Konstrukcje, których chcielibyście w polskim

Zaczęty przez Ghoster, Grudzień 22, 2013, 23:23:15

Poprzedni wątek - Następny wątek

mijero

Cytat: Dynozaur w Grudzień 13, 2019, 19:48:44
Brakuje mi polskiego słowa na deflecting
Jakaś odmianka rżnięcia głupa.
Boć wiem, trzeba mi prawdę powiedzieć:
przez cudzy język w cudze ręce włodźstwa zachodziły.
  •  

Kazimierz

Brakuje mi słowa czykolwiek o znaczeniu "nieważne czy tak, czy nie". Analogicznie do zaimków takich jakich jak cokolwiek, ktokolwiek, gdziekolwiek...

Henryk Pruthenia


Kazimierz

To niezupełnie to (chociaż blizko), jakkolwiek znaczy "nieważne jak" albo "mimo że", a mnie chodzi o "nieważne czy", czyli jak są dwie możliwości (tak albo nie), ale w rzeczywistości wybranie dowolnej z nich będzie miało takie same konsekwencje.
  •  

Ainigmos

#199
Brakuje ku złości pfeministek i dla wykazania patriarchalności polszczyzny  – jak w językach semickich - żeńskiej końcówki dla wszelkich czasowników drugiej osoby liczby pojedynczej w czasie teraźniejszym takiej jak -śa lub sia i dla trybu rozkazującego -ia w na przykład robiśa lub robisia zamiast męskiego (rozszerzonego także na kobiety) robisz i robia zamiast męskiego rób, co dowodzi tego, że polszczyzna hołubiłaby szczególnie kobiety mimo rzekomego ucisku patriarchalnego. xD
Słownictwo nie może upodobnić się do poharatanego wykorzeniającymi wtrętami drzewa bez korzeni - oto hasło czyścielskiego słowodzieja
  •  

spitygniew

Cytat: Dynozaur w Grudzień 13, 2019, 19:48:44
Brakuje mi polskiego słowa na deflecting, czyli tego, co zastosowała Tuna Gretberg tutaj. Jest to swoisty "chwyt erystyczny" (jeśli można tak to nazwać), polegający na wykorzystaniu czyichś negatywnych słów (a szczególnie jakiegoś jednego słowa/połączenia słów z "potencjałem memetycznym") na swoją korzyść, jakby było czymś pochlebnym.

Ta strategja jest typowa (ale nie zarezerwowana, inni też jej używają) dla lewaków, którym się wydaje, że używając jej wychodzą na takich błyskotliwych i fajnych i że tworzą w ten sposób nowe memy (mówiąc "mem" cały czas mam tu na myśli to, o co chodziło pomysłodawcy tego terminu - inb4 Dynozaur używa terminologji dołkinsa). W rzeczywistości jest to reakcja obronna na bezsilność i oznaka braku argument.
Środowiska feministyczno-queerowe mówią tutaj o subwersji, co ma w gender studies też szersze znaczenie, no ale to cię pewnie nie zadowoli...
P.S. To prawda.
  •  

Henryk Pruthenia

Odwoływanie się do teorii współczesnego łysenkizmu raczej nikogo nie zadowoli. Xd

pipipipi

Brakuje mi od dawna ogólnego słowa na jednostkę administracyjną najwyższego rzędu która nie odnosi się do żadnej związanej z konkretnym państwem lub innym odrębnym organizmem terytorjalnym. Zawsze przy tłumaczeniu komuś nieobeznanemu - trzeba dodawać rozwlekłe odpowiedniku naszych województw lub gdy samemu nie wie się jak nazywa się taka jednostka gdzieś daleko - zawiesić się na kilka nanosekund po czym rzucić czymś w stylu w x-owych tych no, jakby ich województwach.

Najbliższe temu znaczeniu wydawały mi się prowincja, ale odkąd dowiedziałem się, że w Hiszpanji są one podrzędne względem wspólnot autonomicznych, to zaczęła mi trochę mniej pasować, no i znaczenie jest jednak nieoczywiste oraz oczywiście regjon - z tym, że ma to jednak w pierwszej kolejności wydźwięk dotyczący bardziej obszaru kulturowego i historycznego, niekoniecznie mającego wyraźne granice i przy mówieniu może się to wydawać nieoczywiste jeśli kontekst nie jest jasny, wiadomo, że województwo śląskie to niekoniecznie regjon, a do tego gdzieniegdzie również są jednostkami niższymi (chyba).
Discuck Inc.
Demokracja to ustrój w którym dwóch profesorów marksistowskich uniwersytetów może przegłosować menela spod budki z piwem - Zbyszek_Z
Są na tym świecie rzeczy które się filologom nie śniły.

