Wiem, że ten post będzie zupełnie bezproduktywny, może później spróbuję doczytać dokładniej, co stworzyłeś i poczytać również co o akcentach Derksen pisał, ale tymczasem chcę jeno napisać, że w mojej opinii to łatwiej już chyba będzie wyruszyć z forem na udaną wyprawę z motyką na Słońce. :PPo paru wieczorach bezowocnych prób usystematyzowania wywodów Kortlandta, wiedzy wikipedyjnej i losowych rozpraw o słowiańskim akcencie, stwierdziłem, że nic mi nie szkodzi zaryzykować :D. Jestem zdesperowany ogarnięty lucickim szałem!
Dobrze by było na podstawie porównań połabskiej i prasłowiańskiej akcentuacji opracować jakiś system, który sprawdzałby się w ok. 60%. Moim zdaniem to wystarczyłoby do myślenia o skonstruowaniu "używalnego" języka neo-połabskiego.Zgadzam się. Idzie mi o to, żeby dobrze zrozumieć hipotezę Kortlandta i nauczyć się wykorzystywać ją w praktyce - do derywacji form połabskich. Wyzwaniem oczywiście nie jest akcent najpóźniejszej formy połabskiego, lecz wcześniejsze stadia akcentuacyjne, które na taki, a nie inny rozwój połabskiego miały wpływ. Zabawne, że nawet Olesch i Trubecki mieli wrażenie, że ten problem to błędne koło. Szczęśliwie, dziś wiemy, że problem akcentu w synchronii i w diachronii to dwa odrębne zagadnienia. Pierwsze mamy rozwiązane.
Cała reszta - łatanie dziur w gramatyce, wymyślanie słownictwa (chociaż tu kluczowa jest znajomość XVI/XVII-wiecznego dolnoniemieckiego, z czym może być pewien problem) - to już czysta przyjemność i radość tworzenia.Faktycznie, rzecz wydaje się mniej żmudna, ale też obfituje w zagadki. No, ale o tym później, nie chcę zasypać tego forum połabsko-rekonstrukcjonistycznymi tematami :D.
Słowiańska akcentuacja to moja pięta achillesowa. Dlatego oba moje slavlangi mają stały akcent.To chyba pięta achillesowa wszystkich Polaków ;).
Słowiańska akcentuacja to moja pięta achillesowa. Dlatego oba moje slavlangi mają stały akcent.Ta, ja właśnie przez słowiańską akcentuację mam problemy z doprowadzeniem rodzkiego do nienóblangowego stanu – otóż chciałbym, żeby on miał swobodny akcent toniczny à la suédoise, ale że o słowiańskiej akcentuacji wiem absolutne zero, muszę się zadowolić stałym akcentem inicjalnym. No ale może jak będę opracowywał wersję 3.0 (obecna to 1.5, a to co jest na wiki to wersja 1.1), to się zabiorę za risercz na ten temat.
Zgadzam się. Idzie mi o to, żeby dobrze zrozumieć hipotezę Kortlandta i nauczyć się wykorzystywać ją w praktyce - do derywacji form połabskich. Wyzwaniem oczywiście nie jest akcent najpóźniejszej formy połabskiego, lecz wcześniejsze stadia akcentuacyjne, które na taki, a nie inny rozwój połabskiego miały wpływ. Zabawne, że nawet Olesch i Trubecki mieli wrażenie, że ten problem to błędne koło. Szczęśliwie, dziś wiemy, że problem akcentu w synchronii i w diachronii to dwa odrębne zagadnienia. Pierwsze mamy rozwiązane.
Faktycznie, rzecz wydaje się mniej żmudna, ale też obfituje w zagadki. No, ale o tym później, nie chcę zasypać tego forum połabsko-rekonstrukcjonistycznymi tematami :D.
To chyba pięta achillesowa wszystkich Polaków ;).
Ale: królestwo (Wandalów znad Bałtyku) za rozwiązanie tych problemów!
Przecież jeszcze przed IIWŚ byli tacy, co snuli poważne plany rekonstrukcji połabszczyzny, a to dlatego, że na tych ziemiach żyli ludzie ze słowiańską świadomością narodową. Podobno w niektórych rodzinach istniał tam zwyczaj uczenia się jakiegoś języka słowiańskiego (przeważnie był to pewnie rosyjski lub polski, co jest chyba logiczne).inb4 "< lehoslav> Zadziwiające rzeczy powiadasz."
Pytanie brzmi - co się z tymi ludźmi stało?Skończyła się na takie rzeczy moda, to dali sobie z tym spokój…
inb4 "< lehoslav> Zadziwiające rzeczy powiadasz."
Skończyła się na takie rzeczy moda, to dali sobie z tym spokój…
Wiem, że nie mówię nic nowego, ale ta prosta reguła może służyć za jaki-to punkt zaczepienia. Pytanie tylko - czy to prawo jest równie stare, co obecność samogłosek zredukowanych, czy może jest skutkiem późnych zmian fonotaktycznych?Zasadniczo, prawo to jest równie stare. Samogłoski zredukowane są wynikiem bycia poprzedzanymi przez samogłoski długie. Samogłoski długie albo były już w fazie prasłowiańskiej - to rzadko - albo - częściej - pochodzą z cofnięcia akcentu na krótką ostatnią sylabę i wzdłużenia. To niemożliwe albo o bardzo nikłym prawdopodobieństwie, by sąsiadowały ze sobą dwie długie samogłoski, tym bardziej by doszło do redukcji - w takiej sytuacji spodziewałbym się raczej zachowania samogłosek niezredukowanych. Zresztą, ponieważ forma taka musiałaby być trzy- lub więcej sylabowa, mogłoby dojść do uogólnienia akcentu na przedostatnią sylabę i redukcji tylko ostatniej sylaby.
A, i najgorsze jest to, że w środku wyrazów samogłoski zredukowane też się zdarzają. Wobec nich też trzeba odnaleźć jakieś prawidłowości.I. Zaświtało mi, jak by tu można zrozumieć Kortlandta:
Dobra, podejmuję się jakże trudnej próby zrekonstruowania połabskiej gramatyki.Myślę, że chyba cię jednak w tym ktoś uprzedził… a dokładnie, original poster (http://www.conlanger.fora.pl/conlangi,2/polabski-rekonstrukcja,1050.html).
Dobra, podejmuję się jakże trudnej próby zrekonstruowania połabskiej gramatyki.Myślę, że chyba cię jednak w tym ktoś uprzedził… a dokładnie, original poster (http://www.conlanger.fora.pl/conlangi,2/polabski-rekonstrukcja,1050.html).
Ale takiej dużej "tabelki" jak ja nie zrobił.Jak nie jak tak…
Jak nie jak tak…
http://www.conlanger.fora.pl/conlangi,2/polabski-rekonstrukcja,1050.html#21802 (http://www.conlanger.fora.pl/conlangi,2/polabski-rekonstrukcja,1050.html#21802)
²Czy mógł istnieć jakiś prozodyczny warjant *-ămî, czy nawet *-omî (w dualu: *-ămo / *-omo)? To samo pytanie dotyczy wszystkich innych wielosylabowych końcówek.Wydaje mi się, że przynajmniej w dwoinie *-omo trzeba by wykluczyć.
W ogóle, wydaje mnie się, że połabski to najtrudniejszy z języków słowiańskich. Ale to tylko lepiej, bo czyni go to wyjątkowym. :D
Wydaje mi się, że byłby tu lepszą wzkazówką niż rosyjski.Rzecz w tym, że pozycja akcentu w rosyjskim jest prawie zawsze zbieżna z tą w fazie późnosłowiańskiej. Akcent pomorski wykazuje oczywiście więcej swoistych innowacji i sam w sobie wymagałby osobnych dociekań.
A tymczasem w najbliższych dniach zrobię małe porównawcze badanie słowińskiego i połabskiego.
Przydałoby się, bo z słowińskim też chciałbym coś pokombinować. A mianowicie - ogarnąć jego system fonologiczny, przypisać jakąś sensowną ortografję i umieć to wszystko przełożyć na kaszubski. A to dlatego, że myślę o stworzeniu jednego literackiego języka pomorskiego, z jak najmożliwiej archaiczną słowińską morfologją. Bo niestety kaszubski język literacki mija się z celem (i narósł niepotrzebnymi mitami).Jednak kaszubski ma tą jedną przewagę nad wszystkimi innymi projektami, że posiada żywą społeczność użytkowników. I, tak, warto byłoby zachować jego cechy archaiczne, ale takie przedsięwzięcie zawsze musi odnosić się do istniejącej społeczności i jej mowy.
Jednak kaszubski ma tą jedną przewagę nad wszystkimi innymi projektami, że posiada żywą społeczność użytkowników. I, tak, warto byłoby zachować jego cechy archaiczne, ale takie przedsięwzięcie zawsze musi odnosić się do istniejącej społeczności i jej mowy.
Cholera, połabski to faktycznie taki angielski wśród słowiańskich.
Samogłoski poredukuj albo zdyftongizuj, połowę słownictwa wymień na słowa z innej grupy język, zrób z tego coś, co będzie zupełnie niepodobne do pierwowzoru i tada! :P
To prawda. Trudno wymagać od Kaszubów, żeby zmienili swoje językowe nawyki. Jednak na pewno część z nich może zaciekawić język słowiński (zwłaszcza tych purytańskich wobec literackiej kaszubszczyzny, którzy uważają, że polonizmy to zuo).Jestem za! :)
A da się skąd-niebądź ten słownik Dirksena zdobyć?Słyszałem, że niektórzy go trzymają na chomikuj.pl ;).
A da się skąd-niebądź ten słownik Dirksena zdobyć?
A i zauważyłem jeszcze kiedyś coś takiego - w Derksenie nie ma prasłowiańskich zapożyczeń. Są jedynie rdzenie odziedziczone z PIE.Prawda, ale inne słowniki zwykle nie podają rekonstrukcji akcentu, a to dla nas kluczowe.
A co do rekonstrukcji - zaczyna się coś dziać. Spróbuję się trochę doedukować w kwestjach akcentuacyjnych (zresztą, to przydatna wiedza). A jeśli chodzi o morfologię - to wiecie, Tow. Mauzerze, że zawsze możecie na mnie liczyć. Wszystko postaram się uzgadniać z Wami (i z innymi, bo wierzę, że jacyś inni dołączą, kiedy z naszych bazgrołów wykrystalizuje się poważny projekt [a podwaliny k' temu już są]), zwłaszcza w sprawach, gdzie trzeba dokonać arbitralnego kompromisu lub puścić pewną wodzę fantazji.Naturalnie, metoda pracy jest dobra i myślę, że trzymając się tego kursu, wyjdziemy na tym dobrze :).
Naszym chyba ostatnim zmartwieniem jest ortografja. Chciałbym, aby była wypracowana spólnie, nie nazbyt fonetyczna i nie nazbyt etymologiczna, najlepiej żeby nie była usiana dokoła djakrytykami. Ale póki co, najrozsądniej używać notacji Polańskiego. Na zapis użytkowy przyjdzie czas.Proszę traktować to tylko jako prywatny szkic, którego po prostu nie chciałem publikować gdzie indziej; w rzeczowych dyskusjach wiadomo, że najlepiej używać zapisu naukowego. Może też to być mała inspiracja do rozmyślań nad zapisem użytkowym, w każdym razie rzecz ma charakter osobisty i luźny.
A, Towarzyszu Mauzerze, mam do was jeszcze jedną prośbę. Niech ostateczna ortografja połabska nie zapisuje upodobnień międzywyrazowych, proszę... :DW kwestii połabszczyzny jestem skłonny do daleko idących kompromisów :D.
os. | N. | G. | D. | A. | I. | *L. |
1. sg. | joz | mane | mane : mĕ | mane : mą : mĕ | manų | mane : mĕ |
2. sg. | tåi | tibe | tibe : tĕ | tibe : tą : tĕ | *tübų : tăbų | tibe : tĕ |
3. sg. | vån vånă *vånĕ | *nig: jig : jĕg *ji : *jĕ | *nim : jim : mĕ | *nig : *jig : jĕg *jų : *jĕ | *naim : nĕm | naim : nĕm ni : nĕ |
1. du. | *mo | *nojau : *năjau | *nomo : *nămo | nojau : *năjau | *nomo : *nămo | nojau : năjau |
2. du. | *vo | *vojau : *văjau | *vomo : *vămo | *vojau : *văjau | *vomo : *vămo | vojau : văjau |
3. du. | vånă vånĕ | *nau : *jau : *jĕ | naimo : *jaimo : *jĕmo | *naich : *jaich : *jĕch *nau : *jau : *jĕ | naimo : *nĕmo | naich : nĕch |
1. pl. | måi | nos : năs | nom : *năm | nos : năs | nomĕ | nos : năs |
2. pl. | jai | *vos : *văs | vom : * văm | *vos : *văs | vomĕ | vos : văs |
3. pl. | vinai *vini | *naich : *jaich : *jĕch | naim : *jaim : *jĕm | *naich : *jaich : *jĕch *ji : *jĕ | *naimĕ | naich : nĕch |
os. | N. | G. | D. | A. | I. | L. |
sg. | tų / to / tü *tų / *tă / *tĕ | tüg / tüj / tüg *tĕg / *tĕj / *tĕg | *tümĕ / *tüj / *tümĕ *tĕmau / *tĕj * tĕmau | ... / tų / ... | *tim / *tų / *tim *tĕm / *tų / *tĕm | *tüm / *tüj / tüm *tĕm / *tĕj / *tĕm |
du. | *to : *tă | *toch : *tăch | *tomă : *tămo | N. | *tomă : *tămo | *toch : *tăch |
pl. | *tai / *tĕ / tă | *toch : *tăch | *tim : *tĕm | ... / ... / ... | *tomĕ : *tămai | *toch : *tăch |
Wracając do zaimków dualnych - jestem za przyjęciem istnienia *mo i *vo. Chociaż zastanowiłbym się też nad *no dla 1 os. du. Tak brzmiał pierwotny biernik zaimka 1 os. du. w prasłowiańszczyźnie. Nie rozumiem tylko, o co chodzi z tymi *mane, *vane w dwoinie?Świadectwo słowińskie i dialektów polskich jest dość mocne. Zagłębię się bardziej w zabytki staropolskie. *mane, *vane to moja błędna rekonstrukcja żeńskich form dwoiny przez nieprawdziwą analogię ze słowińskiego. Oczywiście, pozbywamy się tego.
Zastanawiam się też na czym polega oboczność akcentowa w formach dwusylabowych (np. *nojau : *năjau). Nie można powiedzieć, że ta druga forma jest enklityką, gdyż zawiera pełną sylabę (a więc pada na nią akcent). Więc czy istnieją jakieś inne reguły używania tych form?W przypadkach występujących z przyimkiem - w dodatku prawdpodobnie (trzeba to lepiej zbadać) w niektórych tylko słowach - następowało w fazie staropołabskiej przeniesienie akcentu na przyimek i redukcja pierwszej sylaby zaimka lub rzeczownika. Nie idzie więc tu o bycie enklityką, a wyrażeniem przyimkowym pod wspólnym akcentem.
A, i jeszcze jedna ważna sprawa - badania akcentuacyjne mogłyby przynieść odpowiedź na jeszcze jedno nurtujące pytanie. Czy język połabski posiadał supinum? Lehr-Spławiński uważał formy bezokolicznikowe z akcentem na ostatnią sylabę za supina (np. såp'ot, kroj'ot). Polański tego nie potwierdził, ale też nie wykluczył...Spróbuję to przebadać, ale może być i tak, że badania akcentuacyjne już zostały przeprowadzone przez Polańskiego i nie dają one jednoznacznej odpowiedzi, w związku z kontekstem użycia podejrzanych form.
N. | G. | D. | A. | I. | L. | |
sg. | sų/so/sü *sų/*să/*sĕ | *sig / *si / *sig sĕg / *sĕ / sĕg | *simĕ / *sij / *simĕ *sĕmau / *sĕj / *sĕmau | ... / *sų / ... ... / sų / ... | *saim / *sų / *saim *sĕm / *sų / *sĕm | *sim / *sij / *sim sĕm / *sĕj / sĕm |
*du. | so : să | saich : sĕch | saimă : sĕmo | N | saimă : sĕmo | saich : sĕch |
*pl. | sai / si sĕ / să | saich sĕch | saim sĕm | ... ... | saimĕ sĕmai | saich sĕch |
Trzeba będzie opracować jeszcze wystarczający zestaw zaimków uogólniających i przeczących. Tymczasem pomóżcie i powiedzcie, czym może być forma płb. hile `zawsze` na tej stronie (http://tyras.sweb.cz/polabane/pb-sl.htm). Nie potrafię jej zlokalizować w słowniku etymologicznym Polańskiego.
Według Polańskiego - elĕ. Tom drugi, s. 143. W moim PDFie ta strona jest do obrócona o 90 st.O 90 st., to po temu! Ślepota ze mnie, dziękuję!
Rozróżnienie dla liczby mnogiej nie jest szczególnie kontrowersyjne, ale powiedz mi, jak zachowywały się w liczbie podwójnej w kwestii rodzajów a w odmianie przymiotnikowej i zaimkowej inne dialekta lechickie? Nie mam pojęcia, próbując się coś wywiedzieć, poczyniłem ino spekulacje na temat mazurzenia, na które nie tu miejsce.
N. | G. | D. | A. | I. | L. | |
*sg. | vis!, viso, visi! | viseg!, visi, viseg! | visemĕ, visij, visemĕ | vis(eg)!, visą!, visi! | visim, visą, visim | visim, visij, visim |
*du. | viso | visech | visaimă | N. | visaimă | visech |
*pl. | visai!, visi | visaich | visaim | visaich, visi | visaimĕ | visaich |
N. | G. | D. | A. | I. | L. | |
*sg. | visot'ĕ, visokă, visot'ă! | visokăg!, visot'ĕ, visokăg | visot'ümĕ, visot'ĕj, viost'ümĕ | visot'ĕ/kăg!, visokų, visot'ă! | visot'ĕm, visokų, visot'ĕm | visot'ăm, visot'ăj, visot'ăm |
*du. | visot'ă | visot'ĕch | visokomă | visot'ă | visokomă | visot'ĕch |
*pl. | visot'ĕ, visot'ă | visot'ĕch | visot'ĕm | visot'ĕch, visot'ă | visot'ĕm | visot'ĕch |
The mobile class has final accent in the present, initial accent in the 2nd and 3rd singular aorist, e.g. Bulg. pres. nesé, aorist nése, SC nèsē (*nes'ē), aorist ne̋se, čìnī (*čin' ī), aorist či̋nī.(http://slavic.uchicago.edu/archived/papers/Darden-Accent-imperfect-SSlav.pdf (http://slavic.uchicago.edu/archived/papers/Darden-Accent-imperfect-SSlav.pdf))
Formy czasu teraźniejszego nie są poza tym większym problemem - akcent pada w nich zawsze na przedostatnią sylabę.
1. du. -mă : -mo
2. du. -vă : -vo
Nie jestem jednak pewien, co do tej końcówki -ij/-ĕj w dopełniaczu zaimków rodzaju żeńskiego. Na mój gust byłoby tu -ĕ (w niezredukowanej -e albo -i).
Nie rozumiem też, skoro jest zaświadczone viseg, to dlaczego nagle rekonstruujecie *visümĕ, z "twardą" samogłoską?
dlaczego -mi w 1 os. pl.? Zakładasz pierwotne *-me? Wydawało mi się, że było zaświadczone jismåi. Ale to może być wyjątek.
Tak czy inaczej, nie wydaje mi się, żeby w 2 os. du. przeniosła się z zaimka końcówka -va. Zresztą, chyba zaświadczony materjał temu przeczy.Masz rację, to oczywiste - i, szczęśliwie, łatwe do wykrycia - błędy. Co do tego ostatniego, nie jest to niemożliwe - bo przecie Łużyce, ale całe szczęście, mamy źródła, by temu zaprzeczyć i poznać prawdę.
Np. to, że dla czasowników z pierwotnym -aje- istnieją zarówno formy ściągnięte, jak i nieściągnięte (np. niecham = nexăm, ale znam = znoją). Nie wiadomo, kiedy występowała jaka forma. A może to zależało od djalektu?Myślę, że możemy uznać to za równoprawne formy różnych dialektów, choć postaram się jeszcze sprawdzić możliwe powiązania z akcentuacją. (Trudna rzecz, rosyjskie хаяти i знати mają jednakie pozycje akcentów).
Są też dziwne formy typu müg w 1 os. sing. Elizja wskutek częstości użycia? Czasowniki modalne mogły wykształcić w jakieś specjalne właściwości (istnieje też zaświadczone "nic" w sensie "nie chcę", które ma nawet paralelę w łużyckich - njok i w Vanstinie - neckt).Z deszczu pod rynnę, ale müg według Gramatyki Polańskiego to właśnie asygmatyczna forma aorystu:
W koniugacji mogła wystąpić, przeciwstawiając formy praesentis formomOgraniczenie tego fenomenu wyłącznie do wybranych form 1. sg. podpowiada mi również i moja intuicja.
praeteritum lub infi nitiwu, por. na przykład plocą ‛płaczę’ (⥪ *plačǫ) wobec
plokol ‛płakał’, plokăt ‛płakać’ (⥪ *plakalъ, *plakati), müzĕs ‛możesz’, müzĕ
‛może’ wobec müg (aoryst) ‛mógł’ (⥪ *možešь, *možetъ, *mogъ).
