Nazwy miejscowe na Ziemiach Odzyskanych

Zaczęty przez Towarzysz Mauzer, Styczeń 02, 2013, 20:53:48

Poprzedni wątek - Następny wątek

Pluur

Dynozaurze, problem mam!
Doszły mnie słuchy o gminie Pakosławice w opolskiem. Myślę sobie, okey, coś jest nie tak z tym pako. Okazało się, że po '45 utworzono sobie nazwę tejże gminy/wsi od imienia Pakosław XD Niemiecka nazwa to: Bösdorf, Beuthmannsdorf. Pytaniem moim jest jak ta wieś na prawdę po polsku winna się nazywać? Bitwinia?
  •  

Dynozaur

#226
Nie ma żadnej przedwojennej polskiej nazwy dla tej wsi.

Ale na podstawie zapisów Bithwini villa, Beutwini villa, Beutwinsdorf, Bottmansdorf (od staroniemieckiego imienia Bottowin, Bodwin) ustaliłbym Botwinów albo Botwinowice (pierwsze chyba brzmi lepiej). Jest moim zdaniem spora szansa, że słowiańska ludność Ślązka jakoś tak tę wieś nazywała (jest dość stara - XIII/XIV w., musiała mieć jakąś staropolską nazwę).

Aczkolwiek warto by też sprawdzić, czy owo imię miało jakąś adaptację w języku staropolskim (niestety nie mam dobrego źródła do sprawdzania takich rzeczy).
Jaranie się starem forem to pedalstwo, a Kwadrat i Seiphel to ciota i chuj.

P*lsko, cóżeś uczyniła ze swoim chrztem?
  •  

Pluur

Cytat: Dynozaur w Listopad 08, 2017, 10:49:31
Nie ma żadnej przedwojennej polskiej nazwy dla tej wsi.

Ale na podstawie zapisów Bithwini villa, Beutwini villa, Beutwinsdorf, Bottmansdorf (od staroniemieckiego imienia Bottowin, Bodwin) ustaliłbym Botwinów albo Botwinowice (pierwsze chyba brzmi lepiej). Jest moim zdaniem spora szansa, że słowiańska ludność Ślązka jakoś tak tę wieś nazywała (jest dość stara - XIII/XIV w., musiała mieć jakąś staropolską nazwę).

Aczkolwiek warto by też sprawdzić, czy owo imię miało jakąś adaptację w języku staropolskim (niestety nie mam dobrego źródła do sprawdzania takich rzeczy).
Dziękuję i za to! :D
  •  

Dynozaur

#228
Wczoraj udałem się do miejskiej bibljoteki, celem pierwszego bliższego spotkania z Kohutkiem, a dokładniej jego dziełem, pt. "Słownik nazw miejscowych Pomorza Mazurskiego zwanego Prusami Wschodnimi", którego dotychczas jeszcze nie miałem przyjemności przeglądać i które jest bardzo rzadkie (i trochę "przeoczane" przez opracowania etymologiczne), a które posiada miejska bibljoteka w moim mieście, ale niestety go nie wypożycza.

Dzieło jest o tyle ciekawe, że powstało pod koniec II Wojny Światowej (kiedy już się powoli mówiło o wcieleniu Prus do Najjaśniejszej) z inicjatywy Ślązaka Cieszyńskiego, który z jakiegoś powodu bardzo zapragnął spolszczyć nazewnictwo w Prusiech (dlaczego nie zajął się Ślązkiem - czort go wie), więc zamknął się gdzieś tam w jakiejś pustelni i zaczął dzień i noc analizować materjał źródłowy oraz kartograficzny, jaki zebrał i tak powstał czokapik ten słownik. Tutaj wojna, tragedje, dramata, zabijają się, a ten się zamknął i opracował nazewnictwo, fajnie nie? xDDDDDDDD

