z drugiej strony, pojęcie religii, przeciwstawne np. filozofii, ma chyba najwięcej sensu w kontekście Zachodu).
To już problem tych systemów, mojem zdaniem.
KAŻDY termin ma to do siebie, że jest chamskim uogólnieniem, nie ma na to rady.
Można jednak dążyć do minimalizacji tego typu inkongruencji i eliminowania jaskrawej nieintuicyjności w zarodku. Nie widzę też powodu, by zawsze być niewolnikiem pokrętnych dróg wywodu naszej terminologii.
Zresztą, "nabóztwo bezbożne" nie jest większym absurdem semantycznym niż "religja ateistyczna".
’jtam, ’jtam, ta’ jakby ateizm to nie była religia (a tak w ogóle, nie ma ateizmu, jest tylko ultrakalwinizm).
-
Obwiara jest spoko. Jakoś by mnie raziło nazywanie np. buddyzmu "nabóstwem".
-
Klub alkaloidów purynowych. Ze względu na psychostymulujące właściwości tych substancji urobiłem nazwy od czasowników związanych z czuwaniem i myśleniem: budzić, *bdzieć „czuwać” (por. pol dawne niezbedny), czuwać, dumać.
kawa — budew (♀, -dwi)
herbata — bednica
yerba — czuwnia
kakao — dumiel (♀)
czekolada — dumielica? dumieść?
Przy okazji, etymologicznie związany z herbatą czajnik → warnik, bo robi war.
-
herbata — bednica
yerba — czuwnia
kakao — dumiel (♀)
czekolada — dumielica? dumieść?
Zły kierunek moim zdaniem, jednoznacznie z pobudzeniem kojarzy się jedynie kawa (czekolada jak już bardziej z endorfiną); nie mam pomysłu co z herbatą, ale kakao (i od niego czekolada) powinno, jak wszystko w tym projekcie, być derywowane jak najbardziej naturalnie, czyli od brązowatości lub słodyczy. No, byle nie kalkować etymologii dzisiejszego leksemu...
-
herbata — bednica
yerba — czuwnia
kakao — dumiel (♀)
czekolada — dumielica? dumieść?
Zły kierunek moim zdaniem, jednoznacznie z pobudzeniem kojarzy się jedynie kawa (czekolada jak już bardziej z endorfiną); nie mam pomysłu co z herbatą, ale kakao (i od niego czekolada) powinno, jak wszystko w tym projekcie, być derywowane jak najbardziej naturalnie, czyli od brązowatości lub słodyczy. No, byle nie kalkować etymologii dzisiejszego leksemu...
Yerba kojarzy się z pobudzeniem tym, co się nią napędzają podczas sesji; kakao zaś działa jak najbardziej korzystnie na umysł dzięki zawartości magnezu (dlatego chciałem coś z myśleniem). Kakao nieposłodzone słodkie nie jest, a brązowy jest zapożyczeniem. MZ ciężko na tej podstawie semantycznej coś sklecić bez popadania w koszmarki takie jak Bartkochomikowa gniadosłodycz . Herbatę podciągnąłem do klasy, lepsze to niż żółtkonapój, no i zbyt przejrzyste nie jest.
EDIT: można by spróbować z herbatą półkalkę, np. zielopar.
-
EDIT: można by spróbować z herbatą półkalkę, np. zielopar.
Dajmy po prostu zioło, odzyskajmy to słowo z rąk bezbożnych marychuanistów.
PS. pielgrzymka → pąć, z jednej strony uwsteczkształtnienie (http://en.wikipedia.org/wiki/Back-formation) pątnika, z drugiej strony, zdaje się to słowo było niegdyś używane właśnie w takim sensie (http://poradnia.pwn.pl/lista.php?id=5314).
PPS. petarda → pierdziawka, a co, kalkę se strzelim :P.
-
EDIT: można by spróbować z herbatą półkalkę, np. zielopar.
Można by i nie kalkować, bo zielo- i tak nie niesie jakiejś wiadomości uszczegółowiającej, co to. A gdyby tak `herbatę` nazwać zaparka, bo czasownik zaparzać najczęściej wobec niej właśnie się stosuje? Zwłaszcza że obok tego jest i mniej szczegółowy napar.
Wtedy `czajnik` będzie zaparnikiem (nie mylić z parnikiem na źmiaki dla świń).
A gdyby tak `kakao` nazwać gniadło, a czekoladę gniadłosłodzą (nie, ta mi się chyba jednak umiarkowanie podoba...)?
PS. pielgrzymka → pąć, z jednej strony uwsteczkształtnienie pątnika, z drugiej strony, zdaje się to słowo było niegdyś używane właśnie w takim sensie.
Wolałbym, żeby pącią nazwać `aleję` albo `trasę` - to jednak potrzebniejsze słowa, z całym szacunkiem dla pątników.
PS. Czy szosa jest słowiańska? EDIT: Nie, nie jest. Z fr. chausseé, a to z łac. calceata, niby `wapnem nałożona`.
PPS. Wielka szkoda, że etymologia.org padło :/
-
PS. Czy szosa jest słowiańska?
Nope, zapożyczenie z francuskiego chaussée.
-
EDIT: można by spróbować z herbatą półkalkę, np. zielopar.
Można by i nie kalkować, bo zielo- i tak nie niesie jakiejś wiadomości uszczegółowiającej, co to. A gdyby tak `herbatę` nazwać zaparka, bo czasownik zaparzać najczęściej wobec niej właśnie się stosuje? Zwłaszcza że obok tego jest i mniej szczegółowy napar.
Wtedy `czajnik` będzie zaparnikiem (nie mylić z parnikiem na źmiaki dla świń).
Maszynka do zaparć? :p BCh. ztcp proponował naparkę, chyba mniej dwuznaczne; czajnik można by wtedy nazwać naparzalnikem :p
Nb., czajnika częściej używa się do produkcji wrzątku, nie do zaparzania czegokolwiek.
A gdyby tak `kakao` nazwać gniadło, a czekoladę gniadłosłodzą (nie, ta mi się chyba jednak umiarkowanie podoba...)?
Ihahaha!
Nie, polski ma taką kulturę słowotwórczą, że złożenia rzadko brzmią dobrze.
-
sausage fest → kiełbiesiada
Tak, wiem, niezgodne z systemem językowym, ale myślę, że w przypadku tak potocznych określeń można sobie na zabawy językowe jednak pozwolić.
-
Ale czy te -jada/iada to nie od Olimpjada aby?
-
Ale czy te -jada/iada to nie od Olimpjada aby?
Nie, od zwykłej, słowiańskiej biesiady.
-
No, nawet.
-
A to w tej zabawie dozwolona jest fałszywa dekompozycja?
-
A to w tej zabawie dozwolona jest fałszywa dekompozycja?
Ej ej, zaraz zaraz. Kiełbiesiada jest od Kieł(basa)-biesiada, a nie Kiełbies(?!)-(bies)iada. Co prawda niby takie skracanie też nie jest dozwolone, ale myślę że dla tak potocznych określeń można wyjątek zrobić.
-
Ej ej, zaraz zaraz. Kiełbiesiada jest od Kieł(basa)-biesiada, a nie Kiełbies(?!)-(bies)iada. Co prawda niby takie skracanie też nie jest dozwolone, ale myślę że dla tak potocznych określeń można wyjątek zrobić.
Aa, bo przez przypadek odczytałem "kiełbasiada" (i Pruthenia chyba też sądząc z jego wypowiedzi).
Kolejny autentyk - składacz "poeta". Szkoda tylko, że nijak chyba nie da się od tego utworzyć "poezji", bo wszystkie konkretne derywaty od składać są pozajmowane, a moim zdaniem powinno się utrzymać dotychczasową jasność komunikatywną wypowiedzi (nie móiąc o tym, że składacz może oznaczać bodajże zecera).
-
Zawsze można wziąć wierszokletę i wierszoklectwo…
-
A wiersz jakiego pochodzenia?
-
Ups, faktycznie to chyba jakiś łacinizm czy inszy jermanizm będzie… To jednak nie mam pomysłu.
-
słowokład i słowokładztwo?
-
W słowniku z 1806 (http://books.google.pl/books?id=B84GAAAAQAAJ&lpg=PA305&ots=j9GTn59kIi&dq=niemocnica&hl=pl&pg=PA306#v=onepage&q=niemocnica&f=false) naszedłem niemocnicę jako infirmaria, Krankenstube, czyli - zdaje się - po prostu `szpital`.
-
Czyżby zatem czeska nemocnice (o tymże znaczeniu) była polonizmem?
-
Chyba mimo wszystko obstawiałbym odwrotnie.
-
Piżama. Mało języków ma tu coś oryginalnego. Były w polskim jakieś rodzime określenia na ciuchy do spania albo ich propozycje?
-
"ciuchy do spania" są niezłe ;)
-
[...........]
-
„Pasiak nocny”!
-
Dyktator - kazaciel
Ze względu na spółmierność łacińskiego dicere i słowiańskiego "kazać" (i jedno i drugie to zarówno "mówić" i "nakazywać").
W zimnym jest kazataj.
-
Nie powinno być kaziciel?
-
Nie powinno być kaziciel?
To by było bardziej od "kazić".
-aciel jest jak najbardziej możliwy, w końcu przyjaciel - nie **przyiciel.
-
Z drugiej strony mamy przekaziciel i okaziciel oraz myśliciel, truciciel, właściciel bez **przekazić, **okazić, **myślić, **trucić i **właścić.
-
Z tym, że większość z nich to wtórne formacje. "Truciciel" to już w ogóle jakaś wtórność (jakby zatrzymał końcówkę bezokolicznika?). Właściciel również, pierwotnie był "właściel" (a z polskim rozwojem "włościel"). Ale masz rację - jeśli podążamy produktywnymi schematami, to powinien być kaziciel, tak jak okaziciel i przekaziciel. Po prostu - wymyślając "kazaciela" myślałem po prasłowiańsku, a nie po polsku.
Pierwotnie bowiem derywaty z -cielem tworzono od postaci bezokolicznikowej - tylko z "uciętą" końcówką -ć (-ti). A więc - żyć - życiel, jąć - jęciel, stać - staciel, kryć - kryciel, wieść - wieściel, przyjać - przyjaciel it.p. Ale we spółczesnym polskim mamy już raczej ustaloną produktywną końcówkę -iciel (a nie sam -ciel).
-
Ciekawe. Polski ma jakąś astronomiczną ilość sposobów tworzenia nazw agensa, a i tak zwykle jak przyjdzie co do czego, pozostaje użyć imiesłowu czynnego. (Ostatnio rozmyślałem nad nazwami agensów bardzo produktywnej grupy czasowników na -ować i mamy: -ownik, -owca, -arz, -ierz, -erca, -ośnik, -iec, -uś, -osz; niekoniecznie wszystko bezpośrednio urobione od czasownika, ale tak czy siak pełni rolę nomen agentis).
Może kazun? Formacja archaiczna, ale niewzbudzająca wątpliwości co do sposobu utworzenia, no i brzmi poważnie.
-
-un nie wymaga czasownika na -ować?
-
Ciekawe. Polski ma jakąś astronomiczną ilość sposobów tworzenia nazw agensa, a i tak zwykle jak przyjdzie co do czego, pozostaje użyć imiesłowu czynnego. (Ostatnio rozmyślałem nad nazwami agensów bardzo produktywnej grupy czasowników na -ować i mamy: -ownik, -owca, -arz, -ierz, -erca, -ośnik, -iec, -uś, -osz; niekoniecznie wszystko bezpośrednio urobione od czasownika, ale tak czy siak pełni rolę nomen agentis).
Może kazun? Formacja archaiczna, ale niewzbudzająca wątpliwości co do sposobu utworzenia, no i brzmi poważnie.
Taa, może od razu kazczy (jak łowczy)?
-
Nie (biegun, skakun, piorun).
@Dynozaur: a może kazadlnik, jak opiekadlnik? :p
-
kaźnik, jak przekaźnik. Bonusem jest że kojarzy się z kaźnią.
-
gwałcić — nasiłować
gwałciciel — nasiłownik
gwałt — nasił
większość słowiańskich ma coś w ten deseń (tylko łużyckie oryginalnie mają, kalkując, coś jak wymocować i odsromocić).
-
Wolałbym jakieś "nasilstwo". "Nasił" brzmi dziwnie.
-
gwalstwo (od k' + walić)
:PPPP
-
gwalstwo (od k' + walić)
:PPPP
To by lepsze było na wojeryzm, gdyby nie to że są już rodzime określenia. Ale fajna próba konstrukcji PSM-a.
-
Gwałt z Niemiec?
A tak się zakamuflował!
-
W zasadzie wszystkie podejrzane zbitki tylnojęzykowo-przedniojęzykowe przyszły z Niemiec, bo też kształt (Gestalt), gmach (Gemach), gmina (Gemeinde), gzyms ((Ge)sims).
-
łańcuch - (w)rzeciądz
-
A ten, czy -iądz to przypadkiem nie pożyczka?
-
Sufiks może zapożyczony, ale był u Prasłowian produktywny (istniał np. raciądz od raci [wojny]).
Wyraz "rzeciądz" (postać z w- późna, wtórna) jest pansłowiański.
-
Autyzm - sóbstwo
-
Paryż - Łużyca
Odbitka dźwiękosłowna starożytnej nazwy Lutetia, oznaczającej bagno, teren podmokły (jak słowiański "ług").
Kiedyś zdaje się proponowałem nazwę "Łuczyca" (i zastosowałem ją w zimnym, gdzie istnieje jako Luċica), bliższą co prawda oryginałowi, ale mającą mniej sensu.
EDIT: To by był mój 1900. post.
-
Tylko czy prawdziwiewielkopolsko to nie powinno brzmieć raczej Łężyca? Postać ług śmierdzi mi tu jakimś rutenizmem.
-
No właśnie też teraz zastanawiam się nad tym. Ale zdawało mi się, że oboczność ta jest jeszcze prasłowiańska (ale nigdy nic nie wiadomo).
-
Hm, zawsze myślałem, że wrzeciądze = wierzeje, wrota. Pewnie sobie źle wytłumaczyłem przez kontekst w jakiejś historycznej beletrystyce: *zamykali/zatrzaskiwali wrzeciądze jako zamykali/zatrzaskiwali wrota.
Jak nazywacie tą blaszkę, która nachodzi na skobel od kłódki? (http://pl.wikipedia.org/wiki/Wrzeci%C4%85dz) Przypadkiem ostatnio się nad tym zastanawiałem, serio się na to tak mówi, czy to znowu techniczna nowomowa?
Np. sjp.pwn.pl milczy o tym użyciu. (http://sjp.pwn.pl/slownik/2537834/wrzeci%C4%85dz)
-
-
-
[...........]
-
Jak nazywacie tą blaszkę, która nachodzi na skobel od kłódki? (http://pl.wikipedia.org/wiki/Wrzeci%C4%85dz) Przypadkiem ostatnio się nad tym zastanawiałem, serio się na to tak mówi, czy to znowu techniczna nowomowa?
Jeśli o mnie chodzi, chyba nazwałbym ją po prostu zamknięciem, chociaż w sumie ja skobla też właściwie nie używam, zamknięciem nazwałbym cały „zestaw”.
-
To "wrzeciądz" to nie "łańcuch"?
Oczywiście, że łańcuch. To z tą kłódką to już jakieś wtórne znaczenie.
PS: Wiem. Odpowiadam trupowi.
-
Witam ponownie! Sorki za nieaktywność, ale nie miałem dostępu do neta.
Tak z innej beczki to zaje... pomysł z tym konlangiem. Ja sam kiedyś nad tym myślałem (lecz nie jak o konlangu). Zawsze mi jakoś nie pasowały te zapożyczenia z języków niesłowiańskich.
PS: Wypadało coś napisać, że wróciłem. xP
-
amulet, talizman - nawąz
-
wino - pnącze
Bo właściwie to czemu nie?
-
Bo "pnącze" to także rodzaj masy innych roślin, które w Polsce występują dużo powszechniej, niż sama winorośl.
-
Wiem, ale taka sytuacja była w łacinie, a np. w angielskim rozróżnienie powstało dość sztucznie. Myślę, że taka dwuznaczność (rodzaj roślin albo napój z konkretnej) językowi by wcale nie przeszkadzała.
-
Ale na chuj zastępować wino.
-
E? A tego samego nie można powiedzieć o wszystkich propozycjach w tym wątku?
-
Myślałem, że konsensus był taki, że chleb itp. zostawiamy. W takim razie wina też nie ma sensu się pozbywać.
-
Aha, no OK.
-
*vino się rekonstruuje już jako zapożyczenie do prasłowiańskiego, więc w sumie faktycznie chyba nie ma sensu. A z pnączem zwracam honor, człowiek tyle pije, że już zapomina, co to tak naprawdę znaczyło po łacinie vinea :) Chociaż może, żeby oddać derywację, zrobić z tego jakiś pnączak?
-
A z pnączem zwracam honor, człowiek tyle pije, że już zapomina, co to tak naprawdę znaczyło po łacinie vinea :)
A czy znaczenie `pnącze` nie było wtórne wobec `wina`, skoro w grece mamy oino?
Chociaż może, żeby oddać derywację, zrobić z tego jakiś pnączak?
A pnączek to będzie ciastko z alkoholem ;).
-
A czy znaczenie `pnącze` nie było wtórne wobec `wina`, skoro w grece mamy oino?
Wino to vinum.
Pierwotnym znaczeniem słowa vinea była natomiast "winnica", później przeniosło się na "winorośl" i dalej zgeneralizowało się na "pnącze", w silnej konkurencji z vitis "(każde) pnącze" (stąd rum. vie "winnica", viţă "pnącze", ale fr. vigne w obydwu znaczeniach).
-
amulet, talizman - nawąz
A nie nawęza, mizogynie?
-
Nie mogę się powstrzymać, żeby tego tu nie wrzucić, tak dla naszego dowartościowania się:
(http://i.imgur.com/ct20cgH.jpg)
(http://i.imgur.com/iDLWGPk.jpg)
-
Supraśl - Sprząśla
Zaświadczone!
-
Przepraszam, że was tak rozpijam, ale:
spirytus – duszywo
Etymologia myślę że oczywista, dosłowne tłumaczenie spirytusu na polski + końcówka od piwa, innego alkoholu.
denaturat – bezrodnik
Skoro denaturat jest odnaturzony, jest bez natury, czyli bez przyrody… więc po zastąpieniu jednego prefiksu innym, i dodaniu sufiksu, otrzymałam do coś :P.
-
Na "duszywo" wpadłem już dawno w zimnym. Pszypadeg?
-
A ja mam wrażenie, że słyszałem to gdzieś poza tym forum. Całkiem wdzięczna kalka :)
-
Na "duszywo" wpadłem już dawno w zimnym. Pszypadeg?
I chyba się właśnie zimnym podświadomie zasugerowałam, bo byłam przekonana, że to słowo już było w tym wątku… (ale nie znalazłam, więc postanowiłam postnąć)
-
Czym zastąpilibyście penthouse?
-
Czym zastąpilibyście penthouse?
świerszczyk.
-
Czemu świerszczyk? O_O
-
Bo Vilenie tylko pornosy w głowie.
-
Bo trzeba i w kwestiach obyczajowych awangardą ruchu robotniczego być.
-
A może Vilena nie przyjmuje do wiadomości istnienia penthousów jako zbereźnie burżuazyjnych?
-
Homoseksualizm (męski) - mężolubstwo
Nie znalazłem konkretnych źródeł, ale podobno zaświadczone w ustawodawstwie Rzeczypospolitej Obojga Narodów.
-
Będąc ścisłym, mężołóstwo.
-
Możliwe, widocznie błąd był w tym, co czytałem, albo sam źle przeczytałem.
-
Wysokopolskie nazwy
funkcji trygonometrycznych odwzorów trójkątomierniczych:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Funkcje_trygonometryczne#Polskie_nazwy (http://pl.wikipedia.org/wiki/Funkcje_trygonometryczne#Polskie_nazwy)
-
Ładne.
Swoją drogą (trochę offtop), zawsze się zastanawiałem, dlaczego u licha piszemy "tg", podczas gdy cały cywilizowany świat pisze "tan".
-
Bo "cotan" jest zadługie
-
Bo "cotan" jest zadługie
Dlatego też cały cywilizowany świat pisze cot, podobnie jak cos
-
Cywilizowany świat w ogóle nie używa cotangensa. To zupełnie z dupy funkcja.
-
No właśnie, też zauważyłem, że kotangens za granicą jest jakiś mało popularny...
-
Miałem na myśli świat matematyków i co bardziej ogarniętych inżynierów.
W Polsce tak samo nikt ogarnięty kotangensa nie używa. Podobnie jak kosekans pojawiają się tylko u zelotycznych nauczycieli.
-
Adwokat - sprawobrońca
Kalka z węg. ügyvéd.
-
Jak przetłumaczylibyście przymiotnik "cyfrowy" oraz takie cudo jak oscyloskop?
-
Cyfra to czyśmię (dop. czyśmienia), tak jak litera to piśmię (ruska "bukwa" nam zupełnie obca - ma charakter zapożyczeniowy, wzchodniosłowiański, a "piśmię" nie dość, że istniało w staropolszczyźnie, to jeszcze pozostawiło do dziś takie pochodne jak "piśmienny" [co nie jest przymiotnikiem od "pisma" (od którego jest "pisemny"), tylko właśnie od "piśmienia"]).
Tak więc cyfrowy - czyśmienny.
A oscyloskop - może jakiś drżyzór~drżyziernik (nie wiem, jak przełożyć "oscylację", biorąc pod uwagę, że "wahanie" to bohemizm)
-
Oscylacje mają polski, dokładny odpowiednik (będący w użyciu, także żargonowym), czyli drgania.
-
Kleopatra - Ojcusława
Dwutysięczny dwusetny wpis!
-
publiczny - spolity
polityka - spolica
publiczność - spolitość
Tak medytowałem nad tą serbochorwacką jawną kucią i doszedłem do wniosku, że to nie jest dobry kierunek, że przecież mamy swoje na to słowo, tylko trzeba by je pozbawić dwuznaczności. Dlaczego by nie ucinając przedrostek. A ma może pomysł na `prywatny` lepszy od częstnego?
-
A dlaczego zamiast publiczności nie mógłby zostać zwykły lud?
Własny? Włastny? Samowłasny?
-
Bo w, dajmy na to, przedstawiszczu, nie mamy ludu, tylko... no właśnie... widzów, ale jak to uogólnić? Własny też ma wadę dwuznaczności, bo nie każde przedsiębiorstwo prywatne jest dla kogoś własne, a w dzisiejszych czasach to wręcz mało które. Samowłasny już prędzej.
-
Hmmmm, a co z przedsiębiorstwami w modelu semi-socjalistycznym, jak w Polsce? W sensie, gdzie środki produkcyjne są prywatne, ale produkty produkcji już słabiej? Taki samowłasny nadaje fałszywe światło sprawie, i czy nie powinno też istnieć półsamowłasne? To trochę karkołomne wyrażenie, ma ktoś jakieś pomysły?
-
Właśnie się dowiedziałem, że czeski (nie utrwaliwszy się) neologizm na "magnes" brzmiał dralec. Urobione od "darcia", ale nie wiem na jakiej zasadzie.
-
Jakieś źródło? Bo to ciekawe.
-
Вот нпр. здесь (http://kott.ujc.cas.cz/index.php?vstup=&idHeslo=48650&zpusob=error&hledat=&popis=&heslo=) ;). A jak się na ten częstny zapatrujecie? To chyba lepsze niż z czesko-słowackiego sękromny czy ze słoweńskiego zasiebny?
-
Jakieś źródło? Bo to ciekawe.
Kończy się na -ückner.
-
E, a te br- to co ta PIE dziwny rdzeń?
-
Вот нпр. здесь (http://kott.ujc.cas.cz/index.php?vstup=&idHeslo=48650&zpusob=error&hledat=&popis=&heslo=) ;). A jak się na ten częstny zapatrujecie? To chyba lepsze niż z czesko-słowackiego sękromny czy ze słoweńskiego zasiebny?
Ja bym, opierając się na tem ostatniem urobił posobny albo przysobny. Wydaje się logiczne. A może nawet posobi(s)ty, dla kontrastu z "pospolitym"?
-
Akurat poseben to raczej `szczególny, jednostkowy, indywidualny`, stąd kalkowałem zaseben, ale to ostatnie - posobity - jest naprawdę niezłe! Czy wręcz sobity? Brzmi fajnie, tylko w sumie to bardzo dziwna zabawa rdzeniami. Hmm...
-
W zimnym jest prościej - po prostu "swojski". Chociaż nie ustaliłem jeszcze, na ile to oznacza "własny, własnościowy", a na ile "prywatny". Być może prawniczy termin (oznaczający ściśle "prywatny") będzie troszkę inny.
A skoro mowa o zimnym, to muszę się pochwalić fajnym leksemem, który stworzyłem. A mianowicie, "metal" w zimnym to... kuto*. Z założenia, archaiczny derywat na -to od "kuć", jak "żyto" od żyć. Wiem, że czechosłowacki kov sprawiłby się równie dobrze, ale... co to za zabawa czerpać formacje wsteczne z naturalnych języków? Poza tem, uwielbiam w zimnym słowotwórstwie pozyskiwać takie archaiczne metody derywacji (doprowadziłem wręcz do tego, że najproduktywniejszym w tym języku sufiksem tworzącym nomina agentis jest nie -ciel, -arz czy -nik, tylko... -taj [jak "rataj"], troszkę to dziwne).
A wracając do wysokopolskiego, ja bym chyba "polityki" z "publiką" nie utożsamiał i raczej skłaniał się k' jakiemuś porzędztwu czy zarzędztwu.
*Obecnie słowa na "metal" są w zimnym dwa. Stare dulina (wzięte ze staropolskiego) oznacza raczej metale w pojęciu chemicznym, a kuto bardziej "metal" jako kruszec, materjał, który się obrabia. Przy czym szersze użycie ma to drugie.
-
A dlaczego zamiast publiczności nie mógłby zostać zwykły lud?
Własny? Włastny? Samowłasny?
Ech, zamiast zacytować pochwaliłem. No cóż trzeba to przeżyć. Własny by było dwuznaczne w wielu zdaniach, rozumiane jako swój, należący do podmiotu zdania. Można by za-PSM-ić i urobić przywłasny (czy przywłosny? bohemizacje fonetyczne chyba odrzucamy tutaj?). Nie jestem pewien, ile w tym sensu, ale brzmienie ładne.
Stare dulina (wzięte ze staropolskiego)
Etymo?
-
Obmierzły wtóropost:
Schadenfreude — na nasze: szkodofrajda *ucieka*
-
ćwiczyć ---> pracować się (o sobie), pracować nad (co ćwiczyć?)
-
Od kiedy ćwiczyć jest zapożyczeniem?
-
Od dawna :)
Z zwicken.
-
stal > ocel (jeszcze nie było?)
-
Skąd ocel?
Jakie macie alternatywy dla tych nieszczęsnych samochodu i samolotu? Owszem są rodzime, ale to przecież brzmi jak język przedszkolaka. Naprawdę, w czym samochód lepszy jest od brumbrum?
-
Skąd ocel
Staropolskie (do dziś u Czechów), podobno z jakiegoś łac. aciale (oboczne do aciarium, za jakiemś niemieckiem pośrednictwem.
Ogólnie jest to zapożyczenie z tego już późnego okresu, wyłącznie zachodniosłowiańskie (jak te wszystkie "chwile", "wagi", "izby" it.p.), które trochę zacierają pojęcie "prasłowiańskości".
Jakie macie alternatywy dla tych nieszczęsnych samochodu i samolotu? Owszem są rodzime, ale to przecież brzmi jak język przedszkolaka. Naprawdę, w czym samochód lepszy jest od brumbrum?
To czy coś brzmi dobrze, czy głupio to już odczucie mocno subjektywne. "Samolot" i "samochód" spełniają swoją robotę, nie widzę potrzeby w zastępowaniu ich. Zresztą, wiele nowotworów będzie tak brzmiało - taka już przywara nowotworów.
Chociaż są i nowotwory takie, co do których mam spore wątpliwości i zastanowiłbym się nad ich zastąpieniem, np. "tlen". Budowa tego stwora jest całkowicie niepoprawna i niepolska... chociaż przez krótkość spełnia swoją rolę (tzn. łatwo od niego tworzy się derywata, takie jak "utlenienie", "dwutlenek" it.p., co uwalnia nas od "oksydacyj" i takich tam, które raczej pokutują w językach, w których rządzą "kwasorody"), ale do "wysokopolskości" mu mojem zdaniem daleko (pytanie - czem jest wysokopolskość).
-
Ogólnie jest to zapożyczenie z tego już późnego okresu, wyłącznie zachodniosłowiańskie (jak te wszystkie "chwile", "wagi", "izby" it.p.), które trochę zacierają pojęcie "prasłowiańskości".
Akurat izba i vaga są znane też na południu.
-
Ocel występuje również na obszarze zachodnio-południowosłowiańskim (słwń. i sch.). Podoba mi się też sch. nado.
-
libertyn - wolniś (autentyk XVIII-wieczny)
-
Jakie macie alternatywy dla tych nieszczęsnych samochodu i samolotu? Owszem są rodzime, ale to przecież brzmi jak język przedszkolaka.
Ja wiem?, samochód to tylko kalka automobilu, którego w różnych skróconych wersjach używa pół świata, tak samo mądra/głupia jak ówże (chociaż samojazd byłby logiczniejszy).
-
Żaden z języków, którymi mówię, poza polskim, nie używa żadnej pochodnej automobilu. Car, coche, voiture, qiche.
-
Angielski używa auto, tyle że jest to słowo drugiego wyboru po car i raczej w pewnych wyrażeniach (popularna gra Grand Theft Auto, ktoś coś?). Chyba wszystkie germańskie mają jakąś pochodną (auto albo bil, bíll w płn.-germ.). Romańskie rzeczywiście się w dużym stopniu wyłamują (ale we włoskim nawet jakże urocze autista «kierowca»).
-
No i autostrada:)
-
(ale we włoskim nawet jakże urocze autista «kierowca»)
Prawdziwy conlanger musi jeździć samochodem, inaczej by nie chciał stworzyć języka w którym nie mógłby z współpasażerami autobusu porozmawiać.
BTW, autyzm → swójstwo.
-
Pisałem w tramwaju na telefonie, nie sprecyzowałem - oczywiście chodziło mi o słowo pierwszego wyboru, nienacechowane - takie, jakim w polskim jest samochód
-
Angielski używa auto, tyle że jest to słowo drugiego wyboru po car i raczej w pewnych wyrażeniach (popularna gra Grand Theft Auto, ktoś coś?). Chyba wszystkie germańskie mają jakąś pochodną (auto albo bil, bíll w płn.-germ.). Romańskie rzeczywiście się w dużym stopniu wyłamują (ale we włoskim nawet jakże urocze autista «kierowca»).
W ogóle, tak mi się przypomniało (choć nie ma to najmniejszego związku z tematem), że zawsze mnie kłóły w Wenedyku "sułowad" i "sułowół". Przecież w tym języku takie nowotwory nie mają racji bytu - dlaczego język wywodzący się z łaciny miałby unikać łaciny? Chyba się Jan zagalopował w inspiracji polskim.
Swoją drogą, nikt tu dawno nie gadał o Wenedyku. I o Janie. Nie jestem godzien Mu rozkazywać... ale mógłby tu czasem zawitać, zamiast wrzucać na fejsa jakieś gimnazjalne przytyki w stronę chrześcijan. Podniósłby przynajmniej średni poziom inteligencji na naszem forze (zakładając, że nie przenosiłby kontentu ze swojego fejsa tutaj. Chociaż paru dynamitardów użytkowników by to chyba ucieszyło).
-
W ogóle, tak mi się przypomniało (choć nie ma to najmniejszego związku z tematem), że zawsze mnie kłóły w Wenedyku "sułowad" i "sułowół". Przecież w tym języku takie nowotwory nie mają racji bytu - dlaczego język wywodzący się z łaciny miałby unikać łaciny? Chyba się Jan zagalopował w inspiracji polskim.
Rzeczywiście, można by zrobić utwad czy utwół (aūtō- > autŭ- > utъ- > ut(e)-). Pomijając kwestię gustu (nie podoba mi się :v), to <suło-> bardziej pasuje, biorąc pod uwagę slawo-romańską historię języka. Nic nie stoi przecież na przeszkodzie, by "Prawenedzi" wybrali akurat "solo-" jako swój przedrostek.
Należy też cały czas pamiętać, że choć rzeczywiście język jest romański i słownictwo w 99% pochodzi z łaciny, to nadal składnia i cała reszta jest w mniejszym lub większym stopniu inspirowana polszczyzną.
-
Niemniej, nie widzę powodu, aby język romański używał czegokolwiek innego niż "auto", "automobil". Dlaczego język pochodzący z łaciny miałby unikać łaciny i "antykalkować" ją? Wiadomo, w naturalnej ewolucji języka leksemy ulegają zmianom, zostają zastąpione przez nowe formacje lub zapożyczenia it.p. (więc pewne zbieżności rozwojowe z polskim są możliwe). Ale tutaj mamy do czynienia z mocno spółczesnym kontekstem, gdzie decyduje czynnik sztuczny, więc o ile w przypadku polskiego stworzenie swojsko brzmiącego leksemu wydaje mi się tu uzasadnione, to w przypadku Wenedyka już nie, skoro jest wystarczająco "swojska" łacina.
A jeżeli kalkować, to taka kalka powinna się trzymać element łacińskich. Dlaczego -wad, skoro to nawet nie przypomina -mobila, a istnieje przecież w Wenedyku "mowiar" - ruszać się. Ten "sułowad" w ogóle nie ma żadnego precedensu w uniwersie IB i Wenedyka.
-
Niemniej, nie widzę powodu, aby język romański używał czegokolwiek innego niż "auto", "automobil". Dlaczego język pochodzący z łaciny miałby unikać łaciny i "antykalkować" ją? Wiadomo, w naturalnej ewolucji języka leksemy ulegają zmianom, zostają zastąpione przez nowe formacje lub zapożyczenia it.p. (więc pewne zbieżności rozwojowe z polskim są możliwe). Ale tutaj mamy do czynienia z mocno spółczesnym kontekstem, gdzie decyduje czynnik sztuczny, więc o ile w przypadku polskiego stworzenie swojsko brzmiącego leksemu wydaje mi się tu uzasadnione, to w przypadku Wenedyka już nie, skoro jest wystarczająco "swojska" łacina.