Dynozaur

#203
Postuluję dodawanie prefiksu łże- do terminów powinowactwa (n.p. łżeteść, łżezięć, łżesynowa it.p.) w sytuacjach kiedy mamy do czynienia z ludźmi żyjącymi w związku nieformalnym.

No co, tak popularna jest dzisiaj wszelaka językowa "standardyzacja krzywizny banana", wymyślanie jakichś nowych form żeńskich na wszystko czy tam "neutralnych płciowo/światopoglądowo/jakośtaminaczej" terminów, bo przecież "świat się zmienia i język powinien to odzwierciedlać". Więc aż dziw bierze, że i tego aspektu XXI-wiecznej rzeczywistości nikt nie wziął pod lupę. Przecież używanie tradycyjnych terminów powinowactwa implikuje związek małżeński, więc użycie go w stosunku do ludzi żyjących bez małżeństwa jest... nieco nieścisłe. A przecież język ma być ścisły, no nie? Taka językowa nieścisłość to przecież forma dyskryminacji, wykluczenia pewnych grup, krzywdzącej generalizacji. Poza tem, jestem pewien, że pomogłoby to uporządkować pewne kwestje prawne.

A jeśli macie jakąś "ładniej brzmiącą" alternatywę, możliwą do przyjęcia dla politpoprawnych pięknoduchów, to oczywiście możecie się podzielić. A może już ktoś kiedyś nad tą sprawą dumał? Chyba nie jestem pierwszy xD
Jaranie się starem forem to pedalstwo, a Kwadrat i Seiphel to ciota i chuj.

P*lsko, cóżeś uczyniła ze swoim chrztem?

Todsmer

Jest taki ładny, greckiego pochodzenia prefiks a-, który IMHO ładniej to oddaje, a jak kto woli, zawsze zostaje pralechickie wą- ;]
  •  

Łudomian

Kwestja była już kilkukrotnie podejmowana, ale i tak:

Brak mi funkcjonalnego przedrostka oddającego dobrze obce re-. Zaczynam się już łapać na takich tworach jak repisać / zrepisać, więc już nawet dostosowanych do aspektu. Z drugiej strony nie dziwi mnie już wogle riłoczowanie, no bo nie będę przecież oglądał czegoś jeszcze raz.
Przy imek za dla czasu
  •  

Siemoród

Cytat: Grzybacz w Styczeń 21, 2023, 16:24:23
Kwestja była już kilkukrotnie podejmowana, ale i tak:

Brak mi funkcjonalnego przedrostka oddającego dobrze obce re-. Zaczynam się już łapać na takich tworach jak repisać / zrepisać, więc już nawet dostosowanych do aspektu. Z drugiej strony nie dziwi mnie już wogle riłoczowanie, no bo nie będę przecież oglądał czegoś jeszcze raz.
Zdaje się, że takie znaczenie miał prasłowiański przyrostek *per-, co chyba dobrze oddają właśnie takie czasowniki jak przepisać (czyli zapisać jeszcze raz), przerobić (czyli zrobić na nowo), jednak przez to, że w polszczyźnie wchłonął on też chyba częstszy nawet przyrostek *pro-, zatracił on tę funkcję. Tego problemu nie ma swoją drogą w rosyjskim, gdzie nie ma ograniczenia w tworzeniu tego typu czasowników, jak np. перечитать (przeczytać coś kolejny raz, od nowa), перезвонить (przedzwonić, oddzwonić), передумать (rozmyślić się, tj. przemyśleć coś jeszcze raz). W każdym razie taka funkcjonalność dawniej w języku istniała, ale przez zlanie się fonetycznie przyrostków zanikła.

A jak już jesteśmy przy tych przyrostkach, trochę boli to, że czasowniki typu przejść, przejechać mają w polskim dwa znaczenia wogóle nierozdzielne od siebie dla rodzimomówców, gdyż w wyrażeniach typu przejechać trzy kilometry i przejechać skrzyżowanie używa się tego samego czasownika, podczas gdy w większości języków słowiańskich są one ściśle rozróżniane, np. cz. projet / přejet czy ros. проѣхать / переѣхать.
Niech żyje Wolny Syjam!