Niestety, za jednym posiedzeniem się całej takiej pozycji słownikowej (nie sprawdziłem nawet, ile to ma stron, ale dużo) nie da "przerobić". Tym gorzej, że ta książka raczej nie "pomaga" w jej analizie. Idąc tam, nie miałem pojęcia, jak ten słownik jest skonstruowany i czego się po nim spodziewać. Miałem cichą nadzieję, że być może jest zredagowana podobnie do dzieła Leydinga - każdy powiat oddzielnie, wtedy byłoby mi dużo łatwiej (i szybciej) ją przetworzyć. Ale takiego chuja xDDDDD Moim oczom okazał się kompletny chaos - wszystko wrzucone do jednego wora, jak u Chojnackiego, tylko sto razy gorzej. Bo o ile Chojnacki był konsekwentny i w miarę uporządkowany - jest część polsko-niemiecka i niemiecko-polska, nazwą hasłową jest nazwa najnowsza, starsza zaś stanowi odsyłacz do nowszej. A u Kohutka? U Kohutka jak w lesie. Spis jest jeden - czasami nazwą hasłową jest nazwa niemiecka, czasami polska, czasami obie i do jednej miejscowości może odnosić się kilka haseł (i czasami w różnych hasłach stosuje różne spolszczenia, a w opisach lokalizacji jeszcze inne xDDD). Nie pomagała też forma, w której książka była dostępna w bibljotece - okazało się bowiem, że jest to niedoskonale odbite ksero, na dalszych stronach brzegi stron były wręcz nieczytelne (było widać, że temu, kto to kserował w pewnym momencie "zabrakło pary"). Tak więc, bez nabycia tej pozycji drogą kupna (co jest praktycznie niemożliwe, książka jest jebitnie rzadka) nie będę w stanie jej w pełni przerobić (na wczorajszym posiedzeniu przekartkowałem i "przeskanowałem" ją mniej więcej do początku litery L, dalej już nie mogłem - noc by mnie zastała). W sumie to trochę się dziwię, że nie chcą takiego ksera udostępnić - przecież nie jest tak wartościowe jak oryginał, nie grozi mu raczej zniszczenie (a wypożyczałem od nich książki w naprawdę złym stanie, sypiące się w dłoniach, z którymi trzeba było obchodzić się jak z jajkiem - i nikt nic nie mówił). Ale cóż, pozycja jest w zbiorach tzw. regjonalnych, których nie udostępniają, więc co zrobisz? Nic nie zrobisz.

A wracając do samej treści książki - jak już chyba zdążyliście się domyśleć, pozycja raczej nietuzinkowa. Ciekawy jest niezwykle zamysł z jakim (jak mniemam) została zredagowana - znajdują się w niej bowiem także miejscowości, które polskiej nazwy nie mają (dużym nadużyciem byłoby powiedzieć, że znajdują się tam wszystkie wzchodniopruskie wsie, ale jest ich sporo) - w takim przypadku zostawiony jest na polską nazwę odstęp, który wręcz się prosi, aby coś tam wpisać. Podeźrzewam, że książka była pewną "wersją roboczą", która miała zostać uzupełniona w chwili objęcia przez Polskę faktycznego zarządu nad regjonem. Też miłym zaskoczeniem było to, że oprócz toponimów, jest tam trochę nazw terenowych i wodnych.

Największym atutem pozycji Kohutka jest to, że obejmuje zasięgiem cały obszar Prus Wzchodnich, gdyż powstała jeszcze w czasach, kiedy o cięciu Prus na pół nie było mowy (a przynajmniej nie było wiadomo, jak ta granica miałaby przebiegać), raczej sądzono, że Prusy wejdą w skład RP w całości. Dlatego mamy tu dużo nazw polskich z powiatu stołupiańskiego, piłkalskiego, wystruckiego it.p. Skąd on te spolszczenia wytrzasnął, nie wiem - ale prawdopodobnie trochę z map, trochę z SGKP, trochę z dupy własnej inwencji. Książka na pewno byłaby przydatna w kontekście badań nad polskim nazewnictwem w obecnym obwodzie królewieckim (a nie ukrywam, że rozważam taki temat na potencjalny doktorat - zwłaszcza jeśli "Misja Olszewski" nie wypali). Chciałem nawet początkowo spisywać do zeszyciku każdą nazwę położoną w obecnym obwodzie, ale gdzieś w połowy litery "B" zmiękła mi do tego faja xDDDD