Nie wiem, jak tam przebiega historia wenedyka, ale auto- nie jest elementem łacińskim, tylko greckim, który do łacińskich wyrazów dostawia się w zasadzie dopiero od czasów nowożytnych. Łacina nie posiadała prefiksu o takim znaczeniu, a przejście od solus "sam" czy solum, eleganckiego, krótkiego przysłówka oznaczającego "tylko", do prefiksu oznaczającego "samodzielnie" nie wydaje się szczególnie dziwne, a przy tym przypomina polskie rozwiązanie z samo-.
A jeżeli kalkować, to taka kalka powinna się trzymać element łacińskich. Dlaczego -wad, skoro to nawet nie przypomina -mobila, a istnieje przecież w Wenedyku "mowiar" - ruszać się. Ten "sułowad" w ogóle nie ma żadnego precedensu w uniwersie IB i Wenedyka.
Ale -wad to też element łaciński, kojarzysz zwrot vade mecum? Vado to podstawowy człownik oznaczający po łacinie "idę", zachowany w całym obszarze romańskojęzycznym (chociaż w Rumunii szczątkowo). Przymiotnik mobilis, od którego bierze się automobil nie zachował się natomiast nigdzie, wszędzie jest wtórnym zapożyczeniem. Poza tym, polskie słowo to samochód, a nie *samorusz.
-
Nie wiem, jak tam przebiega historia wenedyka, ale auto- nie jest elementem łacińskim, tylko greckim, który do łacińskich wyrazów dostawia się w zasadzie dopiero od czasów nowożytnych.
[...]
Vado to podstawowy człownik oznaczający po łacinie "idę", zachowany w całym obszarze romańskojęzycznym (chociaż w Rumunii szczątkowo). Przymiotnik mobilis [...] wszędzie jest wtórnym zapożyczeniem. Poza tym, polskie słowo to samochód, a nie *samorusz.
Zgodnie z conhistem wczesny północno-wschodnioromański zaczął się kształtować w 150 r.po Chr., zaś starowenedycki w 900 r. Greckie pochodzenie auto- wystarczająco wyjaśnia wybór Jana.
Należy jednak wciąż pamiętać, że najpierw ukształtowała się leksyka i fonetyka wenedycka, a dopiero później skonstruowano pierwszy sułowad, więc (w teorii) *sułomów byłby chyba nienaganny.
-
Problem tylko w tym, że w polskim słowo „samochód” zostało utworzone sztucznie w dwudziestoleciu międzywojennym jako jednoznacznie słowiańska alternatywa dla wcześniejszego, romańskiego określenia automobil. W wenedyku z kolei, nie byłoby żadnego powodu aby zmieniać wcześniejsze „obce” określenie na „rodzime”, gdyż wenedyk był tak samo romański jak pierwotna nazwa tej maszyny, więc raczej Wenedzi by nadal korzystali ze słowa automobil, ew. adideując je do istniejącego słowa mowiar (trochę na wzór iberyjski), co by dało formę automowil.
-
Pewnie chodziło o to, że jakby pozwolić hipotetycznym mówiącym wenedykiem nawpuszczać krocie internacjonalizmów i łacińskich wygrzebizmów, tak jak to zrobiły rzeczywiste romańskie, język straciłby na swoim pseudopolskim filu.
-
Pewnie chodziło o to, że jakby pozwolić hipotetycznym mówiącym wenedykiem nawpuszczać krocie internacjonalizmów i łacińskich wygrzebizmów, tak jak to zrobiły rzeczywiste romańskie, język straciłby na swoim pseudopolskim filu.
Co by tylko zrobiło mu na korzyść, bo to jak wygląda teraz to dość nierealistyczna przesada. BTW, od pewnego czasu chodzi po mnie pomysł zrobienia „realistycznego wenedyka”, ale za mało się znam na romańskich żeby się na to porywać.
-
Ale -wad to też element łaciński, kojarzysz zwrot vade mecum? Vado to podstawowy człownik oznaczający po łacinie "idę", zachowany w całym obszarze romańskojęzycznym (chociaż w Rumunii szczątkowo). Przymiotnik mobilis, od którego bierze się automobil nie zachował się natomiast nigdzie, wszędzie jest wtórnym zapożyczeniem. Poza tym, polskie słowo to samochód, a nie *samorusz.
Nie jestem idjotą, znam łaciński czasownik vado-vadere i wiem, że ten -wad w "sułowadzie" od tego pochodzi. Z tym pytaniem chodziło mi o co innego - a mianowicie, co ten rdzeń robi w tej formacji? No bo dlaczego Wenedzi mieliby kalkować -mobil w automobilu rdzeniem wad-, skoro mają czasownik mowiar, odpowiadający jemu znaczeniowo, dźwiękowo i historycznie.
W polskim takich odpowiednictw nie ma, więc taka "luźniejsza" kalka jak "samochód" (zamiast jakiegoś **samorucha) jest zrozumiała (bo ani jedno ani drugie brzmieniem oryginału nie przypomina), ale w Wenedyku myślę, że bardziej opieraliby się na tej neo-łacinie, skoro istnieją rdzenie z nią kompatybilne.
Pewnie chodziło o to, że jakby pozwolić hipotetycznym mówiącym wenedykiem nawpuszczać krocie internacjonalizmów i łacińskich wygrzebizmów, tak jak to zrobiły rzeczywiste romańskie, język straciłby na swoim pseudopolskim filu.
No wiem, że może źle podchodzę do sprawy - wszak Wenedyk to conlang Jana i wygląda tak, jak jego autor chciał, żeby wyglądał. No ale jednak, skoro Jan umieścił ten język w alternatywnej historji, to jednak chcąc-nie-chcąc podporządkował go pewnym "odgórnym" regułom, przeciwko którym ten "sułowad" mojem zdaniem występuje.
-
Silikon - krzemyk
-
Jakie macie alternatywy dla tych nieszczęsnych samochodu i samolotu? Owszem są rodzime, ale to przecież brzmi jak język przedszkolaka. Naprawdę, w czym samochód lepszy jest od brumbrum?
Ja nie oprócz Tuwimowego samojazdu.
Czy złączenia na oznaczenie sam+o+czyn począwszy od greckiego automaton brzmią jakże przedszkolacko, skoro li izomorficznie oddają, ujmując fizycznie, sprzężenie zwrotne ruchu wsobnego po wprawieniu w ruch ruchem wymuszonym, dzięki czemu procesy termodynamiką się automatyzują jak w samochód, a nie wrażeniowo nasladują naśladujo przypadkowe odgłosy wskutek tarcia jak piaskownicze brumbrum ;-D ? #pytanieretoryczne
Ja wiem?, samochódto tylko kalka automobilu, którego w różnych skróconych wersjach używa pół świata, tak samo mądra/głupia jak ówże (chociaż samojazdbyłby logiczniejszy).
Szkoda, że Tuwimowy samojazd nie wyjechał z salonów Skamandra mimo, że znaczenie jego się zwracało do śladowego pojazdu o ruchu kołowym, a nie „spacerowym” jak narzucałby samochód, gdyż, gdy komuś skojarzył się kpiarsko i zdrożnie z samojedźią (ludożerczynią) :-D z Rozmów mistrza Polikarpa z Śmiercią, nie wdrożył się w obieg mowy potocznej, tylko jakieś ludowe skojarzenie wywiozło go do „złomowiska” archaizmów :-( . #hipoteza
Coraz bliżej lata:
Melanina – ciemnina
Feomelanina – płowina
Z przrostkiem -na na oznaczenie wydzielin cielesnych, jak przedkładam.
-
Jakie macie alternatywy dla tych nieszczęsnych samochodu i samolotu? Owszem są rodzime, ale to przecież brzmi jak język przedszkolaka. Naprawdę, w czym samochód lepszy jest od brumbrum?
Lud poleski poradził sobie z tym problemem sto lat temu, nazywając pono pierwsze samochody czortopchajkami. Postuluję per analogiam przez nasłowie czortonioskę na określenie samolotu.
-
Equidistar – (http://jezykotw.webd.pl/f/index.php?topic=48.15)równodalić się (http://jezykotw.webd.pl/f/index.php?topic=48.15); w aspekcie (względzie) dokonanym z przegłosem a:i w ostatniej zgłosce słowa tak, aby dorównać znaczeniowo hiszpańskiemu pierwosłowowi, kiedy dystans (odstaj) w jakimś przedziale czasu między rzeczami się nie zwiększa; a nie równooddalać się w względzie niedokonanym, lepiej dokonującym się, jak podpowiadałoby na odwrót, kiedy różnica odstaju ≠ 0.
-
Nie wiem, czy już kiedyś tu było, ale co proponujecie dla forum? Myślałem o dworcu, szczerzedruhu zresztą :)
-
Nie wiem, czy już kiedyś tu było, ale co proponujecie dla forum? Myślałem o dworcu, szczerzedruhu zresztą :)
Tzn. w jakim znaczeniu, internetowym? Bo jeżeli tak, to rozmównica.
-
Rozmównica bardziej pasuje do czatu albo komunikatora. Na forum prowadzi się raczej dyskusje :)
-
A na dworcu raczej czeka na pociąg, niż dyskutuje :P
-
Mi tam się podoba Polski Dworzec Językowy :) Każdy dworuje sobie tutaj z wszystkiego.
-
Mi tam się podoba Polski Dworzec Językowy :) Każdy dworuje sobie tutaj z wszystkiego.
Och nie, w polu semantycznym "dworowania" są subtelność i elegancja ;-)
-
Nie wiem, czy już kiedyś tu było, ale co proponujecie dla forum? Myślałem o dworcu, szczerzedruhu zresztą :)
Tzn. w jakim znaczeniu, internetowym? Bo jeżeli tak, to rozmównica.
Rozmównica bardziej pasuje do czatu albo komunikatora. Na forum prowadzi się raczej dyskusje :)
Mi tam się podoba Polski Dworzec Językowy :) Każdy dworuje sobie tutaj z wszystkiego.
A gdyby tak przedłożyć swarzyca czy bardziej młodzieżowo swarzysko, odnowiwszy twórczość słoworodną swara w staropolskim sensie (zmyśle) "dyskusja", nie bacząc w ogóle na to, że wykoślawił się do dzisiejszego "trollowanie" lub "hejtowanie", które kłócą się z angielskim kojarzeniowo obojętnym answer o znaczeniu nieskłóconym z pie *swer, czy nie po to, aby przywołać ducha swarnych, bynajmniej nie warcholskich, sejmików szlacheckich bez zawady magnackich przydupasów (sic!), na którym odrodzone społeczeństwo obywatelskie może się wzorować, jak należy dyskursywnie dyskutować (obsądnie swarzyć)?
Co wy na to? ;-)
-
Swarzyca kojarzy się po mojemu całkiem inaczej.
-
jarstwo ← wegetarianizm
jarosz ← wegetarianin
jaroszka ← wegetarianka
jarski ← wegetariański
rajstwo ← witarianizm
surowiectwo ← witarianizm
Wszystko poświadczone.
-
A co z weganizmem?
-
A co z weganizmem?
Może by jaractwo - wcale nieprześmiewczo i niepogardliwie bez nutki mięsackiego sarkazmu nawet wobec skrajnych jaroszy?
-
Moje najświeższe "odkrycie":
Burgundja (być może też Bornholm) - Bargędź ?
Vasmer uważa, że nazwa kaszubskiej wsi Bargędzino może wywodzić się od nazwy zbiorowej Bargedź "Burgundowie" (PS *Bъrgǫdь < Burgund-). Może trochę życzeniowe, ale z drugiej strony trudno znaleźć jakiś inny sensowny źródłosłów (poza przypuszczalną n. os. *Bargęda, nie zaświadczoną absolutnie nigdzie. Powiązanie z bargłem "kowalikiem" czy bargiem "stertą" nastręcza pewnych problemów [skąd -ęd-?]), a nazwa jest całkowicie odosobniona. W dodatku taka adaptacja słowa "Burgund" jest zgodna ze słowiańskimi prawami głosowymi (t.zn. jest zupełnie poprawną i regularną "wenedykizacją").
Podoba mi się ta teoretyczna nazwa na tyle, że zapożyczam ją do swoich slavlangów. Bornholm to po wandyjsku będzie Bergand (ojczyzną Vanstiny jest z założenia Szlezwik-Holsztyn, więc stary egzonim na Bornholm ma sens), a w zimnym Brgądi będzie oznaczać zarówno Burgundję, jak i Bornholm.
No chyba, że taka interpretacja nazwy jest niemożliwa lub mało prawdopodobna z przyczyn historycznych (lub innych pozajęzykowych). Wtedy zapomnijcie o wszystkim.
-
Za Rudnickim:
Dział, pośw ięcony ro ztrząsan iu samej h y potetycznej
nazw y Burgundów u P o m orzan i Po lak ó w str. 402—11. Dział
ten obejm uje: a) b ard zo d o k ład n e i sumienne streszczen ie
p racy M. V a s m e r a (str. 402—404); b) d o puszczenie m o
żliwości, iż jak aś gro m ad a rozbójnicza albo imigracja, ściśle
zaro b k o w a z w yspy Bornholm mogła przynieść nazw ę Bur
gund jako nazw isk o w d o rzecza O d ry i Wisły (str. 404—5),
że jed n ak zró w n an ie M. V a s m e r a u trzy m ać się nie da,
bo : «) fonetyczne przejęcie germ. ur w formie r jest w ą t
pliwe w najw yższym stopniu n aw et dla zw olenników tego
p oglądu; ß) istnieje w jj. (zach.)-słow iańskich p ierw iastek
*brg- i sufiks -qda, k tó re właśnie razem d ają Bargęda z wszyst-
kiemi odm ianam i; y) oboczności, w y stęp u jące w tych n a
zwiskach, są zupełnie zrozum iałe z p u n k tu w idzenia h isto
rycznej fonetyki jj. zach o dnio-słow iańskich, specjalnie lechic-
kich i są p aralelą do tak ich , jak : pierszyć, opierzchły: parch:
purchawka itp ; ô) M. R u d n i c k i p rzy to czy ł 15 n azw isk
z i n n y m i sufiksami, uro b io n y ch od p ierw iastk a *brg-, a około
20 n azw miejscowych o ró żn y ch sufiksach. J e s t rzeczą z ro
zumiałą, że w o b ec ta k druzgocącego wyniku krytyki M. R u
d n i c k i e g o , M. V a s m e r nie miał och o ty p ro w ad zić p o le
miki z M. R u d n i c k i m i, stosując stare h asło strateg iczn e:
„die b e ste D eckung ist d e r H ieb “, zaatak o w ał M. R u d n i c
k i e g o n a gruncie politycznym i to niezw ykle prym ityw nie,
bo się nie tru d ził w ykazać, co w ro zu m o w an iach M. R u d n i c
k i e g o nie d a się utrzym ać, ale p o trak to w ał je ogólnikowym
o kreśleniem „Schim pfereien“. J e s t to m iarą k u ltu ry umysłowej.
D o d ać zaś należy, że strateg iczn a zasad a, wyżej wymieniona,
nie zaw sze jest n ajlep sza, a w n au ce z reg u ły chybia, bo z a
w sze m o żn a jej c h a ra k te r przygw oździć. Co się tyczy zaś
ściśle filo lo g iczn o -języ k o zn aw czeg o w y w o d u M. R u d n i c
k i e g o i jego n o w y c h m ateriałów , to M. V a s m e r z a
łatw ia się z tym w szystkim nie b ard zo wykw intnym zwrotem ,
iż M. R u d n i c k i „meist W in d m ü h len a n r e ite t“. O ile d o b rze
ten zw ro t rozum iem , znaczy to, że M. R u d n i c k i głosi
są d y o k lep an e ; szkoda, że M. V a s m e r nie p am iętał o nichf
gdy o d k ry w ał „Burgundię n a p iask ach k aszu b sk ich “, jak się
ironicznie w y raża G. 1 1 j i ń s k i j.
Wybaczcie chujowe formatowanie, kopia z .pdfa ze starą Slavią Occidentalis.
-
Który tom? Bo posiadam te PDFy.
[Nevermind, znalazłem, 15]
Heh, czyli jednak nuda... szkoda.
Poszukiwania słowiańskiej nazwy Bornholmu wciąż trwają.
Z drugiej strony, nie jest tajemnicą, że Rudnicki to straszny germanofob, co zresztą widać w tym artykule.
-
Poglądy dotyczące zasady osoby boskiej w Krzceństwie:
jednóctwo ← unitarianizm
trójectwo ← trynitaryzm
jednorządztwo ← monarchianizm
podrządztwo ← subordynacjonizm
trójbóstwo ← tryteizm
Duchoburstwo ma już chyba czystopolską nazwę.
-
jednorządztwo ← monarchianizm
jednozasadność chyba bardziej (jednozasadowość?)
-
Heh, czyli jednak nuda... szkoda.
Poszukiwania słowiańskiej nazwy Bornholmu wciąż trwają.
Jakieś dawne słowiańskie (wzgl. wcześnie zeslawizowane) nazwy duńskich wysp musiały istnieć, w końcu kontakty ze Skandynawami były intensywne, a na niektórych najwyraźniej się Słowianie nawet osiedlali. Ale może straciliśmy je bezpowrotnie w następstwie germanizacji Pomorza + braku lokalnych źródeł pisanych w jęz. słowiańskim.
Ruscy chyba czasem identyfikują swoją mityczną wyspę Bujan z Bornholmem (http://www.hamlet.ru/?view=item&id=23498) (ale na ogół z Rugią-*Rujaną z tytułu magiczno-kosmogonicznych konotacji). Oczywiście to taka dowolna literacka zabawa, ale można pobandziolić-podumać. Mogła istnieć jakaś germańska dialektalna wymowa *burjen(d)-? A może doszło do kontaminacji Rany z Bornholmem?
-
Ten "Bujan" mógłby się i nadać do Zimnego, który często i chętnie korzysta z takich "(pół)fantastycznych" nazw (dość powiedzieć, że Hamburg to po zimnemu Bogubori). Jednak wolałbym się upewnić, czy istnieje u Ruskich jakaś tradycja łączenia tej nazwy z Bornholmem, czy to po prostu już fantazja autora podlinkowanej książki. Ruskowikipedyjny artykuł o Bujanie nie wzpomina o takiej teorji, piszą jedynie o Ranie.
W Vanstinie jednak, której ojczyzną z założenia miał być Szlezwik-Holsztyn, wolałbym aby egzonimy dla duńskich wysp istniały i były bardziej "naturalistyczne". Chyba trzeba będzie puścić wodzę fantazji, bo faktycznie wygląda na to, że straciliśmy te nazwy (a jestem pewien, że kiedyś istniały).
-
jednorządztwo ← monarchianizm
jednozasadność chyba bardziej (jednozasadowość?)
A nie zgrabniej jednozasadztwo czy inozasadztwo, skoro termin jednozasadowość już dawno się uściślił w chemii cząsteczkowej, więc nie ma co go nieopatrznie uwieloznaczniać, myląc Boga z jakimś jednym protonem wodoru w kwasie ;-) ?
-
hamburger - bogubórka (dochodzę do wniosku, że tę (pół?)fantastyczną słowiańską nazwę Hamburga, jeżeli już przyznać jej rację, to najrozsądniej zrekonstruować jako Bogubórz - skoro istnieje Bogusław, Bogumił, to mógł istnieć i *Bogubor).
cheeseburger - serobórka? xD
-
A ja bym to zamienił na -burka, mielibyśmy nawiązanie do sch. burek.
-
A ja bym to zamienił na -burka
STOP ISLAMIZACJI WYSOKOPOLSKIEGO!!!!!!!!!
A na poważnie – Dynozaur, skąd żeś ten „Bogubor” wystrzasnął? Wyszukiwanie w Internecie mi nic nie mówi.
-
O nazwie tej uwielbiają gawędzić wszelcy tropiciele słowiańskości na Połabiu, ale skąd ją właściwie wytrzasnęli to ja nie wiem. Oto pierwsza lepsza dziewiętnastowieczna praca, która o tym wspomina (http://www.sbc.org.pl/dlibra/plain-content?id=10816) (na stronie 6).
Inna sprawa, że jest też druga, dużo lepiej zaświadczona stara nazwa Hamburga, zapisana jaka Camon, Chamon(ia) it.p., gdzie tropiciele słowiańskości doszukiwali się "Kamienia" (już Zarański o tym pisze, podlinkowana wyżej kniżka zresztą również). I zastanawia mnie, co na ten temat sądzi Spółczesna Nauka™. Czy kategorycznie odrzuca teorię o "Kamieniu" jako słowiańskiej nazwie Hamburga, czy może jednak niekoniecznie? Myślę, że Mauzer może tu mieć coś do powiedzenia - zna się na tych połabskościach wszelakich lepiej niż ja.
Z tym, że od "Kamienia" raczej zachęcającej nazwy dla dania się nie utworzy. xD
(w ogóle, ta książka wywodzi Hanzę od "wiązania" xO Ach ten undewigintysekulizm...)
-
Inna sprawa, że jest też druga, dużo lepiej zaświadczona stara nazwa Hamburga, zapisana jaka Camon, Chamon(ia) it.p., gdzie tropiciele słowiańskości doszukiwali się "Kamienia" (już Zarański o tym pisze, podlinkowana wyżej kniżka zresztą również). I zastanawia mnie, co na ten temat sądzi Spółczesna Nauka™.
Wyczuwam tu jednak gównoprawd, źródła niemieckie podają że to Ham- ma pochodzenie germańskie i miałoby znaczyć „las” bądź „miejsce w zakolu rzeki”. Zresztą przejście [k] → [h] wydaje mi się tu dość nieprawdopodobne.
-
Eskimos - Skrzelądz
Wiem, że niesłowiańskie, ale nie mogłem się powstrzymać...
-
Ale bardziej pod to powinni pójść Idianie...
-
Jedna swołocz xD
-
Ale bardziej pod to powinni pójść Idianie...
Normanowie nazywali tak i jednych, i drugich.
-
Normanowie nazywali tak i jednych, i drugich.
W takim razie Skrzelądz = Amerykanin? Why not.
(i czy w takim wypadku Ameryka to nie byłaby Skrzeląż…?)
-
Takie życiowe i poradne słówko
lifehack - zarada (od zaradzić)
-
kwark - tworóg lub tworek
PSM - skojarzenie z "twarogiem" (który podobno leży u podstaw spółczesnego terminu, w jakkolwiek pokrętny sposób) oraz "tworzeniem" (jako, że kwark to malutka część materji, t.j. "twarzy", czyli "tego, co stworzone").
Przy czem, "tworoga" nie trzeba postrzegać jako kontaminacji "twarogu" i "tworzenia", gdyż -ogъ był w prasłowiańszczyźnie produktywnym przyrostkiem (dość wymieć słowa takie jak: batóg, barłóg, ostróg, czy imię Swaroga), a więc jest to w sumie taka quasi-archaiczna formacja. Zresztą, u wzchodnich Słowian istnieje "tworóg" jaka oboczna forma "twarogu".
Co ciekawe, sam "twaróg" podobno wywodzi się od "tworzenia" (t.j. nadawania mu kształtu), co ma zresztą analogję w franc. fromage < formaticum od "formowania".
-
outsider — wennik
-
Rzezać – szlifować
Rzeźca – szlifierz
-
Rzezać – szlifować
Rzeźca – szlifierz
Mi się lepiej widzi brusić (http://doroszewski.pwn.pl/haslo/brusi%C4%87/) w tym znaczeniu, mniej polisemiczne.
-
outsider — wennik
A dlaczego akurat wennik? Outsider to jakby ktoś na zewnątrz, a to znaczenie nasuwa mi wręcz coś przeciwnego.
-
outsider — wennik
A dlaczego akurat wennik? Outsider to jakby ktoś na zewnątrz, a to znaczenie nasuwa mi wręcz coś przeciwnego.
Stpol. wen „na zewnątrz”, por. ros. won (zapożyczone do polskiego), wnie „poza, na zewnątrz (czegoś)”. Taki dziwolążek prasł., że były wyrazy *vъnъ i *vъ(n) o przeciwnych znaczeniach.
-
(http://4.bp.blogspot.com/_aSlxgEi69Eg/TN_WFMKIHMI/AAAAAAAABDk/fY0yfCYYhOg/s1600/czarna_torebka_blog.jpg)
-
Ja pierdzielę, to naprawdę nie jest żart, kiedyś była Czarna Główka. Poniżej reklama w "Dynozaurowej ortografji".
Uwaga: czarna główka to też jest taka choroba u ptaków :-D .
(https://cosmeticandhouseholdmuseum.files.wordpress.com/2011/11/drancz_blog1.jpg)
-
ruszew - mebel
pismarz - biurko
wyleg - kanapa
schów - szafa
schówka - szafka
łuczba - lampa
przykraska - toaletka
EDIT
A w ogóle z trochę innej bajki: jak oddać po polsku różnicę cs. płot'/tieło, gr. σαρξ/σωμα, ang. flesh/body itd? Skoro płeć już zajęta :P
-
piścien textwall
polubka like
dopis komentarz
wpis post
EDIT: Naprawiony "textwall".
-
Pismur to mi się z czym innym kojarzy…
-
Pismur to mi się z czym innym kojarzy…
tzn.?
-
pismur textwall
Jeśli druga część od "muru" to nope.
-
I w ogóle to fejsowe lubienie jest niezgodne z Polish as she is spoken (lubię coś/kogoś implikuje, że z tą samą rzeczą (osobą) się już zetknąłem wcześniej. *O zobacz jaka laska! Lubię ją!). Gnyple nie bijcie.
-
EDIT: przeniosłem tzw. dopis do innego wątku :-)
-
pismur textwall
Jeśli druga część od "muru" to nope.
Naprawione; rety, jak mogłem zapomnieć, że "mur" jest łaciński...
-
Naprawione (...)
Jeszcze nie ;) Albo -ścian, albo -ścień.
-
Inna sprawa, co to ma znaczyć „textwall”? Bo mi się kojarzy to jedynie ze ścianą tekstu (wall of text) na co bym raczej dała coś w stylu ściana tku (toku? jak powinien brzmieć krótki rzeczownik od tkać?).
-
No fakt, ani Wiktionary, ani Urban Dictionary nie notuje takiego słowa.
-
Na pewno było wzpominane, ale:
Łaba - Łobie (r. nijaki)
Osobiście wprowadziłbym to i do "normalnej" polszczyzny. Postać obecna ni w pięć ni w dziewięć - a za specjalnie "tradycyjna" też nie jest. Wprowadzono ją jakoś w późnym XIX w., wcześniej mówiono Elba.
Zastanawiam się też, czy połabskie Låbü nie jest failem Polańskiego zamiast Låbi (wszak zarówno Czesi, jak i Łużyczanie mają tu miękki temat). Nie znam niestety zapisów źródłowych, bo chyba w "Słowniku etymologicznym" nie ma nazw miejscowych ani wodnych (czy w ogóle istnieje dla nich oddzielna praca?), a formę znam jedynie z "Gramatyki".
-
Hydronimy.
-
W sensie, jest praca o hydronimach połabskich?
Jak mniemam, niedostępna.
-
Jeżeli jest w kanonicznych źródłach połabskich to powinno być w Roście, którego kiedyś przeglądałem na
Google Books (chyba).
https://archive.org/details/diesprachrested00rostgoog
-
ambrozja - niemrzeć
Są to podobno szczerzedruchowie.
-
Nieśmiertnik lepszy :)
-
Uznałem za zbyt podobny do nieśmiertelnika, no i irytuje mnie ta sufiksoza, przez którą każdy wyraz kończy się na -ik/-ek.
-
A może niemartew (żeń., dop. niemartwi)? Brzmi "roślinniej".
-
Nieumarła marchew?
-
Niemartew brzmi strasznie i sztuczno jqk dla mnie. Niemrew może?
-
Zastanawiam się też, czy połabskie Låbü nie jest failem Polańskiego zamiast Låbi (wszak zarówno Czesi, jak i Łużyczanie mają tu miękki temat). Nie znam niestety zapisów źródłowych, bo chyba w "Słowniku etymologicznym" nie ma nazw miejscowych ani wodnych (czy w ogóle istnieje dla nich oddzielna praca?), a formę znam jedynie z "Gramatyki".
W słowniku Pfeffingera mamy Lobì, w rękopisie kopenhaskim Loby, u Henninga Laby. Henning dodatkowo wspomina o tym, że podobnie rzekę nazywają Czesi, a Lauenburg pierwotnie zwał się od hydronimu - Labenburgiem. Więcej przemawia tak czy owak za /ü/, ponieważ to ono prędzej mogło być słyszalne jako /i/, aniżeli fonem /i/ być zapisany przez Niemców jako <y>.
-
Pomidor - od włoskiego pomodoro - zobacz czeski rajče (od raj porówni austriacki niemiecki Paradieser od niemieckiego Paradies (raj)) - polskie nowe słowo: rajko/rajco (nijaki)
Ogórek - od średniogreckiego ἄγουρος (aguros) - Co ma ogórek? Wodę i zieloną farbę - polskie nowe słowo: wodozieleń (żenski)
Papier - od łacińskiego papȳrum - zobacz świstek - zgrubienie od słowa świst - świstówo (nijaki)
Telewizor - od starogreckiego τῆλε (tèle) - łacińskiego visio - zobacz niem. Fernseher (dosłownie daleko-widz) - dalekowidz (niestety już używane w całkiem innym sensu) - dalekowidźnia (żenski)
Radio - od łacińskiego radius - gędźbcica (żenski) [od staropolskiego gędźba]
Telefon - od greckiego τη̃λε i φωνή - zobacz niemiecki Fernsprecher (dosłownie daleko - mówca) - dalekomówiec (męski)
Barwa - od staroniemieckiego varwe - Przez barwę jest coś inne, ale to samo - Samo Ale Coś Inne - saci - sać (żenski)
-
U cant into słowotwórstwo.
-
U cant into słowotwórstwo.
Dlaczego? Wiem że nie najlepsze pomysły ale dopiero moje lingwistyczne skillsy się rozwijają.
-
O, ktoś wskrzesił.
Przebrnąłem przez większość, ale to:
Barwa - od staroniemieckiego varwe - Przez barwę jest coś inne, ale to samo - Samo Ale Coś Inne - saci - sać (żenski)
Łożeszty o:
I na radio i telefon chyba już było na pierwszym poście z automatu chyba. Chociaż nawet jak ma być to język, to musi mieć synonimy.
-
Słuchaj: Myślałem już o prostym "odcień", ale "odcień" to nie kolor/barwa. Myślałem o rosyjskim "цвет" co etymologicznie się z polskim "kwiat" zgadza. To by była możliwość normalna żeby używać jako synonim na barwa/kolor "kwiat", ale jakoś też chciałem mój pomysł dodać. Oczywiście że to nie słowo z tradycją etymologiczną, ale dlaczego nie? Przecież według mnie też fajny dźwięk słowa ma.
-
Słuchaj: Myślałem już o prostym "oddcień", ale "oddcień" to nie kolor/barwa. Myślałem o rosyjskim "цвет" co etymologicznie się z polskim "kwiat" zgadza. To by była możliwość normalna żeby używać jako synonim na barwa/kolor "kwiat", ale jakoś też chciałem mój pomysł dodać. Oczywiście że to nie słowo z tradycją etymologiczną, ale dlaczego nie? Przecież według mnie też fajny dźwięk słowa ma.
Tutaj stworzenie neosemantyzmu chyba nie jest dobrym pomysłem. Już wolałbym zrobić coś na kształt "ćwitu", jak ma być ze wschodniosłowiańskich, sam nie wiem. Szczerze mówiąc, nie jestem z branży slawlangowej na tym forum :P
-
"ćwit" by było po prostu słowo wzięte od rosyjskiego (tak samo jak np. won). Do tego gwarowo może być to mylące ze słowem kwiat (na Kaszubach się wymawia k jako ć, do tego nie jest wykluczona możliwość wymawiania dyftongu ia jako i).
Coś tyka mi teraz w głowie synonim stworzący od słów inny i widzenie, takie coś jak innowidzeń (żenski)
-
Słuchaj: Myślałem już o prostym "oddcień", ale "oddcień" to nie kolor/barwa. Myślałem o rosyjskim "цвет" co etymologicznie się z polskim "kwiat" zgadza. To by była możliwość normalna żeby używać jako synonim na barwa/kolor "kwiat", ale jakoś też chciałem mój pomysł dodać. Oczywiście że to nie słowo z tradycją etymologiczną, ale dlaczego nie? Przecież według mnie też fajny dźwięk słowa ma.
Tutaj stworzenie neosemantyzmu chyba nie jest dobrym pomysłem. Już wolałbym zrobić coś na kształt "ćwitu", jak ma być ze wschodniosłowiańskich, sam nie wiem. Szczerze mówiąc, nie jestem z branży slawlangowej na tym forum :P
Super pomysł! Gdybyśmy tylko rozróżniali kwiat od kwiatka, tak jak to jest w rosyjskim...
-
Tworzysz kompozyty (wyjątkowo niebrzmiące) ew. odskrótowce z czapy wzięte.
Все.
-
Tworzysz kompozyty (wyjątkowo niebrzmiące) ew. odskrótowce z czapy wzięte.
Все.
A jak inaczej działać? Przecież w Islandii tak dbają o swój język że np. słowo radio "útvarp" jest całkowitym kompozytom, gdzie "út" od i "varp" rzut znaczą, a nikt jakoś na to marudzi.
Mam jeszcze jeden pomysł na to:
"Trawa jest zielona k oczom" by była (staropolska) możliwość do unikania użycia słowa "barwa/kolor". Zdanie znaczy tyle co "Trawa jest zielona do oczów". Za to proponuję słowo "koczom" (nijaki), co zwykle się składło od słów "k" i "oczom".
Następne zdanie np.: "Pomidory są koczom czerwone". Dziwnie się do tego przyzwyczaić, ale rodzaj nijaki wynika z rodzaju dla słowa "oko". Do tego jeszcze jest (według zdania etymologicznego) używany w tym wizerunku słowo być, a nie mieć.
Zdanie w innym wizerunku: "Koczom tego auta jest niebieskie".
Możemy iść krok dalej i końcówkę przez ą wymienić: Słowo by wyglądało "to koczą", co ale mi jak jakiś czasownik wygląda...
