Otóż, jak już kiedyś na starym forum pisałem, wkurwia mnie używanie apostrofu tam, gdzie nie ma takiej potrzeby i robi się ohydne potworki.
Ot, np. takie FontStruct'ie (miast FontStruccie albo FontStrukcie - żeby tego cc nie pisać), albo Paint'ie/Paint'cie (to drugie to już w ogóle przesada), przecież można po ludzku napisać Paincie.
A właśnie, jak brzmią oficjalne reguły języka polskiego do zapisu takich słów, kończących się spółgłoskami?
Właśnie tak, przy czym problem pojawia się, gdy na końcu jest x. Wtedy radopolski dopuszcza zarówno pisanie w przypadkach zależnych -x- jak i -ks- (Linuxa, Linuksa), przy czym w miejscowniku, gdzie następuje zmiękczenie, AFAIR, tylko -ks- (Linuksie).
Co prawda to dotyczy nazwisk, ale nie znalazłem (na szczęście) osobnych reguł dla nazw własnych.
http://so.pwn.pl/zasady.php?id=629602
http://so.pwn.pl/zasady.php?id=629620
Cytat: Feles w Sierpień 20, 2011, 14:11:35
Co prawda to dotyczy nazwisk, ale nie znalazłem (na szczęście) osobnych reguł dla nazw własnych.
http://so.pwn.pl/zasady.php?id=629602
http://so.pwn.pl/zasady.php?id=629620
> Robespierre'em
Ech, nie ma to jak zajebiste reguły języka polskiego... Dlaczego po prostu nie ,,Robespierrem", jak to zapewne 80% Polaków by zapisało?
Imo te zasady są dobre. Przynajmniej wiadomo, czy mowa o Robespierre czy Robespierr... A jak nie wiem jak coś napisać, to piszę fonetycznie, np. pejncie. : d
Czy ktoś byłby na tyle łaskawy, żeby mnie oświecić o co chodzi z tym [s/z/wi] w nazwie?
@up: http://www.felixgers.de/teaching/emacs/vi_search_replace.html
Właśnie zdałem sobie sprawę, że to, co było w nazwie oryginalnego tematu, to nie było jakieś słowo zapisane w X-SAMPA... oO
Cytat: Silmethúlë w Sierpień 20, 2011, 13:34:19
Ot, np. takie FontStruct'ie (miast FontStruccie albo FontStrukcie - żeby tego cc nie pisać)
Jestem szczęśliwy z tego, że stałem się inspiracją! ;-)
Kiedy jakiś wyraz kończy się na -t i jest pochodzenia rosyjskiego, to przyznaję się, wstawiam i wymawiam -tie.
Forma "-ccie" zupełnie nie brzmi po ludzku. Ja tak napisałem kiedyś i obrzydziło mnie.
Już lepsze jest to "-kcie".
Cytat: Feles w Sierpień 20, 2011, 15:42:35
@up: http://www.felixgers.de/teaching/emacs/vi_search_replace.html
A ja nadal nie wiem o chodzi. :I
Cytat: Pingijno w Sierpień 20, 2011, 22:31:55
A ja nadal nie wiem o chodzi. :I
Nie jesteś sam. :_i_
Ech... Zamieńcie w tytule wątku "z" na "wi".
Aaa :D :D
Dobre... :D
A żeby nie offtopować powiem, że mnie wkurza i drażni "zh" i "sh" w oficjalnej transliteracji rosyjskiej. "Sh" jeszcze przeżyję, ale tego "zh" nikt dobrze nie wymawia... A także czasami uwzględnianie akania czy gwałcenie ё w nazwiskach...
A ja dalej jestem ciemny.
Zamień w "wkurza" z na wi.
Aaaaaa... aaaa! Rozumiem!
o Bo$heee aLe zEmŃe fAjTłApKa :***************
- to mnie wkurza.
Solucja:
Co nas wkurza -> Co nas wkurwia
HP: russkij jak russkij, ale Bialorusini i Ukraincy mają lacinke! A potrafią tez tak pisać... i do tego uzywaja <g> zaiast <h>.
Abo wy tak tłumaczycie i musiało parę minut minąć...
Cytat: Silmethúlë w Sierpień 20, 2011, 23:08:13
HP: russkij jak russkij, ale Bialorusini i Ukraincy mają lacinke! A potrafią tez tak pisać... i do tego uzywaja <g> zaiast <h>.
Wiesz co ja sądzę o łacince...
Jeśli już porzucać jedyne słuszne pismo, to na rzecz jakiejś słowiańskiej łacinki, na przykład czeskiej czy coś. A te <g> za <h> nie jest wcale głupie pzecież i tłumaczone etymologią.
Cytat: Henryk Pruthenia w Sierpień 20, 2011, 23:30:25
A te <g> za <h> nie jest wcale głupie pzecież i tłumaczone etymologią.
Co to za oksymoron?
Co to za trollowanie?
Co to za nabijanie?
Co to za mod?
(zdaje się, że w innych się nie nabija)
Co to za chamstwo?
Ja też chcę!
Ale o co chodzi? ???
Mnie wkurza odczytywanie mandarynskiego "ao" jako "a-o" (zamiast "au"). I to, że prawie wszystkie używane pin'iny utrwalają owo nieporozumienie.
Cytat: Feles w Sierpień 22, 2011, 00:52:59
Mnie wkurza odczytywanie mandarynskiego "ao" jako "a-o" (zamiast "au"). I to, że prawie wszystkie używane pin'iny utrwalają owo nieporozumienie.
No cóż... Nawet transliteracje muszą mieć jakąś ortografię. :D
Ja wymawiam jako dyftong.
Podobnie jest np. ze słowami typu "zhong", które też wymawia się przez [u]. Mylę się? :o
Cytat: Canis w Sierpień 22, 2011, 09:12:27
Podobnie jest np. ze słowami typu "zhong", które też wymawia się przez [u]. Mylę się? :o
Chyba się mylisz, bo czegoś takiego nie spotkałem. :P
W chińskim jest [ o ], toteż mogło ci się skojarzyć.
Albo z takim czymś jak
-un, które czyta się jak "-łen".
Nie wiem jak to zapisać i nie chce mi się kopiować znaków. IPA. :P
Kiedyś się wczytywałem w tabele wymowy i wyszło, że wg en.wiki [ʊ] zawsze jest zapisywane <o>, z wyjątkiem [ɤʊ̯] <ou>.
Cytat: Canis w Sierpień 22, 2011, 09:12:27
Podobnie jest np. ze słowami typu "zhong", które też wymawia się przez [u]. Mylę się? :o
Nie, nie mylisz się. To <o> to jest fial pinyina, zerżnięty z Kuoju Luomacy. W uejddżajlsie czy Latinghua Sin Wency było normalnie, <ung>.
Cytat: Pingijno w Sierpień 22, 2011, 17:11:43
Cytat: Canis w Sierpień 22, 2011, 09:12:27
Podobnie jest np. ze słowami typu "zhong", które też wymawia się przez [u]. Mylę się? :o
Chyba się mylisz, bo czegoś takiego nie spotkałem. :P
Lol, Canis był w Chinach (tak?), ale skoro tak mówisz, że tu, w Polsce tego nie spotkałeś...
Cytat: Pingijno w Sierpień 22, 2011, 17:11:43
Albo z takim czymś jak -un, które czyta się jak "-łen".
Nie wiem jak to zapisać i nie chce mi się kopiować znaków. IPA. :P
Ty masz chyba jakiś dziwny pinyin-podróbkę albo to mnie oszukali. Z tego co pamiętam 顿 się zapisuje w pinyinie dun4, a czyta się DUN, a nie jakieś dłen...
Naprawdę wkurza was mówienie BAO zamiast BAU? To przynajmniej da się zrozumieć, nie to co jakieś KSIAO (xiao) albo KWAN (quan). : I
Cytat: 愚蠢茶 w Sierpień 22, 2011, 19:31:05
Cytat: Pingijno w Sierpień 22, 2011, 17:11:43
Cytat: Canis w Sierpień 22, 2011, 09:12:27
Podobnie jest np. ze słowami typu "zhong", które też wymawia się przez [u]. Mylę się? :o
Chyba się mylisz, bo czegoś takiego nie spotkałem. :P
Lol, Canis był w Chinach (tak?), ale skoro tak mówisz, że tu, w Polsce tego nie spotkałeś...
No tak, może to nie to samo, ale słuchałem też nagrań.
Cytat: 愚蠢茶 w Sierpień 22, 2011, 19:31:05Cytat: Pingijno w Sierpień 22, 2011, 17:11:43
Albo z takim czymś jak -un, które czyta się jak "-łen".
Nie wiem jak to zapisać i nie chce mi się kopiować znaków. IPA. :P
Ty masz chyba jakiś dziwny pinyin-podróbkę albo to mnie oszukali. Z tego co pamiętam 顿 się zapisuje w pinyinie dun4, a czyta się DUN, a nie jakieś dłen...
Zależy.
Nie o tak krótkie wyrazy mi chodziło. Na przykład: 离婚 líhūn albo (nie umiem zapisać w hanzi) yúchǔn.
Cytat: 愚蠢茶 w Sierpień 22, 2011, 19:31:05
Naprawdę wkurza was mówienie BAO zamiast BAU? To przynajmniej da się zrozumieć, nie to co jakieś KSIAO (xiao) albo KWAN (quan). : I
A oświeci mnie ktoś łaskawie i rozwiąże największą zagwozdkę mojego życia* wytłumaczając mi, skąd akurat taka transkrypcja?
*Obok białej kredki i tego, jak woda w toalecie utrzymuje stałą wysokość, ale to ostatnie na szczęście już wiem.
Jestem zwolennikiem istnienia zgłoskotwórczego /o/ w językach.
Cytat: Pingijno w Sierpień 22, 2011, 23:17:21
Jestem zwolennikiem istnienia zgłoskotwórczego /o/ w językach.
Eeeee... Jak chyba każdy. Toć to samogłoska.
Cytat: Dynozaur w Sierpień 23, 2011, 18:50:52
Cytat: Pingijno w Sierpień 22, 2011, 23:17:21
Jestem zwolennikiem istnienia zgłoskotwórczego /o/ w językach.
Eeeee... Jak chyba każdy. Toć to samogłoska.
Wiem. Użyłem złych słów.
Wkurza mnie wymawianie japońskich słów przez Polaków i Rosjan. Oglądam sobie spokojnie Naruto (nie, żeby mnie ciekawiła ta tasiemcowata «chińska bajka», ale nic lepszego nie było w telewizji) z rosyjskim dubbingiem lektorem czymś na wzór lektora (słychać bohaterów w tle, ale jest paru lektorów i mówią dubbingopodobnymi głosami) i słyszę jakieś Kakas-i, s-ikamaru, nindza... Do tego Fukus-ima i tak dalej.
Cytat: Mścisław Ruthenia w Sierpień 24, 2011, 15:35:25
Cytat
chińska bajka
umrzyj
To było «chińska bajka», a nie chińska bajka.
Sam oglądam anime. Tylko nie takie.
Cytat: 愚蠢茶 w Sierpień 24, 2011, 15:32:59
z rosyjskim dubbingiem lektorem czymś na wzór lektora (słychać bohaterów w tle, ale jest paru lektorów i mówią dubbingopodobnymi głosami)
no to jest właśnie ruski dabing.
Cytat: 愚蠢茶 w Sierpień 24, 2011, 15:38:36
Cytat: Mścisław Ruthenia w Sierpień 24, 2011, 15:35:25
Cytat
chińska bajka
umrzyj
To było «chińska bajka», a nie chińska bajka.
Sam oglądam anime. Tylko nie takie.
Używaj chociaż określenia "kreskówka", inaczej cię uduszę. ;d
Cytat: Pingijno w Sierpień 24, 2011, 17:47:16
Cytat: 愚蠢茶 w Sierpień 24, 2011, 15:38:36
Cytat: Mścisław Ruthenia w Sierpień 24, 2011, 15:35:25
Cytat
chińska bajka
umrzyj
To było «chińska bajka», a nie chińska bajka.
Sam oglądam anime. Tylko nie takie.
Używaj chociaż określenia "kreskówka", inaczej cię uduszę. ;d
Ale Naruto to jest tasiemcowata chińska bajka, a nie coś godnego nazwania anime! : c
Cytat: 愚蠢茶 w Sierpień 24, 2011, 15:32:59
Wkurza mnie wymawianie japońskich słów przez Polaków i Rosjan. Oglądam sobie spokojnie Naruto (nie, żeby mnie ciekawiła ta tasiemcowata «chińska bajka», ale nic lepszego nie było w telewizji) z rosyjskim dubbingiem lektorem czymś na wzór lektora (słychać bohaterów w tle, ale jest paru lektorów i mówią dubbingopodobnymi głosami) i słyszę jakieś Kakas-i, s-ikamaru, nindza... Do tego Fukus-ima i tak dalej.
Cicho, narzekaczu, przynajmnieej ktoś się stara...
Cytat: 愚蠢茶 w Sierpień 24, 2011, 18:36:34
Cytat: Pingijno w Sierpień 24, 2011, 17:47:16
Cytat: 愚蠢茶 w Sierpień 24, 2011, 15:38:36
Cytat: Mścisław Ruthenia w Sierpień 24, 2011, 15:35:25
Cytat
chińska bajka
umrzyj
To było «chińska bajka», a nie chińska bajka.
Sam oglądam anime. Tylko nie takie.
Używaj chociaż określenia "kreskówka", inaczej cię uduszę. ;d
Ale Naruto to jest tasiemcowata chińska bajka, a nie coś godnego nazwania anime! : c
-.-
Dla mnie "kreskówka" jest dla wszystkiego, co jest animowane.
Już wolę nazwać anime filmem animowanym, ew. dla dorosłych. xD
Cytat: spitygniew w Sierpień 24, 2011, 18:45:38
Cytat: 愚蠢茶 w Sierpień 24, 2011, 15:32:59
Wkurza mnie wymawianie japońskich słów przez Polaków i Rosjan. Oglądam sobie spokojnie Naruto (nie, żeby mnie ciekawiła ta tasiemcowata «chińska bajka», ale nic lepszego nie było w telewizji) z rosyjskim dubbingiem lektorem czymś na wzór lektora (słychać bohaterów w tle, ale jest paru lektorów i mówią dubbingopodobnymi głosami) i słyszę jakieś Kakas-i, s-ikamaru, nindza... Do tego Fukus-ima i tak dalej.
Cicho, narzekaczu, przynajmnieej ktoś się stara...
Lol, w tle słychać wyraźnie jak to wymówić, a oni dalej po swojemu. To chyba mogę narzekać?
Cytat: 愚蠢茶 w Sierpień 24, 2011, 15:32:59
Wkurza mnie wymawianie japońskich słów przez Polaków i Rosjan. Oglądam sobie spokojnie Naruto (nie, żeby mnie ciekawiła ta tasiemcowata «chińska bajka», ale nic lepszego nie było w telewizji) z rosyjskim dubbingiem lektorem czymś na wzór lektora (słychać bohaterów w tle, ale jest paru lektorów i mówią dubbingopodobnymi głosami) i słyszę jakieś Kakas-i, s-ikamaru, nindza... Do tego Fukus-ima i tak dalej.
A jak by mieli powiedzieć? Odpowiedź zapisz w cyrylicy, tak by rosyjski lektor mógł przeczytać. I co wyjdzie? Фукишима. Lepsza już chyba Фукисима... co nie?
Cytat: Henryk Pruthenia w Sierpień 24, 2011, 19:23:18
A jak by mieli powiedzieć?
Czy powiedzenie poprawnie Fukushima naprawdę jest takie trudne?
Lol, jak najeżdżaliście o wymowę ninji, sensei i tak dalej przez Polaków było okej. Proszę, nie spalajcie mnie na stosie za to, że mówię to samo o Rosjanach.
Aha.
A więc przez kitajskiego nian kata dumny naród Rosyjski będzie musiał porzucić pisownię przez "и' po "ш" oraz "ж", oraz więcej! Wprowadzić dźwięki шь oraz джь! Chyba naĆ czołg najechał...
Jezu... Pruthenia, idź już sobie i nie odpisuj więcej na moje posty. Dyskusja z tobą jest poniżej dna. Dziękuję, to wszystko, co chciałem powiedzieć.
Cytat: Henryk Pruthenia w Sierpień 24, 2011, 19:23:18A jak by mieli powiedzieć? Odpowiedź zapisz w cyrylicy, tak by rosyjski lektor mógł przeczytać. I co wyjdzie?
Фыкыщима IMO.
Ech... Foch za to, że Rosjanie nie wymawiają miękkiego /sz/ i /dż/ o.O
Jeśli uraziłem to przepraszam, choć zbytnio nie wiem za co.
Cytat: Henryk Pruthenia w Sierpień 24, 2011, 19:56:13Rosjanie nie wymawiają miękkiego /sz/ i /dż/ o.O
Ani Japończycy.
A jak to wymawiają? IPA плиииzъ
Jako dziąsłowo-podniebienne [ɕ], [tɕ], [ʑ~dʑ], takie jak w polskim i rosyjskim, nawet bardziej miękkie.
W rosyjskim są tylko długie odpowiedniki...
A mnie wkurza to, że ktoś ostatnio zmienił na lernu.net (http://lernu.net) "komunikacja" na "wspólnota".
Cytat: тоб рiс тоб w Sierpień 24, 2011, 21:42:46
A mnie wkurza to, że ktoś ostatnio zmienił na lernu.net (http://lernu.net) "komunikacja" na "wspólnota".
Dlaczego?
Bo tak.
Cytat: Mścisław Ruthenia w Sierpień 25, 2011, 00:25:36
Powiedz to PC :D
Czasem nie mogę odczytywać tych waszych skrótów.
PC to Vilen czy pc jako komputer
HP to Henryk czy Harry Potter
A ja to będę Png jako rozszerzenie do plików obrazu!? D;
A ja trt, niczym kasownik.
Pingijno na prawdę ma autyzm, albo nie wie o czym pisać. Nie wiem co gorsze.
Dlaczego PC? Bo Paweł Ciupak. Nie słyszałeś nigdy o inicjałach? A czemu u mnie jest HP, też łatwo się domyślić. A do Pingijna było by P. po prostu. Ale nie! Bo to przecież nawet imienia nie przypomina...
Cytat: Henryk Pruthenia w Sierpień 25, 2011, 11:12:15
Pingijno na prawdę ma autyzm, albo nie wie o czym pisać. Nie wiem co gorsze.
Masz rację - nie mam o czym gadać, ale zgodnie z Canisową teorią powinienem mieć autyzm. xd
Cytat: Henryk Pruthenia w Sierpień 25, 2011, 11:12:15Dlaczego PC? Bo Paweł Ciupak. Nie słyszałeś nigdy o inicjałach? A czemu u mnie jest HP, też łatwo się domyślić. A do Pingijna było by P. po prostu. Ale nie! Bo to przecież nawet imienia nie przypomina...
Mówiłem o swoim imieniu (i nawet nazwisku!).
Tylko czasem trudno się domyślić jeśli chodzi o Pawła Ciupaka czy o sprzęt komputerowy. :P
Cytat: Pingijno w Sierpień 25, 2011, 10:08:33
Czasem nie mogę odczytywać tych waszych skrótów.
PC to Vilen czy pc jako komputer
Wiesz, specjalnie zmieniałem pseudonim, żeby się nie myliło, ale widzę, że ludzie są przyzwyczajeni do starego... Więc proszę was o odzwyczajenie się ;p.
Cytat: Ⓐ Vilén w Sierpień 25, 2011, 13:33:39
Cytat: Pingijno w Sierpień 25, 2011, 10:08:33
Czasem nie mogę odczytywać tych waszych skrótów.
PC to Vilen czy pc jako komputer
Wiesz, specjalnie zmieniałem pseudonim, żeby się nie myliło, ale widzę, że ludzie są przyzwyczajeni do starego... Więc proszę was o odzwyczajenie się ;p.
Już wolę Vilén ze znakiem anarchii. :)
Cytat: тоб рiс тоб w Sierpień 25, 2011, 10:48:41
A ja trt, niczym kasownik.
Raz skasowałem masakrycznie pognieciony bilet i kasownik zrobił "trrrrrrrrrrrrrrrrrrt!" a następnie przestał działać (a na bilecie zamiast cyferek pojawił się wielki, rozmazany kleks).
Dobra, wracając do tematu.
Wkurwia mnie to pierdolenie, że "język polski jest nieprzystosowany do opisywania spraw związanych z seksem, bo albo jest zbyt naukowy, albo zbyt wulgarny". A angielski to niby co? Niech mi poda ktoś angielskie określenie narządów płciowych, które nie jest w żaden sposób nacechowane.
Penis, vagina to przecież określenia łacińskie, pochodzące z nauki. I u nas także istnieją. Nawet na określenie stosunku mają tylko "have sex" (nasz ekwiwalent: "uprawiać seks"), a poza tym tylko "fuck", eufemiczne "screw", humorystycznie wulgarne "drill", "bang" etc.
Zdaję sobie sprawę, że tu bardziej chodzi o francuzki, który podobno w tym względzie jest najbardziej rozwinięty (chociaż to też śmierdzi mi przesadą/uparcie powtarzanym mitem, chociaż trudno zaprzeczyć, że to właśnie w tym języku powstało najwięcej erotyków [i to takich wczesnych]). Ale po co w takim razie pluć na polski, skoro nawet angielski - niby taki opisowy i w ogóle wzorcowy też kuleje w tym względzie.
Jak na mnie to tylko durna propaganda, mająca na celu udowodnić, że Polacy to ciemny naród. Ewentualnie gadanie niedouczków lub jakieś debilne przeświadczenie o "gorszości" naszego języka.
Zawsze możesz poćwiczyć język, żeby nadawał się do tego :D
Cytat: Dynozaur w Wrzesień 10, 2011, 14:34:30Wkurwia mnie to pierdolenie, że "język polski jest nieprzystosowany do opisywania spraw związanych z seksem, bo albo jest zbyt naukowy, albo zbyt wulgarny".
Ekhm, to można równie dobrze odnieść do języka dowolnej kultury uznającej seksualność za nieprzyzwoitą/niecenzuralną.
Cytat: Dynozaur w Wrzesień 10, 2011, 14:34:30Zdaję sobie sprawę, że tu bardziej chodzi o francuzki, który podobno w tym względzie jest najbardziej rozwinięty (chociaż to też śmierdzi mi przesadą/uparcie powtarzanym mitem, chociaż trudno zaprzeczyć, że to właśnie w tym języku powstało najwięcej erotyków [i to takich wczesnych]).
Zarówno
coucher (spać; przespać się) i
faire l'amour (uprawiać miłość; kochać się) mają swoje polskie odpowiedniki.
I faire l'amour jest jedynym francuskim normalnym określeniem na sekszenie się, coucher jest już co bardziej prostacko-wulgarne.
wkurza mnie słówko "westernizacja". za każdym razem, jak je napotkam, moim pierwszym skojarzeniem jest western, dziki zachód i kowboje. a przecież można mówić i pisać o okcydentalizacji. chociaż może niektórym to by się z kolei kojarzyło ze spółgłoskami zębowymi czy stomatologią...
Cytat: chorwacja w Wrzesień 10, 2011, 17:08:34w takim razie denerwuje Cię może ang."brand" bo pochodzi z świata kowbojów?
Nie skumałaś, chorwacjo.
Chodzi o to, że "westernizacja" brzmi jak "przemiana czegoś w western", a nie "przemiana czegoś na modłę zachodnią".
Poprawna jest okcydentalizacja, bo ogólnie -izacja do łaciny, nie angielskiego, należy. Jak jest "westernizacja" to mogłaby równie dobrze być "zachodyzacja" - i to i to bezzasadne.
-dyzacja
Cytat: Kwadracik w Wrzesień 10, 2011, 17:57:35Cytat-dyzacja
Np.?
"Falandyzacja", albo to wszystko (http://www.google.com/search?client=ubuntu&channel=fs&q=dyzacja&ie=utf-8&oe=utf-8#sclient=psy&hl=pl&client=ubuntu&hs=h3m&channel=fs&source=hp&q=disneylandyzacja&pbx=1&oq=disneylandyzacja&aq=f&aqi=&aql=&gs_sm=e&gs_upl=10685l11092l1l11302l2l2l0l0l0l0l151l233l1.1l2l0&bav=on.2,or.r_gc.r_pw.&fp=d398113928c0f4c4&biw=1920&bih=946).
Czy coś innego ci się nie podoba?
Chodziło mi o "disneylandyzację"
Pozytywny + on, nie? W końcu nie ma słowa "pozytrywny".
Cytat: Canis w Wrzesień 15, 2011, 18:32:41
Pozytywny + on, nie? W końcu nie ma słowa "pozytrywny".
ale jest słowo "elektron".
w sumie różnica zachodzi tylko w umiejscowieniu granicy wewnątrz tej kontaminacji, jeśli w ogóle można w takich wypadkach mówić o granicy...
Cytat: Kwadracik w Wrzesień 10, 2011, 15:40:40
Cytata poza tym tylko "fuck", eufemiczne "screw", humorystycznie wulgarne "drill", "bang" etc.
Brytole mają jeszcze "shag" - jeżeli się nie mylę, dość neutralne, a przynajmniej bardziej neutralne, niż "fuck" czy "bang". I podobnie - piękne, jednosylabowe "wank" na masturbację.
Jeszcze "do"
(przynajmniej ogólnie w angielskim, ja i tak beznadziejnie mieszam wszelkie rejestry i wersje geograficzne).Cytat
Wg takiej zasady, kwazary powinny nazywać się "kwazystelaroradiowcami", a pierwiastek has powinno się przemianować na "warszaw", bo przecież oryginalne nazwy ustalane przez grupę odpowiedzialną za jakieś odkrycie trzeba zmieniać na polskie.
MZ na razie jest w chemii akurat przegięcie w drugą stronę (niewolnicze kopiowanie nazewnictwa z zachodu i prikazów IUPAC), co skutkuje tym że mamy homofony bor i bohr, tudzież ditlenek.
Cytat: Kwadracik w Wrzesień 16, 2011, 11:22:58
CytatPozytywny + on, nie? W końcu nie ma słowa "pozytrywny".
Tak, ale jeżeli już stworzony przez Andersona taki a nie inny termin, to możnaby go zapożyczyć, a nie bawić się w dziwaczną reinterpretację. Równo wszystkie języki używające alfabetu łacińskiego lub cyrylicy i mające artykuł na temat tej cząsteczki na Wikipedii używają określenia "pozytron".
Dziwna interpretacja. Nie interesowałem się specjalnie i nigdy nie uznawałem się za osobę specjalnie kompetentną, ale zawsze mi się wydawało, że to "pozyton" jest bardziej poprawny niż to, co stosuje reszta świata. Ze względu na to właśnie, że nie ma czegoś takiego jak "pozytrywny". Zapożyczono dobrą ideę, a nie całą formę.
Cytat: Kwadracik w Wrzesień 16, 2011, 11:22:58Wg takiej zasady, kwazary powinny nazywać się "kwazystelaroradiowcami", a pierwiastek has powinno się przemianować na "warszaw", bo przecież oryginalne nazwy ustalane przez grupę odpowiedzialną za jakieś odkrycie trzeba zmieniać na polskie. Nawet nie pytam, co zrobić z "memem"...
Ja tam w przypadku zjawisk wyjątkowo dziwnych (takich jak kwazary, cząstki subatomowe czy laser) w swoich opracowaniach (sory za autyzm, ale opisuję wszystko i wszystkich) albo zapożyczam coś inaczej z greki, albo stosuję
coinage - wybijam nowe, aprioryczne słowo. Mem to u mnie menyma (z nowogreckiego "wiadomość", za wymową stylizowaną na starą grekę; μήνυμα), zaś cząstki subatomowe: weźmy kwark górny, u mnie to
hyaran. I o ile mogłem źle lub brzydko to wykonać, to samą ideę nazywania też mogliby zastosować. :<<
płacimy cenę ich braku wyobraźni ;/
Cytat: Kwadracik w Wrzesień 17, 2011, 08:26:09
CytatDziwna interpretacja. Nie interesowałem się specjalnie i nigdy nie uznawałem się za osobę specjalnie kompetentną, ale zawsze mi się wydawało, że to "pozyton" jest bardziej poprawny niż to, co stosuje reszta świata. Ze względu na to właśnie, że nie ma czegoś takiego jak "pozytrywny". Zapożyczono dobrą ideę, a nie całą formę.
Ale ktoś to wymyślił i ktoś to nazwał i cały świat to przejął. Tylko polskie preskryptole musiały coś wykombinować. Jeśli chodzi o terminologię, to akurat spójność międzynarodowa jest niekiedy przydatna.
Pewnie przez podobne kombinowanie cała terminologia związana z rachunkiem prawdopodobieństwa w polskim i angielskim jest zupełnie inna (a przynajmniej coś takiego mi się kojarzy jak kiedyś szukałem angielskich źródeł przy rozwiązywaniu pracy domowej z matematyki, niestety obecnie nie pamiętam już rachunku prawdopodobieństwa wcale).
A to nie jest np. tak, że w fizyce "czas" to "czas", a oznaczenie to "t"? Jeśli tego typu zjawiska masz na myśli, to to jest poronione. No ale ja tam wolę, by psa po polsku nazywano "pies", a nie "dog", i niech anglofony też się uczą łaciny, jak ma być międzynarodowo. Nie widzę powodu, dla którego stare i dobrze znane rzeczy mają mieć swoją własną, krótką i etymologicznie podstawową nazwę, a nowsze nie. Te stare ktoś też w końcu kiedyś wymyślił. Podobnie powinno być z innymi dziedzinami nauki. Przez to potem mamy takie kwiatki jak 폴란드
Pollandŭ czy ポーランド
Pōrando.
Ale ja tam nie wiem.
Cytat: Kwadracik w Wrzesień 17, 2011, 08:26:09Ale ktoś to wymyślił i ktoś to nazwał i cały świat to przejął. Tylko polskie preskryptole musiały coś wykombinować. Jeśli chodzi o terminologię, to akurat spójność międzynarodowa jest niekiedy przydatna.
Jednakże, nikt mi nie wmówi, że to co robi IUPAC jest dobre. Te ich systematyczne nazwy brzmią po prostu idjotycznie i nie trzeba jenjusza, by zobaczyć, że te ich potworki łamią podstawowe zasady morfologji jakiekolwiek języka. A ta ich naziolska internacjonalizacja i tak nie działa. Obcokrajowiec nie zrozumie ditlenku tak samo, jak nie zrozumie dwutlenku.
Jeśli chodzi o chemję to do międzynarodowego użytku są WZORY I SYMBOLE. Nazwy to już kwestja pojedynczych języków.
Naprawdę, PTCh powinno być mniej uległe w stosunku do idjotycznych ustanowień IUPAC. Mamy ładną, tradycyjną terminologję chemiczną. Jesteśmy jedną z nielicznych nacyj, które zastąpiło obce końcówki -id, -at własnymi -ek, -an. A zaprzepaszczamy to poprzez mieszanie tego z tymi internacjonalistycznymi bzdurami.
Cytat: Canis w Wrzesień 17, 2011, 08:37:35
No ale ja tam wolę, by psa po polsku nazywano "pies", a nie "dog"
Dla większości osób to jest jeden chien, bo jakoś ci, którzy o językach wiedzą mało, pamiętają o tym, że język służy po to, by można się było dogadać, a nie po to, by preskryptole mogli się dotykać.
Cytat: Fanael w Wrzesień 17, 2011, 10:29:51
Cytat: Canis w Wrzesień 17, 2011, 08:37:35
No ale ja tam wolę, by psa po polsku nazywano "pies", a nie "dog"
Dla większości osób to jest jeden chien, bo jakoś ci, którzy o językach wiedzą mało, pamiętają o tym, że język służy po to, by można się było dogadać, a nie po to, by preskryptole mogli się dotykać.
Trudno się zgodzić z tym założeniem, zwłaszcza, że język jest jednym z wyznaczników narodowości. I jakoś "ci, którzy o językach wiedzą mało", o tym wiedzą. Tylko nie kojarzą, co robić.
A język nie jest po to, by ludzie mogli się dotykać!
Wkurza mnie lag w soldacie, gdzie przelatuje mnie granat i po 2 szczęśliwych sekundach, że żyję, tracę połowę życia. Po czym dostaję między oczy od snajpera, który siedzi z Barrettem w krzakach 120 metrów dalej i wali na oślep.
also wkurza mnie to, że jestem chory
i wnerwia mnie to, że Ruscy nie uczą się angielskiego :(
[...........]
a mnie wkurza, gdy w artykułach, reklamach i innych tekstach codziennego użytku używane są angielskie słowa typu prosperity lub standby, podczas gdy mamy polskie słowa na to (dobrobyt, tryb czuwania). Że niby w ten sposób autor chce pokazać jaki jest światowy? wyedukowany?
@Kwadracik: Mówmy jeszcze "monoksyd hydrogenu". Łęgo liwi ten niuspik!
A kwazary nazwijmy nibiazdami!
---
Mnie wkurza, gdy nauczyciele przerabiając fonetykę prawie całą uwagę poświęcają kształtowi ust, całkowicie zaniedbując pozycję języka.
Wkurza mnie to, że wszyscy uczą się angielskiego właśnie dlatego, że wszyscy uczą się angielskiego.
Wkurza mnie to, że Anglofoni nie uczą się rosyjskiego.
Wkurza mnie serial Rodzinka.pl.
Cytat: Fēlēs w Wrzesień 17, 2011, 13:41:30
Wkurza mnie serial Rodzinka.pl.
Nie jesteś sam.
Cytat: Kwadracik w Wrzesień 17, 2011, 15:48:32Czemu nie? Pewnie gdyby nie chemiczni puryści, wydawałoby się to dzisiaj całkiem normalne.
Większość języków jednak ma kilka do kilkunastu rodzimych nazw dla pierwiastków. Czy to źle?
Cytat: Kwadracik w Wrzesień 17, 2011, 15:48:32Choć istniejący system tak bardzo mi nie przeszkadza, jest po prostu nieco koślawym kreolem rdzennie polskiego i, nazwijmy go, międzynarodowego.
Tylko który istniejący? Normalny czy IUPACowski (zmieniany co pięć dni)?
Poza tem, większość krajów (jakkolwiek nie brzmiałaby ich nomenklatura) raczej leją na tę IUPACowską i stosują to, co przyjęte od lat. A i u nas np. biolodzy czy żywieniowcy zwykle używają nazewnictwa, które oficjalnie jest już przestarzałe (np. na etykiecie taniego wina wciąż przeczytamy o "siarczynach", nie "siarczanach (IV)"). Tylko z tym cholernym kwasem de(z)oksyrybonukleinowym zrobiono tyle bajzlu o jedną literkę, która i tak przecież nie utrudniała obcym zrozumienia, o co chodzi. A tak przynajmniej było poprawnie z polsko-łacińską morfologją (boję się teraz, że wprowadzą deorganizację albo deinsekcję).
Moim zdaniem RJP powinna mieć jakieś słowo w kwestjach nomenklatury naukowej. Wiadomo, że to chómaniści, którzy się na naukach ścisłych nie znają, ale przynajmniej mogą pokazać, w którym terminie coś nie gra językowo (nawet jeżeli słabo wiedzą, co on znaczy). W końcu nawet ściśle naukowe termina są częścią naszego słownictwa i trafiają do słowników, więc ludzie "rządzący" naszym językiem też powinni mieć tu udział. No chyba, że ścisłowcy chcą utworzyć własny język.
CytatA i u nas np. biolodzy czy żywieniowcy zwykle używają nazewnictwa, które oficjalnie jest już przestarzałe (np. na etykiecie taniego wina wciąż przeczytamy o "siarczynach", nie "siarczanach (IV)").
No i wciąż mówimy o dwutlenku węgla i trójtlenku siarki, nie ditlenku czy tritlenku ani tlenku węgla (IV) i siarki (VI).
CytatMoim zdaniem RJP powinna mieć jakieś słowo w kwestjach nomenklatury naukowej.
Podobno do RJP trafiają również przedstawiciele innych nauk, nie tylko językoznawstwa.
Cytat: Kwadracik w Wrzesień 17, 2011, 17:16:16
Nie mówię, że źle, po prostu nie widzę konfliktu między używanie np. "siarka" na pierwiastek a "sulfat" na siarczek. Tego typu sytuacje są w angielskim, rosyjskim i pewnie paru innych językach, a i tak są stosowane w polskim przy nazewnictwie np. minerałów czy zjawisk fizycznych.
Angielski akurat ma "sulfur", więc się nie liczy. Ale rosyjski - owszem.
Z tym, że skoro już mamy te swoje tlenki czy siarczki, to trzeba raczej je chronić, a nie wywalać, bo "niepostępowe".
Choć oczywiście, nie uważam, że obecny, pośredni stan jest lepszy. Trzeba iść w jedną albo w drugą stronę, a moim zdaniem lepsza jest ta z bardziej rodzimym nazewnictwem. Lubię językowy nonkonformizm (mamy dość sporo własnej terminologji naukowej wbrew pozorom, wystarczy popatrzeć na interwiki, gdzie zwykle spośród szarości wyróżniają się polski i islandzki :P), a od międzynarodowości są wzory i symbole.
Cytat: Kwadracik w Wrzesień 17, 2011, 17:16:16Mówiłem o polskim w wydaniu, jakiego uczyłem się na chemii.
No właśnie, a to zależy od tego, kiedy się uczyłeś. Ale zgaduję, że na tyle wcześnie, że było wtedy normalniej, niż jest teraz.
Cytat: Kwadracik w Wrzesień 17, 2011, 17:16:16Ekhm... już wolę tradycyjnych polskich chemików stosujących tradycyjną polską terminologię - ale przynajmniej ludzi z danej dziedziny nauki stosujący jakąś normę dla danej dziedziny nauki na jakimś obszarze narodowościowym. RJP zabierające się za terminologię chemiczną... dobre. Chemicy stosujący się do zaleceń RJP... jeszcze lepsze.
Ale myślę, że pomoc ze strony RJP pomogłaby uprzątnąć bajzel, który chemicy stworzyli. To nie ma być dyktowanie sobie warunków, a raczej spółpraca. A właściwie, konsultacja przy jakichś większych reformach/zmianach.
Zwłaszcza, że to nie jest tak, że narzekają wszyscy inni, a chemicy wzdychają "Aaaach, jaka spaniała nowa nomenklatura!". Wcale nie! Wielu z nich też wkurza ten bajzel. Nawet nauczyciele chemji, których miałem, też narzekali na te ciągłe zmiany. Na przykład pani (kobieta raczej starszej daty), która mnie uczyła chemji w gimnazjum (czyli okres, w której chemja była jednym z moich ulubionych przedmiotów i pisałem z niej olimpjady) ogólnie tolerowała Stocka i na nim się opierała. Ale na nazwy typu "monotlenek diwodoru" zawsze reagowała pustym śmiechem.
Cytat: Kwadracik w Wrzesień 17, 2011, 12:08:20
O potworkach z liczbami w środku nie mogę się wypowiadać, bo chyba nie dałoby się stworzyć czegokolwiek, co brzmiałoby naturalnie (tak, wiem, że były na forum propozycje).
Jak musisz użyć liczb w środku (nawiasów, kropek, H, N-ów itp.), to już lepiej używaj nazwy "zwyczajowej", INN albo smiles... Nie jestem przekonany, żeby aż tak bardzo potrzeba było rzeczy typu (2S,3R,4S,5S,6R)-6-(hydroksymetylo)tetrahydro-2H-pirano-2,3,4,5-tetraol - i tak mało komu chce się łamać język na takim czymś (myślę, że w konwersacji zredukowało by się to zaraz do jakiegoś "tetraolu" czy "piranotetraolu" - jeżeli nie istniałaby oczywiście nazwa zwyczajowa). W sytuacjach, gdzie trudno jest wstawić wzór do tekstu, tak jak mówiłem, Smiles all the way (względnie wymyślić jakiś bardziej wizualnie atrakcyjny i przejrzysty system tego rodzaju). A i miejsca się zaoszczędzi. Usiłowanie zawarcia w nazwie całej struktury opisywanego przedmiotu to paranoja, która na szczęście ogranicza się do chemii.
W każdym bądź razie, te ditlenki w nieorganicznej to czystej wody preskryptywizm >:-(, który nie zwiększa zrozumiałości dla cudzoziemca w obecnej postaci, nie eliminuje żadnej dwuznaczności i naprawia to, co nie było zepsute.
W biologii z takimi tendencjami rozprawił się swego czasu św. Linneusz (Cyclamen orbiculato forlio inferne purpurascente > Cyclamen purpurascens). Chemia chyba wciąż czeka na swojego Linneusza.
CytatLepszym systemem byłoby pewnie używanie wszędzie rdzeni łacińskich* (tak zwykle robią anglofoni - sprawdź sobie opakowanie szamponu, są tam pewnie wymienione składniki aqua i carbon - choć jak podejrzewam, oni też mają masę odstępstw, z tym, że bycie na czele łańcucha terminologicznego pozwala im sobie czynić te odstępstwa normą).
Ta aqua to chyba wpływ łaciny farmaceutycznej, która u nas w końcu (też) występuje szczątkowo w receptach, u nich pewne formy się bardziej upowszechniły w zbliżonych kontekstach typu składy produktów różnych.
EDIT: inauguracyjny flejm chemiczny!
CytatWkurza mnie to, że wszyscy uczą się angielskiego właśnie dlatego, że wszyscy uczą się angielskiego.
Raczej się uczą, bo angielski jest na drugim(?) miejscu najpopularniejszym językiem na świecie.
Choć, jak uważasz, jaki język obowiązkowy powinien być w szkołach, w Polsce? :)
Cytat: Pingǐno w Wrzesień 18, 2011, 10:39:48Raczej się uczą, bo angielski jest na drugim(?) miejscu najpopularniejszym językiem na świecie.
A to drugie (?) miejsce zawdzięcza właśnie liczbie osób uczących się angielskiego. Ergo: wszyscy się uczą, ponieważ wszyscy się uczą.
I to mnie wkurza.
I wkurza mnie ten zachwyt, jaki to angielski jest łatwy i prosty, a jaki logiczny!
Gdy widzę w polskiej telewizji półanglojęzyczne programy dla dzieci, dostaję bezbarwnej zielonej gorączki.
Cytat: Pingǐno w Wrzesień 18, 2011, 10:39:48Choć, jak uważasz, jaki język obowiązkowy powinien być w szkołach, w Polsce? :)
Hmm...
Ostatnio zastanawiałem się, jakby to było, gdyby w szkołach nauczano PJM. Mogłoby wpłynąć pozytywnie na zdolności manualne, orientację przestrzenną, umiejętności językowe (z tej racji, że migowy jest diametralnie różnym językiem). I byłoby bardziej praktyczne niż zajęcia plastyczne i techniczne, dziś w oświecie obecne.
Cytat: Fēlēs w Wrzesień 18, 2011, 12:13:17
Ostatnio zastanawiałem się, jakby to było, gdyby w szkołach nauczano PJM. Mogłoby wpłynąć pozytywnie na zdolności manualne, orientację przestrzenną, umiejętności językowe (z tej racji, że migowy jest diametralnie różnym językiem).
otóż to.
"PJM i religioznawstwo do szkół!"
Cytat: Fēlēs w Wrzesień 18, 2011, 12:13:17
Cytat: Pingǐno w Wrzesień 18, 2011, 10:39:48Raczej się uczą, bo angielski jest na drugim(?) miejscu najpopularniejszym językiem na świecie.
A to drugie (?) miejsce zawdzięcza właśnie liczbie osób uczących się angielskiego. Ergo: wszyscy się uczą, ponieważ wszyscy się uczą.
I to mnie wkurza.
I wkurza mnie ten zachwyt, jaki to angielski jest łatwy i prosty, a jaki logiczny!
Gdy widzę w polskiej telewizji półanglojęzyczne programy dla dzieci, dostaję bezbarwnej zielonej gorączki.
Cytat: Pingǐno w Wrzesień 18, 2011, 10:39:48Choć, jak uważasz, jaki język obowiązkowy powinien być w szkołach, w Polsce? :)
Hmm...
Ostatnio zastanawiałem się, jakby to było, gdyby w szkołach nauczano PJM. Mogłoby wpłynąć pozytywnie na zdolności manualne, orientację przestrzenną, umiejętności językowe (z tej racji, że migowy jest diametralnie różnym językiem). I byłoby bardziej praktyczne niż zajęcia plastyczne i techniczne, dziś w oświecie obecne.
Wszyscy się uczą, bo kiedyś wszyscy zaczęli się uczyć, bo francuziki straciły pozycję na świecie i lingua
franca to teraz angielski. Śmieszy mnie to hejtowanie angielskiego i podważanie jego pozycji. Nie chcesz się go uczyć, proszę bardzo, ale potem nie miej pretensji, że nie potrafisz znaleźć pracy ;)
Tezy o PJM nie skomentuję.
Cytat: Kwadracik w Wrzesień 18, 2011, 13:32:31
CytatNo właśnie, a to zależy od tego, kiedy się uczyłeś. Ale zgaduję, że na tyle wcześnie, że było wtedy normalniej, niż jest teraz.
Tak czy inaczej, system siarczków i siarczanów oraz wsadzania cyferek wewnątrz słów był. Wydaje mi się, że di- zamiastu dwu- też mogło już być, ale nie pamiętam. I tak w chemii organicznej, gdzie wszystkie etyle, metyle i propan-butany są już zdecydowanie niepolskie, prefiks dwu- wygląda równie dziwnie jak di- w ditlenku...
W Małym Słowniku Chemicznym z '74 widzę polskie przedrostki w nieorganicznej, a w organicznej i takie, i takie (tetrahydrofuran, dwufenylotiokarbazon).
CytatWszyscy się uczą, bo kiedyś wszyscy zaczęli się uczyć, bo francuziki straciły pozycję na świecie i lingua franca to teraz angielski. Śmieszy mnie to hejtowanie angielskiego i podważanie jego pozycji. Nie chcesz się go uczyć, proszę bardzo, ale potem nie miej pretensji, że nie potrafisz znaleźć pracy ;)
Pudło. W trzech czwartych ogłoszeń o prace wymóg znajomości angielskiego to czczy wymysł, niepotrzebny do niczego w późniejszym zajęciu. Ktoś powie - a, pracuje się na komputerze, angielskie oprogramowanie. Pudło. W trzech czwartych przypadków można to opanować pamięciowo. Obsługiwałem angielskie oprogramowanie w przedszkolu, zanim opanowałem język.
Uczenie się angielskiego to nadmuchana bańka. Dużo więcej pożytku byłoby z różnorodnością w tej materii - rosyjski, niemiecki, angielski, hiszpański. Choć oczywiście, gdy ktoś chce być wszechstronnie wykształconym człowiekiem
(to moje określenie na to, czego wymagałbym od człowieka po LO, gdyby nie fakt, że idą tam ludzie z przypadku, bo dziś zrobić magisterium to jak splunąć), porządna znajomość angielskiego jest niezbędna. I łaciny, i francuskiego, i niemieckiego, i SCS - ech, jak to ogarnąć? :(
Z tymi językami to trochę przesadziłeś, bo nie każdy jest pod tym kątem uzdolniony, ale to prawda- różnorodność językowa by się przydała.
I różnorodność obecnie nie starcza - oprócz angielskiego wymaga się innego języka, i to coraz częściej. A angielski powinien być wpajany, choćby po to, żeby nie było dialogów jak w tramwaju
- two tickets
- yyy CZTERY ZŁOTE
tudzież
- excuse me, where's...
- <ucieka>,
nie sądzicie? :P
A obsługiwałeś angielskie oprogramowanie w przedszkolu bo się na tym a) wychowywałeś, b) miałeś mózg jak gąbka - chłonny jak gąbka, nie obrażam Cię :p - zresztą jak każdy dzieciak.
CytatZ tymi językami to trochę przesadziłeś, bo nie każdy jest pod tym kątem uzdolniony, ale to prawda- różnorodność językowa by się przydała.
Przesadziłem - mnie się to marzy, ale znajomość podstaw - czemu nie?
Cytat- two tickets
- yyy CZTERY ZŁOTE
tudzież
- excuse me, where's...
- <ucieka>,
- Dwa bilety?!
- [ʃkõp'pa]
W tramwaju zawsze ktoś się znajdzie, kto się będzie umiał porozumieć. Na dworcu w jednym okienku stale powinien być ktoś znający angielski. Ale nie popadajmy w przesadę. Wymaga się dwóch języków tylko dlatego, że nie chce się ruszyć głową, jak inaczej można odsiać te wszystkie CV.
Dilejt a nie delejt! :p
Cytat: zavadzky w Wrzesień 18, 2011, 20:49:45
tudzież
- excuse me, where's...
- <ucieka>,
Wypraszam sobie, ja miałem taką sytuację parę dni temu (tzn. ja byłem osobą drugą niestety) :P
Ale to nie znaczy, że nie wpojono mi angielskiego
(a właściwie sam sobie wpoiłem), bo jakoś
Kalevalę w tym języku umiałem przeczytać. Po prostu umieć angielski nie równa się umieć mówić po angielsku.
No dobra, raz gadałem z jakimiś Niemcami na Woodzie, pytali się mnie skąd polska germanofobia, i próbowałem im tłumaczyć coś o komunistycznej propagandzie. ale nie dość że i tak dukałem po słowie, to oczywiście byłem wtedy totalnie nawalony.
Cytat: Kwadracik w Wrzesień 19, 2011, 15:52:00
CytatDilejt a nie delejt! :p
Zgadza się, przepraszam :D
A ja jakem był mały mówiłem /delete/ ^^
Cytat: Galicjan w Wrzesień 19, 2011, 15:54:21A ja jakem był mały mówiłem /delete/ ^^
I dobrze - przynajmniej z jednym językiem (polskim) się zgadza. :-D
A ja widziałem to zapisane jako "Skap".
Cytat: Kwadracik w Wrzesień 19, 2011, 19:41:19
Kiedyś słyszałem jeszcze w pociągu "Skejp" na Skype'a.
Tylko raz? Pomyślałby kto, że jesteś statystycznym tutejszym no-life'em i rozmawiasz tylko z chomikiem...
Cytat: Kwadracik w Wrzesień 19, 2011, 19:41:19
Kiedyś słyszałem jeszcze w pociągu "Skejp" na Skype'a.
Moja koleżanka tak mówi. Mówi też /ejpul/ na MacBooka. :-X
Naprawdę niewiele rzeczy w ęzyku mnie wkurza, ale do tych wyjątków zalicza się coraz częstsze użycie "bynajmniej" zamiast "przynajmniej". No jakim trzeba być jełopem!
CytatNaprawdę niewiele rzeczy w ęzyku mnie wkurza, ale do tych wyjątków zalicza się coraz częstsze użycie "bynajmniej" zamiast "przynajmniej". No jakim trzeba być jełopem!
E, to już zaczyna wychodzić z użycia, bo sporo dział przeciwko temu wytoczono.
Tak, wymawiałem /dilejt/ :D.
Cytat: Towarzysz Mauzer w Wrzesień 20, 2011, 18:37:25
E, to już zaczyna wychodzić z użycia, bo sporo dział przeciwko temu wytoczono.
Zaczyna również wychodzić z "oryginalnego" użycia.
[...........]
co w ᴛʏᴍ zᴌᴇɢo? :ȷ
chodziło chyba raczej o coś takiego:
(http://a8.sphotos.ak.fbcdn.net/hphotos-ak-ash4/s720x720/298762_10150307309736172_668391171_8257219_718873928_n.jpg) (http://www.facebook.com/photo.php?fbid=10150307309736172&l=1fda1e2687)
[...........]
Cytat: varpho w Wrzesień 24, 2011, 14:58:09
chodziło chyba raczej o coś takiego:
Spoiler
(http://a8.sphotos.ak.fbcdn.net/hphotos-ak-ash4/s720x720/298762_10150307309736172_668391171_8257219_718873928_n.jpg) (http://www.facebook.com/photo.php?fbid=10150307309736172&l=1fda1e2687)
Ruhanen, heheheh.
Masz facebooka? English Upside Down też Cię drażni? :D
Cytat: zavadzky w Wrzesień 24, 2011, 22:00:50
Ruhanen, heheheh.
...
Cytat: zavadzky w Wrzesień 24, 2011, 22:00:50
Masz facebooka? English Upside Down też Cię drażni? :D
mam. EUD nie używam.
a ostatnio drażni mnie to, że połączyli "najnowsze" z "najważniejszymi".
i że jak wgrałem 1 zdjęcie do albumu, to pojawiła się informacja, jakobym wgrał 6 i na podglądzie były wcześniejsze zdjęcia. nie pojawiły się też moje pod nim komentarze, więc podejrzewam, że mało komu będzie się chciało oglądać to zdjęcie...
Cytat: zavadzky w Wrzesień 24, 2011, 22:00:50
[Ruhanen, heheheh.
Przebiję, dzisiaj wśród rzeczy których się dowiedziałem na imprezie było to, że prawosławni zzmiast INRI na krucyfiksach mają HUII.
(Czy jakoś tak...)
Cytat: spitygniew w Wrzesień 24, 2011, 23:13:57
Cytat: zavadzky w Wrzesień 24, 2011, 22:00:50
[Ruhanen, heheheh.
Przebiję, dzisiaj wśród rzeczy których się dowiedziałem na imprezie było to, że prawosławni zzmiast INRI na krucyfiksach mają HUII.
(Czy jakoś tak...)
nie no, tzn. jeszcze zależy pewnie, w jakim języku, ale np. po rosyjsku jest ИНЦИ [car zamiast króla].
po ukraińsku zamiast И będzie pewnie I, więc ktoś niepiśmienny cyrylicznie zobaczył "IНЦI", co odczytał "IHUI"...
co do INRI, to ciekawostką jest to, że jedna z wersji hebrajskich tego skrótu jest tożsama ze świętym tetragrammatonem. ale kiedy pominie się rodzajniki i spójniki, to podobieństwo znika.
zaraz jeszcze coś tu dam na temat INRI, ale to w innym wątku, żeby nie pogłębiać chaosu...
Kurwa, jacyś jebani nacjonaliści mi rozpierdalają moją słowiańską gupę na FB.
Przepraszam za słownictwo, tego się nie da inaczej stwierdzić.
A jutro: Ciupak narzeka, że jakieś komuchy trolują mu na blogasku.
Sugerujesz że jestem nacjonalistą?
Yyy, wyguglałem Ueto ve Valas i ty nie jesteś Dynozaurem o_O. Przestańcie ciągle zmieniać nicki!
Dlaczego Mścisław miałby być mną?
Jak wejdziesz na moje konto to i tak jest napisane "Mścisław Ruthenia".
Cytat: Galicjan w Wrzesień 27, 2011, 14:48:56
Jak wejdziesz na moje konto to i tak jest napisane "Mścisław Ruthenia".
Nie.
Cytat: Dynozaur w Wrzesień 27, 2011, 14:03:37
Dlaczego Mścisław miałby być mną?
Po prostu trójca Ruthenia/Pruthenia/Dynozaur czasem mi się zlewa.
Cytat: Galicjan w Wrzesień 27, 2011, 14:48:56
Jak wejdziesz na moje konto to i tak jest napisane "Mścisław Ruthenia".
To się pokazuje tylko administratorom, moderatorom i tobie :P
No sobie
Cytat: Dynozaur w Wrzesień 27, 2011, 14:03:37
Dlaczego Mścisław miałby być mną?
Bo ma w profllu "naczelny konserwatysta forum"? Mścisław, nie przesadzaj!
To Dyno ma monopol na konserwatyzm?
Na naczelny - tak.
Raczej na chory.
Whatevah.
Cytat: Fanael w Wrzesień 27, 2011, 16:21:57
Cytat: Galicjan w Wrzesień 27, 2011, 14:48:56
Jak wejdziesz na moje konto to i tak jest napisane "Mścisław Ruthenia".
To się pokazuje tylko administratorom, moderatorom i tobie :P
Ehh... ^^
Jak ktoś śledzi polską scenę językotwórczą, to się skapnął. :-)
Wkurwia mnie niezmiernie spot PO, w którym Radzió Sikorski gada:
"O tym są te wybory. O pieniądzach dla kraju..."
Jak, do kurwy nędzy, wybory mogą być "o czymś"? To bez sensu. Przypomina mi to angielską konstrukcję typu "It's about money" = Chodzi o pieniądze. Ale po polsku się tak NIE MÓWI, jest to zupełnie niegramatyczne. Powinno być: "W tych wyborach chodzi o pieniądze...".
Czy w Yiddishu istnieje podobna konstrukcja? Może Radzió podłapał to od żony (bo nie sądzę, by był to wpływ angielskiego).
A mnie wkurza "urlop tacierzyński" skoro już o wyborach mowa...
A ja myślałem, że tu mówimy co nas wkurza w języku.
Cytat: Pingǐno w Wrzesień 29, 2011, 17:12:54
A ja myślałem, że tu mówimy co nas wkurza w języku.
no przecież o tym mówimy.
urlop może być co najwyżej "pacierzyński".
Cytat: varpho w Wrzesień 29, 2011, 17:15:02
Cytat: Pingǐno w Wrzesień 29, 2011, 17:12:54
A ja myślałem, że tu mówimy co nas wkurza w języku.
no przecież o tym mówimy.
urlop może być co najwyżej "pacierzyński".
Chwila, ano fakt. :P
To co mieli wymyślić zamiast "urlopu tacierzyńskiego"? "Męski urlop macierzyński"? "Urlop ojcieczyński"?
Ojcowski DKN.
Cytat: kmitko w Wrzesień 29, 2011, 17:48:42
Ojcowski DKN.
to
Faktycznie, urlop "pacierzyński" się broni.
Ale zrównywanie pacierza z macierzą jest durne. Macierz to normalne rozwinięcie prasłowiańskiego "mać" (które było r-tematowe, oczywiście), a pacierz to już zapożyczenie z łaciny, niezwiązane.
Ojcowski i już. Brzytwa Ockhama, DKN!
Niby wiadomo że "macierzyński" od "maci/materi", ale gdyby założyć że od "mater", to "pacierzyński" byłob ok.
Zaraz zrobicie od tego pater papieski... :D
Wkurza mnie pisownia słowa "varsavianistyka".
Co prawda uważam się za warsawjanistę (biernego), ale pisownia tego wyrazu jest idjotyczna - skoro słowo jest spolszczone, to obce chwyty ortograficzne się wywala. Chyba po prostu ktoś uznał, że tak jest "fajniej".
Cytat: Dynozaur w Wrzesień 30, 2011, 19:58:50
Wkurza mnie pisownia słowa "varsavianistyka".
Co prawda uważam się za warsawjanistę (biernego), ale pisownia tego wyrazu jest idjotyczna - skoro słowo jest spolszczone, to obce chwyty ortograficzne się wywala. Chyba po prostu ktoś uznał, że tak jest "fajniej".
??? ??? ???
Okurwości.
http://www.varsavianistyka.pl/
Jakby MNiSW nie miało już na co wydawać pieniędzy.
Cóż, w pracach językoznawczych co i rusz napotyka się stworki w rodzaju "deminutivów" (nie do końca przetrawione latynizmy)...
Cytat: pittmirg w Wrzesień 30, 2011, 21:55:47
Cóż, w pracach językoznawczych co i rusz napotyka się stworki w rodzaju "deminutivów" (nie do końca przetrawione latynizmy)...
tak, np. nazwy przypadków...
albo - w języku ogólnym - coś takiego jak "audit".
Co to (http://de.wikipedia.org/wiki/Donau_City) za hybrydy?! (http://www.hanzatower.pl/)
Ja takie zjawiska nazywam "eurosnobizmem".
To że Zawadzi uciekł z grupy słowiańskiej na FB i będzie nudno :/
To, że domyślna czcionka na forum to Verdana, która (przynajmniej u mnie) z pisma ormiańskiego zawiera tylko dwie litery - małe "d" i "r". A co za tym idzie, teksty w owej minuskule nie wyglądają najlepiej.
http://jezykotw.webd.pl/f/index.php?topic=36.0
Europocentryzm zakradł się nawet do głupiego wykresu podziału morfemów w podręczniku akademickim (Renata Grzegorczykowa,
Wstęp do językoznawstwa):
CytatMorfemy fleksyjne (...) występują na końcu
Aha, czyli suahili nie zalicza się do języków.
Cytat: Fēlēs w Październik 09, 2011, 20:07:28
To, że domyślna czcionka na forum to Verdana, która (przynajmniej u mnie) z pisma ormiańskiego zawiera tylko dwie litery - małe "d" i "r". A co za tym idzie, teksty w owej minuskule nie wyglądają najlepiej.
U mnie działa, jakiego używasz systemu?
(http://kwejk.pl/ads/szybszypc/4.jpg)
tak, wkurza mniebie, ale co innego...
Jest taki jeden...
Że Ziobrę z PiSu wyrzucili :/
Tak?
To PiS się rozpadnie...
Dobra nasza. :)
Cytat: Lwowi Kulmatycki w Listopad 04, 2011, 20:17:49
Cytat: Henryk Pruthenia w Listopad 04, 2011, 20:03:45
Tak?
To PiS się rozpadnie...
Dobra nasza. :)
-.-
PiS jest zagrożeniem dla pluralizmu w Polsze. I póki ja tu, to ja nie chcę PiSu. Oj nie.
Cytat: Henryk Pruthenia w Listopad 04, 2011, 20:23:00
Cytat: Lwowi Kulmatycki w Listopad 04, 2011, 20:17:49
Cytat: Henryk Pruthenia w Listopad 04, 2011, 20:03:45
Tak?
To PiS się rozpadnie...
Dobra nasza. :)
-.-
PiS jest zagrożeniem dla pluralizmu w Polsze. I póki ja tu, to ja nie chcę PiSu. Oj nie.
Póki ja tu, nie chcę republiki ludowej.
Пока я жив, я тоже не хочу коммунистов у власти. Ни неонацистов. :p
Cytat: Lwowi Kulmatycki w Listopad 04, 2011, 20:17:49
Cytat: Henryk Pruthenia w Listopad 04, 2011, 20:03:45
Tak?
To PiS się rozpadnie...
Dobra nasza. :)
-.-
Może wreszcie jakaś powstanie poważna polska partia prawicowa.
Cytat: Fēlēs w Listopad 04, 2011, 20:46:16
Cytat: Lwowi Kulmatycki w Listopad 04, 2011, 20:17:49
Cytat: Henryk Pruthenia w Listopad 04, 2011, 20:03:45
Tak?
To PiS się rozpadnie...
Dobra nasza. :)
-.-
Może wreszcie jakaś powstanie poważna polska partia prawicowa.
Już jest prawica RP.
Tak prawdę mówiąc, to jeżeli Ziobro założy partię, to będe na nią głosował.
Cytat: Mścisław Kulmatycki w Listopad 04, 2011, 19:57:50
Że Ziobrę z PiSu wyrzucili :/
I Cymańskiego. Chyba właśnie w PiS-ie znikło już całkowicie jego lewicowe skrzydło, i tak już mocno nadwątlone po śmierci ś.p. Lecha Kaczyńskiego...
Wkurwia mnie, jak na HISTORYCZNYCH mapach widzę nazwy typu: Dniepropetrowsk, Kętrzyn, Wołgograd, Bratysława, Tallin it.p. jako jedyne podane.
Jeżeli są podane w nawiasach obok nazw z epoki - to toleruję. Ale jak np. na mapie pokazującej świat z XVIII wieku widzę tylko i wyłącznie nazwy z XX wieku, to mnie trafia jasny wkurw.
Jeśli kiedykolwiek zobaczę mapę II RP, na której zamiast Stanisławowa jest Iwano-Frankiwsk - spalę publicznie, jak Boga kocham.
[...........]
Cytat"h", co było bodajże bezdźwięczne
O ile wiem, to w polskim nie istniało dźwięczne "h". Pojawiło się dopiero przez (m.in. kresowe) zapożyczenia i takie "hałaśliwe słowa".
CytatCzy mam tutaj słuszność wkurzając się na ortografię polską?
No ja myślę. Czemu ntp. nie mamy osobnej litery na zapożyczone "k" lub "s"?
Bo kiedyś to było dźwięczne?
Temu?
Cytat: Ghoster w Listopad 06, 2011, 15:18:08
Powie mi ktoś, dlaczego śmiechu nie zapisuje się jako "cha-cha", skoro było ono zawsze bezdźwięczne, tylko przez "h", co było bodajże bezdźwięczne? Tak samo; dlaczego "alkohol" a nie "alkochol", i tym podobne rzeczy? Czy mam tutaj słuszność wkurzając się na ortografię polską?
zaraz zaraz, ale przecież w polszczyźnie dźwięcznemu "h" odpowiada zwykle - przynajmniej w zapożyczeniach wschodniosłowiańskich - <h>, a nie <ch>...
to w esperancie jest na odwrót, gdzie dźwięczną głoskę zapisuje się literą diakrytykowaną <ĥ>.
Hej, hej, jeszcze raz. Czyli jak jest?
h [h]
ch [x]
- czy na odwrót?
Cytat: Henryk Pruthenia w Listopad 06, 2011, 15:30:12
Bo kiedyś to było dźwięczne?
Temu?
...
Powiedz ty mi, od kiedy polski ma
g > h.
Cytatto w esperancie jest na odwrót, gdzie dźwięczną głoskę zapisuje się literą diakrytykowaną <ĥ>.
W esperancie jest tak samo:
horo /horo/ < łac. hōra
ĥoro /xoro/ (a. koruso) < łac. chorus
g > h nigdy nie miał.
Ale kiedyś głoska /h/ przedostała się do polszczyzny. A potem zlała sie z /x/...
[...........]
ɣ :O
Aɦa...
Parę osób wymawiało. Chyba Kwadracik. Jak nie, to zwracam honor.
A dlaczego tak pisać?
Poniewasz, niektuży luzdie by nie pszeżyli takiego zapisu... I jest toto chistorycznie poprawne. Sądzę, że chisterycznie tesz.
Cytat: varpho w Listopad 06, 2011, 15:35:02
to w esperancie jest na odwrót, gdzie dźwięczną głoskę zapisuje się literą diakrytykowaną <ĥ>.
heh, tak spojrzałem na tą literę i się zacząłem zastanawiać, czy ipański symbol <ɦ> dla dźwięcznej krtaniowej nie jest jakoś motywowany tym esperanckim glifem?
Cytat: Ghoster w Listopad 06, 2011, 16:04:52CytatHej, hej, jeszcze raz. Czyli jak jest?
h [h]
ch [x]
- czy na odwrót?
To w ogóle ktoś na tym forum wyróżnia jeszcze w wymowie te dwa dźwięki?
Yyy... ja?
Cytat
To w ogóle ktoś na tym forum wyróżnia jeszcze w wymowie te dwa dźwięki?
Ja, jak mni najdzi óchota.
CytatAle kiedyś głoska /h/ przedostała się do polszczyzny. A potem zlała sie z /x/...
Nie sądzę, aby polski rozróżniał (fonemicznie!) kiedykolwiek te dwa dźwięki. Już raczej jako "h" zapisywano /x/ odpowiadające obcemu /h/.
CytatNo właśnie; dlaczego? Przecież w germańskich czy romańskich nie było dźwięcznego "h".
Podążając za tamtym przykładem:
horoskop /x/, z łac.
hora /h/
chór /x/, z łac.
chorus /kʰ/
CytatTo w ogóle ktoś na tym forum wyróżnia jeszcze w wymowie te dwa dźwięki? Mi chodzi o to, że raczej nikt nigdy nie mówił "alkoɣol", więc dlaczego to zapisywać przez "h"?
Dlatego, że "h" nie było wymawiane nigdy [ɣ]. Te litery nie różniły się wymową, tylko pochodzeniem.
Na kresach wymawiano "h" jako [ɦ], ale to wpływ języków ościennych. W ogólnopolskim [h] nie było nigdy fonemem.
Zaś z tego, co słyszę, to może być domyślnym wariantem polskiego /x/ (i "ch", i "h"), zwłaszcza przed otwartymi samogłoskami. I może być: [h]ałas, [x]uk, [xʲ]ichot.
Wiesz. W niektórych rejonach nadal te dźwięki rozróżniają...
A co mnie wkurza?
http://mp3-music.su/?q=%D1%EB%EE%F2&page=3
«астановись» ;/
Cytat: Ghoster w Listopad 06, 2011, 16:04:52
Cytatzaraz zaraz, ale przecież w polszczyźnie dźwięcznemu "h" odpowiada zwykle - przynajmniej w zapożyczeniach wschodniosłowiańskich - <h>, a nie <ch>...
No właśnie; dlaczego? Przecież w germańskich czy romańskich nie było dźwięcznego "h".
CytatHej, hej, jeszcze raz. Czyli jak jest?
h [h]
ch [x]
- czy na odwrót?
To w ogóle ktoś na tym forum wyróżnia jeszcze w wymowie te dwa dźwięki? Mi chodzi o to, że raczej nikt nigdy nie mówił "alkoɣol", więc dlaczego to zapisywać przez "h"?
W ogóle to rozdarłem się na pół. Czy przypadkiem w polszczyźnie nie było tak, że "h" oznaczało [ɣ], a "ch" oznaczało [x]?
Ja wymawiam "h" jako [h]. Ale conlanger-apriorysta sie nie liczy.
Na temat:
(http://i1.kwejk.pl/site_media/obrazki/2011/11/ae01f5ce3c3e702003d3f1f01bc85431.png?1320537165)
@Henryk: Przez wpływ czeski albo ruski.
@Canis: Bëło. (http://www.conlanger.fora.pl/inne,6/humor-ciekawostki-i-wtf-lingwistyczne,900-720.html)
Cytat: Fēlēs w Listopad 06, 2011, 17:47:55
@Henryk: Przez wpływ czeski albo ruski.
Wiem.
Ale są rozróżniane. A możę weźniemy obrazek i powycinamy niektóre elementy? Wtedy,racja, nigdy czegoś takiego nie było...
To może źle się wyraziłem.
Ortograficzne różnicowanie "h" od "ch" nie ma związku z żadnym procesem zaszłym w historii języka polskiego, jak miało to miejsce w przypadku "rz"-"ż" czy "ó-u".
To racja.
Ale dźwięk «h» przywędrował był z zapożyczeniami, i w nich siedział. I istniał. Więc jest powód rozróżniać. Choć inną sprawą jest dysproporcja:
Cecha jest nieobatycznie więcej nad same ha
CytatAle dźwięk «h» przywędrował był z zapożyczeniami, i w nich siedział. I istniał. Więc jest powód rozróżniać.
Taki sam powód, jak rozróżniać "sh" w
show od "sz" w
szerokości.
Albo avatar od walizki...
:)
Cytat: Canis w Listopad 06, 2011, 17:44:06
(http://i1.kwejk.pl/site_media/obrazki/2011/11/ae01f5ce3c3e702003d3f1f01bc85431.png?1320537165)
http://www.conlanger.fora.pl/inne,6/humor-ciekawostki-i-wtf-lingwistyczne,900-720.html#55577 (http://www.conlanger.fora.pl/inne,6/humor-ciekawostki-i-wtf-lingwistyczne,900-720.html#55577)
Śmiesznie by było, gdyby zaczęli tak rzeczywiście pisać...
Może to pierdół, ale naprawde mnie zirytował. Przy okazji omawiania fonetyki historycznej prasłowiańskiego na zajęciach, zadałem wykładowcy pytanie, dlaczego twierdzi się, jakoby pie. nie posiadał sonantów twardych i miękkich, które to rozróżnienie powstało dopiero w bałtosłowiańskich, mimo że nie ma żadnych sensownych tego powodów. Nie prościej założyć, że istniało już w pie., a w pozostałych językach zanikło? Wykładowca przyznał że rzeczywiście, ale jest to dowód ex silencio, czyli może istniało tam uwarunkowanie fonologiczne, którego jeszcze nie odkryliśmy.
Ktoś tu chyba nie słyszał o brzytwie Ockhama...
Ahm, a brak zapisków w praindoeuropejskim dowodzi, że Indoeuropejczycy żyli w silentio zupełnej... :-P
A co było, Kwadraciku, pomiędzy etapem ie. a bałtosłow.? Sonanty losowo rozpadały się raz to na "ur ul", raz to na "ir il" czy skąd to rozróżnienie? Czy też sonanty ie. i bałtosłow. pochodzą z zupełnie różnych bajek?
Cytat: Kwadracik w Listopad 07, 2011, 23:17:30
Dlatego, że ta opozycja w słowiańskich powstała na skutek redukcji krótkich /i u/ (zachowanych w innych językach) do jerów...? Czy ja tu czegoś nie rozumiem?
Nie nie, sonanty w późnym prasłowiańskim powstały wtórnie (zresztą na nie całym obszarze, we wschodniosłow. masz tam regularne kontynuanty jerów) z grup
ъR ьR, a te z kolei z
uR iR, na które przeszły odpowiednio sonanty twarde i miękkie.
Cytat: spitygniew w Listopad 07, 2011, 19:07:47
Może to pierdół, ale naprawde mnie zirytował. Przy okazji omawiania fonetyki historycznej prasłowiańskiego na zajęciach, zadałem wykładowcy pytanie, dlaczego twierdzi się, jakoby pie. nie posiadał sonantów twardych i miękkich, które to rozróżnienie powstało dopiero w bałtosłowiańskich, mimo że nie ma żadnych sensownych tego powodów. Nie prościej założyć, że istniało już w pie., a w pozostałych językach zanikło? Wykładowca przyznał że rzeczywiście, ale jest to dowód ex silencio, czyli może istniało tam uwarunkowanie fonologiczne, którego jeszcze nie odkryliśmy.
Ktoś tu chyba nie słyszał o brzytwie Ockhama...
A jest jakiś współczesny język z sonantami twardymi i miękkimi?
http://en.wikipedia.org/wiki/Indo-European_sound_laws
A wersja z labiowelarnymi to błąd na Wikipedii?
Cytat: Kwadracik w Listopad 08, 2011, 16:55:42Po drugie: do takiego rozróżnienia w spółgłoskach sylabicznych PIE musiałby najpierw mieć je w spółgłoskach niesylabicznych
Dlaczego? Tradycyjnie rekonstruowany prasłowiański ma rozróżnienie tylko dla zgłoskotwórczych.
Czy tylko mnie wkurwia konstrukcja "każdy jeden"? Co to za potworek syntaktyczny?
Pewnie kalka z angielskiego.
Ja słyszałem, że z niemieckiego, a cóż...
Nie widzę, co w tym potwornego.
Myśl jak Dynozaur.
Cytat: kmitko w Listopad 12, 2011, 15:05:11
Pewnie kalka z angielskiego.
Że niby od "everyone"? Nie sądzę, pełni innę funkcję składniową.
Cytat: Fēlēs w Listopad 12, 2011, 15:12:41Nie widzę, co w tym potwornego.
Bo po chuj ten "jeden"?
Cytat: Fēlēs w Listopad 12, 2011, 15:12:41
Ja słyszałem, że z niemieckiego
hm, czyli fonetycznie zapożyczone "jeder" 'każdy', które to słowo w części przypadków ma formę "jeden"?
ciekawe by to było...
CytatBo po chuj ten "jeden"?
Bo tak. Bo języki niekoniecznie działają "logicznie". Bo języki lubią nadmiarowość.
Aż przypomniał mi się żart o pewnym Semicie, który zamierzał napisać telegraf do swej żony. I z racji oszczędności skracał ów telegraf, aż w końcu nie wysłał go wcale.
Cytat: varpho w Listopad 13, 2011, 17:31:51hm, czyli fonetycznie zapożyczone "jeder" 'każdy', które to słowo w części przypadków ma formę "jeden"?
ciekawe by to było...
Częściowo fonetycznie, częściowo semantycznie:
einsem. jederfon. ->
każdy jedenfon.+sem..
Cytat: Fēlēs w Listopad 13, 2011, 17:43:11Bo tak. Bo języki niekoniecznie działają "logicznie".
Oczywiście, ale po co kurwa mnożyć byty. Już jest opozycja wszyscy vs. każdy - wprowadzenie tu jakiegoś "jednego" tak naprawdę nic nie wnosi.
Cytat: Fēlēs w Listopad 13, 2011, 17:43:11Bo języki lubią nadmiarowość.
To nie reguła. Równie często języki pozbywają się redundantnych element.
No, widzisz, polski jakoś ma nadmiarowości bez liku - poczynając od tych standardowo europejskich ("wczoraj byłem", "teraz widzę"; "dwie ręce", "trzy domy"), na tych rzadszych (uzgadnianie formy przymiotnika z rzeczownikiem, wielokrotne przeczenie), więc nie mów mi, że nie jest to regułą chociażby dla naszego języka.
A tak odbiegając od tematu, czy częste korzystanie z redundancji może wynikać ze złożonego systemu fonologicznego (to, co może umknąć z dźwięku, morfologią się nadrabia)?
Takie rzeczy powstają przez dążność do wyrazistości - dlatego też końcówka celownika męskich -owi wyparła -u, w gwarach powstały przyimki popo i popod, a nawet formy bosso czy do lassa.
Cytat: kmitko w Listopad 12, 2011, 15:05:11
Pewnie kalka z angielskiego.
À propos kalki z angielskiego.
Część klasy mej zastanawiała się, jak się mówi - na dwór czy na pole? W końcu doszli do tego, że mówi się "na zewnątrz". Ale dwaj koledzy zaprotestowali, że to jest od angielskiego
outside. Ja nie wiem, jakie oni tu widzą podobieństwo, ale co kto lubi.
Mnie to, że w reklamach Kredytu Rolniczego używa się rzeczowników na równi z czasownikami. Jakoś nigdy wcześniej nie słyszałem konstrukcji typu "lubię czekoladę i mieć przyjaciół", która brzmi dla mnie zupełnie obco.
[...........]
Cytat: Fēlēs w Listopad 15, 2011, 20:29:00
Mnie to, że w reklamach Kredytu Rolniczego używa się rzeczowników na równi z czasownikami. Jakoś nigdy wcześniej nie słyszałem konstrukcji typu "lubię czekoladę i mieć przyjaciół", która brzmi dla mnie zupełnie obco.
myślę, że to celowy zabieg, ale rzeczywiście mierżący.
z reklam, które mnie ostatnio wyprowadzają z równowagi, to przede wszystkim "wszystko na tip-top", "jestem kobietą, nie zmywarką!" i "gdy w pieluszkach pampers śpiiiisz".
no i już się wyprowadziłem z równowagi. :|
"jesem kobietą, nie zmywarką!" jest na prawdę na tip top...
A mnie rozbawiły reklamy świąteczne przerywające moim braciom (i mi, oczywista!) Toma i Jerry 'ego
Cytat: Henryk Pruthenia w Listopad 15, 2011, 23:09:29
A mnie rozbawiły reklamy świąteczne przerywające moim braciom (i mi, oczywista!) Toma i Jerry 'ego
Oglądasz Toma i Jerry'ego? Oo
Na Tomma i Jerry'ego nigdy nie jest się za starym. xD
CytatTakie rzeczy powstają przez dążność do wyrazistości - dlatego też końcówka celownika męskich -owi wyparła -u, w gwarach powstały przyimki popo i popod, a nawet formy bosso czy do lassa.
Dobrze, ale w jaki sposób
bosso jest dążnością do wyrazistości?
(Bo
popod jest mi żywo znane, jako że jedna z moich babć mówi gwarą pogranicza żywiecko-krakowskiego i wcale a wcale mię to nie wkurza. A! Używa też formy
szewiec!).
Mnie wkurza to, że nigdy nie rozumiałam Muminków!
Muminki, Smerfy, Gumisie - trzy bajki mające w tytule sam neologizm (nazwę dziwnego wymyślonego stworzenia) w l. mnogiej, trzy znienawidzone me bajki dzieciństwa.
Jak na ironię, miałem wtedy w zwyczaju bawić się w zabawę polegającą na "nagrywaniu" (a właściwie reżyserowaniu/odgrywaniu) serialu pt. "Maluśnicy".
Gumisie skaczą tam i siam
Gumisie były i są fajne !
Zbyt wyskokowe, msz.
w sumie masz rację ;)
Kocham Gumisie ^^
W imieniu fankluba Gumisiów rządam przeprosin!
A Smerfy, Wilk i Zając, Muminki...
Stary jestem, ale i tak to lubię. Cytując swojego znajomego "Walić system!". I walę system - oglądam bajki! :D
A ja tam jedyne bajki dla dzieci jakie toleruję, to Looney Tunes/Merrie Melodies. Ale to może dlatego, że jak powstawały to wcale nie były dla dzieci...
P.S. A, i oczywiście całą twórczość Texa Avery'ego z czasów MGM. Chociaż, kto jej nie lubi?
Może mnie to nie do końca wkurza, ale nasza pani od polskiego powiedziała, że w drugiej klasie będziemy pracować nad poprawnym formatowaniem tekstu na komputerze. A wczoraj na platformie e-learningowej (fuj!) ukazała się wiadomość jej autorstwa. Nie będę przytaczał dokładnie, ale:
Cytatponiedziałek ( 21 listopada)
Cytato godz. 13.00
A kropka gdzie?
Cytat[...] będziemy omawiać to i to- przynosimy to i to.
Cytat,,Mały Książe"
Cytat: тоб рiс тоб w Listopad 20, 2011, 13:19:21
Cytato godz. 13.00
A kropka gdzie?
Czuję się głupi - o co chodzi w tym przypadku?
Cytat: Silmethúlë w Listopad 20, 2011, 13:24:05
Cytat: тоб рiс тоб w Listopad 20, 2011, 13:19:21
Cytato godz. 13.00
A kropka gdzie?
Czuję się głupi - o co chodzi w tym przypadku?
Że kropki na końcu zdania nie było. Fakt, powinienem był napisać:
Cytat[...] o godz. 13.00
youtubowe spolszczenie "możesz pominąć tę reklamę w ciągu 5 sekund" - za każdym razem boję się, że jeśli w ciągu tych pięciu sekund jej nie pominę, to mi na stałe zostanie...
Wkurwiają mnie ahistoryczne imitacje słowiańskich imion.
(To a propos aresztowania [i uwolnienia] niejakiego jenerała Grzybomira C.)
Gromosława.
zdaje mi się, że już się tu na to żaliłem, ale nie mogę znaleźć...
wkurza mnie, że często w papierowej prasie fakt istnienia czegoś w internecie jest uznawany za coś niebywałego [tak jakby zrobienie strony czy założenie grupy byłoby czymś niezwykłym].
np. ostatnio w jednym numerze "Newsweeka" [47/2011]:
"Lotnisko w Castellón kosztowało 150 milionów euro, ma pas startowy i halę odlotów. Utrzymuje nawet efektowną stronę internetową. Jest tylko jeden problem. Nie ma samolotów, personelu ani pasażerów." [s. 66]
[...........]
Przez ł
[w]
"vikend" dla mnie zawsze jakiś taki siołowaty był.
[w]
Cytat: Mścisław Kulmatycki w Listopad 28, 2011, 19:38:06
"vikend" dla mnie zawsze jakiś taki siołowaty był.
Mi się zawsze vikend kojarzył z końcem ery Wikipedii, ale ja dziwny jestem.
PS Czy tylko ja po angielsku wymawiam [ˌvɪkɪˈpiːdɪə]?!
[...........]
Nieodmienianie jednostek.
Pięć wolt, dziwko.
Cytat: Ghoster w Listopad 28, 2011, 18:39:15
...A tak właściwie; jak wymawiacie po polsku "weekend"? Przez [w] czy przez [v]?
przez [w].
Mnie wkurza to, że na zajęciach z SCS-a babka każe nam pisać oryginalną cyrylicką majuskułą, a gdy na pierwszym zadaniu domowym użyłem współczesnej kursywy, odebrała mi za to punkty. Powiedziałem jej, że to tak, jakby łacinę klasyczną można było zapisywac tylko dużymi literami, bo Rzymianie nie znali minuskuły, ale i tak się upiera.
Poza tym każe nam używać wyłącznie łacińskiej terminologii, podczas gdy jestem przyzwyczajony jeszcze z podstawówki do naszych swojskich mianowników i liczby pojedynczej. Chciałem też zripostować, że to jak gdyby na biologii kazali mówić tylko Canis domesticus zamiast "pies", ale się już powstrzymałem. :-*
Cytat: spitygniew w Listopad 30, 2011, 11:43:43
Mnie wkurza to, że na zajęciach z SCS-a babka każe nam pisać oryginalną cyrylicką majuskułą, a gdy na pierwszym zadaniu domowym użyłem współczesnej kursywy, odebrała mi za to punkty
jak zapisywałeś jusy?
Hmm, ja stworzyłem sobie sam kursywne jusy dla swoich potrzeb, ale to nic oficjalnego, próbka jest gdzieś w temacie pism odręcznych.
Ale też wydaje mi się, że jusy raczej na tyle utrudniają pisanie kursywą scsu, żeby jej nie stosować na studiach - tak tylko, żeby zachować jednoznaczność tego, co się pisze.
Dobrze że wam nie każą obdzierać biednych cielaków ze skóry.
Mnie jedynie wnerwia, jak ktoś w kontekście SCSa używa "я", zwłaszcza jako [ja]. Razi mnie to jak cholera. Wiem, że winny temu jest Unicode, gdzie umieszczono ligaturę I-A dopiero w wersji 5.1 (trzeba mieć Windows 7, żeby to obsłużyć). Ale można sobie inaczej poradzić - np. używać іа (tak samo proteza, ale przynajmniej jako-tako zgodna wizualnie).
Jeżeli ktoś chce bardzo używać "я" w SCSie, to niech używa w miejsce "ѧ", bo od tej litery właśnie się grażdańskie "я" wywodzi. Używanie я i ѧ jednocześnie to rażący anachronizm.
Ale co do samego SCSa w stylu grażdańskim - I'm so okay with this. Powiem więcej, nadużywanie klimentowicopodobnych czcionek zalatuje mi pewnym snobizmem (i bywa nieczytelne). Denerwuje mnie też używanie oryginalnych kształtów Zemlji i Dzela (jak na SCSowej Wikipedji) - tylko psuje widoczność tekstu.
Zresztą, wiecie dobrze, że uważam, że najlepszy panslawik to cerkiewnosłowiański (może być ruski CS) w unowocześnionej ortografji (zostaje tylko arbitralny problem - jak bardzo unowocześnionej?), wzbogacony o nowe słownictwo i "odreligijniony".
Hmmm. U mnie się wyświetla jakoś...
Cytat
Zresztą, wiecie dobrze, że uważam, że najlepszy panslawik to cerkiewnosłowiański (może być ruski CS) w unowocześnionej ortografji (zostaje tylko arbitralny problem - jak bardzo unowocześnionej?), wzbogacony o nowe słownictwo i "odreligijniony".
Znaczy cóś jak NS?
Niby tak. Tylko Vojta za bardzo kombinował z niektórymi rzeczami w swoim NSie (i za dużo jest tam cech typowo czechosłowackich). I niektóre uproszczenia, które wprowadził są... dziwne.
Ja bym po prostu usystematyzował to, co jest (bo CS w dzisiejszych czasach to twór bardzo bezkształtny, plastelina wręcz), bez bawienia się w sztuczne uproszczenia.
Za wzorzec "standardowego" CSa przyjąłbym ruskocerkiewną Biblję.
WTF is "wyścieła".
Może większa, staropolska wyściółka? :P
Wkurwia mnie pseudogóralszczyzna w serjalu "Ratownicy".
Nie dość, że typowa "janosicczyzna" (mazurzenie "rz" i pochylenia w totalnie losowych miejscach - brrrrrrrrr...), to jeszcze z domieszką jakichś rutenizmów składniowych. Fuuj!
Chociaż od kiedy widziałem (a właściwie słyszałem) Englerta w Piłkarskim Pokerze, to nic mnie już nie zdziwi (ma ktoś może tę scenę, gdzie gada niby-to po szlónsku, a w rzeczywistości brzmi to jak połączenie białoruskiego z suahili? Zdaję się, że pytałem o to [dawno temu i nieprawda] i nie dostałem odzewu).
"wydłużenie wieku emerytalnego" - ja wiem, że prawdopodobnie chodziło o wydłużenie okresu, w którym człowiek na emeryturę pracuje, a nie w którym z niej korzysta, ale zrozumiałem to jako zapowiedź wydłużenia życia... wydaje mi się, że więcej sensu ma "przesunięcie wieku emerytalnego" [choć może nie jest jednoznaczne, bo można przecież w obie strony przesunąć]. no albo prosto z mostu - "skrócenie emerytury". :]
A "podniesienie"/"podwyższenie"?
Cytat: Fēlēs w Grudzień 22, 2011, 16:54:43
A "podniesienie"/"podwyższenie"?
wprawdzie kojarzy mi się przede wszystkim z krzyżem, ;) ale tak, to jest najlepsze rozwiązanie.
Cytat: Dynozaur w Grudzień 21, 2011, 21:56:00
Wkurwia mnie pseudogóralszczyzna w serjalu "Ratownicy".
Nie dość, że typowa "janosicczyzna" (mazurzenie "rz" i pochylenia w totalnie losowych miejscach - brrrrrrrrr...), to jeszcze z domieszką jakichś rutenizmów składniowych. Fuuj!
Hmm, niedawno mój kumpel który stale mówi gwarą (nie żeby pozował) powiedział "dzisioj" (jakby co - normalnie jest "dzisiej").
Udrożnia.
Unaoczniać.
No i nie rozumiem, dlaczego Polacy potrafią świetnie czytać i odmieniać nazwy francuskie, a z takim angielskim czy nie daj Boże niemieckim nie umią sobie poradzić. Np. dlaczego wszyscy wiedzą, że końcowego s czy t we francuskim się nie czyta, za to zgodnie wymawiają wygłosowe r w niemieckim? Tak samo, dlaczego nikt poprawnie nie odmienia nazwisk takich jak Poe, Shaw czy Presley?
Bo jeśli wplatasz w zdanie wyrażenia francuskie, to jesteś kulturalnym i wykształconym człowiekiem, a jeśli robisz to samo ze słowami angielskimi, to jesteś wandalizującym język nastolatkiem.
Cytat: Fēlēs w Styczeń 12, 2012, 13:28:00
Bo jeśli wplatasz w zdanie wyrażenia francuskie, to jesteś kulturalnym i wykształconym człowiekiem, a jeśli robisz to samo ze słowami angielskimi, to jesteś wandalizującym język nastolatkiem.
Upraszczasz mocno...
Cytat: spitygniew w Styczeń 12, 2012, 08:59:01za to zgodnie wymawiają wygłosowe r w niemieckim?
Bo jest. Fonologicznie, a w wymowie starannej pewnie nawet fonetycznie.
Ja nie rozumiem czemu nie ma znaku w polskiej transkripcji fonetycznej, gdzie występuje przedłużenie a gdzie nie. Na wykładach się wcale zgubiłam, jakoś nie rozumiem naprzykład różnicy między "gażę // gazie? / Okey, czemu wymawia się ten drugi tak długo jako gázie? Nie chodzi mi o iloczas. A na wiki znalazłam, że tylko długość pojawia się w dubletach typu manna?
Co? Można to wymawiać długo, krótko, średnio - jakkolwiek. Polski nie na tu opozycji. Jedyna różnica to spółgłoska postalweolarna ("ż" w "gażę") i alweolarna palatalna ("zi" w "gazie").
Cytat: Fēlēs w Styczeń 12, 2012, 22:32:41
Co? Można to wymawiać długo, krótko, średnio - jakkolwiek. Polski nie na tu opozycji. Jedyna różnica to spółgłoska postalweolarna ("ż" w "gażę") i alweolarna palatalna ("zi" w "gazie").
Okey, to znaczy wcale nie ważne jak długo to wymawiam...bo jakoś tej pani profesor załeżalo na długim wymawianiu tego "gazie", więc pomyślałam sobie, że w tym większy sęk niż w opozycji ź /ż. Chorwacki natomiast bardzo wielki nacisk stawia na akentuację, więc dlatego takie pytanie.
W moim słowniku niemiecko-polskim polski akcent jest zaznaczony, kiedy w ostatniej sylabie jest "i" oznaczające zmiękczenie. Pewnie żeby podkreślić, że akcent nie pada na to "i" (bo w ogóle nie jest wymawiane jak samogłoska). Może o to chodzi też pani profesor.
Cytat: BartekChom w Styczeń 12, 2012, 21:58:05
Cytat: spitygniew w Styczeń 12, 2012, 08:59:01za to zgodnie wymawiają wygłosowe r w niemieckim?
Bo jest. Fonologicznie, a w wymowie starannej pewnie nawet fonetycznie.
We francuskim wygłosowe
s też jest fonemiczne (przez liason).
"Na wskutek". I co gorsza, sam się na tem złapałem.
Wchodzę sobie na Wikipedię, żeby poczytać jakieś informacje o tym, jak różne języki słowiańskie radzą sobie z kwestią aspekty czasowników, bo nie chcę w rodzkim kopiować polskiego... ale oczywiście w odpowiednim artykule, kwestia aspektu jest omówiona przede wszystkim na przykładzie polskiego. Dzieeeeeękiii kurwy.
Jeszcze bardziej wkurwiające jest to, że próbuję szukać w Internecie innych źródeł mówiących na ten temat, myślę że już znalazłem odpowiednią stronę... a tu okazuje się, że nie, nie ma tu żadnych wartościowych informacji, a jest jedynie abstrakt pracy naukowej...
<NTF>A spoza rzeczy lingwistycznych, to ostatnio mnie zdenerwowało, że chciałem sobie przesłuchać pewną interesującą płytę... ale niestety, cały jej nakład został wyczerpany, nie przewiduje się wytłoczenia nowego, a nawet spiracić jej nie można...</NTF>
Cytat: Ⓐ Vilén w Styczeń 19, 2012, 21:16:11
Wchodzę sobie na Wikipedię, żeby poczytać jakieś informacje o tym, jak różne języki słowiańskie radzą sobie
w chorwackim zobacz : glagolski VID
Wkurwia mnie, że reguły polskiej ortografji każą pisać zawsze "nie" z przysłówkami stopnia najwyższego rozłącznie.
Dla mnie "nie najgorzej" i "nienajgorzej" to dwie różne rzeczy.
Na przykład:
"Źle, ale nie najgorzej."
vs "Czuję się nienajgorzej (tj. całkiem nieźle)".
Cytat: Dynozaur w Styczeń 20, 2012, 09:49:47
Wkurwia mnie, że reguły polskiej ortografji każą pisać zawsze "nie" z przysłówkami stopnia najwyższego rozłącznie.
Dla mnie "nie najgorzej" i "nienajgorzej" to dwie różne rzeczy.
Na przykład:
"Źle, ale nie najgorzej."
vs "Czuję się nienajgorzej (tj. całkiem nieźle)".
Masz rację, semantycznie to całkiem inna derywacja. Dla mnie,pierwsze to adwerb, ale drugie to jużfrazeologizm.
1. Loše, ali ne najgore.
2. Kako si? Pa nije loše.
U nas wszystko wymyślają,bo każda nowa reguła, to nowy podręcznik, to pieniądze.
Nawet się kłócili, żeby pisać nie ma -
ne ma, a już latami funkcjonuje
nema i koniec.
Cytat: spitygniew w Styczeń 12, 2012, 08:59:01
Unaoczniać.
No i nie rozumiem, dlaczego Polacy potrafią świetnie czytać i odmieniać nazwy francuskie, a z takim angielskim czy nie daj Boże niemieckim nie umią sobie poradzić. Np. dlaczego wszyscy wiedzą, że końcowego s czy t we francuskim się nie czyta, za to zgodnie wymawiają wygłosowe r w niemieckim? Tak samo, dlaczego nikt poprawnie nie odmienia nazwisk takich jak Poe, Shaw czy Presley?
Wiesz co, sądzę,że sprawa leży w tym, że prawidłowa wymowa angielskich wyrazów traktowana jest jako coś nienormalnie, bo ona jest otwarta tylko dla tych który się posługują tym językiem jako L1 ( plus elita). Takie coś powiedział jeden amerykański profesor. Sądzę, jeśli chcesz mówić poprawnym "mówionym angielskim" tylko w celu komunikacji ( !) powinnieneś po prostu mówić naturalny, basic english, raczej w kierunku wymawiania amerykańskich dzwięków czy taki bardzo "niepoprawny" ( z redukcją każdej trudniejszej spólgłoski, jako Chińczyk naprzykład). To drugie bardziej mi się przydało, bo rozmawiam z ludźmi z Korei, Japonii, Chin po angielsku. To drugie nawet ma sens.
Cytat: spitygniew w Styczeń 12, 2012, 08:59:01
Unaoczniać.
hm, a co Cię wkurza w "unaoczniać"?
ja piszę nawet "unaáczniać".
Cytat: spitygniew w Styczeń 12, 2012, 08:59:01
No i nie rozumiem, dlaczego Polacy potrafią świetnie czytać i odmieniać nazwy francuskie, a z takim angielskim czy nie daj Boże niemieckim nie umią sobie poradzić.
bo nazwy francuskie mają zapis całkowicie regularny i - przynajmniej przy czytaniu, bo przy spisywaniu ze słuchy to już gorzej - nie ma z tym problemu. po angielsku problem jest, a niemieckiego chyba po prostu Polacy jakoś atawistycznie nienawidzą, bo tu rzeczywiście nie innego uzasadnienia... ;)
Cytat: varpho w Styczeń 20, 2012, 17:14:39
Cytat: spitygniew w Styczeń 12, 2012, 08:59:01
Unaoczniać.
hm, a co Cię wkurza w "unaoczniać"?
ja piszę nawet "unaáczniać".
Ja mówię tak. Zapisać, tak jeszcze nie zapisałem.
"W Piacenzie". I to u tak znakomitego tłumacza (z włoskiego co więcej) jak śp. Adam Szymanowski.
Cytat: Henryk Pruthenia w Styczeń 20, 2012, 18:53:58
Ja mówię tak. Zapisać, tak jeszcze nie zapisałem.
no ja stosuję cztery różne <a>:
<a>
<ą>
<á>
<ã>
Cytat"W Piacenzie". I to u tak znakomitego tłumacza (z włoskiego co więcej) jak śp. Adam Szymanowski.
Jesteś za "w Piacenzy" czy "w Piacenza"?
Mnie też się zdarza unaacznianie, a czy wasza różnica a:á jest istotnie fonemiczna?
Cytat: Towarzysz Mauzer w Styczeń 20, 2012, 21:13:56Jesteś za "w Piacenzy" czy "w Piacenza"?
Coś mi się wydaje, że akurat wtedy powinno się "sfonetyczniać" zapis ostatniej głoski.
Tak, jak się pisze np. "dla Jessi
ki", to też "w Piacen
cy", jakkolwiek głupio by to nie wyglądało.
Ja sądzę, że tu nie ma takiej potrzeby, bo "y" po "z" nie modyfikuje jej wymowy, zaś "i" przed "c" owszem.
ACTA!
kurwa no ja pierdolę mać....
Myślałem, że tutaj ten temat nie wypłynie...
Czy to forum jest zagrożone? Czy jest tu coś nielegalnego?
Czy państwo Izrael nie opatentowało drejdli?
ha.ha.ha... Jak chcą będą mogli zamknąć forum z powodu loga czegokolwiek w avatarze lub twojego zdjęcia w podpisie....... zresztą co myślicie o tych ACTAch na internet ? Moim zdaniem komuś musi na tym zależeć. Demokracja to mit. Korporacje rządzą światem.Człowiek to tylko nikomu nie potrzebny byt. Za komuny przynajmniej jednostka była potrzebna.wprawdzie reżimowi ale jednak.
Cytat: Dynozaur w Styczeń 23, 2012, 15:14:10
Czy to forum jest zagrożone? Czy jest tu coś nielegalnego?
Nie wiem, jak forum, ale z wiki już mój jeden język zdjęli:
http://jezykotw.webd.pl/wiki/Język_rodzki (http://jezykotw.webd.pl/wiki/J%C4%99zyk_rodzki)
michałki z Wawelu...
A jak powinno być? Z Wawla? (ja tak mówię)
Lepsze michałki
z Wawelu niż
od Wedla.
CytatZ Wawla? (ja tak mówię)
To ciekawe, bo chyba od najstarszych zapisów historycznych nie uświadczy się formy z ruchomym "e". Czyżby odczuwano obcość tej nazwy? Y, czeskość (wielkomorawskość!*)?
* - o, naprzykład taka:
CytatIstnieje także teoria, jakoby nazwa Wawel pochodziła od nazwy Babel (s-c-s Вавилонъ, stąd również współczesne rosyjskie Вавилон, tr. Wawilon czyli Babilon, częsta w średniowieczu oboczność w:b, m.in. grecka Beta (obecnie Wita), zobacz: Korbea, Kordoba)
...to brzmi jak piramidalna bzdura, ale mi się podoba :D
Najlepiej nic nie mówić,ani nie śpiewać pod prysznicem, bo o czwartej rano wpadnie ABW,CBA,CBŚ bo piosenka nie twoja :'-( 8-)
[...........]
teoretycznie powinno być tak, jak jest, ale niemożebnie mi to zgrzyta. nie wiem, czy chodzi o "e", czy o "u", w każdym razie brzmi okropnie.
Cytat: Towarzysz Mauzer w Styczeń 23, 2012, 22:01:48
Lepsze michałki z Wawelu niż od Wedla.
ale Wedel to nazwisko założyciela... a ciała z czekoladek to on raczej nie miał. ;)
Cytatale Wedel to nazwisko założyciela... a ciała z czekoladek to on raczej nie miał. ;)
Niby tak, ale, odrywając się od tego konkretnego przykładu, używanie przyimka "od" przed nazwą marki jest zjawiskiem szerzącym się w reklamie i ogólnie raczej w złym smaku, nawet kiedy mowa o czekoladkach ;).
Cytat: Towarzysz Mauzer w Styczeń 23, 2012, 22:50:12Niby tak, ale, odrywając się od tego konkretnego przykładu, używanie przyimka "od" przed nazwą marki jest zjawiskiem szerzącym się w reklamie i ogólnie raczej w złym smaku, nawet kiedy mowa o czekoladkach ;).
Popieram. W moim domu również ta tendencja została zauważona (i to nie przeze mnie).
Na moje, powinno tu być albo "z" albo sam dopełniacz posesywny (czekoladki Wedla, proste).
A ja tam się wyłamię.
Jestem za ACTA.
Ludzie przestaną siedzieć po netach, odżyją kawiarnie, underground. I ludzie zaczną chodzić na piwo.
Viva ACTA!
"Minister cyfryzacji"
Zarówno nazwa tej instytucji, jak i sama osoba pana Boniego.
[...........]
Cytat: Henryk Pruthenia w Styczeń 23, 2012, 23:32:32
A ja tam się wyłamię.
Jestem za ACTA.
Ludzie przestaną siedzieć po netach, odżyją kawiarnie, underground. I ludzie zaczną chodzić na piwo dżin zwycięstwa.
Viva ACTA!
fixed
Cytat: Henryk Pruthenia w Styczeń 23, 2012, 23:32:32
A ja tam się wyłamię.
Jestem za ACTA.
Ludzie przestaną siedzieć po netach, odżyją kawiarnie, underground. I ludzie zaczną chodzić na piwo.
Viva ACTA!
Mylisz się.
Każda domówka opiera się na muzyce ściągniętej nielegalnie z neta.
Tak więc, przez ACTA nawet życie towarzyskie stanie się chujowsze.
Mam katar i mnie on wkurza.
A Maski to jakie mają? Skąd taka inspiracja? Wczoraj paradowali w Poznaniu, przestraszyłam się, niby Halouvin.
Z filmu "V jak Vendetta".
O niszczeniu systemu totalitarnego.
Albo z komiksu.
Ale myślę, że raczej z filmu, niż bezpośrednio z komiksu.
A swoją drogą, oglądałem ten film i uważam, że był chujewy (jak 90% adaptacyj komiksów).
Mi się podobają takie z filmu "Warriors", gangi The Baseball Furies, takie coś mogło mieć większy efekt :-)
Mnie się podobał, ale może to dlatego, żem nie czytał komiksu.
No i w komiksach nie ma muzyki. ;[
Cytat: Fēlēs w Styczeń 28, 2012, 19:24:36
Mnie się podobał, ale może to dlatego, żem nie czytał komiksu.
A ja niby czytałem? :-P
To może dlatego, że nie mam wygórowanych gust artystycznych (i np. jakoś nie zauważyłbym tego, że "Syzyfowe prace" są nudne, gdyby nie rówieśnicy).
Cytat: Dynozaur w Styczeń 28, 2012, 17:10:18
Albo z komiksu.
Ale myślę, że raczej z filmu, niż bezpośrednio z komiksu.
A swoją drogą, oglądałem ten film i uważam, że był chujewy (jak 90% adaptacyj komiksów).
Ale akurat "300" było dobrą ekranizacją komiksu (poza tym, że kobietom zakryto piersi). Współczesne społeczeństwo było nim raczej zawiedzione (karierę film zrobił w Internecie), natomiast starożytni Grecy byliby wniebowzięci na widok takiej nawalanki.
Cytat: Canis w Styczeń 29, 2012, 08:04:29Ale akurat "300" było dobrą ekranizacją komiksu (poza tym, że kobietom zakryto piersi). Współczesne społeczeństwo było nim raczej zawiedzione (karierę film zrobił w Internecie), natomiast starożytni Grecy byliby wniebowzięci na widok takiej nawalanki.
Dla mnie "Trzystu" to było dno den. Ale to pewnie dlatego, że komiks był chujowy (znowuż, nie czytałem, nie jestem zapalonym czytelnikiem zachodnich komiksów, chociaż superbohaterów szanuję).
Czarni (!) zakolczykowani i ozłoceni od stóp do głów Persowie władający jakimiś pięćsetmetrowymi bestjami?
Ja wiem, że to nie jest dokument historyczny, ale kurwa bez przesady. Wszystko w tym filmie/komiksie było tak obrzydliwie przerysowane, że to aż bolało.
Jak chcieli nakręcić napierdalankę osadzoną w mitologicznych klimatach, to naprawdę nie musieli wplątywać w to historycznej bitwy.
Co do "V jak Vendetta", to racją jest, że komiks jest inny. Podobno jest bardziej "skrajny" we wszystkim. Kurczę, muszę ten film sobie ściągnąć...
A mnie w filmie rozwala anarchistyczne rozwalenie Big Bena do melodii "Boże Caria chrani..." xD
Mnie zaś drażni "Adam Sutler", tak jakby niektórzy mogliby się przypadkiem nie połapać, kto jest tym złym.
Wkurwia mnie wszechobecny "proband" zamiast probanta. Co kurwa następne - muzykand? Adjutand?
I wszystkie -iwskie. Jaworiwski, Kłaczkiwski. Od kiedy kurwa ikawizm dostał się do języka polskiego? Nawet Ruscy w tych nazwiskach mają "o", jak ludzie. Podobnie wszystkie białoruskie -auy, z którymi wyraźnie nie potrafią sobie poradzić medja jak zresztą we wszystkim, co z językiem związane. Naprawdę lepiej by zrobili, gdyby zobaczyli, jak dane nazwisko się pisze po rosyjsku, zamiast usilnie szerzyć jakąś pseudobiałoruskość (ta białoruska hiperfonetyczna ortografja robi więcej szkód niż pożytku).
A najśmieszniejsze w tych -auach jest to, że oni to akcentują zawsze na ostatnią sylabę. Pszeki niedouczone. Głupie polaczky xD
Cytat: Dynozaur w Luty 05, 2012, 00:15:41
I wszystkie -iwskie. Jaworiwski, Kłaczkiwski. Od kiedy kurwa ikawizm dostał się do języka polskiego?
I wszystkie Smithy na dodatek. Chyba raczej "Smity"? Od kiedy przesuwka germańska dostała się do języka polskiego?!
Cytat: spitygniew w Luty 05, 2012, 11:12:40I wszystkie Smithy na dodatek. Chyba raczej "Smity"? Od kiedy przesuwka germańska dostała się do języka polskiego?!
Nierelewantne.
Nie chodzi o to, żeby wszystko "zwenedczać", tylko żeby jakieś proste prawidłowości zauważać (zwłaszcza w tak młodych procesach), zwłaszcza wtedy kiedy inni Słowianie (np. Rosjanie) bez problemu to zauważają i potrafią dobrze przetranskrybować na swój język.
Nie trzeba być genjuszem, żeby zauwazyć, że Małorusy ikają, zwłaszcza w tak rozpowszechnionej końcówce jak -owski.
Oczywiście pomijam tych, co piszą "Jaworiwśkyj", bo to już przykład jawnej ignorancji i braku dobrego smaku. Chodzi o to, że jak ktoś potrafi zauważyć, że -śkyj = -ski, to powinien też widzieć, że -iwśkyj = -owski. To przecież tak kurwa oczywiste.
No i co z tego? Nazwisko to nazwisko i jest niezmienialne, choćby nie wiem jak analogie fonetyczne do polskiego były oczywiste (wyjątkiem są -i = -yj i -a = -aja, ale to dla możliwości odmiany). No bo skoro w ukraińskim, to co z innymi słowiańskimi? Jarosław Gaszek i Wacław Gaweł? Radek Młodziec? WTF?
Tłusty Lew! :D
Cytatzwłaszcza wtedy kiedy inni Słowianie (np. Rosjanie) bez problemu to zauważają i potrafią dobrze przetranskrybować na swój język.
No, Rosjanie mają żywotny interes w zauważaniu analogii. Myślę, że WTF-em wartym zastanowienia jest raczej niepisanie o Lwie Tołstym.
Bo -yj -ij są wiele bardziej rozpoznawalne niż -oj.
W ogóle przez to transkrybowanie Ruski mają porządek z zapożyczeniami.
Cytat: spitygniew w Luty 05, 2012, 12:58:23
No i co z tego? Nazwisko to nazwisko i jest niezmienialne, choćby nie wiem jak analogie fonetyczne do polskiego były oczywiste (wyjątkiem są -i = -yj i -a = -aja, ale to dla możliwości odmiany). No bo skoro w ukraińskim, to co z innymi słowiańskimi? Jarosław Gaszek i Wacław Gaweł? Radek Młodziec? WTF?
Nie, nie chodzi o to, żeby "brücknerzyć" wszystko, łącznie ze rdzeniami, tylko o to, żeby pewne stałe elementa morfofonetyczne zauważać. Zwłaszcza, że praktycznie wszystkie owe małoruskie nazwiska na -iwśkyj wywodzą się z polskiego, zostały po prostu sztucznie "zukrainizowane" w XX wieku, więc tym bardziej powinniśmy na nie uważać.
Jakieś ogólne poczucie morfologji by się przydało, bo nie ma nic bardziej wkurwiającego, niż czytanie o jakimś "Kragujevacu", "Lwie Tołstoju" (o czym wzpomniał tow. Muggler), nieodmiennym "Medżugorje", nieodmiennym "Miednoje", zmaskulinizowanym "Katyniu" czy innych dziwactwach.
W Kragujewcu, o Lwie (lub Leonie) Tołstym, w Medżugorju, w Miednym, w Katyni - tak powinno być. Te języki są na tyle podobne, że chyba pewne rzeczy zauważyć można.
Pytanie, czy to już nie wprowadzanie zagranicznych (choć bratnich) końcówek gramatycznych?
Cytat: Fēlēs w Luty 05, 2012, 15:14:34
Pytanie, czy to już nie wprowadzanie zagranicznych (choć bratnich) końcówek gramatycznych?
Może trochę. Ale w miarę intuicyjnie i bez wielkiej przesady (przesadą byłoby mówienie "o Tołstom" czy "w Sankt-Peterburgie").
Swoją drogą, nie chcę dożyć chwili, w której polaczki zaczną mówić "we Lwiwie".
CytatSwoją drogą, nie chcę dożyć chwili, w której polaczki zaczną mówić "we Lwiwie".
Ale czym innym jest przenoszenie nazw na grunt własnego języka, a czym innym przyjmowanie, że warianty rosyjskie są lepsze od tych czy innych wariantów rusińskich. Bo jeśli to miałoby być spolszczanie, to czemu nie Medziugórze?
Czym innym dociec istoty nazwy miejscowości, czym innym próbować przewidzieć historię jednostki. To ryzykowne, i chyba na -au/-aua oraz -iwski/-iwskiego moglibyśmy się zgodzić.
Z dwojga złego wolę -iwskiego, bo nie gwałci aż tak morfologji (a jedynie kala ucho).
A za tym, że warjanta rosyjskie są lepsze przemawia morfologja. Zresztą, gdyby Białorusy były mądre, a nie robiły wszystko na przekór wielkiej Rusi, to nie zapisywaliby akania i zmiany v > ŭ (pod tym względem Małorusy są ciut lepsi).
Te -auy to najgorsze zło, ze względu na to, że polaczky zupełnie nie wiedzą jak tę końcówkę ugryźć - albo nie odmienają, albo odmieniają źle (jakby to były jakieś niemieckie nazwiska), i jeszcze ten wkurwiający akcent na ostatnią sylabę (dlatego jest tam "a", że jest nieakcentowane). Dlatego już lepiej zasięgnąć po etymologicznie poprawniejsze zapisy rosyjskie (albo chociaż transliterować "ў" jako "w"). Przecież i tak większość zainteresowanych mówi po rosyjsku i używa rosyjskiego zapisu swoich nazwisk. To nasze medja tak usilnie chcą pokazać, jakie to są solidarne z białoruską opozycją i wszystko tak "białorutenizują" (obrzydliwy neologizm, swoją drogą, ja bym powiedział "lituanizują"). Wszystko wina polityki języka!
Zresztą, w odmianie białoruskiej, jeśli dobrze pamiętam, to wowczenie znika w odmianie, więc odmieniają, jakby końcówką było -av bądź -ov. Wciskanie na siłę tutaj -au w polskim jest więc trochę, imo, głupie.
Niesamowite, ale w tym wypadku popieram Dynozaura.
Tym bardziej, że te wszystkie nazwiska to pozostałości Rzeczypospolitej, gdzie my, Biełarusy i Ukraińcy, a w dużej mierze też Litwini, to jedna i ta sama kultura. Również te same nazwiska. Białoruski i ukraiński też są w dużej mierze dla Polaków zrozumiałe, więc czemu na siłę te nazwiska na siłę rozdzielać, gdy mamy doskonale utrwaloną w języku odmianę dokładnie tychże nazwisk?
Cytat: Silmethúlë w Luty 05, 2012, 16:46:53Zresztą, w odmianie białoruskiej, jeśli dobrze pamiętam, to wowczenie znika w odmianie, więc odmieniają, jakby końcówką było -av bądź -ov. Wciskanie na siłę tutaj -au w polskim jest więc trochę, imo, głupie.
Zgadza się, dlatego formy typu "Sannikaua" (czy nieodmienne "Andrejowi [?] Sannikau") tak rażą - bo nie istnieją w żadnym języku.
A Małorusini mają zresztą taką samą zmianę, tylko jej nie zapisują (nie mają osobnej litery na [w]).
Cytat: Dynozaur w Luty 05, 2012, 16:27:54
A za tym, że warjanta rosyjskie są lepsze przemawia morfologja. Zresztą, gdyby Białorusy były mądre, a nie robiły wszystko na przekór wielkiej Rusi
> Biaůorusy i robieńe fszystkiego na pszekur wielkiej Rusi
Czarnuh, prosze... jak dla mńe, to te osobliwośći biaůoruskiej ortografji wynikajou raczej z tego, że oparto jou pewńe na jakihś fonetycznyh zapisah jenzyka biaůoruskiego (ufczesnou) ortografjou polskou, a ńe z prub odrużńeńa śe od Rosyji... tym bardźej, że Biaůoruśini to hyba jeden z najbardźej rusofilskih (tagże dawńej) naroduw na śfieće...
Nie "pewnie", tylko z pewnością oparto ją na ówczesnej łacince białoruskiej, tj. zapisie fonetycznym białoruskiego (swoją drogą, dość udanym, w związku z prawie identyczną do polskiej fonologią...) ortografią polską z przełomu XVIII i XIX wieku, czyli niezbyt różną od współczesnej.
Co do moskwofilii dawniej i dziś - chyba nie aż tak bardzo, wszak i dzisiaj są raczej piewcy Wielkiej Litwy, którzy sami się Litvinami zwą, na Moskali mówią "maskoŭcy" a Polskę uważają za bratni naród. Ja tam widzę podział narodu podobny do tego na Vkrajini. Przy czem u Biełarusi władze są mocno promoskiewskie, a wśród Białorusów jest zdecydowanie słabiej rozwinięta świadomość narodowa i mniejsze przywiązanie do języka.
Cytat: Dynozaur w Luty 05, 2012, 17:17:05
formy typu "Sannikaua" (czy nieodmienne "Andrejowi [?] Sannikau") tak rażą - bo nie istnieją w żadnym języku.
to wygląda ekstremalnie egzotycznie.
Cytat: Silmethúlë w Luty 05, 2012, 23:27:44
Nie "pewnie", tylko z pewnością oparto ją na ówczesnej łacince białoruskiej, tj. zapisie fonetycznym białoruskiego (swoją drogą, dość udanym, w związku z prawie identyczną do polskiej fonologią...) ortografią polską z przełomu XVIII i XIX wieku, czyli niezbyt różną od współczesnej.
Czyli widze, że zgadůem...
<koniec denerwowania Dynozaura>
CytatCo do moskwofilii dawniej i dziś - chyba nie aż tak bardzo, wszak i dzisiaj są raczej piewcy Wielkiej Litwy, którzy sami się Litvinami zwą
Ale to chyba raczej jakaś mniejsza mniejszość szaleńców, a nie jakiś ogólny czy nawet terytorialny pogląd... zresztą, np. słyszałem kiedyś, że podczas gdy Ukraińcy w II RP walczyli o niepodległość, to Białorusini w II RP walczyli o przyłączenie Białorusi Zachodniej do CCCP...
Cytat: Dynozaur w Luty 05, 2012, 17:17:05
Zgadza się, dlatego formy typu "Sannikaua" (czy nieodmienne "Andrejowi [?] Sannikau") tak rażą - bo nie istnieją w żadnym języku.
Ech, jestem najwyraźniej żałosny, bo powtarzam swoją ciętą ripostę, no ale skoro do Dynozaura nic nie trafia...
Jak odmieniasz "Kazandzakis"? Mam nadzieję, że nie "Kazandzakisa", bo przecież ta forma nie istnieje w żadnym języku.
Albo jeszcze lepszy przykład: mam też nadzieję, że nie mówisz "Kim Dzong Ila", tylko "Kim Dzong Ira".
No dobra, może przesadziłem z tym "robieniem na przekór Wielkiej Rusi", ale nie zmienia faktu, że owa "łacinkowatość" białoruskiej cyrylicy sprawia, że jest to mało udana ortografja. I nie rozumiem za mocno ludzi, którzy używają jej jako wzoru do własnych projekt cyrylicy polskiej. Mojem zdaniem to podręcznikowy przykład, jak nie robić cyrylickiej ortografji.
Cytat: Ⓐ Vilén w Luty 06, 2012, 12:02:43Ale to chyba raczej jakaś mniejsza mniejszość szaleńców, a nie jakiś ogólny czy nawet terytorialny pogląd... zresztą, np. słyszałem kiedyś, że podczas gdy Ukraińcy w II RP walczyli o niepodległość, to Białorusini w II RP walczyli o przyłączenie Białorusi Zachodniej do CCCP...
Nie rozumiem, co w tym szalonego. Mają wstydzić się WKL i udawać, że ich historja zaczęła się wraz z ZSRR?
Ale to prawda, że na Białorusi nie ma czegoś takiego jak w Małorusi - że zachód jest mniej promoskiewski niż wzchód. Tam wszystkie regjony są podobne. Podział jest raczej na miasto vs. wieś (miasto ma jakieś poglądy, wsi wszystko wisi), wg wykształcenia it.p. A wewnątrz tego jeszcze dalsze podziały na poglądy.
Pewnie opozycja polityczna też jest w tym względzie podzielona. Bo we wszystkim jest podzielona. Osobiście do tych Sannikowów, Pucybutów i innych mam bardzo ambiwalentny stosunek.
Cytat: spitygniew w Luty 06, 2012, 12:41:11Jak odmieniasz "Kazandzakis"? Mam nadzieję, że nie "Kazandzakisa", bo przecież ta forma nie istnieje w żadnym języku.
To akurat kwestja czystej morfologji, a nie morfofonologji, jak w przypadku białoruskiego. Tu nie chodzi o to, by wszystko odmieniać tak, jak w językach macierzystych i uczyć się każdego języka, żeby poprawnie odmienić nazwisko. Ale pewne zasady kurwa zauważać, przynajmniej w tak blizkich sobie językach. Jako Słowianie nie powinniśmy traktować swoich, podobnych, języków jak jakichś tworów z innego świata, a raczej szukać podobieństw.
PS: Mówię Kazandzaka. -isy, -usy, -asy konsekwentnie pomijam (chyba, że są pozaaryjskie).
Cytat: spitygniew w Luty 06, 2012, 12:41:11Albo jeszcze lepszy przykład: mam też nadzieję, że nie mówisz "Kim Dzong Ila", tylko "Kim Dzong Ira".
Zbyt odległe sobie języki.
PS: Kima odmieniam. Wiem, że żeby było w pełni poprawnie powinienem też zamienić kolejność. Ale... tutaj już konformizuję. Ostatecznie i u nas zdarza się odwrócona kolejność.
Cytat: Dynozaur w Luty 06, 2012, 12:46:40
Nie rozumiem, co w tym szalonego.
To, że Białorusini udający że są Litwinami, udają że są kimś, kim nie są. Bo do cholery, przecież Litwini to właśnie Białorusinów PODBILI. I ich wyzyskiwali. Podobnie ich wyzyskiwali Polacy, więc absurdalne jest twierdzenie że Polska to bratni naród. To tak jakby niektórzy Polacy uznawali, że są Austriakami, i czuli solidarność narodową z Niemcami...
Cytat
Cytat: Ⓐ Vilén w Luty 06, 2012, 12:02:43Albo jeszcze lepszy przykład: mam też nadzieję, że nie mówisz "Kim Dzong Ila", tylko "Kim Dzong Ira".
PS. Dynozaur, nie ja to napisałem...
Cytat: Ⓐ Vilén w Luty 06, 2012, 13:38:37To, że Białorusini udający że są Litwinami, udają że są kimś, kim nie są. Bo do cholery, przecież Litwini to właśnie Białorusinów PODBILI. I ich wyzyskiwali. Podobnie ich wyzyskiwali Polacy, więc absurdalne jest twierdzenie że Polska to bratni naród. To tak jakby niektórzy Polacy uznawali, że są Austriakami, i czuli solidarność narodową z Niemcami...
Ale w końcu wzięli górę i stali się główną siłą etniczno-kulturową w owej Litwie, więc z czasem sami zaczęli nazywać się Litwinami.
Tak naprawdę to, że nazywamy Litwę "żmudzką" Litwą, a tę drugą - Białorusią, to wynik dziwnego skrętu historji.
Że nie wzpomnę o tym, że termin "Litwini" (w tym sensie) jest o wiele starszy niż "Białorusini".
Cytat: Ⓐ Vilén w Luty 06, 2012, 13:38:37PS. Dynozaur, nie ja to napisałem...
Sfiksowane.
CytatAle w końcu wzięli górę i stali się główną siłą etniczno-kulturową w owej Litwie, więc z czasem sami zaczęli nazywać się Litwinami.
Ale kto? Ci chłopi? Chłop białoruski miał wszystko w d..., i bardzo dobrze, bo przynajmniej dzięki temu był najlepszym dysponentem tradycji słowiańskiej, a nic dobrego w ówczesnych realiach ekonomicznych nie mógł ugrać. Bo - niestety! - nawet najwspanialszy zryw społeczny jak powstanie Chmielnickiego skończył się dla Kozaczyzny tragicznie. Więc rody szlacheckie? Ale ile rodów szlacheckich wytrwało wiernie przy (Biało)ruskości? Marna garstka, olbrzymia większość się spolaszyła, i chyba już na Litwie auksztockiej większy był udział szlachty w formowaniu nowożytnego narodu.
Oczywiście wycofuję się z dziwadeł typu Sannikaua, moja wiedza o białoruskim jest zbyt mała. Ale obstaję przy zapisie akania, więc: Sannikaw, Sannikawa. To akanie jest przecież dla tożsamości białoruskiego kluczowe, tożsamości zresztą, która trzeba było wywalczyć wbrew wszystkiemu, politowaniu i patriarchalnemu uśmieszkowi Polaków, imperialnym zapędom Rosji, tu w formie wostocznorusów, a potem - błędów i wypaczeń Związku Radzieckiego. Trudno się dziwić Białorusinom, że pokładali szczere nadzieje w Rosji radzieckiej, dla chłopskiego narodu, który wyrwał się spod polskiego buta, komunizm+korienizacja to była pewna szansa.
Zresztą, białoruski ma podobne źródła jak śląski czy kaszubski - upadł wreszcie przestarzały ustrój gospodarczy szlacheckiego wyzysku pańszczyźnianego i okazało się, że istnieją ludzie, którzy w zależności od regionu, mówią inaczej niż kazała kochanowsko-jezuicka norma. Oczywiście, pokazali się oni tylko tam, gdzie przechowali na tyle poczucia własnej wartości, by się tego nie wstydzić: a więc na Rusi, dzięki prawosławiu, Górale, no, dzięki względnej wolności, Ślązacy, przez etos górniczy, Kaszubi. Wielkopolanie też mieli po temu warunki, ale ich norma - z oczywistych względów - tak bardzo nie uwierała.
Ale wracając do Białorusów, którzy szczęśliwie nie mają pokusy bezzasadnego partykularyzowania, bo są jawnie i zasadnie partykularni, pewnie, że wątpliwe jest, czy warto by było im się pchać na Zachód, ale po cóż ich od razu pchać w objęcia rosyjskich oligarchów? Jestem za -aw-ami!
Cytat: Dynozaur w Luty 06, 2012, 14:08:00
Ale w końcu wzięli górę i stali się główną siłą etniczno-kulturową w owej Litwie, więc z czasem sami zaczęli nazywać się Litwinami.
Y... nie. Chyba, że ci chodzi o rody arystokratyczne pochodzenia ruskiego w I RP, ale oni stali się tylko dlatego potężni, bo się spolonizowali, a jak wiadomo w I RP wszelkie karty rozdawali Polacy...
Cytat: Ⓐ Vilén w Luty 06, 2012, 14:56:38Y... nie. Chyba, że ci chodzi o rody arystokratyczne pochodzenia ruskiego w I RP, ale oni stali się tylko dlatego potężni, bo się spolonizowali, a jak wiadomo w I RP wszelkie karty rozdawali Polacy...
Fakt, przesadziłem z tym, że główna siła (wiadomo, że władza = szlachta = Polacy), miałem na myśli raczej większość. W każdym razie, byli zdecydowanie ważniejsi i liczebniejsi od Bałtolitwinów, którzy istnieli w głębokim cieniu.
Dokumenty tworzyli po rusku, AFAIK nawet Tadevuš Kaściuška do domu, do matki, po rusku pisał... Więc ta szlachta jednak trochę 'ruska' ciągle była i twierdzenie, że wszystkie karty trzymali Polacy jest przegięciem. Choć niewątpliwie Polska liczyła się bardziej (a w XVIII wieku i polski na Litwie i Rusi jako język prawa i administracji zapanował ostatecznie).
Abstrah*jąc od tematu biełaruskaha jazyka:
Denerwuje mnie to, że aby wprowadzić dwujęzyczne nazewnictwo miejscowości w danej gminie w Polsce, trzeba spełnić jakieś całkowicie wyjęte z dupy wymagania, i jeszcze uzyskać akceptację jakiejś komisji mędrców... Niby narzekamy na nazi-Litwę, a sami jesteśmy niewiele lepsi.
Cytat: Towarzysz Mauzer w Luty 06, 2012, 14:35:09
CytatAle w końcu wzięli górę i stali się główną siłą etniczno-kulturową w owej Litwie, więc z czasem sami zaczęli nazywać się Litwinami.
Ale kto? Ci chłopi? Chłop białoruski miał wszystko w d..., i bardzo dobrze, bo przynajmniej dzięki temu był najlepszym dysponentem tradycji słowiańskiej, a nic dobrego w ówczesnych realiach ekonomicznych nie mógł ugrać. Bo - niestety! - nawet najwspanialszy zryw społeczny jak powstanie Chmielnickiego skończył się dla Kozaczyzny tragicznie. Więc rody szlacheckie? Ale ile rodów szlacheckich wytrwało wiernie przy (Biało)ruskości? Marna garstka, olbrzymia większość się spolaszyła, i chyba już na Litwie auksztockiej większy był udział szlachty w formowaniu nowożytnego narodu.
Tak dla przypomnienia:
- Cała dokumentacja i kroniki, w ogóle cała kancelaria etc. na Litwie była prowadzona po rusku. Litwini na prawdę bali się przez cały swój czas istnienia, że się zeslawizują przez większość ruską. Litwin mówił po białorusku, a jak nie, to mało się liczył. Rusini na Litwie nie byli biednymi chłopami wyzyskiwanymi przez zuą szlachtę litewską - stanowili trzon litewskiej kultury, piśmiennictwa etc. Litwa była totalnie wrzucona w kulturę Ruską. Gdyby nie chrzest od Lechitów, który wrzucił ich bardziej w objęcia kultury zachodniej nie byłoby dziś bałtyckiej Lietuvy. Tylko Słowiańska.
- Xmielnickij to Ukrajina - pieprznęło Cię trochę na południe.
Cytat: Towarzysz Mauzer w Luty 06, 2012, 14:35:09Oczywiście wycofuję się z dziwadeł typu Sannikaua, moja wiedza o białoruskim jest zbyt mała. Ale obstaję przy zapisie akania, więc: Sannikaw, Sannikawa. To akanie jest przecież dla tożsamości białoruskiego kluczowe, tożsamości zresztą, która trzeba było wywalczyć wbrew wszystkiemu, politowaniu i patriarchalnemu uśmieszkowi Polaków, imperialnym zapędom Rosji, tu w formie wostocznorusów, a potem - błędów i wypaczeń Związku Radzieckiego. Trudno się dziwić Białorusinom, że pokładali szczere nadzieje w Rosji radzieckiej, dla chłopskiego narodu, który wyrwał się spod polskiego buta, komunizm+korienizacja to była pewna szansa.
Oczyść słowa z propagandy. Taka moja rada na przyszłość. Bo mógłbym też to wszystko przesycić propagandą a odrzucić fakty. Fakty to nie wymyślone przez jakąkolwiek ideję założenia. Aparte na tejże idealogji. Trzeba zawsze patrzyć z góry, addzielając się at niedomówień i idejowych szablonau. Amiń
Cytat: Towarzysz Mauzer w Luty 06, 2012, 14:35:09Zresztą, białoruski ma podobne źródła jak śląski czy kaszubski - upadł wreszcie przestarzały ustrój gospodarczy szlacheckiego wyzysku pańszczyźnianego i okazało się, że istnieją ludzie, którzy w zależności od regionu, mówią inaczej niż kazała kochanowsko-jezuicka norma. Oczywiście, pokazali się oni tylko tam, gdzie przechowali na tyle poczucia własnej wartości, by się tego nie wstydzić: a więc na Rusi, dzięki prawosławiu, Górale, no, dzięki względnej wolności, Ślązacy, przez etos górniczy, Kaszubi. Wielkopolanie też mieli po temu warunki, ale ich norma - z oczywistych względów - tak bardzo nie uwierała.
Eee... że niby Ślązaków, Biełarusów i Kaszebów wyzyskiwali Palaki? Przecież wielu Biełąrusów wyzyskiwali Białarusy, wielu Siliezejców Sileziezejcy, Kaszebów Kaszebi. Próbujesz podpinać walkę o prawa chłopów z etosem narodowym, tworząc pridumaną skazkę. Takich skazek nie chcemy słyszeć.
Cytat: Towarzysz Mauzer w Luty 06, 2012, 14:35:09Ale wracając do Białorusów, którzy szczęśliwie nie mają pokusy bezzasadnego partykularyzowania, bo są jawnie i zasadnie partykularni, pewnie, że wątpliwe jest, czy warto by było im się pchać na Zachód, ale po cóż ich od razu pchać w objęcia rosyjskich oligarchów? Jestem za -aw-ami!
Bo poza napisami na paczce fajek «ФЭСТ», gdzie widnieje białoruska akcyza na fajki (tak to się nazywa?) i takimi ładnymi nazwami jak Ministerstwo Finansów i innych urzędów nie używa się języka białoruskiego? Sami Biełarusy używają rosyjskiego. Coby była śmiesznieje - więcej ludzi tam mówi po polsku, niż białorusku. Twoja wielka wieś i lud pracujący miast sam z własnej woli przyjął "jarzmo" obcej kultury. Bo w życiu nie liczą się ideologja i walka o równość. Liczy się chleb. Wiesz jak jest na Białorusi? Większość produktów roślinnycj jest produkowana w przydomowych ogródkach. Gospodarka jest martwa. Więc gdzie jedziesz, by żyć? Otwierać niewydajny kołchoz czy do Rosji gdzie coś zarobisz na boku? Tak samo na "wyzwolonej" Litwie i Ukrainie. Większość Ukrainców (niewiele ponad 50%) jest przeciwko niepodległości Ukrainy. Dziwią więc mnie w ogóle napisy po ukrainsku w miastach, które często widać w polskiej TV. Wiem, co zaraz krzykniesz. Ukraina jest zrusyfikowana przez napływ Rosjan. A co powiesz o Litwie, będącej w UE? Ostatnio była tam ładna ankieta:
Czy pan/pani jest za wyższymi cenami gazu/benzyny i niezawisłością Litwy czy za niższymi cenami gazu/benzyny oraz uzależnieniem politycznym Litwy od ich producenta? Ta ankieta została za pewne stworzona przez takich jak Ty, wierzących w
ład i
porządek. Wyniki byłyby dla Ciebie straszne: Lud pracując lietuvaskich miast i wsi jest za uzależnieniem od oligarchii Rosyjskiej.
Reasumując: nie pieprz głupot i rób to, co możesz - pracuj, jedz, i sraj. Głupoty zostaw tym na samej górze, Ty sam staraj się być sobą i się w tym realizować. Macie na punkcie polityki jakiegoś fioła. Nie zależy ona od was - i (mimo marzeń i urojeń) nie będzie ta sfera udziałem waszego życia. A wiecie dlaczego? Bo ludzie przepełnieni ideją nie dostają się do polityki.
~Pozdrawiam, Henryk Pruthenia
Ludzie od zawsze szukali w czymś oparcia. Oparcie można znaleźć w ideologji, w wierze w boga, bogów, słońce, święty kamień upawszy z kosmosu, wierze w potęgę pańśtwa, jak i w innych przedmiotach, na przykład pieniądzach. Te wszystkie rzeczy - ja sam - nazywam słowem "wiara". Bo w nie wierzymy. Topimy się w tym, zlewając sie z innymi wierzącymi. A tu mamy przykład człowieka wierzącego w to, że istnieje jakiś ład zagrożony przez coś innego, że istnieje ład i raj "wyzyskiwanych". Zakłada on, że każdy wyzyskujący jest lepszy od wyzyskiwanego. Jest to wiara przyswojona od innych ludzi, o podobnych poglądach, przyswojona od jakiejś grupy. Różnego typu ideje zapominają podług mienia zawsze o jednej małej sprawie:
Te ideje tyczą się różnorakich ludzi, będących jednostkami.
To jednostki mogą być dobre lub złe. Nie klasy/narody/grupy/warstwy społeczne/etc.
Mam pytanie, kto według Ciebie Mauzerze jest lepszy?
Wyzyskiwacz-szlachcic, który traktuje ludzi wokół jak ludzi pozostając Twoim przeklętym wyzyskiwaczem, czy wyzyskiwany chłop, który powróciwszy z pola, na którym odrabiał swoją pańszczyznę u tegoż szlachcica, który powróciwszy znęca się i terroryzuje rodzinę?
Który z nich?
I czy "dobroć" tych dwóch jednostek ma coś wspólnego z ich pozycją? Tu nie chodzi o walkę jednostek, ani walkę dobra i zła, czy czekolwiek tam wymyślonego. Tu chodzi o walkę człowieka o ludzkość (w sensie bycie człowiekiem). Chłopi walczyli nie o ład chłopstwa, tylko o własną godność. Tak samo jak ten szlachcic, gdyby został potraktowany przez kogoś niegodziwie i źle, walczyłby o swoją godność. Pozycja społeczna nie wpływa na to, czy ktoś jest lepszy ili gorszy. To zależy od nas.
~Pozdrawiam, Henryk Pruthenia.
Cytat: Ⓐ Vilén w Luty 06, 2012, 20:40:11
Abstrah*jąc od tematu biełaruskaha jazyka:
Denerwuje mnie to, że aby wprowadzić dwujęzyczne nazewnictwo miejscowości w danej gminie w Polsce, trzeba spełnić jakieś całkowicie wyjęte z dupy wymagania, i jeszcze uzyskać akceptację jakiejś komisji mędrców... Niby narzekamy na nazi-Litwę, a sami jesteśmy niewiele lepsi.
Taaa, ale na Nazi-Litwie za postawienie tabliczki w języku polskim się buli karę. Nie wiem dokładnie ile, ale sporo. No i z tabliczką można się pożegnać. I mówię tu o przestrzeni PRYWATNEJ, a nie sprawach administracyjnych, które czy tego chcecie, czy nie, MUSZĄ być kontrolowane przez państwo (a nie "chcę, żeby w Pcimiu Dolnym był na tabliczce wjazdowej napis w Yi Syczuańskim, to zrobię sobie taką tabliczkę i ją postawię przy drodze", bo gdyby tak było, to już dawno przy wjeździe do Elbląga mielibyśmy tabliczkę z dwujęzycznyn napisem "Elbląg/Ēlbings". Zadbałbym o to).
Więc nie pierdolcie mi tu, że to u nas jest źle.
Lololol, Pruthenia jak hejt xD
Ale to,
Cytat: Henryk Pruthenia w Luty 07, 2012, 03:59:04A wiecie dlaczego? Bo ludzie przepełnieni ideją nie dostają się do polityki.
Jest bardzo prawdziwe. Niestety.
CytatTo jednostki mogą być dobre lub złe. Nie klasy/narody/grupy/warstwy społeczne/etc.
Eto
Cytat: Mcisław Ruthenia w Luty 07, 2012, 12:50:20
CytatTo jednostki mogą być dobre lub złe. Nie klasy/narody/grupy/warstwy społeczne/etc.
Eto
Niby tak.
Ale z drugiej strony, szuje lubią zbierać się w kupy.
No ale nie można powiedzieć że jeden naród jest zły a drugi dobry*
*Wyjątkiem są Niemce złe doimentnie (dżołk)
CytatCała dokumentacja i kroniki, w ogóle cała kancelaria etc. na Litwie była prowadzona po rusku. Litwini na prawdę bali się przez cały swój czas istnienia, że się zeslawizują przez większość ruską. Litwin mówił po białorusku, a jak nie, to mało się liczył. Rusini na Litwie nie byli biednymi chłopami wyzyskiwanymi przez zuą szlachtę litewską - stanowili trzon litewskiej kultury, piśmiennictwa etc. Litwa była totalnie wrzucona w kulturę Ruską. Gdyby nie chrzest od Lechitów, który wrzucił ich bardziej w objęcia kultury zachodniej nie byłoby dziś bałtyckiej Lietuvy. Tylko Słowiańska.
Kancelaria prowadzona była po białorusku tylko do XVII wieku. Nawet Kaściuszka to wiek XVIII. Tymczasem kluczowy dla kształtowania się narodów jest wiek XIX, i to właśnie wtedy gros - polskojęzycznej w przeważającej mierze - szlachty ruskiej opowiedział się za narodowością polską. Nie mam tu silnych argumentów, ale zdaje mi się, że właśnie dzięki zaściankowości szlachty litewskiej-auksztockiej większy był jej udział w kształtowaniu nowożytnego narodu Litewskiego: jakby mniej przyciągnęła ich kultura polska.
CytatXmielnickij to Ukrajina - pieprznęło Cię trochę na południe.
Oczywiście; ja stawiałem hipotezę, co mogłoby się stać, gdyby chłopi białoruscy - podobnie jak ukraińscy - zapragnęli zrzucić polskie jarzmo.
CytatEee... że niby Ślązaków, Biełarusów i Kaszebów wyzyskiwali Palaki? Przecież wielu Biełąrusów wyzyskiwali Białarusy, wielu Siliezejców Sileziezejcy, Kaszebów Kaszebi. Próbujesz podpinać walkę o prawa chłopów z etosem narodowym, tworząc pridumaną skazkę. Takich skazek nie chcemy słyszeć.
Najbardziej nieprawdziwe są jednak skazki o jedności narodowej. Chłopstwo nieszczególnie się identyfikowało - do późnego XIX wieku - z narodami; to nie przypadek, że Jakub Szela walczył z Polakami.
CytatCzy pan/pani jest za wyższymi cenami gazu/benzyny i niezawisłością Litwy czy za niższymi cenami gazu/benzyny oraz uzależnieniem politycznym Litwy od ich producenta? Ta ankieta została za pewne stworzona przez takich jak Ty, wierzących w ład i porządek. Wyniki byłyby dla Ciebie straszne: Lud pracując lietuvaskich miast i wsi jest za uzależnieniem od oligarchii Rosyjskiej.
Tak, bo dzięki dzielnym rosyjskim kapitalistom w Federacji Rosyjskiej udaje się zlikwidować nierówności społeczne i poziom życia jest jednym z najwyższych na świecie. Daleki jestem absolutyzowania kwestii narodowych, są według mnie drugorzędne względem emancypacji gospodarczej i klasowej. Nie narzuci się Białorusinom białoruskiego (na siłę?! boże-broń!), ale można pomartwić się zgubnym wpływem globalizującego kapitalizmu, i ze Wschodu, i z Zachodu.
CytatTo jednostki mogą być dobre lub złe. Nie klasy/narody/grupy/warstwy społeczne/etc.
Mam pytanie, kto według Ciebie Mauzerze jest lepszy?
Wyzyskiwacz-szlachcic, który traktuje ludzi wokół jak ludzi pozostając Twoim przeklętym wyzyskiwaczem, czy wyzyskiwany chłop, który powróciwszy z pola, na którym odrabiał swoją pańszczyznę u tegoż szlachcica, który powróciwszy znęca się i terroryzuje rodzinę?
Ależ to zupełnie źle postawione pytanie. Nie jest niczym dziwnym i przewrotnym twierdzenie, że mamy bardzo ograniczony wpływ na swoje role społeczne, chłopa, wyzyskiwacza, studenciny. Nie jest też szczególnie rewolucyjny sąd, że role społeczne narzucają zachowania. Bo wybór pomiędzy odrabianiem pańszczyzny, a strzeleniem sobie w łeb to iluzja wyboru. Na podstawie tego można - dlaczego by nie było można? - stwierdzić, czy ustrój gospodarczo-polityczny jest dobry czy zły.
Etyka jest kwestią osobną. Ale sprowadzenie wszystkiego do tego, czy biję swoją kobietę, czy też jej nie biję, to jak, nie przymierzając, stwierdzenie, że skoro mówię po polsku, to po co mi znać gramatykę? Niby tak, ale... Słowem, pewnie, że nie ma sobie co wypruwać flaków o rzeczy, których zmienić się nie da, ale wiele się da zmienić, więc źle byłoby przestawać na małem.
Wszyscy "lubią" CAPTCHe, prawda? Autentyczna CAPTCHA z pewnego forum:
CytatWhat is the output of "date -u +%W$(uname)|sha256sum|sed 's/\W//g'"?
Cytat: Fanael w Luty 09, 2012, 18:42:48
Wszyscy "lubią" CAPTCHe, prawda? Autentyczna CAPTCHA z pewnego forum:
CytatWhat is the output of "date -u +%W$(uname)|sha256sum|sed 's/\W//g'"?
Ale przynajmniej odpowiedź będzie bardzo prosta - "rm -rf /" pewnie...
Nie, odpowiedź to jest pełne SHA256 czegoś tam.
Poza tym, taka CAPTCHA jest śmieszna, w końcu robot może sobie to łatwo wykonać, a człowiek będzie miał problem.
Jaki problem?
Wynik jest: e29141e4978ec3f476cc2e9f335c70b7a6e22506eafafd5b16d437dd594c1047
Mi tam wyszło af14fe3af03c95920c4581ad88b2b12e878acbffcd256c2154a09033dd492e9e, podobno źle. O właśnie, dzięki, podałeś mi kolejny powód, dla którego ta CAPTCHA jest kijowa: jej twórca założył, że Linux to jedyny POSIXowy system i nie ma możliwości wykonania tego na innych, heh.
To fakt. Mógłby używać np. konkretnego formatu aktualnej daty, w określonej strefie czasowej.
Zresztą, ja nie znam tak naprawdę żadnej sensownej captchy, tj. takiej, żeby faktycznie ludzie nie mieli problemów z jej przejściem, a boty nie mogły sobie poradzić. Zazwyczaj captche są po prostu uciążliwe.
Anyway - tamta captcha może mieć sens, jeśli chcesz wykosić wszystkich nieobeznanych z konsolą, niestety, ograniczona do Linuksów.
Cytat: Silmethúlë w Luty 09, 2012, 20:11:22
Zresztą, ja nie znam tak naprawdę żadnej sensownej captchy, tj. takiej, żeby faktycznie ludzie nie mieli problemów z jej przejściem, a boty nie mogły sobie poradzić. Zazwyczaj captche są po prostu uciążliwe.
(http://www.mortemzine.net/img/rozhovory/the_legion_logo.jpg)
Może być?
Prościzna, "Legion".
Lepiej zmierzyć się z tym:
(http://www.thesegotoeleven.com/images/2008/03/09/leviathan.gif)
Cytat: Towarzysz Mauzer w Luty 10, 2012, 12:58:03
Prościzna, "Legion".