Jeśli zaś chodzi o to, co przerabiam obecnie - czyli miejscowości po polskiej stronie - to tutaj (potencjalny) wkład tej książki w mój projekt jest w gruncie rzeczy niewielki. Nazewnictwo tam podawane jest tyleż zaskakujące, co niezaskakujące. Jeżeli pojawia się jakiś warjant nazwy, nie spotykany gdzie indziej, to jest to zwykle albo jakiś kompletny farmazon albo jakaś przekrętka poprawnej nazwy (jego praca opiera się w dużej mierze na mapach, więc podeźrzewam, że wiele "faili" pochodzi właśnie z map). Ale to nie znaczy, że nie ma tam ciekawych "kwiatków" - n.p. z Libsztatu (Liebstadt, obecne Miłakowo) uklecił on "Miłomieść" (widać, że tradycyjne spolszczenie "Libsztat" go nie satysfakcjonowało) xDDDD Widać też, że tworzył ten słownik ktoś z zewnętrza, słabo zaznajomiony z problematyką wzchodniopruską. Nierzadko zdarza mu się źle identyfikować miejscowości (n.p. z Eckersdorfu, czyli obecne "Florczaki" [wyjątkowo głupi KUNMizm] koło Morąga zrobił "Wojnowo" dlatego, że niedaleko Ządzborka leży miejscowość Wojnowo o tej samej nazwie niemieckiej - niewykluczone, że spisał ten fail z jakiejś mapy [kartografom się takie wpadki zdarzały często]), czasami też nie rozpoznaje on nazw "hitlerowskich" (traktuje nazwę hitlerowską i przedhitlerowską jak dwie różne miejscowości - nie utożsamia ich), jego autorskie spolszczenia są raczej nieudolne językowo (n.p. zdarza mu się spolszczać -lauken jako -lałki xDDDD). Jest to więc pozycja, którą trzeba traktować "z przymrużeniem oka", tak jak się traktuje dane Kolberga czy Zarańskiego (a czasami też Chojnackiego - chociaż ten akurat pod względem językowym był mocny - te jego nazwy wręcz za poprawne) i trochę rozumiem, dlaczego nauka ten słownik tak trochę "ignoruje" (w NMP nie odnoszą się do niego w ogóle, na przykład), ale niewątpliwie swoją wartość ma i z dużą przyjemnością przyjąłbym ją do swoich zbiorów (gdybym miał tylko taką możliwość...) i gdyby się w nią dokładniej "wgryźć", to może udałoby się wycisnąć to co najlepsze i użyć do mojego projektu (aczkolwiek już wiem [choć domyślałem się tego wcześniej], że nie jest to pozycja, która mogłaby wywołać jakąś "rewolucję" w moim projekcie - jeżeli coś jeszcze w ogóle ma taki potencjał, to tylko ta zaginiona praca P. Olszewskiego, której szukam).

W wolnej chwili dodam rezultata mojego posiedzenia do mojego projektu, ale nie jest tego dużo (bo niewiele zdążyłem przerobić). I chyba w najbliższym czasie robię sobie przerwę od toponimji, bo jak będę się nią zajmować, to kurwa nigdy nie znajdę roboty (a jak będę miał robotę, to nie będę miał czasu zajmować się toponimją - cóż, życie... Ale z toponimji nie mam ani złamanego grosza) xDDDDDDDD
Jaranie się starem forem to pedalstwo, a Kwadrat i Seiphel to ciota i chuj.

P*lsko, cóżeś uczyniła ze swoim chrztem?
  •  

Todsmer

Ciekawe nazewnictwo na przedwojennej czeskiej mapie: https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/f/f7/Map_of_Moravia.jpg
Chodzi oczywiście o Śląsk. Taka mieszanka nazw czeskich, niemieckich i polskich (!).
  •  

Dynozaur

#230
Cytat: Todsmer w Grudzień 01, 2017, 16:40:02
Ciekawe nazewnictwo na przedwojennej czeskiej mapie: https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/f/f7/Map_of_Moravia.jpg
Chodzi oczywiście o Śląsk. Taka mieszanka nazw czeskich, niemieckich i polskich (!).

Zapisuję.

Wincyj czeskich map Ślązka (lub ze Ślązkiem), wincyj!

Zawsze patrząc na nie (choć nie mam ich w kolekcji zbyt wiele), uświadamiam sobie jaki jest poziom spierdolenia polskiego nazewnictwa w Kotlinie Kładzkiej. No jak można było z Rychleb zrobić "Złoty Stok", a z Hejszowiny jakiś jebany "Szczeliniec"... Już wyrosłem z fazy "hurr durr zły KUNM, wszystko zjebali", no ale ten regjon to akurat położyli po całości (choć też nie do końca ze swojej winy, podobno strona czeska nie bardzo chciała spółpracować)...

