Słowotwórstwo

Zaczęty przez marcelproust1980, Czerwiec 20, 2022, 08:43:21

Poprzedni wątek - Następny wątek

marcelproust1980

Witajcie,

tłumaczę książkę na język polski. Akcja rozgrywa się w Hiszpanii. Dialog, który sprawia mi problem to rozmowa syna z matką, w której on informuje rodzicielkę, że jest gejem i że za kilka dni planuje wziąć legalny ślub. Matka dzwoni do kogoś z rodziny i opowiada, że zamiast synowej będzie miała.....

no i teraz kwestia taka, że w języku polskim nie ma takiego słowa....jest synowa, jest zięć...

Mógłbym po prostu napisać, że: mój syn będzie miał męża... ale to nie oddaje nastroju dialogu.

Myślicie, że mogę stworzyć na potrzeby tłumaczenia słowo: synowy?

Dzięki,

Marcel.
  •  

Theofilos

#1
Witaj

To pokazuje dziwactwo, żeby nie napisać - absurd, ślubów osób tej samej płci.
Małżeństwo od zarania dziejów to związek kobiety i mężczyzny.
W pewnych kręgach dewiacje doprowadzają do dziwacznego słowotwórstwa.
"małżonek" syna mógłby być nazwany "synowy".
A co będzie w przypadku córki?
Mamy zięcia w normalnych relacjach.
Będzie wtedy zięciowa czy może córkowa?

Jak w ogóle brzmi słowo, które ma być przetłumaczone na polski?

marcelproust1980

Cytat: Theofilos w Czerwiec 29, 2022, 13:03:27

W pewnych kręgach dewiacje doprowadzają do dziwacznego słowotwórstwa.


Co masz na myśli?
  •  

Theofilos

W "pewnych kręgach", czyli w tych środowiskach, które akceptują i popierają, a może i promują, traktowanie małżeństwa jako związku dwóch osób tej samej płci.
"Dewiacja" czyli odchylenie od pewnych przyjętych norm w zachowaniu i myśleniu.
Normą jest od wieków, że małżeństwo to związek dwóch osób odmiennej płci: kobiety - zwanej w związku żoną i mężczyzny - zwanego w związku mężem. Aby taki związek zaistniał, zawiera się ślub między tymi osobami - odmiennej płci.
Odchyleniem jest więc - według mnie - myślenie w kontekście małżeństwa o związku osób tej samej płci, a co więcej, zachowanie polegające na zawieraniu ślubów takich osób.
Osoby ze wspomnianych kręgów miały pewnie potrzebę stworzenia określeń oznaczających osoby w takich związkach. Stąd takie słowotwórstwo - przypuszczam, że w hiszpańskim.

Jak więc brzmi owo słowo, które chcesz przetłumaczyć?
  •  

QRSGN

Cóż, mam obawę, że to forum nie jest gotowe na takie pytania.
Cytat: marcelproust1980 w Czerwiec 20, 2022, 08:43:21
Myślicie, że mogę stworzyć na potrzeby tłumaczenia słowo: synowy?
Synowy jest wyjściem, zdaje się, najprostszym. I nawet nie ma, co go nazywać jakimś neologicznym czy neosemantycznym.

Cytat: Theofilos w Czerwiec 29, 2022, 13:03:27
To pokazuje dziwactwo, żeby nie napisać - absurd, ślubów osób tej samej płci. [...]
A co będzie w przypadku córki? [...] Będzie wtedy zięciowa czy może córkowa?
A nie jest tak, że pokazuje to potrzeby języka w zakresie nazywania zjawisk społecznych? Absurdem jest to, że osoby będące w stanie latami zajmować się językiem i proponować nowe sposoby użycia słów, tworzyć nowe słowa czy lansować idiolektyzmy ortograficzne w kwestii godności językowej osób niecis- i nieheteronormatywnych dostają jakichś drgawek.
Najlepszego Dnia - wszyscy ludzie Idei
  •  

Theofilos

Z jednej strony fakt, że jeżeli już jakieś zjawisko zaistnieje w danej społeczności, to język, którym się ona posługuje, powinien potrafić je nazwać.
Patrzyłem z perspektywy Polski (może zbyt wąsko), gdzie definicja małżeństwa nie obejmuje związku osób tej samej płci. Jednak może być tak, że będziemy chcieli nazwać coś, co występuje poza naszymi granicami.
Z drugiej strony, jeżeli w języku stworzymy słowo na potrzeby zjawiska, które nie występuje w społeczeństwie posługującym się tym językiem, to może to być argument (kolejny) dla osób zainteresowanych powstaniem tego zjawiska. Może zbytnio filozofuję.

Niemniej, ciekawi mnie – jak brzmi sowo, które ma być przetłumaczone na polski.
  •  

QRSGN

Cytat: Theofilos w Lipiec 07, 2022, 16:57:57
Z jednej strony fakt, że jeżeli już jakieś zjawisko zaistnieje w danej społeczności, to język, którym się ona posługuje, powinien potrafić je nazwać.
Patrzyłem z perspektywy Polski (może zbyt wąsko), gdzie definicja małżeństwa nie obejmuje związku osób tej samej płci. Jednak może być tak, że będziemy chcieli nazwać coś, co występuje poza naszymi granicami.
Małżeństwo jest jak spodnie czy koszulka. Już wyjaśniam.

