Co was wkurza w kwestiach językowych [s/z/wi/]

Zaczęty przez Silmethúlë, Sierpień 20, 2011, 13:34:19

Poprzedni wątek - Następny wątek

Towarzysz Mauzer

CytatWiem o co chodziło; natomiast ja miałem na myśli, iż znajdujące się tam "u" nie jest niezgłoskotwórcze, tam jest po prostu wstawka [w].
Ale to przecież to samo, kwestia tylko interpretacji (tak jak często dyftong można zinterpretować jako grupę samogłoska+spółgłoska).

CytatJak najbardziej się zgadzam, ale tamtym postem zdawałeś się sugerować, iż "u" jest niezgłoskotwórcze, co by sugerowało, iż należałoby mówić "sytłacja"; tam jest po prostu wstawka [w], jak żem już wspomniał.
Przepraszam - skrót myślowy!

CytatMnie w kwestiach językowych wkurza jeszcze "orginalny", mimo że wg moich polonistów(teraz już byłych) to wymowa prawidłowa. Jednakże ja i tak mówię zgodnie z pisownią "orYginalny" ]:->
To znowu silna redukcja (do zera!) samogłoski po akcentem drugorzędowym. Wyzerowanie samogłoski możemy uznać za błąd, ale wyraźna jej wymowa wydaje się też nienajlepsza. Może mieli dobre chęci walki z hiperpoprawnością, ale no, bez przesady.
Skrzydła miłości, mocy, o wielki, Twardy Jerze,
Rozpostrzyj ponad nami, ogrzej i przyjmij nas. -Mrkalj, Palinodia o twardym jerze
***
VIVAT CAROLVS GVSTAVVS REX POLONIÆ
  •  

CookieMonster93

#721
Cytat: Towarzysz Mauzer w Lipiec 06, 2012, 16:29:06
To znowu silna redukcja (do zera!) samogłoski po akcentem drugorzędowym. Wyzerowanie samogłoski możemy uznać za błąd, ale wyraźna jej wymowa wydaje się też nienajlepsza. Może mieli dobre chęci walki z hiperpoprawnością, ale no, bez przesady.
Ja mówię normalnie, mówiąc "wyraźnie" miałem po prostu na myśli, że to Y słychać. A jak moja polonistka to pomijała, to miałem ochotę j*bnąć jej słownikiem... :-P :-)
Ogólnie kiedy mówię po polsku (pomijając gadanie gwarą lub niepoprawnie dla żartów), staram się mówić z zasadą "mów, jak piszesz" + ubezdźwięcznienia i udźwięcznienia, normalna wymowa "nosówek"(bez hiperpoprawności) i standardowo wymawiam ż=rz, h=ch i u=ó. :-)
English C1/2 Nederlands B2/C1 中文 B1 Čeština A2/B1
  •  

Feles

Cytatstaram się mówić z zasadą "mów, jak piszesz"

E, ty wiesz, że język pisany pochodzi od mówionego, nie na odwrót?
anarchokomunizm jedyną drogą do zbawienia ludzkości
  •  

CookieMonster93

Wiem, ale polska ortografia jest baaardzo fonetyczna.
English C1/2 Nederlands B2/C1 中文 B1 Čeština A2/B1
  •  

Widsið

Nigdy tego szczególnie nie odczułem, z tymi ubezdźwięcznieniami, uproszczeniami, nazalizacjami, odnosowieniami...
  •  

CookieMonster93

Skoro już mówimy tak o polskim i wymowie i związku ortografia-wymowa, to mam jedno pytanie...

Jeżeli chcę umieścić alternatywny dialekt wymyślony przeze mnie dla polskiego, to umieścić go w dziale "a posteriori" czy może "polszczyzna"?
English C1/2 Nederlands B2/C1 中文 B1 Čeština A2/B1
  •  

Feles

anarchokomunizm jedyną drogą do zbawienia ludzkości
  •  

Dynozaur

#727
Conlangi zawsze w dziale o Conlangach. "Polszczyzna" do działów conalngowych nie należy.

Kolejna rzecz w polskim, która jest genjalna i nieprzetłómaczalna na jakiekowiek inne języki - deprecjatywne liczby mnogie.

Aż zainspirowałem się w Vanstinie - gdzie podział rodzajów w liczbie mnogiej jest na żywotne/nieżywotne. Użycie "nieżywotnej" liczby mnogiej (z końcówką -ë zamiast -it) dla męzkożywotnego rzeczownika (żeńskożywotne mają zawsze końcówkę -ë, ale przyjmują różne modyfikatory w zależności od żywotności) ma znaczenie deprecjatywne. Podobnie też użycie "nieżywotnego" (tj. mianownikowego) biernika zamiast "dopełniaczowego" dla normalnie żywotnego rzeczownika ma również znaczenie deprecjatywne. W Vanstinie też używam niezywotnego biernika, kiedy mówimy o osobniku z którym jest coś  nie tak (np. o trupie). Trochę tak, jak w SCSie kiedy "dopełniaczowy biernik" był jeszcze zjawiskiem nowym i dopiero co się formującym.