Temat czeskiej toponimji Ślązka jest zbyt słabo zbadany, chociaż są na ten temat prace (n.p. opracowanie Malickiego, którego niestety nie posiadam). Nawet w NMP, opisując nazwy z Kotliny często jakby "przeoczają" czeskie pochodzenie wielu nazw i wielu czeskich warjant nie notują.
Jaranie się starem forem to pedalstwo, a Kwadrat i Seiphel to ciota i chuj.

P*lsko, cóżeś uczyniła ze swoim chrztem?
  •  

Dynozaur

#231
Do projektu dołączył kolejny powiat - rastemborski (obecnie kętrzyński).

Czyli północne krańce Mazur, trochę już-nie-Mazur, a także zawieruszony mały skrawek Warmji z miastem Reszlem. Oczywiście, przy obecnym podziale nic nie może być prosto i normalnie xDDDD

Powiat wyjątkowo blizki memu sercu, gdyż to właśnie z tych okolic wywodzi się moja pruska rodzina. Mieszkam w Elblągu, ale to że wylądowałem w tym mieście było tylko i wyłącznie kwestją przypadku - zaś moje autentyczne matczyne korzenie są właśnie tam, w staropruskiej krainie zwanej Barcją. Pięknej, dzikiej i tajemniczej, niestety w czasach powojennych mocno splugawionej "PGRowością". Ale cóż, takie realja... Oczywiście osobisty sentyment nic tu nie zmienił - powiat musiał poczekać na swoją kolejkę i właśnie się jej doczekał.

Oprócz tego, że powiat ten jest blizki memu sercu, jest też zwyczajnie ciekawy pod względem nazewniczym. Dużo nazw staropruskich - troszeczkę obraz psuje ta gmina Dryfort (Srokowo), gdzie większość miejscowości to osiedla typowo niemieckie (folwarki, majątki, wybudowania), często zakładane w XVIII-XIX w., o typowo niemieckich nazwach przedwojennych i typowo "KUNMowatych" nazwach powojennych... Ale i tam znajduje się perełka - a mianowicie nieco zapomniana przez wszystkich "Polnische Gemeinde", czyli obszar wsi Silec - chyba najbardziej skrajnie położone (na północny zachód) siedlisko mazurskich autochtonów. Niestety jednak, żywioł polski (mazurski) był na tych obszarach dość słaby i szybko zanikł, stąd informacyj na temat ludowych nazw polskich jest na tym terenie mało (dzięki Bogu i Gierszowi za "Tekę Toruńską", bo w niej zapisano dużo autentycznych nazw, których nie sposób znaleźć gdzie indziej, ale materjał z pow. rastemborskiego nawet tam jest skąpy i niepełny).

Zmian jest dużo (odsetek nazw zmienionych wynosi 32,89%). Niektóre mogą się wydawać kontrowersyjne, zwłaszcza przypadki typu Windykajmy/Windkiejmy, Osewo/Wosewo, Wanguty/Węgoty it.p., a także niektóre proponowane formy, co do których "historyczności" można by się czepić (np. Terka [jak tam Tłusty Czwartek wam minął, swoją drogą? xD], Anuty czy Annopole). Ale to wszystko wynika z tego, że mam pewne reguły, których staram się zawsze trzymać, czyli 1) ustalać wszystkie możliwe nazwy w brzmieniu zgodnym z ludową i/lub przedwojenną tradycją, 2) usuwać nazwy "wątpliwe" (n.p. nacechowane ideologicznie, sztucznie "staropolskie", nieprzystające do historji regjonu), 3) dbać o to, żeby wszystkie możliwe staropruskie nazwy zostały zachowane w formie jak najbardziej blizkiej oryginałowi (chyba, że ludowa tradycja mówi inaczej). To takie trzy główne zasady. Pewnie można się tej mojej metodologji tu i ówdzie czepić, ale uważam, że jest ona w znacznej mierze słuszna (i tak idę na pewne drobne kompromisy z obecnym nazewnictwem czasami).

Ogólnie mówiąc, jestem zadowolony z wyników pracy nad tym powiatem. Widać zmianę, jak się porównuję "przed" i "po" (może się zajmę niedługo statystykami - tutaj powinno być ładnie je widać). Jedyne co mi trochę wadzi to ta wzpomniana gmina Dryfort, gdzie miałem małe pole do popisu i nie za bardzo mogłem z nią coś lepszego zrobić...