No i dodatkowy problem - alternacja welarnych w l-imiesłowach. W korporze obok form etymologicznie poprawnych istnieją też formy typu "nie możeła". Myślę, że doszukiwanie się tu jakiejś regularności nie ma sensu, więc trzeba będzie to chyba zuniformować. Nie wiem, które formy przeważają. Jeśli te etymologicznie właściwe, to jest szansa, że formy typu "możeła" są po prostu wytworem agonji języka połabskiego. Z drugiej strony, co wcześniej podkreślałem, nie udawajmy, że jesteśmy mądrzejsi od ludzi, którzy tym językiem się naprawdę posługiwali.Być może łatwiej będzie to ustalić, gdy skończę OCR-owanie całego słownika etymologicznego. Swoją drogą, marzy mi się doprowadzenie jego treści do czytelnej postaci i podzielenie na hasła, całość zaś opatrzona dobrą wyszukiwarką, dopełniona osobną bazą neologizmów i połączona z korpusem języka. Zresztą gdy już ogarniemy główne niejasności gramatyczne, myślałem właśnie nie o przekładaniu długich list słów na połabski, ale tłumaczeniu tekstów do korpusu
Masz rację, to oczywiste - i, szczęśliwie, łatwe do wykrycia - błędy. Co do tego ostatniego, nie jest to niemożliwe - bo przecie Łużyce, ale całe szczęście, mamy źródła, by temu zaprzeczyć i poznać prawdę.
Myślę, że możemy uznać to za równoprawne formy różnych dialektów, choć postaram się jeszcze sprawdzić możliwe powiązania z akcentuacją. (Trudna rzecz, rosyjskie хаяти i знати mają jednakie pozycje akcentów).
Z deszczu pod rynnę, ale müg według Gramatyki Polańskiego to właśnie asygmatyczna forma aorystu
Łużyce mają -wa (-woj? -wej?) w 2 os. du.? Pierwsze słyszę. Na pewno nie literackie.Ech, mogłem myśleć tylko o zaimkach. Ostatnio za mało śpię :(.
A według Słownika Etymologicznego jest to czas teraźniejszy. Niestety, Polańskiemu zdarzały się samopodważenia...Wiem, ale raz, że Gramatyka jest nowsza, dwa, że wywód formy müg z aorystu jest prostszy, wreszcie to, że pojawia się ona przecież w pieśni Kåtü mes ninkă båit obok formy rici, która jest bezsprzecznie aorystem. Ale to tylko zmienia kategorię problemu.
bejăs, nibăs
Kiedy pierwotne *y dawało dyftong /åi/, a kiedy /oi/? Bo Połabski oscyluje między tymi dwoma, bez żadnej zauważalnej reguły. Czasami nawet w tym samym leksemach - ťötåi (< *koty) = kot, ale liczba mnoga to już ťötvoi.Najogólniej rzecz biorąc, w Słowniku etymologicznym panuje reguła, którą potem Polański streścił w Gramatyce jako poglądy Lehra-Spławińskiego: 1) po spółgłoskach tylnojęzykowych *y miesza się - jak w polskim - z *i, dając «ai», 2) po sp. przedniojęzykowych daje «åi», 3) w pozostałych pozycjach daje «oi».
Jest jakaś reguła co do tego?
Np. nie rozumiem zbytnio, skąd wiemy, że połabski miał samogłoski zredukowane ă ĕ, skoro i tak zapewne oryginalnie zostały zapisywane zapewne jako po prostu e czy a…Wiemy to stąd, że: 1) część twórców zabytków połabskiego notowała akcent, 2) *o, *y, *u były wtedy również zapisywane jako «e» czy «u», stąd wiemy, że traciły swoją barwę, stąd wnioskujemy o redukcji, 3) występowały zapisy z opuszczonymi samogłoskami.
Czy tylko dla mnie wysnuwanie jakichkolwiek daleko idących wniosków na temat fonologii i ewolucji fonetycznej połabskiego wydaje się lekko bezsensowne, bo opieramy się na mocno przybliżonych zapisach tego języka w ortografii niemieckiej? Np. nie rozumiem zbytnio, skąd wiemy, że połabski miał samogłoski zredukowane ă ĕ, skoro i tak zapewne oryginalnie zostały zapisywane zapewne jako po prostu e czy a…
Zresztą, rekonstruowany PIE to niby nie conlang?To właśnie! Wszystkie proto-języki należałoby uznać za fikcję, jednak w sferze naukowości trzyma je ich wewnętrzna spójność. I, wierzajcie mi, elektronu też nigdy nie widziałem na oczy.
E, gadosz jak Brückner (który młodego jeszcze Lehra-Spławińskiego za rekonstruowanie połabszczyzny rugał jak uczniaka)Sauce?
Wiemy to stąd, że: 1) część twórców zabytków połabskiego notowała akcent, 2) *o, *y, *u były wtedy również zapisywane jako «e» czy «u», stąd wiemy, że traciły swoją barwę, stąd wnioskujemy o redukcji, 3) występowały zapisy z opuszczonymi samogłoskami.A skąd wiemy, że miał ich aż dwie, a nie np. jedną szwę i koniec?
Zresztą, rekonstruowany PIE to niby nie conlang?No ale oparty na współczesnych, zaświadczonych językach pochodnych, a nie np. jakichś zachowanych przybliżonych zapisach w praindoeuropejskim piśmie klinowym…
Sauce?http://www.polona.pl/dlibra/doccontent?id=29776&from=FBC
A skąd wiemy, że miał ich aż dwie, a nie np. jedną szwę i koniec?Statystyka wskazuje na częstsze zapisy potomków *a, *ě, *ъ, *ь jako «a» pozbawione znaku akcentu, potomków zaś *o, *e, *u, *y, *i jako «e» pozbawione akcentu. Dużo dokładniej i lepiej sposoby rekonstrukcji poszczególnych głosek połabskich tłumaczy K. Polański w dwóch pierwszy rozdziałach Gramatyki języka połabskiego.
No ale oparty na współczesnych, zaświadczonych językach pochodnych, a nie np. jakichś zachowanych przybliżonych zapisach w praindoeuropejskim piśmie klinowym…A szczególnie dobrze się zachował materiał tocharski i hetycki ;).
http://www.polona.pl/dlibra/doccontent?id=29776&from=FBC
Kurwa! Jak ja kocham te naukowe dissy, które ongiś uczeni na siebie pisali. To było piękne...Czytałem zeszłą wiosną dysputę między językoznawcą-Czarnogórcem, dowodzącym odrębności języka czarnogórskiego, a lingwistą-Serbem, i poziom emocji skłonił mnie ostatecznie do wstąpienia na ścieżkę slawistyczną ;).
Kurde no, trochę mnie Brückner zdołował, bo w jego ustach to wszystko brzmi faktycznie niepewnie... Na pewno przekonał mnie do tego, żeby nie bawić się z dziwnymi formami typu "ktomu", bo to faktycznie może być wytwór kiepskiej znajomości własnego języka późnych Wendów.Ale o formach związanych z kiepską znajomością języka pisze też Polański i, wbrew pozorom, jest ich stosunkowo mało, symbolicznym i najjaskrawszym przykładem jest może jopt'ĕdųb «Jopjeedumb» `jabłoń`, a przecież dysponujemy też i lepszym zapisem joblüńă «Goblínia». Co do ktomu, dowiódł Polański, długo błędnie utożsamiano ze sobą zapisy «Tyimâf» i «kattühm» i tak właśnie odczytywano, podczas gdy nowotworem jest z pewnością tylko druga forma, pierwsza zaś może być przekonywająco odczytana jako poprawne, regularne t'ümau. Słowem, rzetelna praca i nowoczesne podejście są w stanie pokazać, że sprawa wendzkiego wcale nie jest beznadziejna.
Co do ktomu, dowiódł Polański, długo błędnie utożsamiano ze sobą zapisy «Tyimâf» i «kattühm» i tak właśnie odczytywano, podczas gdy nowotworem jest z pewnością tylko druga forma, pierwsza zaś może być przekonywająco odczytana jako poprawne, regularne t'ümau. Słowem, rzetelna praca i nowoczesne podejście są w stanie pokazać, że sprawa wendzkiego wcale nie jest beznadziejna.
Ja tam jak to przeczytałem, to mam coraz większe wrażenie, że całe te rekonstrukcje połabskiego to kupa dubów smalonych, i być może w rzeczywistości połabski nie był jakimś dziwolągiem, tylko Kolejnym Nudnym Słowiańskim Językiem™…http://www.polona.pl/dlibra/doccontent?id=29776&from=FBC
Kurwa! Jak ja kocham te naukowe dissy, które ongiś uczeni na siebie pisali. To było piękne...
Kurde no, trochę mnie Brückner zdołował, bo w jego ustach to wszystko brzmi faktycznie niepewnie...
Ja tam jak to przeczytałem, to mam coraz większe wrażenie, że całe te rekonstrukcje połabskiego to kupa dubów smalonych, i być może w rzeczywistości połabski nie był jakimś dziwolągiem, tylko Kolejnym Nudnym Słowiańskim Językiem™…
i być może w rzeczywistości połabski nie był jakimś dziwolągiem, tylko Kolejnym Nudnym Słowiańskim Językiem™…Zależy co rozumieć przez dziwoląg. Dyftongizację samogłosek mamy przecież i w dialektach wielkopolskich, przesunięcie artykulacji ku przodowi w wielu polskich gwarach, aoryst, imperfekt i dwoinę choćby na Łużycach, ruchomy akcent na północnych Kaszëbach, nic dziwnego! Jednak sytuacja geograficzna i nagromadzenie konserwatywnych cech - w połączeniu z zapożyczonymi innowacjami - to jest ciekawe i obiektywne, jeżeli nie chcemy wierzyć Polańskiemu, zajrzyjmy do Rostowego wydania oryginalnych zapisów.
Ale Polański odsyła też do alternatywnego wyjaśnienia Schleichera:
dåvoi (davóy J., tawój Pf. D. ist wahrscheinlich *дъви nach analogie von tårái.
To trochę naciąganie, ale dopóki się nie natkniemy na inny dowód istnienia męskoosobowości w weńszczyźnie, to być może wolno nam przy tym zostać.
No właśnie. Równolatkowie, a ich dzieła dzielą lata świetlne. Po prostu Brückner był cieniasem. Pogódź się z tym.
Sjǫtĕ tåri t'inądzai - To świadczy o tym, że tåri było formą męzką (lub wirylną, jeśli wirylność istnieje)Konteksty te są na tyle nieliczne, że można uznać je za błędy, żadnej bowiem innej reguły na tej podstawie nie można zbudować. Wirylność nie miała wpływu na fleksję przymiotnika - dowody na to są w Gramatyce (gen. pl. rzecz. na -üv, forma "vilcĕ lesai" `wielkie lasy`), więc według wszelkiego prawdopodobieństwa - też na rzeczownik. Trzeba zastanowić się tymczasem nad kwestią zaimków raz jeszcze.
Tåroi l'otü - Tutaj mamy użycie tej "niby-wirylnej" formy z rzeczownikiem nijakim (z tym, że całe zdanie jest niepoprawne ["lato" w sg.]).
Wirylność nie miała wpływu na fleksję przymiotnika - dowody na to są w Gramatyce (gen. pl. rzecz. na -üv, forma "vilcĕ lesai" `wielkie lasy`), więc według wszelkiego prawdopodobieństwa - też na rzeczownik. Trzeba zastanowić się tymczasem nad kwestią zaimków raz jeszcze.
Ja tymczasem robię sobie przerwę na zebranie sił, na sesję i na kompilowanie tekstów źródłowych o słowiańskiej kosmogonii ;).
(a) | 1 SYL. | 2 SYL. |
NOM sg. | 5 | X |
GEN sg. | X | |
DAT sg. | X | |
ACC sg. | X | |
INS sg. | X | |
LOC sg. | X | |
NOM pl. | 2 | X |
GEN pl. | 2 | X |
DAT pl. | 2 5 | X |
ACC pl. | 2 | X |
INS pl. | X | |
LOC pl. | 2 | X |
(b) | 1 SYL. | 2 SYL. |
NOM sg. | X | 3 |
GEN sg. | X | |
DAT sg. | X | |
ACC sg. | X | |
INS sg. | X | |
LOC sg. | X | |
NOM pl. | X | |
GEN pl. | X | 3 |
DAT pl. | X | |
ACC pl. | X | |
INS pl. | X | |
LOC pl. | X |
(c) | 1 SYL. | 2 SYL. |
NOM sg. | 5 | X |
GEN sg. | X | |
DAT sg. | X | |
ACC sg. | X | |
INS sg. | X | |
LOC sg. | X | |
NOM pl. | X | |
GEN pl. | X | |
DAT pl. | X | |
ACC pl. | X | |
INS pl. | X | |
LOC pl. | X |
(d) | 1 SYL. | 2 SYL. |
NOM sg. | X | 4 |
GEN sg. | X | |
DAT sg. | X | |
ACC sg. | X | |
INS sg. | X | |
LOC sg. | X | |
NOM pl. | 2 | X |
GEN pl. | 2 | X |
DAT pl. | 2 5 | X |
ACC pl. | 2 | X |
INS pl. | X | |
LOC pl. | 2 | X |
(e) | 1 SYL. | 2 SYL. |
NOM sg. | 5 | X |
GEN sg. | X | |
DAT sg. | X | |
ACC sg. | X | |
INS sg. | X | |
LOC sg. | X | |
NOM pl. | 2 | X |
GEN pl. | X | |
DAT pl. | X | |
ACC pl. | 2 | X |
INS pl. | X | |
LOC pl. | X |
(f) | 1 SYL. | 2 SYL. |
NOM sg. | X | |
GEN sg. | X | |
DAT sg. | X | |
ACC sg. | X | |
INS sg. | X | |
LOC sg. | X | |
NOM pl. | 2 | X |
GEN pl. | 2 | X |
DAT pl. | X | |
ACC pl. | 2 | X |
INS pl. | X | |
LOC pl. | X |
Z chęcią, ale to będzie wymagało większego przyłożenia się (i jakichś źródł), bo to już poważniejsza robota (nazwy powinny brzmieć autentycznie).No tak... ja bym się za to zabrał, gdyby nie to, że na połabskim się znam tyle, co Gluck na kontrapunkcie...
A tak BTW, jeszcze zapisz to w jakiejś absurdalnej ortografii, jaką by pewnie ruski wymyśliły, gdyby chciałoby im się wskrzeszać połabski.
Nie ma Torunia.
+1
Dynozaur, zdradzisz, jaki to był alkohol?
z rakiją
Sklepową czy domową?Ma się rozumieć, że domową!
Ma się rozumieć, że domową!
Choć brakuje Lüneburg > Glina. Granice Słowiańszczyzny sięgały ciut dalej niż NRDowo.Gdzieniegdzie dalej, gdzieniegdzie bliżej. Wendland był ziemią pograniczną, niejednolitą etnicznie i zasiedloną dosyć późno. Podobnie np. Turyngia. Lüneburg i Uelzen być może nigdy nie były stricte słowiańskie. Ale oczywiście naniosę, podobnie jak poprawię parę innych błędów.
Chciałbym też parę wyjaśnień co do użytego prawopisu - rozumiem, że e z kropką poniżej to polańskie <i>? Osobiście nie podoba mi się ten znak. Kojarzy się z "ę", a przy takim "etymologicznym pisaniu" uważam, że polańskie <ą> powinno się zapisywać jako "ę", a <ǫ> jako "ą" (etymologicznie poprawnie [pomijając przypadki przegłosu], zgodnie ze starą ortografją kaszubską [i polską poniekąd], nie trzeba się też do jakiegoś ų [które mnie osobiście kojarzy się z zimnym, gdzie ma inną rolę, więc nie pasuje mi :P]).Nie, nie. "ạ" i "ẹ" to znaki odstępstwa - to znaczy, że w ostatniej sylabie oznaczają długie samogłoski /o/ i /i/, a w pozostałych /ă/ i /ĕ/. "â" i "ê" oznaczają samogłoski o czystej wymowie, /a/, /e/. Co do nosówek, to nie jestem przekonany do zapisywania innego dźwięku niż /ã/ - w języku, który taki dźwięk posiada - znakiem "ą". Ponieważ "o z ogonkiem" w czcionkach występuje rzadko, sądzę, że "ų" to niezłe wyjście.
Poza tem, Pozdub? A nie Postąpin (czy może raczej Postąpim', jak Oświęcim)?Pozdųb; taki jest materiał historyczny: Potsdam: Potstam, Pottstamm, Potstamb, Pottsamb, Potstamp, Potstampf, Pothstamp, Pothsdamp, Potzdamb, Potzdamp, Poztamp, Pozstem, Potzdemp, Potzstemp, Postam, Postamp, Bostamp, Bostamp, Poztupimi. Tylko jeden zapis - wprawdzie najstarszy - przemawia za Postąpimiem, więc nie wiedziałem, jak postąpić. Zauważyłem jakąś analogię z nazwą Pasewalk, która była zapisywana: Pozdewolk, Pozewolk, Pozdewolc.
A, i jak twoim zdaniem powinien się nazywać po wendyjsku Bałtyk? Ja wysuwam teorję, że "Wielka Woda" była używanem przez Wendów określeniem Bałtyku, a nie rzeczownikiem pospolitym znaczącym "morze" (który zaświadczono, ale tylko w miejscowniku - mărî). Tak mi podpowiada mój conlangerski szósty zmysł. Rozum zaś (brzytwa Ockhama) podpowiada mi, że "Wielka Woda" to po prostu wymysł zapisywacza (który zapomniał słowa "morze"), a połabska nazwa Bałtyku zaginęła na zawsze. Słuchać rozumu czy szóstego zmysłu?Rzeczownik /mori/ istnieje niewątpliwie. /vilt'ă vådă/ jest ryzykowna, bo istnieje niebezpieczeństwo, że badacz ciągnął Wenda za język i tłumaczył, czym jest morze, którego mógł na oczy nie widzieć, ale istnieje też możliwość, że faktycznie jest to nazwa morza - jedynego, prawdopodobnie, morza, które mogli znać Wendowie.
Wydaje mi się, że też dawno temu coś gdzieś czytałem na temat jakiejś dawnej słowiańskiej nazwy Hamburga, ale było to bardzo spekulatywne i niezbyt naukowe. Ale nie pamiętam za bardzo, może coś zmyślam...Muszę to jeszcze zbadać. Arkona najpewniej nie jest - i wcale nie musi być - słowiańską nazwą. Chociaż w Pommersches Urkundenbuch mamy zapis z 1150 roku "Arcun", który trochę daje do myślenia.
Zastanawiam się też nad słowiańskim brzmieniem słowa Arkona (które jest podeźrzane w całej rozciągłości).
PS 2: Cyce ftw.Chwała!
Nie, nie. "ạ" i "ẹ" to znaki odstępstwa - to znaczy, że w ostatniej sylabie oznaczają długie samogłoski /o/ i /i/, a w pozostałych /ă/ i /ĕ/. "â" i "ê" oznaczają samogłoski o czystej wymowie, /a/, /e/. Co do nosówek, to nie jestem przekonany do zapisywania innego dźwięku niż /ã/ - w języku, który taki dźwięk posiada - znakiem "ą". Ponieważ "o z ogonkiem" w czcionkach występuje rzadko, sądzę, że "ų" to niezłe wyjście.
Pozdųb; taki jest materiał historyczny: Potsdam: Potstam, Pottstamm, Potstamb, Pottsamb, Potstamp, Potstampf, Pothstamp, Pothsdamp, Potzdamb, Potzdamp, Poztamp, Pozstem, Potzdemp, Potzstemp, Postam, Postamp, Bostamp, Bostamp, Poztupimi. Tylko jeden zapis - wprawdzie najstarszy - przemawia za Postąpimiem, więc nie wiedziałem, jak postąpić. Zauważyłem jakąś analogię z nazwą Pasewalk, która była zapisywana: Pozdewolk, Pozewolk, Pozdewolc.
Muszę to jeszcze zbadać. Arkona najpewniej nie jest - i wcale nie musi być - słowiańską nazwą. Chociaż w Pommersches Urkundenbuch mamy zapis z 1150 roku "Arcun", który trochę daje do myślenia.
Hmm... To nie lepiej by było zamienić tę kropkę na zwykłą krechę nad literą (na przykład)? Ta kropka za bardzo kojarzy mi się z ogonkiem i może wywoływać pewne problemy.Kropka wzięła się w tym etymofonetycznym zapisie stąd, że bez sensu byłoby mnożyć diakrytyki przez wprowadzanie osobnego dla długości i osobnego dla krótkości, przy jednoczesnym niezaznaczaniu krótkości w końcowej sylabie. Większość wszelako diakrytyków ma tą wadę, że kojarzy się z konkretnymi zjawiskami (cyrkumfleks, makron, akut - długość, graw - akcent, tylda - nosowość, haczek - palatalność). Kropka wydała się idealna, a umieszczona pod literą pozwala na równomierne rozmieszczenie znaków pod i nad znakami, dzięki czemu tekst nie wydaje się przeładowany diakrytykami. Poza tym występuje w stosunkowo wielu czcionkach. Wreszcie, kropka wydaje się takim niewinnym uzupełnieniem zapisu, obok cyrkumfleksu, który występował przecież w pierwszych zapisach połabskiego do oznaczania sylab otwartych.