Alternatywą by było używać liczbę pojedynczą: "to koku" by wyglądało słowo, według mi "to kokł" by wyglądało bardziej polsko (nie muszę chyba podkreślić potrzebność wymowy doskonalnej od samogłoski "ł" ;-D)
-
A jak inaczej działać? Przecież w Islandii tak dbają o swój język że np. słowo radio "útvarp" jest całkowitym kompozytom, gdzie "út" od i "varp" rzut znaczą, a nikt jakoś na to marudzi.
HP pewnie pił do tego, że chciał za pomocą akronimu wprowadzić nowy morfem (czy tam leksem) do Narzecza - zazwyczaj takie posunięcia wśród językotwórców spotykają się z potępieniem. :P
Islandzki útvarp ma podobne zjawisko tj. polskie samochód i jak przychodzi o rozwijania języka, w którym ma nie być zapożyczeń (tu wysokopolski, tylko uświadamiam na wszelki wypadek),
to należałoby się wzorować na zasady, które zawsze panowały w tym języku i będą panować inne logiczne (równoległe do takich podstawowych reguł), a nie wymyślać zupełnie nowe sposoby słowotwórstwa. Polski swoje słowotwórstwo ma i posiada multum dobrych przykładów zachowania puryzmu (tj. w niemieckim zamiast mówić Spital, mówimy Krankenhause, ale nie jakieś Hauskrank).
"Trawa jest zielona k oczom" by była (staropolska) możliwość do unikania użycia słowa "barwa/kolor". Zdanie znaczy tyle co "Trawa jest zielona do oczów". Za to proponuję słowo "koczom" (nijaki), co zwykle się składło od słów "k" i "oczom".
Następne zdanie np.: "Pomidory są koczom czerwone". Dziwnie się do tego przyzwyczaić, ale rodzaj nijaki wynika z rodzaju dla słowa "oko". Do tego jeszcze jest (według zdania etymologicznego) używany w tym wizerunku słowo być, a nie mieć.
Zdanie w innym wizerunku: "Koczom tego auta jest niebieskie".
Na początku pomyślałem WTF?, ale potem uznałem, że w sumie ciekawe. Jednakże, jak mówiłem powyżej, to musiałby być coś logicznego morfologicznie. To, co podałeś - niby jest, ale funkcjonowałby wtedy tylko jako frazeologizm.
Możemy iść krok dalej i końcówkę przez ą wymienić: Słowo by wyglądało "to koczą", co ale mi jak jakiś czasownik wygląda...
That's just gone too far.
-
That's just gone too far.
To lepiej kokł (żeby nie z angieslkim "cock" przemylić najlepiej gwarowe "w" przed o dać (jak na czechach, tylko by działało jak, podobnie jak frykatywne rz, taki element fonologiczny był istniejący w staropolskim), kwokł) Ale: Bierądz uwagę na a pochylone, "kwokł" by znaczyło (gwarowo) "kwakł" od "kwakać". ::-) "kłokł" (labilizacja o) już mi za dziwnie wygląda. Najwyżej to wezmę liczbe mnogową (a nie właśnie podwójną!), gdzie (patrząc na nasze sąsiedzi czechów) prawdopodobnie celownik "okam"/"okóm" (porównaj okám, okům) by był. To już słowo by wyglądało "kokam"/"kokóm".
to kokóm nawet by pasował do rodzaju nijakiego
HP pewnie pił do tego, że chciał za pomocą akronimu wprowadzić nowy morfem (czy tam leksem) do Narzecza - zazwyczaj takie posunięcia wśród językotwórców spotykają się z potępieniem. :P
Islandzki útvarp ma podobne zjawisko tj. polskie samochód i jak przychodzi o rozwijania języka, w którym ma nie być zapożyczeń (tu wysokopolski, tylko uświadamiam na wszelki wypadek),
to należałoby się wzorować na zasady, które zawsze panowały w tym języku i będą panować inne logiczne (równoległe do takich podstawowych reguł), a nie wymyślać zupełnie nowe sposoby słowotwórstwa. Polski swoje słowotwórstwo ma i posiada multum dobrych przykładów zachowania puryzmu (tj. w niemieckim zamiast mówić Spital, mówimy Krankenhause, ale nie jakieś Hauskrank).
Rozumię logikę (jest poza tym "Krankenhaus", nie "Krankenhause", mieszkam na Polonii w niemczech haha). Ale (to wielkie ale):
Słowo "grzeczny" pochodzi od "k rzeczy". Słowo "gwoli" od "k woli". Taka zasada panowała w języku polskim. Dlaczego teraz nie?
-
To lepiej kokł (żeby nie z angieslkim "cock" przemylić najlepiej gwarowe "w" przed o dać (jak na czechach, tylko by działało jak, podobnie jak frykatywne rz, taki element fonologiczny był istniejący w staropolskim), kwokł) Ale: Bierądz uwagę na a pochylone, "kwokł" by znaczyło (gwarowo) "kwakł" od "kwakać". ::-) "kłokł" (labilizacja o) już mi za dziwnie wygląda. Najwyżej to wezmę liczbe mnogową (a nie właśnie podwójną!), gdzie (patrząc na nasze sąsiedzi czechów) prawdopodobnie celownik "okam"/"okóm" (porównaj okám, okům) by był. To już słowo by wyglądało "kokam"/"kokóm".
to kokóm nawet by pasował do rodzaju nijakiego
Nienienie, błagam, nie brnij w to dalej! Za bardzo.
Rozumię logikę (jest poza tym "Krankenhaus", nie "Krankenhause", mieszkam na Polonii w niemczech haha). Ale (to wielkie ale):
A, mój błąd.
Słowo "grzeczny" pochodzi od "k rzeczy". Słowo "gwoli" od "k woli". Taka zasada panowała w języku polskim. Dlaczego teraz nie?
No bo te słowa mają zupełnie inne funkcje, do tego są chyba mniej pospolite :P
-
Skoro już tego nieszczęsnego 'koloru', trzeba wymyślić nowe słowo, to może coś z pstrością po prostu?
Wywodzi się z poniekąd 'barwnego' 'pisanego' rdzenia, nie jest za szeroko używane, a rzeczowniki od 'pstry' chyba już w ogóle.
Więc jakąś pstrość, pstrotę czy coś w tego rodzaju można by wymyślić, żeby brzmiało przyzowicie.
Ktoś to pewnie zresztą już rzucił.
Tak w ogóle, to skąd wywodzi się owo niemieckie 'farve' w którego użyto do określenia pojęcia z którym Słowianie się najwyraźniej nie pośpieszyli? :P
en.wiktionary chyba podaje coś zupełnie innego niż niemiecka
https://en.wiktionary.org/wiki/farve (https://en.wiktionary.org/wiki/farve)
https://de.wiktionary.org/wiki/Farbe (https://de.wiktionary.org/wiki/Farbe)
Gdyby znaleźć jakiś rdzeń istotnie znaczący 'nakrapiany, barwny' to można by od biedy po prostu zbudować wg. słowiańskich prawideł z niego słówko...
-
Niemiecki wikisłownik się chyba myli. Jakim cudem PG *farwō miałoby pochodzić od PIE *kwer-w-?
W SCS-ie był szar ZTCP
-
Ang. wikisłownik ma rację, na tyle na ile można ją mieć na tak grząskim gruncie.
-
A jako zamiennik barwy, koloru itd proponuję:
rumień
Słowo i tak właściwie wyszło już z powszechnego użycia.
I będzie można mówić zamiast przekoloryzowuje = przyrumienia :D
-
W SCS-ie był szar ZTCP
Ano, Bruckner coś podaje.
Że także 'szereg i rząd'.
Ciekawe co to za słowo, i z czym związane, bo z 'szarym' chyba nie?
Coby o Nim nie pisać, Bańkowski na pewno by taką ciekawostkę dokładnie przeanalizował, niestety wziął i umarł.
A co do rumienia to chyba używa się tego całkiem zwyczajnie mówiąc o chorobie skóry?
-
Widzę, że temat barwy i koloru powraca jak bumerang. Już na starym forum było parę razy o tym.
-
No, w kategoriach medycznych. Ale poza fachowymi dyskusjami raczej nie :)
Pożyczka z tureckich, jeśli wierzyć wiki. Niezwiązana z szarym.
https://en.wiktionary.org/wiki/шаръ
@Wedyowisz:
Bo to fajny temat :)
-
"rumień" dobra opcja.
Ale teraz muszę się spieszyć i uczyć, więc nie rozwinę :P
-
Pożyczka z tureckich, jeśli wierzyć wiki. Niezwiązana z szarym.
https://en.wiktionary.org/wiki/шаръ
Czyli to byłoby to samo słowo co rosyjskie "шар" - "kula"? (Szarik - kuleczka).
Ciekawe.
https://ru.wiktionary.org/wiki/шар#.D0.AD.D1.82.D0.B8.D0.BC.D0.BE.D0.BB.D0.BE.D0.B3.D0.B8.D1.8F (https://ru.wiktionary.org/wiki/шар#.D0.AD.D1.82.D0.B8.D0.BC.D0.BE.D0.BB.D0.BE.D0.B3.D0.B8.D1.8F)
Wyglądałoby jakby to słowo się tak błąkało po różnych trochę bardziej abstrakcyjnych pojęciach, a później w większości zniknęło...
-
Hej, chciałbym zaproponować kilka zastępników dla zapożyczeń.
"chorgój" - flaga (por: d-łużycki - "chórgoj")
"chownik" - sejf
"czardło" - atrament (por: słwn - "črnilo")
"cześciolubny" - ambitny (por: ros - "честолюбивый;" chorw - "častoljubiv")
"cześciolubnie" - ambicja (por: ros - "честолюбие;" chorw - "čȁstoljūblje")
"dościówka" - strajk
"(za)dośczyć" - strajkować
"godnota" - wartość (por: czes - "hodnota;" d-łużycki - "gódnota")
"godnotny" - wartościowy (por: czes - "hodnotý")
"gościenia" - salon
"jantar" - bursztyn
"kow" - metal (por: czes/słwc - "kov;" chorw/słwn "kovina")
"miesznik" (ręczny) - mikser
"naczasny" - punktualny
"nasłów" - tytuł (por: chorw - "naslov")
"obrazówka" (pokaznik?) - ekran (por: czes/słwc - "obrazovka")
"ojczyznalubiec" (ródolubiec?) - patriota
"ojczyznalubny" (ródolubiec?) - patriotyczny
"ojczyznalubnie" (ródolubnie?) - patriotizm
"pewnina" (światodzial?) - kontynent (por: czes/słwc - "pevnina," "světadíl/svetadiel" )
"podnóżka" - skarpetka (por: czes/słwc - "ponožka")
"podróżnica" - paszport (por: chorw - "putovnica")
"rzeczowina" - substancja/materiał (por: ukr - "речовина")
"sieciopis" - blog
"siedzyna" - kanapa/sofa
"uśpiech" - sukces (por: czes - "úspěch;" słwc - "úspech;" chorw/słwń - "uspeh;" d/g-łużycki - "wuspěch;" ros/serb/bułg - "успех," białorus - "поспех;" ukr - "успіх;")
"wtórzina" - sekunda (czes - vteřina)
"wygodka" - fotel
"ziem" (ziemina?) - gleba? grunt?
"żonska" - kobieta (por: czes - "ženská;" słwń - "ženska")
Wreszcie, mam trzy możliwe zastępniki dla kolorów fioletowych i różowych. Te kolory są często związane z miłością, a zastępniki to odzwierciedlają.
"miłowy"
"lubowy"
"kochanowy"
-
Hej, chciałbym zaproponować kilka zastępników dla zapożyczeń.
No hej :)
"chorgój" - flaga (por: d-łużycki - "chórgoj")
Po co, jeśli mamy chorągiew?
"cześciolubny" - ambitny (por: ros - "честолюбивый;" chorw - "častoljubiv")
"cześciolubnie" - ambicja (por: ros - "честолюбие;" chorw - "čȁstoljūblje")
Bardziej czciolubny. Zresztą, brzmi to jak określenie kogoś, kto lubi być czczony.
"Gościenia" - salon
Lepiej gościna.
"ojczyznalubiec" (ródolubiec?) - patriota
"ojczyznalubny" (ródolubiec?) - patriotyczny
"ojczyznalubnie" (ródolubnie?) - patriotizm
Nie podobają mi się te słowa. Przede wszystkim powinno być ojczyznolubiec. Po drugie, tworzenie słów z lubiec jest obce polszczyźnie. Po trzecie, jest po prostu brzydkie, zwłaszcza kiedy możemy je ominąć i użyć jakiegoś sufiksu.
"wtórzina" - sekunda (czes - vteřina)
Wtórzyna bardziej.
"wygodka" - fotel
Kojarzy się z wygódką.
"żonska" - kobieta (por: czes - "ženská;" słwń - "ženska")
Żeńska.
-
Chyba lepiej powskrzeszać trochę rdzeni zamiast tworzyć tyle derywatów, w końcu w polskim już się dużo powtarza.
"gościenia" - salon
Można by coś z tego:
https://en.wiktionary.org/wiki/salon#Etymology (https://en.wiktionary.org/wiki/salon#Etymology)
Chociaż wydaje mi się, że to cerkiewe "seló" już jest zajęte przez 'sioło'.... Ale Boryś podaje inne pochodzenie 'sioła' trochę dziwne. :/
"jantar" - bursztyn
Jantar nie jest też czasem pożyczony?
Po co, jeśli mamy chorągiew?
Ale to jednak też pożyczka, chociaż strasznie stara. :D
-
(1) prawomów albo (2) mównia - gramatyka
(1) porównij czes. mluvnice i słowenski pravopis
Nie można po prostu jak Czechy mównica (mluvnice pochodzi od mluvit) powiedzieć bo te słowo już w naszym języku egzystuje. Dlatego kształtujemy, jak Słowenie na ortografię pravopis, my prawomów (końcówka mów własznie relacje ma do czeskiego mluvnice).
(2) zobacz synonim polski do słowa ortografia "pisownia"
Przy samym myśleniu (ze względu na czeski "mluvnice") kształtujemy słowo "mównia"
PS: Czy też pokryń by szło na słowo "barwa/kolor"? Słowo kolor etymologicznie pochodzi z "ḱel-" (od języka praindoeuropejskiego, znacza "pokryć")
-
No i jeszcze zamiast siedzyna to się aż prosi siedzina, a żonska mi się nie podoba, już zniosę żeńszczyznę (och, bym zapomniał o naszej pięknej niewieście). Zamiast naczasny też aż się prosi naczesny, a zamiast (za)dośczyć - (za)dościć. Czardło mi się nie widzi, wolę np. maścidło (idąc za Bułgarami). Zamiast ojczyznalubiec bym dał np. ojczyźnianin (skoro już i tak już mamy absurd typu powodzianin), chociaż Czesi mają coś w stylu właścieniec, a Macedończycy - rodolub. Określenia miłowy, lubowy, kochanowy dziwnie mi się kojarzą, lepiej brzmi np. milny, lubny, kochanny.
Co do pokryń, to chyba właściwsze jest np. pokryj. Z kolei prawomów mi się nie podoba, to raczej by była ortofonia (w wyniku analogii do prawopisu).
Ale to jednak też pożyczka, chociaż strasznie stara. :D
To zawsze możemy się pobawić, czym można zastąpić mleko, pieniądz, książkę itd. ;)
-
Co do pokryń, to chyba właściwsze jest np. pokryj.
Rozumię, trzeba ale brać pod uwagę że pokryj formą czasownika pokryć jest.
Z kolei prawomów mi się nie podoba, to raczej by była ortofonia (w wyniku analogii do prawopisu).
A co ze słowem "mównia"? Raczej ta sama sytuacja.
Wymownia by była alternatywą. Powiem dlaczego:
W sztukach wyzwolonych znajdziemy "Trivium", w jakim Gramatyka jest określona jako sztuka "formalnie dobrego mówienia". Być elokwentym praktycznie to samo trafia. Polski synonim do "elokwenty" jest wymowny, no to określam słowo "wymownia" jako nauczanie formalnie dobrego mówienia (co gramatyka też uczy).
-
To zawsze możemy się pobawić, czym można zastąpić mleko, pieniądz, książkę itd. ;)
Cóż, pierwszy wpis wymienia jako założenie usuwanie z zachodnich naleciałości, więc trzymając się litery(piśma?) prawa 'książka' najwyraźniej może zostać. XD
Pochodzenie 'mleka' najwyraźniej jest zawzięcie dysputowane, tak jak i ta 'chorągiew', ale piniądz raczej istotnie musi wylecieć.
"Płacidło"? " "Płatło"?
-
Z tego, co pamiętam, założenie było takie, że zachowujemy zapożyczenia przyswojone już w czasach prasłowiańskich.
Inaczej musielibyśmy wymyślać słowa na chleb i (prawdopodobnie) brzeg.
-
Tak jest, tworzymy narzecze wysokopolskie, nie wysokoprasłowiańskie.
-
Chyba lepiej powskrzeszać trochę rdzeni zamiast tworzyć tyle derywatów, w końcu w polskim już się dużo powtarza.
Chyba to zrobię. Inaczej, słowa stają się przydługawe i mają zbyt wiele zgłosek.
Jantar nie jest też czasem pożyczony?
Ciekawe pytanie. Nie jestem pewien skąd to pochodzi. Sprawdziłem słownik Brucknera, a słowo tam nie pojawia się. Wedlug Wiktionary-a, wszystkie inne języki słowiańskie mają to samo słowo. Istnieją także pokrewne słowa po litewsku i po łotewsku. Zresztą, określenie może ostatecznie pochodzi z fenickiego.
Więc to słowo jest zapożyczone, ale jest bardzo stare. To chyba pożyczka do prasłowiańskiego, jeśli nie wcześniejsza.
Ale to jednak też pożyczka, chociaż strasznie stara. :D
Tak! Wydaje mi się, że to jest też stara, prasłowiańska pożyczka. Według Brucknera pochodzi z mongolskiego, chyba przez jakiś język turecki.
W każdym razie, dziękuję wszystkim za odzew. Wymyśliłem kilka więcej słów.
"dymochód" - komin (por: ros - "дымоход")
"oczki" (albo "patrzydła") - okulary (por: ros - "очки")
"skrajniec" - ekstremista
"stojnisko" - parking
To chyba tak, a czy słowo "lornetka" jest pożyczone czy nie?
-
To chyba tak, a czy słowo "lornetka" jest pożyczone czy nie?
Rodem z Francji końcówka -etka prawdę ci powie...
A te ostatnie cztery twory już są lepsze. Co do zapożyczeń słowiańskich, to Jagodzianka uważa, że w ciągu całej historii Słowianie ze względu na ich centralne położenie zapożyczyli mnóstwo słów i mają stosunkowo mało czysto autochtonicznych słów. Więc przyjmując tę teorię... lepiej się nie bawić aż na takim poziomie :) .
-
Lornetka jest z francuskiego lorgnette.
Co do okularów, spotkałem się z żartobliwym określeniem "patrzałki" i mnie się ono podoba.
Skrajniec w mianowniku nie wzbudza wątpliwości, w przypadkach zależnych ma niewygodną grupę spółgłoskową - tego skrajńca (skrajnca - jak garnca?). Chyba, żeby uprościć skrajniec-skrajca (tak jak Grodziec-Grójca, chrzest-chrztu, ociec-ojca).
Stojnisko według mnie jest zbyt podobne do stoiska, które znaczy jednak co innego. Co prawda w podobnym kontekście mamy sufiks -n- (dostojny, przystojny), jednak tutaj nie wiem, czy jest morfologicznie umotywowany. W podobnie zbudowanym do-stoj-n-iku ten sufiks zdecydowanie ma sens.
-
Słuszna uwaga z tym skrajncem! Przypomnę tylko zasady narzecza wysokopolskiego ze starego forum (już będzie 10 lat tego pomysłu w tym roku xDDDD)
Narzecze wysokopolskie - odmiana języka polskiego polegająca na pomysłości zupełnego oczyszczenia Polszczyzny z zachodnich naleciałości. Zapożyczenia słowiańskie zostają zachowane, ponieważ niemożliwym jest ich całkowite usunięcie.
-
Więc przyjmując tę teorię... lepiej się nie bawić aż na takim poziomie :) .
Nawet chcąc, obawiam się, że nie doszlibyśmy do konsensusu, co jest zapożyczeniem, a co nie, bo to czasy tak odległe, że wiele fonetycznych wskazówek zatarło się, nie mówiąc o tym, że mało wiadomo o starożytnej sytuacji etnojęzykowej w tej części świata. Np. słowa na #x, są teorie od: wszystkie zapożyczone do: regularny kontynuant *sk- w prasłowiańskim.
-
Słuszna uwaga z tym skrajncem!
Uwaga niesłuszna, wynikła z niedostatecznego wmyślenia się w morfologię tegoż pięknego neologizmu. Dziwne, żeś tego nie zauważył.
Otóż odmiana skrajeńca jest taka sama jak odmiana bieńca, szewca, odetchu czy pieska. Trzeba zwrócić uwagę na to, że sufiks -n- zawiera jer.
Jako że ten paradygmat odmiany szczególnie cenię, skrajeńca tylko mogę poprzeć i pochwalić.
-
Postój?
-
Słuszna uwaga z tym skrajncem!
Uwaga niesłuszna, wynikła z niedostatecznego wmyślenia się w morfologię tegoż pięknego neologizmu. Dziwne, żeś tego nie zauważył.
Otóż odmiana skrajeńca jest taka sama jak odmiana bieńca, szewca, odetchu czy pieska. Trzeba zwrócić uwagę na to, że sufiks -n- zawiera jer.
Jako że ten paradygmat odmiany szczególnie cenię, skrajeńca tylko mogę poprzeć i pochwalić.
Tyle że ten paradygmat ze zmienianiem pozycji e już jest na wymarciu we współczesnym polskim i nie widzę powodu, by go ożywiać. Dla mnie dzisiaj alternacja skrajniec ~ skrajeńca jest nie do przyjęcia, w takich wypadkach współczesny polski wyrówna temat do postaci skrajeniec.
-
Dzisiaj czuję się bardzo twórczy. :-)
"dokropki" - precyzyjny
"gródwódnica" - ratusz
"gródwódz" - burmistrz
"jarba" - kolor, barwa (bo kiedy wiosna (jar) przejdzie, rośliny i kwiaty zaczną rosnąć. Potem, wszytsko staje się kolorowe (jarbowy).)
"(po)jarbić" - kolorować
"przymorska" - plaża
"sądba" (albo dola) - los (por: ros - "судьба́;" chorw - "sudbina")
"szłomka" - kask
"wiedoryb" - delfin (bo delfiny są inteligentne)
"Wschódska" - Japonia (gdzie słońce wschódzi)
"ząbarz" - dentysta (por: czes - "zubař;" słwc - "zubár;" chorw - "zubar;")
"ząbarztwo" - dentystyka
Wymyśliłem cztery możliwe zastępniki dla słowa "muzeum." Szczerze mówiąc, nie jestem bardzo zadowolony z nich, a doceniam wasz odzew.
"krasnica"
"natchnąnica"
"starożnica"
"wystawnica"
-
"gródwódnica" - ratusz
"gródwódz" - burmistrz
Rusko to brzmi. Grodowodnica, grodowódz chyba lepiej, polski jednak lubi spójki w kompozycji.
"ząbarz" - dentysta (por: czes - "zubař;" słwc - "zubár;" chorw - "zubar;")
"ząbarztwo" - dentystyka
*zębarz, zębarstwo
-
"dokropki" - precyzyjny
"przymorska" - plaża
"sądba" (albo dola) - los (por: ros - "судьба́;" chorw - "sudbina")
Więc doczekałeś się odEZwu z mojej strony :-)
"Dokropki" nie jest po polsku. O ile można tworzyć przymiotniki z wyrażeń przyimkowych (doustny, nadrzewny), o tyle sufiks -i musi zmiękczać końcową spółgłoskę tematu. Wilczy, człowieczy, niewolniczy, więc także i dokropczy, jeśli już.
"Przymorska" to dla mnie przymiotnik rodzaju żeńskiego, z typowym sufiksem przymiotnikowym. "Polska" jest tutaj wyjątkiem, zresztą dawniej też była przymiotnikiem. Proponuję przymorze.
"Sądba" według mnie wymaga zmiękczenia d przed sufiksem -ba,wszak mamy gędźbę i ględźbę, groźbę i chąśbę, więc sądźba brzmiałaby ciut bardziej polsko.
-
Sędźba lepsza.
-
"Przymorska" to dla mnie przymiotnik rodzaju żeńskiego, z typowym sufiksem przymiotnikowym. "Polska" jest tutaj wyjątkiem, zresztą dawniej też była przymiotnikiem. Proponuję przymorze.
Niestety geografowie już zarezerwowali tę nazwę, mówimy przecież o rzekach Przymorza.
-
"Dokropki" nie jest po polsku. O ile można tworzyć przymiotniki z wyrażeń przyimkowych (doustny, nadrzewny), o tyle sufiks -i musi zmiękczać końcową spółgłoskę tematu. Wilczy, człowieczy, niewolniczy, więc także i dokropczy, jeśli już.
używając przymiotnika "wąski" jako wzór, wymyśliłem to określenie. A tak, "dokropny" chyba lepsze.
"Przymorska" to dla mnie przymiotnik rodzaju żeńskiego, z typowym sufiksem przymiotnikowym. "Polska" jest tutaj wyjątkiem, zresztą dawniej też była przymiotnikiem. Proponuję przymorze.
Zgadzam się
"Sądba" według mnie wymaga zmiękczenia d przed sufiksem -ba,wszak mamy gędźbę i ględźbę, groźbę i chąśbę, więc sądźba brzmiała by ciut bardziej polsko.
Sędźba lepsza.
"Sędźba" mi się podoba
dzięki za radę :)
-
"jarba" - kolor, barwa (bo kiedy wiosna (jar) przejdzie, rośliny i kwiaty zaczną rosnąć. Potem, wszytsko staje się kolorowe (jarbowy).)
Zaraz zaraz zaraz ;-D
My już tak dużo tych slów do słowa "barwa" mieliśmy że teraz by czas był żeby się nareście na jedno słowo zgodzić.
Twój pomysł jest fajny (dlatego chyba Rosjanie uźywają słowo "цвет" na "barwa" (bo, jak mówisz, kwiaty zaczną rosnąć)). Końcówka -ba nie jest ale chyba typowa dla słowiańskich języków.
Dobra mieliśmy te pomysły:
- kokł/kokom
- ćwit/kwiat
- rumień
- pokryń/pokryj
- jarba
Sam tenduję do ćwit/kwiat albo pokryń/pokryj
-
Twój pomysł jest fajny (dlatego chyba Rosjanie uźywają słowo "цвет" na "barwa" (bo, jak mówisz, kwiaty zaczną rosnąć)). Końcówka -ba nie jest ale chyba typowa dla słowiańskich języków.
W polskim końcówka -ba jest już nieproduktywna :-(
-
"gródwódnica" - ratusz
Co jest złego w "wietnicy"?
Brzmi nieporównywalnie zgrabniej i w dodatku naprawdę kiedyś istniało, nawet jeśli nie oznaczało ściśle ratusza.
"gródwódz" - burmistrz
Tutaj trochę gorzej, ale chyba też coś od 'wiecu' możnaby urobić.
"sądba" (albo dola) - los (por: ros - "судьба́;" chorw - "sudbina")
https://pl.wikisource.org/wiki/Encyklopedia_staropolska/Źrzeb (https://pl.wikisource.org/wiki/Encyklopedia_staropolska/Źrzeb)
https://pl.wikisource.org/wiki/Słownik_etymologiczny_języka_polskiego/kob (https://pl.wikisource.org/wiki/Słownik_etymologiczny_języka_polskiego/kob)
Sporo takich słów też najwyraźniej istniało, zanim wyparło je w niemieckie "Los" przyjmując też kulturalne, europejskie znaczenie :P.
Więc też można z nich coś zrobić.
-
"gródwódz" - burmistrz
Tutaj trochę gorzej, ale chyba też coś od 'wiecu' możnaby urobić.
Albo od wodzenia. Wodzirej :D
-
"ciemnidło" - abażur (por: słwc - "tienidlo")
"jasnica" - latarnia
"kochaziemiec" (albo "ziemuwiel") - ekolog
"kochaziemstwo" (albo "ziemuwielstwo") - enwironmentalizm
"łuczarka" - latarka
"nabydło" - waluta
"napisko" - tablica
"obłaść" - obszar, region
"sączka" - filiżanka/kubek
"Srebska" - Argentyna
"widzarstwo" - optometria
"widzarz" - optometrysta
-
"gródwódz" - burmistrz
Za dużo niemieckiego było w szkole? Grodowódz jak już. Jak już...
ząbarztwo
To już w ogóle nie wiem jak scharakteryzować... Jakaś antysłowiańska niedoderywacja. Przeczytajcie ludzie choćby pierwszą lepszą gramatykę historyczną polskiego, jakiś wstęp do filologii słowiańskiej, lepiej będzie to wszystko brzmiało.
-
Albo po prostu słownik etymologiczny i zobaczcie jak się tworzyły słowa w polskim.
-
ząbarztwo
To już w ogóle nie wiem jak scharakteryzować... Jakaś antysłowiańska niedoderywacja.
A ja wiem jak scharakteryzować. To jest hybryda językowa polsko-niemiecka: polski ząb + niemiecki lekarz czyli Arzt + zredukowany z przyczyn fonetycznych sufiks -stwo.
ząbarzt - lekarz zębów, słowo utworzone z niemiecką morfologią, tak jak Butterbrot - przydawka na początku wyrazu.
Przecież bawełna jest podobną hybrydą - Baumwolle, czyli wełna drzewna. Wolle przetłumaczono należycie, a Baum jedynie uproszczono fonetycznie, ale nie spolszczono. I również niemiecka morfologia - przydawka na początku wyrazu. Też powiesz, że bawełna to jakaś antysłowiańska niedoderywacja, czy się do niej przyzwyczaiłeś?
-
Różnica między bawełną a ząbarzctwem (wtf? jak to cholerstwo odmieniać?) polega na tym, że to pierwsze weszło do języka w sposób naturalny.
A ząbarztwo byłoby po ludzku zębarstwem.
-
Oczywiste zamierzyłem napisać "ząbarstwo." "ząbarz" {podobne do "zubař" po czesku) + przyrostek "stwo." Teraz mamy polskie słowo. Nie trzeba wam mnie wyśmiać. Przepraszam, jeśli was denerwuję z moich pomysłów.
-
Jak już to "zębarstwo" i "zębarz" ;) robisz cały czas błąd ignorując ten przegłos (a właściwie biorąc to -ą- za pierwotną cześć tematu).
-
Ahhh! Rozumiem teraz. Znowu nie zrobię tego błędu. dzięki.
-
Jak już to "zębarstwo" i "zębarz" ;) robisz cały czas błąd ignorując ten przegłos (a właściwie biorąc to -ą- za pierwotną cześć tematu).
I pamiętaj o tym przegłosie, a nie bezmyślnie kopiujesz z innych słowiańskich. Nasze ą i ę ma inną genezę niż prasłowiańskie ą i ę.
-
Poza tem, czy narzeczowo nie istnieje zębiarz?
-
Może by umieszczać te tłumaczenia w jakimś Googlowskim arkuszu, wtedy nie ginęło i nie było odkrywano po któryś raz z kolei by to wszystko.
-
Może by umieszczać te tłumaczenia w jakimś Googlowskim arkuszu
<smutny Stallman fejs>
Kiedyś miałam pomysł żeby utworzyć stronę na Conlanger Wiki ze słowami w niskopolskim i wyszczególnionymi wszystkimi propozycjami, ale nie za bardzo mi się chciało przeglądać te milion stron obu tematów.
-
Wystarczy, żeby zacząć dodawać nowe, i tak się szybko uzbiera.
-
Kiedyś miałam pomysł żeby utworzyć stronę na Conlanger Wiki ze słowami w niskopolskim i wyszczególnionymi wszystkimi propozycjami, ale nie za bardzo mi się chciało przeglądać te milion stron obu tematów.
A może rzeczywiście jeszcze powstanie narzecze dolnopolskie, które w kwestii zapożyczeń będzie czymś typu współczesny angielski czy dawna rumuńszczyzna :-D Tak jak ktoś próbował wcisnąć poroński jako przeciwieństwo rodzkiego.
-
"ciemnidło" - abażur (por: słwc - "tienidlo")
Proponowałbym raczej cienidło, abażur ma osłaniać nadmiar światła, a nie zaciemniać.
"jasnica" - latarnia
Nie brzmi ci to źle? Jaśnica, o ile naturalniej.
"kochaziemiec" (albo "ziemuwiel") - ekolog
"kochaziemstwo" (albo "ziemuwielstwo") - enwironmentalizm
Średnio to współgra z naszymi strategiami słowotwórczymi. Egzocentryczne złożenia to domena romańskich języków, mimo wszystko (typu portallaves "breloczek" dosł. "nosi klucze", hiszp.)
"obłaść" - obszar, region
*ob(w)łość, jeśli chcemy się trzymać etymologii. Poza tym, trochę niepotrzebne, skoro mamy już powiat, województwo, obszar, kraj, krainę, ziemie...
"widzarstwo" - optometria
"widzarz" - optometrysta
* widziarstwo i widziarz, temat jest, zdaje się, miękki.
[/quote]
-
I również niemiecka morfologia - przydawka na początku wyrazu. Też powiesz, że bawełna to jakaś antysłowiańska niedoderywacja, czy się do niej przyzwyczaiłeś?
Jakoś nie postrzegam na codzień rzeczy takich jak bawełna, małżonka jako złożeń identyfikowalnych elementów (mimo że historycznie rzeczywiście nimi są)... Ale do narzecza nie kwalifikują się.
-
Może trochę nie na temat, ale dzisiaj moja anglistka przy tłumaczeniu słówek związanych z chorobami wymyśliła:
ulżywacz - terapeuta lub piłeczka antystresowa
-
A jakie proponujecie słowo na 'maskę'?
Rzecz i pojęcie niewątpliwie obecne u większości ludów od dawna, chociaż cięzko powiedzieć czy w funckji wyłącznie obrzędowej, czy też jakiejś innej.
Niewątpliwie także Słowianom.
http://www.academia.edu/3398157/Maski_w_kulturze_pogańskich_Słowian_Zachodnich._Atrybut_rytualno-obrzędowy_czy_fetysz_religijny (http://www.academia.edu/3398157/Maski_w_kulturze_pogańskich_Słowian_Zachodnich._Atrybut_rytualno-obrzędowy_czy_fetysz_religijny)
(https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/736x/96/07/ae/9607ae397e678bdfde5193baa91e46d2.jpg)
Tymczasem w większości europejskich języków panuje chyba to uniwersalne 'masca', którego pochodzenie jest najwyraźniej mętne i tajemnicze.