Sam nie wiem, wpisałem "black metal logo" i wkleiłem najbardziej pojebane jakie znalazłem.
A sam tych szarpidrutów nie słucham, za wyjątkiem Cradle of Filth (swoją drogą mogą być z siebie dumni, że stworzyli black metal który mnie się podoba).
CytatSam nie wiem, wpisałem "black metal logo" i wkleiłem najbardziej pojebane jakie znalazłem.
Dobra, przyznaję się, sprawdziłem nazwę pliku i zweryfikowałem z Metal Archives :D.
CytatA sam tych szarpidrutów nie słucham, za wyjątkiem Cradle of Filth (swoją drogą mogą być z siebie dumni, że stworzyli black metal który mnie się podoba).
Dani Filth! <3
Cytat: spitygniew w Luty 10, 2012, 13:04:46
A sam tych szarpidrutów nie słucham, za wyjątkiem Cradle of Filth (swoją drogą mogą być z siebie dumni, że stworzyli black metal który mnie się podoba).
Jak dla mnie to bardziej gotyk, ale jak wiadomo, gotyk mieszaniną wszystkiego jest... to może i.
Cytat: Silmethúlë w Luty 09, 2012, 20:11:22
Zresztą, ja nie znam tak naprawdę żadnej sensownej captchy, tj. takiej, żeby faktycznie ludzie nie mieli problemów z jej przejściem, a boty nie mogły sobie poradzić. Zazwyczaj captche są po prostu uciążliwe.
"Jaki kolor ma trawa?", "Wpisz drugie słowo tego zdania", "Powiedz przyjacielu i wejdź" lub podobne.
Ja czasami robię inną prostę captchę (a raczej no test antybotowy):
"Napisz słowo "оkо". Nie kopiuj go! Litery "o" zastąpiliśmy identycznie wyglądającymi znakami alfabetu rosyjskiego. Roboty się nie połapią."
Nie połapały się.
Wkurwia mnie ostatni butthurt pielęgniarek o "siostrę". Teraz chcą być "paniami", choć tyle czasu im to nie przeszkadzało...
Niepisanie kropki po skrótach w przypadkach zależnych (właściwie: we wszystkich o innej formie niż mianownik).
Ot takie np. "dr nauk humanitarnych Rolandasowi Kregždysowi", gdy powinno być "dr. nauk humanitarnych Rolandasowi Kregždysowi" (tutaj (http://kurierwilenski.lt/2012/02/27/zostanie-wydany-slownik-polonizmow/)).
Najgorsze, że to się zdarza w poważnych gazetach, jak i tekstach publikowanych przez wydziały humanistyczne uniwersytetów.
Forma z kropką byłaby jeszcze dziwniejsza. dr to skrót typu "początek+koniec", dodawanie do tego kropki sygnalizowałoby, że chodzi nam o skrót od jakiegoś dr+coś, np. powiedzmy dragona.
Ja bym zapisał: drowi nauk humanitarnych Rolandowi Kregždysowi.
Forma z kropką to standard w polskiej ortografii. Nawet PWN się z tym zgadza. Wynika to stąd, że jest to w tym momencie skrót nie od "doktor", ale od "doktorowi". Oczywiście "drowi" też byłoby OK. Ale zdecydowanie nie samo "dr" bez kropki.
http://so.pwn.pl/zasady.php?id=629574
A odmiana imienia to jeszcze inna kwestia, też w sumie wolałbym "Rolandowi".
Cytat: Silmethúlë w Luty 28, 2012, 00:26:14
Najgorsze, że to się zdarza w poważnych gazetach, jak i tekstach publikowanych przez wydziały humanistyczne uniwersytetów.
i na tabliczkach...
kiedyś niemal się pokłóciłem na ten temat z wykładowcą...
Wkurwia mnie, jak amerykańce wymawiają słowo "party".
A na ogół to Brytysz mnie wkurwia (i te typowe "szkolnizmy" typu "here you are" czy "needn't").
To jak się zwykle mówi "proszek", here you go?
Tak, "here you go".
Albo po prostu "Take it".
Nikt na tym globie nie mówi "here you are" oprócz uczniów z Polski.
Brytysz rozumiesz jako antytezę Brityszu? Wnioskując po tym, że wkurwiają cię szkolnizmy i celowo wybierasz odleglejszą transkrycpję z Y?
Mnie wkurza amerykańska intonacja w takich zwrotach jak "That's unbelivable".
A najbardziej to (i nie wiem czy to jest tylko w Ameryce, czy na Albionie w równym stopniu) opowiadanie w sposób: "So I told her and she was like: O my god!, and I was like: But that's fucking true, and then she was like: I can't belive that, and I was like...". Szlag mnie przy tym trafia.
Cytat: Dynozaur w Luty 28, 2012, 19:55:40
Tak, "here you go".
Ja jeszcze słyszałem o "there you go". I, dzięki Bogu, takiej formy uczą nas w szkole. :)
Cytat: Noqa w Luty 28, 2012, 22:39:27Brytysz rozumiesz jako antytezę Brityszu? Wnioskując po tym, że wkurwiają cię szkolnizmy i celowo wybierasz odleglejszą transkrycpję z Y?
To nie transkrypcja, tylko takie tam aprjoryczne spolszczenie.
nie tyle językowe, co historyczne - reklama telewizyjna jakiejś gry: "legendarna Montezuma Dwa".
Cytat: varpho :Ɔ(X)И4M: w Luty 29, 2012, 03:39:19
nie tyle językowe, co historyczne - reklama telewizyjna jakiejś gry: "legendarna Montezuma Dwa".
Trzy słowa, i aż trzy błędy :D.
z innej reklamy: "mało ja dzwoni, mało ja dzwoni"
wprawdzie, jak to w końcu [chyba] zrozumiałem - jeśli jest za mało ryby, to ja zadzwonię po rybę i będzie ryba - to wkurza mnie trochę mniej, ale nadal uważam, że to jest mało śmieszne.
Z dziką lubością forsowana przez RJP pisownia "na co dzień".
Jestem ciekawy, jaką to ekwilibrystykę umysłową radzista musi wykonać, by pogodzić to z padaniem akcentu na co i jego brak nad dniem. Partykuły przejmujące akcent rzeczownika - no to jest cudowne.
Tym bardziej mnie to wkurza, że dla każdego rodzimomówcy różnica między "co dzień" i "codzień" jest w słuchu krystalicznie czysta - w pierwszym wypadku akcent jest na obu wyrazach i znaczy "każdego dnia", w drugim pada na sylabę co- i jest jasne, że chodzi o "zwykle".
Gdyby wymawiać to jak wynika z radopolskiej pisowni to "Na co dzień, jeśli można mieć noc".
(Ja wiem, że można się przyczepić do wielu innych rzeczy, choćby pisowni nie. Ale w tym przypadku RJP z uporem maniaka upiera się przy tej kretyńskiej pisowni, w sytuacji, gdy wszyscy piszą to w perfekcyjnej zgodności ze swoim językiem [bo tak SŁYSZĄ]. To jest szczytowa forma zastosowania ortografii do robienia z ludzi idiotów)
Cytat: Noqa w Marzec 02, 2012, 09:54:58
Z dziką lubością forsowana przez RJP pisownia "na co dzień".
Kiedyś pisało się "na co dzień", ale oczywiście jakiś idiota z jakiejś durnej komisji musiał to zmienić... Chociaż i tak, MZ najsensowniejszą pisownią byłoby "nacodzień".
Najlepsze jest to, że od niepoprawnego ortograficznie "codzień" mamy pochodną "codziennie". Pisane łącznie ;-).
A przymiotnik od np. "ponad dziewięćset dziewięćdziesiąt dziewięć kilogramów" to "ponaddziewięćsetdziewięćdziesięciodziewięciokilogramowy".
Ale od "dwadzieścia pięć" już "dwudziesty piąty". Ale masz rację, tu występuje analogia do "coroczny", "cotygodniowy" i całej reszty. Wtopiłem.
Cytat: Noqa w Marzec 02, 2012, 09:54:58
Z dziką lubością forsowana przez RJP pisownia "na co dzień".
na co dzień,
na po domu
nie widzę problemu.
Cytat: Ⓐ Vilén w Marzec 02, 2012, 11:17:38
Cytat: Noqa w Marzec 02, 2012, 09:54:58
Z dziką lubością forsowana przez RJP pisownia "na co dzień".
Kiedyś pisało się "na co dzień", ale oczywiście jakiś idiota z jakiejś durnej komisji musiał to zmienić...
?
Wkurwia mnie używanie przez Polaków snobistycznego obcego "by (nazwisko)", kiedy istnieje dokładnie odpowiadające, a nasze, swojskie i poprawne "przez (nazwisko)", używane często w dawnych czasach.
Dla ciekawostki powiem, że w zimnym wyraża się to narzędnikiem. I wszystkie podpisy na książkach i takich tam są w narzędniku (a wszelkie dedykacje [łącznie z napisami nagrobnymi] są w celowniku). Chyba nie muszę mówić, że obcokrajowcom sprawia to ogromne problemy...
Cytat: Dynozaur w Marzec 02, 2012, 22:10:21
Dla ciekawostki powiem, że w zimnym wyraża się to narzędnikiem. I wszystkie podpisy na książkach i takich tam są w narzędniku (a wszelkie dedykacje [łącznie z napisami nagrobnymi] są w celowniku). Chyba nie muszę mówić, że obcokrajowcom sprawia to ogromne problemy...
Ostatnio czytałem, że w rosyjskim agens strony biernej wyrażany narzędnikiem to cerkiewizm, w staroruskim początkowo stosowano otъ albo u w tej funkcji.
Cytat: pittmirg w Marzec 03, 2012, 14:54:30Ostatnio czytałem, że w rosyjskim agens strony biernej wyrażany narzędnikiem to cerkiewizm, w staroruskim początkowo stosowano otъ albo u w tej funkcji.
No cóż, ja jestem zwolennikiem poglądu, że literacki rosyjski to kreol wielkorusko-cerkiewny. Wpływy widać w słownictwie, morfologji, morfofonologji (przecież nawet niektóre regularne alternacje w rosyjskim są cerkiewne), składni. Moim zdaniem nie można tu mówić o zwykłych zapożyczeniach.
A im bardziej ludowy język - tym mniej cerkwizmów.
Jak wyraża się agenta strony biernej w białoruskim, małoruskim, ruskich narzeczach?
CytatJak wyraża się agenta strony biernej w białoruskim, małoruskim, ruskich narzeczach?
Białoruski: Мост быў збудаваны
нямецкай фірмай Хохціф і ангельскай фірмай Кліўлэнд Інжынэрынг.
Ukraiński: Прийнято вважати, що вона була написана
пророком Єремією.
Czyli po cerkiewnemu.
Cytat: Silmethúlë w Marzec 03, 2012, 16:08:39
CytatJak wyraża się agenta strony biernej w białoruskim, małoruskim, ruskich narzeczach?
Białoruski: Мост быў збудаваны нямецкай фірмай Хохціф і ангельскай фірмай Кліўлэнд Інжынэрынг.
Ukraiński: Прийнято вважати, що вона була написана пророком Єремією.
Czyli po cerkiewnemu.
Hmmm... w takim razie albo jest to spowodowane przemożnym wpływem literackiego rosyjskiego, albo wcale nie jest to cerkwizm.
Na dialekty ruskie z rejonu Ukrainy cerkiewny wpływał szybciej niż na dzicz moskiewską, więc w ukraińskim to może być od zawsze, i może być cerkiewizmem, IMO.
Natomiast w białoruskim też skłaniałbym się do wpływu ukraińskiego albo rosyjskiego.
Odpowiedzią może być głębsza djalektologja.
Niestety, większość opracowań djalektologicznych ruskich skupia się na redukcjach samogłosek i nazwach jagód, nie na morfoskładni...
Cytat: Silmethúlë w Marzec 03, 2012, 16:15:11
Na dialekty ruskie z rejonu Ukrainy cerkiewny wpływał szybciej niż na dzicz moskiewską, więc w ukraińskim to może być od zawsze, i może być cerkiewizmem, IMO.
Natomiast w białoruskim też skłaniałbym się do wpływu ukraińskiego albo rosyjskiego.
Z tego co mi wiadomo, cerkiewizmy w białosuskim i ukraińskim ograniczają się do leksyki religijnej - bo mimo języka kancelaryjnego WXL, dzisiejszy białoruski oparty jest na XIX-wiecznych narzeczach ludowych. Nie mówiąc o tym, że w czeskim wpływem scs.-u wyjaśnić się tego nie da, więc pewnie to paralelizmy.
Wkurwiają mnie żałoby narodowe.
W ogóle, nie rozumiem instytucji "żałoby narodowej". Na chuj to?
Bo prezydent ma okazję do wykazania się współczuciem i sercem. Zawsze ładnie się pokazać, jak to się nad każdym nieszczęściem boleje. Zwłaszcza takim nieszczęściem, o którym akurat mówią w telewizji.
Chiny, Hawaje i wszystkie inne durne polskie wyrazy, które powstały przez bezmyślne importowanie i podstawianie polskiej wymowy tworząc jakieś kompletnie od czapy /x/ w miejscu /t͡ʂ/ oraz /v/ w miejscu /w/. Zupełnie jak /xapon/ w hiszpańskim.
Hałaje?
Wiesz, sam nawet preferuję zapis Hawaje czy (preferowałbym) Hawai'i, pod warunkiem, że trzymanoby się właściwej wymowy (jak w wyrazie macho czy mojito).
(A jeśli już to wybrałbym Hałai'i - bo znajduję zaznaczenie tego istotnego w hawajańskim zwarcia wielce uroczym.)
Apostrof do polszczyzny trochę nie pasuje IMO.
Fēlēs, "Hałaje" byłoby nieetymologiczne. Lepiej "Hauaje" :D
To mogą być Hauajje.
Cytat: Noqa w Marzec 10, 2012, 23:27:16
Wiesz, sam nawet preferuję zapis Hawaje czy (preferowałbym) Hawai'i, pod warunkiem, że trzymanoby się właściwej wymowy (jak w wyrazie macho czy mojito).
(A jeśli już to wybrałbym Hałai'i - bo znajduję zaznaczenie tego istotnego w hawajańskim zwarcia wielce uroczym.)
Cytat: Noqa w Marzec 10, 2012, 23:35:15
To mogą być Hauajje.
Drogi upotrzebicielu Noqa, czy wiesz, że /w/ w języku polskim często jest zapisywane jako »w«? Ba! Więcej! W innych językach słowiańskich dochodzi do tego na dużo większą skalę.
Choćby rosyjskie «Еворпа», i drugie.
W języku polskim przykładem może być "sylwetka" (po rosyjsku, co ciekawe, "u" jest - «силуэт») i wiele innych...
Спасибо за внимание!
Trudno mi uwierzyć, żeby transkrypcja z /w/ do /v/ była wynikiem konsekwencji, a nie głupoty.
I mi akurat zapis mocno wisi, wkurza mnie wymowa.
Myślę że Poguś miał też na myśli wymowę jako /v/, nie tylko zapis "w".
I przejście to nie transkrypcja :P
Still not bovvered ;-)
Drogi upotrzebicielu Noqa, nie obchodzi mnie to, czy głupota, czy nie.
Ale po polsku /w/ nie mamy między samogłoskami inaczej, niż gdy pochodzi one od ł, więc sory memory - Hauaje nie przejdą, a inne formy według mnie są kosmiczne.
CytatHauaje nie przejdą
Już lepsze "Hauje" niż "Hałaje" Miłego :P
W naszym regionie (nie wiem jak gdzie indziej) /xałaj/ to osoba roztrzepana, nieogarnięta etc.
Jesteś pewny, Poguś? (http://www.youtube.com/watch?v=CaB6Pov9u4c)
Cytat: Noqa w Marzec 11, 2012, 00:30:52
Jesteś pewny, Poguś? (http://www.youtube.com/watch?v=CaB6Pov9u4c)
Ta joj... nóby zapisują czerez "ł", czy to nie oczywiste?
A mi akurat o wymowę chodzi. A za 100 to będzie nawet forma zaświadczona :D
Fine, enough of mine tomfoolery.
Cytat: Mścisław Ruthenia w Marzec 10, 2012, 23:31:21
Fēlēs, "Hałaje" byłoby nieetymologiczne.
No shit, Sherlock.
(I nie, to nie była propozycja.)
Nie uznaję w języku polskim [w] niepochodzącego od [ɫ]. Od biedy przeboleję, jeśli znajduje się między samogłoską a spółgłoską (auto, farmaceuta). Ale w żadnej innej pozycji (broń boże na początku wyrazu/sylaby). I owszem, powinien być wikend.
Dziękuję za uwagę.
Cytat: Noqa w Marzec 11, 2012, 00:30:52
Jesteś pewny, Poguś? (http://www.youtube.com/watch?v=CaB6Pov9u4c)
Jestę pewię.
Zresztom, ot kiedy niechlójstwo i błendy orograwitrzne som brane jako powarzne argumenty? Hę?
Cytat: Noqa w Marzec 10, 2012, 22:44:57
Chiny, Hawaje i wszystkie inne durne polskie wyrazy, które powstały przez bezmyślne importowanie i podstawianie polskiej wymowy tworząc jakieś kompletnie od czapy /x/ w miejscu /t͡ʂ/ oraz /v/ w miejscu /w/. Zupełnie jak /xapon/ w hiszpańskim.
Z jakiej czapy? Przecież <w> to w hawajskim właśnie [v]...
Błędna pisownia wyrażenia "a cappella". Np. właśnie przed chwilą zobaczyłem zapis "accapella"...
Mogę napisać co wkurza mnie w chorwackim? Niby istnieje konwencja pisania obcych nazw i imion, to znaczy piszą się jak są w oryginale ( wyjątek - nazwę już utrwalone). A dzisiaj się dowiedziałam, że nie istnieje żadny Quebec ale Kvebek ( dla mnie brzmi jako imię pozazimeskie). Serbski to już ma normalniejsze chyba : jak wymawiasz tak piszesz. Jak jest w polskim?
Zasadniczo podobnie jak w chorwackim.
Cytat: patka chorwatka w Marzec 12, 2012, 21:12:11Kvebek ( dla mnie brzmi jako imię pozazimeskie).
dla mnie też.
Cytat: patka chorwatka w Marzec 12, 2012, 21:12:11Serbski to już ma normalniejsze chyba : jak wymawiasz tak piszesz.
no tak, bo jest inne pismo, czyli i tak nie byłoby tak samo wizualnie, jak w języku oryginalnym.
BTW, tego się nie czyta /kebek/?
Cytat: Mścisław Ruthenia w Marzec 12, 2012, 21:26:23
BTW, tego się nie czyta /kebek/?
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/0/0e/FR-Qu%C3%A9bec.ogg
Nawet żal patrzeć na tų listę tłumaczeń. (http://en.wiktionary.org/wiki/Quebec) :(
patka chorwatka, co myślisz o kursie chorwackiego? :D
(Tym tutaj http://jezykotw.webd.pl/f/index.php?topic=316.0 )
Wkurwia mnie używanie angielskich nazw gatunkowych roślin i zwierząt w polskich artykułach. W biologji nazwami międzynarodowymi są nazwy NAUKOWE (zwane przez lud "łacińskimi", niezbyt poprawnie), a nie głupie angielskie nazwy zwyczajowe (których nawet anglofońscy naukowcy zwykle unikają i wolą używać nazw naukowych).
Oczywiście, wynika to praktycznie zawsze z głupoty i niewiedzy autorów owych "artykułów" oraz z ich leniwstwa (po prostu przepisują żywcem źródła anglojęzyczne i nie chce im się nawet odszukać, jak dana rzecz się po polsku/neołacińsku nazywa). Prawdziwy naukowiec NIGDY nie podałby angielskiej nazwy gatunkowej, tylko naukową (najczęściej obok polskiej zwyczajowej).
A jeszcze gorsze jest naiwne, dosłowne tłómaczenie owych angielskich nazw, z czego wychodzą różne idjotyzmy (kompletnie niezrozumiałe). Największy "kwiatek" z jakim się spotkałem to "gołąb żółwiowy" (= turtle dove, to co po polsku nazywa się turkawką).
Prosto z WP taka forma: "Kanawałaua"
Kwestja odmiany białoruskich nazwisk była tu wałkowana tysiac razy, ale kurwa - jak niby oni chcą to wymówić?
Powinna powstać książeczka o zasadach przyswajania i odmiany nazw słowiańskich i łacińskich, a dalej ogólne zasady uśredniania i przenoszenia wymów na lędo polskie. Bo wysokopolszczyzna wysokopolszczyzną, ale w rzeczywistości wszystkich nazw miejscowości na świecie spolszczyć się nie da :(.
A bez tego, jak tu się zabrać do odmieniania nazwy serbskiej wsi Crni Kao?
"Samogwałt"?! Co to jest samogwałt? Jak do kurwy nędzy można się samemu zgwałcić?
Jeśli masz zespół obcej ręki, to wtedy tak.
Cytat: Fēlēs w Marzec 21, 2012, 14:27:25
Jeśli masz zespół obcej ręki, to wtedy tak.
Dobra, wygrałeś, usuwam ze wstydu konto i przenoszę się na Świat Konlangów.
To, że angielski prawie wcale nie ma żadnych rodzimych nazw chorób, a jedynie same naukowe. Anglicy nie mają nigdy biegunki, sraczki, czy też rozwolnienia, oni zawsze mają "diarrheę". Anglik nie może zdychać na gruźlicę czy suchoty, on zawsze zdycha na "tuberculosis". Itd. itp.
Cytat: Ⓐ Vilén w Kwiecień 04, 2012, 12:30:58
To, że angielski prawie wcale nie ma
...czegokolwiek. Nihil novi.
Cytat: Ⓐ Vilén w Kwiecień 04, 2012, 12:30:58
To, że angielski prawie wcale nie ma żadnych rodzimych nazw chorób, a jedynie same naukowe. Anglicy nie mają nigdy biegunki, sraczki, czy też rozwolnienia, oni zawsze mają "diarrheę". Anglik nie może zdychać na gruźlicę czy suchoty, on zawsze zdycha na "tuberculosis". Itd. itp.
Podobnie, jak nie mają brzucha, tylko "stomach(os)", ew. "abdomen".
Może rzeczywiście dawni Anglicy mieli jakieś tabu gastryczne?
Cytat: Fanael w Kwiecień 04, 2012, 13:46:08...czegokolwiek. Nihil novi.
^ To.
W ogóle, czy "fart" jest rodzimy germański?
Cytat: Dynozaur w Kwiecień 04, 2012, 14:50:39
W ogóle, czy "fart" jest rodzimy germański?
Tak. Ciekawe, czy to kognat polskiego "pierdzieć"...
Bezokoliczniki w polskim. To jakiś fail jest.
Albo leksykografów.
Cytat: Noqa w Kwiecień 15, 2012, 00:40:24
Bezokoliczniki w polskim. To jakiś fail jest.
Albo leksykografów.
ale co konkretnie?
Utraciły cholernie dużo informacji. Zwykle z całej koniugacji one najbardziej wystają. -aść może wychodzić od -adnę i -asę, -eść od -osę i otę. Czasem -ić jest od -iję, czasem od -ję, czasem od -ę. I tak dalej. Generalnie jak już coś derywować to je z form osobowych, a nie na odwrót. Bezokoliczniki przeszły jakieś szalone uproszczenia czy coś, w każdym razie są one ostatnim co niesie informację o odmianie czasownika. Wkurza mnie to.
I jeszcze extemporaneous - czemu Anglia nie mogłaby leżeć przy wybrzeżu Afryki... albo gdziekolwiek indziej, byleby z dala od łaciny.
Cytat: Noqa w Kwiecień 15, 2012, 02:24:18
Utraciły cholernie dużo informacji. Zwykle z całej koniugacji one najbardziej wystają. -aść może wychodzić od -adnę i -asę, -eść od -osę i otę. Czasem -ić jest od -iję, czasem od -ję, czasem od -ę. I tak dalej. Generalnie jak już coś derywować to je z form osobowych, a nie na odwrót. Bezokoliczniki przeszły jakieś szalone uproszczenia czy coś, w każdym razie są one ostatnim co niesie informację o odmianie czasownika. Wkurza mnie to.
Już w SCSie niewiele znaczyły, więc wielu autorów woli jako lemmę podawać formę 3 os. l.mn. czasu teraźniejszego.
Cytat: Noqa w Kwiecień 15, 2012, 02:24:18I jeszcze extemporaneous - czemu Anglia nie mogłaby leżeć przy wybrzeżu Afryki... albo gdziekolwiek indziej, byleby z dala od łaciny.
Trza se kupić wehikuł czasu i zabić wszystkich Normanów, najechawszych Anglję. Ciekawe, jak wyglądałby wtedy angielski język. Myślę, że miałby więcej wpływów celtyckich.
Cytat: Dynozaur w Kwiecień 15, 2012, 09:52:28
Cytat: Noqa w Kwiecień 15, 2012, 02:24:18I jeszcze extemporaneous - czemu Anglia nie mogłaby leżeć przy wybrzeżu Afryki... albo gdziekolwiek indziej, byleby z dala od łaciny.
Trza se kupić wehikuł czasu i zabić wszystkich Normanów, najechawszych Anglję. Ciekawe, jak wyglądałby wtedy angielski język. Myślę, że miałby więcej wpływów celtyckich.
Dynopruthopa się kłania. :D
EURO otacza jakaś zła językowa aura. Najpierw imiona maskotek Slavek i Slavko (to EURO ma promować Bałkany?), a teraz na plakacie "WARSZAWA POWITAJ PUCHAR".
A to nie ucięte "Warszawa. Powitaj Puchar w Warszawie!"?
Chyba nic dalej nie było. Zresztą nawet jeśli to umieszczanie "Warszawa" jednym ciągiem, bez żadnej kropki czy coś zdaje mi się kretyńskie.
chyba Kempa u Lisa: "Jarosław Kaczyński jest megapokrzywdzonym."
reklama afrodyzjaku: "[bi:mɛn, bi:mɛn, bi:mɛn... vu vu vu bɛman pɛ ɛl]"
Anglicyzacja się szerzy... Na mojej ostatniej sesji RPG:
- Nagle słyszycie odgłos horna... Jak to jest po naszemu?
- Róg.
- A no tak.
To, że zapowiadacz w eskaemce czyta nazwę stacji Legionowo [legjonovo], podczas gdy wymawia się to po prostu [leg'onovo].
Oraz to, że w eskaemce i szynobusach na wyświetlaczach zamiast ,,stacja", jest napisane ,,przystanek". Toć to czystej wody hiperpoprawność – w języku potocznym nawet na przystanek osobowy mówi się ,,stacja", podczas gdy w nomenklaturze kolejowej, nazwanie stacji przystankiem jest błędem. Na szczęście w ezetach już jest dobrze, wszystko nazywane jest ,,stacją", co jest zgodne z użyciem ogólnym.
Cytat: varpho :Ɔ(X)И4M: w Kwiecień 17, 2012, 02:23:47
chyba Kempa u Lisa: "Jarosław Kaczyński jest megapokrzywdzonym."
Na nasze: "JK jest zajelozaurem".
http://krakow.gazeta.pl/krakow/1,44425,11588022,Jest_slowo_Witam_na_poczatku_listu__To_nie_odpowiadam.html
nie znam człowieka, wyniosły styl, w którym poucza oraz proponowane zamienniki mi się nie podobają, ale całkowicie się zgadzam w kwestii tego, że "witam" w większości przypadków jest używane niepoprawnie.
Cytat: pittmirg w Kwiecień 20, 2012, 23:56:01
Cytat: varpho :Ɔ(X)И4M: w Kwiecień 17, 2012, 02:23:47
chyba Kempa u Lisa: "Jarosław Kaczyński jest megapokrzywdzonym."
Na nasze: "JK jest zajelozaurem".
Co jest mocniejsze? Zajelo- czy dyno-?
Cytat: Ⓐ Vilén w Kwiecień 19, 2012, 23:36:15
Oraz to, że w eskaemce i szynobusach na wyświetlaczach zamiast ,,stacja", jest napisane ,,przystanek". Toć to czystej wody hiperpoprawność – w języku potocznym nawet na przystanek osobowy mówi się ,,stacja", podczas gdy w nomenklaturze kolejowej, nazwanie stacji przystankiem jest błędem. Na szczęście w ezetach już jest dobrze, wszystko nazywane jest ,,stacją", co jest zgodne z użyciem ogólnym.
I tak nie przebije
Dworca Zoo...
Witam!
Cytat: varpho :Ɔ(X)И4M: w Kwiecień 22, 2012, 19:00:41
nie znam człowieka, wyniosły styl, w którym poucza oraz proponowane zamienniki mi się nie podobają, ale całkowicie się zgadzam w kwestii tego, że "witam" w większości przypadków jest używane niepoprawnie.
Skoro większość używa jego w takim znaczeniu, to w takim razie należałoby uznać to za poprawne.
Cytat: spitygniew w Kwiecień 22, 2012, 19:20:35
I tak nie przebije Dworca Zoo...
A co ci się w tym nie podoba? Toć przecież budynek tam jest, i służy obsłudze ruchu kolejowego...
Cytat: Ⓐ Vilén w Kwiecień 22, 2012, 19:38:29
A co ci się w tym nie podoba? Toć przecież budynek tam jest, i służy obsłudze ruchu kolejowego...
Nie wiem, nie czytałem, ale myślałem, że to stacja metra tylko... Ale i tak minus za przetłumaczenie "Tiergarten".
Cytat: spitygniew w Kwiecień 22, 2012, 19:39:59
Nie wiem, nie czytałem, ale myślałem, że to stacja metra tylko...
Gdzie tam, to był główny dworzec kolejowy Berlina Zachodniego. Mimo, że miał tylko dwa perony.
CytatAle i tak minus za przetłumaczenie "Tiergarten".
Ale Dworzec Zoo to nie Berlin-Tiergarten, tylko Berlin Zoologischer Garten... w skrócie, "Bahnhof Zoo". Tiergarten jest jedną stację dalej.
A co sądzicie o "witam" używanych na początku rozmowy telefonicznej?
Dla mnie zupełnie spoko. A purystom można wmawiać, że to "witam" jest skrótem od "witam pana głos w mojej słuchawce" :P
Cytat: Fēlēs w Kwiecień 22, 2012, 19:54:30
A co sądzicie o "witam" używanych na początku rozmowy telefonicznej?
Ja tam wolę alio
Cytat: Fēlēs w Kwiecień 22, 2012, 19:54:30
A co sądzicie o "witam" używanych na początku rozmowy telefonicznej?
Że to zdawałoby mi się dziwne... Ja tam zwykle używam "dzień dobry" w sytuacjach formalnych, kiedy to ja inicjuję rozmowę, "hej" w sytuacjach nieformalnych, oraz "słucham" (w żadnym wypadku "halo"!), kiedy odbieram.
Cytat: Ⓐ Vilén w Kwiecień 22, 2012, 20:06:43
Cytat: Fēlēs w Kwiecień 22, 2012, 19:54:30
A co sądzicie o "witam" używanych na początku rozmowy telefonicznej?
Że to zdawałoby mi się dziwne... Ja tam zwykle używam "dzień dobry" w sytuacjach formalnych, kiedy to ja inicjuję rozmowę, "hej" w sytuacjach nieformalnych, oraz "słucham" (w żadnym wypadku "halo"!), kiedy odbieram.
Aleś ty monotonny.
Ja w takich sytuacjach przez parę minut dyszę w słuchawkę.
Cytat: Noqa w Kwiecień 22, 2012, 20:19:06
Ja w takich sytuacjach przez parę minut dyszę w słuchawkę.
Aż tak rzadko do Ciebie dzwonią?
Cytat: Ⓐ Vilén w Kwiecień 22, 2012, 19:38:29
Skoro większość używa jego w takim znaczeniu, to w takim razie należałoby uznać to za poprawne.
na starość staję się chyba preskryptywistą... ;)
lubię chorwacki da. chociaż mniej więcej oficjalnie jest molim.
Cytat: Ⓐ Vilén w Kwiecień 22, 2012, 19:38:29
Skoro większość używa jego w takim znaczeniu, to w takim razie należałoby uznać to za poprawne.
Dokładnie, bo to tak jakby twierdzić, że "cześć" jest poprawne tylko gdy skłądamy komuś hołd...
Cytat: spitygniew w Kwiecień 23, 2012, 14:50:41
Cytat: Ⓐ Vilén w Kwiecień 22, 2012, 19:38:29
Skoro większość używa jego w takim znaczeniu, to w takim razie należałoby uznać to za poprawne.
Dokładnie, bo to tak jakby twierdzić, że "cześć" jest poprawne tylko gdy skłądamy komuś hołd...
Zawsze można zrobić:
cześć - hołd
czejść - powitanie :D
Cytat: spitygniew w Kwiecień 23, 2012, 14:50:41Dokładnie, bo to tak jakby twierdzić, że "cześć" jest poprawne tylko gdy skłądamy komuś hołd...
"Cześć" to chyba żart, a "witam" to zwykły błąd wynikający z niewiedzy.
Nie, Bartku, "cześć" jest równie poważnym błędem! Niestety, upowszechnił się tak bardzo, że nawet autorytety go nie zauważają. :-(
Tylko my, zwykli użytkownicy, musimy stać na straży, aby takie błędy zostały wykryte i zwalczone, a słowa - broń Boże! - nie zmieniły swojego znaczenia.
Cytat: BartekChom w Kwiecień 24, 2012, 20:59:40
"Cześć" to chyba żart
???
(http://polchat.pl/media/images/emotwar/facepalm.gif)
Cytat: Fēlēs w Kwiecień 24, 2012, 21:07:11
Nie, Bartku, "cześć" jest równie poważnym błędem!
A poza tym, powinno się mówić
kʷih₁stjos*...
* mangiskājā vāsjā māti.
Cytat: BartekChom w Kwiecień 24, 2012, 20:59:40
Cytat: spitygniew w Kwiecień 23, 2012, 14:50:41Dokładnie, bo to tak jakby twierdzić, że "cześć" jest poprawne tylko gdy skłądamy komuś hołd...
"Cześć" to chyba żart, a "witam" to zwykły błąd wynikający z niewiedzy.
Aha...
A ja i tak się będę witał, i o zgrozo, żegnał też!
A właśnie: czy jeśli "witam" jest zarezerowane dla gospodarza to czy i ktokolwiek nie będąc u siebie nie może powiedzieć, że wita (się)?
"Budka z piwem"
Co chwila ktoś używa, a ja jako żyję nie widziałem w tym kraju niczego, co mógłbym nazwać "budką z piwem".
Cytat: Noqa w Kwiecień 24, 2012, 22:27:02
"Budka z piwem"
Co chwila ktoś używa, a ja jako żyję nie widziałem w tym kraju niczego, co mógłbym nazwać "budką z piwem".
Za mało pijesz....
CytatA właśnie: czy jeśli "witam" jest zarezerowane dla gospodarza to czy i ktokolwiek nie będąc u siebie nie może powiedzieć, że wita (się)?
Te same autorytety, które wyklinają "witam" piszą w podręcznikach o "powitaniach i pożegnaniach". To mówi samo za siebie.
Cytat: Ⓐ Vilén w Kwiecień 24, 2012, 21:08:59
* mangiskājā vāsjā māti.
*Māter, debilu! Kto cię mówić uczył?
Cytat: Fēlēs w Kwiecień 24, 2012, 21:07:11
Nie, Bartku, "cześć" jest równie poważnym błędem! Niestety, upowszechnił się tak bardzo, że nawet autorytety go nie zauważają. :-(
Tylko my, zwykli użytkownicy, musimy stać na straży, aby takie błędy zostały wykryte i zwalczone, a słowa - broń Boże! - nie zmieniły swojego znaczenia.
A masz źródło, że to nie jest tylko żart, który przestał być śmieszny?
Cytat: Ⓐ Vilén w Kwiecień 24, 2012, 21:08:59
A poza tym, powinno się mówić kʷih₁stjos*...
Jeśli już to chyba
kʷistis, chyba że do zwykłych zakorzenionych błędów (na które już nie ma rady) doszły jakieś niepowtarzalne.
Cytat: Towarzysz Mauzer w Kwiecień 24, 2012, 23:39:46Te same autorytety, które wyklinają "witam" piszą w podręcznikach o "powitaniach i pożegnaniach". To mówi samo za siebie.
Powitanie to powitanie, a witam to witam.
Cytat: BartekChom w Kwiecień 25, 2012, 13:37:30
A masz źródło, że to nie jest tylko żart, który przestał być śmieszny?
A masz źródło, że to jest tylko żart?
*wali głową w biurko*
Cytat: Fēlēs w Kwiecień 25, 2012, 13:57:08
*wali głową w biurko*
Mam nadzieję, że nie ze względu na mnie...
Nie, nie.
Cytat: Ⓐ Vilén w Kwiecień 25, 2012, 13:50:29A masz źródło, że to jest tylko żart?
Nie mam źródeł lepszych niż to, że ksiądz powiedział przy którejś okazji, że "servus" znaczy sługa, a przy powitaniu to żart, ale po prostu nie ufam wam, kiedy próbujecie robić zamęt. Poza tym to, że "witam" oznacza protekcjonalność, trzeba wiedzieć, a znaczenie "cześć" jest oczywiste, więc trudno powiedzieć, że używanie "cześć" to przejaw takiej samej ignorancji.
Cytat: BartekChom w Kwiecień 27, 2012, 14:02:56
Nie mam źródeł lepszych niż to, że ksiądz powiedział przy którejś okazji
Faktycznie, wiarygodne źródło... a mi ksiądz kiedyś powiedział, że po łacinie kobieta to
femina, bo ma mniej wiary.
Cytatale po prostu nie ufam wam, kiedy próbujecie robić zamęt
Akurat to ty tu zwykle robisz zamęt różnymi bzdurnymi teoriami...
Cytat: Ⓐ Vilén w Kwiecień 27, 2012, 14:25:31
Akurat to ty tu zwykle robisz zamęt różnymi bzdurnymi teoriami...
Jak to? To wy próbujecie wmówić, że nie można mówić poprawnie, bo wszystko jest niepoprawne.
Hint: ironia.
Cytat: Fēlēs w Kwiecień 27, 2012, 15:37:26Hint: ironia.
No właśnie. Próbujecie wmówić, że nie można mówić poprawnie, bo wszystko jest niepoprawne.
Powtarzasz się.
Eh. Ech.
Cytat: BartekChom w Kwiecień 27, 2012, 19:24:54
Eh.
eh > e: > i: > ij > iź > i(gamma)j > igi > jigi > jegi > jeki > jechi > jech' > jech > ech
Poprawnie jest "ech"!
Cytat: Henryk Pruthenia w Kwiecień 27, 2012, 19:45:11Poprawnie jest "ech"!
Niech będzie. W słowniku jest i tak i tak, ale po co obce.
Co za człowiek...
Cytat: Fēlēs w Kwiecień 27, 2012, 20:27:43
Co za człowiek...
To nie człowiek, to trollkonto Canisa.
Cytat: Ⓐ Vilén w Kwiecień 27, 2012, 20:32:04
Cytat: Fēlēs w Kwiecień 27, 2012, 20:27:43
Co za człowiek...
To nie człowiek, to trollkonto Canisa.
Nieważne
czym jestem...
Ważne, że jestem sobą.
Polecam ten stan, naprawdę, polecam!
Cytat: Henryk Pruthenia w Kwiecień 27, 2012, 20:47:27
Nieważne czym jestem...
Ważne, że jestem sobą.
Polecam ten stan, naprawdę, polecam!
Nie mówię o tobie, Pruthuś. To Bartuś jest klonem Canisa...
Cytat: Ⓐ Vilén w Kwiecień 27, 2012, 21:09:11
Cytat: Henryk Pruthenia w Kwiecień 27, 2012, 20:47:27
Nieważne czym jestem...
Ważne, że jestem sobą.
Polecam ten stan, naprawdę, polecam!
Nie mówię o tobie, Pruthuś. To Bartuś jest klonem Canisa...
Aham.
A ja nie jestem multikontem...
Jak kiedyś będę w Warszawie, to bym chętnie poznał Vilena...
I jak to mówi Król Julian, pozwoliłbym by spłynął na was błysk mej chwały...
:D:D:D:D
Cytat: Henryk Pruthenia w Kwiecień 27, 2012, 21:59:56
A ja nie jestem multikontem...
No nie. Ty akurat na tym forum jesteś trupem, nie multikontem...
Cytat
Jak kiedyś będę w Warszawie, to bym chętnie poznał Vilena...
Proszę bardzo, tylko powiedz kiedy, gdzie, i jak mam cię rozpoznać...
Cytat: Henryk Pruthenia w Kwiecień 27, 2012, 21:59:56I jak to mówi Król Julian, pozwoliłbym by spłynął na was błysk mej chwały...
:D:D:D:D
Ja już się boję tego blasku twej chwały... Straszysz mię nim od dłuższego czasu.
Cytat: Dynozaur w Kwiecień 27, 2012, 22:04:45
Ja już się boję tego blasku twej chwały... Straszysz mię nim od dłuższego czasu.
On cię zgwaaaaałciiiii... albo zje :P.
Cytat: Ⓐ Vilén w Kwiecień 27, 2012, 22:07:25On cię zgwaaaaałciiiii... albo zje :P.
Albo i jedno i drugie. Tylko nie wiem, w jakiej kolejności.
Cytat: Dynozaur w Kwiecień 27, 2012, 22:19:24
Cytat: Ⓐ Vilén w Kwiecień 27, 2012, 22:07:25On cię zgwaaaaałciiiii... albo zje :P.
Albo i jedno i drugie. Tylko nie wiem, w jakiej kolejności.
To zależy, czy jesteś bardziej kotem, czy bardziej dziewicą... Ja np. jestem bardziej dziewicą.
Jesteście podli, obrydzliwi i źli!
Cytat: Henryk Pruthenia w Kwiecień 27, 2012, 23:00:47
Jesteście podli, obrydzliwi i źli!
Oj przepraszam. Ja nie jestem obrydzliwy, tylko obmuchomorliwy. Wypraszam sobie.
I jeszce obleśni!
Towarzyszu, wyczuwam nienawiść do lasów!
Cytat: Ⓐ Vilén w Kwiecień 27, 2012, 22:01:54
Cytat: Henryk Pruthenia w Kwiecień 27, 2012, 21:59:56
A ja nie jestem multikontem...
No nie. Ty akurat na tym forum jesteś trupem, nie multikontem...
Nie tylko na tem forze. ;p
Cytat: Ⓐ Vilén w Kwiecień 27, 2012, 22:01:54
Cytat
Jak kiedyś będę w Warszawie, to bym chętnie poznał Vilena...
Proszę bardzo, tylko powiedz kiedy, gdzie, i jak mam cię rozpoznać...
Kiedy - jak mnie najdzie ochota. Gdzie?
Jak się znajdę w Warszawie kiedyś... w jakimś znanem miesjcu, cobym doszedł...
Z reklamy:
Błonni-Slim w postaci kiślu.
*facepalm*
Nie dość, że nazwa jenjalna, to jeszcze kiślu... Sam mówię w hotlu, burdlu it.p. Ale "kisiel" jest z PS *kysělь, nie *kysьlь, do kurwy nędzy!
Cytat: Dynozaur w Kwiecień 28, 2012, 18:42:20Nie dość, że nazwa jenjalna, to jeszcze kiślu... Sam mówię w hotlu, burdlu it.p. Ale "kisiel" jest z PS *kysělь, nie *kysьlь, do kurwy nędzy!
*twarzodłoń*
No tak, bo przecież
hotel, burdel to już są z PS *gotъlь, *burъdъlь⸮
Cytat: Fēlēs w Kwiecień 28, 2012, 19:37:03*twarzodłoń*
No tak, bo przecież hotel, burdel to już są z PS *gotъlь, *burъdъlь⸮
Nie, chodzi mi o to, że przeinaczanie morfologji wyrazów obcych jest mniej rażące (a wręcz pożądane, gdyż świadczy to o tym, że się dobrze w nasz język wpasowują) niż wyrazów rodzimych.
Powinniśmy pilnować czystości naszych rodzimych wyrazów. A obce - im bardziej polszczeją, tym lepiej (a mojem zdaniem "w hotlu" brzmi bardziej po polsku niż "w hotelu").
Wkurwia mnie amerykańska wymowa słowa "party".
Cytat: Dynozaur w Kwiecień 30, 2012, 20:27:46
Wkurwia mnie amerykańska wymowa słowa "party".
http://ru.wikipedia.org/wiki/Castle_Party (http://ru.wikipedia.org/wiki/Castle_Party):
«Castle Party (Касл Па́ти) — ежегодный фестиваль готической музыки, проводящийся в средневековой крепости близ польского города Болькув.»
Hah :D
Mnie wkurwia amerykańska wymowa wszystkiego.
God save the Queen!
A ja akurat wolę amerykański od angielskiego... :D
Cytat: Noqa w Kwiecień 30, 2012, 21:41:40
Mnie wkurwia amerykańska wymowa wszystkiego.
God save the Queen!
A mnie wkurwia wymowa zarówno angielska, jak i amerykańska.
Advance Australia fair!
Australijska wymowa (http://www.youtube.com/watch?v=skuiSGB6IWs)
Cytat: Noqa w Kwiecień 30, 2012, 21:58:37
Australijska wymowa (http://www.youtube.com/watch?v=skuiSGB6IWs)
mnie się podoba :)
mnie wkurzają egzaminy certyfikacyjne w ogóle, szukają niekiedy taką subtelną wiedzę, że człowiek zwariuje :(/
Bardziej ciekawi niż wkurza, no ale właściwie to oba. Oglądając po raz kolejny filmy z gry Portal 2 zobaczyłem, że imię Caroline (coś koło [ˈkɑɹolən]) na rosyjski przetłumaczono jako Кэролайн (http://youtu.be/x7Pr3jIP5BE?t=2m27s).
Cytat: тоб рiс тоб w Maj 03, 2012, 11:05:28
Bardziej ciekawi niż wkurza, no ale właściwie to oba. Oglądając po raz kolejny filmy z gry Portal 2 zobaczyłem, że imię Caroline (coś koło [ˈkɑɹolən]) na rosyjski przetłumaczono jako Кэролайн (http://youtu.be/x7Pr3jIP5BE?t=2m27s).
Kurde, przeczytałem "Postal 2".
Już byłem gotów przybić brofista.
Cytat: Dynozaur w Maj 03, 2012, 16:09:39
Cytat: тоб рiс тоб w Maj 03, 2012, 11:05:28
Bardziej ciekawi niż wkurza, no ale właściwie to oba. Oglądając po raz kolejny filmy z gry Portal 2 zobaczyłem, że imię Caroline (coś koło [ˈkɑɹolən]) na rosyjski przetłumaczono jako Кэролайн (http://youtu.be/x7Pr3jIP5BE?t=2m27s).
Kurde, przeczytałem "Postal 2".
+1
Redaktorzy Wikiśmietnika najwyraźniej nie znają polskiego słowa ,,regulamin", i angielskie Terms of Use przetłumaczyli jako ,,zasady użytkowania". Ouch (http://www.audi-tt.ru/forum/phpBB2/images/smiles/facepalm.gif).
Wkurwia mnie "Schinesghe", które można spotkać w praktycznie wszystkich podręcznikach historji, bo ktoś nie umiał czytać...
Cytat: Dynozaur w Maj 05, 2012, 15:04:35
Wkurwia mnie "Schinesghe", które można spotkać w praktycznie wszystkich podręcznikach historji, bo ktoś nie umiał czytać...
czyżby to był przypadek analogiczny do nazywania pewnych fińskich cukierków mianem "Gifu" przez niezorientowanych? ;)
(http://nordic-goods.com/image/cache/data/Products/Candy/Leaf/sisusalmiakkixylitol-500x500.png)
Nie no, chyba historycy tyle wiedzieć powinni, że S pisało się kiedyś inaczej. ;-)
W Dagome (http://en.wikipedia.org/wiki/File:DagomeCambraiCopy.jpg) jest Schmesche - skąd się mogło wziąc Schinesghe nie mam pojęcia. Oba SCH wyglądają identycznie.
Chociaż zaraz mnie pewnie Dynek opieprzy, że też czytać nie umiem, a SCH to nie SCH tylko...
Cytat: varpho :Ɔ(X)И4M: w Maj 05, 2012, 19:55:46
czyżby to był przypadek analogiczny do nazywania pewnych fińskich cukierków mianem "Gifu" przez niezorientowanych? ;)
Raczej przypadek "kopista przepisywał zbyt szybko nieznane słowo, i się machnął". W połączeniu z tym, że ten co tworzył regest też nie umiał czytać, wyszło na końcu "Schinesghe".
Przy czym ZTCP, to w jednej z kopij jest napisane wyrażnie "Schi
gnesne", więc np. identyfikowanie tej nazwy ze Szczecinem jest bezzasadne... a uprzedzając pytanie, skąd to "Schi" na początku - ten co tworzył regest robił takie byki jak zamiana "Ego Mesco dux" na "Dagome iudex", więc pewnie to po prostu doklejona końcówka innego słowa, które w oryginale poprzedzało nazwę Gniezna.
Cytat: Ⓐ Vilén w Maj 05, 2012, 20:09:02
zamiana "Ego Mesco dux" na "Dagome iudex"
tam było chyba wiele różnych teoryj, czy ta jest jakoś wyraźnie lepiej ugruntowana?
co do tego "Sch":
CytatWedług Brygidy Kürbisówny początkowe "Sc" jest błędnie odczytanym "K". Oryginalny zapis brzmiałby więc "Kninesne" lub "Khinesghe" [za] Jerzy Dowiat, Metryka chrztu Mieszka I i jej geneza, Warszawa 1961, s.91
Cytat: varpho :Ɔ(X)И4M: w Maj 05, 2012, 20:12:39CytatWedług Brygidy Kürbisówny początkowe "Sc" jest błędnie odczytanym "K". Oryginalny zapis brzmiałby więc "Kninesne" lub "Khinesghe" [za] Jerzy Dowiat, Metryka chrztu Mieszka I i jej geneza, Warszawa 1961, s.91
Właśnie tę teorję znałem. Zapis zawsze interpretowałem jako "Khinesdne" (nie zapominajmy, że Gniezno < Gniezdno).
Cytat: varpho :Ɔ(X)И4M: w Maj 05, 2012, 20:12:39
tam było chyba wiele różnych teoryj, czy ta jest jakoś wyraźnie lepiej ugruntowana?
Było wiele róznych teoryj, ale większość z nich była tak absurdalna, że szkoda gadać. Zresztą, za teorią przekształceniową przemawia też zasada Ockhama.
Cytat: varpho :Ɔ(X)И4M: w Maj 05, 2012, 20:12:39
CytatWedług Brygidy Kürbisówny początkowe "Sc" jest błędnie odczytanym "K". Oryginalny zapis brzmiałby więc "Kninesne" lub "Khinesghe" [za] Jerzy Dowiat, Metryka chrztu Mieszka I i jej geneza, Warszawa 1961, s.91
No tak, tylko że jest jeden słaby punkt - gotyckie "k" ni uja nie przypominało gotyckiego "ſc" (ani też współczesnego "k")... chyba autorka zbytnio się sugerowała współczesnymi czcionkami udającymi gotyk.
Też skłaniałbym się ku teorii wspomnianej przez Viléna.
Cytat: Noqa w Maj 05, 2012, 20:05:36
Nie no, chyba historycy tyle wiedzieć powinni, że S pisało się kiedyś inaczej. ;-)
W Dagome (http://en.wikipedia.org/wiki/File:DagomeCambraiCopy.jpg) jest Schmesche - skąd się mogło wziąc Schinesghe nie mam pojęcia. Oba SCH wyglądają identycznie.
Chociaż zaraz mnie pewnie Dynek opieprzy, że też czytać nie umiem, a SCH to nie SCH tylko...
Ja w tej wersji widzę na końcu ſchmeſche, ale w 4 i 5 linijce jest ſchig- neſne. Poza tym jest dagone, a nie Dagome.
Cytat
Przy czym ZTCP, to w jednej z kopij jest napisane wyrażnie "Schignesne", więc np. identyfikowanie tej nazwy ze Szczecinem jest bezzasadne... a uprzedzając pytanie, skąd to "Schi" na początku - ten co tworzył regest robił takie byki jak zamiana "Ego Mesco dux" na "Dagome iudex", więc pewnie to po prostu doklejona końcówka innego słowa, które w oryginale poprzedzało nazwę Gniezna
W jednej z kopii występuje wstawka "nescio cuius gentis homines, puto autem Sardos fuisse, quoniam ipsi a IIII iudicibus reguntur", z czego można wnioskować, że mógł wręcz umyślnie próbować poprawić na coś brzmiącego dlań "po ludzku" (por. *prusy > bruzze). O ile jest ona starsza niż ta bez niej...
CytatNo tak, tylko że jest jeden słaby punkt - gotyckie "k" ni uja nie przypominało gotyckiego "ſc" (ani też współczesnego "k")... chyba autorka zbytnio się sugerowała współczesnymi czcionkami udającymi gotyk.
A skąd wiesz że to było zapisane pierwotnie gotykiem?
Białoruś nie istnieje (http://youtu.be/11z3GggtWv8?t=13s), czyli Euro 2012 ciąg dalszy (dokładnie 13-15 sekunda). Agrh.
Cytat: Ⓐ Vilén w Maj 05, 2012, 20:34:05
No tak, tylko że jest jeden słaby punkt - gotyckie "k" ni uja nie przypominało gotyckiego "ſc" (ani też współczesnego "k")...
hm... "k" może i nie, ale "K" już trochę bardziej.
Wkurza mnie "Jełgawa".
Dla większości większych miast na Łotwie używamy tradycyjnych polskich egzonimów - np. Dyneburg/Dźwińsk (zam. Daugavpils), Rzeżyca (zam. Rezekne), Lipawa (zam. Liepaja), niektórzy nawet używają nazwy Jakubów (zam. Jekabpils). A dla jednej Mitawy używamy spolszczonego łotewskiego neologizmu (Jelgava).
Bądźmy konsekwentni, do cholery!
Nazwa miasta uległa zmianie (daw. Mītava po łotewsku), zmianie więc uległ egzonim, tak samo jak w przypadku Kaliningradu.
Mnie osobiście wkurwia to, że nie wiem, kim byli Pariasi z Valby, a mam to jutro na kolokwium zaliczeniowym jako jedno z kluczowych zagadnień.
Cytat: Widsið w Czerwiec 05, 2012, 20:24:18
Nazwa miasta uległa zmianie (daw. Mītava po łotewsku), zmianie więc uległ egzonim, tak samo jak w przypadku Kaliningradu.
A czy ten "Daugavpils" miał wcześniej jakąś inną łotewską nazwę (wiem, że jest to kalka nazwy niemieckiej, ale przecież jest to neologizm, może zastąpił jakieś wcześniejsze fonetyczne przyswojenie nazwy niemieckiej)? Bo przecież mimo wszystko trwamy przy Dyneburgu (choć istnieje też słowiański Dźwinów/Dźwińsk).
Cóż, dobrze że Rosjanie są na dobrej drodze, by ten "Kaliningrad" zmienić z powrotem na "Kionigsbierg". Musi tylko nastąpić jakaś zmiana pokoleniowa "na górze", bo póki co ludzie są związani ze starym układem i nazwy z nim związanej łatwo nie oddadzą. No ale zobaczymy, jak to będzie.
Dla mnie jednak Królewiec zawsze będzie Królewcem, Rewal - Rewalem, Mitawa - Mitawą.
W ogóle zmiana nazwy Królewca jest błędna, bo to, że w rosyjskim się zmieniła, nie powinno mieć wpływu na polski... no ale wiadomo jaka była sytuacja. Dlatego bardzo podoba mi się używanie przez Radka Sikorskiego starej nazwy.
Za to z rzeczy, które mi się nie podobają - pisanie w nazwach czeskich 'cz' zamiast 'č' i tak dalej.
Ja się szczerze mówiąc przywiązałem do Kaliningradu... Lepsze to niż jakaś niemiecka nazwa.
Cytat: spitygniew w Czerwiec 06, 2012, 15:22:45Dlatego bardzo podoba mi się używanie przez Radka Sikorskiego starej nazwy.
Mnie toże. Jedna z nielicznych rzeczy, która podoba mi się w tym człowieku.
Cytat: Henryk Pruthenia w Czerwiec 06, 2012, 16:38:00
Ja się szczerze mówiąc przywiązałem do Kaliningradu... Lepsze to niż jakaś niemiecka nazwa.
Ja się szczerze mówiąc przywiązałem do Leningradu... Lepsze to niż jakaś niemiecka nazwa.
Cytat: Dynozaur w Czerwiec 06, 2012, 17:10:42
Ja się szczerze mówiąc przywiązałem do Leningradu...
I ja też... zawsze na to miasto mówię Leningrad, nigdy Petersburg, ani co gorsza Sankt Petersburg...
Z tego co kojarzę, Daugavpils zawsze był Daugavpilsem po łotewsku. Swoją drogą, -pils = -polis etymologicznie, czy tylko przez przypadek tak wyszło?
Mnie właśnie zaczął wkurwiać fontconfig, bo z jakiegoś powodu uważa, że Arial musi być preferowanym fontem bezszeryfowym, mimo że w ~/.fonts.conf wyraźnie napisałem inaczej.
"ciepła kawa".
kawa winna być gorąca. ciepłe to są kluski. nie chcę pić takiej kawy. ;)
Cytat: тоб рiс тоб w Maj 12, 2012, 23:37:46
Białoruś nie istnieje (http://youtu.be/11z3GggtWv8?t=13s), czyli Euro 2012 ciąg dalszy (dokładnie 13-15 sekunda). Agrh.
To (http://tvp.info/informacje/rozmaitosci/holenderska-mapa-na-euro-polska-na-bialorusi/7595897) jest mocniejsze. Wietrzę spisek.
Wkurwia mnie ta ahistoryczna "korenizacja" nazw miast w Indjach i forsowanie jakiegoś "Ćennaju" (z tym wkurwiającym "će") zamiast Madrasu.
Przecież każdy wie, czym jest Madras, każdy zna tamtejszą herbatę. A "Ćennaj" (czy też Chennai) - co to kurwa jest?!
Cytat: Dynozaur w Czerwiec 17, 2012, 14:23:48
Wkurwia mnie ta ahistoryczna "korenizacja" nazw miast w Indjach i forsowanie jakiegoś "Ćennaju" (z tym wkurwiającym "će") zamiast Madrasu.
Mnie też... do cholery, po to mamy egzonimy, żeby ich używać.
Gdyby to chociaż miało jakieś uzasadnienie w historji... Ale nie ma!
Chennapattanam i Madraspattinam to nazwy dwu osad, które połączyły się w jedno, tworząc znane dziś miasto Madras. Po prostu arbitralnie, bez powodu, przeskoczyli z nazwy jednej historycznej połowy miasta na drugą. Nazwa Madras jest tak samo indyjska jak Chennai.
Morał? Za tymi zmianami stała czysta przekora/pretensjonalizm.
"Droga przeciwpożarowa", co to jest do kurwy n*dzy?
Droga, która biegnie naprzeciw pożaru (pożarowi? jak się to odmienia?) :-P
Droga, wytresowana do gaszenia pożaru, np. droga przeciwpożarowa małpka kapucynka.
Zdobiące polskie zdania niczym ptasie guano "że", "żeby" i "iż".
I rodzą się z tego takie potworki jak: Może pochwalić się, że udowodnił, iż sitcom też może dziełem sztuki
A po angielsku można swobodnie: May boast prooving a sitcom can be a piece of art
Na pocieszenie: francuskie pewnie ssie tu pałkę trzy razy bardziej.
[...........]
Jedno "że" można wywalić:
Może pochwalić się udowodnieniem, iż sitcom też może być dziełem sztuki.
EDIT: Drugie chyba też:
Może pochwalić się udowodnieniem - sitcom też może być dziełem sztuki.
Tak też jest fajnie:
Może pochwalić się udowodnieniem możliwości bycia przez sitcom dziełem sztuki.
Właśnie w angielskim brzmi to tak:
"Ona powiedziała jej brat sądzi jest to świetny pomysł"
Noszkur.
Ghoster, nie zrozumieliśmy się. To nie wybór mi preszkadza, tylko samo to, że trzeba je tam wstawiać. I zdanie zaczyna się wypełniać trocinami zamiast opierać się na treści. I tez by mnie tu cieszył jakiś większy wybór, o ile różne partykuły miałyby różny sens.
Feles, mam jednak wątpliwości, ażebyś tak mówił na codzień :P
CytatOna powiedziała jej brat sądzi jest to świetny pomysł
No i bardzo ładnie, bez składniowych dekoracji.
A jeszcze omijanie "który" oraz bardzo urocza możliwość zastąpienia "gdy" przez rzeczownikowe "the moment".
Tylko bagactwem imiesłowów polski tu nadrabia.
Cytat: Noqa w Czerwiec 23, 2012, 15:36:15
CytatOna powiedziała jej brat sądzi jest to świetny pomysł
No i bardzo ładnie, bez składniowych dekoracji.
A jeszcze omijanie "który" oraz bardzo urocza możliwość zastąpienia "gdy" przez rzeczownikowe "the moment".
Tylko bagactwem imiesłowów polski tu nadrabia.
/me idzie po nóż.
Krzywisz się, bo jesteś przyzwyczajony do polskiego. Każdy język po dosłownym tłumaczeniu będzie brzmiał niegramatycznie i niegramotnie (no chyba, że "tłumaczy" się z kaszubskiego na śląski czy cóś)
Ech, a mnie wkurza to, że silnik tego forum jest tak debilny, że:
a) Nie stosuje ograniczeń dotyczących podpisu dla konta administratora.
b) Cenzura wyrazów też nie działa, jak post jest wysłany z konta administratora.
Najwidoczniej był projektowany pod założenie "są równi i równiejsi", ech...
PS. I jeszcze mi tu brakuje możliwości upublicznienia loga moderacji, żeby każdy na forum wiedział, kto za co był odpowiedzialny...
Cytat: Ⓐ Vilén w Czerwiec 23, 2012, 17:50:39
Ech, a mnie wkurza to, że silnik tego forum jest tak debilny, że:
a) Nie stosuje ograniczeń dotyczących podpisu dla konta administratora.
b) Cenzura wyrazów też nie działa, jak post jest wysłany z konta administratora.
Najwidoczniej był projektowany pod założenie "są równi i równiejsi", ech...
PS. I jeszcze mi tu brakuje możliwości upublicznienia loga moderacji, żeby każdy na forum wiedział, kto za co był odpowiedzialny...
Spatchuj.
[...........]
Cytat: Fanael w Czerwiec 23, 2012, 17:53:28Spatchuj.
Kto spadł?
Spokojnie, na razie muszę poczekać, aż Canis pousuwa z serwera swoją kolekcję pornoli :P.
@Ghoster: Nie widzisz różnicy między prymitywizmem a minimalizmem czy efektywnością? Liczba mnoga to właśnie to drugie: prostym zabiegiem fleksyjnym podajemy dużo informacji unikając kompromitującego "dużo", które zresztą samą wartość słowa "dużo" wykrzywia.
"Widzisz, że mówię, że chcę, żebyś przestał" to dla mnie właśnie przykład gramtycznego niezaawansowania, które każe ubierać zdanie w liczne składniowe dodatki, żeby się aby biedny słuchacz nie pogubił w orzeczeniach.
Ale może skończmy: albo załóżmy wątek o tym co w językach bierzemy za zaawansowane, a co za wręcz przeciwnie.
Choć i tak pewnie nie pojmę czemu 3/4 tego forum uważa, że wartość języka mierzy się rozmiarem tabelki odmian.
Cytat: Noqa w Czerwiec 23, 2012, 18:06:40
Ale może skończmy: albo załóżmy wątek o tym co w językach bierzemy za zaawansowane, a co za wręcz przeciwnie.
I nazwijcie go "Towarzystwo Miłośników Marryzmu"...
Cytat: spitygniew w Czerwiec 19, 2012, 12:44:07
"Droga przeciwpożarowa", co to jest do kurwy n*dzy?
Kiedyś to był taki pas piachu, oddzielający nasadzony las od drogi i torów kolejowych, żeby iskry nie poszły i wszystko nie poszło z dymem, można to zobaczyć np. wzdłuż dróg wojewódzkich na Pomorzu i przy linii kolejowej nr 405 na szlaku Piła Główna - Płytnica. A potem, cóż. Jak to w polskim, upowszechniło się i znaczy to "droga umożliwiająca dojazd straży pożarnej".
Zapewne narażę się większej części użytkowników tego forum ale wkurwia mnie, że język polski jest taki brzydki. Brzmi jak jakiś patchwork różnych dźwięków. Te wszystkie /ą/ i /ę/ w połączeniu z /ł/ oraz /ś/ właśnie. To wszystko posklejane trudną gramatyką w zdania o płaskim, bezmelodyjnym akcencie. Ta brzydota jest wręcz fascynująca.
[...........]
Cytat: Ghoster w Czerwiec 23, 2012, 20:50:54Tylko z góry mówię, iż jeśli wpadnie słowo zaczynające się na fr-, to kończymy temat. xd
Ktoś tu nie lubi fryzyjskiego i frygijskiego. :D
Wkurzają mnie ludzie narzekający na to, że w Kébeku nie mogą porozumieć się po angielsku.
Norweski (ze wskazaniem na nynorsk), japoński, łacina (pronuntiatio restituta) - te uwielbiam.
Wielką sympatią darzę scots no i lubię fiński w wersji z Kuopio. Poza tym mój własny conlang :P
Cytat: Ⓐ Vilén w Czerwiec 23, 2012, 18:10:10
I nazwijcie go "Towarzystwo Miłośników Marryzmu"...
zawsze się zastanawiałem, jak Marr był w stanie pogodzić przekonanie o tym, że etnolekty powstają na bazie upádábniania się idiolektów i tak aż do zlania się wszystkich etnolektów świata w jeden język komunistyczny z przekonaniem, że wszystkie słowa świata można sprowadzić do czterech pierwotnych wyrazów. :D
no chyba że te cztery pierwotne wyrazy są wspólne dla całej ludzkości i są wrodzone... no tak czy siak to się rzeczywiście nadaje do wydzielenia.
co do polszczyzny, to nie podoba mi się jej barokowość: ta mnogość odmian i brak regularności... ale akurat wymowa i ortografia - mogą być.
Jeśli chodzi o polski, to mnie denerwuje, że nikt o ten język nie dba. Ludzie mówią szybko, płasko, nie akcentują w zasadzie niczego w zdaniu, zastępują coraz więcej słów różnymi aranżacjami słowotwórczymi wokół rdzeni jeb-, pierd-, czy chuj-, wali się im składnia, gubią odmiany... Śmiejemy się, że po francusku czyta się pół tego, co się pisze, ale zaraz w polskim będzie tak samo.
Cytat: Widsið w Czerwiec 24, 2012, 05:45:14
Jeśli chodzi o polski, to mnie denerwuje, że nikt o ten język nie dba. Ludzie mówią szybko, płasko, nie akcentują w zasadzie niczego w zdaniu, zastępują coraz więcej słów różnymi aranżacjami słowotwórczymi wokół rdzeni jeb-, pierd-, czy chuj-, wali się im składnia, gubią odmiany... Śmiejemy się, że po francusku czyta się pół tego, co się pisze, ale zaraz w polskim będzie tak samo.
Jak to mój kolega na w-f powiedział: "H*j mnie obchodzi czy powiem poszedłem czy poszłem, mówie szybko żeby sie dogadać..." xD Nie macie co liczyć na młodzież.
Widsið, coś w tym jest, zwłaszcza z akcentowaniem. Ilekroć coś czytam, ludzie mówią mi, że mam "aktorską" wymowę, standardem jest traktowanie tekstu jako miałkiego ciągu liter.
CytatJak to mój kolega na w-f powiedział: "H*j mnie obchodzi czy powiem poszedłem czy poszłem, mówie szybko żeby sie dogadać..." xD Nie macie co liczyć na młodzież.
Akurat to widzę jako odpowiedź na preskryptizm. (Swoją drogą to ciekawe, że twój kolega wymawia chuj przez H). Nie ma nic wspólnego z pięknem języka, dbałość o to, żeby każde zdanie dopasować do standardów rady.
Pokrzepmy się niezastąpianym Stephenem (http://www.youtube.com/watch?v=J7E-aoXLZGY)
Cytat(Swoją drogą to ciekawe, że twój kolega wymawia chuj przez H).
Co o wiele ciekawsze, on to wymawia przez gwiazdkę!
Wkurza mnie wasze wkurzenie.
[...........]
CytatGdy byłem w Polsce i chodziłem do gimnazjum, to mnie szlag trafiał i krew zalewała słysząc jak niedorozwinięci jęzkowo są moi* rówieśnicy, dukając i czytając niezwykle wolno li niedbale, gubiąc przy tym jakikolwiek akcent oraz poprawną wymowę.
Wkurwiam się słysząc li czytając, jak ktoś źle używa imiesłowów, sugerując, że, dla przykładu, szlag go trafia, gdy jego krew coś słyszy.
I co to za ohydny obrzydliwy ukrainizm mówić? Każdy poprawnie mówiący Słowianin powie ci, że powinno być rzec!
Poza tym ta okropna zmiana "tj dj" w "c dz", Świętowicie... "Chodzę", "Świeca", "Miedza", "Sadzać", "Dadzą" i masa innych błędów. A, i zapomniałem zapomniełem o tej poszerzającej poszerzajątjej się ostatnimi wiekami zmianie zmienie (spowodowanej najpewniej inspiracją językami germańskimi) "ě e" w "a o", denerwuje mnie to nadzwyczajnie.
Polski naprawdę jest najbrzydszym językiem, jaki kiedykolwiek mógł powstać!!!
Nie mówiąc już o tym, że połowa mojej klasy nie potrafi dobrze czytać... I to nie jest żart xD
Cytat: Fēlēs w Czerwiec 24, 2012, 14:42:15
Świętowicie...
Bóg typografii cię zje, użyłeś trzech kropek zamiast wielokropka...
Cytat: Ghoster w Czerwiec 24, 2012, 13:43:49
* - Czy istnieją krótkie formy zaimków dzierżawczych w liczbie mnogiej płci męskiej? Mamy np. skrót "Twe siostry" od "Twoje siostry", ale "Twy bracia" już nie. "My/mi ojcowie" raczej też nie jest poprawnym wyrazem...
Nie istnieją, a same formy
ma,
twa,
swa to bohemizm.
Irytuje mnie użycie "nawet" tutaj: http://kwejk.pl/obrazek/1259873/project-x-olsztyn.html
Tam winno być "około", "prawie", ale nie "nawet"! Domyślam się, że to skrócone coś w stylu "z 200 osób, a może nawet 250", ale brzmi on dla mnie bezsensownie, niezrozumiale.
[...........]
Cytat: Silmethúlë w Czerwiec 24, 2012, 20:21:00
Tam winno być "około", "prawie", ale nie "nawet"!
ale "około" albo "prawie" nie mają w domyśle tego podkreślenia dziwności danej sytuacji, które jest w "nawet" i które moim zdaniem jak najbardziej tu pasuje.
W takim razie 'nawet do 250 osób'. To 'nawet 250' brzmi dla mnie cholernie nienaturalnie.
A Ghoster, cóż, dla mnie całkiem naturalne jest gadać, nie mówić. Co do 'czeba' , dla większości ludzi to też jest naturalne, musisz im to wybatrzyć*. A jeśli czepiasz się dbania o język, używaj imiesłowów poprawnie, w odniesieniu do podmiotu, nie dopełnienia.
* tak, to specjalnie :P
Cytat: Ghoster w Czerwiec 24, 2012, 20:28:23
Cytat: Silmethúlë w Czerwiec 24, 2012, 14:07:40
CytatGdy byłem w Polsce i chodziłem do gimnazjum, to mnie szlag trafiał i krew zalewała słysząc jak niedorozwinięci jęzkowo są moi* rówieśnicy, dukając i czytając niezwykle wolno li niedbale, gubiąc przy tym jakikolwiek akcent oraz poprawną wymowę.
Wkurwiam się słysząc li czytając, jak ktoś źle używa imiesłowów, sugerując, że, dla przykładu, szlag go trafia, gdy jego krew coś słyszy.
Przeginasz; nie wiem jakie są świeckie standardy RJP czy twojego dialektu, ale u mnie zawsze się tak mówiło i nikogo głowa nie bolała, bo ktoś użył takiej konstrukcji i coś jest niezrozumiałe...
'Aż 250' zamiast 'Nawet 250' chyba lepiej by pasowało.
Mnie też coś zgrzyta w tym. Chyba powinno być tak, jako rzecze radical.
O, właśnie, 'aż 250' byłoby ok.
Ale "aż" zakłada, że wiemy ile i tą ilość podkreślamy, a nie, że przypuszczamy, że mogło być kogoś aż tyle.
Wkurwia mnie, że Wikimedja ostatnio wymyśliła, że nazwy języków w Interwiki są pisane wg normy ortograficznej danego języka, co poskutkowało tym, że są w większości pisane małą literą.
Wolałem wcześniejszą urówniłówkę - wszystko z wielkiej. Moim zdaniem, takie wyrwane z kontekstu pojedyncze wyrazy powinny być zawsze pisane wielką literą, bo (w pewnym sensie) zaczynają nieistniejące "zdanie". Poza tem, lepiej wygląda to estetycznie. To co zrobiła Wikimedja wygląda obleśnie, przyznajcie.
Dla mnie to źle wygląda, bo jest mocno niekonsekwentne...
Ech, powinno się w takim razie w danej odmianie Wikipedii tłumaczyć nazwy wszystkich języków na język tego wydania w jego prawidłach prawopiśmiennych.
Cytat: Towarzysz Mauzer w Czerwiec 25, 2012, 10:49:02
Ech, powinno się w takim razie w danej odmianie Wikipedii tłumaczyć nazwy wszystkich języków na język tego wydania w jego prawidłach prawopiśmiennych.
To nie byłoby takie głupie, w końcu ja często mam tak, że szukam odnośnika np. do greckiej wersji pod "G", i dopiero po jakimś czasie się orientuję, że powinienem pod "E"... Albo szukam wersji nepalskiej, i mam wtedy zagwozdkę, czy nepalski to będzie "मराठी", czy może też "नेपाली"...
Cytat: Towarzysz Mauzer w Czerwiec 25, 2012, 10:49:02
Ech, powinno się w takim razie w danej odmianie Wikipedii tłumaczyć nazwy wszystkich języków na język tego wydania w jego prawidłach prawopiśmiennych.
Wtedy co wersja językowa, to niemiecki w zupełnie innym miejscu.
A gdyby posortować wg domen?
A czyż nie tak jest?
Zależy od edycji. Angielska ustawia alfabetycznie wg rodzimej nazwy, francuska wg domeny, skandynawskie wg domeny, dając języki skandynawskie na samą górę, a robotowapolska niby ma jakieś normy, jak na wszystko, ale w praktyce w każdym artykule jest inaczej.
Wkurza mnie to, że jak próbuję wpisać do paska przeglądarki "co słuchasz w tej chwili", to okazuje się że temat ma jakieś "czego". :-\
Wkurzają mnie typowe first world problems ; )
Aaaaargh!
http://de.wikipedia.org/wiki/Bytom (http://de.wikipedia.org/wiki/Bytom)
Że nie Beuthen? Prawie wszystkie nazwy miejscowości w Polsce mają pochowane niemieckie egzonimy na de.wiki. Pewnie wparowali tam kiedyś bieda-narodowcy z oburzonymi buciorami i postanowili być politycznie poprawni.
Jeśli zna się niemiecki, tutaj można poczytać o tym, dlaczego tak jest (http://de.wikipedia.org/wiki/Wikipedia:Namenskonventionen#Geographische_Namen). Generalnie chodzi o zakres użycia egzonimu we współczesnych tekstach.
Ech, ale metody statystyczne też wcale nie są takie obiektywne. Tekst tekstowi nie równy, bo choć trudno nazwać, czym jest autorytet, to przecież nie tak ciężko nam odróżnić (na własny użytek) dobre źródło od złego. Oczywiście, mniej-więcej ufam tym, którzy tworzą korpusy, ale wyobrażam sobie, że gdyby stanowić wzorce na podstawie polskiego korpusu, w którym znalazłoby się dużo prasy - z jej toponimicznym bajzlem - to byłoby źle. To nie jest już raczej zarzut dla Wikipedii, to sprawa ogólnego podejścia do nazewnictwa, w odległym tle którego majaczą nietrafne spory narodowców z narodowcami.
Niby nie są, ale jaką znajdziesz lepszą metodę? Pytać ludzi na ulicy, czy wiedzą, gdzie leży Beuthen/Bytom? Większość by powiedziała, że pierwsze słyszy o takim mieście.
CytatNiby nie są, ale jaką znajdziesz lepszą metodę? Pytać ludzi na ulicy, czy wiedzą, gdzie leży Beuthen/Bytom? Większość by powiedziała, że pierwsze słyszy o takim mieście.
To właśnie robimy. W Polsce też "jadą na robotę do Aachen", nie mając zielonego pojęcia o tym, że miasto się nazywa Akwizgran. I kiedy nie dowiedzą się tego z encyklopedii, to tym bardziej nigdy się nie dowiedzą. To sprzężenie zwrotne.
Chyba wciąż najlepszym rozwiązaniem pozostaje komisja jajogłowych, która badałaby tradycyjne nazwy i wydawała szczegółowe zalecenia, odrzucając jakieś jaskrawe archaizmy.
Cytat: Towarzysz Mauzer w Czerwiec 26, 2012, 16:41:48
Chyba wciąż najlepszym rozwiązaniem pozostaje komisja jajogłowych, która badałaby tradycyjne nazwy i wydawała szczegółowe zalecenia, odrzucając jakieś jaskrawe archaizmy.
Już jedną taką mamy. Zmieniła ostatnio Phenian na jakiś "Pjongjang", Madras na "Ćennaj", a Rejkiawiku całkowicie zakazała.
CytatJuż jedną taką mamy. Zmieniła ostatnio Phenian na jakiś "Pjongjang", Madras na "Ćennaj", a Rejkiawiku całkowicie zakazała.
Kieruje się złymi wytycznymi. Ale prasowy uzus, który, zdaje się, w ogóle nie wie o jej istnieniu, jest równie wielką masakrą. Więc samo istnienie komisji nic złego nie może zrobić, a jakby była lepsza, to mogłoby być tylko lepiej.
facepalm.jpg
Cytat: Dynozaur w Czerwiec 25, 2012, 10:11:05To co zrobiła Wikimedja wygląda obleśnie, przyznajcie.
nie.
Cytat: Widsið w Czerwiec 25, 2012, 17:31:47
Zależy od edycji.
a węgierska ma zawsze na pierwszym miejscu angielską... o_O
Cytat: Ⓐ Vilén w Czerwiec 26, 2012, 17:03:47
Cytat: Towarzysz Mauzer w Czerwiec 26, 2012, 16:41:48
Chyba wciąż najlepszym rozwiązaniem pozostaje komisja jajogłowych, która badałaby tradycyjne nazwy i wydawała szczegółowe zalecenia, odrzucając jakieś jaskrawe archaizmy.
Już jedną taką mamy. Zmieniła ostatnio Phenian na jakiś "Pjongjang", Madras na "Ćennaj", a Rejkiawiku całkowicie zakazała.
W ogóle, ja przez długi czas uważałem, że "Phenian" to zuo i coś, czego trzeba się wyzbyć. Ale ostatnio zmieniłem zdanie - przecież zawsze to jakiś egzonim. A zapożyczanie przez inny język to nic dziwnego, nawet w egzonimji (po sztokawsku Wiedeń to Beć, na ten przykład).
Jedyne, co jest prawdziwym zuem to wymawianie tego przez [f] - to już wina medyj.
Swoją drogą, niedawno na publicznej (chyba) puszczali dokument "Dzieci Ulic Mumbaju" (czy jakoś tak). Nie oglądałem, ale tytuł wzbudził u mnie rejdż.
Cytat: varpho :Ɔ(X)И4M: w Czerwiec 27, 2012, 16:22:02
Cytat: Dynozaur w Czerwiec 25, 2012, 10:11:05To co zrobiła Wikimedja wygląda obleśnie, przyznajcie.
nie.
tak.
Cytat: varpho :Ɔ(X)И4M: w Czerwiec 27, 2012, 16:22:02Cytat: Widsið w Czerwiec 25, 2012, 17:31:47
Zależy od edycji.
a węgierska ma zawsze na pierwszym miejscu angielską... o_O
Nie tyle od edycji, co od rozgarnięcia/trzymania się wytycznych przez użytkownika edytującego dany artykuł. W końcu Interwiki nie jest zautomatyzowane - trza wklepywać link do każdego języka osobno (często robią to boty, ale i one zawodzą, a często jak ktoś tworzy nowy artykuł, to od razu wklepuje Interwiki pod tekstem).
Cytat: Dynozaur w Czerwiec 28, 2012, 14:56:56
Jedyne, co jest prawdziwym zuem to wymawianie tego przez [f] - to już wina medyj.
Niom. Mogliby po prostu zmienić tego ortografię, na "Pchenian". A tak próbując coś naprawić, jeszcze bardziej to zepsuli.
Cytat: Dynozaur w Czerwiec 28, 2012, 14:56:56
Nie tyle od edycji, co od rozgarnięcia/trzymania się wytycznych przez użytkownika edytującego dany artykuł. W końcu Interwiki nie jest zautomatyzowane - trza wklepywać link do każdego języka osobno (często robią to boty, ale i one zawodzą, a często jak ktoś tworzy nowy artykuł, to od razu wklepuje Interwiki pod tekstem).
To też zależy od edycji, polska Wikipedia ma np. boty porządkujące kolejność.
∞.
wkurza mnie wykorzystywanie tematu "Co was wkurza" do wyrażania opinii o sprawach inne niż związane z językiem...
Cytat: varpho :Ɔ(X)И4M: w Czerwiec 28, 2012, 16:22:20
wkurza mnie wykorzystywanie tematu "Co was wkurza" do wyrażania opinii o sprawach inne niż związane z językiem...
Niby mię też, ale jak by nie patrzeć - to jest temat w "Innych", a nie w dziale lingwistycznym.
Ale, jeśli dobrze pamiętam, zakładałem go w dziale lingwistycznym, tylko gdzieś w trakcie dziejów forów któryś mod chyba go przeniósł. Choć głowy nie dam.
Cytat: Silmethúlë w Czerwiec 28, 2012, 16:36:29
Ale, jeśli dobrze pamiętam, zakładałem go w dziale lingwistycznym, tylko gdzieś w trakcie dziejów forów któryś mod chyba go przeniósł. Choć głowy nie dam.
też mi się coś tak wydaje. tzn. na starym forum niby też jest w innych, ale wydaje mi się, że go zakładałem w dziale językowym... a nawet jeśli nie, to pierwotna intencja była taka, żeby tu utyskiwać na kwestie językowe... w sumie to nieważne, ale tak na przyszłość, to może się trzymajmy szeroko pojętej tematyki językowej. :)
Cytat: varpho :Ɔ(X)И4M: w Czerwiec 28, 2012, 16:22:20
wkurza mnie wykorzystywanie tematu "Co was wkurza" do wyrażania opinii o sprawach inne niż związane z językiem...
I mnie też.
Przesuwam, wraz ze zmianą tematu.
[...........]
Cytat: Ghoster w Czerwiec 28, 2012, 19:33:46
Co ludziom odjebało z tym "nie którzy"? >.<
Kolejna hiperpoprawność spowodowana niedostosowaniem polskiej pisowni łącznej i rozdzielnej do wymowy...
BTW, umielibyście z głowy podać, jak się zapisuje polski wyraz wymawiany "conieco"? :P
Raczej zapisałbym "co nieco"
Nie dam sobie za to głowy uciąć, ale chyba tak jest dobrze
Cytat: Ⓐ Vilén w Czerwiec 28, 2012, 19:35:11
BTW, umielibyście z głowy podać, jak się zapisuje polski wyraz wymawiany "conieco"? :P
to mi przypomina chińskie konstrukcje pytajne złożone z dwóch wyrazów, gdzie ten drugi jest zaprzeczonym pierwszym.
a dla mnie chyba najdziwniejszy jest zapis wyrazu "wokamgnieniu".
Cytat: CookieMonster93 w Czerwiec 28, 2012, 19:39:52
Raczej zapisałbym "co nieco"
Nie dam sobie za to głowy uciąć, ale chyba tak jest dobrze
Trafiłeś. Ja bym się osobiście wahał między "conieco" a "co nie co", ale się okazuje że chuj, jest jedynie poprawnie "co nieco"... i jak tu nie kochać polskiej ortografii...?
Cytat: varpho :Ɔ(X)И4M: w Czerwiec 28, 2012, 19:45:02
a dla mnie chyba najdziwniejszy jest zapis wyrazu "wokamgnieniu".
Przecież to się zapisuje normalnie "w oka mgnie...
WAIT, CO? Poprawnie jest "w okamgnieniu"?!
[...........]
Cytat: Ⓐ Vilén w Czerwiec 28, 2012, 19:46:54
WAIT, CO? Poprawnie jest "w okamgnieniu"?!
pamiętam, jak kiedyś w podstawówce zagiąłem tym moją polonistkę, bo obniżyła mi była ocenę właśnie za taki zapis.
a zapis zapamiętałem ze względu na jego dziwaczność, to okamgnienie rzuciło mi się kiedyś w oczy...
a na historii kiedyś ujednolicono mi zapis "żądania rządu". :]
Mnie irytuje pisownia wyrazu "nicnierobienie" :) Wolałbym pisać: "nic nierobienie"
Cytat: Ⓐ Vilén w Czerwiec 28, 2012, 19:46:54
Trafiłeś. Ja bym się osobiście wahał między "conieco" a "co nie co", ale się okazuje że chuj, jest jedynie poprawnie "co nieco"... i jak tu nie kochać polskiej ortografii...?
tu akurat rozumiem normę. tzn. wahałbym się między "co nieco" a "conieco", za tym drugim przemawiałaby możliwa leksykalizacja tego połączenia. ale jak dla mnie to to jest nadal przejrzyste - "co nieco" to takie coś pośredniego między czymś a niczym, czyli coś małego...
Cytat: varpho :Ɔ(X)И4M: w Czerwiec 28, 2012, 19:52:47
Cytat: Ⓐ Vilén w Czerwiec 28, 2012, 19:46:54
Trafiłeś. Ja bym się osobiście wahał między "conieco" a "co nie co", ale się okazuje że chuj, jest jedynie poprawnie "co nieco"... i jak tu nie kochać polskiej ortografii...?
tu akurat rozumiem normę. tzn. wahałbym się między "co nieco" a "conieco", za tym drugim przemawiałaby możliwa leksykalizacja tego połączenia. ale jak dla mnie to to jest nadal przejrzyste - "co nieco" to takie coś pośredniego między czymś a niczym, czyli coś małego...
http://poradnia.pwn.pl/lista.php?id=984
Cytat: CookieMonster93 w Czerwiec 28, 2012, 19:53:33
http://poradnia.pwn.pl/lista.php?id=984
http://sjp.pwn.pl/szukaj/conieco
Podobnie bez sensu jest "na skutek" : "wskutek".
(Też raz polonista uznał koledze to drugie jako błąd.)
W ogóle polska pisownia razem-osobno to jeden wielki śmietnik.
Cytat: CookieMonster93 w Czerwiec 28, 2012, 19:51:57
Mnie irytuje pisownia wyrazu "nicnierobienie" :) Wolałbym pisać: "nic nierobienie"
oO
To mi przypomina stare niemieckie zrosty typu "radfahren", które w 1996 ktoś przytomnie zamienił na "Rad fahren"...
Ej, nie napierdalajcie tak wiadomościami, nie mogę wysłać swojej, bo mi się pokazuje ciągle "Uwaga - podczas pisania wysłano nową odpowiedź, może chcesz przejrzeć swoją wiadomość?" :D.
Cytat: CookieMonster93 w Czerwiec 28, 2012, 19:56:19
Mało konsekwentne to PeWuEn :P XD
a czego się spodziewać po czymś, co ma redundantną nazwę? ;)
Wydawnictwo Naukowe P[aństwowe] W[ydawnictwo] N[aukowe]
Cytat: varpho :Ɔ(X)И4M: w Czerwiec 28, 2012, 20:00:57
a czego się spodziewać po czymś, co ma redundantną nazwę? ;)
Wydawnictwo Naukowe P[aństwowe] W[ydawnictwo] N[aukowe]
Dobrze że nie
PWN - Wydawnictwo Naukowe...
Hahahaha XD Przypomniał mi się nauczyciel od PP i jego tekst... "Jutro w dniu jutrzejszym" XD
Och, w lingwistyce języki chętnie lubią nadmiarową redundację. ;-)
Cytat: Fēlēs w Czerwiec 28, 2012, 20:10:10
Och, w lingwistyce języki chętnie lubią nadmiarową redundację. ;-)
a właśnie, przypomniało mi się - usłyszane w tv - "bardzo przepiękny". :D
Wkurwia mnie słowo "niewidomy". Przecież każdy kurwa wie, że przymiotniki (historycznie imiesłowy) na -omy są BIERNE i nigdy nie oznaczają wykonawcy czynności. Nie trzeba być slawistą - wystarczy się przyglądnąć podobnym wyrazom - znajomy, rzekomy, ruchomy. Istnieje przecież też słowo widomy (książkowe, ale jest) i przecież nie oznacza "widzący" tylko "widzialny", "widoczny".
Jestem absolutnie za tem, żeby do oficjalnego użytku wróciły termina "kalectwo", "ślepota", "głuchota", "chromota", "debilizm", "kretynizm", "idjotyzm" it.p. Trzeba język oczyścić z niepotrzebnych nowotworów.
A "łakomy"?
"Łakomy kąsek"
Cytat: Dynozaur w Czerwiec 29, 2012, 14:52:39niewidomy
Cytat: Dynozaur w Czerwiec 29, 2012, 14:52:39przymiotniki (historycznie imiesłowy) na -omy są BIERNE i nigdy nie oznaczają wykonawcy czynności
I dlatego sam właśnie podałeś kontrprzykład....
No i właśnie ten "kontrprzykład" jest chujowy.
Pół biedy gdyby stworzył jen żywy język. Ale to jest neologizm.
Ale się przyjął. Ja już używam słowa "ślepy" niemal wyłącznie w znaczeniu negatywnym.
Cytat: Ⓐ Vilén w Czerwiec 28, 2012, 19:46:54
WAIT, CO? Poprawnie jest "w okamgnieniu"?!
Tak, bo to kalka z niem. Augenblick.
No, i żeby nie było słowa 'gej', tylko 'sodomita'? :D
Lepiéj już niech będzie waginosceptyk...
Cytat: zavackŷ w Czerwiec 29, 2012, 23:12:09
No, i żeby nie było słowa 'gej', tylko 'sodomita'? :D
Nie każdy sodomita to pederasta.
A przecież pederasta to nie gej.
Tylko jego specyficzny rodzaj.
Kurde skończcie ten offtop...
Cytat: tqr w Czerwiec 30, 2012, 23:38:56
Tylko jego specyficzny rodzaj.
Mój słownik twierdzi inaczej... inna sprawa, że mój słownik twierdzi też, że homoseksualizm to "zaburzenie identyfikacji płciowej".
Cytat
Kurde skończcie ten offtop...
A jak ktoś będzie chciał go tu kontynuować, to jego post pójdzie wpizdu niezależnie od jego treści.
[...........]
Cytat: Ghoster w Lipiec 01, 2012, 20:21:27
Nie cierpię litery "Ww", boże, jaka ona jest brzydka.
Ja za to nie cierpię "Gg" a moja ulubiona to "Ff" ;-D
Ta manja nieodmieniania nazwisk, nawet tych prostych, polskich, rzeczownikowych i idealnie odmienialnych.
Zaczęło się to od prezesików wszelakich firm, którzy mieli fanaberję, żeby nie odmieniać ich nazwisk (znam paru takich osobiście, i są to generalnie osoby "na stołkach"), a potem właziło coraz niżej i rozprzestrzeniało się jak komórki rakowe. Teraz nawet dostając papier od jakiejś mało ważnej instytucji (typu dyplom za zasługi dla Kółka Łowców Motyli im. Dzierżyńskiego) widzę odmianę typu "dla Józefa Robak" (nazwisko wymyślone na poczekaniu). I co najgorsze, takie formy też spotyka się w medjach.
Niedługo dojdziemy do takich kurwurozyj jak "dla Grzegorza Kowalski". Ta idjotyczna manja gwałci od tylca polską morfologję.
I zanim ktoś powie "ten Dynek znów preskryptywizuje" - NIE. To nie preskryptywizm, bo maniera, o której mówię jest sztuczna i wzięła się z szeroko pojmowanego snobizmu. Nie jest to żadna "nieuchronna zmiana w rozwoju języka". I jest to nowotwór ostatnich 15 lat, więc trzeba to zdusić w zarodku.
[...........]
Cytat: Ghoster w Lipiec 03, 2012, 10:53:20
Problem w tym, że jesteśmy tylko jakimiś szarymi konlangerami, którzy raczej wielkiego wpływu na język polski nie mają. Można poprawiać ludzi, ale większość i tak odpowie "Mówię jak chcę" bądź podobne pierdoły...
Taaaak... W normalnym kraju to uświadamianiem językowym zajęły by się medja. Tylko, że u nas medja działają na szkodę języka.
Była kiedyś w TVP taka inicjatywa "Pucuł i Grzechu", ale była ona chybiona w całej rozciągłości (i długo nie przetrwała przez to). W ogóle, zajmowali się tam wziętymi z kosmosu błędami typu żeby zamiast "osławiony" mówić "sławny", zamiast zajmować się prawdziwymi problemami. Miodek i Bralczyk też najczęściej pitolą od rzeczy, a program Miodka to przedewszystkiem znająca polski na tróję Polonja pytająca o rzeczy oczywiste dla każdego, kto mieszka w Polsce i mówi na co dzień czystym polskim. Nam nic to nie wnosi.
To, że mówię "lubie", "mówie" zamiast "mówię", "lubię"... Wkurza mnie to, ale trudno mi to zmienić.
Po co chcesz to zmieniać. Mówisz prawidłowo.
CytatByła kiedyś w TVP taka inicjatywa "Pucuł i Grzechu", ale była ona chybiona w całej rozciągłości (i długo nie przetrwała przez to).
Ta animowanka w stylu "Mów jak Radzia nakazała, bo jak nie, to
Mzimu będzie złe będziesz miał pecha"? Faktycznie bez sensu.
Cytat: Rémo w Lipiec 03, 2012, 15:37:12To, że mówię "lubie", "mówie" zamiast "mówię", "lubię"... Wkurza mnie to, ale trudno mi to zmienić.
No i taka jest norma.
Serio?! xD Coś mnie dziwiło, że nie słyszę u innych tego "ę" i go nie mówię... Czyli po co jest tam to "ę", jeśli się go nie wymawia?
Z tego samego powodu jest "rz" w "przez", a się go nie wymawia.
Polski coraz bardziej przypomina mi angielski i francuski... :-P
Cytat: Rémo w Lipiec 03, 2012, 15:58:16
Serio?! xD Coś mnie dziwiło, że nie słyszę u innych tego "ę" i go nie mówię... Czyli po co jest tam to "ę", jeśli się go nie wymawia?
Zaraz przyjdzie tu 10 chłopa, którzy zaczną twierdzić, że oni tu wymawiają.
/me ucieka.
A na poważnie - z takiego powodu, że ortografia polska oddaje stan polskiej wymowy z... 19. wieku? A tak właściwie stan polskiej wymowy z 19. wieku z paroma Wziętymi z Dupy Zmianami.
[...........]
Cytat: Ⓐ Vilén w Lipiec 03, 2012, 16:04:19
Zaraz przyjdzie tu 10 chłopa, którzy zaczną twierdzić, że oni tu wymawiają.
/me ucieka.
A na poważnie - z takiego powodu, że ortografia polska oddaje stan polskiej wymowy z... 19. wieku? A tak właściwie stan polskiej wymowy z 19. wieku z paroma Wziętymi z Dupy Zmianami.
Aha, dzięki za odpowiedź. :-)
CytatA na poważnie - z takiego powodu, że ortografia polska oddaje stan polskiej wymowy z... 19. wieku? A tak właściwie stan polskiej wymowy z 19. wieku z paroma Wziętymi z Dupy Zmianami.
No nie wiem. «Rz» w XIX wieku wymawiali tylko Górale i Kaszubi, «o» pochylone sami Ślązacy, a co z «ę» wygłosowym, to nie wiem. Usus prawopiśmienny wykształcił się mniej-więcej przecie już w XVII wieku.
Cytat: Towarzysz Mauzer w Lipiec 03, 2012, 19:19:01
(...) «Rz» w XIX wieku wymawiali tylko Górale i Kaszubi (...)
Chodzi Ci o "nasze" rz = ż, czy dawne rz?
Gdybyś przejrzał jakieś 5 ostatnich postów i zorientował się w kontekście, byłoby dla ciebie oczywiste, że chodzi o "dawne", względnie "czeskie" rz.
Ponoć na Śląsku niektórzy starsi wciąż wymawiają to "czeskie rz" (jak to się zapisuje w IPA?). Dlatego nie byłem pewny.
[...........]
CytatPonoć na Śląsku niektórzy starsi wciąż wymawiają to "czeskie rz" (jak to się zapisuje w IPA?). Dlatego nie byłem pewny.
Na Cieszyńskim, prawda. Ale to oczywiście zanikająca cecha.
Zresztą, w inny sposób «rz» i «ż» zdarza się różnicować mojej babci; mianowicie «rz» - jak wiadomo - nigdy nie mazurzy, więc powiedziałaby [kšyz] `krzyż`. Ale u niej i tak jest konsekwentny code switching miasto=standard:wieś=gwara, a i w gwarze nie ma konsekwentnego mazurzenia. W zasadzie ostatnim pokoleniem w Staszowskim*, które mówiło czystą gwarą było chyba pokolenie prapradziadków.
EDIT: Miałem już nie pisać Kieleckiem, Staszowskiem tylko Kieleckim, Staszowskim. Szlag.
Cytat: Towarzysz Mauzer w Lipiec 03, 2012, 22:01:14
W zasadzie ostatnim pokoleniem w Staszowskiem, które mówiło czystą gwarą było chyba pokolenie prapradziadków.
Smutno takie rzeczy słyszeć...
CytatSmutno takie rzeczy słyszeć...
No ale nie martw się, i dziadkowie potrafią zaciągać tak, że
godka kielecko (cy jako tam) to jezd jinny jezyk ued puelskigo, bue jezd cołkim jinny i jinacy brzmi :D.
Dziadkowie potrafią, rodzice już mniej, a młodzi to już w ogóle nie umieją.
[...........]
Rock In Wroclaw
Cytat: Dynozaur w Lipiec 05, 2012, 16:53:26
Rock In Wroclaw
Mi pani z Angielskiego tłumaczyła, że gdy piszesz po angielsku, nie można używać "narodowych" znaków, takich jak ą,ę,ź etc.
Chociaż z drugiej strony inna mówiła, że można...
A jak piszesz po polsku nie można pisać w angielskich nazwach "ch" /č/. Inna - urojona w moim umyśle - pani od polskiego proponuje czytać pound /pou̯nt/, przez analogię do "angielskiej" wymowy polskiego pieniądza /zloty/.
Fakt... wkurzające lekko. Powinno się moim zdaniem albo pisać w oryginale, albo fonetycznie, jak już chce się przerabiać. :-)
np. Vrotswav :-P (wiem, brzydko to wygląda)
W większości przypadków można. Wyjątkiem może być tutaj właśnie "ł", które anglofoni często odczytują jako "t", albo kiedy istnieje ryzyko, że jest problem z kodowaniem po przeciwnej stronie. W innych przypadkach nie ma przeciwskazań, bez diakrytyków przeciętny Anglik by i tak nie odczytał normalnie.
A czy zapisując nazwy francuskie (np. z ç) Francuzi przejmują się przeciętnym Anglikiem? Nie. I słusznie.
Tak z ciekawości, angielski egzonim na Wrocław to nie przypadkiem Breslau? Tak jak na Lwów jest (był?) Lemberg.
A to nie jest po niemiecku? (pewności nie mam, ale chyba jo)
Cytat: tqr w Lipiec 05, 2012, 17:39:56
Tak z ciekawości, angielski egzonim na Wrocław to nie przypadkiem Breslau? Tak jak na Lwów jest (był?) Lemberg.
Dla mnie tak (haters gonna hate). Niestety, polskie autoryteta unikają tego jak ognia.
A w tym "Wroclawiu" przeszkadza mi to, że w oficjalnej reklamie tak to jest wymawiane - przez "l". Jedną rzeczą jest usuwanie djakrytyków, a inną zmydlanie wymowy (jeszcze przez samych Polaków). Przecież anglofon i tak intuicyjnie przeczyta to "Rosloŭ" (sorki za failtranskrypcję, ale wolę nie używać IPY opisując angielski, bo to flejmogenne), więc "Wroclaw" czy "Wrocŭaw" to dla niego i tak dziwna, niezgodna z zapsiem i trudna do powtórzenia wymowa. Wymawianie [l] zamiast [w] to żadne uproszczenie, tylko jakaś dziwna maniera oparta na naiwnym poczuciu "międzynarodowości".
Cytat: Towarzysz Mauzer w Lipiec 05, 2012, 17:23:32
A czy zapisując nazwy francuskie (np. z ç) Francuzi przejmują się przeciętnym Anglikiem? Nie. I słusznie.
M. in za to lubię Francuzów.
[...........]
Aléż káżda forma oporu przeciwko zameryczeniu jest dobrá!
To już tylko moja osobistá sprawa, że bliżéj mi niż do Mekki jest do Paryża.Pytanié, czy Paryżowi jest bliżéj do mnie.
Cytat: Rémo w Lipiec 05, 2012, 18:01:36
Cytat: Towarzysz Mauzer w Lipiec 05, 2012, 17:23:32
A czy zapisując nazwy francuskie (np. z ç) Francuzi przejmują się przeciętnym Anglikiem? Nie. I słusznie.
M. in za to lubię Francuzów.
Tylko u Francuzów jest jeszcze ta chora duma narodowa, przecież oni się by prędzej pocięli niż pominęli cedilkę.
Cytat: Towarzysz Mauzer w Lipiec 05, 2012, 18:15:33
Aléż káżda forma oporu przeciwko zameryczeniu jest dobrá!
To już tylko moja osobistá sprawa, że bliżéj mi niż do Mekki jest do Paryża.Pytanié, czy Paryżowi jest bliżéj do mnie.
Możesz napisać jakiś poradnik, jak pisać z "é" itp.? ^^
Można sobie zdobyć skądś albo skonstruować klawiaturę z najróżniejszymi znakami, np. w MS Keyboard Layout Creatorze. Ja jednak przede wszystkim używam dodatku abcTajpu do Firefoxa. Działa to tak: wpisuję «e'», wciskam Insert i już - mam «é», itp.
Cytat: Towarzysz Mauzer w Lipiec 05, 2012, 18:53:02
Można sobie zdobyć skądś albo skonstruować klawiaturę z najróżniejszymi znakami, np. w MS Keyboard Layout Creatorze. Ja jednak przede wszystkim używam dodatku abcTajpu do Firefoxa. Działa to tak: wpisuję «e'», wciskam Insert i już - mam «é», itp.
Chodziło mi o użycie tych znaków w polszczyźnie :) Ale za to też dzięki!
Ps. Ściągnąłem to na firefoxa robię to "e'" klikam Insert i nie działa...
W jednym z moich wymyślonych polskich dialektów one wciąż są, ale na trochę innych zasadach. :-)
Tu masz, co napisałem odnośnie á. Z é powinno być podobnie (w tym częsta końcówka -éj). (http://jezykotw.webd.pl/f/index.php?topic=293.msg11410#msg11410)
CytatChodziło mi o użycie tych znaków w polszczyźnie :) Ale za to też dzięki!
A! To tak jak już kiedyś tłumaczyłem komuś - sugerowáć się trzeba kaszubszczyzną (ô = á), no i słucháć ludzi, którzy zaciągają gwarą. Pochylone samogłoski są przeciéż w większości gwár. No ale to nie jest proste; żałuję, że nie wsłuchiwáłem się, kiedy jeszcze mogłem - więc mną się nie kierowáć, ja robię błędy.
A, nie kierowáć się za bardzo czeskim - bo tam wzdłużenié zachodziło w innych warunkách akcentowych. Prędzej słowackim, ale tam trzeba by wiedzieć, jak powstawały dyftongi - bo one też, o ile wiém, mają coś wspólnego ze wzdłużeniém.
Towarzyszu a jak ustawiłeś te ustawienia w Tajpu, bo coś tego tam nie lapię...
Przynájmniéj za czasów mojégo ściąganiá abcTajpu, dostawało się to na gotowo:
- a'[INSERT]á
- a:[INSERT]ä
- a`[INSERT]à
- a,[INSERT]ą
- a([INSERT]ă
itd., no i się powoli odkrywa, co gdzie jest; przy czym nie pokrywá to całégo zapotrzebowaniá na litery z diakrytykami. Ale záwsze to coś.
Może coś się zmieniło i trzeba pogrzebáć w ustawieniách wtyczki?
Dobrze rozumiem, że abcTajpu to jest (post-)compose key działający tylko wewnątrz przeglądarki? Nie lepiej sobie skonfigurować rzeczony klawisz globalnie?
Tak, bardzo lubię compose key.
A jak to mam sobie zrobić pod Windowsem XP?
Są programy w rodzaju AllChars (http://sourceforge.net/projects/allchars/), które tę funkcjonalność udostępniają pod Windowsami. Nie wiem, jak to działa, nie testowałem.
Cytat: Fanael w Lipiec 05, 2012, 19:28:38
Dobrze rozumiem, że abcTajpu to jest (post-)compose key działający tylko wewnątrz przeglądarki? Nie lepiej sobie skonfigurować rzeczony klawisz globalnie?
Czy na Windows 7 mogę tak zrobić, i jak? ^^
Cytat: Dynozaur w Lipiec 05, 2012, 16:53:26
Rock In Wroclaw
Jab
loński sp. z o.o.
(sry za product placement)
Cytat: spitygniew w Lipiec 06, 2012, 11:11:19
Cytat: Dynozaur w Lipiec 05, 2012, 16:53:26
Rock In Wroclaw
Jabloński sp. z o.o. (sry za product placement)
(http://i49.tinypic.com/or6xac.png)
Wkurwiają mnie ludzie, którzy gadają, że angielski to taki precyzyjny język, w którym wszystko można opisać i zawsze wszystko brzmi zgrabnie i zwięźle, a polski w ogóle jest be.
To powiedzcie mi, kurwa, jak jest po angielsku "piesek"?
Angielski kompletnie leży jeśli chodzi o zdrobnienia. A dorabianie do wszystkiego -y/-ie też nie tworzy zamierzonego efektu.
Cytat: Dynozaur w Lipiec 06, 2012, 11:29:29
Wkurwiają mnie ludzie, którzy gadają, że angielski to taki precyzyjny język, w którym wszystko można opisać i zawsze wszystko brzmi zgrabnie i zwięźle, a polski w ogóle jest be.
To powiedzcie mi, kurwa, jak jest po angielsku "piesek"?
Angielski kompletnie leży jeśli chodzi o zdrobnienia. A dorabianie do wszystkiego -y/-ie też nie tworzy zamierzonego efektu.
No właśnie pisałem o tej książce, której autor udowadnia, że najidealniejszym językiem (przynajmniej spośród największych indoeuropejskich) jest polski. Z tego co pamiętam, angielski został daleko w tyle. Z drugiej strony, jak patrzę na to hejtowanie angielskiego na tym forum, aż mam ochotę stanąć w jego obronie. Chyba zazdrościcie po prostu.
Nie, mój hejt jest po prostu odpowiedzią na te wszystkie pochlebstwa dot. angielskiego (połączone z hejtem wobec polskiego), które słyszę od ludzi, którzy za chuja pana nie mają pojęcia o lingwistyce.
[...........]
Dynozaur, doggy? :D
Cytat: zavackŷ w Lipiec 06, 2012, 12:17:20
Dynozaur, doggy? :D
To wciąż nie to samo...
I nie do wszystkiego to -y/-ie można dorobić.
W sumie racja, bo jak dorobić np. zdrobnienie do key? Nie sądzę, by ktoś powiedział keyie. XD
[...........]
Jest taki ptaszek - białorzytka.
Cytat: Ghoster w Lipiec 06, 2012, 14:41:25
Pierdolenie; w polskim też nie dorobimy zdrobnienia do wszystkich słów, przykładowo "rzyć".
skoro koś
ć > kos
tka
to równie dobrze można powiedzieć rzy
ć > rzy
tka
Cytat: Ghoster w Lipiec 06, 2012, 14:41:25
Pierdolenie; w polskim też nie dorobimy zdrobnienia do wszystkich słów, przykładowo "rzyć".
Taaa, ale w angielskim to spektrum "zdrabnialnych" wyrazów jest o wiele węższe. I te zdrobnienia na -y/-ie są często naciągane. Prawda jest taka, że zwykle słowa typu "piesek" tłómaczy się najczęściej jako "little dog".
No i żeś wybrał djalektalny wyraz.
+1
[...........]
Dorosłostka - jak miłostka. Naprawdę, w języku polskim wygenerować można zdrobnienie od dowolnego rzeczownika podlegającego regularnej fleksji. Jeżeli pewne zdrobnienia nie pojawiają się w słowniku, to tylko z przyczyn pragmatycznych. Większość użytkowników języka nie znajduje powodu, dla którego miałaby używać zdrobnienia od "dorosłość".
W angielskim tak nie jest. Zdrobnienia są kategorią leksykalną, a nie słowotwórczą; co więcej - to kategoria rzadka.
Cytat: Ghoster w Lipiec 06, 2012, 15:11:11
Ech, dobra, zły przykład.
"Dorosłość".
Na cholerę zdrabniać taki wyraz?
Zresztą -ość > -ostka. To, że jakiegoś wyrazu nie znajdziemy w słowniku to nie znaczy, że nie jest on potencjalnie możliwy.
PS: W Vanstinie istnieje coś takiego jak "zgramatykalizowane zdrobnienie". Coś a'la holenderski, ale reguł jest więcej i mało logiczne (tj. nabierają sensu dopiero, jeśli się cofnąć do PSa).
[...........]
@Ghoster Może pocieszę Cię mówiąc, że rzeczowników odczasownikowych z końcówką -nie nie da się zdrobnić, np. robienie, czytanie.:-)
Jednakże zdrabnianie tego byłoby po prostu bardzo... emm.. jakby to określić... WTF?
Eee, "robionko", "czytanko"?
(Google confirmed.)
W sumie... Mnie się to nawet podoba. :-) Widać mój argument jest inwalidą (My argument is invalid). Argument, że -nie jest nie do zdrobniena
Jeszcze można powiedzieć 'puppy'.
O, co mnie wkurza? PINIĄSZKI.
Kakałko.
Ale przecież puppy != piesek.
Co do pieniążków, wkurza mnie zdrabnianie dosłownie każdego wyrazu w zdaniu.
Cytat: Feles w Lipiec 06, 2012, 15:33:23
Kakałko.
To już w ogóle jakieś dziwne... Brzmi to tak, jakby formą podstawową było kaka
ło XD
Cytat: Feles w Lipiec 06, 2012, 15:24:45
Eee, "robionko", "czytanko"?
(Google confirmed.)
Można je też zgrubić - chlańsko, czytańsko. Co ja robię często w moim idjolekcie.
A jak po angielsku będzie "psisko"?
Cytat: CookieMonster93 w Lipiec 06, 2012, 15:34:10
To już w ogóle jakieś dziwne... Brzmi to tak, jakby formą podstawową było kakało XD
A jak wymawiasz to słowo?
Tu chodzi nie tyle o wymowę, co o niekonsekwencję.
Cytat: tqr w Lipiec 06, 2012, 15:38:49
A jak wymawiasz to słowo?
[käˈkäɔ]
Przed [ɔ] nie wstawiam [w] staram się wymawiać wyraźnie. Co innego sytuŁacja... :-P Po [u] nie da się jakoś nie wstawić tego [w] (przynajmniej jak dla mnie)
Może nie "kakałko", tylko
kakaoko?*
CytatPrzed [ɔ] nie wstawiam [w] staram się wymawiać wyraźnie. Co innego sytuŁacja... :-P Po [u] nie da się jakoś nie wstawić tego [w] (przynajmniej jak dla mnie)
Rzecz w tym, że /u̯/=/w/
Mnie tak te piéniążki nie oburzają, wiadomo, że zwykle mówi to taka a nie inna klasa i jest to na swój sposób rozczulające.
* - kakaduko? statuuka?
Mi się podoba, jak moja babcia mówi "piniądze" :-) I jak wymawia [ɪ] w miejsce y. :-)
Piéniążki kto ma, ten jedzie do piwnicy, a kto piéniążków nie ma ten grzebie se w spódnicy...
Kiedyś była taka piosenka harcersko-ogniskowa, ale nie pamiętam dobrze słów, bo nigdy nie byłem skautem.
[...........]
Chodziło o to, że mówi się sytuu̯acja. :-) Nie wiem jak to inaczej zapisać, a IPA-y nie chce mi się szukać
A zwarcie krtaniowe w zapożyczeniach to błąd, gdzieś czytałem o tym.
Cytat: CookieMonster93 w Lipiec 06, 2012, 16:12:04A zwarcie krtaniowe w zapożyczeniach to błąd, gdzieś czytałem o tym.
É tam błąd. Po prostu nikt tak nie mówi.
CytatRzecz w tym, że nikt nie mówi "sytłacja".
No nie, ale: 1) najpowszechniejszą strategią uniknięcia rozziewu w polskim jest wstawienie niezgłoskotwórczego odpowiednika samogłoski poprzedzającej; 2) w słowie
sytuacja /u̯/ może to być dodatkowo uwarunkowane tendencją do zachowania w wymowie samogłoski /u/, przy jednoczesnym uwarunkowaniu ku redukcji samogłoski w drugiej sylabie pod akcentem drugorzędowym.
Mnie w kwestiach językowych wkurza jeszcze "orginalny", mimo że wg moich polonistów(teraz już byłych) to wymowa prawidłowa. Jednakże ja i tak mówię zgodnie z pisownią "orYginalny" ]:->
[...........]
CytatWiem o co chodziło; natomiast ja miałem na myśli, iż znajdujące się tam "u" nie jest niezgłoskotwórcze, tam jest po prostu wstawka [w].
Ale to przecież to samo, kwestia tylko interpretacji (tak jak często dyftong można zinterpretować jako grupę samogłoska+spółgłoska).
CytatJak najbardziej się zgadzam, ale tamtym postem zdawałeś się sugerować, iż "u" jest niezgłoskotwórcze, co by sugerowało, iż należałoby mówić "sytłacja"; tam jest po prostu wstawka [w], jak żem już wspomniał.
Przepraszam - skrót myślowy!
CytatMnie w kwestiach językowych wkurza jeszcze "orginalny", mimo że wg moich polonistów(teraz już byłych) to wymowa prawidłowa. Jednakże ja i tak mówię zgodnie z pisownią "orYginalny" ]:->
To znowu silna redukcja (do zera!) samogłoski po akcentem drugorzędowym. Wyzerowanie samogłoski możemy uznać za błąd, ale wyraźna jej wymowa wydaje się też nienajlepsza. Może mieli dobre chęci walki z hiperpoprawnością, ale no, bez przesady.
Cytat: Towarzysz Mauzer w Lipiec 06, 2012, 16:29:06
To znowu silna redukcja (do zera!) samogłoski po akcentem drugorzędowym. Wyzerowanie samogłoski możemy uznać za błąd, ale wyraźna jej wymowa wydaje się też nienajlepsza. Może mieli dobre chęci walki z hiperpoprawnością, ale no, bez przesady.
Ja mówię normalnie, mówiąc "wyraźnie" miałem po prostu na myśli, że to Y słychać. A jak moja polonistka to pomijała, to miałem ochotę j*bnąć jej słownikiem... :-P :-)
Ogólnie kiedy mówię po polsku (pomijając gadanie gwarą lub niepoprawnie dla żartów), staram się mówić z zasadą "mów, jak piszesz" + ubezdźwięcznienia i udźwięcznienia, normalna wymowa "nosówek"(bez hiperpoprawności) i standardowo wymawiam ż=rz, h=ch i u=ó. :-)
Cytatstaram się mówić z zasadą "mów, jak piszesz"
E, ty wiesz, że język pisany pochodzi od mówionego, nie na odwrót?
Wiem, ale polska ortografia jest baaardzo fonetyczna.
Nigdy tego szczególnie nie odczułem, z tymi ubezdźwięcznieniami, uproszczeniami, nazalizacjami, odnosowieniami...
Skoro już mówimy tak o polskim i wymowie i związku ortografia-wymowa, to mam jedno pytanie...
Jeżeli chcę umieścić alternatywny dialekt wymyślony przeze mnie dla polskiego, to umieścić go w dziale "a posteriori" czy może "polszczyzna"?
A posteriori.
Conlangi zawsze w dziale o Conlangach. "Polszczyzna" do działów conalngowych nie należy.
Kolejna rzecz w polskim, która jest genjalna i nieprzetłómaczalna na jakiekowiek inne języki - deprecjatywne liczby mnogie.
Aż zainspirowałem się w Vanstinie - gdzie podział rodzajów w liczbie mnogiej jest na żywotne/nieżywotne. Użycie "nieżywotnej" liczby mnogiej (z końcówką -ë zamiast -it) dla męzkożywotnego rzeczownika (żeńskożywotne mają zawsze końcówkę -ë, ale przyjmują różne modyfikatory w zależności od żywotności) ma znaczenie deprecjatywne. Podobnie też użycie "nieżywotnego" (tj. mianownikowego) biernika zamiast "dopełniaczowego" dla normalnie żywotnego rzeczownika ma również znaczenie deprecjatywne. W Vanstinie też używam niezywotnego biernika, kiedy mówimy o osobniku z którym jest coś nie tak (np. o trupie). Trochę tak, jak w SCSie kiedy "dopełniaczowy biernik" był jeszcze zjawiskiem nowym i dopiero co się formującym.
A wracając też do zdrobnień, zdrobnienie od wandyjskiego słowa stalle (miejsce, z PS *stadlo) brzmi stallin (-in z -ę, bo -ent- tematy w Vanstinie mogą służyć za zdrobnienia). Alternatywnym zdrobnieniem jest stalce, ale stallin brzmi lepiej, co nie?
Akurat w języku polskim "miejsce" jest jednym z tych "niezdrabnialnych" rzeczowników. A to dlatego, że słowo "miejsce" (dawniej "mieśćce") jest samo w sobie archaicznym zdrobnieniem słowa "miasto".
A coby offtopa nie było - wkurwia mnie narzekanie, że niby jeden język wyraża świat lepiej niż inny. Każdy język ma zwroty, wyrazy, konstrukcje, które są po prostu dla niego unikalne i nieprzetłómaczalne na jakikolwiek inny język bez "utraty danych". No, może połabski pod koniec swojego żywota zn00blanżył się trochę, ale to też nie znaczy, że był "gorszy".
Cytat: Dynozaur w Lipiec 06, 2012, 21:54:51
Akurat w języku polskim "miejsce" jest jednym z tych "niezdrabnialnych" rzeczowników.
co nie przeszkadza użytkownikom polszczyzny stosować nibyzdrobnienia "miejscówka".
Cytat: Dynozaur w Lipiec 06, 2012, 21:54:51A to dlatego, że słowo "miejsce" (dawniej "mieśćce") jest samo w sobie archaicznym zdrobnieniem słowa "miasto".
kolejne do kolekcji zleksykalizowanych zdrobnień, obok języka i jabłka...
Cytat: varpho :Ɔ(X)И4M: w Lipiec 07, 2012, 00:42:08kolejne do kolekcji zleksykalizowanych zdrobnień, obok języka i jabłka...
Oraz ojca, matki, córki i babki (babci też?).
Cytat: Rémo w Lipiec 05, 2012, 17:13:52
Mi pani z Angielskiego tłumaczyła, że gdy piszesz po angielsku, nie można używać "narodowych" znaków, takich jak ą,ę,ź etc.
Wkurza mnie (a właściwie kiedyś mnie wkurzało), że nauczycielami zostają ludzie, którzy nie mają pojęcia o przedmiotach, które wykładają. Skąd ona w ogóle wzięła tę "zasadę"? To znaczy, że pisząc po angielsku nie można według niej używać znaku "ä", kiedy przytacza się nazwisko jakiegoś Niemca z tym znakiem w nazwisku, czy też znaku "ñ", kiedy wspomina się o jakiejś hiszpańskiej osadzie? Czy według niej zdania "Copenhagen is called in Danish København" oraz "He lived in a village called Lešetice" są niepoprawne, bo w angielskim nie ma "ø" i "š"? Czy jak piszę po angielsku, to mam pisać, że się nazywam Stanislaw Kozlowski, a nie Stanisław Kozłowski, bo w języku angielskim nie ma "ł"? Przecież to właśnie opuszczanie znaków diakrytycznych, jak gdyby były one jedynie ozdobą bez znaczenia, jest zupełnie dyletanckie i niepoprawne. Ktoś, kto nie wie, jak odczytywać zapisy w danym języku, tak czy inaczej nie będzie wiedzieć, jak odczytać to poprawnie, a tego rodzaju dyletancki zapis uniemożliwia poprawne odczytanie nazwy także komuś, kto zna pisownię tego języka (o ile nie wie już wcześniej, o jaką nazwę chodzi), oraz może doprowadzać do nieporozumień. Co to w ogóle za nauczycielka? Czy ona w ogóle przeczytała kiedykolwiek jakiś tekst po angielsku? Czy widziała kiedykolwiek chociażby artykuły w angielskiej Wikipedii? W każdym razie mnie też niesamowicie kiedyś denerwowały (od jakiegoś czasu staram się nie strzępić sobie nerwów ludzką głupotą, która objawia się przecież również w o wiele groźniejszych kształtach) zapisy typu "Rock in Wroclaw" i w ogóle przekonanie, że polskie nazwy własne stają się automatycznie międzynarodowe przez zapisywanie ich bez diakrytyków, a co za tym idzie, że taki zapis jest pożądany w anglojęzycznych tekstach. Na przykład kiedyś widziałem (w Polsce) jakiś pomnik - w formie kamienia - ku czci Lecha Wałęsy, na którym znajdowały się napisy po polsku i angielsku, a w tym napisie po angielsku Wałęsa został zapisany jako "Walesa". Co za niedorzeczność. Jeżeli piszemy w jakimś języku nazwy własne pochodzące z innego języka, które nie mają swoich uznanych odpowiedników w języku, w którym piszemy, to powinniśmy je zapisać tak, jak one brzmią w rzeczywistości, a nie w jakiejś pokaleczonej przez usunięcie diakrytyków formie, która nie jest poprawna w żadnym języku. No ale to, że wielu Polaków posługuje się językiem polskim, jakby był to dla nich język obcy, to ja już dawno zauważyłem, a po nauczycielach żadnego wysokiego poziomu też się nie spodziewam. No i w ogóle ludzie wymyślający nieistniejące zasady, których nieobowiązywanie jest czymś oczywistym dla każdego, kto potrafi się rozejrzeć, też mnie już raczej nie dziwią.
Cytat: tqr w Lipiec 05, 2012, 17:39:56
Tak z ciekawości, angielski egzonim na Wrocław to nie przypadkiem Breslau?
Otóż to. I zdecydowanie wolałbym, żeby w angielskich tekstach widniał Breslau, który jest właściwym angielskim egzonimem, zamiast bezdiakrytykowej wersji polskiego endonimu, która nie jest naprawdę ani angielska, ani polska.
Cytat: Dynozaur w Lipiec 05, 2012, 17:58:01
A w tym "Wroclawiu" przeszkadza mi to, że w oficjalnej reklamie tak to jest wymawiane - przez "l". Jedną rzeczą jest usuwanie djakrytyków, a inną zmydlanie wymowy (jeszcze przez samych Polaków). Przecież anglofon i tak intuicyjnie przeczyta to "Rosloŭ" (sorki za failtranskrypcję, ale wolę nie używać IPY opisując angielski, bo to flejmogenne), więc "Wroclaw" czy "Wrocŭaw" to dla niego i tak dziwna, niezgodna z zapsiem i trudna do powtórzenia wymowa. Wymawianie [l] zamiast [w] to żadne uproszczenie, tylko jakaś dziwna maniera oparta na naiwnym poczuciu "międzynarodowości".
Otóż to. To jest jakieś upośledzone poczucie "międzynarodowości" i całkowity brak wiedzy oraz wyczucia językowego charakterystyczny dla durnych polaczków, którzy próbują być tacy europejscy, że nawet zapominają, jak się mówi i pisze po polsku i - próbując "dostosować się" do świata - tworzą tego rodzaju wykwity swej durnoty. Zapis i wymowa "Wroclaw" to nie jest żadne przystosowanie nazwy Wrocławia do języka angielskiego. To jest jakiś niemający sensu koszmarek językowy.
W związku z obydwiema sprawami - przypomnieli mi się dwaj polscy esperantyści. Jeden, który mieszkał w mieście o nazwie Grudziadzo, oraz drugi, który nazywał się Zbigniewo.
Cytat: Mosze w Lipiec 07, 2012, 01:44:26Na przykład kiedyś widziałem (w Polsce) jakiś pomnik - w formie kamienia - ku czci Lecha Wałęsy, na którym znajdowały się napisy po polsku i angielsku, a w tym napisie po angielsku Wałęsa został zapisany jako "Walesa". Co za niedorzeczność.
(http://www.logotypes101.com/logos/564/C9294911E1F2869889E206850CE75472/Lech_Walesa_Airport_Gdansk.png)
Polać Moszemu, bo dobrze pry!
I to są problemy, którymi powinna zajmować się Rada Języka Polskiego - żeby ludzie "na górze" nie kaleczyli języka, tworząc takie czy podobne potworki. Bo niestety, (i mówię to z ciężkim sercem jako ultrapreskryptywista), jeśli ktoś mówi "poszłem" - to będzie tak mówił. A jeśli jest odpowiednio wykształcony, to nie będzie. I tego porządku rzeczy nie zmieni żadna organizacja.
Cytat: Jest różnica czy robimy komuś laske, czy łaskę. :-)
Zgadzam się, albo piszemy po angielsku np. Cracow, Vistula, albo piszmy po polsku Kraków, Wisła. :-)
To mnie wkurza, ale jest też trochę pytaniem...
Ostatnio czytam po angielsku książkę, żeby się trochę poduczyć i patrzę w słowniku nieznane słówka. Dziś znalazłem słowo "celebraté" a jeszcze wcześniej "café". W polskim też są takie wyrazy z é np. "déjà vu(e) albo "exposé" (dodam, że "expose" jest niepoprawne). Moje pytanie jest takie. Jeśli w polskim czy angielskim są słowa z "é" to czemu nie ma ich w alfabecie do cholery?! Wiem, że większość to zapożyczenia, ale to nie zmienia faktu, że jeśli się ich używa to powinny być w alfabecie, czyż nie?
Żeby francuskie literki były wszędzie?!?!?! :D
Cytat: zavackŷ w Lipiec 08, 2012, 15:52:56
Żeby francuskie literki były wszędzie?!?!?! :D
No to niech Polacy wymyślą właśne słowa na déjà vu(e) i inne :) Bo to jest trochę wkurzające, że tych liter nie ma w naszym alfabecie, ale się ich używa...
Rémo, ale są to zapożyczenia nieprzyswojone (cytaty), nie słowa polskie, ale francuskie, użyte w polskim tekście.
Cytat: Feles w Lipiec 08, 2012, 16:27:56
Rémo, ale są to zapożyczenia nieprzyswojone (cytaty), nie słowa polskie, ale francuskie, użyte w polskim tekście.
Sklepy sont archibondes w sobotę apres-midi... Nie wiem, ale dla mnie to jest to trochę bez sensu...
I jest. Bo podałeś z dupy przykład.
Cytat: tqr w Lipiec 08, 2012, 16:58:52
I jest. Bo podałeś z dupy przykład.
Jeśli coś jest logiczne to nawet najgłupszy przykład jest logiczny. Logiczne. ;-D
Logiczny, ale niepragmatyczny. Nikt nie będzie chciał tak mówić, bo nie zostanie zrozumiany. Przynajmniej dziś, bo jak się poczyta - przykładowo - Dostojewskiego, to w XIX wieku naprawdę duże cytaty z francuskiego chodziły, nie mówiąc już o całych rozmowach po francusku.
To jest powszechnie znany cytat. Francuskie nazwy, niemające polskich odpowiedników też pisane są z e', np Saint-Étienne (http://pl.wikipedia.org/wiki/Saint-%C3%89tienne). Łacińskie sentencje* używane czasem w polskim też byłyby pisane z akcentem, gdyby taki miały.
*podałem taki przykład, bo oprócz francuskiego chyba tylko z łaciny są jakieś dłuższe cytaty w polskim.
Wg. mnie jeśli w polskim takie litery występują (nawet w zapożyczeniach) to powinny być te litery w naszym alfabecie.
Tylko, że te wyrazy nie są w polskim. To są francuskie wyrazy, mówione po francusku, przecież nie nazwiesz takiego deżawi polskim wyrażeniem...
Cytat: Rémo w Lipiec 08, 2012, 16:56:45Sklepy sont archibondes w sobotę apres-midi... Nie wiem, ale dla mnie to jest to trochę bez sensu...
To już jest code-switching, względnie makaronizm.
Cytat: Rémo w Lipiec 08, 2012, 17:29:04Wg. mnie jeśli w polskim takie litery występują (nawet w zapożyczeniach) to powinny być te litery w naszym alfabecie.
Tak czy inaczej nie są zgodne z ortografią (chyba, że chcesz też zasad typu
/ʒ/ - zapisywane j w zapożyczeniach francuskich).
Ekhm, dobrze przynajmniej, że piszemy
Hanoi zamiast
Hà Nội....
Dodajmy sobie jeszcze do alfabetu litery greckie (bo są używane - np. w "Dziejach Grzechu" Żeromskiego i w matematyce), litery q, v, x, dwuznaki th, ae, oe, ph (bo łacina), kh, sh (Buranovskie Babushki, Nangar Khel), trójznak sch (Weltschmerz), umlauty (też by się coś znalazło), znaki IPY (bo są w książkach naukowych), kreskowane a, i (to se nevrátí)... W ogóle, dlaczego alfabet polski nie zawiera w sobie całego unikodu?
Anglicy przecież też piszą czasem "naïve", "café". Niech oni też rozbudują swój alfabet o wszelkie możliwe diakrytyki. Rosjanie niech dopiszą do swojego alfabetu całą łacinkę, bo przecież czasem też bywa używana (np. nazwy gatunkowe zapisywane po łacinie).
A potem patrząc na taki alfabet nikt nie dowie się niczego o zapisywanym nim języku.
Cytat: Hapana Mtu w Lipiec 08, 2012, 17:52:14umlauty (też by się coś znalazło)
Przecież w polskim języku jest umlaut. Brückner to kto? Nie Polak?
Cytat: Hapana Mtu w Lipiec 08, 2012, 17:52:14
Dodajmy sobie jeszcze do alfabetu litery greckie (bo są używane - np. w "Dziejach Grzechu" Żeromskiego i w matematyce), litery q, v, x, dwuznaki th, ae, oe, ph (bo łacina), kh, sh (Buranovskie Babushki, Nangar Khel), trójznak sch (Weltschmerz), umlauty (też by się coś znalazło), znaki IPY (bo są w książkach naukowych), kreskowane a, i (to se nevrátí)... W ogóle, dlaczego alfabet polski nie zawiera w sobie całego unikodu?
Anglicy przecież też piszą czasem "naïve", "café". Niech oni też rozbudują swój alfabet o wszelkie możliwe diakrytyki. Rosjanie niech dopiszą do swojego alfabetu całą łacinkę, bo przecież czasem też bywa używana (np. nazwy gatunkowe zapisywane po łacinie).
A potem patrząc na taki alfabet nikt nie dowie się niczego o zapisywanym nim języku.
No teraz widzę, że macie racje, ale i tak mnie to wkurza ;-D
Cytat: Dynozaur w Lipiec 08, 2012, 17:57:20
w polskim języku
Składnia... Ludzie, ja téż mam taki bajzel w składni.
Cytat: Dynozaur w Lipiec 08, 2012, 17:57:20Przecież w polskim języku jest umlaut. Brückner to kto? Nie Polak?
I Püdelsi. Jak najbardziej polski zespół.
Przy okazji - wkurza mnie, że jak nie-Francuz nosi ewidentnie francuskie nazwisko, to wszyscy zawsze czytają (albo chociaż próbują czytać) je poprawnie z francuska (np. Polak o nazwisku Choquet to zawsze Szoke, a nie Hokłet~Hokfet), ale jak Francuz nosi ewidentnie niefrancuskie nazwisko (Durkheim, Mauss, Sárközy), to nagle wszystkim zamyka się klapka z napisem "etymologia" i na siłę tworzy się jakieś abstrakcyjne potworki (Dürhkę, Mos, Sarhkozi).
Cytat: Hapana Mtu w Lipiec 08, 2012, 18:25:22
Cytat: Dynozaur w Lipiec 08, 2012, 17:57:20Przecież w polskim języku jest umlaut. Brückner to kto? Nie Polak?
I Püdelsi. Jak najbardziej polski zespół.
Przy okazji - wkurza mnie, że jak nie-Francuz nosi ewidentnie francuskie nazwisko, to wszyscy zawsze czytają (albo chociaż próbują czytać) je poprawnie z francuska (np. Polak o nazwisku Choquet to zawsze Szoke, a nie Hokłet~Hokfet), ale jak Francuz nosi ewidentnie niefrancuskie nazwisko (Durkheim, Mauss, Sárközy), to nagle wszystkim zamyka się klapka z napisem "etymologia" i na siłę tworzy się jakieś abstrakcyjne potworki (Dürhkę, Mos, Sarhkozi).
Bo wszyscy kochają Francuski :D A tak serio, to mówisz o Polakach, Francuzach czy wszystkich? Bo u mnie (zdaję sobie sprawę, że jestem otoczony debilami...) wszyscy przeczytali by "Chokuet" xD
W moim otoczeniu (znajomi, wykładowcy) jest tak, jak opisałem. Nie wiem, być może ogranicza się ta choroba do tzw. wykształciuchów.
Choć podejrzewam, że jakby w rodzinie Choquetów zawczasu wyjaśnili dziecku, jak czyta się jego nazwisko, to ono samo objaśniłoby wymowę otoczeniu (i koledzy w szkole mówiliby mu dla zabawy raz Hokłet, a raz Szoke, a czasem pewnie i Szok(ł)et).
Cytat: Hapana Mtu w Lipiec 08, 2012, 18:38:51
W moim otoczeniu (znajomi, wykładowcy) jest tak, jak opisałem. Nie wiem, być może ogranicza się ta choroba do tzw. wykształciuchów.
Choć podejrzewam, że jakby w rodzinie Choquetów zawczasu wyjaśnili dziecku, jak czyta się jego nazwisko, to ono samo objaśniłoby wymowę otoczeniu (i koledzy w szkole mówiliby mu dla zabawy raz Hokłet, a raz Szoke, a czasem pewnie i Szok(ł)et).
No chyba chodzi o tych wykształciuchów ^^ Ja sądzę, że to dziecko i uczniowie (uświadomieni przez to dziecko) mówili by Szoke. Nauczyciele po korekcie przez ucznia też. Tak jak z tym piłkarzem "Perquis" (Perkis). :) A tak w ogóle, to zawsze chciałem mieć obcojęzyczne nazwisko. Co racja, moje nazwisko nie jest zbyt polskie, ale jak na moje wyobrażenia za polskie... :D Może zmienię sobie kiedyś na
De Fines. A wielbicielom Rosji polecałbym "Russeau" :P
Cytat: Hapana Mtu w Lipiec 08, 2012, 18:25:22ale jak Francuz nosi ewidentnie niefrancuskie nazwisko (Durkheim, Mauss, Sárközy), to nagle wszystkim zamyka się klapka z napisem "etymologia" i na siłę tworzy się jakieś abstrakcyjne potworki (Dürhkę, Mos, Sarhkozi).
Ano. Najgorszy z nich: Stros-Kã (Strauss-Kahn), ciągle słyszany w medjach podczas jego głośnej sprawy.
Бoги мoи, пo-мoeмy этoт пoльзовaтeль вышe мeня этo втopoй яcный cфинкc...
Toлькo не из Topуня, а из Иль-Дэ-Фраус
Эдит: 2х выше
Cytat: Hapana Mtu w Lipiec 08, 2012, 18:25:22ale jak Francuz nosi ewidentnie niefrancuskie nazwisko (Durkheim, Mauss, Sárközy), to nagle wszystkim zamyka się klapka z napisem "etymologia" i na siłę tworzy się jakieś abstrakcyjne potworki (Dürhkę, Mos, Sarhkozi).
Na szczęście są wyjątki... jak np. Gustaw "Ajfel", mimo że poprawnościuchy każą nam to czytać "Efel".
Cytat: Rémo w Lipiec 08, 2012, 18:47:04Może zmienię sobie kiedyś na De Fines. A wielbicielom Rosji polecałbym "Russeau" :P
de Funès, ty. ;-)
Fajny jest też Jan Marja "w Janei".
Przez długi czas myślałem, że ta "Janea/Janeja" to jakaś miejscowość/regjon.
Cytat: Hapana Mtu w Lipiec 08, 2012, 17:52:14
Rosjanie niech dopiszą do swojego alfabetu całą łacinkę, bo przecież czasem też bywa używana (np. nazwy gatunkowe zapisywane po łacinie).
i symbole pierwiastków.
albo transkrypcje greki...
(https://fbcdn-sphotos-a.akamaihd.net/hphotos-ak-ash3/24805_331043581171_4461369_n.jpg)
trochę OT, MSPANC.
ETA:
Cytat: Hapana Mtu w Lipiec 08, 2012, 18:25:22ale jak Francuz nosi ewidentnie niefrancuskie nazwisko (Durkheim, Mauss, Sárközy), to nagle wszystkim zamyka się klapka z napisem "etymologia" i na siłę tworzy się jakieś abstrakcyjne potworki (Dürhkę, Mos, Sarhkozi).
może to ze względu na regularność francuskiej wymowy? w angielskim i tak wszystko się czyta "na nutę własną", więc czytanie nazwisk według zasad pochodzących z zupełnie innych języków nie jest niczym dziwnym.
Wiecie co mnie wkurza? Traktowanie nazw miejscowości w kolejowym żargonie. Już się przyzwyczaiłem, że aby jechać na Litwę trzeba się przesiadać w "Szestokach" (a nie w Szostakowie), a tramwaje Pesy zostały wyeksportowane do "Szeged" (zamiast do Segedyna)*, ale jak ostatnio zobaczyłem wypowiedź o "pociągu do Prahy"...
Cytat: Ⓐ Vilén w Lipiec 08, 2012, 20:45:29
a tramwaje Pesy zostały wyeksportowane do "Szeged"
a jak to wymawiają?
bo jeśli przez [ʃ], to to znaczy "Twoja dupa".
Cytat: Rémo w Lipiec 08, 2012, 18:47:04No chyba chodzi o tych wykształciuchów ^^ Ja sądzę, że to dziecko i uczniowie (uświadomieni przez to dziecko) mówili by Szoke. Nauczyciele po korekcie przez ucznia też. Tak jak z tym piłkarzem "Perquis" (Perkis). :) A tak w ogóle, to zawsze chciałem mieć obcojęzyczne nazwisko. Co racja, moje nazwisko nie jest zbyt polskie, ale jak na moje wyobrażenia za polskie... :D Może zmienię sobie kiedyś na De Fines. A wielbicielom Rosji polecałbym "Russeau" :P
Nagroda Bełkot Miesiąca idzie do Ciebie!!!
A we francuskim obowiązuje bezwyjątkowa zasada
mówisz jak piszesz, stąd Paryż przebudowywał Osman, ściga się Stroskana, byli arystokraci z rodziny Otęge*... Moim zdaniem nie ma im nic do zarzucenia, niech sobie czytają po swojemu, jeśli to zapożyczenia. Bo jakoś to brzmi : )
*Haussmann i Hottinguer
Cytat: zavackŷ w Lipiec 08, 2012, 21:26:33
A we francuskim obowiązuje bezwyjątkowa zasada mówisz jak piszesz, stąd Paryż przebudowywał Osman, ściga się Stroskana, byli arystokraci z rodziny Otęge*... Moim zdaniem nie ma im nic do zarzucenia, niech sobie czytają po swojemu, jeśli to zapożyczenia. Bo jakoś to brzmi : )
otóż to. :)
Cytat: zavackŷ w Lipiec 08, 2012, 21:26:33
Cytat: Rémo w Lipiec 08, 2012, 18:47:04No chyba chodzi o tych wykształciuchów ^^ Ja sądzę, że to dziecko i uczniowie (uświadomieni przez to dziecko) mówili by Szoke. Nauczyciele po korekcie przez ucznia też. Tak jak z tym piłkarzem "Perquis" (Perkis). :) A tak w ogóle, to zawsze chciałem mieć obcojęzyczne nazwisko. Co racja, moje nazwisko nie jest zbyt polskie, ale jak na moje wyobrażenia za polskie... :D Może zmienię sobie kiedyś na De Fines. A wielbicielom Rosji polecałbym "Russeau" :P
Nagroda Bełkot Miesiąca idzie do Ciebie!!!
Kiedy mogę odebrać nagrodę? :D
Wyślę Ci pocztówkę z jej zdjęciem.
Cytat: zavackŷ w Lipiec 08, 2012, 21:37:08
Wyślę Ci pocztówkę z jej zdjęciem.
A będziesz widział jaki znaczek kupić? Wyślę ci, żebyś sobie wstydu na poczcie nie narobił. :-P
ALE POJECHAŁ.
no, nic nie piszę bo wciąż mi przykro :D
Pisownia francuska i angielska fe :), z wymową nie mam problemu
Jak czytasz 'hood'?
Ehh, pewno i tak spojrzy do słownika. Chociaż "nie lubi nudnych książek o językach", to może nie :P
Dlaczego Gruzja promuje się w Polsce angielską nazwą swojego kraju?...
A dlaczego Egipt swego czasu też?
Tak w ogóle, wracając do tych egzonimów, francuskojęzyczna reklama polski miała parę nazw miast, ale z wyjątkiem Varsovie i Cracovie to wszystkie został przeczytane po polsku ("Wrocław" przez [v], [r] i [t͡s] itd.).
Dlaczego psychoanalityk to po angielku "therapist"? Przecież od psychoanalizy do terapii jeszcze chyba daleka droga...
Czemu Polacy tak nie szanują swojego języka i piszą/czytają "Birgam University"? A nie "Uniwersytet w Birgam"... To chyba nie jest jakaś nazwa własna, bo w Stanach mówi się "Jagiellonian University" a nie "Uniwersytet Jagielloński". We Francji to by było nie do pomyślenia.
Weź się już schów z tą Francją.
Cytat: Rémo w Lipiec 20, 2012, 18:55:45
Czemu Polacy tak nie szanują swojego języka i piszą/czytają "Birgam University"?
A robią tak? o.O
[...........]
A mówisz tę słodkę rybę? :D :D :D
Cytat: Ghoster w Lipiec 20, 2012, 19:23:22
A nieco bardziej do tematu - wkurwia mnie używanie słowa "tą" zamiast "tę"; najgorsze jest to, iż sam się na tym łapię, i mimo że poprawiam się za każdym razem, to i tak denerwuje mnie to coraz bardziej i bardziej, ponieważ mówię już jak inni, którzy kaleczą polszczyznę.
ja mam wręcz odwrotnie - staram się w miarę konsekwentnie mówić [i, o zgrozo, pisać] "tą" zamiast "tę". czasem mam wprawdzie chwilę zawahania, ale regularyzacja sama się nie zrobi. ;) trzeba być konsekwentnym i nie tylko postulować pewne sprawy, ale i samemu się do nich stosować.
Cytat: Henryk Pruthenia w Lipiec 20, 2012, 19:29:22
A mówisz tę słodkę rybę? :D :D :D
i "przenoś moję duszę utęsknioną."
;P
[...........]
"tamtą" :*
Cytat: Ghoster w Lipiec 20, 2012, 19:23:22Język brzmi gejowsko, jest kaleczony wszędzie gdzie byś do Afryki nie pojechał (a i to straszna ironia mówić, iż francuski może być skaleczony, bo naprawdę nie wiem co we francuszczyźnie można jeszcze skaleczyć), połowie osób na tym forum rzygać się chce od słuchania jak oni tam charczą i połykają to swoje "gardłowe r", a naród Francuzów kwalifikuje się chyba do czołówki państw, które przegrały najwięcej bitew w historii świata.
Mam dziwne wrażenie, że nałykałeś się zbyt dużo amerykańskich medyj...
Ja już jakiś czas temu stwierdziłem, że czas dorosnąć i odmieniać zaimki wskazujące przymiotnikowo. Bo im widać bliżej do przymiotnika niż do rzeczownika.
Cytat: Ghoster w Lipiec 20, 2012, 19:46:11
Cytati "przenoś moję duszę utęsknioną."
Jeśli już to "ustęsknionę".
co do tego "s", to nie wiem, ale w inwokacji to się na pewno kończyło na "-ą"... :)
Cytat: Adam MickiewiczTymczasem przenoś moję duszę utęsknioną
http://literat.ug.edu.pl/panfull/0001.htm
Cytat: Vilén w Lipiec 20, 2012, 19:55:28
Cytat: Ghoster w Lipiec 20, 2012, 19:23:22Język brzmi gejowsko, jest kaleczony wszędzie gdzie byś do Afryki nie pojechał (a i to straszna ironia mówić, iż francuski może być skaleczony, bo naprawdę nie wiem co we francuszczyźnie można jeszcze skaleczyć), połowie osób na tym forum rzygać się chce od słuchania jak oni tam charczą i połykają to swoje "gardłowe r", a naród Francuzów kwalifikuje się chyba do czołówki państw, które przegrały najwięcej bitew w historii świata.
