Zaczynamy odchodzić coraz bardziej od zasadniczej kwestii tego wątku.
Chociaż to moja wina, bo niepotrzebnie się rozpisałem na początku.
Może jednak, mimo wszystko, autor napisze – jak brzmi słowo, które chce przetłumaczyć.
To co poniżej powinno się znaleźć na innym forum – właściwym dla tego typu kwestii, no ale skoro zaczęliśmy, to napiszę.
Porównanie małżeństwa do koszulki nie jest chyba zbyt trafne.
Istotne są cechy wyróżniające daną rzecz, zjawisko, instytucję, itp.
Jeżeli odejdziemy od tych cech, to określenie zmieni swoje znaczenie.
Jest masa przykładów, a wystarczy podać choćby "hotel". Nie każdy budynek przeznaczony do czasowego pobytu osób można tak nazwać. Chociaż słownik języka polskiego nie prezentuje precyzyjnej definicji. Nie można też nazwać "kliniką" dowolnej placówki medycznej, jednak niektórzy, jak stomatolodzy, to czynią – łamiąc prawo. Przynajmniej, jeszcze do niedawna tak było, ale chyba się nic nie zmieniło w tej kwestii. Nadal niektóre gabinety stomatologiczne mają to słowo w nazwie.
Faktycznie, w najnowszym słowniku PWN rozszerzono definicję małżeństwa.
Stało się to najpewniej na skutek wspomnianych odchyleń od normy i potrzeby dostosowania definicji do sytuacji, która pojawiła się gdzieś poza granicami naszej Ojczyzny.
Starsze słowniki chyba prezentują utrwaloną od wieków definicję małżeństwa. Wystarczy spojrzeć choćby do słownika Doroszewskiego.
Odchodzenie od uszczegółowienia małżeństwa może być niebezpieczne. Załóżmy, że zrezygnujemy z cechy odmienności płci. Kto wie, czy za jakiś czas, ktoś nie wpadnie na pomył, aby usunąć z tej definicję sowo "osób". Różne są odchylenia.
Mieszkałem kiedyś na stancji, gdzie zięć wynajmującej zwracał się do psa jak do swego dziecka – "Choć tutaj moje kochane dziecko." W jakimś filmie, już nie pamiętam w jakim, ktoś zapisał w spadku cały majątek psu.
Nie jest wskazane manipulowanie przy pewnych rzeczach.
Jeżeli będziemy szli w tym kierunku, to Kodeks rodzinny i opiekuńczy stanie się zbędny, przynajmniej w części, bo instytucję małżeństwa będzie można wpisać do Kodeksu cywilnego, a jak pójdziemy za daleko, to może i do Kodeksu spółek handlowych.
Z przepisów Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego wynikają określone cechy małżeństwa, a zwłaszcza rodziny. Nie da się stworzyć takiej rodziny w przypadku związku osób tej samej płci.
Podobnie rzecz się ma w prawie kościelnym.
Odnośnie do sugerowanego spisku, to go nie ma.
Nie śledzę problematyki usankcjonowania małżeństw jednopłciowych w Polsce, ale z pewnością są środowiska, jak tzw. LGBT i inne, które zabiegają zmianę prawa. Pytanie jak daleko ma iść ta zmiana. Czy tylko w kierunku usankcjonowania związków jednopłciowych, bez nazywania ich małżeństwami, czy dalej.
Osoby zainteresowane tymi zmianami, oprócz argumentów równości, i innych, mogłyby powiedzieć "Zobaczcie, nawet w języku funkcjonują już określenia nazywające relacje rodzinne naszych związków, a wy ciągle konserwatywnie nie chcecie uznać ich za małżeństwo i rodzinę.".