Chorwaci mają najwyraźniej jakąś 'krinę' i 'licinę'....
Urabiać coś podobnego?
-
W dawnej wersji anatolskiego miałem słowo zagȳ (teraz zahu) < *za-kryvъ.
-
Po przejrzeniu tego jak sobie radzą z tym inne słowiańskie wychodzi że powinnyśmy mieć krynkę albo liczynę.
W dawnej wersji anatolskiego miałem słowo zagȳ (teraz zahu) < *za-kryvъ.
A w rodzkim myślę że będzie to prekruv, podobne tylko z innym prefiksem.
-
Czesi mają škraboškę. Podobno od tego rdzenia, co króbka, ros. короб. W czeskim przekładzie kroniki Kosmasa czytamy též také hry bezbožné, které nad mrtvými svými, na prázdné stíny volajíce a škrabošky majíce na obličejích rozpustile provozovali.
-
No škraboška fajne słowo :)
-
Niewątpliwie ciekawe słowa.
Zastanawiam się swoją drogą, czy są stare, czy jednak bardziej takie divadla ;-)
Rosyjska wiktionary podaje podaj tylko, że личина od 'lica'. Wielkie dzięki. :P
-
Śmiejecie się z "divadla", a to przecież idealna słowiańska kalka teatru!
Teatr < thea-tron
theos* > deus > dziw
-tron > -dło (por. radło - arotron)
Nie wiem, czy świadomie to zrobili, ale jest to dokładna kalka.
*Wiem, że szujodruchy, ale punkt zaczepienia jest.
-
Ma ktoś pomysł na wysokopolskie nazwy miesięcy marzec i maj? Ja bym proponował takie:
Marzec - chrw. ožujak (kłamca?), czes., dłuż pózymski (?), biał. сакавік (sokowiec?), czes. březen (brzozeń?), głuż. nalětnik (naletnik?), ukr. березень (również brzozeń?)
Maj - chrw. svibanj (dosł.: cała kąpiel? kąpnik? kąpiec?), czes. květen (z oczywistych powodów odpada), dłuż. rozhelony, rožownik (różnik? różec?), ukr. i biał. травень (trawień? trawiec?)
Ostateczne propozycje:
Marzec: Brzozeń
Maj: Różeń, Trawień
Tak oto by wyglądały polskie nazwy miesięcy bez zapożyczeń:
Styczeń, Luty, Brzozeń, Kwiecień, Różeń, Czerwiec, Lipiec, Sierpień, Wrzesień, Październik, Listopad, Grudzień.
Tak jakoś przyjemniej.
-
Brzezień jak już?
A chorwacki "svibanj" to nie jest "świdwień" (od świdwy~świbwy)?
-
Ja bym jednak zmiękczył i zastosował przegłos - brzezień. Wszak kwiecień, nie kwiateń.
Osobiście mi trochę szkoda tego maja, bo tak wrósł w polski język i dał tyle pięknych wyrazów pokrewnych.
I oczywiście należy uwzględnić "e" ruchome w odmianie. Brzezień - brzeźnia, jak wrzesień - września.
-
Brzezień jak już?
A chorwacki "svibanj" to nie jest "świdwień" (od świdwy~świbwy)?
Faktycznie, mea culpa, bo jak mówi chorwacka Wikipedia:
Sviba (ili Svib) je veći listopadni razgranati grm koji naraste i do 5 m.
Po ovoj biljci ime je dobio peti mjesec - svibanj.
Co do brzeźnia - racja.
-
Ja głosuję za brzeźniem i trawniem.
-
Trawień mi się bardziej z trawieniem kojarzy.
EDIT: Skąd się w ogóle wzięły te końcówki miesięcy -eń?
-
Z końcówki przymiotnika -ьn- i substantywizującego -jь (por. gęsty → gąszcz, wodzić → wódz).
-
Jak byście przetłumaczyli na wysokopolski tak powszechny wyraz, jak "mapa"? Z łaciny mappa znaczy obrus, ale to raczej kiepska zamiana. Z kolei greckie χάρτης (skąd wzięła się rosyjska карта czy francuska la carte) znaczy dosłownie papier (co jako zapożyczenie odpada). Litwini zauważyłem mają swoje "žemėlapis" - początek to "ziemio-", a co oznacza końcówka tego słowa? Litewskiego nigdy nie znałem. Na srpskohrvatskom mają "zemljovid" - czy coś jak "ziemiowidz" wchodzi w grę? Może ziemiorys?
A co do papieru - rosyjska бумага odpada, bo jest zapożyczeniem (choć bardzo przekształconym). W zasadzie wszędzie mają albo "pap(i/e)r" albo (c)hart(i/j)a. Może jakiś rzeczownik od "biały"?
-
Mapa to może krajowód, ziemiowód, krajowidz, światowidz, światowód?
A papier... może po prostu pismo?
A tak, to bielniec? Bielec?
-
Jak byście przetłumaczyli na wysokopolski tak powszechny wyraz, jak "mapa"? Z łaciny mappa znaczy obrus, ale to raczej kiepska zamiana. Z kolei greckie χάρτης (skąd wzięła się rosyjska карта czy francuska la carte) znaczy dosłownie papier (co jako zapożyczenie odpada). Litwini zauważyłem mają swoje "žemėlapis" - początek to "ziemio-", a co oznacza końcówka tego słowa? Litewskiego nigdy nie znałem. Na srpskohrvatskom mają "zemljovid" - czy coś jak "ziemiowidz" wchodzi w grę? Może ziemiorys?
A co do papieru - rosyjska бумага odpada, bo jest zapożyczeniem (choć bardzo przekształconym). W zasadzie wszędzie mają albo "pap(i/e)r" albo (c)hart(i/j)a. Może jakiś rzeczownik od "biały"?
Nie zgadzam się na pismo zamiast papieru z powodu dużej wieloznaczności, ale nic lepszego nie przychodzi mi do głowy (może np. liściec?), a ziemiorys odpada z powodu germańskiego -rys-, już lepiej by było ziemiopis.
-
Może drzewień a. księgiew na papier (liściec też ok).
-
Jeszcze tego nie było... jak zastąpić seks i masturbację? ;-) (niewulgarnie!)
-
Mi by się widział spół, skrót od spółkowania (tak jak wyraz sex funkcjonuje jako krótszy i mniej formalny odpowiednik sexual intercourse). Co prawda na trunkacje i kontaminacje krzywo się w tym wątku patrzy, ale tutaj właśnie pasuje „podslanżenie” w ten sposób.
-
Może spółkowanie i samospółkowanie/samogwałt?
Swoją drogą - jest gdzieś słownik wysokopolskiego?
-
Gwałt jest zapożyczeniem, więc tak sobie.
A słownika chyba nikt nigdy nie zebrał.
-
Gwałt jest zapożyczeniem, więc tak sobie.
...oczywiście z mojego ukochanego niemieckiego. Poza tym samogwałt jest niemile widziany u lewicowców, lepszy spół i samospół, a za społem przemawiają w dodatku fakty południowosłowiańskie (spol to płeć).
-
a ziemiorys odpada z powodu germańskiego -rys-, już lepiej by było ziemiopis.
Albo 'ziemioryt'? To już chyba rodzime, i nawet się nawiązuje troche do greckiego pierwowzoru.
Co do sexu to jednak może coś z płcią wykoncypować?
W końcu słowo miało (ma) odpowiednio cielesne znaczenie, teraz już też ściśle odpowiadające 'światowemu' "seks".
A czasowników i derywowanych rzeczowników od niego jak mniemam nie ma, więc jest pole do działania....
-
Masturbacja - ręczenie
-
Masturbacja - ręczenie
Zajęte! :P Mamy już czasownik ręczyć w innych znaczeniach.
-
"Rękanie"?
Niby jak 'ręka' + "nękanie". :-P
Przynajmniej masturbację uważa się najwyraźniej za jakąś kontrakcję, ale nie wiadomo od czego.
-
Ludzie, morfologia i procesa na granicy morfemów!
Rękanie brzmi jak słowotwórz jakiegoś biednego mudżina!
-
Jak jąkanie, jękanie (obok jęczenia).
-
Przynajmniej masturbację uważa się najwyraźniej za jakąś kontrakcję, ale nie wiadomo od czego.
No jak nie wiadomo? Manus "ręka" + turbo "drażnię".
-
Też bym tak zgadywał, ale najwyraźniej niektórzy w o plączą jakieś "turpare", znaczące '"plugawić", "obrzydzać"?
-
To chyba przy jakimś wsparciu ideologicznym, typu od masturbacji się ślepnie.
-
Co do wysokopolskiego odpowiednika "masturbacji", postanowiłem się nieco zainteresować tematem, trochę poszperać w różnych źródłach i uwaga, uwaga... ZNALAZŁEM!
Chyba należy mi jakaś nagroda!
-
Jest pospolite i nacechowane bardzo. Już na poziomie budowy.
A może zwykłe "zaspokajać się" wystarczy? Albo inna pochodna "przyjemności".
-
Przykro mi, że coś takiego kojarzy Ci się z przyjemnością.
Ja wiem, że to taki u nas wewnątrzkonlangerski mem, ale ja naprawdę nie do tego się odwołuję, a do kultury. Przepaść.
-
A może...
-
Aseksualiści znowu się obnoszą ze swoją aseksualnością.
-
Węgrzy mają samozaspokojenie.
-
Swoją drogą, w zimnym jest dość zgrabnie:
ſvajati - ſvajį, ſvajeṡ, ſvaje...
Rzeczownik to ſvajiba.
-
Swoją drogą, w zimnym jest dość zgrabnie:
ſvajati - ſvajį, ſvajeṡ, ſvaje...
Rzeczownik to ſvajiba.
Swójba? W sumie nawet ładnie.
Po rodzku z kolei słowo jest długie: samodosåpokojoväne. Dlatego też nikt się z takim czymś nie pierdoli i mówi po prostu onane. Albo też tåcene masla.
-
Po germańsku masturbacja krótko: sächlei (a seks też krótko: gefour).
Po istanbudzku masturbacja to ručenije lub rukolechkost'.
-
Po germańsku masturbacja krótko: sächlei (a seks też krótko: gefour).
Po istanbudzku masturbacja to ručenije lub rukolechkost'.
Ale czy to odpowiedni temat na toto?
-
Po germańsku masturbacja krótko: sächlei (a seks też krótko: gefour).
Po istanbudzku masturbacja to ručenije lub rukolechkost'.
Człowieku, rozumiem, że masz swój konlang, który strasz się rozwijać, ale to co już robisz, to tak, jakby ktoś odpowiedział "Ej, a ja dzisiaj się masturbowałem" a w temacie, gdzie się mówi o pączkach "Dziś jadłem pączka. Dobry pączek" a gdy mówimy o wodzie mineralnej "Piłem sraczkowiankę".
-
nk wydzieli temat "Masturbacja" do Tłumaczeń.
-
Co z :
dziękować
żegnać
Dwa niewątpliwie istotne, bez przerwy używane słowa, i dwa zapożyczenia....
-
Człowieku, rozumiem, że masz swój konlang, który strasz się rozwijać, ale to co już robisz, to tak, jakby ktoś odpowiedział "Ej, a ja dzisiaj się masturbowałem" a w temacie, gdzie się mówi o pączkach "Dziś jadłem pączka. Dobry pączek" a gdy mówimy o wodzie mineralnej "Piłem sraczkowiankę".
Zachciało się tłumaczyć Dynkowi i Ciupakowi, to się pociągło dalej...
A dziękować to może być błogodarzyć, a żegnać to zdrawiać...
-
Ale slawlangi, w szczególności, że Dynozaur tworząc je opiera na swpjej szerokiej wiedzy slawistycznej, a Ty wrzucasz to co chwilę w każdej chwili.
-
Ale slawlangi, w szczególności, że Dynozaur tworząc je opiera na swojej szerokiej wiedzy slawistycznej, a Ty wrzucasz to co chwilę w każdej chwili.
wtf ??? Przecież mam tylko jeden slawlang i będzie tylko jeden slawlang, już dawno nie wrzucałem żadnych istanbudzkich tłumaczeń.
-
Chodzi o to, że podawanie przykładów z własnych slawlangów wskazuje na możliwe formacje tych słów na gruncie słowiańskim i jest pomocne. Zwłaszcza, jeśli to faktycznie dobrze wywiedziony conlang.
-
No tak, choć w sumie np. sufiks -ba też jest znany Bałtom... a poza tym ja w tym dziale się opieram zawsze na istniejących językach słowiańskich lub pochodnych znaczeniach, a nie na własnych slawlangach.
-
Chodzi o to, że to temat o zamiennikach słów obcego pochodzenia tymi pochodzenia polskiego, a więc użycie tutaj zamienników słowiańskich jest na miejscu. A germański nie jest, ten drugi niby jest, no, ale raczej nie proponujesz lekkoręczności, prawda-li? No i przy okazji, upominam Cię, że w ten sposób zachowujesz się co chwilkę.
-
Chodzi o to, że to temat o zamiennikach słów obcego pochodzenia tymi pochodzenia polskiego, a więc użycie tutaj zamienników słowiańskich jest na miejscu. A germański nie jest, ten drugi niby jest, no, ale raczej nie proponujesz lekkoręczności, prawda-li? No i przy okazji, upominam Cię, że w ten sposób zachowujesz się co chwilkę.
Em, chyba w tym dziale to pierwszy raz, a to, że zapomniałem dodać, że sächlei to jest odpowiednik samoulgi lub samoulżenia, to rzeczywiście mój błąd, a to drugie tłumaczenie to tylko ciekawostka, bo w istanbudzkim słowa "lekki" i "lekkość" trochę zmieniły znaczenie. To chyba tyle gwoli wyjaśnienia.
-
Znowu.
nawigacja - naprowadzanie, naprowadnictwo
rewolucja - przewrót
autochtoniczny - tubylczy
kadencja - tok? (od ciec, jak potok)
-
O co kaman?? Określ dokładnie błąd w moim zachowaniu, przecież tylko wyjaśniłem, gdzie leży błąd i nieporozumienie.
-
Kadencja mnie od razu kojarzy się z cadere, czyli spadać, upadać. Nie zapominajmy też, że kadencja to układ akordów kończących utwór, frazę, część utworu itp. - kadencja wielka doskonała, kadencja plagalna. Jest także kadencja jako popisowy, rozbudowany ornament podkreślający zakończenie utworu, pojawia się np. w barokowych ariach da capo.
Czy też powiedziałbyś, że pianista uwieńczył koncert wirtuozowskim tokiem? Lub utwór kończy się tokiem wielkim doskonałym?
-
A szczerze? To nawet ładnie brzmi.
-
Planet, ni planet karłowatych chyba nie było, zatem dodaję:
Merkury - ?
Wenus - Jutrzenka, Pierworadka
Ziemia - Ziemia
Mars - Łada
Ceres - Marzanna, Morana, Morena
Jowisz - Jesza, Perun (Pierun? Piorun?)
Saturn - ?
Uran - ?
Neptun - Mokosz
Pluton - Weles
Starałem się dobierać tak, aby słowiańscy bogowie odpowiadali rzymskim, ale nie zawsze się tak da. Swoją drogą Słowianie bóstwa wiązali bardziej z gwiazdozbiorami niż planetami, stąd trzech planet nie potrafię nazwać.
-
Planet, ni planet karłowatych chyba nie było, zatem dodaję:
Merkury - ?
W sumie też pasuje Weles... Tylko że postać fonetyczna ‹Weles› jest nieprawdopodobna na obszarze (przed)polskim.
Mars - Łada
Raczej Łado (=pan młody, on, także prawdopodobnie młody bóg w kontekście mitologicznym) jak już (chociaż słowiańskich bogów czy też imion bogów o konotacjach wojennych jest akurat dość sporo, do wyboru do koloru).
Jowisz - Jesza, Perun (Pierun? Piorun?)
Jak po wysokopolsku to Piorun. Ja obecnie skłonny jestem widzieć w Jaszu/Jeszy zdrobnienie od Jarowita (czy podobnego teonimu). Dyskutowaliśmy o tym na forum jakiś czas temu.
Starałem się dobierać tak, aby słowiańscy bogowie odpowiadali rzymskim, ale nie zawsze się tak da. Swoją drogą Słowianie bóstwa wiązali bardziej z gwiazdozbiorami niż planetami, stąd trzech planet nie potrafię nazwać.
Ano, też ze Słońcem, z Księżycem, więc nieraz trochę niezręcznie łączyć jeszcze z planetami.
-
Mam pytanie: A jakie słowo by wpadło na "flaszka"/"butelka"?
"Flaszka" ma oczywiście etymologię germańską, a "butelka" romańską.
Paru myśli w tym przypadku o czeskim słowie "láhev" (jaki polski ekwiwalent by był "łagiew"), co niestety ma też etymologie germańską (staroniemiecki "Lägel" lub "Legel").
Mam pomysł "płynnica" (dla mnie to ma rdzeń staropolski) albo "napełnica"/"pełnica"/"napełń" (bo flaszka to coś co się napełnia).
Sam bym powiedział, że "napełń" by była najlepszą opcją (ze względu na to, że to słowo używane w codziennym życiu, jest koniecznie, że musi mieć mało sylab)
-
E, jak mówisz takie dość słowo jak lodówka, czy zamrażarka, to ilość trzech sylab nie przeszkadza. A forma napełń, brzmi strasznie nie intuicyjnie.
Może pelń (jak pieśń?)
-
Może pelń (jak pieśń?)
Już lepiej brzmi!
E, jak mówisz takie dość słowo jak lodówka, czy zamrażarka, to ilość trzech sylab nie przeszkadza.
Ale też słowo "lodówka"/... nie jest często użyte jak słowo "flaszka", znaczy, że myślenie o maksymalnie dwóch sylab jest warte.
A forma napełń, brzmi strasznie nie intuicyjnie.
Mimo tego, że "pełń" lepiej brzmi, pytam się tylko, czy mogliśmy zrezygnować od (potrzebnego?) przedrostku "na"
-
Mam pytanie: A jakie słowo by wpadło na "flaszka"/"butelka"?
"Flaszka" ma oczywiście etymologię germańską, a "butelka" romańską.
Paru myśli w tym przypadku o czeskim słowie "láhev" (jaki polski ekwiwalent by był "łagiew"), co niestety ma też etymologie germańską (staroniemiecki "Lägel" lub "Legel").
Mam pomysł "płynnica" (dla mnie to ma rdzeń staropolski) albo "napełnica"/"pełnica"/"napełń" (bo flaszka to coś co się napełnia).
Sam bym powiedział, że "napełń" by była najlepszą opcją (ze względu na to, że to słowo używane w codziennym życiu, jest koniecznie, że musi mieć mało sylab)
Słoweńcy na szklaną butelkę mają "szkielnicę", z kolei "płynnica" chyba jest trochę za ogólna, bo może też chodzić np. o karton, słoik lub worek. "Napełnica" jest nawet spoko, a "napełń" jest jakieś dziwne, bo trudno mi znaleźć analogicznie zbudowane nazwy pojemników.
-
Słoweńcy na szklaną butelkę mają "szkielnicę", z kolei "płynnica" chyba jest trochę za ogólna, bo może też chodzić np. o karton, słoik lub worek.
Ale co z plastikowej? Może zdrobniale od "płynnica": płynniczka albo płynka
"Napełnica" jest nawet spoko, a "napełń" jest jakieś dziwne, bo trudno mi znaleźć analogicznie zbudowane nazwy pojemników.
Napełnica by była nawet spoko, myślę ale, że to słowo najlepiej by było używane w języku literackim. Bo przecież nie jeden pijok do durgiego powie "Daj napełnicę" ;-)
Jak no to już coś takiego jak "Daj napełń"/"Daj pełń"
-
Jak no to już coś takiego jak "Daj napełń"/"Daj pełń"
"Daj napełń" jest niestety wieloznaczne, ja bym zrozumiał, że chodzi o nalanie komuś napoju.
-
A łagiew (*lagy) się nie łapie do prasłowiańskiego? Wydaje się mieć regularne kontynuanty w zach., wsch. i płd.-słowiańskich. I temat na ū też sugeruje starość.
-
"Daj napełń" jest niestety wieloznaczne, ja bym zrozumiał, że chodzi o nalanie komuś napoju.
Dobry argument! Niestety też atakuję on słowo "pełń" (od słowa pełnić, co w języku mówiącym by było zainterpretowanę jako "napełń")
"Napełnica" rzeczywiście dobry kandydat jest, ale chciałbym mieć te słowo krótkie... Jest okay dla języka literackiego, ale nie za bardzo dla mówiącego.
-
A łagiew (*lagy) się nie łapie do prasłowiańskiego? Wydaje się mieć regularne kontynuanty w zach., wsch. i płd.-słowiańskich. I temat na ū też sugeruje starość.
Wikipedia wyraża te same wątpliwości:
W języku prasłowiańskim istniały również formy słowne lagy i lagъve określające takie naczynia. Fakt, że łagiew występuje w wielu językach słowiańskich, podważa panujące przekonanie, że słowo zapożyczone zostało z języka niemieckiego.
Poza tym właśnie ja też nie znam żadnego zapożyczenia, które kończy się na -ew i jest rodzaju żeńskiego. Wracając do butelki, widzi mi się też "stągiew", w końcu są jakieś podobieństwa stągwi do butelki.
BTW jak krótko i jednoznacznie zastąpić plastik? Tworzywo sztuczne jest za długim tworem.
-
A bańka nie jest słowiańska?
Albo gąsiorek jako dużo mniejszy gąsior.
-
A bańka nie jest słowiańska?
Nie za bardzo chyba słowiańska, bo od łacińskiego balneum, lecz z drugiej strony jest to zapożyczenie jeszcze prasłowiańskie ze względu na rozwinięte kontynuanty w językach potomnych.
-
Ten pomysł jeszcze mam:
szkłopust (od niemieckiego "Hohlglas") (tylko dla flaszek szklanych)
Jednak mi się podoba pomysł żeby w polskim określić dwa rodzaje flaszek:
(1) szkielnica/szkłopust (na flaszki szklane)
(2) ?? (na flaszki plastykowe/aluminiowe/...)
Dla słowo (2) bym używał słowo "giętki", "giętnica"/"giętpust" może by pasowało...
-
Bańkowski twierdzi że "łagiew" to wątpliwa pożyczka. Choć motywuje to też tylko, tym że ogólnosłowiańskie....
Podaje greckie lágȳnos jako możliwy kognat.
-
Dobra te propozycje mamy:
(1) szkielnica (flaszki szklane)
(2) szkłopust (flaszki szklane)
(3) giętpust (flaszki giętkie)
(4) napełnica (ogólnie)
Miałbym jeszcze jedną ładnie brzmiącą propozycję:
nalew (niestety te słowo już używano w polskim, ale może jakoś da się z podstawy tego nowe zrobić)
Pomysł jest ten, że flaszka służy to nalewania picia do kubek/...
"Zmodifikowano" mogło te słowo brzmić "lewek" (problem należa na tym, że kojarzy się z lewakami i rurkowcami... ;-D)
-
pisotrzym - papier (to, co pisane, jest trzymane na papieru)
ścianisko - mur (zgrubiale od ściana)
liczek - komputer (od liczyć)
ciągniec - magnet (od ciągać)
-
Wiesz o tym, że duża część Twoich propozycji jest skonstruowana wysoce morfoligicznie nieintuicyjnie?
-
Wiesz o tym, że duża część Twoich propozycji jest skonstruowana wysoce morfoligicznie nieintuicyjnie?
No to mój kolego daj mi tutorial do słowotwórstwa, jak ci się to nie podoba
-
Do komput'ra, moim zdaniem, pasowałoby bardziej liczmię. "Ścianisko" (lub "ścianiszcze") jest całkiem przyjazne, za to "pisotrzym" - zupełnie szkaradne. Może "płaśmię", "płaszczymię" (od "płaski")?
Zupełnie nie wiem, jak możnaby zastąpić "musieć".
-
Zupełnie nie wiem, jak możnaby zastąpić "musieć".
W sumie nie wszystkie słowiańskie rozróżniają "mieć powinność"/"trzeba" i "musieć", więc chyba lepiej będzie nie rozróżniać, a jak już trzeba, to można powiedzieć opisowo: mam konieczność/obowiązek.
-
Dzisiaj z bólem musiałem w jedném zdaniu użyć te słowie, ale mam propozycyje przetłumaczenia ich:
pizza - nudnik (od pochodzenia tegoż słowa - dania włoskich chłopów sporządzanego z resztek mąki, sera i pomidorów)
weekend - zapiątek
Wyraz pokrewne:
pizzerka - nudniczka
pizzer - nudniczarz
pizzerja - nudniczarnia
weekendowy - zapiątkowy
-
Dzisiaj z bólem musiałem w jedném zdaniu użyć te słowie, ale mam propozycyje przetłumaczenia ich:
pizza - nudnik (od pochodzenia tegoż słowa - dania włoskich chłopów sporządzanego z resztek mąki, sera i pomidorów)
weekend - zapiątek
Wyraz pokrewne:
pizzerka - nudniczka
pizzer - nudniczarz
pizzerja - nudniczarnia
weekendowy - zapiątkowy
Słowo na "weekendowy" nawet fajne, choć jakoś mi się bardziej nasuwa "popiątkowy",
Pizza po staroangielsku to miała być "Neopolis brādhlāf", czyli taki "szeroki chleb". Mnie to zainspirowało to wymyślenia "szerznicy" lub ściślej opisując materię pizzy - "okrąglicy" lub "kolicy".
Co do wcześniejszych propozycji, to wolę na komputer ten cały "poczytacz" niż przedziwny "liczek", a jak już ma być "liczmię", to lepsze jest "liczmo" (przecież mamy sufiks -mo, to nie ma co kombinować), poza tym ma być "ścienisko" (ludzie, nie zapominajcie o procesach!), a co do magnesu to unikałbym trudnej w odmianie formy "ciągniec" - mnie się nasuwa "ciągacz" lub "twardziec" (to drugie znaczenie zainspirowane łaciną).
-
Terminologia fizyczna i astronomiczna:
energia - ŻYWIA, ŻYWNIA, ŻYWIZNA
materia - CIAŁOTWÓR, ISTNICA (od istnienia)
antymateria - PRZECIW-...
masa - CIĘŻYCA
elektryczność - GRZMOTNOŚĆ
ładunek - UPEŁNIENIE (może z innym przedrostkiem)
atom - OSOBNIK, ODSOBNIK, ODCIĘTNIK
kwark - SAMOTRZETNIK ::-)
elektron - GRZMOTNIK ::-)
proton - PIERWOTNIK
neutron - ?
neutrino - ?
foton - ŚWIETLNIK
gluon - LEPNIK
kwant - MAŁODAWKA
spin - SKRĘT (są cząstki lewo- i prawoskrętne, w odniesieniu do spinu)
grawitacja - CIĄŻENIE (już funkcjonuje)
grawiton - CIĄŻNIK
orbita - PĄĆ, PĄCIZNA, (W)KOŁOPĄĆ
planeta - WAŁĄSKA, WAŁĘSKA (od wałęsania się po niebie)
planetoida - PODWAŁĄSKA
-
neutron - ?
neutrino - ?
Może obojętnik?
planetoida - PODWAŁĄSKA
Brzmi jak jakaś wiocha :P Ale podoba mi się
-
spin - SKRĘT (są cząstki lewo- i prawoskrętne, w odniesieniu do spinu)
Ale skręt to już po wysokopolsku joint.
neutron - ?
neutrino - ?
Może ten obojętnik i to obojęteńce?
Co do planety, ciekawe, że nic dotąd nie zaproponowano. Zajrzałem do Moszyńskiego, faktem jest, że lud nasz nie miał zbyt wielkiej wiedzy o tych ciałach niebieskich, co najwyżej o Jutrzence coś tam wiedział. Ale o ruchu ciał niebieskich mówiono jako o chodzeniu - więc może prościej nazwać 'planetę' chodunką.
Albo pójść za odjechaną etymologią *gvězdy wg ESSJa (*ǵwvoy-stā 'stojaca gwiazda') i zbudować postać *gvě-xod-ja > gwiechodza, hehe.
Planetoida stosownie choduniczka lub gwiechódka.
-
No to może:
spin - SKRĘCENIE
neutron - OBOJĘTNIK
neutrino - OBOJĘTNICZEK (głupio brzmi, ale jest konsekwentnie)
kometa - WARKOCZNICA
galaktyka - GWIAZDOSTRÓW (wyspa gwiazd)
Pojęcia fizyczne były całkiem dobrze polszczone do mniej więcej przedwojnia. Potem to już raczej pożyczki bezpośrednio z angielskiego.
Zajrzałem do Moszyńskiego, faktem jest, że lud nasz nie miał zbyt wielkiej wiedzy o tych ciałach niebieskich, co najwyżej o Jutrzence coś tam wiedział.
Lud wiedział, tylko wiedza poszła z dymem. Normanowie się znali na gwiazdach, ktoś tam postawił Stonehenge, a nasi co? Po drzewach skakali, w bagnach się taplali, a potem ni stąd ni zowąd podbili pół Europy? Incredibile.
-
Lud wiedział, tylko wiedza poszła z dymem. Normanowie się znali na gwiazdach, ktoś tam postawił Stonehenge, a nasi co? Po drzewach skakali, w bagnach się taplali, a potem ni stąd ni zowąd podbili pół Europy? Incredibile.
Wcale niekoniecznie. Indoeuropejczycy czy Semici w stanie wciąż mocno zdziczałym podbijali ludy śródziemnomorskie bardziej zaawansowane od siebie. Nie mówiąc o Germanach i Imperium Rzymskim. Wiedza o gwiazdach czasem się przydaje, a czasem nie - na stałym lądzie można bez niej żyć, zwłaszcza jak ma się dobrze rozwinięte technologie mleczarskie (słowiańskie niemieckich Quark czy Schmetter-ling!) i eksplozję demograficzną.
-
spin - SKRĘT (są cząstki lewo- i prawoskrętne, w odniesieniu do spinu)
Ale skręt to już po wysokopolsku joint.
Czy od razu muszą być tylko jakieś skojarzenia z marginesu społecznego? Przecież skręt to m.in. zmiana kierunku, rowki w śrubkach :)
-
Czy od razu muszą być tylko jakieś skojarzenia z marginesu społecznego? (…)
LOL
kometa - WARKOCZNICA
Kosa! :)
galaktyka - GWIAZDOSTRÓW (wyspa gwiazd)
Galaktykę mamy już w wysokopolskim prawdziwym - droga mleczna :)
-
Galaktykę mamy już w wysokopolskim prawdziwym - droga mleczna :)
Analogicznie do księżyców?
Nie wiem, czy wygodnym byłoby nazywanie Andromedy i innych galaktyk drogami mlecznymi.
-
Analogicznie do księżyców?
Nie wiem, czy wygodnym byłoby nazywanie Andromedy i innych galaktyk drogami mlecznymi.
I tak nazywamy, tyle że po grecku.
-
kometa - WARKOCZNICA
Kosa! :)
Miotła?
-
Miotła?