Mam dziwne wrażenie, że nałykałeś się zbyt dużo amerykańskich medyj...
+1 (Tu sais, le polonais est extrêmement difficile. :-P )
Rémo, wkurzasz tym francuskim i zaraz dostaniesz warna.
Cytat: Feles w Lipiec 20, 2012, 20:34:03
Rémo (...) zaraz dostaniesz warna.
Teraz, nie zaraz.
Byłem ostatnio u swojej babci, która ze wschodu pochodzi, ale nazwy miejscowości nie pamiętam. I rzeczywiście mówiła "którę", "tamtę" itd. A dzisiaj w Internecie, tym siedlisku zła, usłyszałem "tę" w narzędniku (konkretnego przykładu nie pamiętam). :D
EDIT: "jak się posługiwać tę stronką"
Cytat: Feles w Lipiec 20, 2012, 20:34:03
Rémo, wkurzasz tym francuskim i zaraz dostaniesz warna.
Feles, ty się uspokój, Rémo nic zdrożnego nie robi... prędzej warn należałby się pewnemu innemu użytkownikami za takie komentarze:
Cytat: Ghoster w Lipiec 20, 2012, 19:23:22Język brzmi gejowsko
A potem jeszcze się wszyscy dziwicie, że nowi użytkownicy uciekają. I nie, nie mówcie mi nic o ,,noobach" i ,,gimbusach", bo taki Mścisław też niegdyś był nóbem i gimbusem (na początku uważałem go za lżejszą wersję jasnegogwinta), a teraz jest kim? MODERATOREM, i jednym z najbardziej wartościowych użytkowników tego forum.
Cytat: тоб рiс тоб w Lipiec 20, 2012, 20:59:55
EDIT: "jak się posługiwać tę stronką"
hiperpoprawność, brr...
a za "tę" przemawia chyba tylko jej krótkość, ale nie wiem teraz, jak to ładnie uzasadnić.
Cytat: varpho :Ɔ(X)И4M: w Lipiec 20, 2012, 21:17:23
a za "tę" przemawia chyba tylko jej krótkość, ale nie wiem teraz, jak to ładnie uzasadnić.
No tak, jedna głoska mniej...
Jak dla mnie, to powinno dać się już spokój ze sztucznym utrzymywaniem przy życiu formy ,,tę". To jest jedynie relikt czasów, kiedy mówiło się także ,,moję", ,,takę" i tym podobne. I niech nikt mi nie mówi, że ,,końcówka musi być zgodna z końcówką rzeczownika", bo w takim razie powinno się też mówić ,,ty książki" – a tak się nie mówi.
Cytat: Vilén w Lipiec 20, 2012, 21:32:23
Cytat: varpho :Ɔ(X)И4M: w Lipiec 20, 2012, 21:17:23
a za "tę" przemawia chyba tylko jej krótkość, ale nie wiem teraz, jak to ładnie uzasadnić.
No tak, jedna głoska mniej...
nie chodzi mi o [rzekomą ;)] różnicę między "tę" a "tą", tylko o różnicę między "tę" a pozostałymi analogicznymi zaimkami: "tamtą", "ową" itd.
po prostu staram się jakoś zracjonalizować, czemu akurat "tę" się ostało. natomiast zgadzam się, że trzeba tej formie pozwolić zdechnąć. ;)
A ja się nie zgadzam. Reguła jest jasna. Jeden wyjątek pozostał po zakorzenieniu się błędów dla wszystkich innych zaimkach, a jeden wyjątek łatwo zapamiętać.
Ostatecznie i tak się to w końcu wyrówna i to, mam wrażenie, szybciej, niż poszłem zyska powszechną społeczną aprobatę ;p
@BartekChom: Cóż z tego, że jest reguła, jak do nikogo (no dobra - większości) ona nie przemawia. Reguły języka przejawiające się tylko w książkach można sobie wsadzić.
A więc błędem jest nieprzeprowadzenie tego procesu dla jednego pozostającego zaimka - bo czy jest jakiś powód, żeby ten traktować specjalnie?
Forsowanie "tą" to przegięcie w drugą stronę.
Pozwólmy językowi literackiemu na szczyptę konserwatyzmu... Na tym, do kurwy nędzy, polega język literacki - że jest ciut archaiczniejszy od potocznego.
Denerwuje mnie polski wyraz "zczeznąć". Zawsze dla mnie jest jakoś niepełén, tam powinno być "iz", a nie ma... Dziwnie czuję ten wyraz.
Mnie strasznie wkurzają formy typu "wyłanczać", "przełanczać" itp. Drażnią moje uszy :)
Ostatnio widziałem to nawet na piśmie. Pewien gość wysłał maila, gdzie jak byk stało "załanczam dwa pliki".
a ja to zapisuję przez <ã>. swoją drogą można by używać tego <ã> jako zamiennika do symbolu spinacza, bo to występuje chyba tylko w wyrazach pochodnych od "łączyć"... ;)
Nie tylko, można się też... wtrancać :)
Kwiatek z sieci:
Mąż ma 8 letniego syna którego traktuje jak by ten miał 4 lata. Ostatnio powiedziałam swoje zdanie na temat jego zachowania i się straszni pokłuciliśmy mąz uważa że nie mam prawa się wtrancać do jego dziecka. ale gdy powiedziałam że w takim razie niech nie zostawia swoich dzieci pod moją opieką kiedy idzie do pracy to on się obrazil że niby jestem wredna i źle traktuje jego dzieci bo niechcem się nimi opiekować. Co robić dalej nie mam pojęcia
Poważna sprawa...
Cytat: luk w Lipiec 20, 2012, 23:48:20
Nie tylko, można się też... wtrancać :)
fakt. czyli mamy nową regularność. :)
Cytat: Henryk Pruthenia w Lipiec 20, 2012, 23:29:23
Denerwuje mnie polski wyraz "zczeznąć". Zawsze dla mnie jest jakoś niepełén, tam powinno być "iz", a nie ma... Dziwnie czuję ten wyraz.
A mnie jeszcze brakuje zmiany zcz > szt.
Iszteznąti ftw!
PS: W staropolskim naprawdę mówiono "szczedł" zamiast "zszedł". Fajne to było. W zimnym też tak jest, tylko ortografja to markuje. Pisze się "izẛidl", ale czyta się "icz
ydł" (zsz > szcz > cz).
Przecież "an" to normalny przegłos, taki jak wszędzie, gdzie tworzy się aspekt niedokonany od formy z przedrostkiem. Zakańczać czy zgadzać też krzywdzi twoje uszy?
Aha, no i jest to kolejny argument za twierdzeniem, że ą=on.
Dla mnie jest tam nadal nosówka.
Niektórzy nadal tak mówią, i dla mnie taki przegłos jest dziwny, z prostego powodu: musiałbym wprowadzić specjalnie trzecią nosówkę.
Żałuj, toć to fajny przegłos :P
Ale u mnie nie występuje. Ja jestem zwolennikiém archaiczniéjszéj wersji polszczyzny :P
Cytat: Henryk Pruthenia w Lipiec 20, 2012, 23:29:23
Denerwuje mnie polski wyraz "zczeznąć". Zawsze dla mnie jest jakoś niepełén, tam powinno być "iz", a nie ma... Dziwnie czuję ten wyraz.
Podobnie ja gdy byłem mały zawsze mówiłem "ździąsło" (i najlepsze sam nie wiem czemu), i co ciekawe "dziąsło" do dzisiaj brzmi mi trochę niepełnie.
Cytat: Dynozaur w Lipiec 20, 2012, 23:00:56
Forsowanie "tą" to przegięcie w drugą stronę.
Pozwólmy językowi literackiemu na szczyptę konserwatyzmu... Na tym, do kurwy nędzy, polega język literacki - że jest ciut archaiczniejszy od potocznego.
Znowu zgadzam się z Dynozaurem! Jasne że "tę" zostało w języku pisanym całkiem naturalnie, ale obawiam się, że przy obecnym konserwatyźmie powodowaym przez preskryptywistyczne lobby NIGDY z niego nie wyjdzie. Podobnie jak z innymi rzeczami, dlatego też w esemesach, na forach*
itp. piszę np. "wziąść", bo każdą zmianę musi ktoś rozpocząć (jak pisał varpho).
* Ale nie w pracach na studia - choć, co ciekawe, w nich używam mojej ortografji, z jotą jak powyżej i "x" zamiast "ks".
Cytat: spitygniew w Lipiec 21, 2012, 13:46:07
Podobnie ja gdy byłem mały zawsze mówiłem "ździąsło" (i najlepsze sam nie wiem czemu), i co ciekawe "dziąsło" do dzisiaj brzmi mi trochę niepełnie.
Ja miałem niegdyś odwrotnie... mówiłem ,,szlabant" :P.
Cytat: Widsið w Lipiec 20, 2012, 22:44:35
Ostatecznie i tak się to w końcu wyrówna i to, mam wrażenie, szybciej, niż poszłem zyska powszechną społeczną aprobatę ;p
A je jestem optymistą i liczę, że te błędy już się nie zakorzenią.
Cytat: Noqa w Lipiec 20, 2012, 22:55:38
@BartekChom: Cóż z tego, że jest reguła, jak do nikogo (no dobra - większości) ona nie przemawia. Reguły języka przejawiające się tylko w książkach można sobie wsadzić.
A więc błędem jest nieprzeprowadzenie tego procesu dla jednego pozostającego zaimka
Tradycję trzeba szanować.
Cytat: Noqa w Lipiec 20, 2012, 22:55:38bo czy jest jakiś powód, żeby ten traktować specjalnie?
Taki, że ten zaimek jest najbardziej podstawowy.
Cytat: spitygniew w Lipiec 21, 2012, 13:46:07Jasne że "tę" zostało w języku pisanym całkiem naturalnie, ale obawiam się, że przy obecnym konserwatyźmie powodowaym przez preskryptywistyczne lobby NIGDY z niego nie wyjdzie. Podobnie jak z innymi rzeczami, dlatego też w esemesach, na forach*
itp. piszę np. "wziąść", bo każdą zmianę musi ktoś rozpocząć (jak pisał varpho).
Nowe szaleństwo. Staracie się mówić błędnie.
Tradycja tradycją, ale jeżeli w systemie językowym pojawia się tendencja, która nie rozbija systemu, to czemu by jej nie ulec, skąd to zacietrzewienie?
Ignorujcie go.
Ja też nie widzę powodu, by na siłę ulegać nowym tendencjom. To przychodzi naturalnie, samemu też staram się stawiać pewien opór zmianom w tym jak mówię, ale nie całkiem na siłę. Mówię więc w bierniku zazwyczaj ,,tę", acz czasem powie mi się ,,tą", mówię ,,w każdym razie", ale czasem (choć bardzo rzadko) wymsknie mi się ,,w każdym bądź razie".
Niech zmiany zachodzą naturalnie, jak przez wieki. Ludzie bardziej świadomi języka zazwyczaj powstrzymywali zmiany, ci... mniej świadomi łatwiej im ulegali – tak się język rozwija od zawsze. Po co mu na siłę pomagać, łykając nowe tendencje świadomie, na siłę?
Cytat: Towarzysz Mauzer w Lipiec 21, 2012, 18:05:39Tradycja tradycją, ale jeżeli w systemie językowym pojawia się tendencja, która nie rozbija systemu, to czemu by jej nie ulec, skąd to zacietrzewienie?
Błąd to błąd. Nawet względy praktyczne każą unikać błędów, bo gdyby się pozakorzeniały, to stare utwory stałyby się niezrozumiałe.
Cytat: Feles w Lipiec 21, 2012, 18:31:44Ignorujcie go.
W sumie byłoby miło. Już dawno przedstawiłem swoje zdanie i nie bardzo mi się chce jeszcze raz to pisać.
CytatNawet względy praktyczne każą unikać błędów, bo gdyby się pozakorzeniały, to stare utwory stałyby się niezrozumiałe.
Cezara można przecież przetłumaczyć na francuski.
CytatJa też nie widzę powodu, by na siłę ulegać nowym tendencjom. To przychodzi naturalnie, samemu też staram się stawiać pewien opór zmianom w tym jak mówię, ale nie całkiem na siłę. Mówię więc w bierniku zazwyczaj ,,tę", acz czasem powie mi się ,,tą", mówię ,,w każdym razie", ale czasem (choć bardzo rzadko) wymsknie mi się ,,w każdym bądź razie".
Ale biernikowe
tą to piekielnie silna tendencja, to nie jest uleganie jej na siłę, na siłę się przed nią broni.
Wziąść jest już słabsze - czy może się mylę?
Cytat: Towarzysz Mauzer w Lipiec 21, 2012, 18:51:52Cezara można przecież przetłumaczyć na francuski.
Ale trzeba przetłumaczyć. A do tłumaczenia jest już masa utworów z błędami, które zakorzeniły się w zakamarkach świata i i tak nie da się wszystkiego odzyskać. Nie warto tracić zrozumiałości tego, co już jest zrozumiałe.
Cytat: Noqa w Lipiec 21, 2012, 00:26:18
Przecież "an" to normalny przegłos, taki jak wszędzie, gdzie tworzy się aspekt niedokonany od formy z przedrostkiem. Zakańczać czy zgadzać też krzywdzi twoje uszy?
"Zgadzać" mnie nie drażni, a "wyłanczać" drażni. Mniej więcej z tych samych przyczyn, dla których nie drażni mnie "poszłam" w ustach kobiety, natomiast drażni mnie "poszłem" w ustach mężczyzny.
Dziwne, co nie? :)
Cytat: Towarzysz Mauzer w Lipiec 21, 2012, 18:51:52
Wziąść jest już słabsze - czy może się mylę?
Zdecydowanie, nie zdarza mi się powiedzieć
wziąść.
Cytat: Towarzysz Mauzer w Lipiec 21, 2012, 18:51:52Wziąść jest już słabsze - czy może się mylę?
Ja bym powiedział, że to "wziąść" jest częstsze, chociaż sam tego nie używam. Moja pani od polskiego stwierdziła, że poprawnie pisze się "wziąć", ale poprawnie też mówi się /wziąść/. Nie wiem, skąd to wzięła.
[...........]
Mnie wkurza to "mówi się", "pisze się".
Cytat: Ghoster w Lipiec 21, 2012, 19:48:34
Cytat+1 (Tu sais, le polonais est extrêmement difficile. :-P )
Tak, fajnie, a ja umiem prawić po holendersku i nie muszę sobie powiększać internetowego penisa mówiąc do ludzi w języku, którego nie znają.
Tym samym odnosząc się do posta Viléna, którego jednak szukać nie będę - a więc przepraszam za brak cytatu - nie rozumiem kompletnie twojego toku myślenia; jak najbardziej popieram przeciwdziałanie tym, którzy odpychają od siebie nowych użytkowników na starcie, niemniej ja wyrażam swoją opinię, jeśli już za coś miałbyś mnie gonić to conajwyżej za niechęć do innego użytkownika, którą mogę przejawiać, ale z góry mówię, iż nie chodzi mi tutaj o to, co ów użytkownik robi, a czego robić nie musi, to jest w każdym poście wychwalać jeden i ten sam kraj, to jest po prostu nudne i irytujące. I rzecz poprzednią kontynuując, ponieważ poniekąd wątek zgubiłem, nie odpycham na starcie żadnego nowego użytkownika, a zwracam uwagę na coś komuś, kto zdążył się już tutaj zasiedlić; nikt mnie oczywiście słuchać nie musi, niemniej czasami najzwyczajniej pragnę wyrazić swoją opinię.
Przepraszam za offtop, po prostu nie widzi mi się wysyłanie PW do różnych uczestników dyskusji; jeśli jakiś moderator uzna to za konieczne, mógłby (o ile to możliwe, nie wiem) rozdzielić owe części postów, które nie traktują w wątku do jakiegoś osobnego tematu.
Nie ranie osoby której nie mogę zabić,
Nie płaczę za osobą której już nie mogę stracić,
Błędy to droga do prawdy. Proszę uwierz mi!
Po raz pierwszy w życiu mówię: przykro Mi!
Cytat: Ghoster w Lipiec 21, 2012, 19:48:34
Poza tym denerwuje mnie to, iż ludzie nie myślę o tym jak mówią; pragną jedynie wyrazić swoje myśli i plączą się w konstrukcjach języka nie wiedzą jakich użyć form, jak zamienić przemyślenia w słowa i potocznie rzekąc mówią "byle jak". Ot, mówić by coś przekazać, nie dbając nijak o formę przekazywanych treści, a wystarczyłoby przed wypowiedzeniem słów po prostu pomyśleć, a nie odpowiadać automatycznie nie mając gotowej odpowiedzi. Słowem: mierzi mnie to, iż ludzie nie pomyślą przed powiedzeniem czegoś.
Dokładnie! To jest bardzo irytujące, brak logiki w wypowiedzi. A szczególnie irytuje mnie tutaj, nie wiem jak to lepiej ująć..., podbijanie sobie stylu wypowiedzi imiesłowami przy stosowaniu ich błędnie – gdy imiesłów zamiast do podmiotu, odnosi się do orzeczenia (czy jakiegośtam domyślnego agensa w zdaniu przechodnim). Ot, takie (wzięte z Wikipedii):
Doszedłszy do pracy, kawa już na mnie czekała.,
Wyrzuciwszy śmieci, wiadro zostało porządnie umyte.,
Idąc do pracy, miał miejsce wypadek.,
Pisząc artykuł do Wikipedii, zadzwonił telefon..
Cytat: RémoPo raz pierwszy w życiu mówię: przykro Mi!
To pisanie ,,Mi" z wielkiej litery to jakiś wyraz nadzwyczajnego szacunku do samego siebie?
Cytat: Silmethúlë w Lipiec 21, 2012, 19:59:24
A szczególnie irytuje mnie tutaj, nie wiem jak to lepiej ująć..., podbijanie sobie stylu wypowiedzi imiesłowami przy stosowaniu ich błędnie – gdy imiesłów zamiast do podmiotu, odnosi się do orzeczenia (czy jakiegośtam domyślnego agensa w zdaniu przechodnim). Ot, takie (wzięte z Wikipedii): Doszedłszy do pracy, kawa już na mnie czekała., Wyrzuciwszy śmieci, wiadro zostało porządnie umyte., Idąc do pracy, miał miejsce wypadek., Pisząc artykuł do Wikipedii, zadzwonił telefon..
Ależ w staropolskim to było całkiem normalne, czemu nie może być znowu? No, chyba że chodzi ci o to, że angielski też tak ma...
Cytat: Silmethúlë w Lipiec 21, 2012, 19:59:24
Cytat: RémoPo raz pierwszy w życiu mówię: przykro Mi!
To pisanie ,,Mi" z wielkiej litery to jakiś wyraz nadzwyczajnego szacunku do samego siebie?
Chciałem wyrazić swoje zaangażowanie.
Cytat: Silmethúlë w Lipiec 21, 2012, 19:59:24
To pisanie ,,Mi" z wielkiej litery to jakiś wyraz nadzwyczajnego szacunku do samego siebie?
Heh, aż przypomina mi się baronowa Thatcher mówiąca o sobie per "us".
Cytat: spitygniew w Lipiec 21, 2012, 20:03:10
Ależ w staropolskim to było całkiem normalne, czemu nie może być znowu? No, chyba że chodzi ci o to, że angielski też tak ma...
Nie znam przykładów ze staropolskiego, angielski mnie tutaj nie obchodzi (chociaż takie użycie w angielskim też mnie irytuje), po prostu niszczy mi to logikę zdania. Imiesłów przysłówkowy, tak jak przysłówek, powinien się odwoływać do orzeczenia zdania, przy którym jest umieszczony, gdy wyrzucimy dodatkowe, nieistotne dla struktury zdania, informacje, zostanie nam zdanie typu
idąc miał miejsce wypadek, czy też
pisząc zadzwonił telefon. Nie bardzo widzę w jaki sposób telefon może pisać, albo wypadek iść.
Swoją drogą źle wcześniej opisałem o co mi chodzi, te imiesłowy oczywiście nie mogą odnosić się bezpośrednio do podmiotu, są przysłówkowe. Powinny się raczej odnosić do orzeczeń właśnie, czy też całych zdań nadrzędnych.
I jeśli w staropolskich tekstach też takie ich użycie się zdarza – znaczy – ówcześni piszący też mieli z logiką problemy, tudzież mieli skłonność do dużych skrótów myślowych.
[...........]
Cytat: Silmethúlë w Lipiec 21, 2012, 20:11:34
I jeśli w staropolskich tekstach też takie ich użycie się zdarza – znaczy – ówcześni piszący też mieli z logiką problemy, tudzież mieli skłonność do dużych skrótów myślowych.
Co, jeśli tylko mieli problemy z logiką lub tylko mieli skłonność do dużych skrótów myślowych, nie obydwa?
NMSP
Cytat: Ghoster w Lipiec 21, 2012, 19:48:34
Tym samym odnosząc się do posta Viléna, którego jednak szukać nie będę - a więc przepraszam za brak cytatu - nie rozumiem kompletnie twojego toku myślenia; jak najbardziej popieram przeciwdziałanie tym, którzy odpychają od siebie nowych użytkowników na starcie, niemniej ja wyrażam swoją opinię
To proszę cię, wyrażaj tą opinię w milczeniu.
CytatJestem w stanie to zrozumieć w listach, gdzie (podobno) należy pisać "ty" zaczynając od dużej litery, ale gdy ktoś wplątuje takie kapitały w środku wypowiedzi na... No właśnie forum, argumentując, iż odnosi się szacunkiem do rozmówcy... Czy ja zapisuję "rosyjski" zaczynając wielką literą, ponieważ ów język lubię*?
Taka jest grzecznościowa konwencja ortograficzna w komunikacji pisanej. Po prostu ta ostatnia się bardzo rozprzestrzeniła i zaczęli korzystać z niej ludzie, którzy nigdy z konwencją tą świadomie nie mieli do czynienia. Równie dobrze można kwestionować mówienie przez "pan", bo przecież mój rozmówca żadnym wielkim panem nie jest - to bardziej kwestia społeczna, a nie językowa. A i tak pisanie zaimka wskazującego 3. os. l. mn. "ci" z dużej litery
a nie wielką literą, i chuj przez prostaczków jest lepsze niż gburowato-wszechwiedne sadzenie się, no wybaczcie.
CytatHeh, aż przypomina mi się baronowa Thatcher mówiąca o sobie per "us".
Naprawdę tak robiła? ;/
[...........]
Cytat: Fanael w Lipiec 21, 2012, 20:16:31
Cytat: Silmethúlë w Lipiec 21, 2012, 20:11:34
I jeśli w staropolskich tekstach też takie ich użycie się zdarza – znaczy – ówcześni piszący też mieli z logiką problemy, tudzież mieli skłonność do dużych skrótów myślowych.
Co, jeśli tylko mieli problemy z logiką lub tylko mieli skłonność do dużych skrótów myślowych, nie obydwa?
NMSP
Mój błąd :P. Ale to idealny przykład takiego błędu, który tak się przyjął, że praktycznie nikt już nie traktuje go jako błąd.
Cytat: Towarzysz Mauzer w Lipiec 21, 2012, 20:27:11Równie dobrze można kwestionować mówienie przez "pan"
Tym bardziej, że w Polsce często perpanowanie jest odbierane za obraźliwe...
CytatA i tak pisanie zaimka wskazującego 3. os. l. mn. "ci" z dużej litery a nie wielką literą, i chuj przez prostaczków jest lepsze
Ta, lepsze... najczęściej jest śmieszne, szczególnie jak taki prostaczek napisze np.
chuj Ci w dupę :P.
Nam na polskim pani każe pisać "Ci", "Cię" etc. z dużej litery, bo to forma grzecznościowa czy coś tam.
CytatNam na polskim pani każe pisać "Ci", "Cię" etc. z dużej litery, bo to forma grzecznościowa czy coś tam.
W listach. Normalne.
CytatTa, lepsze... najczęściej jest śmieszne, szczególnie jak taki prostaczek napisze np. chuj Ci w dupę :P.
No i dobrze, to przynajmniej śmieszne, a opanowywanie pozycji "ja jestem lepszą od wszystkich elitą i mówię jak się pisze" nie jest ani dobre, ani zabawne.
CytatTym bardziej, że w Polsce często perpanowanie jest odbierane za obraźliwe...
Nie spotkałem się? Poza telewizyjno-starbaksowym tykaniem, które chyba jest dość powszechnie wyśmiewane. Ba, mnie samego wręcz denerwuje, kiedy mnie np. tyka kelnerka albo sprzedawczyni. Choć od przez perpanowania lepsze byłoby wykanie.
Cytat: Towarzysz Mauzer w Lipiec 21, 2012, 20:56:10
No i dobrze, to przynajmniej śmieszne, a opanowywanie pozycji "ja jestem lepszą od wszystkich elitą i mówię jak się pisze" nie jest ani dobre, ani zabawne.
Ani prawdziwe, chyba że ktoś naprawdę czyta np. <ó> [O:]...
Cytat
Nie spotkałem się?
http://czytelnia.pwn.pl/o_panach_i_paniach/ (http://czytelnia.pwn.pl/o_panach_i_paniach/)
http://czytelnia.pwn.pl/o_panach_i_paniach/polemika.php (http://czytelnia.pwn.pl/o_panach_i_paniach/polemika.php)
CytatAni prawdziwe, chyba że ktoś naprawdę czyta np. <ó> [O:]...
No, w zasadzie chodziło mi o mówienie=dyktowanie innym jak się pisze. I jak się mówi.
Cytathttp://czytelnia.pwn.pl/o_panach_i_paniach/
http://czytelnia.pwn.pl/o_panach_i_paniach/polemika.php
No ale kiedy używa się formy adresatywnej nie zwracając się do kogoś, to wiadomo, że wychodzi coś nacechowanego stylistycznie. A pierwszy przypadek to jeszcze inny (dosyć groteskowy) problem, bo idzie o to, że przecie "ksiądz" to jeszcze więcej niż "pan"=szlachcic, więc jak się mu powie przez "pan" to jest wtedy wielgi despekt.
Wkurza mnie to, że na Wikipedii już stolicą Islandii nie jest Rejkiawik, ale "Reykjavík (http://pl.wikipedia.org/wiki/Reykjav%C3%ADk)". Co lepsze, "Rejkiawik" jest określany jako dawny polski egzonim. Do jasnego wiadra! Czy kogoś tutaj popiekrowa?! Nie mam, jak tego skomentować.
Cytat: тоб рiс тоб w Lipiec 21, 2012, 22:56:31
Wkurza mnie to, że na Wikipedii już stolicą Islandii nie jest Rejkiawik, ale "Reykjavík (http://pl.wikipedia.org/wiki/Reykjav%C3%ADk)". Co lepsze, "Rejkiawik" jest określany jako dawny polski egzonim. Do jasnego wiadra! Czy kogoś tutaj popiekrowa?! Nie mam, jak tego skomentować.
Tak jest, bo oprócz kochanej RJP, mamy jeszcze jedną durną radę od ustalania oficjalnych nazw zagranicznych objektów geograficznych... oczywiście wikiśmietnik musi po nich bezmyślnie kopiować, bo tu się nie liczą lata ustalonej tradycji piśmienniczej, tylko widzimisie jakiejś bandy idiotów...
Ja opracowałem kiedyś fajny sposób zapisywania takich różnych nazw po polsku - na podstawie IPY ^^
Umieścić go kiedyś na forum jak znajdę? :-P Nie wiem, czy kogoś to zaciekawi.
Cytat: CookieMonster93 w Lipiec 22, 2012, 09:49:59
Ja opracowałem kiedyś fajny sposób zapisywania takich różnych nazw po polsku - na podstawie IPY ^^
Umieścić go kiedyś na forum jak znajdę? :-P Nie wiem, czy kogoś to zaciekawi.
Mnie ciekawi. :)
Cytat: тоб рiс тоб w Lipiec 21, 2012, 22:56:31
Wkurza mnie to, że na Wikipedii już stolicą Islandii nie jest Rejkiawik, ale "Reykjavík (http://pl.wikipedia.org/wiki/Reykjav%C3%ADk)". Co lepsze, "Rejkiawik" jest określany jako dawny polski egzonim. Do jasnego wiadra! Czy kogoś tutaj popiekrowa?! Nie mam, jak tego skomentować.
To co, mamy London*, nie Londyn, Romę, nie Rzym? Pojebało ich.
*a może nawet Londinium, jak jechać, to na całego...
Cytat: Rémo w Lipiec 22, 2012, 09:52:12
Cytat: CookieMonster93 w Lipiec 22, 2012, 09:49:59
Ja opracowałem kiedyś fajny sposób zapisywania takich różnych nazw po polsku - na podstawie IPY ^^
Umieścić go kiedyś na forum jak znajdę? :-P Nie wiem, czy kogoś to zaciekawi.
Mnie ciekawi. :)
Ino opracowane to zostało dla nowofundlandzkiej polszczyzny, ale myślę, że łatwo można to dostosować do naszej ^^
Cytat: Towarzysz Mauzer w Lipiec 21, 2012, 20:27:11Równie dobrze można kwestionować mówienie przez "pan", bo przecież mój rozmówca żadnym wielkim panem nie jest
mnie wkurza ta niejako podwójna grzeczność w formie "Pan", tzn. nie dość, że takie napuszone znaczenie pierwotne, to jeszcze wyraz kapitalizowany. często miesza mi się to z użyciem wyrazu "Pan" jako tłumaczeniem tetragramu... [znacie dowcip (http://www.joemonster.org/phorum/read.php?f=3&i=880053&t=880053)?]
dlatego w internecie zazwyczaj używam formy drugiej osoby, ale zawsze kapitalizując.
formy "grzecznościowe" z "Pan" odbieram nawet jako niegrzeczne, pobłażliwe [zwłaszcza w połączeniu z imieniem] lub ironiczne. zazwyczaj pojawiają się, kiedy flejm zaczyna się rozkręcać...
Cytat: Ghoster w Lipiec 21, 2012, 20:30:12Cholera, "duża" a "wielka" litera, ile to ja mam z tym problemów...
kiedyś chyba Bralczyk [albo Miodek] polecał mówić "dużą" [!].
Nie jesteście aby zbyt wrażliwi na punkcie tego, jak się ktoś do was zwraca?
Ja osobiście staram się akceptować wszystkie formy, licząc, że z czasem to honorififi zaniknie i będziemy się mogli do siebie zwracać bez tego całej gry poczwórnych znaczeń.
Cytatdlatego w internecie zazwyczaj używam formy drugiej osoby, ale zawsze kapitalizując.
formy "grzecznościowe" z "Pan" odbieram nawet jako niegrzeczne, pobłażliwe [zwłaszcza w połączeniu z imieniem] lub ironiczne. zazwyczaj pojawiają się, kiedy flejm zaczyna się rozkręcać...
No tak, ale w Internecie panują zasady nie oficjalnej komunikacji mówionej ("po pańsku"), a nieoficjalnej komunikacji pisanej (tykanie, z dużej litery). To da się podciągnąć pod stare schematy. Rzecz w tym, że ja np. czasem czuję się niewygodnie rozmawiając z kimś, kto nie wiem, ile ma lat, bynajmniej nie o rzeczach związanych z czyimkolwiek życiem prywatnym i używając formy "ty", jakąkolwiek bądź byłaby pisana literą. Próbuję czasami wtedy wykać.
CytatJa osobiście staram się akceptować wszystkie formy, licząc, że z czasem to honorififi zaniknie i będziemy się mogli do siebie zwracać bez tego całej gry poczwórnych znaczeń.
Kiedy te językowe subtelności zapewniają jakieś poczucie bezpiecznego dystansu, tak jak zapewnia je niewchodzenie w intymną (fizyczną) przestrzeń rozmówcy. Idzie tylko o to, czy zwrot nie jest dla większości ludzi tak naprawdę obcy kulturowo, odziedziczony w ramach nadrabiania kompleksów w drugim pokoleniu.
Cytatkiedyś chyba Bralczyk [albo Miodek] polecał mówić "dużą" [!].
E?! Przecież ogólnie była tendencja odsądzania tego od czci i wiary jako okropnego rusycyzmu (a ja, dowiedziawszy się o tym, zacząłem postaci tej używać jeszcze ochoczo, przekornie się rusyfikując).
Cytat: Noqa w Lipiec 22, 2012, 18:54:52
Nie jesteście aby zbyt wrażliwi na punkcie tego, jak się ktoś do was zwraca?
Ja osobiście staram się akceptować wszystkie formy
I ja też, z wyjątkiem
ty Penisie czy podobnych...
A tak w ogóle, wracając to tematu, wkurza mnie to, że w polskim zanikło honoryfikatywne
wy.
CytatA tak w ogóle, wracając to tematu, wkurza mnie to, że w polskim zanikło honoryfikatywne wy.
Bo to komónistyczne i wiocha, wszyscy, kurwa, szlachta.
Cytat: Towarzysz Mauzer w Lipiec 22, 2012, 19:17:47
Próbuję czasami wtedy wykać.
tak, no ja w praktyce jestem z niektórymi ludźmi na formy bezosobowe...
Cytat: Towarzysz Mauzer w Lipiec 22, 2012, 19:17:47
Cytatkiedyś chyba Bralczyk [albo Miodek] polecał mówić "dużą" [!].
E?! Przecież ogólnie była tendencja odsądzania tego od czci i wiary
no właśnie, dlatego zwróciłem na to uwagę.
bo ponoć "wielkie litery" to litery wielkiej wielkości, a nie innej jakości... tyle że tego samego można użyć w drugą stronę, a z dwojga - "wielki" i "duży" - to raczej "wielki" miewa znaczenia przenośne [Wielkopolska].
ja się zawsze waham. albo uciekam w majuskułę czy wersaliki...
Cytat: Towarzysz Mauzer w Lipiec 22, 2012, 19:17:47
jako okropnego rusycyzmu (a ja, dowiedziawszy się o tym, zacząłem postaci tej używać jeszcze ochoczo, przekornie się rusyfikując).
a to po rosyjsku jest jakiś przymiotnik дужий? :D myślę, że z tym rusycyzmem to chodziło nie o wybór "duża"/"wielka", tylko o formę "z jakiejś" zamiast "jakąś".
Cytat: Towarzysz Mauzer w Lipiec 22, 2012, 19:17:47
Kiedy te językowe subtelności zapewniają jakieś poczucie bezpiecznego dystansu, tak jak zapewnia je niewchodzenie w intymną (fizyczną) przestrzeń rozmówcy. Idzie tylko o to, czy zwrot nie jest dla większości ludzi tak naprawdę obcy kulturowo, odziedziczony w ramach nadrabiania kompleksów w drugim pokoleniu.
Ja tam się zgadzam z Nogą, granice obu form są dla mnie tak niedokładnie określone, że mam nadzieję, że prędzej czy później pójdziemy w ślady dawnych anglików i to rozróżnienie zaniknie. Chociaż nie, w angielski została właśnie forma grzecznościowa, a to ona mnie denerwuję, ja staram się maksymalnie często tykać (kiedy pytam się np. o drogę, jeśli osoba nie wygląda na >30 lat, raczej mówię na "ty", bo nie cierpię wszelkiej sztuczności i konwenansów.
Cytat: Towarzysz Mauzer w Lipiec 22, 2012, 19:17:47
E?! Przecież ogólnie była tendencja odsądzania tego od czci i wiary jako okropnego rusycyzmu (a ja, dowiedziawszy się o tym, zacząłem postaci tej używać jeszcze ochoczo, przekornie się rusyfikując).
Właśnie, zauważyliście, że gdzie nie spojrzysz rusycyzmy są bezlitośnie wytykane (ile razy słyszałem gromy na "cokolwiek bądź" czy "kropka w kropkę" tylko dlatego!), gdy kalki z innych jęyków już nie? Przecież germanizmów jest o wiele więcej, a nigdy nie spotkałem się z krytyką "znajdować się".
Litery niemałe.
CytatChociaż nie, w angielski została właśnie forma grzecznościowa, a to ona mnie denerwuję, ja staram się maksymalnie często tykać (kiedy pytam się np. o drogę, jeśli osoba nie wygląda na >30 lat, raczej mówię na "ty", bo nie cierpię wszelkiej sztuczności i konwenansów.
Jest "sir", ale dziwnym wydaje mi się jego użycie w sytuacji innej niż zwracanie się do przełożonego w wojsku, pracy czy do nauczyciela (choć to ostatnie to akurat według mnie patologia). No i jest ono jeszcze o tyle lepsze, że jest formą uprzejmego wołacza, stosowanego z umiarem. A w polskim są takie kwiatki jak "Proszę Pana, czy może mi Pan podać imię Pana i Pańskiej małżonki?"
Ja generalnie też uciekam w formy bezosobowe, moja komunikacja z profesorami na uczelni wygląda właściwie tylko tak.
Cytat: Noqa w Lipiec 22, 2012, 21:54:21
CytatChociaż nie, w angielski została właśnie forma grzecznościowa, a to ona mnie denerwuję, ja staram się maksymalnie często tykać (kiedy pytam się np. o drogę, jeśli osoba nie wygląda na >30 lat, raczej mówię na "ty", bo nie cierpię wszelkiej sztuczności i konwenansów.
Jest "sir",
no po angielsku na "Ty" jest się właściwie tylko z Bogiem...
ciekawe, czy analogiczny zanik tego zaimka w esperanto to wpływ angielskiego.
Cytat: Noqa w Lipiec 22, 2012, 21:54:21
A w polskim są takie kwiatki jak "Proszę Pana, czy może mi Pan podać imię Pana i Pańskiej małżonki?"
ale lepsze to od "Pana i jego małżonki", bo pierwotne znaczenie tego nibyzaimka się jakoś gubi...
Ja generalnie też uciekam w formy bezosobowe, moja komunikacja z profesorami na uczelni wygląda właściwie tylko tak.
[/quote]
Cytat: Towarzysz Mauzer w Lipiec 22, 2012, 19:56:36Bo to komónistyczne i wiocha, wszyscy, kurwa, szlachta.
Tak, tylko że to wykanie u komuny było czymś naprawdę sztucznie wprowadzonym (nie twierdzę, że nie istniało/istnieje w gwarach, ale nie sądzę, by stamtąd zostało zaczerpnięte) i mające na celu wyeliminowanie "pana".
Swoją drogą, pamiętam że w Weselu (czy czymś takim) używali "onikania" a'la niemiecki i to przy bezpośrednich zwrotach (Pan przyjdą it.p.). Czy to prawdziwa djalektalna cecha? Wiem, że istnieje coś takiego u Ślązaków, ale chyba nie przy bezpośrednich zwrotach do osoby.
Cytat: Dynozaur w Lipiec 22, 2012, 22:07:52
Wiem, że istnieje coś takiego u Ślązaków, ale chyba nie przy bezpośrednich zwrotach do osoby.
na Śląsku istnieje również przy bezpośrednich zwrotach.
Cytat: spitygniew w Lipiec 22, 2012, 21:43:44
Właśnie, zauważyliście, że gdzie nie spojrzysz rusycyzmy są bezlitośnie wytykane (ile razy słyszałem gromy na "cokolwiek bądź" czy "kropka w kropkę" tylko dlatego!), gdy kalki z innych jęyków już nie? Przecież germanizmów jest o wiele więcej, a nigdy nie spotkałem się z krytyką "znajdować się".
Akurat germanizmy też są wytykane... a jeżeli ktoś się zastanawia dlaczego, niech przypomni sobie o takim słowie jak ,,zabory".
Cytat: Dynozaur w Lipiec 22, 2012, 22:07:52
Swoją drogą, pamiętam że w Weselu (czy czymś takim) używali "onikania" a'la niemiecki i to przy bezpośrednich zwrotach (Pan przyjdą it.p.). Czy to prawdziwa djalektalna cecha? Wiem, że istnieje coś takiego u Ślązaków, ale chyba nie przy bezpośrednich zwrotach do osoby.
Wiem, ze istnieje u Górali (
Wesele jest pod Krakowem, więc może ma tak ogólnie Galicja?)
Cytat: Vilén w Lipiec 22, 2012, 23:02:36
Akurat germanizmy też są wytykane... a jeżeli ktoś się zastanawia dlaczego, niech przypomni sobie o takim słowie jak ,,zabory".
Ale właśnie chyba nigdy nie spotkałem się z krytyką kalki niemieckiej (a z rosyjskimi nagminnie).
CytatWiem, ze istnieje u Górali (Wesele jest pod Krakowem, więc może ma tak ogólnie Galicja?)
Mojej babci z, yyy, granicy Pogórza i Beskidu Makowskiego też się zdarza. Więc możemy to spróbować już rozszerzyć na Śląsk, Pogórze, Podhale i Krakowskie Zachodnie?
CytatAkurat germanizmy też są wytykane... a jeżeli ktoś się zastanawia dlaczego, niech przypomni sobie o takim słowie jak ,,zabory".
No ale idzie o to, że niektórzy się zachowują, jakbyśmy żyli w latach 20.
CytatAle właśnie chyba nigdy nie spotkałem się z krytyką kalki niemieckiej (a z rosyjskimi nagminnie).
Raz - przez to, że są one często dyskretniejsze, przetłumaczone, dwa - nie bez przyczyny do głównych tekstów kultury polskiej należą
Dziady, a historia XIX-wiecznej Polski to historia Kongresówki; ta
Rota to tak na przyczepkę.
[...........]
Racja z tym "ma'am". Zabawny to wyraz swoją drogą, jest kolokwializmem od "madame", ale zwrócić się tak może i lord do królowej.
I myślę, że w życiu poza Polską tkwi przyczyna. Horyfikatywność objawia się głównie w kontaktach "w terenie", w sklepie, na dworcu, na uczelni, w pracy. Jeśli rozmawiasz(łeś) tam po polsku głównie ze znajomymi, a formalniejsze sprawy mailami, gdzie personalność można ograniczyć to nic dziwnego, że honorififi staje ci się abstrakcyjnym.
Mimo mojej pogardy do tej "kultury szacunku" ciężko od tego odejść, i mi jest głupio w wielu sytuacjach zwracać się na ty, i też wielu ludzi się na to obrazi albo uzna za wyraz patrzenia z góry.
Na japoński spójrzcie mości państwo.
O właśnie, tak gdybym zapominał czemu gardzę tym językiem mimo jego dość ciekawej gramatyki.
węgierski też ma ciekawie - w powszechnym użyciu są dwa "nibyzaimki" honoryfikatywne [zachowujące się jak zaimki 3. os.]: "maga" i "ön", przy czym ich pierwotne znaczenie jest zwrotne, co widać np. w takich wyrazach, jak "önző" 'samolubny', "öngyilkos" 'samobójca' czy "magaviselés" 'zachowanie [się]'.
"maga" [i forma mnoga: "maguk"] jest trochę mniej oficjalna i jest używana wobec osób, które już znamy i co do których chcemy wyrazić szacunek, ale jednocześnie możemy sobie pozwolić na pewną poufałość
"ön" [i forma mnoga "önök"] jest bardziej oficjalna.
pewnie, że w polskim tych poziomów honoryfikatywności jest jeszcze więcej, bo do tego dochodzą imiona w najprzeróżniejszych formach ["pani Halinko"], ale nie jest to chyba aż tak wbudowane w system gramatyczny.
Cytat: Ghoster w Lipiec 23, 2012, 19:11:22
Jak dla mnie to honoryfikatywność w polskim to niezwykle dziwny, chory wymysł, który jest absolutnie niepotrzebny. Co prawda na codzień w Polsce nie żyję, niemniej teraz w niej będąc zwracam się do ludzi zawsze "ty" i raczej mało mnie obchodzi, czy dana osoba ma dziesięć, dwadzieścia czy siedemdziesiąt lat.
Ta honoryfikatywność to nie wymysł, bo polsczyzna to nie conlang, to efekt ewolucji języka :)
Rozumiem, że nie chcesz używać form grzecznościowych "dla idei". Można i tak, ale... Jak dla mnie zupełnie niepotrzebna jest na przykład liczba mnoga po liczebnikach i odmiana czasownika przez osoby i liczby - czy to oznacza, że w kontakach z użytkownikami polszczyzny mam dla idei mówić np. "Oni ma trzy pies" zamiast "Oni mają trzy psy"? Bez sensu, głupi upór i tyle.
No właśnie, co to za idjota wymyślił, żeby przyimki łączyły się z różnymi przypadkami? Nie lepszy byłby jakiś casus generalis dla przyimków, albo całkowita analityzacja?
Już byś skoczył z tym "Ci faszyści zamerykanizowani język nam zanalityzują!" jako uniwersalną odpowiedź na wszystko.
Cytat: Noqa w Lipiec 24, 2012, 16:00:01
Już byś skoczył z tym "Ci faszyści zamerykanizowani język nam zanalityzują!" jako uniwersalną odpowiedź na wszystko.
Chętnie skoczę. Tylko dokąd?
I nie chodziło mi wcale o żadnych amerykańskich faszystów (to ty żeś ich skądś wytrzasnął), tylko o to, że gdyby postrzegać poszczególne elementa gramatyki języka jako "potrzebne" lub "niepotrzebne", to można by wywalić z języka dosłownie wszystko. Nie ma w gramatyce niczego, czego nie można by zastąpić czym innym.
Cytat: Noqa w Lipiec 24, 2012, 16:00:01
Już byś skoczył z tym "Ci faszyści zamerykanizowani język nam zanalityzują!" jako uniwersalną odpowiedź na wszystko.
Dynozaur to multikonto RWHÔ, nie Viléna.
CytatPolicjantów jest kilka razy więcej niż fanów Buducnostu.
i - przypomniało mi się - oficjalna nazwa mojego powiatu: "tomaszowski (mazowiecki)" [chociaż teraz jak widzę, to już chyba tego w takiej formie nie używają]. jak dla mnie to jeśli już trzeba to odróżniać od analogicznego powiatu w Lubelskiem, i jeśli już się pogodzimy z pełną nazwą Tomaszowa w Łódzkiem, to logicznie by było "powiat tomaszowski mazowiecczański". bo:
Radom -> radomski
Radomsko -> radomszczański
To jest ogólnie dziwne, bo w Podkarpackiem jest powiat leski z siedzibą w Lesku. Czyli powinien być leszczański?
Tak w ogóle, to obok jest powiat z siedzibą w Ustrzykach Dolnych i nigdy nie wiedziałem, jaka jest poprawna nazwa tego powiatu. Jakiś miesiąc temu dowiedziałem się, że jest to powiat bieszczadzki. No, przynajmniej jest to logiczne.
Cytat: тоб рiс тоб w Lipiec 27, 2012, 10:24:04To jest ogólnie dziwne, bo w Podkarpackiem jest powiat leski z siedzibą w Lesku. Czyli powinien być leszczański?
niekoniecznie, to są chyba często różne tradycje miejscowe. ale nazwa powiatu "tomaszowski mazowiecki" nie wynika chyba z jakiejś tradycji miejscowej, tylko była próbą odróżnienia dwóch powiatów tomaszowskich.
analogiczna kwestia - czemu w polskim nie ma przymiotnika "królestwowy"? :D
dobrych parę lat temu zadałem te pytania na jakimś forum ponoć językoznawczym, ale zostałem preskryptywistycznie zjechany, więc dałem sobie spokój. a teraz po prostu z innej okazji mi się te moje dylematy przypomniały.
Cytat: тоб рiс тоб w Lipiec 27, 2012, 10:24:04
Tak w ogóle, to obok jest powiat z siedzibą w Ustrzykach Dolnych i nigdy nie wiedziałem, jaka jest poprawna nazwa tego powiatu. Jakiś miesiąc temu dowiedziałem się, że jest to powiat bieszczadzki. No, przynajmniej jest to logiczne.
podobnie z tatrzańskim.
Cytatniekoniecznie, to są chyba często różne tradycje miejscowe. ale nazwa powiatu "tomaszowski mazowiecki" nie wynika chyba z jakiejś tradycji miejscowej, tylko była próbą odróżnienia dwóch powiatów tomaszowskich.
Powinno być raczej tomaszowsko-mazowiecki, tak jak istniały przed rozbiorami województwa brzesko-kujawskie i brzesko-litewskie.
Cytat: Towarzysz Mauzer w Lipiec 27, 2012, 17:54:51
Cytatniekoniecznie, to są chyba często różne tradycje miejscowe. ale nazwa powiatu "tomaszowski mazowiecki" nie wynika chyba z jakiejś tradycji miejscowej, tylko była próbą odróżnienia dwóch powiatów tomaszowskich.
Powinno być raczej tomaszowsko-mazowiecki, tak jak istniały przed rozbiorami województwa brzesko-kujawskie i brzesko-litewskie.
pewnie tak, może nawet jest to wygodniejsze, choć i tak jest na bakier z logiką [jak wiele spraw w sumie]. bo powinien chyba być raczej odwrotny szyk, wszak "Armia Czerwona", ale "czerwonoarmista", a nie "armioczerwonista".
Im dawniejszy język, tym częściej opuszczał przyrostki w słowotwórstwie (im dalej, tym mniej konsekwentnie).
Pozostałością tego jest lubelski zamiast **lublińskiego.
Cytat: Dynozaur w Lipiec 27, 2012, 18:05:51
Im dawniejszy język, tym częściej opuszczał przyrostki w słowotwórstwie (im dalej, tym mniej konsekwentnie).
Pozostałością tego jest lubelski zamiast **lublińskiego.
Czy z tego samego powodu jest "powiat kościerski" a nie "powiat kościerzyński"?
CytatCzy z tego samego powodu jest "powiat kościerski" a nie "powiat kościerzyński"?
Oczywiście. Akurat takie rzeczy to czysta i szczytna tradycja, a nie urzędnicza graślawość. Po odrobinie praktyki zresztą nietrudno te dwie rzeczy odróżniać. Dorzucę od siebie: Zabrze - zabrski, Niepołomice - niepołomski (w Krakowie nie ma ulicy Niepołomickiej!), Proszowice - proszowski, Bożęcin w Sandomierskim - bożęcki, Niziny w Stopnickim - nizieński (wynika to z uwarunkowań tamtejszej gwary), Zawichost - zawichojski, i tak można jeszcze długo. Myślę, że warto to zbierać i stosować, zwłaszcza w odniesieniu do mniejszych miejscowości - tam to najłatwiej ginie.
Cytat: varpho :Ɔ(X)И4M: w Lipiec 27, 2012, 17:50:42tylko była próbą odróżnienia dwóch powiatów tomaszowskich
Próbą dziwną, bo są np. dwa powiaty nowodworskie, i jakoś ich nikt nie próbuje rozróżniać w nazwie...
CytatPróbą dziwną, bo są np. dwa powiaty nowodworskie, i jakoś ich nikt nie próbuje rozróżniać w nazwie...
Bo Nowe Dwory Jakiekolwiektam to wyższa szkoła jazdy, mają po dwa przymiotniki w nazwie i, doprawdy, nie potrafię wskazać żadnej tradycji, która pomogłaby z nimi postępować.
Cytat: Towarzysz Mauzer w Lipiec 27, 2012, 18:58:38
Dorzucę od siebie: Zabrze - zabrski, Niepołomice - niepołomski (w Krakowie nie ma ulicy Niepołomickiej!), Proszowice - proszowski
O! No to już wiem, czemu we wsi mojej babci, która zwie się Gośniewice, mówi się "gośniewski" a nie "gośniewicki". Zawsze mnie to zastanawiało.
A to nie jest żadna Małopolska, lecz Mazowsze, okolice Grójca.
W pobliżu jest też wieś Boglewice, a tuż obok Wola Boglewska (a nie "Wola Boglewicka").
CytatO! No to już wiem, czemu we wsi mojej babci, która zwie się Gośniewice, mówi się "gośniewski" a nie "gośniewicki". Zawsze mnie to zastanawiało. A to nie jest żadna Małopolska, lecz Mazowsze, okolice Grójca.
O! No, nie słyszałem, żeby to była tendencja małopolska, po prostu moja rodzina pochodzi z szeroko pojmowanej Małopolski (i tej kongresowiackiej, i tej galicyjskiej). Czyżby -wice:-wski było regularnym zjawiskiem? Jeśli tak, to do jakiego czasu? Są o tym jakieś artykuły (najlepiej w Internetach)?
Cytat: luk w Lipiec 27, 2012, 20:26:36
W pobliżu jest też wieś Boglewice, a tuż obok Wola Boglewska (a nie "Wola Boglewicka").
Pod Warszawą za to znajdują się dwie wsie – Okrze
szyn i Kępa Okrze
wska. Spróbujcie
to wytłumaczyć.
Ja bym to tłumaczył tym, że użytkownikom polszczyzny łatwiej wymówić "okrzewska" niż "okrzeska", brzmi to jakoś tak bardziej naturalnie.
Z tego samego zapewne powodu wielu ludzi mówi "Puszcza Kampinowska" - co z tego, że niepoprawne, skoro lepiej brzmi?
Cytat: Vilén w Lipiec 27, 2012, 21:01:00Pod Warszawą za to znajdują się dwie wsie – Okrzeszyn i Kępa Okrzewska. Spróbujcie to wytłumaczyć.
Hiperpoprawność. Powinna być "Okrzeska".
Dawniej takie myłki były częstsze - np. "zaporowski" zamiast zaporozkiego.
Cytat: luk w Lipiec 27, 2012, 21:18:08
Z tego samego zapewne powodu wielu ludzi mówi "Puszcza Kampinowska" - co z tego, że niepoprawne, skoro lepiej brzmi?
A mówią tak? Bo mi się zawsze zdawało, że większość ludzi wymawia
-wsk- i
-sk- tak samo (tak samo
-wstw- i
-stw-), i stąd się bierze np. Kazimierz Puławski...
Cytat: Vilén w Lipiec 27, 2012, 21:20:51
Cytat: luk w Lipiec 27, 2012, 21:18:08
Z tego samego zapewne powodu wielu ludzi mówi "Puszcza Kampinowska" - co z tego, że niepoprawne, skoro lepiej brzmi?
A mówią tak? Bo mi się zawsze zdawało, że większość ludzi wymawia -wsk- i -sk- tak samo (tak samo -wstw- i -stw-), i stąd się bierze np. Kazimierz Puławski...
Na pewno tak piszą.
Co do mówienia, to w podstawówce "pani od środowiska" tak mówiła i tak dyktowała do zeszytu :)
Że na Olimpiadzie w Londynie pierwszym językiem jest francuski. No na jakiej zasadzie?!
A swoją drogą komentatorzy nieźli są: /valdemort/, /london ej/, /emi winhaws/, no i jakżeby inaczej /blak eder/
Przy okazji ostatniego: dziki pęd, żeby wmawiać, że /æ/ należy czytać jako /e/. Co prowadzi aż do tak niedorzecznych wymów.
Cytat: Noqa w Lipiec 27, 2012, 23:36:41
Że na Olimpiadzie w Londynie pierwszym językiem jest francuski. No na jakiej zasadzie?!
bo baron Pierre de Coubertin był Francuzem, więc pierwszym językiem igrzysk olimpijskich jest francuski?
Aha, no dobra, to potrafię zaakceptować.
Cytat: Noqa w Lipiec 27, 2012, 23:36:41
A swoją drogą komentatorzy nieźli są: /valdemort/
/voldemart/*
A poza tym, czego ty oczekujesz bo Babiarzu i Szaranowiczu?
No mógłby im ktoś przynajmniej napisać jak mają nazwy własne czytać. No i mogliby umieć czytać, też nie jakaś wybitna umiejętność.
[...........]
Irytuje mnie użycie słowa "nowy" w znaczeniu "inny niż zwykle". Jeśli NBP wybije jakieś dwuzłotówki z żuczkiem, WOŚPem czy innym Kopernikiem, to dla mnie nie są to "nowe" monety, bo nie zastępują "starych" dwuzłotówek, lecz z nimi współistnieją. Tak samo "nowy nauczyciel" z danego przedmiotu to ten, który na stałe zajmuje miejsce poprzedniego, a nie ten, który raz przychodzi na zastępstwo. A z oboma tymi użyciami już się spotkałem.
Niezależnie od powyższego denerwuje mnie nadużywanie tego samego przymiotnika w reklamach.
Dla mnie okolicznościowa moneta jest jak najbardziej nowa - w końcu wcześniej takiej monety nie było (nieważny jest nominał, ważny projekt). Co do nauczyciela, racja, ale tylko wtedy, gdy ten nauczyciel zastępujący wcześniej pracował w szkole :)
Cytat: tqr w Lipiec 30, 2012, 23:00:12
Dla mnie okolicznościowa moneta jest jak najbardziej nowa - w końcu wcześniej takiej monety nie było (nieważny jest nominał, ważny projekt).
W momencie wydania jej, jak najbardziej tak. Ale jeśli już zacznie krążyć w obiegu, to nie. Z moich obserwacji wynika, że każda moneta okolicznościowa może być określona potocznie jako "nowa", bez sprawdzania, czy wydano ją w roku 2012 czy 1997. "Nowe monety" = "okolicznościowe monety" = "te takie inne niż zwykle".
Zaczęło mnie irytować, że przyzwyczaiłem się do mówienia [ɫ]., zamiast [ł] o_O
Cytat: Aureliusz Chmielewski w Lipiec 30, 2012, 23:12:58
Zaczęło mnie irytować, że przyzwyczaiłem się do mówienia [ɫ]., zamiast [ł] o_O
A mnie denerwuje, gdy mówię [w] zamiast [w]...
Cytat: Henryk Pruthenia w Lipiec 30, 2012, 23:27:04
Cytat: Aureliusz Chmielewski w Lipiec 30, 2012, 23:12:58
Zaczęło mnie irytować, że przyzwyczaiłem się do mówienia [ɫ]., zamiast [ł] o_O
A mnie denerwuje, gdy mówię [w] zamiast [w]...
Dobrze gada :D
A mnie wkurza, jak ktoś się czepia cudzej wymowy. Serio.
Każdy mówi jak umi :)
A mnie wkurza, jak ktoś tępi wymowę gwarową, dielektalną, lub lekko gwarową i dialektalną.
Wkurza mnie też nachalne tępienie przez tzw. językoznawców pewnych popularnych form jako niepoprawnych.
Na przykład "karnister" - co z tego, że ktoś tę formę uznał za niepoprawną, skoro mówi tak gigantyczna liczba ludzi? Czy język jest dla ludzi czy ludzie dla języka?
Gigantyczna liczba ludzi? Pierwsze słyszę.
Denerwuje mnie, gdy ktoś mówi, że dana forma jest używana dużo częściej niż poprawna, a ja właśnie jej nigdy nie słyszałem.
;)
Cytat: Tоб рiс тоб w Lipiec 31, 2012, 13:11:53
Denerwuje mnie, gdy ktoś mówi, że dana forma jest używana dużo częściej niż poprawna, a ja właśnie jej nigdy nie słyszałem.
+1
"Karnister" kojarzy mi się z czymś do karania ;)
Karnister to kanister czy karnista?
Cytat: Tоб рiс тоб w Lipiec 31, 2012, 13:11:53
Denerwuje mnie, gdy ktoś mówi, że dana forma jest używana dużo częściej niż poprawna, a ja właśnie jej nigdy nie słyszałem.
;)
Proponuję zatem odejść na chwilę od kompa i książek, udać się na najbliższy "cepeen" i posłuchać :-)
PS. Google też są pomocne, polecam zwłaszcza lekturę forów dyskusyjnych, gdzie są wypowiedzi mniej formalne, bardziej spontaniczne.
Osobiście nigdy się nie spotkałem ze słowem kaRnister. :-P
Cytat: CookieMonster93 w Lipiec 31, 2012, 14:17:11
Osobiście nigdy się nie spotkałem ze słowem kaRnister. :-P
Wszystko chyba zależy od tego, czy stykamy się z osobami, które ka(r)nistrów używają (lejąc tam np. benzynę) czy nie. Odnoszę wrażenie, że im częściej ludzie mają z ka(r)nistrami coś wspólnego, tym jest większe prawdopodobieństwo, że pojawi się owo "r" w środku. W tym sensie "karnister" staje się formą można powiedzieć żargonową, a "kanister" czysto akademicką, używaną przez ludzi mających z ka(r)nistrami niewiele do czynienia.
Mnie w ogóle wkurza to, że ktoś sobie wymyślił, że jakaś forma musi być "jedyna poprawna"...
A mnie to, że ludzie, którzy zajmują się poprawnością językową są zwykle świadomi, że gdyby nie niepoprawność, to nie mówiliby nawet tym językiem, którym teraz mówią.
Cytat: Widsið w Lipiec 31, 2012, 14:31:18
A mnie to, że ludzie, którzy zajmują się poprawnością językową są zwykle świadomi, że gdyby nie niepoprawność, to nie mówiliby nawet tym językiem, którym teraz mówią.
Chyba właśnie
nie są? Jeśli o to chodziło to popieram.
Taaak, zauważyłem, że benzyniarze często mówią "karnister". Podobnie jak kolesiówa z najbliższej mi poczty mówi "piorytet".
Nie wiem, o czym to świadczy...
Cytat: Jęcierniot w Lipiec 31, 2012, 18:01:06
Cytat: Widsið w Lipiec 31, 2012, 14:31:18
A mnie to, że ludzie, którzy zajmują się poprawnością językową są zwykle świadomi, że gdyby nie niepoprawność, to nie mówiliby nawet tym językiem, którym teraz mówią.
Chyba właśnie nie są? Jeśli o to chodziło to popieram.
Może jednak
są (albo
powinni być, sądząc po wykształceniu) i to najbardziej wkurza. (Tzn. wkurza to, że zajmują się mimo świadomości.)
Chyba możemy spokojnie stwierdzić, że wkurzają nas ludzie zajmujący się poprawnością językową bez względu na własności ich umysłu :P
Cytat: Noqa w Lipiec 31, 2012, 18:35:02
Chyba możemy spokojnie stwierdzić, że wkurzają nas ludzie zajmujący się poprawnością językową bez względu na własności ich umysłu :P
:D Nie no, niech się nawet zajmują... Wkurza mnie ignorancja. Jestem za świadomym używaniem języka.
Cytat: Dynozaur w Lipiec 31, 2012, 18:24:06
Taaak, zauważyłem, że benzyniarze często mówią "karnister". Podobnie jak kolesiówa z najbliższej mi poczty mówi "piorytet".
Nie wiem, o czym to świadczy...
Moim zdaniem mówienie "piorytet" świadczy jedynie o niestarannej wymowie a nie o występowaniu konkurencyjnej formy.
Jeszcze a propos karnistra, jest jakaś nazwa na odpowiednik regionalizmu wśród jakiejś grupy zawodowej (coś jak żargon, ale odnoszącego się do pojedynczego słowa)?
Żargonizm?
Cytat: varpho :Ɔ(X)И4M: w Sierpień 01, 2012, 22:44:29
Cytat: pittmirg w Sierpień 01, 2012, 22:42:36
Cytat: Rémo w Lipiec 31, 2012, 18:30:56
Cytat: Dynozaur w Lipiec 31, 2012, 18:24:06
"piorytet".
Hahahah ;-D
"maszerować" hahaha
czyli to jednak elizja "r", a nie przestawka?
Tam jest po prostu zachowana francuska końcówka bezokolicznika, podobnie jak w
polerować, froterować, faszerować (tutaj to samo).
Końcówka końcówką, ale jest "marsz" => "maszerować" a nie "marszerować".
Cytat: luk w Sierpień 01, 2012, 23:20:20
Końcówka końcówką, ale jest "marsz" => "maszerować" a nie "marszerować".
Myślę, że
marsz >
marszerować >
maszerować. Pierwsze
r się zredukowało, co nie jest żadną nowością. Imię
Małgorzata brzmiało kiedyś
Margorzata. I ten
piorytet to chyba podobne uproszczenie...
A karnister to nie wiem, chyba przez skojarzenie z tornistrem :P
Cytat: Jęcierniot w Sierpień 01, 2012, 23:52:23
A karnister to nie wiem, chyba przez skojarzenie z tornistrem :P
Ja tam w tym skojarzeniu niczego śmiesznego nie widzę. Łacińskie "coemeterium" przeszło w "cmentarz" a nie "cmetarz" prawdopodobnie też na podstawie skojarzenia z czymś smętnym (dawna polszczyzna notowała nawet formę "smętarz").
A dziś nie słyszę, aby ktoś rwał sobie włosy z głowy z powodu formy "cmentarz". Więc myślę, że i "karnister" zostanie kiedyś zaakceptowany przez "speców od poprawności" :)
Na razie niewielki procent osób tak mówi, więc chyba nie. Mam nadzieję, że nie :P
Czy niewielki, to bym się kłócił, ja to słyszę często.
Chyba trzeba byłoby przeprowadzić jakieś badania na temat częstotliwości występowania tej formy w języku mówionym, bo tak to możemy bez końca dyskutować, czy forma jest popularna czy nie.
Przeszukując google, znalazłem jeszcze jedno ciekawe zjawisko - w wielu ogłoszeniach (Allegro itp.) ludzie piszą np, "sprzedam kanister karnister 20 l" - bardzo często pojawiają się obie formy obok siebie, aby google pozycjonowało ogłoszenie i na jedną i na drugą formę.
Czyli mnóstwo ludzi zdaje sobie sprawę z występowania w polszczyźnie obu form.
Choć oczywiście zza akademickich podręczników być może tego nie widać ;-)
Może niekoniecznie wkurʎɮɵʃɱɘ, ale bardzo brakuje mi w angielskim egzonimów wielu polskich miejscowości, a jakoś dziwnie mi jest pisać np. I live in Rzeszów. Chyba że by pisać I live in Zheshoof* (Zheshow? Reshow?), ale to by dziwnie wyglądało...
* albo Wooj.
Tak samo jak brakuje w polskim egzonimów wielu brytyjskich miejscowości. Włączając całkiem znane, jak np. Oxford, Liverpool czy Glasgow. Chyba tylko Londyn ma swój egzonim.
Cytat: tqr w Sierpień 02, 2012, 13:48:45
Tak samo jak brakuje w polskim egzonimów wielu brytyjskich miejscowości. Włączając całkiem znane, jak np. Oxford, Liverpool czy Glasgow. Chyba tylko Londyn ma swój egzonim.
Akurat Oxford ma,
Oksford... jest jeszcze Edynburg.
Tfu, pojebało mi się z Cambridge. Fakt, jeszcze Edynburg.
[...........]
No, jeszcze jest Jork. A na Rzeszów to można by od przesady mówić Resow, ale czy Rzeszow jest taki zły?
Was też wkurza zostawianie dopełniacza w angielskich nazwch polskich ulic typu 'Korfantego Avenue"?
Cytat: Tоб рiс тоб w Sierpień 02, 2012, 17:31:49
No, jeszcze jest Jork. A na Rzeszów to można by od przesady mówić Resow, ale czy Rzeszow jest taki zły?
Zwłaszcza, że na 95% osoba, z którą się po angielsku rozmawia, tak czy tak nie ma pojęcia, gdzie Rzeszów leży (i to mimo tego że to chyba jedyne miasto w Polsce, które tak gwałtownie zwiększa powierzchnię) ;)
Cytat: spitygniew w Sierpień 07, 2012, 12:34:27
Was też wkurza zostawianie dopełniacza w angielskich nazwch polskich ulic typu 'Korfantego Avenue"?
Mnie nie. Zwłaszcza, że przykładowo Anglik przyjeżdżający do Polski będzie szukał takiej nazwy ulicy, jaką przeczytał, a nie odmieniał (przecież prawdopodobnie nie zna polskiego).
Ja ogólnie jestem zwolennikiem, żeby podawać albo "ulica Moniuszki", albo "Moniuszko Street", albo obie te formy naraz.
Cytat: spitygniew w Sierpień 07, 2012, 12:34:27
Was też wkurza zostawianie dopełniacza w angielskich nazwch polskich ulic typu 'Korfantego Avenue"?
Mnie też. No ale ja jestem z tych, co uważają, że nazwy ulic czy placów powinno się tłumaczyć (
New World Street i
Saxon Square ftw), więc nie jestem zbyt reprezentatywny...
Green Mountain FTW!
[...........]
Cytat: Feles w Sierpień 07, 2012, 16:19:02
Green Mountain FTW!
Ulic i placów, nie nazw miejscowości... Dlatego też np.
Piotrków Street, nie
Peterborough Street.
Cytat: ★ Vilén w Sierpień 02, 2012, 13:45:04
np. I live in Rzeszów. Chyba że by pisać I live in Zheshoof* (Zheshow? Reshow?), ale to by dziwnie wyglądało...
Ryashiv po prostu albo Zheshuv... :D
[...........]
Smutne jest, że wiedzy o lingwistyce nie mają też osoby po filologiach czy nawet przedmiotach z lingwistyką w nazwie. Rozmawiałem ostatnio z koleżanką z Lingwistyki Stosowanej o baskijskim. Całkiem inteligentna z niej dziewczyna, ale gdy rzuciłem, że ten baskijski jest chyba ergatywny - popatrzyła na mnie dziwnie... Nazwa nominatywno-akusatywny też jej nic nie mówiła.
Studiowała w Polsce?
Wydzielono wątek. (http://jezykotw.webd.pl/f/index.php?topic=644.0)
[...........]
Cytat: ★ Vilén w Lipiec 27, 2012, 21:01:00
Pod Warszawą za to znajdują się dwie wsie – Okrzeszyn i Kępa Okrzewska. Spróbujcie to wytłumaczyć.
Kolejna rzecz, która nie wiadomo, skąd się wzięła –
Piaseczno, ale
piaseczyński. Bardziej logiczne by było
piaseczeński...
No i inny ciekawy przypadek –
Końskie, ale
Konecki.
Cytat: ★ Vilén w Sierpień 18, 2012, 23:33:53
Cytat: ★ Vilén w Lipiec 27, 2012, 21:01:00
Pod Warszawą za to znajdują się dwie wsie – Okrzeszyn i Kępa Okrzewska. Spróbujcie to wytłumaczyć.
Kolejna rzecz, która nie wiadomo, skąd się wzięła – Piaseczno, ale piaseczyński. Bardziej logiczne by było piaseczeński...
Może wpływ dialektu (zwężenie samogłosek przed nosówką)?
CytatNo i inny ciekawy przypadek – Końskie, ale Konecki.
Bitch, please.
konecczanin,
konecczanka. xd
Ale kiedyś było po prostu "powiat koński" itd. Zmienili, bo chyba już jest o takiej nazwie... nie wiem, czemu.
Musiałem się wypowiedzieć jakkolwiek, bo mieszkam tu.. :c
Wkurzają mnie ę-ą-ające dziecięta w reklamach.
Cytat: Feles w Sierpień 20, 2012, 16:14:43
Wkurzają mnie [...] dziecięta w reklamach.
/me too.
Cytat: Feles w Sierpień 20, 2012, 16:14:43
Wkurzają mnie [...] reklamy.
:>
Mnie czasem wkurza ta fleksja w polskim. xd
Wkurzają mnie ludzie, którzy cannot into inflection.
Np. człowiek robiący tam wprowadzenie: http://www.youtube.com/watch?v=0M8cKik8xRk
Że co, oni robią jakieś wielokrotne Polcony? Ile tych Polcon ma być w 2012 r.?
Cytat: Silmethúlë w Sierpień 20, 2012, 16:49:50
Że co, oni robią jakieś wielokrotne Polcony? Ile tych Polcon ma być w 2012 r.?
0.(9), a skoro to ułamek, to użył liczby mnogiej. Co tu się nie zgadza?
Dobra, przekonałeś mnie. I podsunąłeś pomysł na głupi matematyczny condialekt polskiego.
http://www.skarbnicakaszubska.pl/index.php/o-jzyku-kaszubskim.html (http://www.skarbnicakaszubska.pl/index.php/o-jzyku-kaszubskim.html)
RADA JĘZYKA KASZUBSKIEGO!!! AAAAAAAAA!!!
NIEPODLEGŁOŚĆ DLA KASZEBE, NIEPODLEGŁOŚĆ DLA KASZEBE!
PRZECIEŻ TO POLACY, PRZECIEŻ TO POLACY!!!
Cytat: Pingǐno w Sierpień 23, 2012, 15:17:39NIEPODLEGŁOŚĆ DLA KASZEBE, NIEPODLEGŁOŚĆ DLA KASZEBE!
Dla Śląska, Podhala, Kaszub, Kurpiów, Krajny, Kociewia i Kujaw!
Cytat: ★ Vilén w Sierpień 23, 2012, 16:16:10
Cytat: Pingǐno w Sierpień 23, 2012, 15:17:39NIEPODLEGŁOŚĆ DLA KASZEBE, NIEPODLEGŁOŚĆ DLA KASZEBE!
Dla Śląska, Podhala, Kaszub, Kurpiów, Krajny, Kociewia i Kujaw!
No! :P
Dobra, koniec z politykowaniem.
Kóniec! Wuolne Mazofše! Kalyš stolycom!
Cytat: ★ Vilén w Sierpień 23, 2012, 16:16:10
Cytat: Pingǐno w Sierpień 23, 2012, 15:17:39NIEPODLEGŁOŚĆ DLA KASZEBE, NIEPODLEGŁOŚĆ DLA KASZEBE!
Dla Śląska, Podhala, Kaszub, Kurpiów, Krajny, Kociewia i Kujaw!
I Kresów, rzecz jasna!
Chciałem jeszcze napisać o zjednoczeniu i niepodległości Prus, ale zdałem sobie sprawę, że byłoby to nie na miejscu, bo Prusy nie są regjonem Polski...
No to ja chcę z powrotem Republikę Krakowską.
Wkurza mnie to, że jest "z powrotem", a nie "spowrotem". Przecież to "z powrotem", które użyłem, to inne "z powrotem" niż przyimek "z" + "powrót" w narzędniku.
Właśnie! Ja w ogóle coraz bardziej przekonuję się do konsekwentnego łącznego pisania przysłówków złożonych, wokamgnieniu, naraz, nacodzień, itd.
Nie bójcie się, niedługo wejdzie reforma, że "spowrotem" jest poprawne.
Bo i skoro jest "skąd".
[...........]
A wracając do tematu Rady Języka Kaszubskiego, widzę że działalność tej rady tak naprawdę kaszubszczyźnie szkodzi.
Na przykład to (http://www.skarbnicakaszubska.pl/index.php/o-jzyku-kaszubskim/biuletyn-2007/43-uchwaa-nr-3-2007.html). Piszą o jakiejś "tendencji do używania form krótszych". Tylko, że ta tendencja to wpływ literackiej polszczyzny. A więc zamiast wysyłać te oryginalne formy na -cëjá do djabła, powinni walczyć o to, żeby je w normatywnej kaszubszczyźnie utrzymać.
A widywałem te dłuższe formy w kaszubskich tekstach bardzo często, co oznacza, że SĄ ONE UŻYWANE (przynajmniej na piśmie). Więc nie rozumiem, dlaczego RJKasz woli wspierać polaczenie, zamiast zachęcać młodych Kaszubów do używania archaicznych form.
Innymi słowy, RJKasz jest równie szkodliwa, co RJP.
I znowu przez taką, a nie inną radę trzeba będzie słucháć bredów, że przepisowość zła, itd., choć przecie nie má innéj drogi, by język wskutek nieuwzrażonéj pogoni za oddaniem rzeczywistości, nie zatracił wartości koniecznéj, by tą rzeczywistość zmieniáć.
Cytat: Pingǐno w Sierpień 23, 2012, 17:37:30
Nie bójcie się, niedługo wejdzie reforma, że "spowrotem" jest poprawne.
Bo i skoro jest "skąd".
Powrót to rzeczownik, więc mielibyśmy też pisać zmamą, statą, sTomkiem? XD
Cytat: Tоб ріс тоб w Sierpień 23, 2012, 17:20:58
Wkurza mnie to, że jest "z powrotem", a nie "spowrotem". Przecież to "z powrotem", które użyłem, to inne "z powrotem" niż przyimek "z" + "powrót" w narzędniku.
Cytat: CookieMonster93 w Sierpień 24, 2012, 20:21:47
Cytat: Pingǐno w Sierpień 23, 2012, 17:37:30
Nie bójcie się, niedługo wejdzie reforma, że "spowrotem" jest poprawne.
Bo i skoro jest "skąd".
Powrót to rzeczownik, więc mielibyśmy też pisać zmamą, statą, sTomkiem? XD
No w sumie racja, ale nie używamy za bardzo tego komitatywnie. ;P
Mam do was takie pytanie. Dlaczego umieściłem je w tym temacie - a dlatego, że wkurza mnie, że ludzie wypowiadają źle jego nazwisko. Tj. własnie nie wiem czy dobrze wypowiadają czy źle xD
Nazwisko naszego prawicowego Boga Andersa Breivika powinno się wymawiać /andəʃ/ czy /andəɾs/ ?(Szczerze, to na IPI'e się nie znam, więc jeśli chodzi o to drugie to chodzi mi tu o normalną wymowę, z powodu jego polskich korzeni)
Z tego, co wiem, jest tam sz. Jednakże nie spodziewałbym się, by ogół ludności dobrze wymawiał nazwisko w tym języku.
Wkurza mnie, jak ktoś mówi "w(y)łączyć głos" zamiast "w(y)łączyć dźwięk".
Ajtam ajtam, ciekawsze są nazwy zmysłów, które przez wielu ludzi są nierozróżniane z nazwami tego, co odczuwają, np. «Mam dobry zapach» w sensie «Mam dobry węch».
I tak lepszy angielski, gdzie jeden czasownik oznacza i "mieć zapach", i "czuć zapach".
Przechodniość w angielskim nie istnieje. :>
Istnieje, oczywiście, tylko jest płynna.
Cytat: Aureliusz Chmielewski w Sierpień 24, 2012, 22:04:13
Nazwisko naszego prawicowego Boga Andersa Breivika powinno się wymawiać /andəʃ/ czy /andəɾs/ ?(Szczerze, to na IPI'e się nie znam, więc jeśli chodzi o to drugie to chodzi mi tu o normalną wymowę, z powodu jego polskich korzeni)
/anəʃ/ albo /anəʀs/. A nazwisko /bræɪvɪk/.
Mnie wkurza, gdy nie rozróżniają tego (i przechodniości swoją drogą też) ludzie, którzy uczą języka.
Wyciągnięcie z lektora hiszpańskiego, co znaczy "oler" było nie lada wyzwaniem.
Cytat: Widsið w Sierpień 27, 2012, 17:21:57
Cytat: Aureliusz Chmielewski w Sierpień 24, 2012, 22:04:13
Nazwisko naszego prawicowego Boga Andersa Breivika powinno się wymawiać /andəʃ/ czy /andəɾs/ ?(Szczerze, to na IPI'e się nie znam, więc jeśli chodzi o to drugie to chodzi mi tu o normalną wymowę, z powodu jego polskich korzeni)
/anəʃ/ albo /anəʀs/. A nazwisko /bræɪvɪk/.
Oo jebło mi się imię z nazwiskiem :D
Anyway, dzięki, Teraz nie mam wątpliwości co do tego
Wkurwia mnie tendencja ostatnich lat do nierozwijania skrótów. Gadu-Gadu stało się oficjalnie GG, Nasza-Klasa (na którą nie wchodzę i nigdy nie wchodziłem) to już tylko i wyłącznie "NK", a jak widziałem niemiecką wersję reklamy Procter & Gamble, to tam gdzie w polskiej wersji była wymówiona pełna nazwa firmy, to w niemieckiej było "Pi end Dżi".
Nie wiem co to za głupia moda. Co oni chcą tym osiągnąć? Żeby było międzynarodowiej?
A Hewlett-Packard oficjalnie stało się HP.
[...........]
Harry Potter to zło i szatan. Co Ty, nie wiesz?!
Cytat: Dynozaur w Sierpień 31, 2012, 11:19:00
Wkurwia mnie tendencja ostatnich lat do nierozwijania skrótów. Gadu-Gadu stało się oficjalnie GG, Nasza-Klasa (na którą nie wchodzę i nigdy nie wchodziłem) to już tylko i wyłącznie "NK", a jak widziałem niemiecką wersję reklamy Procter & Gamble, to tam gdzie w polskiej wersji była wymówiona pełna nazwa firmy, to w niemieckiej było "Pi end Dżi".
Nie wiem co to za głupia moda. Co oni chcą tym osiągnąć? Żeby było międzynarodowiej?
Marketing.
Takie "HBO" czy "BMW" jest wyrazistsze, łatwiej je wyłowić z tekstu, niż takie "Home Box Cinema" i "Bayerische Motoren Werke", do tego odpada problem wymowy – skrótowiec każdy może wymówić w tym języku, w jakim chce.
Nazwa to marka, ma być możliwie jak najprostsza i zarazem najbardziej charakterystyczna. Ma łatwo zapadać w pamięć. Ma się często o niej mówić. Ma być symbolem.
(Powiedziałbym nawet, że to trochę jak z godłem i flagą – obydwa są znakami i to godło przekazuje więcej informacji, ale flaga jest zazwyczaj jego symbolicznym uproszczeniem, "skrótem", zachowującym jak najwięcej charakterystycznych cech przy maksymalnej prostocie i rozpoznawalności.
Są wyjątki, oczywiście.)
Cytat: Dynozaur w Sierpień 31, 2012, 11:19:00
Wkurwia mnie tendencja ostatnich lat do nierozwijania skrótów. Gadu-Gadu stało się oficjalnie GG, Nasza-Klasa (na którą nie wchodzę i nigdy nie wchodziłem) to już tylko i wyłącznie "NK", a jak widziałem niemiecką wersję reklamy Procter & Gamble, to tam gdzie w polskiej wersji była wymówiona pełna nazwa firmy, to w niemieckiej było "Pi end Dżi".
Ta tendencja wcale nie jest taka nowa – już w 1963 zdarzyło się, że Teksańska Wyższa Szkoła Rolniczo-Mechaniczna zmieniła swoją nazwę na Teksański Uniwersytet A&M, gdzie A&M nie oznacza nic.
Cytat: Dynozaur w Sierpień 31, 2012, 11:19:00
Wkurwia mnie tendencja ostatnich lat do nierozwijania skrótów. Gadu-Gadu stało się oficjalnie GG, Nasza-Klasa (na którą nie wchodzę i nigdy nie wchodziłem) to już tylko i wyłącznie "NK", a jak widziałem niemiecką wersję reklamy Procter & Gamble, to tam gdzie w polskiej wersji była wymówiona pełna nazwa firmy, to w niemieckiej było "Pi end Dżi".
Nie wiem co to za głupia moda. Co oni chcą tym osiągnąć? Żeby było międzynarodowiej?
O ile pamiętam, BP się obraziło, jak Obama nazwał je British Petroleum :)
Cytat: Dynozaur w Sierpień 31, 2012, 11:19:00
Wkurwia mnie tendencja ostatnich lat do nierozwijania skrótów. Gadu-Gadu stało się oficjalnie GG, Nasza-Klasa (na którą nie wchodzę i nigdy nie wchodziłem) to już tylko i wyłącznie "NK", a jak widziałem niemiecką wersję reklamy Procter & Gamble, to tam gdzie w polskiej wersji była wymówiona pełna nazwa firmy, to w niemieckiej było "Pi end Dżi".
Nie wiem co to za głupia moda. Co oni chcą tym osiągnąć? Żeby było międzynarodowiej?
Akurat w przypadku Naszej-Klasy to zrozumiałe, bo ona bardzo wcześnie ze strony pozwalającej znaleźć kolegów z młodości przeszkształciła się w portal ogólnospołecznościowy, a potem równie szybko w towarzstwo wzajemnej adoracji gimnazjalisek.
Cytat: spitygniew w Sierpień 31, 2012, 13:12:31Akurat w przypadku Naszej-Klasy to zrozumiałe, bo ona bardzo wcześnie ze strony pozwalającej znaleźć kolegów z młodości przeszkształciła się w portal ogólnospołecznościowy, a potem równie szybko w towarzstwo wzajemnej adoracji gimnazjalisek.
Wiem, po prostu taki przykład mi przyszedł do głowy. Ten z BP lepszy.
PS: Tysiączny post!
CytatWiem, po prostu taki przykład mi przyszedł do głowy. Ten z BP lepszy.
Samowyobcowanie kapitału. Wskutek ruchów kapitałowych BP przestaje być brytyjskie, BMW bawarskie, P&G nie jest już Proctera i Gamble'a, a AGH górniczo-hutnicze. Diabli wiedzą, czyje to wszystkie - za ostatnim wyjątkiem - akcjonariat utajniony i porozpraszany, diabli wiedzą, czym to się zajmuje, bo głównie obrotami giełdowymi, i ogólnie nikt za nic nie odpowiada. Brr.
Tak abstrahując tego odregionalizowywania, z czym się generalnie zgadzam.
Skróty nie są takie złe, ostatecznie tworzą jakieś nowe jakości, rzeczy nie będące aż tak mocno złożeniem wyrazów czy nazw. Gdyby tylko mieć jakiś proces zlewający je w słowo (bo jednak obecne, opalikoane zwarciami krtaniowymi, są wyraźnie skrótami), to byłoby to całkiem ciekawe i mogłoby rodzić z czasem fajne słowa (na takiej zasadzie jak adidasy, dżinsy, itd.). Kurczę, chyba nawet sam coś takiego opracuję dla polskiego :D
Wkurza mnie utożsamianie gramatyki z fleksją, szlag mnie przez to trafia. Jedna rzecz to mówienie o trudności języka - jaki to polski ma skomplikowaną gramatykę, bo 'pacha', ale 'pasze', a za to chiński gramatyki nie ma, bo tam się nic nie odmienia. No sorry, jedyne co ma standardowy polski niebanalnego to przypadki i aspekty. Reszta to banał. Tabelki czy rekaje trzeba wykuć, ale gdzie tu skomplikowanie? Jeszcze mogę docenić pewne procesa fonetyczne na odmianach, ale czym jest końcówka dopełniacza nieżywotnych jeśli nie zwykłym burdlem do wykucia (a radziciele mają tu pole do popisu, bo żadne reguły nie obowiązują, więc mogą do woli tworzyć swoje arbitralne zalecenia). No ale jakaś ocena skomplikowania to drugorzędne, smutne że tak myślą ludzie, którzy się uczą. Spotkałem niedawno Chinkę uczącą się polskiego i nie mogłem jej wyjaśnić, że 'oczami' to 'oczy' w miejscowniku. Coś tam słyszała, ale nie świadomie olewała gramatykę. I domyślam się, że to kwestia tego ogólnego podejścia. Nikt się nie skupia na tym, czym są przypadki, po co one, jak je rozpoznać, tylko katuje się tymi bezmózgimi tabelkami, gdzie zresztą co chwila okazuje się, że słowa wpada w inny wariant subpodtypu klasy odmian. I ludziom w ogóle umyka logika języka - mają tylko słowa oblane jakąś dziwną polewą końcówek. A Polacy działają tylko na szkodę, bo jeśli już nie przyznają, że polski trudny i rzeczywiście cudzoziemcze tego nie pojmiesz, to czepiają się z lubiścią wszystkich potknięć odmiany, nadmiernych regularyzacji, braku przegłosów czy uzgodnień rodzaju (no sorry, czym to jest więcej jak tylko ozdobnikiem?).
Czemu tak?!
Bo tak
Polski jest trudny? Aha. Fajnie wiedzieć.
W polskim trudność powoduje mnogość wzorów odmian i dziwne zachowania przypadków w jakichś dziwnych sytuacjach. Pod tym względem jest trudniejszy, imo, od innych słowiańskich.
A te wszystkie ,,ozdobniki" właśnie tworzą język. Oczywiście mówienie w stylu ,,ja wczoraj iść w sklep ja kupić trzy jabłko" da się zrozumieć, co nie zmienia faktu, że to nie język polski. To zlepek polskich słów, z polskim szykiem zdania nawet, i dla Polaka przy odrobinie wysiłku zrozumiały, ale nie język polski. Ktoś, kto tak mówi, nie mówi po polsku. Coś takiego można złożyć w każdym języku wybierając po prostu podstawowe formy odpowiednich słów. Jeśli chce się pomóc komuś uczącemu się polskiego, należy się czepiać tych wszystkich szczegółów przy odmianie.
[...........]
Silmuś, ale sorry co ty za przykłady podajesz? Czego ma dowodzić twoje zdanie? Bo akurat nie ma wspólnego nic z tym, o czym mówiłem. Czemu ilekroć chce się coś o polskim napisać, zaraz ktoś wyjeżdża z "a bo wy chcecie, żeby wszyscy mowili 'Kali jeść Kali pić' jak Amerykanie'?
"Wczoraj poszedłem do sklepa, kupiłem trzy jabłek" - taka jest wersja, mająca się jakoś do rozmowy.
Ty naprawdę uważasz, że "szedłem do sklepowi, kupiłbym trzema jabłkami" jest lepsze, bo mówiący dobrze znał tabelki odmian?
Nie twierdzę, że uczącym się trzeba wmawiać, żeby odmieniali tylko według jednego sztucznego "standardowego" wzorca, ale że są kurde rzeczy ważniejsze. Najpierw trzeba zrozumieć, po co to wszystko, jak się dogadać, jak zrozumieć, o co chodzi. Ortografia, wymowa /vstr/ i VII grupa deklinacji może poczekać.
Ghoster, ale ja tymi ludźmi wcale nie zamierzam gardzić. Tylko wkurza mnie taki stan rzeczy i staram się coś z tym robić, choć ludzie są na tym punkcie strasznie oporni i przekonani, że to oni (i ich polonistki i Miodek) się znają najlepiej. A nie jest to przy tem sprawa, która po prostu nie są zainteresowani.
No OK, zgadzam się, że najpierw zrozumienie który przypadek jest o czym, z czym się klei, o czym informuje, a później klepać tabelki odmian. Ale z twojej wypowiedzi zrozumiałem, że z jednej strony wkurza cię brak zrozumienia i znajomości gramatyki, w tym fleksji, a z drugiej nie rozumiesz sensu uczenia się tejże... I chciałem zwrócić uwagę na to, że ona jest istotna.
A że sposób jej nauczania jest chujowy, to inna sprawa. Chybaśmy się po prostu na wstępie nie zrozumieli.
Eeee z tabelek to się polskiego języka nikt nie nauczy. Swoją drogą ty masz znać tabelki, czy umieć mówić po polsku?
W takim razie żywa mowa, i tylko ona...
Ja kiedyś widziałem tabelki dla języka polskiego w jakiémś niemieckiém podręczniku. Paręnaście stron. :D
[...........]
Widziałech.
Cytat: Noqa w Wrzesień 03, 2012, 11:03:54pewne procesa fonetyczne
Tak człowiek kończy, jak nie zabezpiecza się w czasie kontaktów z Dynozaurem :-P
Preskryptywiści.
Jak zazwyczaj.
[...........]
Cytat: Ghoster w Wrzesień 09, 2012, 19:34:54
Wkurza mnie, że przy nauce języków, przy czasach, uczy się pierdół pokroju "sytuacja trwa w czasie i nie wiadomo czy jest zakończona..."- kurwa!
Takie pierdolenie na tematy, które nikogo nie obchodzą - *nikt* prócz lingwistów nie zdaje sobie sprawy z takich rzeczy, a jakoś idzie posługiwanie się obcymi językami bezproblemowo - to całe pierdolenie o miliardzie czasów w angielskim, który ma ich de facto całe *dwa*, a reszta to zwykłe konstrukcje wyrażające różne rzeczy. To pierdolenie pokroju "I have been..." oznaczającego czas przeszły... No nie wiem z której, kurwa, strony, jeśli w polskim powiem "Jestem wczoraj w kawiarni..." to automatycznie jest to czas przeszły? To jest po prostu konstrukcja porównywalna do "mam coś zrobione", a mam to *teraz* zrobione, nie kiedyś.
Może pierdolę, ale pierwsza lekcja angielskiego przypomniała mi, dlaczego nienawidziłem tego przedmiotu - jakoś przy nauce holenderskiego nikt mi nie pierdolił o tysiącu czasów, tylko mówili o teraźniejszym (Ik heb), przeszłym niedokonanym (ik had) oraz przeszłym dokonanym (ik heb gehad), nikt sobie nie zawracał głowy takimi rzeczami jak "Verleden Voltooide Tijd" (Ik had gedaan), co możnaby przetłumaczyć jako "Miałem przerobione". Kurwa, to zwykłe konstrukcje, a nie nowe czasy - co prawda przeszły dokonany w holenderskim to także konstrukcja, ale faktycznie używana i się wyróżniająca, więc można jej trochę czasu poświęcić, ale robienie jakichś kilometrowych osi czasu i umieszczanie na niej dokładnie jakichś konstrukcji czasowych z angielskiego, oraz czepianie się, żeby przypadkiem jakiś czasownik nie wyrażał czynności trwającej dłużej niż do piątku o dwunastej, to po prostu pierdolony mit, który każdy natywny, normalny użytkownik języka ma najzwyczajniej w dupie.
Ajtam ajtam, daj lingwistom pofapać...
Cytat: Ghoster w Wrzesień 09, 2012, 19:34:54
To pierdolenie pokroju "I have been..." oznaczającego czas przeszły... No nie wiem z której, kurwa, strony, jeśli w polskim powiem "Jestem wczoraj w kawiarni..." to automatycznie jest to czas przeszły? To jest po prostu konstrukcja porównywalna do "mam coś zrobione", a mam to *teraz* zrobione, nie kiedyś.
Nieprawda, w polskim "byłem wczoraj w kawiarni" jest zbudowana w taki sam sposób, tylko że zamiast "mieć" użyto czasownika "być" w czasie teraźniejszym. Na współczesny polski - "był jestem wczoraj w kawiarni".
Normalny, indoeuropejski perfekt.
Cytat: tqr w Wrzesień 09, 2012, 19:51:22"był jestem wczoraj w kawiarni"
Skoro
byłem = był + jestem,
to
jestem = jest + ?.
Ale jest różnica między "Mam uczenie się polskiego" i "I have been learning English" - taka, że pierwszego nikt nigdy nie używa.
[...........]
Z tém "jestem" i innymi jest wielki burdel. Powinno być "jeśm' (od PS jesmь). Być może jak w ruskiech był okres zaniku użytku tego czasownika w czasie teraźniejszém, a potém powstały nowe, sztuczne formy (oparte o jest- oraz jesteś-).
Cytat: Tоб ріс тоб w Wrzesień 09, 2012, 19:55:05
Cytat: tqr w Wrzesień 09, 2012, 19:51:22"był jestem wczoraj w kawiarni"
Skoro byłem = był + jestem,
to jestem = jest + ?.
W zasadzie byłem = był + jeśm, jeśm i pozostałe formy wyrównały się później do 3. os. l. poj. jest.
Dlatego zaznaczyłem, że na współczesny polski :)
Cytat: Ghoster w Wrzesień 09, 2012, 19:57:36
Jeśli już miałbyś to przetłumaczyć, to byłoby to "Jestem przebyty w kawiarni", co nie ma sensu, ale idealnie opisuje sytuację.
To wciąż nie jest czas przeszły.
A polska forma z "był" to jest czas przeszły? Przecież to też imiesłów.
Ghoster, ale co za różnica czy nazwać to czasem czy konstrukcją?
I tak będą używane, i tak ich nieznajomość trochę okulawia język, i tak warto je poznać - choć nie koniecznie w formie wykładu.
[...........]
Ale te czasy/konstrukcje bardzo słabo się mają do złożeń czasów deitycznych z aspektem dokonanym/niedokonanym.
Bo one wyrażają czas i kombinację ciągłości z perfektem, musisz po prostu wiedzieć, jak te aspekty działają, nie przemapujesz tego na polski.
Nie bronię tu sposóbu w jaki się tego uczy, bo uczy się zwykle bez sensu, głupimi nieprawdziwymi regułkami.
Cytat: Henryk Pruthenia w Wrzesień 09, 2012, 19:59:19
Z tém "jestem" i innymi jest wielki burdel. Powinno być "jeśm' (od PS jesmь). Być może jak w ruskiech był okres zaniku użytku tego czasownika w czasie teraźniejszém, a potém powstały nowe, sztuczne formy (oparte o jest- oraz jesteś-).
Nie, trochę inaczej. Po prostu formy zredukowane (-em, -eś it.d.) wyparły z użycia formy pełne, a potem powstały nowe formy pełne oparte o trzecioosobowe "jest" (które nie uległo zmianom, bo "jest" i "są" nigdy nie miały form zredukowanych), a właściwie powstały z połączenia tego "jest" z formami zredukowanymi.
Dziwię się, że nie mówimy "sąśmy", "sąście" - tak byłoby logiczniej. Ale podobno takie formy istnieją w djalektach kaszubskich (wg Tredera).
Ja się nauczyłem angielskiech czasów, w bardzo prosty sposób:
Pogrupowałem je na przeszły, teraźniejszy, przyszły.
Potém dodałem zaprzeszły, przedteraźniejszy, przed przyszły.
I pomnożyłem przez dokonaność i niedokonaność.
I tyle...
[...........]
Heniu, w takim razie albo nie przestrzegasz tego o czym piszesz, albo mówisz źle.
ANGIELSKI NIE MA DOKONANOŚCI!
PERFECT TO NIE PERFECTIVE, KURWA!
Zresztą pogubiłeś gdzieś w tym ciągłość.
Noqa, nie zrozumiałeś.
To wyjaśnij mi, bo dalej nie rozumiem, czego nie rozumiem.
Ściema.
Powinna być zećma.
Jak już przy angielskim, irytujące jest uparte wpieranie uczniom, że angielski nie ma podwójnej negacji, bo nie ma jej tylko w wysokich rejestrach języka. Nawet gwiazdy współczesnego popu nie mogą się powstrzymać przed podwójną negacją, no ale przecież jej NIE MA.
[...........]
Ain't jest fajne, choć moim zdaniem nacechowane.
Cytat: Dynozaur w Wrzesień 10, 2012, 12:23:56
Ściema.
Powinna być zećma.
A także szwiec, cka, bczek...
CytatJak już przy angielskim, irytujące jest uparte wpieranie uczniom, że angielski nie ma podwójnej negacji, bo nie ma jej tylko w wysokich rejestrach języka. Nawet gwiazdy współczesnego popu nie mogą się powstrzymać przed podwójną negacją, no ale przecież jej NIE MA.
Jeśli chodzi o "podwójne przeczenie" (b. wieloznaczny termin) w angielskim, to głównie spotykam się ze wzmacnianiem negacji czasownika przez użycie determinera
no na rzeczowniku-dopełnieniu (jak w zalinkowanej piosence Floydów), a nie ze związkiem zgody zaimka przeczącego i orzeczenia pw. polarności gramatycznej (
Nobody ain't/isn't guilty.). Może po prostu nie zwróciłem uwagi/nie mam dość kontaktu z ang. bazylektem.
Podoba mi się, że w polskim negacja czasownika jest wzmacniana przez użycie dopełnienia w dopełniaczu - bardzo ułatwia to zrozumienie, gdy mowa jest niewyraźna albo słabo słychać - wtedy negator
nie- często jest trudny do wychwycenia albo łatwy do pomylenia z rzeczami w rodzaju
ja, mnie. W każdym razie ja często miewam takie sytuacje.
W amerykańskim angielskim zaś jest prawie-homofonia
can i
can't, tu by im się przydało jakieś dodatkowe
no.
CytatAin't jest fajne, choć moim zdaniem nacechowane.
Uczyli mię w szkole, że w pytaniach rozłącznych (tak to się nazywa po polsku?) używa się
aren't I. Zastanawiam się, jaki jest związek tego dziwactwa z
ain't.
CytatPoza tym nie cierpię gdy ludzie wkurzają się o używanie "ain't", tak jakby to było zakazane słowo...
W polskim też mamy parę podobnych casusów...
[...........]
Też mnie kwestia can't/can wkurza - tym bardziej, że wariacje akcentu są różne i często ciężko o
baseline.
CytatPodoba mi się, że w polskim negacja czasownika jest wzmacniana przez użycie dopełnienia w dopełniaczu - bardzo ułatwia to zrozumienie, gdy mowa jest niewyraźna albo słabo słychać - wtedy negator nie- często jest trudny do wychwycenia albo łatwy do pomylenia z rzeczami w rodzaju ja, mnie. W każdym razie ja często miewam takie sytuacje.
OK, zapamiętam, aby nie używać
szukać,
chcieć, ani
potrzebować w twojej obecności :D
A podwójne zaprzeczenie (ba, a czemu nie potrójne?!) fajne jest:
CytatAfter the last episode's cliffhanger in which Ned told Olive that he didn't not love her, she spends her time learning about the intricate grammar of the double negative. Mulling over a copy of "Double Negative: What You Shouldn't Not Know", she continues to ponder Ned's "I wouldn't say never" comment on the possibility that he might (or might not) occasionally (maybe) think of her fondly.
EDIT: Uznałem, że nie oddam cytatowi sprawiedliwości, jeśli nie dodam, że cliffhanger z poprzedniego odcinka polegał na zwisaniu z klifu.
To, że hospodara siedmiogrodzkiego z XV wieku zwie się Vladem Draculą zamiast Włodzimierzem Smokiem.
Smokowicem.
I to był hospodar wołoski.
Cytat: spitygniew w Wrzesień 11, 2012, 22:36:13
To, że hospodara siedmiogrodzkiego z XV wieku zwie się Vladem Draculą zamiast Włodzimierzem Smokiem.
Ba, Djabłem! W końcu w rumuńskim
drac zmienił znaczenie na "djabła".
Właściwie to już w łacinie pojawia się takie znaczenie zarówno dla draco, jak i dla obocznej formy dracus, z której pochodzi rumuńskie słowo :)
Cytat: Widsið w Wrzesień 11, 2012, 23:46:53
Właściwie to już w łacinie pojawia się takie znaczenie zarówno dla draco, jak i dla obocznej formy dracus, z której pochodzi rumuńskie słowo :)
O, to ciekawe.
Zgaduję rozwój znaczeniowy: smok > potwór > djabeł?
Najpewniej tak, co ciekawe, zmiana znaczeniowa jest ograniczona do obszarów peryferyjnych (rum. drac diabeł, strport. drago "diabeł", strhiszp. drago "potwór, diabeł"). W ogóle, języki romańskie pogrupowano kiedyś wedle geopolityki, a nie faktycznych kryteriów, izoglosa Spezia-Rimini, czyli w praktyce podział wg sposobu tworzenia liczby mnogiej, który też jest chwiejny, bo włoski często zaliczany jest do zachodnioromańskich ze względów kulturowych, to jedna z większych głupot romanistyki.
Jak wyglądałby sensowny podział?
Centrum-peryferia, zresztą, konkurujący z ogólnie przyjętym nawet w fachowej literaturze. W spektrum romańskim, rumuński z włoskim łączy tylko liczba mnoga, palatalizacja c i brak lenicji. Z iberyjskimi - traktowanie geminat, przesunięcia semantyczne we fleksji, bardziej archaiczne słownictwo, rozwój znaczenia prostego i złożonego perfectum...
A powiedz, skąd takie podobieństwa rumuńskiego z hiszpańskim? I co z podobieństwem hiszpańskiego/portugalskiego do włoskiego? Przecież to chyba najbardziej wzajemnie zrozumiałe języki romańskie*. Jeśli głupie pytania, nie bijcie.
*chodzi mi o te "główne języki", nie jakieś retoromańskie itp.
A jak iberyjskie z włoskim i francuskim? Umieszczenie rumuńskiego razem z iberyjskimi też nie wygląda chyba sensownie ze względu na ich izolację od siebie, nie? Wspólnie się nie rozwijały. Może zatem po prostu więcej grup?
Zupełnie się na romańskich nie znam, jak i ich nie lubię, ale to ciekawa sprawa.
Zadałeś pytanie, nad którym wielu romanistów się głowi. Przypuszcza się, że innowacje po prostu najpóźniej docierały do obszarów peryferyjnych, a wspólne elementy tych języków wynikają z tego, że zanim dotarły do nich najświeższe wieści z Italii i Galii, łacina ludowa zdążyła zacząć się rozmieniać na drobne.
Bliskość hiszpańskiego z włoskim jest dość powierzchowna i wynika z długotrwałego panowania Hiszpanii we Włoszech. Wpływ hiszpański widoczny jest w słownictwie, ale gramatyka może już nastręczać kłopotów.
Swoją drogą, istnieją dwa języki, które wymykają się normatywom w obydwu przypadkach: dalmacki, który w przypadku podziału "na pół" ma tyle samo cech wschodnich co zachodnich, a w przypadku podziału "centrum-peryferia" byłby na peryferiach mimo pozycji centralnej, i sardyński, który w ogóle cały jest od czapy.
Ale Hiszpania przecież panowała głównie nad południem (a najpierw Aragonia, co oznaczałoby duże wpływy katalońskiego i aragońskiego - przez większość iberyjskiego panowania). Co z północą?
Głównie nad południem, ale nie tylko. Obok Neapolu, ważnym miastem pod kontrolą korony hiszpańskiej był również Mediolan.
Aragoński był w podobnym stanie co dzisiaj, już za Habsburgów, językiem dworu królewskiego i administracji był kastylijski, katalońskiego używano natomiast w handlu i nigdy nie cieszył się aż taką estymą, jak sobie to wyobrażają katalońscy bojownicy o niepodległość.
Cytat: Widsið w Wrzesień 12, 2012, 00:43:54
Głównie nad południem, ale nie tylko. Obok Neapolu, ważnym miastem pod kontrolą korony hiszpańskiej był również Mediolan.
Ale literacka włoszczyzna wywodzi się z Toskanii...
Cytat: tqr w Wrzesień 12, 2012, 00:32:14
A powiedz, skąd takie podobieństwa rumuńskiego z hiszpańskim?
Dacja została zasiedlona wnóstwem kolonizatorów, może wielu z nich pochodziło z Iberii? Albo po prostu paralele.
Zastanawialiście się kiedyś jak wyglądałbym Polski pod *długim* wpływem mongolskiego, francuskiego czy rumuńskiego?
Nie wiem, jak ty, ale ja raczej bym jej nie wyglądał.
Cytat: spitygniew w Wrzesień 12, 2012, 15:02:20
Cytat: Widsið w Wrzesień 12, 2012, 00:43:54
Głównie nad południem, ale nie tylko. Obok Neapolu, ważnym miastem pod kontrolą korony hiszpańskiej był również Mediolan.
Ale literacka włoszczyzna wywodzi się z Toskanii...
Co nie zmienia faktu, że chcąc czy nie chcąc, Toskania utrzymywała bliskie kontakty z Habsburgami, czy to przyjazne, czy wrogie.
A ja to bym chciał wiedzieć, jak to jest z tym sardyńskim? Bo na każdym kroku słyszę "najbardziej wierny łacinie język romański", ale nie wiem w jakim aspekcie. Chyba nie fonetycznym - z tego co widzę, to jego fonetyka jest pełna porąbanych innowacyj (choć wokalizm faktycznie sprawia wrażenie konserwatywnego), jakieś retrofleksyjne plozywy i inne dziwy. A co do morfologji, składni czy leksyki - nie mam absolutnie żadnych źródł. Czy sardyński wyróżnia się czymś spośród innych romlangów na tych polach?
Nie tyle "najbardziej wierny łacinie", bo żaden język romański klasycznej łacinie wierny w żaden sposób nie jest. Niemniej, sardyński zachowuje większą część składni łacińskiej i ma dużo bardzo archaicznego słownictwa. A przy tym, jak zauważyłeś, sporo innowacji w fonetyce, z czego część z nich stawia ten język blisko rumuńskiego.
W fonetyce pewno przez brak palatalizacji /g/ i /k/, i brak przejścia /i/ > /e/, /u/ > /o/. Za to ma inne, dziwne cechy.
[...........]
Na pewno niektóre z tych pytań da się zadać w inny sposób, przykładowo: "Jak zrobić, żeby to było ładne?" -> "Jak to upiększyć?
Cytat: Ghoster w Wrzesień 09, 2012, 19:34:54
Wkurza mnie, że przy nauce języków, przy czasach, uczy się pierdół pokroju "sytuacja trwa w czasie i nie wiadomo czy jest zakończona..."- kurwa!
Więc jak według ciebie ma się to tłumaczyć? ???
Cytat: Ghoster w Wrzesień 09, 2012, 19:34:54
to całe pierdolenie o miliardzie czasów w angielskim, który ma ich de facto całe *dwa*, a reszta to zwykłe konstrukcje wyrażające różne rzeczy.
Moim zdaniem angielski ma co najmniej sześć czasów:
1. gnomiczny (Simple Present)
2. teraźniejszy (Continous Present)
3. perfekt (w dwóćh aspektach, dokonanym, Present Perfect i niedkonanym, P.P. Continous)
4. przeszły (też w dwóćh aspektach, Simple i Continous Past)
5. zaprzeszły (w dwóch aspektach, Past Perfect i P. P. Continous)
6. przyszły (w dwóch aspektach)
7. przeszły w przyszłości (w dwóch aspektach, Future Perfect i F.P. Continous)
6. przyszły w przeszłości (w dwóch aspektach, Future in the Past wraz z Contnousem)
7. przeszły w przyszłości w przeszłości (?? - Future in the Past Perfect)
tqr, no akurat orzeczenia przymiotnikowe i kozatywność to spory problem języków europejskich (czy całej rodziny IE) - po prostu tego nie mają i trzeba to jakoś obchodzić (choć taki angielski [germańskie?] wytworzył już konstrukcje sobie z tym radzące, make, get, turn, być może za kilkaset lat będą normalnym elementem gramtyki; inne języki podejrzewam też mogły coś zmajstrować). Więc często trzeba się nagłowić, by nie używać jakiegoś paskudnego bypassu.
Gorzej, kiedy ludzie rzucają zdaniami "Jak zrobić, żeby się zapaliło światło?" - no kurwa, nie róbmy swojemu językowi tego, co Francuzi.
Weźcie się ogarnijcie z tym angielskim!
"sytuacja trwa w czasie i nie wiadomo czy jest zakończona..." ma się nijak do tensów.
Angielski indicativus zaznacza czas narracyjny, aspekt perfect i aspect continuous. I tyle. Nie ma tam żadnej dokonaności, zaprzeszłości, przyszłości w przyszłości, terminacji, ani innych pierdół.
Czas narracyjny to taki, że opowiadamy jakbyśmy właśnie byli w danym momencie przeszłości, przyszłości czy teraźniejszości (czyli teraz). Zachowujemy się dokładnie tak, jakbyśmy byli w tamtym momencie, tylko odmieniamy to przez odpowiedni czas. I nieświadomość tego najczęściej gubi ludzi.
Aspekt perfect to z grubsza "już", czynność, o efekcie wykonania której mówimy. Nie mówi o przeszłości, tylko o "teraźniejszości" jako będącej efektem jej wykonania. "teraźniejszość" to ta narracyjna. Dokonaność, zakończenie czynności, zaprzeszłość nie mają nic do rzeczy.
Aspekt continuous to sama ciągłość w czasie, chyba proste. Przy czym nie należy jej łączyć z zakończeniem czynności, dokonanością czy innymi rzeczami. Jeśli chcemy zaznaczyć właściwość trwania używamy tego aspektu. Nie ma znaczenia ile trwała czynność, itd., wazne jest tylko, czy dla naszego komunikatu istotne jest to, że akcja TRWAŁA.
A dopiero na to nakładają się dodatkowe, umowne zastosowania, typu następstwo czasów, mówienie o planach czy, zupełnie odrębny, tryb przypuszczający.
EDIT: Ok, jeszcze jedno słowo podsumowania - system aspektów nie działa jak w polskim; u nas jeśli coś jest dokonane, to oznaczamy dokonaność. I vice versa.
A w angielskim aspekty służą tylko i wyłącznie do podkreślania uwagi na dany aspekt. Czynność może sobie trwać w czasie, może mieć wpływ na teraźniejszość, ale póki nie uznamy, że jest to istotne to tego zwyczajnie nie zaznaczamy.
Ale z tego co wiem, rozróżnia się czas perfect (ang. perfect tense), oznaczający, że coś miało miejsce w przeszłości bez określenia konkretnego czasu, i aspekt perfekt (ang. perfective mood) zaznaczający trwanie skutków do teraz. A więc Present Perfect oddaje obie te kategorie jednocześnie.
[...........]
Cytat: Ghoster w Wrzesień 13, 2012, 07:17:24
Wkurza mnie ta prymitywna konstrukcja "jak zrobić, żeby...", noż kurwa, jakie to jest niesamowicie prostackie; tak jakby nie było normalnych sposobów na zadanie pytania w języku polskim.
Mnie się podoba.
Cytat: spitygniew w Wrzesień 13, 2012, 13:18:397. przeszły w przyszłości (w dwóch aspektach, Future Perfect i F.P. Continous)
Zaprzyszły.
Cytat: spitygniew w Wrzesień 13, 2012, 14:02:41
Ale z tego co wiem, rozróżnia się czas perfect (ang. perfect tense), oznaczający, że coś miało miejsce w przeszłości bez określenia konkretnego czasu, i aspekt perfekt (ang. perfective mood) zaznaczający trwanie skutków do teraz. A więc Present Perfect oddaje obie te kategorie jednocześnie.
Kilka uwag.
1. Rozróżnienie czas-aspekt jest (przynajmniej w niektórych językach) tak rozmyte, że takie ścisłe odróżnianie nie zawsze jest możliwe i ma sens.
2. Formy i perfektywne, i nieperfektywne mogą obyć się bez określonego czasu.
3. Ang.
perfective oznacza aspekt dokonany, nie perfektywny/retrospektywny (
perfective/retrospective aspect).
4. Ang.
mood oznacza tryb.
Cytat: Ghoster w Wrzesień 13, 2012, 15:13:33
Kurwa jacy ci Polacy lenie, że nie chce im się wymawiać niezwałczonego "l". xd
Kurwa, jacy ci ludzie lenie, że nie chce im się chodzić na czterech...
Cytat: Ghoster w Wrzesień 13, 2012, 15:13:33Dokładnie o to mi chodzi. "Jak zrobić, żeby dziecko poszło spać?" - "Jak uśpić dziecko?". Chłę, chłę, chłę.
Mój idjolekt se z tym radzi - ma osobne czasowniki "uspać" i "uśpić"
Uspać = farmakologicznie zabić lub wprowadzić w stan śpiączki
Uśpić = doprowadzić do normalnego snu (bez negatywnego odcienia).
Ale tak, europejskim językom brakuje strony kauzatywnej. Na tyle, że w Nevenlanchu - moim firmowym n00blangu wprowadziłem ją już w chuj dawno temu (nie wiedząc nawet, że to się tak nazywa).
Cytat: Ghoster w Wrzesień 13, 2012, 15:13:33Tematu o angielskich czasach mam dość - to tak kurewsko przeżarty temat jest, że naprawdę już mi się nie chce o tym dyskutować. Cały świat ma już dość gramatyki tego języka.
Takie kurwa prawdziwe. Fonetyki swoją drogą również (w ogóle, angielski to język, nad którym lepiej się nie zastanawiać. On jest po prostu do używania).
Cytat: Feles w Wrzesień 13, 2012, 15:26:15Zaprzyszły.
A Zaprzyszły to nie
futurum exactum (czyli Future Perfect)?
Cytat: Feles w Wrzesień 13, 2012, 15:26:15Kurwa, jacy ci ludzie lenie, że nie chce im się chodzić na czterech...
Heh, już się obawiałem, że ktoś pierdolnie aluzją z serji "Dlaczego nie mówimy w PIE?".
Swoją drogą na czterech czym
kurwa, "co" powininno mieć liczbę mnogą?
Cytat: Feles w Wrzesień 13, 2012, 15:26:15
Zaprzyszły.
Raczej przedprzyszły :)
Nie rozumiem problemu z konstrukcją "jak zrobić, żeby". Ani to nowe, ani dziwne, chociaż ja częściej mówię "jak sprawić, żeby".
[...........]
Na czterech jest fajne, domyślne są gites. Nogach/kończynach/etc. to byłoby tak cholernie zbędne i przewidywalne.
spitygniew, ale Present Perfect to jest czas teraźniejszy z aspektem perfect. Po prostu. Nie wiem po kiego grzyba robić z tego "czas perfect". Inna sprawa, że czasownik może występować w aspekcie perfect nie będąc orzeczeniem, jako jaki imesłów czy co.
Ghoster, no po to chciałem raz na zawsze to exkatedralnie zakończyć :P
A tak w ogole to czemu nie "Co zrobić, żeby..."?
Ale teraz pomyślałem, że te zdania to też kwestia aktywności - uśpić dziecko sugeruje, że dziecko jest zupełnie bezpodmiotowe, a chodzi w pytaniu, jak je skłonić, żeby on samo chciało iść spać i to zrobiło.
Ghoster, a jak przerobić "Co zrobić, żeby pies za mną nie szedł?"?
[...........]
Ty twierdziłeś, że zawsze się da. A twoje zdanie już mocno odjechało znaczeniowo i wcale bym nie powiedział, że brzmi lepiej. Kojarzy mi się głównie z "psem do chodzenia za mną" :P
[...........]
Teza: "No tak, ale polski nie należy do tych już w większości prawie analitycznych języków i pytania pokroju "Jak zrobić, żeby..." można zastąpić czymś innym. No nie wiem, wydaje mi się, iż *zawsze*."
Argument za tezą: "Co zrobić, żeby pies za mną nie szedł?" => "Jak zniechęcić psa do chodzenia za mną?"
Moja odpowiedź: "Jak zniechęcić psa do chodzenia za mną?" =/= "Co zrobić, żeby pies za mną nie szedł?"
Bo znaczenie jest inne, nie użyłeś tej konstrukcji, ale zmieniłeś znaczenie na tyle, że to nie jest dobry odpowiednik.
Więc twierdzę, że właśnie często się zdarza, że trudno uniknąć takiej konstrukcji.
Jasne?
[...........]
Nie, ja też widzę różnicę.
"Co zrobić, żeby pies za mną nie szedł?" sugeruje, że w tej chwili to przeszkadza i chcemy się kundla pozbyć.
Odpowiednikiem do "Jak zniechęcić psa do chodzenia za mną?" byłoby "Co zrobić, żeby pies za mną nie chodził".
No nie, chodzenie to nie jest jednorazowy akt "pójscia". Szedł =/= chodził.
"Zniechęcić" też nie pasuje, bo "uwiązać psa" jest odpowiedzią na pierwotne pytanie, ale już na twoje nie.
Problemy lingwistów XXI wieku.
Jak uniemożliwić psu pójście za mną?
(Nie, żeby mi przeszkadzała konstrukcja ,,Jak zrobić, żeby...", pod tym względem myślę, że Ghoster ma jakąś dziwną dewiację, ale da się to powiedzieć inaczej :P)
EDIT: Choć to w sumie też nie do końca to samo znaczenie...
[...........]
I nie widzisz, że za każdym razem zmieniasz znaczenie, zawężając możliwość odpowiedzi? Serio?
Dobra, ja odpszczam.
BTW. "Co zrobić, żeby plik się zapisywał przy zamykaniu programu?"
EDIT: Zresztą, o czym my tu rozmawiamy. Prawdziwy problem to jest brak duratywu od "całować"! "Przelizać" to alternatywa niskich lotów.
[...........]
W drugą stronę, ty przesadzasz z niechęcią do konstrukcji "jak zrobić, żeby", która ani nie przeczy semantyce słowa "zrobić", ani nie jest nowa.
[...........]
W świetle faktów, "jebanymi kretynami" jest większość użytkowników polszczyzny i użytkowników tego forum. Dziękujemy, jesteś słodki :3
[...........]
Ja nie dostrzegłem go nawet w przykładzie z dzieckiem, który przytoczyłeś.
[...........]
Cytat: Ghoster w Wrzesień 13, 2012, 18:54:29Tak w ogóle to czemu jestem "obserwowany", o co chodzi? xd
Że możesz wstąpić do Zadrugy Bluden.
tak w ogóle, to powinna być Zadruga Bludom... użyłem złego imiesłowu!
Wkurza mnie wymawianie /oʊ/ jako [oʊ]. Ten dźwięk jest paskudny.
http://en.wikipedia.org/wiki/Tolyatti (http://en.wikipedia.org/wiki/Tolyatti)
Zgadnijcie, co dokładnie.
"лья"? Ale ja się nie znam na ruskim.
To, że angielski używa łudoangielskiej transliteracji rosyjskiego zamiast pisowni włoskiej?
To, że Stawropol przemienił się w pomnik kogoś nawet niezupełnie ważnego?
Feles trafił, Widsiðowi zalecam spojrzenie, w którym temacie w jakim dziale umieściłem tego posta.
Przywykłem do offtopu w każdym dziale.
W sumie, angielska Wikipedia podaje oba warianty, a w myśl jej polityki nazywania stron, wygrywa ten wariant, który jest częściej używany. Przypuszczam, że wersja Tolyatti faktycznie może być używana częściej, przy "staranności" anglojęzycznych mediów jeśli chodzi o nazwy własne we wschodniej i środkowej Europie.
Straszne miasto, tak w ogóle. Podobno po zmroku się tam dzieją dziwne rzeczy.
A nazwa wyjątkowo głupia (choć dobrze oddaje mafijny charakter miasta :P). Zastanawiam się dlaczego na fali powrotów do pierwotnych nazw nie przywrócono prawowitej nazwy Stawropolowi.
Doppelpost!
To niesamowite na ile sposobów można powiedzieć "głupi" po malajsku (http://en.wiktionary.org/wiki/bahlul).
Ciekawe czy istnieje pomiędzy nimi jakaś różnica semantyczna.
Mogę się spróbować spytać mojej Chinki-Malezyjki.
Cytat: Dynozaur w Wrzesień 18, 2012, 10:21:09
Doppelpost!
To niesamowite na ile sposobów można powiedzieć "głupi" po malajsku (http://en.wiktionary.org/wiki/bahlul).
Ciekawe czy istnieje pomiędzy nimi jakaś różnica semantyczna.
Ale dlaczego cię to wkurza? Zazdrościsz?
Mnie wkurza vintage.
W sensie, ze dobre roczniki wina?
Nmsp
Cytat: spitygniew w Wrzesień 18, 2012, 13:38:52Ale dlaczego cię to wkurza? Zazdrościsz?
Kurwa, miało być w WTF lingwistycznych. Ktoś przeniesie jeśli zechce, albo i nie.
PS: W sumie trochę zazdroszczę.
Cytat: Dynozaur w Wrzesień 18, 2012, 10:21:09
Doppelpost!
To niesamowite na ile sposobów można powiedzieć "głupi" po malajsku (http://en.wiktionary.org/wiki/bahlul).
Ciekawe czy istnieje pomiędzy nimi jakaś różnica semantyczna.
(offtop)
Bahasy <3 Bahasy mnie zdecydowanie nie wkurzają.
Wkurza mnie natomiast... wkurza mnie.... um... jasny sfinksie, dziś mnie nic nie wkurza... niedobrze ze mną...
Cytat: Noqa w Wrzesień 18, 2012, 16:34:36
W sensie, ze dobre roczniki wina?
Nmsp
Nie, w sensie że retro, które to słowo istnieje od dawna i w zupełności wystarcza.
A mnie dziś wkurza utożsamianie pojęć "język" i "język literacki". A nie, to od dawna.
Od pewnego czasu w radiu i telewizyji ciągle słyszę określenie "nastolatki" na osoby młode. Denerwuje mnie to niemiłosiernie. Czy tylko dla mnie jest oczywiste, że nastolatki to dziewczyny, a nastolatkowie to osoby obu płci bądź młodzieńcy (nota bene irytuje mnie też brak takiego neutralnego słowa na młodego człowieka płci męskiej; chłopiec to już raczej nie, chłopak, przynajmniej dla mnie, jest nacechowany pejoratywnie ze swoim niemęskoosobowym rodzajem w liczbie mnogiej, pozostaje ten nieszczęsny młodzieniec, ale to też trochę dziwne... albo po prostu jestem taki tępy, że mój zasób słów nie zna normalniejszych słów?).
Nawias dłuższy od tekstu właściwego... Umieram...
Cytat: Tоб ріс тоб w Wrzesień 20, 2012, 11:11:11(nota bene irytuje mnie też brak takiego neutralnego słowa na młodego człowieka płci męskiej; chłopiec to już raczej nie, chłopak, przynajmniej dla mnie, jest nacechowany pejoratywnie ze swoim niemęskoosobowym rodzajem w liczbie mnogiej, pozostaje ten nieszczęsny młodzieniec, ale to też trochę dziwne... albo po prostu jestem taki tępy, że mój zasób słów nie zna normalniejszych słów?)
Biorąc pod uwagę to, jak często pojawia się odmiana męskoosobowa
chłopak – chłopacy, wnioskuję, że nie tylko ciebie to, przynajmniej podświadomie, irytuje.
"Chłopacy" są jak najbardziej radopolscy. Czepiają się tej formy jedynie ci sami ludzie, którzy czepiają się "patrzał" czy "oglądnąć", bo komuś gdzieś kiedyś się ubzdurało, że są to formy niepoprawne, mimo że istnieją we wszystkich słownikach radopolszczyzny. Preskryptywizować trzeba umić.
OK, jako że standardowo przy postach Dynozaura typu ,,to a to jest całkowicie normalne i radopolskie" zapala mi się czerwona lampka i głos w głowie mówi ,,citation needed" (czasem też mówi, że jestem zupełnie zdrowy psychicznie, ale to nie tym razem), musiałem sprawdzić. Więc przy okazji potwierdzam radopolskość form męskoosobowych i dla dobra ogółu linkuję:
http://poradnia.pwn.pl/lista.php?id=1738
http://sjp.pwn.pl/haslo.php?id=7067
A tu (http://poradnia.pwn.pl/lista.php?id=409) potwierdzenie radopoprawności "patrzał". Ciekawe. Do tej pory wrzucałem to do jednego worka z "lubiał".
Każdego, kto mówi oglądnąć, mam ochotę utopić w łyżce wody.
[...........]
Chyba po południowej stronie mocy... na północy nie spotkałem się z tutejszym mówiącym "oglądnąć"
Każda poprawność jest umowna, ale to słowo wzbudza we mnie zwyczajny odruch hejterstwa. Nie umiem tego opanować.
Cytat: Piteris w Wrzesień 20, 2012, 19:34:02
Każdego, kto mówi oglądnąć, mam ochotę utopić w łyżce wody.
Ludobójcze zapędy wobec narodu wiślańskiego stłamsimy w zarodku, a każdą rękę, która się nań podniesie toporem odrąbiem!
A ja to rozrozniam: obejrzec to znaczy dokladnie, w calosci; a ogladnac to rzucic okiem, bez wpatrywania sie
Cytat: Noqa w Wrzesień 20, 2012, 19:51:47
A ja to rozrozniam: obejrzec to znaczy dokladnie, w calosci; a ogladnac to rzucic okiem, bez wpatrywania sie
U mnie téż.
Fuj. Oglądnąć raczej brzmi zawsze odpychająco, jedynie w "oglądnąć się za siebie" jest to akceptowalne słuchowo.
Nierozumienie najprostszych wyrazów: "zakaz picia alkoholu w sklepie i w jego obrębie".
Oni rozumieją. Właśnie dlatego piją.
Irtytuje mnie, jak poznaniacy mówią na "biznes" albo "działalność gospodarczą" geszeft, akcentując to przy okazji na pierwszą sylabę. W ogóle poznańska gwara jest dosyć irytująca, ale najbardziej irytujące jest chyba podejście mieszkańców Poznania, którym gwara przypomina się tylko wtedy, kiedy trzeba zaszpanować przed przyjezdnymi. Wtedy udają, że na tramwaj mówią bimba, że wiedzą, kto to szkolnica i że codziennie budzą się na fleku.
To prawda. Chociaż ,,wuchta", a szczególnie połączenie ,,wuchta wiary" jest bardzo w powszechnym użyciu.
Tak, i tej, i odbijanie biletów. No i to by było na tyle, jeśli chodzi o faktyczny uzus ;p
Większość gwar w Polsce w tej chwili używa się, by szpanować przed obcymi. A szkoda. O wiele ciekawiej jest, gdy ludzie mówią różnorodnie :)
Ale to i tak postęp, że współcześnie gwarami się "szpanuje". Jeszcze niedawno ludzie się wstydzili mówić po swojemu.
[...........]
Em. Bo?
[...........]
Ja tam nie widzę żadnego "bezczeszczenia" polszczyzny w śląskim (a przynajmniej większego niż w innych dialektach) ani prostactwa w "bo". No ale cokolwiek, masz prawo do swoich odczuć.
Cytat: Ghoster w Wrzesień 21, 2012, 12:57:34
Wkurza mnie to prostackie "bo", gdy można je zastąpić takimi słowami jak "czemu", "dlaczego", "ponieważ", "bowiem"...
Mnie z tego zestawu najbardziej razi "czemu", a "bowiem" w funkcji pytającej to jak "tudzież" w znaczeniu "lub". Ale to może tylko moje odczucie.
Cytat: Widsið w Wrzesień 21, 2012, 02:04:56Irtytuje mnie, jak poznaniacy mówią na "biznes" albo "działalność gospodarczą" geszeft, akcentując to przy okazji na pierwszą sylabę.
Z jakiegoś powodu wolę geszeft od biznesu.
Swoją drogą, zdarza mi się mówić "wiara", chociaż z Poznaniem nie mam nic spólnego (oprócz tego, że moi kuzyni tam studjują).
Właśnie òdkryłem, że nie znám òsòbiście nikògo z Pòznaniá, ani nié mám tám żádnéj rodziny. Jestem tak małopòlski, że bardziéj chyba się nie dá :D.
Też lubię geszeft, to ładne słowo
Gdy słyszę "geszeft", myślę "to to śmijeszne słowo po niemiecku, które chyba znaczyło ,,sklep" i coś jeszcze, ale już nie pamiętam, co".
[...........]
Ja z Poznania nie jestem, i póki jeszcze za bardzo kontaktów z Poznaniakami nie miałem to i tak mówiłem ,,wiara", ogólnie słowo dość żywe w moim rodzinnym lekcie. Ale to pewnie dlatego, że ziemie wyzyskane. Mimo, że rodzina albo gdzieś z jakichś centralnych Polsk po części, a spod Mieńska po innej, to i lwowskie słowa się znajdą.
Zastanawiam się, co kieruje piosenkarzami, próbującymi zaśpiewać coś w nieojczystym języku. Nie mówię tu o polskiej paradzie osobliwości typu Agnieszki Orzechowskiej i jej "lof, seks, fojer", ale taka np. Nelly Furtado, upierająca się, żeby śpiewać po hiszpańsku, mimo że więcej w tym kalkowania portugalskiego, niż faktycznego hiszpańskiego, albo Lady Gaga i jej wtrącenia po francusku z wymową rodzaju "kupiłam samouczek Pawlikowskiej", albo ci wszyscy wykonawcy z Norwegii, o których nikt nigdy i tak poza rodzimym rynkiem nie usłyszy, choćby nie wiadomo jak cudownym akcentem angielskim śpiewali...
PR. Ludzie wolą coś, co jest "międzynarodowe" etc.
Cytat: Widsið w Wrzesień 22, 2012, 13:23:15
Zastanawiam się, co kieruje piosenkarzami, próbującymi zaśpiewać coś w nieojczystym języku. Nie mówię tu o polskiej paradzie osobliwości typu Agnieszki Orzechowskiej i jej "lof, seks, fojer", ale taka np. Nelly Furtado, upierająca się, żeby śpiewać po hiszpańsku, mimo że więcej w tym kalkowania portugalskiego, niż faktycznego hiszpańskiego, albo Lady Gaga i jej wtrącenia po francusku z wymową rodzaju "kupiłam samouczek Pawlikowskiej", albo ci wszyscy wykonawcy z Norwegii, o których nikt nigdy i tak poza rodzimym rynkiem nie usłyszy, choćby nie wiadomo jak cudownym akcentem angielskim śpiewali...
Dlatego słucham folk-metalu. Poza najpopularniejszą Eluveitie, mało kto wysila się na angielski. Śpiewają albo w dawnych językach swych ziem, albo w swoich rodzimych. I tak ma być.
Cytat: Widsið w Wrzesień 22, 2012, 13:23:15
Zastanawiam się, co kieruje piosenkarzami, próbującymi zaśpiewać coś w nieojczystym języku.
Staroangielski liczy się jako ojczysty czy nieojczysty? :P
Poniekąd jest to kwestia językowa (choć też krucjatowo-polityczna...) i będę odrobinę Dynozawrzył.
Wkurwia mnie, jak Białorusini potrafią pa rasiejsku się kłócić, kto z nich jest większym patriotą. Noż kurwa, cudowni z nich patrioci, którzy ojczystym językiem nie mówią. I pa rasiejsku potrafią się kłócić o sposób zapisu tegoż języka, czy powinno się na wzór serbski używać też łacinki, czy nie i takie tam...
Cytat: Feles w Wrzesień 22, 2012, 13:52:03
Staroangielski liczy się jako ojczysty czy nieojczysty? :P
Zależy od perspektywy, znam w sumie tylko piosenki Leaves' Eyes po staroangielsku, a wiem, że akurat Liv Kristine studiowała anglistykę i się specjalizowała w literaturze staroangielskiej, więc jej mogę wybaczyć ;p
Moje oczy krwawią. (http://i46.tinypic.com/n5qa7c.png)
Cytat: Pingǐno w Wrzesień 22, 2012, 21:02:15
Moje oczy krwawią. (http://i46.tinypic.com/n5qa7c.png)
Das ist meine tekst...
Wkurza mnie mieszanie lengłydży.
CytatDas ist meine tekst...
Żaden tam dajne! Jest uniwersalny. :>
CytatWkurza mnie mieszanie lengłydży.
Nawet w sensie kreoli? :P
Nie, w sensie takim, że jestem w Polsce i parlam po polsku, aż tu tuje wplatam obce wordy.
Oj to nie ciebie jednego to denerwuje. I właśnie podałem egzampel.
Ale przecież ,,alert" jest już polskim słowem, i to o innym odcieniu znaczeniowym i od ,,alarmu", i od ,,powiadomienia".
Boże. Widzisz i nie grzmisz.
Niedługo usłyszę coś w rodzaju: "Ale przecież "song" jest już polskim słowem, i to o innym znaczeniu niż "piosenka" czy "muzyka"" o.0
(W opisie u kogoś zobaczyłem "Nowy tekst do nowego songa")
Cytat: Feles w Wrzesień 22, 2012, 22:36:05
Ale przecież ,,alert" jest już polskim słowem, i to o innym odcieniu znaczeniowym i od ,,alarmu", i od ,,powiadomienia".
A nie powinien być.
CytatNiedługo usłyszę coś w rodzaju: "Ale przecież "song" jest już polskim słowem, i to o innym znaczeniu niż "piosenka" czy "muzyka"" o.0
Przecież mówi się już np. o
songach Brechta.
Czy tylko mnie słowo "song" bardziej kojarzy się ze snem niż z czymś do śpiewania?
Wkurza mnie hejtowanie języków. Wydaje mi się to jakieś dziecinne, to tak, jakby hejtować, ja wiem, kolor: "zieleń jest chujowa, zupełnie jej nie trawię!". Jak dla mnie każdy język ma swój urok. I nie kumam nazywania francuskiego czy fińskiego nublangami. Nublang = konlang nierealistyczny, który raczej nie miałby szans być natlangiem. Skoro taki język jak francuski powstał, to znaczy, że byłby realistyczny gdyby był konlangiem. Nie wiem, może biorę to na trochę zbyt serio, ale po prostu nie widzę w tym logiki.
Uwielbiam, kiedy do dyskusji wkracza Głos Rozsądku.
[...........]
Może inaczej: realistyczny, spójny konlang z dobrze opisaną historią, złożonymi procesami fonetycznymi i złożoną koniugacją to nie nublang wg mnie. A takim konlangiem byłby przecież francuski, gdyby nie był natlangiem. Chyba, że dla ciebie nublang to po prostu język, który jest brzydki, niedobry i fuj...
Freetype zasługuje na karnego kutasa za chujowy rendering "ã" i "ā" przy włączonym autohintingu i za chujowy rendering "z" przy hintingu na podstawie instrukcji zawartych w foncie.
(http://ompldr.org/vZm50bA/wtf-rendering.png)
[...........]
Wkurwia mnie, że notorycznie czytam słowo "threshold" przez [sh], bo widzę tam słowo "hold".
Którego tam tak naprawdę nie ma. Threshold ma wspólną etymologię z "thresh" - pochodzi od "þrescan".
Cytat: tqr w Październik 03, 2012, 21:47:50
Którego tam tak naprawdę nie ma. Threshold ma wspólną etymologię z "thresh" - pochodzi od "þrescan".
Wiem, że go tam nie ma. Tam jest zwykłe [ʃ], a ja notorycznie czytam [sh].
Aj, przepraszam. Przeczytałem, że notorycznie czytają, nie że czytasz.
Nie jestem jedyny?
Nie.
Też zawsze miałem z tym problem. To "hold" jakoś wychodzi na pierwszy plan.
Wkurza mnie, że polski dla h/ch ma faktycznie /h/, /x/, /χ/, /ç/, a do tego jeszcze coś pomiędzy /x/ i /χ/, a to wszystko się kompletnie marnuje, choć mogłoby tworzyć fascynujący zestaw i dodawać więcej tego charczącego brzmienia.
[...........]
Zderywuj.
Chętnie przeczytam.
Cytat: Ghoster w Październik 05, 2012, 23:07:44
[ʜ]olera, [ħ]ciałbym, by w polskim było więcej [ʢ]łosek arabskowaty[χ].
Moje głębsze narządy mowy płakałyby.
Nie wiem, jak Arabowie się do takich głosek dostosowali. ;_;
Ale to, co ja mówiłem, to od uvulum w górę - żadnych tam gardłowych.
Choć [ħ] to całkiem ładny, soczysty dźwięk akurat.
Pingingo - nie bądź mięczakiem.
[...........]
U mnie jest [χ] jako alofon
- przed /a/. Téż czasami przechodzi x > χ, gdy znajduje się w wygłosie, a samogłoską poprzedzającą jest owe /a/.
/daχ/, /χawva/, /daχaχ/.
Etc.
Kiedyś to było normą, a teraz zdarza się coraz rzadziéj.
Dyskryminujecie mnie. :c
Jedyne, co potrafię z takich spółgłosek, jest zwarcie krtaniowe i jakaś nagłośniowa, której zaklasyfikować nie jestem w stanie.
Cytat"głęboki"
Nie brzmi to dumnie! Nie brzmi!
[...........]
Chcesz pobić swój własny rekord ilości hipsterstwa fonetycznego w jednym poście, czy co?
Kontynuując temat [ħ] - jest ono całkiem przyjemne artykulacyjnie, bo czuje się, jakby język leżał praktycznie swobodnie. Co każe mi myśleć, czy [ħ] nie byłoby zdolne do jakichś gorących koartykulacji. Zdaje się, że ħɬ wychodzi całkiem sprawnie.
Cytat: Ghoster w Październik 06, 2012, 02:13:11
W ogóle to jutro chyba zrobię jakiś "głęboki" konlang. xd
Deepthroat language?
[...........]
C* kurwa?! (http://www.youtube.com/watch?v=mzFk6XD9qfM)
Hm?
No co to ma być "będzię'?
Sorry, ale dalej nie łapię. Gdzie tam masz "będzię"?
Ups, sfejliłem, miała być ta piosenka (http://www.youtube.com/watch?v=TKFiS8kNP-g)... W każdym razie wiedziałem, że coś z jakąś Peggy.
Ja tam i w tym kawałku żadnego "będzię" nie słyszę.
Myślę, że chodzi o /będzie umiał/ -> /będziełumiał/ -> /będzieł umiał/, co jest takim półtworem między będzie a będzię.
No ale to wstawianie [w] między samogłoską a /u/ (podobnie jak wstawianie [j] samogłoską a /i/) to przecież normalna sprawa w polszczyźnie.
W moim nowym telefonie aparat fotograficzny to "kamera". :'-(
Bo ogólnie kamera służy do (wielokrotnych) zdjęć. c:
Wkurwia mnie podwójne polsko-niemieckie nazewnictwo na Opolszczyźnie.
Chodzi o to, że w wielu przypadkach jest ono bezsensowne. Po co wprowadzać oficjalnie nazwy typu "Czissek" czy "Przewos", skoro to nie są nawet prawdziwie niemieckie nazwy, tylko polskie w zepsutej pisowni (nawet ta pisownia nie jest zepsuta na sposób typowo niemiecki - "cz", "rz" w niemieckim?). Takie nazewnictwo ma sens tylko wtedy, kiedy nazwa jest faktycznie typowa dla danego języka. Ale przecież dla Niemca co to za różnica czy "Cisek" czy "Czissek" - i jedno i drugie to nazwa obca, słowiańska. A ta druga pisownia obowiązuje tylko dlatego, że kiedyś w dawnych czasach ktoś był analfabetą i myślał, że tak to się powinno zapisać (i wyszło w rezultacie coś, co nie jest ani polskie, ani niemieckie). Nazywanie tego "niemieckimi nazwami" jest legką przesadą.
W przypadkach gdzie faktycznie występuje jakaś różnica w brzmieniu nazw lub przyswojenie jest dość widoczne, to umiem zrozumieć. Ale utrwalanie "Czisseków", "Scedrzików" i twierdzenie, że to TRÓ DOJCZ NAMEN to zwykły idjotyzm. W takich przypadkach Niemiec naprawdę mógłby się nauczyć polskiej pisowni, dobrze by na tym wyszedł.
Derywant -ować. Jest tak paskudnie brzydki, długi i pociąga za sobą paskudnie nudną odmianę. A ludzie go używają, bo w głowie im się nie mieści, że można ogarniać palatalizację.
Popieram, mój idjolekt regularnie skraca -ować do -'ić.
To mnie nie smaczy.
Cytat: Dynozaur w Październik 16, 2012, 23:26:21regularnie skraca -ować do -'ić.
Próbuję to sobie wytestować.
Panikować - panicić
Znajdować - znajdzić
radować się - radzić się?
rachować - rachić? raszyć?
w życiu nie odmieniiłbym znajdzić: znajduję znajdujesz... itd tylko zdajdam, znajdasz
CytatPanikować - panicić
Paniczyć.
Cytatw życiu nie odmieniiłbym znajdzić: znajduję znajdujesz... itd tylko zdajdam, znajdasz
A
kupić też odmieniasz
kupam,
kupasz, itd.?
Często tworzę nowotwory na -ić/yć, nie przez jakiś wstręt do -ować, po prostu -ować służy do czegoś trochę innego.
czasownik (> czasownikowy >) uczasownikowić
bentoniczny > ubentonicznić
:p
Cytat: 1krokodil w Październik 17, 2012, 17:22:53
rachować - rachić? raszyć?
Raszyć.
Cytat
w życiu nie odmieniiłbym znajdzić: znajduję znajdujesz... itd tylko zdajdam, znajdasz
"znajdzę, znajdzisz" jeśli już. Ale to już jakiś kretynizm. Myślę, że Nodze (Noce? Nokwie? jak to u diaska odmienić?) chodziło raczej o nowsze czasowniki, urabiane od rzeczowników lub wyrazów obcego pochodzenia.
I dlaczego nie "znajdzę", "znajdzisz", przez analogię do "rodzić"?
Ja tam "kupić" odmieniam "kupię", "kupisz".
Ja też, ale jak ktoś znajda, to diabli go wiedzą ;).
Rachuńczyć, eradyczeć, kalkulić!
RED. (@poniżéj): No prawda! Nie za dużo myślałem nad poprzednią wiadomością.
Ać, zasugerowałeś, że odmieniasz "kupić" jako "kupuję", "kupujesz"...
Cytat: Towarzysz Mauzer w Październik 17, 2012, 17:52:03
Rachuńczyć, eradyczeć, kalkulić!
Nie zapomnij ino o sepulkach.
Dynozaur i tak zaraz powie, że "znachodzić" albo "znałazić".
Cytat: Feles muribus w Październik 17, 2012, 17:55:29
Dynozaur i tak zaraz powie, że "znachodzić" albo "znałazić".
Oczywiście. Nie mówi się przecież "idować".
Tak samo przyjmać~przyimać, nie "przyjmować".
Jest wciul czasowników niedokonanych, których temat nie występuje w stanie wolnym, bez przedrostka. Ktoś kiedyś słyszał "mierać" czy "pierać"? A może "gniatać"?
Ale tu są bardzo ładne, aryjskie wyrównania e:ø i ē:e - umierać:mrzeć, wypierać:przeć, odgniatać:gnieść, a to znajdowanie to już taki jakiś późny wnuk ;).
Cytat: Gubiert w Październik 17, 2012, 19:17:12
(...) "pierać"? A może "gniatać"?
Słyszałem obydwa :)
Cytat: Gubiert w Październik 17, 2012, 19:17:12
Jest wciul czasowników niedokonanych, których temat nie występuje w stanie wolnym, bez przedrostka. Ktoś kiedyś słyszał "mierać" czy "pierać"? A może "gniatać"?
Ale one przynajmniej mają swój prasłowiański rodowód. A "zajmować", "znajdować" to już późne nowotwory, wtórne imperfektywa.
Przestraszę was, że zdarza mi się mówić "wynajdowywać"
Co do produktywności tych -ować i -ić, to choć na necie można znaleźć takie formy jak ,,znerdować" i ,,znerdowanie", to wśród moich znajomych funkcjonuje ,,znerdzić" i ,,znerdzenie" i ogólnie mam wrażenie, że tworzenie czasowników przez doklejanie -ić jest całkiem powszechnie używane (choć rzeczywiście nieco rzadsze niż przez -ować).
[no-taboo_mode]Mnie denerwuje forma fapować - wtedy lepsza jest forma "-ać" niż jakimkolwiek innym. No, "fapić"?[/no-taboo_mode]
Cytat: Silmethúlë w Październik 19, 2012, 14:02:44
Co do produktywności tych -ować i -ić, to choć na necie można znaleźć takie formy jak ,,znerdować" i ,,znerdowanie", to wśród moich znajomych funkcjonuje ,,znerdzić" i ,,znerdzenie" i ogólnie mam wrażenie, że tworzenie czasowników przez doklejanie -ić jest całkiem powszechnie używane (choć rzeczywiście nieco rzadsze niż przez -ować).