A co do zapisu nosówek - jeśli w tym prawopisieMożna powiedzieć, że idzie o etymologiczność do poziomu przedpołabskiego (jakaś wspólnota pomorska albo lechicka). O pokazanie nie tylko tego, że /l'auch'üv/ to Lüchow, a /vistrüw/ to Wüstrow, ale też tego, że Zuanthevit to /svątĕvait/.
- jest zapisane jako "a", [y] jako "o", to chyba zapisanie [ã] jako "ę" nie jest AŻ TAK dziwnym rozwiązaniem :P. Jeśli dobór znaków był etymologiczny, to bądźmy konsekwentni.
Hmmmm, to ciekawe... Ja kierowałbym się raczej faktem, że Postupim istnieje w językach łużyckich i czeskim, a także jest najbardziej odległy od nazwy niemieckiej (a więc nie mógł powstać pod jej wpływem).Te Łużyce mnie przekonały, zmienię to na mapie, ale mam świadomość, że to gest polityczny, bo mam wrażenie, że te łużyckie nazwy mają pochodzenie narodowoodrodzeńcze, dziewiętnastowieczno-erudycyjne.
Ano, zastanawiam się jednak, czy ktoś zdobył się na próbę wywodu etymologicznego tej nazwy.Nawet jeśli, to warto by się było dowiedzieć, skąd to, u licha, wzięli.
W słowie "Arkona" rzuca się od razu nagłos, w ogóle niezgodny ze słowiańszczyzną (a także brak podobieństwa do jakiegokolwiek słowiańskiego wyrazu), sama nazwa brzmi grecko/łacińsko (i mogli ją wymyślić dawni kartografowie, tak jak wymyślili kupę innych nazw).
Codici diplomatico Anhaltino stoi jak byk archiepiscopus Cycensis!Może chodziło po prostu, że biskup była kobietą...
A ja nadal czekam na mapę społabszczonego NRD ;/.Ale idzie o to, że sama północ jest społabszczona, że prawopis zdawać się może "mało połabski", czy że nie ma granic NRD?
Może chodziło po prostu, że biskup była kobietą...Ale czy wtedy nie powinna stać archiepiscopa Cyceatis?
Ale idzie o to, że sama północ jest społabszczona, że prawopis zdawać się może "mało połabski", czy że nie ma granic NRD?No, że sama północ, i że taka nierealistyczna ortografia.
No, że sama północ, i że taka nierealistyczna ortografia.No dobrze, jak uwinę się z pracą, to popracuję nad południem. Co do ortografii, cóż, fonetyczny zapis Polańskiego nie byłby realistyczny jako ortografia żywego języka. Półśrodki w uwalnianiu zapisu od cech gwarowych - bo taki byłby realistyczny kierunek projektowania prawopisu, niezależnie od tego, czy robiliby to panslawiści, czy nie - doprowadziłyby do tekstu usianego diakrytykami, np. dla odróżnienia o /o/ od o /ü/. Koniec końców, zdaje mi się, że to całkiem udana próba uniknięcia wyglądu języka kosmitów, nawet jeśli znaki diakrytyczne są faktycznie dość kosmiczne.
Tak więc - czy ten fragment to zwykłe internetowe fałszerstwo? Czy pochodzi może z tej niesławnej wersji modlitwy (również uważanej za fałszywkę), gdzie jest "dissolve nas de grzech"?Właśnie stamtąd - to Ojcze Nasz F. Müllera, przez Koblischke udowodniony falsyfikat. Müller chciałby zapisać to tak: wyltiya blift to Ritje, ti Môcht un warchene Büsatz nigangka un niragnissa. Ale... to wygląda na fałszerstwo fałszerstwa! Muszę to jeszcze zbadać, tymczasem idę spać.
Właśnie stamtąd - to Ojcze Nasz F. Müllera, przez Koblischke udowodniony falsyfikat. Müller chciałby zapisać to tak: wyltiya blift to Ritje, ti Môcht un warchene Büsatz nigangka un niragnissa. Ale... to wygląda na fałszerstwo fałszerstwa! Muszę to jeszcze zbadać, tymczasem idę spać.
A co na starna ne dialaje? Moze jaz co sô entèrfêjsôm pomêsál...
A teraz tak szczerze: czy kiedyś, i czy w ogóle komuś się uda temu podołać, aby owe akcenty nie wiem znaleźć, czy co tam z nimi robicie?
A czemuż to nieprzewidywalny?
A tak w ogóle, to może chodźby jakiś porządny wstęp do owego języka?
Oraz przez ra~domowe szafowanie końcówkami - jeszcze gorsze niż w polskim.E, tam jest tylko w mianowniku liczby mnogiej rodzaju męskiego, a u nas to jeszcze w dopełniaczu jedniny.
Czym miałby być wstęp? Fonologja, dzień dobry, do widzenia, przepraszam, spierdalaj, dziękuję, raz, dwa, trzy, cztery, pięć, sześć, siedem, osiem, dziewięć, dziesięć? To by się w sumie dało zrobić.Jak zweryfikuję notatki ze zrekonstruowanej morfologii wendzkiej, to puszczę je w sieć - to spore tabeliszcze. Dotąd polecam gramatykę Polańskiego (http://www.sbc.org.pl/Content/18899/gramatyka_jezyka_polabskiego.pdf), słownik etymologiczny tegoż i zbiór tekstów z Die Sprachreste der Draväno-Polaben (http://archive.org/details/diesprachrested00rostgoog) Rosta.
Czym miałby być wstęp? Fonologja, dzień dobry, do widzenia, przepraszam, spierdalaj, dziękuję, raz, dwa, trzy, cztery, pięć, sześć, siedem, osiem, dziewięć, dziesięć? To by się w sumie dało zrobić.
reguła KortlandtaŻe what? Czo toto?
E, tam jest tylko w mianowniku liczby mnogiej rodzaju męskiego, a u nas to jeszcze w dopełniaczu jedniny.
A propos akcentów, to to czy w polskim jest akcent na przedostatnią, we czeskich na inicjalną ma jakieś odbicie PS? Czy może to już samoistny wytwór późniejszy?Samoistny wytwór późniejszy. Przy czym w polskim jeśli się nie mylę też kiedyś był akcent inicjalny, a na przedostatnią sylabę to samoistny wytwór jeszcze późniejszy.
Samoistny wytwór późniejszy. Przy czym w polskim jeśli się nie mylę też kiedyś był akcent inicjalny, a na przedostatnią sylabę to samoistny wytwór jeszcze późniejszy.Szczerze mówiąc, biorąc pod uwagę ruchomy akcent słowiński, który kontynuuje w pewnym stopniu akcent PSł., nie do końca mnie przekonywa teza o średniowiecznym polskim akcencie inicjalnym.
Wydaje mi się, że wendzki to jeden z tych nielicznych języków, które w toku rozwoju zamiast się upraszczać - komplikowały się.Kiedy to chyba nie taki niezwykły stan, tak wydaje się często dziać z językami, które nie są ustandardyzowane. I w polskich gwarach mnogość końcówek - choćby znany przykład podwojonego zestawu końcówek mnożyny -my i -wa, a w sieradzko-łęczyckim czasem nawet i -m się mogło pojawić. Niezależnie od tego, morfologię rekonstruowanego połabskiego trzeba będzie przemyśleć.
Wydaje mi się, że wendzki to jeden z tych nielicznych języków, które w toku rozwoju zamiast się upraszczać - komplikowały się.Każde uproszczenie prowadzi do komplikacji gdzie indziej, języki nie upraszczają się, tylko dążą do uczynienia komunikatu jak najbardziej efektywnym. Nie wiemy, jak brzmiały dialekty połabskie, mamy do czynienia z potężnym superstratem niemieckim z jednej strony i przekazem z drugiej ręki, stworzonym przez ludzi, dla których był to język obcy na podstawie informacji od ludzi, którzy na pewno byli już dwujęzyczni, z drugiej. Faktyczne najbardziej zachodnie z zachodnich języków słowiańskich mogłyby zapewne wydać się dużo prostsze, gdyby opisano je w latach, kiedy jeszcze ich używano. Jednak w momencie, kiedy się nimi zajęto, już - wygląda na to - były zbiorem kuriozów, z których zostało tylko to, co najtrudniej było zastąpić czymś niemieckim.
Drugie skojarzenie dotyczy samego języka połabskiego i znaczenia niniejszej Gramatyki. Otóż w podobnym czasie jak połabszczyzna wyszedł z użycia język kornijski. Dzięki świadomej i planowej działalności grupy osób język ten odrodził się i kornijska społeczność językowa liczy dziś już kilkaset osób. Podobne próby odtworzenia języka połabskiego zauważyłem w Internecie. Na razie są one dość nieśmiałe, a liczbę uczestników dałoby się policzyć na palcach jednej ręki, wierzę jednak, że w przyszłości powstanie społeczność komunikująca się tym językiem. Jestem przekonany, że głównie opisowy, synchroniczny charakter Gramatyki Profesora Polańskiego może być sporym wsparciem dla takich działań. Internet stał się bowiem miejscem, gdzie mogą tworzyć się oazy dla społeczności kultywujących rożne „lule” (LUL, czyli Lesser Used Language, określenie stosowane w dokumentach dotyczących polityki językowej Unii Europejskiej), zarówno te wciąż żywe, ale zagrożone, jak i te odrodzone, jak wspomniany język kornijski i – mam nadzieję – w przyszłości połabski.
Szczerze mówiąc, biorąc pod uwagę ruchomy akcent słowiński, który kontynuuje w pewnym stopniu akcent PSł., nie do końca mnie przekonywa teza o średniowiecznym polskim akcencie inicjalnym.Mnie też długo nie przekonywała - nie z powodu archaizmu północbnokaszubskiego, którego jak najbardziej mogły nie dosięgnąć dwie zmiany prozodii, co właśnie dla tych dwóch następujących po sobie w krótkich odstępach czasu przesunięć, jakoś nie mogłem sobie wyobrazić, dlaczego po paru pokoleniach nagle stały już akcent miałby zmienić swoje miejsce bez wyraźnej przyczyny. Ale niedawno zauważyłem fakt, który by jednak za tym przemawiał - skrócenie wieliki do wielki, które wobec ros. вели`кий mogło zajśc tylko przy istnieniu w pewnym okresie przycisku inicjalnego. Wie ktoś może, jak argumentują to jeszcze zwolennicy tej hipotezy?
wszelaki > wszelki to też synkopa? W ukraińskim jest всіля́кий, усіля́кий.Ale zwracam uwagę na przypadek wyrazów kilka, tylko, gdzie w rosyjskim - którego nie można posądzić o ustalenie akcentu inicjalnego - mamy сколько, только, podczas gdy serbo-chorwacki zachowuje postaci koliko, toliko.
Może być też tak, że akcent inicjalny, istotnie, panował w części polszczyzny, ale jedynie tej małopolskiej, a następnie został wyparty (?).Jeśli już, to na odwrót, skoro przycisk inicjalny jest do dziś w południowokaszubskim... Poza tym akcent ruchomy miałby panować jeszcze w 2 poł. XIV w., a to z powodu istniejcej wtedy w poezji oboczności końcówek imperatywnych -i i zerowej zależnej od akcentuacji. Może ktoś sprawdzić, o jakie utwory - i, najważniejsze, gdzie powstałe - konkretnie chodzi? Z drugiej strony fakt, że coś takiego panowało wtedy jedynie w poezji, świadczyłoby może o archaiźmie wyzyskiwanym do celów metrycznych (co z kolei świadczyłoby o dłuższej, zaginionej tradycji poetyckiej?).
Może ktoś sprawdzić, o jakie utwory - i, najważniejsze, gdzie powstałe - konkretnie chodzi?Z tego, co pamiętam, to Kazania Świętokrzyskie :)
Nie wiem dlaczego, ale nigdy wcześniej nie czytałem wstępu (a właściwie dwu wstępów, oba napisane przez redaktorów, już po śmierci autora) do "Gramatyki języka połabskiego" Polańskiego. A okazuje się, że znalazłem tam bardzo ważne słowaPisałem już o tym więc trochę się powtórzę, ale jakkolwiek płaczę często za wymierającymi językami, wynika to jedynie z mojego autystycznego zamiłowania do nich jako okazów badawczych, i można porównać do żalu filatelisty po utraconej kolekcji znaczków które dla normalnych ludzi są tylko kawałkami papieru. Dlatego forsowanie lokalnych języków, na niekorzyść tych większych uznaję, wbrew powszechnemu mniemaniu, za rzecz w pewnym sensie szkodliwą, bo szkodzącą głównemu bądź co bądź celowi języka, jakim jest komunikatywność. Dlatego świat przyszłości w którym wszyscy mówią po angielsku lub chińsku wydaje mi się paradoksalnie lepszy - a już za kompletny idiotyzm uznaję pomysły takie jak p. Okuniewskiego... Rozumiem co prawda, jeśli idee takie wypływają z narodowych uczuć, jak w przypadku kornijskiego, ale osób podających się za Połabian raczej ze świecą szukać (no, chyba że o czymś nie wiem), więc wskrzeszenie połabskiego to,jak powiedziała tow. Vilène, to naprawdę duży lól.Cytat: Jan Okuniewski(...)
Te słowa naprawdę zobowiązują.
Ciekawi mnie też kwestia ewidentnej polskiej tradycji poetyckiej już w średniowieczu - zawsze wyobrażałem sobie ówczesne polskie piśmiennictwo tak rzadkie, że przeciętny skryba najczęściej nigdy się nie spotykał z ani jednym polskojęzycznym tekstemZasadniczo stare słowiańskie utwory (np. Słowo o wyprawie księcia Igora) kontynuują praindeuropejską tradycję wersyfikacyjną (chodzi o następstwo sylab krótkich i długich), nie wierze że w średniowiecznym polskim tradycja ta mogła zaginąć.
Zasadniczo stare słowiańskie utwory (np. Słowo o wyprawie księcia Igora) kontynuują praindeuropejską tradycję wersyfikacyjną„Praindeuropejską tradycję wersyfikacyjną”, ŻE CZO? :O
„Praindeuropejską tradycję wersyfikacyjną”, ŻE CZO? :OŻe większość znanych dawnych indoeuropejskich utworów wykazuje na tyle duże podobieństwo, że można zrekonstruować praindoeuropejskie metra poetyckie :) I słowiańska poezja także je kontynuuje.
czy hipoteza, jakoby Ariowie znali twierdzenie Pitagorasa, które zostało następnie zapomniane przez wszystkich ich potomków z wyjatkiem Greków i Hindusów...
Skoro są we Wrocławiu ludzie, którzy chcą się poczuwać do tożsamości Śląskiej, i z braku źródeł wiedzy podpisują się pod groteskową ideą wielkośląską, to czemu by nie spróbować choćby w ograniczonej mierze reanimować słowińskiego jako symbolu dziejów ziemi słupskiej.Porównywanie Wrocławia do ziemi słupskiej jest niezbyt trafne, a słowiński symbolem dziejów ziemi słupskiej nie jest, bo był używany wyłącznie na niewielkiej jej części przez bardzo małą społeczność, w pozostałej będąc od stuleci zastąpionym dialektami dolnoniemieckimi. Wrocław ma też większą "słowiańską" tradycję, był kulturowo i gospodarczo zawsze miastem znacznym, co może wywoływać lokalną dumę, świetny grunt do odtworzenia lokalnej tożsamości. Ziemia słowińska natomiast przetrwała w swoim krajobrazie językowym tylko dzięki izolacji, a więc była swego rodzaju skansenem nawet wtedy, kiedy taka forma muzealna jeszcze nie istniała; Słowińcy utożsamiali się z Niemcami (co zresztą stawiało ich w opozycji do Kaszubów) i jak Niemców ich po wojnie potraktowano. Mało kto w Słupsku wie, kim byli Słowińcy, ludzie kojarzą ich ze wspomnianym skansenem w Klukach i z popularną słupską restauracją, a nie ze słowiańską mniejszością między Łebskiem i Gardnem.
a dla gmin wystarczającym zabiegiem ochronnym jest, zdaje się, ustawienie - często wbrew woli mieszkańców - dwujęzycznych tablic z nazwami miejscowości. Przy tym wszystkim akurat północne gwary mają się całkiem nieźle. Południowe są jednak w zasadzie martwe.
Nie pamiętam, czytałem o tym w jednej książce o matematyce, ale nie zapisałem autora tej rewelacji... Choć mogłem to zrobić, bo w ogóle od dawna mam ochotę zacząć zapisywac wszelakie zjebane teorie naukowe.czy hipoteza, jakoby Ariowie znali twierdzenie Pitagorasa, które zostało następnie zapomniane przez wszystkich ich potomków z wyjatkiem Greków i Hindusów...Lól, kto tak twierdzi?
Hej, Slovania, ešte naša slovanská reč žije, Dokiaľ naše verné srdce za náš národ bije. Žije, žije, duch slovanský, bude žiť na veky, Hrom a peklo, márne vaše proti nám sú vzteky! | Jazyka dar sveril nám Boh, Boh náš hromovládny, Nesmie nám ho teda vyrvať na tom svete žiadny; I nechže je koľko ľudí, toľko čertov v svete; Boh je s nami: kto proti nám, toho parom zmetie. | I nechže sa aj nad nami hrozná búra vznesie, Skala puká, dub sa láme a zem nech sa trasie; My stojíme stále pevne, ako múry hradné Čierna zem pohltí toho, kto odstúpi zradne! |
Slüv'onă (neol., od poświadczonego przysł. slüv'onst'ă; sufiks *-aninъ > -onĕn nie pośw.)
Zait ci un stül'otă (neol.; *sъto > stü niepośw.; l'otü pośw.)
chørøta
Büg nos måun'ĕrodnĕ (neol.; pośw. måun'ă + rodot `rządzić, radzić`).
No svetă
Tylko trzeba pamiętać, że w liczbie pojedynczej jest to Slüv'onĕk.Brzmi to mi na razie tak se, ale może trzeba będzie nawyknąć, bo Slüv'on to byłaby chyba już zdrada materiału językowego.
Jak rozumiem, stü jest z założenia "odrodzeniowym" zapożyczeniem z języków słowiańskich (tak jak sztuczny tysac w łużyckich), zgadza się?Owszem, na żadne ślady sta się niestety nie natknąłem.
Nie zaznaczasz miękkości ch (jak mniemam, z powodu braku dobrej litery)?Tak, częściowo z braku dobrej litery, a częściowo z uwagi na to, że /x'/ można uznać za alofon /x/ przed przednimi.
Zaświadczone jest chyba no svăte (przyimki potrafiły zmieniać akcent słowa, chociaż nie rozumiem ni w ząb, jak to działało).Owszem. Ja też jeszcze tego nie rozgryzłem, bo badałem dotąd wyidealizowany model stosunków rzeczownikowych i czasownikowych. Z zachowanego materiału zdaje się, że taka zmiana akcentu była opcjonalna, bo wyrazy należące do tego samego paradygmatu napotykamy i bez przesunięcia akcentowego.
Swoją drogą, ładna ortografja, moja jest bardzo podobna. Tylko zrezygnowałem z š na rzecz sz.Fakt faktem, że głupio wygląda taki osamotniony daszek. Zastanawiam się też nad zamianą <ø> na <ó>. /sjot/, /kjot/ zapisuję fonetycznie sjat, kjat, jako że staram się unikać czystego etymologizowania - urzeczywistniać je raczej przez dobór znaków i ich odmiany pozycyjne.
Owszem, na żadne ślady sta się niestety nie natknąłem.
Tak, częściowo z braku dobrej litery, a częściowo z uwagi na to, że /x'/ można uznać za alofon /x/ przed przednimi.
Owszem. Ja też jeszcze tego nie rozgryzłem, bo badałem dotąd wyidealizowany model stosunków rzeczownikowych i czasownikowych. Z zachowanego materiału zdaje się, że taka zmiana akcentu była opcjonalna, bo wyrazy należące do tego samego paradygmatu napotykamy i bez przesunięcia akcentowego.
Fakt faktem, że głupio wygląda taki osamotniony daszek. Zastanawiam się też nad zamianą <ø> na <ó>. /sjot/, /kjot/ zapisuję fonetycznie sjat, kjat, jako że staram się unikać czystego etymologizowania - urzeczywistniać je raczej przez dobór znaków i ich odmiany pozycyjne.
(neol.; *sъto > stü niepośw.; l'otü pośw.)
Zaświadczone jest chyba no svăte (przyimki potrafiły zmieniać akcent słowa, chociaż nie rozumiem ni w ząb, jak to działało).
Cytat: Towarzysz Mauzer(neol.; *sъto > stü niepośw.; l'otü pośw.)
Na pewno? Mi by tu się widziało *såtü (tj. nie w złożeniu).
Etymologicznie tak, ale jak pisałem wcześniej - to zapożyczenie, nie rekonstrukcja (rekonstrukcja nie ma sensu, bo ten leksem u Wendów zginął).