Tak czy inaczej, moja robota nad tym projektem powoli dobiega końca. Zostały słownie DWA powiaty. Pierwszy w kolejce jest bartoszycki (duży), drugi licbarski (mniejszy). W bartoszyckim mamy obszar bez praktycznie jakiegokolwiek mazurskiego osadnictwa (więc zmiany będą polegały w znacznej mierze na przywracaniu nazw pruskich i usuwaniu co brzydszych nowotworków) i zawieruszony kawałek Warmji (gmina Bisztynek), zaś licbarski jest całkowicie warmijski (ale jest to ta już niepolska, niemieckojęzyczna część Warmji, więc z tradycją też słabo). I tyle. Co dalej? W głowie kłębi mi się kilka pomysłów. Chciałbym zrealizować je wszystkie, ale wszystko w swoim czasie... Poza tem, mam nadzieję, że mimo wszystko wkrótce przestanę być tym NEETem, bo ile kurwa można xDDDDD

A poszukiwania zaginionego rękopisu P. Olszewskiego trwają, chociaż ślimaczą się niemiłosiernie (czekam na odpowiedź z jednej instytucji i coś doczekać się nie mogę) i progresu jakoś zbytnio nie widać. Zaczynają kończyć mi się potencjalne kierunki poszukiwań, ale staram się nie tracić wiary... Wierzę, że tak zacny naukowiec zadbał, aby jego praca nie została zniszczona. Szkoda tylko, że tajemnicę jej lokalizacji zabrał ze sobą do grobu (ale winni są badacze tematu,  że się nie zainteresowali tą pracą).

Stay tuned for moar.
Jaranie się starem forem to pedalstwo, a Kwadrat i Seiphel to ciota i chuj.

P*lsko, cóżeś uczyniła ze swoim chrztem?
  •  

Obcy

Cytat: Pluur w Listopad 07, 2017, 21:32:24
Dynozaurze, problem mam!
Doszły mnie słuchy o gminie Pakosławice w opolskiem. Myślę sobie, okey, coś jest nie tak z tym pako. Okazało się, że po '45 utworzono sobie nazwę tejże gminy/wsi od imienia Pakosław XD Niemiecka nazwa to: Bösdorf, Beuthmannsdorf. Pytaniem moim jest jak ta wieś na prawdę po polsku winna się nazywać? Bitwinia?

O, to polecę już na skargę do mojego starosty z Nysy :)
  •  

Dynozaur

Jaranie się starem forem to pedalstwo, a Kwadrat i Seiphel to ciota i chuj.

P*lsko, cóżeś uczyniła ze swoim chrztem?
  •  

Dynozaur

#234
Wypożyczyłem sobie jakiś czas temu "Skorowidz Ustalonych Nazw Miejscowości na Ziemiach Odzyskanych" (polsko-niemiecki) i zaraz biegnę go oddać, więc tylko napiszę, czego się z niego dowiedziałem.

A dowiedziałem się niewiele. A to dlatego, że po pierwsze - to nie jest ten właściwy słownik Rosponda (t.zn. ta ogromna dwuczęściowa księga, wydana w 1951 r., finalizująca prace KUNM - ta jest strasznie trudna do dostania i nigdy jej w łapach nie miałem) tylko wydanie wcześniejsze (z 1948), podsumowujące sześć pierwszych posiedzeń KUNM. Jest to po prostu zebranie "do kupy" tego, co można przeczytać w wydanych wcześniej Monitorach Polskich - oczywiście, ja to dobrze wiedziałem, dlatego też nie spodziewałem się po tej książeczce cudów - ale skoro mają w bibljotece, to pożyczyłem (z cichą nadzieją, że może znajdę parę miejscowości poza granicami obecnej RP).

Sprawę też utrudnia fakt, że jest to część polsko-niemiecka, wolałbym niemiecko-polską, bo wiedziałbym, czego w niej szukać. A tak - muszę się przebijać "na oślep" przez dłuugaśną listę nazw (z których 99% mnie niezbyt interesuje). Niestety, moja miejska bibljoteka części niem-pol. nie wypożycza (chociaż ją posiada). Dlaczego? Nie wiem. Kij, że są z tego samego roku - jedna jest dostępna do wypożyczenia, a druga w regjonaljach xDDD Nielogiczne w kij, ale może ma to jakiś powód.