A wracając też do zdrobnień, zdrobnienie od wandyjskiego słowa stalle (miejsce, z PS *stadlo) brzmi stallin (-in z -ę, bo -ent- tematy w Vanstinie mogą służyć za zdrobnienia). Alternatywnym zdrobnieniem jest stalce, ale stallin brzmi lepiej, co nie?

Akurat w języku polskim "miejsce" jest jednym z tych "niezdrabnialnych" rzeczowników. A to dlatego, że słowo "miejsce" (dawniej "mieśćce") jest samo w sobie archaicznym zdrobnieniem słowa "miasto".

A coby offtopa nie było - wkurwia mnie narzekanie, że niby jeden język wyraża świat lepiej niż inny. Każdy język ma zwroty, wyrazy, konstrukcje, które są po prostu dla niego unikalne i nieprzetłómaczalne na jakikolwiek inny język bez "utraty danych". No, może połabski pod koniec swojego żywota zn00blanżył się trochę, ale to też nie znaczy, że był "gorszy".
Jaranie się starem forem to pedalstwo, a Kwadrat i Seiphel to ciota i chuj.

P*lsko, cóżeś uczyniła ze swoim chrztem?
  •  

varpho :Ɔ(X)И4M:

Cytat: Dynozaur w Lipiec 06, 2012, 21:54:51
Akurat w języku polskim "miejsce" jest jednym z tych "niezdrabnialnych" rzeczowników.

co nie przeszkadza użytkownikom polszczyzny stosować nibyzdrobnienia "miejscówka".

Cytat: Dynozaur w Lipiec 06, 2012, 21:54:51A to dlatego, że słowo "miejsce" (dawniej "mieśćce") jest samo w sobie archaicznym zdrobnieniem słowa "miasto".

kolejne do kolekcji zleksykalizowanych zdrobnień, obok języka i jabłka...
K̥elHä wet̥ei ʕaK̥un kähla k̥aλai palhʌ-k̥ʌ na wetä
śa da ʔa-k̥ʌ ʔeja ʔälä ja-k̥o pele t̥uba wete
Ѫ=♥ | Я←Ѧ
  •  

Feles

Cytat: varpho :Ɔ(X)И4M: w Lipiec 07, 2012, 00:42:08kolejne do kolekcji zleksykalizowanych zdrobnień, obok języka i jabłka...
Oraz ojca, matki, córki i babki (babci też?).
anarchokomunizm jedyną drogą do zbawienia ludzkości
  •  

Mosze

#730
Cytat: Rémo w Lipiec 05, 2012, 17:13:52
Mi pani z Angielskiego tłumaczyła, że gdy piszesz po angielsku, nie można używać "narodowych" znaków, takich jak ą,ę,ź etc.

Wkurza mnie (a właściwie kiedyś mnie wkurzało), że nauczycielami zostają ludzie, którzy nie mają pojęcia o przedmiotach, które wykładają. Skąd ona w ogóle wzięła tę "zasadę"? To znaczy, że pisząc po angielsku nie można według niej używać znaku "ä", kiedy przytacza się nazwisko jakiegoś Niemca z tym znakiem w nazwisku, czy też znaku "ñ", kiedy wspomina się o jakiejś hiszpańskiej osadzie? Czy według niej zdania "Copenhagen is called in Danish København" oraz "He lived in a village called Lešetice" są niepoprawne, bo w angielskim nie ma "ø" i "š"?  Czy jak piszę po angielsku, to mam pisać, że się nazywam Stanislaw Kozlowski, a nie Stanisław Kozłowski, bo w języku angielskim nie ma "ł"? Przecież to właśnie opuszczanie znaków diakrytycznych, jak gdyby były one jedynie ozdobą bez znaczenia, jest zupełnie dyletanckie i niepoprawne. Ktoś, kto nie wie, jak odczytywać zapisy w danym języku, tak czy inaczej nie będzie wiedzieć, jak odczytać to poprawnie, a tego rodzaju dyletancki zapis uniemożliwia poprawne odczytanie nazwy także komuś, kto zna pisownię tego języka (o ile nie wie już wcześniej, o jaką nazwę chodzi), oraz może doprowadzać do nieporozumień. Co to w ogóle za nauczycielka? Czy ona w ogóle przeczytała kiedykolwiek jakiś tekst po angielsku? Czy widziała kiedykolwiek chociażby artykuły w angielskiej Wikipedii? W każdym razie mnie też niesamowicie kiedyś denerwowały (od jakiegoś czasu staram się nie strzępić sobie nerwów ludzką głupotą, która objawia się przecież również w o wiele groźniejszych kształtach) zapisy typu "Rock in Wroclaw" i w ogóle przekonanie, że polskie nazwy własne stają się automatycznie międzynarodowe przez zapisywanie ich bez diakrytyków, a co za tym idzie, że taki zapis jest pożądany w anglojęzycznych tekstach. Na przykład kiedyś widziałem (w Polsce) jakiś pomnik - w formie kamienia - ku czci Lecha Wałęsy, na którym znajdowały się napisy po polsku i angielsku, a w tym napisie po angielsku Wałęsa został zapisany jako "Walesa". Co za niedorzeczność. Jeżeli piszemy w jakimś języku nazwy własne pochodzące z innego języka, które nie mają swoich uznanych odpowiedników w języku, w którym piszemy, to powinniśmy je zapisać tak, jak one brzmią w rzeczywistości, a nie w jakiejś pokaleczonej przez usunięcie diakrytyków formie, która nie jest poprawna w żadnym języku. No ale to, że wielu Polaków posługuje się językiem polskim, jakby był to dla nich język obcy, to ja już dawno zauważyłem, a po nauczycielach żadnego wysokiego poziomu też się nie spodziewam. No i w ogóle ludzie wymyślający nieistniejące zasady, których nieobowiązywanie jest czymś oczywistym dla każdego, kto potrafi się rozejrzeć, też mnie już raczej nie dziwią.