No bo jak tak się zastanowić, czasowniki typu "znerdzić" nie mają żadnego morfemu derywacyjnego, jedynie temat i końcówkę doklejone prosto do rdzenia.
Co ciekawe, znerdować według mnie ma nieco inne znaczenie niż znerdzić. Wydaje mi się, że to wpływ kupić/kupować (chyba to frequentative, nie wiem jak to po polsku).
Znaczy, współczesne użycie potoczne wyzyskuje końcówkę -ować, gdy czasownik ma wyrażać użycie podstawy słowotwórczej w zadaniu narzędzia; końcówka -ić/-eć jest natomiast używana, gdy podmiot opisywany czasownikiem nabrał cech podstawy słowotwórczej. Rzecz w tym, że końcówka -ować wcale nie jest potrzebna do przejrzystego rozróżnienia między narzędziem a stawaniem się.
Wyjaśnij, o co ci chodzi z tym narzędziem...
Inaczej, -ować może sugerować użycie podstawy w charakterze narzędzia, np. znerdować, to tak jakby kogoś pobić `nerdem`. Ale to by wymagało dokładniejszego zbadania i opisu. Dochodzą tu też kwestie aspektu.
Wkurwia mnie robienie z siebie wszechwiedzących przez niektórych językoznawców. Czytam o pochodzeniu wyrazów chęć, chcieć u Jagodzińskiego, że chuć to ukrainizm z regularnym rozwojem ǫ>u a -o- w *xotěti jest w wyniku redukcji spowodowanej częstością użycia. Po czym czytam o tym samym w słowniku etymologicznym Andrzeja Bańkowskiego, że "nie do przyjęcia hipoteza o istnieniu prasł. *xǫtь" a chuć to "bohemizm o innym rozwoju semantycznym niż chęć". Jakby nie mogli z pokorą przyznać, że nie do końca wiadomo, skąd ta oboczność ǫ/o. Chyba, że ten Bańkowski po prostu wypisuje jakieś bzdury.
I dlatego Brü jest najlepszy. On nie robi z siebie omnibusa, jak nie wie - to pisze, że nie wie i chuj.
Cytat: Dynozaur w Październik 25, 2012, 10:24:46
I dlatego Brü jest najlepszy. On nie robi z siebie omnibusa, jak nie wie - to pisze, że nie wie i chuj.
No akurat w porównaniu z Bańkowskim każdy etymolog jest rzetelny...
A tak w ogóle jak nie mogło istnieć
xǫtь? To skąd jest chęć? Z dupy u Murzyna?
Wg niego: chęć: "spolszczone czeskie chuť [...] -ę- zamiast -u- według pol. chętny" a chętny: "z wtórną samogłoską nosową zamiast -o- [...] prasł. *xotъnъ". Właściwie niczym tego nie popiera poza tym, że "brak jakichkolwiek jego [*xǫtь] śladów w stp. nazwach własnych".
No ale czeskie chuť też musi od czegoś pochodzić xD.
To z kolei wg niego wyraz "o innym rozwoju semantycznym niż chęć", mający pierwotnie znaczyć "smak, apetyt, gust", pochodzący od *xutь, które ma mieć jakieś wspólne pochodzenie z chwycić ("*xutь : *xvat-//*xyt-")...
Hmmm, w sumie niewykluczone jako że wyraz czeski faktycznie oznacza smak. Jednak nie rozumiem, w jaki kurwa sposób "chęć" miałaby być "spolszczonym czechizmem". Przecież średniopolskie czechizmy nawet "h" systematycznie zostawiają, więc czemu miałyby wstawić gdzieś nosówkę według jakiegoś poczucia etymologji?
Bańkowski to bajkopisarz. I niestety raz się w swoich conlangach na jego bajeczki nabrałem (pośrednio przez Jagodzińskiego). W Vanstinie np. słowa "prawy", "lewy" brzmią "täten" i "lisse" (nasze cetno i licho - znaczenie z liczb miało przejść na strony). I to pierwsze dlatego, że Bańkowski zakładał, że "cetno" ma pierwotne "c" i pochodzi od jakiegoś staromazowieckiego wyrazu "catew" (o którym NIKT poza Bańkowskim nie słyszał!), oznaczającym chwałę, sławę. A tymczasem język staropolski, jak i dane z innych języków WYRAŹNIE potwierdzają, że pierwotną formą jest "czetno" ("cetno" to mazurzenie) i że wyraz ten pochodzi od starosłowiańskiego wyrazu "czeta", czyli para (i wówczas forma wandyjska brzmiałaby cheten, a nie jakieś "täten"). A więc "cetno" to to, co łączyło się w pary, a "licho" to to co zostawało (pierwotne znaczenie "lichego" to "pozostały", znaczenie "zły" rozwinęło się późno), a nie że jedne były cne, dobre; a drugie - liche, złe. No ale cóż, już tak zostało w Vanstinie, że "täten" i "lisse" to prawy i lewy, a "tätë" (kognat tej "catwi" nieszczęsnej) to chwała, sława. Nie zmienię już tego, bo przyzwyczaiłem się do tych wyrazów - fajnie brzmią.
A żeby cię, Bańkowski!
No, niestety. Nie można mu najwyraźniej w pełni ufać.
Cytat"brak jakichkolwiek jego [*xǫtь] śladów w stp. nazwach własnych".
Tutaj (http://pl.wikipedia.org/wiki/Ch%C4%99ciny#Nazwa) Bańkowski też maczá palce i aż za chwilę sprawdzę to w źródłach.
Cytat: Kodeks dyplomatyczny Małopolski, t. 1. IndeksCHĘCINY (Hancin, Hancini, Chanczyn) [1275]
CHEBDOW, patrz Hebdów
CHROBERZ (Hrober, Chrobers, Crhober) [1244]
Jak widać, zapisy przez "h" wcale nie muszą wspierać Bańkowskiego rekonstrukcji nazwy *Hanczyn. Dużo lepiej - bez zbędnej teoretycznej ekwilibrystyki i nie szukając na siłę sensacji - wywieść nazwę Chęcin z psł. *xǫtь. *(h)ań, jakkolwiek z pewnością obecne w staromałopolskim, nie sądzę, by było częste w toponimii.
Do sprawdzenia też nazwy wsi:
Chęciny wieś MAZOWIECKIE
i części miejscowości:
Chęcie wieś Kasina Wielka MAŁOPOLSKIE
Chęcin wieś Tuszyma PODKARPACKIE
Chęcin wieś Kaznów ŁÓDZKIE
Chęciny miasto Mszana Dolna MAŁOPOLSKIE
Dodatek. Cząstka (h)ań- różnych etymologij w toponimii:
Hańsk gmina wiejska 61903 LUBELSKIE
Hańczowa wieś MAŁOPOLSKIE gorlicki
Hańcza wieś PODLASKIE suwalski
Hańcówka miasto Żory ŚLĄSKIE
Hańcza wieś Okółek PODLASKIE
Hańczówka miasto Chmielnik ŚWIĘTOKRZYSKIE
Jak widać, czego nie można wytłumaczyć wpływem czeskim czy ruskim, to można - wobec statystyki - uznać za zamierzchłą pomyłkę kancelaryjną. Słowem, Bańkowski błądzi.
Że większość języków słowiańskich dziś używa nazwy "Vilnius". Słowiańskie naprawdę nie powinny.
Może nie tyle wkurza, co zastanawia mnie: jak to się dzieje, że wielu słabo wykształconych ludzi zamiast "dynozaur" mówi "dynozarł", zamiast "sobowtór" to "sobotwór" i kilka innych tego typu przestawek. Co w przestawkach jest takiego łatwego celem czynienia błędów?
Wniosek: najlepiej wykształconymi Słowianami byli Połabianie.
Cytat: Feles muribus w Październik 29, 2012, 20:55:37
Wniosek: najlepiej wykształconymi Słowianami byli Połabianie.
Ano... Połabianie byli zajebiści.
Tylko pizdy od dupy jakoś nie odróżniali.
W polskim odziedziczone, rodzime rdzenie mają zazwyczaj formę CₙVCₙ, cokolwiek dłuższego (na przykład złożenie, które straciło przejrzystość wskutek zmian leksykalnych czy fonetycznych) jest podatne na reanalizę mającą na celu dopasowanie do tego wzorca. Inne przykłady to notorycznie rozchwiane w gwarach nietoperz i motyl.
Czytanie wszystkich języków germańskch, poza angielskim, jak niemieckiego (Pippi Langsztrum pije Hajnekena, bleee).
A to są jakieś inne? :o
Wkurwia mnie przypisywanie czynnikom czysto fonetycznym zmian, które tak naprawdę mają charakter morfologiczny. Cholernie częsta choroba...
Na przykład - połowa "nieregularnych przegłosów" w języku polskim to tak naprawdę analogje, które z prawdziwym przegłosem nie mają wiele spólnego i pojawiły się setki lat po jego zajściu.
Ale zdajesz sobie sprawę, że przegłos czyniony na zasadzie analogii wyrasta na produktywny, pełnoprawny efekt morfologiczny?
Ale morfologiczny, a ludzie to traktują jak zwykłą zmianę fonetyczną. I to mnie wkurwia.
Cytat: Dynozaur w Listopad 03, 2012, 15:06:31
Wkurwia mnie przypisywanie czynnikom czysto fonetycznym zmian, które tak naprawdę mają charakter morfologiczny. Cholernie częsta choroba...
Dokładnie - najczęstszy przykład to chyba podawanie na liście zmian pie.-ps. przejścia
oi w jakieś "i drugie", która to zmiana zaszła tylko w jednej końcówce mianownika pluralu o-deklinacji, co było chyba przeniesieniem zakończenia jo-tematycznych (gdzie regularnie zaszłoby
joi >
jei >
i; chociaż słyszałem raz inną teorię na to, ale jak zwykle nie pamiętam jaką). Aż miałem na ten temat jeden z łorów z prowadzącą na studiach.
Ale i tak na owej liście najdurniejsze jest podawanie występowania drugiej palatalizacji po
i <
ei...
Czy tylko mnie wkurwia czasownik telefonować?
Jezuu, to takie brzydkie słowo! Jak od rzeczownika telefon można utworzyć tak chujowy rzeczownik? Różni to się w ogóle czymś od dzwonienia?
Tak, np. cymbały brzmią, a nie telefonują (przynajmniej te metalowe).
A poważnie – mnie się podoba, ale znacznie lepiej msz. brzmiałby np. telefonić.
Nie ma co narzekać, mogłoby być gorzej: telefonirować a. telefonirać.
A dlaczego tak?
Spytaj się Rosjan i Chorwatów. / U nas na szczęście przetrwała spuścizna Wandy, co nie chciała Niemca i jego sufiksu -ieren.
Ja tam - z punktu widzenia obcokrajowca uczącego się języka - zazdroszczę Chorwatom, że większość okcydentalizmów czasownikowych mają przewidywalnych, u Serbów nigdy nie wiadomo, kiedy -irati, kiedy -ovati, a kiedy jeszcze co innego, co jest chyba jeszcze gorsze niż polska świadomość, że po prostu jesteśmy w dupie z sufiksami.
Może nie tyle mnie wkurza co nie rozumiem, czemu [w] opisuje się zazwyczaj jako spółgłoskę półotwartą miękkopodniebienną labializowaną ([ɰᵝ]) a nie po prostu półotwartą dwuwargową (zaokrągloną). Mam wrażenie, że to dokładnie tak samo, jakby opisywać [j] jako jakąś "półotwartą miękkopodniebienną paltalizowaną" - [ɰʲ].
Cytat: Gubiert w Listopad 11, 2012, 10:37:20
Nie ma co narzekać, mogłoby być gorzej: telefonirować a. telefonirać.
Jeśli straszą formy typu telefonirati ( ani mnie się nie podoba), co mówicie na formę angielską używaną od osób z emigracji ( Chorwatów z Australiji ) którzy przynieśli "ringat"? Ani nie mówić o slangową "mobač" na komórkę, "zvati" na dzwonić
"Ringat"? Dosyć dziwne, bo to chyba rzadkie, żeby krajach anglojęzycznych używać tego czasownika na dzwonić. Czyżby był tu jakiś pokrętny wpływ polskiego/zachodniosłowiańskich/języków z "dzwonić"?
Oj tam, mnie słoweńskie (?) kodiranje rozczula.
Cytat: Noqa w Listopad 13, 2012, 16:32:53
"Ringat"? Dosyć dziwne, bo to chyba rzadkie, żeby krajach anglojęzycznych używać tego czasownika na dzwonić. Czyżby był tu jakiś pokrętny wpływ polskiego/zachodniosłowiańskich/języków z "dzwonić"?
A może tendencja do nieosobowości? Południowe języki słowiańskie sa ZA bardzo "osobowe", a brak im dużo konotacji. Możemy powiedzieć, że języki jako polski oraz angielski są w porównaniu do juhoslowiańskich o wiele rozwinięte co znaczy "mniej antropocentryczne". I nie chodzi mi o opisywanie przyrody w znaczeniu ( Grzmi, leje).
Nie rozumiem, gdzie tu się przejawia mniejsza osobowość?
Przecież mówimy o ludziach dzowniących do ludzi - to nawet nie ma prawa być bezosobowe.
Wkurwia mię takie słowo "internet".
Obrzydliwa hybryda łacińsko-germańska.
Cytat: Dynozaur w Listopad 16, 2012, 20:39:50
Wkurwia mię takie słowo "internet".
Obrzydliwa hybryda łacińsko-germańska.
Jakie emocje wywołuje u ciebie słowo
pikflometr?
Co to jest pikflometr?
Cytat: Towarzysz Mauzer w Listopad 16, 2012, 22:37:39
Co to jest pikflometr?
Takie ustrojstwo, co go astmatyki używają, żeby se szczytowy przepływ wydechowy mierzyć (to je ten
peak [expiratory] flow).
CytatTakie ustrojstwo, co go astmatyki używają, żeby se szczytowy przepływ wydechowy mierzyć (to je ten peak [expiratory] flow).
Nigdy bym na to nie wpadł :/. To słowo to wymysł jakiegoś szalonego naukowca z koszmarów.
Cytat: Gubiert w Listopad 16, 2012, 22:31:59Jakie emocje wywołuje u ciebie słowo pikflometr?
Sam jesteś pikflometr.
A tak serjo - pozytywne, bo kojarzy się z Pink Floydami.
Mnie raczej z piklami.
Niepotrzebne "ije". To jakaś choroba z tymi -ijami. Powinny być wsadzane tylko tam, gdzie nazwa kraju kończy się na -ia/-ja (i nawet tam nie zawsze), a nie kurwa gdzie się da.
Dlaczego kurwa "monakijski"? "Monacki" brzmi niepostępowo?
I co gorsza, to się szerzy przedewszystkiem w najbardziej oficjalnej, urzędowej radopolszczyźnie, za całkowitym przyzwoleniem RJP.
Bo, panie, "trza zachować podstawę słowotwórczą"!
Przecież podstawa jest zachowana, tylko z alternacją.
CytatPrzecież podstawa jest zachowana, tylko z alternacją.
Mnie to mówisz?
Cytat: Dynozaur w Listopad 24, 2012, 18:21:02
Dlaczego kurwa "monakijski"? "Monacki" brzmi niepostępowo?
<trolololo>I tak powinno być ,,monegaski".</trolololo>
Cytat: Towarzysz Mauzer w Listopad 24, 2012, 18:40:17
CytatPrzecież podstawa jest zachowana, tylko z alternacją.
Mnie to mówisz?
Nie, raczej do tych, których słowa cytowałeś.
Tak czy inaczej, ten tak powszechny, irracjonalny lęk dot. alternacyj i "niemożności wydedukowania poprawnego mianownika" jest czymś, co trzeba zwalczyć, bo prowadzi do konkretnej chujozy. Zresztą, fobje się leczy...
Ja tam czekam, aż preskryptywizm zostanie uznany za jedną z chorób klasyfikujących do leczenia psychiatrycznego.
Może dziś jestem jakiś niepojętny, ale powyższy komentarz też nie wiem, do czego się odnosi. Chodzi o panie polonistki, które wpajają "jedyne, poprawne zasady tworzenia przymiotników odmiejscowych", które są narzędziem preskryptywistycznego, biopolitycznego zarządzania językiem, prawda?
Zastanawia mnie, po jaki penis istnieje instytucja regulująca język. Zaorać.
Bo bez niej nie wiedzilibyśmy, jak mówić; no przecież.
Cytat: Dynozaur w Listopad 24, 2012, 20:27:28
Cytat: Towarzysz Mauzer w Listopad 24, 2012, 18:40:17
CytatPrzecież podstawa jest zachowana, tylko z alternacją.
Mnie to mówisz?
Nie, raczej do tych, których słowa cytowałeś.
Tak czy inaczej, ten tak powszechny, irracjonalny lęk dot. alternacyj i "niemożności wydedukowania poprawnego mianownika" jest czymś, co trzeba zwalczyć, bo prowadzi do konkretnej chujozy. Zresztą, fobje się leczy...
Eee, pewnie chodzi o całkowicie naturalną skłonność do unikania alternacyj, z tego samego powodu w P sg. i V sg. męskich nad pierwotnymi wygrały końcówki u-tematyczne.
I Ciupak, skończ tą farsę i zrób wreszcie Syna Marnotrawnego.
Cytat: spitygniew w Listopad 25, 2012, 04:53:55
Eee, pewnie chodzi o całkowicie naturalną skłonność do unikania alternacyj, z tego samego powodu w P sg. i V sg. męskich nad pierwotnymi wygrały końcówki u-tematyczne.
Czy taką naturalną? Dla mnie "monacki" brzmi 100 razy bardziej naturalnie i "po polsku" niż "monakijski".
A nazwa narodowości? "Monakijczyk" brzmi lepiej, niż "Monaczyk". Pewnie chodziło o to, żeby te formy były podobne.
W każdym razie, często rozmawiacie o Monako?
Co najmniej kilka razy w roku, przy okazji gadania o burżujach i sportowcach
;-)
Ale forma Monak (mieszkaniec Monako) brzmi już ok. :)
Cytat: Wikipedia > górnołużycki"w" - [...] w większości przypadków jak bezdźwięczne u: Serbow (Serbołużyczan) -> Serbou jedynie przed i oraz ě jak w: hwězda (gwiazda) -> wězda
To.
Wkurwia mię, że Niemcy (kraj) to po słoweńsku "Nemčija". Brzmi okropnie, sztucznie.
Cóż gdy tam na południu obcy przyrostek -ija jest naprawdę żywy i produktywny? Slovenija, Jugoslavija, Metohija, Šumadija, itd.
Ale brzmi to głupawo. Słowo "Niemiec" jest zbyt słowiańskie.
Tak, bo "Słowen-" i "Jugosław-" nie są słowiańskie, wcale...
Weź się Dynozaur, bo zaczynasz tu urządzać jakieś lingwistyczne czystki rasowe.
Cytat: Feles muribus w Grudzień 06, 2012, 01:26:29
Tak, bo "Słowen-" i "Jugosław-" nie są słowiańskie, wcale...
Weź się Dynozaur, bo zaczynasz tu urządzać jakieś lingwistyczne czystki rasowe.
Są słowiańskie, ale zinternacjonalizowane (poza tym, -sławja w Jugosławji jest już zlatynizowana) i nikogo nie rażą. A "Niemcja" brzmi po prostu śmiesznie.
Zwłaszcza, że w słoweńskim są i nazwy zakończone na -ska, tam gdzie końcówka -ija zdawałaby egzamin równie dobrze (jeśli nie lepiej). Więc akurat dlaczego w tym przypadku zdecydowali się na -ija? Jakaś "Nemačka" pewnie byłaby już zbyt chorwacka?
Dan
ska, Ir
ska, Portugal
ska ale Nemč
ija. Serjo, to jakaś językowa hipokryzja...
Żeby nie było, ruska Черногорія też jest idjotyzmem. Na dobrą sprawę jeszcze większym (bo tam nie trzeba było dorabiać jakiejkolwiek końcówki).
Cytat: Feles muribus w Grudzień 06, 2012, 01:26:29
Weź się Dynozaur, bo zaczynasz tu urządzać jakieś lingwistyczne czystki rasowe.
Końcówki do gazu!
Używanie przez Bułgarzy na łacińskata litera q wew ludowa transliteracja na bułgarski język w miejsce na cyryliczne я.
Moim zdaniem i w zachodnich i w południowych to w nazwach dużo bałaganu, słoweńskie Benečija ???
słowackie Benátky co brzmi jako beretki. A wcale mi się nie podoba stokawska akcentuacja na Venecija, bo brzmi chyba gorszej od Benečji.
Mi się w ogóle żadna "Venecija" nie podoba, powinny być "Mletci".
Cytat: Dynozaur w Grudzień 08, 2012, 10:07:14
Mi się w ogóle żadna "Venecija" nie podoba, powinny być "Mletci".
Analogicznie z Benetki ? No,kiedyś funkcjonowała ta nazwa.
No, nawet w tym dziwnym przedvukowym serbskim było "въ Млѣткахъ" bodajże (chyba tam była jać).
A to nie jest tak, że ta nazwa "Mletci" funkcjonuje u jakichś czakawców czy innych wyspiarzy (którzy mieli jakąś tam własną zwyczajową terminologję geograficzną)?
W ogóle, wiele egzonimów standardowosztokawskich jest podeźrzanych. Nie wierzę, że coś takiego jak "Madziarska" powstało naturalnie.
Cytat: Dynozaur w Grudzień 08, 2012, 10:57:11
A to nie jest tak, że ta nazwa "Mletci" funkcjonuje u jakichś czakawców czy innych wyspiarzy (którzy mieli jakąś tam własną zwyczajową terminologję geograficzną)?
No Mletci to nie tylko nazwa na miasto, ale na republikę ( Mletačka Republika). Związki Dubrowniku z "Mletkami" były duże, dlatego często robi się taka analogia (Dubrovnik - Mle(t)ci) jako stosunek między dwoma republikami. Co do czakawców, to występuje nazwa Beneci, Vneci, Benečija. Oprócz tego, Wenecja się kojarzy z chorwackim drzewem, bo całe lasy zniknęły, żeby ocalić "tonącą Wenecję".
Cytat: Dynozaur w Grudzień 08, 2012, 10:07:14
Mi się w ogóle żadna "Venecija" nie podoba, powinny być "Mletci".
Skonto się wzieo?
CytatNie wierzę, że coś takiego jak "Madziarska" powstało naturalnie.
Naród też zwie się
Mađare, i może to być stare określenie (w końcu w polskim też funkcjonowało od dość dawna
Magier, magierski, magierka, magierszczyzna itp.). Ostateczna dominacja tego określenia w zachodnich południowosłowiańskich i południowych zachodniosłowiańskich wiąże się oczywiście z rozpadem Austro-Węgier. Wyrazy typu
Uhri, Ugorska odczuwano jako zbyt mocno powiązane z owym wielonarodowym państwem (taki Słowak też był Uhrem) i dlatego preferowano rdzeń ściślej wiążący się z etnosem węgierskim.
Z kolei w bułgarskim już podobnie jak w polskim o
Madziarach mówi się gł. w kontekście historycznym. Widać wpływ uwarunkowań dziejowych danego narodu słowiańskiego.
Skąd te "Mletci"? ???
CytatSkąd te "Mletci"? ???
Cytatod starjega *Bneci ← Vьnetьci ← Veneti
Malo čudno. Dodam tylko, że we współczesnych książkach historycznych o Republice Weneckiej normalnie pisze się
Mletačka.
Rozwój zdrzy wręcz tabuistycznie.
Jest taka serbska nowelka Kanjoš Makedonović, zresztą na podstawie jakiejś ludowej powiastki, gdzie walka tytułowego krzepkiego Czarnogórca z Wenecjaninem wygląda jak pojedynek Tristana z Morchołtem, więc może coś w tym jest? ;)
Cytat: Towarzysz Mauzer w Grudzień 08, 2012, 16:57:54[Mletci ←] *Bneci
o_O
Chociaż, jak w armeńskim PIE-owe
*dwóh₁ mogło dać
erku...
Cytat: Towarzysz Mauzer w Grudzień 08, 2012, 16:57:54
CytatSkąd te "Mletci"? ???
Cytatod starjega *Bneci ← Vьnetьci ← Veneti
Malo čudno. Dodam tylko, że we współczesnych książkach historycznych o Republice Weneckiej normalnie pisze się Mletačka.
Hmm, w sumie w węgierskim to śmieszne miasto też ma dziwaczne miano,
Velence. Nie można etymologijnie wytłomaczyć tego "l" (wszak pochodzi to od starożytnych i tajemniczych Wenetów), tedy będzie to pewnie jakaś odbitka dźwiękosłowna.
Hobbit czytane jako [hobit].
I wiem, że Anglicy też tak czytają, ale oni są niezdolni do geminacji (czy raczej okluzują wszystkie leżące obek siebie zwarte), ale ta wymowa wydaje się tak absurdalna.
Cytat: Noqa w Grudzień 10, 2012, 20:20:45
Hobbit czytane jako [hobit].
I wiem, że Anglicy też tak czytają, ale oni są niezdolni do geminacji (czy raczej okluzują wszystkie leżące obek siebie zwarte), ale ta wymowa wydaje się tak absurdalna.
Ale przecież to pseudo-angielskie słowo niby-pochodzące ze staroangielskiego
Holbytla...
Wiem.
Słowo "brancz" (branch? brunch?). To brzmi debilnie nawet w angielskim, a co dopiero po naszemu (taaak, już się spotkałem z użyciem tego słowa w polskim). "Postępowa" nowomowa...
PS: Zaraz idę na brancz, bo jestem bez śniadania (chleb mi zgnił, znowu).
No chujowe, ale co w tym postępowego? Że człowiek zapierdala od rana 12 g. bez śniadania i jeszcze cieszy się z tego jak głupi? ;/
Wys.pol. śniadjad? :D
Może obiadanie?
Nie no, "postępowe" jest jedynie słowo, a właściwie to, w jaki sposób zostało utworzone. Od cholery się takich potworków tworzy ostatnimi czasy.
Oczywiście, bo jeśli panu Dynozaurowi nie podoba się jakieś słowo, to jasne jest, że musi być za nie odpowiedzialne jakieś Miniprawd!
No nie Miniprawd, jéno zlemingowiała korpokulutra, z czym zresztą skłonienem się zgodzić.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Wczesna_cyrylica
Te ,,nazwy polskie" nie wyglądają bardzo polsko... Trochę mnie wkurza, że nazwy na rzeczy słowiańskie musimy brać z obcych języków.
A czy po prostu dla Dynozaura "postępowość" nie jest słowem-wytrychem którym nazywa wszystko z czym się nie zgadza, jak u Ciupaka "faszyzm"?
Cytat: Silmethúlë w Grudzień 15, 2012, 13:51:44
http://pl.wikipedia.org/wiki/Wczesna_cyrylica
Te ,,nazwy polskie" nie wyglądają bardzo polsko... Trochę mnie wkurza, że nazwy na rzeczy słowiańskie musimy brać z obcych języków.
Prawdziwy prasłowiański Oo
A tak w ogóle, nie rozumiem fetyszu spalszczania wszystkiego co słowiańskie (jak Dynozaurowe "Sanninkawa"), tylko dlatego, że blisko spokrewnione... Germanie nazw runów też nie przekładają (i kij, że to wymysł współczesnych ezoteryków).
CytatA tak w ogóle, nie rozumiem fetyszu spalszczania wszystkiego co słowiańskie (jak Dynozaurowe "Sanninkawa")
Jakby był prawdziwie true spalszczający, to by było Sannikowa.
Cytat: spitygniew w Grudzień 15, 2012, 14:24:11jak u Ciupaka "faszyzm"?
Nie oskarżaj mnie o takie rzeczy, faszysto :/.
Wkurwia mię, że obecnie wszystkie germlangi mają łacińskie miesiące. Nawet islandzki. To się nie godzi...
Cytat: spitygniew w Grudzień 15, 2012, 14:24:11A tak w ogóle, nie rozumiem fetyszu spalszczania wszystkiego co słowiańskie (jak Dynozaurowe "Sanninkawa"), tylko dlatego, że blisko spokrewnione...
To żadne spalszczanie - Białorusini też nie mówią "Sannikaua". Nikt tak nie mówi, tylko niedokształcone polskie mendja.
Wkurwia mnie, jak Norwedzy cicho mówią. No prawie wszystkich, których spotkałem oglądałem na YouTube, mówią wszystko na jednym wdechu i po 2 sekundach prawie szepczą. ,_,
Cytat: 金美偰 w Grudzień 21, 2012, 12:10:21
Wkurwia mnie, jak Norwedzy cicho mówią. No prawie wszystkich, których spotkałem oglądałem na YouTube, mówią wszystko na jeden wdech i po 2 sekundach prawie szepczą. ,_,
A to nie jest tak, że oni potem mówią
na wdechu?
Oj dobra, fix'd.
Wdechowe ja i nei/nej to dla Norwegów i Szwedów podkreślenie, że interesuje ich to, co się do nich mówi, a dla niektórych dodatkowo także głupi nawyk - a potem są zdziwieni, że gardło boli.
Cytat: Widsið w Grudzień 21, 2012, 13:30:59
Wdechowe ja i nei/nej to dla Norwegów i Szwedów podkreślenie, że interesuje ich to, co się do nich mówi, a dla niektórych dodatkowo także głupi nawyk - a potem są zdziwieni, że gardło boli.
<teoria spiskowa>Norwedzy nie są ludem germańskim, a pochodzą od przypadkiem przeniesionej z Haivoori grupy Amultiańczyków, którzy następnie się zgermanizowali.</teoria spiskowa>
Cytat: ★ Vilén w Grudzień 21, 2012, 16:44:41<teoria spiskowa>Norwedzy nie są ludem germańskim, a pochodzą od przypadkiem przeniesionej z Haivoori grupy Amultiańczyków, którzy następnie się zgermanizowali.</teoria spiskowa>
Odnaleźli tajne złoża kerumu (czy jak to się nazywało).
Dziw bierze, że bustrofedonem nie piszą.
Sałatka Kolesław. Podobno czytana [kolslow].
Żywiec w wymowie anglojęzycznej ['zaiwik] dafuq?!
Ach ci anglofoni... Ale my też nie jesteśmy idealni. Już widzę jakieś lingłistyczne forum:
Cytat: Jakiś anglofon w Styczeń 10, 2013, 18:27:46
WTF crossing-over in polish /krosink owver/!!!
[krɔsiŋkɔvɛr] raczej, chociaż jestem w sumie w rozterce jeśli chodzi o r ;p
Ale jednak krosinkower brzmi o wiele podobniej do oryginału, niż jakiś zajwik, który nijak nie przypomina Żywca.
Mimo wszystko sądzę, że potencjalny Anglik też by nie wiedział o co chodzi ;)
Trzeba by zrobić eksperyment. Ale bez tegoż będę uważał, że Anglik doskonale by to zrozumiał, szczególnie, że w swoim życiu ma kontakt z dialektami o dużo bardziej egzotycznej wymowie niż polglisz.
Cytat: Widsið w Styczeń 10, 2013, 18:57:35
[krɔsiŋkɔvɛr] raczej, chociaż jestem w sumie w rozterce jeśli chodzi o r ;p
Oj wiem nie chciało mi się kopiować IPA'y :P
Też mi się tak wydaje, gdzieś na północy wymawiają /ŋ/ jak [ŋk]. [r] też na północy bywa. A i Polacy raczej zwykle wymawiają tam [ɔwvɛr], więc różnica naprawdę drobna.
Polacy to raczej masakrują /æ/ i /ʌ/. No i /ɜ/. Różnica jest taka, że Polak spokojnie jakoś przemapuje spółgłoski, zwykły anglofon nigdy.
Mi chodziło głównie o to, że nie tylko anglofoni kaleczą nazwy własne. Chociaż oni robią to chyba najlepiej :P
Cytat: CookieMonster93 w Styczeń 10, 2013, 18:27:46
Żywiec w wymowie anglojęzycznej ['zaiwik] dafuq?!
A ulica Czapskich to w wymowie rosyjskiej po angielsku [ˈʒas.kij]. To dopiero było WTF (gdyby nie pokazali adresu, a gdyby jeszcze mnie tam nie było i pan, który ze mną był, nie widział go, to by normalnie była masakra).
Z Angolami jest o tyle problem, że oni nie tylko dostosowują nazwy obce do swojej fonetyki, ale też często nie próbują nawet naśladować prawidłowej wymowy tylko opierają swoją na zapisie, do tego trzymając się swoich dziwacznych zasad ortografii. I tak powstają te wszystkie zajłiki.
Trzeba zacząć dawać im francuskie transkrypcję. Z "Jivètz" nie mieliby problemu.
Ja miałem pomysła zapisać to: Zhiviets wtedy by czytali to jakoś [ʒɪvi.əts] i byłoby do zaakceptowania... ale ['zaiwik]... przegięcie...
Zhivyurtz :P Ale - już kiedyś o tym wspominałem - zauważyłem, że oni czytają <zh> jako [z]... Także chyba faktycznie trzeba by po francusku to zapisywać, żeby ogarnęli.
[z] nie jest złe, brzmi śląsko. :-) Wszystko tylko nie to [ai] w [zaiwik]... ;/
Cytat: Noqa w Styczeń 09, 2013, 20:53:09
Sałatka Kolesław. Podobno czytana [kolslow].
Cytat: CookieMonster93 w Styczeń 10, 2013, 18:27:46
Żywiec w wymowie anglojęzycznej ['zaiwik] dafuq?!
Mam rozumieć, że panowie wymawiają [aparthejd], [tolkin], [riu dżi żanejru] i "Dzieci z ['b}lerbYn]"?
Nigdy nie słyszałem wymowy apartheid innej niż [aparthejd] bądź podobnej. Nigdy.
Cytat: elslovako w Styczeń 11, 2013, 14:57:38
Nigdy nie słyszałem wymowy apartheid innej niż [aparthejd] bądź podobnej. Nigdy.
To słowo niderlandzkie i wymawia się [apɑrthɛit] - u mnie w szkole mówiło się /aparthejt/ a nie /hajt/ X-/ chociaż... w sumie jest to wymowa PolderDutch - również w pewnym sensie poprawna, choć dialektalna.
U mnie też w szkole ani w rodzinie nigdy nie słyszałem wersji [aparthajt], dlatego nie wyobrażam sobie, żeby tam się znalazło jakimś cudem /a/. A Wajkipedia podaje wymowę jako [ɐpɑːrtɦɛit]
/aparthajt/ – jak znajdziesz mi Holendra/Afrykanera, który nie zrozumie, daj mi znać.
/tolkin/ – owszem, tak wymawiam. Ale /tolkjen/ też jest całkiem zrozumiałe.
Gdyby Brytole mówili jakieś /zivets/, /zivjets/, też by się dało zrozumieć. Tu nie chodzi o kaleczenie wymowy, ale o totalny gwałt na tejże.
Ale prawda jest taka, że i tak Francuzi z filozofią ,,wymawiamy wszystko według zasad czytania naszej pojebanej ortografii" potrafią być gorsi.
Cytat: elslovako w Styczeń 11, 2013, 15:34:01
U mnie też w szkole ani w rodzinie nigdy nie słyszałem wersji [aparthajt], dlatego nie wyobrażam sobie, żeby tam się znalazło jakimś cudem /a/. A Wajkipedia podaje wymowę jako [ɐpɑːrtɦɛit]
Widać po [ɦ], że to stara transkrypcja. Obecnie już tego dźwięku się nie używa na rzecz [h]. Poza tym - długość samogłosek. Dzisiaj nie jest to już cecha obecna we wszystkich dialektach i nie zaznacza się już długich i krótkich samogłosek w nowszych transkrypcjach i w słownikach.
EDIT: Chyba że to jest język afrikaans - wtedy nie powiem, jak się wymawia - bo nie uczę się go. :D
Cytat: Silmethúlë w Styczeń 11, 2013, 15:41:42
Ale prawda jest taka, że i tak Francuzi z filozofią ,,wymawiamy wszystko według zasad czytania naszej pojebanej ortografii" potrafią być gorsi.
Od Anglików? W żadnym wypadku. Francuz co najwyżej utnie końcówkę, jeśli uciąłby ją też po francusku, a nie przerobi wszystko na swoje dziwne innowacje.
Cytat: CookieMonster93 w Styczeń 11, 2013, 16:16:17
Widać po [ɦ], że to stara transkrypcja. Obecnie już tego dźwięku się nie używa na rzecz [h]. Poza tym - długość samogłosek. Dzisiaj nie jest to już cecha obecna we wszystkich dialektach i nie zaznacza się już długich i krótkich samogłosek w nowszych transkrypcjach i w słownikach.
Według wiki to wymowa w afrikaans. Nie wiem, jak daleko odszedł on od holenderskiego.
Znając niderlandzki, można go bez większych problemów zrozumieć, nawet wymowa nie odbiega zbytnio od niderlandzkiego.
Różnica jest taka, że zanikły resztki odmian w afrikaansie i występuje w nim podwójne zaprzeczenie - w nid. pojedyncze tylko.
jakieś różnice jeszcze na pewno są, ale powyższe są najbardziej podstawowe.
Podobno to nie do końca działa w drugą stronę, tzn. uproszczenia w afrikaans dają osobie niderlandzkojęzycznej wrażenie "niderlandzkiego z błędami", a ci, którzy mówią w afrikaans niderlandzkiego nie ogarniają bo zbyt złożony.
Cytat: Widsið w Styczeń 11, 2013, 16:28:45
Podobno to nie do końca działa w drugą stronę, tzn. uproszczenia w afrikaans dają osobie niderlandzkojęzycznej wrażenie "niderlandzkiego z błędami", a ci, którzy mówią w afrikaans niderlandzkiego nie ogarniają bo zbyt złożony.
Nie jest aż tak w sumie złożony. Jest łatwiejszy zarówno od angielskiego, jak i niemieckiego. Odmiany też zbytniej różnicy nie robią np. dodawanie końcówki -n w imperfekcie niewiele zmienia, bo w połączeniu schwa+n na końcu wyrazu [n] zwykle się i tak nie wymawia. :-) (mówię o różnicy ik wilde, we wilden) (-de/-den, -te/-ten - końcówki imperfektu)
Cytat: CookieMonster93 w Styczeń 11, 2013, 16:16:17
Widać (..) go. :D
Dlatego też napisałem, że jest to wymowa z Wikipedii, a sam nie jestem na tyle zaawansowany, żeby rozróżnić holenderski od afrikaans z powodu jednego fonemu.
Spoko, te języki są na tyle podobne, że mi zdarza się pomylić patrząc zaledwie na jedno słowo.
,,01 2065 am 06. Juni 1979 vor dem E 315 "GEDANIA" von Gdynia über Szczeczin und Angermünde nach Berlin in Berlin-Lichtenberg."
Te szwaby własnych nazw dawnych niemieckich miejscowości pozapominały, czy jak?
Akurat Gdynia stała się ważna dopiero pod polską władzą, nikt wcześniej nie słyszał o Gdingen, a Gotenhafen jest słabo umocowane historycznie i źle się kojarzy. A "Szczecin" regularnie pojawia się w kolejowych komunikatach, bo stacja nazywa się Szczecin Główny i tak jest też zapisywana na bilecie. U nas podaje się komunikat dwujęzyczny w takich sytuacjach (tak jak zapowiadany jest np. BWE na stacji w Poznaniu).
[...........]
Zacytowałem go, więc chyba nie trzeba. :-)
Cytat: Vilén w Styczeń 11, 2013, 16:51:50
,,01 2065 am 06. Juni 1979 vor dem E 315 "GEDANIA" von Gdynia über Szczeczin und Angermünde nach Berlin in Berlin-Lichtenberg."
Te szwaby własnych nazw dawnych niemieckich miejscowości pozapominały, czy jak?
Mam nadzieję, że jako "dawną niemiecką nazwę" Gdyni macie na myśli Gdingen, nie Gotenhafen.
kurwa... a przyrzekłem sobie, że moja aktywność na forze będzie się ograniczała do hipermerytorycznych postów nt. natlangów i conlangów...
Nie pozapominali, poprawność zabrania im ich używać. Na wikipedii graniczy z cudem znalezienie tabelki z oryginalnymi nazwami miejscowości. W artykule o Katowicach dzielnice istniejące są obowiązkowo polskie (Bogucice, nie Bogutschütz), nieistniejące po niemiecku (Bedersdorf, nie Bederowiec).
Co mnie wkurza w kwestii obyczajowości językowej (i tak, wiemy, Dynozaur, że się pod tym podpiszesz wszystkimi swoimi i cudzymi kończynami...) – wypikali słowo ,,nigger" (https://www.youtube.com/watch?v=JMUhaCXPyg8). Że tak się wyrażę – po jaki chuj? Na całe szczęście nie zrobili tego w samym filmie (który, ze względu na humor i postać Niemca gorąco polecam).
Django - wybieram się. Uwielbiam Tarantina. Tylko muszę trochę uporządkować kwestje związane z nauką, przede mną zjebany tydzień...
A co do tego wypikania, moje zdanie jest chyba oczywiste. Amerykańce...
Cytat: Dynozaur w Styczeń 21, 2013, 21:48:55
Django - wybieram się. Uwielbiam Tarantina.
O, Tarantino stworzył film o tworzeniu stron internetowych w Pythonie? Cool.
Cytat: Silmethúlë w Styczeń 21, 2013, 21:17:02
Co mnie wkurza w kwestii obyczajowości językowej (i tak, wiemy, Dynozaur, że się pod tym podpiszesz wszystkimi swoimi i cudzymi kończynami...) – wypikali słowo ,,nigger" (https://www.youtube.com/watch?v=JMUhaCXPyg8). Że tak się wyrażę – po jaki chuj?
Jeden kredyt kary za wykroczenie przeciw statutowi werbalnej moralności.
...moja polonistka twierdzące że Polski pochodzi od SCSa. Ta kobieta ostatnio stwierdziła, że jesteśmy ABNEGATAMI bo się nie interesujemy ogólnie pojętą kulturą.(ofc cała moja klasa chodzi jak tylko się da do teatrów, kin etc. głównie w czasie wolnym)
Cóż, polonista jaki jest, każdy widzi. Jak umie przeczytać cyrylicę, to dobrze. Jak rozróżnia SCS i prasłowiański, to już zakrawa o cud.
Zawsze mogła twierdzić, że litewski jest słowiański, fiński skandynawski lub coś podobnego, też bym się wcale nie ździwił.
U mnie palnęła, że litewski jest ugrofiński, ale estoński już bałtycki. A od historii że Macedończycy mieszkający w Byłej Jugosławiańskiej Republice Macedonii Słowianami nie są, ale Węgrzy jak najbardziej.
U mnie w szkole takiego hardkoru nie ma, ale ostatnio w mojej ukochanej TVP Kraków pojawił się reportaż, gdzie ktoś tam mówił, że jest zainteresowanie na osoby znające języki rzadkie, np. holenderski, szwedzki, niderlandzki...
Cytatholenderski
Cytatniderlandzki
wut
Czy jak nauczę się pierwszych 4 rozdziałów "Węgierski - ucz się sam" (bo na więcej moja łepetyna nie pozwala) zostanę zakwalifikowany jako znający "język rzadki"?
Czy francuski to język rzadki? Rzadko są w nim informacje w stosunku do liczby słów.
W mojej szkole są, oprócz dojcza i inglisza: francuski, rosyjski i łacina.
Wybrałem francuski. :P
Widziałem raz, jak ktoś pisał coś po japońsku. ;o
Cytat: Pingǐno w Styczeń 22, 2013, 16:55:11
W mojej szkole są, oprócz dojcza i inglisza: francuski, rosyjski i łacina.
Wybrałem francuski. :P
Widziałem raz, jak ktoś pisał coś po japońsku. ;o
Yyy, a to odnosi się do...?
U mnie moja ulubiona polonista rozróżnia i SCS i prasłowianski, raz nawét miałem dyskusję z nią na temat rozwoju języka polskiego, a nauczyciel od polskiego (drugi, mam dwóch) sprawdzajać mnie zeszyt czytał normalnie moją cyrylicę, w miarę ogarniając to, jak to stwierdził "na studjach mieli gorsze rzeczy".
Chyba już to raz pisałem. Ja chcę stronę aplikatywną! Jak bez tego można dowody matematyczne pisać. Albo i nawet dwie! Gdy się nagle okazuje, że "macierz A' powstałą z macierzy A poprzez zmianę elementów ak1, ..., akn, z wyłączeniem akk" trzeba zamienić na "macierz A' powstałająca z macierzy A poprzez zmianę elementów ak1, ..., akn, z wyłączeniem akk, która ma wyznacznik różny od 1", a potem jeszcze okazuje się, że całość idzie sie jebać, bo jednak kolejne zdanie każe, by brzmiało to "dla macierzy A' powstałającej z macierzy A poprzez zmianę elementów ak1, ..., akn, z wyłączeniem akk, która ma wyznacznik różny od 1,..." to naprawdę człowieka trafia szlag i modli się o jakieś inne markierowanie.
Eh, wkurza mnie, gdy ktoś próbuje być fajny pisząc tak:
CytatNIE BONDŹ TAKY GOLEGO [...]
CZYLY TAG JEZD KOLERZANGO
No kurwa.
Cytat: Aureliusz Chmielewski w Styczeń 26, 2013, 17:45:21
Eh, wkurza mnie, gdy ktoś próbuje być fajny pisząc tak:
CytatNIE BONDŹ TAKY GOLEGO [...]
CZYLY TAG JEZD KOLERZANGO
No kurwa.
Czy tam fajny... może po prostu próbuje pisać mazowiecko-małopolskim pidżyjnem.
A to nie mit o tym małopolskim udźwięcznianiu?
Bom chyba tego nigdy w życiu nie słyszał, a paru ludzi stamtąd poznałem.
W postaciach usłownikowionych się trzyma jako-tako: ofenzywa, nazalizacja, wielgi, konzystorz, konzystencja, itp. Ale mawia tak chyba jéno galicyjska inteligiencja, bo w Kongresówce to i na wsim nie uświadczył.
A tranzakcja, branzoletka?
Być może. Ale w takim razie to raczej kwestia przemieszania dźwięczności po nosowych/płynnych niż zjawisko odwrotne do ubezdźwięczniania. I to też brzmi dla mnie stosunkowo naturalnie. Nazalizacja to może być akurat zapożyczenie.
A jak zatem z chodźmy, jedzmy, weźmy?
Dzisiaj całkowicie przez przypadkiem (tak sobie skakałem po kanałach) trafiłem na niejaki Słownik polsko-polski współprowadzony (czy jak to powiedzieć) przez niejakiego pana Miodka. Moje wrażenia? Po programie (który jednak z ciekawości obejrzałem do końca) przez parę minut dudnił mi jeszcze w uszach głos owego pana, i jego pseudopolszczyzna hiperpoprawna i jedyna sprawiedliwa polszczyzna. Na Peruna! Czy jakiś przeciętny Polak tak mówi? Bo ja osobiście, w moim krótkim życiu nie usłyszałem, nawet wśród polonistek...
Ale przecież to jest program o radopolskim, nie o polskim...
Cytat: Noqa w Styczeń 26, 2013, 17:59:52
A to nie mit o tym małopolskim udźwięcznianiu?
Bom chyba tego nigdy w życiu nie słyszał, a paru ludzi stamtąd poznałem.
Ja się parę razy spotykałem z taką wymową. Choć zazwyczaj to udźwięcznianie jest niekonsekwentne. Ale np. babka od łaciny z mojego liceum mówiła często [tagˈjɛs] ("tak jest"), [juʒˈɲɛ] ("już nie").
Cytat: Feles muribus w Styczeń 26, 2013, 19:11:20
Ale przecież to jest program o radopolskim, nie o polskim...
W sumie... Ale i tak mi się rzygać chcĘ od tego
Cytat: Pluur w Styczeń 26, 2013, 19:00:11przez przypadkiem
Cytat: Pluur w Styczeń 26, 2013, 19:16:12mi się rzygać chcĘ od tego
Ale tego to nawet radopolski nie zna. :P
To realizacja radopolskiego w mojich ustach/palcach :-P
Chujowa.
DOPPELPOST.
Wkurwia mnie zaznaczanie w przypisach takich rzeczy: "przejrz — dziś poprawnie: przejrzyj".
Nie dość, że cholernie niepotrzebne (czy forma "przejrz" jest tak niezrozumiała, że trzeba ją objaśniać?), to jeszcze jest to sianiem jakiegoś chorego, pseudopostępowego preskryptywizmu.
To że Niemiecki w ustach (chyba) większości Niemców brzmi bardziej fransucko niż germańsko.
Chyba w końcu zabiorę się za hermlanh
Cytat: Dynozaur w Styczeń 26, 2013, 20:16:03
Wkurwia mnie zaznaczanie w przypisach takich rzeczy: "przejrz — dziś poprawnie: przejrzyj".
Nie dość, że cholernie niepotrzebne (czy forma "przejrz" jest tak niezrozumiała, że trzeba ją objaśniać?), to jeszcze jest to sianiem jakiegoś chorego, pseudopostępowego preskryptywizmu.
Zaraz zaraz. Czyli mówiło się dawniej "przejrz", "obejrz" itd.? Myślałem, że wcześniejszymi formami były "przeźrzy", "obeźrzy"?
Cytat: zabojad w Styczeń 26, 2013, 20:19:02
To że Niemiecki w ustach (chyba) większości Niemców brzmi bardziej fransucko niż germańsko.
Chyba w końcu zabiorę się za hermlanh
Biorąc pod uwagę, że francuski jest z ogromnym germańskim adstratem, właściwie to właśnie francuski brzmi bardziej germańsko niż łacińsko.
Cytat: Noqa w Styczeń 26, 2013, 17:59:52
A to nie mit o tym małopolskim udźwięcznianiu?
Bom chyba tego nigdy w życiu nie słyszał, a paru ludzi stamtąd poznałem.
Zależy co chciałeś usłyszeć, jeżeli
golego czy nawet jakieś
niózem, rzeczywiście można by mieć problemy (OTOH, nie wiem czy formy typu
niózem czy np.
glizda to stricte to samo zjawisko, w końcu nikt z rejonów ,,ubezdźwięczniających" chyba nie mówi ,,jatłem" czy ,,jatem".) Więc jeśli chodzi o fonetykę międzywyrazową, ja jak najbardziej mam je[z] już, ty[ɣ] naszych itp.* Jeśli chodzi o 1mn trybu rozkazującego, przynajmniej czasami udźwięczniam (ku[b]my), nie wiem czy na 100% konsekwentnie, nie używam tej formy za często, przeważnie w takich sytuacjach da się obejść bez tej formy wykorzystując jakieś modale i tryb oznajmujący, intonację itp. Mam wrażenie, że jednak robię różnicę między ,,wywieśmy", a ,,wywieźmy", ale jak jest w prawdziwie spontanicznej mowie?
*dodam, że wpływ ma tutaj również intonacja, jeżeli kładę na jakiś wyraz zaczynający się od samogłoski nacisk, wówczas wchodzi zwarcie krtaniowe i rzecz jasna nie będzie udźwięcznienia przed tym wyrazem. I ogólnie im wymowa bardziej
slurred, tym więcej udźwięcznienia w tym kontekście.
Jeśli chodzi o niózem, to sam tak mówię. Wywieśmy to u mnie práwie to samo co wywieźmy. Golego - nigdym nie słyszáł.
Choligrip Max.
Powinien być jakiś plebiscyt na najbardziej kretyńską nazwę leku.
Ulgix u mnie wygrywa. Postanowiłem, że czopki nazwę "Vdupix" - też ładne, nie?... No właśnie, NIE!
Cytat: Silmethúlë w Luty 03, 2013, 21:18:41
Choligrip Max.
Powinien być jakiś plebiscyt na najbardziej kretyńską nazwę leku.
Są o wiele kretynszczejsze.
Moje ulubione to Piastprazol, Dip Rilif, Błonnislim (nie lekarstwo, ale kij), Vagisil i parę innych.
Przeciwko czemu jest Piastprazol? Rozpylali to margrabiowie niemieccy na granicy wschodniej? Co dalej, Andegamina?
Cytat: Towarzysz Mauzer w Luty 07, 2013, 00:00:36
Przeciwko czemu jest Piastprazol? Rozpylali to margrabiowie niemieccy na granicy wschodniej?
Pewnie to jakiś środek przeciw prusakom.
A jak już jesteśmy przy kretyńskich nazwach, to czekam aż jakaś firma produkująca garnki nazwie się "Polpot" ;p
Osram przebija wszystko :D zwłaszcza w reklamie, gdzie mówią: Osram... Twój cały świat.
Firma robiąca zasłony Yebane też bardzo fajna :-)
Nazwy nie-polskie, ale jednak fajne :D
Wkurza mnie skrajny pseudo-deskryptywizm, polegający na odrzuceniu nawet tych nórm, które faktycznie dobrze opisują mowę, i uznaniu za jedynego słusznego paradygmatu ,,wszystkie formy używane przez kogokolwiek są poprawne".
A może nawet sam deksryptywizm, nie wiem, starzeję się.
Nie wiem, ja uznaję zasadę, że każdy native speaker mówi poprawnie, jeśli nie używa słów których nie rozumie oraz nie stara się wyglądać na mądrzejszego niż jest.
Cytat: Vilén w Luty 07, 2013, 23:04:02
Wkurza mnie skrajny pseudo-deskryptywizm, polegający na odrzuceniu nawet tych nórm, które faktycznie dobrze opisują mowę, i uznaniu za jedynego słusznego paradygmatu ,,wszystkie formy używane przez kogokolwiek są poprawne".
A może nawet sam deksryptywizm, nie wiem, starzeję się.
Ale deskryptywizm uznaje właśnie, że nie ma nórm pisanych, tylko te podświadomie uznawane przez użytkowników - a one nie są identyczne, dla jednch w mówieniu "bede" nie m najwyraźniej nic złego, a dla innych przeciwnie...
CytatWkurza mnie skrajny pseudo-deskryptywizm, polegający na odrzuceniu nawet tych nórm, które faktycznie dobrze opisują mowę, i uznaniu za jedynego słusznego paradygmatu ,,wszystkie formy używane przez kogokolwiek są poprawne".
Jéno przed nawet najdoskonaléj opisującą język normą pierwszeństwo ma mowa.
Poza tém, deskryptywizm nie mówi nić o poprawności fórm, mówi o tym zaś, które z nich istotnie występują.
(Cholera, przeistaczám się w Pogusia.)
Czyli wychodzi na to, że wkurza mnie sam deskryptywizm. Najwidoczniej moje podejście do spraw językowych dojrzewa.
Cóż, ja na ten przykład widzę u siebie raczej tendencję odwrotną: im dłużej żyję, tym mniej znajduję powodów do narzucania użytkownikom języka jedynej słusznej normy i do poprawiania innych, jak mają mówić. A przynajmniej w sytuacji, kiedy nie mamy na tyle dużego zróżnicowania dialektalnego, żebyśmy się nie byli w stanie zrozumieć nawzajem. Poza tym wkurza mnie, że podejście preksryptywistyczne w Polsce jest tak powszechne, że mało kto w ogóle zdaje sobie sprawę, że można myśleć o języku inaczej. Wszystkie znane autorytety w tej dziedzinie są bardziej lub mniej konserwatywne, brak jakiejś równowagi.
Preskryptywizm przydatny jest w zasadzie chyba wyłącznie w przypadku uczenia się podstaw języka ;p
Wkurza mnie sposób oznaczania znajomych w postach na Facebooku i to, jak to wykorzystują Polacy. Przez to w postach znika fleksja i niektóre z nich naprawdę ciężko zrozumieć. Wiele człowiek na Facebook pisać kurwa teraz w to sposób.
Popieram w100%. Też wkurwia mnie to jak mało co.
Z drugiej strony, próby uniknięcia tego są równie nieudolne. Związek z użytkownikiem, w chuj romantyczne...
CytatCóż, ja na ten przykład widzę u siebie raczej tendencję odwrotną: im dłużej żyję, tym mniej znajduję powodów do narzucania użytkownikom języka jedynej słusznej normy i do poprawiania innych, jak mają mówić. (...) Wszystkie znane autorytety w tej dziedzinie są bardziej lub mniej konserwatywne, brak jakiejś równowagi.
To że Miodki i Pisarki biorą się za normę od dupy strony, nie znaczy, że warto byłoby porządnie wziąć się za uczniaków, którzy piszą w wypracowaniach "prezentować" zamiast "przedstawiać", "proponować" zamiast "przedkładać", itd. Nie żeby brać do kozy; idzie mi o to, że preskryptywizm
można zaprząc do dobrej roboty.
Szczerze mówiąc nie widzę powodów, by uznawać wyższość "przedkładać" zamiast "proponować". Sam zresztą tego pierwszego raczej nie używam. A nawet gdybym używał, to nie znajduję usprawiedliwienia dla bronienia komukolwiek mówienia inaczej. Jestem za ingerowaniem w język w skrajnych sytuacjach, np. gdy grozi mu wymarcie albo gdy użytkownicy nie mogą się dogadać. A w poprzednim poście narzekałem już nawet nie na sam preskryptywizm (który chyba zawsze będzie istniał, tak jak zawsze będzie istniał konserwatyzm), ale na to, że w Polsce fakt istnienia innego, bardziej liberalnego punktu widzenia w ogóle nie dociera do świadomości społecznej, wszyscy jesteśmy wychowywani w duchu preskryptywizmu. To trochę tak, jakby wszystkie partie zasiadające w Sejmie były prawicowe i mało kto by w ogóle słyszał o czymś takim jak "lewica" (albo na odwrót, wiadomo, o co chodzi).
Cytat: Jątrzeniot w Luty 12, 2013, 20:20:24To trochę tak, jakby wszystkie partie zasiadające w Sejmie były prawicowe i mało kto by w ogóle słyszał o czymś takim jak "lewica".
Brzmi jak Polska ;p
Akurat "proponować" ma to do siebie, że łatwo się od niego urabia "propozycję". Podobne derywaty od "przedkładać" nie są tak ładne, poza tym, zawsze jak słyszę, że ktoś coś "przedkłada", to ma na myśli raczej, że to "przedstawia", niż "proponuje".
Też mnie irytują te fejsbucze posty, gdzie zupełnie dysestetycznie wyskakują pełne imiona i naziwska w zupełnie nieprzystającym mianowniku.
Tylko, że fejs jest na tyle sprytny, że pozwala na edytowanie takiego linku i wprowadzenie stosownej fleksji. Nie wiem, czemu ludzie z tego nie korzystają.
Eeee, o ile mi wiadomo nie pozwala. Jakakolwiek ingerencja powoduje zniknięcie linku. Można ew. do imienia/nazwiska dopisać jakieś znaki, ale nie można wprowadzić żadnych alternacji (co czasem skutkuje takimi potworami jak np. ,,Pawela" miast ,,Pawła").
Ja, jeśli już czuję potrzebę kogoś oznaczyć, to albo zaczynam post od zwrotu do tejże osoby, żeby umieścić to w mianowniku (czy tam wołaczu równym mianownikowi), albo piszę bez tych odnośników, a oznaczam ludzi już pod właściwą treścią posta.
Hm, dziwne, pamiętam, że kiedyś mi się to udawało.
Cytat: Widsið w Luty 11, 2013, 15:48:34
Preskryptywizm przydatny jest w zasadzie chyba wyłącznie w przypadku uczenia się podstaw języka ;p
A propos preskryptywizmu to wikipedia głosi iż:
CytatSkrajną formą preskryptywizmu jest puryzm językowy.
Rili?
+źródło: http://pl.wikipedia.org/wiki/Preskryptywizm
To. (http://en.wikipedia.org/wiki/Sto%C5%82owe_Mountains) i to (http://en.wikipedia.org/wiki/Cracow). Ogółem, egzonimy angielskie (które de facto nie istnieją?).
Mnie wkurza unikanie kalk językowych z mów ościennych.
Wkurwia mnie, że porażający procent społeczeństwa myśli, że Jack to anglosaski odpowiednik naszego Jacka.
Przecież w rzeczywistości Jack to kaszubski odpowiednik Jacka.
Ciekawe czemu tak myślą, pewnie ze złośliwości.
Dynek, jak ty to robisz, że nawet dzieląc się ciekawą informacją, potrafisz do siebie zrazić.
Cytat: Noqa w Luty 19, 2013, 00:40:55Dynek, jak ty to robisz, że nawet dzieląc się ciekawą informacją, potrafisz do siebie zrazić.
Nie rozumie.
Z cyklu "pokrętne etymologje" (jako, że mię one wkurwiają, daję to tutaj).
Jak zobaczyłem Derksenowy wywód etymologiczny słowa "żądło" to myślałem, że padnę trupem.
Zakłada on, że w tym wyrazie musiała zajść jakaś dysymilacja l-l > n-l i w ten sposób *żędlo < *gendlo < *geldlo < *gʷlH-dʰlom. Tylko znaczenia tej formy PIE, ani żadnych kognat nie podaje, a w "See also" podaje takie wyrazy: żal, *żeleti [życzyć], *żelja [żałoba - cerkiewne], żołna. Co to ma kurwa spólnego z żądłem, ja się pytam (no dobra, żołna jeszcze może być, ze względu na długi dziób, ale reszta)?!
A prawda jest taka, że żądło to po prostu żąć + -dło. To powinno być jasne dla każdego, kto ma chociaż blade pojęcie o prasłowiańskim.
Tak to jest, jak się zapomina o brzytwie Ockhama w etymologji...
Wkurwia mię preskryptywizm jako "ochrona czysto normatywnego języka".
Kiedyś czytałem rozpaczliwy elaborat (po rosyjsku, bo tegoż języka dotyczył), że jakie to panuje zepsucie i degrengolada w języku rosyjskim, bo niektórzy ludzie odmieniają takie słowa jak Гродно, Домодедово, кино, метро it.p. Bo przecież te słowa są NIEODMIENNE!!!!!!! Każdy, kto mówi "на метре" czy "в Домодедове" ukręca już i tak cienki łeb językowi rosyjskiemu i wbija Dwugłowemu Orłowi nóż w plecy! Ktoś taki nie ma prawa nazywać się Rosjaninem i najpewniej jest amerykańskim szpiegiem!!! (to parafraza, ale mniej więcej tak to brzmiało)
Jeśli istnieje tendencja do odmieniania takich wyrazów to tylko znaczy, że rosyjska morfologja broni się przed totalnym skurwieniem. A normatywiści powinni to jak najprędzej zaakceptować i pochwalać, a raczej - nigdy nie dopuścić do nieodmienności tych wyrazów (no dobra, jeszcze takie wyrazy jak кино, метро, пальто jeszcze rozumiem, bo one są zapożyczone i pewnie były nieodmienne od początku, ale nie rodzime nazwy miejscowości. Nieodmienność tych ostatnich świadczy o tym, że ktoś kiedyś [no właśnie, kiedy?] zaniedbał normę językową).
Prawdą jest, że Ruś od zawsze unikała jak ognia nazw miejscowych rodzaju nijakiego i większość ich zmieniła na rodzaj męzki (choćby regularnie -sko > -sk), ale to jeszcze nie powód, aby tak pomiatać pozostałymi przy życiu nazwami nijakimi.
Oznaczenia różnych rodzajów akcentu w bałtosłowiańskich ze szczególnym wskazaniem na serbskochorwacki. Chaos i kontr`intuicyjność.
Anglofoni piszący ,,per say". No, wkurwia mnie to.
Że Karakorum i klimakterium znaczą jakieś durne rzeczy. To takie seksownie brzmiące wyrazy!
Dlaczego najwyraźniej określenie "prywatny" jest tabuizowane? Nie widziłem chyba jeszcze w żadnej reklamie "prywatna szkoła" czy "prywatna przychodnia", tylko zawsze "niepubliczna". Przecież prywatność czegoś jest wysnacznikiem dobrej jakości, więc powinno być szeroko używane.
No właśnie przyjęło się w Polsce, że jeśli chodzi o edukację, to prywatny = "gorszy, pośledni". No i niepubliczny to długie, ładne słowo, pozwalające tworzyć długie, ładne nazwy, jak niepubliczny zakład opieki zdrowotnej albo niepubliczna wyższa szkoła humanistyczno-ekonomiczna. Od prywatnego blisko do pejoratywnego prywaciarza, nie licuje to z domniemaną powagą tych instytucji.
Poza tym zdaje mi się, że prywatna != niepubliczna.
Wkurza mnie niemiecka deklinacja rzeczowników.
Niby cztery przypadki, ale tak upośledzone, jakby ich nie było.
W sumie mi się to nawet podoba. Myślę, że polski też kiedyś zaliczy taki stan :)
CytatNiby cztery przypadki, ale tak upośledzone, jakby ich nie było.
Ale jeszcze np. u Marksa czy Šwjeli są osobne końcówki DAT. sg. (-e), parę razy mnie to zwiodło u tego ostatniego. Jak na standardy zachodnie, to niemiecki nawet i dziś jest mocno fleksyjny.
CytatMyślę, że polski też kiedyś zaliczy taki stan :)
Bo ja wiem? Pod tym względem zmiany są leniwe, równie dobrze możemy się w 1000 lat zanalityzować i dorobić jeszcze większej liczby przypadków ;).
Cytat: Towarzysz Mauzer w Marzec 09, 2013, 19:32:08
CytatNiby cztery przypadki, ale tak upośledzone, jakby ich nie było.
Ale jeszcze np. u Marksa czy Šwjeli są osobne końcówki DAT. sg. (-e), parę razy mnie to zwiodło u tego ostatniego. Jak na standardy zachodnie, to niemiecki nawet i dziś jest mocno fleksyjny.
Są przynajmniej dwie kwestje, w których "standarda zachodnie" to najniższe możliwe standarda. Moralność i fleksyjność języków.
Faktycznie, w porównaniu z innymi językami Zachodu, to jest "coś". No ale "różą w ogrodzie języków fleksyjnych" bym Dojcza nie nazwał.
Chociaż na pewno lepsze to, co ma niemiecki, niż szestnaście pseudoczasów, w których czasownik przyjmuje raptem pięć fórm na krzyż.
CytatChociaż na pewno lepsze to, co ma niemiecki, niż szestnaście pseudoczasów, w których czasownik przyjmuje raptem pięć fórm na krzyż.
Dokładnie, zgadzam się, zgadzam się i jeszcze raz popieram
W niemieckich przypadkach nie ma nic trudnego, trzeba im po prostu chwilę poświęcić. Tak jest w przypadku każdego języka z innej grupy, który przypadkową kategorię jakoś wyraża. Podobnie jest z angielskimi (i nawet bardziej skomplikowanymi iberyjskimi) czasami. Dla wprawnego, kreatywnego językotwórcy wystarczy kilka chwil. Dla mniej wprawnego - jakieś pięć godzin.
Cytat: Widsið w Marzec 08, 2013, 15:00:40
No właśnie przyjęło się w Polsce, że jeśli chodzi o edukację, to prywatny = "gorszy, pośledni". No i niepubliczny to długie, ładne słowo, pozwalające tworzyć długie, ładne nazwy, jak niepubliczny zakład opieki zdrowotnej albo niepubliczna wyższa szkoła humanistyczno-ekonomiczna. Od prywatnego blisko do pejoratywnego prywaciarza, nie licuje to z domniemaną powagą tych instytucji.
Czyli komuniści mają na koncie kolejne wypranie ludziom na długo umysłów? : (
Spoiler
No co, to forum nie ma jeszcze liberalistycznej formy Dynozaura...
<trolololo> Raczej ludzie nie dają się poddać kapitalistycznemu praniu umysłów, próbującego wmówić, że prywatne jest lepsze od publicznego. </trolololo>
Cytat: Henryk PrutheniaCzytam coś z fora o na'vi, i doszedłem do wniosku, że twórca tego języka może czuć się spełnioném: ludzie naprawdę mówią w tém języku...
Właśnie, wkurza mnie, że wszystkie języki sztuczne jakie zdobyły jako-taki rozgłos (czytaj zwykli ludzie o nich słyszeli) to nóblangi...
Myślę, że na forum byłyby spokojnie powyżej średniej.
Cytat: spitygniew w Marzec 13, 2013, 15:43:44
Cytat: Henryk PrutheniaCzytam coś z fora o na'vi, i doszedłem do wniosku, że twórca tego języka może czuć się spełnioném: ludzie naprawdę mówią w tém języku...
Właśnie, wkurza mnie, że wszystkie języki sztuczne jakie zdobyły jako-taki rozgłos (czytaj zwykli ludzie o nich słyszeli) to nóblangi...
Znaczy się, ten język nie jest taki zły, ale po mojemu zbyt regularny.
CytatSpoiler
No co, to forum nie ma jeszcze liberalistycznej formy Dynozaura...
Jak nie ma jak ma?
EDIT: Chociaż, hm. Faktycznie, nikt jeszcze tu bez ironii nie afiszował tak swoich poglądów liberalnych.
:>Wciąż i nadal mnie denerwują niektórzy nauczyciele języków obcych i ich proffesionalne zasady jenzykoffe.
Cytat: Henryk Pruthenia w Marzec 13, 2013, 18:57:37
Znaczy się, ten język nie jest taki zły, ale po mojemu zbyt regularny.
Każdy konlang tworzący odmianę
wyłącznie przez infiksację BĘDZIE nóblangiem.
Język kosmosmerfów oraz klingoński wyglądają jak typowe twory konlangera na etapie "przeczytałem hasła na
Wikipedii o lingwistyce więc nie będę już robił indoeuropoklonów, a teraz DOWALIĆ LICZBĘ POCZWÓRNĄ, STRONĘ ANTYZWROTNĄ, SIEDEM POZIOMÓW WYSOKOŚCI SAMOGŁOSEK I MLASKI NOSOWO SZCZELINOWE XDD".
Cytat: spitygniew w Marzec 14, 2013, 16:28:59
Język kosmosmerfów oraz klingoński wyglądają jak typowe twory konlangera na etapie "przeczytałem hasła na
Wikipedii o lingwistyce więc nie będę już robił indoeuropoklonów, a teraz DOWALIĆ LICZBĘ POCZWÓRNĄ, STRONĘ ANTYZWROTNĄ, SIEDEM POZIOMÓW WYSOKOŚCI SAMOGŁOSEK I MLASKI NOSOWO SZCZELINOWE XDD".
Przepraszam, ale aż mi się przypomniało (http://nonsensopedia.wikia.com/wiki/Conlanging):
Aprioryczny – taki język, który ma udawać istniejący naprawdę (często osadzony w conworldzie, czyli wymyślonym świecie i używany przez elfy bądź krasnoludy). Charakteryzuje się tym, że słownictwo i gramatyka nie są wzorowane na żadnym realnym języku. Jeśli będzie zawierał dziwnie podejrzane elementy zdradzające takie pochodzenie, zostanie na forum zjechany za zbytnie zerżnięcie. Jeśli nie będzie zawierał elementów znanych z prawdziwych języków, zostanie zjechany za zbytnie silenie się na oryginalność i nierealność.
Co za jełop wymyślił, że "alternatywa jest tylko jedna"?
Rzymianie.
CytatJeśli będzie zawierał dziwnie podejrzane elementy zdradzające takie pochodzenie, zostanie na forum zjechany za zbytnie zerżnięcie.
I w tym momencie poczułem się okrutny.
A nie średniowieczni Europejczycy?
Tak czy siak - upieranie się na kompletnie bezcelowym zawężeniu znaczenia, gdy sama istota sensu dopomina się, by alternatywą była dowolna alternatywa to jakieś głupie.
Nie spotkałem się z tym preskryptywizmem. BTW, o ile nie jestem za nasycaniem języka potocznego formalizmami, w logice zdaje się nie ma problemu z A V B V C (bo alternatywa jest łączna).
W ogóle, wkurzają mnie domorośli logicy, gderający na podwójne przeczenie, elaborując, jakie toto nielogiczne. Prosty kontrargument - najpierw był język formalny logiki czy język naturalny? Choć szczerze wątpię, czy do wielu takich może on przemówić.
W tym przypadku to też wina rozpowszechnionej terminologii lingwistycznej, która wynikła ze zderzenia dość aberrantnej w tym względzie łaciny z innymi językami europejskim. Wystarczyłoby to przemianować na ,,negatywny związek zgody" czy coś w tym rodzaju i Nikogo nie-ma nie byłoby odbierane jako coś bardzo różnego w swojej istocie od My idzie-my.
Terminologia terminologią, "redundancja" też brzmi jak nazwa złej własności, a nikt przecież nie protestuje, że to źle, że mówimy dobry człowiek, a nie dobr.
Gdybym był kosmonautą, którego życie zależy od funkcjonowania jakichś podzespołów podatnych na uszkodzenie, nie miałbym nic przeciwko redundancji... Ale rzeczywiście pewne postacie nadmiarowości to kolejne niekończące się źródło frustracji grammar nazis, nie wiem, może to wynika ze strachu przed walnięciem tautologii w jakowychś dawnych dysputach na podniosłe tematy? Ewidentnie w europejskiej tradycji literackiej unika się nawet powtórzeń tego samego wyrazu w tekście (chyba że występuje to jako środek stylistyczny, ale jest to postrzegane jako użycie silnie nacechowane; w każdym razie mi na polskim wbijano, że jest to zue), oczywiście pleonazmów, np. przydawek deskryptywnych o treści zbliżonej do opisywanego rzeczownika (z drugiej strony, nie zauważyłem tępienia ,,cognate objects" typu live a good life). W przypadku pleonazmów, generalnie języki naturalne mają ograniczone możliwości rozróżnienia użycia opisującego (w tym: emfatycznego) i użycia klasyfikującego danego elementu bez znajomości kontekstu, z tej dwuznaczności zapewne wzięła się ta tradycja krytyki faktów autentycznych itp.
Ale z drugiej strony, trudno zaprzeczyć, że jeśli ktoś mówi "akwen wodny" to daje do zrozumienia, że nie do końca wie, czym jest akwen.
A dla mnie rzucanie się, że ktoś powiedział ,,spadł w dół" czy ,,cofnął się do tyłu", bo rzekomo ,,nie wie co to znaczy spaść", jest śmieszne, jest to oczywisty przykład użycia emfatycznego, takiego jak w "Ja to wiem".
Wszystko zależy od użycia. Czasami takie "spadam w dół" bywa usprawiedliwione, ale często brzmi to po prostu idjotycznie.
Poza tem, "spadam w dół" to zupełnie inna kategorja błędu niż "poszłem" (powiedzenie "spadam w dół" czy nawet "większa połowa" to przecież nie jest błąd gramatyczny. Nie łamie to w żaden sposób polskiej morfologji ani składni, więc kwestje -skryptywizmów nie wchodzą tu w ogóle w rachubę). Nie mieszajmy tego. "Większa połowa" czy "akwen wodny" to nie jest kwestja dla językoznawców, tylko sprawa szeroko pojętej najprostszej i oczywistej logiki, którą każdy z nas powinien mieć wbudowaną (i którą, owszem, można umiejętnie łamać).
Cytat: Towarzysz Mauzer w Marzec 17, 2013, 11:00:27
W ogóle, wkurzają mnie domorośli logicy, gderający na podwójne przeczenie, elaborując, jakie toto nielogiczne. Prosty kontrargument - najpierw był język formalny logiki czy język naturalny? Choć szczerze wątpię, czy do wielu takich może on przemówić.
Do mnie też nie przemawia - fakt, zasady logiki o których tu mówimy są immanentnie związane z językiem , nieważne, naturalnym czy matematycznym (bo opierają się na porównaniu zgodności wypowiedzeń w nim z rzeczywistością), ale też nie pojawiły się z chwilą gdy Arystoteles napisał
Organon! Ale z Gubiertem też się nie zgodzę (choć pochwaliłem pochopnie jego posta), to czy mówiłoby się "my idą czy "my idziemy" jest pod tym względem nieistotne, natomiast "nikt nie idzie" już jak najbardziej, i można to zdanie w porównaniu z rzeczywistością określić jako nielogiczne. Ale jak to ma się do tego co przed chwilą napisałem - jest tyle logik ile języków? Nie, moim zdniem zależy to od punktu widzenia - czy bierzemy pod uwagę "strukturę głęboką", czyli to co naprawdę mamy na myśli (wtedy będzie miało wartość 0 - "nieprawda, że ktoś idzie"), czy "powierzchowną" biorąc pod uwagę znaczenia poszczególnych jej elementów - wtedy mamy ~0 = 1 ("nieprawda, że nikt idzie").
Wkurwia mnie jak mówią "proszempana".
Oczywiście, jedyna akceptowalna forma to "pszepana"
Cytat: zabojad w Marzec 21, 2013, 20:20:26
Oczywiście, jedyna akceptowalna forma to "pszepana"
A potem to się skróci do ,,pszna", tak samo jak w dawnej polszczyźnie
wasza miłość pan → waszmość pan → waćpan → waść.
Pszna brzmi jak nazwa jakiejś rzeki koło Piły. Ja natomiast nie lubię, jak mnie tykają w miejscach pub(l)icznych.
Cytat: Towarzysz Mauzer w Marzec 21, 2013, 22:40:01
Pszna brzmi jak nazwa jakiejś rzeki koło Piły.
Przy całej naszej lokalnej awangardzie nazewniczej, akurat z rzeką o takiej nazwie się tu nie spotkałem.
Ale czy to może się tak skrócić? Bez drugiej sylaby to końcowe -a traci charakter wołacza i zaczyna brzmieć jak rzeczownik żeński.
Cytat: Towarzysz Mauzer w Marzec 21, 2013, 22:40:01
Pszna brzmi jak nazwa jakiejś rzeki koło Piły.
W ogóle jak nazwa jakiejś polskiej rzeki, gdzie nazwy typu Gwprckwna, czy Xłp̓x̣ʷłtłpłłskʷęca są na porządku dziennym.
No właśnie o te rzeki mi chodzi, a że głównie na północy są - to w okolicach Piły! Ale żeby nie było, bardzo lubię nazwy w rodzaju Gwda i Krzna, i wcale a wcale mię one nie wkurzają ;).
Cytat: Vilén w Marzec 21, 2013, 21:45:06
A potem to się skróci do ,,pszna", tak samo jak w dawnej polszczyźnie wasza miłość pan → waszmość pan → waćpan → waść.
→
aść ;p
A żeby nie pluurować, wkurwia mnie "przedzwonić". Najwyraźniej u mnie też odzywa się czasem preskryptywista...
Mnie też.
Skąd się ludziom ten tranzytywny charakter bierze? Jedyne co mi się kojarzy z przedzwanianiem, to dzwonienie do kogoś, żeby on zadzownił do kogoś innego, albo dzwonienie po pietnaście razy. (Jak "przemalgować")
Myślę, że to przez analogię z przekazać.
CytatSkąd się ludziom ten tranzytywny charakter bierze? Jedyne co mi się kojarzy z przedzwanianiem, to dzwonienie do kogoś, żeby on zadzownił do kogoś innego, albo dzwonienie po pietnaście razy. (Jak "przemalgować")
Tranzytywny? ??? Mnie się właśnie przedzwonić kojarzy z mniejszą intensywnością/większym wyluzowaniem; posłać/wysłać i przesłać wydają się podobne, a także odwiedzić/złożyć wizytę vs wpaść.
Mówię też ,,przekręcić".
Tranzytywny nie w sensie wyluzowania czy intensywności, ale jako mający jakiś charakter "poprzez", przekazywania od jednej osoby do kolejnej, albo powtarzanej czynności.
Choć przyznam, że przesłać mnie już nie już kole, ale też nie widzę, aby było bardziej wyluzowane niż wysłać.
EDIT: Co do przedzwoniłem, to znaczeniowo najbardziej kojarzy mi się z sytuacjami typu "Przedzwoniłem (do) wszystkich znajomych i nikt nigdy nie widział pingwinów"
Cytat: Noqa w Marzec 23, 2013, 11:06:42
EDIT: Co do przedzwoniłem, to znaczeniowo najbardziej kojarzy mi się z sytuacjami typu "Przedzwoniłem (do) wszystkich znajomych i nikt nigdy nie widział pingwinów"
Ja bym w tym przypadku powiedział ,,Dzwoniłem po wszystkich znajomych (...)", ewentualnie ,,Obdzwoniłem wszystkich znajomych (...)"
Natomiast przedzwonić to na przykład w takim:
- Powiedziałeś im już o tym?
- Nie.
- Ok, to ja przedzwonię.
@Noqa: czy:
— Dziadek mówi że go strasznie w piersi boli. Przedzwoń na pogotowie.
brzmi dla ciebie z lekka cynicznie?
Zgadzam się.
Ale raczej poprzez użycie ludzi niż jakikolwiek sens derywacyjny.
Wkurwia mnie, że w angielskich nazwy języków się kapitalizuje. Jeśli w zdaniu pojawiają się dwie nazwy języków, a zdanie nie jest zbyt długie, to przez tą kapitalizację zaczyna to wyglądać jak niemiecki.
Mnie jakoś zawsze drażniło, że w polskim się nie pisze z dużej nazw języków będących rzeczownikami. Taka arbitralna bzdetna regułka, w końcu to są nazwy własne.
CytatAle raczej poprzez użycie ludzi niż jakikolwiek sens derywacyjny.
No cóż, czasami znaczenie polskich czasowników prefigowanych bywa nie do wydedukowania z części składowych, tak jak w ang. czasownikach frazowych.
Cytatw polskim się nie pisze z dużej nazw języków będących rzeczownikami
Rzeczownikami? o.O Chodzi ci o "angielszczyzna", "polszczyzna", "chińszczyzna"?
W sumie to mnie też trochę denerwuje, ale przyjęło się, że wszystkie przymiotniki są z małej litery (oprócz nazw ulic, bo ulica może być "ul. I Maja", "ul. Kubusia Puchatka", a więc "ul.
wschodnia" trochę wygląda trochę nieestetycznie przy innych nazwach :P
I). Ale "marsjański", "ziemski", "merkuriański" już jest z małej; analogicznie do nazw państw itd.
I Ale co z Układem Słonecznym...
"Angielski", np. w zdaniu "Angielski jest językiem międzynarodowym." też funkcjonuje jako rzeczownik.
Nie wiem, można by pisać elementy klasyfikujące literą małą, a identyfikujące zaczynać od większej (morze Bałtyk, morze Północne, ulica Krótka, ulica Zakątek, język Cerkiewny, język Tagalog)?
Wkurwia mię mówienie "bizantyński" zamiast "bizantyjski". Niepotrzebne komplikowanie sprawy.
język Tagalog — byłbym na pewno za; co do reszty... w sumie, ,,język cerkiewnosłowiański" jest tak na logikę podobnym przypadkiem jak ,,Morze Północne".
Cytat: Feles muribus w Marzec 24, 2013, 16:28:40
Nie wiem, można by pisać elementy klasyfikujące literą małą, a identyfikujące zaczynać od większej (morze Bałtyk, morze Północne, ulica Krótka, ulica Zakątek, język Cerkiewny, język Tagalog)?
To już lepiej wyglądałoby pisanie wszystkiego z małej.
Cytat: Widsið w Marzec 24, 2013, 14:26:40
"Angielski", np. w zdaniu "Angielski jest językiem międzynarodowym." też funkcjonuje jako rzeczownik.
W razruhskim mam quasi-odrebną-część mowy określającą języki. :P
Ale w języku polskim nadal jest przymiotnikiem, mimo wszystko.
Nie wiem, czy ładniej wyglądałyby zdania: "Polacy posługują się Polszczyzną"; "Niemcy mówią Niemiecczyzną".
Cytat: Pingǐno w Marzec 24, 2013, 18:29:20
Ale w języku polskim nadal jest przymiotnikiem, mimo wszystko.
To wcale nie jest takie oczywiste. Istnieją przecież rzeczowniki o formie wywiedzionej z przymiotnika, zarówno w zwykłym słowniku, jak i w toponimii, a w zdaniu
mówi ładnym angielskim "angielski" spełnia wyłącznie funkcję rzeczownika. Części mowy to grząski temat, wielu gramatyków proponowało inne podziały, niż ten, który znamy z zajęć gramatyki na polskim w podstawówce.
Cytatwielu gramatyków proponowało inne podziały, niż ten, który znamy z zajęć gramatyki na polskim w podstawówce.
Co masz na myśli?
To, że szkolny podział części mowy nie jest jedyny; Zygmunt Saloni proponował inny podział.
Jaki konkretniej? Jak nazywają się takie części mowy u niego?
Jezu, idź do biblioteki po Zarys gramatyki języka polskiego Alicji Nagórko i się wszystkiego dowiesz. Nie mam w tej chwili tej książki pod ręką.
A to nie jest to: <drugo tabelo>
http://grzegorj.w.interia.pl/gram/pl/czmow.html
Jest. Nagórko objaśnia, co stoi za tym nazewnictwem.
Czytanie wszelakich obcojęzycznych nazw przez anglofonów. Komu jak komu, im idzie to groteskowo koszmarnie. Zwłaszcza sam system samogłosek. Przyjęcie, aby czytać a - [a], e - [e], u - [u], o -
- jest dla nich najwyraźniej absolutnie niewyobrażalne.
Biorąc pod uwagę, że w ich piśmie a nie reprezentuje [a], o nie reprezentuje
- , a e nie reprezentuje [e], jest to całkiem zrozumiałe.
Cytat: Noqa w Marzec 29, 2013, 01:39:34
Czytanie wszelakich obcojęzycznych nazw przez anglofonów. Komu jak komu, im idzie to groteskowo koszmarnie. Zwłaszcza sam system samogłosek. Przyjęcie, aby czytać a - [a], e - [e], u - [u], o - - jest dla nich najwyraźniej absolutnie niewyobrażalne.
Tak? Ja jakoś zawsze czytałem na ZBBie, że w (nowszych!) wyrazach obcych właśnie przyjęte jest odczytywać samogłoski m/w jak w hiszpańskim (niezdolność anglofonów do wypowiedzienia [e],
- bez dyftongizacji to inna sprawa). Może to ci bardziej uświadomieni tylko.
Tap - /tap/ - [tap]
Pot - /pɒt/ - [pɔt]
Left - /lɛft/ - [lɛft]
Nie rozumiem co masz na myśli. Nie wymagam od nich rozróżniania ɔ/o czy a/æ, ale o jakieś zgrubne trafianie w fonetyczne okolice.
Gubiert, być może w słownikach; ja w telewizji ciągle trafiam na groteskowe wymowy, np. Fukuoka jako [fʌkju:ɔwkə]. Jakby nie mogli zrozumieć, że ich własna pojebana ortografia nie jest światowym standardem. A odczytując wybierali tylko te najbardziej kuriozalne warianty.
Spółgłoski to inna sprawa, ale tu można im wybaczyć, bo na całym świecie zapis jest mocno zróżnicowany.
(Swoją drogą, nieraz marzę o świecie, w którym łacina miałaby ze 40 fonemów. O ileż mniej byłoby z tym irytacji)
Anglojęzyczni już tak mają... Ja proponowałbym im naukę w szkołach takiej uniwersalnej wymowy dla wyrazów obcych, gdzie jako tako wymawia się samogloski, jak się pisze, np.:
a US, Kanada Wsch.: æ UK, Kanada Zach.: a
o US, Kanada Wsch.: ɑ*~ɔ UK, Boston, Kanada Zach.: ɒ
e ɛ
i / y ɪ ~ i
u ʊ ~ u
*[ɑ] jak ktoś nie odróżnia [ɑ] i [ɔ] cot-caught merger
Polscy dziennikarze z "Fenianem", "Glołsesterem", "Luleą", "Clujem" [sic] itd. też nie robią zbyt dobrego wrażenia. Myślę, że Anglików, podobnie jak Polaków, w gruncie rzeczy mało obchodzi poprawna wymowa obcych nazw.
Haha, mi się spodobało, jak babka w radiu wymówiła from count to count jako: from cunt to cunt (australijsko wymówiła krótkie u, jak polskie a) :D
Cytat: Widsið w Marzec 29, 2013, 13:03:05
Polscy dziennikarze z "Fenianem", "Glołsesterem", "Luleą", "Clujem" [sic] itd. też nie robią zbyt dobrego wrażenia. Myślę, że Anglików, podobnie jak Polaków, w gruncie rzeczy mało obchodzi poprawna wymowa obcych nazw.
"Cluj"? Przecież poprawna wymowa to "Koloszwar", do cholery!
Cytat: Dynozaur w Marzec 31, 2013, 12:12:22
Cytat: Widsið w Marzec 29, 2013, 13:03:05
Polscy dziennikarze z "Fenianem", "Glołsesterem", "Luleą", "Clujem" [sic] itd. też nie robią zbyt dobrego wrażenia. Myślę, że Anglików, podobnie jak Polaków, w gruncie rzeczy mało obchodzi poprawna wymowa obcych nazw.
"Cluj"? Przecież poprawna wymowa to "Koloszwar", do cholery!
A nieprawda, bo "Klaudiopol".
Wkurwia mię pedantyczność twórców ESSJi, połączona z usilną chęcią zmieszczenia wszystkiego, co się da.
Przed chwilą znalazłem tam pozycję *koběta. Japierdole... przegięcie!
Cytat: Dynozaur w Marzec 31, 2013, 13:07:02
Przed chwilą znalazłem tam pozycję *koběta. Japierdole... przegięcie!
No ale to część ogólnego trendu szukania etymologii w prajęzyku, nawet jak słowo powstało już na gruncie języka potomnego.
Cytat: Vilén w Marzec 31, 2013, 13:43:46
Cytat: Dynozaur w Marzec 31, 2013, 13:07:02
Przed chwilą znalazłem tam pozycję *koběta. Japierdole... przegięcie!
No ale to część ogólnego trendu szukania etymologii w prajęzyku, nawet jak słowo powstało już na gruncie języka potomnego.
Ale taka postać jest niemożliwa. Skąd ta jać w ogóle? Co do rdzenia kob- można mieć wątpliwości, ale końcówka -eta nie jest słowiańska, co czyni ustalenie praformy tego słowa niemożliwem. Ja rozumiem takie postępowanie dla słów złożonych z prasłowiańskich morfemów (choć oczywiście też w granicach rozsądku, nie chodzi o to, by do słowników prasłowiańskich wrzucać takie pozycje jak *językoznavьstvo, nawet jeśli taka "rekonstrukcja" jest w pewnym sensie prawidłowa), ale nie dla słowa, które nie tylko nie mogło istnieć w prasłowiańskim, ale w ogóle nie jest zgodne z prasłowiańską morfologją.
Syndrom Lodzy, czyli uznawanie, że skoro anglofony nie umieją walić diakrytyków w obcych nazwach, to tak jest poprawnie, i pisanie z polskiego komputera "I'm Bartlomiej".
No tak, ale raz miałem sytuację, że napisałem ,,ł", a jakiś Brazylijczyk odczytał to jako ,,f".
Co nie zmienia faktu, że endonimy rulez.
Patrz: cracow.travel (http://cracow.travel), gdzie formy Cracow, Kraków i Krakow się mieszają bez reguły.
Endonimy rulez... Pod warunkiem, że nie istnieje właściwy egzonim.
Zawsze idzie go wymyślić... Dam głowę, że spotkałem się z propozycją (nie pamiętam czy poważną), by w angielskim nazywać Łodź - Leeds :D
Osoby, dla których "Elektroniczny zabójca" to okropne tłumaczenie tytułu, ale "Terminator" już nie.
Do dziś uważam, że Pulp Fiction powinno mieć polski tytuł "Szmatławcy".
Co u licha nie tak z "Tarminatorem"?
Tak w polskim, jak i w angielskim, to jest słowo łacińskawe; w angielskim co prawda terminate występuje w znaczeniu bliższym zabijania niż w polskim, choć i u nas jest np. "stan terminalny".
Że jest też takie słowo, którego nikt od stu lat nie używa inaczej niż w kontekście historycznym i nikomu się z tym szczerze nie kojarzy, to nie jest powód, by "terminatora" unikać.
Tytuł oryginały nic o zabjaniu, ani elektronice nie mówi, więc owszem - "Elektroniczny zabójca" jest mocno z dupy próbowaniem opisywania filmu.
Cytat: Noqa w Kwiecień 05, 2013, 18:19:25
Tak w polskim, jak i w angielskim, to jest słowo łacińskawe; w angielskim co prawda terminate występuje w znaczeniu bliższym zabijania niż w polskim, choć i u nas jest np. "stan terminalny".
Poważnie? Ja znam tylko "terminatora" jako "czeladnika", i myślałem, że nowa polska wersja to po prostu głupawa kalka w stylu takiej, jak gdyby "Confident man" przełożyli jako "Konfident".
Ale fakt, stary tytuł też badziewny. Choć inna sprawa, że nieważne jak dobry przekład by wymyślili, gdyby znaczył co innego niż oryginał, większość zjechałaby go za sam ten fakt. I jeszcze dostałoby się nie dystrybutorowi, a tłumaczowi.
Cytat: spitygniew w Kwiecień 05, 2013, 18:32:49
Poważnie? Ja znam tylko "terminatora" jako "czeladnika", i myślałem, że nowa polska wersja to po prostu głupawa kalka w stylu takiej, jak gdyby "Confident man" przełożyli jako "Konfident".
A ja jako linię wschodu i zachodu.
Stosowanie apostrofów w zapisach gwarowych w miejscach, gdzie forma dialektalna jest krótsza od odpowiednika literackiego (bo, jak wiemy, dialekty powstały na podstawie języka ogólnego), przez co np. wiersze Burnsa wyglądają równie oczojebnie jak wietnamski (no, prawie).
Cyrylica koreańska (http://en.wikipedia.org/wiki/Koryo-mar); ma ktoś więcej informacji na ten temat?
Tam nie ma mowy o żadnej cyrylicy koreańskiej.
CytatWriting system Hangul, Cyrillic
A tak BTW, to to (http://en.wikipedia.org/wiki/Dungan_language#Writing_system)
Cytat: Pluur w Kwiecień 07, 2013, 11:55:56
Cyrylica koreańska (http://en.wikipedia.org/wiki/Koryo-mar); ma ktoś więcej informacji na ten temat?
O tak, mnie też wkurza [s/z/wi], że kolejny język został zatruty tym wirusem!
Wkurwia mnie Fenian. Gadają tak chyba we wszystkich telewizjach. Poza jakimiś politologami/koreoznawcami, którzy mówią Pjongjang.
A w pisowni media się nie mogą zdecydować i walą po równo Phenian i Pjongjang – zapewne w ramach złotej zasady niepowtarzania za często tego samego słowa poprzez używanie synonimów. Czasami można odnieść wrażenie, że chodzi o dwa różne miasta (,,władze Phenianu ogłosiły cośtam, eksperci twierdzą, że Pjongjang nie zaatakuje...").
I po co trzeba było narzucać tą nową nazwę? Jak tak się obawiano o błędną wymowę, to winno się po prostu zmienić ortografię na Pchenian, i byłby spokój.
To ktoś ją narzucił? Bo ja mam wrażenie, że to efekt podejścia "forma X jest stosowana w angielskim, więc musi być lepsza"...
Tak, ta komisja od nazw geograficznych. Wprowadzili także Ćennaj.
I po raz kolejny wymieniany przeze mnie, bo dość często stosowany, ,,Reykiavík". Argh. Tak, wiem, powtarzam się.
Swoją drogą, wkurza mnie czytanie nieakcentowanego ,,o" jako /a/. Po polsku. Po esperanto też. Po rosyjsku niech sobie mówią jak chcą.
Wkurza mnie "kupywać".
Mnie tak samo, równie dobrze jak upowszechniona wśród seriali wszelakich forma (musimy) pomówić. Wedle mnie pomówić to można kogoś do, na ten przykład do sądu =,=
A cóż w niej takiego strasznego? Po- to standardowy przedrostek, oznaczający `trochę, mało`, np. porozmawiać, pooglądać, porysować, pojeść, itd. Że bywa dwuznaczne? Poważnie ktoś kiedyś nie zrozumiał zdania Trochę sobie porysuję, a potem pójdę?
Cytat: Pingǐno w Kwiecień 13, 2013, 09:24:01
Wkurza mnie "kupywać".
Ponieważ Erjotpe tak każe?
Zabłęda częsta i łatwa do popadnięcia w. Pewne postaci słów zaczynają współoznaczać niechęć do używających je grup, a potem już nie wiadomo, czy pierwsze było jajko, czy kura.
Cytat: Vilén w Kwiecień 09, 2013, 18:42:00
I po co trzeba było narzucać tą nową nazwę? Jak tak się obawiano o błędną wymowę, to winno się po prostu zmienić ortografię na Pchenian, i byłby spokój.
Raczej po prostu
Penian, bo w końcu nie mamy Tchajpeja. Ale dziwny (choć nie powiem, że mi się nie podoba) jest endecki zapis tego oO
Cytat: Pluur w Kwiecień 13, 2013, 09:50:19Wedle mnie pomówić to można kogoś do, na ten przykład do sądu =,=
A to już dla mnie nowość, bo w kontekście sądu, to można tam za
pomówienie wylądować, ewentualnie
pomówić sam sąd, co się może źle skończyć; można też
pomówić o sądzie, co już jest mniej groźne. Niech żyje rekcja czasownika!
Vivat rectum verborum!
Per rectum ad astra!
Angielska interpunkcja.
Ja wolę rzymską.
Cytat: Vilén w Kwiecień 19, 2013, 12:30:12
Cytat: Dynozaur w Kwiecień 19, 2013, 12:03:24
Angielska interpunkcja.
Wolisz francuską ? :P
Szczerze mówiąc, nie znam jej. Ale coś trudno mi uwierzyć, że może istnieć bardziej nielogiczna i nieoddająca struktury zdania interpunkcja niż w Ingliszu...
Główna różnica z polską to to że polska cierpi na przecinkozę?
Co prawda w angielskim czasami lepsze odgraniczenie zdań podrzędnych wouldn't hurt, z drugiej strony w polskim połowa przecinków służy gł. do zbijania z tropu i wygląda to, jakby ktoś co chwilę się zacinał. Pomimo tego, kategorycznie zabrania mi się użyć przecinka po okoliczniku, gdzie robię lekką pauzę (bo interpunkcja retoryczna jest zua; może jeszcze usuńmy wykrzyknik w takim razie).
Uważam, że znaków interpunkcyjnych powinno być więcej (np. przecinek jest okrutnie przeładowany), ale powinny być używane tam, gdzie rzeczywiście ma to sens (np. przekazanie istotnej emocji mówiącego - popieram oszczędnie używane emotikony, istotnego sposobu artykulacji wypowiedzi, pomoc w prawidłowym sparsowaniu skomplikowanego zdania złożonego).
W 100% zgadzam się z Gubiertem, hejt Dynozaura potwierdza ostatecznie moją teorię, że cierpi on na chroniczną okcydentofobię i cokolwiek jest tam, zawsze będzie dla niego chujowe... Wiele razy gdy piszę po polsku wychodzi mi takie zdanie, że gdybym miał trzymać się normy, było by tam tyle przecinków ile wyrazów, i wtedy po prostu leję na nią i część z nich opuszczam.
I też brakuje mi więcej znaków interpunkcyjnych, zwłaszcza prozodycznych (w końcu Amerykańscy Naukowcy twierdzą, że intonacja w mowie jest równie ważna jak treść, wiec nic dziwnego w popularności emotikonów). BTW, przypomniał mi się pomysł Mickiewicza (z wykładów paryskich), że w zapisie pamiętników Paska powinno się zastąpić normalną interpunkcję znakami wskazującymi, gdzie bohaterowie porwali za szablę albo podkręcili wąsa (gdyż to wyrażało więcej ponoć niż słowa) ;p
Cytat: Feles muribus w Kwiecień 13, 2013, 12:47:39
Cytat: Pingǐno w Kwiecień 13, 2013, 09:24:01
Wkurza mnie "kupywać".
Ponieważ Erjotpe tak każe?
Nie, po prostu to brzmi tak obrzydliwie, że wymiotuję, jak ktoś mówi w ten sposób.
I zgadzam się z Dynozarłem. Zdania "She said she was pretty" albo "He was jumping so he's broken his leg" są denerwujące pod tym względem.
Chyba jedyne przypadki z przecinkami to okresy warunkowe, jeżeli najpierw jest warunek.
Cytat: spitygniew w Kwiecień 19, 2013, 18:32:09
W 100% zgadzam się z Gubiertem, hejt Dynozaura potwierdza ostatecznie moją teorię, że cierpi on na chroniczną okcydentofobię i cokolwiek jest tam, zawsze będzie dla niego chujowe...
Nie, chodzi mi o to, że angielska interpunkcja za chuja nie oddaje struktury zdania. W każdej normalnej ortografji stawia się przecinki przed "ale", "że", "ponieważ", do tego bezwarunkowo przed zaimkami relatywnymi (Defining/Non-defining clauses? Co za idjotyzm... Długo nad tym myśleli?).
W angielskim te przecinki tak naprawdę nie mają racji bytu, można byłoby je wyjebać całkowicie na dobrą sprawę. Nie spełniają swojej roli i nikt normalny nie rozumie ich działania, nawet nejtywi. Wydaje mi się, że tak idjotyczna interpunkcja w angielskim wzięła się stąd, że angielscy gramatykarze dawno, dawno temu chcieli być po prostu oryginalni. Głowili się, głowili i wygłowili.
W polskim ta różnica jest oddawalna intonacją, więc nie znowu taka z dupy wzięta. Poza tym, mam wrażenie, że co może być tylko klasyfikujące, nigdy nie wprowadza zupełnie nowej informacji.
*Spotkałem twoją siostrę, co strasznie mię zelżyła. (o ile adresat o tym nie wie)
Interpunkcja jako taka interpunkcją, ale wkurwiająca jest angielska maniera stawiania przecinków przy cudzysłowach. Polska zresztą też nie jest doskonała. W każdym razie pisanie «,,Blablabla," someone said.» z przecinkiem w cudzysłowie wydaje mi się kretyńskie. Jeśli w cudzysłowie występuje jakieś podrzędne zdanie, powinny w nim się znajdować również znaki interpunkcyjne ewidentnie będące częścią tego zdania. Przecinek tutaj rozdziela dwa zdania, powinien być na zewnątrz.
Mam takie pytanie: Czy prozodia ma coś wspólnego z interpunkcją? To znaczy tak, jeśli ktoś ci mówi, że masz złą interpunkcję, czy ten sądzi, że nie znasz się na regułach oraz wiąże to też z akcentami i komunikacją?
A mnie z kolei wkurza angielski system zapisu liczebników porządkowych typu 1st, 2nd, 3rd... (a także analogiczny francuski 1er, 2ème, 3ème, etc.). Równie dobrze można zapisywać liczebniki główne jako 1ne, 2wo, 3ee, 4ur, 5ve, etc. etc. Tyle, że się tak nie robi, bo każdy wie, że to jest bez sensu, więc nie wiem, czemu robić to przy porządkowych.
Mie nie, jeśli nie jest to tak zapisane: 1st, 2nd, 3rd/1er, 2ème, 3ème :-P
Cytat: Vilén w Kwiecień 22, 2013, 17:29:27
A mnie z kolei wkurza angielski system zapisu liczebników porządkowych typu 1st, 2nd, 3rd... (a także analogiczny francuski 1er, 2ème, 3ème, etc.). Równie dobrze można zapisywać liczebniki główne jako 1ne, 2wo, 3ee, 4ur, 5ve, etc. etc. Tyle, że się tak nie robi, bo każdy wie, że to jest bez sensu, więc nie wiem, czemu robić to przy porządkowych.
W tym jest sens, tyle że akurat w pozostałych przypadkach poza tymi z jednościami 1-3 które podałeś, bo tam liczebniki porządkowe tworzy się dodając
-th do formy głównej.
keeper
Czemu?
/jagody goji/ - one się nazywają głoci (głoćhi). Godzi jak już chcemy importować z angielskiego.
Zaporzyczenia poprzez pismo to najgorsze, co być może. Obok Anglików mówiących /je olde/
(http://www.xn--fpi-spa3g.pl/uploads/media_items/joanna-rzezak-twoja-niemoc-wspiera-przemoc.557.831.s.jpg)
Rozumie ktoś, o co chodzi w tym haśle? Bo ja nie...
Chodzi o to, że jeżeli nie będziemy się przeciwstawiać przejawom przemocy w życiu, to ta przemoc tylko się nasili. Chyba.
Cytat: Vilén w Maj 16, 2013, 17:21:10
Chodzi o to, że jeżeli nie będziemy się przeciwstawiać przejawom przemocy w życiu, to ta przemoc tylko się nasili. Chyba.
No domyślam się, to moje pytanie to był właściwie sarkazm, bo chodzić ma tu o brak reagowania na przemoc np. wśród sąsiadów, przy
możliwości, a przecież "niemoc" oznacza
brak możliwości działania (niekoniecznie przy braku chęci). Co gorsza, ten plakat wygrał jakiś znany konkurs i można go zobaczyć chyba w każdym polskim mieście.
Ale skoro jego znaczenie jest jasne, to może zaszedł tu jakiś dryf znaczeniowy?
Nieelastyczność polskiego rejestru naukowego. W angielskim jakoś da się wypromować bardzo ekspresywne określenia, bez przesadnej fobii przed czerpaniem z języka potocznego/żargonu. W polskim oczywiście można tylko zapożyczyć, od biedy skalkować z angielskiego bądź zastąpić jakimś pompatycznym łacińskawym kilkuwyrazowcem. Jakbym np. napisał ,,podkręcanie" jako odpowiednik upregulation, zostałbym natychmiast zjechany i kazano by mi to zastąpić jakąś upregulacją oO
Zapisywanie staropolskiego współczesną ortografią.
Co, wolisz oryginalną? ;-) Proszę bardzo: ,,yde tobe crol zbauicel izbi nas otuecne smircy zbauil (...) gdaz priyde sbaui uelikih grehow zauerne nicsby nam nemescach (...)" ;)
A tak na serio - bo tak wygodniej i łatwiej się to czyta. Zastanawiałem się nad husoznakami, noale to ma być polski w końcu. Kazania świętokrzyskie nie rozróżniają ani akcentu (no, może poza pojedynczymi wskazówkami), ani długości samogłosek, równie dobrze można to zrobić teraz jak i później (poza tym tu by moje braki wyszły jeszcze bardziej). Jedynie pojechałem przy nosówkach, bo zapomniałem o tym przy spisywaniu.
Kocing na trawingu. Poziom głupoty reklam jest wprost proporcjonalny do kwadratu sześcianu aktualnego czasu Uniksa.
Cytat: Fanael w Maj 22, 2013, 22:48:27(...) Poziom głupoty reklam jest wprost proporcjonalny do kwadratu aktualnego czasu Uniksa.
Czyli przed wojną był równie wysoki co teraz? ;-)
[...........]
Cytat: tqr w Maj 23, 2013, 08:58:59
Czyli przed wojną był równie wysoki co teraz? ;-)
No tak, już poprawiłem.
Cytat: spitygniew w Maj 22, 2013, 19:24:25
Zapisywanie staropolskiego współczesną ortografią.
Staroangielski, starofrancuski, starowysokoniemiecki i Hansesprache też transkrybuje się na współczesną ortografię, właśnie dla ułatwienia.
A wkurza mnie, że już tydzień nie zaglądałem ani do norweskiego, ani do fińskiego :(
Takie "ciche dni" z językami...
Mnie bardziej, że już 3 miesiące do chińskiego.
Mnie wkurza:
5 lipiec 2013 zamiast: 5 lipca 2013 (To pierwsze brzmi, jakby w roku było pięć lipców)
Młody doktor z mojego wydziału piszący: "niektórzy zarobili 4 lub 5-tą nieobecność" - <facepalm>
A mnie wkurza zgrywanie głupców przez wszelkiej maści preskryptyków, którzy wymyślają sobie dziwne, pseudologiczne interpretacje błędów wynikających tak na prawdę z naruszenia wewnątrzjęzykowego uzusu, nie zaś ogólnej logiki.
-Piąty lipca: nic się nie dzieje.
-It sounds like everything happens. Its illogical.
-Fifth july: nothing happens.
-To brzmi, jakby było pięć lipców. Nielogiczne.
I jeszcze ciut "logiki': ubrania, jak sama nazwa wskazuje, nie służą do tego, by je ubierać, tylko by je zakładać. Ano, bo bo ubiera zapewne służą zakłady, względnie założenia.
No ale powiedzmy też sobie, że w języku rzeczy nie dzieją się przypadkowo, on jest logiczny, tyle że rządzą nim różne, konkurujące ze sobą logiki.
Tak czy owak, w wielu językach po liczebniku porządkowym-numerze dnia stoi nazwa miesiąca w mianowniku. W polskim nie, a że data to element języka pisanego, kodyfikowanego, to świadczy to o niedbalstwie czy nieoczytaniu.
@Hapana Mtu:
5 lipca -> (co? -> dzień) który? -> piąty czego? -> (miesiąca) lipca
Co tutaj jest nielogiczne?
Porównaj sobie to z tym: piąty z kolei a pięć z kolei. - przepraszam, zły przykład. Odsyłam tu do "EDIT" (przykład poniżej)
Widzisz różnicę? Czy to aby na pewno zwykły preskryptywizm? Czy aby nie zwykła ludzka logika, o której właśnie mówisz?
EDIT: podobnież: piąty dzień (czego?) zjazdu, a nie piąty dzień (co?) zjazd.
EDIT2: porównywanie tutaj dwóch języków jest również nielogiczne. :-)
Dlaczego nielogiczne jest porównywanie języków? Mają tak nawet języki o podobnym systemie, jak np. słoweński (osmi marec) czy serbskochorwacki (dvadeset drugi jul). Wydaje się, że data jest czymś tak swoistym, że ma skłonność do rządzenia się własną logiką - tak w niedbalszym użyciu polskim, jak i w innych pokrewnych narzeczach.
Nielogiczne jest, ponieważ każdy język rządzi się swoimi prawami i to, co w jednym jest poprawne, w drugim może być niedopuszczalne i bez sensu.
Oj, zapętliliśmy się wszyscy niemiłosiernie.
Cytat: CookieMonster93 w Czerwiec 14, 2013, 12:23:20
@Hapana Mtu:
5 lipca -> (co? -> dzień) który? -> piąty czego? -> (miesiąca) lipca
Co tutaj jest nielogiczne?
Oczywiście, że piąty lipca jest logiczny
w swojej logice, ale gdyby w polskim - tak jak w wielu innych językach - uzus dopuszczał formy typu piąty lipiec to nikomu nie przyszłoby do głowy kwestionować tej formy odwołując się do logiki, tak samo jak w polskim nie kwestionujemy podwójnej negacji, mimo że w innych językach przy innym uzusie ona też mogłaby uchodzić za "nielogiczną". Tak więc jest to bardziej kwestia uzusu, niż logiki, bo logiką da się objaśnić różne uzusy.
Cytat: CookieMonster93 w Czerwiec 14, 2013, 12:32:52
Nielogiczne jest, ponieważ każdy język rządzi się swoimi prawami i to, co w jednym jest poprawne, w drugim może być niedopuszczalne i bez sensu.
Dokładnie to, że "język rządzi się swoimi prawami i to, co w jednym jest poprawne, w drugim może być niedopuszczalne i bez sensu" chciałem wykazać tym "nielogicznym" przykładem (por. "pseudologiczne interpretacje błędów wynikających tak na prawdę z naruszenia wewnątrzjęzykowego uzusu, nie zaś
ogólnej logiki") . I najwyraźniej się udało, więc przykład był dobrany dobrze.
W porządku, twoje rozumowanie jest logiczne. Co nie zmienia faktu, że mnie to denerwuje. Po coś chyba uczymy się polskiego, nie? Mówmy sobie tak, jak chcemy, ale pewne zasady chyba obowiązują przy pisaniu oficjalnych wiadomości?
Tak, masz rację. Tylko nie ma sensu strzępić języka po próżnicy dowodząc logicznej lepszości uzusu nad błędem w przypadku, gdy błąd nie utrudnia realnego zrozumienia wypowiedzi, choć oczywiście można coś takiego poprawić (z błędami utrudniającymi komunikację sprawa jest poważniejsza). Słyszałem takie bezcelowe tyrady w życiu tysiące razy (najczęściej zresztą w wykonaniu zakompleksionych nauczycieli czy wykładowców próbujących koniecznie wykazać swoją wyższość) i robię się już od tego chory, stąd mój pierwszy post.
A propos: na starym forum pisałem kiedyś, że w usosie UW jest informacja, że ileś tam nieobecności na takich a takich zajęciach skutkuje ich "nie zaliczeniem". I teraz zagwozdka: gdyby ktoś najpierw poobijał się z frekwencją, a potem odwołał się od decyzji o niezaliczeniu uzasadniając to brakiem wcześniejszej informacji o groźbie niezaliczenia, to czy by mu uznali? Mi nie starczyło odwagi, by to sprawdzić.
Cytat: Hapana Mtu w Czerwiec 14, 2013, 12:12:14Fifth july: nothing happens.
A nie mówi się
the fifth of July?
A reakcja na poziomie szybkości [tu wstaw coś śmiesznego].
Po ang.
t3h fifth of July a.
July t3h fifth z tego co się orientuję
CytatPo coś chyba uczymy się polskiego, nie? Mówmy sobie tak, jak chcemy, ale pewne zasady chyba obowiązują przy pisaniu oficjalnych wiadomości?
Ta' jakby preskryptywizm dawno nie przestał pełnić funkcji standaryzacji i usprawniania komunikacji i nie stał się li tylko narzędziem do przedłużania sobie penisa tudzież ekwiwalentem odchodów do obrzucania bliźnich, których chcielibyśmy zdominować :p
Poza tym, w Polsce z wyjątkiem kilku regionów ludzie nie zwykli separować zbytnio reguł, które miałyby obowiązywać w rejestrze formalnym od tych w codziennej mowie w rodzinnym gronie, nie mamy dyglosji we krwi. Na ogół jak ktoś uważa, że nieosobowe
pisze (nb. kiedyś zauważyłem je w scs-ie) względnie
włanczać jest
zuem, będzie też starał się go unikać w
casual speech.
Ale już niem. der fünfte Juli — am fünften Juli.
Wkurza mnie to, że nie ma w polskim (ani w wielu innych językach, np. angielskim) żadnej nie-wulgarnej, nie-naukowej nazwy na część ludzkiego ciała, gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę.
(aż przez ten wkurwopowód postanowiłem, że w moim rodzkim taka nazwa będzie, i tak powstało słowo zägnika – chociaż nie jestem pewien, czy też nie za bardzo naukowe :P)
Pośladki :)
Właśnie, pośladki. Pupa jest dziecinna, ale w niektórych kontekstach nadaje się do użytku, spełniając wymogi nienaukowości i niewulgarności. Dużo większy problem znajduje się z drugiej strony ciała.
No nie wiem, czy pośladki, dla mnie to jedynie liczba mnoga od pewnej części okolicy pośladkowej, i to tak jakby zamiast ,,ręka", używać słowa ,,palce".
No a, boże drogi, co tam jest więcej?
Cytat: Towarzysz Mauzer w Czerwiec 14, 2013, 22:42:36
No a, boże drogi, co tam jest więcej?
Coś pomiędzy pośladami?
Na odbyt to nawet i wulgarnego nie ma określenia, o ile mi wiadomo (chyba że gwara więzienna coś zna, brr), zostaje jéno medycyna. No ale kultura jest tak skonstruowana, że nie ma na nie specjalnego zapotrzebowania.
A i sam tyłek nie wydawał mi się nigdy wulgarnym.
Cytat: Vilén w Czerwiec 14, 2013, 22:36:21
(...) to tak jakby zamiast ,,ręka", używać słowa ,,palce".
Albo zamiast ,,ręka" używać słowa ,,ramię". Oh wait...
Cytat: tqr w Czerwiec 14, 2013, 23:45:45
Albo zamiast ,,ręka" używać słowa ,,ramię". Oh wait...
Hm? Akurat ramię nie jest częścią ręki.
Jaka przesuwka semantyczna u ciebie zaszła: ręka > dłoń, czy ramię > bark?
Pewnie mówi o oficjalnej definicji biologicznej, zupełnie niezgodnej z tradycją językową, za SJP PWN:
ręka
1. «część kończyny górnej od nadgarstka do końca palców»
ramię
1. «staw łączący łopatkę z barkiem wraz z otaczającym go mięśniem»
Jŏ sie pytōm, wto to rychtowŏł?
Cytat: Silmethúlë w Czerwiec 15, 2013, 12:57:24
Jŏ sie pytōm, wto to rychtowŏł?
Może ci, dla których przymiotnik od
Austria brzmi
austryjski?
BTW, serio w jakimś ze ślabikorzy [ipa][ftO][/ipa] jest zapisywane przez <w>, czy to parodia? W sumie nie zdziwiłbym się, gdyby to pierwsze...
CytatBTW, serio w jakimś ze ślabikorzy [ftɔ] jest zapisywane przez <w>, czy to parodia? W sumie nie zdziwiłbym się, gdyby to pierwsze...
Nie wiem, ale na internetach widziałem oba zapisy, chyba nawet częściej ,,wto".
Cytat: Silmethúlë w Czerwiec 15, 2013, 12:57:24
Pewnie mówi o oficjalnej definicji biologicznej, zupełnie niezgodnej z tradycją językową
Nope, mówię o całkowicie potocznej definicji ręki, którą jest to zakreślone:
(http://i.imgur.com/UMqs2op.png)
Ręce mi opadają. Całe.
Cytat: Silmethúlë w Czerwiec 15, 2013, 13:42:04
Ręce mi opadają. Całe.
Wybacz, dla mnie
ręka to było zawsze to, co oficjalnie nazywa się
dłonią, a
noga to to, co oficjalnie nazywa się
stopą...
O ile faktycznie oficjalnie noga to cała kończyna dolna, o tyle ręka to część od nadgarstka do palców (co dla mnie jest cholernie nieintuicyjne, bo ręka dla mnie i chyba większości Polaków to cała kończyna górna, analogicznie do nogi właśnie).
Natomiast research na Wikipedii sugeruje, że tak samo jak w polskim jest w oficjalnym czeskim i chorwackim. Serbska Wikipedia podaje już šakę. Najbardziej zrozumiała dla mnie jest wersja z Wikipedii rosyjskiej, gdzie kist' to omawiana część ruki. Ukraińska podaje kyst' i ruka jako określenia na tę samą część werchniej kinciwki.
Cytat: Vilén w Czerwiec 15, 2013, 13:37:20
Nope, mówię o całkowicie potocznej definicji ręki, którą jest to zakreślone:
<dłoń>
W mojej potocznej definicji ręka ma dwa znaczenia 1. cała kończyna górna 2. dłoń. Kiedy muszę odróżnić, to co zaznaczyłeś nazywam dłonią.
Cytatw oficjalnym czeskim i chorwackim. Serbska Wikipedia podaje już šakę.
O chorwackim najlepiej by wypowiedziała się Patka. Natomiast sytuacja, którą poznaję z serbskiego, jest taka, że są tam 3 opcje:
ruka~`ręka`,
šaka~`pięść` i
dlan~`dłoń`. Rzecz w tym, że ostatnie 2 odpowiedniości są niedokładne. Bo
držati u ruci / u ruku to, owszem, to samo, co nasze `trzymać w ręce / w ręku`, z nazwą "ręka" stosowaną do dłoni. Można też
držati u šaci, co niejako odpowiada naszemu `trzymać w dłoni`, choć jest nawet częstsze.
Nie można
*držati u dlanu i wydaje się, że
dlan jest jeszcze bardziej rozumiana jako powierzchnia wewnętrzna dłoni niż u nas. Można jak najbardziej
imati nešto kao na dlanu (`miec jak na dłoni`).
Tak czy owak, znaczenie
ruki jest we wschodniej sztokawszczyźnie takie jak u nas.
W moïm odczuciu ręka to cała kończyna górna, a dłoń to jej końcowa część od nadgarstka. Medyczna definicja to ewidentnie czyjaś wydumka na tle kompleksów wobec łaciny i języków zachodnioeuro... Coś jak remember to never split infinitives w angielskim, tylko że w leksyce.
CytatW moïm odczuciu ręka to cała kończyna górna
Ja bym rzekł:
ręka: 1) cała kończyna górna, 2) dłoń - w zależności od kontekstu (
trzymam to w ręku).
I podobnie:
ramię: 1) bark, 2) cała kończyna górna (
trzymał ją na ramionach).
Cudowna wieloznaczność żywej mowy!
Dla mnie ręka to cała kończyna górna lub którakolwiek z jej części (kiedy nie jest istotne rozróżnienie lub wiadomo, o co chodzi i nie trzeba wyjaśnień).
Np. jak mówię "boli mnie ręka", to wiadomo, że chodzi raczej o "ramię", a nie "dłoń" (bo dłoń raczej rzadko boli, ale jak już boli, to mówię że "boli mnie dłoń"), a jak mówię "złap mnie za rękę", to wiadomo, że chodzi o "dłoń", bo za nią zwykle się chwyta (a jak już chcę, żeby ktoś chwycił mnie za ramię, to mówię "złap mnie za ramię").
Tak więc, jest to coś w dużej mierze zależącego od kontekstu. Jest to nielogiczne, ale wydaje mi się, że takie jest użycie.
Rzeczywiście wyrazy na części ciała bardzo silnie wrośnięte są w związki frazeologiczne i ich znaczenie może różnić się od jednego do drugiego takiego związku. Bywa, że znaczenie jest w ogóle przesunięte w jednym z nich w stosunku do reszty albo że nieoczekiwanie nie można użyć danego wyrazu (np. poklepać po ramieniu, *poklepać po barku, *poklepać po łopatce). Swoją drogą, to zabawne jak niekoherentne, i niekiedy dziurawe, jest słownictwo opisujące ludzkie ciało. Będąc kosmitą pewnie oczekiwałbym, że polski będzie miał jakieś proste określenie rynienki podnosowej . :p (Może dawniej to każdy miał FAS).
Co do ręki, jej najbardziej ,,interaktywną" częścią jest dłoń, stąd w wielu związkach frazeologicznych o tą część chodzi. Ale już objąć ręką, pomachać ręką prędzej przywodzi na myśl całą kończynę.
Rynienka podnosowa, lol. Nawet nie wiedziałem, że to ma nazwę...
Jeszcze do anatomicznej listy życzeń, polski nie ma też odpowiednika ang. knuckle (wypukłość-staw tworzony przez kości śródręcza i/lub paliczki).
Chyba że kostki, mówi się tak czy mi się wydaje? Tak czy owak, straśnie wieloznaczne.
A co ze "złamaniem ręki"? Ciężko w tym wypadku upierać się przy dłoni, a chyba nie mówi się o "złamaniu ramienia", nawet w języku medycznym. (O ile tam w ogóle nie pojawia się "złamanie kończyny górnej" - tak jakby była tych kończyn taka mnogość, że nie ma sensu szukać dla nich wszystkich nazw)
Słownictwo opisujące ciało rzeczywiście bardzo ubogie, co właściwie dziwi, bo wydaje się to bardziej przydatne niż jakieś "niesubordynacje" czy "terminatory". Także to, że choć potrafimy rozróżniać setki twarzy, jakikolwiek opis osoby ogrnicza się zwykle do paru zdań nt. sylwetki, koloru włosów/oczu i, to już z trudem, kształtu twarzy.
Cytat: Noqa w Czerwiec 15, 2013, 22:49:24
A co ze "złamaniem ręki"? Ciężko w tym wypadku upierać się przy dłoni, a chyba nie mówi się o "złamaniu ramienia", nawet w języku medycznym. (O ile tam w ogóle nie pojawia się "złamanie kończyny górnej" - tak jakby była tych kończyn taka mnogość, że nie ma sensu szukać dla nich wszystkich nazw)
W eskulap-speaku pewnie by była na ogół podana konkretna kość.
Cytat
Słownictwo opisujące ciało rzeczywiście bardzo ubogie, co właściwie dziwi, bo wydaje się to bardziej przydatne niż jakieś "niesubordynacje" czy "terminatory". Także to, że choć potrafimy rozróżniać setki twarzy, jakikolwiek opis osoby ogrnicza się zwykle do paru zdań nt. sylwetki, koloru włosów/oczu i, to już z trudem, kształtu twarzy.
Mam wrażenie, że obecnie są jakieś uwarunkowania kulturowe ograniczające takie dokładne opisy fizjognomii różnych indywiduów, bo rzeczywiście nie spotykam się z ich próbami zbyt często. Nie jest to uznawane za nietakt czy cóś? W książkach sprzed stu lat rozwlekłe elukubracje nt. kształtu czyjejś szczęki to normalka.
Czy jednak te ubiegło-ubiegło-wieczne rozwody nt. kształtu nosa czy szczęki nie były li zabiegiem dekoracyjnym? Chyba zwykle jednak sprowadzały się do stworzenia rozwlekłego a poetyckiego opisu, niż ujęcia istoty twarzy.
Swoją drogą, zawsze mnie interesowało, jak się ma sprawa z rysownikami policyjnymi.
No z wiadomych względów trudno powiedzieć, jak to wyglądało w przedubiegłowiecznym faktycznym, codziennym języku mówionym. Tym niemniej wydaje mi się, że częstotliwość szczegółowych określeń takich jak np. perkaty/orli/rzymski nos zmalała.
Poza tym trzeba powiedzieć, że to co z tych mechanizmów poznawczych dociera do świadomości, to czubek góry lodowej, może z tego to wynikać. Z przetwarzaniem obrazu są różne ciekawe jaja, czytałem o przypadku kobiety, która (świadomie) nie widziała nic, ale była po iluś próbach w stanie złapać rzucony w jej stronę przedmiot. Wynika to z tego, że do struktur odpowiedzialnych za świadome postrzeganie dociera osobną drogą tylko mocno okrojona część informacji wizualnej, podczas gdy do struktur OUN odpowiedzialnych za motorykę wprowadzana jest o wiele dokładniejsza informacja. U babki uszkodzeniu uległ ten pierwszy szlak, ale nie drugi.
Wkurza mnie to, że w Warszawie pozostanie ulica Twojodupska (http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34862,14105475,Nazwa_ulicy_zostanie_z_bledem__Mieszkancy__Brawo_.html), ale już Barburkę musieli poprawić, bo ktoś sobie ubzdurał, że błąd ortograficzny.
Cytat: Vilén w Czerwiec 16, 2013, 11:03:19
Wkurza mnie to, że w Warszawie pozostanie ulica Twojodupska (http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34862,14105475,Nazwa_ulicy_zostanie_z_bledem__Mieszkancy__Brawo_.html), ale już Barburkę musieli poprawić, bo ktoś sobie ubzdurał, że błąd ortograficzny.
I to jak zwykle "na prośbę mieszkańców".
Kolejny raz potwierdza się oczywista prawda, że polaczky nie są narodem, z którym powinno się cokolwiek konsultować. Polaczkom trzeba wszystko narzucać. Dla ich dobra. "Demokracja" sprawia, że polaczky same siebie wyniszczają.
inb4 Henryk Pruthenia lubi to
Cytat: Gubiert w Czerwiec 15, 2013, 22:05:41
Jeszcze do anatomicznej listy życzeń, polski nie ma też odpowiednika ang. knuckle (wypukłość-staw tworzony przez kości śródręcza i/lub paliczki).
Chyba że kostki, mówi się tak czy mi się wydaje? Tak czy owak, straśnie wieloznaczne.
Kostki/knykcie. Są.
Cytat: Silmethúlë w pierwszym poście w Sierpień 20, 2011, 13:34:19
Otóż, jak już kiedyś na starym forum pisałem, wkurwia mnie używanie apostrofu tam, gdzie nie ma takiej potrzeby i robi się ohydne potworki.
Ot, np. takie FontStruct'ie (miast FontStruccie albo FontStrukcie - żeby tego cc nie pisać), albo Paint'ie/Paint'cie (to drugie to już w ogóle przesada), przecież można po ludzku napisać Paincie.
A za to nie stawia się apostrofów tam gdzie potrzeba (
Kierkegaard'a!!!).
(No, chyba że jak w nazwach francuskich ([ipa][fukO] - [vaxadwO fukOlta][/ipa]), uznać liaisonową wymowę z [d].)
Nie mów, że odmieniasz Kierkegaard /kirkega/, Kierkegaard'a /kirkega.a/.
Cytat: spitygniew w Czerwiec 17, 2013, 19:05:37A za to nie stawia się apostrofów tam gdzie potrzeba (Kierkegaard'a!!!).
Właśnie tutaj jest on równie niepotrzebny. W takich przypadkach chyba normatywny jest system "francuzki", zresztą jest on najbardziej intuicyjny.
A i tak w tym kraju chyba tylko jakiś skrajny szwedofil wymówi to "jak trzeba".
Cytat: spitygniew w Czerwiec 17, 2013, 19:05:37No, chyba że jak w nazwach francuskich ([ipa][fukO] - [vaxadwO fukOlta][/ipa]
Akurat zdaje się, w francuskich nazwach jest jeszcze gorzej – u mnie w szkołach zawsze czytali
wahadło Foucaulta jako [ipa][vaxadwO fukO][/ipa] – tak, z niemym całym
lta.
Ja mówię [fukɔta] (na pewno nie [fukɔlta]) jak i np. [brasɛ̃sa] (Brassensa). Ale już np. Renaulta w mowie raczej nie odmieniam (co innego w piśmie).
Cytat: Vilén w Czerwiec 17, 2013, 20:56:37
Cytat: spitygniew w Czerwiec 17, 2013, 19:05:37No, chyba że jak w nazwach francuskich ([ipa][fukO] - [vaxadwO fukOlta][/ipa]
Akurat zdaje się, w francuskich nazwach jest jeszcze gorzej – u mnie w szkołach zawsze czytali wahadło Foucaulta jako [ipa][vaxadwO fukO][/ipa] – tak, z niemym całym lta.
Widać, że każdy kontakt z francuskim rodzi owe zwyrodniałe tendencje ku wyłącznie ,,napapiórnej" morfologii. Strach pomyśleć, co by było, gdyby jego dominacja potrwała z wiek dłużej.
Hmm... A może wahadło Jeana Foucalt? Wtedy nieodmienność nazwiska nie rzuca się tak w uczooszy... Chociaż ogółem sprawa jest ciężka. RJP mówi coś na ten temat (mimo że dla Was autorytetem to ona nie jest :P)?
Nie chce mi się grzebać po stronach PWN-u, żeby znaleźć źródła, ale tak mi się kojarzy, że RJP kazała nie odmieniać w mowie, a w piśmie odmieniać tak, jakby się kończyły spółgłoską. Czyli norma z dupy.
Nie no, dość logiczne to jest.
Nieme -lta. Takich dziwów nie spotyka się nawet we francuskim.
Wie-elce logiczne...
Na polonistyce wykładowcy zwykle mówią /fuko/~/fukota/. Wydaje mi się to i miarodajnym użyciem, i rozsądnym wyjściem.
Cytat: Feles muribus w Czerwiec 19, 2013, 20:01:45
Nieme -lta. Takich dziwów nie spotyka się nawet we francuskim.
Wie-elce logiczne...
Mi tam po prostu wygodniej jest w niektórych przypadkach odmieniać francuskie nazwiska/nazwy własne w piśmie, a w mowie nie. Tu już nie o logiczność się rozchodzi, a wygodę, intuicyjność.
Że "skutkuje" = "powoduje".
Wkurwiają mnie "nowe egzonimy", takie jak np. "Hiuma" i "Sarema" (podczas gdy te wyspy od zawsze po polsku nazywały się Dago i Ozylja - i tak powinny być u nas nazywane, nazwy "Hiiumaa" i "Saaremaa" zostawmy autochtonom) albo "Jełgawa" dla Mitawy (wcześniej myślałem, że zaszła tu jakaś zmiana w nazwie miejscowości - ale nie, nazwa "Jelgava" okazuje się, że istnieje w języku łotewskim od dawna obocznie z Mitawą, no chyba że jest to tylko halucynacja z niedożywienia).
Oczywiście na czele tego wszystkiego jest "Mianma(r)". To już kompletna abominacja.
Ja jestem największym fanem "Ćennaju".
Nie ogarniam tej pisowni. Czemu u diaska nie "Ciennaj"?
Cytat: Widsið w Czerwiec 21, 2013, 19:10:20
Ja jestem największym fanem "Ćennaju".
O tak! I Ćottogramu (https://pl.wikipedia.org/wiki/%C4%86ottogram)!
Z dzisiejszej lekcyji polskiego:
CytatMyszy, zmykaj do dziury natychmiast!
WTF?! Myszy? A później liczba pojedyńcza? I może to jeszcze wołacz jest?! (idąc za nauczycielką i jej gazetą...)
Cytat: Dynozaur w Czerwiec 21, 2013, 22:10:55
O tak! I Ćottogramu (https://pl.wikipedia.org/wiki/%C4%86ottogram)!
Ech, jak tak dalej pójdzie, to za 5 lat doczekamy się i Bejdźingu...
Mi się tam podoba opieranie nazw geograficznych o ich oryginalne brzmienie. Ale nie rozumiem tej dziwacznej pisowni [ʨ], [ʥ], [ɕ], [ʑ] niezgodnej z przyjętymi zasadami ortograficznymi.
Cytat: Jątrzeniot w Czerwiec 22, 2013, 00:38:49
(...) nie rozumiem tej dziwacznej pisowni [ʨ], [ʥ], [ɕ], [ʑ] niezgodnej z przyjętymi zasadami ortograficznymi.
Mnie to wkurza ;/ Ja bym pisał "ciottogram", a jak ci = /c/+/i/ a nie /ć/+/i/, to wtedy: c-i, albo c'i, czy coś... Ludzie czasami nie widzą takich prostych rozwiązań. Już szczerze to chyba wolałbym nawet cziottogram niż ćottogram ;/ Ja takie rzeczy wymawiam /ć/ + zwarcie krtaniowe + /ottogram/ </bunt mode off>
Cytat: Jątrzeniot w Czerwiec 22, 2013, 00:38:49
Mi się tam podoba opieranie nazw geograficznych o ich oryginalne brzmienie. Ale nie rozumiem tej dziwacznej pisowni [ʨ], [ʥ], [ɕ], [ʑ] niezgodnej z przyjętymi zasadami ortograficznymi.
Bo polakh jak zobaczy obcą nazwę, to przeczyta ją z przyzwyczajenia 'po obcemu'. A jak widzisz 'ć', to po obcemu nie przeczytasz, chociaż... magiczniejsze rzeczy słyszałem...
Cytat: Pluur w Czerwiec 21, 2013, 22:19:27
WTF?! Myszy? A później liczba pojedyńcza? I może to jeszcze wołacz jest?! (idąc za nauczycielką i jej gazetą...)
Tak, to wołacz liczby pojedynczej.
Cytat: Widsið w Czerwiec 22, 2013, 02:23:07
Cytat: Pluur w Czerwiec 21, 2013, 22:19:27
WTF?! Myszy? A później liczba pojedyńcza? I może to jeszcze wołacz jest?! (idąc za nauczycielką i jej gazetą...)
Tak, to wołacz liczby pojedynczej.
KLIK (http://www.koalar.com/literaki/sjp_formy_potencjalne.html#wolacz)
O_O
Że co? Z wołacza zakończonego ani na y, ani na i słyszałem tylko i wyłącznie wyraz (droga) młodzieży... Nie wiem czy tak jest w całej Polsce, czy jeno na Śląsku.
Ale mimo wszystko jest to ciekawe uczucie znaleźć (nie że ja to odkryłem, tylko że się o tym dowiedziałem) odmianę wołaczową w swoim języku :D
Nie słyszałeś nigdy O, Radości, iskro bogów, kwiecie elizejskich pól...? -i (-y) jest standardową końcówką wołacza żeńskich zakończonych spółgłoską miękką.
"Oda do Radości" ze słowami, fuuuuuuuj!
Ten utwór NIE MA słów.
W sensie Schiller nigdy tego nie napisał?
Zresztą Beethoven sam jej słowa umieścił w swojej symfonii.
Ten uniohejt cię kompromituje.
Nie zmienia to faktu, że poemat ten ssie pałę (może ssałby mniej, albo w ogóle, gdyby nie ideologja dopisana doń przez ÓE). Beethovena mogę jeszcze znieść.
Wkurzają mnie tacy klasyczni preskryptywiści zapatrzeni w RJP, którzy prowadzą dialogi pokroju:
– Tak się nie mówi, to błąd.
– Dlaczego?
– Bo to jest niepoprawne.
– Dlaczego jest niepoprawne?
– Bo w słowniku jest napisane, że jest niepoprawne, więc jest błędem.
Chciałbym, żeby RJP kiedyś uchwaliła jakiś totalny kretynizm (np., że wielokrotna negacja aka zgodność negacji™ jest niepoprawna lub coś w tym stylu), ciekawe jak szybko, i czy równie bezrefleksyjnie by się nawrócili na nową jedyną słuszną drogę.
Wkurza mnie, że w jednej liście najczęściej występujących w polskich tekstach rzeczowników (na podstawie iluśtam gazet) którą widziałem, na czele znajdował się pan, które to słowo w większości użyć wcale nie jest rzeczownikiem, a zaimkiem. No ale panowie od kołtuna prędzej strzelą sobie w łeb niż przyznają, ze w polskim jest zaimek pan.
To, że na określenie pomiotu ciąż mnogich większych niż dwojaka, są tylko deminutywne określenia typu "trojaczki", "czworaczki", które brzmią kretyńsko zastosowane do dorosłych.
Wielu to hejtuje, ale mnie dopiero ostatnio zaczęło drażnić: nadużywanie "słów/zwotów-myślników" typu "generalnie", "w sensie". Pewna moja znajoma dosłownie każdą myśl zaczyna od "generalnie". Na dłuższą metę nie do wytrzymania.
Cytat: Jątrzeniot w Sierpień 12, 2013, 19:25:06
Wielu to hejtuje, ale mnie dopiero ostatnio zaczęło drażnić: nadużywanie "słów/zwotów-myślników" typu "generalnie", "w sensie". Pewna moja znajoma dosłownie każdą myśl zaczyna od "generalnie". Na dłuższą metę nie do wytrzymania.
No ale generalnie to przesadzasz, nie?
( :P :P :P )
Cytat: Feles muribus w Sierpień 12, 2013, 20:09:36
Cytat: Jątrzeniot w Sierpień 12, 2013, 19:25:06
Wielu to hejtuje, ale mnie dopiero ostatnio zaczęło drażnić: nadużywanie "słów/zwotów-myślników" typu "generalnie", "w sensie". Pewna moja znajoma dosłownie każdą myśl zaczyna od "generalnie". Na dłuższą metę nie do wytrzymania.
No ale generalnie to przesadzasz, nie?
W sensie, że co?
Swoją drogą to denerwuje mnie, gdy ktoś nadużywa "że tak powiem". Że tak powiem, no nienawidzę.
To, że w polszczyźnie mówionej zarówno że... iż... jak i że... że... zdają się brzmieć niewłaściwie.
Powyższe w połączeniu z brakiem porządnego gerundiva w polszczyźnie, który mógłby te sytuacje rozwiązywać.
Cytat: Aureliusz Chmielewski w Sierpień 12, 2013, 20:34:12
Cytat: Feles muribus w Sierpień 12, 2013, 20:09:36
Cytat: Jątrzeniot w Sierpień 12, 2013, 19:25:06
Wielu to hejtuje, ale mnie dopiero ostatnio zaczęło drażnić: nadużywanie "słów/zwotów-myślników" typu "generalnie", "w sensie". Pewna moja znajoma dosłownie każdą myśl zaczyna od "generalnie". Na dłuższą metę nie do wytrzymania.
No ale generalnie to przesadzasz, nie?
W sensie, że co?
Swoją drogą to denerwuje mnie, gdy ktoś nadużywa "że tak powiem". Że tak powiem, no nienawidzę.
Też tak mam, dopisuję do tego jeszcze "no i w ogóle".
Sztuczne udziwnianie nazw języka oficjalnego - bo wbrew pozorom, epoka "zwisów męskich" wcale się nie skończyła, skoro wciąż tak normalne słowo jak "traktor" jest widać zbyt potoczne, i trzeba zamiast tego użyć ciągnik rolniczy, w KZK GOP-ie płaci się mandatów, a opłaty dodatkowe za jazdę bezważnego biletu, a nawet winda nie może być windą, tylko dźwigiem osobowym.
Cytat: spitygniew w Sierpień 14, 2013, 18:05:38
Sztuczne udziwnianie nazw języka oficjalnego - bo wbrew pozorom, epoka "zwisów męskich" wcale się nie skończyła, skoro wciąż tak normalne słowo jak "traktor" jest widać zbyt potoczne, i trzeba zamiast tego użyć ciągnik rolniczy, w KZK GOP-ie płaci się mandatów, a opłaty dodatkowe za jazdę bezważnego biletu, a nawet winda nie może być windą, tylko dźwigiem osobowym.
Dużo jest takiej dyglosji w przypadku wytworów techniki: kaloryfer-grzejnik, lodówka-chłodziarka, piec-kocioł CO.
[...........]
"Zjawiskowy" - co to do cholery ma znaczyć???
Wkurza mnie to, jak ktoś skraca nazwę ,,Zintegrowany System Zarządzania Ruchem" na ZSRR. A jednocześnie strasznie śmieszy. Dysleksja się szerzy w narodzie, panie.
E no, może to po prostu pospolity rotacyzm (http://en.wikipedia.org/wiki/Rhotacism)? :P
może chodzi o ZS(za)RR
W czym "zjawiskowy" gorszy od "cudownego"?
Cytat: Gubiert w Sierpień 14, 2013, 20:42:43
Cytat: spitygniew link=topic=41.msg45587#msg45
587 date=1376496338
Sztuczne udziwnianie nazw języka oficjalnego - bo wbrew pozorom, epoka "zwisów męskich" wcale się nie skończyła, skoro wciąż tak normalne słowo jak "traktor" jest widać zbyt potoczne, i trzeba zamiast tego użyć ciągnik rolniczy, w KZK GOP-ie płaci się mandatów, a opłaty dodatkowe za jazdę bezważnego biletu, a nawet winda nie może być windą, tylko dźwigiem osobowym.
Dużo jest takiej dyglosji w przypadku wytworów techniki: kaloryfer-grzejnik, lodówka-chłodziarka, piec-kocioł CO.
I jeszcze oczywiście:
Teksańska masakra pilarką łańcuchową.Cytat: Żabojad"Zjawiskowy" - co to do cholery ma znaczyć???
Ot, przesuwka semantyczna, co w tym złego?
Por.
fenomenalny.
Aspulistyczna polonizacja nazwy ukraińskiej waluty jako ,,hrywna" (ani to hrywnia, ani to grzywna).
Też mnie to trochę irytuje, choć to chyba nie tyle polski aspulizm, co po prostu białorutenizm, od ichniego hryŭna (http://be.wikipedia.org/wiki/%D0%93%D1%80%D1%8B%D1%9E%D0%BD%D0%B0). Wciąż, ja zazwyczaj mówię grzywna bądź hryŭnia.
Wkurza mnie język kolędy Oj maluśki takie mazurzenie, a potem jego brak, o co kaman?
Cytat: Pluur w Wrzesień 07, 2013, 19:20:34
Wkurza mnie język kolędy Oj maluśki takie mazurzenie, a potem jego brak, o co kaman?
Hm? Ja tu nie widzę (http://teksty.org/koledy,oj-maluski-maluski,tekst-piosenki) nic niemazurzącego, być możeś miał jakąś felerną wersyję, albo co.
Wkurwia mnie gdy widzę jak w poważnych tekstach, próbując naśladować młodzieżowy slang, nagminnie pisze się, że coś jest "cool", podczas gdy to słowo było slangową efemerydą nieużywaną już od dobrych dziesięciu lat, i brzmi obecnie równie śmiesznie jak, nie przymierzając, "klawo" albo "w dechę".
Że polski i jego pisownia są jakieś ubogie jeśli chodzi o nazywanie i zapis dźwięków ,,paralingwistycznych", np. ,,blowing a raspberry" (drżąca dolnowargowo-językowa) czy [|] (dla którego zaproponowałem w swej alt-ortografii <ʇ>).
CytatWkurwia mnie gdy widzę jak w poważnych tekstach, próbując naśladować młodzieżowy slang, nagminnie pisze się, że coś jest "cool", podczas gdy to słowo było slangową efemerydą nieużywaną już od dobrych dziesięciu lat, i brzmi obecnie równie śmiesznie jak, nie przymierzając, "klawo" albo "w dechę".
Teraz się czegoś używa oprócz
zajebiście? Pamiętam, że niedawno lekko zszokował mię
swag.
Super, fajne, niezłe, świetne.
Trochę pewnie wyjebane/odjebane, ja sam używam czad, zdając sobie sprawę, że to trochę sztuczne. Wypasione w pewnych kontekstach (choć tego używają i moi rodzice).
Większość tzn. ekspertów od języka polskiego przecenia różne marginalne formy, które używa może ktoś od czasu do czasu, ale dla 95% młodzieży brzmią bardzo cheesy.
Nikt z was nie przebije brawo girl mojej kuzynki, które czytałem, jak mieliśmy po 12-14 lat i nudziliśmy się u babci... Nie czytajcie tego nigdy... Naprawdę... Nawet jak nie będziecie mieli internetu, tak jak ja u babci.
Pierwszy raz spotkałem się z tak dziwnym ,,slængowym słownictwem, które ponoć istnieje". Jednym z najważniejszych dziwactw było używanie ,,boj" zamiast chłopak. Sëu sczreyndż.
Boja słyszałem w normalnym użyciu, także w wariancie zdrobniałym bojek, ale w poziomie ponadgimnazjalnym już tylko w bardzo prześmiewczym kontekście ;p
Cytat: WikipediaW języku polskim funkcje trybu łączącego są podzielone między tryb przypuszczający oraz tryb rozkazujący. Istnieje jednakże w języku polskim odpowiednik trybu łączącego. Tworzy się go poprzez dodanie za partykułą "oby", "żeby", "gdyby" formy dawnego imiesłowu przeszłego, np.Oby on to zrobił.