Przeca kosa to warkocz :)
-
“Casta” - aleja, bulwar (por: czes/słwc/chorw/słwń - "cesta”) (wskrzeszony wyraz) http://grzegorj.w.interiowo.pl/popraw/zmnort.html
“Cewnica” - flet https://archive.org/stream/EtymologicalDictionaryOfTheSlavicInheritedLexicon_201310/179381168-Etymological-Dictionary-of-the-Slavic-Inherited-Lexicon#page/n87/mode/2up/search/cevnica
“Czarnokrwistość” - melancholia (wskrzeszony wyraz) https://pl.wikisource.org/wiki/M._Arcta_S%C5%82ownik_Staropolski/Czarnokrwisto%C5%9B%C4%87
“Drużyca” - satelita (por: czes - “družice;” słwc - “družica”)
“Drzewełna” - bawełna
“Gardzina” - bohater (por: czes/słwc: “hrdina”) (wskrzeszony wyraz) https://pl.wikisource.org/wiki/M._Arcta_S%C5%82ownik_Staropolski/Gardzina
“Gardziniski” - bohaterski (por: czes - “hrdinský;” słwc: “hrdínsky”)
“Godziętny” - wartościowy (wskrzeszony wyraz) https://pl.wikisource.org/wiki/Strona:M._Arcta_S%C5%82ownik_Staropolski.djvu/0106
“Godziętność” - wartość (wskrzeszony wyraz)
“Gruść” - melancholia, depresja (por: ros - "грусть") (nowy rdzeń) https://archive.org/stream/EtymologicalDictionaryOfTheSlavicInheritedLexicon_201310/179381168-Etymological-Dictionary-of-the-Slavic-Inherited-Lexicon#page/n203/mode/2up/search/sadness
“Chromowód” - wózek inwalidzki
“Jawnica” - demonstracja, manifestacja
“Junydło” - krem do skóry (nowy rdzeń: "juny" - młody) https://archive.org/stream/EtymologicalDictionaryOfTheSlavicInheritedLexicon_201310/179381168-Etymological-Dictionary-of-the-Slavic-Inherited-Lexicon#page/n217/mode/2up/search/juny
"Kosnąć" ("Ukosnąć") - kontaktować (nowy rdzeń) (por: ros "коснуться" - dotykać ) https://archive.org/stream/EtymologicalDictionaryOfTheSlavicInheritedLexicon_201310/179381168-Etymological-Dictionary-of-the-Slavic-Inherited-Lexicon#page/n249/mode/2up/search/touch
“Kotora” - konflikt (nowy rdzeń) (por: scs "котора" - kłótnia) https://archive.org/stream/EtymologicalDictionaryOfTheSlavicInheritedLexicon_201310/179381168-Etymological-Dictionary-of-the-Slavic-Inherited-Lexicon#page/n249/mode/2up
“Krasnica” - toaletka
“Kraśba” - farba (wskrzeszony wyraz) https://pl.wikisource.org/wiki/M._Arcta_S%C5%82ownik_Staropolski/Kra%C5%9Bba
“Krzno” - futro (por: chorw/słwń: “krzno;” mac: “крзно”) (wskrzeszony wyraz) https://pl.wikisource.org/wiki/M._Arcta_S%C5%82ownik_Staropolski/Krzno
“Kudź” - krytyka (derywacja wsteczna) (nowy rdzeń)
“Kudzić” (“Pokudzić”) - s/krytykować (nowy rdzeń) (por: chorw - "kuditi") https://archive.org/stream/EtymologicalDictionaryOfTheSlavicInheritedLexicon_201310/179381168-Etymological-Dictionary-of-the-Slavic-Inherited-Lexicon#page/n265/mode/2up/search/blame
“Kudźny” - krytyczny (nowy rdzeń)
“Liścina” - dokument (por: czes - “listina”)
“Łebnik” - kapelusz
“Mirodzialny” - kontynentalny
“Mirodział” - kontynent
“Mrużek” - chwila, moment
“Nachyło” - pech (wskrzeszony wyraz) https://pl.wikisource.org/wiki/M._Arcta_S%C5%82ownik_Staropolski/Nachy%C5%82o
“Naramka” - kurtka
“Nawąz” - amulet (wskrzeszony wyraz) https://pl.wikisource.org/wiki/M._Arcta_S%C5%82ownik_Staropolski/Naw%C4%85z
“Niejęsyć” - pelikan (nowy rdzeń) https://archive.org/stream/EtymologicalDictionaryOfTheSlavicInheritedLexicon_201310/179381168-Etymological-Dictionary-of-the-Slavic-Inherited-Lexicon#page/n357/mode/2up/search/pelican
“Niemocnica” - szpital (wskrzeszony wyraz) https://pl.wikisource.org/wiki/M._Arcta_S%C5%82ownik_Staropolski/Niemocnica
“Oblecnica” - szafa
“Odziewnica” - szafa (wskrzeszony wyraz) https://pl.wikisource.org/wiki/M._Arcta_S%C5%82ownik_Staropolski/Odziewnica
“Ogniwacz” - Feniks (wskrzeszony wyraz) https://pl.wikisource.org/wiki/M._Arcta_S%C5%82ownik_Staropolski/Ogniwacz
“Owiąsło” - łańcuch (wskrzeszony wyraz) https://pl.wikisource.org/wiki/M._Arcta_S%C5%82ownik_Staropolski/Owi%C4%85s%C5%82o
“Obwrotka” - szalik http://www.thefullwiki.org/vrat
“Pąć” - szlak (wskrzeszony wyraz) http://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/pac;5314.html
“Podstolka” - szuflada (wskrzeszony wyraz) https://pl.wikisource.org/wiki/M._Arcta_S%C5%82ownik_Staropolski/Podstola
“Pomarlisko” - cmentarz (wskrzeszony wyraz) https://pl.wikisource.org/wiki/M._Arcta_S%C5%82ownik_Staropolski/Pomarlisko
“Popchnica” - szuflada (wskrzeszony wyraz) https://pl.wikisource.org/wiki/M._Arcta_S%C5%82ownik_Staropolski/Popchnica
“Poruszeństwo” - bunt (wskrzeszony wyraz) https://pl.wikisource.org/wiki/M._Arcta_S%C5%82ownik_Staropolski/Porusze%C5%84stwo
“Posiedka”- altana (wskrzeszony wyraz) https://pl.wikisource.org/wiki/M._Arcta_S%C5%82ownik_Staropolski/Posiedka
“Samomir” - planeta
“Samomirny” - planetarny
“Srebroczny” - galaktyczny
“Srebroko” - galaktyka (srebro + oko)
“Swaciel/ka” - małżonek/ka (por: Swaćba)
“Swacielstwo” - małżenstwo (por: Swaćba)
“Szczyczka” - tarcza
“Wiec” - rada (wskrzeszony wyraz) (por: ros “сове́т;” chorw: - “savjet;” buł - “съве́т”)
“Wiecnik” - burmistrz
“Wiecnica” - ratusz (z staropolskiego) https://pl.wikisource.org/wiki/Strona:M._Arcta_S%C5%82ownik_Staropolski.djvu/0741
“Wiecodawca” - doradca
“Wiecać” ("Wiecić") - po/radzić
“Wiedzoryb” - delfin (Zrobiłem drobną zmianę do mojego wyrazu).
“Wygień” - kominek (nowy rdzeń) https://archive.org/stream/EtymologicalDictionaryOfTheSlavicInheritedLexicon_201310/179381168-Etymological-Dictionary-of-the-Slavic-Inherited-Lexicon#page/n543/mode/2up
“Wrzem” - zegar (derywacja wsteczna)
“Wrzemię” - okres, era, epoka (pierwotnie znaczyło “czas” po staropolsku)
“Wrzemek” - zegarek
“Żaromierz” - termometr
“Zidź” - mur (por: czes -"zeď") (nowy rdzeń) https://archive.org/stream/EtymologicalDictionaryOfTheSlavicInheritedLexicon_201310/179381168-Etymological-Dictionary-of-the-Slavic-Inherited-Lexicon#page/n553/mode/2up
“Zrajusyłka” - anioł, skaler
Co możemy używać zamiast czasowników "szukać" i "dziękować?" Czy mamy już zastępniki czy nie?
-
Boryś uważa, że 'szukać' to jak najbardziej odziedziczone słowo.
Więc możliwe, że nie trzeba wymyślać.
Onomatopeiczny źródłosłów zawsze jest trochę niepewny, więc można niby utrzymywać, że musi zapożyczenie...
Można więc spróbować coś złożyć na podstawie południowo słowiańskich jak : tražiti.
Albo po prostu zabrać iskanie małpom. (kto to w ogóle wymyślił?)
-
Boryś uważa, że 'szukać' to jak najbardziej odziedziczone słowo.
To jest raczej zapożyczenie z niemieckiego suchen. Więc należałoby raczej iskać (ale obowiązkowo z koniugacją typu iszczę, iszczesz!), ewentualnie ględać/glądać.
-
Miotła?
Przeca kosa to warkocz :)
W sensie, mówiono tak na komety, a czy także kosa to nie wiem.
-
ZTCW Kosą nazywano pas i miecz Oriona, i to chyba było jedyne astronomiczne znaczenie tego słowa. O tym znaczeniu miotły nie wiedziałem.
-
A wtem przyleciał giermek zadyszany
I te wyrazy z ust wyrzucił skore:
„Panie! Ogromny znak jest ukazany!
Na niebie miotła płomienista gore”.
– Jam zbladł: i kostur wyrwawszy ze ściany,
(Sądząc, że widzę ducha albo zmorę,
Która mi wróżbę nieszczęśliwą szczeka),
Na wskróś przeszyłem pierś tego człowieka.
-
To jest raczej zapożyczenie z niemieckiego suchen. Więc należałoby raczej iskać (ale obowiązkowo z koniugacją typu iszczę, iszczesz!), ewentualnie ględać/glądać.
Biorąc pod uwagę wiek, zasię oraz obecność także na południowej Słowiańszczyźnie, to raczej z jakiegoś "suohhen".
Pytanie, czy dało by to też na całą Słowiańszczyznę, uniwersalnie 'š'?
-
Czy uiścić-uiszczać przypadkiem nie posiadają w sobie rdzenia "iskać"?
Jeśli tak, to kłopot z głowy.
-
Nie, to chyba raczej od "istoty".
Z "iskaniem" związany jest "zysk".
-
A masturbacja to samołóstwo i wuj XD.
-
A masturbacja to samołóstwo i wuj XD.
Zarezerwowane już dla homoseksualizmu. :P
-
Jeśli chodzi już o homoseksualizm, ja nazwałbym go jednak jednołóstwem. Przedrostek samo- w polskim oznacza czynność "zwrotną" jak to mówią poloniści: samoocena, samoakceptacja, samochód...
W takim układzie proponowałbym jeszcze:
różnołóstwo - heteroseksualizm; różnołożnik/ca, różnołożny/różnołożniczy
mężołóstwo - homoseksualizm męski (poświadczone historycznie); mężołożnik, mężołożny/męożołożniczy
żonołóstwo - homoseksualizm żeński, żonołożnica, żonołożny/żonołożniczy
W takim kontekście samołóstwo oznaczałoby raczej autoerotyzm czy coś takiego.
Problem z tymi określeniami jest taki, że dobrze pasują do języka urzędowego, ale "mamo, tato, jestem mężołożnikiem/żonołożnicą" brzmi już po prostu głupio.
Jak już przy tym, na filię proponowałbym lubstwo:
dzieciolubstwo - pedofilia
wiedzolubstwo - filozofia
martwolubstwo/zwłokolubstwo/grobolubstwo ? - nekrofilia
itp. itd.
-
Mnie to wszystko jakoś za bardzo się kojarzy z cudzołóstwem i nałożnicami. :/
-
Mnie to wszystko jakoś za bardzo się kojarzy z cudzołóstwem i nałożnicami. :/
Hmmm, a nie powinno?
Ta sama gałąź działalności ludzkiej jakby nie patrzeć? :-P
Co do homoseksualizmu, to pamiętam samcołóstwo, oczywiście jeśli chodzi o męsko-męski.
Z tego co widzę, to gdzieś tam w dawnych wiekach funkcjonowało, chociaż może tylko w biblijnych itd. przekładach.
-
Tak mi przyszło do głowy:
implozja - wbuch
implodować - wbuchać, wbuchnąć
-
Wiem, że są lepsze odpowiedniki ale daję kalkę
kompan - współchlebca
-
Zarański nazywa Niderlandy Żuławami... bardzo ciekawe.
(chociaż nie do końca wysokopolskie, bo z pruskiego... chociaż niektórzy się upierają przy polskiej etymologji)
-
należen – musi
"Jak zwykle to ja należenem był o wszystkim pamiętać."
"Przedsiębiorcy należni walczyć o swoją pozycję na rynku."
-
należen – musi
"Jak zwykle to ja należen był o wszystkim pamiętać."
"Przedsiębiorcy należni walczyć o swoją pozycję na rynku."
Trochę mi tu pachnie ruszczyzną, ale pomysł w sumie dobry :)
-
"Jak zwykle to mi się należyło o wszystkim pamiętać."
"Przedsiębiorcom należy się walczyć o swoją pozycję na rynku."
Jak no to już raczej to?
-
"Jak zwykle to mi się należyło o wszystkim pamiętać."
"Przedsiębiorcom należy się walczyć o swoją pozycję na rynku."
Jak no to już raczej to?
Tutaj chodzi o czasownik niewłaściwy (a właściwie to o imiesłów bierny przeszły), a nie taki zwykły, właśnie dlatego, że "należy się" już ma inne znaczenie. Porównaj z "powinien".
-
Jak powinna wyglądać odmiana dla 3. os. l.mn. nmos.? Należny (analogicznie do powinny) czy należne? Ja jestem za tym pierwszym wariantem:
Bagaże należny umieścić w...
Bagaże należne umieścić w...
Wadą jest to, że pierwszy wariant jest nieintuicyjny.
-
Bagaże należny umieścić w...
Bagaże należne umieścić w...
Wadą jest to, że pierwszy wariant jest nieintuicyjny.
No nie jest, ale jedyny poprawny z punktu widzenia gramatyki historycznej (już abstrahując od tego, że sama forma należen jest dla przeciętnego Polaka dziwna).
-
że sama forma należen jest dla przeciętnego Polaka dziwna
Chciałem właśnie to samo napisać, "należen" wydaje mi się germańsko.
-
A nie powinno być w ten sposób?
Bagaże należne być umieszczone
Bagaże należy umieścić
(tak jak odpowiednio: powinny i powinno się)
I tak - pierwszy jest nieintuicyjny i dlategóż należałoby należni (m-os.), należne (nm-os.) analogicznie do sążny/sążna/sążne i sążni/sążne.
Już i tak w języku polskim zbyt wiele analogij, więc bym radził nie przesadzać.
że sama forma należen jest dla przeciętnego Polaka dziwna
Chciałem właśnie to samo napisać, "należen" wydaje mi się germańsko.
Tak jak pewien, ciekaw, zdrów czy lubian?
-
Tak jak pewien, ciekaw, zdrów czy lubian?
Pytanie retoryczne? Bez palatalizowania to oczywiście że końcówka wydaje się germańska
-
I tak - pierwszy jest nieintuicyjny i dlategóż należałoby należni (m-os.), należne (nm-os.) analogicznie do sążny/sążna/sążne i sążni/sążne.
Już i tak w języku polskim zbyt wiele analogij, więc bym radził nie przesadzać.
No to ja widzę tylko jedno wyjście stąd - albo mamy należny i cała odmiana w mianowniku przechodzi na formę długą przymiotnika (y/a/e/i/e), albo zostaje końcówki z odmiany nieokreślonej -/a/o/i/y. Mnie się wydaje, że skoro mamy powinien, to to już jest jakaś podstawa semantyczna i morfologiczna dla należen, tym bardziej że już w polskim istnieje przymiotnik należny (co oczywiście jeszcze nie oznacza, że neosemantyzacja należny nie jest trafna).
-
Tak jak pewien, ciekaw, zdrów czy lubian?
Pytanie retoryczne? Bez palatalizowania to oczywiście że końcówka wydaje się germańska
A powininen?
Kurczę no.
To, że polski nie uchronił (prawie) przed przepadnięciem krótkich form przymiotnika, nie znaczy że to są jakieś dziwności. W rosyjskim od każdego przymiotnika -енный można zrobić -ен i nie sprawia to problemu. Podobnie jak serbskochorwacka końcówka -an w słowiech vredan, pametan, adekvatan
-
Od dzisiaj dla wysokopolskich
gosposi pań domu okrycie ochronne to swojska przykryśka lub zakryśka (o ile dla eufonii zachodzi oboczność ć : ś), a nie szwabski fartuch, czyż nie? xD
-
Po śląsku to zopaska, więc szedłbym raczej w tę stronę :)
-
taśmotwór - film
-
Taśma to turkizm, więc nie`.
-
To może dziwadoma (od dziwadło, teatr i doma, w domu)
-
Film to błona przecież :D
(czyżby szczerzedruh? tylko to b nie pasuje)
-
No błona możemy używać w konteksie "film"
-
Może kimo ( < *ky-m-o), imiesłów bierny teraźniejszy rodzaju nijakiego od *kynǫti `rzucać` - `coś, co się rzuca, projektuje na ekran`? ;)
-
I się kima podczas seansu :D
-
No telewizor to właśnie taki projektor haha
Ale co by się powiedziało na "normalne" projektory (jak np. na folie, czy na prezentacje PowerPoint?)
Dla mnie "nakręt" by był dobrym słowem dla film.
Pytam się, jakie słowo mogliśmy używać na "Telewizja"?
-
No telewizor to właśnie taki projektor haha
Ale co by się powiedziało na "normalne" projektory (jak np. na folie, czy na prezentacje PowerPoint?)
Dla mnie "nakręt" by był dobrym słowem dla film.
Pytam się, jakie słowo mogliśmy używać na "Telewizja"?
Ktoś kiedyś zaproponował Krajowy Sowiet Głososłyszni i Dalekowidni.
-
No a co by pasowało na "Telewizor"? Dalekowidnia? Pudło? Zdjęciorzut? Jak tak no to telewizja by się nazywała "Zdjęciorzuctwo".
-
Z pudłem to nomen omen pudło, bo od staroniem. pudel.
-
Ktoś kiedyś zaproponował Krajowy Sowiet Głososłyszni i Dalekowidni.
A czy po wysokopolsku to nie powinien był być sewiat, a nie sowiet? Tam jać.
-
Prędzej źwiat/świat :)
-
Rada i już.
Rdzeń rad- ma w słowiańskich tak bogatą rodzinę słowotwórczą, że uważanie go za zapożyczenie jest głupotą...
-
Dobra żeby ta kwestia była teraz jasna:
rzutnik - Projektor (od starego typu projektora, właśnie "rzutnika")
wyświetlacz - Ekran (od wyświetlacza)
grajek - Radio (od grajka, ktoś, kto gra na instrumencie)
Na telewizor nie proponuję coś w stylu "dalekowidnica" bo w daleko też np. teleskopem się da patrzyć. Nie, telewizor jest odbiornikem wyświetlaczynym. Albo się powie, że "odbiornik wyświetlaczny" jest nazwą dla "Telewizor" i ma skrót "OW" (podobnie jak TV), albo się coś kompaktniejszego się pomyśli.
-
Dwa pierwsze mają się dobrze w polszczyźnie :)
-
Rada i już.
Rdzeń rad- ma w słowiańskich tak bogatą rodzinę słowotwórczą, że uważanie go za zapożyczenie jest głupotą...
W zachodniosłowiańskich i niewielkoruskich. Rosyjski i południowosłowiańskie raczej mają rdzeń *větъ.
-
Telewizor – samowid
Pieniądz – płaciwo
Establishment – zawiązanka (bo "utrzymanka" już jest)
Happening – nachód/schód
Potrafić – przyumieć
Imageboard – widodeska
-
Rosyjskie słowo pewno jest pożyczką cerkiewnosłowiańską, jak się dzieje w takich przypadkach :)
I, żeby nie offtopować: czipsy - wiórki
Myślę, że takie słowa powinny jako pierwsze być podmieniane, przecież to jest obce nawet fonologicznie.
-
Nie lepsze byłyby chrupki?
-
Z pudłem to nomen omen pudło, bo od staroniem. pudel.
Z tym pudłem sprawa jest ciekawa, jak na słowo dość prozaiczne jest tajemnicze.
W niemczyźnie najwyraźniej tylko dolnoniemieckie, zapomniane, nie idzie znaleźć jego objaśnienia i skąd miałoby pochodzić.
Happening – nachód/schód
Może raczej "nadarzenie" czy cuś? Inne "darzenia" zajęte, a najbardziej mi to odpowiada.
-
Dzieisko.
W zachodniosłowiańskich i niewielkoruskich. Rosyjski i południowosłowiańskie raczej mają rdzeń *větъ.
Z tym, że w słowiańskich jest rzekomo inne, odziedziczone rad- o dopełniającej się dystrybucji: sch. raditi „robić”, ros. радеть „troszczyć się” i nie tak odległym (powiedziałbym zazębiającym się) znaczeniu. Chyba prędzej rozwój semantyczny w zachsł. inspirowany germ.
-
Moim zdaniem "radzić" po prostu wyewoluowało znaczeniowo z "uszczęśliwiać" > "udzielać rad". Moim zdaniem to nic takiego dziwnego...
CIEKAWOSTKA: W moim zimnym raditi znaczy "pomagać", a "pomoc" to radiba, wbrew słowiańskiemu monolitowi.
-
Telewizor – samowid
Podoba mi się ten pomysł, jak "samochód". Jednak tutaj logika jest taka, że auto samo chodzi. A telewizor samo widzi?
-
Nie lepsze byłyby chrupki?
Chrupki to coś innego.
-
Nie ma jeszcze tłumaczenia pornografii na wysokopolski, co za świętoszki na forum :P Niestety nie przychodzi mi nic ładnego i sensownego (nagopis?).
BTW jakieś zastępniki dla malowania i rysowania?
-
Nie ma jeszcze tłumaczenia pornografii na wysokopolski, co za świętoszki na forum :P Niestety nie przychodzi mi nic ładnego i sensownego (nagopis?).
Kurwopistwo.
-
"Film" w niemieckim kiedyś nazywał się "Lichtspiel", dosłownie "gra świetlna"
światłogra?
-
"Film" w niemieckim kiedyś nazywał się "Lichtspiel", dosłownie "gra świetlna"
światłogra?
Bodaj irlandzki i hiszpański mają błona.
-
błonopis?
-
błonopis?
Mię to nrawi się :), może ktoś jeszcze coś wymyśli.
-
Co ci się to?
-
Co ci się to?
Mój ulubiony rusycyzm na podobanie się :)
-
Mnie to nrawienie się jakoś drzaźni w polskim kontekście, mimo że na ogół mię rusycyzmy ani grzeją, ani ziębią. Pewnie przez tą inicjalną zbitkę, której polski z taką pieczołowitością się pozbył.
-
"Film" w niemieckim kiedyś nazywał się "Lichtspiel", dosłownie "gra świetlna"
światłogra?
Bodaj irlandzki i hiszpański mają błona.
Francuski ma łupież. Just sayin'.
Zresztą, angielski (a za angielskim i polski) też ma błona, bo to właśnie znaczy słowo film. Szczerzedruh z plewą nb., jeśli się nie mylę.
-
Oczywiście, jednak mi się nie podoba pomysł, że jedno słowo mogłoby być używane w wielu sposobach.
Np. zamiast "język" możemy używać staropolską "rzecz", a na dzisiejszą "rzecz" staropolską "wiec". Tak jak przed paremu miesiącami ktoś zaproponował dla słowo "barwa" "rumień", to ja zaproponowałem "pokryń".
Tak samo z błoną: "błonopis" jest zapis przez błonę.
-
Przecież również teraz dane słowo może mieć dużo różnych znaczeń (choćby ten film - może oznaczać film pokazywany w kinie, jak i błonę światłoczułą w starym aparacie).
-
To są ale znaczenia z sobą "pokrewne", bo główny temat jest tutaj filmografia. Jednak chodzi mi o przypadki jak "język", bo ma dwa kompletnie (!) różne znaczenia.
-
To są ale znaczenia z sobą "pokrewne", bo główny temat jest tutaj filmografia. Jednak chodzi mi o przypadki jak "język", bo ma dwa kompletnie (!) różne znaczenia.
"zamek błyskawiczny", "zamek średniowieczny" i "zamek od sejfu" – które wywalić z polszczyzny?
"der Band", "die Band" i "das Band" – które wywalić z niemczyzny?
"miss" (tęsknić), "miss" (pudłować, pudło), "miss" (spóźnić się) i "miss" (panna) – które wywalić z angielszczyzny?
"feu" (ogień) i "feu" (martwy) – które wywalić z francuszczyzny?
"vreme" (czas, epoka) i "vreme" (pogoda) – które wywalić z serbochorwackiego?
Tak można w nieskończoność… to tylko dowodzi, jak homonimia jest procesem powszechnym i naturalnym :(
-
Chyba tylko Polacy mają taki problem homonimami
-
To są ale znaczenia z sobą "pokrewne", bo główny temat jest tutaj filmografia. Jednak chodzi mi o przypadki jak "język", bo ma dwa kompletnie (!) różne znaczenia.
"zamek błyskawiczny", "zamek średniowieczny" i "zamek od sejfu" – które wywalić z polszczyzny?
"der Band", "die Band" i "das Band" – które wywalić z niemczyzny?
"miss" (tęsknić), "miss" (pudłować, pudło), "miss" (spóźnić się) i "miss" (panna) – które wywalić z angielszczyzny?
"feu" (ogień) i "feu" (martwy) – które wywalić z francuszczyzny?
"vreme" (czas, epoka) i "vreme" (pogoda) – które wywalić z serbochorwackiego?
Tak można w nieskończoność… to tylko dowodzi, jak homonimia jest procesem powszechnym i naturalnym :(
nun "śnieg" i nun "oko" - które wywalić z koreańszczyzny?
I jaki nowy język narzucić miljardowi Chińczyków? Przecież z taką homonimją to się żyć nie da, paaanie!
Poloniokowi chyba serce stanie, jeśli się dowie, że słowo "język" w słowiańszczyźnie (choćby w SCSie) mogło jeszcze oznaczać "naród"! To znaczenie oczywiście rozwinęło się ze znaczenia "mowa", ale jednak zaistniało... Przerażające, nieprawdaż?
-
Poloniokowi chyba serce stanie, jeśli się dowie, że słowo "język" w słowiańszczyźnie (choćby w SCSie) mogło jeszcze oznaczać "naród"! To znaczenie oczywiście rozwinęło się ze znaczenia "mowa", ale jednak zaistniało... Przerażające, nieprawdaż?
(http://static.prsa.pl/images/4e4712c2-35f8-4949-8e78-7d6e0ed9463b.jpg)
I jeszcze jak!
-
...i jeszcze bardziej by się przeraził, gdyby wiedział, że w chińskim czy japońskim jedna wymowa (choć różna pisownia) może oznaczać nawet kilkanaście różnych znaczeń. Na przykład japońskie shi jest to: on, ona, ono, się, wiersz, śmierć, cztery, nauczyciel, administracja publiczna.
-
Na przykład japońskie shi jest to: on, ona, ono, się, wiersz, śmierć, cztery, nauczyciel, administracja publiczna.
Zawsze mię intrygowała ta wschodnioazjatycka predylekcja do wyrażania monosylabami złożonych pojęć abstrakcyjnych. Jest w tym coś takiego niby rodem z science-fiction albo mistycznego conlangu filozoficznego. Ktoś się orientuje, jaki był mechanizm powstawania tych terminów? Bo chyba nie postanawiali a priori, że o, mamy wielki aparat urzędniczy, ale przydałoby się móc wyrażać to znaczenie pojedyńczym znakiem; o, shi ma tylko 6 znaczeń, to weźmy sobie ten komponent fonetyczny, tylko powstało, powiedzmy, jako przenośnia z jakiegoś wcześniejszego znaczenia?
-
Bo chyba nie postanawiali a priori, że o, mamy wielki aparat urzędniczy, ale przydałoby się móc wyrażać to znaczenie pojedyńczym znakiem; o, shi ma tylko 6 znaczeń, to weźmy sobie ten komponent fonetyczny, tylko powstało, powiedzmy, jako przenośnia z jakiegoś wcześniejszego znaczenia?
No jak to tak śledzę na Wiktionary, to wynika to z pożyczek z języka klasycznego - czyli chińskiego. Tam jest to jeszcze różnicowane tonami, a w starochińskim są to normalne różnice fonemiczne. Co do znaczeń, znaczenie 'służba cywilna' rozwija się z pierwiastka 'sługa', a znaczenie 'nauczyciel' - z pierwiastka 'pan' czy 'wojewoda / wojsko', a więc z pojęć, które i u nas wyraża się prostymi rdzeniami.
PS. Nie, nie mam fiołkowego pojęcia o językach wschodnioazjatyckich.
-
Zawsze mię intrygowała ta wschodnioazjatycka predylekcja do wyrażania monosylabami złożonych pojęć abstrakcyjnych.
No, dokładnie… (http://www.incatena.org/viewtopic.php?f=7&t=41852)
-
To są ale znaczenia z sobą "pokrewne", bo główny temat jest tutaj filmografia. Jednak chodzi mi o przypadki jak "język", bo ma dwa kompletnie (!) różne znaczenia.
To właśnie ŹLE, jak homonimy mają pokrewne znaczenia. Wtedy często niełatwo je rozróżnić, ponieważ takie homonimy na ogół łączą się w kolokacje w zbyt podobny sposób.
Trochę lepiej jest już dla przypadku np. "lewactwo" w sensie zbioru lewicowych poglądów politycznych i "lewactwo" w sensie ludzi o poglądach lewicowych, bo tutaj wyrazy należą do innych grup nadrzędnych, odpowiednio światopogląd i ludzie, chociaż i tak w zdaniach np. "lewactwo ma się dobrze na Zachodzie" albo "prezydent zapowiedział wsparcie dla lewactwa" już występuje niejednoznaczność.
Zupełnie inaczej ma się sprawa np. z "językiem" – język anatomiczny i język jako mowa mają całkiem inne kolokacje, więc w tym wypadku są to łatwo rozróżnialne wyrazy. Do języka anatomicznego i wyłącznie do tego znaczenia naturalnie pasują np. kolokacje: "zaczerwieniony język", "szorstki język", "wystawiać język", "zwijać język w trąbkę", "mieć coś na końcu języka", natomiast do języka jako mowy i tylko w tym sensie naturalnie pasują np. kolokacje: "język ojczysty", "język naturalny", "uczyć się języka", "zapomnieć języka", "trzeba znać język wroga". Takie homonimy są właśnie DOBRE.
-
poczwa — scen(k)a (staropol. stroić poczwy „odgrywać scenki”)
-
Ehh, na pewno szybko znaczenie zawęziłoby się do focha :D
-
Ehh, na pewno szybko znaczenie zawęziłoby się do focha :D
Czemu, chodzi ci o brzmienie czy kolokację?
-
Coś na czasie:
Brexit - Brwyjście
-
Coś na czasie:
Brexit - Brwyjście
O, właśnie dziś wymyśliłem coś podobnego, ale w astralogermańskim: brutgang (utgang ['utgań] to akurat pożyczka z haureńskiego) lub brouthäien. Po istanbudzku to z kolei by brzmiało brodchod.
-
Ktoś już wymyślił w ogóle jak by był mem? :P
Kombinowałem coś z "(roz)głosem", "(prze)drzeźnianiem", ale bardzo meh.
-
Nie wiem czy to dobry wątek, ale jako że się udzielam w tłumaczeniu fejsa na śląski, natknąłem się właśnie na fajne tłumaczenie emotek: chichrŏki :)
BTW dostaję raka od niektórych propozycji, które ludzie tam wpisują.
-
Po wielu latach graczowania za młodu dopiero uknuł mi się zgrany i ucieszny równomian joystick'a odbitką słowotwórczą, wzorując się na staropolskich złożeniach (https://pl.wikipedia.org/wiki/Z%C5%82o%C5%BCenie_(j%C4%99zykoznawstwo)) spójkowych (kopulatywnych) (https://en.wikipedia.org/wiki/Compound_(linguistics)) z ikrą i ze swadą:
joystick - igrzykij (od igrać i kij); zamiast nudnego manipulator drążkowy ;-D
Przyjmie się?
-
Nie.
Choćby dlatego, że polski zasadniczo nie lubi takich zbitek słów, które dobrze wyglądają w językach germańskich.
-
Nie.
Choćby dlatego, że polski zasadniczo nie lubi takich zbitek słów, które dobrze wyglądają w językach germańskich.
Ale igrzykij akurat brzmi jak dla mnie dobrze.
Tak w ogóle to z tymi zbitkami to niewątpliwa oczywista prawda, ale jakoś ciągle nie mogę tego ogarnąć.
Co stoi za tym, że 'halmbarte' brzmi nieźle, a 'drogtopor' już nie?
I czy stoi to za faktem, że Słowianie nie zdołali wykoncypować halabardy? ??? :P
-
Jeśli chodzi o mem, to wartałoby zachować pierwotny zamysł Dawkinsa i, nawet sztucznie, upodobnić go do genu (gene, meme<mimeme).
Pytanie, czy ktoś wymyślił już sam gen.
-
Niebieszcz jako rzeczownik od niebieskiego
-
Wierzchnie (rzeczownik) na wszelkie ubranie powyżej pasa
-
Wierzchnie (rzeczownik) na wszelkie ubranie powyżej pasa
góra? może wierzch
Jeśli chodzi o mem, to wartałoby zachować pierwotny zamysł Dawkinsa i, nawet sztucznie, upodobnić go do genu (gene, meme<mimeme).
Pytanie, czy ktoś wymyślił już sam gen.
ziemię? (<*ǵénh₁mn̥)
-
Może nie kilka wysokopolskich, ale kilka (prawie-)wysokokaszubskich (wg RJK) określeń informatycznych i telekomunikacyjnych.
cedel – certyfikat
célnoszmërg – unicasting
darmôk – freeware
dzélowanié – segmentacja
karno – grupa
kôrbiónka – czat / komunikator
lësëna – audyt
lopk – plik
nazôd – Backspace
niewspółbieżnô – asynchroniczny
òdgrzéwnik – radiator
parłãga – intruz
pùrtk – demon / daemon
reselanié – relaying
rëchtowanié – formatowanie
stróż – monitor
swòjnosc – prywatność
szachrë – IP spoofing
wanoga – roaming
wënëk – ban
wiadło – post
wladënk – upload
wtiłstrzig – ukośnik wsteczny / backslash
zdechłi klucz – martwy klawisz / deadkey
zladënk – pobieranie / download
-
Przy okazyi tworzenia nowosłowiańskiego mam i dla wysokopolskiego dwie słowie:
sekunda - wtórzyna (z czeska)
minuta - miżyna (natchnione ukraińską chwyłyną)
-
minuta - miżyna (natchnione ukraińską chwyłyną)
To od migania czy od czego?
-
Od migъ+ina
-
chorągiew - flaga
szar - barwa (od Proto-Słowiańskiego *šarъ)
henpatrz - telewizor
henrzek - telefon (w obów przypadkach "hen" używano jako "daleko", bo krótcej - dodatkowo tutaj specjalnie nie używano "mów" bo brzmiało by nie ładnie, dlatego "rzek" od "rzekać")
-
Chorągiew nie była obcego pochodzenia?
-
Nie, pochodzi od proto-słowiańskiego *xorǫgy
-
Nie, pochodzi od proto-słowiańskiego *xorǫgy
Inaczej mówiąc, jest to zapożyczenie jeszcze za wspólnoty prasłowiańskiej. Inaczej wykreślilibyśmy z zabawy m.in. mleko czy pieniądze.
-
Pytanie:
Jak by brzmiało słowo "reprywatyzacja"? Chodzi mi o trzy rzeczy: o "re-", o "-prywaty-" i o "-zacja"
"prywatny" było by zwykle "osobiste", jednak co z niesłowiańskimi przyrostkami "re-" i "-zacja"?
-
powtórne uwłaszczenie
-
Garbatonosy – Żyd
Forma politycznie poprawna, analogiczna do czarnoskóry.
-
No to konsekwentnie:
beznapletkowiec - Semita
-
Garbatonosy – Żyd
Forma politycznie poprawna, analogiczna do czarnoskóry.
Bez sensu, bo czarnoskórzy definiowani są przez ich kolor skóry, a Żydzi nie poprzez posiadanie swoistego nosa.
-
Już bez przesady, Żyd to na tyle stare zapożyczenie, że istnieje w całej słowiańszczyźnie - nawet u odizolowanych Wendów był Zajd.
Zastanawiam się za to nad cyganem...
-
Tak przy okazji, to czy określenie skośny jest poprawne politycznie? Dokładne i opisowe na określenie ludów wschodniej Azji, dużo lepsze od żółtego
Bo z tego co mi wiadomo to ciapaty jest najlepszym określeniem na ludność z okolic Indii i Pakistanu, nie znam innego lepszego. Chociaż ostatnio się słyszy to w odniesieniu do Arabów i Turków. A szkoda.
-
Raczej pejoratywne, na pewno mniej neutralne niż murzyn. Ciapaty nie pasuje ani do tego, ani do tego, nie wiem gdzie wy na ludziach widzicie ciapki. Jeżeli mamy się skupiać na karnacji, bardziej pasuje śniady.