Cytat: tqr w Lipiec 05, 2012, 17:39:56
Tak z ciekawości, angielski egzonim na Wrocław to nie przypadkiem Breslau?

Otóż to. I zdecydowanie wolałbym, żeby w angielskich tekstach widniał Breslau, który jest właściwym angielskim egzonimem, zamiast bezdiakrytykowej wersji polskiego endonimu, która nie jest naprawdę ani angielska, ani polska.

Cytat: Dynozaur w Lipiec 05, 2012, 17:58:01
A w tym "Wroclawiu" przeszkadza mi to, że w oficjalnej reklamie tak to jest wymawiane - przez "l". Jedną rzeczą jest usuwanie djakrytyków, a inną zmydlanie wymowy (jeszcze przez samych Polaków). Przecież anglofon i tak intuicyjnie przeczyta to "Rosloŭ" (sorki za failtranskrypcję, ale wolę nie używać IPY opisując angielski, bo to flejmogenne), więc "Wroclaw" czy "Wrocŭaw" to dla niego i tak dziwna, niezgodna z zapsiem i trudna do powtórzenia wymowa. Wymawianie [l] zamiast [w] to żadne uproszczenie, tylko jakaś dziwna maniera oparta na naiwnym poczuciu "międzynarodowości".

Otóż to. To jest jakieś upośledzone poczucie "międzynarodowości" i całkowity brak wiedzy oraz wyczucia językowego charakterystyczny dla durnych polaczków, którzy próbują być tacy europejscy, że nawet zapominają, jak się mówi i pisze po polsku i - próbując "dostosować się" do świata - tworzą tego rodzaju wykwity swej durnoty. Zapis i wymowa "Wroclaw" to nie jest żadne przystosowanie nazwy Wrocławia do języka angielskiego. To jest jakiś niemający sensu koszmarek językowy.

W związku z obydwiema sprawami - przypomnieli mi się dwaj polscy esperantyści. Jeden, który mieszkał w mieście o nazwie Grudziadzo, oraz drugi, który nazywał się Zbigniewo.
  •  

Dynozaur

Cytat: Mosze w Lipiec 07, 2012, 01:44:26Na przykład kiedyś widziałem (w Polsce) jakiś pomnik - w formie kamienia - ku czci Lecha Wałęsy, na którym znajdowały się napisy po polsku i angielsku, a w tym napisie po angielsku Wałęsa został zapisany jako "Walesa". Co za niedorzeczność.



Polać Moszemu, bo dobrze pry!

I to są problemy, którymi powinna zajmować się Rada Języka Polskiego - żeby ludzie "na górze" nie kaleczyli języka, tworząc takie czy podobne potworki. Bo niestety, (i mówię to z ciężkim sercem jako ultrapreskryptywista), jeśli ktoś mówi "poszłem" - to będzie tak mówił. A jeśli jest odpowiednio wykształcony, to nie będzie. I tego porządku rzeczy nie zmieni żadna organizacja.
Jaranie się starem forem to pedalstwo, a Kwadrat i Seiphel to ciota i chuj.

P*lsko, cóżeś uczyniła ze swoim chrztem?
  •  

CookieMonster93

Cytat: Jest różnica czy robimy komuś laske, czy łaskę. :-)

Zgadzam się, albo piszemy po angielsku np. Cracow, Vistula, albo piszmy po polsku Kraków, Wisła. :-)
English C1/2 Nederlands B2/C1 中文 B1 Čeština A2/B1
  •  

Rémo

To mnie wkurza, ale jest też trochę pytaniem...

Ostatnio czytam po angielsku książkę, żeby się trochę poduczyć i patrzę w słowniku nieznane słówka. Dziś znalazłem słowo "celebraté" a jeszcze wcześniej "café". W polskim też są takie wyrazy z é np. "déjà vu(e) albo "exposé" (dodam, że "expose" jest niepoprawne). Moje pytanie jest takie. Jeśli w polskim czy angielskim są słowa z "é" to czemu nie ma ich w alfabecie do cholery?! Wiem, że większość to zapożyczenia, ale to nie zmienia faktu, że jeśli się ich używa to powinny być w alfabecie, czyż nie?
Pozdrawiam! :)
  •  

żuwaczky

Żeby francuskie literki były wszędzie?!?!?! :D
  •