Ergo, kryterium uznania czegoś za osobny tryb, a nie nienazwaną i nieistotną konstukcję składniową, jest w polszczyźnie rozdzielność pisowni...
#hejt #WTF #lingwistyczne #plica #polonica
To chyba tak jak w każdym języku poza rumuńskim?
(Rozszerzając analogicznie...)
Czyli mówisz, że w niemieckim czas przeszły mają tylko dwa czasowniki?
Nie znam ichniej nomenklatury, ale słyszałem za to, jak ktoś kiedyś wątpił, czy francuskie passe composé jest czasem, czy "peryfrazą czasową", jakakolwiek miałaby być między nimi różnica, więc mnie to nie zdziwi. Językoznawstwo, szczególnie niehistoryczne, generalnie wydaje mi się być dziedziną o tendencji do zbytecznego samokomplikowania.
Z tego, co się orientuję, passé composé czasem gramatycznym jest. W przeciwieństwie do takiego passé recent.
[...........]
Wszystkie, tak długo jak ktoś mówi poprawnie i wyraźnie; gorzej z rozróżnieniem osób gramatycznych i trybów.
Angielskie (a właściwie angielsko-polsko-makaroniczne) zapowiedzi na centralnym: De Koleje Mazowieckie trejn from Warszawa Lotnisko Szopena tu Modlin, diparts from trak sewen pletform łan. Dobrze że nie De Koleje Mazowieckie pociąg from Warszawa Lotnisko Szopena tu Modlin, diparts from tor siedem peron jeden...
Ale to całkiem sensowne, bo spółka przewozowa - chwała bogu - nazywa się Koleje Mazowieckie, a nie Masovian Railways (choć pewnie w tymkraju by było Mazowsze Railways, bo tradycyjne egzonimy uwłaczają strasznie), a przystanek kolejowy Warszawa Lotnisko Szopena, a nie jak w Krakowie - raczej durnie - Krakow Airport. Więc informacja pomaga się zorientować. Tyle, co by dodać, że Warszawa Lotnisko Szopena to w istocie również "airport".
Inna sprawa, że powinni zapowiadać też po rosyjsku.
Wkurwia mnie ojkonim. Powinien być ekonim.
Tak to jest jak się nie uczy greki w szkołach...
Ale przecież dobrze jest, w antycznej grece tam było /oi/. We współczesnej słowo nie przeżyło.
Ale chodzi o sposób zapożyczania. Przedrostkiem od "domu" jest eko- (jak w eko-logji = Οικολογία), nie ma czegoś takiego jak "ojko-" (a raczej - nie powinno być), tak jak nie ma "pajdofilji" czy "hajmoroidów". Gdyby nieuki znali grekę, to by się kapnęli i nie tworzyli niepotrzebnych bytów.
Zapożyczenia nie zawsze muszą być fonetyczne. Chodzi też o tradycję i konsekwencję - polskim przedrostkiem od "οικος" jest od dawna eko-, a więc należałoby się tego konsekwentnie trzymać. A tak - mamy dwa niepotrzebne przedrostki zamiast jednego, bo jakiś nieuk z tytułem profesora nie kapnął się, że w zapożyczeniach oi > oe > e.
Nieuctwo i już - jak się chce tworzyć neologizmy pochodzące z greki - trzeba mieć o niej jakieś minimalne pojęcie (a tutaj wystarczyłoby chociaż zwykłe obeznanie w istniejących już od dawna międzynarodowych prefiksach i sufiksach - ale nawet i to było dla owych wykształciuchów zbyt wiele, jak się okazuje).
Nawet nie plułbym się tak o to, gdyby chodziło o jakiś grecki rdzeń, który nigdy wcześniej nie był zapożyczany, a więc nie ma ustalonej w języku zapożyczonej formy. Ale tutaj mamy do czynienia z rdzeniem absolutnie znanym i do dziś produktywnym jako przedrostek. I brzmi on eko-, nie **ojko-.
Tak więc, tak jak obecnie ruguje się równie mylną "mikologję" na rzecz poprawniejszej "mykologji", tak samo i środowisko lingwistyczne powinno zadbać o to, by "ojkonim" ustąpił na rzecz poprawnego "ekonimu".
Środowisko póki co zadbało, żeby Madras nazwać "Ćennaj". Nie liczyłbym na nie ;p
Cytat: Widsið w Październik 12, 2013, 11:42:48
Środowisko póki co zadbało, żeby Madras nazwać "Ćennaj". Nie liczyłbym na nie ;p
Masz rację... niestety.
CytatAle chodzi o sposób zapożyczania. Przedrostkiem od "domu" jest eko- (jak w eko-logji = Οικολογία), nie ma czegoś takiego jak "ojko-" (a raczej - nie powinno być), tak jak nie ma "pajdofilji" czy "hajmoroidów".
Póki co mamy już
pajdokrację,
ejkozan...
Cytat: Feles muribus w Październik 12, 2013, 12:40:46Póki co mamy już pajdokrację, ejkozan...
Pajdokracja? WTF. Idjotyzm... i to nie zdziwiłbym się, jeśli tutaj byłaby to świadoma politpoprawna zmiana (złe skojarzenia z pedo-), co oczywiście niczego nie usprawiedliwia.
"Ejkozan" można zrzucić na karb tego, że przedrostek ikoza- jest praktycznie nieużywany, ale tu również powinien być ikozan (zwłaszcza, że jankesi są tu mądrzejsi - mają icosane. Dlaczego mamy być głupsi od jankesów? W ogóle odnosze wrażenie, że polska nomenklatura chemiczna jest wyjątkowo durna).
Cytat: Dynozaur w Październik 12, 2013, 13:41:53polska nomenklatura chemiczna jest wyjątkowo durna
1,1,3,5-poloniochemonomenklat-4-ura, nie ,,polska nomenklatura chemiczna".
Cytat: Dynozaur w Październik 12, 2013, 08:29:53
Tak więc, tak jak obecnie ruguje się równie mylną "mikologję" na rzecz poprawniejszej "mykologji"
Chyba odwrotnie? Bo mamy np.
mikoryza, a nie
mykoryza.
Irytują mnie określenia filologia germańska, germanistyka i filologia romańska, romanistyka o znaczeniu zawężonym do jednego tylko języka. Co złego jest w filologii niemieckiej czy filologii francuskiej? To tak jakby stwierdzić, że slawistyka, filologia słowiańska będzie zajmować się wyłącznie rosyjskim o.O
Mnie wkurza korporacyjna nowomowa: estymacja, sfokusowanie na target, czardżowanie itp. Jednym słowem bełkot.
Żargon jak każdy inny. Posłuchałbyś programistów i ich wizji języka polskiego, to samo.
Co nie zmienia faktu, że ten żargon mnie wkurza. Tzn. żargon korpoludków a nie programistów.
O ile korpobełkot też mnie wkurza, o tyle estymacja to od dawna przyjęte słowo na szacowanie w matematyce, automatyce, informatyce i na mnie nie robi wrazenia – słyszę (i, o zgrozo, używam) go na co dzień na uczelni.
I to jest klasyczny przykład słowa w polszczyźnie zbędnego :)
[...........]
Cytat: Ghoster w Październik 15, 2013, 22:48:52
Co to jest "słowo zbędne"?
To jest słowo, które można zastąpić innymi słowami bez ryzyka nieporozumień w komunikacji. Słowo, które nic nowego nie wnosi.
Jak wiele innych. "Wielki" zbędne - mamy "duży". "Kartofel" - zbędne. "Śliczne" - zbędne. "Zaduma" - zbędne, jest "refleksja". I tak dalej.
Nie rozumiem, czemu akurat zaciąganie słów z angielszczyzny miałoby być takie straszne. Rozumiem jeszcze, jeśli chodzi o takie rzeczy, jak "osoba Głucha", gdzie ideologia przewyższa wygodę i zwykłe poczucie języka. "Fokusowanie na target" mnie nie wkurza.
"Wielki" to nie jest dokładnie to samo, co "duży". A "kartofel" faktycznie jest zbędny, dlatego funkcjonuje tylko w gwarach.
Cytat: Noqa w Październik 15, 2013, 23:22:50
Nie rozumiem, czemu akurat zaciąganie słów z angielszczyzny miałoby być takie straszne.
Uściślijmy - w moim odczuciu tak samo straszne jak z łaciny. W tym sensie fokusowanie i czardżowanie jest tak samo do dupy, jak estymacja i np. koincydencja.
[...........]
Destynacja i - uwaga, uwaga, dziś zauważone - progresja. No bezwzględnie nieobchodne.
Cytat: Ghoster w Październik 15, 2013, 23:56:15
CytatTo jest słowo, które można zastąpić innymi słowami bez ryzyka nieporozumień w komunikacji. Słowo, które nic nowego nie wnosi.
Właśnie uszczupliłeś polski słownik o jakąś połowę słów jak nie lepiej.
Z punktu widzenia jakości komunikacji międzyludzkiej takie uszczuplenie zrobiłoby językowi na dobre.
Bo na razie wszystko zmierza w tym kierunku, aby za ileś lat wytworzył się u nas podział taki jak w dawnej Turcji - język turecki (zrozumiały dla zwykłych ludzi) vs język osmański (zrozumiały jedynie dla tzw. elity, pełen niezrozumiałych dla zwykłego człowieka słów i konstrukcji, które nic nie wnoszą, a jedynie zaburzają komunikację).
Ja mam takie podejście, że język powinien ludzi łączyć, a nie być źródłem podziałów. Na razie dochodzi zbyt często do żenujących sytuacji, kiedy to Pan Urzędnik lub Pan Menedżer mówi napuszonym i sztucznym językiem (Pan Urzędnik językiem pełnym latynizmów i zawiłych konstrukcji, Pan Menedżer dorzuca do tego anglicyzmy), a petent lub korpowyrobnik na śmieciówce pokornie kiwa głową, ale w sumie średnio to wszystko rozumie i ma poczucie obcości. Język dzieli.
A powinien łączyć.
Cytat: Ghoster w Październik 15, 2013, 22:48:52
Co to jest "słowo zbędne"?
Wszystkie poza pięcioma setkami najczęstszych. Polski powinien być oligosyntetyczny.
Cytatoligosyntetyczny
*zniewielusłówwkupęskładający.
Dbaj o zrozumiałość języka.
Cytat"Wielki" to nie jest dokładnie to samo, co "duży". A "kartofel" faktycznie jest zbędny, dlatego funkcjonuje tylko w gwarach.
"Zaduma" to też nie dokładnie to samo co "refleksja". Słowa mają więcej niż tylko określać desygnat. Mają swoje konotacje, stosunek mówiącego, służą stylistyce, rytmowi wypowiedzi.
A "kartofel" bynajmniej nie jest ograniczony do gwar.
Co do "taki język dzieli" - mi się akurat bardzo podoba, że język nie ma ścisłego standardu (w każdym razie nie faktycznie) i pozwala na tworzenie własnego idiolektu, żonglowanie stylami, nadawanie indywidualności.
Twoje założenie jest teoretycznie może i słuszne, ale obawiam się, że w żargonie urzędniczym lub korposlangu jest tyle indywidualności, co w płycie chodnikowej. W rzeczywistości jest to królestwo schematyczności, tyle że schematyczności napuszonej.
Przed chwileczką przeszkadzało ci nie to, ale że różni ludzie/różne grupy mówią innymi lektami i że anglicyzmy oraz żargonowe wyrazy są zbędne. Ale chyba nie podobałoby ci się gdyby to "cel" wywalić na rzecz "targetu", a "skeszować się" miałoby zastąpić "spłukać się".
Nie mam nic przeciwko językowym gustom, ale na litość, nie dorabiajmy do tego sztucznej ideologii.
Ależ owszem, anglicyzmy są zbędne. Nie wszystkie, ale te, które nie wnoszą nic nowego, np. "sfokusowanie". Mamy przecież rodzime "skupienie się", jest pochodząca z łaciny "koncentracja", wreszcie jest "skoncentrowanie się" jako hybryda dwóch poprzednich. Co nowego wnosi takie "sfokusowanie"?
Jasne, można uznać, że język powinien być możliwie bogaty. W imię powyższego można jeszcze wprowadzić do polszczyzny chińskie słowo oznaczające skupienie się, można wprowadzić słowo arabskie i słowo z języka fulbe czy innego yoruba, można potem dowodzić, że chińska koncepcja koncentracji bazująca na filozofii Konfucjiusza jest diametralnie inna, niż koncepcja europejska i murzyńska, a arabska koncepcja koncentracji osadzona w kulturze islamu jest już totalnie odmienna i dlatego potrzeba różnych słów na oddanie tych wszystkich niuansów, ale... po co??? Czy owo bogactwo języka ma być celem samym w sobie?
No chyba, że uznamy, że skoncentrowanie się na czymś przeciętego Kowalskiego jest zupełnie czym innym, niż skoncentrowanie się korpoludka i dowiedziemy tego w sposób naukowy, wtedy posypię głowę popiołem i przyznam głośno, że "sfokusowanie" wzbogaciło język ojczysty o nową jakość.
Te słowa nie wchodzą do języka za pomocą czyjegoś dekretu, po prostu pojawiają się w języku, bo ktoś ich używa; a skoro ktoś ich używa, najwidoczniej okazały się potrzebne. Osobiście uważam, że to, czy ktoś się, kontynuując przykład, skupia, koncentruje czy fokusuje często mówi więcej o kimś, niż najlepsza autoprezentacja. Nie jest to może jeszcze poziom języka angielskiego, gdzie każda warstwa społeczna ma w zasadzie swój własny socjolekt, ale nie jest to też już spłaszczenie typu norweskiego, gdzie ideologia likestillingu niejako wyznacza pewne ramy słownictwa do wolnego dysponowania.
Tutaj się zgodzę - dobór słów pozwala ocenić i niejako zaszufladkować rozmówcę.
O co chodzi z tą ideologią "likestillingu"? Internet wypluwa mi tylko, że "likestilling" to "równość", ale jak to się ma do języka, to nie wiem, a chętnie się dowiem, zwłaszcza, że sam język norweski mnie fascynuje z różnych względów (np. opozycja nynorsk vs bokmal).
To znaczy dosłownie "wyrównanie". Wedle tego założenia, wszyscy mają mówić tak samo prosto. Pojawiają się poradniki typu "jak uprościć swój język", "jakich słów unikać" itp. Synonimia jest w zasadzie dopuszczalna wyłącznie w ekspresji literackiej. Ostatnio wykładowczyni na lokalnym uniwersytecie skreśliła mi erindring "wspomnienie" i kazała zastąpić minne "id." z adnotacją "zbyt skomplikowane, unikaj".
Przy całym owym likestillingu, nikt nie przejmuje się za bardzo ani jednym, ani drugim językiem pisanym pod kątem gramatycznym, dlatego zarówno bokmål, jak i nynorsk to pod tym względem jeden wielki burdel i czasami trzeba się bardziej wczytać, żeby zauważyć różnicę między nimi. Opozycja między tymi dwoma wariantami jako taka jest natomiast elementem historii: oba warianty są równouprawnione i wzajemnie zrozumiałe, nawet jeśli starsze pokolenia uważają tzw. riksmål (bokmål najbliższy swoim pierwotnym założeniom) za najbardziej elitarną pisaną wersję języka norweskiego, nawet jeśli ma ona jednocześnie najmniejsze oparcie w wymowie.
[...........]
Jesteś pewien, że to wyłącznie cecha kobieca? Jesli tak, to kolejne, obok sjakania, zjawisko obalające rzekomy niewieści konserwatyzm fonetyczny.
[...........]
Cytat"Sʲakanie" mogłem usłyszeć w ostatnie wakacje (ba, zdołałem wydedukować, iż takie osoby, starając się powiedzieć angielskie "sh", mówią właściwe, polskie "ś"
Z tym siakaniem, to potwierdzam. Słyszałem też jakąś Holenderkę śpiewającą po francusku, ale nie pamiętam przydomku artystycznego, która francuskie ch wymawiała bardziej jak ś niż jak sz. W Belgii częściej się słyszy twardą wymowę i np. meisje brzmi jak mejszə. E w meisje oczywiście z lekkim jaw-dropem. Nie wiem jak to ująć po polsku, chodzi o to, że mocniej się opuszcza szczękę w dół wymawiając to ei/ij, ale bez rozciągania ust na boki*, czyli nie jak [æi] i [ai] w Holandii. Ja raczej podłapuję flamandzki akcent, po pierwsze z zamiłowania, po drugie – moim zdaniem jest łatwiejszy, no może poza miękkim g/ch.
* – tak wiem, mało profesjonalne określenie, ale jak ktoś chce posłuchać flamandzkiego ij/ei i g/ch polecam wpisać w YT ,,het Journaal" to taki program typu wiadomości czy fakty, ale flamandzki i wrzucają go też na neta.
EDIT: Jeszcze jedno pytanie à propos tego stiekem... :-)
Czy to prawda, że Holendrzy wymawiający z jako s, wymawiają też s bliżej sj? Miałem okazję gdzieś o tym poczytać, ale usłyszeć niestety nie.
[...........]
Podejrzewam, że właśnie o to chodzi. A à propos tego artykułu, nazywał się on ,,Nederlandsj neksjt". Miałem go gdzieś na kompie, ale nie wiem, czy go jeszcze znajdę. Zresztą i tak był w kiepskiej jakości, że ledwie szło go przeczytać.
Cytat: CookieMonster93 w Październik 27, 2013, 10:15:27
Cytat"Sʲakanie" mogłem usłyszeć w ostatnie wakacje (ba, zdołałem wydedukować, iż takie osoby, starając się powiedzieć angielskie "sh", mówią właściwe, polskie "ś"
Z tym siakaniem, to potwierdzam. Słyszałem też jakąś Holenderkę śpiewającą po francusku, ale nie pamiętam przydomku artystycznego, która francuskie ch wymawiała bardziej jak ś niż jak sz.
Wydaje mi się że Spitygniewowi chodziło tutaj raczej o wymowę polskich ś, ź, ć, dź.
[...........]
Bardziej niż ignorancja społeczeństwa w dziedzinie fonetyki obcych nazw, wkurza mnie jego ignorancja owej ignorancji... Nawet gdy w czasie rozmowy wypowiem Coelho jako [ipa][kO.EL(j)u][/ipa], to taki baran w następnym zdaniu wciąż swoje "koeljo".
Skoro też wymawiasz to źle, to co to za różnica?
Ale ja przynajmniej tak maksymalnie upodabniam wymowę do oryginalnej, jak tylko na to pozwala polska fonetyka... Zresztą nie widzę problemów w wymówieniu
- a powstrzymuję mnie od tego jedynie to, jak dziwnie by to zabrzmiało, a to już wina (tfu!) społeczeństwa.
Tam jest [u ]. Portugalski nie pozwala ani na
- ani na [ɔ] w nieakcentowanej pozycji.
Edit
Wróć, w Brazylii na nie czasem pozwala, ale akurat nie w tym nazwisku (Coelho < łac. cunīculu)
A więc Królik?
Cytat: Widsið w Listopad 01, 2013, 19:28:43
Edit
Wróć, w Brazylii na nie czasem pozwala, ale akurat nie w tym nazwisku (Coelho < łac. cunīculu)
To mówmy po prostu po krulewsku,
Paweł Królikowski, będzie spokój :P.
Cytat: Vilène w Listopad 01, 2013, 20:03:31
Cytat: Widsið w Listopad 01, 2013, 19:28:43
Edit
Wróć, w Brazylii na nie czasem pozwala, ale akurat nie w tym nazwisku (Coelho < łac. cunīculu)
To mówmy po prostu po krulewsku, Paweł Królikowski, będzie spokój :P.
I Marianna Wojewódzka! (http://pl.wikipedia.org/wiki/Marjane_Satrapi) ;p
Cytat: Widsið w Listopad 01, 2013, 19:28:43
Tam jest [u ]. Portugalski nie pozwala ani na - ani na [ɔ] w nieakcentowanej pozycji.
Edit
Wróć, w Brazylii na nie czasem pozwala, ale akurat nie w tym nazwisku (Coelho < łac. cunīculu)
Nie, nie odbieraj mi wiary w angielską Wikipedię...
Zarówno Wikipedia (http://en.wikipedia.org/wiki/Paulo_Coelho), jak i Wikisłownik (http://en.wiktionary.org/wiki/coelho) podają wymowę z [u].
- byłoby nieakceptowalnym hispanizmem (cf. hiszp. conejo /koˈnexo/, ale np. kat. conill /kuˈniʎ/ z w dużej mierze identycznymi zasadami redukcji nieakcentowanych samogłosek).
Wkurwia mnie niesamowicie, gdy widzę w polskiej telewizji i prasie angielskie transkrypcje języków, mimo że mają one również polskie transkrypcje...
np. Must Be The Music – leci teraz na Polsacie: jedna z uczestniczek z Białorusi – Jana Bażyczka zapisywana jest jako Yana Bazhychka...
Czy naprawdę ludzie uważają, że pisanie po angielsku jest takie postępowe? Czy może są takimi idiotami, że nie potrafią znaleźć polskiej transkrypcji?
Cytat: CookieMonster93 w Listopad 17, 2013, 21:31:24
Czy naprawdę ludzie uważają, że pisanie po angielsku jest takie postępowe? Czy może są takimi idiotami, że nie potrafią znaleźć polskiej transkrypcji?
Myślę, że to drugie plus to, że ,,cyryliczni" sami lubią się posługiwać takimi angielskawymi transkrypcjami.
Nie wiem sam... Uważam, że skoro mamy możliwość pisania po polsku, to powinniśmy tak robić. Nie uważam polskiego za język gorszy od innych, żebyśmy musieli cudzych transkrypcji używać.
E tam, w pierwszej kolejności powinniśmy w polski sposób transkrybować teksty pisane po angielsku.
Jeżeli takie zapisy widnieją w jakichś dokumentach typu paszporty, ludzie mogą stwierdzać, że to jest ,,ta oficjalna", właściwa transkrypcja. Nie zdziwiłbym się, gdyby sami nosiciele nazwisk się o to wykłócali.
No tak. Szczerze powiedziawszy, nie pomyślałem o tym.
Ale nie zmienia to faktu, że gros przypadków to musi być bezmyślne kopiuj-wklej ze źródeł anglojęzycznych.
To mnie nie dziwi. Rozmawiając z 16-letnim Czechem (uczę się czeskiego i tak przez znajomego go znalazłem na fb), odniosłem silne wrażenie, że on ma dużo większe pojęcie nt. języka czeskiego niż ja nt. polskiego. A to mnie smuci z tego względu, że znam naprawdę małą liczbę osób, które mają większe pojęcie o polskim niż ja (lubię czasem od kuzyna podkradać książki z polonistyki i je sobie czytać, zwłaszcza gramatykę i fonetykę). Co więcej – większość z osób, która ma większe pojęcie ode mnie, to właśnie forumowicze stąd....
W Polsce lingwistyka/polonistyka jest tak zmumifikowana, że ,,dowiadując się" jeszcze by ludzie zaczęli wymawiać ą, ę jako nosowe monoftongi a. coś.
Nie, z fonetyką nie jest źle. Jak patrzyłem w notatki kuzyna to uczą ich, żeby np. ęt, ęd, ąt, ąd wymawiać en/on a nie ę, ą. Reszta też spoko à propos nosówek.
[...........]
U mnie też tam jest nosowa, ewentualnie [ɛw͂]/[ɔw͂], nigdy [ɛn]/[ɔn]; zdaje się, z fonetyką nie jest wcale tak dobrze ;p
Mam wam uwierzyć, że
piętro wymawiacie [pjɛ̃ɰ̃trɔ] zamiast [pjɛ̃ntrɔ]? Nagranie pls – inaczej nie uwierzę.... I nie tego jednego słowa, a użytego w zdaniu, by było naturalniej. Poza tym, Ghoster, sam stwierdziłeś kiedyś, że nie mówisz normalnie.
CytatKurwa, nigdy nie zrozumiem jak można uczyć kogoś fonetyki własnego języka...
Nigdy nie zapominaj o ludziach chcących zwalczyć np. wadę wymowy R. Nie uważam, że to bez sensu, tylko po prostu przy polskim nie jest to aż tak powszechnie potrzebne jak np. za granicą, gdzie trzeba się nauczyć oficjalnego dialektu, by być lepiej rozumianym i traktowanym na wyższych stanowiskach pracy, zwłaszcza jak ktoś np. występuje publicznie. Moim zdaniem jakiś standard jest potrzebny, choć faktem jest, że przy polskim wszystko jest za bardzo sztywnie określone. Dałbym tutaj niektórym więcej swobody.
Cytat: CookieMonster93 w Listopad 18, 2013, 09:39:11
Mam wam uwierzyć, że piętro wymawiacie [pjɛ̃ɰ̃trɔ] zamiast [pjɛ̃ntrɔ]?
[pjɛ̃ntrɔ] to jednak coś innego, niż [pjɛntrɔ], które proponuje się, zdaje się, twojemu kuzynowi.
Nie, po prostu pisałem skrótowo. Lekką nosowość przed spółgłoską nosową uważam za oczywistość. Jeśli się mylę, wyprowadźcie mnie z błędu.
[ɛw͂] moim zdaniem tutaj brzmi sztucznie, jakby ktoś na siłę chciał podkreślić, że musi być tam ę.
[...........]
Cytat: CookieMonster93 w Listopad 17, 2013, 23:48:08
Nie, z fonetyką nie jest źle. Jak patrzyłem w notatki kuzyna to uczą ich, żeby np. ęt, ęd, ąt, ąd wymawiać en/on a nie ę, ą.
Takie też zasady podaje mój ,,Słowniczek ortograficzny z zasadami pisowni" z 1977 roku, oraz ,,Zasady pisowni polskiej i interpunkcji ze słownikiem ortograficznym" z roku 1983.
[...........]
No jak się tak popatrzy na atlas gwar, to raczej plebs can.
Nosówki nie takie urojone, u mnie teź są normalne, to jest podobnie do Duszacza. Uczyli mię oczywista na GOJPie tegoż, ale uczenie wymowy przez -n- jest chore i moja wykladowczyni o tym nie zapomniała wspomnieć.
Ja wymawiam nosówki przez [ǁ̃ˀ] i to jest jedyna poprawna wymowa, a wy się nie znacie.
Naprawdę nie ma żadnych lepszych tematów do rozmowy? O nosówkach temat już był.
Cytat: Melavaire Someinellin w Listopad 18, 2013, 15:28:53
Naprawdę nie ma żadnych lepszych tematów do rozmowy? O nosówkach temat już był.
Nie wziąłem pod uwagę, że na tym forum ,,ogąki" działają jak czerwona płachta na byka...
Ogõková Popravność Polityčná.
Precz z zdenasalizowanymi nazistami!
No-no, wypraszam sobie, chyba ze zdesynchronizowanymi!
[...........]
Widzę fascynacja elementami fallicznymi nie wygasa...
Wkurza mnie używanie w zapisie łacinką języków stosujących inne alfabety transliteracji zamiast transkrypcji, i przez to takie cosie jak <gg> w zapisie gockiego [ŋg] utrzymujące bezsensowną kalkę z greki, <rъ> <lъ> jako zapis scs.-owych sonantów, czy, moje ulubione, <e> za rosyjskie [je], skąd wychodzi piękny wyraz ee.
CytatWkurza mnie używanie w zapisie łacinką języków stosujących inne alfabety transliteracji zamiast transkrypcji, i przez to takie cosie jak <gg> w zapisie gockiego [ŋg] utrzymujące bezsensowną kalkę z greki, <rъ> <lъ> jako zapis scs.-owych sonantów, czy, moje ulubione, <e> za rosyjskie [je], skąd wychodzi piękny wyraz ee.
Mie też
Cytat: spitygniew w Listopad 19, 2013, 12:53:31
Wkurza mnie używanie w zapisie łacinką języków stosujących inne alfabety transliteracji zamiast transkrypcji, i przez to takie cosie jak <gg> w zapisie gockiego [ŋg] utrzymujące bezsensowną kalkę z greki, <rъ> <lъ> jako zapis scs.-owych sonantów, czy, moje ulubione, <e> za rosyjskie [je], skąd wychodzi piękny wyraz ee.
Ja widziałam kiedyś w paru miejscach bułgarską łacinkę, gdzie ,,я" było transkrybowane zawsze jako ,,q". Najgorsze jest to, że to jest bardzo niestety powszechne...
Cytat: spitygniew w Listopad 19, 2013, 12:53:31
Wkurza mnie używanie w zapisie łacinką języków stosujących inne alfabety transliteracji zamiast transkrypcji, i przez to takie cosie jak <gg> w zapisie gockiego [ŋg] utrzymujące bezsensowną kalkę z greki, <rъ> <lъ> jako zapis scs.-owych sonantów, czy, moje ulubione, <e> za rosyjskie [je], skąd wychodzi piękny wyraz ee.
Mnie lekko drzaźni oddawanie rosyjskiego ё łacińskim ë, jak widzę coś typu <Xopër> (przykład z
O pochodzeniu Słowian w świetle faktów językowych) to na moment głupieję i przełączam się wte i wewte między łacińskim i cyrylicą; do jerów i e jakoś się przyzwyczaiłem.
CytatWkurza mnie używanie w zapisie łacinką języków stosujących inne alfabety transliteracji zamiast transkrypcji, i przez to takie cosie jak <gg> w zapisie gockiego [ŋg] utrzymujące bezsensowną kalkę z greki, <rъ> <lъ> jako zapis scs.-owych sonantów, czy, moje ulubione, <e> za rosyjskie [je], skąd wychodzi piękny wyraz ee.
To i tak zazwyczaj jakoś wygląda, w przeciwieństwie do takich wariantów tegoż, któe używają ‹je› dla "э".
#1 Zdążyliście tu dużo napisać, jak mnie nie było. A co do nosówek dodam tylko tyle, że słuchając zwykłych ludzi, niebędących hipsterami fonetycznymi i językowymi, słyszę faktycznie to, co jest napisane w polonistycznych książkach (większość ludzi w naszym wieku nie mówi przecież dialektami, co najwyżej jakieś leksykalne naleciałości, a fonetycznie ubogo). Fakt, zdarza się ktoś, kto mówi inaczej, ale nie od tego jest filologia polska, by uczyć fonetycznego hipsterstwa, lecz standardu, by pomóc np. obcokrajowcom, czy dzieciom z wadami wymowy w szkole podstawowej nauczyć się polskiego. To, jak sobie ktoś mówi w domu, na podwórku to już jeden ch.j. Na każdej filologii uczą standardu języka i uważam, że na filologii polskiej odbywa się to prawidłowo. Nie wdaję się w dalsze dyskusje na ten temat.
#2 Bułgarskie q = ja uważam za absurd, co oni w q widzieli wspólnego z «a» to ja nie wiem...
Cytat: CookieMonster93 w Listopad 19, 2013, 20:50:49
#2 Bułgarskie q = ja uważam za absurd, co oni w q widzieli wspólnego z «a» to ja nie wiem...
Strzelam, że albo to coś związanego z układem klawiatury, albo...
(http://i.imgur.com/7maTWIz.png)
Cytat: CookieMonster93 w Listopad 19, 2013, 20:50:49
Na każdej filologii uczą standardu języka
Na norweskiej nie, bo nie ma czegoś takiego ;p
Cytat: Vilène w Listopad 19, 2013, 21:46:28
Cytat: CookieMonster93 w Listopad 19, 2013, 20:50:49
#2 Bułgarskie q = ja uważam za absurd, co oni w q widzieli wspólnego z «a» to ja nie wiem...
Strzelam, że albo to coś związanego z układem klawiatury, albo...
(http://i.imgur.com/7maTWIz.png)
Możliwe. Przypominam sobie tekst po polsku pisany przez Francuza/ów, w którym
ą przeistaczało się w
q. Logika podobna.
[...........]
CytatChińczycy bez najmniejszego wstydu po każdym słowie zapisują ton cyfrą, więc nie wiem co kogo tak dziwi w tym "q".
Ja tam myślałem, że te tony tylko obcokrajowce zapisują, a sami Chińczycy sobie nie zaprzątają tym głowy.
[...........]
Też generalnie kojarzę, że Chińczycy się cyferkami tonów nie przejmowali. Choć właściwie teraz to już najczęściej piszą znakami.
EDIT: Z drugiej strony, wszystkie imputy chińskie działają na zasadzie wpisywania pinyinu, żaden nie uwzględnia cyferek dla oznaczania tonów. Chyba po prostu tony nie są takie ważne, żeby je tak pieczołowicie notować.
Cytat: Noqa w Listopad 20, 2013, 17:45:41Chyba po prostu tony nie są takie ważne, żeby je tak pieczołowicie notować.
Niektórzy też uważali, że nie trzeba ich w ogóle notować (http://en.wikipedia.org/wiki/Latinxua_Sin_Wenz).
Absorpcja
Nie mogę zdzierżyć tej pisowni, a ze względu na moje studia mam z nią do czynienia niemal codziennie.
Jak można niekonsekwentnie zapisywać ubezdźwięczenienia w obrębie TEGO SAMEGO wyrazu?!
Subskrypcja
Do kompletu.
Cytat: tob ris tob w Listopad 21, 2013, 21:18:55
Subskrypcja
Do kompletu.
E, oba mają po łacinie <p> a nie <b>, bo są zbudowane na imiesłowie, a nie na bezokoliczniku (
absorptus,
scriptus).
Ach, no to bardziej OK.
Choć chyba wciąż wolałbym przejście na zapis fonologiczny. Takie rzeczy jednak dziwnie wyglądają.
[...........]
Choć akurat jest trochę przypadków, gdy upodobnienia w przedrostkach były zapisywane o wiele bardziej postępowo, np. impendere (← in- + pendere), corrigere (← con- + regere), differre (← dis- + ferre).
No i mamy przecież rex, nie regs &c. :P
Może tam akurat upodobnienie wcale nie zaszło?
[...........]
A po rosyjsku 2 УЕАГб ДБО
Dopiero jak zobaczyłem drugą wersję, zrozumiałem o co właściwie chodzi...
Wkurwia mnie, ze najwyraźniej Wyborcza zaczęła używać słowa "ministra" całkowicie na serio. Kurwa, kurwa, kurwa!
Tzn. uważasz, że "kurwa" byłoby o wiele bardziej stosowną nazwą tego stanowiska?
Przynajmniej nie jest niezgodne z polskim słowotwórstwem.
Cytat: spitygniew w Grudzień 05, 2013, 18:53:21
Wkurwia mnie, ze najwyraźniej Wyborcza zaczęła używać słowa "ministra" całkowicie na serio. Kurwa, kurwa, kurwa!
Ale w zasadzie dlaczego? Sam jestem przeciwny potworkom typu "archeoloszka" czy "psycholoszka" (si fosse RJP, lansowałbym raczej "archeologini" :P), ale przecież "ministra" to poprawna forma łacińska. Gdyby w czasie, kiedy zapożyczaliśmy to słowo, ministrami były również kobiety, moglibyśmy zapożyczyć je również w tej formie...
Dla mnie osobiście ,,ministerka" byłoby bardziej naturalne jak np. reporter+ka, a nie reportera, czy inna reporterzyca.
Cytat: CookieMonster93 w Grudzień 05, 2013, 19:18:50
Dla mnie osobiście ,,ministerka" byłoby bardziej naturalne jak np. reporter+ka, a nie reportera, czy inna reporterzyca.
No, też spoko. Tylko że brzmi jakoś tak lekceważąco, ale to może być kwestia nieprzyzwyczajenia.
Cytat: Mahtlactli Omome Tochtli w Grudzień 05, 2013, 19:17:26
przecież "ministra" to poprawna forma łacińska. Gdyby w czasie, kiedy zapożyczaliśmy to słowo, ministrami były również kobiety, moglibyśmy zapożyczyć je również w tej formie...
Czyli zamiast
malarka powinna być
malarina, bo jak
ad fontes to
ad fontes.
Cytat: spitygniew w Grudzień 05, 2013, 19:22:29
Cytat: Mahtlactli Omome Tochtli w Grudzień 05, 2013, 19:17:26
przecież "ministra" to poprawna forma łacińska. Gdyby w czasie, kiedy zapożyczaliśmy to słowo, ministrami były również kobiety, moglibyśmy zapożyczyć je również w tej formie...
Czyli zamiast malarka powinna być malarina, bo jak ad fontes to ad fontes.
E, zaraz powinna; mamy malarkę to mamy malarkę i dobrze. Ale gdyby wcześniej zapożyczono "malarina" to nie widziałbym w tym słowie nic, co należałoby zwalczać, tak jak nie zwalczamy "baleriny" (obok "baletnicy") i "primabaleriny" (już wyłącznie). No i jednak trochę inny jest status wyrazów łacińskich w polszczyźnie, a inny pochodzących z niemieckiego czy włoskiego. Tworzenie nowych słów łacińskich tylko po to, żeby zapożyczyć je do polszczyzny jest przecież normą.
Cytat: spitygniew w Grudzień 05, 2013, 18:53:21
Wkurwia mnie, ze najwyraźniej Wyborcza zaczęła używać słowa "ministra" całkowicie na serio. Kurwa, kurwa, kurwa!
A nie wkurwia cię to, że zaczęła używać słowa ,,kobieta", zamiast ,,niewiasta" i ,,białogłowa" w zależności od jej stanu cywilnego?
Taaaak, bo to przecież powszechne w polszyźnie mówić "ministra". A także "profesora", "kierownika", "inspektora" i "krytyka".
Takie to naturalne, jakby Wyborcza zaczęła pisać o Żmudzinach.
Cóż, kiedyś nie było też powszechne mówić "kobieta" w takim znaczeniu :)
[...........]
Pewnie dlatego, że jego kadencja trwa dłużej, niż wszystkich polskich ministrów razem :P
Magistra i Boga, ja!
[...........]
Jak ja uwielbiam, kiedy ludzie zrównują sztuczności forsowane z przyczyn ideologicznych z naturalną ewolucją językową...
Cytat: Ghoster w Grudzień 06, 2013, 00:37:29
Czemu jeszcze się nikt nie czepił, że jedyny Bóg jest gramatycznie mężczyzną?
Ale przecież jest też coś takiego jak
Bozia, gramatycznie kobieta. Więc po co się czepiać? :P
(i jeszcze jest nijaki
Boge, ale tu już inny, bardziej środowiskowy rejestr języka :P)
Bogini, pfff.
Alszo, czyżby wszyscy zapomnieli, że jeszcze kilkadziesiąt lat temu mówienie z "panią minister", o "pani minister" &c. brzmiało równie sztucznie...
... bo wszyscy mówili "panią ministrem", "pani ministrze"... :PCytat: Dynozaur w Grudzień 06, 2013, 11:22:54
Jak ja uwielbiam, kiedy ludzie zrównują sztuczności forsowane z przyczyn ideologicznych z naturalną ewolucją językową...
Tak, a w rosyjskim brak "mieć", bo komuniści... Wiemy, wiemy.
Podobnie jak towarzyszu. Zupełnie naturalny proces, a zbieżność czasowa z PRLą zupełnie przypadkowa.
Jakem z Polsku! (Nie używam formy Polska, bo ten rodzaj żeński uwłacza mi jako mężczyźnie)
Ja uważam rzeczownik osoba za szczególnie dyskryminujący.
[...........]
Cytat: Feles w Grudzień 06, 2013, 13:58:00Cytat: Dynozaur w Grudzień 06, 2013, 11:22:54
Jak ja uwielbiam, kiedy ludzie zrównują sztuczności forsowane z przyczyn ideologicznych z naturalną ewolucją językową...
Tak, a w rosyjskim brak "mieć", bo komuniści... Wiemy, wiemy.
1. Dawno temu i nieprawda.
2. Nigdy czegoś takiego nie stwierdziłem. Zadałem jedynie raz takie pytanie.
Próba dyskredytacji równie udana, co dygresja tow. Pauliny o "kobiecie" na poprzedniej stronie.
Wydzieliłem dyskusję o naturalności w ewolucji języka. Uciąłem tutaj, bo tam zakończyła się kwestia "ministry", a zaczęła bardziej ogólna.
"Aparat 41 megapikseli od Noki"
Przez chwilę zastanawiałem się, co to za firma Noka i czemu nigdy wcześniej o niej nie słyszałem.
A winni tradycyjnie durni preskryptole.
[...........]
Sorry, teraz nie pamiętam przykładów, ale chyba jest tak, że w radopolskim rozróżnienie fonologiczne "i"/"ii" czasem jest, a czasem go nie ma...
Czy coś mylę?
[...........]
Kwadracik wieki temu na starym forum wspomniał, że accusative i dative mu się często po angielsku mylą, bo "accuse" bardziej kojarzy mu się z celowaniem, a więc z celownikiem. Wyznam, że za to stwierdzenie go hejtuję, bo odkąd się tam pożalił, również mnie zaczęły się one mylić.
I dlatego postanowiłeś się podzielić, żeby i nam się myliły? :D
Cytat: Noqa w Grudzień 10, 2013, 00:23:49
Sorry, teraz nie pamiętam przykładów, ale chyba jest tak, że w radopolskim rozróżnienie fonologiczne "i"/"ii" czasem jest, a czasem go nie ma...
Czy coś mylę?
Tzn.? Masz na myśli pary
kopii /
konopi, czy o co ho? Tak czy siak, po radopolsku
nokia w dopełniaczu to
nokii. Zapis przez jedno
i jest wyrazem tego, że to [ji] po spółgłosce się u wielu użytkowników (choć akurat u mnie raczej nie) w naturalny sposób uprościło do [i
.]. Więc prędzej już narzekanie na taką pisownię jest wyrazem preskryptolstwa.
Cytat: CookieMonster93 w Grudzień 10, 2013, 09:27:35
I dlatego postanowiłeś się podzielić, żeby i nam się myliły? :D
Tak. Nie chcę być w tym sam :P
Ale jemu nie myliły się angielskie nazwy, tylko polskie. Wiedział, czym jest accusative, nie wiedział, czym jest biernik. I twierdził, że polskie nazwy są bez sensu. Ale on wówczas twierdził, że wszystko, co polskie, jest bez sensu.
[...........]
Cytat: Ghoster w Grudzień 10, 2013, 14:21:51
Jak dla mnie po prostu końcówki się regularnie zmieniają: -a>-i oraz -ia>ii (zatem "Konopia">"Konopii", chyba że, oczywiście, "i" pełni rolę znaku miękkiego, wówczas zwyczajnie "-i", vide "Ania">"Ani").
Czyli
ziemia odmieniasz do
ziemii? ;P
EDIT: bo w
konopia teoretycznie to "i" też pełni funkcję znaku miękkiego.
[...........]
Cytat: Silmethúlë w Grudzień 10, 2013, 14:18:00
Ale jemu nie myliły się angielskie nazwy, tylko polskie. Wiedział, czym jest accusative, nie wiedział, czym jest biernik. I twierdził, że polskie nazwy są bez sensu. Ale on wówczas twierdził, że wszystko, co polskie, jest bez sensu.
No detal, w każdym razie, oskarżam jego o to, że jak mówię czasem po angielsku o przypadkach, to nigdy nie jestem do końca pewien czy mówię o właściwym ;p
Lol, właśnie zdałem sobie sprawę, że normatywna ortografja każe zapisywać słowo "rzeźki" jako "rześki". I nawet nie da się tego usprawiedliwić analogją do przymiotników na -ski (jak w "wąskim", "niskim", "bliskim" it.p., które również w naszej ortografji nigdy nie powinny były zająć miejsca), bo tam przecież jest "ś", u licha.
Od "rześkiego" to już tylko krok do "słotkiego", "lidżby", "japka" czy "rosprawy" (to ostatnie można nawet usprawiedliwić SCSem!) i całkowitej vukizacji, prawda panie Miotku?
Prawopis post-sanacyjny to jeden wielki błąd ortograficzny. A RJP i poloniści wszelacy bronią tej parodji, tej bastardyzacji jak jakieś Reytany...
Wkurza mnie pisownia słowa psioniczny. Skoro mamy zasadę pisania końcówek -cja, -sja, -zja przy użyciu »j«, to dlaczego nie możemy pisać psjoniczny. Bez sensu...
EDIT: Kiedyś byłem przekonany, że wymawia się to [pɕɔˈȵit͡ʃ.nɘ]
[...........]
Cytat: Ghoster w Grudzień 15, 2013, 12:02:11
Ja tam wymawiam [ɕ]. (http://www.youtube.com/watch?v=5FB9Z5UbMYI)
Każdy co najmniej nieupośledzony człowiek powinien wiedzieć, że coś takiego brzmi niebywale prostacko, wieśniacko, plebejsko i słomowbutachsko...
Ach, łejt.
Cytat: Feles w Grudzień 16, 2013, 20:42:11
słomowbutachsko...
¿Qué?
Cytat: Ghoster w Grudzień 15, 2013, 12:02:11
Ja tam wymawiam [ɕ]. (http://www.youtube.com/watch?v=5FB9Z5UbMYI)
Daję okiejkę.
Feles, już nie prowokuj.
Ja to wymawiam jako osobną sylabę, 'psijoniczny'.
Odnośnie jeszcze tej Nokii, to czekam z utęsknieniem, aż RJP uzna za poprawną pisownię przez -ji wszędzie tam gdzie wymawia się -ji. Jak chcą, to mogą sobie nawet zostawić tę drugą formę. ( Wnerwia mnie też to, że ,,tę" jest poprawniejsze od ,,tą" w bierniku... ale w sumie to podoba mi się ,,tã" w śląskim, które jest protoplastą ,,tę". Niekonsekwencja :-/ ) Ja i tak piszę złodzieji, nadzieji, Maryji, twoji. I mi się nie podoba, że ciągle mi to słownik podkreśla jako błędne, a na polskim muszę pisać z -i, bo inaczej będę to miał policzone jako błąd. Również Nokji podoba mi się bardziej niż Nokii.
Cytat: Drukarz w Grudzień 16, 2013, 23:43:31Ja i tak piszę złodzieji, nadzieji, Maryji, twoji. I mi się nie podoba, że ciągle mi to słownik podkreśla jako błędne, a na polskim muszę pisać z -i, bo inaczej będę to miał policzone jako błąd. Również Nokji podoba mi się bardziej niż Nokii.
Oho, czyżby to pan, panie Bronisławie?
Wiedziałem, rze nie ótszymam sie tótaj zbyt dłógo niezałówarzony.
Ale tak na serio, to jest to jedna z zasad, które zostały stworzone kiedyś tam i teraz funkcjonują dla siebie samych, bo nie mają jakiegokolwiek odniesienia do rzeczywistości. O ile odróżnianie rz od ż, ó od u i ch od h (chociaż to już mniej) ma jakiś sens, to pisanie twoi zamiast twoji (pokażcie mi kogoś kto wymawia tam /tvoi/ zamiast /tvoji/ to chętnie zmienię stanowisko) jest debilne. Tak samo -ii jest durne. Skoro mamy ,,tradycji" i ,,pasji" czy ,,herezji" (bo jakby było ,,-ii" to by ktoś to zaczął czytać zmiękczone pewnie...), to bądźmy konsekwentni i wprowadźmy też ,,-ji" w innych przypadkach. A hejtowanie osób, które piszą zgodnie z wymową ,,-ji" jest jeszcze głupsze - tak jak hejtowanie tych, którzy piszą przypruszenie, zamiast pseudopoprawnego przyprószenie. No ale w końcu ortografia rzecz święta... Nigdy się nie może zmienić.
[...........]
A ja, mimo wad, bardzo lubię polską ortografię i nie sądzę, żeby coś trzeba było zmieniać. Poza tym, komu by się chciało uczyć jeszcze raz ortografii i płacić z podatków za wszystkie konieczne zmiany? Franko- i anglofonom zaproponujmy lepiéj jakąś zmianę.
Cytat: CookieMonster93 w Grudzień 17, 2013, 19:36:41
A ja, mimo wad, bardzo lubię polską ortografię i nie sądzę, żeby coś trzeba było zmieniać. Poza tym, komu by się chciało uczyć jeszcze raz ortografii i płacić z podatków za wszystkie konieczne zmiany? Franko- i anglofonom zaproponujmy lepiéj jakąś zmianę.
Im na pewno też nie będzie się chciało uczyć znowu ortografii i placić za wszystkie konieczne zmiany ;p
Wiém, te dwa przykłady miały jedynie na celu wskazanie, że u nas wcale nie jest tak źle. :-)
CytatA ja, mimo wad, bardzo lubię polską ortografię i nie sądzę, żeby coś trzeba było zmieniać. Poza tym, komu by się chciało uczyć jeszcze raz ortografii i płacić z podatków za wszystkie konieczne zmiany?
To taki kompletnie nic nie wnoszący argument.
¿Może dlatego, że to nie argument, a opinia?
Cytat: Widsið w Grudzień 17, 2013, 20:24:15
Cytat: CookieMonster93 w Grudzień 17, 2013, 19:36:41
A ja, mimo wad, bardzo lubię polską ortografię i nie sądzę, żeby coś trzeba było zmieniać. Poza tym, komu by się chciało uczyć jeszcze raz ortografii i płacić z podatków za wszystkie konieczne zmiany? Franko- i anglofonom zaproponujmy lepiéj jakąś zmianę.
Im na pewno też nie będzie się chciało uczyć znowu ortografii i placić za wszystkie konieczne zmiany ;p
Nie no, w przypadku Francuzów pewnie by im się w ciągu kilku lat zwróciło, gdyby się okazało, że nowe teksty są gdzieś o połowę krótsze. :P
Cytat: Feles w Grudzień 18, 2013, 19:14:29
Nie no, w przypadku Francuzów pewnie by im się w ciągu kilku lat zwróciło, gdyby się okazało, że nowe teksty są gdzieś o połowę krótsze. :P
Hm, ja jakby tak wprowadzić do zapisu francuskiego ideogramy...? :>
Jo, ślachcianka, ogun, jesiń, jesiunka, pioch.
I cała reszta pseudo-gwary dziadka, którą 60 lat temu on pewnie mówił, ale teraz zmyśla równie skutecznie, jak mógłbym ja.
+większość językowych rozmów przy stole.
Słowo randomowy i moja znajoma wtrącająca czasem tyle angielskiego w swą mowę, że podchodzi już pod ponglish.
Sanktuarjum w "Licheniu".
Powinno być "Lichniu".
Lichni :)
kapišče lixъni (to wieśniactwo tak używać zawsze przyimków z miejscownikiem; przecież wiadomo, że to miejscownik)
Ale jednak rzetelność dziennikarska powinna polegać też na wyczuleniu językowym - kiedy mamy obcą nazwę, sprawdzamy, jak ją przetransliterować, kiedy mamy podejrzaną nazwę miejscowości swoją - też sprawdzamy, jakie jest użycie. Byłoby całkiem miło, gdybyśmy pisali w Bydgoszczy, a nie Bydgoszczu, w w Małogoszczu, a nie Małogoszczy, w Sieprawiu, a nie Sieprawi, we Włosani, a nie Włosaniu, czy na Wyciążach, a nie Wyciążu. Akurat tu by się mogła przydać jakaś komisja tego czy owego, żeby zebrać lokalne użycia i opublikować w formie słownika, takiego załącznika do bazy TERYT czy coś. Widziałem chyba coś podobnego dla hydronimów, ale rzecz jest wciąż zbyt słabo dostępna, jeśli istnieje dla innych toponimów.
Albo wprowadzić jakieś podpowiedzi co do deklinacji problematycznych nazw na mapach/tablicach miejscowości/w hasłach słownikowych i encyklopedycznych. Choćby końcówkę dopełniacza, jak proponowałem w swojej altortografii.
Mnie denerwuje Tiencin (http://pl.wikipedia.org/wiki/Tiencin). Fajnie, że jest to przetranskrybowane na polski, zamiast używana pīnyīnu, ale wolałbym, by było to robione konsekwentnie np. Tiendzin albo ew. Thiencin/Tchiencin. Dziwnie wygląda wrzucanie przydechowych i bezprzydechowych spółgłosek w jeden worek – do bezdźwięcznych. Tym bardziej, że słuchając piosenek po mandaryńsku, odnoszę wrażenie, że większość bezprzydechowych spółgłosek wymawiana jest dźwięcznie (poza s, f, x [ɕ]) lub tak, że dla naszych uszu brzmi to raczej dźwięcznie.
Aha, istnieje Komisja Nazw Miejscowości i Obiektów Fizjograficznych, istnieje Państwowy Rejestr Nazw Geograficznych, ale ustalenia są ściśle tajne i można wystąpić o nie albo pisemnie, albo są w jakichś publikacjach sprzed 10 lat, których komisje nawet same nie sprzedają.
EDIT: Aha, sorry, Polsko, po prostu wykaz nazw miejscowości z podanym dopełniaczem jest na stronie Komisji Standardyzacji Nazw Geograficznych poza Granicami RP - to takie oczywiste. Dla wygody użytkownika, jest w postaci 15 MB PDF-a (http://ksng.gugik.gov.pl/pliki/urzedowy_wykaz_nazw_miejscowosci_2013.pdf).
EDIT2: Ale i tak wykaz nie zdaje dobrze sprawy z miejscowego użycia, bo dla Wyciąże podaje dopełniacz Wyciąża, podczas gdy tamtejsi używają Wyciąż, pisząc w internecie o OSP w Wyciążach, Parafii w Wyciążach i SP w Wyciążach.
CytatTym bardziej, że słuchając piosenek po mandaryńsku, odnoszę wrażenie, że większość bezprzydechowych spółgłosek wymawiana jest dźwięcznie
Powtórzę po raz setny. Bezprzydechowe w mandaryńskim są dźwięczne. Tam naprawdę nie ma co dumać. Chętnie bym zrobił krzywdę tym wszystkim upierającym się, żeby pisać tam fonologicznie bezdźwięczne. Nawet jeśli są niuanse, to tym głoskom jest zdecydowanie bliżej do dźwięcznych.
Cytat: Noqa w Styczeń 13, 2014, 22:46:10
CytatTym bardziej, że słuchając piosenek po mandaryńsku, odnoszę wrażenie, że większość bezprzydechowych spółgłosek wymawiana jest dźwięcznie
Powtórzę po raz setny. Bezprzydechowe w mandaryńskim są dźwięczne. Tam naprawdę nie ma co dumać. Chętnie bym zrobił krzywdę tym wszystkim upierającym się, żeby pisać tam fonologicznie bezdźwięczne. Nawet jeśli są niuanse, to tym głoskom jest zdecydowanie bliżej do dźwięcznych.
Zgadzam się, nie licząc s, f i x :-) Jednakże słychać czasem bezdźwięczną wymowę w piosenkach, jak np. śpiewa ktoś, kogo ojczystym językiem jest kantoński (oni mają tendencję do wymawiania z, zh jako c, cz zamiast dz, dż – vide piosenkarka G.E.M.)
Cytat: Gubiert w Styczeń 13, 2014, 19:21:21
kapišče lixъni (to wieśniactwo tak używać zawsze przyimków z miejscownikiem; przecież wiadomo, że to miejscownik)
Heh, wy jak zwykle te swoje analogje do PS, PBS, PIE, proto-świeckiego czy proto-wszechświeckiego, a prawda jest taka, że jest różnica między naturalną ewolucją języka, a zwykłym nieuctwem, które komuś nakazało traktować własną nazwę jako coś obcego i dziwnego (a następnie takową nazwę wprowadzić w obieg), a także (jak zwykle) zgubnym wpływem medyj.
Z tego samego powodu też mówimy o "Katyniu" zamiast Katyni (w porządku - to akurat nie jest polska nazwa, ale bez problemu mogłaby takową być, a zaglądnięcie do ruskiej odmiany na prawdę nie boli).
[...........]
Chodziło mi o to, że mimo swojej bezprzydechowości s, f, x to spółgłoski bezdźwięczne w przeciwieństwie do reszty bezprzydechowych wymawianych dźwięcznie.
Cytat: Ghoster w Styczeń 14, 2014, 09:34:35
Cytat: WafelkowyPotwórZgadzam się, nie licząc s, f i x :-)
No trochę ciężko, by frykatywy były przydechowe. Poświadczono li to w jakimś natlangu?
Birmański - dla wielbicieli postempu - "myanmarski".
[...........]
Lol, zajęło mi parę minut, zanim się domyśliłem, czym jest "Czsndi". Już chciałem góglać...
Okazuje się, że znajomość cyrylicy pozbawia człowieka części doznań dostępnych dla osób neuro alfabetotypowych.
Ja nadal nie wiem, o co cho'. ;/
Oświecę Cię: 4ЧАН
[...........]
Trochę za bardzo to p0k3|\/|0n14sT3 jak dla mnie.
[...........]
Wiem, ale nie odwiedzam tej strony, więc jestem bezpieczny.
Pankaszubizm. Przejawiający się m. in. wrzutami kaszubskich nazw miejscowości na Pomorzu Zachodnim na Wikipedii czy rozmytymi stwierdzeniami o języku pomorskim, sugerującym jakąś mocną opozycję polski : pomorski (=kaszubski), która istniała w chwalebnej, lecz wymazanej przeszłości.
A tymczasem Pomorze wydaje się od najdawniejszego dawna być tworem politycznym i ideologicznym, niepokrywającym się z istotnymi podziałami językowymi i kulturowymi. Granica językowa głównej polskiej (czy wschodniolechickiej, jeśli wolicie) innowacji, dyspalatalizacji eT > 'oT i afrykatyzacji t' d' r' > ć dź ř przebiega na Parsęcie, a więc oddzielając Pomorze Zachodnie od Środkowego. Takiej granicy nie ma między Pomorzem Zachodnim a Meklemburgią, co potwierdzałoby bliższy związek Wolinian i Pyrzyczan z Wieletami. I peryferyjnie archaiczny charakter ich języka, zanim do cna się nie zgermanizowali (podobnie peryferyjnie archaiczny charakter na tle dialektów polskich mają śląski - tak nawiasem mówiąc - i, przede wszystkim kaszubski ze słowińskim; i gwara góralska też trochę!), podobnie jak Słowian meklemburskich.
Rzecz ładnie rzuca się w oczy przy analizie nazw miejscowych, a tymczasem ci sami badacze powojenni, którzy rzecz zgłębili - no cóż, ja rozumiem, że okoliczności polityczne były takie, a nie inne, i trzeba było stawić czoła gomułkowszczyźnie, ale... - dzielili włos na czworo i nie zajmując jasnego stanowiska, co do granic dialektalnych, zrodzili pankaszubistów-amatorów.
Co do mocnej tezy o sztuczności Pomorza. Wydaje się zabiegiem ideologicznym Jagiellonów utworzenie po wojnie trzynastoletniej województwa pomorskiego i wprowadzenie herbu - czerwonego gryfa, który wcześniej używany był tylko przez książąt Pomorza Zachodniego, nigdy zaś na Pomorzu Gdańskim.
Wnioski? Do diabła, czy nie można czerpać przyjemności z mówienia i pisania rodzinną - choćby i wyuczoną - mową, bez dorabiania do tego mocarstwowej ideologii?
Same Kaszuby nawet "urzędowo" się poszerzają, i dziwnym trafem pokrywają z granicami powiatowymi. Ot, przykładowa mapa:
(http://www.pieknekaszuby.pl/images/kaszuby%20mapa.jpg)
Już abstrahując od tego, że w Miastku nazwanie kogoś "Kaszubą" to obelga, a Słupsk być może faktycznie był kiedyś dla Kaszubów jakimś celem, ale celem "zagranicznym", myślę, że nikt tej mapy z niczym nie konsultował, a jedynie stwierdził, że skoro województwo pomorskie ma stolicę w Gdańsku, a Gdańsk jest stolicą Kaszubów, to można to rozciągnąć na powiaty, które nawet z Gdańskiem mają mało wspólnego i nikt nie zauważy.
O ile popieram starania o to, żeby kaszubszczyzna jak najlepiej się chowała i cieszą mnie różne małe sukcesy, jakie kaszubska społeczność osiąga, o tyle retoryką zmierzające ku RAŚ-owi Zrzeszenie Kaszubsko-Pomorskie chyba już dawno o tej misji zapomniało.
Cytat: Widsið w Styczeń 26, 2014, 17:24:04[...] w Miastku nazwanie kogoś "Kaszubą" to obelga [...]
W Gdańsku też. Dla dzieciaków z podstawówki "Kaszub" to przezwisko na kogoś mówiącego niewyraźnie, sepleniącego. Może już czas poszukać sobie innej stolicy?
jest być.
Potrafi mi ktoś powiedzieć, skąd się to bierze?
W takich zdaniach jak "Dobrze jest być popularnym".
It is good to be popular. JEST (DOBRZE) (BYĆ (POPULARNYM)) Analogicznie z dobrze jest się porządnie napić. I tego być nie ma tu jak uniknąć, w przeciwieństwie do wydaje się być popularnym.
Dziękuję, bardzo rozjaśniające :)
Cytat: Towarzysz Mauzer w Styczeń 26, 2014, 17:07:44Granica językowa głównej polskiej (czy wschodniolechickiej, jeśli wolicie) innowacji, dyspalatalizacji eT > 'oT i afrykatyzacji t' d' r' > ć dź ř przebiega na Parsęcie, a więc oddzielając Pomorze Zachodnie od Środkowego.
Skąd taki wniosek? Ze zniemczonej toponimji?
Poza tym, ja bym "rz" do tego samego worka nie wrzucał - u Czechów istnieje, a ć/dź nie mają. Poza tem, "rz" jest wyjątkowo trudne do wywnioskowania ze zniemczonych toponimów, bo przecież było zwykle oddawane jako "r".
CytatSkąd taki wniosek? Ze zniemczonej toponimji?
No tak, na poziomie statystycznym można wysnuć całkiem sporo wniosków z niej. A afrykatyzacja /t/ daje się łatwo oddać w pisowni niemieckiej czy łacińsko-niemieckiej. Pisał o tym Lehr w książce
Zachodnia granica językowa Kaszubszczyzny w wiekach średnich, której nb. nigdzie nie można zdobyć, potem w materiałach z
Konferencji Pomorskiej z 1954, które wkrótce zdobędę, no i wspomina o tym Rzetelska-Feleszko w
Dawnych słowiańskich nazwach miejscowych Pomorza Środkowego, tylko nie podając szczegółowego przebiegu granicy, a korygując ustalenia Lehra.
Co do zmiany
r' > ř, to po pierwsze zmiana ta była w polskim równoległa z
t' > ć, d' > dź, po drugie - na Pomorzu Środkowym bywają przekonywające zapisy przez /rs/, np.
Coprsifnitz.
[...........]
Wstępy. Wiecznie mi obniżali oceny za rozprawki i temu podobne za brak wstępu, albo to że ograniczałem się w nich do dwóch zdań.
Więc to chyba takie wyuczone uwarunkowanie, że dobry tekst musi posiadać wstęp.
Cytat: Ghoster w Luty 06, 2014, 16:34:25
czy walenie prosto z mostu jest naprawdę takie trudne, uchodzi za nieprofesjonalne? Czy takie językowe drogi na około naprawdę zachęcają czytacza do kontynuacji wgłębiania się w jeden z takich durnych artykułów?
Może i było by to prostsze; może i to, że uważalibyśmy takie artykuły za nieprofesjonalne jest kolejnym arbitralnym wyborem naszej kultury która tym samym utrudnia nam życie tak, jak zasady zachowania się przy stole; ale z drugiej strony, sięgając choćby po "Super Express" instynktownie oczekujemy czegoś wyższego niż teksty z rozmowy przy śniadaniu; zresztą: nawet w takich codziennych konwersacjach, sztuczki retoryczne takie jak przytoczony przez ciebie wstępniak uatrakcyjniają odbiór i - tak, odpowiadajac na twoje pytanie - zaciekawiają do wysłuchania.
Poza tym, upieranie się by teksty dziennikarskie były prosto z mostu, to tak jakby narzekać że dzisiejsze powieści wyglądają tak:
CytatSpóźnił się na uroczystość, dziecko mu choruje, zostawił w domu ze ślubną. Andrzejek, kuzyn, żywy powidok dzieciństwa.
Paweł pamięta. Andrzej pamięta. Uśmiechają się przez próg, full access hearts.
Graba.
Graba.
Kopę lat.
Ano.
W rzeczywistości (w gnoju) widzieli się parę miesięcy temu, w Boże Narodzenie.
Kuzyn, ale jak brat. Jeszcze gdy seplenili: kusyn, kusyn, kusynek. Pozostał na życie – ten jeden kuzyn między kuzynami – brat, który nie ma brata. Ongi logował się jako Qqsyn. (...)
Andrzej pozostał tutaj, a Paweł poszedł z duchem. Andrzej się ożenił, spłodził dzieci, artysta biolo; Paweł – nic z tego nie rozumie. (Rozumiał, ale zapomniał).
Usiedli na drewnianej werandzie, żarówka kołysze się pod blaszanym kloszem, wczesnowiosenna ciemność przypływa i odpływa, grają owady, dzwoni łańcuch psa. Po drugiej stronie szosy ktoś próbuje zapalić rzężący grat.
Chłodno, więc gorące kakao. Popijając, skubią z porcelanowych talerzyków ostatnie kawałki Michałowego tortu. Paweł rozmazaną oblewą czekoladową maluje na swoim talerzyku bajkowe pokraki.
(Dialogi). Jak w domu? W domu jak w domu. Wszyscy włażą sobie na głowy. A ty – w czym się pławisz? E tam. Mam już potąd. Ale czego, pieniędzy, ruchu, życia miastowego, gejdżu szalonego? Jakie przygody, opowiadaj!
a nie tak:
CytatIT befell in the days of Uther Pendragon, when he was king of all England, and so reigned, that there was a mighty duke in Cornwall that held war against him long time. And the duke was called the Duke of Tintagil. And so by means King Uther sent for this duke, charging him to bring his wife with him, for she was called a fair lady, and a passing wise, and her name was called Igraine.
So when the duke and his wife were come unto the king, by the means of great lords they were accorded both. The king liked and loved this lady well, and he made them great cheer out of measure, and desired to have lain by her. But she was a passing good woman, and would not assent unto the king. And then she told the duke her husband, and said, I suppose that we were sent for that I should be dishonoured; wherefore, husband, I counsel you, that we depart from hence suddenly, that we may ride all night unto our own castle. And in like wise as she said so they departed, that neither the king nor none of his council were ware of their departing. All so soon as King Uther knew of their departing so suddenly, he was wonderly wroth. Then he called to him his privy council, and told them of the sudden departing of the duke and his wife.
Sorry, spity, ale mam wrażenie, że to kompletnie z dupy argumentacja.
Czemu przyjmujesz, że coś wyższego niż teksty z rozmowy przy śniadaniu MUSI zawierać wstęp? Czemu akurat wstęp, czyli lanie wody i bardzo tani popis sprawności językowej to dla ciebie imanentna cecha dobrego tekstu. Albo co więcej artakcyjniejszego i ciekawszego. Po prostu kompletnie nie widzę związku między twoimi argumentami a rzeczywistością czy poruszonym problemem.
Takoż nie mam pojęcia, jaki sens przytoczonego tu Dukaja? Ani większość powiści tak nie wygląda, ani Ghoster nie narzeka na to, że takie się publikuje, ani nie twierdzi, że teksty powinny być "mniej awangardowe", czy też mniej potoczne, zawierać opisy czy jakakolwiek inna cecha językowa, ani też nie twierdzi, że to jakaś plaga ostatnich lat, albo że "kiedyś było lepiej".
Cytat: Noqa w Luty 06, 2014, 17:16:16
Czemu przyjmujesz, że coś wyższego niż teksty z rozmowy przy śniadaniu MUSI zawierać wstęp?
Nie wiedziałem, ze przyda mi się wiedza z teorii literatury i to tak szybko po egzaminie: tekst ma swoją delimitację, czyli formuły zamykające i kończące. Oczywiście, często w dzisiejszej co bardziej awangardowej beletrystyce staje się to fakultatywne (żeby przywołać właśnie Dukaja i jedno z jego opowiadań kończące się dosłownie w połowie słowa), ale od tekstów dziennikarskich akurat oczekujemy nastawienia nie na funkcję estetyczną (co nie znaczy oczywiście, że jest zbędna), więc wstęp artykułu jest dla mnie oczywistością.
CytatTakoż nie mam pojęcia, jaki sens przytoczonego tu Dukaja? Ani większość powiści tak nie wygląda, ani Ghoster nie narzeka na to, że takie się publikuje, ani nie twierdzi, że teksty powinny być "mniej awangardowe", czy też mniej potoczne, zawierać opisy czy jakakolwiek inna cecha językowa, ani też nie twierdzi, że to jakaś plaga ostatnich lat, albo że "kiedyś było lepiej"
.
Dobra, przyznaję, że przywołałem przykład skrajny, ale zgodzisz się, ze nawet przeciętny dzisiejszy autor piszę bardzo odmiennie od Thomasa Malory'ego, i myślę, że prostota eposów średniowiecznych (czy nawet powieści XVIII-wiecznej) w porównaniu do Pilcha czy innego Coelho jest dobrym porównaniem do różnic - i strukturalnych, i estetycznych - między obowiązującym standardem dziennikarskim a tym, co proponuje Ghoster.
Czyli twoim zdaniem tekst ma formułę otwierającą - więc musi mieć wstęp... chyba, że nie ma wstępu i nie ma formuły otwierającej - nie wiem, jak sobie radzi teoria literatury w tym przypadku.
Chyba, że twierdzi, że takie teksty są bez wartości. Ale wtedy też to żaden arguement poza "teoria literatury tak mówi".
Skoro teksty dziennikarskie nie są nastawione na estetykę, to czemu chcesz od nich wymagać wstępu, który nie służy niczemu innemu niż estetyce (dziwnie pojętej). (Mówimy o takich wstępach, o jakich wspominał Ghoster - takich, które służą tylko temu, żeby nie podawać czytelnikowi od razu informacji)
Nigdzie nie widzę, żeby Ghoster proponował łopatologiczny styl dziennikarstwa.
Brak wstępu nijak nie oznacza właściwości strukturalnych i estetycznych eposu średniowiecznego.
CytatTakoż nie mam pojęcia, jaki sens przytoczonego tu Dukaja?
Przytaczanie Dukaja zawsze ma sens. Nawet, jeśli nie ma sensu.
CytatCzyli twoim zdaniem tekst ma formułę otwierającą - więc musi mieć wstęp... chyba, że nie ma wstępu i nie ma formuły otwierającej - nie wiem, jak sobie radzi teoria literatury w tym przypadku.
Chyba, że twierdzi, że takie teksty są bez wartości. Ale wtedy też to żaden arguement poza "teoria literatury tak mówi".
Prościej: teksty literatury mają wstęp, dlatego-że-gdyż-ponieważ-bo tak się przyjęło.
Jeśli jakiś tekst nie posiada wstępu, to z góry się zakłada, że albo autor zna konwencję i ona została złamana celowo — aby uzyskać jakiś umyślny efekt, patrz Dukaj —, albo autor nie zna konwencji i ergo
nie umie pisać.
Innymi słowy: bo tak uważa społeczność. Spieranie się z tym jest jak zżymanie się na to, że piszemy od lewej do prawej, albo, że mamy majuskułę i minuskułę, i tej używamy wtedy, a tej kiedy indziej.
Przynajmniej ja tak to rozumiem.
[...........]
CytatInnymi słowy: bo tak uważa społeczność. Spieranie się z tym jest jak zżymanie się na to, że piszemy od lewej do prawej, albo, że mamy majuskułę i minuskułę, i tej używamy wtedy, a tej kiedy indziej.
Majuskuła czemuś służy. Pisanie od lewej to konwencja i trzymanie się jej ułatwia wszystkim życie, nawet jeśli bylibyśmy równie szczęśliwi pisząc od prawej.
Miliard ludzi wierzy w biblię - ma to sens, bo miliard ludzi w nią wierzy. Spieranie się z tym, to jak zżymanie się na to, że piszemy od lewej do prawej. - To maprawdę taka sama "arguemntacja" jak twoja.
Naprawdę, Feles, nie rozumiem, co próbujesz osiągnąć? Nie wierzę, że faktycznie przyjmujesz bzdury, które piszesz za prawdziwę. Chodzi ci o to, żeby "mieć rację" i tylko o to?
CytatDla was naprawdę wszystko jest albo czarne, albo białe.
??
CytatRzecz jedynie w tym, iż uważam takich pożałowania godnych "redaktorów" gazet li zwyczajnie autorów tych marnych artykułów za idiotów robiących kojelnych idiotów z czytelnika. Jeśli znajduję jakiś materiał na interesujący mnie temat to chciałbym czytać o tym, o czym owe dzieło winno traktować, a nie to samo z dodatkiem sosu dla durnych mas w postaci złożeń typu "No ale co zrobić, jeśli coś się spierdoli? W końcu niejednokrotnie zdarza się, iż w zajęciach dnia powszedniego coś się spierdoli, zatem musi istnieć jakiś sposób na to, by się nie spierdalało. Otóż doktor X z uniwersytetu X w X odkrył sposób na to, by to się nie spierdoliło"; innymi słowy tony niewartego oberżniętego grosza tekstu, które służą tylko temu, by nabić literek z materiale.
Może po prostu taki redaktor jeden z drugim nie miał na tyle kreatywności, by wymyślić własną kompozycję tekstu — a, jako że od tekstów literatury wymaga się (tj. społeczeństwo wymaga), by odpowiadały ustalonym wzorcom, więc skopiował ten, który gdzieś widział i który wydał mu się
fajny?
Prawo Sturgeona: we wszystkim jest 90% gówna, i nic tego nie zmieni. Gówno po prostu trzeba omijać. [/subiektywizm]
CytatNie wiem naprawdę, czy niektórzy tutaj nie mają absolutnie żadnego swojego, własnego, prywatnego zdania na niektóre tematy i wolą powtarzać jedynie to, co powiedzieli jedni ludzie i obstawać za czymś bez jakiegokolwiek celu.
Ależ drogi Ghosterze. To, że ktoś raczył się na publicznym forum nie podzielić swoim prywatnym, subiektywnym zdaniem, w najmniejszym stopniu nie oznacza, że go nie posiada — co najwyżej, że nie jest emocjonalnym ekshibicjonistą i nie odczuwa przyjemności z dyndaniem nim na widoku.
CytatFeles, ty naprawdę uważasz, że zasady pisma łacińskiego, niezwykle klarowne, logiczne li regularne, mogą być porównywane do tego, iż losowy debil ileś lat temu postanowił, że wstęp ma być i koniec kropka?
Najciekawsze jest to, że w żadnym stopniu nie nawiązywałem do tych owych
niezwykle klarownych, logicznych li regularnych zasad pisma łacińskiego, o których piszesz, tylko do faktu, że jak świat światem
pewne rzeczy zawsze będą musiały być wybrane arbitralnie. I nie ma od tego ucieczki.
To, że pewne rzeczy są po prostu głupie, to inna sprawa, patrz wyżej.
Cytat"Bo tak uważa społeczność" - kiedyś społeczność uważała, że ziemia jest okryta niebem i podparta piekłem; no i po co było komuś zmieniać te przekonanie? Przecież jak się tak myślało, to trzeba było zostawić, i tak by nikt nigdy nie przyjął tej teorii.
Fakt, że i tak kilkaset lat zajęło, by społeczność zmieniła tę opinię, świadczy chyba o tym, że inercja kulturalna to
coś, i że zawsze wdrażanie nowych standardów będzie wiązało się z problemami.
I, jeszcze raz, zauważ, że ani słowa nie napisałem na temat tego,
co ja uważam na temat zmiany standardów — jedynie na temat tego,
jak społeczeństwo to widzi. Przestań przypisywać mi opinie, które wyraźnie zacytowałem.
CytatŚmieszy mnie jak wszyscy są tutaj wielkimi deskryptywistami, ale jak przyjdzie co do czego to preskryptywizm leje się wiadrami; to taka analogia, by nie było nieścisłości.
Jakim cudem nie pisząc nic na temat mojego stosunku do odstępstw od normy językowej — ba, nawet na temat języka w ogóle — stałem się preskryptywistą?
Czy pisząc ,,ludzie dziwią się, gdy ktoś stosuje nietypową kompozycję tekstu", jestem preskryptywistą?
Czy pisząc ,,ludzie nie lubią, gdy ktoś używa niestandardowych końcówek fleksyjnych", jestem preskryptywistą?
Czy pisząc ,,ludzie nie rozumieją, gdy ktoś pisze tekst po polsku cyrylicą od prawej do lewej", jestem preskryptywistą?
Czy pisząc ,,ludzie patrzą na ciebie nieprzyjaźnie, jeśli nie przestrzegasz takich konwencji, jak powitania lub formy honoryfikatywne", jestem preskryptywistą?
Czy pisząc ,,ludzie chcą ci wpie...lić, jeśli chodzisz po Chorzowie z szalikiem Górnika Zabrze", jestem kibicem Ruchu?
Wybacz, ale zadałeś proste pytanie ,,Dlaczego jest tak a tak?", ja napisałem prostą odpowiedź ,,Bo ludzie lubią, gdy jest tak a tak", więc skąd te nerwy?
CytatMajuskuła czemuś służy.
Tak. Mimo to pismo arabskie, hebrajskie, kana, hangyl, hanzi i setki innych pism dobrze obywają się bez niej. Co tylko dowodzi, jak bardzo arbitralnym jest wyborem.
CytatPisanie od lewej to konwencja i trzymanie się jej ułatwia wszystkim życie, nawet jeśli bylibyśmy równie szczęśliwi pisząc od prawej.
Tak. Dokładnie to było treścią mojego argumentu.
CytatMiliard ludzi wierzy w biblię - ma to sens, bo miliard ludzi w nią wierzy. Spieranie się z tym, to jak zżymanie się na to, że piszemy od lewej do prawej. - To maprawdę taka sama "arguemntacja" jak twoja.
Abstrahując od tematów słuszności jednego lub drugiego światopoglądu — terenu bardzo grząskiego, na który nie chciałbym wchodzić — to tak, tylko co to ma do rzeczy? Religia (przynajmniej zazwyczaj) nie służy do formułowania komunikatów, które mają być nadawane przez kogokolwiek i odebrane przez ogół społeczeństwa, więc analogia nie działa.
Pozwól, że jeszcze raz to wytłumaczę:
· Trójdzielna kompozycja tekstu to coś, co w społeczeństwie jest uznawane za standard. Owszem, można budować teksty bez niej, ale wtedy
ludzie się gubią, ponieważ inny sposób konstrukcji komunikatu to ten, który znają i którego się spodziewają.
· Ghoster uważa, że ten wzór jest zły i pyta, dlaczego on obowiązuje.
· Ja odpowiadam, że obowiązuje on tak samo, jak wszelkie inne wzorce — arbitralnie i ze względu na społeczeństwo.
I jeszcze raz powtarzam — to jest tylko sposób, w jaki ja postrzegam rację istnienia czegoś takiego, jak teoria literatury, wzorce literackie itepe. Ale nie jestem w tym ekspertem i mogę zawsze się mylić.
CytatNaprawdę, Feles, nie rozumiem, co próbujesz osiągnąć? Nie wierzę, że faktycznie przyjmujesz bzdury, które piszesz za prawdziwę. Chodzi ci o to, żeby "mieć rację" i tylko o to?
Noqa, próbuję osiągnąć to, że te prawdy oczywiste i te oczywistości prawdziwe, które uważam za prawdziwe i oczywiste, również inni przeczytali i zrozumieli, i żeby eee...A tak poważnie: o co ci chodzi. Czyżbyś naprawdę uważał, że to, co piszę, jest tak nikczemne i podłe, że nie zasługuje na istnienie na tym forum — w przeciwieństwie do dyskusji o robieniu loda Wilenowi?
CytatA tak poważnie: o co ci chodzi. Czyżbyś naprawdę uważał, że to, co piszę, jest tak nikczemne i podłe, że nie zasługuje na istnienie na tym forum — w przeciwieństwie do dyskusji o robieniu loda Wilenowi?
Masz jakieś dziwne retoryczne zapędy.
TAK, ZGADZAM SIĘ, ŻE DYSKUSJA O ROBIENIU LODA JEST GORSZA NIŻ TO, CO PISZESZ.
Nigdy tak nie napisałem i przywoływanie tego ma tylko cel retoryczny.
Podobnie jak wyciąganie zdupnej argumentacji o tym, że pewne rzeczy są konwencjami, defleksje na "standardy" i "większość społeczeństwa" i całą resztę standardowej arguementacji wyciąganej, gdy ktoś podważa COKOLWIEK powszechnie uznanego.
I tylko gdzieś między wierszami twierdzisz, że wstęp ułatwia odbiór i bez niego ludzie się pogubią - chciałbym usłyszeć jakieś argumenty za tym.
Jest poza tym jeszcze kwestia estetyczno-aksjologizna - to, że coś pasuje większości, nie musi oznaczać, że jest to dobre, ładne. I też chciałbym usłyszeć jakąś argumentację za tym, że estetyczne względy wskazują, aby tekst miał wstęp, skoro i to odczucie skrytykowaliście.
Wkurzają mnie wokaliści, którzy najwyraźniej cannot into wymowa angielska, i namiętnie wymawiają słowo answer jako ,,ansłer". Przecież to w jest do cholery nieme...
[...........]
Dziwne, ja akurat rzadko kiedy słyszę nienatywność w piosenkach. Choć może po prostu tyle angielskiego znam z piosenek, że mam spaczone podejście.
A w temacie: angielskie nazwy polskich produktów. Bo jak bym nie poprosił w sklepie o Warkę Cider, to będę brzmiał jak idiota.
[...........]
Kolejny lektor, który wymawia krwi jako [krvi].
Mnie denerwuje, jak ktoś głośno mówi i uspokaja się go słowami "mów pół tonu ciszej". To tak jakby powiedzieć "to jest o kilogram za wysoko".
Ale to chyba przecież zleksykalizowany żart.
Nagle boleśnie zdałem sobie sprawę: węgiel (carbon) i węgiel (coal).
Ten, kto wymyślił tą nazwę powinien trafić do chemicznego piekła.
Naprawdę, to ma tyle sensu, co nazwanie tlenu "powietrzem" albo wodoru "wodą".
Albo co nazywanie H2O z domieszką masy soli mineralnych i bógwiéczego water. No ale zawsze możemy mówić węgl.
Dylemat wpisany w istotę każdego systemu znakowego - intuicyjność czy trafność nazewnictwa.
Widzę jednak różnicę. Woda to jednak związek chemiczny, nie pierwiastek, więc nie powoduje to aż takiej konfuzji. Do tego woda jaką widzimy rzeczywiście składa się w znacznej większości z wody chemicznej. Zgadzam się, że nie jest to precyzyjnie rozróżniane, ale nie jest też bardzo szkodliwe. Możemy powiedzieć o (chemicznie) czystej wodzie i będzie wiadomo, że chodzi nam o czyste H2O.
Przy węglu to nie ma sensu, bo węgiel/coal nie jest żadną odmianą alotropową węgla/carbonu. Nie jest też wcale odmianą alotropową z różnymi dodatkami. To skomplikowana mieszanina związków węgla/carbonu o procentowej zawartości węgla/carbonu ok. 65%, zbliżonej do nafalenu, podtlenku węgla czy heksafenylobenzenu. Mniej niż azotu w powietrzu.
Jest ten moment, gdy z trafnością rozmijasz się tak bardzo, że żaden poziom intuicyjności tego nie uratuje.
Nie narzekałbym, gdyby węgiel/carbon nazywać grafitem. Albo diamentem. To byłoby takie totum pro parte.
Ale nazywanie go od skomplikowanej mieszaniny związków go zawierających, tylko dlatego, że związki węgla/carbonu pozyskuje się z węgla/coalu i że węgla/coalu używa się tam, gdzie ma reagować elementarny węgiel/carbon jest po prostu doszczętnie głupie.
Jeśli kogoś o to obwiniać, to nie chemików (w końcu to ci od "tlenu", nie odmówiliby sobie stworzenia nowego neologizmu gdyby był niezbędny), a głupią rzeszę Polaczków, którym nie chce się mówić "znoszę węgiel kamienny do piwnicy".
A tak poważnie, to jest tu podobna rozbieżność między językiem fachowym a potocznym (bo w tym pierwszym gdy chce się powiedzieć o konkretnym minerale, używa się określeń "węgiel kamienny" czy "brunatny", więc homonimii nie ma) co w przypadku "ekologii". A w codziennym języku nie mówi się zbyt często o C, więc i problem nie jest wielki.
Ale w języku chemicznym fachowym i tak używa się węgla w znaczeniu węgla kamiennego/brunatnego/antracytu. Problem leży właśnie w języku chemii i tego, jak głupio jest tam nazwany szósty pierwiastek.
W podręcznikach akademickich mówi się o redukowaniu, np. tlenku niklu węglem i za chuja nie wiadomo, co właściwie należy przez to rozumieć.
"pół tuzina".
Najlepszy przykład jak nie opisywać ilości.
Co jest nie tak w połowie tuzina?
Cytat: Noqa w Luty 11, 2014, 00:04:49
Ale w języku chemicznym fachowym i tak używa się węgla w znaczeniu węgla kamiennego/brunatnego/antracytu. Problem leży właśnie w języku chemii i tego, jak głupio jest tam nazwany szósty pierwiastek.
W podręcznikach akademickich mówi się o redukowaniu, np. tlenku niklu węglem i za chuja nie wiadomo, co właściwie należy przez to rozumieć.
Fakt, można było stworzyć "karbon" (niebezpieczeństwa pomyłki z okresem geologicznym byłyby minimalne), ale i tak wiekszośc winy leży po stronie dzisiejszych chemików, którym nie chce się mówić o węglu kamiennym.
Denerwuje mnie nieco brak jednego określenia na "to coś", co sprawia, że nie możemy się oderwać od książki czy filmu, a czego nie da się określić nawet jako wiązkę konkretnych elementów - zwłaszcza, że od dawna odpowiednie pojęcie funkcjonuje w żargonie gier komputerowych ("grywalność"; "czytalność" byłaby jak najoczywistsza, z filmami dużo gorzej, bo "oglądalność" ma już swoje znaczenie). Zastanawiałem się, czemu akurat w tej dziedzinie dorobiono się takiego określenia, i wydaje mi się to efektem tego, że od gier najwięcej ze wszystkich dzieł oczekujemy czystej rozrywki (choć są oczywiście takie tytuły, które niosą ze sobą dużo więcej, z
Planscape: Torment na czele), natomiast mimo iż większość czytelników (w tym ja, przyznaję) nie szuka wcale w książkach intelektualnych uniesień a podobnie zwykłej przyjemności z czytania, dla wszelkiej maści inteligientów "czytalnosć Dostojewskiego" byłaby świętokradztwem.
[...........]
Jeśli przez "pół tuzina" mamy na myśli "sześć" to "pół tuzina" jest zupełnie zbędnym ozdobnikiem. Zupełnie nie rozumiem, po co komu poetyckie określenie liczby "sześć", chyba nikt nigdy nie narzekał, że nie da się piękniej wyrazić "czterech" czy "ośmiu".
Jeśli zaś chodzi nam o "około sześć"... to po pierwsze rzadko mamy taki problem, bo trudno nie odróżnić pięciu od siedmiu i to znowu tylko bardziej skomplikowane ujęcie prostych określeń - "pięć-sześć", "ze sześć", itd.
[...........]
Tak. Ale niespecjalnie widzę sens wkładania takiego innego poczucia słowa "sześć", a mocno się tego nadużywa. W każdym razie ja ostatnio bardzo często trafiałem na "pół tuzina" pojawiające się zupełnie z dupy.
EDIT: Do tego dochodzi jeszcze, że "tuzin" jest dość nienaturalne. Stąd jego pół jest jeszcze mniej intuicyjne.
5 decytuzinów
Cytat: Noqa w Luty 13, 2014, 01:20:14
"pół tuzina".
Najlepszy przykład jak nie opisywać ilości.
A to nie jest jakaś tania kalka z angielskiego, stosowana w polskich tłumaczeniach fantezów?
Wkurwia mię, że wiele języków mniejszościowych Rosji przyjęło dla tegoż kraju nazwę "Rossija", zamiast utworzyć coś swojego z natywnych, często zupełnie niepodobnych określeń Rosjan. Przecież to kraj, w którym (bądź co bądź) żyją, powinni nazywać go więc po swojemu.
Na przykład
Wotjacki: Rosjanie - Ӟучъёс, ale Rosja - Россия.
Bałkarski: Rosjanie - Оруслула, ale Rosja - Россия.
Awarski: Rosjanie - ГӀурусал, ale Rosja - Россия.
Czeczeński: Rosjanie - Оьрсий, ale Rosja - Росси. (przynajmniej grekołacińską końcówkę raczyli usunąć)
I inne. Nie sądzicie, że to marnotrawstwo?
Zwłaszcza tych Wotjaków szkoda, bo ich określenie na Rosjan jest wyjątkowo fajne.
Skąd są te wszystkie nazwy?
Część mi wygląda jak dostosowanie do lokalnych fonotaktyk i morfologii.
Cytat: Dynozaur w Luty 18, 2014, 17:58:03Wotjacki: Rosjanie - Ӟучъёс, ale Rosja - Россия
Od biedy można powiedzieć
Ӟуч шаер, ale wg Google'a jest dość rzadkie.
To co podałem, poza określeniem wotjackim jest przekształceniami etnonimu Ruś, Rusin, ale starymi i często niebezpośrednimi, przefiltrowanym przez kilka języków (np. te nagłosy typu Or-, Ur-, to ZTCW koniec końców mongolska proteza, przejęli ją nawet Chinole) i ostro przekształconymi przez historję.
A co do określenia wotjackiego - sam chciałbym wiedzieć, skąd pochodzi. Czyżby przekorne przeniesienie "Czudzina"?
Varpho mówił dziś na zajęciach (nb. właśnie siedząc na tych zajęciach wysłałem poprzedni post), że Dźuć to też prawdopodobnie przeróbka Rusa.
Ostatnio ciągle narzekam, ale chyba już tak być musi.
E-book. Czyli nazwanie czegoś, na co już jest świetna nazwa - książka.
Czemuś nikt nie uznał, że ja na telefonie wcale nie słucham muzyki, tylko e-music, bo to przecież jest zupłenie co innego niż prawdziwa muzyka - czyli ta słuchana na żywo. Bo ta na płytach to z kolei r-music, coś znowu zupełnie innego! I można od razu lamentować, jak to e-music wypiera muzykę i że ta sztuka powoli umiera.
Muzyka to dźwięk, a książka to przedmiot i to inny niż gazeta.
Ja za to chyba wszystko określane jako e-booki, co widziałem, określiłbym jako PDF-y.
Zgodzę się z Bartkiem. Książka to tekst oraz sposób w jaki został on przygotowany – font użyty, skład, okładka itd., nawet papier na jakim jest wydrukowana. Oceniając książkę, często oceniamy wszystkie te elementy.
E-book jest złożony zupełnie inaczej, ma informację o treści, ma informacje logiczne o elementach tekstu (co jest tytułem, co tytułem rozdziału, co słowem obcojęzycznym) i może zupełnie nie mieć żadnych informacji na temat składu (którym ma się zająć czytnik, na którym e-book jest czytany – choć są wyjątki, formaty e-booków pozwalają na umieszczenie dodatkowych informacji o składzie). Z oczywistych względów e-book nie zawiera w sobie papieru czy formatu strony...
Analogiczne do porównywania książki i e-booka byłoby porównywanie klekcji mp3 i płyty CD. E-book i książka zawierają ten sam tekst, a mp3 i płyta tę samą muzykę. Ale mimo tego same ze sobą tożsame nie są.
[...........]
Czcionka historycznie dotyczyła jedynie kość-pieczątkę służącą do odbijania jednego znaku, dopiero cały komplet czcionek służył do druku w danym kroju.
Z tego powodu sensowniejszym po polsku byłoby tłumaczyć font jako krój pisma niż czcionkę – bo czcionka odpowiada(ła) tylko jednemu znakowi.
Oczywiście inb4: zaszła zmiana semantyczna i teraz czcionka oznacza cały elektroniczny font!oneone – ale państwo pozwolą, ja dalej będę tutaj preskryptolsko pisał o fontach lub krojach pisma, a czcionki pozostawię dla określania wzorów pojedynczych znaków.
Z innej beczki:
Wkurza mnie, że media piszą z jednej strony Janukowycz i Tymoszenko, a z drugiej Kliczko.
Albo Janukowycz, Tymoszenko, Kłyczko, albo Janukowicz, Cimoszenko (Timoszenko?), Kliczko...
Wydaje mi się, że z tym Kłyczkiem/Kliczkiem, to ze względu na miejsce urodzenia (czyli i język). (Biełowodskoje, Kirgiska SRR, ZSRR – z: polska wikipedia (http://pl.wikipedia.org/wiki/Witalij_K%C5%82yczko))
Można też wyczytać:
CytatUważa się za rosyjskojęzycznego Ukraińca[12]. Zna również język ukraiński, choć jak sam przyznaje "niezbyt dobrze"
Ciekawe też jest to, że na wikipedii jest zapisany jako Kłyczko. ;p
Cytat: Silmethúlë w Luty 24, 2014, 14:14:22Cimoszenko
Może lepiej nie...
(http://i.imgur.com/0r3LyDh.jpg)
Cytat: CookieMonster93 w Luty 24, 2014, 15:20:59
Wydaje mi się, że z tym Kłyczkiem/Kliczkiem, to ze względu na miejsce urodzenia (czyli i język). (Biełowodskoje, Kirgiska SRR, ZSRR – z: polska wikipedia (http://pl.wikipedia.org/wiki/Witalij_K%C5%82yczko))
Czyli Bułgakow też byłby Bułhakowem ze względu na to, że urodził się w Kijowie? Wolę wierzyć, bo...
Cytat: Roberet Stiler, "Pokaz język"Było w Rosji dwóch wybitnych ludzi o tym nazwisku: prawosławny teolog Siergiej Bułgakow i pisarz Michaił Bułgakow. Ale z Polaków, którzy słusznie uwielbiają "Mistrza i Małgorzatę", nikt się nie dowie, jak nazywał się faktycznie ich autor. Bo na jego wydawanych po polsku książkach i na plakatach spektaklów (a nawet w skandalicznym, pełnym osłupiającego niechlujstwa, tendencyjności, luk, przeinaczeń, fałszów i niekompetencji "Słowniku pisarzy rosyjskich" "Wiedzy Powszechnej") widnieje tylko zmyślone nazwisko: Bułhakow. Skąd się coś takiego wzięło? Wymyślili to nazwisko po prostu jego tłumacze: Irena Lewandowska i Witold Dąbrowski. Zresztą spytałem ich kiedyś: co im strzeliło do głowy? Osłupiałem, gdy okazało się, że jedynym, lecz nieodpartym argumentem na rzecz samowolnego przekręcenia nazwiska Bułgakowa jest fakt, iż w Polsce istnieje nazwisko BUŁHAK. Więc... nazwisko pisarza też koniecznie trzeba przetłumaczyć. Rzekomo na polskie. Choć w "Bułhaku" też nie ma krzty polszczyzny. Wydaje się raczej białoruskie i bodajże spokrewnione z nie używanym już rosyjskim czy ogólniej ruskim bułga "rozróbka". Lubiłem ich oboje i byli to dobrzy tłumacze. Ale nie uznam przecież, nawet jeśli mój przyjaciel sobie coś głupio ubrda, że nieodpowiedzialna brednia jest mądra i słuszna. Bo z kolei ktoś wymyśli, że nazwiska Tołstoj i Gorki "przetłumaczyć" wypada na "Tłusty" i "Gorzki", następnie Czechow na "Czechowicz", Puszkin na "Armatniak" i Babel na "Bąbel" czy zgoła, nie daj Boże, na "Bubel". A o wiarygodności różnych słowników mówi jeden zkolejnych akapitów: "A w wydawnictwie "Czytelnik" dwie kretynki, tłumaczka i redaktorka, zmieniły komuś nazwisko Starodubcew na Starodębcew! Aż do niemożliwej po rosyjsku litery i głoski Ę włącznie. Byle nie zabrzmiała w tym dupa i może dupcyć
.
AFAIK całkiem spora część Rosji wymawia "г" szczelinowo; przede wszystkim dialekty południowe, ale z tego, co udało mi się wychwycić, to Wysocki też czasem wymawiał w ten sposób w piosenkach (mam na myśli: nie tylko w wyrazie "bog"), a był Moskwiczem (choć nie wiem, skąd byli jego rodzice). Jeśli Bułg/hakow urodził się w Kijowie, to jest całkiem prawdopodobne, że właśnie w ten sposób wymawiał swoje nazwisko. Inna sprawa, czy to usprawiedliwia takie oddanie nazwiska, które w literackim rosyjskim ma niewątpliwie postać [bʊɫˈɡakəf].
Co do Wysockiego, to też spostrzegłem taką uń wymowę.
Bo бог się oficjalnie wymawia szczelinowo. Nikt nie bowie /бок мой/ a /бох мой/.
Cytat: Mahtlactli Omome Tochtli w Luty 24, 2014, 19:00:43
AFAIK całkiem spora część Rosji wymawia "г" szczelinowo; przede wszystkim dialekty południowe, ale z tego, co udało mi się wychwycić, to Wysocki też czasem wymawiał w ten sposób w piosenkach (mam na myśli: nie tylko w wyrazie "bog"), a był Moskwiczem (choć nie wiem, skąd byli jego rodzice).
Czy Wysocki nie miał przypadkiem korzeni polsko-żydowskich?
Cytat: Henryk Pruthenia w Marzec 02, 2014, 20:44:22
Bo бог się oficjalnie wymawia szczelinowo. Nikt nie bowie /бок мой/ a /бох мой/.
Cytat: Mahtlactli Omome Tochtli w Luty 24, 2014, 19:00:43
Wysocki też czasem wymawiał w ten sposób w piosenkach (mam na myśli: nie tylko w wyrazie "bog")
:-)
Cytat: Dynozaur w Marzec 02, 2014, 20:48:46
Czy Wysocki nie miał przypadkiem korzeni polsko-żydowskich?
To bardzo możliwe, bo jego rodzina pochodziła spod Brześcia (właśniem wyczytał na Википедии), co i wyjaśnia gammienie.
Może już było, ale najwyżej się powtórzę. Tworzenie form opisowych przy stopniowaniu przymiotników jeśli można wystopniować takowy normalnie, np. najbardziej popularne, zamiast po prostu najpopularniejsze. O akcentowaniu złej sylaby dla czasowników w czasie przeszłym w liczbie mnogiej (robi'liśmy zamiast ro'biliśmy) już chyba ktoś wspominał, więc dopowiem tylko, że mnie też to denerwuje.
[...........]
Fizyka, matematyka czy inne tego typu mnie też wkurzają, ale to co ja opisałem to nie sztuczne przekładanie akcentu ze względu na to, że jakiś wyraz został zapożyczony, ale przekładanie go w rodzimym słowie prawdopodobnie pod wpływem ortografii. Durnie to brzmi i tyle. Moje wkurzanie się na to nie ma nic wspólnego z preskryptywizmem, bo to raczej mówienie robiliśmy jest jakimś niepotrzebnym unowocześnieniem, a domyślnie zawsze było to robiliśmy. Słychać wtedy przynajmniej, że pisanie tego razem to jedynie wymysł ortografów.
[...........]
Fuuuj, co to za gwałt a tym pięknym alfabecie!
(Nie, nie jestem hipokrytą na co dzień)
Robiliśmy to dwa słowa zapisywane razem. Świadczy o tym właśnie fakt, że śmy można rozdzielić i przenieść gdzie indziej. Śmy to tak naprawdę skrócona forma czasownika być. Jeśli chcesz dowodów to zobacz jak to ,,robiliśmy" wygląda chociażby w czeskim czy w słowackim. To, że u nas ortografowie zdecydowali, że lepiej będzie to zapisywać razem, bo w takiej postaci to najczęściej występuje niczego nie zmienia. Oczywiście, że w polskim akcent jest paroksytoniczny i nigdzie tego nie kwestionuję. Właśnie dlatego, że jest paroksytoniczny powinno się czytać robiliśmy akcentując ,,bi" a nie "li". Na pewno wiesz jak u nas te formy czasu przeszłego powstały, ale jakby ktoś czytający tego posta nie wiedział bądź nie dowierzał, że było to pierwotnie czasownik w tzw. postaci -ł w l.p. lub l.mn. + odmieniony czasownik być - zachęcam do zajrzenia chociażby do Biblii Królowej Zofii, gdzie używane są nawet takie formy jak robili są albo robił jest.
Drukarzu, a co ci nie pozwala przyjąć do wiadomości, że jaka nie ortografia, to ludzie zaczęli postrzegać to jako jeden wyraz i w zgodzie z tym akcentują?
Jasne, że można to rozdzielić, co nie znaczy jeszcze, że ludzie nie postrzegają tego jako jednej części. To że formy ze "śmy" przyklejonym są najpopularniejsze albo to, że ludzie zarzucili "robili są" na korzyść "robili" świadczy właśnie o tym, że wyobrażenie koniugacji się zmieniło. W zgodzie z tym idzie akcent, a za nim mogą pójść zmiany fonologiczne i wręcz zmiana charakteru polskiego przeszłego z aglutynacyjnego we fleksyjny. I wtedy już nie będziesz miał argumentów, że to są oddzielne wyrazy ;-)
EDIT: Porównaj to z "ponad to", przy którym można się upierać, że to dwa wyrazy, ale akcentuje się to /po'natto/, nie: /'ponatto/ czy /'ponat'to/.
"Ponatto" brzmi jak jakiś italopochodny termin muzyczny.
Allegro ponatto staccato.
Zgadzam się, że skrócenie tych form spowodowało, że postrzega się to dzisiaj jako końcówkę fleksyjną, ale akcent nam przypomina o tym, czym to tak naprawdę jest. Ja sam pamiętam te liczne zdziwienia gdy się dowiadywałem, że słowa, które powinno pisać się oddzielnie pisze się razem i na odwrót. Z tym ,,ponad to" można by się uprzeć nawet i powiedzieć, że są to 3 wyrazy - po, nad i to :P Ja sam przez jakiś czas myślałem, że pisze się to razem. Mimo wszystko - z pisownią przyimków jest u nas bajzel więc aż tak bym się tym nie sugerował.
Spójrzmy jednak na całość z drugiej strony - jeśliby w ortografii polskiej utrwalił czeski zapis czyli ,,robili śmy", to nie można by mieć pretensyj, że akcentuje się ,,bi", a nie ,,li". Czy więc sposób zapisu powinien powodować zmiany w wymowie? Wg mnie nie. A tutaj mamy do czynienia właśnie z takim przypadkiem. Dlatego mnie to wkurza. Być może nie da się tej zmiany akcentu uniknąć, bo dla ludzi dzisiaj wyznacznikiem poprawności częściej jest ortografia niż uwarunkowania historyczne (chociaż jakby w szkole się uczyło właśnie czeskiego czy słowackiego to nikt by też nie mógł mieć wątpliwości skąd to ,,śmy" pochodzi i traktowanie tego jako końcówki może nie byłoby takie powszechne? ).
Cytat: Drukarz w Marzec 10, 2014, 21:32:47
Spójrzmy jednak na całość z drugiej strony - jeśliby w ortografii polskiej utrwalił czeski zapis czyli ,,robili śmy", to nie można by mieć pretensyj, że akcentuje się ,,bi", a nie ,,li".
No ale się nie utrwalił, więc takie gdybanie nie ma sensu, a przykład
ponad to ukazuje, że akcent mimo wszystko mógłby i tak się przesunąć.
CytatCzy więc sposób zapisu powinien powodować zmiany w wymowie? Wg mnie nie. A tutaj mamy do czynienia właśnie z takim przypadkiem.
Nie wydaje mi się, żeby to była kwestia "powinności", bo język to nie jest zbiór niezmiennych reguł, a wpływ pisma na mowę nie jest zjawiskiem ani nowym, ani dziwnym, ani rzadkim.
-śmy jest odbierane, mimo swojej ruchomości, jako końcówka i dlatego akcent się regularyzuje.
Cytatbo dla ludzi dzisiaj wyznacznikiem poprawności częściej jest ortografia niż uwarunkowania historyczne
Dzisiaj? Zawsze tak było. Ludzie rzadko są świadomi uwarunkowań historycznych, szczególnie uwarunkowań historycznych własnego języka, bo ta wiedza nie jest im potrzebna do sprawnego porozumiewania się. To, że
-śmy jest zredukowaną formą czasownika "być", większość ludzi zaskoczy, chociaż szczerze mówiąc nie sądzę, żeby nawet szczególnie ich zainteresowało.
[...........]
Konwencje pisowni razem-i-osobno są rzeczywiście w dużej mierze chaotyczne i bezsensowne, co nie zmienia faktu, że forsowanie pisowni ‹robili śmy›, ‹robili ście› byłoby dzisiaj już anachronizmem. Abstrahując od akcentu, ta możliwość oddzielenia końcówek jest już obecnie mocno zależna od kompozycji reszty zdania (i w części rejestrów niemal wcale niewykorzystywana), co wskazuje na zachodzenie przejścia pierwotnych klityk w sufiksy. Kontrastuje to z zachowaniem ,,końcówek" trybu przypuszczającego, które przynajmniej w mowie potocznej są nagminnie mobilne i to dość niezależnie od składu reszty zdania (w officialese się tego z jakiegoś powodu unika).
Wracając do akcentu, nawet w preskryptywnej normie nie jest on całkiem historycznie niepokalany, w 2poj r.m. akcent jest przesunięty w prawo.
Ok - nie będę szedł w zaparte. Przyznaję rację - nawet w wypadku pisowni rozdzielnej do takiej zmiany akcentu/wyrównania z ogólnym wzorcem mogłoby dojść. Odnośnie ,,na wieś" - to mnie nie razi. Generalnie żadne inne zmiany akcentu mnie nie rażą, oprócz tej, którą tutaj przedstawiłem.
Jeszcze wracając do tego ,,ponad to" - można to zaakcentować na pierwszą sylabę, ale to byłaby wtedy jedna z tych sytuacji, gdzie zmiana akcentu na inicjalny jest używana do zwrócenia uwagi rozmówcy. Ta możliwość mnie akurat bardzo w polskim cieszy :-)
Cytat: Noqa w Marzec 10, 2014, 20:49:03
EDIT: Porównaj to z "ponad to", przy którym można się upierać, że to dwa wyrazy, ale akcentuje się to /po'natto/, nie: /'ponatto/ czy /'ponat'to/.
Ja wymawiam to ['ponatto], <ironia>twój argument jest inwalidą</ironia>.
Z półprzymkniętą i zwarciem dziąsłowym? No to brawo.
[...........]
Czym to się różni od ,,biernik" czy ,,nominatyw"?
Na przykład tacy Czesi w ogóle nie mają nazw na przypadki, jedynie je numerują.
Ale również uważam, że to trochę głupie.
To utrudnia identyfikowanie przypadków, bo brakuje skojarzeń z nimi.
[...........]
Numerowanie wzorców odmiany, czy np. osób (pierwsza, druga, trzecia osoba) też jest głupie?
[...........]
Cytat: Dynozaur w Marzec 15, 2014, 17:13:40Ale również uważam, że to trochę głupie.
Ale Brü tak robił xD
Gdzie teraz twoja Bozia?
Ale w jego przypadku był to sprzeciw wobec terminologji Kopczyńskiego, którą dziś wszyscy uważamy za coś oczywistego i niepodważalnego, a która w rzeczywistości jest pełna absurdów i nonsensów (imiesłów, lol, kolejny przykład "potworka językowego, do którego przywykliśmy", wyjątkowo durne złożenie).
Poza tem, ja nie wyznaję brückneryzmu klasycznego, tylko brückneryzm oświecony.
Cytat: Ghoster w Marzec 15, 2014, 17:34:48
A jeśli masz lepsze alternatywy dla nazw koniugacji li deklinacji, to śmiało.
Proszę bardzo – np. rodzki ma trzy klasy rzeczowników: O A I, oraz trzy klasy czasowników: A E I, wszystko to odpowiadające odpowiednim samogłoskom w końcówkach, w przypadku rzeczowników – także prasłowiańskim wzorcom odmiany..
[...........]
Ta z wołaczem to w ogóle jakaś brednia i wprowadzanie w błąd. "O!" sugeruje, że ten przypadek służy jakimś wykrzyknieniom (na widok tego czegoś?), a nie zwracaniu się do kogoś. Srsly, poza nielicznymi konstrukcjami jak "O Boże" i "O pani" to nijak się to wykrzyknienie ze zwrotem nie kojarzy i nikt takiej superpartykuły nie stosuje.
I jeszcze ten wykrzyknik... Bo mówiąc "syneczku" nie sposób nie krzyczeć.
A z nazw części mowy (to też w ogóle patologia, że uczy się arbitralnego podziału na 11 grup, który stosuje się tylko do polskiego/słowiańskich, mimo że nie opiera się na niczym dla tych języków charakterystycznym) najbardziej rozbraja mnie "przysłówek". Jak nazwiemy słowo opisujące czasownik? Przysłówek! Bo stoi przy słowie. Tak, jak, kurwa, każde inne!
Cytat: Noqa w Marzec 15, 2014, 19:39:52najbardziej rozbraja mnie "przysłówek". Jak nazwiemy słowo opisujące czasownik? Przysłówek! Bo stoi przy słowie. Tak, jak, kurwa, każde inne!
A to nie jest tak, że ,,słowo" to czasownik (tak jak łacińskie
verbum), a ,,imię" to rzeczownik (vide
przyimek)?
Tak przy okazji, ciekawostka z Fundamento de Esperanto (http://www.akademio-de-esperanto.org/fundamento/gramatiko_pola.html): ,,Słowo nie odmienia się przez osoby i liczby. Np. mi far/as ja czynię, la patr/o far/as ojciec czyni, ili far/as oni czynią".
Nom, przysłówek to w sumie kalka z łac. adverbium.
Cytat: tob ris tob w Marzec 15, 2014, 19:43:32
Cytat: Noqa w Marzec 15, 2014, 19:39:52najbardziej rozbraja mnie "przysłówek". Jak nazwiemy słowo opisujące czasownik? Przysłówek! Bo stoi przy słowie. Tak, jak, kurwa, każde inne!
A to nie jest tak, że ,,słowo" to czasownik (tak jak łacińskie verbum), a ,,imię" to rzeczownik (vide przyimek)?
Tak przy okazji, ciekawostka z Fundamento de Esperanto (http://www.akademio-de-esperanto.org/fundamento/gramatiko_pola.html): ,,Słowo nie odmienia się przez osoby i liczby. Np. mi far/as ja czynię, la patr/o far/as ojciec czyni, ili far/as oni czynią".
W sumie ruski "głagoł" oddaje to najlepiej.
Cytat: Ghoster w Marzec 15, 2014, 19:24:06może porywam się z motyką na słońce
*z młotyką na przysłowiowe słońce [/offtop]
A tak w ogóle - nurtowało mnie zawsze dlaczego przysłówek jest uznawany za osobną część mowy, a nie formę przymiotnika...
Cytat: Dynozaur w Marzec 15, 2014, 20:22:47
A tak w ogóle - nurtowało mnie zawsze dlaczego przysłówek jest uznawany za osobną część mowy, a nie formę przymiotnika...
I tak samo imiesłów – w końcu to tylko odczasownikowy przymiotnik.
Tak jakby istniała tylko szkolna klasyfikacja części mowy...
Ale z tą klasyfikacją jest też bardziej podstawowy problem. One wszystkie usilnie starają się wymyśleć jakieś sztywne kategorie i każde słowo do nich jednoznacznie przypisywać.
Tymczasem języki to mają do siebie, że nie są wcale regularnymi konceptami i kiedy wychodzimy poza, powiedzmy, słowa semantycznie samodzielne (upraszczając - takie, które można przedstawić obrazkiem) to okazuje się, że właściwie słowo może pełnić dowolną rolę semantyczną i wchodzić w dowolnie skomplikowane relacje znaczeniowe. Niezłym przykładem jest słowo "tylko", które można równie dobrze widzieć jako spójnik, partykułę albo i przysłówek.
Pewna mglistość, płynność, nieostrość w zachowaniu się przedmiotu nie odbiera prawa do wszelkiej klasyfikacji, tak rozumując również gatunki biologiczne nie miałyby racji bytu. Póki co częstość użyć typu ,,Ja wczoraj nawóz rośliny" czy ,,to jest jego na" jest zaniedbywalna.
Tak, ale gdy wchodzisz głębiej w takie partykuły, to okazuje się, że nie takich łatwych przewidywań typu rzeczownik idzie po czasowniku po rzeczowniku.
Właśnie poza najprostszymi elementami to ta dalsza klayfikacja niczemu nie służy. A twierdzenie, że jest słuszna jest tylko głupsze.
To że wd jaśnie oświeconej pani polonistki błędem nie jest sformułowanie "dzień dzisiejszy"(tautologizm), ale już "miesiąc marzec" tak.
[...........]
Cytat: Vilène w Marzec 10, 2014, 22:45:20
Cytat: Noqa w Marzec 10, 2014, 20:49:03
EDIT: Porównaj to z "ponad to", przy którym można się upierać, że to dwa wyrazy, ale akcentuje się to /po'natto/, nie: /'ponatto/ czy /'ponat'to/.
Ja wymawiam to ['ponatto], <ironia>twój argument jest inwalidą</ironia>.
Ja wymawiam to [nɔʔi].
Cytat: Ghoster w Marzec 15, 2014, 19:24:06
Jeszcze tak w temacie: pytania wstawiane za nazwami przypadków, coby durni gimnazjaliści je spamiętali (z których i tak nikt nie wie który przypadek jest czym, a ci, którzy wiedzą, ogarnęliby to bez tych nieszczęsnych pytań). A najgorsza jest konstrukcja z wołaczem: "O!" - Powiedział nikt nigdy nigdzie do nikogo.
I tak nic nie przebije tutaj jeszcze dłuższych konstrukcji. Np.
Dopełniacz-kogo-czego-nie-ma... nie-ma-kogo-czego-kota... Swoją drogą pomijając fakt, że polskie nazwy przypadków są dość absurdalne i niepraktyczne, to już niech będą same. Bo dla wielu osób "Biernik" to "Biernik kogo? co?...
No i jeszcze wkurza mnie okropnie, że na lekcjach polskiego nie mówi się o tym co jakiś przypadek, czy cokolwiek wyraża, do czego służy tylko kurwa na jakie pytanie odpowiada. I potem dla większości w zdaniu "Jem parówki", parówki występują w Mianowniku... i polonistka na to przytakuje i idzie dalej. Noż kurwa mać (http://www.biblia-internetowa.pl/Jan/11/35.html)!
Cytat: Spiritus w Marzec 30, 2014, 23:07:27
No i jeszcze wkurza mnie okropnie, że na lekcjach polskiego nie mówi się o tym co jakiś przypadek, czy cokolwiek wyraża, do czego służy tylko kurwa na jakie pytanie odpowiada. I potem dla większości w zdaniu "Jem parówki", parówki występują w Mianowniku... i polonistka na to przytakuje i idzie dalej. Noż kurwa mać (http://www.biblia-internetowa.pl/Jan/11/35.html)!
Akurat w mojej szkole było to dość nieźle wytłumaczone, bo miałem ogarniętą nauczycielkę. Inna sprawa, że połowa tych pacanów jej nie słuchała, niektórzy nie rozumieli (
Dopełnienie bliższe w tym zdaniu występuje w bierniku później ktoś sobie myśli
Co to do cholery jest biernik?!) a tylko kilka osób faktycznie coś wyniosło z lekcji.
No nie wiem... Mojemu uczniowi akurat pytania bardzo pomagają z przypadkami. Myślę, że na pewnym etapie (mam na myśli szkołę podstawową) to naprawdę najlepszy sposób może nie na zrozumienie, ale na zapamiętanie ich funkcji. Co nie usprawiedliwia oczywiście takiej bezmyślności, jak w przykładzie z parówkami...
Nie zgodzę się, jako że mnie udało się rzeczywiście zapamiętać funkcje polskich przypadków (tzn. by instynktownie wiedzieć, do czego jaki służy, a nie dopiero po powtórzeniu w myślach mantry "kogo czego kota") dopiero gdy uświadomiłem sobie ich funkcje: że dopełniacz określa posiadanie, celownik tego, komu dajemy itd.
[...........]
Nie będę odkrywczy, bo będzie to kolejne, normalne już na tym forum marudzenie na preskryptywizm.
Wkurza mnie, że ludzie (nie o dziwo zazwyczaj z Warszafffki... ) wytykają mi, że mówię np. widzę słoną zupę [vid͡zɛ sonom zupɛ] i nie umieją zrozumieć, że pochodzę ze Śląska i taką fonetykę wyciągnąłem z domu a to, że tak mówię nie wynika z jakiegoś mojego "nieuctwa", czy "zadupiactwa" (bo jeśli tak im to nie pasuje, mogę mówić bardziej literacką polszczyzną opd nich xd), a to, że to jak mówię jest uważane za trochę niepoprawne, tylko dla tego, że literacki polski oparto na innym dialekcie "ogólnopolskiego", niż mój. Mógł bym się na przykład do nich przyczepić, że nie wiedzą, że w polskim występuje lekkie wydłużenie sylaby w sylabie akcentowanej, ale jednak polski ma akcent toniczno-dynamiczny a nie iloczasowy xd.
[...........]
[...........]
"przysłowiowy"
Akurat tu bardzo jestem zgodny z preskryptolami. Określanie co drugiej rzeczy, jako przysłowiową to jakiś koszmar.
Porywasz się z młotyką na przysłowiowe Słońce...
Zostałyśmy oddzielone jak przysłowiowe mięso od kości
xD Też to mi się skojarzyło.
*ekhem*dryfsemantyczny*ekhem*
A jakie tu widzisz nowe znaczenie? Jedyna zmiana jaka tu zaszła to stosowanie tego, zamiast przy rzadkich frazeologizmach mogących zostać mylnie uznanymi za dosłowność, w związku z każdym frazemem by tylko dodać swojej wypowiedzi posmaku wyrafinowania, które najwyraźniej ma posiadać to słowo.
Jak już wspomniał spitygniew. To słowo jest tylko taką pustą formą, właśnie pozbawioną znaczenia, tworzącą tylko ułudę erudycji. W najlepszym przypadku (bo w takim, czemukolwiek w ogóle służy) oznaczają wstydzenie się własnych słów ("klaps w przysłowiową dupę"), odpowiednik tego okropnego brania w cudzysłowy.
Nie mogę się powstrzymać: http://www.youtube.com/watch?v=5XEIA6Kegp4
[...........]
Cytat: Ghoster w Kwiecień 08, 2014, 12:20:23dukają jakby mieli aspergera
Wypraszam sobie! Ja nie dukam!
Wkurza mnie to, że angole jakiś czas temu zmieniły w swoim języku oficjalną nazwę Białorusi z Belorussia na Belarus. Choć i tak najbardziej poprawnie winno być raczej White Ruthenia.
Co ma zresztą swoje dokładne odbicie też w języku rosyjskim, gdzie forsuje się sztuczne "Беларусь", kompletnie obce temu językowi, zamiast jedynie poprawnego Бѣлоруссія.
Trzeba pamiętać, że to nowa moda, nie starsza niż 1991 rok. Mjanmaryzm jakich wiele.
[...........]
Cytat: Dynozaur w Kwiecień 09, 2014, 16:42:22
Co ma zresztą swoje dokładne odbicie też w języku rosyjskim, gdzie forsuje się sztuczne "Беларусь", kompletnie obce temu językowi, zamiast jedynie poprawnego Бѣлоруссія.
Cóż, to chyba typowa cecha języków które próbują mieć pretensje do międzynarodowości. Bo rosyjski ma takich rzeczy chyba dużo, wystarczy spojrzeć np. na
Wilnius (zamiast
Wilna) i
Daugawpils (zamiast
Dinaburg)...
To akurat wynika z sowieckości - korenizacja, wyzwolenie i te sprawy. Ponadto, nazwy używane w carskiej Rosji na tych terenach były zwykle niemieckopochodne (Łotwa, Estonja) lub polskopochodne (Żmudź), przez co kojarzyły się ze zniewoleniem i imperjalizmem, więc zamiana ich na odpowiedniki w językach miejscowych miała przedewszystkiem charakter propagandowy. Mojem zdaniem, po upadku ZSRR można by spokojnie (a wręcz należałoby) je przywrócić jako egzonimy, ale pewnie wszyscy mają to w dupie, ludzie się przyzwyczaili, a poza tem aspekt polityczny wciąż pewne znaczenie ma (na tej samej zasadzie, co niektóre polaczki spinają się o Danzig czy Breslau, całkowicie niesłusznie).
A usilne wprowadzenie terminu "Беларусь" w języku rosyjskim to już działanie postsowieckie i objaw tego samego nacjonalistycznego kompleksu, dla którego dekady wcześniej Małoruś zapragnęła być "Ukrainą" (że "Biełorussija"/"Małorussija" to brzmi jak [gorszy] podrodzaj Rossiji, nazwa prowincji wymyślona przez złe imperjum specjalnie po to, żeby nas upodlić it.p.). Taki bullshit, sztandarowy dla tej części Azji.
A to, że używanie nazwy "Беларусь" w języku rosyjskim jest wynaturzeniem potwierdza fakt, że 90% Rosjan jeśli nawet już użyje tego terminu (co rzadko się zdarza, bo lud dalej mówi "po staremu", nowa nazwa jest przedewszystkiem "na papierze") to zapisze to przez о jako "Бел
орусь", bo takie zapisanie akania (zwłaszcza w roli interfiksu, gdzie -o- jest uwarunkowane morfologicznie) jest dla Rosjanina po prostu NIENATURALNE i podchodzi pod pospolity błąd ortograficzny.
Cytat: Ghoster w Kwiecień 09, 2014, 17:03:18
Niby preskryptywizm jest zły, ale Dynozaur szykanujący nazwy, które siłą rzeczy zostały nadane miastom/wsiom/lasom/parkom, jest czymś normalnym.
Po co to spinanie się o zmiany?
Ależ tępienie egzonimów to przejaw najczystszego preskryptywizmu. Myślisz, że dyplomaci całego świata tak nagle sami z siebie przestali używać nazwy Birma, bo "Mjanmar brzmi lepiej"? Otóż nie, po prostu w 1989 roku birmańska junta wymusiła taką zmianę. Na tym właśnie polega preskryptywizm - na ogólnym wymuszaniu, nie tylko na kurczowym trzymaniu się starych fórm. To, że każą nam mówić "ditlenek węgla" - to też preskryptywizm.
Warto też napomnieć, że "ograniczanie liczby egzonimów" to oficjalna wytyczna ONZetu, tak więc ich usuwanie jest stopniowym i programowym działaniem, nie zaś naturalną ewolucją, jak niektórzy chcieliby wierzyć.
A u nas dalej jedziemy do Benfsburga czy Sosnau, albo na Altreich...
[...........]
Cytat: Henryk Pruthenia w Kwiecień 09, 2014, 20:23:11
A u nas dalej jedziemy do Benfsburga czy Sosnau, albo na Altreich...
A więc używacie nazw narzuconych przez Hitlera - brawo. xD
Nie takie czerwone Zagłębie... :D
CytatA więc używacie nazw narzuconych przez Hitlera - brawo. xD
I to w państwie o granicach narzuconych przez Stalina.
Cytat: Henryk Pruthenia w Kwiecień 10, 2014, 08:21:23
Nie takie czerwone Zagłębie... :D
Ale i tak socjalistyczne. :P
CytatVoevodsky
Za chuja nie rozumiem, czemu angielskie transkrypcje udają, że mają samogłoski jotowane, tak jak cyrlica.
Voyevodsky!
Bo to transliteracja, nie transkrypcja, ot. Sam niedawno się tu na to wyżywałem.
Cytat: Noqa w Kwiecień 12, 2014, 17:29:47
CytatVoevodsky
Za chuja nie rozumiem, czemu angielskie transkrypcje udają, że mają samogłoski jotowane, tak jak cyrlica.
Voyevodsky!
To byłoby z kolei dwaplusbezdobre — «y» robi tu na dwa etaty, i za samogłoskę, i za spółgłoskę.
[...........]
Ech... (https://pl.wikipedia.org/wiki/Diecezja_reykjav%C3%ADcka_(Ko%C5%9Bci%C3%B3%C5%82_rzymskokatolicki))
Cytat: tob ris tob w Kwiecień 17, 2014, 08:09:29
Ech... (https://pl.wikipedia.org/wiki/Diecezja_reykjav%C3%ADcka_(Ko%C5%9Bci%C3%B3%C5%82_rzymskokatolicki))
Poprawiłem zgodnie z tym, co radzi Wikisłownik.
Ale taką praworządnosć to ty se mogłeś darować, jak ma być "Reykiawik", to ja już wolę ortoanarchię...
Dlaczego w książkowym zestawi polskich zaimków wskazujących nie ma zaimka niniejszy?!
Cytat: spitygniew w Kwiecień 17, 2014, 11:56:44
Ale taką praworządnosć to ty se mogłeś darować, jak ma być "Reykiawik", to ja już wolę ortoanarchię...
Hm, to jaką wersję chciałbyś zobaczyć?
Wskażcie mi gościa, który wmówił ludziom, że "ty", "ciebie" i "tobie" i pochodne pisze się wielką literą.
Zatłukłbym kanalię.
To chyba nikt im nie wmówił, tylko uświęconą tradycją manierę epistolograficzną ci i owi (a nawet Ci i owi) przenoszą mechanicznie i z czystej, nierozcieńczonej refleksją głupoty do wszystkich sytuacyj komunikacyjnych. Włącznie z pisaniem zaimka 3 os. l.mn. r.mos. "ci" dużą literą.
Heh, ja to się nawet spotkałem z rozszerzeniem tej zasady na zaimki 3 os. i pisaniem np. Ona, Oni, Jego, Jej itd. A już w ogóle najlepsze jest jak ktoś w internecie pisze serię bluzgów, w których do bluzganej przez siebie osoby pisze "Ty", "Tobie" itd., co wygląda po prostu absurdalnie.
To wszystko prawda i jest to jeszcze bardziej spektakularnie głupie, ale mnie chyba i tak najbardziej zadziwia samo sedno. Tzn. przekonanie, że:
"Przyjdę do ciebie później" - nieuprzejme, nieeleganckie
"Przyjdę do Ciebie później" - uprzejme, eleganckie
Nic przecież tak nie decyduje o szacunku, jak wielkość użytych liter.
Wiadomo, że najważniejsza jest nawet nie semantyka, a intencja psychologiczna. Ale czasem chcemy coś powiedzieć i jednocześnie tylko podtrzymać jakąś relację społeczną. I po to właśnie te formy: po pierwsze honoryfiki. Ale nie jest wcale bardzo postmodernistycznym derridyzmem stwierdzenie, że zapis jest tak samo istotny jak formy honoryfikatywne - przecież też jest znaczącym. I ludzie to wykorzystują, np. gdy w Chłopcach z placu broni koledzy zapisują imię głównego bohatera małymi literami nemeczek erno by go upokorzyć czy też gdy w tym samym celu - ostatnio zaobserwowałem - kibole piszą na murach sRACOVIA KURWA (właśnie tak). Patologie w rodzaju pisania wielkimi literami zaimka wskazującego l.mn. ci to oczywiście skutek uboczny.
Wiem, wiem. A jednak waga do tego przykładana jest dla mnie absurdalna. To już naprawdę mogłoby umrzeć.
EDIT: Magiczna funkcja słów "Ty idioto" też mnie trochę razi. Ale to jednak nie aż tak absurdalne, jak zmiana wielkości litery. Zwłaszcza, że o ile wyzywanie kogoś jest jasną reakcją w jego stronę, to czepianie się, że "Czemu nie piszesz <<Ty>>?" jest jak "Czemu nie mówisz, że nie bijesz swojej żony?".
[...........]
Nie wiem, czy w angielskim to nie po prostu to, że podmiot wyglądający "i" jakoś głupio się prezentuje.
"So i go" wygląda dość pokracznie.
[...........]
Eee... no tak, ale i'll jeszcze gorzej. W ogóle te apostrofy różne patologie rodzą.
Podobno chodziło o to, żeby to nieszczęsne
i nie gubiło się w tekście, co przy dawniejszych kształtach liter i ówczesnej niechęci wobec spacji było ponoć realnym zagrożeniem.
Cytat: Ghoster w Kwiecień 18, 2014, 23:21:37
[...]i ograniczyło się do tego, bo byli egoistami.
Moja matematyczka z gimnazjum twierdziła podobnie: że pisanie
I to wyraz angielskiego egocentryzmu.
Inna rzecz, że w takim wypadku logiczne byłoby też pisanie
My,
Me itd.
Cytat: Noqa w Kwiecień 18, 2014, 23:51:35
Nie wiem, czy w angielskim to nie po prostu to, że podmiot wyglądający "i" jakoś głupio się prezentuje.
"So i go" wygląda dość pokracznie.
Raczej tak, Dunczycy tak samo zapisują
I "wy".
Cytat: Noqa w Kwiecień 18, 2014, 22:00:11
EDIT: Magiczna funkcja słów "Ty idioto" też mnie trochę razi.
Wołasz tak na ludzi sądząc, że staną sie idiotami? (http://pl.wikipedia.org/wiki/Funkcja_magiczna_j%C4%99zyka)
Magiczna nie jako termin lingwistyczny.
Nazwanie kogoś idiotą natychmiast wzbudza emocje i zmienia ich postępowanie, mimo że niczego faktycznie nie zakomunikowaliśmy, że nie ma to żadnej wagi semantycznej. To określam "magicznym".
Wkurza mnie, że na większości stron jest guzik "Zaloguj się", ale już drugi to "Zarejestruj". No fajnie, zarejestruj, ale kogo?
[...........]
Administratorzy tureckiej Wikipedii, którzy wiedzą lepiej ode mnie, że w języku polskim istnieje wyraz jagielloń (zapewne tryb rozkazujący od czasownika jagiellonić (http://www.norton.robi.to/forum.php?id=733)), który jest w dodatku doskonałą nazwą dla uniwersytetu (https://tr.wikipedia.org/wiki/Jagiello%C5%84_%C3%9Cniversitesi).
Ludzie z Warszafffki, trujący, że nie mówi się "poszłem", bo wtedy trzecia osoba brzmiałaby "poszł". Widać, że ci ludzie gówno się znają: *pošьlъ > *poszel > *poszol > poszoł, jak w śląskim.
[...........]
I nie mówi się w Będziniu, bo nie mówi się w dupiu. Miodek tak bardzo.
CytatWidać, że ci ludzie gówno się znają: *pošьlъ > *poszel > *poszol > poszoł, jak w śląskim.
Znaczy, ja się zgadzam z przesłaniem, choć
poszłem mnie zwyczajnie estetycznie razi i koniec, ale tu jest slawistyczny fail. W PSł. była postać *pošьdlъ, tyle że w pd. i wsch. słowiańskich *dl przeszło w *l. Śląskie
poszoł to późna elizja samogłoski dla uproszczenia wygłosu, tak samo jak śląskie i ogólnogwarowe
pedzioł to równie późne ściągnięcie sylab, które nie daje podstaw do odtwarzania postaci **pъdelъ.
Tak z innej beczki - żeby nie było - "poszłem" jest także jedynym błędem, który mnie razi, żeby kto nie pomyślał, że tej formy używam!
Cytat: Spiritus w Maj 05, 2014, 23:05:36
Tak z innej beczki - żeby nie było - "poszłem" jest także jedynym błędem, który mnie razi, żeby kto nie pomyślał, że tej formy używam!
Ja używam.
Poszeszed.
Tak u nas mówią doma, prześmiewczo.
[...........]
Przesycenie znaczeniowe?
Wkurwiają mię takie "nowe egzonimy" typu "Hiuma", "Sarema", "Jełgawa" it.p.
Do kurwy nędzy, po co takie coś tworzyć? Albo używamy egzonimów historycznych polskich (czyli w podanych przeze mnie przypadkach - Dago, Ozylja, Mitawa) albo uważamy, że egzonimy to zło i piszemy nazwy tak, jak w oryginale (Hiiumaa, Saaremaa, Jelgava) i już. Po co tworzyć takie sztuczne półśrodki? Komu to służy? Przeczy to zarówno politpoprawnej oenzetowskiej dyrektywie, że egzonimy to zuo (bo de facto są to egzonimy), jak i praktyce językowej i historji.
Ja oczywiście jestem zwolennikiem egzonimów, tak więc dla mnie istnieje JEDYNIE Dago, Ozylja, Mitawa, Jakobsztat, Rewal it.d.
I zanim ktoś powie, że to dlatego, że nazwy zostały zmienione - to nie jest to prawda. Nazwy o których mówię istniały w językach tubylczych, nie zostały zmyślone po pierwszej wojnie (chociaż część z nich jest wymysłami dziewiętnastowiecznymi, to fakt). Poza tem, taki Władysławów na Litwie został w okresie międzywojennym przechrzczony na "Kudirkos Naumiestis" i co? W Polskiej egzonimji dalej jest Władysławowem. Więc nikt mi kurwa nie powie, że łotewska "Jelgava" nie może być polską "Mitawą" (a tu nawet nie było zmiany - Łotysze mówili "Jelgava" jeszcze przed obiema wojnami, chociaż faktem jest, że to liwońskie zapożyczenie w jakimś momencie zastąpiło w języku łotewskim oryginalną bałtycką formę "Mitava"), ani też że ruski "Kaliningrad" nie może być po polsku Królewcem. Nie musimy czekać, aż Ruscy zrobią "ten krok". Nie musimy.
Albo to, że RJP czy tam KUNM czy inny szajs każe nazywać Fanipol "Fanipalem". Od kiedy, do kurwy nędzy, mamy w polskim akanie? Pruthenia dupa cicho. xD
O Ćennajach to ja już nawet nie wzpominam, bo temat wałkowany był do znudzenia.
Co do Hiumy i Saremy nie dołączę do hejta, po zarzucenie użycia egzonimów spowodowane było chyba po prostu znikomą znajomoscią tych nazw poza środowiskiem geograficznych nerdów takich jak my dwoje (jak Magdeburg zam. dawnego Maj(d)burka), a późniejsze usunięcie jednego a to naturalne dostosowanie do wymowy usuwające przy okazji możliwy problem odmiany na piśmie. Za to Jełgawa faktycznie wkurzająco sztuczna w swojej pseudodawności.
[...........]
Mnie wkurza tak samo w trzeciej osobie. Bo czasem mnie tknie, że nie jestem pewny płci (np. jest podane nazwisko, a postać dawno się nie pojawiała) i muszę po paru stronach szukać tego "he/she", żeby odkryć w końcu, że nie i nikt nie wie, jakiej to płci osoba.
r, u, b4, i inne skróty.
Czy to naprawdę jest taki koszmar, żeby napisać słowo w całości? Albo zadbać o elementarną interpunkcje?
Ta choroba rozlewa się coraz szerzej, a szlag mnie trafia, gdy widzę takie teksty. Zwłaszcza, że okazuje się zwykle, że używający tych skrótów zwykle nie potrafią użyć żadnych słów dłuższych niż czteroliterowe. "i like it", "cool", "'im fine", "yea ok", "no prob" - tak potrafi wyglądać cała rozmowa.
Cytat: Ghoster w Maj 18, 2014, 21:01:30
Wkurza mnie to, że w angielskim płeć nie jest w żaden sposób oznaczana na osobie pierwszej (w polskim na przymiotnikach i czasownikach w czasie przeszłym, co zazwyczaj wystarcza), przez co czytam jakiś tekst, a pod koniec pada stwierdzenie, iż narrator to tak naprawdę narratorka. Wówczas rozdziera mnie w pół i muszę czytać wszystko od nowa, bo błędnie wyobraziłem sobie postać.
Heh.
Aż przypomina mi się jeden mój kolega, który doznał niezłego dysonansu, czytając jedną książkę, gdyż dopiero na półmetku dowiedział się, że główni bohaterowie są ciemnoskórzy.
(Rasizm, seksizm, jeden pies.)
CytatCzy to naprawdę jest taki koszmar, żeby napisać słowo w całości? Albo zadbać o elementarną interpunkcje?
Nie wiem, spytaj Rzymian (http://en.wikipedia.org/wiki/Tironian_notes). Albo Prasłowian (http://en.wikipedia.org/wiki/Titlo).
[...........]
Pisząc po angielsku odręcznie używam czasem u i r (podobnie jak &, które stosuje stale, choć w starym kształcie, jak to po prawej (http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/1/1b/Ampersand.svg/645px-Ampersand.svg.png)). Czekam na hejty.
Z profilu Tomasza Lisa:
CytatJestem żonaty, mam dwie córki i dwie step-córki.
Cytat: Quester w Maj 20, 2014, 23:50:13
Z profilu Tomasza Lisa:
CytatJestem żonaty, mam dwie córki i dwie step-córki.
Z pierwszej żony, Mongołki, poczęte w jurcie i odkarmione kumysem.
Cóż, słowa typu macocha, ojczym, pasierb, pasierbica, może przez wzgląd na baśnie, a może przez wzgląd na wysyp rozmaitych patologii w rodzinach zrekonstruowanych są w moim odczuciu nieco negatywnie nacechowane. Być może w odczuciu Lisa również, bo nie posądzałbym go mimo wszystko o brak znajomości tych terminów, ale fakt, zapożyczenie brzydkie.
Cytat: Widsið w Maj 21, 2014, 03:27:05
Cóż, słowa typu macocha, ojczym, pasierb, pasierbica, może przez wzgląd na baśnie, a może przez wzgląd na wysyp rozmaitych patologii w rodzinach zrekonstruowanych są w moim odczuciu nieco negatywnie nacechowane. Być może w odczuciu Lisa również, bo nie posądzałbym go mimo wszystko o brak znajomości tych terminów, ale fakt, zapożyczenie brzydkie.
No mógł napisać ,,przybrane córki", jeżeli
pasierbice brzmi dlań zbyt topornie i okrutnobaśniowo. Czyli jednak
liznąłem angielskiego i będę teraz podkreślał na każdym kroku, jaki jestem fajny.
Cytat: Gubiert w Maj 21, 2014, 16:02:54
No mógł napisać ,,przybrane córki", jeżeli pasierbice brzmi dlań zbyt topornie i okrutnobaśniowo. Czyli jednak liznąłem angielskiego i będę teraz podkreślał na każdym kroku, jaki jestem fajny.
E tam, też nie lubię pretensjonalnego epatowania anglicyzmami, ale w tym wypadku to wg mnie żadne szpanerstwo. Sam bym tak mógł napisać, gdybym miał przybrane córki. Wspomniane
macocha,
ojczym,
pasierb,
pasierbica brzmią koszmarnie wg mnie, a przydałyby się polszczyźnie jakieś zgrabne, nienacechowane odpowiedniki dla tych słów.
Cytat: Gubiert w Maj 21, 2014, 16:02:54
No mógł napisać ,,przybrane córki", jeżeli pasierbice brzmi dlań zbyt topornie i okrutnobaśniowo. Czyli jednak liznąłem angielskiego i będę teraz podkreślał na każdym kroku, jaki jestem fajny.
"Mam dwie córki i dwie przybrane córki" brzmi równie kulawo, jak te nieszczęsne "step-córki", szczerze mówiąc. Może mógł po prostu powiedzieć, że ma cztery córki? Skoro się chwali całym pakietem, zdaje się, że rekonstrukcja rodziny zakończyła się sukcesem ;)
[...........]
Trochę mają. Ale mam wrażenie, że to kwestia nieużywania.
O "macochach" słyszy się tylko w bajkach.
BTW. czy słyszycie wykorzystanie słowa "przyszywana" w miejsce "przybrana"? (Choć nie wiem, czy "przybrana" nie ogranicza się tylko do młodszych generacji, tzn. czy można mieć przybraną matkę?) - moja przyszywana babcia tego używa, ale generalnie to tego nie słyszę.
W mojej rodzinie funkcjonuje kategoria "przyszywanych" krewnych, ale oznacza po prostu osoby niespokrewnione i niespowinowacone, tak zaprzyjaźnione z rodziną (a nie tylko z jednym albo dwoma jej członkami), że właściwie uznawane za rodzinę i tytułowane "ciociami" i "wujkami" przez dzieci. Tak że to coś całkiem innego niż "przybrani" krewni.
Nie rozumiem, dlaczego słowo "pierdoła" nie jest uważane za wulgaryzm (w telewizji go nie cenzurują), ale czasownik utworzony od niego już tak.
To, że dopiero parę dni temu, mimo iż nazwisko niedoszłego zabójcy Polaka Milionlecia słyszałem w życiu z million razy właśnie, dowiedziałem się, że w rzeczywistości brzmi ono Mehmet Ali Ağca. A byłem wkurwiony, jak prawdziwą nazwę Utøyi poznałem po tygodniu.
Dziwne, dopiero teraz? Sam kiedyś narzekałem na tym forum, że dziennikarze-niedokształciuchy zrobili z tego tureckiego narodowca jakiegoś Indonezyjczyka. Zresztą wymowa pt. [akʧa] na kilometr bije po uszach niepoprawnością, bo nawet gdyby nazywał się *Agca, to wymawiałoby się go [agʤa].
[...........]
Ghostera coś wkurza, nie jestem zdziwiony.
[...........]
Uważam, że Feles powinien dostać punkciki. Może nauczy się nie spamować.
Cytat: Henryk Pruthenia w Maj 24, 2014, 01:15:44
Uważam, że Feles powinien dostać punkciki. Może nauczy się nie spamować.
Ach no tak, przepraszam.
Zapomniałem, że posty w stylu "Wkurzają mnie ludzie mówiący «helikopter» zamiast «śmigłowiec»" są przecież tak bardzo merytoryczne, wartościowe i godne uwagi..
W temacie "co was wkurza" właśnie tak, inaczej niż dopierdolenie się, dla dopierdolenia przez jakiegoś spamera.
Z postuu Ghostera mogłaby się rozwinąć dyskusja na temat nieprzejrzystości skrótów (dlaczego m.in. a nie m-in. m. in. etc?) a z Twojego... no cóż, właśnie wyszło.
Cytat: Henryk Pruthenia w Maj 24, 2014, 09:44:19
Z postuu Ghostera mogłaby się rozwinąć dyskusja na temat nieprzejrzystości skrótów (dlaczego m.in. a nie m-in. m. in. etc?) a z Twojego... no cóż, właśnie wyszło.
No patrz, że z tamtego postu mogłaby się rozwinąć dyskusja, a ty próbujesz rozwinąć ją także ze spamu.
Irytujące, że jak na tym forum się ktoś do kogoś przypierdala, to zawsze robią to względem siebie te same osoby.
A zmieniając temat, zdenerwowała mnie dzisiaj Studentsamskipnaden i Oslo, która uznała, że doskonałym pomysłem jest prowadzić prace budowlane na osiedlu od 7 rano. Nie dadzą pospać o.O
[...........]
Tia.
To co z tym m.in. i w ogóle skrótami jest nie tak?
Mnie się nie podoba te rozróżnianie kropek, dry, haby, profy etc. i te kropki w różnych miejscach. Niby zasady są całkiem proste, ale jak ktoś ma super długi tytuł i trzeba to wpisać w indeks, to jest nieprzyjemnie. Same m.in mnie się nie myli z min., ale dziwi mnie czemu jest m.in., a nie m. in., bo na przykład jest itp., czy wg .
Skróty są ujowe.
Mnie w m.in. przeszkadza to, że niektóre programy automatycznie interpretując je jako adres strony przeformatowują je na link: m.in (http://m.in).
Śmieszą mnie nazwy niektórych hormonów, np. "adrenalina" lub "testosteron". Brzmią jak nazwy napojów energetycznych.
Cytat: Spodnie w Maj 24, 2014, 23:00:52
Śmieszą mnie nazwy niektórych hormonów, np. "adrenalina" lub "testosteron". Brzmią jak nazwy napojów energetycznych.
E tam, przecież nie nazywają się ,,blek", ,,tajdżer" ani ,,monster".
Ktoś na to mówi "tajdżer"?
EDIT:
Wkurza mnie nieodmienianie niczego na Fejsie, żeby działały tagi. Rodzi to takie zdania:
CytatWitam, jak mozna sie skontaktowac z osoba zarzadzajaca tym fanpage'em? Bedziemy sie "wystawiac" na Piknik Naukowy za tydzien.
Dłuższą chwilę zastanawiałem się, o co chodzi z wystawianiem się na Piknik Naukowy. Brzmi jak "wypiąć się na Piknik Naukowy", ale nijak nie pasowało do kontekstu.
Cytat: Spodnie w Maj 24, 2014, 23:00:52
Śmieszą mnie nazwy niektórych hormonów, np. "adrenalina" lub "testosteron". Brzmią jak nazwy napojów energetycznych.
Śmieszy mnie nazwisko Wincentego Prysznica. Brzmi jak prysznic. Na pewno się z niego śmieli.
Podobnie John Langdon Down. Na pewno wszyscy wyzywali go od dałnów.
A mnie śmieszy, że partia Viktora Orbána nazywa się "Związek Młodych Demokratów". Brzmi jak nazwa młodzieżówki PO.
Po russku fejs się odmienia.
[...........]
Jednym Turcy, drugim Internet.
Wkurza mnie pseudointeligenckie podejście do poprawności językowej, objawiające się na zwracaniu nadmiernej uwagi na jakieś drobne błędy ortograficzne czy złe użycie końcówek, a ignorowaniu naprawdę poważnych błędów, jak np. błędne użycie danego wyrazu w konkretnym kontekście.
A najgorsze jest, że ci pseudointeligienci uważają się za wyższych z tego powodu, iż ich polszczyzna jest "poprawna" - tyle że rzecz ma się dokładnie odwrotnie, gdyż nie ma nic elitarnego w posłyszeniu paru (dosłownie paru) wszechobecnych zaleceń normatywnych typu przysłowiowego "wziąć", za to by w ogóle pomyśleć o tym, że może istnieć alternatywa dla preskryptywizmu trzeba mocno uruchomić myślenie (no i, rzeczywista poprawność językowa o której pisze Vilène to sprawa niesamowicie skomplikowana i wymagająca sporego wyrobienia).
mecz
Gdyby ktoś nie zgadł, chodzi o spolszczenie ang. match - dopasowanie, np. w Shazam (Nie mogliśmy znaleźć mecz)
W Shazam to jest raczej błąd translatora.