W przypadku niegdysiejszych form par. c z akcentem inicjalnym podpieprzanie akcentu przez przyimek nie jest niczym dziwnym w słowiańskich i te przykłady, które podaje Kortlandt w pracy o akcencie połab. pasują do tego schematu (poza chyba tymi z zaimkami). Są jakieś inne?W moich notatkach mam oboczność od *gord: no gorde / no gărde.
Ale tak samo można uznać ķ/ģ. W mojej ortografji jest pewna asymetrja - pisze się np. "ķöza", ale "chiöre". Uznałem, że tak jest, mimo wszystko, najlepiej.No ale w przypadku ķ/ģ chodzi o zaznaczenie pochodzenia etymologicznego, które w wypadku x' jest zupełnie jasne, a dla użytkownika wychowanego w języku niemieckim wręcz stanowi jedyną możliwą wymowę.
Czyli ten wygłos ma być adaptacją czysto morfologiczną, chyba że tak. Jednakże, jeżeli chcieć zapożyczać ze współczesnych słowiańskich, wzmaga się problem arbitralności (czemu przyjąć formę fonetycznie rosyjską albo polską), więc bliższe mi jest jednak rekonstruowanie.
a przecież ci nasi "wyidealizowani Wendowie" nie mogliby sami "improwizować" rozwoju fonetycznego danego wyrazu (musiałby to być naród wykształconych językoznawców...).Niekoniecznie – wystarczy żeby ci wykształceni językoznawcy zajmowali się czystkami językowymi podczas hipotetycznego „połabskiego odrodzenia narodowego”, analogicznie do tego co się stało w czeskim – gdzie rosyjskie zapożyczenia takie jak záliv, klikva, hulevník czy vzduch próbowano, czasem dość nieudolnie (np. vesmír, gdzie dodano typowo czeską długość samogłoski, ale zachowano wschodniosłowiański rozwój x' → ś → s), dostosowywać do historycznych rozwojów češtiny. Zresztą spodziewam się, że i w tym przypadku źródłem zapożyczeń byłby raczej rosyjski, niż polski (zoliv, kl'aŭkvă, d'ulevnaĭk, våzduch?).
Ale nie zrozumcie mnie źle, nie uważam, że takich pożyczek powinno być dużo, albo że odrodzony połabski powinien być purystyczny. Po prostu trzeba tworzyć z głową - kiedy zna się trochę zabytki i słownik języka Wendów, to można mniej więcej na intuicję stwierdzić, czy dane słowo (którego potrzebujemy, a którego nie ma w materjale) powinno być prasłowiańskie czy pożyczone z niemieckiego, czy jeszcze w inny sposób utworzone. Na pewno nie można wszystko "na hura" rekonstruować z prasłowiańskiego.
Jeżeliby jak sugerujesz iść w kierunku althistu bądź chcieć reaktywować połabski tak jak kornwalijskiJa tylko krótko, zanim pójdę - że to przecie jednak dwie różne rzeczy. W pierwszymy wypadku rozważamy, co by było gdyby, w drugim nie udajemy, że było 200 lat przerwy w użyciu i rozpatrujemy zachowany materiał oraz współczesne potrzeby, no i uzupełniamy biorąc współczesny stan wiedzy, system (słowiański) i współczesne uwarunkowania (germanizmy pojawiać się będą samoistnie, więc pożyczki gł. słowiańskie).
wåbrazowanie, itp.A to nie byłaby kalka Ausbildung?
Jeżeli chodzi o rozwijanie słownictwa, to moja wizja jest taka. Na pierwszym miejscu stoi zachowany materiał, z odrzuceniem tylko marginesu zupełnie niezasymilowanych form, świadczących o całkowitym rozkładzie języka. Następnie mamy tendencje zaświadczone w materiale, choćby i niepewnie - czy to słowotwórcze, czy to składniowe, czy to jeśli chodzi o rdzenie wyrazowe. Tendencje te rozwijamy, żeby pouzupełniać leksykon.
Od drugiej strony idąc, internacjonalizmów na współczesne pojęcia kulturowe potrzeba zgrubsza tyle, ile ich w niemieckim (nie w denglischu, jakby co). Pozostałą lukę pomiędzy tymi dwoma obszarami zapełnić trzeba by formacjami z innych języków słowiańskich, po przeprowadzeniu na nich rozwojów wendzkiej fonetyki historycznej.
wåbrazowanie
Na tyle, że nie ma w tym języku takiego słowa jak "ciekawy", trzeba powiedzieć "interessants", a lekarstwo to jedynie "medicīni" (obrzydliwy angolizm, jakby Prusowie nie mieli znachorów...).Hm. I więcej jest takich kwidzynków (właśnie doszedłem, że Kwidzyn to pono z pruskiego `kwiat`)? Bo w sumie to w wielu językach słowo na `interesujący` jest obce, tak jakby samo kulturowe pojęcie było nowoczesne i zapożyczone; wcześniej mało ludzi miało luksus interesowania się czymś. Co do lekarstwa, to warto półgębkiem wspomnieć, że i niemieckie Ärztnei jest na poły grecyzmem. Oczywiście na tyle starym, że do pożyczek w ogóle się nie zalicza.
Niestety, w połabskim nie ma słowa "wåbraz", więc twór jest raczej nieumotywowany słowotwórczo. Może jakaś kalka oparta na "bozą" byłaby lepsza?Pytanie słuszne, bo przed podobny dylematami będziemy stawiać. Mimo źe materiał językowy jest bogatszy niż wielu się wydaje, nieuniknione są pewne formacje niemotywowane. Najlepiej - w miarę możności - poszczególne kwestie roztrząsać osobno. Tu problemem <bozą> /büzą/ może być pokaźny rozmiar rodzin wyrazów opartych na rdzeniu <bog-> /büg-/, z gałęziami mocno odległymi znaczeniowo (zwłaszcza, że <bozą> ma tylko jeden aspekt ros. образа, tj. `obraz`, a nie `kształt`). Oczywiście możemy sobie wyobrazić wåbozącanie, być może nie jest takie złe. Ale i wåbrazowanie nie takie całkiem niemotywowane, bo jest w materiale czasownik <raze[t]> /rozĕ[t]/ `uderzać`.
I też nie wiem, czy zasada "z miastami postępujemy tak, z wioskami tak" jest dobra, bo to co dziś jest sporym miastem parędziesiąt~paręset lat mogło być małą wioską. Brałbym pod uwagę względy historyczne.Nie no, na pewno jest dosyć niedoskonała. Może można byłoby wyznaczyć jakiś próg, powiedzmy, miejscowości powstałe do końca XVI wieku?
No i nie Żelazowa Huta tylko Przybrzeg.W sumie tak, niby Przybrzeg to jedna z części składowych, a większa część tkanki miejskiej jest socrealistyczna, ale tak całkiem zmarginalizowany nie jest, skoro to tam znajduje się dworzec kolejowy.
Nie zagłębiałem się dokładnie, ale rzucił mi się w oczy "Wieńczymierz". Czy przypadkiem imiona z członem Wieńczy- nie są undewigintysekulizmami zamiast Więce-?Są, a sama rekonstrukcja tutaj była akurat skutkiem mojej niejasnej intuicji z rozpędu i na podstawie zapisów Gentzmer, Jentzmer ("Ortsnamen..." odnotowuje - niejasne). Fakt faktem, że tylko -mierz tu jest jako-tako pewne, bo Jęczymierz niewiele bardziej przekonywa.
Są, a sama rekonstrukcja tutaj była akurat skutkiem mojej niejasnej intuicji z rozpędu i na podstawie zapisów Gentzmer, Jentzmer ("Ortsnamen..." odnotowuje - niejasne). Fakt faktem, że tylko -mierz tu jest jako-tako pewne, bo Jęczymierz niewiele bardziej przekonywa.
A jeśli nie rybogryf to może jakieś ptaky, nawiązujące do "Ptasiego Wesela"?
Przyszedł mi spontanicznie taki pomysł, zupełnie pozajęzykowo.
Czy to dobry pomysł, aby symbolem odrodzonego połabskiego był rybogryf? Rybogryf jest zajebisty, wyjątkowy dla Pomorza i nieco zapomniany.
Ale może bardziej pasowałby do słowińskiego...
A jeśli nie rybogryf to może jakieś ptaky, nawiązujące do "Ptasiego Wesela"?
A gryf nie jest milologicznym stworem przywleczonym z zachodu?Może nie do końca:
sea - zaśw. wyr. na màri /no mărai/ "na morzu" (no tutaj mam wyjątkową zagwozdkę, jak mógłby brzmieć od tego Nom., ale chyba trzeba by postulować *more /mürĕ/ lub *moré /müri/.
(ale nie widzę przeszkód, by rekonstruować *jezêro~*jezêre /jizerü~jizerĕ/ - nie jestem tylko pewien, czy jest to poprawne fonetycznie.
A jest jakaś inna postać loc. pl. zaświadczona w korpusie prócz zøriåch /zöŕåx/ (od zøré /zöri/ < *zorьje 'zorza')?
Kortlandt tak jakby sugeruje, że cofnięcie akcentu ze wzdłużeniem w žena czy pьsy jest regularne (ale nie pisze co z nijakimi paradygmatu b jak rebro, stьblo, veslo, w których chyba powinno zajść to samo).Przebudowa paradygmatu tak jak w rosyjskim (ребро́, рёбра; весло́, вёсла)?
CytujKortlandt tak jakby sugeruje, że cofnięcie akcentu ze wzdłużeniem w žena czy pьsy jest regularne (ale nie pisze co z nijakimi paradygmatu b jak rebro, stьblo, veslo, w których chyba powinno zajść to samo).Przebudowa paradygmatu tak jak w rosyjskim (ребро́, рёбра; весло́, вёсла)?
Po przeanalizowaniu większej ilości materiału (o wiele dokładniej rzeczowników i innych imion gramatycznych, w mniejszym stopniu czasowników) mam pewne wnioski, które (1) robią sporą rewolucję w obrazie deklinacji, który próbowałem szkicować w postach z 6 I i 18 I br. (2) chociaż wychodzę z pracy Kortlandta, są z nią po części sprzeczne. Niestety, to, że nie wiem jak dokładnie Polański dochodził do pewnych kluczowych dla mnie rekonstrukcji (tj. na ile są one pewne)*, to, że mam bardzo ograniczoną literaturę „połabskoznawczą” w zasięgu ręki, luki w wiedzy akcentologicznej, wszystko to bruździ i przeszkadza w rozstrzygnięciu pewnych istotnych dylematów.Mógłbyś to rozjaśnić?
*zwłaszcza rzeczy w rodzaju e vs ĕ, a vs ă
A udało się Tobie albo komuś z forum zdobyć tekst T. Carltona (1999) Polabian stress - Part 2 : The verb and adjective z "Slavia Occidentalis" nr 56? Bo trudno powiedzieć, kiedy znów będą dostępne czasopisma w czytelniach, a Carlton dostępny na forum bardzo dobrze objaśnia akcentuację rzeczownika (choć mam wrażenie, że trochę się rozjeżdża z poświadczeniami właśnie w neutrach).Wielkie dzięki za skany! Przeźrzę je po sesji.
Czy są gdzieś dostępne zmiany fonetyczne jakie zaszły między prasłowiańskim a połabskim? Interesuje mnie ichniejsze mazurzenie - rozumiem, że połabski miał miękkie s oraz z które dały 'ś' oraz 'ź' a /sz/ oraz /ż/ przeszły w /s/ i /z/? Co z zapożyczeniami niemieckim? W słowniku Siemoród użył 'š' dla /sz/, jednak nie wyczaiłem gdzie ono jest.Jest ono w niektórych zapożyczeniach z niemieckiego, głównie tych nowszych, np. šribiát /šrib'ot/ czyli pisać. Mazurzenie z jednej strony było na tyle wczesne, że połabski zdążył pozapożyczać z niemieckiego słowa z /š/, a z drugiej na tyle późne, że jest trochę słów w słowniku bez mazurzenia, do tego morfologicznie była różnica pomiędzy /s/ pochodzącym z *s oraz tym pochodzącym z /š/.
Na wikipedji są procesa, ale nie wiem czy pełne (https://pl.wikipedia.org/wiki/J%C4%99zyk_po%C5%82abski)Ano tam ino samogłoski raczej.
/š/ występuje w germanizmach, np. /borš/ - okoń, por. niem. Barsch.
• część 1-sylabowych neutrów psł. p. a. (c) o krótkiej samogłosce rdzennej – våt’ü, no mărai,Mam taką parkę: vå pülai-no mărai. *polje to również paradygmat (c) i jo-tematowe neutrum, krótka samogłoska rdzenna, jedyna różnica leży w przyimku. Nieśmiało zasugeruję tutaj staroruskie мо́ре - мо́ри - на́ мори, ale по́ле - по́ли - въ по́ли. W każdym razie pewna zagwozdka dla rekonstrukcji, bo nie znalazłem pewnej reguły na to, kiedy (i jaki!) przyimek zmienia akcent słowa, a kiedy nie.
• końcówka gen.pl. *-ovъ (i chyba też dat. pl. *-omъ) ściągała na siebie akcentJaki mamy argument za czymś takim? Wątpliwość mam taką, że ani końcówka -ovъ ani -omъ nie były zbyt często notowane, więc może to być przypadek. Jedynie zastanawiające jest "gresnărüm", które by toto sugerowało. Poza tem kojarzę "kå vaikăm", choć już chyba wzpominałem, że mam wątpliwości co do rekonstrukcji Polańskiego tego słowa.
• wielosylabowe feminina i neutra psł. p. a. (a) z dawnym akcentem medialnym – molaină, töråitĕ, (Carlton 1998: 10, D-1)Też tak myślałem, ale zagwozdkę daje nam zil'ozü, które według tej reguły dałoby **zil'ozĕ, büźǫtťü też trochę nie pasuje do tego.
Pozostaje teraz przebadanie zachowania derywatów słowotwórczych (część sufiksów powodowała dziedziczenie p.a. podstawy, część zaś narzucała swój p.a.) i pożyczek germańskich.Zaobserwowałem, że słowa dolnoniemieckie o długiej samogłosce rdzennej są zapożyczane jako oksytoniczne, a przynajmniej tak jest w słowach dwusylabowych. Np. śdn. sûr - poł. saurau (GSg), śdn. grîp - poł. graipoi (NPl), śdn glôve - poł. lovo. W drugą stronę ta reguła niestety nie działa.
W kwestii rozwijania nowopołabskiego, myślę, że najrozsądniejsze byłoby postawienie słownika na MediaWiki. W początkowej fazie to dużo grzebania (ale można by botem przekopiować bazę ESJP do haseł Wiki, uzupełnić też o indeks z odnośnikami do PDF SEJDP wraz ze wskazaniem strony), ale nie trzeba wtedy wynajdować koła na nowo, kategoriami można by odróżnić bazę słownictwa odziedziczonego od nowo ukutego, można by też relatywnie łatwo tagować stare i nowe teksty linkami do haseł słownikowych.Jestem za! To ma tę zaletę w porównaniu z moim słownikiem, że można wpisać wszystkie poświadczone formy danego słowa i nie jesteśmy ograniczani rozmiarem tabelki przy dodatkowych informacjach o nim.
Wydaje mi się, że tu możemy sobie poradzić z opisem sytuacji połabskiej. W staroruskim - o ile się orientuję - zanik słabych i wokalizacja mocnych jerów przebiegały (w przeciwieństwie do pd. słow. i płb.) zgodnie z typowymi zasadami. Wobec tego we въ <ъ> zapisywane było przez tradycję, a w rzeczywistości w przyimku po prostu nie było samogłoski, na którą mógłby przewędrować akcent.Cytuj• część 1-sylabowych neutrów psł. p. a. (c) o krótkiej samogłosce rdzennej – våt’ü, no mărai,Mam taką parkę: vå pülai-no mărai. *polje to również paradygmat (c) i jo-tematowe neutrum, krótka samogłoska rdzenna, jedyna różnica leży w przyimku. Nieśmiało zasugeruję tutaj staroruskie мо́ре - мо́ри - на́ мори, ale по́ле - по́ли - въ по́ли. W każdym razie pewna zagwozdka dla rekonstrukcji, bo nie znalazłem pewnej reguły na to, kiedy (i jaki!) przyimek zmienia akcent słowa, a kiedy nie.
Tak, zil'ozü wymyka się tej zasadzie, ale chyba musimy potraktować je jako jednostkowe odstępstwo. Büźǫtťü bardzo trudno mi przeanalizować, bo ma dwa sufiksy - dość rzadki -ę i jeszcze -ko. Sądząc po sch. pȁtka → pȁče, pȁs Gpl pásā → pàšče pierwszy z nich mógł dziedziczyć paradygmat podstawy słowotwórczej, ale muszę jeszcze dokładniej poczytać o zachowaniu akcentu w derywacji.Cytuj• wielosylabowe feminina i neutra psł. p. a. (a) z dawnym akcentem medialnym – molaină, töråitĕ, (Carlton 1998: 10, D-1)Też tak myślałem, ale zagwozdkę daje nam zil'ozü, które według tej reguły dałoby **zil'ozĕ, büźǫtťü też trochę nie pasuje do tego.
Zaobserwowałem, że słowa dolnoniemieckie o długiej samogłosce rdzennej są zapożyczane jako oksytoniczne, a przynajmniej tak jest w słowach dwusylabowych. Np. śdn. sûr - poł. saurau (GSg), śdn. grîp - poł. graipoi (NPl), śdn glôve - poł. lovo. W drugą stronę ta reguła niestety nie działa.W ogóle wygląda, że w materiale nie mamy niesufiksowanych pożyczek o akcencie paroksytonicznym!
- końcówka dopełniacza l. poj. rodzaju męzkiego. Otóż okazuje się, że rzeczowniki uchwycone z obydwiema końcówkami (-a i -u) chyba zawsze mają w nich inny akcent -> wzkazówka, że końcówka wpływała na akcent (zresztą widzimy to samo w rosyjskim "drugim miejscowniku" typu о лѣ́сѣ, въ лѣсу́). Pytanie czy jest to jedyny taki przypadek — ja twierdzę że raczej nie, co wiąże się z kolejnym punktem.Tu trzeba będzie zebrać wszystkie przypadki nieakcentowanej końców gen.sg. -u. Póki co, mam tylko 3-sylabowe pelainĕ 'piołun (gen.sg.)' z Gramatyki Polańskiego.
- jest parę przykładów, gdzie mamy bezsprzecznie biernik l. mn. albo mianownik l. mn. (przynajmniej diachronicznie, anachronicznie mogło to się zacierać, choć osobiście nie jestem aż tak do tego przekonany jak Polański). W rzeczownikach *pьsъ oraz *kъnęʒь zaświadczono nawet obydwie z tych form i różnią się akcentem. Coś musi być na rzeczy, podobnie jak poprzednio.W przypadku dawnych rz. a.p. (c) w pl. mamy dość liczne dublety akcentowe. Taka możliwość w ogóle zachodziła w przypadku form z retrakcją i opcjonalnym skracaniem samogłoski, na którą został zretrahowany akcent: The short stem vowel of the nom.sg. form was generalized in gen.sg. *pьsi /pasai/ ‘dogs’ [...] but not in [...] pl. [...] *pьsy /p’åsĕ/ ‘dogs’ (Kortlandt 2011: 4).
- czasem w liczbie mnogiej żeńskich na -a wchodziła końcówka -voi (np. mauxo-mauxvoi). Twierdzę, że mógł to być wykładnik liczby mnogiej (i przypuszczalnie podwójnej), tak jak w słoweńskim i serbochorwackim mamy grad, grada, ale gradovi, gradova, gradove. Sugerują to formy rözgo, rözgǫ, rözgvoi. Kiedy się toto -v- pojawiało? Otóż zawsze kiedy mieliśmy w liczbie mnogiej rodzaju żeńskiego akcent na końcówkę, a ostatnią spółgłoską było k/g/x. Musiało to powstać pod wpływem analogji do dawnych tematów na -y, które często istniały właśnie u rzeczowników kończących się na k/g/x.W sch. rozszerzenie -ov- pochodzi z u-tematów, tu mamy je z ū-tematów. Spostrzeżenie o k/g/x jest bardzo cenne! Z drugiej strony, mamy rzeczowniki w pl. bez rozszerzenia -voi - na pewno sufiksowane -kă typu pąskă ‘kiełbasa’ – pąst’ĕ ‘gen.sg.’, ale pewnie też jakieś jeszcze?
[...] всю массу имен в праславянском можно разбить на три множества (а, b, с), в которые войдут:
а — имена а.п. а и дериваты от этих имен,
b — имена а.п. b и дериваты от них,
с — имена а.п. с и дериваты от этих имен.
Каждое из этих множеств может быть разбито соответственно на 3 подмножества:
1. непроизводные имена (у которых выбор акцентного типа традиционен);
2. дериваты, у которых выбор акцентного типа определяется правилом I (суффиксы I класса);
3. дериваты с выбором акцентного типа по правилу II (суффиксы II класса).
(Dybo / Zamiatina / Nikołajew 1990: 58)
При образовании дериватов от имен а.п. а и b иктус сохраняет свое место относительно базовой основы, он как бы просто передается деривату (Dybo / Zamiatina / Nikołajew 1990: 58).