Takie szukanie na oślep jest strasznie żmudne i szybko zniechęca, ale udało mi się dowiedzieć następujących rzeczy:
1. Nazwa Czernin dla Albeki (Ahlbeck - to, co jest na przeciwko Świnoujścia) jest rzeczywiście KUNMowska - występuje w wykazie (co ciekawe, na próżno szukać jej w Monitorach). Żadnych innych miejscowości przekraczających zachodnią granicę PRL nie stwierdziłem.
2. Nazwa miasta Borne Sulinowo jest zlepkiem dwu ustalonych przez KUNM nazw - Borne to odpowiednik niem. Groß Born, a Sulinowo (typowy "KUNMizm") to niem. Linde (bei Krangen) - rzeczywiście, obecne posowieckie miasteczko znajduje się na terenie tych dwu historycznych wsi, a więc nazwa Borne-Sulinowo poprawnie powinna się pisać z dywizem (nieużywanie go jest nonsensem zarówno ortograficznym, jak i semantycznym).
3. Bardzo rzadko, Rospond notuje pewne "niepoprawne" warjanta (n.p. Borzytuchom, nie "Borne Tuchomie"; Nidzica, nie Nibork [chlip]). Nie robiłem listy, ale jest tego bardzo mało. Czasami podaje też w nawiasach jakieś fakultatywne dookreślenia (nie będące częścią urzędowej nazwy, ale ułatwiające identyfikację) n.p. Mielęcin (Myśliborski) i Mielęcin (Wałecki) - jak widać i dziś miejscowości te nie mają dookreśleń w swoich urzędowych nazwach. Ale również nie uznałem tego za na tyle wartościową informację, by zrobić z tego jakąś kompletną listę.

Tak więc, jak widać - nie "nauczyłem" się z tej niewielkiej książeczki zbyt dużo. Być może część niemiecko-polska bardziej by mi się przydała (choć jest w niej dokładnie to samo - ale łatwiej by mi było szukać po nazwach niemieckich).


Druga sprawa, wyszedł czternasty tom NMP - jest już do kupienia w sklepie IJP PAN. Zakres literowy tomu - Sk-Sn xDDDD No śmiech na sali - robią wszystko, aby te tomy były coraz chudsze (a cena wciąż ta sama). Jego wkład do mojego pruskiego projektu będzie niewielki, bo niewiele jest miejscowości, których nazwy łapią się w tych "widełkach", ale pewnie i tak kupię... 22 zeta plus wysyłka to też nie majątek.
Jaranie się starem forem to pedalstwo, a Kwadrat i Seiphel to ciota i chuj.

P*lsko, cóżeś uczyniła ze swoim chrztem?
  •  

Siemoród

Skąd taka dwoistość końcówki -wald, w miejscowościach takich jak Grunwald i Gietrzwałd? Czyżby zdupizm? Bo jakoś kiepsko wierzę, że ludność miejscowa całkiem inaczej przyswoiła niemiecką nazwę na las.
Niech żyje Wolny Syjam!
  •  

Dynozaur

#236
Formę Grunwald zawdzięczamy historjografji, w formach ludowych jest dość regularnie -wałd (który potrafił zastępować zarówno -wald(e), jak i -feld(e) - tak akurat jest w tym przypadku).

Okoliczna ludność mówiła Grywałd, a w XV wieku nawet Zielone Pole. Zresztą, jest to wyjaśnione w moim projekcie.
Jaranie się starem forem to pedalstwo, a Kwadrat i Seiphel to ciota i chuj.

P*lsko, cóżeś uczyniła ze swoim chrztem?
  •  

Dynozaur

Ci, którzy śledzą Wiki pewnie zauważyli, że od paru dni na moim projekcie pojawił się powiat bartoszycki. Tutaj nie ma za bardzo przedwojennej polskiej tradycji, ale za to jest bardzo dużo nazw pruskich (Barcja, Natangja - tereny bardzo dawno zasiedlone przez Prusów), więc tutaj "poprawianie po KUNMie" polegało głównie na przywracaniu nazw staropruskich (których KUNM z jakiegoś powodu nie oddał lub oddał byle jak) i powiem, że jest to bardzo satysfakcjonujące, kiedy z jakiegoś "Gniewkowa" robisz "Barkławki". Wtedy naprawdę się czuję, jakbym odkłamywał historję. Jest też w moich zmianach trochę "brzytwy się chwytania", a więc odgrzebywanie niekoniecznie historycznych nazw z okresu powojennego (zwłaszcza ze słownika Leydinga), które uznałem za lepsze od obowiązujących, aczkolwiek jest i jedna wieś, z którą niestety nie wiem, co mam począć - chodzi o Domarady w gminie Szępopel (Sępopol). Ale tak ogólnie, wyszło nawet fajnie.

