Dzięki - daje do myślenia, ile w późnoprasłowiańskim moglibyśmy usłyszeć takich i innych niezwykłości, które nie uchowały się nigdzie w znanych zabytkach piśmienniczych.
Ano, ciekawe...
Na przykład, kwestja miękkiego alternanta "y" w niektórych końcówkach (zwłaszcza rodzaju żeńskiego) - czyli ę₂ w południowych, a ě₃ w północnych. Comrie i Corbett zakładają tu zmianę (-ns > -s) już w okresie rozwoju z PIE do prasłowiańskiego. A to oznaczałoby, że pierwsze różnice djalektalne na obszarze słowiańskim pojawiły się parę wieków wcześniej, niż się to powszechnie zakłada. To totalna bzdura. Moim zdaniem musiało istnieć (do pewnego okresu) w języku prasłowiańskim "nosowe y", które do etapu rekonstruowalnego musiało było już się odnosowić. A w językach południowosłowiańskich, w ramach pewnego "levelingu" odnosowił się też miękki koartykulant. Ta nosówka musiała też istnieć w mianowniku męzkich n-tematów (*kamỹ, *polmỹ).
Z takich zupełnie oklepanych rzeczy to są pierwotne formy mianownika zaimków trzecioosobowych, które spóźniły się na zaświadczyny, ale zostawiły po sobie od cholery śladów w SCSie (derywata z -że, określone formy przymiotników).
Ciekawa jest też kwestja morfologji liczebnika "dziesięć". Liczebniki pięć-dziewięć były żeńskimi i-tematami, co jest jasne dla rekonstruowalnego PSa. Jednak w przypadku dziesiątki, sprawa wygląda inaczej. Reliktowe formy, widoczne w złożeniach - L sg.
desęte, NA du.
desęti, NA pl.
desęte, wyraźnie spółgłoskotematyczne (jak nebo - nebese) świadczą o tym, że "dziesięć" był ostatnim żyjącym męzkim nt-tematem (męzkim, bo
dъva desęte). Następnie (już w SCSie tak było), stał się żeńskim i-tematem, pod wpływem 5-9. We wczesnym staropolskim mamy utrzymany rodzaj męzki, ale z przejście do odmiany jo-tematowej (dwadzieści
a, trzydzieśc
i).
Pierwotna odmiana "dziesięci" musiała wyglądać więc tak: NA desę(tь), GL desęte, D desęti, I desętьmь. Forma "desę" jest nawet zaświadczona w staroruskim (chyba jako biernik)!
Też ciekawa jest bułgarska forma słowa "południe" - пладне (PS *poldьnьje), co świadczy o tym, że słowo "pół" musiało pierwotnie kończyć się na spółgłoskę (w późnym PSie, jak wiadomo, takich słów już nie było, poza pewnymi klitycznymi przyimkami [które łączyły się z poprzednim wyrazem i nawet się do niego asymilowały, więc trudno powiedzieć, że były to "słowa" jako takie]). W rekonstruowalnym PSie "pół" był u-tematem.
W ogóle, kwestja u-tematów to grzązki temat. W SCSie, wbrew pozorom, już nie była to pełnoprawna odmiana. Najlepiej zaświadczonym u-tematem jest "syn". W innych rzeczownikach już od samego początku mamy oboczności. Więc to, że jakiś rzeczownik jest zaświadczony z końcówką u-tematową, nie oznacza jeszcze, że pierwotnie był u-tematem. Czasami można do tego dojść drogą porównawczą (zwłaszcza z litewskim).
A są też w SCSie rzeczy, o których się nie mówi.
Na przykład istnienie rozkaźnika pierwszej osoby liczby pojedynczej (бѫдѣмь) i trzeciej osoby liczby mnogiej (бѫдѫ).
Było jeszcze parę takich rzeczy, głównie strasznych drobnostek, ale ciekawych (dla tych, którzy lubią drobnostki).