Czym są spodnie? PWN powiada: «dolna część wierzchniego ubrania, zwykle z długimi nogawkami»

Czmże koszulka? «część ubrania, wkładana przez głowę, noszona bezpośrednio na ciele»

Czy ma dla Ciebie jakiekolwiek znaczenie, czy w składzie tych ubrań masz poliester lub bawełnę? No jasne, że tak! Ale czy językowo? No jasne, że nie.

Tak samo nie ma co różnicować językowo małżeństwa ze względu na jego "skład" osobowy. Czy składa się ono z osób zbieżnej czy rozbieżnej płci, stanowi wspólnotę mającą na celu usankcjonowanie wspólnego życia.

Ze względu na to, że małżeństwo to także termin prawny zgniłokompromisowo jakąś definicją może być znów ta z PWNu: «związek kobiety i mężczyzny (w niektórych krajach także związek osób tej samej płci) usankcjonowany prawnie»

Cytat: Theofilos w Lipiec 07, 2022, 16:57:57
Z drugiej strony, jeżeli w języku stworzymy słowo na potrzeby zjawiska, które nie występuje w społeczeństwie posługującym się tym językiem, to może to być argument (kolejny) dla osób zainteresowanych powstaniem tego zjawiska. Może zbytnio filozofuję.
To z kolei wonieje wizją spisku, wyrazisz się jaśniej?
Najlepszego Dnia - wszyscy ludzie Idei
  •  

Theofilos

#7
Zaczynamy odchodzić coraz bardziej od zasadniczej kwestii tego wątku.
Chociaż to moja wina, bo niepotrzebnie się rozpisałem na początku.
Może jednak, mimo wszystko, autor napisze – jak brzmi słowo, które chce przetłumaczyć.

To co poniżej powinno się znaleźć na innym forum – właściwym dla tego typu kwestii, no ale skoro zaczęliśmy, to napiszę.
Porównanie małżeństwa do koszulki nie jest chyba zbyt trafne.
Istotne są cechy wyróżniające daną rzecz, zjawisko, instytucję, itp.
Jeżeli odejdziemy od tych cech, to określenie zmieni swoje znaczenie.
Jest masa przykładów, a wystarczy podać choćby "hotel". Nie każdy budynek przeznaczony do czasowego pobytu osób można tak nazwać. Chociaż słownik języka polskiego nie prezentuje precyzyjnej definicji. Nie można też nazwać "kliniką" dowolnej placówki medycznej, jednak niektórzy, jak stomatolodzy, to czynią – łamiąc prawo. Przynajmniej, jeszcze do niedawna tak było, ale chyba się nic nie zmieniło w tej kwestii. Nadal niektóre gabinety stomatologiczne mają to słowo w nazwie.

Faktycznie, w najnowszym słowniku PWN rozszerzono definicję małżeństwa.
Stało się to najpewniej na skutek wspomnianych odchyleń od normy i potrzeby dostosowania definicji do sytuacji, która pojawiła się gdzieś poza granicami naszej Ojczyzny.
Starsze słowniki chyba prezentują utrwaloną od wieków definicję małżeństwa. Wystarczy spojrzeć choćby do słownika Doroszewskiego.

Odchodzenie od uszczegółowienia małżeństwa może być niebezpieczne. Załóżmy, że zrezygnujemy z cechy odmienności płci. Kto wie, czy za jakiś czas, ktoś nie wpadnie na pomył, aby usunąć z tej definicję sowo "osób". Różne są odchylenia.
Mieszkałem kiedyś na stancji, gdzie zięć wynajmującej zwracał się do psa jak do swego dziecka – "Choć tutaj moje kochane dziecko." W jakimś filmie, już nie pamiętam w jakim, ktoś zapisał w spadku cały majątek psu.
Nie jest wskazane manipulowanie przy pewnych rzeczach.
Jeżeli będziemy szli w tym kierunku, to Kodeks rodzinny i opiekuńczy stanie się zbędny, przynajmniej w części, bo instytucję małżeństwa będzie można wpisać do Kodeksu cywilnego, a jak pójdziemy za daleko, to może i do Kodeksu spółek handlowych.
Z przepisów Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego wynikają określone cechy małżeństwa, a zwłaszcza rodziny. Nie da się stworzyć takiej rodziny w przypadku związku osób tej samej płci.
Podobnie rzecz się ma w prawie kościelnym.

Odnośnie do sugerowanego spisku, to go nie ma.
Nie śledzę problematyki usankcjonowania małżeństw jednopłciowych w Polsce, ale z pewnością są środowiska, jak tzw. LGBT i inne, które zabiegają zmianę prawa. Pytanie jak daleko ma iść ta zmiana. Czy tylko w kierunku usankcjonowania związków jednopłciowych, bez nazywania ich małżeństwami, czy dalej.
Osoby zainteresowane tymi zmianami, oprócz argumentów równości, i innych, mogłyby powiedzieć "Zobaczcie, nawet w języku funkcjonują już określenia nazywające relacje rodzinne naszych związków, a wy ciągle konserwatywnie nie chcecie uznać ich za małżeństwo i rodzinę.".