W takim razie został ostatni powiat - licbarski. Tak jakoś wypadło, że ten powiat został na koniec. Środkowa Warmja, z polską tradycją słabo, nazw pruskich trochę jest. Jak skończę, postaram się zabrać za lepszy opis oraz bibljografję (którą będę musiał odtworzyć, bo niestety nie zapisywałem raczej, skąd brałem poszczególne informacje - trochę jak większość studentów przy dyplomówce xDDDDDD). Oczywiście, projekt nigdy się tak naprawdę nie kończy - pewnie będę natrafiał na jakieś nowe fakta (choćby dzięki nowym tomom NMP, chociaż te oczywiście wychodzą w ślimaczym tempie), od czasu do czasu.

Smuci tylko fakt, że prawdopodobnie nigdy nie odnajdziemy tych tajemniczych rękopisów P. Olszewskiego... A one mogłyby naprawdę wiele wnieść. No cóż, nawet jeżeli ta praca bezpowrotnie zginęła, to pewnie po archiwach kryją się różne "skarby" (n.p. dokumenta KUNM, które mogłyby przybliżyć genezę niektórych "KUNMizmów" - tutaj dużo zrobiła Wagińska-Marzec, ale wciąż jest wiele pytań i niedopowiedzeń) - szkoda tylko, że pewnie do tego też nikt nigdy nie dojdzie. To trochę kijowe uczucie mieć świadomość, że na pewne pytania nigdy nie znajdzie się odpowiedzi. Zwłaszcza dla takiego autysty jak ja, który chciałby zgromadzić wszelkie możliwe fakta w jednym miejscu xDDDD


EDIT: Post numer 3600. Chyba nawet niezły wyszedł.
Jaranie się starem forem to pedalstwo, a Kwadrat i Seiphel to ciota i chuj.

P*lsko, cóżeś uczyniła ze swoim chrztem?
  •  

Dynozaur

#238
Dziad Dynołaj już przybył! Rozdział wyjątkowy, bo ze specjalną dedykacją - polecam się przy niej zatrzymać.

Tak. To już ostatni powiat po polskiej stronie Prus. Projekt w zasadzie zakończony, choć nie do końca. Nie ustępuję w poszukiwaniach i na pewno będę trafiał na jakieś nowe fakta (choćby z powodu wychodzenia nowych tomów NMP [jeneralnie wychodzą co roku, chociaż bywały i lata bez tomu lub z dwoma/trzema], które [o ile nie popadnę w skrajną biedę, a nie jest to takie wykluczone] będę starał się kupować zaraz po wyjściu). No i oczywiście chciałbym dorobić lepszy, dokładniejszy wstęp i wreszcie skompletować tę bibljografję. No ale materjału toponimicznego/historycznego to tu już zbytnio nie przybędzie...

I od razu nasuwa się pytanie - co dalej? Od razu uprzedzam - i tak zrobię, jak uznam. Ankiety robić nie zamierzam, nie jestem jakimś plugawym demokratą xDDDD Ale jestem otwarty na sugestje.

Jeżeli zostajemy przy Prusiech, to tutaj do zrobienia potencjalnie są następujące rzeczy:

  • Ewaluacja hydronimów, o podobnych założeniach jak tutaj (do czego zresztą zrobiłem pewien przyczynek w projekcie toponimicznym, wzpominając czasem o poblizkich hydronimach). Można się też zająć i innymi nazwami terenowymi, ale tutaj poza Leydingiem trudno o źródła.
  • Ewaluacja nazw miejscowości, które zanikły po wojnie - wszakże i one otrzymały nazwy od KUNM, nie zawsze poprawne. Tutaj nawet taka standardyzacja ma więcej sensu, bo skoro miejscowość nie istnieje, to wydaje się sensowne, aby wzpominać ją pod tą nazwą, którą nosiła przez większość historji. Tylko z drugiej strony, czy to jest ciekawe?
  • Część rosyjska i wszystko, co z nią związane. Odgrzebanie wszystkich możliwych warjant historycznych, ustalenie warjant polskich (aby można było nazywać te miejscowości po naszemu, bez używania sowieckich nowotworków - poza tem, pewna symulacja "co by było, gdybyśmy otrzymali całe Prusy") i ustalenie nazw zruszczonych na potrzeby władz rosyjskich (to w sumie zrobił Palmaitis, ale nie zawsze się z nim zgadzam). To chyba "najsilniejsza" opcja, jeśli chodzi o Prusy