-
Tak przy okazji, to czy określenie skośny jest poprawne politycznie? Dokładne i opisowe na określenie ludów wschodniej Azji, dużo lepsze od żółtego
Zważywszy, że „skośne” oczy wschodnich Azjatów są w rzeczywistości idealnie horyzontalne, chyba nie za bardzo „opisowe”…
-
płat - papier
drogopłat - banknot
krążek - moneta
-
Tak przy okazji, to czy określenie skośny jest poprawne politycznie? Dokładne i opisowe na określenie ludów wschodniej Azji, dużo lepsze od żółtego
Wręcz przeciwnie, źółty jest bezbarwnie neutralny (analogicznie do czarnego, w angielskim wszak obecnie jedynego słusznego określenia Murzyna), a skośny taki lekkoprześmiewczy.
Bo z tego co mi wiadomo to ciapaty jest najlepszym określeniem na ludność z okolic Indii i Pakistanu, nie znam innego lepszego.
Naprawdę lepsze niż śniady?
płat - papier
drogopłat - banknot
krążek - moneta
E, drogopłat to prędzej z winietą się kojarzy...
-
(1) A jak zesłowianizować słowa jak "litr", "metr", "kilogram"? Czy jakoś stworzyć nowe słowa, czy używać staropolskie jednostki miary, to jest te pytanie...
(2) Czy język polski lub języki słowiańskie mają własne słowa na 11 i 12? Tak jak na 12 np. można używać "tuzin", jednak to nie jest słowo z korzeniem słowiańskim
-
(1) A jak zesłowianizować słowa jak "litr", "metr", "kilogram"? Czy jakoś stworzyć nowe słowa, czy używać staropolskie jednostki miary, to jest te pytanie...
Należy tylko uważać na to, że nie wszystkie staropolskie nazwy jednostek miar mają słowiański źródłosłów.
(2) Czy język polski lub języki słowiańskie mają własne słowa na 11 i 12?
No... jedenaście, dwanaście?
-
No... jedenaście, dwanaście?
Że właśnie nie, chodzi mi o ekwiwalent do niemieckiego "Dutzend", co też oznacza dwanaście. Przecież w Niemcach nie mówi się dzisiaj na 12 "Dutzend", jednak mówiło się wcześniej (jakieś 300 lat temu). Chodzi mi o słowa dla 11 i 12, jakie nie mają etymologie w stworzeniu "jeden/dwa" + "naście", mam indywidualne wyrazy (jak "Dutzend") na myśli.
-
No to w słowiańskich takich nie ma.
-
I w sumie sam tuzin to w oryginale też nie jest liczebnikiem "prostym" - tak samo jak wszelakie "once", "duce", "trece", a także "elf" czy "zwölf". Gdyby jednak szukać "na siłę" udziwnionych liczebników, to bym wskazał te słoweńskie - np. "enajst" (11) bowiem jest sporym uproszczeniem w stosunku do innych słowiańskich. I oczywiście nie możemy zapomnieć o rosyjskim 40 i 90, które z całą pewnością możemy uznać za "własne".
-
rosyjskim 40 [...] które z całą pewnością możemy uznać za "własne"
No raczej nie - to pożyczka turkijska, której kognatem jest tureckie kırk '40', tak jak kognatem собаки jest turecki köpek.
-
60 Sztuk są/były jedna kopa, nie wiem czy etymologicznie te słowo ma słowiańskie rdzenie.
Mamy jeszcze mendel dla 15 sztuk, jednak brzmi te słowo jakoś germańsko...
To może dla 12 stworzyć słowo jak "kopanapięć"? (1/5 kopy)
-
To może dla 12 stworzyć słowo jak "kopanapięć"? (1/5 kopy)
Kopanapięć sugeruje 65 a nie 12 :D
A kopa też nie jest przypadkiem pożyczką?
-
"kopanapięć" jest skrótem dla "kopa na pięć podzielona"
-
Ale strukturą odpowiada to bardziej właśnie wspomnianemu jedenaście (= jeden na dziesięć), więc byłoby mylące.
-
rosyjskim 40 [...] które z całą pewnością możemy uznać za "własne"
No raczej nie - to pożyczka turkijska, której kognatem jest tureckie kırk '40', tak jak kognatem собаки jest turecki köpek.
Sobaka akurat ma kilka potencjalnych etymologij.
Sorok zresztą też bywa wywodzony z greki, chociaż spółczesna nauka chyba to raczej odrzuca.
Niemniej, trudno mi w tę "satemizację" uwierzyć, skoro są na nią raptem dwa (mocno niejednoznaczne) przykłady.
Swoją drogą (odbiegając nieco od tematu), bardzo mi się podoba, że wieś pod Wilnem, zwana po żmudzku Keturiasdeszimt Totorių, to po polsku Sorok-Tatary. Chociaż nie zdziwiłbym się, gdyby forma żmudzka była sztuczna.
-
Niemniej, trudno mi w tę "satemizację" uwierzyć, skoro są na nią raptem dwa (mocno niejednoznaczne) przykłady.
No ale wiadomo, że Ruskie nie pożyczały od anatolijskich Seldżuków, ino ze stepowo-uralskich dialektów.
-
spontanicznie - na głupio
Pomysł mam z socjolektu (?) z Monachium. Ja tam żyję i na co dzień słyszę zdania jak np. "Bin auf blöd Kino gegangen", co w normalnym niemieckim "Ich bin spontan in das Kino gegangen" by znaczyło, a w polskim "Poszedłem spontanicznie do kina", albo w mojej wersji "Poszedłem na głupio do kina"
-
spontanicznie - na głupio
Pomysł mam z socjolektu (?) z Monachium. Ja tam żyję i na co dzień słyszę zdania jak np. "Bin auf blöd Kino gegangen", co w normalnym niemieckim "Ich bin spontan in das Kino gegangen" by znaczyło, a w polskim "Poszedłem spontanicznie do kina", albo w mojej wersji "Poszedłem na głupio do kina"
W gwarze studenckiej istnieje wyrażenie „na pałę”.
-
Zrywczo?
-
Defenestracja - zoknazrzucenie
-
zoknienie :)
-
Zoknamknienie.
-
twartkań - papier
Papier jest twardą tkaniną. Dlatego pierwsza część tego słowa "twar-". Zamiast "tkanina" używam tu "tkań", staropolskie alternatywne określenie (zobacz http://sjp.pwn.pl/doroszewski/tkan;5507667.html (http://sjp.pwn.pl/doroszewski/tkan;5507667.html)). Nie chciałem pisać "twardotkań", bo za długie, tak samo jak "tkaniotward". "Twardtkań" jest przez "-dt-" trochę trudne do wymawiania, dlatego zdecydowałem się zamiast "tward-" "twar-" używać, w sumie wychodzi z tego "twartkań". Kiedyś tutaj zaproponowałem "płat" dla papier, co jednak nie działa, bo papier może być np. w kulkę zawinięty, w tym przypadku nie jest już "płat" tylko "post-płat" ;-)
-
„Twartkań” też nie działa. Tak nie działa słowotwórstwo w polskim. Nie możesz sobie zlepić jak w germańskich dwóch słów i call it a day¹. Ten infiks -o- jest na granicach morfemów potrzebny, więc „twardotkań” jest IMO jedyną opcją, jeśli chcesz to w ten sposób konstruować. Nie możesz sobie też arbitralnie wywalić jakiejś głoski z końca słowa, więc „twarotkań” odpada (i zresztą sugerowałaby inną etymologię, od jakiegoś nieistniejącego „twaru” – zruszczonego albo zbohemizowanego „tworu”?).
¹ jakiś fajny polski odpowiednik tego zwrotu?
-
Nie możesz sobie też arbitralnie wywalić jakiejś głoski z końca słowa, więc „twarotkań” odpada
Rozumiem w tym przypadku, jednak ja używałem "twar-" w wyrazu "twartkań" bo sugeruje że w czasie ze względu łatwości ludziom by się nie warto stało specjalnie "twardtkań" mówić (bo trudniejsza wymowa). Ale okay, rozumiem co masz na myśli.
Problem jest ten, że twardotkań, mimo logiczne, jest słowo za długie na codzienne urządzenie.
Może etymologie na "świstek" zmienić (albo coś w tym sensie). Papier by był po prostu świst ::-)
-
Nawet w najbardziej slangowej polszczyźnie niedozwolone jest skracanie rodzimych rdzeni i opuszczanie spójki -o- (rzadziej -i/y-), przykro mi. Takie słowotwórstwo zraziłoby niemal każdego native speakera.
A z tą długością to rzecz względna. To samo co ty mogę sądzić o angielskim "everybody" - być może za długie słowo na "wszystkich", ale jakoś bez tego nie wyobażam sobie codziennego angielskiego.
¹ jakiś fajny polski odpowiednik tego zwrotu?
fajrant? finito?
-
stocin - Grosz (niem. Groschen, zobacz była waluta Słowenii 1 Tolar =
100 Stotin)
henopatrz - telewizor (hen - st.pl. daleko; patrz - od patrzyć)
henorzek - telefon (hen - st.pl. daleko; rzek - od rzekać)
dźwiękołap - radio
-
Zablokuje mu ktoś dostęp do tej nitki, mode plz xDDDDDDD
-
hahahahahaha ;-D
-
No co się czepiać? Akurat stocin, albo raczej stocin(k)a (za Bułgarią idąc) to świetny odpowiednik grosza..
Z kolei ten dźwiękołap to mnie rozwalił na łopatki XDDDDD
I zamiast henopatrz np. henogląd byłby lepszy, bo patrz naturalnie nie występuje jako rzeczownik.
-
A heno- zamienić na dalo- i jakoś to wygląda. ;-)
-
Nie wiem czy na "dalo-" wogóle dało by się zmienić, jak to już w "daleko-". Dalekogląd brzmi jakoś nie ładnie (henogląd lepiej przejdzie przez język, to tak jakbym zamiast Czechosłowacja powiedziałbym Słowacjoczechy)
A co myślicie o wysokopolskim słowu na papier świst(uń) (etymologia od słowa "świstek", co kawałek papieru oznacza)?
-
Nie wiem czy na "dalo-" wogóle dało by się zmienić, jak to już w "daleko-". Dalekogląd brzmi jakoś nie ładnie (henogląd lepiej przejdzie przez język, to tak jakbym zamiast Czechosłowacja powiedziałbym Słowacjoczechy)
U nas jest prefiks dal- (jak w dalmierzu). Dalgląd (lub dalwidz) już jest bardziej "ludzkie".
-
Aha, nie wiedziałem! W dalwidz widzę dwa problemy:
1. Brzmi strasznie niemiecko (jak jakieś miasto haha "Dalwitz")
2. Problem z "dalekowidz": Jeżeli słowo "dalekowidz" (chyba) egzystowało wcześniej w języku (przed introdukcji telewizorów), to dlaczego dla "telewizor" by ludzie używali "dalwidz" jeżeli brzmi strasznie podobnie? Normalnie trochę dystansu do innych słów się ma, racja?
dalgląd jednak dobrze brzmi dla mnie, słowo "hen" tak i tak używano w czasach staropolskiego języka, raczej naturalniej było by używać "dal-". Jednak brzmi to jak nominalizacja czasownika, dlatego dalglądek by była lepszą opcją
Ale pozwrotem do tematu świst(uń): Co sądzicie o tym (powtarzam: etymologia od "świstek" = kawałek papieru)?
-
Nie wiem czy na "dalo-" wogóle dało by się zmienić, jak to już w "daleko-". Dalekogląd brzmi jakoś nie ładnie (henogląd lepiej przejdzie przez język, to tak jakbym zamiast Czechosłowacja powiedziałbym Słowacjoczechy)
A co myślicie o wysokopolskim słowu na papier świst(uń) (etymologia od słowa "świstek", co kawałek papieru oznacza)?
Przypadkowo pochwaliłem.
"Świstuń" brzmi zbyt nonszalancko jak na poważny materiał. "Świst" już istnieje i znaczy co innego.
-
Świst" już istnieje i znaczy co innego.
Wiem dlatego zaproponowałem świstuń
"Świstuń" brzmi zbyt nonszalancko jak na poważny materiał
To jak inaczej?
-
"Płaśń" (połączenie "płaski" i "-śń").
-
Super pomysł! Jednak: Papier też może być powijętny w kulkę, racja? Też miałem pomysł na płat ale płaśń nie kojarzy się z opłatkiem lub płatem geometrycznym haha
-
Super pomysł! Jednak: Papier też może być powijętny w kulkę, racja?
Dziękuje. Myślę, że to dobra propozycja, choć nieco abstrakcyjna, bo nasuwa skojarzenie z "pleśnią" i "pilśnią" (płytą pilśniową), które też są płaskie. Jeśli jest zwinięty, to przecież dalej jest płaski.
-
Jeśli jest zwinięty, to przecież dalej jest płaski
No racja, na w kulkę zawiniąty papier też raczej używam słowo "kulka" a nie "papier"
Dziękuje. Myślę, że to dobra propozycja, choć nieco abstrakcyjna, bo nasuwa skojarzenie z "pleśnią" i "pilśnią"
płasnin, płasnia? Jednak płaśń najlepiej brzmi
"Ja wam dam tą płaśń" vs "Ja wam dam tę płasnię" vs "Ja wam dam tę płasninę"
-
płaśniodróg - banknot
krążek - moneta
-
To może by tak przetłumaczyć jakiś tekst na czystopolski? :P Jestem ciekaw jak by brzmiał.
-
"Telewizja Polska prezentuje sensacyjnego banknota we wartości 500 złotych"
Dalglądstwo Polskie przedstawia niesamowitego płaśniodroga w godnocie 500 złotych
-
"Telewizja Polska prezentuje sensacyjnego banknota we wartości 500 złotych"
Telewizja Polska prezentuje sensacyjny* banknot o wartości 500 złotych.
Fix'd
*nie pasuje mi to słowo tutaj, ale nie mogę znaleźć zamiennika - nie do końca wiadomo o co tu tak naprawdę chodzi.
-
Tak też ja na początku napisałem, jednak już w mojej dziwniej fantazji widziałem twój awatar z korekturą mojego tekstu, dlatego spróbowałem być "mondrym" i "używać" dopełniacza
To tu "dobra" wersja
Dalglądstwo Polskie przedstawia niesamowity płaśniodróg w godnocie 500 złotych
-
Ja rozumiem w tym kontekście sensacyjny jako przyciągający sporą uwagę.
PS Jeśli będą chętni, to możemy wydzielić jakiś wątek na zaproponowaną wysokopolską zabawę, w końcu to jest nasz wspólnie tworzony język z mnóstwem dialektów :)
PS2 Musi być o godnocie, a nie *w godnocie. Tu jest Polska, unikajmy bohemizmów (gramatycznych)! :)
-
Niech stworzymy po pierwsze słownik wysokopolski. Dużo postów, dużo propozycji, niech posortujemy chyba troszeczkę? (Nie zapomnieć stare forum!)
EDIT:
PS2 Musi być o godnocie, a nie *w godnocie. Tu jest Polska, unikajmy bohemizmów (gramatycznych)! :)
Hahahaha jeszcze najlepiej Gramatyka Wysokopolska. Może tak to napisałem bo ze Śląska pochodze
-
dąpienie (?) - chrzest (od dolnołużyckiego "dupjenje")
wysoknica - ołtarz (pomysł od łacińskiego "altus" znacząc "wysoki")
skrytnica - tabernakulum (od "skryć")
świąszczennik - kapłan (od rosyjskiego "священник")
władyka - biskup (od bułgarskiego "владика")
nadwładyka - arcybiskup
bagrowiec - kardynał (od *bagъrъ dla barwy purpurowej, pomysł od "purpurat")
-
dąpienie (?) - chrzest (od dolnołużyckiego "dupjenje")
W ogóle to ongiś był krzest. I krześcianie.
świąszczennik - kapłan (od rosyjskiego "священник")
A dlaczego nie święcennik? Przecież rosyjskie священник czy serbskie свештеник to cerkiewizm. Morfologicznie svęt-jen-ьnikъ.
władyka - biskup (od bułgarskiego "владика")
nadwładyka - arcybiskup
władca, Władysław, władać i inne to bohemizmy. Polski rdzeń to włod- (por. Włodzimierz, Włocławek < Włodsławek).
-
W ogóle to ongiś był krzest. I krześcianie.
Poproszę o źródło jakie to może stwierdzić
A dlaczego nie święcennik? Przecież rosyjskie священник czy serbskie свештеник to cerkiewizm. Morfologicznie svęt-jen-ьnikъ.
To niech będzie święcennik, nie wiedziałem że to cerkiewizm
władca, Władysław, władać i inne to bohemizmy. Polski rdzeń to włod- (por. Włodzimierz, Włocławek < Włodsławek).
Racja, to będzie "włodyka"
-
W ogóle to ongiś był krzest. I krześcianie.
Poproszę o źródło jakie to może stwierdzić
Choćby Bogurodzica.
-
http://literat.ug.edu.pl/bgrdzc/01.htm (http://literat.ug.edu.pl/bgrdzc/01.htm)
Nie znalazłem "ongiś"
-
dąpienie (?) - chrzest (od dolnołużyckiego "dupjenje")
Ależ to jest z niemieckiego taufen.
-
Myślę, że Wysokopolacy mogliby spokojnie skalkować to słowo z bratniego języka słowiańskiego, ignorując dalszą etymologię, i mówić wprost, że każde ochrzszczone dziecko jest udupione.
-
No ale co z tym "ongiś"?
-
Ale co z „ongiś”? To normalne (https://en.wiktionary.org/wiki/ongi%C5%9B#Polish) polskie (https://en.wiktionary.org/wiki/ongi%C5%9B#Polish) słowo (http://synonim.net/synonim/ongi%C5%9B).
-
Wiem ale nie oznacza jak Siemoród mówi "chrzest"
-
Siemioród nigdzie nie twierdził, że oznacza „chrzest”. Twierdził, że ongiś mówiono krzest (co, oczywiście, jest praktycznie tym samym zapożyczeniem, co chrzest, i tak samo nie pasuje do wysokopolskiego).
-
No kurczę. To pozwrotem do początku.
Zapomniałem jeszcze poświęt dla sakrament tutaj napisać
-
wysoknica - ołtarz (pomysł od łacińskiego "altus" znacząc "wysoki")
wysocznica raczej ;)
-
Koreguję sam siebie:
tajemstwo - sakrament (http://www.staropolska.pl/slownik/info.php?nr=0&litera=T&id=3900 (http://www.staropolska.pl/slownik/info.php?nr=0&litera=T&id=3900), etymologia prawdopodobnie od "tajemnica")
wysocznica raczej ;)
No właśnie, wiedziałem że coś nie tak
Dobra, to tylko brakuje nam słowo dla "chrzest"
-
dąpienie byłoby iście germańskie, z dolnoniemieckiego (por. niderl. dopen)...
EDIT: no, już o niemieckim tak pośrednio była mowa wcześniej, fakt...
Poza tym może być chrzest, bo to zapożyczenie nastąpiło jeszcze w czasach prasłowiańskich (tzn. istniał rdzeń *krьstъ).
-
Poza tym może być chrzest, bo to zapożyczenie nastąpiło jeszcze w czasach prasłowiańskich (tzn. istniał rdzeń *krьstъ).
(http://i.wp.pl/a/f/jpeg/33261/korwin_pap600.jpeg)
Dosłownie moja reakcja
Dobra to mamy te słówka:
tajemstwo - sakrament
święcennik - kapłan
włodyka - biskup
nadwłodyka - arcybiskup
bagrowiec - kardynał
wysocznica - ołtarz
skrytnica - tabernakulum
-
Koń z rzędem temu, kto zwysokopolszczy kefir.
-
piennak - kefir (etymologia jest od tureckiego köpürmek, co pienić znaczy)
-
piennak - kefir (etymologia jest od tureckiego köpürmek, co pienić znaczy)
*pienniak - musisz się jeszcze douczyć zasad polskiego słowotwórstwa.
-
*pienniak - musisz się jeszcze douczyć zasad polskiego słowotwórstwa
W ogóle poprawny polski muszę się nauczyć ::-)
-
Może jakiś wysokopolski odpowiednik dla "LOL", "OK", ROFL", "LMAO" i inne hasła slangu internetowego?
-
W ogóle poprawny polski muszę się nauczyć ::-)
Pewnie pomocny byłby dokończony kurs s-c-s na forum uzupełniony o aneks o przemianach fonetycznych w staropolskim, ale nie mam już na to czasu niestety.
Tymczasem polecam obserwować związki między dodawaniem różnych sufiksów do leksemów a zmianami fonetycznymi, głównie w zakresie przegłosów (i)a:(i)e i (i)o/(i)e czy zmiękczeń. To zresztą pomocne nie tylko w wymyślaniu wysokopolskiego słownictwa, ale w ogóle w lepszym posługiwaniu się prawdziwym polskim.
-
obiadnia - msza (z rosyjskiego обедня)
A poza tym jest "ch" zapożyczeniem niemieckim (tak jak "ć" jest polskie zapożyczenie w serbskochorwackim)? A co z "sz" (Węgrzy mają "sz" jednak w innej wymowie)?
-
A poza tym jest "ch" zapożyczeniem niemieckim (tak jak "ć" jest polskie zapożyczenie w serbskochorwackim)? A co z "sz" (Węgrzy mają "sz" jednak w innej wymowie)?
Raczej "w" to jest niemieckie zapożyczenie. Z kolei "ch" było od wielu wieków "wędrujące" (takie Wanderbuchstabe) i pochodzi z łaciny, gdzie tak zapisywano greckie [kʰ] > - . "Sz" zdaje się być polskim tworem, choć nie znam historii węgierskiego alfabetu.
EDIT: chociaż... to "sz" mogło być rzeczywiście szwabskie (http://jezykotw.webd.pl/f/index.php?topic=15.msg71710#msg71713).
-
No właśnie ß można zapisać jako SZ, i od tego stworzył się też RZ
Jak ja w tym wątku czytam to ż i Akut/Kreska przyszła do polszczyzny przez Jana Husa/Języka Czeskiego
Do tego "w" i "ch", oczywiście że nie chcę propagować polski alfabet (ni łaciński, ni cyrylica, własny twór polski, a może coś takiego było?), ale mamy dwa opcje jeżeli chcemy trwać w "radykalnym" wysokopolskim: stworzyć łacinkę z literami nie zapożyczonych od innych językach (znaczy własny polski alfabet nad podstawie łacińskiego alfabetu) lub używamy cyrylicę (się obslugiwając liter z dawnych czasów, znaczy żadne nowe litery jak np serbskie ć w cyrylicy). Albo jeżeli polski miał swój własny alfabet, co ja ale strażnie wąptnie, to oczywiście ten (naprzykład jakieś polskie runy jeżeli to egzystowalo)
-
obiadnia - msza (z rosyjskiego обедня)
Przegłos by tu nie zaszedł, bo po d mamy miękkie n. Była by obiednia.
Nabożeństwo w cerkwi to służba. Czy jest sens odróżniać służbę od mszy?
Ch w wysokopolskiem nie ma sensu z takiego powodu, bo nie byłoby h. Podobnie polskie abecadło było by uboższe o f. Ufać można pisać upwać.
Proponuję też cz->ċ, rz->ṙ, sz->ṡ, ch->h, f->pv*, w->v.
Gṙegoṙ Bṙęċyṡċykieviċ
Hṙąṡċyżevoṡyce, poviat Łękołody
Nawet można się bawić w etymologizowanie i zapis ki, kie jak ky, ke, a ṡy, ċy jak ṡi, ċi. Ale tak zbliżamy się do cieskeho:
Gṙegoṙ Bṙęċiṡċikeviċ
Hṙąṡċiżevoṡice, poviat Łękołody
*czy są ogólnopolskie słowa poza ufać, gdzie mamy rodzime f? W djalektach f pochodziło też od ch(w), ale to się raczej nie utrwaliło w literackiej polszczyźnie
Z cyrylicą bym uważał, bo każda polska cyrylica ma dwa problemy - zapisy nosówek i przegłosów e i jacia.,
-
Gṙegoṙ Bṙęċiṡċikeviċ, Hṙąṡċiżevoṡice, poviat Łękołody
Jezus Maryja ale mnie oczy bolą ???
Dlatego to chyba lepiej używać cyrylicę (w tym jeszcze problem jest że nie ma starocyrylicznego znaka dla "dź").
W Głagolicy jest znak dla "dź", jednak nie wiem czy można zlegimizować używanie Głagolicy w Polskim...
Ewentualnie jak rzeczywiście egzystowały jakieś Polskie Runy...
-
*czy są ogólnopolskie słowa poza ufać, gdzie mamy rodzime f? W djalektach f pochodziło też od ch(w), ale to się raczej nie utrwaliło w literackiej polszczyźnie
Chyba tylko dźwiękonaśladowcze fruwać i fikać.
-
Jeszcze semi-rodzime „sfora” ← „swora”, a semi-, bo ostatecznie z czeskiego „svora” (no ale <f> tam samiśmy wcisnęli).
-
I jeszcze f może wyjątkowo pochodzić z ch(w), więc to nieprawda, że taka zmiana zawsze dotyczy wyłącznie dialektów, a nie ogólnopolskiej polszczyzny. Patrz chociażby pol. fąfel, gdzie czeski kognat to chuchvalec.
-
Jeszcze semi-rodzime „sfora” ← „swora”, a semi-, bo ostatecznie z czeskiego „svora” (no ale <f> tam samiśmy wcisnęli).
A to nie tylko odlot ortograficzny? Czy faktycznie jest/był ten wyraz fonetycznie aberrantny w odmianach polskiego z dźwięcznym [v] po /s/?
Chw → f jest też utrwalone w toponimach w rodzaju Facimiech, które można uznać za część literackiego języka (choć pożyczoną z dialektów).
Z cyrylicą bym uważał, bo każda polska cyrylica ma dwa problemy - zapisy nosówek i przegłosów e i jacia.,
А гѕе там маём.
-
Dlatego to chyba lepiej używać cyrylicę (w tym jeszcze problem jest że nie ma starocyrylicznego znaka dla "dź").
W Głagolicy jest znak dla "dź", jednak nie wiem czy można zlegimizować używanie Głagolicy w Polskim...
Ewentualnie jak rzeczywiście egzystowały jakieś Polskie Runy...
Cyrylica i głagolica to obce polszczyźnie alfabety. Ich użycie średnio licowałoby z projektem, którego założeniem jest rugowanie zapożyczeń.
-
Wysokopolskie pismo powinno zawierać jeszcze znak na zbitkę żdż. Samo dż nie występuje w rodzimych słowach i jest zbędne.
-
Czyżbyście chcieli stworzyć zupełnie niezwiązany z niczym nowy alfabet? To polecam zacząć od pisma obrazkowego i stopniowo ewoluować
A pomijając to, to oczywistym wydaje mi się wybór bardzo etymologicznej i pierwotnej cyrylicy, z dostosowaniem głoskowym do polskiego głównie poprzez diakrytyki - Ja to widzę jako np. jęsy, gdzie sama litera ѧ może oznaczać zarówno ię jak i ią, a w razie potrzeby można to doprecyzować diakrytykiem.
-
Coście się uparli na to ѧ, skoro istnieje uproszczony znak? :)
I tak, ja również zapisuję ją i ję jednym znakiem, tak samo jak ą i ę. Ją i ą można dodatkowo doprecyzować akutem.
Co do żdż, jest ładny znak w cyrylicy, który zresztą jest dokładnym analogiem szcz.
-
Dobra, to zrozwiązujemy to tak:
шч - szcz
щ - żdż
Ale co z dż? I co z h? (odpowiednik dla "ch" jest x)
"Џ" dla dż nie działa, to było by zapożyczeniem z macedońskiego i serbskiego (litera wymyślona przez Vuka Karadžića), tak samo żadne "Һ".
Litery z kreską (i rz!) można bezproblemowo z jerem oznaczać (ś - cь, rz - pь, dź - дь, etc.), w sumie wszystkie problemy notatowę (oprócz dż i h) są w cyrylicy i w głagolicy rozwiązane.
-
Dobra, to zrozwiązujemy to tak:
шч - szcz
щ - żdż
Nieeee... dlaczego...
Ale co z dż? I co z h? (odpowiednik dla "ch" jest x)
Zbędne
-
Co do żdż, jest ładny znak w cyrylicy, który zresztą jest dokładnym analogiem szcz.
?
-
Co do żdż, jest ładny znak w cyrylicy, który zresztą jest dokładnym analogiem szcz.
?
Chyba chodzi o turkmeńskie Җ җ.
-
Ale co z dż? I co z h? (odpowiednik dla "ch" jest x)
Zbędne
?
-
<dż> można spokojnie zapisywać jako <дж>, a <h> w wysokopolskim nie ma prawa występować.
-
<h> w wysokopolskim nie ma prawa występować
A niby czemu?
<dż> można spokojnie zapisywać jako <дж>
Nie jest akuratny sposób zapisywania w mojim zdaniu. To tak jakby zamiast "cz" miałbym zapisywać ono jako "tsz". Chce powiedzieć: Takie zapisywanie pokaza że się "d" i "ż" osobno wymawia (jak w wyrazu dżdżownica).
-
<h> w wysokopolskim nie ma prawa występować
A niby czemu?
Bo nie reprezentuje żadnego osobnego polskiego fonemu, ani nigdy w historii polskiego takiego fonemu nie było – <h> występuje jedynie ortograficznie w zapożyczeniach, głównie ruskich, czeskich i łacińskich. W wysokopolskim pozbywamy się zapożyczeń (na etapie późniejszym niż prasłowiański), ergo <h> nie ma prawa się nigdzie pojawić.
-
Bo nie reprezentuje żadnego osobnego polskiego fonemu, ani nigdy w historii polskiego takiego fonemu nie było – <h> występuje jedynie ortograficznie w zapożyczeniach, głównie ruskich, czeskich i łacińskich. W wysokopolskim pozbywamy się zapożyczeń (na etapie późniejszym niż prasłowiański), ergo <h> nie ma prawa się nigdzie pojawić.
Aha! Ale w tym sensie <dż> też tylko występuje w zapożycień? (Jak Dżenni, Dżihad) Jednyne polskie słowo mając <dż> jako jeden fonem jest dżdżownica (od staropolskiego/wysokopolskiego (bo *dъždžь) deszczu "deżdż")
EDIT: *dъščь jako alternatywna forma (co kolwiek to ma znaczyć) legitymizuje używanie wysokopolskie "deszcz" i z tego "dszczownica"
-
W dżdżownicy jest wyżej wspomniana zbitka żdż, a nie dwa razy dż.
-
No dobrze, wiem, ale w osobniej formię, <dż> egzystuje w (czysto-polskich/słowiańskich) słowach? (A nie w kombinacji <żdż>)?
-
Aha! Ale w tym sensie <dż> też tylko występuje w zapożycień? (Jak Dżenni, Dżihad) Jednyne polskie słowo mając <dż> jako jeden fonem jest dżdżownica (od staropolskiego/wysokopolskiego (bo *dъždžь) deszczu "deżdż")
No nie, <dż> (i fonem /ʤ/) występuje w rodzimych słowach, jest efektem palatalizacji, przykłady: móżdżek, dżdży (oryginalnie /dʐʤɨ/) (stąd dżdżownica), różdżka… ale jest dość rzadko spotykany (chyba jedynie jako efekt I patalzacji po /z/, wszędzie indziej dawne dż przeszło w ż), i zazwyczaj (zawsze?) w zbitce -żdż. Stąd wątpliwe, czy faktycznie jest sens szukać dla niego osobnego znaku w pisowni.
EDIT: nie zdążyłem wysłać swojej odpowiedzi… niemniej – clue jest takie, że rodzime dż występuje praktycznie wyłącznie w zbitce żdż.
-
A to nie liczą się np. miażdżyć, zagnieżdżać, dżdżyć, gwiżdżę, gwożdżę, brużdżę, jeżdżę, piżdżę, drożdże, różdżka, móżdżek? W każdym razie - jak już mnie wyprzedzono - jest mało tych wyrazów.
-
Dobra to samo <dż> i <h> są, jak u nas w Niemcach się mówi, we wysokopolskim "Haram"
-
No ale co teraz dla wysokopolszczyzny używać?
Głagolica czy Cyrylica, oto jest pytanie!
Bo katolicy Chorwaci używali Głagolicę, zamiast tego narody/państwa prawosławne używali cyrylicę. A bo Polska była i jest krajem katolickim to lepiej by pasowało ze względu tradycji religijniej używać Głagolicę.
Co wy myślicie?
-
Nie wiem, skąd ci się ubzdurało, że jeśli naród jest katolicki, powinien używać głagolicy… Albo że w ogóle użycie głagolicy jest w jakikolwiek sposób powiązane z wyznaniem…
-
Cyrylica w Polskim nie była by popularna (bo przypomniała by rosjanine). Tu tkwi problem. Dlatego sprowadzić "separatyzm" alfabetowy ze względu wyznania
-
Ale po co?
-
Przed IIWŚ pare ordery polski mieli swastyka (ze względu dekoracyjnego i uznania symbolikę szczęścią). A dlaczego nie teraz? Bo Hitler był i dał (Polakom) Swastykę inną symbolikę. Dobra, a teraz używając cyrylicę pośród Polaków mogło by to, wcześniej i teraz, dać negatywną azocyzację (bo "głupie Rusy"), mimo tego cyrylica jest normalnym alfabetem (tak jak swastyka jest normalnie symbolem szczęścia). O to mi chodzi
-
Albo że w ogóle użycie głagolicy jest w jakikolwiek sposób powiązane z wyznaniem…
Ale to nie taka zupełna bzdura - faktycznie, cyrylica rozprzestrzeniła się najszybciej w świecie prawosławnym ze względu na więcej kontaktów z Konstantynopolem, łatwość uczenia się pisma dla osób znających grekę (ale - to nie znaczy, że nie było przypadków zapisywania np. chorwackiego czy bośniackiego bogumilskiego sztokawskiego cyrylicą + oczywisty casus unitów).
Z drugiej strony głagolica zachowała się w katolickiej Chorwacji ze względu na odizolowanie krckich glagolaszy od głównego nurtu liturgii słowiańskiej, który był po drugiej stronie schizmy (i została na chwilę zaimportowana np. do katolickich Czech czy Polski w XIV-XV wieku wraz z zakonnikami).
Przede wszystkim jednak trzeba mieć na uwadze, że oba pisma powstały przed schizmą, a głagolica najszerzej używana była w IX-XI wieku, również przed podziałem na zachodni katolicyzm i prawosławie.
-
Pytanie: Gdzie mogę znaleść słownik proto-słowiański online?
