Nawiązując do dyskusji o tych rodzajnikach, to mnie się wydaje, że jeden zaczyna pełnić funkcję rodzajnika nieokreślonego.
Mi ostatnio, że
taki. Chociaż
jakiegoś też bardzo dużo używam, sprawa jest zawiła.
Kontrast widać np. w "I walked the dog" a "Wyszedłem z psem"/"[Jak; no i] wyszedłem z tym psem [, to; i...]". W przypadku zdania angielskiego używamy rodzajnika określonego, bo rzeczownik "dog" jest określony; w zdaniu polskim użycie zaimka ten odnosi całe zdanie do tego, co już zostało powiedziane, wspomniane itp.
W angielskim normalnie powie się
I walked my dog jeśli chodzi o psa należącego do podmiotu mówiącego. Właśnie wydaje się, że polski „rodzajnik zerowy” koresponduje z wieloma sytuacjami, w których po angielsku użyłoby się zaimka dzierżawczego, W sytuacjach, kiedy powiedziałoby się
I walked the dog można by też powiedzieć
Wyszedłem z tym psem po polsku IMO.
Właśnie, określoności. Czyli normalnej funkcji zaimka określoności. A kategoria określoności składa się z opozycji określoności i nieokreśloności. Bardzo naciągane. Jak będę miał czas, to wrzucę kiedyś już przeze mnie zapowiadany temat bo kategoriach językowych i ciekawym podejściu do nich.
Mógłbyś rozwinąć, bo nie czaję o co ci biega

Jakbyś jednocześnie potwierdzał i zaprzeczał funkcji
tego jako wykładnika określoności. A że nie jest obligatoryjny.... Jak zauważyli inni, jest on coraz częściej używany w języku potocznym, o wiele, wiele częściej niż w konserwatywnym języku literackim.