Klasa I sufiksów: -ъstv-, -ьc-, -ьj-, [-ot-,] -ic-, -at-, -itj-, -in-, -ārj-, -īk-, -īn-,
Klasa II sufiksów: -ьsk-, -ьn-, -ъk-, -ov-, -ost-, -ot-, -en-, -av-, -in-
(Dybo / Zamiatina / Nikołajew 1990: 55-56).
В дериватах от имен а.п. с со II классом суффиксов акцентный тип деривата повторяет акцентный тип производящего.
В дериватах от имен а.п. с с I классом суффиксов наблюдается два акцентных типа [...]:
[(a)] если (последний) слог суффиксов содержит актированный гласный, дериват получает первый тип ударения (насуффиксальное акутовое),
[(b)] если (последний) слог суффикса содержит в себе один из кратких гласных ь, ъ, о или долгий гласный с несокращающейся долготой (соответствующий балтийскому циркумфлектированному гласному), дериват получает второй тип ударения (колонное конечное).
(Dybo / Zamiatina / Nikołajew 1990: 60)
§1.5. […] Следует особо отметить слова сред. рода на -я, у которых конечное я основы вZ drugiej strony mamy też psł. *pȍrsę (a.p. c) - sch. prȃse. Przy założeniu, że płb. büzą odziedziczy a.p. po büg, można przyjąć, że będzie się zachowywało w sg. bardziej jak typ я́гня: *'božę → büzą, gen. *'bo-žę-te → büźǫti. Sufiks -ъk-o należy do klasy II, a więc odziedziczony będzie a.p. (c) z akcentem inicjalnym w sg.: *'bož-ęt-ъk-o → büźǫtt’ü. Mielibyśmy więc typowy rozwój dla 3-sylabowców z akcentem inicjalnym bez redukcji środkowej sylaby z uwagi na nosowość. Ale mogłem się też gdzieś po drodze pomylić w założeniach (?).
позднейшем языке начинает функционировать как окончание:
я́гня [psł. *àgnę (a), sch. jȁgnje - przyp. TM] — я́гня, я́гняте, я́гняти, я́гнятемь; мн. я́гнята, я́гнятъ, я́гнятемъ, я́гнятехъ, я́няты [с предлогом за я́гня, до я́гняте и т. д.];
теля́ [sch. tèle - przyp. TM] — теля́, теля́те, теля́ти, теля́темь; мн. теля́та, теля́тъ, теля́темъ, теля́техъ, теля́ты.
(Zalizniak 2014: 13)
Vå pülai może się zdawać problematyczne, bo w płb. - w przeciwieństwie do st.rus. - było gdzie akcentowi przejść. Ale widać mamy tu nowszą formę z reintrodukowaną pełną samogłoską do 1-szej syl. rzeczownika (vå pülai miast *vå pĕlai. Zdarzało się i tak.Tak, zdarzały się takie oboczności pełna:zredukowana w przypadku sylaby innej niż końcowa, można to próbować zwalić na karb właśnie tejże. Jest to trochę niezadowalające wyjaśnienie, bo niestety wytykanie błędu Wendom może być trochę nadużywanym argumentem.
Tak, zil'ozü wymyka się tej zasadzie, ale chyba musimy potraktować je jako jednostkowe odstępstwo. Büźǫtťü bardzo trudno mi przeanalizować, bo ma dwa sufiksy - dość rzadki -ę i jeszcze -ko. Sądząc po sch. pȁtka → pȁče, pȁs Gpl pásā → pàšče pierwszy z nich mógł dziedziczyć paradygmat podstawy słowotwórczej, ale muszę jeszcze dokładniej poczytać o zachowaniu akcentu w derywacji.Porównywanie neutra z femininami jest trochę zwodnicze, to -ťü wynika moim zdaniem z uogólnienia końcówki pełnej w l. poj. neutrów, dlatego feminina nie są dobrym porównaniem.
Nie wydaje się, żeby związane było to z długością samogłoski w ostatniej sylabie rdzenia, bo jest sporo kontrmateriału:
set'ară, секи́ра (1а), sjèkira
t'übålă, кобы́ла (1а), kòbila
t'üpraivă, крапи́ва (1а), kòpriva → ?
t'ül'onĕ, коле́но (1a^), kòljeno, *kolě̀no (a)
sübötă, суббо́та (1а), sùbota
viceră, ве́черя (2а), vèčera → ?
W ogóle wygląda, że w materiale nie mamy niesufiksowanych pożyczek o akcencie paroksytonicznym!Niestety mamy sporo tego, np. farb'ă, sťaibă, dǫpă (obocznie dǫpo), vaikă, šüp'ă i wiele innych. Przy dwusylabowcach na ogół mamy akcent paroksytoniczny, jeśli samogłoska rdzeniowa w dolnoniemieckim jest krótka, ale nie jest to regułą. Zasada "krótkie w dn. -> paroksyt. w poł.; długie w dn. -> oksyt. w poł." działa bardzo często, ale nie zawsze, ciężko powiedzieć dlaczego. Co ciekawe, ta reguła często działa też dla czasowników!
Tu trzeba będzie zebrać wszystkie przypadki nieakcentowanej końców gen.sg. -u. Póki co, mam tylko 3-sylabowe pelainĕ 'piołun (gen.sg.)' z Gramatyki Polańskiego.Piołun, a w zasadzie пелынь/полынь według Zaliźniaka miało w staroruskim akcent (a) lub (b), więc jest to niejasny przypadek, rosyjski może tu kłamać.
W przypadku dawnych rz. a.p. (c) w pl. mamy dość liczne dublety akcentowe. Taka możliwość w ogóle zachodziła w przypadku form z retrakcją i opcjonalnym skracaniem samogłoski, na którą został zretrahowany akcent: The short stem vowel of the nom.sg. form was generalized in gen.sg. *pьsi /pasai/ ‘dogs’ [...] but not in [...] pl. [...] *pьsy /p’åsĕ/ ‘dogs’ (Kortlandt 2011: 4).Pies to akurat (b), ale ja bym tutaj nie doszukiwał się dubletu. Postaram się zebrać wszystkie liczby mnogie rodzaju męzkiego, co do których bezsprzecznie możemy rozstrzygnąć czy są historycznym biernikiem czy mianownikiem i może uda się coś wywnioskować.
I czyżbyśmy mieli do czynienia z triadą sufiksową -ăc/-kă/-t'ü, która zachowałaby akcent ruchomy? W przeciwieństwie do -(n)ĕk/-aića?Co masz na myśli? Ja zauważyłem tyle tylko, że -ăc oraz -kă zawsze są nieakcentowane, -aićă zawsze jest paroksytoniczne (chociaż ciekawe czy GPl to był -aic, -ĕc czy -aicĕ! Masz pomysł Mauzerze?), z kolei -(n)ĕk w przypadkach zależnych rozwija się zawsze do -(n)aik-.
W sch. rozszerzenie -ov- pochodzi z u-tematów, tu mamy je z ū-tematów. Spostrzeżenie o k/g/x jest bardzo cenne! Z drugiej strony, mamy rzeczowniki w pl. bez rozszerzenia -voi - na pewno sufiksowane -kă typu pąskă ‘kiełbasa’ – pąst’ĕ ‘gen.sg.’, ale pewnie też jakieś jeszcze?Jedyne wyjątki od tej reguły jakie znalazłem to nüďai, nacťai oraz vexvĕ. Poza tem mam bardzo dużo przykładów za tą tezą.
ALBANJA - Albanaja /Alba'najă/Dobry pomysł z tym przeniesieniem niemieckiego -er na połabskie słowa, zresztą jest to dobrze poświadczone, np. /sauťėr/ - sukierz czyli dziwkarz xD. O ile nie mam żadnych objekcyj do f*minin na -årska oraz -acka, o tyle nie do końca widzę, zkąd te na -îcia. Czy zaświadczono coś podobnego?
Stolica: Tirana /Ti'rană/
Mieszkaniec: Albanår (-årska) /Alba'når/, Albanac (-acka/-îcia?) /Al'banăc/
Przymiotnik: albansķe /al'bansťĕ/
ANDORA - Ando(r)ra /An'doră/Jestem za pojedynczym -r-.
Stolica: Andorra la Vella (nie widzę sensu tworzenia egzonimu)
Mieszkaniec: Ando(r)ranår (-årska) /Andoranår/ Ando(r)rionek (-onka) /Ando'ŕonĕk/
Przymiotnik: andoransķe /ando'ransťĕ/
ARMENJA - Armenaja /Arme'najă/Wybór końcówki -år/-ac jest chyba bardzo arbitralny. Może warto zrobić tak, że w przypadku krajów bliższych wybieramy -år, a w przypadku odleglejszych (gdzie i etnonim jest nowszy) wybieramy -ac? Fajnie byłoby mieć obydwie końcówki.
Stolica: Eriwán /Eri'van/, politpoprawnie: Jerewán /Jere'van/
Mieszkaniec: Armeniēr (-ērska) /Arme'ńėr/ (?), Armenajēr (-ērska) /Armena'jėr/ (???), Armenac (-acka/-îcia?) /Ar'menăc/
Przymiotnik: armensķe /ar'mensťĕ/
AUSTRJA - Ōst(è)rik /Öst(ĕ)'rik/ (z dolnoniem. - w sumie nie wiem, co z Austrją zrobić...)Jestem za końcówką -rika /-rikă/, bo słowo riká /riko/ zdaje się być starsze, to właśnie rik wygląda na nowsze, ad hoc popełnione, zapożyczenie. Może Osterika /Österikă/ tak jak Emerika /Emerikă/ (Królewstwo Niebieskie)?
Stolica: Win /Vin/, Widån /Vi'dån/ (drugie może jako "literacki" polonobohemizm)
Mieszkaniec: Ōst(è)riķēr (-ērska) /Öst(ĕ)riťėr/
Przymiotnik: ōst(è)ricķe /öst(ĕ)'ricťĕ/ (?), ōst(è)rikse /öst(ĕ)'riksĕ/ (jak ingelse?)
AZERBEJDŻAN - Azerbî(d)zán /Azerbai'(d)zan/W zasadzie nie mam uwag, jedynie popieram -dz- na miejscu -dż-. Co do przymiotników można wziąć oba, aby działały jak polskie azerski i azerbejdżański xD
Stolica: Baku (Bakū) /Ba'ku/
Mieszkaniec: Azér (-ska/-înka) /A'zer/
Przymiotnik: azerbî(d)zánsķe /azerbai'(d)zansťĕ/, azersķe /a'zersťĕ/
BELGJA - Belgaja /Bel'gajă/, Belģaja /Bel'ďajă/Jestem za twardym -g- w nazwie kraju oraz miękkiem -ǵ- przed /i/. Co do przymiotników to w sumie można chyba ustalić, że przymiotniki na -ise (to chyba zrzynka z niem. -isch, co nie? xD) będą w przypadku krajów na -îja, a te na -skie w pozostałych przypadkach.
Stolica: Brusél /Brü'sel/, Brusil /Brü'sil/ (???)
Mieszkaniec: Belģēr (-ērska) /Bel'ďėr/
Przymiotnik: belgise /bel'gisĕ/, belģise /bel'ďisĕ/ (???)
BIAŁORUŚ - Biolèrûska /B́olĕ'rauskă/, Biolèrûs fem. /B́olĕ'raus/Jestem za tym warjantem Bialèrûska, podobnie mają łużyckie. Chyba nie ma sensu kopjować do połabskiego tych kolektywnych nazw geograficznych typu Ruś, Saś, Duń, Czudź. Jak rozumiem sufiks -ska jest odmieniany przymiotnikowo, jak w łużyckich? Tak bym to widział.
Stolica: Minsk
Mieszkaniec: Biolèrûs (-înka) /B́olĕ'raus/
Przymiotnik: biolèrûsķe /b́olĕ'rausťĕ/
BOŚNIA - Bosnaja /Bosnajă/Łużyckie mają na Bośnię Bosniska — być może warto pomyśleć o jakimś Basånska /Bosånskă/, skoro Chorwacja też kończy się na -ska? Co do Hercegowiny popieram osobiście Hercegowîna. Hercegiuwîna zdaje się być legką przesadą. Wtedy oczywiście przymiotnik to basånsťĕ /bosånsťĕ/.
HERCEGOWINA - Ercegowina /Ercego'vină/, Erceģuwîna /Erceďü'vaină/ (lub Herce-, są w połabskim zapisy świadczące o istnieniu marginalnego H- w tym języku). Druga forma z adaptacją produktywnego sufiksu -owina, choć może za daleko to idzie.
Stolica: Sarajevo (bez egzonimu) al. Sarajewe /Sara'jevĕ/
Mieszkaniec: Bosnak (-ocka) /'Bosnăk/ (???), Bosånac /Bo'sånăc/ (???)
Przymiotnik: bosånsķe /bo'sånsťĕ/ (?), (h)ercegowinsķe /(h)ercego'vinsťĕ/, (h)erceģuwînsķe /(h)erceďü'vainsťĕ/
BUŁGARJA - Būlgåraja /Bulgå'rajă/ (å z powodu skojarzenia z produktywnym sufiksem -år, ale może być też "a")Jedyna uwaga co do rdzenia /bulg-/. Może warto pomyśleć o przejęciu tego rdzenia wraz z oddaniem sonantu? Skoro górnołużycki może mieć Bołharską, to ja nieśmiało zasugeruję w połabskim Bůgȧrska/Bůgȧrîja. Co do reszty bez uwag, poza tem, że popieram -ȧr- /-ar-/.
Stolica: Sofija /So'fijă/
Mieszkaniec: Būlgar (-ska) /'Bulgăr/ (gen. -åria)
Przymiotnik: būlgårsķe /bul'gårsťĕ/
CHORWACJA - Chorwotaja /Xorvo'tajă/, Chorwotska /Xorvo'ckă/ (kto powiedział, że trzeba w każdym przypadku kalkować niemiecki)Bez uwag. Popieram warjant na -ska.
Stolica: Zagréb /Za'greb/
Mieszkaniec: Chorwat (-otska/-otînka?) /'xorvăt/ (gen. -ota)
Przymiotnik: chorwotsķe /xor'vocťĕ/
CYPR - Cipår /Ci'pår/ (gen. -pria?)Tu jak raz dobrze by pasował Ciprianek/Ciprianka.
Stolica: Nikozaja /Niko'zajă/
Mieszkaniec: Ciprår (-årska) /Ci'prår/ (???)
Przymiotnik: cipårsķe /ci'pårsťĕ/
CZARNOGÓRA - Cornèģōra /Cornĕ'ďöră/Jeśli chodzi o /ö/ zamiast /ü/ to już wyjaśniałem, że jest to regularne, po prostu *o także przed r' dawało /ö/. Jestem za formą Podgorîcia, tak samo jak dawna stolica - sch. Cetinje to Cetynia a nie Cecinia czy cokolwiek podobnego. To na tyle odległe strony, że wystarczy adaptacja końcówki.
Stolica: Podgorica /Podgo'rică/, Podgorîcia /Podgo'raićă/ (to drugie z adaptacją sufiksu - całkowita adaptacja jako Pudģōrîcia to mojem zdaniem przegięcie)
Mieszkaniec: Cornèģōrconek (-onka) /Cornĕ'ďörconĕk/, Cornèģōrac (-acka/-îcia?) /Cornĕ'ďörăc/
Przymiotnik: cornèģōrsķe /cornĕ'ďörsťĕ/ (regularnie byłoby -ģursķe, ale jest toponim Ģōrska)
CZECHY - Cechie plur. masc. /'Cex́ĕ/Mianownik mnożyny to Cese /Cesĕ/ jak już albo Cesî. Jakkolwiek to rozróżnienie mianownika i biernika liczby mnogiej nie wynika jasno z zabytków, to jednak chyba zgadzamy się, że warto je uporządkować (no i nie ma wirylności jak w łużyckich, polskim i czeskim).
Stolica: Praga /'Pragă/
Mieszkaniec: Cech (Ceska) /Cex/
Przymiotnik: cesķe /'cesťĕ/
DANJA - Dionèmorka /Ďonĕ'morkă/ (druga część z PS *morka, znane w łuż. jako mroka - wczesne zapożyczenie niem. Mark)Podoba mi się Dianèmarka! Podobnie Marki byłyby też na pewno w Niemczech.
Stolica: Kopènagén /Kopĕna'gen/, Kopènaģēn /Kopĕna'ďėn/ (czasem połabski zachowywał niem. -en i tutaj wydało mi się to na miejscu, ale nie jestem pewien co do brzmienia)
Mieszkaniec: Dionsķe (-ska) /'Ďonsťĕ/ (analogicznie do Siosķe = Niemiec)
Przymiotnik: dionsķe /'ďonsťĕ/
ESTONJA - Estniska /Est'niskă/, Estånska /E'stånskă/, Estliǫdu /Estľǫ'dü/Jestem za -liǫdu w obydwu przypadkach, podobnie chyba węgierski tłumaczy każde -land na -föld. Ewentualnie wziąłbym Estliǫdu oraz Finska.
Stolica: Rewál /Re'val/, politpoprawnie: Tallinn (Talin)
Mieszkaniec: Est (-înka)
Przymiotnik: estnise /est'nisĕ/, estnisķe /est'nisťĕ/, estånsķe /e'stånsťĕ/
FINLANDJA - Finska /'Finskă/, Finliǫdu /Finľǫ'dü/
Stolica: Helsinki
Mieszkaniec: Fin (-ka/-înka)
Przymiotnik: finsķe /'finsťĕ/
FRANCJA - Franķèrik /Franťĕ'rik/, Frankrik /Frank'rik/ (możliwe też: Frąķèrik, Frąkrik - człon rik jako znany w połabskim pozostawiam)Podobnie w analogji do Emerika widziałbym Frąkrika. Swoją drogą dobre pytanie co do adaptacji nosówek. Ja zawsze kiedy Polański waha się pomiędzy um/ǫ przyjmuję ǫ i myślę, że warto tak robić w przypadku starych zapożyczeń, być może też tutaj warto mieć frą-.
Stolica: Paris /Pa'ris/, Pariz /Pa'riz/
Mieszkaniec: Francōz (-înka) /Fran'cöz/, Frącōz /Frą'cöz/
Przymiotnik: francōse /fran'cösĕ/ (dolnoniem. franzöösch), francōzķe /fran'cösťĕ/ (i analogicznie Frąc-)
GRECJA - Grecka /'Greckă/Czemu stolica to nie Atene /Atenĕ/ w liczbie mnogiej? Niemiecki ma tutaj neutrum, ale tutaj chyba lepiej brać z języka oryginału.
Stolica: Atena /A'tenă/
Mieszkaniec: Grek (-ķînka) (dolnoniem. Greke)
Przymiotnik: grecķe /grecťĕ/
GRUZJA - Grūzaja /Gru'zajă/Przymiotnik mi się nie podoba. Może -zîskie?
Stolica: Tiflis, politpoprawnie: Tbilisi (chociaż Niemcy nie mają problemu z egzonimem)
Mieszkaniec: Grūzionek (-onka) /Gru'źonĕk/
Przymiotnik: grūzķe /'grusťĕ/
HISZPANJA - Szpanaja /Špa'najă/Trudny wybór. Może po prostu Španiėr?
Stolica: Madrid
Mieszakniec: Szpaniēr (-ērska) /Špa'ńėr/ (???), Szpanajēr /Špa'najėr/ (???), Szpanionek (-onka) /Špa'ńonĕk/
Przymiotnik: szpansķe /'špansťĕ/
HOLANDJA (NIDERLANDY) - Nederliǫdo /Nederľǫ'do/, Nîzka Liǫdo /'Naiskă ľǫ'do/ (nie jestem pewien, co do brzmienia l.mn. rzeczownika liǫdu - kiepsko znam się na akcencie)Jestem za Nîzka Liǫda (neutra w pluralu miały zawsze, z dokładnością do literówek, końcówkę zredukowaną) na Niderlandy oraz Aliǫdîja /Ol'ǫdajă/ na Holandję. Skoro Fryzowie mieli nieco zasymilowany etnonim, to może Holendrzy też?
Stolica: Amsterdám /Amster'dam/
Mieszkaniec: Nederliǫdår (-årska) /Nederľǫ'dår/, Oliǫdår (-årska) /Oľǫ'dår/ (????, tutaj zupełnie nie wiem, co robić)
Przymiotnik: nederliǫdsķe /neder'ľǫcťĕ/, nîzķèliǫdsķe /naisťĕ'ľǫcťĕ/, oliǫdsķe /o'ľǫcťĕ/, oliǫdårsķe /oľǫ'dårsťĕ/ (tu tym bardziej...)
IRLANDJA - Irliǫdu /Irľǫ'dü/, Irska /Irskă/Irliǫdu mi się podoba i przymiotnik irskie.
Stolica: Dublin (Dūblin)
Mieszkaniec: Ir (-înka)
Przymiotnik: irsķe /'irsťĕ/, irise /i'risĕ/, irse /'irsĕ/
ISLANDJA - Isliǫdu /Isľǫ'dü/Sugerowałbym jedynie przymiotnik islądskie, bo przegłos nosówek.
Stolica: Reykjavík (Rejķawik)
Mieszkaniec: Isliǫdår (-årska) /Isľǫ'dår/
Przymiotnik: isliǫdsķe /is'ľǫcťĕ/
KAZACHSTAN - Kazachstán /Kazax'stan/Bez uwag.