-
Z legalnych źródeł jest angielski wikisłownik, który zawiera sporo informacji (tylko nie zawsze prawdziwych, trzeba uważać). W internecie można znaleźć również inne słowniki: Derksena, ESSJ-ę itd, ale tutaj legalność źródła jest co najmniej wątpliwa (choć nie zawsze!), więc na pewno nie podałbym linków, nawet jeśli bym je miał i chciał się nimi tutaj podzielić. Poza tym, jakieś linki/tytuły są w dziale Inspiracje, może warto przejrzeć? No i zawsze pozostaje Google :)
-
Od siebie polecę moje dwie ulubione pozycje:
1. Słownik Derksena (https://archive.org/stream/EtymologicalDictionaryOfTheSlavicInheritedLexicon_201310/179381168-Etymological-Dictionary-of-the-Slavic-Inherited-Lexicon)
2. Этимологический словарь славянских языков (http://essja.narod.ru/pg/01/f000-001.htm)
EDIT: No tak, znowu ktoś mnie wyprzedził :>
-
Pytanie:
Czy "łagiew" (*lagy) ma, podobnie jak we wyrazu "władyka", być w wysokopolszczyźnie "łogiew"?
-
Pytanie:
Czy "łagiew" (*lagy) ma, podobnie jak we wyrazu "władyka", być w wysokopolszczyźnie "łogiew"?
Nie. Tu nie było przestawki (a nawet gdyby była, przestawka w nagłosie rządziła się innymi regułami, zgodnymi dla polskiego i czeskiego, więc rodzime ła- z *ol- jest możliwe w polskim).
-
Znaczy że kiedy przyjdzie do "ło"?
-
trema - przytłok (bo nie tyle trzęsie człowiekiem, ile go bardziej przytłacza)
-
Znaczy że kiedy przyjdzie do "ło"?
olC → łaC pod intonacją akutową, poza akutem łoC
őlkomъjь (akut) → łakomy
ȏlkъtь (cyrkumfleks) → łokieć
-
singiel - samosz
singlować - samoszyć (się)
singielstwo - samostwo
-
słodkowosk - czekolada (*soldъkъ + *voskъ)
-
Królik - trząs (z litewskiego трус, które pochodzi z prasłowiańskiego *trǫs)
-
Przecież królik pochodzi od "król" co ma korzeń *korl?
-
*Korljь powstało z germańskiego karl, które to utworzono od imienia Karola Wielkiego.
https://en.wiktionary.org/wiki/Reconstruction:Proto-Slavic/korlj%D1%8C
Co do etymologii samego królika:
https://en.wiktionary.org/wiki/kr%C3%B3lik
-
Wiem ale mimo tego jest to korzeń proto słowiańska No to gdzie problem w tym?
-
W tym, że korzeń, nawet jeśli był już w prasłowiańskim to powstał z germańskiego, przez co jest mimo wszystko zachodnim zapożyczeniem, co przeczy idei tego języka? No ale jak uważasz : )
-
Chyba zgodni jesteśmy tutaj, że zostawiamy zapożyczenia istniejące już w prasłowiańskim. Inaczej musielibyśmy wymyślać słowa na pana, chleb, boga i księcia :)
-
W takim razie mój błąd. :)
-
ludowładza - demokracja
królowładza - monarchia
jenowładza - dyktatura
niewładza - anarchia
Czy ktoś ma słowo na "Republika"?
-
Były dwa z tych, tylko że na -władztwo
Czy ktoś ma słowo na "Republika"?
Żartujesz?
-
Przecież "Rzeczpospolita" nie ma korzeń proto słowiańską
-
Przecież "Rzeczpospolita" nie ma korzeń proto słowiańską
No jak nie? To kalka, nie zapożyczenie.
-
"Rzeczpospolita" znaczy dosłownie "rzecz wspólna". "Rzecz" w "Rzeczpospolita" jest oczywiste jednak "pospolita" to chyba nie słowo słowiańskiej korzeni...
-
"Rzeczpospolita" znaczy dosłownie "rzecz wspólna". "Rzecz" w "Rzeczpospolita" jest oczywiste jednak "pospolita" to chyba nie słowo słowiańskiej korzeni...
Pospolity to warjant słowa pospólny z przyrostkiem -ity jak chorowity, znakomity czy jednolity.
Pospólny to z kolei ewidentny kognat spółki.
-
królowładza - monarchia
jenowładza - dyktatura
niewładza - anarchia
A może by tak:
monarchia - inowładztwo
dyktatura - kazicielstwo (dyktator - kaziciel)
anarchia - bezwładzie
-
A może by tak:
monarchia - inowładztwo
dyktatura - kazicielstwo (dyktator - kaziciel)
anarchia - bezwładzie
Inowładztwo pasowałoby lepiej jako wysokopolskie słowo dla "kolonizacja" lub coś w tym sensie
Kazicelstwo jest dobre
Bezwładzie jest nie po polsku mi się zdaje, chodzi mi o tą końcówkę "-dzie"
Bo tutaj zaproponowano np. "ludowładztwo" zamiast "ludowładza":
Czemu?
-
Bezwładzie jest nie po polsku mi się zdaje, chodzi mi o tą końcówkę "-dzie"
Bo tutaj zaproponowano np. "ludowładztwo" zamiast "ludowładza":
Czemu?
-ьje w bezwładziu to pewnie analogizm do bezkrólewia (które nota bene w większości języków nazywane jest międzykrólewiem)
ludowładztwo dlatego, bo to nie jest określenie władzy, a ustroju. Rzeczowniki opisujące stan tworzy się w słowiańskich sufiksem -ьstvo.
W ogóle to oprócz kaziciela był też kazun i ja bym tak przetłumaczył dyktatora na wysokopolski.
-
Prawidłowo fonetycznie by było raczej bezwładze¹ (por. Podmiedze, nazwa ulicy w jakiejś wsi w śląskim). Ale w polskim te rzeczowniki na *-ьje nie zawsze brzmią dobrze z uwagi na fonetyczną redukcję tej końcówki, bezpieczniej używać -stwo.
Czemuż nie bezrząd (słowo niekiedy używane)?
¹zaraz ktoś powie, że dwie pierwsze sylaby są wykolejone (przez czeski). No ale ostatnia nie musi być.
-
Nie doszukiwałbym się w bez wpływu czeskiego (aczkolwiek wład- to już jak najbardziej bohemizm, chociaż słowotwórstwo z tym rdzeniem nierzadko rodzime), przyimki po prostu rządzą się własnymi prawami.
No chyba, że idziemy "na całość" i wyrzucamy bez- na rzecz czystopolskiego przez- (bo nie radziłbym uprawiać jakiegoś czysto teoretycznego **biez, czy tem bardziej jakiegoś [uwaga, nakurwiam multiasterysk] **********bióz, które jest kompletnym bulszitem i chyba nawet nie muszę go masakrować). Aczkolwiek, tak jak mówię - mojem zdaniem nie każda nieregularność to od razu wpływ obcy, zwłaszcza w przypadku takich słów.
-
A przed- to niby nie powinien być jako przód- ?
-
Nie doszukiwałbym się w bez wpływu czeskiego (aczkolwiek wład- to już jak najbardziej bohemizm, chociaż słowotwórstwo z tym rdzeniem nierzadko rodzime), przyimki po prostu rządzą się własnymi prawami.
No chyba, że idziemy "na całość" i wyrzucamy bez- na rzecz czystopolskiego przez- (bo nie radziłbym uprawiać jakiegoś czysto teoretycznego **biez, czy tem bardziej jakiegoś [uwaga, nakurwiam multiasterysk] **********bióz, które jest kompletnym bulszitem i chyba nawet nie muszę go masakrować). Aczkolwiek, tak jak mówię - mojem zdaniem nie każda nieregularność to od razu wpływ obcy, zwłaszcza w przypadku takich słów.
A przed- to niby nie powinien być jako przód- ?
Jak macie taki fetysz na to to idźcie na (mój) wątek "Nowy Język Staropolski". Serdecznie bym się cieszył o dyskusje takie, tutaj jednak celem nie jest "odrodzenie" języka polskiego lecz tylko spolonizowanie (na sposób dzisiejszy, nikt by mówił dzisiaj "włodza") słów nie-słowiańskich
-
A przed- to niby nie powinien być jako przód- ?
Nie.
W przyimkach uogólniał się "miękki" rozwój samogłosek. Widać to zarówno w polskim, jak i w połabskim (gdzie jest jeszcze więcej przegłosów i innych różnic w rozwoju samogłosek w zależności od następującej po niej spółgłoski). A to dlatego, że w prasłowiańskim przyimki nie były samodzielnymi "bytami" - doklejały się do następującego po nich słowa, tworząc z nim sandhi. Dlatego jeżeli istniała kiedykolwiek forma taka jak **bióz czy **przóz, to było to możliwe wyłącznie wtedy, jeżeli po tym "z" (nie oddzielonym żadnym jerem - trzeba o tym pamiętać) następowała samogłoska twarda (nie ważne jaka, byle twarda), tworząc warunki do przegłosu. Jeżeli jedna z samogłosek w zbitce była miękka, to cała zbitka stawała się miękka i już warunków do przegłosu nie było. Poza tem, nie wiem skąd Jagodziński (bo to on jest autorem tego nieszczęsnego "bióz") wytrzasnął tu wzdłużenie - czyżby zapomniał, że takie przyimki nie kończyły się jerem? Wzdłużenie zastępcze (do postaci **bióz) byłoby możliwe tylko wtedy, jeżeli w owym następującym słowie (powtarzam, zaczynającym się na twardą spółgłoskę/zbitkę) pierwszą samogłoską był słaby twardy jer. Wtedy istotnie, mogła powstać forma **bióz (i mielibyśmy wtedy zestaw - biez-/bioz-/bióz- + asymilacje) o bardzo ograniczonej dystrybucji. Tylko, że na bardzo wczesnym zaszło uproszczenie (a nawet bardziej prawdopodobne, że przegłos tu zwyczajnie nie zaszedł - został zwyczajnie powstrzymany po to, aby taki morfem przyimkowy zawsze brzmiał tak samo - generalnie w takich "stałych elementach" przegłos nie zachodził, prawdopodobnie nigdy nie było też takich form 2 os. l. podw. jak **idziota, **wiedziota it.p.) i uogólniała się wersja bezprzegłosowa, "miękka" (co chyba przemawia na korzyść tego, że przegłos w takich wypadkach nigdy nie zaszedł, a nie został cofnięty). To oczywiście nie tłumaczy stwardnienia w przyimku "bez", ale chyba w pełni wyjaśnia brak przegłosu.
Połabski jest tu całkowicie zgodny z polskim - tam również samogłoski w przyimkach zawsze rozwijały się "miękko" - "od" to po połabsku "vit" (a nie "våt"), "o(b) to "vib" (a nie "våb"), "przez" (funkcjonujące także jako "bez" - brak kontynuatora *bez w połabskim) to "priz" (a nie "prez") it.p.
Co do "przed" to tutaj sytuacja jest o tyle trudniejsza, że ten przyimek miał jera, a więc teoretycznie były tu zawsze warunki do przegłosu. Być może zadziałała tu analogja do innych przyimków.
Mam nadzieję, że zaorane - jak ktoś będzie pytał, dlaczego w polskich przyimkach nie ma przegłosu, to odeślijcie go tutaj.
PS: poloniok, to nie jest twoja prywatna nitka, mimo wszystko. Nie przywłaszczaj jej sobie.
-
O ile brak przegłosu można łatwo wyjaśnić analogią czy innymi procesami zaszłymi w polskich dialektach i jest relatywnie pospolity, to brak spodziewanego zmiękczenia jest już o wiele dziwniejszy i pachnie wpływem obcym. Argumentem za rodzimością bez jest powszechność (chyba wyłączność) niezmiękczonej postaci w dialektach (także w kaszubskim i słowińskim!). Argumenty za zapożyczeniem: „przed w. XVI w znaczeniu 'bez' częściej był używany przyim. przez” (słownik Borysia) i rozchwiana semantyka w gwarach.
Jeśli bez jest mimo wszystko rodzime, najsensowniej chyba byłoby to tłumaczyć sporadyczną zamianą jeru przedniego na tylny (jak w łużyckim pos — także po wargowej). Eeee, co ja chrzanię? Toć *bez.
-
Tak tylko dodam, że śląski chyba w ogóle nie ma przez. Bez jest tu używane w obydwu znaczeniach (np beztydziyń - w dni powszednie), które odróżniane są różnym przypadkiem.
Jak stare jest "odmiękczenie" rz w przez? Może jakaś analogia?
-
Jak stare jest "odmiękczenie" rz w przez? Może jakaś analogia?
Nie no, stwardnienie rz to tylko fonetyczny proces — rz nie stało się przez to fonologicznym twardym odpowiednikiem czegoś miękkiego (co mogłoby być na jakimś poziomie uświadamiane przez mówiących).
Notabene, mieszanie „bez” i „przez” w innych słowiańskich:
- dolnołużyckie skontaminowane (tylko pod względem formy) bźez „bez” (obok przestarzałego/gwar. bjez [ts.]; pśez „przez”)
- słoweńskie brez „bez”
- sch. bez, brez „bez” prez „bez” (szczątkowo „przez”)
- ukraińskie dawne, dialektalne без(ъ) (z dop.) „bez” „oprócz” (z biern.) „przez”
*Bez łączy się z sanskryckim bahíḥ „na zewnątrz, poza” (por. stare znaczenie ang. without „na zewnątrz, poza”). Od „poza” do „przez” (jak i do „bez”) już niedaleka droga (pojechał poza most → pojechał przez most).
-
A jak kontynenty i państwa nazwać?
-
Co sądzicie o stosowaniu nazw biały/czarny/zielony/czerwony zamiast północny/południowy/zachodni/wschodni?
Nazwy państw i regionów brzmią dużo lepiej z tym, i by lepiej brzmiały nawet w normalnym języku
-
Bardzo interesujący pomysł! To by chyba wytłumaczyło też nazwę Białorusi?
-
Z historycznego punktu widzenia bardzo mi się podoba stosowanie naszych słowiańskich kolorów oznaczających kierunki świata.
Jednak... jak byśmy wtedy np. odróżnili Morze Białe od Morza Północnego?
-
Morze białe byłoby "Morze Mrożne" lub "Morze Finlandskie" (jednak "Finlandia" nie jest rdzeń proto słowiańskia)
-
Z historycznego punktu widzenia bardzo mi się podoba stosowanie naszych słowiańskich kolorów oznaczających kierunki świata.
Jednak... jak byśmy wtedy np. odróżnili Morze Białe od Morza Północnego?
Chodziło mi o takie przypadki jak Koreje, Ameryki, RPA, Wirginie itp., gdzie może się mylić nazwa własna z określeniem części całości. W przypadku morza Północnego nie ma takiego problemu.
-
Bardzo interesujący pomysł! To by chyba wytłumaczyło też nazwę Białorusi?
Akurat tutaj wcale nie chodziło o kierunek, a o religię. Biała Ruś pierwotnie określała ziemie północno-wschodnie, a więc Nowogród, Psków, Rostów, Suzdal itp. oraz niedługo potem okolice Moskwy jako tę "czystą", prawosławną Ruś.
В XII—XV веках данное название упоминалось в отношении земель Северо-Восточной Руси и Великого княжества Московского, в XV—XVII веках — в связи с землями России. Василий Татищев считал, что впервые термин «Белая Русь» встречается в Раскольницкой и Ростовской летописях под 1135 при названии Ростово-Суздальского княжества. В XV—XVII веках термин Белая Русь чаще всего применяется по отношению к Северо-Восточной Руси. Столицей Белой Руси обычно называют Москву, а московского князя иногда называют Белым князем или царём. Восточные народы называют его Ак-Падишах, то есть Белый Падишах.
Następnie, a więc po Unii Brzeskiej nazwę tę przeniesiono na Smoleńszczyznę i Mścisławszczyznę będące jakiś czas pod Moskwą z racji, że były to ostatnie tereny Rzeczypospolitej na których wciąż dominowało prawosławie, z uwagi iż reszta była już wyznania greko-katolickiego. Po rozbiorach RP przeniesiono zaś tę nazwę na cały kraj, zastępując poprzednio używaną Litwę (która i tak utrzymała się jeszcze jako powszechnie używana nazwa do ok. XX wieku) w celu mitu jednego narodu Ruskiego. (wielikorusy, małorusy, biełorusy). Biała też może oznaczać stara lub wielka.
-
Przedmówco, nie zgodzę się, bowiem na południe od owej Rusi Białej (Mińsk, Mohylew, Połock, po Smoleńsk) istanieje Ruś Czarna (od Nowogródka, po Mozyr), na dodatek istnienie enigmatyczna Ruś Czerwona (lub Grody Czerwieńskie), co niejako wyłamuje się z tego tradycyjnego nazewnictwa, bo powinna to być Zielona.
-
Wydawało mi się, że poloniokowi chodziło o Białoruś jako dzisiejszą nazwę państwa. Co więc mają do tego te inne Rusie określające przecież krainy historycznie, nie zaś byty polityczne?
-
Wydawało mi się, że poloniokowi chodziło o Białoruś jako dzisiejszą nazwę państwa
Nie, chodziło mi o region historyczny "Białej Rusi", ale to moja wina bo napisałem "Białoruś", przepraszam
EDIT: Używanie barw jako kierunkoznaków nie jest wysokopolskie
https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Ruś_Czerwona# (https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Ruś_Czerwona#)
Niektórzy domniemywają jakoby kolorowe nazwy Rusi, w tym „Ruś Czerwona” powstały w XIII wieku i były zapożyczeniem od ludów ałtajsko-tureckich, które używały kolorów do oznaczenia kierunków geograficznych (czerwień = południe, biel=zachód, czerń=północ
-
Ogurwa, takie cudeńko znalazłem w pracy o staropolskich egzonimach ("Obce nazwy geograficzne w polszczyźnie" K. i Z. Zierhofferów).
Amsterdam - Ostrodom (znane w polszczyźnie do XV w.)
Piękne, nieprawdaż? <3
Chyba nie muszę mówić, że "kradnę" do zimnego.
Pewnie jeszcze lepsze kwiatki można by wyłowić, gdyby pogrzebać w historji czeskiej, ruskiej i południowosłowiańskiej. Ktoś coś?
-
Łacińska nazwa jest "Amstelodamum", pochodząca z rzeki "Amstel" i od "dam" (po holendersku na "grobla").
"Amstel" pochodzi od staroholenderskiego "Aeme-stelle", co znaczy "nawadniania ziemia". Żeby było łatwiej używany zamiast "nawadniania" "mokra", "Amstel" była by (prowizorycznie!) "mokroziem"
"Grobla" nie wiem czy ma korzenie proto-słowiańskie, "gać" (było) krótszejsze słowo na to (https://pl.m.wikisource.org/wiki/Słownik_etymologiczny_języka_polskiego/gać (https://pl.m.wikisource.org/wiki/Słownik_etymologiczny_języka_polskiego/gać)) co jest tyle ile ja dobrze wyczytałem na pewno słowo z korzenią proto-słowiańską
Kombinując z "mokroziem" mamy wiele wariantów jak np. "Mokroziemiogać" lub dłuższa jednak ładniejsza wersja "Gać u Mokroziemi"
-
Proponuję opuścić tę "ziemię" i zostawić Mokre Gacie xD
-
Może zamiast "Mokroziem" "Zmoczyń" używać (bo mokra ziema jest zmoczona)...?
-
Skoro są Swornegacie, nie widzę problemu, dlaczego by nie użyć Mokregacie.
-
Te gacie w znaczeniu grobli, przejścia dość podejrzanie przypomina pewne słowo germańskie o podobnym znaczeniu, na pewno to słowo oddziedziczone?
-
A niby jakie?
Pochodzi od *gatję
-
Wydawało mi się, że poloniokowi chodziło o Białoruś jako dzisiejszą nazwę państwa
Nie, chodziło mi o region historyczny "Białej Rusi", ale to moja wina bo napisałem "Białoruś", przepraszam
EDIT: Używanie barw jako kierunkoznaków nie jest wysokopolskie
https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Ruś_Czerwona# (https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Ruś_Czerwona#)
Niektórzy domniemywają jakoby kolorowe nazwy Rusi, w tym „Ruś Czerwona” powstały w XIII wieku i były zapożyczeniem od ludów ałtajsko-tureckich, które używały kolorów do oznaczenia kierunków geograficznych (czerwień = południe, biel=zachód, czerń=północ
Jednak Biała Chorwacja (a była też Czerwona!) i Biała Serbia intrygują. Szukałbym tu jednak jakiejś starszej tendencji, którą zatarły potem ruchy ludów i ośrodków władzy.
@up@up: było też staroindyjskie gatuḥ „przejście”, które trudno posądzać o bycie germanizmem.
-
Te gacie w znaczeniu grobli, przejścia dość podejrzanie przypomina pewne słowo germańskie o podobnym znaczeniu, na pewno to słowo oddziedziczone?
No właśnie, gdyby rozwinęły się obie formy całkiem niezależnie, to słowiańskie "t(j)" nie korespondowałoby z germańskim "t" z *gatą...
-
A niby jakie?
Jeśli wierzyć wikisłownikowi, *gatwǭ, od którego niemieckie Gasse, skandynawskie gata/gate i podobne, itd.
No właśnie, gdyby rozwinęły się obie formy całkiem niezależnie, to słowiańskie "t(j)" nie korespondowałoby z germańskim "t" z *gatą...
No, może tu być inna derywacja z tego samego rdzenia.
@up@up: było też staroindyjskie gatuḥ „przejście”, które trudno posądzać o bycie germanizmem.
Tak, choć zaskakująca "rozpiętość", nomen omen, znaczenia słowa polskiego może sugerować, że to dwa słowa przypadkowo brzmiące tak samo.
-
Jeśli wierzyć wikisłownikowi, *gatwǭ, od którego niemieckie Gasse, skandynawskie gata/gate i podobne, itd.
A no może
-
Zesłowiańszczamy niemieckie ziemie :)
Kolonia - Kólno
Alzacja - Olszany
Łaba - Łbia
Magdeburg - Międzybrzeg
Augsburg - Osobrzeg
Saksonia - Sośnia
Turyngia - Drąże
Men - Miana
Hanower - Gonibór
Bawaria - Bojoborze
Halle - Goła
Monachium - Miechno
Brema - Brzemiona
Hesja - Gęstnia
Wiesbaden - Wierzbięcin
Stuttgart - Studogród
-
Tak samo mógłbym robić z innymi miastami
New York - Nójąk
Chicago - Szykowo
Bangkok - Bąkiek
etc.
Albo tak albo się zanalizuje znaczenie tych miast (np Monachium jest od Mnichów) i się robi z tego (poprawne) miasta (np. Monachium - Mnichów)
-
Albo tak albo się zanalizuje znaczenie tych miast (np Monachium jest od Mnichów) i się robi z tego (poprawne) miasta (np. Monachium - Mnichów)
Ale Twoje formacje nie są prawidłowe, a moje mają za zadanie mieć związek z polską tradycją nazewniczą albo przynajmniej być całkiem utworzone ze słowiańskich rdzeni. Trochę to było nawiązanie do formacji typu Amsterdam - Ostrodom.
W sumie nie wiedziałem, czy "mnich" jest na tyle starym zapożyczeniem, że można je zastosować, ale scs daje jednak "zielone światło".
-
No właśnie, gdyby rozwinęły się obie formy całkiem niezależnie, to słowiańskie "t(j)" nie korespondowałoby z germańskim "t" z *gatą...
No, może tu być inna derywacja z tego samego rdzenia.
Właśnie, brak teorii znaczenia rozszerzeń rdzeni (root extensions) w praindoeuropejskim często czyni etymologizowanie na tym poziomie mocno arbitralnym. Ale gać to przejrzysta formacja od czasownikowego rdzenia *g^weh2- (https://en.wiktionary.org/wiki/Reconstruction:Proto-Indo-European/g%CA%B7eh%E2%82%82-) ze znanym i lubianym przyrostkiem -ti, analogiczna do takich wyrazów jak postać, maść, sieć, wieść; ciekawy jest męski *tatь „złodziej” pokrewny naszemu taić (się).
-
Native speaker - rodzimomówca
-
A co z przedmiotami?
Historia - dzieje (zob. czes. "dějiny")
Fizyka - siłozbyt (?) (zob. arch. czes. "silozpyt")
Chemia - łączba (zob. czes. "lučba")
Matematyka - licznia (mój pomysł)
Geografia - ziemiopis (zob. czes. "zeměpis")
Astronomia - gwiezdarstwo (zob. czes. "hvězdářství")
Wychowanie Fizyczne - ciałowiedźba (?) (zob. słowieński "telovadba")
Muzyka - gędźba (st. pol. słowo)
Plastyka - iskuśstwo (?) (zob. ros. "искусство")
-
Ach, ten piękny czeski nacjonalizm :)
Tylko znowu muszę poprawić Twoje błędy słowotwórcze:
Fizyka - prędzej: siłobadanie albo po prostu siłoznawstwo (w polskim nie było i nie ma słowa *spyt w tym znaczeniu)
Astronomia - gwieździarstwo (po radopolsku też: gwiaździarstwo)
Wychowanie Fizyczne - prędzej: ciałoćwiczba (rdzeń *vad- ma inne znaczenie w polszczyźnie)
Plastyka - skustwo (bez i-, bo polski nie zna przyimka *is, i raczej z redukcją, patrz: żelaźstwo > żelastwo)
-
*spyt
Znaczy że taka korzeń egzystuje? Bo nie umiałem znaleźć dowód na to (dlatego pytajnik)
-
Korzeń *spyt dziś funkcjonuje jako nazwisko Spyt i człon od imion: Spycisława, Spycimira.
-
A w sumie to znaczyło *spyt "badanie"?
-
W czeszczyźnie i słowacczyźnie owszem, porównaj jazykozpyt / jazykospyt.
-
Ach tak tylko pytanko: Jak na przyszłość wiedzieć jaka korzeń nie jest wymarła w Polskim? Bo na przykład słyszałem że wysokopolskie slowa jak krzno (futro) czy szar (barwa) używają dla Polskiego już wymarłe korzenia.
-
Trudno powiedzieć, akurat to to mi się z nazwiskiem skojarzyło, to wiedziałem, ale najlepiej używać jakichś słowników. Wujek Google na pewno zapoda jakieś propozycje.
BTW trudno powiedzieć, że jakiś korzeń jest całkowicie wymarły (ewentualnie można powiedzieć, że jest nieproduktywny lub nieużywany samodzielnie), bo najczęściej nazwy własne typu imiona, nazwy miejscowości ukrywają w sobie jakieś stare korzenie. Do tego też należy uwzględnić ewentualne przesuwki semantyczne.
A co do "krzna" to taka ciekawostka, że od tego (okrężną drogą, przez łacinę i niemczyznę) się wywodzi nasze słowo "kuśnierz" :)
-
To znaczy, że używanie np. "Niejęsyć" dla "Pelikan" jest nie dozwolone tutaj?
-
Tutaj nie ma jakichś twardych reguł... ale nie widzę powodu, żeby takich rzeczy zakazywać.
Niejęsyć to bardzo fajna nazwa, zresztą.
-
Albo gardzina dla bohater :-)
-
Albo gardzina dla bohater :-)
No, w średniowieczu był wiciądz. Słowo pochodzenia gockiego, ale z czasów jednego języka Słowian, więc się nadawa.
-
Bardzo ładne słowo! Teraz tylko pytanie co więcej "popularne" było: gardzina czy wiciądz?
-
Bardzo ładne słowo! Teraz tylko pytanie co więcej "popularne" było: gardzina czy wiciądz?
W sumie formacja *vitędzь (która wprost nawiązuje do Wikingów) jest dość popularna w słowiańskich (słoweń. vitez, serbochor. vitez, ros. ви́тязь, słowac. víťaz) i znaczy "zwycięzca", "rycerz", "bohater". Dzisiaj jest obecna w zdeformowanej formie w słowie zwycięzca, a także w rusycyzmie witeź. Z kolei formacje z rdzeniem *gъrdъ mimo większej popularności w słowiańskich bardziej odwołują się do "dumy" (tak jak w czeskim i słowackim, dlatego hrdina tam lepiej pasuje), czasem i "arogancji", "pychy" i "zuchwałości", jak w języku polskim. Dlatego dla polszczyzny zdecydowanie bezpieczniejsza będzie forma wiciądz.
-
https://pl.m.wikisource.org/wiki/M._Arcta_Słownik_Staropolski/Gardzina
Zobacz tu, "gardzina" jest według jemu staropolskie słowo z znaczeniem "bohater"
-
No wiem, ale we współczesnym polskim doszło do przesuwki semantycznej i odruchowo gardzina przez podobieństwo do gardzenia wydawałaby się wielu rodzimym użytkownikom czymś wręcz niemiłym, nieszlachetnym.
-
Właśnie to jest te pytanie: Czy językowo wrócić do starych zasad czy się pogodzić z nowymi? Bo np. przykro mi jest po jednej stronie zrezygnować ze słów jak "niejęsyć" lub "krzno" bo to właściwe słowiańskie słowa są, ale zaś po innej stronie ten przykład z gardziną umię rozumieć
-
W większości przypadków pożyczki staropolskie i z innych słowiańskich się sprawdzają, ale należy pamiętać, że nasz projekt językowy nie jest kopią staropolskiego, tylko jest oparty jednak na współczesnym języku, tyle że oczyszczonym z pożyczek. Jeszcze co do pelikana to bym nieco uważał, bo to jednak sztucznie adaptowany wyraz z prasłowiańszczyzny, bo Derksen dla *nejęsytь nie podaje żadnych kontynuantów dla zachodniosłowiańskich. Niesyta też bym dopuścił, bo w południowosłowiańskich właśnie w tej postaci jest ten wyraz.
-
W większości przypadków pożyczki staropolskie i z innych słowiańskich się sprawdzają, ale należy pamiętać, że nasz projekt językowy nie jest kopią staropolskiego, tylko jest oparty jednak na współczesnym języku, tyle że oczyszczonym z pożyczek
Aha, znaczy że myślałem cały czas pod kontekstem. Znaczy że jeżeli to by był wysokopolski jako wersja staropolska to było by to okay używać rzednie jak krzno itd?
-
No, bo tam też masz swój projekt i jedne rzeczy idealnie tam pasują, a tutaj pod warunkami, choć np. akurat ja się domagam wskrzeszenia krzna jako nazwy futra.
-
Chyba karzno — jak zapożyczacie z prasłowiańskiego, umiejcie dostosować do polskiej fonetyki (co czasami wymaga też znajomości akcentu w prasłowiańszczyźnie).
Ale w tym przypadku lepiej byłoby coś wziąś' od koży, realnie zaświadczonej w języku polskim (też w wariancie zdrobniałym kożki „ubranie ze skóry”; poza tym jest kożuch, który oznacza prawie to samo — tyle, że mniej wykwintny).
-
Z krznem jest przykład:
Hej! na koniku przy nim, kołpaczek czarny, łańcuszki na piersi, łańcuszki na ręku, krzno na ramionach, to ja, pani żupanowa! Kłaniajcie się swej pani!!
To znaczy, że skoro postać prasłowiańska to *kъrzьno, to zapewne krzno to bohemizm... (bo TъrT zawsze musi dać sylabę)
A koża mi bardziej się kojarzy ze skórą (materiałem lub częścią ciała) niż z futrem.
-
To znaczy, że skoro postać prasłowiańska to *kъrzьno, to zapewne krzno to bohemizm
A co z "krtań" i "drgać"? Też bohemizmy?
-
To znaczy, że skoro postać prasłowiańska to *kъrzьno, to zapewne krzno to bohemizm
A co z "krtań" i "drgać"? Też bohemizmy?
drgać pochodzi od *drъgati więc całkiem spodziewany rozwój, ale krtań pochodzi od gъrtan(j)ь, więc coś się tu popsuło. Bohemizm to nie jest bo czeski ma spodziewane h.
Krnąbrny ma dwa sylabiczne r. I jeszcze nosówkę. To w ogóle ciekawostka. Jakieś strzały co do ethymologji?
Hipokryta - licemierz, por. ros. лицемѣръ, ukr. лицемір, stpol. licemierzyć
-
krtań pochodzi od gъrtan(j)ь
To jak tutaj po wysokopolsku? Gartań?
To znaczy, że skoro postać prasłowiańska to *kъrzьno
Dwa pytania:
1. Skąd pewność że "krzno" było by po wysokopolsku "karzno"? Czemu nie "kierzno"?
2. Ze względu jera było by tutaj "kårzno" lub "kiérzno"? (Głoska pochylona)
-
Tak, gartań, ale w prasłowiańszczyźnie był jeszcze oboczny rdzeń *grъtanь, z czego pochodzi polska krtań.
1. Kierzno raczej nie, bo kombinacja [ier] zamiast [ar] raczej się pojawiała dla *ьr, a nie dla *ъr. Gdyby więc tam był jer miękki, tobym nie miał nic przeciwko.
2. Sądząc po innych analogicznych przykładach, to raczej tak, byłaby pochylona.
-
Z krznem jest przykład:
Hej! na koniku przy nim, kołpaczek czarny, łańcuszki na piersi, łańcuszki na ręku, krzno na ramionach, to ja, pani żupanowa! Kłaniajcie się swej pani!!
To znaczy, że skoro postać prasłowiańska to *kъrzьno, to zapewne krzno to bohemizm... (bo TъrT zawsze musi dać sylabę)
Doba witezi, gontyn, Światowidów, chramów i innych średnio udacznych ubarwiających adaptacji z innych języków słowiańskich. W krtani Boryś zakłada dialektalną przedpolską przestawkę ъr → rъ, z pewnością nie jest to normalny rozwój tej sekwencji (por. garść, barszcz, oskard, gardzić, zagarnąć, garnek, karczować, kark, karma).
A koża mi bardziej się kojarzy ze skórą (materiałem lub częścią ciała) niż z futrem.
To już twoja prywatna dewiacja — kożuch pokazuje, że mogło chodzić o skórę z sierścią :P
-
A co z sosami? Jak w ogóle "sos" nazwać po wysokopolsku? Po czesku jest "omáčka" (od "omoczyć"), spolonizowano wyglądało to by "omoczka" (bo jednak diminutiwy typowe dla czeskiego jednak ale nie dla polskiego są to chyba lepiej by było coś jak "omoczeń")
Musztarda po czesku jest "hořčice" (gorczyca), bo we innych języków słowiańskich też gorczyca jako musztarda używana jest, to czemu nie w wysokopolskim?
Ale co z keczupem i majonezem?
-
W XVII i XVIII wieku były zdaje się 'juszki' mniej więcej w tym znaczeniu co dzisiejszy 'sos'.