Kogo, przepraszam? :D
No automatycznego programu do tłumaczenia tekstu.
Fonetyczny mistycyzm, objawiający się w postaci doświadczonego, profesjonalnego tłumacza angielskiego, tłumaczącego mi, że nawet po 10 latach nauki nie zdołam wymówić the, jak prawdziwy Londyńczyk.
A jemu już się udało?
Też nie. Toż to mistycznie nieosiągalne, można się tylko zbliżać do tej magicznej natywnej realizacji, z którą trzeba się urodzić.
Czy tylko mnie zszokował ten obrazek?
(http://bi.gazeta.pl/im/a4/e0/d1/z13754532Q,Puzzle-dla-dzieci-z--prawdopodobnym-zamachem--w-Sm.jpg)
Spoiler
No kurwa mać, jak można napisać "Dorpad"?!
Za to masz Twier zamiast czortwieskądwytrzaśniętego Tweru.
Wkurwiają mię anglocentryczne oznaczenia krajów, używane w sportach.
No bo zobaczcie, włączam sobie mecz, a tam coś takiego "FRA-NGA". Z pozoru nie ma problemu - Francja kontra Nigerja, wszystko spoko. No dobra, ale co mają na to powiedzieć Wietnamczycy? Taki Wietnamczyk włącza sobie telewizorek, trafia na mecz i widzi takie "FRA-NGA", to automatycznie myśli sobie, że Francja gra z Rosją. I zapewne zaczyna kibicować tej "Rosji", jako że w Wietnamie fanów Rosji nie brakuje, a Francja raczej nie jest tam zbyt lubiana... Tak więc, ogląda mecz, dopinguje tę Nigerję, myśląc że to Rosja, a nazajutrz kupuje sobie wietnamską gazetę? I co? I wyczytuje z niej, że to nie Rosja grała w tym meczu tylko Nigerja. I co? I jest smutny, bo dopingował złą drużynę... Zaczyna wstydzić się samego siebie i popełnia samobójstwo, osieracając piątkę dzieci. I to wszystko przez głupie skróty literowe.
Na chuj z takimi oznaczeniami. Precz z anglocentryzmem!
Cytat: Dynozaur w Czerwiec 30, 2014, 19:52:37
Wkurwiają mię anglocentryczne oznaczenia krajów, używane w sportach.
No bo zobaczcie, włączam sobie mecz, a tam coś takiego "FRA-NGA". Z pozoru nie ma problemu - Francja kontra Nigerja, wszystko spoko. No dobra, ale co mają na to powiedzieć Wietnamczycy? Taki Wietnamczyk włącza sobie telewizorek, trafia na mecz i widzi takie "FRA-NGA", to automatycznie myśli sobie, że Francja gra z Rosją. I zapewne zaczyna kibicować tej "Rosji", jako że w Wietnamie fanów Rosji nie brakuje, a Francja raczej nie jest tam zbyt lubiana... Tak więc, ogląda mecz, dopinguje tę Nigerję, myśląc że to Rosja, a nazajutrz kupuje sobie wietnamską gazetę? I co? I wyczytuje z niej, że to nie Rosja grała w tym meczu tylko Nigerja. I co? I jest smutny, bo dopingował złą drużynę... Zaczyna wstydzić się samego siebie i popełnia samobójstwo, osieracając piątkę dzieci. I to wszystko przez głupie skróty literowe.
Na chuj z takimi oznaczeniami. Precz z anglocentryzmem!
http://vi.wikipedia.org/wiki/Nga
Słuszny punkt, milordzie, ale kto wie: może Wietnam ma własne skróty literowe?
I wtedy mecz Rosja - Włochy to NGA-Y?
Cytat: Canis w Lipiec 01, 2014, 10:13:25http://vi.wikipedia.org/wiki/Nga
Słuszny punkt, milordzie, ale kto wie: może Wietnam ma własne skróty literowe?
I wtedy mecz Rosja - Włochy to NGA-Y?
No właśnie, zastanawiam się, jak zrobić trzyliterowy skrót od Ý...
Jakby nie dawali obok flag krajów, których to reprezentacje grają, to może faktycznie byłoby się o co czepiać
Thank you, Captain Obvious.
No i nie każdy zna flagi. A poza tym, mój post był przecież żartem. Zniszczyłeś go.
[...........]
Cytat: Ghoster w Lipiec 02, 2014, 10:13:24
Cytat: DynozaurNo i nie każdy zna flagi.
No i nie każdy zna państwa.
Nie chciałbym być rasistą, ale w Wietnamie może to być możliwe...
Jak mnie wkurwia, kiedy ktoś wyjeżdża z jakąś idjotyczną pseudolingwistyczną teoryjką (np. wczoraj jakiś koleś mi majaczył, że Uranos to tak naprawdę "Góranos", czyli "ten, co jest u góry", bo wyczytał coś takiego w jakiejś kolejnej pseudonaukowej książeczce, twierdzącej, że wszystkie ludy aryjskie tak naprawdę wywodzą się od Słowian [taaaa, może już te przysłowiowe "ryby, które wyszły z wody" gadały w SCSie]) i kiedy próbujesz takiemu uzmysłowić, że to co gada to stek głupot, to wyskakuje ci z nieśmiertelnym argumentem "Przecież to było setki, tysiące lat temu - skąd wiadomo, która teorja jest prawdziwsza?!". Ech...
Cytat: Dynozaur w Lipiec 03, 2014, 10:18:16
Uranos to tak naprawdę "Góranos", czyli "ten, co jest u góry"
wszystkie ludy aryjskie tak naprawdę wywodzą się od Słowian
To nie był przypadkiem x. Wojciech Dębołecki OFMConv? :P
"Kupuj w Jula".
Powinno być [jʉla], hm?
Dynkowi chyba chodzi o "w Juli". I też nie widzę powodu, by tak nie mówić. Jakoś "w Ikei" nikogo nie razi.
Reklamy Ikei też nie odmieniają nazwy firmy, z tego co pamiętam. Ogólnie taka cecha reklam.
Fakt, że kapitał gwałci język tylko po to, by brend był niby lepiej rozpoznawalny, jest kolejnym powodem, żeby zgwałcić kapitał.
Dwie najbardziej wkurwiające piosenki z reklam telewizyjnych:
"Rokesemesówzadarmowgejaaaaaaaa!"
i "Cipstronga, jejejeje!"
Nie dość, że gwałcą polski język, to są po prostu idjotyczne i wkurwiające. Sprawiają, że pragnę rozjebać domowy telewizor, co zresztą chyba i tak wkrótce zrobię.
Dodatkowo ta druga to oczywiście reklama ónijna. Chyba przywykliśmy do tego, że reklamy powstające z inicjatywy ÓE należą do najidjotyczniejszych i kierowane są do tępej widowni.
Cytat: Dynozaur w Lipiec 08, 2014, 15:11:16
kierowane są do tępej widowni.
Czyli statystycznie patrząc, do typowego odbiorcy telewizji.
Przecież wszyscy wiemy, że jedyne dopuszczalne reklamy telewizyjne powinny wyglądać właśnie tak:
https://www.youtube.com/watch?v=fhtTU-guW60
:-P :-P :-P
"nie cierpię"
Srsly? Czy jest w tym kraju choć jedna osoba, która mówiąc "Nie cierpię rabarbaru" oczuwa to jako zaprzeczenie? Na litość boską, nie wiem, czy znajdzie się w ogóle ktoś, kto używa "cierpieć" w tym znaczeniu.
Ja nie cierpię marchewki, ale rabarbar ścierpię.
Ale pojawianie się struktur w rodzaju ,,będzie go nie cierpieć" wskazuje że następuje tu już dryf a la nienawidzi(e)ć: nie-cierp- ulega reinterpretacji jako jednolity rdzeń.
Totalna ignorancja w kwestii greki w środowiskach akademickich.
Np. proponowanie nazwy "borofen" na allotrop boru o strukturze podobnej do grafenu. Przecież to pracoholik i nanobot all over again.
Radopolszczyźniane reguły akcentowania zapożyczeń z łaciny
Cytat: Widsið w Lipiec 08, 2014, 16:07:11
Cytat: Dynozaur w Lipiec 08, 2014, 15:11:16
kierowane są do tępej widowni.
Czyli statystycznie patrząc, do typowego odbiorcy telewizji.
Niby prawda, ale te unijnie odznaczają się wyjątkową tępotą i płytkością.
A proces ich powstawania wygląda tak (na przykładzie) - jakiś mędrek od propagandy unijnej stwierdził "Hmmm... te polaczky to chyba religijne so. To walniem im spota z księdzem napierdalającym o ekologji" i tak powstał sławetny spot o "grzechu ekologicznym", emitowany parę lat temu. Tępe i durne, ale tak to działa. Wszystkie te reklamy opierają się na założeniu, że Polacy to jakieś małpy, bo nie wiem, kto inny mógłby łyknąć tak tanią propagandę.
Dużo gorsze wydają mi się mimo wszystko wszelkie reklamy specyfików leczących i podobno-leczących, które leżą zarówno językowo, jak i merytorycznie, już abstrahując od tego, że niedzielny seans filmowy do obiadu nie obejdzie się bez przynajmniej jednej przerwy, w której można dowiedzieć się, którym środkiem najlepiej wycierać sobie okolice intymne, co zapobiegnie pojawieniu się grzybicy, jak sprawić, by przestały męczyć hemoroidy, jaki specyfik doprowadzi do tego, że wzdęcia staną się jednym porządnym wzdęciem i spokój itd. Unijne reklamy, swoją drogą stosunkowo rzadkie, i tak są miłym od tego odpoczynkiem.
Reklamy ubezpieczeń od śmierci, szpitala są o wiele gorsze, z półmartwymi, półżywymi staruszkami.
Wygrałem?
Reklama (https://www.youtube.com/watch?v=wz-yGzcbZo8&hd=1#) "Jacy jesteźmy" - w żałosny sposób próbuje pokazać, że nasze "wady" są zaletami po czym okazuje się, że jest to kurwa reklama wody kranowej żywiec srój i nie ma to nic wspólnego z tym, co ten gość przez ostatnią minutę nam pieprzył. I jeszcze ten dziwny pseudogóralski akcent. Brrr...
,,Substancją czynną leku jest ambroksolu chlorowodorek"
Jak ja uwielbiam to zdebilałe, zombiakowate ,,reformowanie" polskiej składni dlatego, że jakiś urzędas stwierdził, że tak się będzie lepiej sortować w farmakopei.
Promotorka wmawiająca mi, że nie ma takiego słowa jak stosowanie. Bowiem istnieje tylko zastosowanie. Zresztą to nie pierwszy raz, gdy słyszę, że konkretnego rzeczownika odczasownikowego bez przyimka "nie ma".
Bo rozumiem, że może to uznać za sformułowanie potoczne (jak z punktem wyjścia lub skądinąd, które w moim odczuciu jednak się łapią), ale ona z niezachwianą pewnością oznajmiła, że takiego słowa nie ma.
A przeto i atoli są OK - i dziwić się, że wychodzi z tego drewniany język. Bralczyk not into Polish (http://books.google.pl/books?id=mz0ZAQAAIAAJ&q=%22stosowanie%22+bralczyk&dq=%22stosowanie%22+bralczyk&hl=pl&sa=X&ei=-MHOU-mAIer8ygOkn4DQDA&ved=0CB4Q6AEwAA)
Cytat: Wedyowisz w Lipiec 22, 2014, 16:54:37
Jak ja uwielbiam to zdebilałe, zombiakowate ,,reformowanie" polskiej składni dlatego, że jakiś urzędas stwierdził, że tak się będzie lepiej sortować w farmakopei.
Dynozaur nam się sklonował? oO
Ciupak, serio Ci to brzmi całkowicie normalnie? I zaprzeczasz, że ta forma została stworzona przez urzędników, czy sądzisz jednak, że te formy powstały w wyniku normalnego uzusu ludzi?
To śmieszne, że Ty, człowiek, który zawsze broni piśmiennictwa fonetycznego (dla Twojego regionu przynajmniej). postuluje socjalistyczne przybliżanie władzy do ludu jak się da, bronisz urzędników gdy możesz pojechać kogoś, kogo nie lubisz...
Nie, chodziło wyłącznie o sposób złożenia zażalenia na tę formę, gdyby nie to, że sam zmieniałem Gubiertowi nick, to sam bym się zastanowił, czy to aby nie Dynozaur w nowej odsłonie :)
Może nie tyle co wkurza, ale martwi mnie konlangizacja kaszubszczyzny. Od paru dni piszę artykuł o Pomorzu na kaszubskiej Wikipedii (idzie jak krew z nosa) i z tej okazji odkryłem drogę do strony Kaszubi.pl, gdzie pojawia się taki oto artykuł o rozkwicie ich mowy (http://www.kaszubi.pl/o/etnofilologia/komunikat?id=1247), powstały przy okazji otwarcia międzywydziałowej etnofilologii kaszubskiej na UG. Już sama treść, która trąci przeniesieniem zaleceń Akademii Francuskiej z początków jej istnienia, jest absurdalna ("Dla zachowania kaszubszczyzny – na obecnym etapie rozwoju będącej in statu nascendi – nieodzowne jest, aby standaryzacja języka odbywała się w procesie nauczania" - okrutna bzdura). Dodatkowo, pod koniec owego wpisu pada stwierdzenie, że kaszubskiego można nauczyć się od postaw. Mając pod ręką słowniki Gołąbka i Trepczyka, kaszubski elementarz, a także skrawki gramatyki dostępne w Skarbnicy Kaszubskiej, dochodzę do wniosku, że kogoś tu poniosło.
Gramatyka ze Skarbnicy, która, zdaje się, jest wyciągiem z gramatyki kaszubskiej dla uczniów szkół, jest dla jej targetu raczej męczarnią, bo autorka, niejaka Hana Makùrôt, postanowiła stworzyć własną terminologię gramatyczną, zamiast oprzeć się na polskiej, względnie łacińskiej. Dosebny znankòwnik to jedna z zabawniejszych kreacji ("przymiotnik dzierżawczy"). Dosebni w moim domu zawsze znaczyło "zachłanny". Słowo "znanka", od którego pochodzi ów znankòwnik nie jest mi znane, kojarzę za to znamkę i płeznam pòznamkę, czyli odpowiednio "przezwisko" i "nazwę". W elementarzu słowa "zbyt kaszubskie" są wyprostowane, stąd np. strona zamiast starna, chociaż może i tak się należy cieszyć, że nie wpadli na pomysł, żeby zrobić z tego stranę. W słowniku natomiast od cholery jest neologizmów pochodzenia wszelkosłowiańskiego (wnitrzny WTF) i rzeczy, które zwykłem nazywać zidioceniami, typu usilnych zdrobnień, mimo że poza kilkoma zleksykalizowanymi przykładami (nick "nic", nôprzódka "najpierw" itp.) to wcale nie jest taki powszechny proces.
Nalegam, powstrzymajcie ich, bo kaszubski zemrze, a jego miejsce zajmie polsko-czeski conlang z uroczą ortografią oznaczającą rzeczy oczywiste, a te nieoczywiste ukazującą w formie, która w ogóle ich nie sugeruje, bo taka jest tradycja. No i apel do mieszkańców Śląska poczuwających się do własnej lokalnej mowy - z nią też nie pozwólcie zrobić czegoś takiego. Na Kaszubach po kaszubsku mówią tylko ludzie starsi, młodzież, jeśli już, używa kaszubszczyzny w szkole, i to już w tej skonlangizowanej wersji, która jest, pozwolę sobie ten uroczy cytat przytoczyć jeszcze raz, in statu nascendi. Na Górnym Śląsku niech wygra rozsądek, a nie chęć pokazania, jak to mało polski (a w wersji ekstremalnej: mało słowiański) jest ten wasz język.
Poważnie nikt z młodych, nawet w najzapyzialszych wsiach i z największych nizin społeczno-intelektualnych nie używa kaszubszczyzny?
Cytat: spitygniew w Lipiec 24, 2014, 11:24:44
Poważnie nikt z młodych, nawet w najzapyzialszych wsiach i z największych nizin społeczno-intelektualnych nie używa kaszubszczyzny?
No właśnie? Jeśli tak jest, to czy czasem właśnie ten
conlangowy kaszubski nie ma - mimo wszystko i mimo naszych boleści - prawa do bycia tym *jednym prawdziwy* kaszubskim? (W końcu to jest jakimś tam środkiem komunikacji, który się używa)
Tak teraz się zastanawiam, i czy z czasem nie zacznie się wyróżniać w pewnych kręgach (jak np. w naszym) dwóch kaszubskich, tego obecnego, który formuje się od początku rozpoczęcia formowania się normy
literackiej no i tego kaszubskiego
babci Widsidha?
Co do Śląska, to już widać tendencje do wpieprzania w chuj dużej ilości germanizmów w
Ślabikorzu... w jakim to dalszym kierunku pójdzie, nie wiem. Ale się nie ździwię jak będzie jeszcze bardziej pojebany niżli kaszubski.
Cytatusilnych zdrobnień, mimo że poza kilkoma zleksykalizowanymi przykładami (nick "nic", nôprzódka "najpierw" itp.) to wcale nie jest taki powszechny proces.
Właśnie, czemu dialekty polskie mają takie skłonności do zdrobnień?
Cytat: spitygniew w Lipiec 24, 2014, 11:24:44
Poważnie nikt z młodych, nawet w najzapyzialszych wsiach i z największych nizin społeczno-intelektualnych nie używa kaszubszczyzny?
W najzapyzialszych wsiach - być może. Problemem najzapyzialszych wsi na Kaszubach (i całym Pomorzu) jest to, że najzapyzialsze miejscowości są praktycznie odizolowane od reszty świata - a mimo to nawet tam mieszkańcy polaszą i wszyscy są dwujęzyczni. Przy założeniu, że chcemy uniknąć chowu wsobnego, a także mając na uwadze ogólną ludzką mobilność i postępującą internetyzację, która sprawiła, że Internet jest już dostępny nawet w osadach typu Bąk czy Róg, nie sądzę, żeby ten język miał wielkie szanse, mimo wszystko. Ostatnio czytałem o nieco podobnej sytuacji w Irlandii (http://www.irishtimes.com/culture/heritage/the-irish-language-is-not-part-of-us-it-has-to-be-learned-1.1871158) - tam też po irlandzku mówi mało kto, a w dużej części pasjonaci, którzy nie potrafią nim mówić dobrze, chociaż chwali się, że podjęli próbę.
Jeśli chodzi o rozróżnienie między normą literacką a normą mówioną, to robi się je dla każdego języka, który posiada i taką i taką. Problemem kaszubskiego jest to, że dzięki takim cudom jak np. "etnofilologii kaszubskiej", swoją drogą kolejnym kierunku dla bezrobotnych, albo polityce Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego, które poszerza Kaszuby na mapie tak, że zaraz będą sięgały po Stralsund, ale jego inicjatywy skupione są na obszarze Gdańska i okolic, zostanie nam tylko norma literacka
in statu nascendi, podczas gdy
sermo vulgaris requiescet in pacem.
Śląski jest dziwny, przynajmniej w tej swojej wersji internetowej, promowanej przez te wszystkie nie-do-końca-zabawne memy i śląską Wikipedię, raz za razem w coraz to nowej wietnamizującej ortografii. To już nawet ta kaszubska aż tak nie boli oka, mimo np. uroczego doboru symboli dla oznaczania samogłosek nosowych (
ą dla [ũw̃ ũn uɲ] i wariantów - bo tradycja,
ã dla [ã ɛ̃] i wariantów - bo tradycyjne ę by myliło).
CytatWłaśnie, czemu dialekty polskie mają takie skłonności do zdrobnień?
Słowiańskie w ogóle mają skłonność do zdrobnień. Tylko, że do swoich zleksykalizowanych zdrobnień (grzałka, barek, sakiewka, lejek) jesteś przyzwyczajony, ale te obce brzmią śmiesznie.
EDIT: Disklajmer - jestem słaby z etymologii polskiej i nie gwarantuję, że powyższe przykłady to na pewno neologizmy utworzone końcowkami zdrobnień.
Ale romańskie też chętnie dodawały -ulum, -ulus do rdzeni łacińskich przecie. To chyba jakaś cecha ludowych języków mówionych, że jeśli dysponują produktywnymi morfemami zdrabniającymi, to będą ich używać, dążąc do dużej ekspresyjności wypowiedzi.
Cytat: Widsið w Lipiec 23, 2014, 23:51:47
Nalegam, powstrzymajcie ich, bo kaszubski zemrze, a jego miejsce zajmie polsko-czeski conlang z uroczą ortografią oznaczającą rzeczy oczywiste, a te nieoczywiste ukazującą w formie, która w ogóle ich nie sugeruje, bo taka jest tradycja.
A tak a propo czeskiego, to kaszubski wcale nie jest pierwszym językiem, któremu w trakcie jego wskrzeszania i odradzania wepchano ni z gruchy ni z pietruchy słów pochodzących z całkowicie niezwiązanym z nim języków (inb4
rujan) – czeski posiada wiele słów bezpośrednio wziętych z rosyjskiego, mimo że do XIX w. nieznane były w czeskiej tradycji językowej i pochodzą z języka o zupełnie innym tle historycznym i kulturowym...
Chociaż w ich przypadku to jest trochę zrozumiałe, w końcu wtedy w Czechach popularny był panslawizm uznający Rosję za Zbawiciela i Chrystusa Narodów Słowiańskich™...
CytatTo chyba jakaś cecha ludowych języków mówionych, że jeśli dysponują produktywnymi morfemami zdrabniającymi, to będą ich używać, dążąc do dużej ekspresyjności wypowiedzi.
To
CytatSłowiańskie w ogóle mają skłonność do zdrobnień. Tylko, że do swoich zleksykalizowanych zdrobnień (grzałka, barek, sakiewka, lejek) jesteś przyzwyczajony, ale te obce brzmią śmiesznie.
No w sumie..
CytatA tak a propo czeskiego, to kaszubski wcale nie jest pierwszym językiem, któremu w trakcie jego wskrzeszania i odradzania wepchano ni z gruchy ni z pietruchy słów pochodzących z całkowicie niezwiązanym z nim języków (inb4 rujan) – czeski posiada wiele słów bezpośrednio wziętych z rosyjskiego, mimo że do XIX w. nieznane były w czeskiej tradycji językowej i pochodzą z języka o zupełnie innym tle historycznym i kulturowym...
Jakaś większa ilość przykładów prócz 'čaj'?
Towarzyszu, ale czy romańskie wykorzystywały te końcówki do faktycznego słowotwórstwa*, czy tylko służącemu ekspresji derywowaniu ad hoc? (Jak rozumiem mówimy tu o czasach mniej więcej łaciny ludowej; nie zauważyłem takiego zdrabniania specjalnie powszechnym we francuskim, z drugiej strony Hiszpanie zdrabniają dość chętnie)
* zawsze rozczarowywało mnie, że pod nazwą słowotwórstwo, zamiast tworzenia wyrazów dla nazwania nowych przedmiotów, konceptów i czynności, kryło się derywowanie różnych biedroneczek i przeorganizowywań
Przychodzą mi na myśl tylko opusculo i cavula > pol. gawra, ale może Widsidh ma jakieś lepsze przykłady.
Cytat: Pluur w Lipiec 24, 2014, 16:02:07
Jakaś większa ilość przykładów prócz 'čaj'?
řešit, vkus, dějství, zkazka, vzduch i wiele innych (http://nase-rec.ujc.cas.cz/archiv.php?art=3571).
Cytat: Towarzysz Mauzer w Lipiec 24, 2014, 16:41:09
Przychodzą mi na myśl tylko opusculo i cavula > pol. gawra, ale może Widsidh ma jakieś lepsze przykłady.
Na szybko udało mi się znaleźć:
auricula, masculus, aureolus, hospitolium, calculus.
Cytat: Towarzysz Mauzer w Lipiec 24, 2014, 16:41:09
Przychodzą mi na myśl tylko opusculo i cavula > pol. gawra, ale może Widsidh ma jakieś lepsze przykłady.
Proszę.
agnellus (<
agnus),
anguilla (<
anguis),
anucula (<
anus),
auricula (<
auris),
avicellus (<
avis),
bellus (=
bonulus <
bonus),
catellus (<
catulus),
clavicula (<
clavis),
facula (<
fax),
filiolus (<
filius),
genuculum (<
genu),
masculus (<
mas),
tabernaculum (<
taberna),
ungula (<
unguis),
vetulus (<
vetus).
Cytat: Widsið w Lipiec 23, 2014, 23:51:47Już sama treść, która trąci przeniesieniem zaleceń Akademii Francuskiej z początków jej istnienia, jest absurdalna ("Dla zachowania kaszubszczyzny – na obecnym etapie rozwoju będącej in statu nascendi – nieodzowne jest, aby standaryzacja języka odbywała się w procesie nauczania" - okrutna bzdura).
Po prostu projekcja poglądów przeciętnego Polaka na temat języka polskiego; centralizm-platonizm-nakazoworozdzielczość.
Cytat: Noqa* zawsze rozczarowywało mnie, że pod nazwą słowotwórstwo, zamiast tworzenia wyrazów dla nazwania nowych przedmiotów, konceptów i czynności, kryło się derywowanie różnych biedroneczek i przeorganizowywań
A co byś chciał więcej tworzyć bez tytułów i dyplomu? To i tak na dużo ci się pozwala :p
Co do słowotwórstwa to już nie mówię o moim licencjacie :)
A do tworzenia słów niekonieczne są dyplomy, najczęściej słowa wyłaniają się poprzez użytkowanie ich przez poszerzającą się społeczność. Ale są jakieś powody, dla których dane słowo na początku ukuto i dlaczego zdobyło popularność. Myślałem, w mojej naiwnej pacholęcej wierze, że właśnie tym słowotwórstwo się zajmuje.
Wkurza mnie niedokończona polonizacja Zurycha; inni Słowianie mają Curych, Cirich, albo po prostu Zürich. Czy to ma jakieś logiczne wyjaśnienie? A może mam to czytać [zurɨx]?
> polska ortografia
> logika
Wkurwiają mię niemiłosiernie męzkorodzajowe przymiotnikowe nazwiska u kobiet, typu "Anna Konieczny", "Marta Jasny" it.p.
Nie dość, że kompletnie gwałci to polską morfologję, to jeszcze brzmi to po prostu idjotycznie. Nie mogę wyjść ze zdumienia, że kobiety się na takie formy nazwiska zgadzają. Taki dysonans imienia z nazwiskiem zwykle prowadzi wręcz do śmieszności.
Poza tem, bądźmy konsekwentni - jeśli "Marta Jasny", to powinno też być "Marta Kowalski". I to i to przymiotnik.
W ogóle, skąd się ten rak u licha wziął, czy to jakaś kolejna komunistyczna egalitaryzacja? Usunięcie rodzaju gramatycznego w celu wyeliminowania dyskryminacji płciowej?
Wątpię, że to wymysł komunistyczny, raczej bym stawiał na Prusów Niemców, u mnie w rodzinie prababki ze strony ojca był z domu Wolny właśnie
Cytat: Pluur w Sierpień 01, 2014, 12:47:01u mnie w rodzinie prababki ze strony ojca był z domu Wolny właśnie
Nie zrozumiałem tego zdania. Kto w rodzinie prababki miał na nazwisko Wolny?
*prababka ze strony ojca byla z domu Wolny
Ach. No ale jeśli to się działo pod administracją niemiecką, to już tylko i wyłącznie wina ich języka - oni nawet nazwisk na "-ski" nie odmieniali. Twoja prababka naprawdę przedstawiała się jako "Wolny", mówiąc po polsku? Nie wydaje mi się, że mogłoby to być możliwe w dawnych czasach, zwłaszcza w czasach końcówek -owa/-ówna (które przecież miały służyć przedewszystkiem temu żeby żeńskie nazwiska mogły się odmieniać, a nie do patrjarchalnego ucisku i bezlitosnego zaprzęgania kobiet do robót domowych).
Akurat na ziemiach pod zaborami (i na Śląsku, który nigdy pod zaborami nie był) potrafiło do polskiego przeniknąć tyle wpływów niemieckich, że takie coś nie tylko wydaje się być możliwe, ale nawet bardzo prawdopodobne.
Zresztą, IMO nie ma się czego tu czepiać. Dla mnie im język bogatszy, tym lepiej, a dążenie do absolutnej czystości go tylko zabija.
Tylko gdzie tu bogactwo? Jak dla mnie to tylko i wyłącznie zubożenie.
A jeśli nawet ludzie się tak przedstawiali, to tylko dlatego, że "tak mają w papierach". I, jak już mówiłem, dotyczyło to wszystkich nazwisk, również tych na "-ski", które przecież jakimś cudem odmieniamy. No i mimo wszystko nie wydaje mi się, żeby tutaj był pies pogrzebany. Prędzej to to samo zjawisko, co "Leszek Pizda"~"dla Leszka Pizda" it.p., czyli głupia fanaberja, ewentualnie paranoiczny lęk przed dwuznacznością i pomyłkami urzędowymi.
Poza tem, pół biedy, gdyby to chociaż było konsekwentne, ale przecież nie jest. Kobiety z nazwiskami typu "Konieczna", "Wolna" też się zdarzają i nie należą do rzadkości. Jaka zasada tem wszystkiem rządzi to dla mnie jakaś zagadka (a być może zasady po prostu nie ma - jak tam się urzędasowi machnie, wtedy tem bardziej trzeba temu przeciwdziałać).
W teorję o niemieckim wpływie (a raczej wpływie niemieckiej administracji, bo wpływ językowy to to do końca nie jest) uwierzyłbym, gdyby takich przypadków było faktycznie więcej w dawnym zaborze pruskim niż indziej, ale nie sądzę by ktokolwiek robił takie statystyki (i nie sądzę też, aby tak było).
Cytat: Dynozaur w Sierpień 04, 2014, 22:40:47W teorję o niemieckim wpływie (a raczej wpływie niemieckiej administracji, bo wpływ językowy to to do końca nie jest) uwierzyłbym, gdyby takich przypadków było faktycznie więcej w dawnym zaborze pruskim niż indziej, ale nie sądzę by ktokolwiek robił takie statystyki (i nie sądzę też, aby tak było).
Można to sprawdzić:
Wolny (http://www.moikrewni.pl/mapa/kompletny/wolny.html) (6968 osób);
Wolna (http://www.moikrewni.pl/mapa/kompletny/wolna.html) (3521 osób);
Konieczny (http://www.moikrewni.pl/mapa/kompletny/konieczny.html) (15882 osoby);
Konieczna (http://www.moikrewni.pl/mapa/kompletny/konieczna.html) (12717 osób);
Woźny (http://www.moikrewni.pl/mapa/kompletny/wo%25C5%25BAny.html) (5680 osób);
Woźna (http://www.moikrewni.pl/mapa/kompletny/wo%25C5%25BAna.html) (3087 osób).
Cytat: Dynozaur w Sierpień 04, 2014, 22:40:47
Kobiety z nazwiskami typu "Konieczna", "Wolna" też się zdarzają i nie należą do rzadkości. Jaka zasada tem wszystkiem rządzi to dla mnie jakaś zagadka (a być może zasady po prostu nie ma - jak tam się urzędasowi machnie, wtedy tem bardziej trzeba temu przeciwdziałać).
Co więcej - zdarzają się mężczyźni z nazwiskami tego typu.
Cytat: Spodnie w Sierpień 05, 2014, 17:27:19Można to sprawdzić:
Wolny (http://www.moikrewni.pl/mapa/kompletny/wolny.html) (6968 osób);
Wolna (http://www.moikrewni.pl/mapa/kompletny/wolna.html) (3521 osób);
Konieczny (http://www.moikrewni.pl/mapa/kompletny/konieczny.html) (15882 osoby);
Konieczna (http://www.moikrewni.pl/mapa/kompletny/konieczna.html) (12717 osób);
Woźny (http://www.moikrewni.pl/mapa/kompletny/wo%25C5%25BAny.html) (5680 osób);
Woźna (http://www.moikrewni.pl/mapa/kompletny/wo%25C5%25BAna.html) (3087 osób).
Tylko, że wersja z "y" dotyczy też mężczyzn, więc jest to średnio miarodajne.
Nadreprezentacja na Śląsku jest jednak znamienna, zwłaszcza, że to kobiet teoretycznie powinno być więcej (a w obszarach przemysłowych to już w ogóle, bo to raczej mężczyźni umierali na pylicę po robocie w zakładzie).
Cytat: Dynozaur w Sierpień 05, 2014, 19:27:31
Tylko, że wersja z "y" dotyczy też mężczyzn, więc jest to średnio miarodajne.
Ekhm, ekhm, już wyjaśniam dlaczego to jednak jest miarodajne.
Otóż stosunek mężczyzn do kobiet w Polsce wynosi ok. 1:1,07, tj. na 100 mężczyzn przypada 107, co oznacza że kobiet w Polsce jest więcej. Ekstrapolując, myślę że można założyć także że stosunek poszczególnych form (męskich:żeńskich) nazwisk będzie też podobny i na korzyść form żeńskich. Sprawdźmy to dla kilku najpopularniejszych nazwisk o dwóch (męskich, żeńskich) formach:
Kowalski: 67203 osób.
Kowalska: 71158 osób.
stosunek Kowalski:Kowalska – ok. 1:1,06
Wiśniewski: 52422 osób
Wiśniewska: 56851 osób
stosunek Wiśniewski:Wiśniewska – ok. 1:1,08
Kamiński: 44914 osób
Kamińska: 48423 osób
stosunek Kamiński:Kamińska – ok. 1:1,08
Lewandowski: 43690 osób
Lewandowska: 47406 osób
stosunek Lewandowski:Lewandowska – ok. 1:1,09
Wszystko się zgadza, stosunki poszczególnych form są bardzo bliskie do ogólnego stosunku mężczyźni:kobiety. Zauważmy też, że wszystko to są nazwiska kończące się na
-ski/-ska, możemy więc przyjąć że formy męskie noszone przez kobiety są w tym przypadku dość rzadkie i pomijalne. Ale czy tak samo będzie w przypadku form przymiotnikowych nie zakończonych na
-ski/-ska? Jeżeli te formy nie są tak bardzo powszechne, miglibyśmy postawić hipotezę, że tak.
Tyle że tak nie jest:
stosunek Wolny:Wolna – ok. 1:0,51
stosunek Konieczny:Konieczna – ok. 1:0,80
stosunek Woźny:Woźna – ok. 1:0,54
Z tego można wysnuć tylko jeden wniosek – jest rzeczą bardzo powszechną, żeby kobiety nosiły nazwiska zakończona na
-y.
Zadanie sprawdzenia, jak to się wszystko ma gdyby podzielić dane na te z dawnych ziem niemieckich, i te z dawnych ziem rosyjskich i austriackich, pozostawiam już wam.
Cytat: Vilène w Sierpień 05, 2014, 20:54:40Tyle że tak nie jest:
stosunek Wolny:Wolna – ok. 1:0,51
stosunek Konieczny:Konieczna – ok. 1:0,80
stosunek Woźny:Woźna – ok. 1:0,54
Okej, nie twierdzę, że nie, ale o zróżnicowaniu geograficznem nic to nie mówi.
A jeśli spoźrzymy na mapy nazwisk "Wolna", "Konieczna", "Woźna", to nic nie wzkazuje na to, żeby np. w Wielkopolsce było ich mniej niż gdzie indziej. Sądząc z tych map, jest wprost przeciwnie.
Ale na Górnym Śląsku jest za to bardzo duży nadmiar nazwisk typu "Wolny", "Konieczny", "Woźny" w stosunku do żeńskich odpowiedników. Zabór pruski nie był widać jednolity - cóż, Górny Śląsk nie należał do I Rzplitej, większe nasycenie żywiołem niemieckim, itd.
Cytat: Towarzysz Mauzer w Sierpień 05, 2014, 22:01:49Zabór pruski nie był widać jednolity - cóż, Górny Śląsk nie należał do I Rzplitej, większe nasycenie żywiołem niemieckim, itd.
I nie był – stosunki wybranych nazwisk wg dawnych (sprzed ostatniej reformy administracyjnej) województw (dane z http://www.herby.com.pl/ (http://www.herby.com.pl/)):
Wolny:WolnaKatowickie: 1:0,22
Lubelskie: 1:0,87
Poznańskie: 1:0,98
Warszawskie: 1:0,59
Wrocławskie: 1:0,74
Konieczny:KoniecznaKatowickie: 1:0,42
Lubelskie: 1:1,00
Poznańskie: 1:1,07
Warszawskie: 1:0,99
Wrocławskie: 1:0,98
Biały:BiałaKatowickie: 1:0,39
Lubelskie: 1:0,91
Poznańskie: 1:0,79
Warszawskie: 1:0,67
Wrocławskie: 1:0,61
Nie mam niestety grupy kontrolnej dla nazwisk zakończonych na
-ski/-ska, które strona grupuje pod jednym nazwiskiem na
-ski :(, ale kilka rzeczy można tu zauważyć – dawne katowickie ma konsekwentnie najniższe współczynniki, podczas gdy dawne poznańskie ma je dość duże, w przypadku Wolny:Wolna – największe!
Aczkolwiek akurat te dane traktujcie z przymrużeniem oka, one są mocno wyrywkowe, i zaciemnia je wiele czynników, np. różne stosunki kobiet do mężczyzn w różnych województwach, późniejsze pozaborowe migracje ludności, w/w wyrywkowość danych, niskie próby statystyczne, itp.
"Byliśmy na Woodstock", "Natomiast transseksualista to jednostka, która żyje na co dzień z gender innym niż płeć przypisana jej/jemu podczas narodzin."
W polskim faktycznie funkcjonują jakieś strasznie pokrętne zasady czy tendencje odmieniania bądź nieodmieniania zagranicznych nazw miejscowych. Np. powie się w Rotterdamie, ale w Nottingham... Nazwy (przynajmniej te germańskie) na -en konsekwentnie są nieodmienne (bo odczuwano to kiedyś jako l.mn.???).
Ale "na Brockenie". Kiedyś zastanawiałem się nad tym i zanalizowawszy szereg przykładów zauważyłem tendencję, oczywiście nie do końca konsekwentną i oboczną do równie niekonsekwentnej zależności od popularności nazwy, do większej nieodmienności w przypadku zakończenia na spółgłoskę nosową. Nie potrafię tego nijak wyjaśnić.
Archaizowanie, a wręcz poetyzowanie tłumaczeń starożytnych języków.
To nie tak, że kiedy jeden Sumer chciał zaprosić drugiego na parapetówkę to mówił "Zawitaj u mnie, przyjacielu, bowiem wzniosłem dom".
[...........]
Niewolnicze przekładanie w tłumaczeniach z angielskiego na polski mister przed nazwiskiem na pan (bądź tytułu naukowego w przypadku uczonych), podczas gdy polski z wyjątkiem zwrotów bezpośrednich czy nielicznych specjalnych okazji jak pisma urzędowe po prostu pomija je używając samych nazwisk.
CytatPoza tym: co? Testy na inteligencję mające wyznaczyć, czy ktoś jest zdatny popełnić morderstwo? Czyli poniżej pewnej ilości punktów istota ludzka traci taką zdolność? Co za debilizm.
Widzę, że nigdy nie słyszałeś o czymś takim, jak korelacja statystyczna.
Czyli ile czekolady zjada noblista.
[...........]
Wkurwia mnie określenie "florysta".
Rozumiem, że "kwieciarz" to jakieś nietolerancyjne, niemodne, faszystowskie określenie uwłaczające wykonawcom tej spaniałej profesji?
"Florysta - w odróżnieniu od kwiaciarza (który produkuje kwiaty) czy bukieciarza (układa bukiety) - musi być twórczy - on wyraża się poprzez kwiaty. To człowiek z pasją, który kocha materiał, na jakim pracuje." (http://www.perspektywy.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=352&Itemid=169)
No to zamiast malarza już dawno powinniśmy mieć pinktora.
Cytat: spitygniew w Sierpień 31, 2014, 19:55:55
"Florysta - w odróżnieniu od kwiaciarza (który produkuje kwiaty) czy bukieciarza (układa bukiety) - musi być twórczy - on wyraża się poprzez kwiaty. To człowiek z pasją, który kocha materiał, na jakim pracuje."
Czyli wychodzi na to, że różnica między kwiaciarzem a florystą jest taka sama, jak między malarzem który maluje ściany, a malarzem który maluje obrazy. W sumie to ma sens.
Z tą różnicą, że większość malarzy ścian nie snobuje się na malarzy artystów.
To samo może dotyczyć fryzjera i stylisty.
Cytat: Noqa w Sierpień 31, 2014, 21:09:14
Z tą różnicą, że większość malarzy ścian nie snobuje się na malarzy artystów.
Tak samo jak większość kwiaciarzy nie snobuje się na florystów.
Cytat: spitygniew w Sierpień 31, 2014, 19:55:55
"Florysta - w odróżnieniu od kwiaciarza (który produkuje kwiaty) czy bukieciarza (układa bukiety) - musi być twórczy - on wyraża się poprzez kwiaty. To człowiek z pasją, który kocha materiał, na jakim pracuje." (http://www.perspektywy.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=352&Itemid=169)
It's bullshit and you know it.
Tytuły książek naukowych, wykładów, seminariów, prac itd. złożone z trzech nic nie mówiących słowokluczy, z których przynajmniej jednym musi być "język", "słowo" lub "kultura".
"Język, kultura, tożsamość"
"Komunikacja, słowo, mowa"
"Pamięć, język, obraz"
"Kultura, słowo, myśl"
"Świat, język, wspomnienia"
"Język, kultura, komunikowanie"
"Język, słowo, historia"
i te de, i te pe, i kukuryku
Błagam, ile można? Połowa książek wystawionych w gablotach na polonistyce ma takie tytuły!
Ludzie komentujący: "międzyczas nie istnieje..."
W jakim świecie ci ludzie żyją?! Czemu ślepo pieprzą to stwierdzenie, gdy wszyscy dookoła używają tego powszechnie, a wyrażeniu brakuje innych odpowiedników. Już nie wspominając, że jest to właśnie wyrażenie w międzyczasie, które żadnego rzecownikowego międzyczasu do szczęścia nie potrzebuje.
Bardziej wkurzają mnie już tylko ludzie piszący "w tak zwanym <<międzyczasie>>", co jest magiczną formułką, jeszcze magiczniej pozwalającą używać tego wyrażenia, ale zachować przychylność radopolskich bogów.
Cichacz nie istnieje, cichec nie istnieje, ciemek nie istnieje, chyłek nie istnieje...
Jakiś czas temu ktoś narzekał na nieodmienianie oznaczeń na facebooku ("lubię @Jan Nowak!"), teraz to weszło poziom wyżej - zaczęło to być popularne na Ice Bucket Challenge. Teraz już na filmikach mówią "Zostałem nominowany przez Jan Nowak", strasznie mnie to irytuje z jakiegoś powodu.
Cytat: Dynozaur w Sierpień 31, 2014, 22:07:06
Cytat: spitygniew w Sierpień 31, 2014, 19:55:55
"Florysta - w odróżnieniu od kwiaciarza (który produkuje kwiaty) czy bukieciarza (układa bukiety) - musi być twórczy - on wyraża się poprzez kwiaty. To człowiek z pasją, który kocha materiał, na jakim pracuje." (http://www.perspektywy.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=352&Itemid=169)
It's bullshit and you know it.
No wiem, dawno nie słyszałem podobnego pretensjonalnego pierdololo (dla beki to zacytowałem), choć dla mnie i tak oba słowa różnią się semantycznie, tyle że dla mnie "florysta" to bukieciarz, a "kwiaciarz" jeno sprzedawca w kwiaciarni.
Cytat: Wedyowisz w Wrzesień 01, 2014, 12:04:30
Cichacz nie istnieje, cichec nie istnieje, ciemek nie istnieje, chyłek nie istnieje...
Niedawno dowiedziałem się, że grupa trzymająca językowa władzę uznaje
trzeba za rzeczownik... Kolejny objaw osobowości wielorakiej?
Cytat: spitygniew w Wrzesień 01, 2014, 19:39:04
Niedawno dowiedziałem się, że grupa trzymająca językowa władzę uznaje trzeba za rzeczownik... Kolejny objaw osobowości wielorakiej?
I słusznie: trzeba, trzeby 'ofiara'.
:-P
Niemiłosierdnie wkurwiają mnie wyrazy, różniące się jedną samogłoską/spółgłoską, bądź ich miejscem, które zmieniają znaczenie na odwrotne:
od/do
przyszłość/przeszłość
Pierwszy przykład wkurza w erze wszechodostępu do sieci, szybkiech wiadomości gdzie owe może się pomylić
Drugie w necie raczej rzadziej pomylić, acz w wymowie bardzo często, szczególnie w mediach telewizyjnych.
Tak, pamiętam, jakim szokiem dla jednego z moich zagranicznych lektorów była para wejście/wyjście.
Mój tata zaś nigdy nie rozróżnia i raczej szybko nie będzie rozróżniał Eingang, Einfahrt od Ausgang, Ausfahrt. Dla mnie zaś chorwackie izlaz/uzlaz sprawia duży problem.
Cytat: Pluur w Wrzesień 04, 2014, 19:33:39
Niemiłosierdnie wkurwiają mnie wyrazy, różniące się jedną samogłoską/spółgłoską, bądź ich miejscem, które zmieniają znaczenie na odwrotne
Co mają na to powiedzieć Węgrzy?
ház - dom (M)
haza - do domu; ojczyzna
háza - jego dom (M)
házat - dom (B)
hazát - jego ojczyznę (B)
házát - jego dom (B)
No ale tu nie masz odwracania znaczenia. Choć odróżnianie trzech ostatnich pewnie potrafi dać w kość.
Cytatbyła para wejście/wyjście.
Ano, jeszcze to np.
CytatCo mają na to powiedzieć Węgrzy?
No tak, ale tu mamy rozróżnienia zaokrąglenia, mi się wydaję, że bardziej odróżnialne akustycznie jest węgierskie a/á od polskich e/y
[...........]
CytatZależy dla kogo. Węgrzy chyba lepiej rozróżniają swoje głoski niż Polacy, a Polacy swoje lepiej niż Węgrzy. Chyba dość logiczne. Jak ktoś mówi niewyraźnie to niezależnie od fonemów i tak się go nie zrozumie.
No ale zgodzisz się chyba, że nawet wewnątrz jednego języka parę ɑ/ʌ trudniej rozróżnić niż a/u. I też rozróżnialność fonemów nie jest identyczna we wszystkich językach dla natywów, choć to faktycznie często bardziej wynika ze zróżnicowania dialektalnego. A w Polsce są ludzie, którzy naprawdę realizują /y/ kosmicznie podobnie do /e/. (A nie zdziwiłbym się, gdyby to dochodziło nawet do [ɜ])
Cytat: Spodnie w Wrzesień 04, 2014, 21:31:21
Co mają na to powiedzieć Węgrzy?
ház - dom (M)
haza - do domu; ojczyzna
háza - jego dom (M)
házat - dom (B)
hazát - ojczyznę (B)
házát - jego dom (B)
hazáját - jego ojczyznę (B)
Ale to dwa bliskie sobie etymologicznie* słowa wraz z formami odmienionymi, całkiem naturalne, że wyglądają podobne, por.: pan, pana, pani, panią, pań, panna; Polak, Polaka, Polka; kot, kotek, kotka, kotki.
*A
haza és a
hon (
otthon) etimológiailag rokon szavak, és közvetlenül a
ház fogalmához kapcsolódnak [...].
Źródło: http://www.c3.hu/~nyelvor/period/1281/128101.pdf
Brak dbałości o wyświetlanie chińskich znaków na stronach, nawet takich poważnych jak YouTube. Choć tekst daje się bez trudu przeczytać, to wygląda on koszmarnie, cała elegancja zostaje zabita, gdy niektóre komponenty zostają sprowadzone do pojedynczego piksela.
Oraz bardziej generalnie - to, że brakuje porządnego standardu współwyświetlania alfabetów chińskiego i łacińskiego/cyrylicy.
Co tym bardziej zadziwia wobec tak ogromnej popularności typografii w ostatnim czasie.
A to nie jest problem z fontami użytkownika?
Co do standardu - Unicode?
Wydaje mi się, że nie, bo instalowałem już różne czcionki dedykowane dla chińskiego i zawsze wyglądało to kiepawo.
Unicode niby jest, ale są cały czas dwa problemy. Po pierwsze znaki łacińskie obok chińskich wyświetlają się Courierem, a po drugie ta sama wielkość oznacza, że łaciński tekst czyta się dobrze, ale chińskie znaki już są bardzo ścieśnione.
Już się zresztą kiedyś o to pytałem i wrzucałem screeny, z tego co kojarzę inni mieli tak samo.
Wkurza mnie papugowanie hamerykańskiej składni w nazwach takich, jak "Kraków Arena", "Hokej Liga". Nie mogli tego całkowicie po polsku nazwać? "Arena Kraków" moim zdaniem brzmi dużo lepiej.
*Arena Krakowa/Krakowska
*Liga Hokeja/Hokejowa jeśtli już
Więc też Lotnisko Okęckie, Węzeł Gliwicko-Sośnicki, Port Świnoujski...
Cytat: elslovako w Wrzesień 07, 2014, 15:51:05
Więc też Lotnisko Okęckie, Węzeł Gliwicko-Sośnicki, Port Świnoujski...
No tak, albo jako dopełniacz; Okęcia/Gliwic-Sośnic/Świnoujścia
Tyle że "Lotnisko Okęcie" nigdy nie było oficjalną nazwą, kiedyś było nią "Port Lotniczy Warszawa-Okęcie",. a teraz jak wiadomo "Lotnisko Chopina" (choć oczywiście tej nazwy nikt nie stosuje w użyciu potocznym, wszyscy dalej mówią "Okęcie"). A jak juz przy tym jeteśmy, wkurza mnie niekonsekwencja: dlaczego niby "Lotnisko Chopina" to po angielsku "Chopin Airport", ale dajmy na to "ulica Mickiewicza" to "Mickiewicza Street" a nie jak sugerowałaby analogia "Mickiewicz Street", czy tam odwrotnie.
Pewnie przesadna troska o to, że biedny obcokrajowiec mógłby nie skojarzyć, że Mickiewicz Street i ul. Mickiewicza to jedno i to samo.
Właśnie w TVP powiedzieli o gazie, że przepływa przez przejście graniczne w "Wysokoje".
Normalnie płakłę.
Kurwa mać, jeśli to ma być Telewizja POLSKA (a przynajmniej się na taką kreuje), to niech kurwa mówią tam po polsku. Czyli Wysokie, do kurwy nędzy! Litewskie, nawiasem mówiąc.
Zdrada czy zwykłe dyletanctwo?
Cytat: Dynozaur w Wrzesień 11, 2014, 19:52:13
przejście graniczne w "Wysokoje".
Dobrze, że nie w "Wysokojem" xD.
Liczba spójników w chińskim. Litości, wiara w umiar umiera już gdzieś w ćwierci listy.
No siema. Znów przyszedłem kliknąć ,,Oznacz wszystkie wątki jako przeczytane" i napisać krótkiego posta.
To już chyba kiedyś było, ale ten koszmar powraca. Wkurwia mnie jak widzę w literaturze ,,w jednym/drugim/prawym/lewym ręku". Jeszcze po prostu ,,w ręku" w znaczeniu ,,w jednej ręce" jakoś zniosę, ale te męskie pojedyncze przymiotniki czy liczebniki irytują. Ostatnio to dostrzegłem w ,,Panu Lodowego Ogrodu", tom 4, Jarosława Grzędowicza. Gdzie była korekta, kiedy Midgaard jej potrzebował? Czekam aż jakiś autor przywróci mi wiarę w ludzi, pisząc ,,w dwu ręku".
Swoją też drogą ciekawe, czy kiedyś tę książkę przełożą na jakieś skandynawskie i jak Skandynawom, z całą rzeszą pseudoskandynawskich słowotworków, będzie się to czytać. Nie znam się na germańskich, ale mam wrażenie, że język Wybrzeża Żagli ma się do skandynawskich jak sapkowska starsza mowa do celtyckich.
Mimo powyższego, książki serii sobie wciąż mocno cenię.
Ja właśnie ze względów estetyczno-językowych nie czytam fantezy. Ale na szczęście nikt swoich wypocin nie pcha do science fiction
PLO to akurat takie science fantasy. Z jednej strony Ziemia kilkadziesiąt lat w przyszłości, podróże międzyplanetarne i główny bohater wyćwiczony w wywiadzie z jakimiś biocybernetycznymi udoskonaleniami. A z drugiej planeta tkwiąca mniej-więcej w wikińskim średniowieczu, w której działa magia.
A co do czystszych sfów – w space operach się nieraz pojawiają conlangi, niekoniecznie bardzo udane. Nawet Star Trek ma swój klingoński. A w Fireflyu masz (ponoć słabo wymawiany) chiński przeplatany z lekko pozmienianym angielskim. Do tego dochodzi masa science-fiction pisanych jakąś zupełną nowomową, mającą oddawać realia przedstawionego świata, por. choćby nominowane w tym roku do Zajdla opowiadanie ,,Grewolucja" (http://zajdel.art.pl/2014/07/opowiadania-nominowane-do-zajdla-jako-e-booki/) Pawła Majki – przez pierwszą stronę nie rozumiałem, co czytam. Więc sfy wcale nie są tak zupełnie pozbawione własnych językowych pomysłów autorów.
[...........]
Nie wspominając o Dukaju, który neologizmy wrzuca na co drugiej stronie. I bardzo udanie.
Cytat: Noqa w Wrzesień 17, 2014, 17:15:28
Nie wspominając o Dukaju, którego neologizmy wrzucają się na co drugiej stronie. I bardzo udanie.
Z koszmarów językowych w SF jeszcze Marek S. Huberath.
[...........]
*boli mnie obszar, którym wymawiam francuskie r
Irytuje mnie, że ajfonowa klawiatura nie przewiduje IPY.
Całkowity rozpiździel w polskich okolicznikach czasu; dopóki wystarczają utarte wyrażenia, wiadomo czy użyć w + B., w + Msc., o + Msc., samego biernika, samego narzędnika czy samego dopełniacza. Ale kiedy przychodzi przetłumaczyć coś nieszablonowego, niedającego się podciągnąć pod idiomatyczny zwrot, człowiek się głowi i zgoła pęzi.
Mądre słowa.
A co cię ostatnio rozpęziło?
No weźmy ulubiony hymn Dynozaura (http://www.youtube.com/watch?v=d_FwuzvVRY0) — ,,urodziliśmy się w wielką godzinę"? ,,wielkiej godziny"? ,,w wielkiej godzinie?" ,,o wielkiej godzinie?" Skłaniam się ku pierwszej ewentualności, ale to po przeanalizowaniu tyluż ile wymieniłem. Pozostałe są i owszem używane w różnych kontekstach z tym wyrazem: ,,o godzinie 5", ,,mający umrzeć tej godziny", ,,W godzinie śmierci niechaj mię otoczy...". Jak się okazuje, wprowadzenie czy to liczebnika, czy to zaimka, czy to przymiotnika do frazy zmienia wszystko. Dodatkowo jak zasugerujesz się językiem obcym, jest się nad czym zastanawiać.
Polski Alfabet Fonetyczny nie przestaje mnie zaskakiwać (http://i.imgur.com/3d4hBlW.jpg)
Co to za język?
I czy on naprawdę ma wygłosowe [ng], chyba jeszcze czegoś takiego w żadnym języku nie widziałem. Nie mówiąc o niezaznaczaniu nijak sylabiczności [-rsd]. No i ta konsekwencja - "E Roman, ile tu dowalić samogłosek? A ñje wiem, weź ze trzy, cztery".
Duński. Wygłosowe n to oczywiście
nosowe n w Polskim Alfabecie Fonetycznym, czyli [ŋ]. A jeżeli chodzi o "r" to sprawa się nieco komplikuje, gdyż według autorów książki jest to dźwięk gardłowy. Ach, ten głupi native speaker, który wymawia wyraz "værst" jako [væɐ̯sd̥] (niech ktoś mnie poprawi w razie czego).
CytatNo i ta konsekwencja (w zaznaczaniu spółgłosek)
Wybitny dowód na to, że duński ma fonemy krótkie, długie, hiperdługie i hiperhiperdługie. Jakby stød to było za mało
Cytatnosowe n
Umarłem.
Po czym wyglowałem to i umarłem po raz drugi (http://angielski-przez-skype.blogspot.com/2014/07/wymowa-ng.html)
a)
CytatDżdżysta aura tego lata sprzyja przeziębieniom, czego dowodem są siąkające nosy, gromkie kichnięcia i pokasływanie wszędzie wokół, a już najbardziej w środkach komunikacji miejskiej. A że pleniące się niczym stonka na polu niepryskanych ziemniaków plebejskie zwyczaje (za przeproszeniem uszu) skutkują faktem, iż coraz mniej osób kulturalnie zatyka paszczęki kasłając i prychając – cóż, zarazki plenią się równie szybko, co te stonki.
Jak ja nienawidzę takich orgii elokwencji. "Czego dowem są", "skutkuje faktem" (duuude, to chyba nawet radopolacy uważają za błąd), "dżdżysta aura", "paszczęki" oraz obowiązkowe podanie wszystkich synonimów czasownika i obwieszenie rzeczowników epitetami.
b)
CytatNosowe n, czyli w transkrypcji fonetycznej znak [ŋ] (zupełnie nie technicznie i ani trochę profesjonalnie: ,,n z ogonkiem"), z reguły wymawiamy tam, gdzie w pisowni występują litery ng, oraz zawsze w końcówce –ing.
Tak, ni chuja nie idzie wykminić, że to <ng> zawsze się wymawia jako
nosowe n w końcówkach, z naprawdę zaniedbywalną liczbą wyjątków.
c)
CytatJak to w języku angielskim bywa, wszędobylskie wyjątki utrudniają nam życie. Otóż, niekiedy w zbitkach ng głoska [g] zostanie wypowiedziana tuż po nosowym [ŋ]. Dzieje się tak, gdy po ng występuje: a, e, u, l, r
Tak, cóż za wyjątek. Oh, wait, nie, to jednak zasada, że <ng> wymawiamy bez [g] w końcówkach.
d)
CytatIstnieją również inne wyjątki, nie dające się nijak zaklasyfikować. Na przykład w słowie longitude powinniśmy wymówić [g], natomiast w słowie longing już nie. Dlatego też warto sprawdzać wymowę nowo poznanego słownictwa, by świecić gałami tylko i wyłącznie z powodu przeziębienia, a nie braku znajomości poprawnej wymowy.
I kolejny fail. Nie trzeba
świecić gałami (argh), wystarczy zrozumieć, że derywaty czasowników zakończonych na <ng> pozostają wymawiane bez stopu.
I w tym wszystkim ani słowa, że
wings się jednak wymawia [wɪŋgz].
[...........]
CytatZwyczaj zostawiania napiwków narodził się prawdopodobnie w XVII- wiecznej Anglii. Wtedy to klienci barów i pubów podrzucali kelnerom pieniądze, żeby zapewnić bezzwłoczność, czyli: "to insure propmtitude", w skrócie: T.I.P. I tak właśnie zostało, "tip" po angielsku znaczy napiwek.
...
[...........]
Transkrypcja języków obcych, niepisanych w łacince. Mam znajomą, która nazywa się Беляева. Transkrypcja to "Belyaeva"...
maître d', czytane ˌmeɪtrə ˈdiː, czyli okulawione maître d'hotel
Amerykanie mnie załamują. Najpierw wywalili przydawkę zostawiając samotny osierocony przyimek, w dodatku w postaci skróconej, z idiotycznym wiszącym w powietrzu apostrofem. A potem jeszcze uznali, żeby ten biedny okaleczony przyimek akcentować jako [di:]. Nosz kurde, pozazdrościć poczucia estetyki.
Wkurza mnie że dzięki ciągłemu powtarzaniu że gardłowe /r/ nie istnieje teraz zawsze mi się wydaje jakby w ogóle coś takiego jak głoski gardłowe nie istniało :/.
To, że prowadzący często wymawiają ,,Bayes" w naive Bayes jako coś w stylu [bajas]~[bajes]. Mam wrażenie, że chodzi o jakieś naive bias zanim zrozumiem o czym człowiek mówi...
Cytat: Noqa w Październik 05, 2014, 00:03:08
CytatZwyczaj zostawiania napiwków narodził się prawdopodobnie w XVII- wiecznej Anglii. Wtedy to klienci barów i pubów podrzucali kelnerom pieniądze, żeby zapewnić bezzwłoczność, czyli: "to insure propmtitude", w skrócie: T.I.P. I tak właśnie zostało, "tip" po angielsku znaczy napiwek.
...
Często można się spotkać ze stwierdzeniem, że
spa (zapisywane stad popularnie "SPA") wywodzi się od
sanus per aquam...
Cytat: Ghoster w Październik 04, 2014, 08:18:07
E tam, ja bardzo lubię, ale jeśli to służy jakiemuś celu. Natomiast nie widzę, by służyło to jakiemukolwiek w artykule o... Nosowym "n".
Nie zapominaj, ze ten blog jest dla mas a nie lingwistycznych zjebów, więc artykuł nie może straszyć traktowanie w 100% o nosowym n. Swoją drogą, w kultowym podręczniku szkolnym
Alles Klar też można przeczytać, że "
n w zbitce
ng wymawiane jest zawsze nosowo".
Wkurwia mnie potępianie pisania na czatach zdań zaczynających się z wielkiej litery a niezakończonych kropką, za to akceptowanie zdań bez kropki a z małej - tyle że ma to sens, gdyż brak jakiegokolwiek znaku interpunkcyjnego na czatach ma również funkcję interpunkcyjną, mianowicie jest odpowiednikiem całkiem zwyczajnego, neutralne zakończonego zdania, w przeciwieństwie do kropki, która sugeruje ostry, stanowczy ton (vide (http://kwejk.pl/galeria/2140633/1/kropka-nienawisci.html)). Podobnie, protestowanie "nie krzycz" gdy tylko ktoś użyje Caps Locka - podczas gdy kapitaliki sugerują krzyk jedynie zakończone wykrzyknikami, a bez znaku na końcu oddają brzmienie tonu rozbawionego albo mówienia powoli, mechanicznie i bez wyrazu (przynajmniej ja tak to czuje, ale chyba nie jestem wyjątkiem).
I tak, wkurza mnie też krytykowanie "wielkich liter" - bo TO SA WIELKIE LITERY,
a to duże.
[...........]
Cytat: spitygniew w Październik 27, 2014, 14:13:08
Cytat: Noqa w Październik 05, 2014, 00:03:08
CytatZwyczaj zostawiania napiwków narodził się prawdopodobnie w XVII- wiecznej Anglii. Wtedy to klienci barów i pubów podrzucali kelnerom pieniądze, żeby zapewnić bezzwłoczność, czyli: "to insure propmtitude", w skrócie: T.I.P. I tak właśnie zostało, "tip" po angielsku znaczy napiwek.
...
Często można się spotkać ze stwierdzeniem, że spa (zapisywane stad popularnie "SPA") wywodzi się od sanus per aquam...
Z tym że dla Anglosasów wymyślanie tych bzdurnych etymologii opartych o akronimy to jakby sport narodowy. Nie zdziwiłbym się, jakby to SPA też przyszło do nas od nich.
Cytat
I tak, wkurza mnie też krytykowanie "wielkich liter" - bo TO SA WIELKIE LITERY, a to duże.
A ktoś to robi? Nie spotkałem się z krytyką stosowania tego rozróżnienia, mimo że szerokim masom wydaje się ono dość zbędne (ja raczej zawsze wiem o co chodzi z kontekstu, a w razie czego można bez problemu użyć jakiegoś omówienia, no i i tak zlewa się to przy małych literach; drukarze pewnie mówią o
wersalikach itp.).
Cytat: Wedyowisz w Październik 27, 2014, 19:23:52
A ktoś to robi?
Serio nie słyszałeś? Mnie się wydaje, że "duże, nie wielkie litery" to takie El Classico preskryptywizmu, tuż obok "wziąć" i "jest napisane".
Chyba "wielkie, a nie duże"?
No raczej nie, posłuchaj autorytetu (http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/704179,jan-miodek-nonsensowne-wielkie-litery,id,t.html?cookie=1).
A, to autorytety cisną po "z dużej litery". Żyłem w nieświadomości.
"Dzwonnik z Noter-Dame"...
EDIT: No i jeszcze "Kfazimodo", bo to łacina, a nie angielski. Pominę już fakt, że sami Francuzi wymawiają to /kazimodo/.
Miasto stołeczne Warszawa.
Jakby samo podkreślanie, że rzeczona Warszawa jest miastem nie było wystarczająco idiotyczne, należy dodać, że nie byle jakim miastem, a miastem stołecznym. A ciekawy jestem, ile to jeszcze w Polsce jest takich miast stołecznych.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Sto%C5%82eczne_Miasto_Pozna%C5%84
http://pl.wikipedia.org/wiki/Sto%C5%82eczne_Kr%C3%B3lewskie_Miasto_Krak%C3%B3w
http://pl.wikipedia.org/wiki/Lw%C3%B3w
...
+ Stołeczne Książęce Miasto Płock i Stołeczne Królewskie Miasto Gniezno. Warto zwrócić uwagę, że stołeczne tytuły Lwowa i Krakowa pierwotnie odnoszą się nie do Korony Królestwa Polskiego, tylko do C.K. Galicji i Lodomerii z Wielkim Księstwem Krakowa.
OK, nie spodziewałem się, że tego przymiotnika można używać także dla miast nie będących stolicami.
Lecz wciąż wydaje mi się takie tytułowanie miast dość idiotyczne.
Zwracam uwagę, że wszystkie wymienione kiedyś tam były stolicami (czegoś). Ot, taki tam feudalny przeżytek w guście herbów czy flag.
(http://www.grammarly.com/blog/wp-content/uploads/2014/10/3-signs-grammar-nerd.png)
<twarzodłoń>
Cytat: spitygniew w Październik 28, 2014, 10:17:38
Cytat: Wedyowisz w Październik 27, 2014, 19:23:52
A ktoś to robi?
Serio nie słyszałeś? Mnie się wydaje, że "duże, nie wielkie litery" to takie El Classico preskryptywizmu, tuż obok "wziąć" i "jest napisane".
Znaczy słyszałem nieraz wersję, że ,,wielkie" a nie ,,duże" w sensie ,,majuskuły"; twoją wypowiedź zrozumiałem tak, że stoisz na stanowisku, że
wielkie powinny oznaczać majuskułę, a
duże rozmiar (wzgl. masz tak w idiolekcie) i że jest jest jakiś preskryptywizm przeciwko takiemu rozróżnieniu czy coś w tym guście... Dwuznaczność
bo nieco zawiniła w tym przypadku.
A propos epickiej walki
z małej kontra
małą, powiem że kognitywnie-metaforycznie dużo lepiej leży mi ten zły bolszewicki wariant z przyimkiem
z, w końcu on wskazuje na rozpoczynanie czegoś, natomiast narzędnik tutaj wydaje się trochę ni z gruchy, ni z pietruchy (on raczej kojarzy się z ruchem na wskroś czegoś, pełnym przedziałem albo z bliżej niezdefiniowanym punktem wewnątrz jakiegoś przedziału, odcinka, przestrzeni, por. ,,nocą", ,,idzie żołnierz borem, lasem", dlatego ,,małymi literami" jest już w moim odczuciu w porządku).
To, że ludzie nie zauważają dwuznaczności "dumy" jako nie tylko jako "poczucia wyższości", ale też jako "braku poczucia niższości", skąd biorą się np. kontrowersje przeciw rzekomemu tabu na okazywanie dumy z bycia białym przy przyzwoleniu na analogiczną dla przedstawicieli innych ras.
Takie pisanie:
CytatJeśli chodzi o tę ostatnią grupę, to szczególnym miejscem jest Oziorsk, którego staropolska, ale bardzo rzadko używana nazwa to Darkiejmy.
Czy muszę tłumaczyć, gdzie tu jest manipulacja?
Żuchwa vs szczęka w języku medycznym i ludzie poprawiający się na (arbitralną i wtórną) terminologię anatomiczną w kontekście potocznym
Wybałuszyłem gałki i żuchwa mi opadła normalnie.
O, a ja zawsze nazywałem tą kość żuchwą i było to dla mnie zupełnie naturalne. Szczęki bardziej jako części żuchwy z zębami - na pewno nie nazwałbym miejsca, gdzie żuchwa zakręca do góry szczęką.
Dla mnie tam żuchwa jest słówkiem wyłącznie fachowym (choć w słowniku etymo Borysia jest żuchwa ... pot. 'każda szczęka'... takiego czegoś jeszcze nie słyszałem). Dostać można w szczękę, w żuchwę co najwyżej otrzymać cios.
[...........]
W The Knick dziewczyna skarży się, że nie jest w stanie przetłumaczyć artykułu medycznego z francuskiego, bo nie uczono jej technicznych pojęć. (co ma drobne znaczenie dla fabuły)
CytatThe issue is that Miss Brownlee's Finishing School never taught me the French words for coagulate or duodenum or infarction.
It's all very technical. I was taught to serve tea cakes. If you needed assistance deciphering a restaurant menu, then I'd be your girl.
ang. coagulation - fr. coagulation
ang. duodenum - fr. duodénum
ang. infarction - fr. infarctus
O, to skoro jesteśmy już w tych rejonach tematycznych, to (nie wiem czy ktoś już na to nie płakał) wkurza mnie niemiłosiernie używanie na siłę przez lekarzy zaigielszczonych/złacińszczonych pojęć technicznych jeśli istnieją dla nich bawdzo dobre polskie zamienniki, tylko po to żeby brzmieć niby-światowo i niby-profesjinalnie, np: antykoagulanty zamiast leki przeciwkrzepliwe albo wymawianie prefiksów hiper-, hipo- jako ['xajpɛr] ['xajpɔ] albo ['hɪ̈pɛr] ['hɪ̈pɔ].
Wkurza mnie też słówko "jednoczasowo" :D
Co jest nie tak z ['hɪ̈pɛr], ['hɪ̈pɔ]?
A używanie angielskich zamienników ma swój sens, bo medycyna ma jednak swój wymiar akademicki i warto, żeby lekarz czytający artykuł naukowy nie domyślał się czym są antyemetyki czy polidypsja mimo, że świetnie można to nazywać po polsku.
Cytat: Noqa w Listopad 29, 2014, 18:19:27
Co jest nie tak z ['hɪ̈pɛr], ['hɪ̈pɔ]?
Wydaje mi się że skoro pisze się <hiper> to czytajmy to już przez
. To [ ɪ̈ ] to ani angielskie, ani greckie a już na pewno nie fajne.
Cytat: Noqa w Listopad 29, 2014, 18:19:27
A używanie angielskich zamienników ma swój sens, bo medycyna ma jednak swój wymiar akademicki i warto, żeby lekarz czytający artykuł naukowy nie domyślał się czym są antyemetyki czy polidypsja mimo, że świetnie można to nazywać po polsku.
Myślę że wystarczy że wiem co to 'antiemetic', nie muszę tego od razu wkręcać do własnej mowy. Tak mi się wydaje przynajmniej :P Pomijając już że lekarz znający (przynajmniej w teorii) podstawy łaciny powinien się domyślić jego znaczenia bez większego problemu :P
A, nie przyjrzałem się, co tam jest konkretnie. No fakt.
CytatMyślę że wystarczy że wiem co to 'antiemetic', nie muszę tego od razu wkręcać do własnej mowy. Tak mi się wydaje przynajmniej :P Pomijając już że lekarz znający (przynajmniej w teorii) podstawy łaciny powinien się domyślić jego znaczenia bez większego problemu :P
Ale jaki sens jest wiedzieć, ale na wszsytko używać specjalnie innej nazwy, żeby nie zranić delikatnych uszu ludzi, którzy i tak z tym praktycznie nie mają styczności.
Wolałbym, żeby się jednak nie musiał domyślać. A ta znajomość podstaw łaciny właśnie idzie w parze z korzystaniem z niej na codzień.
Wkurza mnie takie czepianie się żargonów, z którymi czepiający się nie mają praktycznie żadnej styczności.
Cytat: Noqa w Listopad 29, 2014, 19:22:11
A ta znajomość podstaw łaciny właśnie idzie w parze z korzystaniem z niej na codzień.
Właśnie nie bardzo, bo odchodzi się od terminologii łacińskiej w dokumentacji a ludzie którzy zaczynają studia teraz albo rok temu łaciny nie uczą się już w ogóle. Ale to tylko jako ciekawostka, bo przechodzi się w tej kwestii na angielski więc na jedno wychodzi.
Cytat: Noqa w Listopad 29, 2014, 19:22:11
Wkurza mnie takie czepianie się żargonów, z którymi czepiający się nie mają praktycznie żadnej styczności.
Jakbym nie miał to bym się nie czepiał :P
Angielska maniera podawania prawdopodobieństw. ,,[Researchers] (...) and the odds of them being wrong are roughly 6.7 million to one". No halo, skoro szansa jest jak ponad 6 milionów do jednego, to chyba jest to całkiem spora szansa, nie?
Nie wiem jak się podaje takie prawdopodobieństwa w innych językach, ale polski zwyczaj podawania ,,jeden do iluśtam" zdaje mi się o wiele sensowniejszy, skoro też liczbowo prawdopodobieństwo podajemy jako ułamek (P(x) = 1/67000000). Najgorsze, jak takie ,,sześć milionów do jednego" pojawia się w tłumaczeniu filmu czy książki... I no właśnie – jak radzą sobie inne języki?
Francuski chyba używa 'sur' albo 'vers' i podaje tak jak po polsku czyli "La probabilité est de 1 sur 6 millions".
EDIT: Artykuł o szczątkach Ryszarda III? :P
Cytat: stadoszatanow w Grudzień 03, 2014, 14:25:26
EDIT: Artykuł o szczątkach Ryszarda III? :P
Taaa, dałem się nabrać na nagłówek o ,,infidelity" i kliknąłem. :P
Słowo gwiaździsty. Zabijcie mnie, jeśli się mylę, ale mam dziwne wrażenie, że to słowo jest utworzone sztucznie.
gwieździsty?
No właśnie chodzi w tym słowie o przegłos, co wydaje mi się być całkowicie nielogiczne i nieintuicyjne. Osobiście zawsze mówiłem gwieździsty i wszystkie osoby, które znam, i które użyły chociażby raz tego słowa, użyły go z e. Niby obie są radopolsko poprawne, ale to gwiaździsty pojawia się dużo częściej we wszelakich książkach, publikacjach i innych formach literackich wyższych od artykułu na onecie, np. Na gwiaździstym firmamencie/Bliska radość błyszczy nam.
Cóż, w obecnym polskim pamięć o jaci się już ,,nieco" zatarła, więc nic dziwnego że czasami w derywacji się pamięta o tym e:a, a często nie, gdy nie ma silnego analogicznego oparcia. We fleksji przetrwało to jeszcze bardziej szczątkowo (na przykład nie do końca mogę się pogodzić z tym, że preskryptywnie jest rozgwieździe; niby to logiczne, ale widać moja podświadoma kompetencja językowa traktuje rzeczowniki z a:e jako klasę zamkniętą i ciężko jej tu cokolwiek dodać, nawet tak przejrzystego derywacyjnie). Bywa, że wymiana pojawia się w złych z punktu widzenia etymologii miejscach (wcześnie; więcej jest takich dewiacji z e:o: dzionek, piosenka).
Regularnie to powinno być i ofierny, bieli (męskoos. od biały), oni wrześli, o miele, w wiedrze, na sienie...
Popieram, mnie też "gwiaździsty" razi ucho.
Podobnie jak formy "oświacie", "poświacie" - dla mnie tylko i wyłącznie "oświecie" i "poświecie". No i oczywiście kwieciarnia.
Gwiaździsty to jeden z obrzydliwszych słów, zresztą, u mnie w domu się mówi gwieździsty.
Ale o oświacie, czy o poświacie, to już się przyzwyczaiłem.
Mówienie o dobru, o złu.
Kiedy, DO JASNEJ KURWY, ten naród zrozumie, że miejscowniki rzeczowników "dobro", "zło" brzmią "dobrze", "źle", czyli tak samo jak przysłówki. I tak, jest to możliwe. I nie, nie ma w tym nic dziwnego. Dziwne (i całkowicie sztuczne) jest za to unikanie dwuznaczności tam, gdzie jej nie ma.
(PS: a to, że norma językowa dopuszcza "o dobru, złu" to mnie serdecznie pierdoli. Tak się nie mówi i już)
O, to! I ku południowi jest równie ohydne. Co to do jasnej k... i stu milicjantów jest połudeń?!
Południowi? Serjo? To jest norma?
Oboczna, ale i tak.
Cytat: Dynozaur w Grudzień 21, 2014, 13:39:44
Kiedy, DO JASNEJ KURWY, ten naród zrozumie, że miejscowniki rzeczowników "dobro", "zło" brzmią "dobrze", "źle", czyli tak samo jak przysłówki. I tak, jest to możliwe. I nie, nie ma w tym nic dziwnego. Dziwne (i całkowicie sztuczne) jest za to unikanie dwuznaczności tam, gdzie jej nie ma.
A ja przez całe LO zagryzałem wargi i pisałem "mówiąc/pisząc o złu" bo pani polonistka krzyczała :-[
Cytat: Dynozaur w Grudzień 21, 2014, 13:39:44
(PS: a to, że norma językowa dopuszcza "o dobru, złu" to mnie serdecznie pierdoli. Tak się nie mówi i już)
Dopuszcza? Myślałem do tej pory, że wymusza. Dobrze wiedzieć: trochę już przywykłem do tego ,,o dobru", ale kiedyś robiło to na mnie b. dziwne wrażenie i systemowo to jest bardzo z dupy. Potrafię sobie wyobrazić jakieś konstrukcje, gdzie teoretycznie regularna odmiana daje dwuznaczność, ale forsowanie jakiejś w ogóle niepolskiej odmiany tylko z tego powodu to lekka przesada.
Niestety, faktyczni rjpowcy-akademicy oraz twórcy słowników są nieraz w tych kwestiach rozsądniejsi od różnych nawiedzonych polonistów i innych szeregowych humanistów.
Cytat: Wedyowisz w Grudzień 21, 2014, 21:48:40Dopuszcza? Myślałem do tej pory, że wymusza.
Jeśli wymusza, to tym gorzej dla niej.
Wg Słownika Poprawnej Polszczyzny PWN z 2006:
- dobro n III, Ms. dobru, rzad. dobrze
- zło n III, D. zła, C. złu, B. zło, N. złem (nie: złym), Ms. złu (nie: o źle)
Niekonsekwencja? To chyba za mało powiedziane.
[...........]
A może po prostu zwykły wyjątek od jakiejś reguły?
Wyjątki mają uzasadnienie w historji języka - to nie.
Cholernie wkurza mnie akcentowanie sylab w niektórych reportażach TVN-u. Czy oni naprawdę nie pojmują, że w polszczyźnie akcent nie pada na pierwszą sylabę?
CytatWyjątki mają uzasadnienie w historji języka - to nie.
Nie no, trzeba by sprawdzić stare teksty filozoficzne i jakieś tego rodzaju dziadostwo barokowe, bo to jakoś może jest usprawiedliwione. Ale brzmi tak czy owak denerwująco i wpajanie tego jako głównej postaci tych rzeczowników to jakaś pomyłka.
Pojawiło się spolszczenie pisowni nazwiska Słońca Korei. niestety, jak łatwo się domyślić, Kim Dżong Un. Ech.
Stosunek komórek walcowatych do kubkowych jest jak 5:1.
Mam wrażenie, że to świadczy o tym, jak bardzo ludzie się boją nawet takich podstawowych idei jak stosunek czegoś do czegoś.
@spity: Ale to chyba jakiś babol z okazji The Interview, bo wcześniej w prasie wiele razy się pojawiało się poprawnie - "Kim Dzong Un". Swoją drogą, biedni ci bogu ducha winni Koreańczycy, że utrzymuje się taki kraj tylko po to, żeby można było Amerykanów straszyć, że tak będzie, jak się wprowadzi powszechne ubezpieczenie zdrowotne i w ogóle socjalizm.
Obama chyba starczy, a Korea dalej stoi.
Twój argument jest inwalidą.
[...........]
Wolisz "dwuch" (na sztuczne, nieetymologiczne "dwóch" się nie godzę!)?
Wkurwia mię, że są na necie dostępne tomy 1-6 i 9 "Nazw Miejscowych Polski" Rymuta, ale tomów 7-8 ni ma...
Serjo?! Tom 9 można było wrzucić na Bibljotekę, ale na 7 i 8 są już jakieś prawa autorskie, czy co?
Może w bibliotece, z której robili skany, studenty (albo profesory) zajumały? Dobrze wiedzieć, że w ogóle jest!
[...........]
Szkoda, to co jest tutaj wygląda świetnie. Bardzo ciekawe derywaty, chętnie ścią... zainspiruję się.
To że nie umiem się wziąć za prawdziwe języki, bo zajmuję się konlangami xD.
Ja na Twoim miejscu nie usuwał tego, ale zostawił jako starę wersję i utworzyłbym nowę.
[...........]
Że blo wjob i getting a blo wjob nie mają ŻADNYCH polskich odpowiedników, a w każdym razie żadnych brzmiących faktycznie lepiej niż "być beneficjentem fellatia".
PS. Nie mogę napisać blo wjob normalnie..., znowu jakaś dziwna cenzura?
Heh, w bramkach SMS nie możesz pisać "Gargamel", bo jest w tym słowa game.
Syriza. Bo skoro nowogreckiej ety nie transliterujemy jako <e>, tylko zgodnie w wymową <i>, to nie wiem czemu ypsilon ma być zapisywany przez <y>.
Cytat: spitygniew w Styczeń 26, 2015, 09:38:27
Syriza. Bo skoro nowogreckiej ety nie transliterujemy jako <e>, tylko zgodnie w wymową <i>, to nie wiem czemu ypsilon ma być zapisywany przez <y>.
Podeźrzewam, że to tylko i wyłącznie kwestja podobieństwa ypsilonu do łacińskiego igreka.
Co oczywiście nie jest żadnym usprawiedliwieniem.
Żeby nie wymawiano "śiryza"?
Nie, to raczej tendencja międzynarodowa.
Otóż właśnie. Raczej nikt nie próbowałby wymowy przez [ɕ], skoro nawet "Honsiu" jest wymawiane [ipa][xOnsju][/ipa], a nawet ponoć "Murzasichle" czasem jako [ipa][muʒasixlE][/ipa]. Najwyraźniej, skoro głoski [ɕ] nie ma ani w angielskim, ani we francuskim, ani włoskim, ani rosyjskim (no dobra, w niemieckim jest, ale rzadko więc się widocznie nie liczy), dla przeciętnego użytkownika naszego języka jest ona tak polska jak bigos, jak Zagłoba, jak żółte barierki, ba, nawet niczym sam Papież Polak, stąd - słusznie - wychodzą Polacy z założenia, iż jakkolwiek czyta się cos w jakimś dziwnym języku, na pewno nie przez prapiastowskie [ɕ]. Poza tym, powodem może być też infantylno-pedalskie konotacje spółgłosek ciszących skutkujące w miarę możliwym unikaniem ich przez przedstawicieli wybitnie męskiej, heteronormatywnej kultury polskiej.
W sumie w rosyjskim też jest (aczkolwiek może transkrybowanie tego zawsze jako ‹szcz›/sposoby opisywania sytuacji z tym dźwiękiem w podręcznikach jakoś nie dopuściły tego do świadomości mas i prawdziwy wszechpolak wie swoje o Krasnoj P[w]o[ʂt͡ʂ]adźi :-p). W każdym-bądź razie alweopalatalne są w zagranicznych wyrazach istotnie bardzo verboten i dlatego musimy pisać Ćennaj, Dźodhpur i Ćandragupta.
Ale i tak te nazwy coponiektórzy wymawiają to przez cz'.
Cytat: Wedyowisz w Styczeń 30, 2015, 00:16:54dlatego musimy pisać Ćennaj, Dźodhpur i Ćandragupta.
Nie musimy, ja jestem temu przeciwny.
A debile i tak wszystko przekręcą, nieważne jak łopatologicznie byłoby zapisane. Phenjan czytają "Fenjan", Pchenjan (co wolę) czytaliby pewnie "Pczenjan". I co z tego?
To, że żadna lista angielskich czasowników "nieregularnych" nie zawiera to shit.
Also, to że w nauce niemieckiego nie zwraca się uwagi na klasy czasowników mocnych, tylko każe uczyć się listy jakby nie było wśród nich żadnej prawidłowości.
Mistyczne podejście do akcentów, których NIE DA SIĘ opanować.
Cytat: spitygniew w Styczeń 31, 2015, 10:24:21
To, że żadna lista angielskich czasowników "nieregularnych" nie zawiera to shit.
Na fejsowej grupie
Polyglots była dyskusja nt. tego czasownika i #1 Każdy odmieniał to na swój sposób. #2 Po jakimś czasie ktoś doszedł do wniosku, że to czasownik regularny. (Sprawa wymaga jeszcze dodatkowego sprawdzenia, może zrobię jeszcze jakiś research)
EDIT: Tu jest z wikisłownika: shit (third-person singular simple present shits, present participle shitting, simple past shit or shitted or shat, past participle shit or shitted or shat or shitten)
EDIT2: Oxfordowe słowniki: VERB (shits, shitting; past and past participle shitted or shit or shat /ʃat/)
ZTCW potocznie najpopularniejsze jest shat (które nb. zrodziło się jako żart), no a że cieżko w tym przypadku o inne użycie niż potoczne, można je z tego powodu uznać za standard. Zresztą listy czasowników nieregularnych i tak zawierają przypadki mieszane, jak to light - lit/lighted.
Jesteś pewny, że żart? To shit jest historycznie czasownikiem mocnym, a w sang. odmieniało się tak (http://en.wiktionary.org/wiki/scitan#Old_English) (spójrz na formy czasu przeszłego)
Czasownikiem oryginalnie mocnym jest to shite, a nie to shit. To shit jest EModE-owym wyrównaniem do derywatu rzeczownikowego i pierwotnie odmieniało się jak to put, z elizją sufiksu.
Cytat: Todsmer w Luty 02, 2015, 18:40:46
Jesteś pewny, że żart? To shit jest historycznie czasownikiem mocnym, a w sang. odmieniało się tak (http://en.wiktionary.org/wiki/scitan#Old_English) (spójrz na formy czasu przeszłego)
Cytat: Widsið w Luty 02, 2015, 21:47:35
Czasownikiem oryginalnie mocnym jest to shite, a nie to shit. To shit jest EModE-owym wyrównaniem do derywatu rzeczownikowego i pierwotnie odmieniało się jak to put, z elizją sufiksu.
Jakie są źródła, z których to bierzesz, panie herszcie?
Ciekawe, że niemieckie scheißen, które na oko odpowiada shite, ma präteritum schiss.
Angielskie possesses. Nie wiem, nie mogę patrzeć na to słowo. Oczęta mię bolą.
[...........]
CytatCiekawe, że niemieckie scheißen, które na oko odpowiada shite, ma präteritum schiss.
Jest też
reißen - riss i
beißen - biss - ciekawe, że kognatem pierwszego,
write, pierwotnie miał ponoć præteritum
writ. Zatem
shat istotnie byłoby wtórne.
@S: Baletttanzer ;).
Cytat: Canis w Luty 03, 2015, 10:03:08
Jakie są źródła, z których to bierzesz, panie herszcie?
OED i The Cambridge History of the English Language.
CytatJest też reißen - riss i beißen - biss - ciekawe, że kognatem pierwszego, write, pierwotnie miał ponoć præteritum writ. Zatem shat istotnie byłoby wtórne.
Niekoniecznie,
bītan ma w strang. pret.
bāt, a
wrītan -
wrāt. To pret. z
i tutaj byłby wtórnym wyrównaniem do formy imiesłowowej (
gebiten,
gewriten). Wzór dla pierwszej grupy mocnej w strang. to
ī : ā : i.
Shite ze swoją starą odmianą
scītan - scāt - gesciten też należy / należał do pierwszej grupy mocnej.
Wstęp Doroszewskiego do
Kursu językoznawstwa ogólnego. Pisze de Saussure:
Cytat: de SaussureW partii szachów właściwością każdej sytuacji jest to, że jest ona zupełnie niezależna od stanów poprzedzająych. Jest rzeczą całkowicie obojętną, czy się do danej sytuacji doszło taką drogą, czy inną (...). To samo odnosi się do języka i uświęca zasadniczą różnicę między diachronią i synchronią.
Na co kompletnie bez zrozumienia i staromodnie:
Cytat: W. DoroszewskiTrafność porównania jest jak najbardziej wątpliwa. Przypuśmy, że ktoś nie znający historii języka polskiego zainteresował się formami liczby mnogiej rzecz. pol. kat i brat i stwierdził, że wyrazy te mają w l. mn. postać kaci i bracia. Czy istnieje, nawet teoretycznie mówiąc, jakikolwiek inny sposób wytłumaczenia mu stosunku tych dwóch form oprócz wytłumaczenia, że forma bracia jest dawnym collectivum rodzaju żeńskiego? (...) Interpretacja jest zawsze historią.
Poważnie, coś takiego jako wstęp?! :/
To chyba jakaś polska tradycja kompletnego niezrozumienia, czym w ogóle jest synchronia.
I bawi mnie przekonanie, że wytłumaczenie "że forma bracia jest dawnym collectivum rodzaju żeńskiego" rozwiązuje cały problem i od tej pory ta osoba będzie się posługiwać nieodróżnialnym od rodzimego polskim.
Reklama pewnego niemieckiego dyskontu skierowana do tych, którzy ,,ternują i ćwiczą".
Wkurza mię unikanie nazw produktów w TV, które przyszejszłe z Hahahahahameryki. Tam, to ma sens, firmy tłuką się o każdą sekundę antenową, ależ, no kurczę, by ludzie w rozmowach między sobą czy na YT tego nie używali bo nie?
Oczywiście, można do tego podchodzić i z drugiej strony: następny przykład przekształcenia się sensownego działania w jakąś zabawnę normę społecznę, ale no drażni mię to.
Bo kurczak obrażę ludzi pijących Pepsi~Kokakolę...
PS: Mimo wszystko Pepsi ssie.
Akurat przykład z kolą, przynajmniej w polskich realiach, średnio trafiony, bo z tego co się orientuję, to każdy i tak mówi domyślnie piję kolę, mam ochotę na kolę, bez specyfikacji marki, chyba że dojdzie do dyskusji światopoglądowej (Wolę Pepsi, bo jest słodsza! Wolę Coca-Colę bo ma mniej gazu! Najlepsza jest Cola Original z Biedy, dużo smaku za grosze! itd.). Z drugiej strony zauważam, że powoli zanikają derywowane od marki adidasy na rzecz butów (sportowych), może to ma związek faktycznie z tą nową normą.
Cytat: Henryk Pruthenia w Luty 10, 2015, 23:35:18
Wkurza mię unikanie nazw produktów w TV, które przyszejszłe z Hahahahahameryki. Tam, to ma sens, firmy tłuką się o każdą sekundę antenową, ależ, no kurczę, by ludzie w rozmowach między sobą czy na YT tego nie używali bo nie?
Oczywiście, można do tego podchodzić i z drugiej strony: następny przykład przekształcenia się sensownego działania w jakąś zabawnę normę społecznę, ale no drażni mię to.
Bo kurczak obrażę ludzi pijących Pepsi~Kokakolę...
PS: Mimo wszystko Pepsi ssie.
Cytat: Widsið w Luty 11, 2015, 02:43:30
Akurat przykład z kolą, przynajmniej w polskich realiach, średnio trafiony, bo z tego co się orientuję, to każdy i tak mówi domyślnie piję kolę, mam ochotę na kolę, bez specyfikacji marki, chyba że dojdzie do dyskusji światopoglądowej (Wolę Pepsi, bo jest słodsza! Wolę Coca-Colę bo ma mniej gazu! Najlepsza jest Cola Original z Biedy, dużo smaku za grosze! itd.). Z drugiej strony zauważam, że powoli zanikają derywowane od marki adidasy na rzecz butów (sportowych), może to ma związek faktycznie z tą nową normą.
>pepsi
>cola
>różnica
I to ścierwo i to ścierwo, pasuje do lard'o'burgera i w sumie do niczego innego. Nie żal mi ludzi, którzy piją kolę (= Coca Colę, Pepsi, i inne polokokty) na co dzień. I w sumie Widsið ma rację, coraz rzadziej się mówi
adidasy...
Ano, najlepsza cola to Fritz Cola #hipsta
Noqa, Mauzer, ale przyznacie, że zwracanie uwagi na kwestie diachroniczne w czasie nauki języka często paradoksalnie nie utrudnia, a ułatwia zapamiętywanie różnych faktów. Zwłaszcza w przypadku nauki języka pokrewnego do rodzimego, przez co zawsze drażniło mnie olewanie historycznego tła na kursie "chorwackiego" na moich studiach.
Cytat: spitygniew w Luty 11, 2015, 12:32:39
Ano, najlepsza cola to Fritzl Cola #hipsta
Fix'd.
Miałem raz nawet sposobność ją kupić - byłem w knajpie, w której była ona dostępna... Ale kurwa, 10 zeta za małą butelkę napoju gazowanego bez alkoholu? No kurwa bez przesady, nie postradałem RiGCzu...
Obstałem więc przy Perle Chmielowej.
Cytat: spitygniew w Luty 11, 2015, 12:32:39Noqa, Mauzer, ale przyznacie, że zwracanie uwagi na kwestie diachroniczne w czasie nauki języka często paradoksalnie nie utrudnia, a ułatwia zapamiętywanie różnych faktów. Zwłaszcza w przypadku nauki języka pokrewnego do rodzimego, przez co zawsze drażniło mnie olewanie historycznego tła na kursie "chorwackiego" na moich studiach.
Żeby nie było offtopa
(pozdro Ghoster, co i rusz wpierający mi niemerytoryczne pisanie oraz Todsmer naziol) - potwierdzam. Diachronja niejednokrotnie ułatwia sprawę - im bardziej wykształconą lingwistycznie osobą mamy do czynienia z (kurde, czy to ja coś odpierdoliłem, czy polski nie radzi sobie z takim szykiem?), tym więcej można jej wprowadzać (chociaż takie absolutnie podstawowe rzeczy mogą rozjaśnić sprawę nawet "opornym"). Nie do końca rozumiem trend do odchodzenia od diachronji, chociaż fakt, że bywają sytuacje, w których jest ona zbyteczna.
CytatNoqa, Mauzer, ale przyznacie, że zwracanie uwagi na kwestie diachroniczne w czasie nauki języka często paradoksalnie nie utrudnia, a ułatwia zapamiętywanie różnych faktów. Zwłaszcza w przypadku nauki języka pokrewnego do rodzimego, przez co zawsze drażniło mnie olewanie historycznego tła na kursie "chorwackiego" na moich studiach.
OK, ale to jest strategia, a nie uprawianie nauki. Można wspomnieć, że w polskim była liczba podwójna, jako ciekawostka ułatwiająca zapamiętanie licz mnogich od
oczy, uszy, ręce, ale wywodzenie słowiańskiej składni liczebników z diachronii to zły pomysł. Substytucje wielu głosek mogą być pomocne przy nauce języków słowiańskich, ale np. trzeba uważać, żeby komuś nieznającemu porządnie polskiej diachronii nie powiedzieć, że pol.
ą = sch.
u, pol.
ę = sch.
e, bo potem wyjdzie
*knjuška.
No i przykład z collectivum to przykład wykształciuskiego wyparcia stanu naturalnego, bo dla większości użytkowników nie jest to przecież w szkole opisany fenomen historyczny, tylko
o, taka inna odmiana. Nierozdzielenie diachronii od synchronii bardzo zaciemniało obraz języka, nie pozwalało dostrzec zjawisk, które istniały w języku, i kazało widzieć te, których dawno już nie było.
Oczywiście, po lekcji strukturalizmu nie musimy być już tak radykalni jak de Saussure. Np. swego czasu radykalnie antykognistywistyczny Bobrowski zaproponował pojednawczo całkiem fajne wytłumaczenie faktu jednakowej rekcji dopełnień czasownikowych czasowników modalnych i czasowników ruchu (
muszę iść,
idę pić), odwołując się do staropolskiego supinum. Clou było takie, że jedno to opisywać i generować, a drugie to rozumieć i tłumaczyć - ale w sumie to jedno i drugie jest ważne.
[...........]
O, to ciekawe! Są jakieś reguły tego śpiewiu/określone pieśni, czy to improwizacje?
[...........]
Debalcewe - Debalcewego
Polskojęzyczne medja naprawdę posuwają się daleko w unikaniu "rusycyzmów"...
Tak bardzo kurwa to!
Nie chciałem robić polityczne bólu dupy, ale naprawdę, gdy słyszę te całe Debalcewe, to robi się mnie źle, że mam zamiar tych wszystkich ludzi z reżimówki jeszcze bardziej zatłuc, niż zazwyczaj.
DEBALCEWO!
Oficjalna nazwa tego miasta to Debalcewe, nie Debalcewo, więc w tym przypadku nie wiem o co chodzi. Może jeszcze mówicie "Lwów" zamiast "Lwiw" jak normalni, porządni ludzie?
xD.
Choć ja osobiście mówię Lwiw, ale to dla jaj. xD.
[...........]
Ja już dawno straciłem wiarę/zainteresowanie takimi artykułami/zbiorkami. Przecież to najczystsza postać dziennikarstwa - pisanie o rzeczach, o których się nie ma pojęcia.
I jestem tu trochę niesprawiedliwy, ale tak wygląda właściwie całe dziennikarstwo niedotyczące polityki, ekonomii, sportu czy mody. (może zapomniałem jeszcze o jakiejś kategorii)
Nope, ja bym to ograniczył to tylko do mody i sportu.
Z polityką to po różnemu, a ekonomię xD. No serio, kto? xD
Większość dziennikarzy piszących w działach ekonomicznych gazet, portalach poświęconych ekonomii/biznesowi.
W przeciwieństwie do ciebie nie uważam, że znają się tylko ci, którzy mają takie poglądy jak ja. Już samo to, że człowiek pisze o czymś parę lat oznacza zwykle, że zna się na temacie, bo nie słyszy o tym po raz pierwszy. A w przypadku takich koszałków-opałków jak np. artykuły o egzotycznych językach cała wiedza dziennikarzyny ogranicza się do tego, co przeczytał w ciągu ostatnich dwóch godzin na stronach mniej wiarygodnych niż wikipedia.
Nie, po prostu osobom, które się na czymś nie znają, nie przyznaję racji, jak długo by się tym nawet nie zajmował. Przepraszam za mój brak pluralizmu ;<
Ludzie, którzy wkurzają się za odmienianie ich nazwisk.
Szczególnie, jeśli są one normalnymi polskimi rzeczownikami lub przymiotnikami do ciężkiej kurwy xD.
[...........]
Język indiański używany na terenie Stanów Zjednoczonych mający wciąż 170 TYSIĘCY użytkowników to JEST ciekawostka.
Zdrobnienia w języku polskim. Nienawidzę tego zjawiska, czy to mowa o moim imieniu, czy w zasadzie o jakimkolwiek innym. Fakt, że czasem jedno mi się z drugim myli (Zosia vs Zofia, Kuba vs Jakub vs Kubuś), i fakt, że długie imiona może warto skracać (Jarek > Jarosław), no ale litości. Henryk > Heniek, i pierwsze nie brzmi mi wcale tak oficjalnie, jak niektórzy się upierają, za to to drugie brzmi, jakby ktoś kpił z biednego Henryka.
Heniek Pruthenia.
xD
Cytat: Henryk Pruthenia w Luty 24, 2015, 13:44:17
Heniek Pruthenia.
xD
Siema 'eniu xD
(Mam nadzieję, że ktoś skojarzy ten wstrętny i rasistowski filmik, do którego nawiązuję)
Nope.
Ja nie znam wstrętnego i rasistowskiego filmiku :<
A propos rasizmu, może ktoś opowiedzieć jak zwykli szwedzi zareagowali na zmianę nazw ptaków? Bo z tego co pamiętam, to tam był też jakiś popularniejszy ptak, a nie tylko hoacyny etc.
Pozatym:
ABB < ABBA
Internet standardowo to obśmiał, zwrócono też uwagę, że taki np. puszczyk mszarny pozostał lappugglą, mimo że lapp to jak najbardziej szwedzkie określenie mieszkańca Laponii o pejoratywnej proweniencji, podczas gdy taki np. jerzyk (kafferseglare) został zmieniony, mimo że kaffer nigdy nie miało w Szwecji wydźwięku negatywnego per se i w zasadzie nie funkcjonuje poza ew. dyskusjami o apartheidzie, tym rzadszymi im historia bardziej pokrywa to określenie kurzem. Sprawę skrytykowało też szwedzkie Språkrådet. W Danii i Norwegii ludzie już standardowo żartują na ten temat. :)
Widsith, możesz objaśnić o co chodzi? :)
O to chodzi. Sorki za źródło, od czasu wywiadu dla Wyborczej nie korzystam z niej i TVN :<<<<< (http://korwin-mikke.pl/europa/zobacz/zakazali_rasistowskich_nazw_ptakow/107888)
Cytat: Widsið w Luty 25, 2015, 14:33:13mimo że lapp to jak najbardziej szwedzkie określenie mieszkańca Laponii o pejoratywnej proweniencji
Żadnej pejoratywnej - to folketymologja. Niestety strasznie pokutująca (do tego stopnia, że termin ten praktycznie wyrugowano, na co najbardziej naciskają sami zainteresowani)...
Cytat: Dynozaur w Luty 25, 2015, 19:29:11
Cytat: Widsið w Luty 25, 2015, 14:33:13mimo że lapp to jak najbardziej szwedzkie określenie mieszkańca Laponii o pejoratywnej proweniencji
Żadnej pejoratywnej - to folketymologja. Niestety strasznie pokutująca (do tego stopnia, że termin ten praktycznie wyrugowano, na co najbardziej naciskają sami zainteresowani)...
Może
proweniencja faktycznie była tu złym słowem. Niezależnie od etymologii,
lapp ma negatywny wydźwięk, kiedy nie znaczy "kartka papieru" i działa to w obie strony, tzn. sami Lapończycy się obrażają i Szwedzi się obrażają, a nazwa
Lappland nie pojawia się w kontekstach urzędowych.
Nie spodziewam się, żeby jakikolwiek Szwed przestał nazywać jerzyka
kafferseglare. O ile oddolne inicjatywy, jak np. ten osławiony zaimek neutralny płciowo, czasem się przyjmują, ew. stają się modne, ew. używa się ich dla beki, o tyle takie odgórne próby narzucania czegokolwiek w rodzaju listy słusznych nazw ptaków pozostają nieudanymi próbami. Nie, wbrew powszechnej opinii w Polsce i ogólnie na świecie, nie cały szwedzki naród ma obsesję na punkcie poprawności politycznej. To ich klasa polityczna wypacza naturalne dla nich umiarkowanie w wypowiedzi i unikanie okazywania emocjonalnego stosunku do wszystkiego.
Właśnie, to prawda. Zresztą, bardzo mi przykro, że praktycznie nie wiem, co się dzieje w Szwecji, to bardzo ciekawy kraj, no i ostatnio poddawany eksperymentom społecznym, i obraz faktycznej sytuacji jest zaciemniony. Z jednej strony z prawicy słyszy się o tym, jak to policja zamyka za klapsa dla dziecka, albo jak to ludzie nie zgłaszają przestępstw, czy też i zaciemniany jest obraz wpływu imigracji i każdy krok przeciw temu zaciemnianiu niesie za sobą jakieś sankcje prawne, zaś z lewej strony słyszy się o idealnym raju społeczno-ekonomicznym, o tym, jak ludzie łapią się za rączki i całują na ulicach, jak imigracja się przyjmuje... No i szczerze, nie wiem jak tam jest. A słyszałem takie cuda nie dziwy, jak to, że naziści mieli się ostatnio otrzeć o przejęcie władzy w Szwecji, palenie meczetów, jak i zakazy sikania na stojąco (z tym ostatnim się rozjaśniło, że w jakimś urzędzie chcieli to wprowadzić tamtejsi marksiści kulturowi).
Taki trochę nerdowski wkurw, no ale...
Wkurzają mnie nazwy niektórych Wikipedii. Np. taka francuska "Wikipédia", podczas gdy przecież mamy "enciclopédie" albo niemiecka - "Wikipedia", kiedy mamy przecież "Enzyklopädie".
I tak najlepszy jest nahuatl, gdzie WIkipedia to "Huiquipedia" i po prostu mają na to wyjebane.
[...........]
Ktokolwiek wspomniał o nawachskiej ortografii;
/me chowa się do wilczej nory
Cytat: Spiritus w Luty 25, 2015, 23:24:19
Taki trochę nerdowski wkurw, no ale...
Wkurzają mnie nazwy niektórych Wikipedii. Np. taka francuska "Wikipédia", podczas gdy przecież mamy "enciclopédie" albo niemiecka - "Wikipedia", kiedy mamy przecież "Enzyklopädie".
I tak najlepszy jest nahuatl, gdzie WIkipedia to "Huiquipedia" i po prostu mają na to wyjebane.
To uczucie, gdy zostałem ukarany ostrzeżeniem za mój pierwszy post na tym forum (w 2006, jeszcze na starej wersji), bo napisałem jakiś lekki wulgaryzm. Jak dobrze pamiętam, ktoś stanął w mojej obronie i luźniej potraktowano wulgaryzmy na forum, czego byłem wielkim zwolennikiem i potem, i za mojej władzy, i po mojej władzy, i obecnie.
Ale czasami jak patrzę na takie posty to się zastanawiam czy nie ocieramy się już o jakąś granicę...
Ale po namyśle stwierdzam, że jebie mnie to.A żeby nie nabić:Spoiler
W języku angielskim pajęczak zwany u nas "kosarzem" oraz mucha zwana u nas "komarnicą" zostały nazywane "DADDY LONG LEGS."
Spoiler
(https://36.media.tumblr.com/tumblr_m3zhnhQvXR1r165wlo1_500.jpg)
Cytat: Canis w Luty 26, 2015, 09:31:20A żeby nie nabić:
Spoiler
W języku angielskim pajęczak zwany u nas "kosarzem" oraz mucha zwana u nas "komarnicą" zostały nazywane "DADDY LONG LEGS."
Spoiler
(https://36.media.tumblr.com/tumblr_m3zhnhQvXR1r165wlo1_500.jpg)
W angielskim jest dużo takich nazw, ale są to głównie nazwy roślin.
Aż się zastanawiam, czy istnieje roślina o nazwie "go-fuck-yourself". Nie zdziwiłoby mnie to.
[...........]
Jakby nie patrzeć to świnka morska nie jest ani świnką, ani nie mieszka w morzu.
Eee, niesporczak mnie misia napomina właśnież!
Cytat: elslovako w Luty 26, 2015, 19:15:08
Jakby nie patrzeć to świnka morska nie jest ani świnką, ani nie mieszka w morzu.
Koronny argument Szumlewicza, dlaczego Narodowy Socjalizm nie jest socjalizmem xD
Nazywanie całego papierosa "petem".
Do kurwy nędzy, pet to jest wypalony, zgaszony papieros. Kiep inaczej. Nie można "palić peta", bo pet jest już spalony. TO TAKIE TRUDNE? Dlaczego młode pokolenie nie potrafi tego zrozumieć?
Jest tyle potocznych określeń papierosa, więc kurwa nie wiem, dlaczego niektórzy się upierają przy tym "pecie"...
Wulgarny nagłówek posta
Kurwa mać!
Jest nowe, siódme wydanie przewodnika po fonetyce
A course in phonetics Petera Ladefogeda (
- 2006), które Keith Johnson uzupełniał. Fantastyczna rzecz. Tylko kurwa kosztuje 150 stanozjednoczonoamerykiańskich dolarów, co daje nam ponad 550 złotych za książkę z CD-ROMem.
>n-nauka jest dla w-wszystkich...
>w-warunkiem naukowego podejścia jest p-powszechny dostęp do informacji...
Bluzgi bez wartości merytorycznej
A jebcie się kurwa na ryj, niech was okładają listkami figowymi, aż wam drzewa z dupy powyrastają, wy niedogolone, niedożute, wyplute przedwcześnie kapitalistyczne ścierwa.
Pokładam nadzieję w Chomiku.
Poza tym, niedawno ktoś mnie oświecił, że palatoalveolar to nie to samo, co alveolo-palatal, i poczułem się jak amator.
Spoiler
;_;
To jak ruski zapożycza: аккаунт
KelThuzowe "Hayeka" (oczywiście, z całym szacunkiem do Mistrza)
To jest przecież słowiańskie nazwisko, no nie?
Dawno temu i nieprawda to tak, choć sam rodził się w Dunaju i był niemcem austriackim. Poza tym, kto jak kto, ale Kelthuz lingwistą jest żadnym.
Vide: Wojownik z Kielc, Ziemia Żelaza.
Tu nie chodzi o bycie lingwistą, tylko o podstawowe wyczucie językowe... Dla mnie "Hayka" brzmi o wiele naturalniej od "Hayeka", w przeciwnym razie bym się nie czepiał.
Dla mnie też, ale Kelthuz ma gdzieś takie złe i nacjonalistyczne rzeczy jak poczucie językowe.
To, że właściwie we wszystkich gazetach (chociaż głównie w DZ), gdzie pojawia się cośkolwiek o śląskim, nagminnie jest używane określenie "śląsko godka". No na Boga, to przecież tak, jakby pisać o "inglisz lengłydż", "ląg frąsez", czy "reło małri". Ogólnie, mam wrażenie, że dziennikarze rzadko są przygotowani do tematu, o którym piszą.
E, nie, to nie to samo. W niemieckiej prasie też się pisze z przymrużeniem oka o Boarisch i oczywiście w podobny sposób przywołuje całą masę bawarskich zwrotów.
Oczywiście zazwyczaj dziennikarze nie mają absolutnie pojęcia o językoznawstwie, ale też trzeba zwrócić uwagę, że zawód dziennikarza właśnie na tym polega - na niemieniu pojęcia o niczym i pisaniu o wszystkim. Tyle że warto przed napisaniem artykułu przeczytać 1-2 naukowe wywody. Ale trzeba byłoby wtedy zacząć szeregowym dziennikarzom płacić, a przecież wiadomo, że lepiej wziąć niewolnika-stażystę.
A może chodzi o neutralność mowopoglądową żeby nie urazić separatystów językowych nie robiąc jednocześnie dziwki z nauki, bo "etnolekt" to przecież zbyt mądre słowo.
Eee, do tego używany jest termin 'mowa śląska', który przecież u nas jest dość często używany... Spitygniew, czyżby Warszawa Cię już tak zmieniła? Czy zapomniałeś swój Hajmat i nasz Altrajch? Czy Ty masz godność i rozum człowieka?
Miejscownik mnie wkurza. Kakaa nie mogę sobie poodmieniać.
Swoją drogą, w wyrazach typu kakao, miejscownik to dla mnie zawsze kakale :P.
BTW, Z tego powodu, wciąż nie umiem się przyzwyczaić do "statui". To jest statuła!
W serbsko-chorwackim ponoć w funkcji Ms'a stosuje się celownik, i gra. Komu, czemu? -kakau. Cukier w kakau. ;-P
Gołąb na (komu, czemu?) statui.
Miejscownik to je sračka.
Cytat: Toyatl w Kwiecień 01, 2015, 17:06:39
Miejscownik mnie wkurza. Kakaa nie mogę sobie poodmieniać.
Gdyby nie hiszpańskie pośrednictwo, mielibyśmy pewnie
kakawę odmienianą analogicznie do
kawy.
Zero problemów z pisownią i spore pole do popisu w kwestii ludowych etymologii.
Cytat: Hapana Mtu w Kwiecień 01, 2015, 20:58:59
Gdyby nie hiszpańskie pośrednictwo, mielibyśmy pewnie kakawę odmienianą analogicznie do kawy.
Zero problemów z pisownią i spore pole do popisu w kwestii ludowych etymologii.
Bah, jakby zapożyczenie 'na słuch' było i odpowiednio późne, to mogłaby być nawet
kakała.
Nb. jak jest kakao w wysokopolskim?
CytatW serbsko-chorwackim ponoć w funkcji Ms'a stosuje się celownik, i gra. Komu, czemu? -kakau. Cukier w kakau.
Nie ponoć, tylko na pewno - i to w obu liczbach (a mnoga, żeby było ciekawiej, odziedziczyła końcówki podwójnej). Ale w serbochorwackim mamy też przejście wszystkich rzeczowników do miękkiego tematu, a na to w przypadku kakaa pozwolić sobie możemy i będziemy mówić o *kakau.
[...........]
Przecinki w złych miejscach w angielskiej interpunkcji.
"It seemed very long ago now, and so childishly peaceful and secure that he could have wept in nostalgia"
Parę sekund się zastanawiałem, co tam robi czasownik secure i że to totalnie nie w stylu całej powieści tak dziwacznie wyrazić "surely he could", zanim się zorientowałem, że tam przecinki idą:
"It seemed very long ago now, and so childishly peaceful and secure, that he could have wept in nostalgia"
a nie:
"It seemed very long ago now, and so childishly peaceful, and secure that he could have wept in nostalgia"
jak początkowo myślałem, bo ten przecinek po now się stawia tylko do dekoracji, bo smutni panowie gramatycy preskryptywicy powiedzieli, że zdania równorzędne no to kurwa tylko je rozdzielać przecinkami.
Neołacina, a konkretnie słowa utworzone w zupełnym oderwaniu od rzeczywistości w językach romańskich, np.:
autocinetum – samochód (dlaczego nie automobilis?)
birota – rower (bicycleta? velocipes?)
dissaeptum orbiculatum – rondo (rotatoria? rotunda? gyratorium?)
laophorium – autobus (!!!!!!!!!!!!!) (omnibus? autobus?)
Bessęsu to wszystko.
Cytat: Vilène w Kwiecień 11, 2015, 19:36:15
Neołacina, a konkretnie słowa utworzone w zupełnym oderwaniu od rzeczywistości w językach romańskich, np.:
autocinetum – samochód (dlaczego nie automobilis?)
birota – rower (bicycleta? velocipes?)
dissaeptum orbiculatum – rondo (rotatoria? rotunda? gyratorium?)
laophorium – autobus (!!!!!!!!!!!!!) (omnibus? autobus?)
Bessęsu to wszystko.
To. W liceum magistra pokazywała nam materiały do nauki łaciny z wynalazkami typu "In panopoli" (pomojżesz dla tego, kto zgadnie, czym jest panopolis!) i już wtedy zadawałem sobie to pytanie.
Cytat: Mahtlactli Omome Tochtli w Kwiecień 11, 2015, 21:22:11
(pomojżesz dla tego, kto zgadnie, czym jest panopolis!).
Eee, aglomeracja? *wycofuje się chyłkiem*
Cytat: spitygniew w Kwiecień 11, 2015, 22:09:01
Eee, aglomeracja? *wycofuje się chyłkiem*
Myślę że to byłoby za łatwe, tak jak neoscsowy
zmiataciel...
Cytat: spitygniew w Kwiecień 11, 2015, 22:09:01
Cytat: Mahtlactli Omome Tochtli w Kwiecień 11, 2015, 21:22:11
(pomojżesz dla tego, kto zgadnie, czym jest panopolis!).
Eee, aglomeracja? *wycofuje się chyłkiem*
I tam. To by jeszcze miało jakiś sens. Otóż
panopolis, moi mili, to SUPERMARKET. Zapamiętajcie sobie, przyda się, jak będziecie chcieli spytać o drogę do najbliższego supermarketu w nigdzie.
Że litewska rzmucka wikipedia zlitewszcza zrzmuccza nazwę każdej, nawet najmniejszej miejscowości w Polsce, ale nazwiska pozostawia w oryginalnej formie :(. Ja chcę żeby tam było Bronislovas Kamarauskas i Ieva Kapočienė!
Cytat: Mahtlactli Omome Tochtli w Kwiecień 12, 2015, 13:28:33
Cytat: spitygniew w Kwiecień 11, 2015, 22:09:01
Cytat: Mahtlactli Omome Tochtli w Kwiecień 11, 2015, 21:22:11
(pomojżesz dla tego, kto zgadnie, czym jest panopolis!).
Eee, aglomeracja? *wycofuje się chyłkiem*
I tam. To by jeszcze miało jakiś sens. Otóż panopolis, moi mili, to SUPERMARKET. Zapamiętajcie sobie, przyda się, jak będziecie chcieli spytać o drogę do najbliższego supermarketu w nigdzie.
Nawet przeszło mi przez myśl, ale wydało mi się to takie arbitralne. Supermarket nawet nie musi być spożywczy (chociaż prototypowy zapewne jest).
Że to od chleba? ??? Czyli w dodatku ma w sobie błont, bo od panis, -is powinno być chyba panipolis.
Tzn. taki mi się skojarzyło z panis wedle mojej szczątkowej znajomości łaciny — jeżeli to nie od tego, wyprowadźcie z błędu. No bo raczej nie od greckiego pan- bo by było pantopolis. Nic innego nie przychodzi mi do głowy.
Gdzieście to znaleźli?
Nie do końca językowe, ale...
Wkurwia mnie mówienie o "rehabilitacji" kogoś, kto nigdy za swojego życia nie był w pełni sprawny. Czy to nie powinna być "habilitacja"?
Dópelpost.
To, jak umiędzynarodowił się zwyczaj nadawania imion na Zachodzie.
Niemieckie imiona już praktycznie nie istnieją. Nikt ich nie nadaje.
To, jak umiędzynarodowił się zwyczaj nadawania imion w Polsce.
Polskie imiona takie jak Miecisław, Zbigniew czy Dobrawa już praktycznie nie istnieją. Nikt ich nie nadaje. Teraz się rozpleniły tylko same Michały, Anny, Pawły, Piotry, Karoliny i Pauliny :/.
Widzę jednak dużą różnicę między imionami, które weszły do języka setki lat temu, zadomowiły się w nim i idealnie dostosowały do systemu fonetycznego i morfologicznego, a formułkami wziętymi żywcem z obcego języka.
I motywacja też inna.
No i ten obrót o 180 stopni w zwyczaju nazywania jest dla mnie co najmniej dziwny. Wiem, że akurat n.p. tacy Niemcy pewną skłonność do obcych imion wykazywali zawsze - niegdyś prawie że co druga niemiecka szlachcianka to była Charlotte, ale kurde, nigdy to nie było na taką skalę.
Mnie bardziej smuci, że zapomnieliśmy już o najbardziej pierwotnej właściwości imion - o ich znaczeniu. Ludzie nadając imiona kierują się ich brzmieniem albo co gorsza modą, a w ogóle nie przejmują się tym, skąd pochodzi i co oznacza dane imię ani czy dobrze komponuje się znaczeniowo z nazwiskiem. Ba, wiele osób dziwi się słysząc pytanie, co oznacza ich imię i nazwisko, często twierdzą wręcz, że nic nie znaczy (miałem okazję to poobserwować dzięki ludziom z Bliskiego Wschodu, którzy uwielbiają zadawać to pytanie).
Dla mnie przedstawiać się całe życie jakimś imieniem nie znając jego znaczenia to trochę tak, jak paradować w koszulce z Che Gevarą / JP2 / JP / HWDP (niewłaściwe skreślić) nie wiedząc, kim jest ta postać względnie jak rozwija się dany skrót.
Niestety na straży tego smutnego upadku stoi Rada JP, która twierdzi, że "Nie powinno się nadawać imion pochodzących od wyrazów pospolitych". Czy dobrodzieje z Rady nie wiedzą, że praktycznie wszystkie imiona nadawane w Polsce prędzej czy później sprowadzają się w swojej etymologii do wyrazów pospolitych? Wszak σοφία to taki sam wyraz pospolity jak mądrość i oba jednakowo nadają się na imiona żeńskie, ale najwyraźniej "pospolitość" nie jest tu rozumiana tak jak w językoznawstwie, ale jako przeciwieństwo "elitarności" z dodatkowym założeniem, że polski to język pospolity, zarezerwowany dla chamów i prostaków, ale już grecki, oj, tak, grecki to język wyrafinowany i elitarny, greckie słowa pospolite nie bywają.
Ja osobiście jestem zwolennikiem wybierania imion z uwzględnieniem ich znaczenia, a także zwrócenia rodzicom możliwości tworzenia nowych imion w oparciu o znaczenie właśnie. Tak było od wieków i w wielu miejscach na świecie taka tradycja jest wciąż żywa (pamiętam, jak przy okazji wyborów w Iraku po obaleniu Saddama w dalowidni (http://jezykotw.webd.pl/wiki/U%C5%BCytkownik:Vil%C3%A9n/Czystopolski) opowiadali o rodzicach, którzy upamiętnili ten dzień nazywając swoją córkę właśnie imieniem Wybory), więc czemu mielibyśmy być gorsi? (Nie żebym chciał zabronić nadawania imion tylko i wyłącznie ze względu na brzmienie, taki zakaz byłby niemal równie głupi, jak obecne wytyczne RJP.)
[...........]
Czy była jeszcze jakaś inna nacja, która w równie dziwny sposób nazywała swoje dzieci co Rzymianie? Ich liczebnikowe imiona to zawsze mnie przerażały.
Te przypadkowe rosyjskie słowa... (https://www.youtube.com/watch?v=8SCiIlOxQvE)
Kurczę, naprawdę, to jest straszne momentami, jak te języki wszystkie brzmią. Praktycznie każdy język narodów podbitych Rosji brzmią jak rosyjski, który ma jakąś twardszą wymową, a tak, to literki są przypadkowo poukładane, ale czasami są żywcem wzięte słowa... To tak irytujące, i się dziwią, że jak języka wymyślić dobrze nie mogą to wymierają...
A tak z ciekawości, to który język jest najbardziej zrusyfikowany?
Cytat: ArturJD w Kwiecień 21, 2015, 21:10:31
Czy była jeszcze jakaś inna nacja, która w równie dziwny sposób nazywała swoje dzieci co Rzymianie? Ich liczebnikowe imiona to zawsze mnie przerażały.
Aztekowie i inne ludy Mezoameryki nadawały rutynowo imiona od daty urodzenia - np. mój nick, Dwanaście Królik, to po prostu data moich narodzin w kalendarzu
tonalpohualli. Oczywiście było to mało praktyczne (tylko 260 możliwych kombinacji przy braku nazwisk), więc - podobnie zresztą jak Rzymiane - używali przydomków. Dlatego historia prekortezjańskiej Mezoameryki (albo to niewiele, co jesteśmy w stanie z niej odtworzyć) pełna jest postaci o dźwięcznych imionach typu Osiem Jeleń Pazur Jaguara. Nie oszczędzano nawet herosów kulturowych i bogów, czego przykładem Jeden Trzcina Nasz Pan Pierzasty Wąż czy bóstwo Siedem Kwiat.
Z tymi przydomkami też bywało różnie. Tłumaczyłem ostatnio ze studentami tekst, w którym pojawiało się kilka postaci kobiecych o imieniu Tlahco - "połówka"; zapytawszy bardziej zaawansowanej studiami koleżanki dlaczego, w imię Tlaloca, ktoś miałby nazywać dziecko "połówka", dowiedziałem się, że tak standardowo nazywano środkowe dziecko w rodzinie. Jak dochodziło więcej dzieci, to przydomki się przesuwały, ale czasem - jak w tym przypadku - zostawały na całe życie.
[...........]
To, że transkrybujemy japoński po angielsku, przez co np. wymawiamy ,,mitsubiszi", choć ,,micubisi" byłoby bliższe oryginałowi.
Cytat: Qrczak w Kwiecień 22, 2015, 12:13:34
To, że transkrybujemy japoński po angielsku, przez co np. wymawiamy ,,mitsubiszi", choć ,,micubisi" byłoby bliższe oryginałowi.
Ale Honsiu. Mitsubishi to akurat nazwa własna koncernu i co za tym idzie ciężko byłoby przeforsować używanie innego zapisu, znając przywiązanie korpo do nienaruszalności własnych nazw (por.
urodziny Castorama, pfff).
[...........]
Bo korporacjonizm mówi po angielsku.
Bo języki fleksyjne odpowiadają etapowi społeczeństwa komunistycznego.
"Piętaszek"
Co za przekombinowane tłumaczenie imienia.
Cytat: Dynozaur w Kwiecień 26, 2015, 11:49:47
"Piętaszek"
Co za przekombinowane tłumaczenie imienia.
Nie wiem jak 200-300 lat temu, ale obecnie bardziej się to kojarzy z piętami niż z piątkiem.
del
Że chinole piszą od lewej do prawej.
Pierdolony Mao.
Cytat: Dynozaur w Kwiecień 27, 2015, 16:36:21
Że chinole piszą od lewej do prawej.
Pierdolony Mao.
O, faktycznie! Nigdy mi nie przyszło do głowy, że to w sumie dziwne.
Chociaż jak się zastanowić, to przy ich typie pisma ma to chyba najmniejsze znaczenie...
Nie na Tajwanie. Przynajmniej w książkach.
Ale to przypisaniu pionowym.
A kiedyś nawet przy poziomym pisali "od tyłu" (chociaż stylem "wyjściowym" był pionowy).
[...........]
No parodja, ale "ograniczenia techniczne" xD
CytatW międzyczasie nagabuje Cię w swoim świńskim języku obleśny cygan i dowiadujesz się, że kurier zostawił chuj jeden wie, gdzie Twoją paczkę za 120zł
Tak, interpunkcja składniowa to zdecydowanie szatan.
Ale to raczej wynika z niezrozumienia składni. "chuj jeden wie gdzie" jest wyrażeniem przyimkowym, w którym przecinka nie ma, no bo gdzie...
Ptolemeusze.
Czemu nie Ptolemeuszowie na Priapa? Przecież tamto brzmi jak chłopogodka.
CytatMetoda doczekała się wielu modyfikacji, z których najpopularniejszą jest opublikowana przez Laemmliego w 1970 r. Cytowany autor połączył układ nieciągłej elektroforezy białek z obecnością SDS
Jak mnie wkurza takie pokłosie egzaltowanych polonistek, które uczą, że styl sprowadza się w całości do unikania powtórzeń poprzez tworzenie wymyślnych zamienników. Bo nie dość, że brzmi to koszmarnie pretensjonalnie, to jeszcze czytanie tego przypomina jazdę po gruzie, bo co chwila człowiek trafia na takiego
cytowanego autora i zastanawia się, o kogo chodzi, zanim odkryje, że miało się to odnosić do nazwiska, którym właśnie zakończyło się poprzednie zdanie.
Może mnie nie wkurwia, ale strasznie mnie dziwi w języku polskim słowo "placówka".
Niby normalne słowo, ale jakieś dziwne... Dziwnie brzmi. Bardzo dziwnie brzmi.
A poza tem, mojem zdaniem nie ma ono w ogóle zastosowania. Zawsze można się bez niego obyć i użyć jakiegoś "ludzkiego" określenia i chyba zawsze będzie brzmieć to lepiej. Używanie tego słowa wydaje mi się jakieś strasznie pretensjonalne i nieodłącznie kojarzy mi się z jakąś nowomową partyjną.
Zawsze mnie to kole w uszy, kiedy ktoś mówi o "placówce" - zazwyczaj oznacza to, że albo chce brzmieć "mądrzej", albo ma jeszcze nawyki z PRLu (kiedy to słowo było bardzo modne), albo na siłę szuka jakiegoś synonimu, bo "pani od polskiego nauczyła, że powtarzanie się to zuo" (o czem ktoś zresztą tu spominał).
inb4 powieść Prusa. Ale to nic nie zmienia.
[...........]
Dla mnie to było zawsze wygodne tłumaczenie dla angielskiego facility w kolokacjach typu correctional, research, educational facility.
Nie byłby to zwyczajnie nasz zachodniosłowiański (choć od Niemca) odpowiednik instytucji? Brzmiący tyle przemądrzale, co mówienie o instytucji oświatowej. Czyli raczej bardzo - ale słowo jak słowo.
Że tomy 7 i 8 "Nazw Miejscowych Polski" pod redakcją Rymuta nie tylko nie są zeskanowane, ale też nigdzie nie można ich kupić. Wszędzie "towar niedostępny", "nakład wyczerpany" it.p. Na Allegro też dupa.
Od jakiegoś czasu spotykam się z takim hehe żartem:
"Dlaczego chuj pisze się przez ch? Bo musi być twardy, a nie miękki".
Powiedzcie mi, co to za idjota wymyślił? A barany kurwa podchwyciły. Przecież wystarczyło uważać na polskim, by wiedzieć, że ch/h ma się do twardości/miękkości, jak gówno do czekolady.
No właśnie powinno być na odwrót.
A co to zmienia? Na odwrót też głupota - to w ogóle nie to kryterjum.
Cytat: Dynozaur w Czerwiec 01, 2015, 16:50:00
Od jakiegoś czasu spotykam się z takim hehe żartem:
"Dlaczego chuj pisze się przez ch? Bo musi być twardy, a nie miękki".
Powiedzcie mi, co to za idjota wymyślił?
Zgaduję że Lao-cy.
Podobno za komuny istniała urzędowa lista "dopuszczalnych" imion dla dzieci.
Dysponuje ktoś nią? Jestem szalenie ciekaw, jak wyglądała.
Wkurwia mię, że ortografja kaszubska rozróżnia etymologiczne o- i wo-, mimo że ich zmieszanie zaszło na tym obszarze dawno, dawno temu, zjawia się zresztą również na obszarze połabskim.
W ogóle, wkurwia mię ortografja kaszubska.
Wkurwjają mnję nadmjerni idjoléktycy.
Jestem pewny, że nie piszecie tak wszędzie, więc czemu akurat tu? Jakieś z góry skazane na niepowodzenie próby reformy polskiej ortografii?
Gdzie, jeśli nie tu?
Eh, dopuki nikt ńepisze cyrylicou czy arapskim czy wogule jakimś totalńe popjerdolonym systemem ńe wjem dlaczego komukolwjek mjaůo by coś pszeszkadzać. Zresztou i tak jeżeli ktokolwjek teras coś pisze ,,posfojemu" to z bardzo drobnymi zmjanami, a ńe napszykůat jak ja teras.
A chi ya vem chi zavwe to est dobrzje? xD
Cytat: ShookTea w Czerwiec 07, 2015, 18:15:18
Wkurwjają mnję nadmjerni idjoléktycy.
Jestem pewny, że nie piszecie tak wszędzie, więc czemu akurat tu? Jakieś z góry skazane na niepowodzenie próby reformy polskiej ortografii?
Ktoś ma buldupy o kulturę fora...
Co gorsza, poszło Virtuti... Mamy u władzy marksistę forokulturowego?
E, to już chyba nadmiar offtopu?
Cytat: Dynozaur w Czerwiec 07, 2015, 23:15:24
Cytat: ShookTea w Czerwiec 07, 2015, 18:15:18
Wkurwjają mnję nadmjerni idjoléktycy.
Jestem pewny, że nie piszecie tak wszędzie, więc czemu akurat tu? Jakieś z góry skazane na niepowodzenie próby reformy polskiej ortografii?
Ktoś ma buldupy o kulturę fora...
Gdzie? Jeśli chcecie reformy ortografii, to wyjdźcie ze swymi pomysłami poza zamknięty krąg jednego multikonta.
Cytat: Dynozaur w Czerwiec 07, 2015, 23:15:24
Co gorsza, poszło Virtuti
Oj tak, zaraz to sobie zapiszę.
Nie wiem, jak u innych, ale przynajmniej u mnie wszelkie odejścia od preskryptywistycznej normy nie są żadną próbą forsowania reformy, a osobistym aktem.
To taki typowy ból dupy, przeszkadza ci, jak ludzie piszą, a dorabiasz do tego ideologię, że "nie macie odwagi pisać tak gdzie indziej/chcecie robić reformę, ale nie umiecie".
Cytat: ShookTea w Czerwiec 08, 2015, 17:18:05
Gdzie? Jeśli chcecie reformy ortografii, to wyjdźcie ze swymi pomysłami poza zamknięty krąg jednego multikonta.
Wontpje czy ktokolwjek by tu hćau napoważńe jakiejkolwjek reformy. Wjenkszość zdaje sobje sprawe że w kraju w kturym uważa śe obecną ortografje za coś danego od Boga bendoncego niby to znacznikiem wyksztauceńa jest to ńemożliwe, i poprostu hce jedyńe pisać posfojemu.
Cytat: Noqa w Czerwiec 08, 2015, 17:42:37
To taki typowy ból dupy, przeszkadza ci, jak ludzie piszą, a dorabiasz do tego ideologię, że "nie macie odwagi pisać tak gdzie indziej/chcecie robić reformę, ale nie umiecie".
Przeszkadza wam, że mi przeszkadza, a dorabiacie do tego teorie o dorabianiu ideologii.
Skoro nie chcecie zmian, to po co tak pisać? Być może nie dostrzegam jakiegoś sekretu, dzięki któremu wszelkie ortograficzne idiolekty są takie cudowne. W takim wypadku podzielcie się tym sekretem, to może też mi się spodobają. Na razie mnie jedynie wkurwiają, o czym jest właśnie ten temat.
Ja CHCĘ reformy (i napomykam o niej, gdzie się da), ale nie piszę w ten sposób "publicznie", bo ludzie są zjebani i nie wytłumaczysz im.
A to forum nie wywiera na nikim presji z powodu nienormatywnego pisania.
2500. post. Ura!
ShookTea, wybacz, ale to jest typowy ból dupy, jeśli każesz nam udowodnić sobie, że mamy prawo pisać tak, jak nam się podoba.
Po co tak pisać? Bo tak.
Cytatuważa śe obecną ortografje za coś danego od Boga bendoncego niby to znacznikiem wyksztauceńa
Zadziwia mnie, że w kraju (figura stylistyczna, wiem, że Polska nie jest tu niczym wyjątkowym), w którym nawet picie wytrawnego wina może być poczytane za snobizm i potępione, ocenianie po ortografii jest czymś zupełnie wskazanym.
Cytat: Noqa w Czerwiec 08, 2015, 18:39:50
Zadziwia mnie, że w kraju (figura stylistyczna, wiem, że Polska nie jest tu niczym wyjątkowym), w którym nawet picie wytrawnego wina może być poczytane za snobizm i potępione, ocenianie po ortografii jest czymś zupełnie wskazanym.
Tutaj dochodzi jeszcze fakt, że zazwyczaj się to sprawdza. Anegdotycznie ;-) znajomość ortografii faktycznie koreluje z wykształceniem, przynajmniej do pewnego poziomu. Osoba waląca rażące ortografy, zwłaszcza w dobie słowników w przeglądarkach, rzadko ma coś ciekawego do powiedzenia.
Ale mimo tego, to nie wykształcenie jest potępiane, tylko właśnie ortografia.
Traktowanie z wyższością kogoś dlatego, że nie zrobił studiów raczej wywoła negatywne reakcje; ale wyśmianie kogoś za jego ortografię jest najczęściej traktowane jako zupełnie spoko.
To w sumie o tyle ma sens, że nauczenie się ortografii jest zwykle prostsze niż przebrnięcie studiów (nie, żeby to u nas było jakimś wielkim osiągnięciem...), zatem jak ktoś nawet ortografii się nauczyć nie umie – powszechnie uważa się, że jego wina.
I ja na przykład sam potępiam ludzi, którzy się nauczyć nie potrafią i walą straszne błędy, ale nie mam nic przeciwko, gdy ktoś wprowadza własne regularne¹ zmiany do ortografii – wtedy też da się go zrozumieć. A on, szczególnie na tym forze, po prostu manifestuje jakiś swój pogląd na to, jak język polski winien być zapisywany. Akurat szczególnie tutaj uważam to za całkiem naturalne i wręcz pożądane.
¹ Lub, jeśli nieregularne, to w jakiś sensowny sposób wytłumaczalne.
[...........]
Nagrania?
[...........]
Nie wiem. Po prostu ciekawa sprawa i się spytałem, czy masz jakieś nagrania.
Olifanty i wszystkie inne twory fantastyki, polegające na przekręceniu nazwy, żeby opisać zwierze będące niewielką modyfikacją oryginału.
A może olifant to po prostu z niderlandzkiego?
A to nie po prostu archaiczna forma angielska?
Cytat: Mahtlactli Omome Tochtli w Czerwiec 16, 2015, 20:23:08
A to nie po prostu archaiczna forma angielska?
Tak. (https://en.wiktionary.org/wiki/olifant)
Cytat: Ghoster w Czerwiec 16, 2015, 01:03:00
Cytat: WikipediaFor many speakers, /r/ is somewhat labialized, as in reed [ɹʷiːd] and tree [tʰɹ̥ʷiː]. In the latter case, the [t] may be slightly labialized as well.
To mnie wkurza.
Mnie to śmieszy. Pewnie to jest przyczyna wady wymowy Elmera Fudda.
Nie bardzo mam gdzie to wrzucić, więc w luźnym nawiązaniu do tematu olifantów podzielę się moją niedawną refleksją spod znaku alternatywnej polszczyzny.
Zapewne wszyscy tutaj znają pokrętną etymologię polskich nazw dwóch egzotycznych gatunków zwierząt::
łac.
elephantus 'słoń' -> pol.
wielbłądtur.
aslan 'lew' - > pol.
słońOtóż próbowałem sobie niedawno wyobrazić, jak wyglądałby język polski, gdyby cofnąć powyższe zmiany semantyczne, tak by
wielbłąd był 'zwierzęciem z trąbą', a
słoń 'zwierzęciem z grzywą'. Oczywistym problemem byłby wtedy brak słowa na 'zwierzę z garbem'. Na to znalazłem takie rozwiązanie:
tur.
teve 'wielbłąd'->
*tъvъ -> pol.
*tew (dopełniacz
*twa)
Trochę to naciągane, wiem, ale w efekcie powstaje słowo różniące się w pisowni od
lwa tylko jedną kreską, o analogicznej odmianie i w tym samym rodzaju. Całość daje taki zgrabny ciąg przesuwek:
lew -> słoń
słoń -> wielbłąd
wielbłąd -> tewIlustracje
(https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/b/b0/Elefant_%282%29.jpg/220px-Elefant_%282%29.jpg)
Wielbłąd
(https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/7/73/Lion_waiting_in_Namibia.jpg/220px-Lion_waiting_in_Namibia.jpg)
Słoń
(https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/6/64/Camel_seitlich_trabend.jpg/220px-Camel_seitlich_trabend.jpg)
Tew
Bardzo chciałbym tego nie zobaczyć. Bardzo.
Teraz do końca życia będę się zawieszał na kilka sekund, kiedy ktoś wspomni o słoniu lub o słoniu.
Ale nazywanie słoniopodobnego zwierzęcia archaiczną nazwą na słonia też jest troszku bez sensu.
No ale Tolkien wrzucał całą masę staroangielszczyzny w najlosowsze miejsca swojego uniwersum, władcy Rohanu np. nazwani są wprawdzie nie od wielbłądów ani słoni, ale od archaicznych władców Anglo-Sasów owszem. I jeszcze zżął bezczelnie od Wagnera.
Bo twierdził, że w oryginale to wszystko było w westronie, a Rohan np. posługiwał się archaiczną formą. Więc jak on Władcę Pierścieni tłumaczył (bo przecież nie pisał) to te dziwne dialekty/archaizmy przekładał na staroangielski. Dotyczy to całego Shire i Rohanu, gdzie część z tych nazw też istnieje w opublikowanych tekstach w ,,oryginalnej" wersji w westronie. Inna sprawa jest z sindarinem, czy quenyą, których jako języki obce dla autorów (Bilba i Froda, którzy niby-nazywali się zupełnie inaczej) nie tłumaczył.
No ale to są już tłumaczenia ex post, wszyscy wiemy, że Największy z Nudziarzy tak naprawdę po prostu uwielbiał starogermańszczyznę.
Akurat powód jest jeszcze inny, choć równie prozaiczny: pierwszym dziełem Miszcza w którym pojawiło się Śródziemie Trzeciej Ery był Hobbit, który zabrnął tam przypadkiem zacząwszy od zwykłem historyjki dla dzieci umieszczonej w uniwersum bliżej nieokreślonym, i który stąd rzeczywiście miał onomastykę nieco przypadkową (i tylko on, rozumiem że można za twórczością JRRT nie przepadać, ale przypisywanie mu nazewniczego chaosu to przytyk na miarę większości krytyki Korwina) - np. krasnoludy i ludzie Północy nosili imiona staronordyckie, a nazwiska hobbitów i trolli czy nazwa elfickiego Rivendell były angielskie. Dlatego potem, gdy szczegółowa historia Ardy została rozciągnięta poza I Erę przy pracy nad Władcą Pierścieni, musiał z tego mętliku wybrnąć, i zrobił to całkiem udanie, jak wiadomo wyjaśniając to "tłumaczeniem" Wspólnej Mowy i jej krewniaków, tajnością języka krasnoludów itd.
Wkurwia mnie skądinąd, jakby nie wystarczało samo zinąd.
Podobnie gdzie indziej, co nieco, gdzieniegdzie (nawet ortografja nie jest tu konsekwentna) i t.p. Nasi przodkowie byli na bakier z ekonomją języka...
Mówmy indzie(j), indzie(j)ś, nindzie(j), indzie(j)kolwiek.
Wkurza [wi] mnie zamienianie w polskich tekstach szwedzkiego "ö" lub dunor. "ø" na "oe". Nie nauczysz, że taką zmianę wykonuje się tylko dla niemieckiego i to wtedy, kiedy czcionka nie obsługuje tej litery. A pisząc artykuł w Arialu to naprawdę ponad ludzkie możliwości przekopiować tę literę chociażby z Wikipedii.
...albo zainstalować klawiaturę międzynarodową, przełączyć [Alt+Shift] i wybrać: [Lewy Alt+(Shift+)L] dla (dużego) "ø" albo [Shift+,] - "dead key", potem [(Shift+)O] dla (dużego) "ö".
Cytat: Obcy w Czerwiec 22, 2015, 10:50:22
...albo zainstalować klawiaturę międzynarodową, przełączyć [Alt+Shift] i wybrać: [Lewy Alt+(Shift+)L] dla (dużego) "ø" albo [Shift+,] - "dead key", potem [(Shift+)O] dla (dużego) "ö".
Albo zainstalować linuska i włączyć klawisz compose, wtedy...
Compose, a, e = æ
Compose, /, o = ø
Compose, ", a = ä
Compose, ", o = ö
Compose, o, a = å
lbo załączyć tablicę znaków i skopiować...
CytatAlbo zainstalować linuska i włączyć klawisz compose, wtedy...
Compose, a, e = æ
Compose, /, o = ø
Compose, ", a = ä
Compose, ", o = ö
Compose, o, a = å
To nie fair, że w Linuksie można to łatwiej zrobić! >:-( W Windowsie najprościej to tylko albo zmienić język klawiatury albo Tablica znaków.
Wkurza mnie, że polski (i inne języki poza niemieckim) nie ma podobnych uniwersalnoklawiaturowych zastępników znaków z diakrytykami. i mimo iż wiem, że to ae oe ue są formami pierwotnymi.
Dla polskiego lepsze jest niekorzystanie z diakrytyków niż jakieś dziwaczne ich zamiany.
CytatWkurza mnie, że polski (i inne języki poza niemieckim) nie ma podobnych uniwersalnoklawiaturowych zastępników znaków z diakrytykami. i mimo iż wiem, że to ae oe ue są formami pierwotnymi.
Fakt. Napiszę do dziewczyny: Blagam cie o laske dla mnie, to się może nieźle obrazić...
Cytat: spitygniewWkurza mnie, że polski (i inne języki poza niemieckim) nie ma podobnych uniwersalnoklawiaturowych zastępników znaków z diakrytykami. i mimo iż wiem, że to ae oe ue są formami pierwotnymi.
A co, jacyś zagranicznicy ci poszatkowali nazwę osobową?
O, właśnie. To przy okazji pożalę się na czytanie naszego <ch> przez niemieckojęzycznych w nazwisku jako /č/. Nie mam nic przeciwko wschodnim Słowianom, ale... Tak jakby sami dużo inaczej ten dwuznak czytali, i jakby jeszcze parę dziesiątek lat temu nie mieli kilkuset tysięcy Czechów u siebie, fix!
To wynik wszechobecnego tam zangielszczenia. Gardzę.
[...........]
Cytat: Towarzysz Mauzer w Czerwiec 22, 2015, 16:08:04
O, właśnie. To przy okazji pożalę się na czytanie naszego <ch> przez niemieckojęzycznych w nazwisku jako /č/. Nie mam nic przeciwko wschodnim Słowianom, ale... Tak jakby sami dużo inaczej ten dwuznak czytali, i jakby jeszcze parę dziesiątek lat temu nie mieli kilkuset tysięcy Czechów u siebie, fix!
Ojtam Niemcy... ajatollah ,,Czomeini" i wyspa ,,Honsju" anyone?
Zawsze bawiło mnie wymienianie obok siebie (w moim liceum, choć niby megaelitarnym, standardowe było podczas wymieniania wysp japońskich na geografii): ... Honsju, Szikoku, Kiuśju...
Cytat: Obcy w Czerwiec 22, 2015, 15:38:32
To nie fair, że w Linuksie można to łatwiej zrobić! >:-( W Windowsie najprościej to tylko albo zmienić język klawiatury albo Tablica znaków.
Zainstaluj sobie WinCompose. Polecam.
Cytatajatollah ,,Czomeini" i wyspa ,,Honsju" anyone?
Chamski Noam?
"Czomeiniego", przyznam się, nigdym nie słyszał.