Stolica: Akmolinsk, politpoprawnie: Nur-Sultan (Nūr-Sūltán)
Mieszkaniec: Kazách (-áska/-áchiînka?) /Ka'zax/
Przymiotnik: kazasķe /ka'zasťĕ/, kazachstansķe /kazax'stansťĕ/
LICHTENSZTAJN - Lichtensztîn /Lixten'štain/, Lichtenstén /Lixten'sten/ (bardziej "po dolnemu")Chyba niestety trzeba przyjąć pierwszą wersję, bo takie "mędrsze" słowa docierały do połabskiego przez górnoniemiecki.
Stolica: Vaduz (Fadūc)
Mieszkaniec: jedna z powyższych nazw kraju + -år (-årska)
Przymiotnik: jedna z powyższych nazw kraju + -sķe (względnie -se)
LITWA - Litwa /'Litvă/, Lîtwa /'Laitvă/Wybrałbym wersję z dyftongiem - Lîtwa. Toponimy Wilna i Kûna mi się też podobają. Wtedy nazwa mieszkańca to Lîtwianek, a przymiotnik to lîtåwskie.
Stolica (de facto): Wilna /'Vilnă/, politpoprawnie: Vilnius (lub zasym. Wilnius /Vil'ńüs/ -üs jak w Plotus "Piłat")
Stolica (legalna): Kûna /'Kaună/ (z niem. Kauen), politpoprawnie: Kaunas (Kûnás)
Mieszkaniec: Litwionek (-onka) /Lit'v́onĕk/, Lîtwionek (-onka) /Lait'v́onĕk/ (uznałem, że tutaj kalkowanie niemieckiego nie ma sensu i poszedłem w słowotwórstwo)
Przymiotnik: litåwsķe /li'tåvsťĕ/
LUKSEMBURG - Luksemborg /Luksem'borg/ (możliwa też pisownia przez "x")To /-borg/ mnie nie zadowala. Mieszczanin, z śdn. borger, to bȧrgiėr /barďėr/ (dopełniacz -grá /-gro/). Może warto do tego nawiązać?
Stolica: Luksemborg /Luksem'borg/
Mieszkaniec: Luksemborģēr /Luksembor'ďėr/
Przymiotnik: luksemborgse /luksem'borksĕ/ (?)
ŁOTWA - Letska /'Leckă/, Letliǫdu /Letľǫ'dü/Podoba mi się i Letska i Letliǫdu, ale tu chyba lepiej pasuje to pierwsze, bo jest bardziej słowiańskie, zresztą pasuje do łużyckiej Letiskiej.
Stolica: Riga /'Rigă/
Mieszkaniec: Let (-înka)
Przymiotnik: letsķe /'lecťĕ/
MACEDONJA (PÓŁNOCNA) - Macedonaja /Macedo'najă/, politpoprawnie: No-Pèlnuc Macedonaja /Nopĕl'nüc Macedo'najă/ (złożenie jak no-pèlni wioter "wiatr południowy")Nie wiem czy przymiotnikowa nazwa mieszkańca nie jest pomyłką, ale ja bym wolał Mȧcedanac /Macedonăc/.
Stolica: Skopje (Skopie) /'Skoṕĕ/
Mieszkaniec: Macedonac (-acka/-îcia?) /Mace'donăc/, Macedonsķe (-ska) /Mace'donsťĕ/
Przymiotnik: Macedonsķe /Mace'donsťĕ/
MALTA - Malta /Maltă/Jak rozumiem naśladujesz tu niemieckie Malteser i maltesisch. Może Mȧltezår i Mȧltezise?
Stolica: Valetta (Waleta)
Mieszkaniec: Maltezår (-årska) (-ér; -erska?) /malte'zår/ (/malte'zer/???)
Przymiotnik: maltezķe /mal'tesťĕ/ (???)
MOŁDAWJA - Moldowa /Moldovă/ (niem. Moldau), Moldowaja /Moldovajă/Wybór pomiędzy Mołdową i Mołdawją znowu jest dość polityczny, dlatego póki co pozostawiam obie formy. Co do reszty zastrzeżeń brak.
(BESARABJA - Besarabaja /Besarabajă/)
Stolica: Kiszinéw /Kiši'nev/
Mieszkaniec: Moldowionek /Moldo'v́onĕk/
Przymiotnik: moldowsķe /mol'dovsťĕ/
MONAKO - Monaco (Monako) /Mona'ko/Zgadzam się, chyba można pozostawić nieodmienne Monaco, ewentualnie zmasakrowane Manȧku xD
Stolica: jak powyżej
Mieszkaniec: Monegás (-ka?) /Mone'gas/ (???)
Przymiotnik: monegase /monegasĕ/, monegasķe /monegasťĕ/
NIEMCY - Sioska /'Śoskă/W sumie chyba nie ma co wydziwiać i zostawić coś takiego.
Stolica: Borlen /'Borlĕn/
Mieszkaniec: Siosķe /'Śosťĕ/ (zaświadczone)
Przymiotnik: siosķe /'śosťĕ/
NORWEGJA - Norweģe neut.? /Nor'veďĕ/Chyba wszystkie słowa niemieckie rodzaju nijakiego były zapożyczane do rodzaju męzkiego, dlatego ja bym sugerował Narwég /Norveg/, co do nazwy mieszkańca i przymiotników się zgadzam, może jedynie preferowałbym narwegse /norveksĕ/.
Stolica: Oslo
Mieszkaniec: Norweģēr (-ērska) /Norve'ďėr/
Przymiotnik: norwegse /nor'vegsĕ/, norwezķe /nor'vesťĕ/ (??)
POLSKA - Pulska /'Pülskă/Co do nazwy kraju i przymiotnika się zgadzam, jeśli chodzi o stolicę preferowałbym tę postać bardziej połabską, też zgadzam się tu co do brzmienia.
Stolica: Warszawa /Var'šavă/, Warsowa /Var'sovă/
Mieszkaniec: Puliak (-ocka) /'Püľăk/
Przymiotnik: pulsķe /'pülsťĕ/
PORTUGALJA - Portūgál /Portu'gal/Wydaje mi się, że tutaj nieco przegiąłeś i lepsza byłaby nazwa kraju na -îja oraz nazwa mieszkańca na -lac i przymiotnik na -lskie. Ale w sumie jest to coś, na co mógłbym przystać, jedynie trzymałbym się drugiego warjantu przymiotnika.
Stolica: Lisabon /Lisa'bon/
Mieszkaniec: Portūģéz (-ka?) /Portu'ďez/ (???)
Przymiotnik: portūģézke /portu'ďesťĕ/, portūgalske /portu'galsťĕ/
ROSJA - Rûska /'Rauskă/Rozumiem, że naśladuje to dawne niemieckie Reuße? Jeśli tak to uzasadniamy, to jestem w stanie na to przystać. Chyba Rusini byli na tyle kojarzonym ludem, że Wendowie mogli o nich wcześnie usłyszeć.
Stolica: Moskwa /'Moskvă/, Moskwo /Mosk'vo/
Mieszkaniec: Rûsķe (-ska) /'Rausťĕ/ (jak Siosķe, przy okazji kalkuje ros. русскій, w kwestję Ruski vs Rosjanin nie widzę sensu się tu zagłębiać)
Przymiotnik: rûsķe /'rausťĕ/
RUMUNJA - Rūmenaja /Rume'najă/Jak rozumiem wzorowane na niem. Rumän-, pozostawiłbym ten pierwszy warjant nazwy mieszkańca.
Stolica: Būkarést /Buka'rest/
Mieszkaniec: Rūmén (-înka?) /Ru'men/, Rūmenek (-enînka?) /Ru'menĕk/ (gen -enîka) (???)
Przymiotnik: rūmensķe /ru'mensťĕ/
SAN MARINO - San MarinoMoże nazwę mieszkańca utworzyć przez -ianek? Swoją drogą znów, jak rozumiem, nazwa państwa i stolicy jest nieodmienna?
Stolica: San Marino
Mieszkaniec: San-Marinår (-årska) /Sanmari'når/ (???)
Przymiotnik: san-marinsķe /sanma'rinsťĕ/
SERBJA - Serbaja /Serbajă/Serbîja, Bialègard, Serb (-înka), serbskie, Kosowe i Priština jak najbaardziej na miejscu moim zdaniem, ewentualnie Prištîna mogłaby być, bo skoro -ica adaptujemy do -îcia, to można tak zrobić też z -îna. Nie wiem jednak czy to na tyle znaczące miasto, aby to robić.
Stolica: Belgrád /Bel'grad/, Biolègord /B́olĕ'gord/ (przesada?)
Mieszkaniec: Serb (-înka) /Serb/ (podczas gdy Serb Łużycki to Sarb)
Przymiotnik: serbsķe /'serbsťĕ/
**KOSOWO - Kosovo (Kosowo) fem., Kosowe /Ko'sovĕ/, Kosuwe /Ko'süvĕ/
**Stolica Kosowa: Priština (Prisztina) /Pri'štină/
SŁOWACJA - Slowokaja /Slovo'kajă/, Sluwokaja /Slüvo'kajă/ (końcówka naśladuje niem. SlowakeiW obydwu krajach preferowałbym początek na Sluw- /Slüv-/, bo szybki rzut oka na łużyckie pokazuje, że mają tam Słow- w obydwu przypadkach, (tak samo ze 'Słowińcami'), a w łużyckich 'ł' w zasadzie nie pojawia się w zapożyczeniach późniejszych niż ostatnie dwa-trzy wieki, nawet rosyjskie 'л' transliterują na 'l'. Ewentualnie bym zrobil Brȧtèslawa /Bratĕslovă/, skoro mimo młodości tej nazwy polski ma Bratysławę a nie Bratislawę, ale może przesadzam.
Stolica: Presborg /Prez'borg/, politpoprawnie: Bratislawa /Brati'slavă/
Mieszkaniec: Slowak (-ocka) /'Slovăk/, Sluwak (-ocka) /'Slüvăk/
Przymiotnik: slowocķe /Slo'vocťĕ/, sluwocķe /slü'vocťĕ/
SŁOWENJA - Slowenaja /Slove'najă/, Sluwenaja /Slüve'najă/
Stolica: Ljubljana (Liūbliana) /Ľu'bľană/
Mieszkaniec: Slowenac (-acka/-îcia?) /Slo'venăc/, Sluwenac (-acka/-îcia?) /Slü'venăc/
Przymiotnik: slowensķe /slo'vensťĕ/, sluwensķe /slü'vensťĕ/
SZWAJCARJA - Swicia /'Svićă/, Szwicia /'Švićă/Zgadzam się, poza tem, że bym widział pierwszą sylabę jako Šwîc- /Švaic-/. Czeskie Švýc- to pewnie wzteczna formacja od Švejc-, a co do łużyckiego Švic- nie wiem. Na pewno takie słowo powinno być zapożyczone z górnoniemieckiego Schweiz, pytanie jak bardzo je masakrujemy.
Stolica: Bern
Mieszkaniec: Swiciår (-årska) /Svi'ćår/, Szwiciår (-årska) /Švi'ćår/
Przymiotnik: swiciårsķe /svi'ćårsťĕ/, szwiciårsķe /švi'ćårsťĕ/
SZWECJA - Swede /'Svedĕ/, Szwede /'Švedĕ/ pl. masc. (wiem, że niemieckie Schweden to neut., ale łatwo to reinterpretować jako pluralne -en)Podobnie jak wyżej, tak też tutaj widziałbym raczej Šw-, nazwę kraju jako "Szwedy" czyli Šwed/Šwede (zależnie od akcentu, tu jeszcze nieśm pewien).
Stolica: Stockholm (Sztokolm?)
Mieszkaniec: Swed (-înka), Szwed (-înka)
Przymiotnik: swedsķe /'svecťĕ/, szwedsķe /'švecťĕ/
TURCJA - Torkaja /Tor'kajă/W zasadzie bez uwag. Swoją drogą poświadczony jest przymiotnik "Turkowy" ale to chyba po prostu przymiotnik dzierżawczy i bym się tym specjalnie nie sugerował.
Stolica: Angora /An'goră/, politpoprawnie: Ankara /An'kară/
Mieszkaniec: Tork (-ķînka) /Tork/ (zaświadczone)
Przymiotnik: torcķe /'torcťĕ/
UKRAINA - Ūkrajina /Ukra'jină/, Ūkrajîna /Ukra'jaină/, Îkrojîna /Aikro'jaină/ (ta całkowita adaptacja to chyba grube przegięcie xDDD)Îkrojîna to grube przegięcie niestety xD Skoro łużyckie mają Ukrainę (a nie Wukrainę) to bym zaadaptował tylko końcówkę -ina. Czyli U̇krȧjîna /Ukrajaină/, dla bardziej buntowniczych Malèrûska (wyjaśniłem wyżej, dlaczego nie -rûs), Kiėjéw (-éw nawet bardziej pasuje do połabskiej morfologji niż -uw), U̇krȧjînac, a co do formy żeńskiej nieśm pewien.
(MAŁA RUŚ - Molèrûska /Molĕ'rauskă/, Molèrûs fem. /Molĕ'raus/)
Stolica: Ķējéw /Ťė'jev/, Ķējuw /Ťė'jüv/ (?)
Mieszkaniec: Ūkrajinac (-acka/-îcia?) /Ukra'jinăc/ (i analogicznie do innych warjant)
Przymiotnik: Ūkrajinsķe /Ukra'jinsťĕ/ (i analogicznie do innych warjant)
WATYKAN - Watikán /Vati'kan/Co do Watykanu i pochodnych się zgadzam. Papież czy łużycki bamž pochodzą od starogórnoniemieckiego pabes, -t w niemieckim Papst jest wtórne. W związku z tym można zaproponować pȧps /paps/, chyba że ktoś ma lepszy pomysł.
Stolica: Watikán
Mieszkaniec: Mamy ustalone słowo na papieża?
Przymiotnik: watikansķe /vati'kansťĕ/
WĘGRY - Wǫgre /'Vǫgrĕ/ pl. masc. (jako "mądre" zapożyczenie niem. Ungarn lub literacki slawizm)W sumie dobrze jest, alternatywnie sztuczne mȧgiȧr /maďar/ i pochodne, ale nie wiem czy jest sens. Łużyczanie mają eleganckie Wuherska.
Stolica: Budapest (Būdapészt)
Mieszkaniec: Wǫgår (-gårska/-grînka) /'Vǫgår/ (gen. Wǫgra)
Przymiotnik: wǫgårsķe /vǫgårsťĕ/
WIELKA BRYTANJA - Wilķèbritanaja /Vilťĕbrita'najă/, Wilka Britanaja /'Vilkă Brita'najă/ (jak jest "Zjednoczone Królewstwo" nie mam póki co sił ustalać)Zjednoczone Królewstwo to może być Såjȧ(d)nacena Riká /Såja(d)nocenă Riko/. Co do reszty w zasadzie się zgadzam, jedynie na Walję proponowałbym coś na -ska. Anglander jakkolwiek dziwnie może brzmieć, byłby sensowny no i niewiele się to różni od polskiego Holendra. Jedynie -borg mnie uwiera, ale już o tem pisałem.
Stolica: London /Lon'don/
Mieszkaniec: Brit (-înka)
Przymiotnik: britsķe /'bricťĕ/
**ANGLJA - Ingelska /In'gelskă/, Ingliǫdu /Ingľǫ'dü/
**Anglik: Ingliǫdår (-årska) /Ing'ľǫdår/ (???)
**Angielski: Ingelse /in'gelsĕ/ (zaświadczone)
***IRLANDJA PÓŁNOCNA - No-Pèlnuc Irliǫdu /Nopĕl'nüc Irľǫ'dü/, No-Pèlnuc Irska /Nopĕl'nüc Irskă/
***Stolica Irlandji Płn: Belfast (Belfást)
****SZKOCJA - Szotska /'Šockă/
****Stolica Szkocji: Edinburgh (Edinborg)
****Szkot: Szot (-înka) /'Šot/
****Szkocki: szotsķe /'šocťĕ/
*****WALJA - Waliz /Va'liz/ (???)
*****Stolica Walji: Cardiff (Kardif)
*****Walijczyk: Walizår (-årska) /Vali'zår/(???)
*****Walijski: welse /'velsĕ/, walizķe /va'lisťĕ/
WŁOCHY - Italaja /Ita'lajă/Co do nazwy kraju i pochodnych się zgadzam, co do Rzymu to na pewno nie ma co kombinować z jakimś Rîm /Raim/, bo i Łużyczanie nie znają takiego określenia (chyba że jakoś się pojawiło w języku literackim sztucznie w XIX wieku), wolałbym jakąś pochodną niemieckiego Rom, może po prostu Rum /Rüm/? Po pierwsze czasem dolnoniemieckie -ö- było oddawane jako -ü- (szczególnie w pozycji nie przed zębowymi, co sugeruje, że to były długo alofony), po drugie można to uznać za naturalny rozwój wcześniej zapożyczonego Rom.
Stolica: Rom /Rom/, Rōm /Röm/ (jako wsteczformacja od röhmisch)
Mieszkaniec: Italionek (-onka) /Ita'ľonĕk/
Przymiotnik: Italensķe /Ita'lensťĕ/
Dobry pomysł z tym przeniesieniem niemieckiego -er na połabskie słowa, zresztą jest to dobrze poświadczone, np. /sauťėr/ - sukierz czyli dziwkarz xD.
O ile nie mam żadnych objekcyj do f*minin na -årska oraz -acka, o tyle nie do końca widzę, zkąd te na -îcia. Czy zaświadczono coś podobnego?
Jestem za pojedynczym -r-.
Wybór końcówki -år/-ac jest chyba bardzo arbitralny. Może warto zrobić tak, że w przypadku krajów bliższych wybieramy -år, a w przypadku odleglejszych (gdzie i etnonim jest nowszy) wybieramy -ac? Fajnie byłoby mieć obydwie końcówki.
Jestem za końcówką -rika /-rikă/, bo słowo riká /riko/ zdaje się być starsze, to właśnie rik wygląda na nowsze, ad hoc popełnione, zapożyczenie. Może Osterika /Österikă/ tak jak Emerika /Emerikă/ (Królewstwo Niebieskie)?
Jestem za twardym -g- w nazwie kraju oraz miękkiem -ǵ- przed /i/. Co do przymiotników to w sumie można chyba ustalić, że przymiotniki na -ise (to chyba zrzynka z niem. -isch, co nie? xD) będą w przypadku krajów na -îja, a te na -skie w pozostałych przypadkach.
Jestem za tym warjantem Bialèrûska, podobnie mają łużyckie. Chyba nie ma sensu kopjować do połabskiego tych kolektywnych nazw geograficznych typu Ruś, Saś, Duń, Czudź. Jak rozumiem sufiks -ska jest odmieniany przymiotnikowo, jak w łużyckich? Tak bym to widział.
W przypadku Białorusinki mam pewne objekcje co do końcówki -înka, bo nie wiem czy to nie było -ynka, skoro mamy np. nemkînka oraz kiėnągînia. Pozostaje jeszcze -ska oraz -ka, szczególnie ten pierwszy zdawał się mieć większą produktywność. Ewentualnie można ten sufiks -înka odczytywać jako niemieckie -in z dodanym żeńskim -ka.
Łużyckie mają na Bośnię Bosniska — być może warto pomyśleć o jakimś Basånska /Bosånskă/, skoro Chorwacja też kończy się na -ska? Co do Hercegowiny popieram osobiście Hercegowîna. Hercegiuwîna zdaje się być legką przesadą. Wtedy oczywiście przymiotnik to basånsťĕ /bosånsťĕ/.
Jedyna uwaga co do rdzenia /bulg-/. Może warto pomyśleć o przejęciu tego rdzenia wraz z oddaniem sonantu? Skoro górnołużycki może mieć Bołharską, to ja nieśmiało zasugeruję w połabskim Bůgȧrska/Bůgȧrîja. Co do reszty bez uwag, poza tem, że popieram -ȧr- /-ar-/.
Czemu Carnègiurcanek a nie Carnègiurianek /Cornĕďör'onĕk/? Kraj to Czarnogóra, a nie Czarnogórka, chyba przypadkowo zbytnio skalkowałeś poświadczone giurcanek.
Mianownik mnożyny to Cese /Cesĕ/ jak już albo Cesî. Jakkolwiek to rozróżnienie mianownika i biernika liczby mnogiej nie wynika jasno z zabytków, to jednak chyba zgadzamy się, że warto je uporządkować (no i nie ma wirylności jak w łużyckich, polskim i czeskim).
Podoba mi się Dianèmarka! Podobnie Marki byłyby też na pewno w Niemczech.
Podobnie w analogji do Emerika widziałbym Frąkrika. Swoją drogą dobre pytanie co do adaptacji nosówek. Ja zawsze kiedy Polański waha się pomiędzy um/ǫ przyjmuję ǫ i myślę, że warto tak robić w przypadku starych zapożyczeń, być może też tutaj warto mieć frą-.
Czemu stolica to nie Atene /Atenĕ/ w liczbie mnogiej? Niemiecki ma tutaj neutrum, ale tutaj chyba lepiej brać z języka oryginału.
Przymiotnik mi się nie podoba. Może -zîskie?
Jestem za Nîzka Liǫda (neutra w pluralu miały zawsze, z dokładnością do literówek, końcówkę zredukowaną) na Niderlandy oraz Aliǫdîja /Ol'ǫdajă/ na Holandję. Skoro Fryzowie mieli nieco zasymilowany etnonim, to może Holendrzy też?