Google łatwo powinien wyrzucić kilka przykładów.
-
Na polski bardziej widzi mi się oma(cz)ka (coś w sosie można wyłącznie maczać, a nie moczyć).
Juszki jako sos? Jucha to byłby raczej świetny wysokopolski odpowiednik na zupę. Jucha to też mogła być czernina lub polewka.
-
No jucha niezbyt pasuje, wywołuje nieco niesmaczne skojarzenia.
-
Czesi mają "polévka", sądzę że najlepszy odpowiednik na zupa byłaby polewka
Na sos niech będzie ta omaczka, chociaż strasznie czesko to brzmi... (na prawdę nie działałoby coś jak "omaczyw" lub "omaczyń"?)
Ale co z keczupem i majonezem? W innych słowiańskich językach tak samo się nazywają, może jakieś zapomniane staropolskie słowo?
-
No, jucha to też może być krew zwierzęcia, ale jakoś Słoweńcy i Chorwaci nie widzą w jusze żadnych problemów, by ją nazywać zupą.
Majonez to może być np. żółcianka (od żółtka), a ketchup to może być np. rajczycianka (rajczyca lub rajczak to by był pomidor).
Co do sosu, to nasza "świętej pamięci" pani Wileńska kiedyś zaproponowała polew.
-
żółcianka
Też o tym myślałem, kojarzy mi się jednak z żółtaczką...
rajczycianka
A może analogicznie do "gorczycy" (Musztarda) rajczyca? (I może zaraz na majonez jajczyca?)
polew
Problem ale jest tutaj, że keczupem nie polewam coś. Może jak mam kluski to polewam sosem z Knorra, ale z keczupem coś polewać? Albo stworzymy zaraz dwa słowa albo znajdziemy słowo dla obów znaczeń. Dlatego "omaczka" byłaby perfektcynja, jednak brzmi za czesko i to jest ten problem
-
A może analogicznie do "gorczycy" (Musztarda) rajczyca? (I może zaraz na majonez jajczyca?)
Może być, chyba sufiks -ica/-yca nie pasuje w polskim do konkretnych nazw owoców i warzyw, tylko do przetworów. Dlatego też w kwestii pomidora pozostaniemy wg wzoru czeskiego przy rajczaku czy rajczęciu.
-
Nie nie nie źle mnie zrozumiałeś, mam "rajczyca" na keczup na myśli!!!
Oczywiście pomidor zostaje rajczak, bardzo ładne słowo
-
Wiem, wiem, ale rajczycę wziąłem z chorwackiego, gdzie znaczy pomidor (rajczaka z czeskiego), ale to nie znaczy, że nie potępiam przesuwki semantycznej wskutek analogii na keczup.
-
Ale ta omaczka mnie jeszcze wkurza, coś innego lepiej by było. Cos jak "maczanka" (w sumie też pochodzi jeszcze od "maczać"). Co wy sądzicie?
-
A maczanka to czasem nie jest krakowskie określenie na taką kanapkę lub coś podobnego?
-
No racja, albo jesteśmy twardzi albo bramy na to uwagę
maczań?
-
Ale jucha to po staropolsku nie 'krew zwierzęcia', tylko 'polewka' - skojarzenie z krwią przez czarną polewkę. Po rosyjsku to już tylko 'zupa rybna'.
Maczanka to bułka z karkówką. Za to omasta może być kandydatką na przesuwkę semantyczną na 'sos'.
Co do 'majonezu', może - jak wiele nazw potraw - od najpowszechniejszego miasta pochodzenia: kielczuk? ;)
-
omasta
Interesuję mnie jak ty wpadłeś na końcówkę "-sta"
-
Nie, rdzeniem jest -mast- (porównaj pol. maść, serbochorw. mast - smalec, słoweń. maščobe - tłuszcze)
-
No ale co chcemy z maścią jeżeli chodzi tu o (o)maczanie?
-
No ale co chcemy z maścią jeżeli chodzi tu o (o)maczanie?
No to, że w polskim słowo „omasta” już istnieje (nawet, jeśli nie jest powszechnie używane) i ma nawet dość pokrewne znaczenie.
-
To mamy nasz sos! :-)
-
Omasta (lub tak bardziej wzorcowo, ponadregionalnie okrasa) to taki tłuszcz do potraw, a sam rdzeń *maz-t > *mast- ma związek z mazaniem.. Widocznie TM nie ma nic przeciwko, by nadać omaście ogólniejsze znaczenie sosu.
-
Parę więcej słówek:
temperatura - ciepłota (zob. czes. "teplota")
śruba - gwint
szynka - wietczyna (?) (zob. ros. "Ветчина")
-
"Gwint" to akurat germanizm.
-
To wijak? (Tak w serbskim się śruba nazywa)
-
Śruba to wkrętka. Proszę nie komplikować rzeczywistości.
-
Heloł, a procesa fonetyczne!? Szynka to by była wiotczyna (od wiotchy > wiotki).
PS Nie chcę być chamski, ale w związku ze sporą aktywnością polonioka w tej "nitce" przypominam, że ta "nitka" nie jest prywatna, czyli nie jest dla nikogo na wyłączność ani na własność.
-
PS Nie chcę być chamski, ale w związku ze sporą aktywnością polonioka w tej "nitce" przypominam, że ta "nitka" nie jest prywatna, czyli nie jest dla nikogo na wyłączność ani na własność.
Dobrze, że coś robi; nie ma powodu do narzekania.
Terroryzm - przeraza (od przerazić, jak zaraza).
-
Śruba to wkrętka. Proszę nie komplikować rzeczywistości.
W żargonie wkrętka to rura z gwintem na zewnątrz, nie śruba, więc nie.
-
No to wijak? (https://hr.m.wikipedia.org/wiki/Vijak (https://hr.m.wikipedia.org/wiki/Vijak))
@Spodnie: "przeraza" już egzystuje jednak w całkiem innym znaczeniu (https://pl.m.wiktionary.org/wiki/przeraza (https://pl.m.wiktionary.org/wiki/przeraza))
-
Śruba to wkrętka. Proszę nie komplikować rzeczywistości.
W żargonie wkrętka to rura z gwintem na zewnątrz, nie śruba, więc nie.
Wkrętka, bo się ją wkręca. Ja tak mówię i jestem na ogół rozumiany. No ale jeśli jakaś cewa ze ślimakiem, to może rdzeń z inną końcówką? wkręcik abo wkrętałka? ::-)
-
No to wijak? (https://hr.m.wikipedia.org/wiki/Vijak (https://hr.m.wikipedia.org/wiki/Vijak))
Prędzej wijek/wijczyk.
-
To już który raz ktoś zwrócił uwagę na nieprawidłowe przenoszenie słowiańskich zapożyczeń? Gwoli wyjaśnienia tylko dodam, że serbochorwackiemu -ak zawsze odpowiada polskie -ek.
A przeraza w sensie terroryzmu może być, bo z kontekstu zawsze będzie wiadomo, o co chodzi. Natomiast już bym się kłócił z Toyatlem o wkrętkę, bo nowe znaczenie jest bardzo mylące. Dla mnie wkrętka to jest coś takiego (http://www.hafner.pl/images/16_zlacza/EZ_03_009.jpg).
BTW jebłem od wkrętałki XDDDDD
-
Jak zastępujemy buraka i cebulę?
-
Jak zastępujemy buraka i cebulę?
A myślałem, że burak to burъ + -akъ. To ci folketymologja...
burak - ćwikła, czerwona rzepa? (kalka z niemieckiego)
cebula - łuk? (prastary jermanizm)
-
Jak zastępujemy buraka i cebulę?
A myślałem, że burak to burъ + -akъ. To ci folketymologja...
burak - ćwikła, czerwona rzepa? (kalka z niemieckiego)
cebula - łuk? (prastary jermanizm)
To ja proponuję:
burak → burak (z psł. burъ + -akъ)
-
A ja proponuję buråk (długie u chyba odpada przez dodatek "-akъ")
A cebula to też przecież rodzime słowo (od *cebula, zobacz https://en.m.wiktionary.org/wiki/Appendix:List_of_Proto-Slavic_nouns/Vegetation (https://en.m.wiktionary.org/wiki/Appendix:List_of_Proto-Slavic_nouns/Vegetation))
-
A cebula to też przecież rodzime słowo (od *cebula, zobacz https://en.m.wiktionary.org/wiki/Appendix:List_of_Proto-Slavic_nouns/Vegetation (https://en.m.wiktionary.org/wiki/Appendix:List_of_Proto-Slavic_nouns/Vegetation))
Zapożyczone, ale dawno, z łaciny. Ja bym zostawił na tej samej zasadzie, co zostawiamy chleb.
-
Zapożyczone, ale dawno, z łaciny. Ja bym zostawił na tej samej zasadzie, co zostawiamy chleb.
Tak samo jak ogórek jest tutaj rodzime słowo jednak ale pożyczone z greckiego. Gdzieś granica musi być, nie możemy się cofnąć całkiem do tyłu. Albo jak wy to widzicie?
-
Aż się nie chce wierzyć, że istniały rdzenie *cebula i *cibula, bo nie dość, że kontynuanty mają wahanie e/i i ostatnią spółgłoskę *lj, to jeszcze słoweński ma całkiem inną formę. Poza tym tego rdzenia nie ma w rosyjskim i większości południowosłowiańskich, czyli to może być wczesne zapożyczenie, ale wyłącznie do grupy zachodniosłowiańskiej za pośrednictwem niemieckiego (bo wiadomo, słoweński, białoruski i ukraiński lubią zapożyczać). Tym bardziej że w polszczyźnie istniał jakiś łuk - w sensie cebuli lub czosnku.
-
To jak rozpoznaść takie pożyczenia?
-
Powiedzmy, że ta lista (http://grzegorj.interiowo.pl/lingwpl/slowzap.html) mniej więcej odpowiada wszystkim prasłowiańskim zapożyczeniom, więc to, czego tu nie ma, pochodzi z PIE lub zostało zapożyczone później.
Co ciekawe, wg tej listy to burak, a nie cebula ma być prasłowiańskim zapożyczeniem.
-
Brü pisze, że łuk to po polsku był czosnek czy pora, więc może jakaś łuczyca na cebulę?
-
Według twojej listy *lukъ też jest zapożyczeniem
-
Ale prasłowiańskim.
-
To jeżeli będziemy też eliminować pożyczki z czasach proto-słowiańskich to musieliśmy przemyśleć większość naszych wysokopolskich słów! Owszem że byłby Polski "super-puristyczny", jednak to cztery razy więcej roboty niż tak jak my robiliśmy do dziś. A poza tym co z pożyczeniami w Proto-Bałto-Słowiańskim?
Pytanko: Czy są też takie oficjalne listy Germanizmów/etc w języku polskim?
-
Dokładnie, bo być może nawet się znajdą tacy turbo-Słowianie, co będą eliminowali takie podstawowe słowa jak chodzić, zły, trzeba, owoc, gęś, jaszczurka tylko dlatego, że przeprowadziły trochę osobliwy/nieregularny rozwój lub to takie stare zapożyczenie, że je trudno odróżnić od reszty.
-
że je trudno odróżnić od reszty.
No właśnie jak w ogóle pan Grzegorz Jagodziński może na pewno powiedzieć że to są pożyczenia a nie normalne słowiańskie słowa?
-
No właśnie mi się wydaje, że sporo przykładów może być naciąganych. Już na tym forum ten pan nieraz wywołał kontrowersje, chociażby np. postulował, że w prapolskim zamiast bez był przyimek *bióz.
-
To co robimy? Pożyczki w prasłowiańskim olewać czy uwagę na je brać?
-
Olewamy, bo dojdzie do absurdów - Słowianie jednak mieli nieco niższy poziom kultury materialnej niż inne sąsiednie ludy, więc wręcz potrzebne im były co niektóre nowe słowa. Dlatego moim zdaniem nie ma sensu zastępować chleba np. słowem kruch czy cerkwi np. słowem zbór.
-
Przecież od początku ustalone są zasady, że cofamy się najdalej do prasłowiańskiego, więc wszystkie prasłowiańskie zapożyczenia zachowujemy.
-
Ale poloniok musi zadać, na wszelki wypadek, to samo pytanie co 3 posty w tym wątku. ;-)
-
Ale poloniok musi zadać, na wszelki wypadek, to samo pytanie co 3 posty w tym wątku. ;-)
16 lat byta w Niemczech dało to swoje :-\
Przecież od początku ustalone są zasady, że cofamy się najdalej do prasłowiańskiego, więc wszystkie prasłowiańskie zapożyczenia zachowujemy
To teoretycznie możemy wciąż zachować słowa jak barwa i łagiew... (i równie cebula i burak)
-
To teoretycznie możemy wciąż zachować słowa jak barwa i łagiew... (i równie cebula i burak)
"Burak" akurat nie, bo on się pojawia po raz pierwszy mniej więcej w XVII wieku.
-
Według http://grzegorj.interiowo.pl/lingwpl/slowzap.html (http://grzegorj.interiowo.pl/lingwpl/slowzap.html) istnieje korzeń *burakъ
-
Według http://grzegorj.interiowo.pl/lingwpl/slowzap.html (http://grzegorj.interiowo.pl/lingwpl/slowzap.html) istnieje korzeń *burakъ
Szkoda, że nie podaje zaświadczeń z innych języków słowiańskich, żebyśmy mogli zobaczyć, na jakiej podstawie on ten rdzeń wyprowadza. Z tego, co się orientuję, słowo burak jest ograniczone do polskiego obszaru językowego (nawet nie lechickiego, słowo jest np. nieznane kaszubszczyźnie, gdzie "burak" to bodaj rąkla) i jest zapożyczeniem późnym. Pierwotnie mówiono na to ćwikła.
-
On twierdzi tutaj, że ta korzeń w czasach prasłowiańskich egzystowala jednak jako zapożyczenie
Jednak według https://en.m.wiktionary.org/wiki/Appendix:List_of_Proto-Slavic_nouns/Vegetation (https://en.m.wiktionary.org/wiki/Appendix:List_of_Proto-Slavic_nouns/Vegetation) nie ma korzeń dla buraka. W porównaniu do innych językach słowiańskich to np. Czesi nazywają go jako "červená řepa", zgodnie z korzeń prasłowiańskich
-
On twierdzi tutaj, że ta korzeń w czasach prasłowiańskich egzystowala jednak jako zapożyczenie
Stwierdzić można wiele rzeczy, ale warto, żeby one miały jakieś pokrycie. Jagodziński nie odsyła ani do tekstów źródłowych, ani do ich opracowań krytycznych, ani do materiału naukowego. Jego strona to miły pomocnik, ale tu i ówdzie autora poniosła kreatywność, a w niektórych miejscach, jak przy tym buraku, warto spojrzeć na jego listy z pewnym dystansem.
-
Pierwotnie mówiono na to ćwikła.
ćwiekła < *svekla. Ćwikła to utrwalone ié>i jak w dziwce czy kobicie
Zostają zatem przy ćwiekle na buraka i łuku na cebulę. Co z bardziej tropikalnymi ziemiopłodami?
banan - palczyk? (ponoć po arabsku banan to palec)
ananas - jabłko świerkowe? (kalka z angielskiego), jabłko szyszkowe? szysznik? coś z szyszką, bo jednak nie tylko angielski zauważył podobieństwo tego owocu do szyszki.
-
banan - rajosmokiew (zob. arch. niem. "Paradiesfeige" - "paradies" -> "raj" - "feige" - "figa" -> chor. "smokva" -> *smoky -> smokiew)
ananas - sosnojabłko (zob. ang. "pineapple" - "pine" -> sosna - "apple" -> jabłko)
-
Nie.
-
Wszelkie te "jabłeczne" propozycje to nie pasują do języków słowiańskich, tylko do romańskich i germańskich. U nas jabłko to ma być jabłko, a nie ziemniak (pomme de terre, aardappel) czy pomarańcza (Apfelsine, sinaasappel). Więc ananas to niech będzie coś typu szyszak*.
*szyszak jako rodzaj hełmu nie jest pochodzenia słowiańskiego, tylko węgierskiego, więc i tak byłby zwysokopolszczony.
-
Rozumiem, ale co z bananem? Rajosmokiew jest na prawdę taka zła?
-
Wszelkie te "jabłeczne" propozycje to nie pasują do języków słowiańskich, tylko do romańskich i germańskich. U nas jabłko to ma być jabłko, a nie ziemniak (pomme de terre, aardappel) czy pomarańcza (Apfelsine, sinaasappel). Więc ananas to niech będzie coś typu szyszak*.
*szyszak jako rodzaj hełmu nie jest pochodzenia słowiańskiego, tylko węgierskiego, więc i tak byłby zwysokopolszczony.
ananas - szyszko XD
Inne propozycje:
banan - paliczka
kiwi - miążeszka (od miąższu, ale to chyba nie jest dobra droga)
agrest - biała jagoda (?)
arbuz - dynica
granat - modrywka
czereśnia - czreśnia, trześnia
-
Nienawidzę przerywać tematów ale muszę się to spytać:
Znalazłem teraz na kaszubskiej Wikipedii tą stronę: https://csb.m.wikipedia.org/wiki/Zdrzélnik (https://csb.m.wikipedia.org/wiki/Zdrzélnik)
Mówi że po kaszubsku telewizor jest "zdrzélnik". Nie wiem czy to prawda (Przy tym źródle http://www.dialektologia.uw.edu.pl/index.php?l1=leksykon-kaszubski&lid=1167 (http://www.dialektologia.uw.edu.pl/index.php?l1=leksykon-kaszubski&lid=1167) jest "wzérnik"), ale jednak się pytam jaka ta etymologia tego (zdrzélnik i wzérnik) słowa?
-
No wszystko od rdzenia *zьrěti (patrzeć), tylko że w pierwszym słówku zaszła regularna zmiana źrz > zdrz.
-
Wszelkie te "jabłeczne" propozycje to nie pasują do języków słowiańskich, tylko do romańskich i germańskich. U nas jabłko to ma być jabłko, a nie ziemniak (pomme de terre, aardappel) czy pomarańcza (Apfelsine, sinaasappel). Więc ananas to niech będzie coś typu szyszak*.
*szyszak jako rodzaj hełmu nie jest pochodzenia słowiańskiego, tylko węgierskiego, więc i tak byłby zwysokopolszczony.
ananas - szyszko XD
(http://i.imgur.com/CIhI4db.png)
-
No wszystko od rdzenia *zьrěti (patrzeć), tylko że w pierwszym słówku zaszła regularna zmiana źrz > zdrz.
Dzięki bardzo, ale "zdrzelnik" to chyba na pierwszy rzut oka jeden, kto patrzy (albo było by tutaj w tym przypadku "zdrzelniec")?
(A poza tym: Jak doszło do "wzérnik"?)
-
Podzielmy to sobie jak dzieci w przedszkolu: vъ-zьr-ьn-ikъ (w kaszubskim ć,ś,ź,dź > c,s,z,dz).
PS *źrzelnik, opisana zmiana jest kaszubska, a nie polska.
-
O tym jestem świadomy haha
Chodziło mi o kontekstowy sens "wzérnika" (lepiej powiedząc "wzérnic"). Nie zrozumiałem tego słowa bo to tak jakbym powiedział "wpatrzyć". Jednak ale już widzę co to słowo ma znaczyć (to właśnie przykład mojego poloninego Polskiego)
-
No wszystko od rdzenia *zьrěti (patrzeć), tylko że w pierwszym słówku zaszła regularna zmiana źrz > zdrz.
Dzięki bardzo, ale "zdrzelnik" to chyba na pierwszy rzut oka jeden, kto patrzy (albo było by tutaj w tym przypadku "zdrzelniec")?
Nie no, mamy w polskim przecież „wziernik”, tj. „ten, dzięki któremu się patrzy”, nie „ten, który patrzy”.
Wszelkie te "jabłeczne" propozycje to nie pasują do języków słowiańskich, tylko do romańskich i germańskich. U nas jabłko to ma być jabłko, a nie ziemniak (pomme de terre, aardappel) czy pomarańcza (Apfelsine, sinaasappel). Więc ananas to niech będzie coś typu szyszak*.
*szyszak jako rodzaj hełmu nie jest pochodzenia słowiańskiego, tylko węgierskiego, więc i tak byłby zwysokopolszczony.
ananas - szyszko XD
No to jedziemy z tym koksem.
banan — błaszczak
agrest — misiewicz
mango — morawiec
kiwi — waszczyk
arbuz — macierew
-
A czemu arbuz to nie tykwa? Jak Ruskie mogą arbuz dynią nazywać to czemu my nie możemy nazywać jen tykwą?
Z miąższem natomiast bym uważał, bo to -ż- jest trochę podejrzane. Bo jeśli to od miękkiego, to tam żadnego g nie było. Ruski ze swoimi мягкій i мягенькій sra na etymologię.
AGREST TO KRZYŻOWNIK! Wzchodniosłowiańskie крыжовникъ to przeca z polska pochodzi.
-
banan — błaszczak
agrest — misiewicz
mango — morawiec
kiwi — waszczyk
arbuz — macierew
Tak lepiej:
macierew - granat
waszczyk - durian
morawiec - figa
kaczyń - arbuz
błaszcz - melon
-
Nie no, mamy w polskim przecież „wziernik”, tj. „ten, dzięki któremu się patrzy”, nie „ten, który patrzy”.
Wziernik już jest w polskim - https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Wziernik (https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Wziernik) - znaczy coś innego już
To alternatywa dla "dalglądni" (telewizor) była by "źrzelnik" (kaszubski zdrzélnik) amiast "wziernik" (kaszubski wzérnik)?
-
Gratuluję za kreatywność, tworzenie od rodzimych nazw własnych nie jest przecież zabronione w tym projekcie :)
Jeszcze co do miąższu (i "biblijnego" przymiotnika mięższy - gruby), to trochę ciemnawa etymologia. Brü zakłada jakiś rdzeń *męznǫti.
-
Nie no, mamy w polskim przecież „wziernik”, tj. „ten, dzięki któremu się patrzy”, nie „ten, który patrzy”.
Wziernik już jest w polskim - https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Wziernik (https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Wziernik) - znaczy coś innego już
No, o tym mówię.
-
Nie no, mamy w polskim przecież „wziernik”, tj. „ten, dzięki któremu się patrzy”, nie „ten, który patrzy”.
Wziernik już jest w polskim - https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Wziernik (https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Wziernik) - znaczy coś innego już
No, o tym mówię.
Znaczy że wziernik może być wysokopolskie słowo dla telewizor?
-
Znaczy że wziernik może być wysokopolskie słowo dla telewizor?
*facepalm*
Nie, nigdzie tak nie napisałem.
-
Haha sorry myślałem że myśliłesz tak
To co, jest wziernik okay (skoro Kaszubi te słowo używają...)?
A jeżli nie to co z źrzelnik? (Drugie przez Kaszubów używane słowo)?
-
agrest - biała jagoda (?)
Tu możemy zapożyczyć z dialektów, dokładnie śląskiego - wieprzek :) (chyba tak, liczba pojedyncza jest rzadko używana, nie kojarzę żebym kiedykolwiek słyszał formę mianownika)
-
agrest - biała jagoda (?)
Tu możemy zapożyczyć z dialektów, dokładnie śląskiego - wieprzek :) (chyba tak, liczba pojedyncza jest rzadko używana, nie kojarzę żebym kiedykolwiek słyszał formę mianownika)
Polskie słowo na agrest to krzyżownik! Ruskie zapożyczyły właśnie z polskiego i ztąd tam крыжовникъ (chyba przez białoruski).
A arbuz to może być tykwa. Czemu chcecie wymyślać niestworzone słowa, kiedy są polskie?
-
No tylko że moja propozycja nie jest wymyślona, to słowo naprawdę istnieje i jest używane :)
-
Co ja zauważyłem jest że tutaj się tylko patrzy na leksykalne germanizmy/etc. A co z frazeologicznymi i składniowymi germanizmami/etc? Przecież na co dzień używane "Jak ci idzie?" jest frazeologicznym germanizmem "Wie geht's?".
Dlatego tak kręciłem o alternatywną nazwę telewizora w Wysokopolskim. Nie chciałem brać przykład niemiecki i tak utworzać słowa jak w nim (i lecz jak w innych językach nie-słowiańskich). Dlatego właśnie moja propozycja od "żrzelnika" na "telewizor" (zamiast jakieś "dalglądni" lub co kolwiek na "dal(eko)-").
-
agrest - biała jagoda (?)
Tu możemy zapożyczyć z dialektów, dokładnie śląskiego - wieprzek :) (chyba tak, liczba pojedyncza jest rzadko używana, nie kojarzę żebym kiedykolwiek słyszał formę mianownika)
Polskie słowo na agrest to krzyżownik! Ruskie zapożyczyły właśnie z polskiego i ztąd tam крыжовникъ (chyba przez białoruski).
A arbuz to może być tykwa. Czemu chcecie wymyślać niestworzone słowa, kiedy są polskie?
Jeśli uznamy, że krzyż jest rodzimym słowem (czyli pożyczką na tyle wczesną, że uznajemy za rodzime), to niech będzie krzyżownik. Za agrest umierać nie będę.
-
Ha, mam coś fajnego!
Anioł = (s)krzydlaciec
Z Fragmentów Fryzyńskich.
-
Ha, mam coś fajnego!
Anioł = (s)krzydlaciec
Z Fragmentów Fryzyńskich.
To mamy od razu 'cherubina' = czteroskrzydlaćca i 'serafina' = sześcioskrzydlaćca, inspirowane scs. rzecz jasna :)
-
Kilometr - jakiś kognat do wiorsty
Metr - trójstopie xdd
-
Kilometr to ośmostaje ;-D (są 1072 metrów, około jeden kilometr)
-
Kilometr - jakiś kognat do wiorsty
Polskim odpowiednikiem jest... warstwa (daw./dial. też warsta).
-
A niby czemu? Rosyjskie Верста nie odpowiada polskim warst(w)a, jego odpowiednikiem jest Пласт. Znaczy że wiorsta chyba nie jest jakimś rusycyzmem, było by wtedy "wiersta" zamiast wiorsta
To niby czemu warst(w)a?
-
A niby czemu? Rosyjskie Верста nie odpowiada polskim warst(w)a
Porównaj sobie analogicznie pol. czarny i ros. чёрный, to poznasz odpowiedź. Jaka słowiańska samogłoska odpowiada tym przykładom?
-
Czytaj dalej, co ja napisałem: Ja napisałem że rosyjskie Верста nie znaczy przetłumaczono warst(w)a. Пласт znaczy przetłumaczono warst(w)a.
Do problemu fonetyki: Верста znaczy przetłumaczono wiorsta. To nie jest Вëрста, ale Верста! Rusycyzm musiał by być wiersta, tak ale nie ma.
-
Czytaj dalej, co ja napisałem: Ja napisałem że rosyjskie Верста nie znaczy przetłumaczono warst(w)a. Пласт znaczy przetłumaczono warst(w)a.
Do problemu fonetyki: Верста znaczy przetłumaczono wiorsta. To nie jest Вëрста, ale Верста! Rusycyzm musiał by być wiersta, tak ale nie ma.
Aha, chodziło ci o znaczenie, a nie o etymologię - to wtedy racja, to nie są odpowiedniki. Poza tym polską wersję pewnie oparto na liczbie mnogiej, gdzie już jest tam litera "jo", ponieważ częściej się mówi o kilku wiorstach niż o jednej wiorście.
-
Poza tym polską wersję pewnie oparto na liczbie mnogiej, gdzie już jest tam litera "jo", ponieważ częściej się mówi o kilku wiorstach niż o jednej wiorście.
No ale też mamy po rosyjsku сестра a w polskim siostra, wszystko w liczbie pojedynczej. Przecież nawet jeżeli oparto na liczbie pojedynczej to dalej by to było wiorsta, czy nie?
-
Poza tym polską wersję pewnie oparto na liczbie mnogiej, gdzie już jest tam litera "jo", ponieważ częściej się mówi o kilku wiorstach niż o jednej wiorście.
No ale też mamy po rosyjsku сестра a w polskim siostra, wszystko w liczbie pojedynczej. Przecież nawet jeżeli oparto na liczbie pojedynczej to dalej by to było wiorsta, czy nie?
Nie, bo wiorsta pochodzi z prasłowiańskiego *vьrsta (więc by była warsta, "na upartego" też wiersta). Rosyjski przegłos nie tylko powstaje z akcentowanego *e, ale też i *ь.
-
Maorycy pytał o polski kognat wiorsty (EDIT: w zasadzie wiersty, słuszna uwaga — nasza pożyczona wiorsta najwyraźniej nie pochodzi z l.poj.), dokładnym jest warsta (wyraz staropolski albo dialektalny), w języku literackim jest warstwa z trochę inną końcówką. Podobno wiorsta pierwotnie oznaczała „obrót pługiem” (po przeoraniu jakiejś odległości zawracano, potem zaczęto rozumieć wiorstę jako tą odległość i wreszcie stała się jednostką długości). Prasłowiański źródłosłów jest związany z czasownikami wiercić się, ros. вертеться.
Oczywiście znaczenie wyrazu u nas rozwinęło się inaczej, ale pod względem pochodzenia to ten sam wyraz.
-
A w ogóle skąd te "w", jakie nie było w staropolskim?
Czy w staropolskim znaczyło "warsta" to samo co dziś "warstwa" czy coś innego?
A co z moją propozycją "ośmiostaje"? Są 1072 metry i w tym samym myśleniu stworzone jak "trójstopie"
-
A w ogóle skąd te "w", jakie nie było w staropolskim?
Może było, tylko nikt nie zapisał w zachowanych tekstach. W innych słowiańskich są oba warianty (w czeskim i słowackim vrstva „warstwa”, po ukraińsku верства „wiorsta”, „warstwa”). Wg Małego atlasu gwar, typ warstwa jest charakterystyczny dla Śląska, Małopolski i wschodu, poza tym występuje typ warsta. Ciekawe, że Górnicki (Małopolanin) pisał warsta. Może w XVI wieku warstwa zalatywała jeszcze gwarowo? Ale też wcześniejszych poświadczeń nie wspomina Boryś, nie ma też tego wyrazu w Słowniku staropolskim. Małe sprostowanie — wygląda na to, że tak naprawdę wyraz pojawia się w tekstach dopiero w okresie średniopolskim.
Czy w staropolskim znaczyło "warsta" to samo co dziś "warstwa" czy coś innego?
Pewnie tak. W XVI w. warsta znaczyło „warstwa”.
-
Myślałem, że w czarnym i w czerni jest jać?
-
Nie, to tzw. "przegłos sonantów".
Aczkolwiek możliwe, że na jakimś etapie prapolskim (już post-prasłowiańskim) była tam samogłoska podobna do jaci, która uległa przegłosowi (przegłos musiał zajść już po rozpadnięciu się sonantu na dyftong samogłoska + sonorant).
-
Myślałem, że w czarnym i w czerni jest jać?
Tak jak wyżej wspomniane, taka sama sytuacja co w naparstku i pierścieniu - sonant *ьr rozszedł się w polskim na dwa sposoby - inaczej przed spółgłoską przedniojęzykową twardą i inaczej w reszcie. Polecam poczytać tu (http://grzegorj.interiowo.pl/gram/pl/wokal3.html)
Za to szczególnie w słowie ziarno upatruję to, o czym wspominał Dynozaur, czyli upodobnienie do jaci.
-
informatyka - poczetnistwo
komputer - poczetnik (st. pl. słowo dla rachmistrza)
kalkulator - poczetniczek
klawiatura - przycisknica (wolałbym ale "tłoczywnica", synteza słowackiego "tlačidlo" (przycisk) i chorwackiego "tipkovnica" (klawiatura - jednak mam podejrzenie że "tip-" nie jest z rodzimego korzenia)
program - wydziałacz
browser - przeglądarka
pulpit - deska
system operacyjny - ? (mam propozycje z syntezy gornołużyckiego i chorwackiego słowa do tego, "dźěłowy sustav" ale nie wiem jak spolszczyć "sustav")
telewizor - wglądnik lub wejrznik (bo można się wpatrzyć w telewizor - nie chcę germanizmów formowych jak "dalglądnia" i inne wyrazy na "dal-")
telefon - rozmównik
teleskop - gwiazdogląd
radio - dźwiękołap
-
Dlaczego to miała być w staropolskim głoska podobna do jaci, a nie sama jać? Te dwie się różniły wtedy?
-
http://pdf.truni.sk/e-ucebnice/sjvpv1/data/543f6821-ec9b-4657-afc5-fcf2c801dda2.html?ownapi=1 (http://pdf.truni.sk/e-ucebnice/sjvpv1/data/543f6821-ec9b-4657-afc5-fcf2c801dda2.html?ownapi=1)
Według tej strony słowacki archaizm na "matematyka" jest merba. Do tego mam dwa pytania:
1. Jaka etymologia tego słowa? Czy po polsku było by to mierzba (od mierzyć)?
2. Mamy w ogóle rodzime słowa kończące się na "-ba"? Czy to jest zapożyczenie (jak n.p. "farba" jest zapożyczeniem)?
PS: http://slovenskajazykovacistota.blogspot.de/2014/08/vzhladom-na-to-ze-google-nemoze-nacitat.html?m=1 (http://slovenskajazykovacistota.blogspot.de/2014/08/vzhladom-na-to-ze-google-nemoze-nacitat.html?m=1) to do nas mogłoby być interesujące, tutaj przedstawiony słownik wysokosłowackiego. Możemy kilka słów i inspiracji sobie wsiąść. Jednak tutaj "merba" znaczy metryka, a "počtoveda" matematyka...
-
2. Mamy w ogóle rodzime słowa kończące się na "-ba"? Czy to jest zapożyczenie (jak n.p. "farba" jest zapożyczeniem)?
Liczba, groźba, prośba, rzeźba, służba, wróżba, strzelba, dial. swadźba, gędźba... Nie ma tego dużo, bo to u nas nigdy nie był zbyt popularny sufiks.
-
Dobra ale co teraz z matematyką? Merba/Mierzba, Počtoveda/Pocztowiedza, Licznia? Co używać?
-
Dobra ale co teraz z matematyką? Merba/Mierzba, Počtoveda/Pocztowiedza, Licznia? Co używać?
A może by jednak drogą kontaminacji ilozierstwo, ukuwszy od "ilość" i "zierać" (po staropolsku "oglądać"), bo izomorficznie oddaje to naukę o paradygmacie czysto ilościowym?
-
To już lepiej "zierać" dla "ziernika" (= telewizor