Cytat: Obcy w Czerwiec 22, 2015, 15:38:32
To nie fair, że w Linuksie można to łatwiej zrobić!
Jeszcze w linusku jest domyślny polski układ klawiatury w którym skandynawskie znaczki można wpisać też w inny sposób:
Alt+f = æ
Alt+[, a = ä
Alt+[, o = ö
Alt+Shift+K, o = ø
Alt+Shift+{, a = åAle jak widać, jest on trochę nieintuicyjny :P.
Cytat: Ghoster w Czerwiec 22, 2015, 16:21:40
Cytat: Obcy w Czerwiec 22, 2015, 15:43:23
CytatWkurza mnie, że polski (i inne języki poza niemieckim) nie ma podobnych uniwersalnoklawiaturowych zastępników znaków z diakrytykami. i mimo iż wiem, że to ae oe ue są formami pierwotnymi.
Fakt. Napiszę do dziewczyny: Blagam cie o laske dla mnie, to się może nieźle obrazić...
Czy pytasz o laskę czy o łaskę to chyba coś ostro pierdolisz w związku i kwestia ortografii polskiej tego nie rozwiąże. Kto normalny pisze "błagam cię o łaskę dla mnie"? Przecież słów "łaska" i "laska" nie idzie pomylić w kontekście, chyba że właśnie w takich utworzonych sztucznie na potrzeby argumentu.
Nie umiem znaleźć trafniejszego przykładu, to nie żaden grzech. W każdym razie wyrazy zolc, rozny czy piesc wyglądają nieestetycznie. Poza tym chciałem napisać:
Potrzebuje laski, bo juz za mocno cie zranilem.
No ale mówimy tu o zastępnikach diakrytyków. Zhoellcj, roezhny i piensjcj będą bardziej estetyczne?
Już lepiej - przynajmniej według mnie - wyglądają apostrofy lub podwójne litery, np. zzoollc', roozzny, piens'c'(pie~s'c')... Trudno to dobrze zrobić, z powodu mnogości tych znaków, ale tylko to mi przypada do głowy.
(http://i1.memy.pl/obrazki/3984907027_a_idzcie_wszyscy_w_chuj.jpg)
[...........]
Swoją drogą, pary: pięść - pieść, cześć - część, bez - beż zawsze są rozróżnialne w danym kontekście? Założę się, że tak.
Wygląda na to, że język polski jest dobrze zabezpieczony przed pomyleniem takich par, jednak ciekawi mnie jedno: czy jest choć jedna taka para, w której trudno byłoby rozróżnić, z którym słowem mamy do czynienia?
- Wieczorem musze pojechac do sadu.
- A co ty masz do załatwienia w sądzie?
- W sadzie, takim z jablkami.
Good enough?
No, na szczęście jest ;-D .
@Gołsta
Ale można komuś "zrobić laskę" i "zrobić łaskę".
[...........]
CytatZarzuty o trywializowanie polityki i sprowadzanie ich do memu Palikot kwituje: – To demonstracja lekka w formie, ale cała polityka opiera się na symbolach, emocjach i memach.
Dopiero co zacząłem jakoś tolerować znaczenie słowa "mem" jako "śmieszny obrazek z podpisem", ale teraz to już nawet nie wiem jaki mam mieć do niego stosunek, skoro nie ogarniam co to teraz ma wogle znaczyć. Eny ajdies?
A może... Palikot naprawdę wie, co pierwotnie znaczył mem?
Nie no, żartowałem.
Cytat: Towarzysz Mauzer w Czerwiec 26, 2015, 18:26:08
A może... Palikot naprawdę wie, co pierwotnie znaczył mem?
No ja też mam wrażenie że używa tego w pierwotnym znaczeniu... ech, ale najprawdopodobniej po prostu chodzi mu właśnie o to że dla wielu ludzi polityka sprowadza się głównie do śmieszkowania na fejsbókowych fanpejdżach czy innych stronach typu [ZOBACZ MEMY]. Zresztą jak się pojawiają ostatnio takie śmieszki jak
Osobno Razę które nawet na lewicy są obśmiewane jako
fanpejdż na fejsbóku, bo partią nie można tego nazwać czy po prostu
pierwsza na świecie partia memiczna to ja narzekanie Burningcata
(fajna nazwa dla forka Firefoksa swoją drogą) nawet rozumiem.
Hihihihihi (http://www.tvn24.pl/pomorze,42/na-hel-tylko-z-chojkowa-czuc-kaszubskiego-ducha,555657.html)
A mnie się zawsze wydawało, że nie chójka tylko chòjka. Niemniej, to miłe, że próbują wprowadzać te nazwy tam, gdzie one faktycznie mają sens, inaczej niż to nieprzydatne Zrzeszenie Kaszubsko-Pomorskie z jego ciągle rozszerzającą się mapą Kaszub.
Wkurza mnie to że w Wikisłowniku brakuje przy większości słów tłumaczeń na albański. Może HP miał rację, ten język tak naprawdę nie istnieje.
Kosowo to tylko spisek by nas utwierdzić w tym przekonaniu xd.
Cytat: Spiritus w Czerwiec 29, 2015, 18:30:31
Hihihihihi (http://www.tvn24.pl/pomorze,42/na-hel-tylko-z-chojkowa-czuc-kaszubskiego-ducha,555657.html)
W ogóle, to "Chójkowo" (z napisu wnioskując to raczej "Chójkowa" - czy traktować to jako błąd?) i inne tego typu twory mają jakąś historję czy uzasadnienie w języku mówionym?
Bo z tego artykułu wynikałoby, że po prostu "tak se wymyślili", a więc pewnie rzeczywiste użycie mieli przy tym w dupie, a wszystko jest jakąś ściemą dla turystów.
Mi to wygląda na tłumaczenie (albo w jedną, albo w drugą stronę).
Sosnowo to sama w sobie dosyć młoda nazwa, a i samo Władysławowo nie ma uprawnień, żeby nadawać nazwy dwujęzyczne, bo się procent ludności nie zgadza z tego co pamiętam. No i zabudowa też młoda (https://www.google.pl/maps/@54.779103,18.415315,3a,75y,355.84h,71.12t/data=!3m7!1e1!3m5!1s8jII9Gio4KQ66kZiRQiwNg!2e0!6s%2F%2Fgeo0.ggpht.com%2Fcbk%3Fpanoid%3D8jII9Gio4KQ66kZiRQiwNg%26output%3Dthumbnail%26cb_client%3Dmaps_sv.tactile.gps%26thumb%3D2%26w%3D100%26h%3D80%26yaw%3D137.64624%26pitch%3D0!7i13312!8i6656). Stawiam na contoponimię. Powiat pucki jest generalnie specjalistą, jeśli chodzi o sztuczne nazewnictwo kaszubskie i tworzenie nieistniejących słów (https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/f/f5/Powiat_Pucczi_1_ubt.jpeg/800px-Powiat_Pucczi_1_ubt.jpeg) w zabawnej ortografii (https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/e/ee/Ulica_Ksi%C4%99dza_Kossak-G%C5%82%C3%B3wczewskiego,_Jastarnia_-_001.JPG).
Że nikt nie ucyfrowił Gerullisa.
Kurwa, przydałoby mi się w moich pruskich badaniach, gdybym mógł go przeszukiwać...
Dziwi/rozwala/konfunduje mię częste używanie czasownika wierzyć (w X) w sensie ,,uznawać X za bóstwo, oddawać X boską cześć".
Cytat: Wedyowisz w Lipiec 04, 2015, 23:51:31
Dziwi/rozwala/konfunduje mię częste używanie czasownika wierzyć (w X) w sensie ,,uznawać X za bóstwo, oddawać X boską cześć".
Kalka od łac. credo in ???
Cytat
Cytat
Dziwi/rozwala/konfunduje mię częste używanie czasownika wierzyć (w X) w sensie ,,uznawać X za bóstwo, oddawać X boską cześć".
Kalka od łac. credo in ???
No nie,
credo in to chyba raczej (podobnie jak nasze wierzę w w znaczeniu, do którego jestem przyzwyczajony) ,,przyznawać istnienie, uważać za rzeczywiste", ewentualnie ,,ufać, zawierzać się" (jak nasze wierzę w ciebie). Czy sama konstrukcja z przyimkiem jest historycznie skalkowana z łaciny, nie wiem, możliwe; obecnie jest dość powszechna w językach europejskich.
Rozumiem, że przez konteksty takie jak
Ahmed wierzy w Allacha pojawia się konotacja kultu, która przenosi się na inne konteksty. Podejrzewam też, że silny nacisk na akt wiary w chrześcijaństwie prowadzi jakoś do synonimizacji owego wierzenia z aktywnością religijną w ogóle w umysłach prostych ludzi. Dodatkowo w polskim słowo wiara może oznaczać tyle co ,,religia" (a więc cały kompleks wierzeń, obrzędów, zasad...). No bo nieraz spotykam się ze zdaniami w rodzaju ,,będąc poganami wierzyli w słońce" co brzmi dla mnie absurdalnie, tak jakby piszący należał do kultury powszechnego solipsyzmu, uznającej słońce, księżyc, biurko i cały świat za wytwory swej nieokiełznanej wyobraźni. Ci ludzie mają rzecz jasna co innego na myśli.
Może takie sklejenie znaczeń wynika z monoteizmu? Skoro jest jeden potężny Bóg, to naturalne, że jemu oddaje się cześć.
Pokutujące kłamstwo, że "tak" po małorusku to "tak".
W Lubeldorfie słyszałem miljony rozmów w języku małoruskim i zapewniam, że oni WSZYSCY mówią "da". Kwestja wzchód/zachód nic tu nie ma dogadania, zwłaszcza że większość studjujących w Lbn Rusinów to okupanci Galicji (ew. kaci z Wołynia) i mówią "da".
Podobnie mówią "szo", nie "szczo". I <в> wymawiają jako [v], niezależnie od pozycji (czasem może ubezdźwięczniają do [f]).
I kurwa nawet z tym nie dilujcie. I nie wierzcie cebulackim podręczniczkom.
Dzisiaj jedna ukrainka jak z nią gadałem w pracy powiedziała łse все. Ale z да się zgodzę.
[...........]
CytatZ tym wschodnio-słowiańskim "в" sprawa jest taka, że często jest wymawiane z pewnego rodzaju dodatkowym zaokrągleniem ust/lekkim podniesieniem języku może nawet, choć nie wiem dokładnie.
Ale w literackim rosyjskim to chyba tylko przed <o> i wiąże się to z fonetycznymi własnościami tej samogłoski, która jest pod akcentem labializowana.
Cytat: Wedyowisz w Lipiec 05, 2015, 13:58:46
Czy sama konstrukcja z przyimkiem jest historycznie skalkowana z łaciny, nie wiem, możliwe; obecnie jest dość powszechna w językach europejskich.
Btw biorąc pod uwagę, że w SCS było m.in. вѣровати въ (kogo, co), a greka chyba (!) nie używa przyimka, coś mi się nie wydaje.
PS. Cytuj i modyfikuj powinny być po przeciwnych stronach posta, naprawdę. Znowu bym se zniszczył posta, gdyby nie cache przeglądarki.
To, jak przetłumaczono imiona w polskim przekładzie książek z serji o Mikołajku.
Co za wybitny tłumacz pomyślał, że to dobry pomysł?
#wzpomnieniazpodstawówki
Cytat: Ghoster w Czerwiec 23, 2015, 13:43:36
Cytat: ObcyNie umiem znaleźć trafniejszego przykładu, to nie żaden grzech. W każdym razie wyrazy zolc, rozny czy piesc wyglądają nieestetycznie. Poza tym chciałem napisać:
Potrzebuje laski, bo juz za mocno cie zranilem.
Nie możesz takiego przykładu znaleźć, bo takiego przykładu nie ma. Nikt by nigdy nie napisał "potrzebuję łaski", to po prostu nie jest podstawowa konstrukcja w jakiej słowo "łaska" występuje. Taka prawdziwa konotacja występuje w zwrocie "okazać łaskę", jak na przykład "okaż mi łaskę ('okaz mi laske'). Mała podpowiedź: chodziło ci o "nie robisz mi łaski", ale znów: jeśli sytuacja jest poważna, to nawet jeśli druga strona pomyśli o sprośnej stronie tej frazy to tej drugiej osobie tego nie wytknie, bo taki zwrot wystąpiłby najprędzej w kłótni. A jeśli nie występuje, to raczej powód do śmiechu i i tak wszyscy by wiedzieli o co chodzi. Nie szukaj przykładów na siłę tylko po to, by udowodnić swoje argumenty, pewne rzeczy po prostu omijają problemy w praktyce, nawet jeśli w teorii zdawałoby się, że słowa "łaska" i "laska" mogą doprowadzić do jakichś kolosalnych nieporozumień.
Swoją drogą jakby ktoś mi napisał "roezhhna~ zhoellcj", bo nie miałby diakrytyków, to w życiu bym się nie domyślił o co mu chodzi.
Przyznam, że raz zdarzyła mi się taka sytuacja, choć przykład jest mało oczywisty — było to na IRC-u, jeszcze w czasach przed-UTF-owych, a chodziło o ,,ładę" (taki samochód; kontekt też był dość nietypowy).
To, że wszystkie formy z PS zapamiętam po pierwszym ich przeczytaniu a np. takie kitajskie nie.
Ale to też wina kitajskiego - ich słowniki są jak książki telefoniczne.
Język przykładowo podany. Może to być też angielski czy coś.
Tlumaczenie angielskiego friend jako "przyjaciel", podczas gdy to slowo odpowiada moze 10% uzyc swojego rzekomego odpowiednika.
Wkurza mnie Brönsted, w dodatku wymawiany jako /brenszted/ (czyli rozumowanie: jeśli są jakieś kropki to to musi być niemiecki).
Cytat: Pitar w Sierpień 09, 2015, 22:04:02
Wkurza mnie Brönsted, w dodatku wymawiany jako /brenszted/ (czyli rozumowanie: jeśli są jakieś kropki to to musi być niemiecki).
Ale ja tu nie widzę kropek... (https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Johannes_Br%C3%B8nsted)
Czasami w duńskich nazwiskach zamienia się ø na ö (np. Lasse Schøne/Schöne), sądzę, że mamy na forum osobę, która mogłaby to wytłumaczyć.
@zabojad
Nie mówię akurat o wikipedii, raczej o mojej chemiczce i stronie FUWu.
@elslovako
Hmm, Schøne wygląda na zduńszczone Schöne, no z chęcią zostałbym oświecony.
Tam zaraz czasem. Nazwiska nigdy nie były w Danii (ani w Norwegii) objęte żadnymi reformami pisowni, a to też nie jest tak, że użycie o z kreską było bardzo konsekwentne. Czasem niektórzy wybierają kropki, bo tak jest wygodniej, mam gdzieś w głowie nazwisko jakiegoś piłkarza, który tak zrobił, ale nie mogę sobie przypomnieć. Niemniej, przybliżenie w wymowie ø jako [ɛ] nie jest przecież czymś strasznym, to wszak najbliższy temu dźwięk w naszym systemie. Nie oczekiwałbym też po pani od chemii poprawnej duńskiej wymowy, w tym nazwisku jest przynajmniej jeden stød, to śmieszne duńskie udźwięcznienie i ten dźwięk, który z braku laku oznaczają jako [ð]. Daj pani spokój i skup się na tym, żeby opanować jego teorie o kwasach, czy co to tam było.
W sumie od nikogo nie oczekiwałbym poprawnej duńskiej wymowy.
@up
Chodziło mi o odniemieckie /sz/. Z resztą się zgadzam.
Spoiler
CytatW sumie od nikogo nie oczekiwałbym poprawnej duńskiej wymowy.
xD
Skoro juz jestesmy przy tym, ciekawi mnie jak matematycy wymiawiaja nazwisko Bolyaiego. Ktos ze srodowiska moze?
Gdy byłem na wykładzie jakiegoś profesora (a żebym ja pamiętał, jakiego), to on wymawiał to jako /bojoj/. I odmiana: /bojoja/, /bojojowi/ itd.
Wkurza mnie to że Polacy mają jakąś dziwną tendencję do unikania głoski [u], i np. nazwiska które się wymawia z [u] wymawiają przez [ɔ].
Serio? Jakoś tego nie czuję. Podasz jakieś przykłady?
Chodzi o pałlu kuelju czy o jakieś skandynawskie nazwiska? To raczej rezultat totalnego niekminienia konwencji ortograficznych tych języków przez przeciętnego Polaka, ot pisowniana wymowa, w końcu j. obcy = angielski, francuski, niemiecki, może rosyjski. Plus poprawna wymowa w takiej sytuacji szybko prowadzi do niezrozumiałości.
"Ten syren" jako męzka forma syreny.
Po co w ogóle wymyślać męską formę syreny jak jest tryton?
Lól, właśnie uświadomiłeś mi, że napisałem "żeńska" zamiast "męzka" xD
Fók, połabizm się we mnie odzywa...
No ale do tego piję - jest "tryton" - na cholerę tworzyć neologizmy, które na dodatek brzmią fatalnie i sztucznie. Mam wrażenie, że to po prostu nowotwór nieogarniętych tłumaczy kreskówek/kiepskiej literatury dziecięcej.
Cytat: Dynozaur w Sierpień 18, 2015, 22:22:00
Lól, właśnie uświadomiłeś mi, że napisałem "żeńska" zamiast "męzka" xD
Lel, fix'd XD Jaz téż.
EDIT: Btw, w Gąbkobobie był
Syrenamen :/
Gengar zaraża wszystkich, ja sobie nawet nie uświadomiłam że tak napisaliście...
Cytat: Dynozaur w Sierpień 18, 2015, 22:22:00
No ale do tego piję - jest "tryton" - na cholerę tworzyć neologizmy, które na dodatek brzmią fatalnie i sztucznie. Mam wrażenie, że to po prostu nowotwór nieogarniętych tłumaczy kreskówek/kiepskiej literatury dziecięcej.
Ta, to tak samo jak z tłumaczeniem angielskiego słowa
dwarf w znaczeniu istoty mitologicznej. Tradycyjnie polskim odpowiednikiem tego był
karzeł, ale ktoś kiedyś nie zdał sobie sprawy że istnieje takie coś, i musimy się męczyć teraz z jakimiś
krasnoludami...
Cytat: Dynozaur w Sierpień 18, 2015, 22:22:00
Lól, właśnie uświadomiłeś mi, że napisałem "żeńska" zamiast "męzka" xD
Fók, połabizm się we mnie odzywa...
Połabianie to naród transwestytów?
Cytat: Piołunnik w Sierpień 20, 2015, 16:43:36
Połabianie to naród transwestytów?
Lubiących anala (http://jezykotw.webd.pl/f/index.php?topic=48.msg38077#msg38077).
Cytat: Piołunnik w Sierpień 20, 2015, 16:43:36Połabianie to naród transwestytów?
Nie, ale nazywali dupę "pizdą".
(Stąd żart, że Wendowie wyginęli, bo pojebały im się otworki xDDDD)
EDIT: Pecet mię znindżował.
Taki styl pisania (https://kotarbinski.wordpress.com/2015/08/22/rzeczpospolita-spotowa/).
To jakaś jebana przeintelektualizowana korponowomowa, czy może to ja jestem po prostu za głupi?
No normalnie czytałem ten artykuł z bólem głowy.
Masakra.
CytatTaki styl pisania.
Swoją drogą to i content jest całkiem komiczny. Jak ta "konstruktywna krytyka" spotu InPostu: 1. Stylizacja na Stany w latach 50. - brak wartości lokalnych; 2. "Brakuje w tym akcji typu <<trzęsienie ziemi, a potem jeszcze gorzej>>."; 3. są ładne dziewczyny, więc autor nie wie "czy to spot reklamujący usługi poczty kurierskiej InPost, czy nowy program talent show"; a poza tym nie ma "propozycji nowej funkcjonalności, korzyści, usługi" oraz "spot jest wyrazisty i charakterystyczny. Tylko czy to wystarczy do budowania siły emocji wokół marki? Marka to nie znajomość logo – marka to emocje.".
Uwielbiam takich z koziej dupy ekspertów.
Ten tekst widać jest tak słaby, że aż adbloker mi go wycina.
A swoją drogą wszystkich pr0-,,blogerów" powinno się powystrzelać. Zaczynając od dżejsonahanta.
Skąd wziął się ten kretyński pomysł, że mamy mówić Jerzy Waszyngton, ale już George Michael?
O Jerzym Waszyngtonie zrobiło się w Polsce głośno w czasach, jak jeszcze spolszczano zagraniczne nazwiska (jeszcze pokolenie później Mickiewicz tłómaczył Dżaura niejakiego Bajrona...), o George'u Michaelu (kto to?) pewnie trochę później. Ale nikt nikomu nie broni też mówić i pisać o George'u Washingtonie...
A skoro już tu piszę: Tołstoj. A raczej odmiana jego nazwiska we współczesnej polszczyźnie (Tołstoja, Tołstojowi...). W starych książkach (początek XX w.) trafiałem na odmianę Tołstoj, Tołstego, Tołstemu. I komu to przeszkadzało?
Nie mówię o wytycznych mondrych profesórów dotyczących odmiany przymiotnikowych nazwisk rosyjskich (innych niż te na -ski, -cki w sensie). Bo na szczęście nikt tak nie robi i tak. Serio, odmienilibyście kiedykolwiek Zubatyj, Zubatyja, Zubatyjowi...?
O! To wkurza niemiłosiernie! A profesor rusysta mówiący Tołstoja powinien w gułagu siedzieć! O!
Cytat: Henryk Pruthenia w Sierpień 24, 2015, 06:45:21
O! To wkurza niemiłosiernie! A profesor rusysta mówiący Tołstoja powinien w gułagu siedzieć! O!
Jest to o tyle jeszcze bardziej absurdalne, że przecież nikt nie forsuje podobnej odmiany zwykłych przymiotnikowych zapożyczeń z rosyjskiego. Polonista, który spróbowałby odmieniać np.
jurodiwyj, *
jurodiwyja, *
jurodiwyjowi... (słówko dobrze mu znane, bo Bachtin), ośmieszyłby się. A przy nazwiskach nagle nie, zmieniamy zasady, nosz....
Cytat: Mahtlactli Omome Tochtli w Sierpień 24, 2015, 01:06:14A skoro już tu piszę: Tołstoj. A raczej odmiana jego nazwiska we współczesnej polszczyźnie (Tołstoja, Tołstojowi...). W starych książkach (początek XX w.) trafiałem na odmianę Tołstoj, Tołstego, Tołstemu. I komu to przeszkadzało?
Kiedyś o tym wzpominałem (chyba jeszcze za starego fora) i zostałem ostro zjechany, że preskryptywizuję.
(i pisał o tem też Brü, a więc ten błąd ma swoją historję, szkoda tylko, że stał się normą... Nieuctwo wygrało.)
PS: Do jasnej kurwy, jak można nie znać Dżordża Majkla?!
Cytat: Dynozaur w Sierpień 22, 2015, 16:25:20
Taki styl pisania (https://kotarbinski.wordpress.com/2015/08/22/rzeczpospolita-spotowa/).
To jakaś jebana przeintelektualizowana korponowomowa, czy może to ja jestem po prostu za głupi?
No normalnie czytałem ten artykuł z bólem głowy.
Masakra.
Wchodząc w linka spodziewałem się jakiejś pseudointeligenckiego bełkotu, tymczasem toż to przecież najzwyklejsza w świecie współczesna publicystyka, mam rozumieć, że wkurza cię wszelki styl pisania poza paskami z newsami w telewizjach informacyjnych, bo w końcu tylko tam masz kawę na ławie?
BTW, czy ty nie jesteś przypadkiem multi Ghostera? On też swego czasu narzekał na coś podobnego, więc odpowiem ci posobnie jak jemu wówczas - to zagadnienie dla psychologów dlaczego tak jest, ale tak jest, że ludziom nie wystarczają wytwory kultury spełniający same funkcje praktyczne i po prostu wymagają od nich, choćby minimalnej, dodatkowej funkcji estetycznej - stąd np. całe dziedziny architektury czy dizajnu; wiec nie wiem kim ty musisz być - reptilianinem, otherkinem - skoro jesteś pod tym względem wyjątkiem. Bo kurna, ale ja sam mam autyzm i przyznam, że wole przeglądanie statystyk od kontemplacji obrazów, ale i tak z większą ciekawością przeczytam na interesujący mnie temat książkę popularnonaukową niż typowy podręcznik akademicki z paragrafami suchymi jak Atacama.
Człowieku, ale to jest po prostu paskudne. Jak to dla Ciebie estetyka czy coś to dla mnie polonez to afto...
Mnie też coś w tym wkurza/s/z/wi/. Nie chodzi o to, żeby wszystko stylizować na brücknerowską międzywojenną polszczyznę, bo to pretensjonalne wielce, ale ten tekst to też jakieś pretensjonalne pierdolenie i - choć w stu procentach konkretnie napisany tekst dać może tylko kolkę i wzdęcia, to jednak koniec końców - o niczym. To chyba jest jakiś dyskurs Nowoczesnego Coacha, Który Dzieli Się Swoją Życiową Filozofią.
Mnie wkurza, że wpaja się najmłodszym dzieciom pisownię ogórek, pasożyt, żuraw itede >:-(
Cytat: Towarzysz Mauzer w Sierpień 25, 2015, 19:38:37
To chyba jest jakiś dyskurs Nowoczesnego Coacha, Który Dzieli Się Swoją Życiową Filozofią.
Dajcie sobie spokój z rozstrząsywaniem tego, przecież to jest zwykły blogspam – nastawiony na zwiększenie liczby odsłon przez techniki SEO (bądź zwykłe manufaktrowanie oburzenia) i nabijanie przez to jakiemuś gościowi kasy z reklam. To że mój adbloker blokuje na tej stronie 14 (!) żądań, w tym treść tekstu, najlepiej to odsłania.
Moja promotorka, która poprawiając opis prezentacji na konferencję (czyli tzn. abstract) uparła się, że poprawić "lek psychotropowy" na "psychotropowy lek". Argumentowała z niezachwianą pewnością, że tak jest poprawnie "no bo mówi się <<duży brzuch>>, a nie <<brzuch duży>>".
Dopiero parę minut tłumaczenia, że pozycja przymiotnika zależy od jego funkcji, że przymiotniki "duży" i "psychotropowy" to nie to samo, że mówi się jednak "samochód osobowy", a nie "osobowy samochód" i sprawdzenie, która forma wychodzi w Google zdołało ją przekonać.
Jak bardzo nie jestem fanem Rad, tak dziwaczne urojenia językowe ludzi, którzy próbują udawać mądrzejszych niż są, są zdecydowanie gorsze.
Sry, ale jeszcze w tamtej sprawie: może to ja jestem dziwny, ale rzeczywiście nie znajduje w tym wpisie żadnej winy... Rzeczowy, ciekawy tekst bez zbędnęgo lania wody, któremu daleko do typowego coachingowego pierdololo. A argument "bo to dla hajsu" też można sobie gdzieś wsadzić, bo tak należałoby z góry przekreślić wszystkie dzieła Leonarda xD
Z innej beki: wkurwia mnie, że nie dość, iż lingwistyka jest tak hermetyczną wśród mas dziedziną, to jeszcze każdy, dosłownie KAŻDY z tych jej rzadkich przejawów w popularnym dyskursie musi być jednym wielkim rakiem:
- "mówi się tak jak się pisze"
- "on nie wymawia er" (czyli ręka wymawia [ipa][ENka][/ipa] mam rozumieć)
- polski najtrudniejszym językiem wszechświata bo ma "w Szczebrzeszynie chrząszcz brzmi w trzcinie"
- nie mówi się wziąść bo tak powiedzieli w telewizji
- "Jakie włanczać, mówisz błędnie! Ale co z tego, że mówię "koeljo"? Wyluzuj"
- "żet z kropką"
- "jak możesz nie wiedzieć, gdzie jest ce ha a gdzie samo ha? Przecież słychać róznicę" (tak mówiła moja matka)
Cytat: spitygniew w Sierpień 27, 2015, 18:58:46
- "Jakie włanczać, mówisz błędnie! Ale co z tego, że mówię "koeljo"? Wyluzuj"
To mi przypomina jak kiedyś opierdolili Kaczyńskiego o to że źle wypowiedział słowo
Ronaldinho, bo się przecież czyta ,,Ronaldińjo". Oprócz tego że nie, bo ,,Chonałdżińu". Ech.
Że nikt w tym kraju nie robi statystyk popularności imion nadawanych noworodkom, sięgających dalej niż pierwsza (w najlepszym razie druga) dziesiątka.
A chętnie zobaczyłbym, jakie imiona okupują miejsca... powiedzmy 100-150. Bo nie wiem jak was, ale mnie o wiele bardziej od tego, czy w tym roku Łukasz przegonił Macieja interesowałoby to, jak się ma Wincenty, tudzież Zygmunt, czy przyszły na świat jakieś małe Zbyszki czy Bolki it.p. Pierwsza dziesiątka jest nieciekawa - tam się od lat niewiele zmienia, a z takich badań "większych" można by wiele wywnioskować - zauważyć pewne tendencje językowe i społeczne, zwłaszcza jeśli takie badanie też uwzględniałoby pewne czynniki (n.p. regjony, pochodzenie społeczne rodziców it.p.), to już w ogóle można by na tej osnowie niejeden doktorat napisać (n.p. bardzo ciekawiłoby mnie, czy istnieją jakieś odmienne zwyczaje nazewnicze w różnych regjonach kraju - zwłaszcza na Ślązaków bym tu liczył).
I żeby nie było, że wymyślam dziwne rzeczy - u Amerykańców się takie rzeczy robi, prowadzą statystyki imion chyba do tysiąca miejsc, są statystyki dla poszczególnych Stanów i inne duperele. Ja wiem, Ameryka to Ameryka, wielki kraj, no i inne zwyczaje nazewnicze, więc siłą rzeczy takie statystyki "do tysiąca" mają tam więcej sensu. Ale, kurde, gdyby zebrać wszystkie urodzenia w RP przez ostatnie 5 lat, to nawet po odsianiu przypadków mocno jednostkowych, i tak wyszłaby spora pula imion. Więc nie jest to tak zupełnie bez sensu - a jak już mówiłem, można byłoby z tego naprawdę dużo wywnioskować. Ale niestety, w tym kraju nikomu nie przyszło do łba, że takie statystyki służą czemuś więcej, niż publikowaniu ich w pisemkach dla młodych mamuś...
Ja wiem, że urodziła się jakaś Denerys xd.
Takie czyjeś pojedyncze podludzizmy to akurat mnie niewiele obchodzą...
Chyba, że stają się większą tendencją - wtedy jest to coś godnego uwagi (a zarazem strasznego). W Hameryce takie rzeczy nie dziwią - tam jakiś nawet jakiś głupawy filmik o syrence był w stanie wypromować szkaradne, sztuczne "imię" (a raczej twór imieniopodobny) "Madison" dla dziewczynek (które pozostaje popularne do dziś, mimo całej swej obrzydliwości), no ale to Hameryka... W RP mam nadzieję, że jeszcze takie rzeczy nie są na porządku dziennym. A przynajmniej naiwnie w to wierzę.
Ale nawet gdybym się mylił, to i tak pokazać by to mogły jedynie statystyki sięgające dalej niż pierwsza dziesiątka.
Niemniej, ludzie którzy krzywdzą swoje dzieciaki imionami postaci z jakichś chujowych serjalików, filmideł, kiepskiej literatury czy fantastyki (niezależnie od jakości) powinni być przed egzekucją długo i dotkliwie torturowani...
Cytat: Henryk Pruthenia w Sierpień 28, 2015, 19:55:51
Ja wiem, że urodziła się jakaś Denerys xd.
(https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/736x/32/3e/26/323e2668eb867eb8fc442fd9cfccca24.jpg)
WYPIERDALAĆ MI Z TĄ "GRĄ O TRĄD" NATYCHMIAST!
Nie chcę tego gówna tutaj.
Wracajmy do porządku dziennego.
Ale GoT mimo poprawności jest spoko. A konlangi też niezgorsze.
Cytat: spitygniew w Sierpień 27, 2015, 18:58:46
- nie mówi się wziąść bo tak powiedzieli w telewizji
Zgadza się, szkoła polska (http://polska.newsweek.pl/wziasc-czy-wziac-krystyna-pawlowicz,artykuly,369428,1.html) mówi "wziąść".
Cytat: Dynozaur w Sierpień 28, 2015, 21:33:13
Takie czyjeś pojedyncze podludzizmy to akurat mnie niewiele obchodzą...
Chyba, że stają się większą tendencją, wtedy jest to coś godnego uwagi (a zarazem strasznego).
(...)
Niemniej, ludzie którzy krzywdzą swoje dzieciaki imionami postaci z jakichś chujowych serjalików, filmideł, kiepskiej literatury czy fantastyki (niezależnie od jakości) powinni być przed egzekucją długo i dotkliwie torturowani...
Czyli już wiadomo, dlaczego stereotypowym imieniem polskiej podkobiety jest Grażyna...
Wkurwia mnie, że folder, który w starszych wersjach Windowsa nazywał się "Mój Komputer" lub "Komputer", w Windowsie 10 nazywa się "Ten Komputer".
Kiedy, do kurwy nędzy, pewne jednostki zrozumieją, że w polskim NIE MA rodzajników?
Już nie wzpominając o tym, że zaimek wzkazujący ma w polskim funkcję niejako pejoratywizującą, w pewnych kontekstach brzmi po prostu źle, pogardliwie (tutaj akurat tego efektu nie ma - brzmi po prostu głupio i niepotrzebnie, jak bezmyślna kalka z angielskiego).
Ale przecież tutaj chodzi o wskazanie na "ten" komputer, w opozycji do innych połączonych z nim komputerów i urządzeń z zainstalowanym Windowsem.
Ech, nowomodne bzdury. Połączenia, blutacze, smartfony... chuj tam. Ja staroświecki jestem xP
I wciąż brzmi mi to głupio.
Cytat: Dynozaur w Wrzesień 05, 2015, 23:36:26
Ech, nowomodne bzdury. Połączenia, blutacze, smartfony... chuj tam. Ja staroświecki jestem xP
Pozer. Prawdziwie staroświecki użytkownik komputerów by używał MULTICS-a na jakimś mainframie, a nie Windowsa 10 :P.
Cytat: Vilène w Wrzesień 05, 2015, 23:41:08
Pozer. Prawdziwie staroświecki użytkownik komputerów by używał MULTICS-a na jakimś mainframie, a nie Windowsa 10 :P.
No. Precz z lamerskimi nowomodnymi UNICS-ami na jakieś minikomputery PDP-11 dla jakiejś biedoty, której nie stać na czas na porządnym mainframie!
A tak serio – to jak jest w oryginalnym angielskim Windowsie? Początkowo w angielskiej wersji było ,,My Computer", jak to ewoluowało?
Cytat: Silmethúlë w Wrzesień 05, 2015, 23:52:30
A tak serio – to jak jest w oryginalnym angielskim Windowsie? Początkowo w angielskiej wersji było ,,My Computer", jak to ewoluowało?
Zdaje się że od wersji 95 do XP było ,,My Computer", od Wiśty do 8 było samo ,,Computer", a po 8.1 zmienili to na ,,This PC". Chociaż strony M$ podają że 8.1 dopiero zmienił to z ,,My Computer", ale analiza skrinszotów wykazała że jak zwykle kłamią :P.
And I'm just sitting here, looking at my
/.
Ten rakogenny wiralny filmik o tym, jak to niemiecki strasznie brzmi w porównaniu do innych języków.
Nie dość, że w wielu przypadkach jest to zmanipulowane tak, by po niemiecku wybrać "najbrzydszy" synonim, to jeszcze Włoch to jakiś podrabianiec - gada jak Brad Pitt w "Benkartach Wojny".
chodzi o CopyCatChannel? Z tego, co wiem, oni sami są Niemcami, choć mogę się mylić.
PS. To komedia, Dynozaurze. Nie stresuj się, bo osiągasz efekt przeciwny do zamierzonego.
Cytat: Dynozaur w Wrzesień 15, 2015, 10:17:33
Ten rakogenny wiralny filmik o tym, jak to niemiecki strasznie brzmi w porównaniu do innych języków.
Nie dość, że w wielu przypadkach jest to zmanipulowane tak, by po niemiecku wybrać "najbrzydszy" synonim, to jeszcze Włoch to jakiś podrabianiec - gada jak Brad Pitt w "Benkartach Wojny".
No to mam dla ciebie inną manipulację, germanofilską. :-D Zajrzyj tu (https://www.youtube.com/watch?v=zLvL7a8Y0pI) (piękno) i tu (https://www.youtube.com/watch?v=_WZuZ1LLFXI) (prostota), i tu (https://www.youtube.com/watch?v=Iqw33a9HkRw) (prostota), i tu (https://www.youtube.com/watch?v=p8pX5qmI27U) (kontrast).
Z tych filmików wychodzi, że śląski powinien być najpękniejszym i najprostszym żywym językiem słowiańskim xD
>językiem (https://www.youtube.com/watch?v=XRCXLnN4FyA)
No jerōna, jŏ to ale wiedzioł xD.
Cytat: ShookTea w Wrzesień 15, 2015, 17:04:17
chodzi o CopyCatChannel? Z tego, co wiem, oni sami są Niemcami, choć mogę się mylić.
PS. To komedia, Dynozaurze. Nie stresuj się, bo osiągasz efekt przeciwny do zamierzonego.
Ja rozumiem, po prostu nie lubię wirali. Jeden raz, drugi, to może i śmieszne, ale ja to już widziałem w tysiącu pięćset stu dziewięćset miejscach...
Poza tem, temat jest tak oklepany, że to aż boli.
Cytat: spitygniew w Wrzesień 15, 2015, 18:49:57
>językiem (https://www.youtube.com/watch?v=XRCXLnN4FyA)
Kurwa, co za rak.
Aż doceniłem, że jestem ignorantem, i nie mam styczności z czymś takim poza okazjonalnymi wybrykami Dynozaura.
Cytat: Canis w Wrzesień 17, 2015, 13:11:09Kurwa, co za rak.
Aż doceniłem, że jestem ignorantem, i nie mam styczności z czymś takim poza okazjonalnymi wybrykami Dynozaura.
No i ja się pytam człowieku, dumny ty jesteś z siebie? Zdajesz sobie sprawę z tego, co robisz? Masz ty w ogóle rozum i godność człowieka?
Kelkuca to ty masz szanować. I chuj.
Albo...
ZABIJ SIĘ xD
Wkurza mnie brak w polskim pejoratywnego określenia na papierosa, może poza sztucznawym "papierochem", bo "pet" mimo lekkiej wulgarności najczęściej oznacza chyba "niedopałek". I to mimo faktu, że palacze stanowią mniejszość społeczeństwa (poważnie, zawsze wydawało mi się, że z ~70%), a istnieją takie określenia odnoszące się do większości jak "śmieszki" czy "tekstylni". No ale w końcu my niegustujący w rakotwórczym gównie nie jesteśmy aż tak zorganizowani jak anony czy naturyści.
Szlug/szlugi?
Co w tym pejoratywnego?
Zwłaszcza że głównie palacze tego używają, ja tam nie mówię o tym czymś tak często, bym musiał stosować krótszy zamiennik "papierosów".
Halo, kiep? Doskonałe określenie, bo można popisywać się swoją znajomością kwestyj językoznawczych i mówić, że należy prosić nie o kiepa, a o kpa, a wogle to fakof. bo małomam.
Jedyne znaczenie kpa z jakim się spotkałem to "strzepywany popiół"...
Co Ty dupcys! Życiowy dialog:
- Mos kpa?
- Wal sie, ostatniego!
"Kiep" to przede wszystkiem określenie penisa.
Ciekawostka: "Kiepski" to semantycznie to samo, co "chujowy".
A nie, bo "cipę". Poza tym Wiki mówi, że kiep to "niedopałek", widać jest tu jaies regionalne chyba rozchwianie semantyczne. Rzeczywiście u was jest to pejoratywne?
Zależy od środowiska. Ale rejestr tego jest taki, że jak poza określonymi środowiskami tego użyjesz, to z definicji będzie pejoratywne.
Ja znam tylko kipować 'strzepywać popiół'.
Ja znam kiepować w tym znaczeniu, nigdy nie słyszałem wersji bez e.
A sam kiep... nie wiem, kojarzy mi się bardziej z petem.
Zauważyłem, że odbywa się jakaś dziwna, postępująca redefinicja słowa "park".
Słyszę o "parkach" technologicznych, naukowych, a nawet ostatnio spotkałem się z "parkiem handlowym". Co to kurwa jest?!
Jak, do jasnej kurwy, budynek może być "parkiem"?!
I to mnie wkurwia. Wyjątkowo debilny neosemantyzm.
Cytat: Noqa w Wrzesień 19, 2015, 22:31:24
Ja znam kiepować w tym znaczeniu, nigdy nie słyszałem wersji bez e.
A sam kiep... nie wiem, kojarzy mi się bardziej z petem.
Ach, ta gwara więzienna... Ja również tylko tak słyszałem, że
kiep to niedopałek i
kiepować to gasić papierosa, choć oprócz tego moja mama użyła wyrażenia
kiepować kogoś, czyli przypalać kogoś niedopałkiem (niedawno przypalono mi rękę :-( ).
Może to jest uzależnione od regionu (choć ja raczej nie doświadczyłem dialektów, bo mieszkam na Ziemiach Odzyskanych - ciekawe, czy Dynozaur kiedyś dojdzie do powiatu nyskiego i zacznie "nazewniczą rewolucję" :-P)
Cytat: Obcy w Wrzesień 20, 2015, 10:25:24Może to jest uzależnione od regionu (choć ja raczej nie doświadczyłem dialektów, bo mieszkam na Ziemiach Odzyskanych - ciekawe, czy Dynozaur kiedyś dojdzie do powiatu nyskiego i zacznie "nazewniczą rewolucję" :-P)
Masz szczęście mieszkać w takim powiecie, w którym z nazwami nie jest jeszcze tak źle, aczkolwiek wiadomo, że jakieś zmiany zawsze się znajdą. Przedewszystkiem trzeba zlikwidować ten okropny "Korfantów".
Ale jak chcesz to mogę się temu twojemu powiatowi "bliżej przyźrzeć".
Cytat: Dynozaur w Wrzesień 19, 2015, 22:56:21
Zauważyłem, że odbywa się jakaś dziwna, postępująca redefinicja słowa "park".
Słyszę o "parkach" technologicznych, naukowych, a nawet ostatnio spotkałem się z "parkiem handlowym". Co to kurwa jest?!
Jak, do jasnej kurwy, budynek może być "parkiem"?!
Hm, jedyny ,,park handlowy", z którym miałem do czynienia, to był nie budynek, lecz kompleks kilku-kilkunastu centrów handlowych i sklepów wielkopowierzchniowych.
CytatJa znam kiepować w tym znaczeniu, nigdy nie słyszałem wersji bez e.
A sam kiep... nie wiem, kojarzy mi się bardziej z petem.
Wersja bez e to akurat był żarcik, nikt tak nie mówi, tylko ja zawsze poprawiam znajomych, że
tak powinno być, skoro już używają takiego ohydnego słowa. Natomiast faktycznie znam ludzi, którzy mówią
pety w znaczeniu 'papierosy po prostu', np.
Ej, idzie ktoś na peta?
Do "parków" dorzucam jeszcze "parkhotel"; w BB mamy takie coś o nazwie "parkhotel Viena". Dlaczego tam jest to "park" to nie mam pojęcia. Owszem, jest obok parku, ale jest to jakiś teren prywatny, nie hotelu/produktu hotelopodobnego chociaż hotel całkiem całkiem
@Artur
A ten park to nie od parkowania?
Cytat: Todsmer w Wrzesień 20, 2015, 22:14:37
@Artur
A ten park to nie od parkowania?
Nie wiem, zaparkować tam na dość sporym parkingu można, ale to raczej nie jest cecha, która wg. mnie powinna zasługiwać na wyróżnienie (wszak większość hoteli ma parking). No, chyba, że nie dostrzegam jakiejś istotnej różnicy.
Widać właściciel nie zdobył uprawnień na nazywanie swojego przybytku hotelem, a zawsze lepszy parkhotel niż hotelik.
A z modności to zaczyna mnie powoli irytować premium...
Cytat: spitygniew w Wrzesień 21, 2015, 16:47:40
Widać właściciel nie zdobył uprawnień na nazywanie swojego przybytku hotelem, a zawsze lepszy parkhotel niż hotelik.
E, a może to taka transkrypcja, w której ,,kh" oznacza /x/, a w nazwie miejsca chodzi o to, że po pobycie weń dostaje się parcha?
Cytat: spitygniew w Wrzesień 21, 2015, 16:47:40
Widać właściciel nie zdobył uprawnień na nazywanie swojego przybytku hotelem, a zawsze lepszy parkhotel niż hotelik.
Też mam to na uwadze. Ale nazwa tak czy siak dziwaczna.
"Powiat kutnowski"
Powinien być kucieński, albo nawet i kucki. Okej, "kucki" to już przesada, ale "kucieński" to jak najbardziej intuicyjna i morfologicznie poprawna forma. Poza tem, istniała szlachecka familja Kucieńskich, których wywodzi się właśnie z Kutna.
W ogóle, pamiętajcie dzieci - jeżeli nazwa miejscowości nie kończy się na -ów/-owo/-owa/-owy/-owe/-owie/-owsk(o)/jakąkolwiek inną końcówkę zawierającą "-ow-", przymiotnik od niej utworzony NIE MA PRAWA kończyć się na -owski. Jeśli się kończy, to znaczy, że lokalni włodarze są debilami i nie umią w polska morfologja.
Cytat: Dynozaur w Wrzesień 21, 2015, 18:58:47
W ogóle, pamiętajcie dzieci - jeżeli nazwa miejscowości nie kończy się na -ów/-owo/-owa/-owy/-owe/-owie/-owsk(o)/jakąkolwiek inną końcówkę zawierającą "-ow-", przymiotnik od niej utworzony NIE MA PRAWA kończyć się na -owski. Jeśli się kończy, to znaczy, że lokalni włodarze są debilami i nie umią w polska morfologja.
W takim razie nieumienie w polska morfologia musiało się już zacząć pod koniec XIX w. (https://pl.wikipedia.org/wiki/Kolej_Jab%C5%82onowska)...
Cytat: Dynozaur w Wrzesień 17, 2015, 15:17:23
Cytat: Canis w Wrzesień 17, 2015, 13:11:09Kurwa, co za rak.
Aż doceniłem, że jestem ignorantem, i nie mam styczności z czymś takim poza okazjonalnymi wybrykami Dynozaura.
No i ja się pytam człowieku, dumny ty jesteś z siebie? Zdajesz sobie sprawę z tego, co robisz? Masz ty w ogóle rozum i godność człowieka?
Kelkuca to ty masz szanować. I chuj.
Albo...
ZABIJ SIĘ xD
아 스'랐?
Wkurza mnie, żew łacinie PPP i PFA tworzy się od tego samego tematu pomimo tego, że wszystkie ich funkcje są sobie przeciwne (past vs. future i passive vs. active). Nie że nie ogarniam, bo ogarniam, ale jest to głupie :P
Promieniująca ignorancją, niejednoznaczna definicja idiomu jako jednocześnie wyrażenia językowego, którego znaczenie jest swoiste, odmienne od znaczenia jakie należałoby mu przypisać biorąc pod uwagę poszczególne części składowe oraz reguły składni ORAZ wyrażenia właściwego tylko danemu językowi, nie dające się dosłownie przetłumaczyć na inny język
Przecież te dwie własności, nie dość, że same w sobie bardzo niejasne, mogą występować zupełnie od siebie niezależnie.
Glin. Symbol chemiczny to Al, a każdy w normalnym kontekście mówi to na to aluminium. Dopiero w chemicznym robimy nagle woltę i drucik z aluminium staje się drucikiem z glinu. Tym bardziej, że historia pierwiastka to ledwo XIX wiek, a ałun, od którego bierze swoją nazwę aluminium, w niczym nam nie przeszkadza.
Dlaczego do uja gruziński szereg zwartych fonologicznie nienacechowanych oznacza się jako /bdg/, a nie /ptk/?
Strasznie wkurwiające jest to, że Czesi na pepperoni mówią feferoni. Jak można było wymyślić tak debilną nazwę? Jakby wymieszać niemiecki z włoskim. Czy naprawdę pepiki są tak nieogarniętym narodem?
Polacy też nie mówią tego na sposób włoski, tylko po swojemu, a dodatkowo każdy rodzaj pasty nazywają makaronem. Co za nieogar.
A Anglicy mówią pizza przez jedno ts, bo inaczej to pewnie połamaliby sobie języki, ale dla mnie dziwne wydaje się przejście p > f przy obecności fonemu p.
Bliskość Niemca mogła to zrobić; w Szwecji też funkcjonuje oboczność feferoni, chociaż wyłącznie w odniesieniu do papryczek.
Chorwaci też mówią feferon, ale oni lubują się w nadawaniu kretyńskich nazw dla żywności, nazywając orzeszki ziemne kikiriki.
Dlaczego, do ciężkiej kurwa cholery, fiński imiesłów bierny jest opisywany jako "agent participle"?
I Słoweńcy mają totalne debilstwo do potęgi n-tej - na Wiedeń mówią Dunaj.
Cytat: elslovako w Październik 09, 2015, 18:19:05
Chorwaci też mówią feferon, ale oni lubują się w nadawaniu kretyńskich nazw dla żywności, nazywając orzeszki ziemne kikiriki.
Ciekawe, że dla mojej matki też istnieje takie słowo, tyle że oznacza odstający kosmyk włosów.
Słoweńcy też na Rijekę mówią 'rzeka' i odpowiednio do tego używają tak z tą nazwą, jak i z Wiedniem przyimka stosowanego skądinąd do nazw rzek - na Reki, na Dunaju, podczas gdy normalnie v Ljubljani, v Mariboru.
Rijeka po chorwacku też znaczy tyle, co rzeka, ale w Rijece to już normalnie u Rijeci.
Wymowa nazw typu Leicester, Worcerster, Gloucester it.p.
Angole niech se mówią "Lesta", po polsku jest "Lejczester" i chuj.
Cytat: Dynozaur w Październik 12, 2015, 19:03:13
Wymowa nazw typu Leicester, Worcerster, Gloucester it.p.
Angole niech se mówią "Lesta", po polsku jest "Lejcester" i chuj.
Ja zawsze mówiłem po polsku "lejczester"...
Lej Se Ster.
Cytat: Mahtlactli Omome Tochtli w Październik 12, 2015, 21:48:59
Cytat: Dynozaur w Październik 12, 2015, 19:03:13
Wymowa nazw typu Leicester, Worcerster, Gloucester it.p.
Angole niech se mówią "Lesta", po polsku jest "Lejcester" i chuj.
Ja zawsze mówiłem po polsku "lejczester"...
Ja też, literówka.
Na sos też mówię "łorczester" ew. "łerczester".
Łester forewer
Że Mongolja wciąż nie wróciła do swojego prawowitego pisma...
Wikisłownik.
Mając taki duży i ciekawy zasób słów, tysiące twórców i specjalistów troszenkę, spieprzyli durnym silnikiem, przez którego nie da się nic wyszukać. <Klask, klask>.
Albo jestem głupi i jest jakaś opcja pozwalająca normalnie wyszukiwać...
Nazywanie profesjonalnych tancerek, wykonujących układy taneczne "czirliderkami".
Czirliderki, jak sama nazwa wzkazuje są od kibicowania sportowcom. A tymczasem to, co robią z kibicowaniem nie ma nic spólnego - to show dla widowni.
Czirliding umarł, a dokładniej - wyewoluował do czegoś, co "czirlidingiem" trudno nazwać. Moim zdaniem tancerka to tancerka, niezależnie od tego czy występuje na meczu siatkówki, otwarciu hipermarketu, czy festynie parafjalnym. To, że pojawi się na meczu przecież nie czyni jej kimś innym. A więc po co mnożyć byty? Nie lepiej nazywać rzeczy po imieniu?
No skoro jak sam twierdzisz tradycyjny czirliding zdech, a to coś co teraz nazywamy tym słowem jest tak charakterystyczne że zasługuje na osobne określenie, więc czemu nie używać tego?
Ale to czir- przeszkadza mi jak cholera. U nas to w sumie jeszcze pół biedy, bo ten rdzeń jest i tak niezrozumiały (o ile nie zna się angielskiego), ale w samym angielskim to już kompletna głupota. Z tą różnicą, że - z tego co wynikałoby przynajmniej z usańskich filmów, u Amerykańców ta funkcja "stania z pomponami i zagrzewania do walki" jakoś jeszcze się trzyma (przynajmniej w imprezach nizkiej rangi, typu jakichś rozgrywek szkolnych, akademickich it.p.), nawet jeżeli jest mocno drugorzędna. A u nas jest to już tylko i wyłącznie show dla widowni - te tancerki nikomu nie kibicują, nie mają nic spólnego z drużynami sportowymi (w przeciwieństwie, n.p. do tych drużyn czirliderek w amerykańskich szkołach, które dopingują odpowiednie drużyny, będąc poniekąd ich częścią), są to zwykłe zespoły taneczne (najęte przez organizatorów imprezy), które robią dokładnie to samo na otwarciach sklepów czy innych imprezach masowych. Więc na chuj nazywać je "czirliderkami"? Gdyby odjebały dokładnie taki sam układ na jakiejś imprezie masowej nijak ze sportem niezwiązanej, nikomu by nie przyszło do głowy tak je nazwać. Więc czemu to ma służyć? Żeby taka tancereczka mogła se wpisać w CV dwie profesje?
Oczywiście, można się upierać, że "czirliderka to tancerka na meczu", na tej samej zasadzie, co "miska to kubek wypełniony ziemniakami" (zagadnienie z językoznawstwa kognitywnego, coś o czem pisałem licencjata), ale moim zdaniem to bezsens i mnożenie bytów. Jak dla mnie czirliding i wykonywanie układów tanecznych to nie jest do końca to samo.
Cytat: spitygniew w Listopad 10, 2015, 11:18:51
No skoro jak sam twierdzisz tradycyjny czirliding zdech, a to coś co teraz nazywamy tym słowem jest tak charakterystyczne że zasługuje na osobne określenie, więc czemu nie używać tego?
Bo Dynek żyje w alternatywnej rzeczywistości, gdzie słuszność czegokolwiek jest wprost proporcjonalna do tego, jak dawno owo się pojawiło.
Cytat: Piołunnik w Listopad 10, 2015, 20:40:12
Cytat: spitygniew w Listopad 10, 2015, 11:18:51
No skoro jak sam twierdzisz tradycyjny czirliding zdech, a to coś co teraz nazywamy tym słowem jest tak charakterystyczne że zasługuje na osobne określenie, więc czemu nie używać tego?
Bo Dynek żyje w alternatywnej rzeczywistości, gdzie słuszność czegokolwiek jest wprost proporcjonalna do tego, jak dawno owo się pojawiło.
*Wprost proporcjonalna do tego ile skutecznie trwalo.
To, jak anglofoni czytają sentencje łacińskie.
Grrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr........ ZABIĆ, ZNISZCZYĆ, ROZSTRZELAĆ!
Cytat: Dynozaur w Listopad 15, 2015, 14:38:58
To, jak anglofoni czytają sentencje łacińskie.
Ale że co, że wg tradycyjnej wymowy? Dla mnie IMO jednak to lepsze niż mieliby czytać
łeniłidiłiki czy
ałekajsar.
https://www.youtube.com/watch?v=67X3JI-nj2A (https://www.youtube.com/watch?v=67X3JI-nj2A)
Dla mnie właśnie ta wymowa jest lepsza i - co ważne - uwzględnia iloczas. Ten facet robi to chyba najlepiej z tych, co słyszałem.
Cytat: Vilène w Listopad 15, 2015, 16:01:47
Cytat: Dynozaur w Listopad 15, 2015, 14:38:58
To, jak anglofoni czytają sentencje łacińskie.
Ale że co, że wg tradycyjnej wymowy? Dla mnie IMO jednak to lepsze niż mieliby czytać łeniłidiłiki czy ałekajsar.
Nie, chodzi mi o "kejwiet emta", "dolaj kejpaks" i te pe.
Tych dzieciaków nie uczą akcentuacji, czy po prostu akcent w łemkowskim jest zupełnie spolszczony (https://www.youtube.com/watch?v=Gam7-HlPgRU)?
Bo widzę, że nawet nauczycielka powiedziała «во́да», a nie jak cała wzchodnia słowiańszczyzna «вода̀». Ale może to akurat ten jeden wyraz się różni, a dzieciaki po prostu mówią chujowo (a to by świadczyło źle o nauczycielce - bo o ile chujową artykulację u dzieciaków można zrozumieć, to jednak pozwalanie im na dowolną akcentuację to już zbrodnia przeciw językowi. Wymowę można naprawiać, szlifować w toku nauczania - a błędna akcentuacja jak się wryje w mózg, to już zostanie na zawsze).
Cytat: Dynozaur w Listopad 16, 2015, 14:09:28
Tych dzieciaków nie uczą akcentuacji, czy po prostu akcent w łemkowskim jest zupełnie spolszczony (https://www.youtube.com/watch?v=Gam7-HlPgRU)?
Bo widzę, że nawet nauczycielka powiedziała «во́да», a nie jak cała wzchodnia słowiańszczyzna «вода̀». Ale może to akurat ten jeden wyraz się różni, a dzieciaki po prostu mówią chujowo (a to by świadczyło źle o nauczycielce - bo o ile chujową artykulację u dzieciaków można zrozumieć, to jednak pozwalanie im na dowolną akcentuację to już zbrodnia przeciw językowi. Wymowę można naprawiać, szlifować w toku nauczania - a błędna akcentuacja jak się wryje w mózg, to już zostanie na zawsze).
W ogóle język łemkowski (a właściwie to dialekt rusińskiego) ma akcentuację na przedostatniej sylabie, a zwłaszcza (wg Wikipedii) w Polsce, na Słowacji i na Wojwodinie. Chociaż i tak uważam, że to rzeczywiście jest zbrodnia na języku z racji jego przynależności do wschodniosłowiańskich. Przecież takie coś, jak akcent swobodny i ruchomy jest bardzo starą i archaiczną własnością, sięgającą aż czasów bałtosłowiańskich (pośrednio nawet i PIE). Tym bardziej jest mi szkoda, że Łemkowie ulegli okolicznym ludom i nie zachowali pierwotnego akcentu.
Strasznie wkurrr... wkurzające jest to, że Polacy na pizzę mówią /pitstsa/, gdzie we włoskim mówimy /pittsa/. Już można zrozumieć uproszczenie /pitsa/ będące chyba we wszystkich językach europejskich, ale przecież /pitstsa/ to prostu utrudnianie sobie sprawy. Polacy chyba mają tępy słuch. Zresztą i tak dla mnie jeszcze głupsza jest francuska /pidza/. To dopiero koszmar, jak jakaś przerobiona pizda!
Cytat: Obcy w Listopad 16, 2015, 14:57:08W ogóle język łemkowski (a właściwie to dialekt rusińskiego) ma akcentuację na przedostatniej sylabie, a zwłaszcza (wg Wikipedii) w Polsce, na Słowacji i na Wojwodinie. Chociaż i tak uważam, że to rzeczywiście jest zbrodnia na języku z racji jego przynależności do wschodniosłowiańskich. Przecież takie coś, jak akcent swobodny i ruchomy jest bardzo starą i archaiczną własnością, sięgającą aż czasów bałtosłowiańskich (pośrednio nawet i PIE). Tym bardziej jest mi szkoda, że Łemkowie ulegli okolicznym ludom i nie zachowali pierwotnego akcentu.
Nie, mnie chodziło tylko o to, czy jest to rzeczywista cecha djalektu, czy po prostu błędy dzieciaków. Skoro rzeczywiście tak się tam mówi, no to trudno, musimy to zcierpieć (jakkolwiek to źle brzmi). Nie chodziło mi żeby preskryptywizować xP
Cytat: Obcy w Listopad 16, 2015, 14:57:08
W ogóle język łemkowski (a właściwie to dialekt rusińskiego) ma akcentuację na przedostatniej sylabie, a zwłaszcza (wg Wikipedii) w Polsce, na Słowacji i na Wojwodinie. Chociaż i tak uważam, że to rzeczywiście jest zbrodnia na języku z racji jego przynależności do wschodniosłowiańskich. Przecież takie coś, jak akcent swobodny i ruchomy jest bardzo starą i archaiczną własnością, sięgającą aż czasów bałtosłowiańskich (pośrednio nawet i PIE). Tym bardziej jest mi szkoda, że Łemkowie ulegli okolicznym ludom i nie zachowali pierwotnego akcentu.
A to nie to samo jest z białoruskim? Jak się ogląda Biełsat, to cały czas jest mindfuck w stylu ,,czy oni mówią po białorusku, czy po polsku ze śmiesznym akcentem"?
inb4 jedyny prawdziwy białoruski zna tylko Łukaszenka
CytatNie chodziło mi żeby preskryptywizować xP
co
cococo
Cytatinb4 jedyny prawdziwy białoruski zna tylko Łukaszenka
...który zresztą mówi trasjanką, a nie prawdziwym białoruskim :-P
Cytat: Obcy w Listopad 16, 2015, 15:59:57
Strasznie wkurrr... wkurzające jest to, że Polacy na pizzę mówią /pitstsa/, gdzie we włoskim mówimy /pittsa/.
Którzy Polacy? Ja mam [ˈgrɛtʦɨ̞], [ˈpitʦa], [naˈtatʦɛ], [ˈvmɛtʦɛ], może poza jakąś nienaturalnie wolną mową. Btw, ukośniki — fonemy, nawiasy kwadratowe — dźwięki.
Cytat: PiołunnikA to nie to samo jest z białoruskim? Jak się ogląda Biełsat, to cały czas jest mindfuck w stylu ,,czy oni mówią po białorusku, czy po polsku ze śmiesznym akcentem"?
Może kwestia dużej liczby zapożyczeń z polskiego.
Przecież "pitca" to tak popularna wymowa, że właśnie na jakiejś normikowej grupie widziałem to tak zabawnie zapisane.
Cytat: Obcy w Listopad 17, 2015, 06:52:09
Cytatinb4 jedyny prawdziwy białoruski zna tylko Łukaszenka
...który zresztą mówi trasjanką, a nie prawdziwym białoruskim :-P
Jak dla mnie to on nawet nie mówi trasjanką, tylko "białoruską odmianą rosyjskiego", czyli normalnie po rusku, tylko z twardym "cz", "szcz" xP
A to on biełaruskim nie gardzi przpyadkiem?
Gardzi, jak najbardziej. Jeszcze jak...
Dlaczego słownictwo komputerowe ma taką dziwną terminologię lub etymologię, np. znak zachęty, powłoka, bajt (byte z ang. bite "gryżć"), root (ang. "korzeń") ... A jeszcze dziwniejsze są nazwy systemów Androida: Gingerbread, Ice Cream Sandwich, KitKat, Lollipop, to jakieś chore!!! System Android Lizak... jak to w ogóle dziwnie brzmi!
I jeszcze jedno: wiecie, że po staroangielsku tablet komputerowy to bredspearctellend? Aż się dziwię, że kiedyś je znano ;-)
Pambarambam...
Cytat: Obcy w Listopad 18, 2015, 21:35:14
I jeszcze jedno: wiecie, że po staroangielsku tablet komputerowy to bredspearctellend? Aż się dziwię, że kiedyś je znano ;-)
Cóż, przynajmniej jest przejrzyste etymologicznie, chociaż ja bym
bred dał na koniec złożenia, a nie na początek, cf. nor.
nettbrett. Ale po co tworzyć takie słownictwo (i przez rozszerzenie anglosaską wikipedię) - nie mam pojęcia.
CytatDlaczego słownictwo komputerowe ma taką dziwną terminologię lub etymologię, np. znak zachęty, powłoka, bajt (byte z ang. bite "gryżć"), root (ang. "korzeń") ...
E? A co w nim dziwnego? Jest akurat bardzo przejrzyste metaforycznie. Podobnie zresztą jak spokrewniona terminologia matematyczna.
Dlaczego słownictwo fizyczne ma taką dziwną etymologię?
Np. kwark pochodzi od niemieckiego "Quark", co oznacza "twaróg", a samo pochodzenie wzięło się od okrzyku "Drei Mark für muster Quark!".
A słowo "galaktyka" wzięło się od mleka:
Droga Mleczna -> mleko -> laktoza -> galaktoza (cukier mlekowy) -> galaktyka
Raczej tak:
galaktyka <- Droga Mleczna <- mleko -> laktoza -> galaktoza (cukier mlekowy)
A quark wcale nie wziął się od twarogu, tylko z Jabberwocky'ego. czy jakiegoś podobnego nonsensownego utworu.
Wkurwia mnie określenie "pepe".
To jest smutnarzaba i nic innego.
Nieprawda, smótnażaba to wymysł normiksów, prawdziwe anony mówią na to pepe!!!!1
Cytat: spitygniew w Listopad 20, 2015, 14:06:08
A quark wcale nie wziął się od twarogu, tylko z Jabberwocky'ego. czy jakiegoś podobnego nonsensownego utworu.
Po prawdzie to z Joyce'a.
No mówię że z nonsensownego.
Ceterum zawsze wkurzało mnie, że ogarnięcie językowe ludzi jest praktycznie zerowe, tzn. wiedzą tylko jak coś powiedzieć, a poza ich zasięgiem jest jakakolwiek głębsza znajomość prawideł języka, jego historii czy mechanizmów. Teraz już wiem, że ich wiedza językowa jest wrecz ujemna, bo np. w pewnej dyskusji nt. słów których nienawidzicie dwie aż osoby wpisały "włonczać", i rzecz jasna było to w za mainstreamowym miejscu by były to antypreskryptywistyczne sarkazmy, chodziło o wymowę ą jako [ipa][Om][/ipa], która rzekomo jest przesadna.
Ajsekowcy Ajsekierzy, mający jakiegoś świra na punkcie nazwy tej swojej quasi-religijnej organizacji. Jak tylko ośmielisz się odmienić nazwę tej ich sekty w choćby najluźniejszej rozmowie, w obecności jakiegoś z jej członków, to w mikrosekundę dostajesz z liścia (psychicznego lub fizycznego) i kilkuminutową lekcję o tym, że "hurr durr, AIESEC się nie odmienia!!!!!!!1111111111".
Chuj tam. Odmienia się. W języku polskim WSZYSTKO co kończy się na spółgłoskę się kurwa odmienia, czy to się komu podoba czy nie. I jakieś odgórne widzimisię jakiejś (mocno przeceniającej swą wartość) sekty kurwa tego nie zmieni.
Jak ja nienawidzę takiego podejścia do języka... to to samo zjawisko, które każe niektórym debilom nie odmieniać swoich nazwisk (mimo, że są idealnie odmienne). A wynika to ze zwykłego snobizmu, bo "hurr durr, my tacy międzynarodowi". Słoma, słoma, słoma - Dick you in ass, beets!
@up: ja zauważyłem, że fani metalu mają jakąś tendencję do nieodmieniania nazw zespołów nawet, gdy są utworzone z polskich rzeczowników pospolitych (typu: jak śmiesz porównywać to gówno z Mgła!).
Rosyjskie nieodmienne rzeczowniki na -o ztcs też rozpoczęły żywot jako snobizm (ciemny lud odmieniał). Wniosek: Słowianie mają kompleksy na tle fleksyjności.
Cytat: Wedyowisz w Listopad 29, 2015, 14:15:09
Rosyjskie nieodmienne rzeczowniki na -o ztcs też rozpoczęły żywot jako snobizm (ciemny lud odmieniał). Wniosek: Słowianie mają kompleksy na tle fleksyjności.
Bułgarzy smucą się że ich tak dissujecie.
Z kolei ja nie cierpię, jak ludzie nie odmieniają z jakichś niezrozumiałych pobudek nazwisk męskich zakończonych na spółgłoskę, a z drugiej strony denerwuje mnie dziwna odmiana nazwisk męskich zakończonych na -o. Odmieńcie nazwiska typu Sito, Pióro, Lato... normalnie jakaś "radopolska" żenada...
Cytat@up: ja zauważyłem, że fani metalu mają jakąś tendencję do nieodmieniania nazw zespołów nawet, gdy są utworzone z polskich rzeczowników pospolitych (typu: jak śmiesz porównywać to gówno z Mgła!).
Może to tak na fejsie, żeby oznaczyło fanpage'a? Bo w mowie to trzeba mieć grubo nierówno pod dachem.
Cytat@up: ja zauważyłem, że fani metalu mają jakąś tendencję do nieodmieniania nazw zespołów nawet, gdy są utworzone z polskich rzeczowników pospolitych (typu: jak śmiesz porównywać to gówno z Mgła!).
>polski metal
brr
Ale Furię to ty szanuj.
E, Furia taka sy jest. Chyba tylko ten kawałek o jesieni jest spoko. Z polskiego metalu jest dobre... hmmm. Nie wiem xD
Cytat: Towarzysz Mauzer w Listopad 29, 2015, 18:02:17
Cytat@up: ja zauważyłem, że fani metalu mają jakąś tendencję do nieodmieniania nazw zespołów nawet, gdy są utworzone z polskich rzeczowników pospolitych (typu: jak śmiesz porównywać to gówno z Mgła!).
Może to tak na fejsie, żeby oznaczyło fanpage'a? Bo w mowie to trzeba mieć grubo nierówno pod dachem.
Zgoogliłem:
"btw czy tylko we Wrocławiu czy w całej Polsce 30% osób na black'owych koncertach miewa bluzy bądź koszulki MGŁA?"
""Ω" udało mi się zakupić przy okazji koncertu Mgła/Mare w Krakowie."
"08.11.2009 - Ktos slyszal o koncercie Mgła w Warszawie 7 maja? S"
". Jeżeli zawsze byliście ciekawi do czego tańczyłby Chochoł na ,,Weselu" Wyspiańskiego bądź jaką muzykę na pewno usłyszelibyście w domu Macieja Boryny to odpalcie najnowszy album Stworz, bo z pewnością wam się spodoba."Nie z fejsa (nb. to o czym piszesz też mię lekko wkurwia).
Może to jest ten Mgieł.
Albo to Mgło :-D
CytatChuj tam. Odmienia się. W języku polskim WSZYSTKO co kończy się na spółgłoskę się kurwa odmienia, czy to się komu podoba czy nie.
Z wyjątkiem pierwszego członu nazwiska Janusza Korwin-Mikkego.
Cytat: Piołunnik w Grudzień 02, 2015, 04:32:32
CytatChuj tam. Odmienia się. W języku polskim WSZYSTKO co kończy się na spółgłoskę się kurwa odmienia, czy to się komu podoba czy nie.
Z wyjątkiem pierwszego członu nazwiska Janusza Korwin-Mikkego.
Brawo, Piołunniku!
Cytat: Poradnia językowa PWNReguła stanowi, iż jeśli pierwszym członem nazwiska złożonego jest nazwa herbu, nie odmieniamy jej.
Jednak niewiele osób wie, które człony są herbowe, które nie, to alternatywnie dopuszcza się też odmienioną formę.
A tych członów herbowych nie powinno się pisać bez dywizu, tak jak to robią regularnie Trzebiatowscy?
Ale ty wiesz, że cytowanie Poradni Językowej PWN przy Dynozaurze jest, jakby to ująć, not very effective.
Cytat: Piołunnik w Grudzień 02, 2015, 14:14:24
Ale ty wiesz, że cytowanie Poradni Językowej PWN przy Dynozaurze jest, jakby to ująć, not very effective.
Przecież wiem, że Dynek jest uczulony na preskryptywizm...
Ale nie byłoby Rady Języka Polskiego i tematu tzw. poprawnej polszczyzny bez preskryptywizmu, inaczej Miodek i cała świta musieliby sobie wziąć dożywotnie urlopy ;-D .
Nie no, ja jestem preskryptywistą (chociaż nie tak skrajnym, jak niegdyś).
Z tem, że moja "idelogja" preskryptywizmu jest skrajnie różna od tej RJPowskiej.
Myślę jednak, że w Dynozaurze do dziś drzemie puryzm językowy, chyba obalanie każdej reformy od 1936 to jest forma puryzmu ortograficznego :-P
Lel, właśnie nie. Puryzm byłby wtedy, gdyby zamiast "ortografia" postulował "prawopis", a postuluje "ortografja".
A, to klasyczne pojmowanie puryzmu, a przecież trzymanie się czystości po względem tylko jednej dziedziny, np. ortografii to może być taki łagodny puryzm.
Ps. Przekonaliście się, że mam ogólnie problemy z precyzyjnym stosowaniem pojęć, nie? :-(
Ps 2. Może rzeczywiście powinniśmy podążyć za naszymi południowymi sąsiadami i pisać "prawopis"? :-P
Ps 3. Puryzm oczywiście nie musi być szkodliwy. Puryzm czeski i puryzm rumuński wyszedł na dobre.
Cytat: Obcy w Grudzień 02, 2015, 19:41:36
Ps 3. Puryzm oczywiście nie musi być szkodliwy. Puryzm czeski i puryzm rumuński wyszedł na dobre.
W Rumunii nigdy nie miało miejsce zjawisko puryzmu językowego.
Cytat: Widsið w Grudzień 02, 2015, 19:52:44
Cytat: Obcy w Grudzień 02, 2015, 19:41:36
Ps 3. Puryzm oczywiście nie musi być szkodliwy. Puryzm czeski i puryzm rumuński wyszedł na dobre.
W Rumunii nigdy nie miało miejsce zjawisko puryzmu językowego.
A oczyszczanie języka ze wszelkich nieromańskich rdzeni jak inaczej można nazwać??? To tak, jak my byśmy chcieli usunąć wszelkie słowa łacińskie...
Poza tym puryzm czeski pojmuję szerzej, jako też "usztucznienie" gramatyki, nie tylko "renowację" słów.
Puryzm polega na zastąpieniu obcych formacyj rodzimymi, a oni z tego co wiem, zamienili obce słowiańskie na obce rzymskopodobne.
Cytat: Obcy w Grudzień 02, 2015, 20:56:08
A oczyszczanie języka ze wszelkich nieromańskich rdzeni jak inaczej można nazwać??? To tak, jak my byśmy chcieli usunąć wszelkie słowa łacińskie...
Poza tym puryzm czeski pojmuję szerzej, jako też "usztucznienie" gramatyki, nie tylko "renowację" słów.
Nie nazwałbym puryzmem masowego zapożyczania słownictwa z większych języków, a na tym w rumuńskim to polegało, wszak zapożyczano nie tylko słowa romańskie. Wbrew pozorom, nie rugowano też starego słownictwa, jego ogromna większość pozostaje w użyciu mimo absolutnej synonimii z nowszymi ekwiwalentami. Puryzm wyobrażam sobie jako rederywowanie słownictwa za wszelką cenę za pomocą wyzyskiwania rodzimych sposobów derywacyjnych, takich jak afiksacja czy kompozycja, tak jak to ma miejsce na Islandii czy Wyspach Owczych. W Rumunii nie rederywowano, tylko wzbogacano słownictwo, a celem procesu nie było "odsłowiańszczenie", tylko utworzenie języka literackiego z bogatą ilością środków wyrazu, czego owocem są nawet dublety typu
pulmon -
plămân, albo wspomniane synonimy absolutne. Odsłowiańszczenie było niejako skutkiem ubocznym, ale w sumie Rosja rzadko w historii przyjmuje pozycję
kaganka oświaty czy
przynoszącego kulturę do innych europejskich krajów, a w tym momencie historii to był jedyny słowiański kraj na mapie świata.
No nie wiem, czy tylko chodziło tam o wzbogacenie słownictwa. Może i coś w tym guście wyszło, bo nie było takiej koordynacji i przymusu jak gdzie indziej (np. pod Ojcem Turków), ale przynajmniej dla części ówczesnych ,,językowych guru" motywacją była na pewno chęć relatynizacji języka i zbliżenia do zachodnich romańskich, na fali nacjonalistycznego zachłyśnięcia się imieniem sławnego Trajana i krwią dawnych Rzymian. Wystarczy popatrzeć na pierwszą ortografię łacińską (https://istoriaromaneasca.wordpress.com/2015/05/02/iustin-popfiu-poezie-si-proza/), która była masakrycznie nakierowana na łacińskie i zachodnioromańskie wzorce i miejscami potężnie etymologiczna. Albo na systematyczne podstawianie neologizmów romańskich pod tradycyjne wyrazy nieromańskie przez ludzi ze szkoły siedmiogrodzkiej, w tym w wysyconej słowiańszczyzną terminologii kościelnej (co zdaje się doprowadziło do regionalnych różnic w owej). W pewnym artykule czytałem, że wyparcie slawizmu grăi przez vorbi z roli najczęstszego czasownika mówienia może wiązać się z tym, że to drugie kojarzono z łacińskim verbum (wygląda na to, że niesłusznie).
Zresztą reformatorzy językowi z Czech i krajów południowosłowiańskich też lubili sobie nazapożyczać z innych słowiańskich, tylko że przynajmniej powierzchownie dostosowywano fonetykę tych wyrazów do lokalnej, czym Rumuni się zbytnio nie przejmowali.
A to co Dynozaur uprawia to tzw. retroskryptywizm przecież.
Nie wiedziałem, że jest coś takiego jak retroskryptywizm, chyba najlepsza nazwa.
Poza tym bardzo denerwujące jest dla mnie to, że słowo "pewnie" funkcjonuje też w sensie "chyba", "prawdopodobnie". Dla mnie, umysłu ścisłego, to jest ogromna różnica, czy coś jest pewne, czy tylko możliwe >:-(
A bo pewnie tak = ufam, że tak.
William Szekspir
Albo go nie spolszczamy w ogóle i zostawiamy jako William Shakespeare, albo spolszczamy całkowicie, a więc robimy z niego Wilhelma (tak jak Wilhelm Zdobywca). Bądźmy kurwa konsekwentni, a nie jakieś półśrodki odjaniepawlamy.
Wiem, że od tej pisowni "Szekspir" się trochę odchodzi. Może to i dobrze, aczkolwiek osobiście wolałbym, żeby szło to w stronę Wilhelma Szekspira xP (przy czem "Wilhelm Shakespeare" [w przeciwieństwie do "Williama Szekspira"] też miałby sens, jako że spolszczanie nazwisk jest praktyką dość niestandardową i na ogół się tego nie robi).
Enver Hodża łączy się w bólu z Williamem Szekspirem.
I Georgem Waszyngtonem. Słowo daję, widziałem raz takie zestawienie w jakiejś książce i nie zdziwiłbym się, gdyby to był podręcznik do historii.
Ale Jerzy Waszyngton funkcjonuje całkiem nieźle i nawet ma aleję w Krakowie.
Jerzy Waszyngton tak, George Washington też. Ale "Dżordża Waszyngtona" słyszałeś? :D
A mnie wkurza rażąca niekonsekwencja w windowsowym Kopiuj - Wklej, na szczęście poprawiona w Linuksie. Do cholery: Kopiuj jest czasownikiem niedokonanym, a Wklej - dokonanym. Minus dla tłumaczy Winka.
Z drugiej strony, tekst raz skopiowany może być wklejany wielokrotnie.
Cytat: Obcy w Grudzień 12, 2015, 13:47:30
na szczęście poprawiona w Linuksie
¿Que?
(http://i.imgur.com/SKvVKzW.png)
CytatZ drugiej strony, tekst raz skopiowany może być wklejany wielokrotnie.
No tak, ale cały czas skopiowałeś go tylko raz, i za każdym razem gdy wklejasz, też wklejasz jednokrotnie.
Cytat: Vilène w Grudzień 12, 2015, 15:45:44
Cytat: Obcy w Grudzień 12, 2015, 13:47:30
na szczęście poprawiona w Linuksie
¿Que?
(http://i.imgur.com/SKvVKzW.png)
W Linuksie Ubuntu, w najnowszej wersji... :-)
>Linuksie
>Ubuntu
pick one
Ej, Ubuntu jest Linuksem, a Linuks niekoniecznie jest Ubuntu.
To jak kwadrat i prostokąt.
Skąd się ludziom biorą takie bzdury... (https://news.ycombinator.com/item?id=10688777)
A potem niby to ogarnięci ludzie, którzy wyśmiewają przesądy, strach przed GMO czy szczepionkami, itp., powtarzają to zupełnie poważnie.
I zawsze jest to "język X (najczęściej mój) jest niepowtarzalny pod względem Y i dlatego jest niezwykle przydatny przy Z", i zawsze są to ludzie, którzy uważają, że cała złożoność języka sprowadza się do fleksji, a osąd o niezwykłości wyrażają na podstawie znajomości języków germańskich, romańskich i słowiańskich, tak jakby te trzy reprezentowały całkowitą możliwą wariacje języków świata. Ach, no jak mogę im to ujmować, wiedzą przecież, że chiński i japoński pisze się ideograficznie i to na pewno ich najistotniejsza charakterystyka.
Ludzie wymawiający ,,cameo" jako [keɪmiːo]. W środku tekstu po polsku. Dwukrotnie. (https://youtu.be/yXLPA4I4J_I?t=12m05s)
A co to wgl jest, to "cameo"?
Cytat: the website that must not be linked
The Cameo
A brief appearance by a well-known star or other famous person in a role that would otherwise be an extra or walk-on. Most often used today as a surprise or punchline of sorts. It can be accented with a character's leitmotif.
Pierwszym cameo, jaki mi przychodzi do głowy, jest Stephenie Meyer zamawiająca kawę w ekranizacji "Zmierzchu".
Cytat: Reklama jakiegoś pseudolekarstwaStosować do postępowania djetetycznego
Taka nowomowa.
Cytat: Dynozaur w Grudzień 22, 2015, 14:44:23
Cytat: Reklama jakiegoś pseudolekarstwaStosować do postępowania djetetycznego
Taka nowomowa.
Czo tu się odjebało żeby sądownie narzucać nawyki żywieniowe :<.
Denerwuje mnie polska forma nazwiska Đoković jako Djoković. To jest ewidentne przemieszanie dwóch modeli transkrypcji! Albo niech będzie Djokovic, albo Dziokowić.
Ale przecież w oryginale nie ma c, tylko ć. A dj chyba jest ogólnie akceptowanym serbochorwackim zapisem dla tego dźwięku.
Serbskochorwackim tak, ale tu chodzi o formę polską. Đ się czyta, jak polskie "dź" (yy, jak to się nazywało? taoizm?).
Na tej samej zasadzie dziwi mnie transkrybowanie np. Walentyny Tierieszkowej jako "Valentina Tereshkova"... w Polsce. Jasne, w takim USA naturalnie. Albo lepiej: twórca układu okresowego pierwiastków Dmitri Mendeleev.
Tyle że nazwiska i nazwy serbochorwackie nie są transliterowane ani transkrybowane, bo język jest zapisywany (również) łacinką, a w takim wypadku podaje się zapis oryginalny. Zapisy oryginalne mają jednak to do siebie, że nawet w dobie Unicode z przyczyn technicznych (czcionki!) bywają nieco wybrakowane.
No więc właśnie grafemu <đ> często brakuje, bo typografowie interesując się jako tako Mitteleuropą, ignorują Bałkan, toteż jest akceptowalnym - choć wcale nie jednoznacznym - rozwiązaniem stosowanie <dj>. Przecież to zdecydowanie lepsze niż zapis samym <d> czy <dż> (Milovan Dżilas, boże drogi).
Angielski zapis Djokovic to też nie jest żadna transkrypcja i nie można jej porównywać do kwestii rosyjskich nazw własnych. To forma wybrakowana, o której nota bene zapadniacy nie mają fiołkowego pojęcia, jak ją wymawiać.
Wkurza mnie pisanie nazw marek samochodów z małej/małymi literami: np. Wsiadł do swojego srebrnego buicka, poczym odjechał zielobym bmw.
Nie jestem jakoś szczególnie oblatany w motoryzacji, więc gdy pierwszy raz zobaczyłem "buicka"to się z dziesięć minut zastanawiałem o co biega.
Przeczytałem "bucika".
Tyle że nie to nie dość iż usankcjonowane, to jeszcze logiczne, bo w końcu te nazwy sa tu używane w znaczeniu jednego z wielu egzemplarzy danego modelu, a nie firmy. Mam obiekcje jedynie co do "bmw", nie wiem na ile to powszechne (bo wątpię że preskryptywicznie poprawne), ale rzeczywiście tu powinno byc "BMW", skoro czytamy [ipa][bE?Emvu][/ipa], a nie [ipa][b@m@v@][/ipa].
No tak, tu jest raczej różnica między nazwą pospolitą ("wsiadłem do mojego mercedesa") a własną ("on jest dyrektorem w fabryce Mercedesa"). Z tego, co wyczytałem na stronie poradni językowej PWNu, piszemy "przyjechałem mercedesem" i "przyjechałem samochodem marki Mercedes". BMW to akronim.
No i jeszcze fragment jednej z książek R. Kosika:
"W oddali cichł świst eksperymentalnego hybrydowego silnika Land Rovera*."
I przypis do niego:
"* Ze względu na miłość autora do motoryzacji i jego wrodzoną krnąbrność, w tej książce nazwy samochodów są i będą pisane wielką literą."
Jeżeli redakcja musi tłumaczyć się na początku książki, dlaczego pisze dużą literą, to znaczy, że jest to co najmniej rzadko spotykane.
Mam wrażenie, że można się ograniczyć do bardziej organicznej zasady, że nazwy własne piszemy dużą, o ile nie wryły się tak w leksykę, że stały się wyrazem pospolitym.
"Przyjechał Mercedesem" to dla mnie elipsa "Przyjechał samochodem marki Mercedes", tak samo jak "Kupił Marlboro" czy "Wypił Kubusia".
A już np. moim zdaniem adidas czy fejsbuk pisane małymi są w porządku, bo pokazują jak bardzo się znaturalizowały te produkty firmowe.
Przecież nie trzeba nam tłumaczyć, jakie są przepisy ortografii, znamy je, tylko właśnie wykazujemy, że są nielogiczne i kontrintuicyjne. Bo niby na mocy jakiego zabiegu logiczno-semantycznego nazwa marki samochodu staje się nazwą pospolitą? Produkcji masowej? W takim razie małą literą trzeba byłoby pisać też Biedronka czy Carrefour w zdaniach typu Poszedłem do Biedronki. Pewnie byłaby w tym jakaś logika, ale pokrętna i nieużyteczna. Lepiej przyjąć, że prymarne znaczenie nazwy własnej (= jednostkowej, nie-deskrypcji-określonej) określa również pisownię znaczeń wtórnych.
@Noqa: Co do adidasów - zgoda, związek pomiędzy nazwą własną a zbiorem cech zatarł się. Ale jeśli chodzi o Fejsa, logiczna byłaby wciąż pisownia z dużej - ostatecznie to jest marka i konkretna, jednostkowa strona internetowa.
Cytat: Towarzysz Mauzer w Grudzień 23, 2015, 16:12:10
Przecież nie trzeba nam tłumaczyć, jakie są przepisy ortografii, znamy je, tylko właśnie wykazujemy, że są nielogiczne i kontrintuicyjne. Bo niby na mocy jakiego zabiegu logiczno-semantycznego nazwa marki samochodu staje się nazwą pospolitą? Produkcji masowej? W takim razie małą literą trzeba byłoby pisać też Biedronka czy Carrefour w zdaniach typu Poszedłem do Biedronki. Pewnie byłaby w tym jakaś logika, ale pokrętna i nieużyteczna. Lepiej przyjąć, że prymarne znaczenie nazwy własnej (= jednostkowej, nie-deskrypcji-określonej) określa również pisownię znaczeń wtórnych.
@Noqa: Co do adidasów - zgoda, związek pomiędzy nazwą własną a zbiorem cech zatarł się. Ale jeśli chodzi o Fejsa, logiczna byłaby wciąż pisownia z dużej - ostatecznie to jest marka i konkretna, jednostkowa strona internetowa.
Na szczęście w moim chatyńskim takie nazwy piszemy małą literą i już :-D Tyle że przed nazwą firmy dodaje się przedimek określony, np.
aš biedronka (taka sieć sklepów), a przed nazwą jednostkową przedimek nieokreślony, np.
iš biedronka (jakiś sklep należący do sieci Biedronka).
Znowu kombinujecie. Marka samochodu pisana dużą określa firmę, a marka samochodu pisana małą określa samochód. Na przykładzie - mój wujek pracuje w salonie Citroëna, co nie przeszkadza mu w prowadzeniu hondy.
CytatZnowu kombinujecie. Marka samochodu pisana dużą określa firmę, a marka samochodu pisana małą określa samochód.
No wyśmienicie. Ale co z tego?
a nie lepiej w ogóle wyciepnąć ten relikt epoki ciemnoty i zabobonu? toż to głównie sztuka-dla-sztuki i pole do wydziwiania dla językoznafcuf. starczyłoby oznaczać nazwy własne jakimś opcjonalnym znakiem interpunkcyjnym, gwoli jednoznaczności. poza tym: w ten sposób bardziej odróżnilibyśmy się od niemców, którzy słyną z szafowania majuskułą
Cytat: Wedyowisz w Grudzień 23, 2015, 18:30:04
a nie lepiej w ogóle wyciepnąć ten relikt epoki ciemnoty i zabobonu? toż to głównie sztuka-dla-sztuki i pole do wydziwiania dla językoznafcuf. starczyłoby oznaczać nazwy własne jakimś opcjonalnym znakiem interpunkcyjnym, gwoli jednoznaczności. poza tym: w ten sposób bardziej odróżnilibyśmy się od niemców, którzy słyną z szafowania majuskułą
No tak, ale pisownia wszystkich rzeczowników wielką literą utrudnia Niemcom granie w scrabble. Z drugiej strony takie nazwy, jak nike, punto, kodak, marlboro są dopuszczalne dla scrabblisty, a część podobnego typu nazw (zwłaszcza mniej znanych) już nie, co wymaga wykucia na blachę słownika dopuszczalności słów.
CytatNo tak, ale pisownia wszystkich rzeczowników wielką literą utrudnia Niemcom granie w scrabble.
Nie, chyba jednak nie utrudnia.
Osobna rzecz, że te słowniki scrabble (! z małej) to straszny rak.
@Towarzysz: Ano widzisz własnie, a ja przez pisanie fejsa małą chcę podkreślić, że stało się to bardziej medium komunikacji, odrębnym platońskim bytem niż jakąś konkretną firmą. Nikt nie mówi, że widział coś na stronie Facebook. Nie - zamiast tego widział to na fejsie, w powiadomieniach, na wallu, może na grupie. Właśnie nie na podstronie wall strony portalu społecznościowej Facebook, tylko po prostu na wallu. Tak bardzo stało się to dla nas naturalną kategorią rzeczywistości.
Cytat: Obcy w Grudzień 23, 2015, 20:38:20
No tak, ale pisownia wszystkich rzeczowników wielką literą utrudnia Niemcom granie w scrabble.
ale ja właśnie piszę, żeby się pozbyć całkowicie dużych liter. notabene, prawdziwy problem i źródło zamętu to derywaty nazw własnych
Cytat: Wedyowisz w Grudzień 24, 2015, 13:02:50
Cytat: Obcy w Grudzień 23, 2015, 20:38:20
No tak, ale pisownia wszystkich rzeczowników wielką literą utrudnia Niemcom granie w scrabble.
ale ja właśnie piszę, żeby się pozbyć całkowicie dużych liter. notabene, prawdziwy problem i źródło zamętu to derywaty nazw własnych
W polskim scrabble zwłaszcza i to tylko dlatego proponowałem kiedyś tam rewolucyjne formy typu
Warszawski.
Taaaaak, dostosujmy ortografję do potrzeb skrablistów... (https://www.youtube.com/watch?v=4rfQvnMBwpI)
Wkurzają mnie ortograficzne formy typu fińskie "päästää" albo francuskie "créée".
Że języki krajów posowieckich wyzbyły się swoich tradycyjnych określeń rubla (som, manat, karbowaniec it.p.) i używają ich jedynie "w kontekscie historycznym", a na spółczesne ruble mówią po prostu "rubl".
Ja rozumiem, z czego to wynika (z polityki, oczywiście), ale wkurwia mnie to.
Conlangi, w których ы jest samogłoską twardą, zamiast Ꙑ.
Nie ma po co powielać takich oczywistych błędów
Jeżeli są osadzone w świecie opartym z niewielkimi zmianami na rzeczywistym, ы jest realistyczne (tym bardziej że słabsze cyryljęzyki i tak mocno ruszczyły grafię).
Pierdolenie, że Schmetterling źle brzmi. W czym to jest mniej eufoniczne niż papillon czy butterfly, o ile ktoś nie wymawia tego na siłę z nazistowską intonacją?
To ja się podczepię:
Filmy "jak niemiecki brzmi w porównaniu do innych języków", które opierają się tylko na nazistowskiej intonacji.
Używanie ,,Schmetterling" jako przykładu, że ten niemiecki i germańskie w ogóle to takie zło, okropnie brzmi i w ogóle, gdy ,,Schmetterling" pochodzi od słowiańskich, od śmietany dokładnie.
Że jakaś wieś w opolskiem ostatnio zmieniła nazwę z "Piekła" na "Nową Wieś", bo "hurr durr, źle się kojarzy, a poza tem pielgrzymki tędy chodzo i się dziwio".
Neo-KUNM atakuje... To chyba po to, żeby za bardzo nie inbować z powodu Stargardu.
EDIT: Przepraszam. Powtórzyłem informację z TV jak jakiś leming. Widzę, że w rzeczywistości problem jest bardziej złożony i jest to historja z cyklu "mieszkańcy sami nie wiedzą, w jakiej wsi mieszkają". Nowa Wieś istniała wcześniej, a Piekło było jej przysiółkiem, który od Nowego Roku "scalono" ze wsią (tak czy inaczej, powodem tego była "nieładna" nazwa). Niemniej, nazwa Piekło jest historyczną nazwą tego przysiółka, podczas gdy "Nowa Wieś" to nazwa KUNMowska - przedwojenna nazwa tej wsi to Erdmannsdorf, a po polsku Erdmanów* (co KUNM zmienił z powodów, których chyba tłumaczyć nie muszę...). W każdym razie, mieszkańcy postąpili głupio, nie chcąc mieszkać w Piekle - to właśnie nazwy "Nowa Wieś" (sztucznej, bez historji) powinni się wstydzić.
*Przynajmniej tak jest u Mycielskiego - nie wiem, czy to faktycznie funkcjonowało, ale i tak waży więcej niż KUNMowska "Nowa Wieś".
To że istnieje zarówno bośniacka, chorwacka, serbska i serbsko-chorwacka wersja Wikipedii, i jak chcesz znaleźć jakąś przydatną informację dotyczącą ex-Jugosławii musisz się przekopywać przez nie wszystkie, bo oczywiście każda z nich ma zupełnie inne informacje...
Irlandzki standard. Niby mają, choć popierdoloną, to jednak fonologiczną ortografię z zasadą jak się pisze, tak się czyta... I wszystko byłoby fajnie, gdyby nie to, że jest sporo słów w standardzie, które w większości dialektów mają nieco inną formę. I tak np. 'znów' to oficjalnie po irlandzku arís (i każdy pisze arís). Tyle że istnieje oboczna forma aríst (z wyraźnym wąskim /t'/ na końcu), wg Wiktionary używana tylko w Cois Fharraige (https://en.wiktionary.org/wiki/ar%C3%ADst)... ale jednak wg Forvo, Teanglann.ie, i innych nagrań iryjskich nativów każdy czyta arís jako aríst...
Skoro każdy mówi to /aris't'/, to po kiego grzyba piszą arís zamiast aríst?...
CytatTo że istnieje zarówno bośniacka, chorwacka, serbska i serbsko-chorwacka wersja Wikipedii, i jak chcesz znaleźć jakąś przydatną informację dotyczącą ex-Jugosławii musisz się przekopywać przez nie wszystkie, bo oczywiście każda z nich ma zupełnie inne informacje...
Bardzo dobrze, że istnieją. Dzięki temu nie musimy czytać w serbsko-chorwackiej Wiki np. o tym (https://hr.wikipedia.org/wiki/Jugokomunisti%C4%8Dka_propaganda) i o tym, że obozy koncentracyjne na Bałkanach to mit.
Cytat: Silmethúlë w Styczeń 05, 2016, 16:17:02
Skoro każdy mówi to /aris't'/, to po kiego grzyba piszą arís zamiast aríst?...
A to nie było jakoś tak, że irlandzki standart oparto na jakiejś marginalnej, wybitnie zadupiowej gwarze i dążono w trakcie jego kodyfikacji do jak największej morfologicznej prostoty kosztem harmonizacji z większością istniejących dialektów (przez co żaden rodzimy użytkownik za bardzo nie starał się mówić tak jak sugerował ów pisany standart)? I nie, nie wiem, jak to się ma do tej konkretnej formy.
Zresztą, myślę, że w wielu językowych normach można znaleźć takie aspulizmy, w tym w polskiej, różnica tkwi w prestiżu tych językowych odmianek wśród native'ów.
AFAIK ogólnie tak robiono, ale formy słów (trochę zgaduję) brano głównie na zasadzie: której się częściej używa w Gaeltachtach, tę weźmiemy. Przy czym formom z Connachtu i Munsteru dawano nieco większą wagę niż Ulsterowi (który momentami bardziej przypomina szkocki niż resztę Irlandii). A aríst mówią w całej Irlandii, poza może jakąś jedną zapyziałą wiochą. Ostatnimi czasy ponoć się arís w mowie pojawia pod wpływem standardu i nowo wydawanych książek.
Podobne odczucia mają na forum Daltaí (http://www.daltai.com/discus/messages/12465/12988.html?1096649415#POST16303) (Yes, I'm sure it's a feature of Munster Irish but you're right in saying that it alos features in Conamara and Mayo. Some friends of mine (native speakers) use to mention it as one absurd example of the standardised Irish. Since almost everyone says aríst, why did they go for "arís". No-one knows, I guess. These days I guess you could hear at times "arís" due to standard influence. ).
Standard np. też każe mówić Dia duit na dzień dobry, gdy większość Irlandii ma Dia dhuit, z lenicją. To wybór wersji z prostszą gramatyką – ponieważ duit ('do ciebie') to odmienione przez osobę do ('do').
Nieodmienione do nigdy nie przyjmuje lenicji, standard zatem mówi, że odmienione formy też pozostają bez lenicji. I w sumie tak się mówi – ale tylko w Ulsterze, gdzie native'ów jest mało, no i w innych osobach występują inne formy. Więc uproszczona zasada wzięta z Ulsteru, formy już bardziej z południa.
W Connachcie mówią zawsze dhuit (AFAIK praktycznie nie istnieje tam forma duit), natomiast w Munsterze duit występuje po spółgłosce, a dhuit po samogłosce. Więc standard tu daje pewien kompromis (i rzeczywiste użycie), ale jednak zdecydowana większość Irlandii mówi Dia dhuit.
Jak ja nie cierpię tego, że słowa "cenny" i "bezcenny" znaczą to samo! W języku czeskim "bezcenný" normalnie znaczy coś mało wartościowego. To samo ze słowami "opodal" i "nieopodal".
Nie podoba mi się określenie "dolnołużycki", przecież mogliśmy zapożyczyć bezpośrednio ten dolnoserbski. Gdy kiedyś uczyłem się tego języka, mówiłem ludziom, że uczę się dolnoserbszczyzny.
Razi mnie fakt, że Rosjanie nam z Rzeszowa zrobili...Жешув.
Także niepoprawnie napisane nazwy włoskich dań w restauracjach i pizzeriach - a zdawałoby się, że w dobie Internetu łatwiej sprawdzić poprawność pisownianą.
Cytat: Toszczyk w Styczeń 13, 2016, 23:36:26
Także niepoprawnie napisane nazwy włoskich dań w restauracjach i pizzeriach - a zdawałoby się, że w dobie Internetu łatwiej sprawdzić poprawność pisownianą.
Pfff, włoskich. W 90% menu 'à la' jest napisane w jakiś dziwny sposób: a'la, ala, á la... i inne. Zresztą, zdarzało mi się jadać jogurt z Biedry, który w nazwie ma słowo 'créme' (poprawnie 'crème'), co w ogóle jest bez sensu. No i ogólnie, w co drugim menu dania francuskie są napisane z błędem.
A propo produktów i dań to jestem trochę uczulony, kiedyKrönung mówi się przez /ɔ/ w reklamie. :l
Na szczęście nie oglądam już telewizji.
Ostatnio na anglistyce w Radomiu jestem bombardowany zewsząd konserwatywną wersją Received Pronounciation i mam ochotę zastrzelić ludzi, którzy tym "zarządzają". Skoro ten łedż /ʌ/ się już dawno przesunął do przodu, już nawet dokładnie w miejsce /ɐ/, to dlaczego do cholery nie będą tego transkrybować w ten sposób? Co im szkodzi, łapki im się zmęczą?
Do tego jeszcze utożsamianie szwy z tzw. long shwa /ɜ:/ i upychanie tego do jednego miejsca, mimo że /ɜ/ angielskie jest przesunięte trochę do przodu i do góry, ale nie jest tak szwa.
Cytat: Pingǐno w Styczeń 14, 2016, 00:01:27
A propo produktów i dań to jestem trochę uczulony, kiedyKrönung mówi się przez /ɔ/ w reklamie. :l
Na szczęście nie oglądam już telewizji.
Ostatnio na anglistyce w Radomiu jestem bombardowany zewsząd konserwatywną wersją Received Pronounciation i mam ochotę zastrzelić ludzi, którzy tym "zarządzają". Skoro ten łedż /ʌ/ się już dawno przesunął do przodu, już nawet dokładnie w miejsce /ɐ/, to dlaczego do cholery nie będą tego transkrybować w ten sposób? Co im szkodzi, łapki im się zmęczą?
Do tego jeszcze utożsamianie szwy z tzw. long shwa /ɜ:/ i upychanie tego do jednego miejsca, mimo że /ɜ/ angielskie jest przesunięte trochę do przodu i do góry, ale nie jest tak szwa.
Do problemu dołączyłbym też przesunięcie /æ/. A tak w ogóle wymowa RP jest jakaś sztuczna i nieaktualna - nie znam prawie żadnego użytkownika angielskiego, który by mówił "czystym" RP.
Co śmieszniejsze, to na studiach mi mówią, że to jest "nowe RP", zwłaszcza jeżeli chodzi o przesunięcie /ε/ na /e/.
No ale co ja się będę, przecież to UTH w Randomiu xD
EDIT: Mówią czystym RP często, ale fakt, to jest niedopracowane i outdated.
Cytat: Toszczyk w Styczeń 13, 2016, 23:36:26
Nie podoba mi się określenie "dolnołużycki", przecież mogliśmy zapożyczyć bezpośrednio ten dolnoserbski. Gdy kiedyś uczyłem się tego języka, mówiłem ludziom, że uczę się dolnoserbszczyzny.
Przynajmniej od razu wiadomo, że (współcześnie) nie ma to z Serbią nic wspólnego, a tak by przeciętny zjadacz chleba kojarzył z Bałkanami. Por. slovenski jezik i slovenský jazyk. W dodatku istnieją Dolni Łużyczanie, którzy — w następstwie górnołużyckiego hegemonizmu kulturowego — nie przepadają za określeniem Sorbisch (preferują bodajże Wendisch).
Co to jest marznący deszcz?!
Kolejny edytowany nabijacki post.
Cytat: Noqa w Styczeń 25, 2016, 14:51:55
Co to jest marznący deszcz?!
Kłania nam się podstawowa wiedza z meteorologii (którą wręcz uwielbiam). Otóż marznący deszcz powstaje wtedy, gdy nad powietrze chłodne nasuwa się powietrze ciepłe wraz z frontem atmosferycznym. Właśnie na górze atmosfery temperatura jest powyżej 0 st. i taki deszcz przemienia się w śnieg (ściślej mówiąc gołoledź), gdy się zetknie z podłożem o ujemnej temperaturze.
PS rzeczywiście dziwne to słowo "marznący", bo to bardziej kojarzy się z człowiekiem niż ze zjawiskiem.
Cały czas mam wrażenie, że to co opisujesz to zwyczajny deszcz spadający na zimne podłoże. Czyli zwykły deszcz w mroźny dzień.
Rozumiałbym rozróżnienie, gdyby deszcz zamarzał jeszcze w locie, ale jak rozumiem tak nie jest?
EDIT: to jakby mówić o deszczu wsiąkającym, gdyby padał na trawę i deszczu chlapiącym, gdyby padał na beton.
Cytat: Noqa w Styczeń 25, 2016, 17:10:34
Cały czas mam wrażenie, że to co opisujesz to zwyczajny deszcz spadający na zimne podłoże. Czyli zwykły deszcz w mroźny dzień.
Rozumiałbym rozróżnienie, gdyby deszcz zamarzał jeszcze w locie, ale jak rozumiem tak nie jest?
EDIT: to jakby mówić o deszczu wsiąkającym, gdyby padał na trawę i deszczu chlapiącym, gdyby padał na beton.
No niestety tak już jest. Deszcz wtedy nie zamarza w locie, tylko jest w stanie przechłodzonym, czyli do momentu zetknięcia z ziemią jest dalej cieczą w temperaturze ujemnej, bo nie ma warunków do krystalizacji wody.
Aha, no dobra, bycie złożonym z kropel wody w stanie przechłodzonym jest jednak cechą deszczu; w takim wypadku mogę zaakceptować, żeby to nazwać jako deszcz + przymiotnik.
Angielski Title Case, Zwłaszcza Nadużywany.
No ale widocznie nie chcieli, żeby w prostych tytułach «The» albo «A» nie było jedynym wyrazem z wielką literą
Cytat: Maorycy w Styczeń 26, 2016, 19:49:54
Coraz Częściej Wszechjęzykowy Title Case
fix'd
Mnie z kolei najbardziej wkurza polska odmiana, która najczęściej polega na kapitalizowaniu rzeczowników, których autor nie rozumie (i uważa za nazwę własną).
Egzemplifikacje?
Teraz nie pamiętam, ale to kiedyś było bardzo częste w tytułach na Wypoku. Zresztą był to jeden z głównych powodów, dla jakich olałem ten serwis.
Teraz specjalnie zajrzałem, na pierwszych stronach nie ma tego. Może się poprawili. Albo spamer wyleciał :)
Mnie razi przegadany "płyn do płukania jamy ustnej", podczas gdy dla Czechów i Słowaków jest to po prostu "ustna voda" lub "ustni voda". Tak samo mamy "pastę do zębów", podczas gdy Rosjanie, Czesi i Słowacy dają tam przydawkę przymiotnikową zamiast wyrażenia przyimkowego.
Proponuję pastę zębową i płukankę ustną - u bratnich Słowian da się z przymiotnikiem? Da się!
To już lepiej ,,pasta zębna" lub ,,zębiana" – sufiks dzierżawczy nie ma tu za bardzo sensu.
(No dobra, wiem, że -owy, -owa, -owo w polskim mocno uogólnia znaczenie, ale po co go tu wciskać na siłę, gdy można użyć innych do stworzenia przymiotnika?)
Po co się bawić w jakieś określenia, kiedy można użyć zębianki :D
(http://ecx.images-amazon.com/images/I/41VkUOKzO-L._SY344_BO1,204,203,200_.jpg)
(http://i.imgur.com/XKBnlrT.jpg)
Ten drugi wyraz pełni jakąś funkcję?
Teoretycznie tę samą, co the. W praktyce to substandardowe użycie.
Mhm. Bo skojarzyło mi się z rumuńskim cel, i zacząłem się zastanawiać, czy to tylko durna kalka z ang., czy w jakiejś wersji łaciny faktycznie wstawiało się takie ille przed postpozycyjnym przydomkiem.
W bardzo późnej, tak powstał romański rodzajnik.
Niestety, łacińska wersja historii pewnego mieszkańca pewnej nory ziemnej nosi tytuł... Hobbitus ille. Nie rozumiem, czemu za takie rzeczy biorą się ludzie, którzy najwyraźniej po prostu nie znają łaciny... :/
Cytat: Mahtlactli Omome Tochtli w Styczeń 28, 2016, 18:57:16
Niestety, łacińska wersja historii pewnego mieszkańca pewnej nory ziemnej nosi tytuł... Hobbitus ille.
I to z rodzajnikiem postpozycjonowanym? Jakiś Rumun to tłumaczył? :D
modły używane wobec obrządków religijnych wszystkich religii poza chrześcijaństwem (Bo o prawosławnych czy protestanckich modłach nie słyszę; oszczędzony jest jeszcze ew. judaizm). Jest w tym jakaś straszna ignorancja i przekonanie, że chrześcijaństwo to taka poważna religia, a reszta to jakieś rytuały dzikusów; że msza święta to msza święta, a nie machanie rękami i inkantowanie formułek.
Czy ja wiem? Zdaje mi się, że gdzieś u Kaczmarskiego spotkałem się z modłami odnoszącymi się do chrześcijaństwa
Domyślam się, że mówisz o liryce Kaczmarskiego, więc to naturalne, że w takich tekstach używa się słów nacechowanych.
Ano owszem, nie wiem jak dla was, ale dla mnie modły zawsze były średnio nacechowane negatywne..
W popularnej chrześcijańskiej pieśni religijnej jest: Wznosimy modły dziś ku Twej chwale, boś Ty nam tarczą, Boże Ojcze nasz.
W katolickiej Mszy świętej jest tekst: składamy Ci wśród dziękczynnych modłów tę żywą świętą Ofiarę.
Ja wcale nie odczuwam tego nacechowania negatywnego, jeśli już to modły są nacechowane przestarzale.
Cytat: Toszczyk w Luty 01, 2016, 22:06:04
W popularnej chrześcijańskiej pieśni religijnej jest: Wznosimy modły dziś ku Twej chwale, boś Ty nam tarczą, Boże Ojcze nasz.
W katolickiej Mszy świętej jest tekst: składamy Ci wśród dziękczynnych modłów tę żywą świętą Ofiarę.
Właśnie! Jak mogłem o tym zapomnieć?
Dla mnie modły są nacechowane dostojeństwem więc raczej na odwrót niż pan Noqa powiedział, chrześcijanie wydają się tak lajtowymi wyznawcami spod znaku gospel i Kościoła Ulicznego modlącymi się tylko gdy coś idzie źle, w przeciwieństwie do przedstawicieli innych wyznań poważnie oddanych wierze.
Mnie denerwuje reklama, w której podmiotowi mówiącemu brakuje enzymu laktaza. Laktazy mu brakuje, a nie enzymu laktaza. Już sam sufiks -aza jest charakterystyczny dla enzymów. Tak samo w pewnej piosence "poprzez konstelacje gwiazd" - to jawny i rażący pleonazm.
Tryb rozkazujący w postaci "my robimy": "wykładamy zakupy z koszyka". A jeszcze bardziej zaskakujący, gdy w ustach młodych ludzi. Czy oni nie czują tego żucia żwiru?
Taka forma jest dla mnie zrozumiała w trybie, nazwijmy go, instruującym: "Podnosimy ręce, łapiemy linę i ciągniemy do dołu", ale jako polecenie/prośba brzmi okropnie.
@up: Ja się nigdy z czymś takim nie spotkałem.
Serio??? Słyszałem to już dziesiątki razy.
Może to jaki regionalizm abo co?
Ja to kojarzę głównie z fitnessu. "Podnosimy ręce, lewa, prawa, skaczemy, dobrze!"
W ogóle we wszelkich filmach instruktażowych są takie teksty.
Cytat: Noqa w Luty 04, 2016, 18:41:38
Tryb rozkazujący w postaci "my robimy": "wykładamy zakupy z koszyka". A jeszcze bardziej zaskakujący, gdy w ustach młodych ludzi. Czy oni nie czują tego żucia żwiru?
Taka forma jest dla mnie zrozumiała w trybie, nazwijmy go, instruującym: "Podnosimy ręce, łapiemy linę i ciągniemy do dołu", ale jako polecenie/prośba brzmi okropnie.
To musi być jakieś zjawisko warte zbadania, jak to się mówi po polsku, cross-linguistically. Ciekawostka: w Nahuatl przodówka I os. l.mn. wyparła całkowicie tę II os. lp. w formach oznajmujących, stąd np.
tinemi 'ty żyjesz' różni się tylko wykładnikiem liczby mnogiej od
tinemih 'my żyjemy'. Dla porównania, przodówka dzierżawcza pozostała nietknięta, stąd jest różnica między
tonemiliz 'nasze życie' i
monemiliz 'twoje życie'.
No właśnie znaczenie instruktażowe to trochę inna sprawa, w takim kontekście mnie nie razi. Ale słyszałem nie raz, jak ktoś mówił w ten sposób zamiast "proszę coś zrobić". Zresztą to chyba spokrewnione z "Dobrze dziś spaliśmy?".
CytatCiekawostka: w Nahuatl przodówka I os. l.mn. wyparła całkowicie tę II os. lp. w formach oznajmujących, stąd np. tinemi 'ty żyjesz' różni się tylko wykładnikiem liczby mnogiej od tinemih 'my żyjemy'.
Hm, że II os. l.mn. jest mocno niestabilna to dość powszechne (albo przyjmuje formę III osoby albo zastępuje III osobę l.mn.), że tak się dzieje też w l.poj. to już dziwniejsze.
Dlaczego zwrot "jebać Szydło" ma być zniesławieniem (w tej sprawie śledztwo prowadzi Dziura w Dupie)? Jedyną zawartość semantyczną jaką idzie temu zdaniu przypisać poza "ja uważam że Szydło jest zła" jest znaczenie dosłowne, czyli ewentualnie mogłoby być uznane za nawoływanie do zastosowania na niej przemocy, bo to pierwsze zdanie jest tak ogólne i subiektywne, nie nijak moim zdaniem pod zniesławienie nie podpada, mimo funkcji informatywnej,
Cytat: spitygniew w Luty 06, 2016, 14:52:28
Dlaczego zwrot "jebać Szydło" ma być zniesławieniem (w tej sprawie śledztwo prowadzi Dziura w Dupie)? Jedyną zawartość semantyczną jaką idzie temu zdaniu przypisać poza "ja uważam że Szydło jest zła" jest znaczenie dosłowne, czyli ewentualnie mogłoby być uznane za nawoływanie do zastosowania na niej przemocy, bo to pierwsze zdanie jest tak ogólne i subiektywne, nie nijak moim zdaniem pod zniesławienie nie podpada, mimo funkcji informatywnej,
I to jest właśnie logika języka polskiego w wersji IV RP -- za "jebać pedałów" zostaniesz pochwalony i nagrodzony brawami, a za "jebać Szydło/Dudę/Kaczora" zamkną cię w więzieniu :(
Cytat: Obcy w Luty 06, 2016, 15:29:03
za "jebać pedałów" zostaniesz pochwalony i nagrodzony brawami
Chyba tylko wśród sebixów blokowców "JP na 80% bo się trochę boję".
Cytat: Obcy w Luty 06, 2016, 15:29:03
I to jest właśnie logika języka polskiego w wersji IV RP -- za "jebać pedałów" zostaniesz pochwalony i nagrodzony brawami,
Tak właściwie czy 'jebać pedałów' to w tym przypadku zwrot wyrażający sprzeciw woben tego zjawiska czy coś wręcz odwrotnie, dogłębne poparcie?
Cytat: SchwarzVogel w Luty 06, 2016, 16:51:16
Tak właściwie czy 'jebać pedałów' to w tym przypadku zwrot wyrażający sprzeciw woben tego zjawiska czy coś wręcz odwrotnie, dogłębne poparcie?
> dogłębne
(sory)
Cytat: Vilène w Luty 06, 2016, 17:44:09
Cytat: SchwarzVogel w Luty 06, 2016, 16:51:16
Tak właściwie czy 'jebać pedałów' to w tym przypadku zwrot wyrażający sprzeciw woben tego zjawiska czy coś wręcz odwrotnie, dogłębne poparcie?
> dogłębne
(sory)
Z jednej strony zwrotu "jebać pedałów" najczęściej używają narodowcy, z drugiej strony to może wręcz świadczyć o ich kryptogejostwie :)
CytatZ jednej strony zwrotu "jebać pedałów" najczęściej używają narodowcy, z drugiej strony to może wręcz świadczyć o ich kryptogejostwie :)
O to!
Wyparcie przez przedstawicieli tego gatunku homoseksualnych skłonności manifestujące się w natręctwie nieustannego o nim wspominania zostało już dawno stwierdzone.
Daje mi strasznego raka sformułowanie "miejsca siedzące", co za debil to wymyślił???
No mamy parę takich trochę niepotrzebnych opisów typu zwisu męskiego, inna sprawa, że nie jestem przekonany, czy akurat w tym wypadku to jest aż tak niepotrzebne - wszak ja np. widzę przydatność tej konstrukcji w obliczu braku krótszego wyrazu na miejsce stojące. W autobusie jest 36 siedzeń i 112 stań?
Cytat: Widsið w Luty 09, 2016, 21:39:32
No mamy parę takich trochę niepotrzebnych opisów typu zwisu męskiego, inna sprawa, że nie jestem przekonany, czy akurat w tym wypadku to jest aż tak niepotrzebne - wszak ja np. widzę przydatność tej konstrukcji w obliczu braku krótszego wyrazu na miejsce stojące. W autobusie jest 36 siedzeń i 112 stań?
Normalnie to by się mówiło
miejsce do stania i
miejsce do siedzenia i nie sugerowałbym się żadnym
standing places, bo angielskie gerundia mogą sobie pozwalać na więcej, a polski imiesłów czynny wyraża czynność lub stan dotyczący agensa, a nie pacjensa, co się próbuje wciskać tą formą.
Te miejsca siedzące to chyba próba tłumaczenia niemieckich złożeń z czasownikami typu Sitzplatz. W drzewiańskim było tego jeszcze więcej, np. /såpącĕ komər/ ,,sypialnia" wg Schlafkammer. Czemu akurat brano czynny imiesłów, nie wiem. Z tym, że niektóre mają dosłownie trochę więcej sensu (/merącĕ kloc/ ,,tyka do mierzenia" wg Mess-Stab).
Cytat: Wedyowisz w Luty 09, 2016, 21:58:55
Te miejsca siedzące to chyba próba tłumaczenia niemieckich złożeń z czasownikami typu Sitzplatz. W drzewiańskim było tego jeszcze więcej, np. /såpącĕ komər/ ,,sypialnia" wg Schlafkammer. Czemu akurat brano czynny imiesłów, nie wiem. Z tym, że niektóre mają dosłownie trochę więcej sensu (/merącĕ kloc/ ,,tyka do mierzenia" wg Mess-Stab).
W sumie narzędzia często stają się wykonawcami czynności, np.
pralka pierze z opcją płukania vs
piorę ubranie czy
linijka mierzy źle vs
mierzę coś linijką. Ale siedzenie? To dla mnie nie do przyjęcia.
Denerwuje mnie cudo, dzban i cuchnęcie. To wstyd na całą słowiańszczyznę, że te zmazurzone formy trafiły do języka literackiego, a te prawidłowe wyginęły.
Cytat: Obcy w Luty 12, 2016, 17:11:28
Denerwuje mnie cudo, dzban i cuchnęcie. To wstyd na całą słowiańszczyznę, że te zmazurzone formy trafiły do języka literackiego, i to jako jedyne.
Po przeczytaniu Twojego postu od razu przypomniałem sobie ze staropolskich wierszy czacz, czyli cacko. Według Brucknera cacko i wycacany to formy mazowieckie. Być może jeszcze kilka innych takich form się znajdzie, więc z tą ich jedynością to bym uważał.
"Cacko" to język literacki?
Cytat: Toszczyk w Luty 12, 2016, 20:03:41
Cytat: Obcy w Luty 12, 2016, 17:11:28
Denerwuje mnie cudo, dzban i cuchnęcie. To wstyd na całą słowiańszczyznę, że te zmazurzone formy trafiły do języka literackiego, i to jako jedyne.
Po przeczytaniu Twojego postu od razu przypomniałem sobie ze staropolskich wierszy czacz, czyli cacko. Według Brucknera cacko i wycacany to formy mazowieckie. Być może jeszcze kilka innych takich form się znajdzie, więc z tą ich jedynością to bym uważał.
Trochę zmieniłem, coś ostatnio mam problemy z rzeczowym wysławianiem się xDDD Chodzi mi o to, że tych prawidłowych form w ogóle nie ma w języku literackim, bo owszem ktoś może odnaleźć jeszcze więcej takich form.
>węgierskie abroncs to slawizm
>por. obręcz
>mfw I have no face when
Niektóre przybliżenia angielskich samogłosek przez Polaków rażą moje poczucie estetyki brzmieniowej. Np. dyftong [əʊ] bywa wymawiany jako [ɔw], co brzmi okropnie. O wiele ładniejszym przybliżeniem jest [ɛw]. Np. jeśli ktoś nie chce się silić na hiperangielskie brzmienie "home", niech wymówi jak polski hełm. Tak samo wyrazy takie jak word i work bywają okropnie przybliżane do [wɔɾt] i [wɔɾk]. Subiektywnie, o niebo lepiej brzmi przybliżenie do [wɛɾt] i [wɛɾk].
Naczy, zależy jak patrzeć. Większość Puloków mówi po ""amerykańsku"" (w bardzo mocnym cudzysłowie), więc przybliżenie "oł" jest całkiem niezłe.
Natomiast, warto zauważyć, że większość ludzi i tak sra na wymowę; np. mój kolega ostatnio dziwił się, że "urban" nie wymawia się przez [u ]-, innym razem moi znajomi śmiali się, gdy im powiedziałem, że w angielskim są długie samogłoski. Poza tym, trzeba pamiętać o wiecznie żywym [kɔmfɔɹˈtɛjbul] xd.
No i uporczywe wymawianie /a/ we wszystkich kontekstach jako [ɛ].
To mój pet peeve, nie mogło go przy tej okazji zabraknąć.
Cytat[...]innym razem moi znajomi śmiali się, gdy im powiedziałem, że w angielskim są długie samogłoski.
Nie rozumiem, dlaczego się z tego śmiali?
CytatNie rozumiem, dlaczego się z tego śmiali?
Ja to chyba żyję w jakimś ultraidealistycznym świecie, gdzie ludzie mają świadomości iloczasowe :'-(
À propos* angielskiego wkurza mnie:
● Wymawianie iron jak ajron,
● wymawianie [θ] i [ð] jak [f] i [d].
*pisownia apropo lub co gorsza a pro po też.
Cytat: Otok w Luty 17, 2016, 00:01:54
wymawianie [θ] i [ð] jak [d].
[d] jako [ð] słyszałem, ale jako [θ] też? Zwykle w miejscu [θ] słyszę [f].
Są różne metody ominięcia zębowych szczelinówek (i każde po równo mnie denerwuje).
/θ/ → (zwykle u Niemców), [f] (wiadomo; wiadomo też, że gdzieś jest taki dialekt, czym się niektórzy tym tłumaczą, poor excuse); /t/ zębowe (dobra, chociaż tyle, ale tylko w niektórych przypadkach. Nawet duża większość Irlandczyków tak mówi); [d] - WTF?
/ð/ → [d] (Amerykanie trochę niszczą to swoje /ð/, uzwarcając do [d], ale to zwykle przed (akcentowanymi) samogłoskami. Nie można zmienić /wɪð/ w /wɪd/, brzmi jakbyśmy się cofnęli do Skandynawii czy coś); [v] OMG NIE; [z] (Niemcy)
Nie znam innych błędów fonetycznych.
A co mnie dzisiaj wkurzyło — ktoś próbował mi wmówić formę odczasownikową "manie" i "niemanie". Jeszcze mi argumentował PWN-em.
(http://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/rzeczownik-od-miec;7814.html) Nie dość, że "mienie" jest etymologicznie i gramatycznie adekwatne, to brzmi IMO lepiej, jeszcze z tym zmiękczeniem.
Że niby co? "mać"? Bez sensu.
Cytat[d] jako [ð] słyszałem, ale jako [θ] też? Zwykle w miejscu [θ] słyszę [f].
Cytat[d] - WTF?
Dzięki, poprawione. Połknąłem [f]. :-X
Tak a propos, czy tylko mi się czasami zdarza wymawiać better z [ð] w środku?
Denerwuje mnie słowo biszkopt. Tak po prostu.
Cytat: Pingǐno w Luty 17, 2016, 13:42:09
Są różne metody ominięcia zębowych szczelinówek (i każde po równo mnie denerwuje).
/θ/ → (zwykle u Niemców), [f] (wiadomo; wiadomo też, że gdzieś jest taki dialekt, czym się niektórzy tym tłumaczą, poor excuse); /t/ zębowe (dobra, chociaż tyle, ale tylko w niektórych przypadkach. Nawet duża większość Irlandczyków tak mówi); [d] - WTF?
(...)
Nie znam innych błędów fonetycznych.
Ekhm, zapomniałeś o zerze ([blutu]).
I tak lepsze niż Blutacz
Cytat: Pingǐno w Luty 17, 2016, 13:42:09
Są różne metody ominięcia zębowych szczelinówek (i każde po równo mnie denerwuje).
/θ/ → (zwykle u Niemców), [f] (wiadomo; wiadomo też, że gdzieś jest taki dialekt, czym się niektórzy tym tłumaczą, poor excuse); /t/ zębowe (dobra, chociaż tyle, ale tylko w niektórych przypadkach. Nawet duża większość Irlandczyków tak mówi); [d] - WTF?
Jest jeszcze /s/ - typowe dla Ruskich.
Cytat: Pingǐno w Luty 17, 2016, 13:42:09A co mnie dzisiaj wkurzyło — ktoś próbował mi wmówić formę odczasownikową "manie" i "niemanie". Jeszcze mi argumentował PWN-em.
(http://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/rzeczownik-od-miec;7814.html) Nie dość, że "mienie" jest etymologicznie i gramatycznie adekwatne, to brzmi IMO lepiej, jeszcze z tym zmiękczeniem.
Że niby co? "mać"? Bez sensu.
"Manie" to ten sam typ raka, co "chcij". To nie po polsku i basta.
Podobnie raka mi daje ów słynny sztuczny dylemat z "jeziorem, które ktoś obszedł" - dawny język udziela jednoznacznej odpowiedzi, że jezioro jest
obeszte - a skoro do tej pory nikt nie wymyślił "lepszej" formy, to znaczy, że nic się w tej materji nie zmieniło i jeżeli już naprawdę potrzebujemy takiego imiesłowu - to pozostaje użyć tej formy, jedynej autentycznej.
Cytat: spitygniew w Luty 18, 2016, 15:25:29
Cytat: Pingǐno w Luty 17, 2016, 13:42:09
Są różne metody ominięcia zębowych szczelinówek (i każde po równo mnie denerwuje).
/θ/ → (zwykle u Niemców), [f] (wiadomo; wiadomo też, że gdzieś jest taki dialekt, czym się niektórzy tym tłumaczą, poor excuse); /t/ zębowe (dobra, chociaż tyle, ale tylko w niektórych przypadkach. Nawet duża większość Irlandczyków tak mówi); [d] - WTF?
(...)
Nie znam innych błędów fonetycznych.
Ekhm, zapomniałeś o zerze ([blutu]).
Sam za młodu tak żem mówił, racja :P
CytatJest jeszcze /s/ - typowe dla Ruskich.
Ano, nawet niektórzy Niemcy też tak robią.
CytatPodobnie raka mi daje ów słynny sztuczny dylemat z "jeziorem, które ktoś obszedł" - dawny język udziela jednoznacznej odpowiedzi, że jezioro jest obeszte - a skoro do tej pory nikt nie wymyślił "lepszej" formy, to znaczy, że nic się w tej materji nie zmieniło i jeżeli już naprawdę potrzebujemy takiego imiesłowu - to pozostaje użyć tej formy, jedynej autentycznej.
Sam nie wiem, co takiego złego widzi się w archaizmach, przestarzałych już formach, skoro mogą sprawnie i ładnie wypełnić luki językowe. No ale RJP musi z czegoś żyć!
Dzisiaj zasłyczane "Bandłicz" (bandwidth). Pasuje do blutacza xD
Ze wstydem przyznam, że sam tak dotąd mówiłem będąc przekonany, że to jest bandwhich, jakoś nie skojarzyłem, że to band+width.
Cytatchcij
chciéj > chcij? - nie ma tego w dyjalektach?
Niemieckie słowo Brötchen ("chlebek", serjo?). Porządni ludzie mówią Semmel na bułkę.
Podobnie marchewka to Mohrrübe, a nie jakiś podludzki internacjonalizm.
Marchew ma jakiś internacjonalizm? Norwegowie mówią gulrot "żółty korzeń".
No nazwa przyjęta w nowołacinie (o człon drugi się rozchodzi), to w sumie internacjonalizm.
Swoją drogą, nazwy marchwi to bardzo dobry materjał na mapę etymologiczną (dużo różnych słów, powtarzające się etymologje/budowy słowotwórcze, silne uzależnienie od djalektu).
Cytat: Widsið w Luty 20, 2016, 15:21:35
Marchew ma jakiś internacjonalizm? Norwegowie mówią gulrot "żółty korzeń".
Cytat: Dynozaur w Luty 20, 2016, 15:33:21
No nazwa przyjęta w nowołacinie (o człon drugi się rozchodzi), to w sumie internacjonalizm.
Tyle że ten drugi człon to nie od karotki... Tylko to jest germańskiego pochodzenia, patrz ang.
root.
Mówienie że wszyscy Japończycy używają [ɕ] etc. dla połączenia /si/. Niektórzy ewidentnie przecież(i jak mi się wydaje większość tak właśnie mówi) używają [ʃ] (ewentualnie z jakąś palatalizacją)...
Wkurza mnie niekonsekwencja w pożyczkach z języków klassycznych do polszczyzny. Mamy pedagogikę obok pajdokracji. Ganimedesa obok Pytii. Demokrację obok Pytii. C łacińskie w formie spalatyzowanej, a G w pierwotnej. Greckie K jako c w słowach typu Seleucydzi, Cyklady.
Misch Masch. Groch und Kapuste.
Cytat: Toyatl w Luty 22, 2016, 11:47:58
Wkurza mnie niekonsekwencja w pożyczkach z języków klassycznych do polszczyzny. Mamy pedagogikę obok pajdokracji. Ganimedesa obok Pytii. Demokrację obok Pytii. C łacińskie w formie spalatyzowanej, a G w pierwotnej. Greckie K jako c w słowach typu Seleucydzi, Cyklady.
Misch Masch. Groch und Kapuste.
Zdaję się, że Parandowski konsekwentnie pisał o Kiklopach, Kentaurach i Dzeusie, zawsze mi się to podobało. Trzeba forsować te formy :-)
Te "ojkonimy" i "pajdokracje" (błeee) to już wina nowożytnego spierdolenia i to należy bezwzględnie tępić - to, że Miodki to dopuszczają/ignorują świadczy tylko o tym, że RJP delendam esse.
Ale "kiklopy" i "kentaury" to już fixing what isn't broken - tutaj "winna" jest łacina, za pośrednictwem której zapożyczamy terminy z greki od wieków i mojem zdaniem nie ma w tym nic złego - to "c" w miejscu "k" systematyczny element zapożyczeń hellenizmów w polskim. To właśnie restytuowanie tego "k" jest, z punktu widzenia języka polskiego aberracją.
Poza tem, do degradacji hellenizmów w polskim ostro dołożyli się właśnie filolodzy klasyczni - zapodając nam "Ajschylosów", "Klitajmestry" (jeszcze, na domiar złego, z jakimś nieetymologicznym zanikiem -mn-, obecnym tylko w polskim) it.p. A to właśnie oni powinni stać na straży ich poprawności.
O właśnie, ciekawe czy ktoś się zajmował ujednolicaniem tego, ale nie w stronę przywracania oryginalnych greckich nazw, ale właśnie w drugą.
Najgłupsze jest to ,,ej" w ,,sejsmologia" i ,,Posejdonie", przy utrzymywaniu wersji ,,syrena". Wobec tego należało by być konsekwentnym i pisać ,,Ouranos" , ,,sygkopa", ,,sygchronizatia".
W dawnopolszczyźnie miękkie łacińskie ,,g" wymawiano jak ,,j", pisano często przez ,,i". Stąd wzięły się słowa ,,wili(j)a" (przez ściągnięcie ,,iji" do ,,i"), ,,jenerał", bodajże w Konstytucji 3 Maja jest wersja ,,Ewanjeliia". Wkurza mnie czytanie ,,genius loci", zamiast ,,genius loki" albo ,,jenius loci".
Cytat: Toyatl w Luty 22, 2016, 18:24:09
Najgłupsze jest to ,,ej" w ,,sejsmologia" i ,,Posejdonie", przy utrzymywaniu wersji ,,syrena". Wobec tego należało by być konsekwentnym i pisać ,,Ouranos" , ,,sygkopa", ,,sygchronizatia".
W dawnopolszczyźnie miękkie łacińskie ,,g" wymawiano jak ,,j", pisano często przez ,,i". Stąd wzięły się słowa ,,wili(j)a" (przez ściągnięcie ,,iji" do ,,i"), ,,jenerał", bodajże w Konstytucji 3 Maja jest wersja ,,Ewanjeliia". Wkurza mnie czytanie ,,genius loci", zamiast ,,genius loki" albo ,,jenius loci".
Nie takiéj znowuż dawnéj...
(https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/e/e3/50marks_1917.JPG)
A ,,przywilej" mówimy do dzisiaj.
Wkurza mnie, że mówimy z jednej strony fenig i rychtyg, ale już ksiądz i chleb.
A jak powinny brzmieć te wszystkie greckie wyrazy?
Wkurza mnie, że Ameryka Południowa mówi po hiszpańsku/portugalsku. To jakiś absurdalny absurd, że zabito lingwistycznie cały kontynent. O ile w przypadku Ameryki Północnej po prostu przybywało kolonizatorów mówiących po angielsku, to na Południu wybijano oryginalne języki i natywni mieszkańcy uczyli się języka kolonizatorów.
Cytat: Noqa w Luty 22, 2016, 19:56:31
Wkurza mnie, że Ameryka Południowa mówi po hiszpańsku/portugalsku. To jakiś absurdalny absurd, że zabito lingwistycznie cały kontynent. O ile w przypadku Ameryki Północnej po prostu przybywało kolonizatorów mówiących po angielsku, to na Południu wybijano oryginalne języki i natywni mieszkańcy uczyli się języka kolonizatorów.
Pocieszę Cię trochę (ale tylko troszeczkę):
quechua - 10 mln użytkowników
języki majańskie - 6 mln użytkowników, w tym:
- k'iche 1 mln
- jukatecki - 800 tys.
guarani - 5 mln użytkowników
aymara - 3 mln użytkowników
nahuatl - 1,3 mln użytkowników
... i wiele innych, w tym sporo "średniej wielkości" języków, którymi mówi po kilkaset tysięcy ludzi, w Meksyku to są mixtecki, zapotecki, otomi, totonacki, p'urhepecha i parę mniej znanych.
Sytuacja jest więc niewesoła i - z wyjątkiem Quechua i Guarani, którym nic nie grozi - każdy z tych języków może zniknąć w ciągu dwóch-trzech pokoleń, ale
może też nie zniknąć. W chwili obecnej to kwestia polityczna, a wiatr zdaje się wiać w dobrą stronę :-)
No tak, wiem, że część się zakonserwowała. Ale też dochodzi kwestia ile z nich jest używana powszechnie, a ile tylko po domach, a poza nimi dominuje hiszpański. Cały czas, 20-30 mln na 400 mln mieszkańców to bardzo mało. Tak jakby w Polsce tylko 2 mln mówiło po polsku, a reszta po niemiecku.
Jakby co, to zapraszam do naszej pracowni, można dołożyć własną cegiełkę do rewitalizacji przynajmniej jednego z nich. Also, we have cookies. ;-)
To, że nie spolszcza się nazw miejscowości czeskich. Kolejny powód, dlaczego każdy język powinien mieć swoje własne pismo.
CytatTakże niepoprawnie napisane nazwy włoskich dań w restauracjach i pizzeriach - a zdawałoby się, że w dobie Internetu łatwiej sprawdzić poprawność pisownianą.
Oj tam pizzerie.
♪ Guseppeee ♫ Guse-Guseppe ♪♫ Guseppeee ♪ Pizza italiaaana ♫CytatCytat[...]innym razem moi znajomi śmiali się, gdy im powiedziałem, że w angielskim są długie samogłoski.
Nie rozumiem, dlaczego się z tego śmiali?
Te długie samogłoski, których długość przestała być kontrastywna w większości dialektów?
CytatPodobnie raka mi daje ów słynny sztuczny dylemat z "jeziorem, które ktoś obszedł" - dawny język udziela jednoznacznej odpowiedzi, że jezioro jest obeszte - a skoro do tej pory nikt nie wymyślił "lepszej" formy, to znaczy, że nic się w tej materji nie zmieniło i jeżeli już naprawdę potrzebujemy takiego imiesłowu - to pozostaje użyć tej formy, jedynej autentycznej.
Jak będziesz kiedyś w Warszawie, to weź zrób coś Mirosławowi (http://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/obejsc;4677.html).
Już wiem, jak załatwić kwestję Zurychu (który mnie wkurwia).
Używać historycznego polskiego egzonimu Tygur.
Mamy Akwizgran, Ratyzbonę, Trewir, więc czemu nie?!
Wkurza mnie brak oficjalnej transkrypcji wymowy dla większości języków pisanych łacinką (no może poza np. angielskim, niemieckim czy francuskim, gdzie już są przyjęte pewne konwencje transkrypcji), bo np. co zmuszać fizyków do oryginalnej wymowy takiego trudnego na nasz polski aparat mowy nazwiska jak Huygens, jak lepiej już opracować jasne i stałe zasady transkrypcji dla niderlandzkiego. Skoro np. z rosyjskim sobie ułatwiamy sprawę i nie męczymy aparatu mowy, to czemu nie ma tak być dla innych języków?
Swoją drogą jak to nazwisko (Huygens) się wymawia? Bo na wiki wymowa i transkrypcja IPowa się nie pokrywają.
Cytat: Noqa w Marzec 07, 2016, 23:08:07
Swoją drogą jak to nazwisko (Huygens) się wymawia? Bo na wiki wymowa i transkrypcja IPowa się nie pokrywają.
W takim urzędowym niderlandzkim rodem z Holandii tak, jak jest wymowie, no może mogło być nieco wyraźniejsze
y w
uy.
[ˈɦœy̆ɣə(n)s]
Transsubstancjacja - naprawdę nie wystarczyłoby samo transsubstantio?
Biesi mnie nadużywanie końcówek -ak w miejsce pięknych prasłowiańskich -ę w słowach jak zwierzę, pisklę, cielę a także zapominanie słów jak kaczę, ptaszę, dziecię. Zdaje się, że to z Warszawy przyszło.
I oprócz tego gwiaździsty (tak, radopolski to dopuszcza), kwiacisty zamiast gwieździsty, kwiecisty. Tam jest jać, k**wa mać!
Cytat: spitygniew w Marzec 12, 2016, 12:58:13
Transsubstancjacja - naprawdę nie wystarczyłoby samo transsubstantio?
Z ciekawości spytam: jak odbierasz negocjację, dyferencjację, inicjację i ingracjację? Tam też jest podwójne "ti".
Cytat: Siemoród w Marzec 12, 2016, 23:32:19
Biesi mnie nadużywanie końcówek -ak w miejsce pięknych prasłowiańskich -ę w słowach jak zwierzę, pisklę, cielę a także zapominanie słów jak kaczę, ptaszę, dziecię. Zdaje się, że to z Warszawy przyszło.
Jak tak się temu przyglądam, to wydaje mi się, że od dziecka trochę podświadomie odbieram 'zwierzak' 'pisklak' 'cielak' jako w jakiś sposób mniej poważne, bardziej pieszczotliwe czy też pogardliwe, zależnie od kontekstu.
Cytat
I oprócz tego gwiaździsty (tak, radopolski to dopuszcza), kwiacisty zamiast gwieździsty, kwiecisty. Tam jest jać, k**wa mać!
Tutaj nie wiem czemu, ale
gwiaździsty brzmi jakoś znośnie i akceptowalnie, a na
kwiacisty aż się otrząsam. :-P
Ciekawe dlaczego.
Wy i wasze problemy z dupy :P Wybaczcie, naprawdę, ale kogo dzisiaj obchodzi, gdzie była jać? Większość ludzi nawet nie używa słów, w których widzicie problem, nie mówiąc o tym, że nie wie, czym jać w ogóle jest. Zamiast gwiaździsty, *kwiacisty na pewno będą użyte parafrazy i zamienniki, mam swoje doświadczenie w pracy w korekcie, wiem, jak to działa. Nikt nie będzie mówił o prasłowiańskich cielętach, bo przyjęło się już cielaki. Jak na forum deskryptywistów, strasznie jesteście preskryptywistyczni.
Cytat: Widsið w Marzec 13, 2016, 00:11:55
Zamiast gwiaździsty, *kwiacisty na pewno będą użyte parafrazy i zamienniki, mam swoje doświadczenie w pracy w korekcie, wiem, jak to działa.
Jest przecież tyle innych problemów: kwiaciarnia (mocny wkurw, chyba zadziałała "harmonia" wokaliczna), o (od/po/prze)dziale, cena, o żonie, jesion, o kolanie, lezę, o (p)oświacie (mocny wkurw 2, przecież mamy
o świecie), rzez, o wiadrze, zieloni, o pszczole, bladzi, o biodrze, o czasie itd... :D
W takich momentach człowiek zastanawia się, dlaczego wogóle rozróżniamy ó/u
Cytat: Widsið w Marzec 13, 2016, 00:11:55
Wy i wasze problemy z dupy :P Wybaczcie, naprawdę, ale kogo dzisiaj obchodzi, gdzie była jać? Większość ludzi nawet nie używa słów, w których widzicie problem, nie mówiąc o tym, że nie wie, czym jać w ogóle jest. Zamiast gwiaździsty, *kwiacisty na pewno będą użyte parafrazy i zamienniki, mam swoje doświadczenie w pracy w korekcie, wiem, jak to działa. Nikt nie będzie mówił o prasłowiańskich cielętach, bo przyjęło się już cielaki. Jak na forum deskryptywistów, strasznie jesteście preskryptywistyczni.
Przesadzasz, herszcie.
To, że większość ludzi nie zna jaci (i nie musi) to prawda, ale czy "gwieździsty", "kwiecisty" it.p. to aż tak wyrafinowane i zapomniane słowa? Może dla ludzi, których słownictwo nie sięga dalej niż "piiiizda nad głową, pi-pi-pizda nad głową!" I może jest to statystycznie większość społeczeństwa, ale do licha, to nie jest większość, do której powinno się równać. "Deskryptywizm" nie oznacza, że mamy wywalić z języka wszystko, co jest w nim piękne i skomplikowane, a używać tylko wązkiego zestawu słów, zrozumiałego dla ameb. Na takie coś się nie godzę! Takie podejście to żaden deskryptywizm - to pauperyzacja.
A "cielaki" i "cielęta" mają dla mnie zupełnie inny ładunek emocjonalny, ale co ja tam wiem - przecież jestem spaczonym snobem...
Weźcie se załóżcie w conlangach topic ,,Lingua polonica sine analogia" i nie jęczcie co chwilę o to, że krzesło czy gwiaździsty.
Wkurza to, że obie Ameryki się nazywają tak samo
Chociaż wydaje mi się, że japoński ma dwie niezwiązane nazwy
Nie wydajs ie tylko napewno.
Ameryka Południowa - Nanbei
Ameryka Północna - Hokubei
Bei - Ryż
(http://i.imgur.com/hgazXbh.png)
Ale ten "ryż" to spółcześnie już tylko taki skrót, używany we złożeniach wszelakich. A tak normalnie to mówią "Amerika" (i zapisują w katakanie).
A Chińczycy zamiast "ryżu" mają "piękno" i używają nieporównywalnie częściej (tam z kolei pełna, przetranskrybowana wersja słowa "Ameryka" jest rzadkością).
No niemniej, ten "ryż" czy "piękno" jest transfonetyzacją drugiej sylaby słowa "Ameryka" (drugiej, bo "A-" jest zbyt wieloznaczne, a poza tem przylgnęło do Azji). Tak więc nazwy są związane z "zachodnią" nazwą kontynentu (a także ze sobą nawzajem, bo obie mają ten "ryż", więc to nie jest tak, że są zupełnie inne).
Językoznawcy naprawdę przesadzają z tymi rażącymi błędami... (http://www.cke.edu.pl/images/_EGZAMIN_MATURALNY_OD_2015/Materialy/Razace_bledy_jezykowe_5_Skrot.pdf)
> sugerowanie, że redundancja jest zła
Rzeczywiście mnie to wkurza - redundancja jest przecież czymś normalnym, a czasem i nawet koniecznym bądź szeroko przyjętym, np. "Z dniem dzisiejszym rozwiązuję umowę", "Prezydent miasta Gdańska", "Proszę podać adres zamieszkania".
BTW zachęcam do szczegółowego przejrzenia błędów leksykalnych, składniowych, fleksyjnych i stylistycznych w szczegółowych broszurkach Centralnej Komisji Egzaminacyjnej. Kto wiedział o wszystkich przykładach błędów językowych, "niech pierwszy rzuci kamień" ;) Ja np. się dałem złapać na wyrazach modnych, złym uzgadnianiu orzeczenia z podmiotem szeregowym, błędach stylistycznych związanych ze stylem urzędowym i błędnym zrozumieniu niektórych słów, np. "spolegliwy", "reprezentatywny", "nostalgia".
Co w radopolskim znaczą "reprezentatywny" i "nostalgia"?
"Nostalgja" (a właściwie, pfu, nostalgia - w końcu mówimy o radopolszczyźnie) to chyba tęsknota stricte za ojczyzną.
Cytat: Dynozaur w Marzec 16, 2016, 14:50:46
"Nostalgja" (a właściwie, pfu, nostalgia - w końcu mówimy o radopolszczyźnie) to chyba tęsknota stricte za ojczyzną.