Na mieszkańca proponowałbym Nîzkièlądînek (przegłos nosówek!) oraz Oliǫdår, a ztąd przymiotniki nîzkièlądskie oraz oliǫdårskie.
Sugerowałbym jedynie przymiotnik islądskie, bo przegłos nosówek.
To /-borg/ mnie nie zadowala. Mieszczanin, z śdn. borger, to bȧrgiėr /barďėr/ (dopełniacz -grá /-gro/). Może warto do tego nawiązać?
Co do pisowni przez "x" to od razu tu byłaby lepsza dyskusja na temat kształtu nowopołabskiego alfabetu. Czy chcemy aby wszędzie w zachodnich słowach pisać "x" jak Czesi, czy może olać to? Podobne pytanie może dotyczyć "v". W łużyckich jest <v> w zapożyczeniach, szczególnie z łaciny, ale wymawiane jest /v/ w odróżnieniu od <w>, które literacko wymawiane jest /w/.
Nie wiem czy przymiotnikowa nazwa mieszkańca nie jest pomyłką, ale ja bym wolał Mȧcedanac /Macedonăc/.
Jak rozumiem naśladujesz tu niemieckie Malteser i maltesisch. Może Mȧltezår i Mȧltezise?
Zgadzam się, chyba można pozostawić nieodmienne Monaco, ewentualnie zmasakrowane Manȧku xD
NIEMCY - Sioska /'Śoskă/W sumie chyba nie ma co wydziwiać i zostawić coś takiego.
Stolica: Borlen /'Borlĕn/
Mieszkaniec: Siosķe /'Śosťĕ/ (zaświadczone)
Przymiotnik: siosķe /'śosťĕ/
Rozumiem, że Oslo jest nieodmienne? Ewentualnie można by je wstawić do rodzaju żeńskiego.
Przy okazji, jak odmieniamy żeńskie formy na -ska? Przymiotnikowo czy rzeczownikowo?
Wydaje mi się, że tutaj nieco przegiąłeś i lepsza byłaby nazwa kraju na -îja oraz nazwa mieszkańca na -lac i przymiotnik na -lskie. Ale w sumie jest to coś, na co mógłbym przystać, jedynie trzymałbym się drugiego warjantu przymiotnika.
Rozumiem, że naśladuje to dawne niemieckie Reuße? Jeśli tak to uzasadniamy, to jestem w stanie na to przystać. Chyba Rusini byli na tyle kojarzonym ludem, że Wendowie mogli o nich wcześnie usłyszeć.
Przy okazji Piotrogród można nazwać Petrègard /Petrĕgord/, zresztą w wielu językach słowiańskich jest to powszechnie używana nazwa, do tego Petersburg dla każdego Wenda byłoby na tyle czytelne, żeby ukuć takie złożenie.
Może nazwę mieszkańca utworzyć przez -ianek? Swoją drogą znów, jak rozumiem, nazwa państwa i stolicy jest nieodmienna?
W obydwu krajach preferowałbym początek na Sluw- /Slüv-/, bo szybki rzut oka na łużyckie pokazuje, że mają tam Słow- w obydwu przypadkach, (tak samo ze 'Słowińcami'), a w łużyckich 'ł' w zasadzie nie pojawia się w zapożyczeniach późniejszych niż ostatnie dwa-trzy wieki, nawet rosyjskie 'л' transliterują na 'l'.
Podobnie jak wyżej, tak też tutaj widziałbym raczej Šw-, nazwę kraju jako "Szwedy" czyli Šwed/Šwede (zależnie od akcentu, tu jeszcze nieśm pewien).
Îkrojîna to grube przegięcie niestety xD Skoro łużyckie mają Ukrainę (a nie Wukrainę) to bym zaadaptował tylko końcówkę -ina. Czyli U̇krȧjîna /Ukrajaină/, dla bardziej buntowniczych Malèrûska (wyjaśniłem wyżej, dlaczego nie -rûs), Kiėjéw (-éw nawet bardziej pasuje do połabskiej morfologji niż -uw), U̇krȧjînac, a co do formy żeńskiej nieśm pewien.
Zjednoczone Królewstwo to może być Såjȧ(d)nacena Riká /Såja(d)nocenă Riko/. Co do reszty w zasadzie się zgadzam, jedynie na Walję proponowałbym coś na -ska. Anglander jakkolwiek dziwnie może brzmieć, byłby sensowny no i niewiele się to różni od polskiego Holendra. Jedynie -borg mnie uwiera, ale już o tem pisałem.
Co do nazwy kraju i pochodnych się zgadzam, co do Rzymu to na pewno nie ma co kombinować z jakimś Rîm /Raim/, bo i Łużyczanie nie znają takiego określenia (chyba że jakoś się pojawiło w języku literackim sztucznie w XIX wieku), wolałbym jakąś pochodną niemieckiego Rom, może po prostu Rum /Rüm/? Po pierwsze czasem dolnoniemieckie -ö- było oddawane jako -ü- (szczególnie w pozycji nie przed zębowymi, co sugeruje, że to były długo alofony), po drugie można to uznać za naturalny rozwój wcześniej zapożyczonego Rom.
ABCHAZJA - Ȧbchȧzîja /Apxazajă/
Stolica: Su̇chu̇mi /Suxumi/
Mieszkaniec: Ȧbchȧz /Apxaz/ (-înka? -ynka?)
Przymiotnik: ȧbchȧzkie /apxasťĕ/
Stolica: Bûdîsèn /Baudaisĕn/? Chiutèbǫdz /x́ütĕbǫʒ/? - pełne rekonstrukcje, nie wiem czy nie przesadzone. Z drugiej strony to są jednak dość blizkie okolice, więc czemu nie? Pytanie, jak dobrymi slawistami byliby Połabianie, ale skoro mieszkali w Niemczech, to chyba raczej dobrymi xDDDDD
Stolica: Kiėnązègard /Ťėnązĕgord/? Kraluwac /Krolüvăc/? Kråluwac? Chcę skalkować niemieckie Königsberg i pierwszy rdzeń mogę oddać zaświadczonym kiėnądz /ťėnąʒ/ (król, książę) albo kral:krål /krol:krål/. To drugie słowo nie jest poświadczone bezpośrednio, ale Muka pisał o nazwisku rodowym Kral, przy czym to słowo musiało zawędrować aż z czeskiego, bo w łużyckich kral jest bohemizmem.
Też mi się tak wydaje - że Wendowie po prostu tak by zrobili. Nie jestem pewien tylko, co do poprawności niektórych brzmień - kiedy -er, kiedy -ėr, kiedy -år. Myślę, że trzeba całościowo przeanalizować pod tym względem dostępny materjał (zebrać wszystkie twory z tym sufiksem "do kupy") i poszukać prawidłowości. Być może czyni to owa monografja o morfologji jermanizmów, ale jako że jej nie posiadam, to pozostało mi tylko szperać w słowniku Polańskiego, co przed sporządzeniem listy pobieżnie uczyniłem, ale i tak w gruncie rzeczy tworzyłem te słowa "na czuja".Na pewno -ėr było warjantem -år po spółgłoskach k, g, ch, natomiast -er zawsze brałem za niezasymilowane niemieckie -er, innej reguły nie znalazłem, ale z chęcią poczytam, co o tem sądzi Polański. Swoją drogą o ile dobrze widzę, to w gramatyce Polański w wielu miejscach zamiast /ė/ pisze /i/, jak gdyby zmienił nieco pogląd na rekonstrukcję tego fonemu, w szczególności zamiast /-ėr/ widzę /-ir/.
Ztąd, że generalnie w językach słowianskich tworom na -ьcь odpowiadają transrodzajowo twory na -ica. Ale rzeczywiście, w połabskim nie widać tej prawidłowości - zaświadczone twory na -îcia nie tworzą feminativum w tym języku, więc można domniemać, że sufiks ten po prostu tej funkcji w płb. nie spełniał.Przemawia do mnie i chyba możemy ustalić, że twory na -ac/-ác mają formy żeńskie na -acka, a te na -ac/-ȧc mają formę żeńską na -îcia. Warto oczywiście jeszcze przeanalizować dokładnie sposób tworzenia feminatyw, ale chyba dla tej końcówki nic nie poświadczono.
Niemniej, feminativa na -acka wywołują u mnie drobną objekcję, gdyż sprowadzają się do właściwie nieistniejącego sufiksu -ьčьka (czy n.p. kobieta-podlec to *podleczka? Czy kobieta-fachowiec to *fachowieczka?), który mógłby zaistnieć jedynie na zasadzie nowotworu. Stąd ta altenatywa w postaci -icy, którą zaproponowałem na ostatnią chwilę, zdając sobie sprawę, że to mało trafiona propozycja.
Z drugiej strony, skoro wiemy, że twory zakończone na -ăc/-oc (z PS -ačь) miały feminativa na -ockă (n.p. toblac - toblocka), to możliwe, że per analogiam powstała też końcówka -acka, zwłaszcza że w wyniku mazurzenia i pomieszania/redukcji samogłosek, te sufiksa bardzo zbliżyły się do siebie fonetycznie.
Zaraz się wytłumaczę z tych wszystkich nieprzyswojonych nazw.Słusznie, w łużyckich faktycznie jest dość dużo nieprzyswojonych nazw, szczególnie jeśli chodzi o dość młode lub małe kraje. W przypadku Monaka czy Andory można po prostu pozostawić w użyciu obydwie formy - zasymilowaną oraz nieodmienną w oryginalnej ortografji, ale w przypadku dalszych krain chyba lepiej pozostawić warjant zbliżony do niemieckiego.
Po prostu, próbowałem w tych formach jak najbardziej zasymulować "naturalny" rozwój języka połabskiego, opierając się na tym, jak z danymi rzeczami poradziły sobie inne języki słowiańskie (przede wszystkim łużyckie, mające podobny status języka mniejszościowego i raczej nie będące "językami kultury"). Doszedłem do wniosku, że taki język nie posiadałby zbyt wielu "dalekich" egzonimów (podobnie jak łużyckie, gdzie egzonimów dla dalszych krajów jest naprawdę mało). Z drugiej strony, takie formy bardzo kłócą się ze specyficzną fonetyką (i potencjalnie ortografią, bez względu na to, jaki warjant zostanie finalnie uzgodniony), więc rzeczywiście pełna asymilacja nazw ma uzasadnienie (tylko gdzie postawić przysłowiową "kreskę"? Czy będziemy wendyzować każdą wioskę w Rodezji czy Wenezueli?)
Generalnie byłbym za tym, żeby tej końcówki -(i)se (gdyby nie była zaświadczona w ingelse, to w ogóle byłbym jej nie użył - aż się zastanawiałem, czy nie odrzucić jej jako barbaryzmu, ale uznałem, że nie będę bawił się w Palmajcia [Letas Palmaitis - autor rekonstrukcji j. pruskiego - przyp. Dyn.] i udawał, że znam połabski lepiej niż sami Wendowie [choć niewątpliwie znali oni już ten język coraz słabiej]) używać w odniesieniu do krajów w "germańskiej strefie wpływów", tam gdzie mocno bazujemy na wzorcach z niemieckiego.Też miałem takie objekcje na początku i w sumie chyba masz rację, że najlepiej tę końcówkę zostawić dla kilku najbliższych krajów jermańskich.
Pełna zgoda co do pierwszego. Co do drugiego - kwestja raczej arbitralna, ale chyba byłbym za odmianą przymiotnikową - wydaje się naturalniejsza.Ja również. Do tego obawiam się, że w połabskim wszystkie krótkie przymiotniki miały akcent na końcówkę (tak naprawdę być może istniały krótkie przymiotniki z akcentem na rdzeń, ale wtedy by się siłą rzeczy chyba zlały z długimi przymiotnikami), więc się wszystko zgadza, popieram takie wyjście. Do tego zgadza to się z tym, że państwa na -ska mają być elipsą od -ska zimia.
No tak - naiwnie uznałem, że to ten sam sufiks, co w brūderînka. Rzeczywiście, rekonstrukcja jako -ynъka ma chyba więcej sensu, biorąc pod uwagę istnienie tej zaświadczonej knięgini, a także fakt, że tej "Niemkince" rzeczywiście odpowiada w innych językach Niemkini.Trzeba się nad tym sufiksem na pewno jeszcze zastanowić, bo jest on słabo zaświadczony. Nawet jeśli Niemkinka miałaby być jakimś archaizmem, to i tak bym rozważył rozszerzenie produktywności.
Trochę więc nie wiem, co tu robić. Może uznać, że ta -ynъka jest uniwersalnym sufiksem, skoro jest rozwinięciem dość uniwersalnej -yni (nie zapominajmy, że w SCSie nawet "sąsiadka" to była "sąsiadyni", a nazwom narodów na -janin odpowiadała -janyni). Z drugiej strony, intuicja mi podpowiada, że ta "Niemkinka" mogła być reliktem/idjosynkrazją.
Chorwacja ma -ska dlatego, że endonim ma -ska (Hrvatska) - tylko i wyłącznie. Jak zaznaczyłem, w przypadku państw i narodów słowiańskich, byłem bardziej skłonny opierać się na endonimach i rodzimym słowotwórstwie.Tak, przekonałeś mnie tym. Też chciałbym unikać przesadzania ze -ska, tak jak czeski przesadza czasem ze -sko, a ukraiński ze -szczyną.
W przypadku Bośni tak nie jest - endonim brzmi Bosna, a na łużyckiej formie Bosniska bym się nie opierał, bo u Łużyczan generalnie wszystko kończy się na -iska (jest i Belgiska, Albańska, Grichiska it.p.), więc jeśli nie chcemy iść tą drogą i używać tego sufiksu -ska jako (niemal) uniwersalnego (co moim zdaniem jest legkim przegięciem i zajeżdża jakimś ultrapuryzmem), to raczej nie powoływałbym do istnienia żadnej "Bosieńskiej", nie istniejącej nigdzie poza łużyckimi.
Niezłą alternatywą za to może być oparta bezpośrednio na endonimie Bosna (oczywiście z -ă na końcu), bez tego zbędnego -aja.
Słusznie. Tego /u/ nie ma co nadużywać, chociaż nie wiem czy to "ů" to już nie za daleko posunięte przyswojenie, niemożliwe do utworzenia bez wiedzy etymologicznej. Zastanawiam się, jaka jest geneza tej Bołharskej w górnołużyckim - może to rusycyzm? Wówczas Bolgaraja mogłaby mieć sens. Na pewno brzmi mniej "agresywnie" niż Būlg-.Bołharska w górnołużyckim to chyba zaadoptowany rusycyzm albo jakieś odrodzeniowe słowotwórstwo, bo dolnołużycki ma zwykłe "Bulgarska", przynajmniej na Wikipedji. Słoweński ma "Bolgarija", co też nie jest z łacińska, w każdym razie optuję za zmianą samogłoski, być może i sonantu, może niech się kto inny wypowie.
Tak, oparłem się na tym - wychodząc z założenia, że Górczanin żyje w górach, a nie "górkach", więc może to zdrobnienie jest jakąś stalszą częścią słowotwórstwa związanego z "górami"... ale może rzeczywiście nie ma to zbytniego sensu.Podobnie jak wyżej, ciekaw jestem innych opinij.
Wyszedłem z założenia, że zasada, że toponimy pluralne są "w rodzaju żeńskim" jest ogólnozachodniosłowiańska. Z drugiej strony - najstarsze zapisy niektórych nazw pokazują, że przynajmniej w polskim nie zawsze tak było, więc w sumie kij wie.Nie wiem jak się do tego mają utrwalone archaizmy typu we Włoszech, Niemczech, Węgrzech, z ewidentnie męzką końcówką, choć może to być już średniopolskie. W każdym razie obawiam się, że może tutaj wygrał podział męzkoosobowy-niemięzkoosobowy, ale faktycznie warto byłoby sprawdzić, na ile stare są tego typu twory i jak brzmiały pierwotnie.
Nie ukrywam, że z tej nazwy jestem najbardziej zadowolon. Choć oczywiście kwestja, czy Dionsķe to dobra adaptacja (zwłaszcza ten etnonim na -sķe, może po prostu Dion od Däne - choć osobiście mam pewien problem z tymi "bezsufiksowymi" etnonimami) jest nieco dyskusyjna, ale -morka to z pewnością dobra rzecz - brzmi jak coś, co Wendowie mogliby stworzyć.Tak, można by tu jeszcze rozważyć -ise w przymiotniku, natomiast wydaje mi się, że nie ma nic złego w kopjowaniu Sasa.
Też mi się wydaje, że "Frank" mógł należeć do tej starszej warstwy zapożyczeń, stąd zaproponowałem alternatywną formę z nosówką (oczywiście, jeśli zapożyczenie byłoby "odpowiednio" stare, to język połabski pewnie też przetworzyłby jakoś obcą zbitkę Fr- w nagłosie, ale uznałem, że to już przesadne gdybanie).Zgadzam się całkowicie i popieram frą-. Zresztą jako przykład, że takie etnonimy mogą się dostać wcześnie do języka ludowego, niech służy górnołużyckie jendźelski 'angielski'.
Femininum wybrałem dlatego, że tak jest we spółczesnym języku nowopseudogreckim (oczywiście tam wymawiane Athina). My mówimy Ateny w liczbie mnogiej, bo dzięki literaturze (tłumaczenia antycznych dramat i mitów) zapożyczyliśmy formę starogrecką (w odniesieniu do miasta starożytnego, co później zostało odniesione i do spółczesnej stolicy). W połabskim oczywiście takiej tradycji literackiej nie ma. Z drugiej strony - w łużyckich też są Atheny, więc mogła zadziałać analogja do innych języków.Można zawsze użyć tego dla odróżnienia bogini Ateny od nazwy miasta, bo to rozróżnia niemiecki (Athene/Athen). Albo do odróżnienia starożytnych Aten od Nowych Aten xD
Tylko zkąd ten infiks -î-? Z tym miałem problem - ale również jestem nieusatysfakcjonowany z tej formy.Miało to się przekładać na "gruzyjski", ale może przesadzam. Chciałem coś wsadzić pomiędzy -z oraz -skie.
Z Aliǫdîją mam taki problem, że to -îja zalatuje latynizmem (w końcu w niemieckim nie ma tam żadnego -ien ani nic takiego). Nie sądzę, że Wendowie zapożyczyliby ten toponim przez łacinę, więc jednak bardziej prawdopodobne /Ol'ǫdü/.Zgadzam się, zapomniałem, że po niemiecku jest to po prostu Holland.
Trochę nie wiem, zkąd to -înek. Nie ma w połabskim zaświadczonych etnonimów na -in. To oczywiście nie oznacza, że nie istniały/nie można tego sufiksu zaaplikować, ale może mimo wszystko bezpieczniejszy byłby Nîzķèlądionek?Chyba literówkę popełniłem, oczywiście popieram tę ostatnią nazwę.
Tak, bo przymiotnik "maltsķe" mi nie brzmiał.Może mȧltezkie?
To "maltezise" brzmi mi średnio (jakoś za daleko Niemiec, by tworzyć taki "germański" przymiotnik) - może "maltezårsķe" (chociaż... czy to nie zbytnia sufiksoza)?
Nawet rozważałbym opcję "Monako" jako rodzaj żeński.Też zacząłem się k temu skłaniać.
W sumie chyba nie ma co wydziwiać i zostawić coś takiego.Tu chyba chciałeś odpowiedzieć, a tylko przepisałeś moje zdanie co słowa na Niemcy.
Tutaj chyba byłbym bardziej za odmianą rzeczownikową, chociaż... cholera wie.Polański sugeruje, że dolnoniemieckie -ke miało być oddawane jako -ka przez skojarzenie z rodzimym z *-ъka, a dolnoniemieckie -ske przez skojarzenie z rodzimym -ska ze *-ьskaja, co by sugerowało odmianą przymiotnikową. Mimo wszystko ja bym sugerował rzeczownikową, aby uniknąć homofonji.
Jedyny problem jaki z tym widzę to możliwość pomyłki z zaświadczonym przymiotnikiem sluwensķe ("słowiański", "połabski"), zwłaszcza w przypadku "słoweńskiego", ale może to nie taki problem.Racja, przeoczyłem. Homofonja 'słowiański'/'słoweński' byłaby na pewno niepożądana dlatego w sumie lepiej na 'słoweński' wybrać np. sluwenȧckie 'słoweński', sluwenskie 'słowiański' oraz sluwinskie 'słowiński'? To *-ьcь w przymiotniku może nie satysfakcjonować, ale można to uznać za kalkę serbskiego slovenački.
W pierwszej chwili pomyślałem, że to Såjȧ(d)nacena to zbytnia kalka z polskiego. Ale z drugiej strony, przecież istnieje zaświadczone janoce jako "jednaki", więc w sumie... Chociaż zastanowiłbym się nad budową słowotwórczą czasownika "zjednoczyć", bo Wendowie mieli te swoje dziwne germanopochodne morfemy czasownikowe (typu del it.p.).No, te złożenia z del były chore czasem xD
Z drugiej strony, wydaje mi się, że Wendowie mogli mieć jakiś wczesny kontakt ze Szwedami i zapożyczyć tę nazwę z dolnoniemieckiego (skoro znali przymiotnik "angielski" [chociaż mogło to znaczyć "holenderski" u nich], to o Szwedach może też słyszeli).Co do Szwedów to przekonałeś mnie — o Szwedach Wendowie mogli usłyszeć już w czasie wojny trzydziestoletniej, więc Swed (ze śdn. Swêde) nie jest przesadą.