No ale na Prusiech świat się nie kończy. I zdaję sobie sprawę, że jesteście pewnie nimi zmęczeni, chociaż ten regjon (chciał nie chciał) zawsze będzie najbliższy mojemu sercu. Potencjalne pomysły są takie:

  • Ziemie Odzyskane. Najoczywistszy kandydat. Zacząłbym chyba od Górnego Ślązka (i konsekwentnie Grenzmarku, nienależącej do IIRP części Kaszub it.p.), gdzie używałbym podobnych założeń, co w Prusiech - ludowa tradycja ponad wszystko. Potem szedłbym z projektem konsekwentnie na zachód - gdzie oczywiście większa twórczość "uchodzi" (więc dla tych obszarów "dalszych", czyli Dolnego Ślązka, Nowej Marchji i Pomorza Zachodniego przyjąłbym trochę odmienną "filozofję" projektu)
  • Kresy (przynajmniej obszary należące do II RP). Wyłuszczenie, które miejscowości zachowały "prawilne" nazwy, a które nie i jak powinny one brzmieć (po polsku i w języku kraju, który przejął dany obszar)
  • Polska Centralna wychodzi w tem wszystkiem mocno niekochana. Zdaję sobie z tego sprawę i wiem, że to błąd - toponimja tej części kraju nie jest mniej ciekawa niż reszty (przedewszystkiem jest autentyczna i niepozbawiona ciekawostek i zagadek). No i to nie jest tak, że Polska centralna jest zupełnie wolna od "KUNMizmów", bo bywały różne zmiany, różnie motywowane (n.p. nazwy "kojarzące się", etnicznie niemieckie miejscowości w Galicji, zmieniane czasami już w IIRP), a i IIRP nie była nieomylna we wprowadzaniu nazw. Tylko trochę nie wiem, jak je "wyłowić" z morza poprawnych, odwiecznych toponimów. Prześwietlanie każdej jednej miejscowości w Polsce po to, by znaleźć te może 30 nazw zmienionych brzmi jak baaardzo niewdzięczne zadanie. Przydałaby się jakaś lista, chronologja urzędowych zmian nazw (choć też nie wszystkie istniejące de facto zmiany były zatwierdzane urzędowo) od 1918 do dziś, ale nie wiem czy ktoś to kiedykolwiek zrobił (strona Prawo.pl niestety postanowiła zjebać swoją wyszukiwarkę aktów prawnych [nie można już wyszukiwać "po słowie"], za co ma u mnie dożywotnią ekskomunikę). Trochę do naprawienia jest prawdopodobnie w zaborze pruskim (zwłaszcza na Kaszubach, ale trudno to nazwać "centrum"), trochę też pewnie w Galicji i na "ścianie wzchodniej". Jeżeli miałbym się wziąć za Polskę Centralną, to musiałbym zająć się nią pod innym kątem (i trochę nie wiem jakim), ale jednego możecie być pewni - NIE BĘDĘ tworzył jednego wielkiego słownika toponimów, omawiającego nazwy z całej RP (co byłoby jednem wielkiem przepisywańskiem). Od tego są książki, w razie czego chętnie do jakiejś odpowiedniej literatury odeślę.

No to cóż... świętujmy! Radosnych Świąt Bożego Narodzenia, szczęśliwego Nowego Roku i takie tam. I oby wam się dobrze spało - bo mnie obecnie trawi jakaś wybitnie kurewska bezsenność.
Jaranie się starem forem to pedalstwo, a Kwadrat i Seiphel to ciota i chuj.

P*lsko, cóżeś uczyniła ze swoim chrztem?

Kazimierz

Ale by poleciał pochwalisz...
No cóż, z jednej strony szkoda, że to już ostatni powiat i prawie koniec pruskiego projektu, ale gratuluję pracy i czekam na kolejne toponimiczne odkrycia. Ja osobiście chciałbym zobaczyć opracowanie nazw w części Prus, która znajduje się za naszą północną granicą. Ciekawi mnie, jak by wyglądało nazewnictwo tego obszaru, gdyby przypadł Polsce i jakich polskich nazw używać. Chętnie zobaczył bym też prawilne rosyjskie nazwy, ale może zbyt wiele wymagam.

W sumie, projekt hydronimiczny też byłby ciekawy. Nigdy tek bardzo nie interesowałem się tym tematem, więc nie wiem jak dobrze spisali się powojenni ustalacze.
  •