Politniepoprawnie - Suchum (zresztą, sama Abchazja używa tej "carskiej" formy). ;)Zgadza się, zapomniałem o tem. Zresztą w Rosji też się używa nazwy Сухумъ, a przynajmniej kojarzę pociąg Moskwa-Suchum.
Przy toponimach z tak bratnich języków chyba można kombinować z rekonstrukcjami (ewentualnie może pomijając pewne idące w zbytnią archaiczność detale), zresztą zapożyczanie ich fonetycznie moim zdaniem dałoby dziwne, niezbyt naturalnie brzmiące efekty.Tak, absolutnie popieram takie rekonstrukcje, także dla miejscowości o czysto niemieckim rodowodzie, te rekonstrukcje nie zawsze muszą być poprawne. Zawsze sobie łużycką egzonimję wyobrażałem w taki sposób:
Swoją drogą, "Budziszyn" nie miałby nosówki w pierwszej sylabie? Chociaż z drugiej strony - "Budzich" też w pełni możliwy.
Myślę, że "Królewiec" mógłby zostać zapożyczony przez filologów jako słowiańska nazwa tego miasta nawet bez "króla" jako rzeczownika pospolitego. W sumie czemu nie?To prawda, dlatego najbardziej podoba mi się wersja Kråluwac, tym bardziej, że zdaje się, że "król" jest poświadczony. Mimo wszystko, można to też widzieć jako odrodzeniowe zapożyczenie z polskiego/czeskiego/rosyjskiego.
Dzięki za te dodatkowe kraje oczywiście. Naddniestrze przeoczone czy celowo nieuwzględnione? xDPrzeoczone, wiedziałem, że o czemś zapomniałem.
większość mniej niż trzysylabowych pożyczek niemieckich miała paradygmat akcentuacyjny kontynuujący A, oprócz femininów z krótką samogłoską w rdzeniu. Te miały paradygmat kontynuujący C, ale bez charakterystycznych wahań akcentu w wyrażeniach przyimkowych. Postaram się to udowodnić wkrótce.OK, wkrótce nadeszło.
Dobra robota!Dziękuję bardzo :3
W dwu przykładach wydaje mi się, że mielibyśmy inaczej zredukowane samogłoski, bo z szybkiego porównania z sch. i ros. wydaje się, że akcent był w pierwszym wypadku medialny, w drugim medialny w formach odmienionych:Tak żem czuł, akcentuacja połabska to moja słaba strona. Czy informacje o akcencie pochodzi ze słownika etymologicznego Derksena?
Zastanawiam się tylko, czy części tytułów nie przejęto by z niemieckiego. Pytanie tylko, w jakiej epoce, ja np. szedłem za formami średniodolnoniemieckimi, a więc późnośredniowiecznymi:Część na pewno mogła by pochodzić z niemieckiego, ale jak na razie w Crusader Kings 3 są dwie daty startowe, 867 i 1066, więc chciałem wykorzystać dogłębnie materiał słowiański i przerobić go na połabski, mimo że język został zapisany kilkaset lat po końcu średniowiecza. Mod celuje w nazwy średniowieczne, na połabski i kaszubski dostałem dyspensę :P
barån/frijår // barånskă/frijårskă 'bar.' > frijårskă ľǫdü 'baronia'
grevă // grevaińă 'hr.' > grevskă ľǫdü 'hrabstwo' - z dn. greve
i dalej:
morkgrevă // morkgrevaińă 'mkgf.', polącgrevă // polącgrevaińă 'palatyn' (?)
Dla arystokratycznego potomstwa wykorzystałbym sufiks -ą, jak detą, tetăną 'dziecko, kuzyn':Nie wpadłem na to, dziękuję za pomysł.
ťėnăzą // ťėnăźǫtťaińă 'x.'
ťaizărą // ťaizăŕǫtťaińă 'ax.'
Gdybyśmy chcieli kancelrza z śrdn. kenseleri mielibyśmy zapewne płb. ťenslår. Również 'marszałek' poszedłby raczej z niem. Marschall, pewnie płb. moršål. Do rozważenia forma sekretår 'sekretarz' bez przejścia e>i jako pożyczona późno.Rozważałem tę propozycję, ale z powodu czasu poszedłem na łatwiznę z analogiami z polskiego.
Z przyszłych tytułów 'dowódca' sprawia problem. Może derywować go od *voditi, vidĕ (płb. vidăc, por. cz. vůdce) albo pożyczonego bat (batnĕk). 'Elektor' to Fürst czyli våvådă (łuż. kurwjerch), a więc może płb. ťaurvåvådă lub ťaurnĕ våvådă (płb. chyba mniej nawykł na złożenia niż łuż, chociaż: jopťėdųb). Jako 'dziedzic' bardziej wiarygodny wydaje się kontynuant *na-slěd-"nik", por. sch. nasl(j)ednik. A z drugiej strony - choć w płb. nie ma poświadczeń sufiksu -itjь - arch. ros. дедич, arch. sch. d(j)edićMiałem wielki problem z dowódcą, wojewoda dobrze by pasował, bo to on w końcu woje wodził na wojnę :P Elektora muszę zmienić, bo myślałem że chodzi o Elektorów Rzeszy, a chodziło o zwykłych "elektorów", takich którzy wybierają władcę w ramach innych praw dziedziczenia, np. celtyckie Tanistry.
Tak żem czuł, akcentuacja połabska to moja słaba strona. Czy informacje o akcencie pochodzi ze słownika etymologicznego Derksena?Nie, słownik Derksena jest bardzo solidny, ale nie ma w nim wielu leksemów ewidentnie psł., ale bez ustalonego pie. pochodzenia. Położenie akcentu i jego paradygmat można dość wiarygodnie ustalić na podstawie staroruskiego, dla którego Drewnierusskoje udarienie A. Zalizniaka w wielu brakujących wypadkach podaje informacje. W najgorszej sytuacji (takiej jak ta), można sprawdzić akcent i paradygmat we współczesnym rosyjskim i sprawdzić miejsce akcentu z serbochorwackim (pamietając, że akuty były w psł. sylabę wcześniej).
Część na pewno mogła by pochodzić z niemieckiego, ale jak na razie w Crusader Kings 3 są dwie daty startowe, 867 i 1066, więc chciałem wykorzystać dogłębnie materiał słowiański i przerobić go na połabski, mimo że język został zapisany kilkaset lat po końcu średniowiecza. Mod celuje w nazwy średniowieczne, na połabski i kaszubski dostałem dyspensę :PNo tak, połabski z 867 byłby raczej nudny. Nie czepiam się, gra wszystkich złożoności historii nie odda, ale może zainteresować do ich zgłębienia.
PS. nie wiem zbyt wiele o połabskim, ale bardzo chętnie włączyłbym się do rekonstrukcji języka :PSądzę, że to forum to właściwe miejsce!
Osobiście chciałbym skończyć w najbliższych tygodniach rewizję przypisań paradygmatów akcentuacyjnych do leksemów połabskich i wyeksportować przeszukiwalny słownik na silnik MediaWiki, tak żeby móc go kolektywnie poszerzać o materiał rekonstruowany, łatwiej poprawiać itd. Zależy to jednak niestety od tego, ile będę miał wolnego czasu.Trochę to potrwało, ale przerzuciłem materiał na MediaWiki (http://serbski.eu/plb) - chętni mogą zgłaszać się po konta.
6. Dziwna jest końcówka /-üvĕ/ poświadczona chyba tylko w wyrazach /vålüvĕ, zevornťüvĕ, bauťüvĕ/ (woły, skowronki, buki), z czego ostatni niepewny. Jakiś pomysł na dystrybucję? Dość rzadka końcówka, być może nawet istniał warjant /-evĕ/, skoro poświadczono też /danev/ obok /dańüv/ (GSg od /dan/).Dla vål, bauk może to być w pierwszym wypadku odziedziczona końcówka u-tematów, a w drugim analogiczna. Forma zevornťüvĕ mogłaby wskazywać na szerzenie się takiej postaci jak w polskim, gdyby nie to, że jest odosobniona.
8. Dystrybucję -o/-ă : -au/-ĕ przyjmuję w nieżywotnych za frywolną, bo jest dość sporo przykładów rzeczowników przyjmujących obydwie końcówki, ale być może ktoś wymyślił jakąś regułę.Wydaje mi się, że większość użyć końcówki -au była partytywna, przeważają przykłady z rzeczownikami nieżywotnymi, materiałowymi.
Brzmi to bardzo rozsądnie, chciałbym mieć więcej czasu się zagłębić w detale, ale nie dam teraz rady.Polecam i przy okazji mam jeszcze jedną zagwozdkę — końcówki rzeczowników odczasownikowych typu -enie. Większość poświadczonych gerundyj ma /-enĕ/, jednak spotyka się też /-inĕ/, bez sensownej reguły. Problem jest taki, że *-enьje musiałoby regularnie dać właśnie tą drugą końcówkę (e→i przed spółgłoską miękką).
Dla vål, bauk może to być w pierwszym wypadku odziedziczona końcówka u-tematów, a w drugim analogiczna. Forma zevornťüvĕ mogłaby wskazywać na szerzenie się takiej postaci jak w polskim, gdyby nie to, że jest odosobniona.Z jednej strony mamy NPl/APl to jedne z najczęstszych form rzeczowników, ale z drugiej tylko trzy takie formy znamy. Problem z u-tematami jest taki, że nawet w scs. były one mocno przemieszane z o-tematami, więc nie jest nawet jasne, jakie były prasłowiańskie u-temata.
Wydaje mi się, że większość użyć końcówki -au była partytywna, przeważają przykłady z rzeczownikami nieżywotnymi, materiałowymi.Warto też nadmienić na oboczną postać do /paivo/ czyli /paivau/ (a dokładniej /paivai/ w tamtym djalekcie), co jeśli nie jest jednostkowym błędem to świadczy o przeniesieniu tej końcówki do neutrów, chyba ewenement na Słowiańszczyźnie. Swoją drogą jest sporo dubletów (poświadczone -ai będę zapisywał -au): /bübă:bübau, våskă:våsťau, gorxă:gorx́au/, może coś jeszcze się znajdzie. No i faktycznie można przyjąć, że -au/-ĕ oznacza partytywność.
W odróżnieniu od Polańskiego rozróżniam mianownik i biernik mnożyny w męzkich, poświadczonych jest wiele końcówek obydwu przypadków (np. /pasai, ṕåsĕ/) i raczej nic nie wzkazuje na to, aby się one zmieszały.Zastanawiam się jednak, czy frazy vitĕdüj-năm nosĕ grex'ĕ, verv'olai musketeri, slepce püją nie są taką poszlaką?
Z jednej strony mamy NPl/APl to jedne z najczęstszych form rzeczowników, ale z drugiej tylko trzy takie formy znamy. Problem z u-tematami jest taki, że nawet w scs. były one mocno przemieszane z o-tematami, więc nie jest nawet jasne, jakie były prasłowiańskie u-temata.One nie zostawiły po sobie w żadnym języku za wielu pewnych śladów, ale akurat ten vål jest dość pewien. Na led, med, varx bym raczej nie uogólniał.
Polecam i przy okazji mam jeszcze jedną zagwozdkę — końcówki rzeczowników odczasownikowych typu -enie. Większość poświadczonych gerundyj ma /-enĕ/, jednak spotyka się też /-inĕ/, bez sensownej reguły. Problem jest taki, że *-enьje musiałoby regularnie dać właśnie tą drugą końcówkę (e→i przed spółgłoską miękką).Obstawiam szerzenie się analogii do imiesłowu przymiotnikowego biernego.
Swoją drogą jest sporo dubletów (poświadczone -ai będę zapisywał -au): /bübă:bübau, våskă:våsťau, gorxă:gorx́au/, może coś jeszcze się znajdzie. No i faktycznie można przyjąć, że -au/-ĕ oznacza partytywność.Swoją drogą, w przypadku tematów 1-sylabowych - chyba zawsze, poza paradygmatem, akcentowane!
Obraz zaciemniają redukcje, niedokładność zapisów no i istniejąca u schyłku połabskiego tendencja do mieszania przypadków. Znalazłem takie przykłady:CytujW odróżnieniu od Polańskiego rozróżniam mianownik i biernik mnożyny w męzkich, poświadczonych jest wiele końcówek obydwu przypadków (np. /pasai, ṕåsĕ/) i raczej nic nie wzkazuje na to, aby się one zmieszały.Zastanawiam się jednak, czy frazy vitĕdüj-năm nosĕ grex'ĕ, verv'olai musketeri, slepce püją nie są taką poszlaką?
Też tak to sobie tłumaczę. Mimo wszystko literacko preferowałbym -inĕ, tym bardziej że analogja nie była doprowadzona do końca.CytujPolecam i przy okazji mam jeszcze jedną zagwozdkę — końcówki rzeczowników odczasownikowych typu -enie. Większość poświadczonych gerundyj ma /-enĕ/, jednak spotyka się też /-inĕ/, bez sensownej reguły. Problem jest taki, że *-enьje musiałoby regularnie dać właśnie tą drugą końcówkę (e→i przed spółgłoską miękką).Obstawiam szerzenie się analogii do imiesłowu przymiotnikowego biernego.
To gdzie trzeba było zgadnąć to jest na pewno -v- wchodzące do feminin na -[k,g,x,t][o,ă], ja zakładam że w przypadku k, g, x wchodzi tam, gdzie inaczej wywołana byłaby IV palatalizacja (por. /koko, ai kokvĕ/, /mauxo, mauxvåi/), widocznie połabski lubiał unikać tej oboczości, oprócz tego w zapożyczeniach na -to (i pewnie też na -do, postuluję więc /lodo/, pl. /lodvåi/)
o tyle nie jestem pewien DIDu -mo/-mă i IPl -mai/-mĕ.
ū-tematyczną końcówkę -ъvь piszę -iv a nie -ėv, a to wynika z mojej niechęci do tego fonemu.
Końcówka -'åx prawdopodobnie wyparła miękkotematowe *-aix, co wnioskujemy po formie vå zöŕåx (początkowo myślałem, że to temat na -ja, ale mianownik zöri świadczy że to temat na -jo).
W odróżnieniu od tego co kiedyś mówił Dyno raczej bym nie wprowadzał końcówki celownika -owi /-üvĕ/ bo byłaby jednobrzmiąca z końcówką NSg, a do tego mimo wielu poświadczeń celownika nie ma śladu takiej formy.
W odróżnieniu od Polańskiego rozróżniam mianownik i biernik mnożyny w męzkich, poświadczonych jest wiele końcówek obydwu przypadków (np. /pasai, ṕåsĕ/) i raczej nic nie wzkazuje na to, aby się one zmieszały. Z tego powodu też nie przewiduję wyparcia u męzkożywotnych biernika przez dopełniacz (jak w ruskim), natomiast przewidywałbym takie zjawisko w bierniku dwoiny (jak w staropolskim i łużyckich), np. /vaiʒą ṕåso, vaiʒą dåvüx ṕåsüv, vaiʒą tåri ṕåsĕ/.
Warto też nadmienić na oboczną postać do /paivo/ czyli /paivau/ (a dokładniej /paivai/ w tamtym djalekcie), co jeśli nie jest jednostkowym błędem to świadczy o przeniesieniu tej końcówki do neutrów, chyba ewenement na Słowiańszczyźnie.
Tę niechęć podzielam, chociaż przyznam, że jest u mnie wywołana ona głównie względami ortograficznymi (to /ė/ strasznie mąci xD).To prawda, swoją drogą istnienie tego fonemu odrzuca też Olesch, a Polański w gramatyce ogranicza jego występowanie do grup ťė-, ďė-, x́ė-, jė- oraz -ėl, -ėr, -ėv i w tematach czasowników bėj- i lėj-, przy czym tłumaczy to słowami „Samogłoska ė rozwinęła się z pierwotnego ъ w położeniu po spółgłosce tylnojęzykowej a przed pierwotnie palatalną. “. Ubolewam nad tym, że Polański zmarł nie ukończywszy Gramatyki języka połabskiego, bo sądząc po dość licznych literówkach znana nam wersja jest (wbrew przedmowie) jeszcze nieukończona.
Szkoda, że Polański nic za bardzo nie pisał na temat swojego zmiennego stosunku do tego dźwięku, chyba że o czemś nie wiem.
Zakładałbym, że to dotyczyło też Dat Pl. Mam jednak zagwozdkę z Ins. Pl. i Dat/Ins Du. - mam wrażenie, że miękkotematowe -i, -ema miały się jeneralnie "gorzej" od swoich twardych odpowiedników - zastanawiam się, czy tutaj i-tematyzacja też miałaby sens. Poniekąd jest tu precedens w postaci polskiego końmi, ale nie wiem czy to dobry trop.Swoją drogą że u-tematowa końcówka -au/-ĕ przeszła do miejscownika męzkich miękkotematowych (/no pǫťĕ, no våtåińĕ/), a przytem nie przeszła do nijakich miękkotematowych, gdzie trwała pierwotna końcówka (/no pülai, no mărai/) może być pewną wzkazówką, w końcu u-temata były męzkie, więc końcówka przenosiła się tylko do męzkiej deklinacji.
Mojem zdaniem mimo wszystko warto się zastanowić nad kwestją celownika rzeczowników męzkich z -au/-ai w dopełniaczu. Czy jest jakiś przykład, gdzie mamy do czynienia z zaświadczonym celownikiem równym dopełniaczowi? Mnie ta (potencjalna) homofonja trochę zgrzyta osobiście (o wiele bardziej niż homofonja Dat.sing. i Nom.pl.), chociaż z drugiej strony tacy Czesi nie mają z nią problemu.Hipoteza o tym, że -üvĕ przyjmują te rzeczowniki które mają w dopełniaczu -au/-ĕ jest niestety (według mojej wiedzy) nieweryfikowalna, chyba jedyne rzeczowniki poświadczone w dopełniaczu i celowniku to /vit bügo, büďau/ oraz /viz Våstrüvă, kå Våstrüvĕ/.
Wszystko byłoby dobrze, ale ten "używotniony" biernik w dwoinie przy obecnym jego braku w mnożynie mi zgrzyta, ze względu na fakt, że dopełniacz dwoiny wywodzi się z mnożyny. I w ten sposób powstaje taka dziwna asymetrja, gdzie w bierniku dwoiny mamy formę wywodzącą się z mnożyny, ale nie będącą biernikiem mnożyny... W sensie, dlaczego końcówka Gen.pl. miałaby zająć Acc.du., ale nie Acc.pl? Nie klei mi się to za cholerę (serjo, w łużyckich tak jest?). Wydaje mi się, że dual i plural powinny podlegać podobnym zasadom.Trochę niejasno się wyraziłem. W staropolskim byłoby wilcy (NPl), wilki (APl), wilku (ADu). Tylko w staropolskim do ADu żywotnych została przeniesiony z GDu, który miał wciąż końcówkę -u. W łużyckich z kolei podobne zjawisko tyczy się wyłącznie męzkoosobowych i tam jest mužojo (NPl), mužow (APl=GPl), mužow (ADu=GDu), jednak tu można zarzucić, że -ow było przeniesione nie z GDu do ADu, ale z APl do ADu. Scs. swoją drogą miał żywotność wyłącznie w jedninie, por. видѣ дъва братра.
Jakkolwiek uznałbym to za aberrację i nie przyjmował za część języka literackiego, to jednak zaistnienie takiego błędu świadczy mojem zdaniem o tem, że skojarzenie tej u-tematowej końcówki z partytywem istniało, jakkolwiek o partytywie jako pełnoprawnym przypadku w połabszczyźnie mowy być nie może (co do partytywu jako przypadku szczątkowego precedens daje rosyjski [jakkolwiek niepowiązany] - i mojem zdaniem tutaj zasada była podobna, tylko oczywiście dużo częstsza i bardziej rozbudowana).Słuszna obserwacja, trzeba dokładniej zbadać rozkład -au w dopełniaczu, być może to faktycznie kwestja partytywności, wtedy rozwiążemy problem rozkładu końcówek GSg.
Kurde no, miałem nadzieję, że będę w stanie pomóc w więcech kwestjach... Wybaczcie jeśli byłem mało pomocny (a wręcz chyba w paru przypadkach zasiałem ferment - no ale na tem polega burza mózgów xD), ale nadal "w razie czego" polecam się na przyszłość.Zapraszam do przeźrzenia całych tabelek, które zalinkowałem, może tam więcej rzeczy znajdziesz jak choćby wciąż niejasna kwestja zaimków osobowych, może też coś do fleksji werbalnej, albo pomysł jak do stu fók odmieniać liczebniki trzy i cztery, bo nie mam pomysłu xD
Tylko nie wiem jak wtedy nazwać krainę, a problem polega na tym, że podobno nazwa Wendland zaczęła fungować dopiero po śmierci połabskiego.Proponuję podążać za wzorem: Niemcy, Węgry, Czechy, Kaszuby, Drzewiany... Na Drzewianach, na Drzewiany, z Drzewian itd.