Co jest w poczuciu językowym społeczeństwa chyba już zupełnym nieużywanym archaizmem. Chyba się nigdy nie spotkałam żeby ktoś odczuwał
nostalgię za czym innym jak za dawnymi czasami.
Cytat: spitygniew w Marzec 16, 2016, 10:39:45
Co w radopolskim znaczą "reprezentatywny" i "nostalgia"?
Reprezentatywny to coś, co ma cechy charakterystyczne np. dla danej grupy, epoki, a nie - jak to powszechnie się mówi - w sensie ogólniejszym, jako coś okazałego lub reprezentującego kogoś/coś. Tak samo nie można mówić w radopolskim, że
ktoś sobą coś reprezentował. Z kolei
nostalgia to tak, jak Dynek mówił - chodzi wyłącznie o ojczyznę, a nie np. o przeszłość. Dodatkowo
spolegliwy w radopolszczyźnie to NIE ktoś uległy, tylko ktoś godny zaufania, bo normatywiści dalej nie dają przyzwolenia na pierwsze znaczenie. EDIT: na słowie
pretensjonalny też dałem się złapać - to jest oficjalnie ktoś zachowujący się manierycznie lub coś zbyt wyszukanego, a nie ktoś mający postawę roszczeniową czy wypowiedź pełna pretensji, podobnie się stało ze słowem
dotykać - nie mówi się, że dotyka kogoś choroba (w sensie "ktoś zachorował"), tylko np. że dotykam kogoś swoim zachowaniem.
Inne "szoki" - błędnie jest mówić:
zasypywać gruszki w popiele (fuck, nigdy mnie nie uczono, że się "zasypIA gruszki"),
nie idzie coś zrobić,
w pierwszym rzędzie (przede wszystkim),
agresywna polityka,
kondycja gospodarki,
trafiony pomysł,
twarde dowody. Więcej radopolszczyczny tutaj: leksyka, frazeologia, słowotwórstwo (http://cke.edu.pl/images/_EGZAMIN_MATURALNY_OD_2015/Materialy/Ra%C5%BC%C4%85ce_b%C5%82%C4%99dy_j%C4%99zykowe_1_LeksFrazSlow.pdf), składnia (http://cke.edu.pl/images/_EGZAMIN_MATURALNY_OD_2015/Materialy/Ra%C5%BC%C4%85ce_b%C5%82%C4%99dy_j%C4%99zykowe_2_Sk%C5%82ad.pdf), fleksja (http://cke.edu.pl/images/_EGZAMIN_MATURALNY_OD_2015/Materialy/Ra%C5%BC%C4%85ce_b%C5%82%C4%99dy_j%C4%99zykowe_3_Fleks.pdf), stylistyka (http://cke.edu.pl/images/_EGZAMIN_MATURALNY_OD_2015/Materialy/Ra%C5%BC%C4%85ce_b%C5%82%C4%99dy_j%C4%99zykowe_4_Styl.pdf).
Wszystkie przykłady są
autentyczne, bo załączony materiał to analiza pilotażowych egzaminów maturalnych, a w niektórych wypadkach załączono teksty z mediów masowego przekazu. I jak tu mówić po polsku... :-P
No ale akurat użycie "spolegliwego" jako "uległego" to rak, przyznajcie...
No i jak kurwa można wywodzić "oportunistę" od "oporu"?! xDDDDDDDDDDDDDDD
Cytat: Dynozaur w Marzec 16, 2016, 17:57:38
No i jak kurwa można wywodzić "oportunistę" od "oporu"?! xDDDDDDDDDDDDDDD
A najgorsze jest to, że właśnie to jest coś DOKŁADNIE PRZECIWNEGO, niż myśli większość niekumatych Polaków ;-) , jednak zdarza też się inny błąd, nieco trudniejszy do wykorzenienia. Otóż młodzi ludzie myślą, że oportunista to ktoś, kto umie korzystać z okazji lub jest takim "kombinatorem" (dosłowne tłumaczenie angielskiego
opportunity). Takie pytanko: istnieje jakaś fajna etymologia ludowa dotycząca związku "oportunisty" z "oporem"? :)
Ja się spotkałem ze spolegliwym chyba wyłącznie w znaczeniu ,,zgodny, towarzyski" (gł. o zwierzętach), a nie ,,uległy" (ani z oryginalnym znaczeniem zaproponowanym przez Kotarbińskiego). Zdaje się, że po prostu ogółowi użytkowników polskiego nowe słowo o takim znaczeniu nie było specjalnie potrzebne (zawsze można powiedzieć rzetelny, godny zaufania, solidny itd. itd.).
Wkurza mnie słowo ,,musical"(mjuzıkal?). I to bardzo.
Taki jest skutek natychmiastowego przesyłu informacji. Zapożyczenia docierają tak szybko, że nie mają czasu się dostosować. Mam wrażenie, że to w naszej epoce jest wielką porażką
Za to właśnie cenię słowa pochodzące z średniowiecznego niemieckiego, wtopiły się dosyć dobrze w tłum
Wtopiły ci się dobrze, bo tu już trochę żyją. W życiu nie uwierzę, że Bürgermeister zaraz po przekroczeniu granicy niemiecko-polskiej stał się Burmistrzem, a ty wymagasz tego od nowych zapożyczeń? Cierpliwości.
Upartość współczesnego polskiego co do łacińskich zapożyczeń.
Mamy nienaturalną formę ge→ge zamiast gie czy je
Końcówki -ja, które chcą być zmiękczającym -ia ale nie mogą (już wolę dwusylabowe -ija jak na południu i na wschodzie)
Jakoś w językach romańskich (i nie tylko) te formy ewoluowały, ale w przypadku Polaków to przekracza nasze możliwości?!
Bo to są tzw. learned words raczej :)
Nazwa pewnego suplementu diety Travisto (zapewne niezwiązana z włoskim travisto). Jak do cholery można tak gwałcić i latynizować iście słowiańskie wyrazy??
Nazwy leków i pseudoleków to temat-rzeka...
Swego czasu strasznie ryłem z Ulgiksu :D
Dla mnie faworytem pozostaje Wzrostan.
Czekamy tylko jeszcze na Desraczkix Extra
Nie lekarstwo, ale kiedyś rozkurwił mnie na łopatki "Biały Jeleń z Kozim Mlekiem" xDDDD
Polskie napisy do (nieanglojęzycznych, np. czeskich) filmów, w sposób bezmózgi i kolący w oczy przetłumaczone z angielskiego. Nawet do tego stopnia, że zamiast czeskich imion pojawiają się ich angielskie odpowiedniki.
Tępienie formy "otwarł" przez preskryptoli "bo archaizm".
Skoro ludzie używają, to chyba kurwa nie archaizm xDDDDDDDDDDDD
Według mnie w polskim formy niemowlę, grobla, kropla, przerębla (przerębel jest nieetymologiczne) są strasznie nienaturalne, od kiedy zachodniosłowiańskie mają epentetyczne "l"? Prawdziwy polski powinien mieć formy niemowię, grobia, kropia i przerębia.
Cytat: Obcy w Kwiecień 19, 2016, 14:47:31
Według mnie w polskim formy niemowlę, grobla, kropla, przerębla (przerębel jest nieetymologiczne) są strasznie nienaturalne, od kiedy zachodniosłowiańskie mają epentetyczne "l"? Prawdziwy polski powinien mieć formy niemowię, grobia, kropia i przerębia.
A co na to 500 lat bliskich relacji z
językami ruskim językiem ruskim?
Może to być efekt jakichś zatartych przedpolskich/staropolskich różnic dialektalnych. W końcu plemiona słowiańskie tasowały się dość mocno zanim wykształcił się dzisiejszy podział. Postacie z -l- nie są tylko polskie, por. dolnołuż. grobla ,,rów, kanał" [sic]. EDIT: W pierwszej sylabie wyrazu l wstawne jest regularne w zach.-sł.
Cytat: Wedyowisz w Kwiecień 19, 2016, 16:20:48
EDIT: W pierwszej sylabie wyrazu l wstawne jest regularne w zach.-sł.
Spokojnie, bo bluzgania, bluszczu i pluskiew oczywiście nie można mieć zastrzeżeń :)
Najdziwniejszym casusem jest, zdaje się, niemowlę - jako, że jest to wyłącznie polski twór.
Cytat: Dynozaur w Kwiecień 19, 2016, 19:19:00
Najdziwniejszym casusem jest, zdaje się, niemowlę - jako, że jest to wyłącznie polski twór.
Jesteś pewien? Ja natknąłem się na tezę, że to albo pożyczka z języka ruskiego, albo jego wpływ.
W kaszubszczyźnie są grable, kònople.
Po kiego ciula mamy białoRZytkę, ale pasoŻyta??? Co za tępe pizdy pracowały przy reformie ortograficznej '36??? >:-(
(https://media.8ch.net/abdl/src/1435353101508.png)
*just conlanger things*
że w języku polskiém istnieje tak dużo niezmiękczającego e, skutkiem czego każda cyrylica wygląda mniéj lub bardziéj jak pół dupy zza krzaka
Ale z drugiej (hehe) strony, sporo oryginalnie niezmiękczającego e stało się zmiękczające.
Filozofowie (i studenci filozofji), używający czasownika "myśleć" jako przechodniego.
Serjo, to jakieś ich zboczenie zawodowe...
Cytat: Dynozaur w Maj 02, 2016, 17:59:04
Filozofowie (i studenci filozofji), używający czasownika "myśleć" jako przechodniego.
Serjo, to jakieś ich zboczenie zawodowe...
W sensie jak? "Myślę czegoś"? Czy jak, bo nie potrafię sobie tego wyobrazić :O
Myślę siebie jako...
Filozof1 myślał wolność inaczej niż filozof2.
Serjo, słyszałem coś takiego.
Cytat: Dynozaur w Maj 02, 2016, 19:22:39
Myślę siebie jako...
Filozof1 myślał wolność inaczej niż filozof2.
Serjo, słyszałem coś takiego.
No proszę, proszę, jednak gdzieś ślady tych moich języków laryngijskich (uwielbiających rząd biernikowy/dopełniaczowy) istnieją na tym ziemskim świecie :D
A tak serio, to dobrym wyjaśnieniem jest uogólnienie czasownika do sensu ,,postrzegać" i zarazem pochłonięcie jego rekcji.
Przypomina mi się Strugackie ,,myślimy mgłę".
Teraz tak mi się przypomniało: czy kiedykolwiek choćby symbolicznie (po)wiedzieć i mówić łączyło się z rzeczownikiem w bierniku? W końcu mówimy przecież: tego nie (po)wiedziałeś/mówiłeś, gdzie w oczywisty sposób występuje funkcjonalnie biernik. A może po prostu to tylko i wyłącznie niewinny skrót myślowy od (po)wiem/mówię, że...?
Msz mówić, powiedzieć łączą się z rzeczownikami w bierniku, tyle że musi to być nazwa jakiegoś aktu mowy (powiedział modlitwę, mówi te kłamstwa).
Wiedzieć jest dziwniejsze (kto go tam wie! – czyżby dawniej/gwarowo wiedzieć obejmowało też sens znać?). Z drugiej strony, jest daj znać, zamiast *daj wiedzieć.
Cytat: Dynozaur w Maj 02, 2016, 17:59:04
Filozofowie (i studenci filozofji), używający czasownika "myśleć" jako przechodniego.
Serjo, to jakieś ich zboczenie zawodowe...
Dziwne, jak filozofią się interesuję, tak w życiu czegoś takiego nie słyszałem... Ale muszę uznać, że ma to sens - "myśleć o" implikuje jakiś zewnętrzny obiekt myślenia, co wykracza poza większość rozważań psychologistycznych, nie mówiąc o tym że często ten obiekt w ogóle nie istnieje.
Rada do spraw Przeciwdziałania Dyskryminacji Rasowej, Ksenofobii i związanej z nimi Nietolerancji. Tak, to rzeczywista kapitalizacja tej nazwy.
Miło że dowartościowują Nietolerancję :)
Głupia instytucja, głupia nazwa, głupia pisownia...
Wszystko się zgadza.
Że w języku polskiém nié ma jak w normalném języku słowiańskiém słowa pośle w znaczeniu po+narzędnik.
Zostałem dzisiaj niezrozumiany (chyba częsta sytuacya śród nas, nieprawda-ż?) w zdaniu On przyszedł po mnie, co odebrane zostało jako On przyszedł po mniebiernik zamiast On przyszedł po mnienarzędnik.
Dlaczegośmy zapomnieli o poslě?
Anglofońska notacja pseudofonetyczna. Szlag mnie trafia, jak widzę takie ,,ENGINEER noun. [en-juh-neer]". Najpierw zapis w ortografii angielskiej, niemówiący nic sensownego nt. wymowy, potem... inny zapis w ortografii angielskiej, niemówiącej zbyt wiele o wymowie. I to jeszcze w ostrych nawiasach sugerujących rzeczywisty zapis fonetyczny. Argh. Enjuhne'er od siedmiu boleści.
Wkurza mnie, że rosyjskie мы с тобой to jest ,,my" INkluzywne + ,,ty", a w polskim i wielu innych słowiańskich dosłownym odpowiednikiem tej konstrukcji jest ,,my" EKSkluzywne + ,,ty".
Uchodźstwo. Coś w tym wyrazie poszło nie tak.
Wkurwia mię, że KSNG za polski egzonim dla stolicy nieuznawanej republiki Górnego Karabachu uznaje sztuczną ormiańską nazwę "Stepanakert" (komunistyczny neologizm, na cześć jakiegoś działacza rewolucyjnego - była to nazwa oficjalna w czasach ZSRR, a dziś stosuje ją samozwańczy rząd Karabachu), zamiast poprawnej historycznie azerskiej nazwy Chankendi (nazwa o długiej tradycji, obowiązywała w czasach carskich, a po rozpadzie ZSRR została przywrócona przez rząd Azerbejdżanu).
Ja wiem, że język ormiański, jako aryjski, brzmi pewnie Polakowi przyjaźniej niż turczyzna (i zapewne tem się kierowali KSNGowcy), ale mimo wszystko takich komunistycznych neologizmów powinno się unikać, zwłaszcza w takich przypadkach, kiedy mamy wybór. Zresztą, z tego co wiem RP nie uznaje niepodległości Karabachu, więc dlaczego sankcjonuje nazwę używaną przez tamtejszy samozwańczy rząd?
Swoją drogą, czy wie ktoś, jak to miasto nazywało się po ormiańsku przed rewolucją? Bo nie mogę się do takiej informacji dokopać. Chyba nie "Wararakn" - to nazwa jakoś mocno starożytna. A mi chodzi o nazwę nowożytną, tylko przedbolszewicką. Czy może po prostu mówili Chankendi, tak jak się wówczas to miasto nazywało oficjalnie?
Wyjaśnij mi ktoś słowo "пойдёмте" jako zaproszenie.
Forma grzecznościowa trybu rozkazującego dla 1. os. pl. Całkowicie normalna forma i dodatkowo regularna.
Tworzy się od 1.os pl czasu teraźniejszego lub przyszłego prostego.
Пойдемте - niech Pan ze mną idzie.
Szkoda, że ruski nie ma liczby podwójnej. Byłoby "pójdziewata" xDDDDD
Cytat: Henryk Pruthenia w Maj 19, 2016, 20:27:11
Forma grzecznościowa trybu rozkazującego dla 1. os. pl. Całkowicie normalna forma i dodatkowo regularna.
Tworzy się od 1.os pl czasu teraźniejszego lub przyszłego prostego.
Пойдемте - niech Pan ze mną idzie.
Zawsze mi to brzmi jakoś kosmicznie...
Przyźrzałem się dokładniej temu projektowi dekomunizacji nazw (https://uk.wikipedia.org/wiki/%D0%A1%D0%BF%D0%B8%D1%81%D0%BE%D0%BA_%D0%BA%D0%BE%D0%BC%D1%83%D0%BD%D1%96%D1%81%D1%82%D0%B8%D1%87%D0%BD%D0%B8%D1%85_%D1%82%D0%BE%D0%BF%D0%BE%D0%BD%D1%96%D0%BC%D1%96%D0%B2_%D0%A3%D0%BA%D1%80%D0%B0%D1%97%D0%BD%D0%B8,_%D1%89%D0%BE_%D0%BF%D1%96%D0%B4%D0%BB%D1%8F%D0%B3%D0%B0%D1%8E%D1%82%D1%8C_%D0%BF%D0%B5%D1%80%D0%B5%D0%B9%D0%BC%D0%B5%D0%BD%D1%83%D0%B2%D0%B0%D0%BD%D0%BD%D1%8E), wprowadzanemu przez rząd państwa "Ukraina".
I stwierdzam jednoznacznie:
Jest to RAK.
Nie ma to nic spólnego z "dekunmizacją" i naprawianiem toponimji - to po prostu projekt nazwy zmian jednoznacznie się kojarzących. Czyli to o czym zawsze mówię, że mnie wkurwia - zmienianie, a nie przywracanie. Wiele nowych nazw nie ma nic spólnego z przedbolszewickimi - nawet wtedy, gdy takowe istnieją.
Tak więc, toponimja na terenie "Ukrainy" wciąż pozostanie w dużej mierze sowiecka. Bo sowieckie nowotwory to nie tylko te, odnoszące się bezpośrednio do komunistycznej etymologji. Nazwy typu Chmielnicki czy Iwano-Frankiwsk to również nowotwory sowieckie, ale banderowskim troglodytom kojarzą się dobrze, więc nikomu nie w myśl ich zmieniać i przywrócić tym miastom ich prawowite nazwy.
Zresztą, nawet w kwestji "dekomunizacji" ten projekt nie jest zbyt konsekwentny - n.p. przeszkadza Krasnodon czy Krasnoperekopsk, ale "Krasnograd" koło Charkowa już nie - nikt nawet nie dyskutuje nad zmianą tej nazwy (mimo, że miasto to posiada przedbolszewicką nazwę - Konstantynograd). Również jawnie sowiecki "Czerwonograd" koło Sokala (tuż obok linji Curzona) raczej nie doczeka się zmiany nazwy (chociaż w jego przypadku przynajmniej toczą się jakieś dyskusje) - podeźrzewam, że tutaj kością niezgody jest jego przedwojenna nazwa - Krystynopol, która rezunom zapewne zbytnio się kojarzy z polską historją tego miasteczka.
I takie przypadki można mnożyć godzinami...
A największym rakiem jest "dekomunizacja" Krymu (pomijając już zupełnie fakt, że ona i tak nigdy nie wejdzie w życie, bo Rezunistan już Krymu nie kontroluje xDDDD A Ruscy do zmian nazw niestety się nie garną...), gdzie również pod lupę idą jedynie nazwy "jednoznacznie się kojarzące". Co z tego, że Sowieci po wywózce Tatarów zmienili prawie wszystkie nazwy miejscowe na półwyspie, celem zatarcia po nich śladów - że spółczesna toponimja Krymu to niemal w całości pomnik sowieckiego ludobójstwa. Co z tego?! Liczy się tylko "dekomunizacja", nie sprawiedliwość historyczna wobec Tatarów. Chuj, że to i tak tylko gest symboliczny - w końcu i tak nie wcielą w życie ustaleń na Krymie, więc mogliby "zmieniać" co im się żywnie podoba (nawet Sewastopol na Aqyar, a cooo!). Ale nie... "Ukraina" niby taka za Tatarami, a w rzeczywistości obchodzą ją tylko tyle, o ile można nimi wygrać Eurowizję...
"Ukrajino", robisz to źle!
Może sam kiedyś zrobię własny projekt dekunmizacji Małorusi, ale jako że nie mam dobrych źródł nt. historji ich wiosek i wioseczek, to pewnie ograniczę się do miast i pasiołków... Troszkę mnie kurwa zainspirowali xD
Nie myśl o takym jako o ,,dekomunizacji', ale jako o ,,dekomunizacji i depolonizacji", a życie stanie się piękniejsze i logiczniejsze. :)
Nie no, depolonizacji to w tym nie ma. Depolonizacja zaszła już dawno temu...
Jest to po prostu wybiórcza dekomunizacja. Wybiórcza i dyletancka...
Zresztą, cel tego jest oczywisty - prężenie muskułów przed Rosją. Ale gdyby było to zrobione porządnie i z korzyścią dla toponimji - nie miałbym nic przeciwko. A tymczasem, korzyść jest znikoma, a w wielu przypadkach odbywa się to ze szkodą dla toponimji i historji tych miejsc.
To, że nie ma znaku, który ma podobną funkcję co zaczęcie pisania nowego zdania w nowej linijce
// ?
Używane w przypadku cytowania poezji w bloku tekstu chociażby.
Litera Й, bo zawiera diakrytyk; ponadto w alfabetach z jotowańcami może być zastąpiona przez Ь, biorąc pod uwagę gdzie występuje.
Białoruski dostaje punkty za styl bo używa Й nie mając И
Cytat: Maorycy w Maj 29, 2016, 13:22:16
Litera Й, bo zawiera diakrytyk; ponadto w alfabetach z jotowańcami może być zastąpiona przez Ь, biorąc pod uwagę gdzie występuje.
Białoruski dostaje punkty za styl bo używa Й nie mając И
Й jest chyba jedną z ostanich rzeczy jaka może wkurzać w białoruskiém obok różnych słów jak
ёгурт czy
алiмпiяда.I chwila - przez miękki znak?!
мягкиь?!
Ьогурт, раьон, быстрыь? (chociaż przedreformowe
iогуртъ i
раiонъ były niczego sobie)
Swoją drogą - czy gdyby ortografja białoruska była zrobiona z tymi samymi zasadami co rosyjska to jak bardzo te języki byłyby do siebie (w zapisie) podobné?
Spółczesna norma(?) białoruskiego:
Spoiler
Жыў-быў пан, да казак ахвочы.
Заклікаў ён раз мужыка
I, з хітрасцю глянуўшы ў вочы,
Пускае такога жука:
— Глядзі, чалавеча, — дукаты.
Яны твае будуць усе,
Калі ты расказ вузлаваты
Раскажаш у поўнай красе.
Пры гэтым — каб праўды ні слова,
I калі я скажу: «лжэш»,
Тады ты — такая умова —
Дукаты сабе забярэш.
Прайграеш, дык будзеш мне вінны
I страціш ты славу сваю.
Gdyby było inspirowane dzisiejszą ortografją rosyjską:
Spoiler
Жил-был пан, да казак охочий.
Закликал он раз мужика
И, с хитростью гляднувши в очи,
Пускае такого жука:
— Гляди, человече, — дукаты.
Оны твое будуть все,
Кали ты рассказ вузловатый
Расскажешь у полной красе.
Пры гэтым — каб правды ни слова,
И кали я скажу: «лжешь»,
Тоды ты — такая умова —
Дукаты собе заберэшь.
Проиграешь, дык будешь мне винный
И стратишь ты славу свою.
A jeszcze idąc tym, co mnie wkurza w słowiańskich cyrylicach - macedońskie
Ќ i
Ѓ zamiast normalnych
Ћ i
Ђ. Proszę podać choć jeden argument za czymś takim.
No i (rzekomo) czarnogórskie
С́ i
З́ - przecież ten akut aż zjeżdża. ON TAM NIE CHCE BYĆ! Czy Czarnogórcy byli aż tak leniwi, żeby nie wymyśléć innéj litery? (inna sprawa, że i tak cały djalekt sztokawski można zapisać jednakową dla wszystkich ortografją, no ale tu brak chęci)
,,Gaz pieprzowy" — powinien być raczej gaz paprykowy (bo zawiera kapsaicynę). ,,Gaz pieprzowy" to chyba dyletanckie tłumaczenie z angielskiego, który nie odróżnia pieprzu od papryki.
,,Pieprz ziołowy" nie zawiera pieprzu, a też zawiera kapsaicynę (w postaci papryki ostrej, chilli), więc... ;-)
Jeszcze lepiej (https://pl.wikipedia.org/wiki/Pieprz_cayenne) :P
Nadal mam podejrzenie, że powstało jako tłumaczodebilizm, a nie kognitywna metafora.
Wkurza mnie "zniemczanie" pisowni w wielu grach, np.:
Dołącz do Sojuszu, by zdobyć cenne Złoto i Surowce.
Nakarm Krowy, aby produkowały Mleko potrzebne do zrealizowania Listy Zamówień.
W większości tego typu przypadków mamy do czynienia z grami zrobionymi przez osoby posługujące się językiem z grupy germańskiej, którzy postanawiają zrobić pliki lokalizacyjne, ale są na tyle leniwi, że uznają wszystkie języki za działające w podobny sposób i ułatwiając pracę sobie, utrudniają ją tłumaczom.
Przykładowo, w oryginalnej angielskiej pisowni jakiejś gry mogłoby pojawić się zdanie:
Prepare 30 pieces of milk
Co w pliku lokalizacyjnym angielskiego jest zapisane jako Prepare %COUNT% pieces of %GOOD%. Jedynym zadaniem programisty jest pobrać daną linijkę z pliku, podstawić w miejsce %COUNT% liczbę, a w miejsce %GOOD% nazwę towaru. Nie wprowadził on jednak podziału na przypadki, bo po co? - i utrudnił w ten sposób pracę tłumaczom np. na język polski, którzy musieli w swoim pliku zapisać daną linijkę np. jako Przygotuj towar "%GOOD%" w ilości: %COUNT%, co daje takie mądre efekty, jak Przygotuj towar "mleko" w ilości 30.
Bardzo pozytywnie oceniam z kolei, jak programiści napracowali się nad Civilization 5, by tam lokalizacja brzmiała naturalnie. Każde wystąpienie np. nazwy danego państwa można podać w innej formie. Sprawia to, że bez względu na wybrany język lokalizacja brzmi naturalnie, bo tłumacze mieli znacznie więcej wolności w kwestii tego, jak uzupełniać dane pola.
Pokemony były pod tym względem lepsze, do którejś geny (chyba czwartej?) wszystkie terminy, nazwy it.p. były pisane WIELKIMI LITERAMI (co chyba miało naśladować katakanę?) xDDDD
Oczywiście nie w polskim, bo polskiego tłumaczenia 'monów (oficjalnego) nie ma i nie będzie.
I tak Facebook rozwala, bo jak np. kogoś chcemy oznaczyć, to musimy napisać nazwę użytkownika taka, jaka jest — mam wrażenie, ci twórcy Facebooka nie wiedzą, że istnieje takie coś jak języki słowiańskie i większość z nich normalnie musi odmieniać nazwy własne, i to nierzadko z alternacjami w temacie.
Wolelibyście wpisywać jedno słowo w ośmiu przypadkach? Bo ja tak
Po to są morfologiczne słowniki i generatory, żeby nie trzeba było wpisywać. To naprawdę da się zrobić.
Niektóre generatory potrafią wymyślić naprawdę komiczne (kosmiczne?) zdrobnienia. Np aztekium.pl/zdrobnienia.py
Zdrobnienie wyrazu czek
Zdrobnienia:
czeczunio
czczunio
czeczek
czeczuś
czusio
czunio
Zgrubienie wyrazu czek
Zgrubienia:
czczysko
czisko
czuch
czucho
Nie podoba mi się w polszczyźnie "witalność" i "witalny". To takie słowa-wytrychy, które są moim zdaniem niepotrzebne. Np. te produkty przywrócą Ci witalność - czyli tak właściwie co przywrócą? Mamy błonnik witalny, chleb witalny, "jak być witalny i odporny" - czyli jaki dokładnie? Życiowy?
Mamy w polszczyźnie takie słowa, jak zdrowie, zdrowy, zdrowotny, zdrowotność, krzepki, krzepa, wigor, werwa, życiowy, żywy - korzystajmy.
Karta ŚKUP
Na dwój sposób
Dopełniacz "izb". Brzmi sztucznie w chuj.
Powinno być "izdeb" i już.
Cytat: Dynozaur w Czerwiec 10, 2016, 19:50:52
Dopełniacz "izb". Brzmi sztucznie w chuj.
Powinno być "izdeb" i już.
Zwłaszcza, że mała
izba to
izdebka...
Cytat: Wedyowisz w Maj 14, 2016, 01:26:22
Uchodźstwo. Coś w tym wyrazie poszło nie tak.
Piosenka. Tu też coś poszło nie tak (i to aż dwa razy!) :/
Cytat: Obcy w Czerwiec 12, 2016, 17:51:41
Cytat: Wedyowisz w Maj 14, 2016, 01:26:22
Uchodźstwo. Coś w tym wyrazie poszło nie tak.
Piosenka. Tu też coś poszło nie tak (i to aż dwa razy!) :/
Oraz
sztućce. No chyba, że to zbyt późne zapożyczenie.
Swoją drogą
piosenka śmieszy innych Słowian jako przesadne zdrobnienie (gdzie wszyscy mają coś w rodzaju
pieśni). Trochę na takiej zasadzie jak nas może śmieszyć
жигалка czy
ботинок.
Cytat: Obcy w Czerwiec 12, 2016, 17:51:41
Cytat: Wedyowisz w Maj 14, 2016, 01:26:22
Uchodźstwo. Coś w tym wyrazie poszło nie tak.
Piosenka. Tu też coś poszło nie tak (i to aż dwa razy!) :/
Jak by było "prawidłowo"? Piesienka?
Cytat: Maorycy w Czerwiec 12, 2016, 23:09:54
Jak by było "prawidłowo"? Piesienka?
Tak. Podobnie
sierdce, czy
wiesioły i
wiesiele.
Na wzchodzie mieli język cerkiewny, my mieliśmy czeski.
Słów z pokrętnymi procesami jest całkiem sporo. A formy
sumnienié,
słuńce,
Zbygniéw (no bo przecié
Zbyszek),
czud,
drug,
więtszy,
osiéł i kupa innych odeszły na wieki w zapomnienié.
Nie wspominając o tych pokonawszych
1 jakże tęgie umysły pracowawsze
2 przy reformie 1936 roku. Wszelkie
kłóć, pasorzyt, rzebro, ogurek, wązki, mżonka i wiele innych, które spartolono.
A już w ogóle boli mię historia spartolonych po wojnie nazwisk. Są rzeczywiście historye o trzech braciach z nazwiskami kolejno
Dąbek, Dębek i
Dombek. Czy w budowaném socyalistyczném "cudzie" na urzędników analfabetuf brali?
1,
2 - tak, jestem za ekonomją składniową.
Cytat: Siemoród w Czerwiec 12, 2016, 23:37:43
Cytat: Maorycy w Czerwiec 12, 2016, 23:09:54
Jak by było "prawidłowo"? Piesienka?
Tak. Podobnie sierdce, czy wiesioły i wiesiele.
Bardziej "piesnka" (i nie "piasnka", bo jest np. "letni", nie "latni"), nie było żadnego jeru między
s a
n.
inb4 Pomijam pseudojerowe sytuacje typu
gier czy
wiosenny, które są raczej nie do uniknięcia.
Bażantarnia (https://pl.wikipedia.org/wiki/Ba%C5%BCantarnia)...
Trzymajcie mnie.
xDDDD
Tak się nazywa miejski las w Elbingu xDDD
(po niemiecku Vogelsang - nazwa polska jest oczywiście z dupy, aczkolwiek wieść gminna niesie, że dawno temu i nieprawda żyły tam jakieś bażanty xD)
Ludowe warjanta to: Bażanciarnia i Bażant (idę "do Bażanta") - tego drugiego warjantu używa muodziesh i legko mię on wkurwia.
Coś kiedyś pisałeś o przenoszeniu do Elbinga nazw z Warszafki, więc to może od Bażantarni na Ursynowie? xD
del
U mnie znajduje się tylko i wyłącznie Bażanciarnia. Historii mojej Bażanciarni akurat nie znam.
kazachski
Czy ktoś mówi kazaski?
Skąd w ogóle tam to ch?
Dla mnie forma kazachski jest naturalniejsza, co więcej dopiero przed chwilą zorientowałem się jaka nieetymologijność w tym się kryje.
"Osoby nieheteronormatywne" - ja rozumiem to jako heheżart, ale ostatnio dość często się z tym spotykam w kontekście sugerujacym powagę...
No to jaka inna propozycja? Osoby LGBT brzmią dopiero sztucznie i niewielu ludzi umie rozwinąć dobrze ten skrót.
Cytatco więcej dopiero przed chwilą zorientowałem się jaka nieetymologijność w tym się kryje.
Mówisz o wersji z ch?
Cytat: spitygniew w Czerwiec 21, 2016, 19:40:19
Dla mnie forma kazachski jest naturalniejsza, co więcej dopiero przed chwilą zorientowałem się jaka nieetymologijność w tym się kryje.
Jednak nie mówimy
czechski ani
włochski. W ogóle grupy -chs- tudzież -chś- są dla polszczyzny dosyć nienaturalne (o czem świadczy
jakichś często zapisywane jako
jakiś i tak też wymawiane).
Jak myślicie, czy kiedyś będzie dopuszczalna pisownia szejset?
Cytat: Siemoród w Czerwiec 21, 2016, 20:32:23
Jednak nie mówimy czechski ani włochski. W ogóle grupy -chs- tudzież -chś- są dla polszczyzny dosyć nienaturalne (o czem świadczy jakichś często zapisywane jako jakiś i tak też wymawiane).
Mówimy
czeski, a nie
*czeszski, i
włoski, nie
*włoszski, to
-ski wywoływało palatalizację -ch, por. inne słowiańskie (cz.
valašský, ros.
вала́шский), podobnie -g → -ż. Stąd jak już, winno być
kazaszski, jeśli nie
kazaski.
Ja optuję wyłącznie za
kazaski, bo mamy
praski, czeski, helsiński – k, g i ch przed -ski (a właściwie to *-ьskъ-jь, stąd wspomniana już palatalizacja) mają w polszczyźnie ulec zniknięciu i tu nie ma dyskusji.
EDIT: A przyczyną takiego stanu rzeczy jest oczywiście język rosyjski, przez który upowszechniła się niepoprawna dla polszczyzny forma, ale na szczęście forma
kazaski jest w wielu słownikach. Co ciekawe, w formie "чешский" jest już palatalizacja, więc zapewne obcość i zarazem niesłowiańskość Kazachów musiała zablokować palatalizację.
EDIT 2:
Cytat: Maorycy w Czerwiec 21, 2016, 20:54:12
Jak myślicie, czy kiedyś będzie dopuszczalna pisownia szejset?
Mamy
miejski (< mieśćski),
zamojski (< zamośćski), więc rzeczywiście
szejset byłoby na miejscu, tyle że np. w mojej okolicy raczej się mówi [sześset].
Wina ruskich, podeźrzewam.
Oni często nie palatalizują k/g/ch w przymiotnikach (zwłaszcza tych nowszych), typu петербургскій it.p.
Użycie słowa haftować w reklamie środka na chorobę lokomocyjną...
Serjo?!
Megawkurw!
Cytat: jakiś durny poradnik z CKE
Lektura ta opowiada nam historię miłości Wokulskiego do Izabeli Łęckiej.
Wprawdzie mówimy: książka opowiada, powieść opowiada, ale nie ma w normie powiedzenia ,,lektura opowiada". Została tu naruszona łączliwość normatywna.
EDIT: To też bez komentarza:
CytatNasza firma jest europejskim liderem w produkcji betonu.
I to coś to rażący błąd językowy. Tylko tam powystrzelać ich wszystkich za taką ułomną argumentację >:-( Przez te profesóry z RJP język polski nam się "zamrozi" na wieki i będzie zacofany w stosunku do całej Europy, nie można do tego dopuścić!
Co jest niby błędnego w tym ostatnim zdaniu? "Lider w produkcji" zamiast "lider produkcji"?
Cytat: spitygniew w Czerwiec 27, 2016, 11:48:54
Co jest niby błędnego w tym ostatnim zdaniu? "Lider w produkcji" zamiast "lider produkcji"?
"Błędem" jest użycie słowa "lider" w sensie nieżywotnym.
(http://i65.tinypic.com/1256zur.jpg)
Co za bzdurna miejska legenda, że niby "dokładnie" miałoby być z angielskiego. Ludzie tak mówili jeszcze zanim pojawiły się prywatne lekcje po domach, nie mówiąc już o częstszych lektoratach w szkołach średnich. To jest zapewne pożyczka - ale z niemieckiego.
Warto tedy to rozpropagopwać, wszak kalki z niemieckiego w przeciewieństwie do angielskich i rosyjskich są halal.
Że po polsku przyjaciel* jest specyficznie nacechowane, ale z drugiej strony kolega, znajomy bardzo powszednie. Z kolei drug/druh/druch chyba nie jest pojmowane tak jak ros. друг.
*Co ciekawe tak nie jest ze słowem przyjaciółka
Nie czuję tego nacechowania przyjaciel, dla mnie jest to neutralne słowo i nie nasuwa ani żadnego uksiążkowienia, ani homoseksualnego charakteru więzi, jeśli o to chodziło. Jedyny nacechowany sens to "kochanek", ale przyjaciółka to też może być "kochanka".
EDIT: Ja z kolei nienawidzę używania towarzysz zamiast przyjaciel, druh, bo mi się to za bardzo kojarzy z komunizmem.
Cytat: Obcy w Czerwiec 28, 2016, 13:58:14
Nie czuję tego nacechowania przyjaciel, dla mnie jest to neutralne słowo i nie nasuwa ani żadnego uksiążkowienia, ani homoseksualnego charakteru więzi, jeśli o to chodziło. Jedyny nacechowany sens to "kochanek", ale przyjaciółka to też może być "kochanka".
Absolutnie nie o takie nacechowanie mi chodzi. Ja mówię o pewnej odczuwalnej przeze mnie wzniosłości/archaiczności tego wyrażenia.
Chociaż możliwe, że po prostu w moich kręgach to tak jest i narzekam tu o nic.
Cytat: Siemoród w Czerwiec 28, 2016, 14:18:25
Cytat: Obcy w Czerwiec 28, 2016, 13:58:14
Nie czuję tego nacechowania przyjaciel, dla mnie jest to neutralne słowo i nie nasuwa ani żadnego uksiążkowienia, ani homoseksualnego charakteru więzi, jeśli o to chodziło. Jedyny nacechowany sens to "kochanek", ale przyjaciółka to też może być "kochanka".
Absolutnie nie o takie nacechowanie mi chodzi. Ja mówię o pewnej odczuwalnej przeze mnie wzniosłości/archaiczności tego wyrażenia.
Chociaż możliwe, że po prostu w moich kręgach to tak jest i narzekam tu o nic.
Pierwsza myśl się liczy :) To ja nie odczuwam nacechowania. Właśnie na odwrót – to "druha" odczuwam za archaicznego/wzniosłego.
Cytat: Siemoród w Czerwiec 28, 2016, 13:21:33
Że po polsku przyjaciel* jest specyficznie nacechowane, (...)
*Co ciekawe tak nie jest ze słowem przyjaciółka
To pewnie przez ogólnie sporo większą dozę zażyłości w kontaktach między dziewczynami, z tymi wszystkimi buziakami itepe, ja tam miałbym równie duże opory przed nazwaniem chocby najlepszego kumpla
przyjacielem co kumpeli
przyjaciółką, tu i tu brzmi mi to zbyt pretensjonalnie.
Mnie razi wymyślanie sobie sufiksu -yzna przez niektórych. Coś takiego widziałem nawet w skrypcie uniwersyteckim i w niektórych poradach językowych. Niektórzy jeszcze zapisują to -izna/-yzna. Ja nie znam żadnego wyrazu z sufiksem -yzna, chociaż na upartego mógłbym tworzyć takie dziwolągi.
To samo z dzierżawczym sufiksem przymiotników odrzeczownikowych, który gdzieś widziałem w postaci "-i/-y". W funkcji dzierżawczej znam tylko i wyłącznie sufiks -i, natomiast -y służy do tworzenia przymiotników złożonych - szarooki, złotowłosy itp.
Poza tym, ten sufiks -y to nic innego jak końcówka odmiany przymiotnikowej złożonej. Czy to jeszcze samodzielny sufiks?
Cytat: Toszczyk w Lipiec 01, 2016, 18:39:47
Mnie razi wymyślanie sobie sufiksu -yzna przez niektórych. Coś takiego widziałem nawet w skrypcie uniwersyteckim i w niektórych poradach językowych. Niektórzy jeszcze zapisują to -izna/-yzna. Ja nie znam żadnego wyrazu z sufiksem -yzna, chociaż na upartego mógłbym tworzyć takie dziwolągi.
Ojczyzna?
mielizna, zgnilizna, opalenizna, dulszczyzna, polszczyzna, obczyzna, robocizna... i to wszystko tylko z pamięci wypisałem, bez słownika a tergo. Naprawdę dziwolągi?
Pol-sk-i --> pol-szcz-yzn-a. Tutaj mamy bardzo wyraźne zmiękczenie sk --> szcz właśnie pod wpływem dodania sufiksu. Głoska "y", jak wiadomo, nie miękczy poprzedzającego rdzenia, natomiast bardzo często miękczy głoska "i". Stąd wniosek, że w sufiksie jest zawarta głoska "i".
Poza tym, "czy" zamiast "czi" po palatalizacji to już wtórna i mało znacząca zmiana, mająca efekt jedynie powierzchowny. A reguły nie działają wstecz ;-)
Tak samo wtórną zmianą jest wszelkie wygłosowe -ki, -gi w liczbie mnogiej. To, że to wygląda i brzmi jak "i", nie oznacza, że jest tam końcówka deklinacyjna -i.
Grzegorz Jagodziński ujmuje to tak: http://grzegorj.za.pl/gram/pl/wymiany.html
k+i= czy, cy
k+y=ki
Sufiks -yzna to tzw. allomorf sufiksu -izna, ale oczywiście jedynym historycznie poprawnym sufiksem jest -izna, mimo to bym nie kwestionował nazywania -yzna pełnoprawnym sufiksem. Co do "sufiksu" -y w przymiotnikach (właściwie to jeru twardego + j), to to jest powszechna konstrukcja w wielu słowiańskich i ze względu na inne znaczenie jest raczej czymś etymologicznie osobnym od -i.
Cytat: Toszczyk w Lipiec 01, 2016, 19:20:32(...) To, że to wygląda i brzmi jak "i", nie oznacza, że jest tam końcówka deklinacyjna -i.
Oczywiście, że jest tam końcówka
-i :) Może jeszcze powiesz, że jeśli to wygląda i brzmi jak
i, nie oznacza, że jest tam -
i, tylko np -
ai.
Cytat: Todsmer w Lipiec 01, 2016, 19:37:08
Oczywiście, że jest tam końcówka -i :) Może jeszcze powiesz, że jeśli to wygląda i brzmi jak i, nie oznacza, że jest tam -i, tylko np -ai.
Ale nie zachowuje się jak "i". Normalnie w polszczyźnie morfem zaczynający się na "i" miękczy poprzednią spółgłoskę. Natomiast "y" nigdy nie miękczy, przynajmniej nie spotkałem się.
Przyjmijmy, że istnieje sufiks -yzna. Polsk- + -yzna --> polszczyzna. Taka palatalizacja nie ma prawa zaistnieć, bo "y" nigdy w języku polskim nie miękczyło. W innych językach słowiańskich chyba też nie. W alternatywnej gramatyce można wymyślić miękczące "y", ale to już temat na osobny conlang.
To już wina systemu. Jak ktoś się nie interesuje, to pomyśli że dź, ć to po prostu zmiękczone dz, c (każdy tak kiedyś myślał)
Czechia.
Całą dyskusję zajęło mi zrozumienie, o co Toszczykowi chodzi... Więc się upewnię – idzie ci jedynie o zapis sufiksu -izna jako (obocznie) -yzna, bo to po prostu wariant po zdepalatalizowanych -cz-, -sz-, -ż-, -dż-, -rz-? Nie o samo użycie tegoż sufisku w słowotwórstwie, ale to, że niektórzy się odwołują do niego przez ,,-izna/-yzna", tak?
Boli mnie to, że nie odmienia odmienia się nazw miast zagranicznych. Nawet jeśli jest to proste i bezbolesne, jak w przypadku miast anglojęzycznych.
Nie mówię o dziwolągach jak Charleroi czy Rouen, którym najpierw trzeba by wymyślić spolszczenie
Jak to się nie odmienia? W Liverpoolu, Manchesterze, Dublinie, Yorku... (pomijam miasta, których sama nazwa jest spolszczona)
Ale z drugiej strony w Luton, w Phoenix, w Toronto, w Essen, w Grenoble... Oczywiście zwykle powodem jest to, że maja one rodzaj nijaki przy zakończeniu spólgłoskowym, więc żal Maorycego jest zbędny, ale casus Toronto (czy Spoleto, Gubbio) jest rzeczywiście dziwny, zwłaszcza przy znacznej popularności tego miasta.
Dla mnie i tak "numerem jeden" jest niemiecki Bonn. Można to by było bezproblemowo odmieniać: *Bonnu, *Bonnem, *Bonnie, ale i tak się nie odmienia...
Tylko nie podwójne n...
Z zagranicznymi nazwami na -n nieodmienność jest akurat dość regularna. Może dlatego, że pewna znajomość niemieckiego była rozpowszechniona i ludzie kojarzyli to jako l.mn.?
Cytat: Wedyowisz w Lipiec 02, 2016, 14:48:39
Może dlatego, że pewna znajomość niemieckiego była rozpowszechniona i ludzie kojarzyli to jako l.mn.?
Tyle że Czesi powinni znać niemiecki jeszcze lepiej, a jakoś normalnie odmieniają i Essen, i Bonn. Dla mnie już bardziej przekonujące byłoby wyjaśnienie z kojarzeniem -en jako rodzaju nijakiego w niemieckim (jednak mamy: w Schwerinie, w Berlinie!) albo może chęć uniknięcia pomyłki z teoretyczną *Bonna, *Bonno czy *Essena, *Esseno (bo z często tu używanego miejscownika nie zawsze można wywnioskować rodzaj), ale z drugiej strony patrząc jeszcze na np. Birmingham, Portland, Tokio, Los Angeles, Seattle, to jestem skłonny powiedzieć, że kwestia nieodmieniania jest czysto arbitralna, przy czym im mniej znane miasto, tym większe zamieszanie.
Cytat: Obcy w Lipiec 02, 2016, 15:11:19
Cytat: Wedyowisz w Lipiec 02, 2016, 14:48:39
Może dlatego, że pewna znajomość niemieckiego była rozpowszechniona i ludzie kojarzyli to jako l.mn.?
Tyle że Czesi powinni znać niemiecki jeszcze lepiej, a jakoś normalnie odmieniają i Essen, i Bonn. Dla mnie już bardziej przekonujące byłoby wyjaśnienie z kojarzeniem -en jako rodzaju nijakiego w niemieckim
Pewnie rodzaj nijaki to lepsze wytłumaczenie (jakoś nigdy nie zastanawiałem się nad rodzajem nazw miast w niemieckim), ale też można by to zakwestionować owym argumentem
ad Bohemos. Z literackiego czeskiego nieodmienność mogła wylecieć przez puryzm i parcie na reslawizację, a potem odmienianie rozprzestrzeniło się na inne rejestry.
W Unikodzie każda grecka litera ma dwadzieścia forem, ale jakoś nie ma serbskiego б.
By już nie wspominać o bułgarskich odmianach bukiew...
(http://www.dnevnik.bg/shimg/zx450y250_2326106.jpg)
Razi mnie nagminne nieodmienianie nazwisk braci Grimmów, braci Lumière'ów i braci Collinsów. Jest nawet Fundacja Braci Golec, co dziwi tym bardziej, że nazwisko typowo polskie.
Cytat: Toszczyk w Lipiec 10, 2016, 15:19:54
Razi mnie nagminne nieodmienianie nazwisk braci Grimmów, braci Lumière'ów i braci Collinsów. Jest nawet Fundacja Braci Golec, co dziwi tym bardziej, że nazwisko typowo polskie.
Ja jednak w dopełniaczu bym bronił nieodmieniania, żeby było wiadomo, że nie chodzi o
braci czyich?, a o
braci jakich?. Poza tym radopolszczyzna spokojnie coś takiego akceptuje, ale tylko w nazwiskach obcego pochodzenia, choć z drugiej strony im mniej znane obce nazwisko, to paradoksalnie jest częstsze prawdopodobieństwo odmieniania. Forma
bracia Golec jest oczywiście niedopuszczalna, bo są to Polacy.
Muszę doppelposta.
Wkurza mnie... język rosyjski! A mianowicie praktyczny brak "być" w czasie teraźniejszym i praktyczny brak "mieć" (no, pomińmy celtyckie, które jednak mają całe "być"). Od wielu lat dla mnie taki język nie ma prawa nosić miana indoeuropejskiego i jest względnie prymitywny i taki zislamizowany >:-(
Cytat: Obcy w Lipiec 13, 2016, 17:25:36
Muszę doppelposta.
Wkurza mnie... język rosyjski! A mianowicie praktyczny brak "być" w czasie teraźniejszym i praktyczny brak "mieć". Od wielu lat dla mnie taki język nie ma prawa nosić miana indoeuropejskiego i jest względnie prymitywny >:-(
Есть же. И хватит.
Rosyjski mimo zachowania w miarę wszelkich ojów, ajów, ijów i ejów*, a do tego ruchomego akcentu (swoją drogą chyba bardziej złożonego niż prasłowiański, ale mogę się mylić) musiał coś wywalić.
I moim zdaniem większego raka daje
się obowiązkowo tuż po czasowniku czy nieodmienne przymiotniki stopnia wyższego (choć bardziej to do przysłówków podobne). No i obowiązkowo bezokolicznik (będę móc**) w czasie przyszłem złożonem. Do tego "po" łączące się telko z celownikiem. I jeszcze chudziej=gorzej (mądrość ruskich babuszek).
*Przynajmniej w wyraźnej mowie. Bo czasem
знаешь to coś bliższego
znaesz niż
znajesz.
** Choć z буду мочь się nie spotkałem, jeneralnie się mówi смогу
EDIT: Jeszcze nieodmienne miejscowości na -o, jak
в Шереметьево czy
из Гродно (sowietyzm czy co?). Druga Bułgarja.
A do tego dobra lekarz to
хороший врач. Tak. Nie
хорошая, a
хороший, mimo że to kobietka.
Cytat: Todsmer w Lipiec 13, 2016, 17:36:07
Cytat: Obcy w Lipiec 13, 2016, 17:25:36(...) taki zislamizowany (...)
LOL
W ogóle, ablaut praindoeuropejski to też wynik islamizacji.
PS. TO PARDWA
Zislamizowany, bo z tego, co wiem, to arabski też pomija "być" w czasie teraźniejszym (tzn. też tam mówią np. "Ja człowiek") i odrzuca w ogóle "mieć" :)
Wracając do ruszczyzny, faktycznie raka daje stopień wyższy. To "się" też, ale bardziej dziwne jest to, że jest ono niby-odmienne, co raczej się nie dzieje na ogół w słowiańskich. Co do tego akcentowania, to jednak są dość spore odchyły i wahania w stosunku do oryginalnego akcentowania, np. зо́лото – akcent na pierwszą część grupy -oTo- wskazuje ewidentnie na cyrkumfleks i paradygmat c, ale jednak akcent się ustabilizował. W odmianie też się dzieją dziwne rzeczy, np. D.lm. od облако jest облаков, a nie облак, nie mówiąc już o zmianie rodzaju z męskiego na nijaki. Z tymi miejscowościami na -o jest o tyle dziwnie, że ukraiński już zawsze je odmienia i do tego to są przecież rodzime nazwy miejscowości – w polskim z rodzimymi miejscowościami coś takiego absolutnie nigdy nie przejdzie (EDIT: chociaż na Opolszczyźnie są pewne wyjątki, które mogą być nieodmienne, np. Kup, ponieważ mieszkańcy czują tu niemieckie pochodzenie i przypisują Kup rodzaj nijaki). Denerwuje mnie też sporo zapożyczeń z CS-a, które nie zostały dostosowane do rosyjskich standardów, np. гражданин, a nie горожанин (chociaż to drugie na szczęście jest, ale w innym znaczeniu).
Cytat: Obcy w Lipiec 13, 2016, 20:04:12
Zislamizowany, bo z tego, co wiem, to arabski też pomija "być" w czasie teraźniejszym (tzn. też tam mówią np. "Ja człowiek") i odrzuca w ogóle "mieć" :)
...tak samo, jak na oko jakieś 70% języków na tej planecie. :)
Cytat: Siemoród w Lipiec 13, 2016, 17:43:15czy nieodmienne przymiotniki stopnia wyższego (choć bardziej to do przysłówków podobne).
Taaak, znam rosyjski chyba w miarę nieźle, używam tego języka poniekąd "profesjonalnie" (okej, to trochę przesadne stwierdzenie, ale rozumiecie xDDD), ale tego, jak działają przymiotniki stopnia wyższego nie rozgryzłem do dziś. To znaczy, jakoś tam intuicyjnie w mowie sobie poradzę (w najgorszym przypadku to obejdę), ale nie widzę w tym ani żadnej zasady ani żadnej logiki... To jakaś aberracja na tle języków słowiańskich.
Zastanawiam się, jak to działa w innych wzchodniosłowiańskich - czy są one pod tym względem bardziej "ludzkie"?
W ogóle, rozważam naukę małoruskiego. Podobno jest rozchwytywany, zwłaszcza na Lubelszczyźnie. Aczkolwiek to też zależy od tego, czy wiążę z Lubelszczyzną przyszłość... Na razie nie daje ona mi żadnych perspektyw, a z miesiąca na miesiąc coraz bardziej wyzbywam się złudzeń.
CytatAczkolwiek to też zależy od tego, czy wiążę z Lubelszczyzną przyszłość...
Albo z kim Lubelszczyzna wiąże swoją przyszłość...
Cytat: Dynozaur w Lipiec 13, 2016, 21:35:31
Taaak, znam rosyjski chyba w miarę nieźle, używam tego języka poniekąd "profesjonalnie" (okej, to trochę przesadne stwierdzenie, ale rozumiecie xDDD), ale tego, jak działają przymiotniki stopnia wyższego nie rozgryzłem do dziś.
I jeszcze warto dodać, że końcówka -szy, czyli -ший to wcale nie stopień wyższy a najwyższy (z wyj. больший).
Nie no, pięknie, że mają kupę sposobów na stopniowanie typu
выше всех/всего, высший, самый высокий, наиболее высокий (coś jeszcze?), kiedy my mamy samo
najwyższy i
najbardziej wysoki. Ale kurczę można było to załatwić normalniej jak inne słowiańskie.
Cytat: Obcy w Lipiec 13, 2016, 20:04:12
Denerwuje mnie też sporo zapożyczeń z CS-a, które nie zostały dostosowane do rosyjskich standardów, np. гражданин, a nie горожанин (chociaż to drugie na szczęście jest, ale w innym znaczeniu).
Coś jak polskie zapożyczenia z czeskiego i ukraińskiego - własny, smutny(ponoć kontrowersyjne), błagać, brama, władza, serce, hańba, bohater, hałas, hodowla i kupa innych.
Swoją drogą, jaki język słowiański ma największy odsetek rodzimych słów? Południowosłowiańskie są pełne zapożyczeń z węgierskie (z wzajemnością) i tureckiego, rosyjski z cerkiewnego, ukraiński i białoruski z polskiego, a zachodniosłowiańskie z niemieckiego...
Cytat: Siemoród w Lipiec 13, 2016, 22:58:47Nie no, pięknie, że mają kupę sposobów na stopniowanie typu выше всех/всего, высший, самый высокий, наиболее высокий (coś jeszcze?), kiedy my mamy samo najwyższy i najbardziej wysoki. Ale kurczę można było to załatwić normalniej jak inne słowiańskie.
Jest jeszcze
высочайшій i być może jeszcze
самый высшій (ale co do tego ostatniego nie jestem pewien, czy jest poprawne - na pewno istnieje
самый лучшій.
No jest to osobliwość, niewątpliwie.
Nie powstały żadne kolonie słowiańskie w Nowym Świecie.Nawet mi nie chodzi o ekonomiczne zyski z tego, ale o to, że świat wiele traci na braku śmiesznych dialektów/języków
Cytat: Maorycy w Lipiec 20, 2016, 17:30:27
Nie powstały żadne kolonie słowiańskie w Nowym Świecie.Nawet mi nie chodzi o ekonomiczne zyski z tego, ale o to, że świat wiele traci na braku śmiesznych dialektów/języków
Nie wystarczy bułgarski?
No, nie taki śmieszny te bułgarski. Zachował częściowo jać w wymianie e : ja no i zachował wszystkie czasy prasłowiańskie :)
Cytat: Obcy w Lipiec 20, 2016, 23:38:03
No, nie taki śmieszny te bułgarski. Zachował częściowo jać w wymianie e : ja no i zachował wszystkie czasy prasłowiańskie :)
Serbochorwacki też, choć faktycznie nie używa się tam aorystu tak często jak w bułgarskiem.
Ale czasy to nie wszystko. Pozbycie się przypadki w język tak fleksyjny jak słowiańskie jest spore nadużycie. Do te pory się dziwię, że nie ma chociażby biernik.
Swoją drogą - jak mniej więcej wyglądała kolejność wywalania przypadków przez bułgarski? Bo co najśmieszniejsze zostawili sobie wołacz. I podobno się pozbywają celownika nawet z zaimków bo zamiast niego używają form biernikowych.
Tym śmieszniejsze, że nawet grecki, turecki czy albański mają trochę tych przypadków :D
Co do ciekawostek, że bardzo mi się podoba bułgarski czasownik вляза (wchodzę), bo w czasie teraźniejszym ma jać tylko w 1.lp. i 3.lm. Niestety polski zatarł sztucznie tę różnicę: ja lezę zamiast ja lazę :/
EDIT: Poza tym... z przypadkami nie jest aż tak źle. Poza mianownikiem i wołaczem szczątkowo zachował się dopełniacz, biernik i narzędnik (w literaturze też celownik) :)
Cytat: Obcy w Lipiec 20, 2016, 23:56:29
Tym śmieszniejsze, że nawet grecki, turecki czy albański mają trochę tych przypadków :D
No właśnie! Zkąd to przyszło?
Cytat: Obcy w Lipiec 20, 2016, 23:56:29
Co do ciekawostek, że bardzo mi się podoba bułgarski czasownik вляза (wchodzę), bo w czasie teraźniejszym ma jać tylko w 1.lp. i 3.lm. Niestety polski zatarł sztucznie tę różnicę: ja lezę zamiast ja lazę :/
Co ciekawe czasowników z e:io radopolski nie wyrównał i
bierę, choć chyba częste w djalektach, to jednak całkiem zakazane po radopolsku. Za to wyrównał chyba wszystkie rzeczowniki z sylabicznymi r i l. Bo chyba nie ma rzeczowników, gdzie
ar się magicznie zmienia w
ier, prawda? Oprócz starszych tworów typu
naparstek i
pierścionek.
Cytat
Za to wyrównał chyba wszystkie rzeczowniki z sylabicznymi r i l.
W jakim sensie? Przecież w polskim nawet jest mnóstwo kontynuantów sylabicznego r i l (słońce, mowa, kark, ziarno, wierzba, wełna, długi, pułk, żółty, wilk!), gdzie w rosyjskim jest to o wiele prostsze...
EDIT: bo przecież tu ani nie powinno być przegłosu, ani wypadnięcia jerów...
Cytat: Obcy w Lipiec 21, 2016, 00:20:53
Cytat
Za to wyrównał chyba wszystkie rzeczowniki z sylabicznymi r i l.
W jakim sensie? Przecież w polskim nawet jest mnóstwo kontynuantów sylabicznego r i l (słońce, mowa, kark, ziarno, wierzba, wełna, długi, pułk, żółty, wilk!), gdzie w rosyjskim jest to o wiele prostsze...
EDIT: bo przecież tu ani nie powinno być przegłosu, ani wypadnięcia jerów...
Wyrównał w taki sposób, że nie mówimy
sarna -
o siernie, a
sarna -
o sarnie.
A mnogość produktów metatezy w polskiem się chwali, to prawda.
CytatNo właśnie! Zkąd to przyszło?
Nie wiem czy dobry trop, ale może przez to, że Bułgarzy mieszkali se prawie na Syberii i w czasie podróży przyjęli mowę słowiańską? Nie wiem zresztą jaki był ten bułgarski wołżański.
Cytat: Pluur w Lipiec 21, 2016, 10:52:50
CytatNo właśnie! Zkąd to przyszło?
Nie wiem czy dobry trop, ale może przez to, że Bułgarzy mieszkali se prawie na Syberii i w czasie podróży przyjęli mowę słowiańską? Nie wiem zresztą jaki był ten bułgarski wołżański.
Niee, starobułgarski miał jeszcze normalne przypadki, gdy turkijscy Bułgarzy byli już całkiem zasymilowani. Raczej zwala się winę za ,,pidżinizację" bułgarskiego rzeczownika na Wołochów (są paralele z arumuńskim). Trochę pomogły zmiany fonetyczne, ale same w sobie nie dałyby one takiego efektu, gdyby nie było jakiegoś zewnętrznego czynnika.
CytatNiee, starobułgarski miał jeszcze normalne przypadki, gdy turkijscy Bułgarzy byli już całkiem zasymilowani. Raczej zwala się winę za ,,pidżinizację" bułgarskiego rzeczownika na Wołochów (są paralele z arumuńskim). Trochę pomogły zmiany fonetyczne, ale same w sobie nie dałyby one takiego efektu, gdyby nie było jakiegoś zewnętrznego czynnika.
No to to + nałożenie się czynnika bałkańskiego, grecki zachował przypadki, bo ma rozwiniętą literaturę i to bardzo, turecki ma, bo jest ałtajski, no a nad albańskim nie ma co się zastanawiać, po za tym są tam góry i nic.
Cytat: Pluur w Lipiec 21, 2016, 11:35:19(...) grecki zachował przypadki, bo ma rozwiniętą literaturę i to bardzo (...)
Na pewno to nie jest powód, gdyby to była prawda, to angielski też powinien był zachować przypadki.
Cytat: Pluur w Lipiec 21, 2016, 11:35:19
grecki zachował przypadki, bo ma rozwiniętą grecki zachował przypadki, bo ma rozwiniętą literaturę
Absurd – to bułgarski przecież ma najdłuższą tradycję piśmienniczą ze wszystkich języków słowiańskich, począwszy od SCS-a... I w drugą stronę – litewski nie miał zbyt długiej historii literatury, a i tak zachował swoją złożoność fleksyjną.
Raczej chodziło mi o kwestie konserwatywności i rozwoju jako takiego, zachowawczość vs innowacyjność.
Wkurwia mnie brak cerkiewnego mediskularnego jestь w Unikodzie. Chodzi o rozróżnienie pomiędzy є "wązkiem" a "szerokiem" w kroju cerkiewnym, w zależności od pozycji w wyrazie (służyło to też rozróżnianiu pewnych homofonij). Nie da się tej różnicy przedstawić w Unikodzie.
Wiem, że problem leży w tem, że unikodowa cyrylica opiera się na kroju grażdańskim (a nie cerkiewnym), w którym takiego rozróżnienia nie ma i trudno byłoby je "przełożyć" na ten krój. Ale powinni to jakoś rozwiązać. Bo to trochę absurd, że praktycznie wszystkie litery starocerkiewne są zakodowane (nawet takie mocno "obskurne", odkopane z jakichś pojedynczych dokumentów), a spółczesnego języka cerkiewnosłowiańskiego (bądź co bądź, wciąż używanego) się w pełni zapisać nie da, trzeba kombinować (no czcionki cerkiewne sobie jakoś z tym radzą [różnymi sposobami], no ale nie po to jest UNIcode, żeby stosować jakieś erzace).
Mojem zdaniem, powinni to rozwiązać tak, że podstawowe unikodowe <є>, zakodowane w głównym bloku cyrylicznym odpowiada jestь "wązkiemu" w kroju cerkiewnym, a szerokie zakodować gdzieś, gdzie jest jeszcze wolne miejsce (co oczywiście będzie sprawiało problemy techniczne, ale lepsze to niż to, co jest) i w domyślnym kroju zakodować je jako takie "rozciągnięte", niżej położone є (nowy znak można by nazwać "CYRILLIC [SMALL] LETTER BROAD IE/YEST). To oczywiście sztuczne rozwiązanie, ale przecież nie pierwsze w historji Unikodu - przecież wszystkie "grażdańskie" kształty cerkiewnych liter są na dobrą sztuczne, a to odwrócone Ц, wzięte z gramot brzozowych to już w ogóle arbitralizm w chuj.
Jeśli zależy tylko od pozycji w wyrazie, to czcionka powinna się tym zająć. Warianty pozycyjne arabskich liter są zakodowane w Unikodzie jako jedna litera.
Cytat: Todsmer w Lipiec 22, 2016, 15:59:25
Jeśli zależy tylko od pozycji w wyrazie, to czcionka powinna się tym zająć. Warianty pozycyjne arabskich liter są zakodowane w Unikodzie jako jedna litera.
No właśnie sęk w tem, że nie tylko - potrafi się też pojawiać w "nieprzewidywalnych" pozycjach jako rozróżnienie homofonicznych fórm gramatycznych (np. "so otcem" = Ins sing., "ko otcem" = Dat. plur. - pierwsze pisane z wązkiem "jest", drugie z szerokiem).
Poza tem, nie słyszałem, żeby jakakolwiek czcionka miała w cyrylicy czy łacince warjanta na tej samej zasadzie, co czcionki arabskie (wówczas nie trzeba by kodować długiego "s", aczkolwiek z nim też sprawa nie jest tak prosta). Unikod chyba takich rzeczy nie przewiduje.
Jak kiedyś wspominałem na forum, były dawne ruskie systemy pisowni odróżniające /o/ i /ɔ/ za pomocą ‹о› wąskiego i szerokiego (w różnych kombinacjach).
Czyli kolejna niezakodowana rzecz?
Czy mówisz o tem (https://en.wikipedia.org/wiki/Broad_On)?
W ogóle, WTF, takie rzeczy zakodowali (http://www.unicode.org/charts/PDF/U1C80.pdf), a tego, o czem mówiłem nie... To już zakrawa na absurd!
Cytat: Dynozaur w Lipiec 22, 2016, 23:10:49
Czyli kolejna niezakodowana rzecz?
Czy mówisz o tem (https://en.wikipedia.org/wiki/Broad_On)?
Najwyraźniej. Z tym wąskim/szerokim ‹є› intencja jest chyba taka, żeby wykorzystywać odpowiednio ‹е› i ‹є› — w starej cyrylicy zamkniętego ‹е› chyba w ogóle nie było. Tak to wygląda w Bukyvede.
Cytat: Wedyowisz w Lipiec 23, 2016, 18:27:33
Cytat: Dynozaur w Lipiec 22, 2016, 23:10:49
Czyli kolejna niezakodowana rzecz?
Czy mówisz o tem (https://en.wikipedia.org/wiki/Broad_On)?
Najwyraźniej. Z tym wąskim/szerokim ‹є› intencja jest chyba taka, żeby wykorzystywać odpowiednio ‹е› i ‹є› — w starej cyrylicy zamkniętego ‹е› chyba w ogóle nie było. Tak to wygląda w Bukyvede.
No tak sobie radzi większość cerkiewnych czcionek, ale to już erzac...
Ale jak mówiłem, nie po to jest Unicode, żeby stosować znaki niezgodnie z ich przeznaczeniem. Tak myśląc, to kodowanie czegokolwiek nowego nie ma sensu, bo przecież istnieje PUA, a nawet jak PUY zabraknie, to przecież istnieje sto innych bloków, których zapewne nie potrzebujesz i możesz sobie zrobić czcionkę i zakodować tam, co ci się żywnie podoba... Ale przecież po to jest UNIcode, żeby był kompletny, do jasnej cholery!
Poza tym, skoro zakodowali takie cuda-wianki, jak te z bloku "Cyrillic Extended-C" (jeszcze większość czcionek ich nie obsługuje, no ale są), to co im kurwa przeszkadza zakodować w tym bloku również to. Przez ten blok, wszelkie wymówki i zasłanianie się krojem grażdańskim nie mają już zwyczajnie sensu.
A może to po prostu kwestja tego, że nikt takiego znaku nie zaproponował? Chociaż byłoby to trochę dziwne.
Unikodowe "BROAD/WIDE YEST" powinno wyglądać tak samo, jak to "WIDE ES" z w.w. bloku, tylko z krechą przez środek.
Cytat: Maorycy w Lipiec 20, 2016, 17:30:27Nie powstały żadne kolonie słowiańskie w Nowym Świecie.Nawet mi nie chodzi o ekonomiczne zyski z tego, ale o to, że świat wiele traci na braku śmiesznych dialektów/języków
Przecież były, Rosjanie kolonizowali zachodnie wybrzeże Ameryki Północnej, a do teraz na Alasce zachowały się, co prawda szczątkowo, rosyjskie dialekty: klik (http://ria.ru/science/20130527/939773935.html).
EDIT: Tutaj (http://www.ninilchikrussian.com/documents/daly1986.pdf) trochę więcej.
(wiem że trochę nekromancja, sorry)
Wkurwia mnie mocno, że Polaczki mają końcowe "ń" w wyrazie "słoń"... Podobnie z "ść" na końcu wyrazu "liść"...
Cytat: Obcy w Sierpień 07, 2016, 15:51:09
Wkurwia mnie mocno, że Polaczki mają końcowe "ń" w wyrazie "słoń"... Podobnie z "ść" na końcu wyrazu "liść"...
I jeszcze
pismo zamiast
piśma i
napis zamiast
napisi?
Ale rozróżnienie listu od liścia nie jest takie złe - swoją drogą Węgrzy też nie rozróżniają, bo oba to u nich
levél.
Normickie przekonanie, że poprawne używanie interpunkcji w internetach służy wyrażaniu jakiejś pogardy (t.zw. "kropka nienawiści").
Daje mi to raka za każdym jebanym razem.
To tylko dowód na to, że normików należy odciąć od neta. Kropka.
[null] zrbłm qp[/null]
A co to za problem?
Wykasuj stąd, wklej do tamtej nitki, a tutaj w miejscu tosta napisz "pambarambam".
Ja zawsze tak robię.
w suumie
Cytat: Dynozaur w Sierpień 08, 2016, 21:55:22
Normickie przekonanie, że poprawne używanie interpunkcji w internetach służy wyrażaniu jakiejś pogardy.
Najlepsi są ci, którzy są rzeczywiście przejęci faktem, że odpowiedziałeś im zdaniem z kropką i zadają pytania w rodzaju "Wszystko OK?".
Odcięcie od internetu nic nie da, ta "kropka nienawiści" to nic innego jak wirtualny odpowiednik "Czemu jesteś taki smutny? Uśmiechnij się!". Czy sam fakt, że nie szczerzę ryja oznacza, że mam jakiś problem?
Choć muszę się przyznać, że na czacie na fb, kiedy siedzę na kompie, zazwyczaj zaczynam zdanie z małej litery (na telefonie duża litera robi się automatycznie), bo mi się nie chce z jakiegoś niewiadomego powodu trzasnąć tego shifta. Ale to przynajmniej nie przeszkadza specjalnie w zrozumieniu treści wiadomości, w przeciwieństwie do całkowitego braku interpunkcji.
Faktycznie, ja też rozumiem użycie kropki w jakimkolwiek komunikatorze jako pewnego rodzaju niechęć, oczywiście tylko wtedy, kiedy zdanie jest jedno, i to krótkie. Normalnie nie używam kropek i dużych liter, chyba że mam więcej zdań w jednej wypowiedzi.
Zazwyczaj stawiam duże/wielkie litery i kropki w czatach, nawet jeśli piszę niestandardowym dialektem albo slangiem. Jeśli jest inaczej, to albo w danym momencie leżę na łóźku i usiłuję dosięgnąć ręką klawiatury, albo chcę coś szybko przekazać pisząc na telefonie.
Dynozaur, znowu preskrypcisz, na czacie poprawną ortografią jest właśnie brak interpunkcji na końcu w roli standardowej kropki... W sumie w komentarzach często też (chyba tylko poza komciami na poważniejsze tematy, pisząc o połąbskim albo masakrując lewaków z kolei kropka pasuje), brak znaku = normalny ton zdania, kropka = ton stanowczy albo ten słynny mityczny chłód.
Cytat: Todsmer w Lipiec 21, 2016, 11:51:19
Cytat: Pluur w Lipiec 21, 2016, 11:35:19(...) grecki zachował przypadki, bo ma rozwiniętą literaturę i to bardzo (...)
Na pewno to nie jest powód, gdyby to była prawda, to angielski też powinien był zachować przypadki.
Akurat w okresie w którym utracił deklinację, angielskojęzyczne piśmiennictwo ciężko było nazwać rozwiniętym. xD
Może preskrypcę, ale po prostu to, jak piszą normiki i jak traktują pewne rzeczy mnie ostro wkurwia i wali spierdoleniem.
Ja żadnych "kropek nienawiści" nie stosuję - odczuwam to jako nic więcej, tylko kolejny gównowymysł biedy umysłowej. I nie widzę powodu, dla którego coś tak normalnego i oczywistego jak kropka miałoby oddawać coś więcej, niż koniec zdania.
A słuszność mojej niechęci potwierdza fakt, jakie jednostki wyznają teorję "kropki nienawiści"...
Skończ już z tym dorabianiem sobie głupiej ideologii do wszystkiego.
Przecież w świecie, w którym zanika powszechne użycie pewnej reguły, użycie jej jest odbierane jako dystansowanie się i traktowanie sytuacji jako formalnej. Podobnie obecnie niewielu ludzi chodzi w garniturze, dlatego ubranie się w taki strój jest często odbierane właśnie jako dystansowanie się (gdy w środowisku ludzie nie chodzą na co dzień w garniturach).
Nie dziwiłoby cię to wcale, gdybyś rozmawiał z ludźmi i wychodził choć czasami z piwnicy.
Lól, to niby ja dorabiam do czegoś ideologję?
To "oni" zrobili ze zwykłej kropki jakąś demonstrację chuj wie czego. Ja robię wszystko "naturalnie", zgodnie ze swoimi nawykami. Piszę kropki, bo jest to kurwa dla mnie naturalne. Nic nie kombinuję, nie tryhardzę w żadną stronę. To inni dorobili do tego dziwną teorję.
A z tymi tak zwanymi "ludźmi" kiedyś rozmawiałem. Nie warto było, kurwa. Nie po to się izoluję, żeby włazić w to bagno jeszcze raz.
Oj źle się dzieje na forze ostatnio... Obawiam się, że traci ono swoją rację bytu.
Cytat: Dynozaur w Sierpień 11, 2016, 16:42:14To "oni" zrobili ze zwykłej kropki jakąś demonstrację chuj wie czego. Ja robię wszystko "naturalnie", zgodnie ze swoimi nawykami. Piszę kropki, bo jest to kurwa dla mnie naturalne. Nic nie kombinuję, nie tryhardzę w żadną stronę. To inni dorobili do tego dziwną teorję.
Jakie to typowe: ja piszę zgodnie ze swoimi nawykami - super, inni piszą zgodnie ze swoimi, i to jeszcze przy okazji zastanawiając się nad rolą interpunkcji w ich wypowiedziach - jebane normiki.
CytatA z tymi tak zwanymi "ludźmi" kiedyś rozmawiałem. Nie warto było, kurwa. Nie po to się izoluję, żeby włazić w to bagno jeszcze raz.
Nic dziwnego, jeśli z nimi rozmawiałeś tak jak na tym forum.
Tylko, że ich nawyki są wyraźnie gorsze od moich - świadczą o upadku jakiejkolwiek kultury pisania ("piszę bez wielkich liter, interpunkcji, ogonków i nieortograficzne, bo przecie to normalne"), degrengoladzie i spaczeniu - bo nie po to jest interpunkcja, by wyrażać jakieś emocje - a więc ich użycie jest spaczone. Preskryptywizm? Być może. Ale ja piszę jak człowiek - oni jak zwierzęta (którymi są).
I nie, oczywiście, że nie gadam z normikami tak, jak gadam z ludźmi na forze. Tutaj na forze większość użytkowników reprezentuje jakiś poziom kulturalny i intelektualny. Jakże bym mógł rozmawiać ze zwierzętami, jakimi są normiki w taki sam sposób? Byłoby to wysoce nielogiczne...
Poza tem, o czem miałbym z nimi gadać? Nie gadam z normikami przede wszystkiem dlatego, że nie znajduję z nimi spólnych tematów. Nasze poziomy intelektualne zmijają się kompletnie, a ja nie potrafię się aż tak bardzo zniżyć. A poza tem, zwyczajnie nie chcę.
Cytat: Dynozaur w Sierpień 11, 2016, 17:25:43Tylko, że ich nawyki są wyraźnie gorsze od moich - świadczą o upadku jakiejkolwiek kultury pisania ("piszę bez wielkich liter, interpunkcji, ogonków i nieortograficzne, bo przecie to normalne"), degrengoladzie i spaczeniu (...)
No, a fakt że człowiek wyszedł na miasto w jakimś podkoszulku i ineksprymablach nieomal, to upadek kultury społecznej? Gdzie te dawne czasy, kiedy w marynarce się nawet wspinano w Tatrach?
Cytat(...) bo nie po to jest interpunkcja, by wyrażać jakieś emocje (...)
Jest - od czasów, kiedy powstały emotki. To po pierwsze. A po drugie, jeśli wykrzykniki, wielokropki, urwane wypowiedzi nie są wyrażaniem emocji, to ja naprawdę nie wiem czym.
Cytat: Todsmer w Sierpień 11, 2016, 18:32:38CytatTylko, że ich nawyki są wyraźnie gorsze od moich - świadczą o upadku jakiejkolwiek kultury pisania ("piszę bez wielkich liter, interpunkcji, ogonków i nieortograficzne, bo przecie to normalne"), degrengoladzie i spaczeniu (...)
No, a fakt że człowiek wyszedł na miasto w jakimś podkoszulku i ineksprymablach nieomal, to upadek kultury społecznej? Gdzie te dawne czasy, kiedy w marynarce się nawet wspinano w Tatrach?
Dobra, bo zabrnęliśmy w głupie porównania.
Chodzi po prostu o to, że teorja "kropki nienawiści" mnie wkurwia. Ma prawo. Od tego jest ta nitka, tak?
Postrzegam ją jako typowy przykład normizmu w internecie - taki typowy normicki biedaśmieszkizm, rak w czystej postaci.
Mam chyba prawo uważać, że kropka nie służy żadnemu wyrażaniu pogardy. To takie kurwa dziwne? Czy to aż tak skrajny, szurowski pogląd?
Cytat: Todsmer w Sierpień 11, 2016, 18:32:38Jest - od czasów, kiedy powstały emotki.
Nie postrzegam emotek jako znaków interpunkcyjnych. To takie symbole raczej pozajęzykowe.
Cytat: Todsmer w Sierpień 11, 2016, 18:32:38To po pierwsze. A po drugie, jeśli wykrzykniki, wielokropki, urwane wypowiedzi nie są wyrażaniem emocji, to ja naprawdę nie wiem czym.
Dobra, zagalopowałem się. Interpunkcja, owszem, może służyć wyrażaniu emocji. Ale nie kropka - to typowy znak przestankowe. Każde inne postrzeganie jej jest wtórne i (przynajmniej w moim odczuciu) spaczone.
Cytat: Dynozaur w Sierpień 11, 2016, 19:07:14
Dobra, bo zabrnęliśmy w głupie porównania.
Chodzi po prostu o to, że teorja "kropki nienawiści" mnie wkurwia. Ma prawo. Od tego jest ta nitka, tak?
Postrzegam ją jako typowy przykład normizmu w internecie - taki typowy normicki biedaśmieszkizm, rak w czystej postaci.
Mam chyba prawo uważać, że kropka nie służy żadnemu wyrażaniu pogardy. To takie kurwa dziwne? Czy to aż tak skrajny, szurowski pogląd?
Mnie dziwi, bo mimo że pierwszy raz słyszę o tej "kropce nienawiści", użycie kropki w komunikatorze odczuwam jako pewnego rodzaju chłód, dystans, bądź zniecierpliwienie. Może w wykonaniu osoby, która zawsze zaczyna zdania od dużej litery i używa kropek, to tak nie razi. Ale jeśli osoba normalnie nie używa kropek ani wielkich liter, a tu nagle pojedyncze zdanie z kropką, to wiadomo o co chodzi. Zwłaszcza w przypadku, kiedy takie zdanie zaczęte jest od małej litery.
Np:
A: idziesz gdzieś może?
B: nie.
W tym przypadku wypowiedź z użyciem kropki oznacza nie tylko "nie", ale "nie, i skończ mnie wkurwiać".
Wkurwia mnie, że od paru dni nie działa ESHP. Wyskakuje Error 502 "Bad Gateway".
I pewnie nikt tego szybko (a może nigdy?) nie naprawi, bo mało kogo obchodzi hydronimja...
A to mocno utrudnia prace nad moim pruskim projektem. Bez bazy wodnej ani rusz, zwłaszcza w tej bardziej "jeziornej" części Prus.
Nie wiem nawet, komu to zgłosić...
Wkurza mnie mieszanie e i ę na końcu wyrazów, różne takie ,,to się dzieję", ,,jak się wydaję, albo e zamiast ę w bierniku l. poj. r. ż. To jest już jakaś epidemia.
Druga rzecz, to otwieranie i niezamykanie nawiasów w tekście.
Wkurwia mnie, że jacyś... nawet nie pre-, a retroskryptywiści zepchnęli "druszlak" do sfery "niepoprawności". Sam Mistrz Brü pisze o "druszlaku", zaś "durszlak" postrzega jako archaizm.
Podobna sytuacja jest zdaje się z "karafiołem". Do tego stopnia, że dziś mało kto tak mówi, a dla Brücknera to właśnie "kalafior" był archaizmem/dziwactwem. Zresztą, czechosłowacki "karfiol" pochodzi, z tego co wiem, właśnie z polskiego.
Cytat: Dynozaur w Wrzesień 01, 2016, 22:18:30
Wkurwia mnie, że jacyś... nawet nie pre-, a retroskryptywiści zepchnęli "druszlak" do sfery "niepoprawności". Sam Mistrz Brü pisze o "druszlaku", zaś "durszlak" postrzega jako archaizm.
Podobna sytuacja jest zdaje się z "karafiołem". Do tego stopnia, że dziś mało kto tak mówi, a dla Brücknera to właśnie "kalafior" był archaizmem/dziwactwem. Zresztą, czechosłowacki "karfiol" pochodzi, z tego co wiem, właśnie z polskiego.
O
karafiole nie słyszałem, ale w mojej rodzinie mówi się
druślak.
Swoją drogą <szl> to na tyle "niepolska" zbitka, że nawet słyszę czasami
wyśli,
pośli. Może brzmi durnie, ale to się już stało dla
słać -
ślę (zamiast
szlę).
Spotkaliście się z przejściem obcego sl w śl?
Wieś Praslity (pruskiego pochodzenia) koło Dobrego Miasta jest najczęściej wymawiana (a czasami też zapisywana) jako "Praślity".
Cytat: Jakaś pastaTak, mój stary mówi oszczeNdzać, a nie oszczędzać.
Kolejny przykład na wręcz ujemną znajomość spraw językowych przez normików, któzy nie wiedzą nawet tego jak sami mówią. xD
Cytat: spitygniew w Wrzesień 15, 2016, 19:49:02
Cytat: Jakaś pastaTak, mój stary mówi oszczeNdzać, a nie oszczędzać.
Kolejny przykład na wręcz ujemną znajomość spraw językowych przez normików, któzy nie wiedzą nawet tego jak sami mówią. xD
Ja ostatnio słyszałem który dyftongizował ABSOLUTNIE GURWA KAŻDĄ nosówkę. To jest straszne.
Odmiana francuskich nazwisk z restytucją wygłosowej ortograficznej spółgłoski oraz tego typu derywacja (rzeczy typu Chauvina, Diderota, Mitterranda). Wydumane i z dupy to jest. Jeszcze olewa się realną barwę samogłoski (ale por. spolszczony Szopen).
Jaki doktorant? Powinien być tylko i wyłącznie doktorand. Brawo, Niemcy i Skandynawio – wal się, Polsko i Rosjo.
Bo?
Jak się ludziom wydaje że każde obce li to льі, a nie poprostu лі (wybaczcie, nie da się tego wyrazić naszą łacinką), co widać po deklinacji
Nie rozumiem. Dajżeż jakiś przykład.
M. Salvador Dali
D. Salvadora Daliego - zamiast Dalego
Ktoś mówi Dal(i)ego? Ja głupi myślałem, że Dali pozostaje nieodmienne. Chociaż z odmianą obcych nazwisk to w polskim reguł nie ma, prawda.
Tołstoj też wkurza. Winien być Tołsty i nikt by nie miał problemów z odmianą.
Ja.
Uniwersytet Medyczny
Strasznie nienaturalna zbitka słów... Medyczna to powinna być Akademja. Inaczej jest dziwnie.
Oczywiście, jest to (jak zwykle) wina głupiej ÓE i jej standardyzacji krzywizny banana...
Poza tem, jeżeli zmiana "akademji" na "uniwersytet" miała zwiększyć prestiż, to (mojem zdaniem) coś kurwa nie pykło. Efekt jest odwrotny do zamierzonego - przez nowe nazwy, uczelnie brzmią teraz jak jakieś nowotwory, a nie placówki z tradycjami. Na przykład, dużo wody upłynęło, zanim się kapnąłem, że "GUM" (t.j. Gdański Uniwersytet Medyczny), na który trafiła spora część moich znajomków z licbazy (lingwista po biol-chemie tak bardzo xDDD), to tak naprawdę znana i szanowana (dawna) Akademja Medyczna w Gdańsku. Serjo, myślałem już, że trafili na jakąś bananową nowouczelnię, a tu się okazuje, że jednak dostali się gdzie chcieli... I pewnie nie tylko ja się na tem złapałem.
No i przzede wszystkiem, czy to złożenie nie gwałci semantyki? Czy słowo "uniwersytet" nie odnosi się właśnie do "uniwersalności" (polska kalka to przecież wszechnica), różnorodności dziedzin nauczanych w jednem miejscu? Jeżeli szkoła specjalizuje się w jednej dziedzinie, to moim zdaniem z definicji nie może być uniwersytetem, kurwa jego mać! Ja wiem, że pojęcia ewoluują, ale w tym wypadku można mówić o dewaluacji. To nie jest dobre.
CytatNo i przzede wszystkiem, czy to złożenie nie gwałci semantyki? Czy słowo "uniwersytet" nie odnosi się właśnie do "uniwersalności" (polska kalka to przecież wszechnica), różnorodności dziedzin nauczanych w jednem miejscu? Jeżeli szkoła specjalizuje się w jednej dziedzinie, to moim zdaniem z definicji nie może być uniwersytetem, kurwa jego mać!
Na moje - gwałci. Ale zawsze ktoś może odpowiedzieć, że akademia nie ma nic wspólnego z gruntami bohatera, który ocalił Ateny przed Kastorem i Poluksem...
CytatJa wiem, że pojęcia ewoluują, ale w tym wypadku można mówić o dewaluacji.
Więc to byłby zasadniczy zarzut. Tyle że niekoniecznie przyrody językowej.
Cytat: Dynozaur w Październik 08, 2016, 13:01:00
No i przzede wszystkiem, czy to złożenie nie gwałci semantyki? Czy słowo "uniwersytet" nie odnosi się właśnie do "uniwersalności" (polska kalka to przecież wszechnica), różnorodności dziedzin nauczanych w jednem miejscu? Jeżeli szkoła specjalizuje się w jednej dziedzinie, to moim zdaniem z definicji nie może być uniwersytetem, kurwa jego mać! Ja wiem, że pojęcia ewoluują, ale w tym wypadku można mówić o dewaluacji. To nie jest dobre.
Eee... nie.
Uniwersytet wbrew tej popularnej opinii wywodzi się z wyrażenia
universitas magistrorum et scholarium "wspólnota mistrzów i uczniów".
Wkurwia mię, że Małorusy nie potrafią dojść do ładu z nazwą jednego ze swoich miast - chodzi o Siewierodonieck (miasto założone w czasach ZSRR, rosyjskojęzyczne, nazwa typowo radziecka, brak małoruskiej tradycji - stąd problem).
Funkcjonują różne warjanta - jest Сєвєродонецьк (i ta forma chyba jest obecnie urzędową), Северодонецьк, Сєверодонецьк (dziwna hybryda).
A tymczasem, z punktu widzenia morfologji języka małoruskiego, jedyna słuszna forma to Сіверодонецьк (wg starych, przedsowieckich reguł byłoby -цьке w rodzaju nijakim, no ale cóż).
Ale zanim powiecie "zaraz zaraz, ale przecież północ to po ichniemu Північ" (o to się rozbijają wszystkie argumenta przeciwko doprowadzeniu tej nazwy do porządku), to ja odpowiem - ale jest Сіверський Донець (od którego przecież to miasto jest nazwane), a więc jak najbardziej Сіверо- ma sens.
Serjo, mocno tam zaniedbali dbałość o własny język. To niech się chociaż nie dziwią, że ludzie gadają surżykiem (albo po prostu po rosyjsku)... Zwłaszcza, że nie oszukujmy się - "poreformowy" małoruski to i tak surżyk (podobnie jak "oficjalny" białoruski - obecnie podobno przeżywający legki renesans). Reformy z lat 30. (daleko wykraczające zresztą poza sferę ortografji) ukręciły językowi małoruskiemu i białoruskiemu łeb.
CytatReformy z lat 30. (daleko wykraczające zresztą poza sferę ortografji) ukręciły językowi małoruskiemu i białoruskiemu łeb
Jak te języki wyglądały przed reformą?
Cytat: Pluur w Październik 22, 2016, 20:28:28
CytatReformy z lat 30. (daleko wykraczające zresztą poza sferę ortografji) ukręciły językowi małoruskiemu i białoruskiemu łeb
Jak te języki wyglądały przed reformą?
Białoruski - mniej więcej tak, jak Wikipedja w Taraszkiewicy. Z tem, że w "dobrych czasach" używano łacinki, a nie cyrylicy. No i ta spółcześnie używana Taraszkiewica jest już niestety do pewnego stopnia Narkomówką skażona (n.p. nie używa się już praktycznie w ogóle końcówek -och, -joch, ani prostego czasu przyszłego)...
Podstawowe różnice są wypisane na Wikipedji - rosyjska (https://ru.wikipedia.org/wiki/%D0%A2%D0%B0%D1%80%D0%B0%D1%88%D0%BA%D0%B5%D0%B2%D0%B8%D1%86%D0%B0#.D0.9E.D1.82.D0.BB.D0.B8.D1.87.D0.B8.D1.8F_.D1.82.D0.B0.D1.80.D0.B0.D1.88.D0.BA.D0.B5.D0.B2.D0.B8.D1.86.D1.8B_.D0.B8_.D0.BE.D1.84.D0.B8.D1.86.D0.B8.D0.B0.D0.BB.D1.8C.D0.BD.D0.BE.D0.B9_.D0.BE.D1.80.D1.84.D0.BE.D0.B3.D1.80.D0.B0.D1.84.D0.B8.D0.B8_.D0.B1.D0.B5.D0.BB.D0.BE.D1.80.D1.83.D1.81.D1.81.D0.BA.D0.BE.D0.B3.D0.BE_.D1.8F.D0.B7.D1.8B.D0.BA.D0.B0), angielska (https://en.wikipedia.org/wiki/Tara%C5%A1kievica#Differences_between_Tara.C5.A1kievica_and_the_official_orthography).
A jeśli chodzi o małoruski - to podstawowe różnice masz tutaj (https://uk.wikipedia.org/wiki/%D0%A3%D0%BA%D1%80%D0%B0%D1%97%D0%BD%D1%81%D1%8C%D0%BA%D0%B8%D0%B9_%D0%BF%D1%80%D0%B0%D0%B2%D0%BE%D0%BF%D0%B8%D1%81_1933_%D1%80%D0%BE%D0%BA%D1%83).
Paradoksalnie, w lepszej sytuacji jest chyba tu Białoruś, bo Taraszkiewicy jeszcze ktokolwiek używa (głównie ta szeroko pojęta "opozycja"), podczas gdy zmiany na Małorusi łyknęli praktycznie wszyscy (rozwiązania przedreformowe najwyżej w djalektach).
Dzięki
Forma "gnieźnieński" zamiast "gnieździeński". Właściwie nawet nie tyle ona sama wkurza, co durna norma uznająca tę drugą wersję za nieistniejącą i błędną (http://sjp.pl/gnie%C5%BAdzie%C5%84ski).
Podobną kontaminacją słusznej etymologicznie formy przymiotnika z rzeczownikiem zdaje się być krośnieński.
Chile i Peru w języku polskim. Co to wogóle jest?
Cytat: Maorycy w Październik 27, 2016, 09:33:36
Chile i Peru w języku polskim. Co to wogóle jest?
Ciekawie, ale trochę rakowo radzi sobie z takimi serbochorwacki gdzie mamy Čile, Čilea, Čileu... i Peru, Perua, Peruu...
Cytat: Maorycy w Październik 27, 2016, 09:33:36
Chile i Peru w języku polskim. Co to wogóle jest?
A jak inaczej mogłoby być? O.o
Czyle i Pero pewnie :D
Chodzi o ich nienaturalność fonemiczną w naszym języku i o nieodmienność
Aneksja Krymu - dziecko antyrosyjskiej propagandy medialnej. Bez względu na okoliczności oficjalnie powinno się mówić tylko i wyłącznie o inkorporacji Krymu.
Dobrze, że nie mówią "Anszlus" xDDDDDDDDDDD
Cytat: Obcy w Październik 30, 2016, 21:41:44
Aneksja Krymu - dziecko antyrosyjskiej propagandy medialnej. Bez względu na okoliczności oficjalnie powinno się mówić tylko i wyłącznie o inkorporacji Krymu.
wyzwolenie spod okupacji banderowskiej*
Nazwa wsi Dubeninki.
Bo zawsze, kurwa zawsze napiszę (i powiem): Dubieninki. Tak zresztą jest o wiele naturalniej.
Ale tutaj akurat zmiany nazwy nie będzie (tak, przerabiam właśnie powiat gołdapski - poza kolejnością, bo wypożyczyłem Szcześniakową, ale kiedy opublikuję - się zobaczy. Olecki też zamierzam przerobić).
[BEZCZELNY DOPPELPOST]
To przywiązanie niektórych etymologów do przedrostka sъ- i tłumaczenie go za każdym razem jako "dobry". To zwyczajnie nie ma sensu - ten przedrostek potrafi znaczyć różne rzeczy, a czasami jest kompletnie redundatny. A mimo to część etymologów potrafi nad tym przyimkiem mocno kontemplować i dorabiać doń dziwne teorje.
Na ten przykład, nie ma żadnego "dobra" w "śmierci". To po prostu forma rzeczownikowa od ze-mrzeć i każdy kto twierdzi inaczej (*ekhm* Boryś) zwyczajnie komplikuje i próbuje forsować swoje "jenialne" teorje.
Tak, zostałem striggerowany pewnym wpisem na pewnym fanpejdżu.
Kek, pierwsze słyszę, gdzie niby indziej ma toto wystepować?
W słowiańskim doszukuje się tego m.in. w "zdrowym" < *sъ-dorvъ.
Ale głównie przychodzą mi do głowy przykłady z innych IE, przede wszystkiem swastyka < *su-asti-, tak jakby "dobrobytka", a także liczne greckie przykłady z eu-, n.p. eu-forja, eu-tanazja ("dobra śmierć") it.p.
I właśnie z "eutanazją" niektórzy chcieliby porównywać słowiańską "śmierć", tylko że to bullshit.
I co ciekawe, nawet sama swastyka jest prawdopodobnie przykładem reduplikacji, bo często wywodzi się to całe *h₁su- od *h₁es- :P
BTW dla mnie dopiero naciągane jest wywodzenie "dżdżu" od rzekomego rdzenia *dus- (zły) + do tego *dyo- (niebo; od pochodnej tego rdzenia też m.in. słowo "dzień")...
Są jakiekolwiek inne rdzenie z tem dus-?
Poza tem, etymologję tę obala nowogródzkie дъжгь, dowodzące że tam musiało być -g w rdzeniu (jest zresztą żmudzkie duzgėti = dźwięczeć, uderzać, pluszczeć).
Kochani, czy różne kursy poprawnej wymowy każą wymawiać "trwać" i "krwi" przez [v]? Pytam, bo nader często to słyszę, chyba u wszystkich lektorów filmowych i nieraz w piosenkach.
Taka wymowa raczej nie występuje w słownikach poprawnej polszczyzny, natomiast słyszę ją u Anny German i Anny Jantar w piosenkach. O ile w śpiewie mnie się podoba i dodaje smaczku, to u lektorów razi przesadą.
Poza tym, zauważam odejścia od ubezdźwięczniania w wygłosie - mnie się to nie podoba. Smog, blog, niob wymawiane z dźwięcznym "g" i "b", słyszy się powszechnie wiatr, litr, metr z dźwięcznym "r", sklep Lidl z dźwięcznym "dl", a także końcówkę -izm z dźwięcznym "zm". Dla mnie takie udźwięcznianie w wygłosie po prostu brzmi niepolsko.
Rosyjskie egzonimy.
Kto do jasnej cholery wymyślił, żeby pisać Щецин, Освенцим czy Окенце? Już pal licho nosówki. Żaden Rosjanin nie przeczyta <це> jak Polak <cie>. I to nawet nie jest etymologiczne.
УЖАС.
Po-mojemu to by było tak:
Spoiler
Biała Podlaska - Белая Подляшская
Białystok - Белосток
Bielsko-Biała - Бельско-Белая
Bydgoszcz - Быдгощь
Chełm - Холм
Ciechanów - Теханов
Częstochowa - Частохова
Elbląg - Эльбляг
Gdańsk - Гданск
Gorzów Wielkopolski - Великопольский Горев
Jelenia Góra - Оленная Гора
Kalisz - Калиш
Katowice - Катовицы
Kielce - Кельцы (za cara Кѣльцы)
Konin - Конин
Koszalin - Кошалин
Kraków - Краков
Krosno - Кросно
Legnica - Легница
Leszno - Лешно
Lublin - Люблин
Łomża - Ломжа
Łódź - Лодь (za cara niestety biełaruska Лодзь)
Nowy Sącz - Новый Суч (trochę kiepsko, że z suczą tworzy homonim, wiem)
Olsztyn - Ольштын
Opole - Ополе
Ostrołęka - Остролуг
Piła - Пила
Piotrków Trybunalski - Трибунальский Пётрков
Płock - Плотск
Poznań - Познань
Przemyśl - Перемышль
Radom - Радомь
Rzeszów - Решев
Siedlce - Седльцы
Sieradz - Серазь (Серадз?)
Skierniewice - Скерневицы
Słupsk - Столбск
Suwałki - Сувалки
Szczecin - Щетин
Tarnobrzeg - Тарноберег
Tarnów - Тарнов
Toruń - Торунь
Wałbrzych - Валбрих
Warszawa - Варшава
Włocławek - Владиславок (Владславок?)
Wrocław - Вратславь
Zamość - Замость
Zielona Góra - Зелёная Гора
Ja to bym raczej używał form, obowiązujących w czasach carskich (za wyjątkiem Iwangorodów, Nowo-Aleksandryj it.p.), a miejscowości z innych zaborów (i zpoza zaborów) transliterował analogicznie do nich.
[...........]
Co toto je, do prdele? (https://cs.wikipedia.org/wiki/Lod%C5%BE) Co ciekawe, pozostałe polskie miejscowości Pepicy nazwali normalnie - Bydhošť, Gdaňsk, Řešov...
Brzmi jakby się wzorowali na německy Lodz nebo Lodsch...
Emm... nie do końca normalnie, akurat Bydhošť musi być, bo nie mogą być koło siebie "š" i "č" oraz plus za adaptację "y" jako "y", ale za to Gdaňsk ma nieuzasadnione "g" i też "ň". Ciekawą adaptacją jest jeszcze "Štětín" - jest i długie "i", i jaćka po "t"...
Tyle, że nie jest do końca jasne, co powinno dać prasł. *gъdV- w czeskim (pytanie, czy spirantyzacja zaszła już przed zanikiem jerów, czy dopiero po nim i kde, kdy, kdoule są przykładami na oporność /gd/ — por. ukr. de, głuż. hdy). ‹Ě› w Štětínie to po prostu oznaczenie miękkości wymuszone konwencją ortograficzną, jak w ještě.
Czeskie ě to jest po prostu litera oznaczająca zmiękczające e i znajduje się w pozycji, gdzie stała prasłowiańska jać, nosówka przednia, je niewzdłużone lub ja. Ktoś po prostu wziął tę literę do łacińskiego zapisu jaci i się utarło przekonanie, że čeština ma etymologiczną ortografię.
A ździeś (https://cs.wikipedia.org/wiki/Kdyn%C4%9B) macie o czeskiej Gdyni.
no tak - w czeskim nie mogą istnieć w wymowie kombinacje [št] i [žd], tylko to zawsze muszą być miękkie warianty: [šť] i [žď], tyle że jest taka zasada ortograficzna, że przed "e" haczek musi przejść z poprzedzającej spółgłoski właśnie na nią.
Cytat: Silmethúlë w Listopad 08, 2016, 01:02:09
Brzmi jakby się wzorowali na německy Lodz nebo Lodsch...
Tylko czy to
Lodsch w ogóle istniało przed wojną?
Czy może zostało wprowadzone dopiero przez Hitlera po to, aby za chwilę zostać zmienione na
Litzmannstadt?
Bo od razu nasuwają mi się
Lodzermensche, a nigdy zaś nie słyszałem o
Lodschermenschach...
Cytat: https://pl.wikipedia.org/wiki/Polskie_transkrypcje_j%C4%99zyka_chi%C5%84skiegoWreszcie sylaby z "-ui" należy wymawiać jak -łej, a nie jak są wymawiane popularnie: z -uj. Tego problemu Jaworski-Jabłoński uniknęli tylko w przypadku sylaby (pinyin:) "hui", zapisując ją huei, ale tylko po to, by uniknąć wulgaryzmu (bo (pinyin:) "shui" zapisują już szui).
Jaki to jest rak, to się w mojej głowie nie mieści.
Dlatego też nikt tej transkrypcji nie używa - ona zwyczajnie nie spełnia swojej funkcji...
Zresztą, nawet nikt za bardzo nie wie, jak ta transkrypcja wygląda. Nigdzie nie widziałem pełnego opisu jej reguł.
Tej transkrypcji używano w ustroju dawno minionym. Mam w domu starą, reżimową encyklopedię z lat 80-ych, w której pisze się o dynastii Cin, Cing, Czang Kaj-szeku, Czou En-laju (z dywizem i małą literą w drugim członie), Mao Ce-tungu (Mao - jakby nie mogli już napisać Mau), Teng Siao-pingu, Czao Cy-jangu. Po '89 chyba ją zarzucono.
Cytat: Ten sam artykułpinyin: e, IPA: ɤ – gardłowe "e"
To medialne będzie nawet (do) jest jakieś dziwne (wpływ ang. even?). Mam wrażenie, że gryzipiórki niedoużywają aż i czasowników modalnych.
Dlaczego do tego filmiku do nauki polskiego (https://www.youtube.com/watch?v=Z-jMe_PHnH4&index=3&list=PL4D69CE4658CB250D) zaangażowaną jakąś Ruską, a nie native speakerkę!?
Określenie "siano" na pieniądze.
Serjo młodzi tak mówią?
Bo dla mnie to brzmi cholernie sztucznie - jakby jakiś zgred próbował mówić "po młodzieżowemu". I nigdy, nigdy nie słyszałem tego w t.zw. "obiegu" - kojarzy mi się to przede wszystkiem ze zraczałą reklamą jednego z parabanków.
Ale może gimbaza tak mówi - ja nie wiem, mieszkam w piwnicy i rzadko kontaktuję się z ludźmi xD
Po starszym rodzeństwie wiem, że "siano" jest starszym odpowiednikiem "hajsu" :P
Z tych dwóch nie-/stety wygrał "hajs", stając się najpopularniejszą formą(znacie kogoś kto mówi "pieniądze" zamiast "hajs" i jest w przedziale wiekowym >40?)
Mi się zdarza mówić "siano", natomiast nienawidzę "hajsu". Od czego to się w ogóle wzięło, bo chyba nie od niemieckiego "heiß"?
Nie wiem, ja tam zawsze mówię "kasa".
Poza tym "hajsem" triggerują mnie jeszcze:
- sztos
- fejm
- hejt, hejter
- bezbek
Jak coś mi się przypomni, to napiszę xD
Cytat: Caraig w Listopad 30, 2016, 21:01:06
- bezbek
O, tego nie słyszałem do tej pory, dzięki za odświeżanie mojej bajery.
Mnie z kolei strasznie drażni zwrot "w opór". Zwłaszcza gdy ktoś używa tego w co drugim zdaniu i przeplata z tradycyjną kurwą.
1. E tam, dobrze, że nie "w chuj" :)
2. Zwrot to chyba jest z czasownikiem, nie z rzeczownikiem, nie?
Jestem jedyny tutaj, który mówi "forsa"?
Nigdy w życiu nie słyszałem, żeby ktokolwiek mówił "w opór".
Czy kogoś jeszcze draźni sublokator? Z jakiegoś powodu zawsze to odbierałem jako zniekształcenia spółlokatora.
W ogóle w jakim języku poza polskim się takie słowo spotyka? Większość ma albo swoje tłomaczenia albo kolokatora, czyli con+locator, czyli są/spół+lokator.
IPA ma na różne dźwięki litery, które wyglądają tak samo w niektórych czcionkach. Chodzi o [χ] i
To (https://en.wikipedia.org/wiki/Misty_Montes)... Chciałem coś jeszcze dodać od siebie, ale nie mam siły.
Że Jan Paweł to po włosku Giovanni Paolo, a nie Gianpaolo.
Jestem pewien, że zbitek ten był zainspirowany tego typu włoskimi formacjami. Podeźrzewam, że w zamyśle JPI tak to miało brzmieć, ale nie zdążył zakomunikować światu swojej woli xDDDDDDD
Jan Paweł zdaje się był dość popularnym combem już wcześniej w zwykłym imiennictwie, vide imiona Sartre'a, Belmonda i Woronicza, nie mam pojęcia czemu.
No ale nie zmienia to faktu, że typową włoską wersją tej kombinacji jest Gianpaolo. Ten "Giovanni Paolo" brzmi dla mnie strasznie... "drewnianie".
"Siwy dym" - co to za głupie powiedzonko? Jak rozumiem, coś podobnego do "motyla noga" albo "o kurwa kwiatek".
Ktokolwiek tak mówi? Bo ja to słyszałem tylko i wyłącznie w medjach.
To i tak nic w porównaniu z lecimy, kurwa, tutaj. Co to może znaczyć? T_T
Cytat: Dynozaur w Styczeń 01, 2017, 13:39:14
Ktokolwiek tak mówi? Bo ja to słyszałem tylko i wyłącznie w medjach.
Moi koledzy z licbazy. Czy wciąż, nie wiem.
To jest stare, pokolenie rodziców, znaczy studentów z przełomu lat 80./90. to zna od dawna i czasem użyje. Odcień znaczeniowy i pragmatyka w rodzaju ale granda.
PS. 1917. post.
Cytat: Towarzysz Mauzer w Styczeń 01, 2017, 15:58:46
To jest stare, pokolenie rodziców, znaczy studentów z przełomu lat 80./90. to zna od dawna i czasem użyje. Odcień znaczeniowy i pragmatyka w rodzaju ale granda.
Czyli typowe dla telewizji (zwłaszcza przetłumaczonych filmów) użycie przestarzałego slangu...
Cytat: CookieMonster93 w Styczeń 01, 2017, 14:11:41
To i tak nic w porównaniu z lecimy, kurwa, tutaj. Co to może znaczyć? T_T
Gitara siema.
Cytat: Feles w Styczeń 03, 2017, 08:01:46
Cytat: CookieMonster93 w Styczeń 01, 2017, 14:11:41
To i tak nic w porównaniu z lecimy, kurwa, tutaj. Co to może znaczyć? T_T
Gitara siema.
O to to, najgorsze normickie.
Cizia
Nigdy nie słyszałem, by ktoś tak nazywał atrakcyjne przedstawicielki pięknej płci. A nawet brzydkiej.
Tłumacze amerykańskich filmów klasy C chyba dostają specjalne premie za wciepnięcie tego czegoś w dialogi.
Czy tylko mnie bawi "poprawianie" wypowiedzi w napisach? Do częstszych należy chyba zamienianie wyraźnego "tą" na "tę" albo w angielskim "i'm gonna" na "i'm going to".
Cytat: Spiritus w Styczeń 12, 2017, 00:01:41
Czy tylko mnie bawi "poprawianie" wypowiedzi w napisach? Do częstszych należy chyba zamienianie wyraźnego "tą" na "tę" albo w angielskim "i'm gonna" na "i'm going to".
TO. Ostatnio w jakimś filmiku o WOŚP w napisach tylko była forma
logo, mimo że w wypowiedziach ludzie mówili
loga itd.
Czy tylko ja już rzygam tymi emoji? Historia piśmiennictwa zatoczyła koło i wracamy do piktogramów? Małpa-serce-serce-buziak-surfującamurzynka-puchar-konfetti-ciasto-piłka-orzeszek-bakłażan-paragejówzdzieckiem-serceprzebitestrzałą?
Nas to bardziej boli pewno niż użytkowników języków, które są bardziej od naszego analityczne - na przykład angielskiego.
No ja nie wiem, czy typowy anglofon w co drugim zdaniu wspomina o bakłażanie xD.
Cytat: Spiritus w Styczeń 26, 2017, 14:15:05
Czy tylko ja już rzygam tymi emoji?
Nie, (https://www.google.pl/search?q="emoji+to+rak")
Żądam rozróżnienia w pisowni dwóch znaczeń słowa kopia! Piszmy kopi jako nazwa broni (bo to słowiańskie słowo) i kopii jako duplikat (bo to łacińskie słowo).
To, jak teraz bez przerwy używa się słowa "hejt". Wszystko fajnie, dopóki mówi się tak w żenującej aranżacji języka młodzieżowego, ale no błagam, gdy już politycy zaczynają tego używać w oficjalnych przemówieniach...
Reklama, w której jakiś pseudofrancuzik mówi [ży TĘ]. Ludzie, wyznawanie miłości musi się odbywać bez unosowienia: [ży TEM], [ży TEM]!
CytatTo, jak teraz bez przerwy używa się słowa "hejt". Wszystko fajnie, dopóki mówi się tak w żenującej aranżacji języka młodzieżowego, ale no błagam, gdy już politycy zaczynają tego używać w oficjalnych przemówieniach...
A co w tym jest młodzieżowego? To konkretny, nie mający odpowiednika termin.
Jak to nie ma odpowiednika? A nienawistnik?
Nienawistnik to hejter, a nie hejt. Naprawdę można powiedziec o fali nienawiści zamiast fali hejtu. Ewentualnie o obraźliwych komentarzach, bo zazwyczaj o to chodzi, mówiąc o hejcie.
Hejt to jest specyficzna forma okazywania nienawiści, nie sama nienawiść. To nie są synonimy.
Przecież "hejt" jest o wiele lepsze niż "obraźliwe komentarze". Bardzo potrzebne polszczyźnie słowo opisujące nowe zjawisko. No i potwierdzam, że "hejt" czy "hejter" to zupełnie węższe pojęcie niż "nienawiść" czy "nienawistnik".
Z tego co wiem, w j. ang. hate znaczy dokładnie nienawiść, hater - nienawistnik, czyli j. pol. zapożyczając je wzbogacił się w słowa o pewnym zniuansowanym znaczeniu , gdy tymczasem w j. ang. rozszerzyły one swe znaczenie. Nie pierwszy taki przypadek, wcześniej to m. in. dealer, leasing.
Potrzebne czy nie, słowo to jest tak nadużywane, że aż się nim rzygać chce.
Cytat: Dynozaur w Luty 14, 2017, 21:13:50
Potrzebne czy nie, słowo to jest tak nadużywane, że aż się nim rzygać chce.
To, po stokroć to. To jest jedno z tych słów, obok sztosów i innych fejmów, które wywołują u mnie odruch wymiotny.
Cytat: Dynozaur w Luty 14, 2017, 21:13:50
Potrzebne czy nie, słowo to jest tak nadużywane, że aż się nim rzygać chce.
I
troll. Napiszesz coś niepopularnego na danym forum czy w dyskusji - trolujesz. Może 99% wypowiadających się bredzić nie znając tematu, ale ten 1% to dla nich trole. A najczęściej są dwa obozy i się tak uroczo nawzajem określają. Teraz już nawet nie wiem, co to słowo naprawdę znaczy.
Podobnie wkurwia mnie też redefinicja słowa "autyzm", "autysta".
Kiedyś - osoba chora.
Teraz - ktoś kto lubi coś, czego ja nie lubię / interesuje się czymś, co mnie nie obchodzi...
No okej, autystów w internetach nie brakuje, ale niektórzy przesadzają z szafowaniem tym słowem. Teraz wszystko, co nie jest normickie i trendi jest "autystyczne"...
Teraz każdy zaszczepiony jest autystyczny, więc nawet ,,normiki" (to jest jakieś okropne słowo – ludzi, którzy je używają powinno się palić na stosach!) są autystami, bo przeszli obowiązkowe szczepienia na tężec, odrę, różyczkę i parę innych. ;-)
Serjo? A ja myślałem, że to tylko takie foljarskie pierdololo xDDDDDDDDDDDD
No, o ile potwierdzonym faktem jest, że autyzm powoduje szczepionki (http://www.smbc-comics.com/comic/autism-and-vaccines), o tyle w drugą stronę żadnego związku przyczynowo-skutkowego nie ma, i mój post był oczywistym naśmiewaniem się z proepidemików.
Cytat: Silmethúlë w Luty 15, 2017, 14:02:39
(...)więc nawet ,,normiki" (to jest jakieś okropne słowo – ludzi, którzy je używają powinno się palić na stosach!)
Zalezy w jakim sensie, słowo na określenie statystycznej większości społeczeństwa - prostej, bezrefleksyjnej, o rurkowcowych poglądach, czytającej "Fakt" i oglądającej Polsat jest potrzebne, tylko że wielu ma zwyczaj definiowania (i w rezultacie pogardy dla takich ludzi) "normika" przez pryzmat lubianych memów (serio, dość powszechne w pewnych regionach Facebooka), takich sam bym rzeczywiście palił.
Rosjanie/Niemcy/Francuzi/cokolwiek wymawiający angielskie /θ ð/ jako [s z] — co brzmi zupełnie bezsensownie, sztucznie, i utrudnia sparsowanie wypowiedzi — podczas gdy istnieją lepsze, stosunkowo powszechne, rodzime realizacje jako [t d] (th-stopping (https://en.wikipedia.org/wiki/Th-stopping)) oraz jako [f v] (th-fronting (https://en.wikipedia.org/wiki/Th-fronting)).
Fun fact: jako dzieciak, starający się naśladować angielski z amerykańskiej telewizji, używałem obu, w zależności od dźwięczności. I tak /θ/ wymawiałem jako /f/ (/fɛŋks/ na thanks), ale /ð/ jako /d/ (/dɛj/ na they).
Też realizacji tego jako /s/ i /z/ nie znoszę i nigdy nie rozumiałem...
No właśnie ja szanuję takich Niemców, że przynajmniej przybliżają te dźwięki konsekwentnie, w przeciwieństwie do polackich [f] i [d], o których wspomniał powyżej Silmeth.
Jakby ktoś powiedział "Aj em jor fawer", prawdopodobnie wszyscy by się z niego śmiali. Głupcy.
Chyba u Polaków też kiedyś panowała wymowa [s z], sądząc po forsowaniu pisowni ,,(o) Smisie" i tym, co czasem można usłyszeć u starszych ludzi.
Tym, co mię naprawdę wpienia jest uporczywe pisowniane wymawianie /ɪ/ jak [i] — przecież trudno nie zauważyć, że ta samogłoska brzmi dużo bardziej jak polskie /ɨ/, jeśli nie identycznie dla części użytkowników tych dwóch języków. I jak wiadomo, błędna wymowa jest potencjalnym źródłem masy śmiesznych nieporozumień.
Ja tam bym wolał, gdyby zarówno /ɪ/ jak też /iː/ wymawiano tak, jak robimy z łacińskimi zapożyczeniami
A co do /θ ð/, to polska wymowa jest chyba najbliższa amerykańsko-murzyńskiemu. A jakoś nikt im nie zarzuca niekonsekwencji
Już któryś raz słyszę słowo "mitoman" w znaczeniu "ktoś, kto rozsiewa fałszywe informacje".
Jprdl, dla mnie "mitoman" to ktoś, kto "żyje w bajce" - taki niepoprawny idealista, który wierzy w szklane domy, koniec głodu i wojen, wolne Prusy (jak ja xD) czy co tam innego, mało prawdopodobnego. A "ktoś, kto rozsiewa fałszywe informacje" to po prostu "plotkarz" (albo "oszczerca", w skrajnych przypadkach), do jasnej cholery!
Niektórzy ludzie chyba powinni zaprzestać używania słów, których znaczenia nie rozumieją...
Wkurwia mnie też użycie powiedzenia "kończ waść, wstydu oszczędź" jako próbę dopieczenia komuś. To samozaoranie, które ponadto świadczy o zerowej znajomości rodzimej literatury...
No nie wiem, jak dla mnie mitoman to zawsze był ktoś, kto po prostu zmyśla rzeczy na swój temat.
A z drugim zgadzam się w całej rozciągłości i w sumie strachłem, bo dzisiaj rano jadąc autobusem, rozmyślałem nad tym, że większość osób używa tego sformułowania w złym kontekście.
Conlanger to jedna osoba xD
Mongołowie mają z dziesięć własnych alfabetów, a używają koślawej cyrylicy...
Ponoć ta koślawa cyrylica i tak się lepiej nadaje dla mongolskiego niż te ichnie pisma :)
Może nie wkurza, ale zawsze mnie rozwala to, że Niemcy mają w pełni regularnie utworzony liczebnik porządkowy od "dwóch", ale "trzeci" jest już nieregularny.
W ogóle, regularny liczebnik "drugi" to taka trochę degrengolada językowa, jak dla mnie. To nie po europejsku. Liczebniki "pierwszy" i "drugi" powinny być supletywne. "Trzeci" i "czwarty" już powinny mieć widoczny związek z liczebnikiem głównym, ale sama formacja powinna być wciąż nieregularna. Zaś od "piątego" wzwyż już mogą (acz nie muszą) być w pełni regularne. Tak jest "po bożemu".
Czyli angielski jest "bardziej po bożemu" niż niemiecki pod tym względem? :D
Wychodziło by, że tak...
Aczkolwiek zapożyczanie liczebników to też niezłe wynaturzenie xDDD
Cytat: Dynozaur w Kwiecień 03, 2017, 16:57:27
Może nie wkurza, ale zawsze mnie rozwala to, że Niemcy mają w pełni regularnie utworzony liczebnik porządkowy od "dwóch", ale "trzeci" jest już nieregularny.
Holendrzy też :( Ale lepsze to niż jakaś pożyczka z łaciny. Ciekawie to natomiast mają Francuzi - poza "jeden" to wszystkie liczebniki porządkowe tworzą regularnie, gdzie inaczej ma się sprawa np. w hiszpańskim.
Cytat: Dynozaur w Kwiecień 03, 2017, 16:57:27
W ogóle, regularny liczebnik "drugi" to taka trochę degrengolada językowa, jak dla mnie. To nie po europejsku. Liczebniki "pierwszy" i "drugi" powinny być supletywne. "Trzeci" i "czwarty" już powinny mieć widoczny związek z liczebnikiem głównym, ale sama formacja powinna być wciąż nieregularna. Zaś od "piątego" wzwyż już mogą (acz nie muszą) być w pełni regularne. Tak jest "po bożemu".
tl;dr: ma być jak po polsku, bo jak nie, to UMRZYJ POMIOCIE SZATANA
Angielskie voivodeship. Już wolałbym warleadership/warlordship. Choć najlepsze było by duchy. Zgodne historycznie, a brak władców nie szkodzi bo jakoś oni wszędzie mają te swoje hrabstwa i ani jednego hrabiego.
Cytat: Feles w Kwiecień 03, 2017, 19:06:29
Cytat: Dynozaur w Kwiecień 03, 2017, 16:57:27
W ogóle, regularny liczebnik "drugi" to taka trochę degrengolada językowa, jak dla mnie. To nie po europejsku. Liczebniki "pierwszy" i "drugi" powinny być supletywne. "Trzeci" i "czwarty" już powinny mieć widoczny związek z liczebnikiem głównym, ale sama formacja powinna być wciąż nieregularna. Zaś od "piątego" wzwyż już mogą (acz nie muszą) być w pełni regularne. Tak jest "po bożemu".
tl;dr: ma być jak po polsku, bo jak nie, to UMRZYJ POMIOCIE SZATANA
Niekoniecznie jak po polsku. Jak we wszystkich słowiańskich, bałtyckich, północnogermańskich, większości romańskich, greckim it.d. Szanuję też nieregularność w dalszych liczebnikach (n.p. łacińską mnogość sufiksów).
W żadnym wypadku nie gloryfikuję tu polskiego - prędzej SCS, łacinę, grekę, no i oczywiście pruski.
Cytat: Dynozaur w Kwiecień 03, 2017, 20:33:24
nieregularność w dalszych liczebnikach (n.p. łacińską mnogość sufiksów).
A słowiańskie liczebniki główne od 5 wzwyż to są naprawdę krypto-porządkowe, więc i my też mamy tak jakby sporo nieregularności i mnogość sufiksów z *-t i *-m na czele.
Ukraińcy po kilku miesiącach umieją "idealnie" mówić po polsku. A ja myślałem, że nam to przyniesie trochę różnorodności w wymowie.
Że transakcja i transatlantyk mimo analogicznej budowy morfologicznej są w polszczyźnie inaczej wymawiane.
Cytat: Obcy w Kwiecień 05, 2017, 01:05:55
Że transakcja i transatlantyk mimo analogicznej budowy morfologicznej są w polszczyźnie inaczej wymawiane.
Ja tam oba wymawiam z /z/ - w pierwszym mam faktycznie dźwięczne z, a w drugiem udźwięcznione z racji stojącej przedeń samogłoski. W ogóle z /s/ to jakoś nie po polsku brzmi.
Cytat: Maorycy w Kwiecień 03, 2017, 19:50:15
Angielskie voivodeship. Już wolałbym warleadership/warlordship. Choć najlepsze było by duchy. Zgodne historycznie, a brak władców nie szkodzi bo jakoś oni wszędzie mają te swoje hrabstwa i ani jednego hrabiego.
W sumie i tak lepsze niż "angielskie"
oblast' czy
okruh.
My tu sobie tak czasem żartujemy z ubóstwiania Adama...
Cytat: Ryszard Wojciechowski w wstępie do Klechd K. WójcickiegoFolklorysta współczesny mógłby tu skorzystać z okazji, by kąśliwie zaznaczyć, iż dziewiętnastoletni K. W. Wójcicki z owymi wyjaśnieniami wyrwał się właśnie jak Filip z konopi, utrwalając błędną, anegdotyczną interpretację o rzekomym sejmowym od rzeczy wystąpieniu imć Filipa ze wsi Konopie, gdy właściwie przysłowie wiązać należy z wyskokiem spłoszonego, ukrytego w konopiach zająca na Białorusi zwanego również filipem. Ale tę błędną wersję komentarza lansował później sam Adam Mickiewicz w Panu Tadeuszu i to już przemawia za usprawiedliwieniem debiutu Wójcickiego
Poeta, romantyk, narodowy wieszcz, patrjota, mesjanista, filantrop, filozof, najwyższy autorytet - jednem słowem WIELGI POLAG!
P O T Ę Ż N Y
β-downregulacja
Strasznie triggeruje mnie tytuł "Piękna i Bestja". Wiem, że to "klasyg" i przywykliśmy do tego, ale... co to ma kurwa być?
To jest niegramatyczne. Powinno być albo "Piękność i Bestja", albo "Piękna i Straszny" (czy coś w tym stylu). Form gramatycznych powinno się kurwa używać konsekwentnie - każdy polonista w jebanej szkole zwraca na to uwagę.
Mnie to pachnie nieudaną kalką z niemieckiego lub francuskiego - la belle / die Schöne może tam oznaczać zarówno zsubstantywizowany przymiotnik piękna, jak i rzeczownik piękność, piękna kobieta.
No ale w polskim nominalizacja przymiotnika to też nie jest jakaś egzotyka. Ja nic w ,,pięknej i bestii" złego nie widzę.
Dlaczego bomba wybuchła, a ktoś wybuchnął płaczem? Skąd takie durnowate rozróżnienie u większości Polaków?
Cytat: Obcy w Kwiecień 13, 2017, 00:23:01
Dlaczego bomba wybuchła, a ktoś wybuchnął płaczem? Skąd takie durnowate rozróżnienie u większości Polaków?
Bo polski leci w kulki z tymi -nǫti. Pachnieć~pachnąć jest z tej grupy.
Czy kogoś zdziwi jeśli powiem, że ja nie odróżniam?
Cytat: Dynozaur w Kwiecień 12, 2017, 15:25:06
Strasznie triggeruje mnie tytuł "Piękna i Bestja". Wiem, że to "klasyg" i przywykliśmy do tego, ale... co to ma kurwa być?
To jest niegramatyczne. Powinno być albo "Piękność i Bestja", albo "Piękna i Straszny" (czy coś w tym stylu). Form gramatycznych powinno się kurwa używać konsekwentnie - każdy polonista w jebanej szkole zwraca na to uwagę.
Dla mnie w dzieciństwie to była piękna Ibestja xD
Cytat: Obcy w Kwiecień 13, 2017, 00:23:01
Dlaczego bomba wybuchła, a ktoś wybuchnął płaczem? Skąd takie durnowate rozróżnienie u większości Polaków?
Może dlatego, że wygłosowe -chł jest trudne do wymówienia dla większości Polaków?
Wkurza mnie, że w standardowym polskim nie można tworzyć zdrobnień od czasowników. Chciałbym na przykład powiedzieć, że małe dzieci sobie bieżkają, jedzkają, a nie biegają, jedzą, a tak to muszę się uciekać do jakichś nacechowanych emocjonalnie synonimów. Aglutynacja jest praktyczniejsza niż supletywizm.
Cytat: Obcy w Kwiecień 14, 2017, 17:27:07
Wkurza mnie, że w standardowym polskim nie można tworzyć zdrobnień od czasowników.
Cytatbieżkają, jedzkają
Ale ty wiesz, że właśnie to zrobiłeś?
Cytat: Obcy w Kwiecień 14, 2017, 17:27:07
Wkurza mnie, że w standardowym polskim nie można tworzyć zdrobnień od czasowników. Chciałbym na przykład powiedzieć, że małe dzieci sobie bieżkają, jedzkają, a nie biegają, jedzą, a tak to muszę się uciekać do jakichś nacechowanych emocjonalnie synonimów. Aglutynacja jest praktyczniejsza niż supletywizm.
Rosyjski nie jest aglutynacyjny a ma zdrobnienia czasowników i to nie na jeden sposób - ciekawa jest forma
спатеньки - czyżby to -y to tak naprawdę przysłówek (vide по-польски < поль-ск-ы)?
Cytat: Silmethúlë w Kwiecień 12, 2017, 15:49:16
No ale w polskim nominalizacja przymiotnika to też nie jest jakaś egzotyka. Ja nic w ,,pięknej i bestii" złego nie widzę.
Niby żadna egzotyka, ale jednak wszystko zależy od sytuacji. Nie zawsze można tego użyć i nie zawsze to brzmi dobrze.
Mojem zdaniem ta znominalizowana "piękna" to straszny okazjonalizm. Bo czy powiesz "Widziałem dużo pięknych na plaży" albo "Umówiłem się na spotkanie z piękną"? No tak średnio bym powiedział. W tym drugim przypadku można by się wyłgać tym, że jest to jakieś określenie konkretnej kobiety (taka jakby "ksywka"), ale właśnie tym jest okazjonalizm.
Okej, można rzucić usprawiedliwienie, że "Piękna" i "Bestja" to nazwy własne (coś jak n.p. "Pan Młody" z Wesela - tylko czy tak w tym wypadku jest?), ale zgrzyt gramatyczny wciąż pozostaje. Ja go odczuwam.
Cytat: Obcy w Kwiecień 14, 2017, 17:27:07
Wkurza mnie, że w standardowym polskim nie można tworzyć zdrobnień od czasowników. Chciałbym na przykład powiedzieć, że małe dzieci sobie bieżkają, jedzkają, a nie biegają, jedzą, a tak to muszę się uciekać do jakichś nacechowanych emocjonalnie synonimów. Aglutynacja jest praktyczniejsza niż supletywizm.
Podobnie - że nie ma więcej zintensyfikowanych czasowników, i że tworzyć nowych też już raczej nie można ...
Śmierdolić
Biadolić
Pierdolić
Druzgotać (w zasadzie się nie liczy, bo samego druzgać już nie ma)
Rzępolić
Pamiętacie jeszcze jakieś?
Cytat: SchwarzVogel w Kwiecień 14, 2017, 22:03:20
Cytat: Obcy w Kwiecień 14, 2017, 17:27:07
Wkurza mnie, że w standardowym polskim nie można tworzyć zdrobnień od czasowników. Chciałbym na przykład powiedzieć, że małe dzieci sobie bieżkają, jedzkają, a nie biegają, jedzą, a tak to muszę się uciekać do jakichś nacechowanych emocjonalnie synonimów. Aglutynacja jest praktyczniejsza niż supletywizm.
Podobnie - że nie ma więcej zintensyfikowanych czasowników, i że tworzyć nowych też już raczej nie można ...
Śmierdolić
Biadolić
Pierdolić
Druzgotać (w zasadzie się nie liczy, bo samego druzgać już nie ma)
Rzępolić
Pamiętacie jeszcze jakieś?
W sumie polski urzeka swoim stopniowaniem czasownika
pieprzyć:
pieprzyć -
pierdzielić -
pierdolićI analogicznie pochodnych odeń.
I niech nikt mi tu nie mówi, że polski nie jest wyrafinowany pod względem wulgaryzmów. W rosyjskiem, w innych słowiańskich zapewne też, pochodne
jebać i
pierdolić mają znaczenie okołokopulacyjne. Por.
jebać i
ебать,
јебати*,
jebat czy
najebać/
napierdolić się i
наебаться*co ciekawe - kiedy Serb chce wyrazić wdupiemienie czegoś, powie
не јебе ме то, kiedy Polak powie, że jednak
go to jebie.
W ogóle polski i rosyjski wiodą w tworzeniu wulgaryzmów, i to nie tylko wśród słowiańskich. Np. w czeskim mi czasami jednak brakuje tak intensywnego słówka jak w polskim czy rosyjskim. Nie mówiąc już o germańskich, gdzie ich wulgaryzmy są po prostu... słabiutkie.
Cytat: Obcy w Kwiecień 15, 2017, 13:46:10
W ogóle polski i rosyjski wiodą w tworzeniu wulgaryzmów, i to nie tylko wśród słowiańskich. Np. w czeskim mi czasami jednak brakuje tak intensywnego słówka jak w polskim czy rosyjskim. Nie mówiąc już o germańskich, gdzie ich wulgaryzmy są po prostu... słabiutkie.
Serbskochorwacki i jego wiązanki typu
u pičku matere czy
jebem ti ježa też jest osobliwością w porównaniu z niesłowiańskimi.
A w rosyjskiem z kolei brakuje mi licznych w polszczyźnie wyrażeń z dupą jak
mieć w dupie, coś lata koło dupy, być do dupy, urywać dupę i t. d.
Cytat: Obcy w Kwiecień 15, 2017, 13:46:10
W ogóle polski i rosyjski wiodą w tworzeniu wulgaryzmów, i to nie tylko wśród słowiańskich. Np. w czeskim mi czasami jednak brakuje tak intensywnego słówka jak w polskim czy rosyjskim. Nie mówiąc już o germańskich, gdzie ich wulgaryzmy są po prostu... słabiutkie.
Dla nich najwidoczniej wystarczą. Prawidłowe użycie wulgaryzmów w drugim języku jest jedną z najtrudniejszych rzeczy do opanowania, bo poza prostym, literalnym znaczeniem, stoi za nim także dość wymyślny kod kulturowy. Prawie zawsze słychać, jak przeklina cudzoziemiec, w każdym języku.
Cytat: Siemoród w Kwiecień 15, 2017, 17:01:33
Serbskochorwacki i jego wiązanki typu u pičku matere czy jebem ti ježa (...).
NIE TYKAJCIE "JEBEM TI JEŽA"!!! ;)
Jak niemcy używają angielskiego /r/ w takichże zapożyczeniach
Nie rozpatrujcie tego w kategorjach politycznego flejma, ale jak mnie wkurwia, że pewne grupy interesu sobie zawłaszczyły część grekołacińskich przedrostków uważając, że odnoszą się tylko i wyłącznie do ich preferencyj.
Do "homofobji" przywykliśmy, nawet jeśli ze słowotwórczego punktu widzenia to durnota. "Transfobja" też w miarę spowszedniała, chociaż wciąż budzi we mnie pewien opór (bo to co ma kurwa być, "przezstrach"?).
Ale ostatnio spotkałem się z czymś, co mnie po prostu zabiło. A mianowicie, "bifobja". No kurwa, co to ma być? Jakiś "dwustrach"? Podwójny strach? Strach przed dwójkami? Parami? No japierdole...
Oczywiście, działa to też i w drugą stronę, czego przykładem jest stygmatyzacja przedrostka pedo-, prowadząca do potworków typu "pajdokracja" (kromkowładztwo, kurwa?!). To jest też pośrednio pokłosie hellenistów ery PRLu, którzy zaprzedali nam "Ajschylosa", "Klitajmestrę" czy "Hefajstosa" (i inne tego typu potwory), czego nie mogę im kurwa wybaczyć, ale gdyby nie niedouctwo i kojarzenie wszystkiego z jednym, to nikomu by pedo- nie przeszkadzało.
W ogóle, to w jaką stronę zmierza słowotwórstwo to jakaś tragedja okrutna. Językowi angielskiemu w gruncie rzeczy pewne rzeczy można wybaczyć - jako język "ogólnoświatowy" musi być trochę "zdurniały", "uesperancony". Ale kurwa, polszczyzna do takiego miana na szczęście nie aspiruje, więc bądźmy kurwa trochę mądrzejsi. Deskryptywizm ma swoje granice. Zresztą, płodzenie jak na maszynie jakichś nowych pojęć, które statystycznemu Kowalskiemu niewiele mówią i są mu potrzebne jak dziura w bucie to żaden deskryptywizm.
^
Dogoterapia XD
(http://dobrypies.krakow.pl/wp-content/uploads/2016/10/logo-pies-www.png)
Dane mi było
raka rozsianie
kiedy to uźrzałem.
To jest pokłosie zdegenerowania nauki języków klasycznych.
Zresztą angielski chyba już nie byłby indoeuropejski, jeśli brać pod uwagę ichnie słowotwórstwo.
Antarktyka - zawsze muszę się zastanowić, który to kontynent. Tylko Antarktyda!
Cytat: Noqa w Maj 23, 2017, 18:16:27
Antarktyka - zawsze muszę się zastanowić, który to kontynent. Tylko Antarktyda!
Ale Antarktyka to nie kontynent...
Podejście Orwella do języka w Roku 1984. Niektórzy ludzie to traktują je jak prawdę naukową
Cytat: Maorycy w Czerwiec 10, 2017, 09:40:03
Podejście Orwella do języka w Roku 1984. Niektórzy ludzie to traktują je jak prawdę naukową
No jakby nie patrzeć, sowieci z rosyjskim właśnie coś bardzo podobnego zrobili. Prawda, rosyjski jest językiem bardzo rozwlekłym, wyrazy są długie, ale to nie powód do skróceń takich jak
зарплата,
минздрав,
бомж,
прораб i od cholery innych. Co gorsza, te słowa się przyjęły.
Całe szczęście, że komuna oszczędziła w tej płaszczyźnie język polski i poza Pafawagiem, Polfą, Polmosem i innymi nazwami przedsiębiorstw nie powstały słowa powszechnego użycia.
CytatCałe szczęście, że komuna oszczędziła w tej płaszczyźnie język polski i poza Pafawagiem, Polfą, Polmosem i innymi nazwami przedsiębiorstw nie powstały słowa powszechnego użycia.
Nie powstały? A
żelbet? xD
Mam nadzieję, że nie znudziło wam się narzekanie na francuski - nazwisko Law (https://fr.wikipedia.org/wiki/John_Law_de_Lauriston) wymawiane [lɑːs].
Cytat: Torkan w Czerwiec 11, 2017, 17:22:56
CytatCałe szczęście, że komuna oszczędziła w tej płaszczyźnie język polski i poza Pafawagiem, Polfą, Polmosem i innymi nazwami przedsiębiorstw nie powstały słowa powszechnego użycia.
Nie powstały? A żelbet? xD
No
żelbet czy
pszenżyto to jednak słownictwo specjalistyczne, podczas gdy w rosyjskiem całkiem pospolite słowa były tak tworzone.
Że pisze się porubstwo zamiast poróbstwo (tzn. rozwiązłość seksualna). Czy tylko ślepy nie widzi ewidentnego związku z robieniem, a nie z rują?
Dlaczego mam wrażenie, że część nazwisk to zbitki losowych dźwięków, bez żadnego znaczenia ani etymologji?
Bo co to kurwa jest "Opydo" albo "Taratajcio"?
Wkurza mnie to, że łacińskie l i I są takie podobne. Przez to, w niektórych bezszeryfowych czcionkach, gdy stoją same to nie wiadomo jaka to litera. Albo jak jest coś takiego: "Ill". Kto wogóle ten alfabet wymyślał, ja się pytam!
Cytat: Kazimierz w Lipiec 19, 2017, 20:29:02
Wkurza mnie to, że łacińskie l i I są takie podobne.
Pisane 1 i I (duże "i") w niektórych pismach też są takie same.
No właśnie ja piszę każde z nich inaczej, a niektórzy nawet odręcznie piszą tak samo, to mnie szczególnoe wkurza.
Może problem mniej zauważalny w języku polskim, ale pisane u oraz v też nie są dobre. Zresztą odręczne pisma są dziwne: greka, czy hebrajski, nie wspominając o cyrylicy.
Odręczna cyrylica jest śliczna - to grażdanka jest szkaradna. Bardzo fajne jest to, że coraz częściej pojawiają się fonty właśnie cyrylickie, a nie grażdankowate - szczególnie często w pracach naukowych (co ciekawe, TNR dla cyrylicy się mniej sprawdza, niż takie "eteocyrylickie" fonty).
Jak mnie wkuźwia ta posrana ortografia dla nawatlu! Żeby nie można było zrobić prostej, czytelnej pisowni dla prostego systemu fonologicznego...
Nie, dokładnie z tego samego powodu, dla którego niemożliwe jest wprowadzenie zupełnie nowej ortografii w polskim :)
Co złego w ortografii Nahuatlu jest? Masz na myśli klasyczną czy obecną?
Ja wiem, że obecnie wprowadzenie normalnej ortografii jest trudne i nieekonomiczne. Wzięli się za nią ludzie mający blade pojęcie o pisowni i po prostu zaczęli zapisywać nawatlańskie słowa na sposób ówcześnie hiszpański. A że można było zrobić to lepiej pokazuje przykład eleganckiej ortografii dla języka tupi z tego samego mniej więcej okresu.
Cytat: Tm.rzeka w Lipiec 22, 2017, 16:08:45
Co złego w ortografii Nahuatlu jest? Masz na myśli klasyczną czy obecną?
Obecna wynika chyba bezpośrednio z tego, jak zaczęto zapisywać ten język w XVI wieku, c'nie?
c i
z jako /s/
c i
qu jako /k/
cu i
uc jako /k
w/
hu i
uh jako /w/
Przecież można było po prostu użyć pojedynczych liter (ewentualnie
qu dla /k
w/), a nie wydziwiać.
Wkurwia mnie, że znajomość kwesti językowych wśród szerokich mas ogranicza się najczęściej wyłącznie do kwestii poprawnościowych, i to głównie w wypaczonym preskryptywistycznym wydaniu. Tożto zupełnie jakby jedyną wiedzą powszechnà z zakresu antropologii było, że biali są rasą wyższą.
Oj, jakby świat był piękny gdyby tak było...!
A tak na poważnie: śmiem twierdzić, że elitarność nauki jest lepsza niż jej egalitarność: np. weźmy taką ewolucję i jej teorię: wbija się ją dzieciom do głowy, i cóż z niej zapamiętują? Większość osób twierdzi, że gatunki powstały nie za pomocą Intelektu Boga, a dzięki kolektywnemu intelektowi ryb, który zdecydował się wyjść na ląd. I nie jest to coś, co powiedział mi człowiek spod budki z piwem, a człowiek, który na studiach miał paleontologię... A dokładniej: "Nie wierzę, by ryby ot tak mogły sobie wyjść, że niby jedna wychodzi, a potem co? Przecież nie możę się rozmnażać, bo jest na lądzie. One musiały wyjść więcej niż jedna."
Przykładem egalitarności językoznawstwa są turbosłowiański megajęzyk lechicki. Tak, to można sobie powoli tworzyć, zamiast zajmować się odrzucaniem wesołej twórczości różnych ciekawych ludzi.
Przy okazji - językoznawstwo jako takie jest całkowicie zbyteczne w życiu człowieka, są nawet szkoły nauczania języka, gdzie słowo "gramatyka" jest zakazana (choć według mnie to jednak spowalnia naukę języka), i powinniśmy się cieszyć, że i tak ktokolwiek się tym zajmuje.
Cytat: Henryk Pruthenia
Przy okazji - językoznawstwo jako takie jest całkowicie zbyteczne w życiu człowieka, są nawet szkoły nauczania języka, gdzie słowo "gramatyka" jest zakazana (choć według mnie to jednak spowalnia naukę języka), i powinniśmy się cieszyć, że i tak ktokolwiek się tym zajmuje.
Czy nie jesteś zbyt surowy? O ile w życiu typowego Janusza i Seby rzeczywiście językoznawstwo nie przydaje się (jak wiele innych dziedzin, np. większa część matematyki), to jednak są obszary, gdzie ma znaczenie. Językoznawstwo historyczne w definiowaniu tożsamości narodowej (ułatwia też zrozumienie blisko spokrewnionych języków bez ich uczenia się czy dłuższego oswajania się :)), typologia może się przydać np. misjonarzom, językoznawstwo kognitywne w projektowaniu interakcji człowieka z maszynami (?).
No ja dalej uważam, że ludzie sami potrafią znaleźć zależności bez niczyjej pomocy, i przy okazji te najbardziej potrzebne, istnienie narodów nie jest aż tak ważne, w szczególności, że to i tak zależy od polityki (np. co z tego Hanysom, że zachowali samogloski pochylone?), ale to z misjonarzami ciekawe jest: rzeczywiście gdzieś tego użyto?
[...........]
Cytat: Henryk Pruthenia w Lipiec 24, 2017, 14:47:22
istnienie narodów nie jest aż tak ważne,
To już twój postulat, ludzie się mordują o takie rzeczy...
Cytatale to z misjonarzami ciekawe jest: rzeczywiście gdzieś tego użyto?
Coś jest na rzeczy, patrz SIL i słynny ,,Describing morphosyntax". Strasznie trudno byłoby sporządzić porządną gramatykę egzotycznego języka nie orientując się w kwestiach typologicznych, bez aparatu pojęciowego (a gramatyka jest bardzo przydatna, jeśli chcemy tłumaczyć większego kalibru teksty na taki język). Nawet, jeśli opanowało się go intuicyjnie przez lata użycia, jak opisać pewne rzeczy, przekazać innym?
Nie bój się, ja też bym mordował.
Bardziej chodzi mi o to, że nie jest to warunek konieczny.
Cytat: Toyatl w Lipiec 22, 2017, 17:42:07
Wzięli się za nią ludzie mający blade pojęcie o pisowni i po prostu zaczęli zapisywać nawatlańskie słowa na sposób ówcześnie hiszpański. A że można było zrobić to lepiej pokazuje przykład eleganckiej ortografii dla języka tupi z tego samego mniej więcej okresu.
Ale właśnie poza nieszczęsną pisownią /s/ i /k/ to klasyczna pisownia nahuatl jest bardzo elegancka :-o w zasadzie nie potrzeba by więcej zmian niż ujednolicenie pisowni tych głosek, żeby była niemal doskonała. Ok, większość autorów nie zapisywała długości samogłosek i
saltillo, ale Carochi i Rincón robili jedno i drugie, więc można powiedzieć, że to należy do klasycznej tradycji ortograficznej ;-)
Cytat
cu i uc jako /kw/
hu i uh jako /w/
Przecież można było po prostu użyć pojedynczych liter (ewentualnie qu dla /kw/), a nie wydziwiać.
Użycie pojedynczych liter dla /kw/ spoko chyba faktycznie się nie zdarzało, ale w XVI w. przynajmniej postulowany przez Ciebie zapis /w/ jedną literą był właściwie normą ;-) tą literą było <v>/<u> (wtedy allografy).
Porównaj to sobie z rewolucją, jaka musiała przejść ortografia quechua! :-D W tej klasycznej c/qu mogło oznaczać jeden z
sześciu fonemów /k/, /kh/, /k'/, /q/, /qh/, /q'/.
HoReCa - ale mi to określenie daje RaKa.
Cytat: Dynozaur w Lipiec 27, 2017, 15:05:58
HoReCa - ale mi to określenie daje RaKa.
Dlaczego?
EDIT: Nieważne, rozumiem.
Cytat: Henryk Prutheniatak na poważnie: śmiem twierdzić, że elitarność nauki jest lepsza niż jej egalitarność: np. weźmy taką ewolucję i jej teorię: wbija się ją dzieciom do głowy, i cóż z niej zapamiętują?
Przykładem egalitarności językoznawstwa są turbosłowiański megajęzyk lechicki. Tak, to można sobie powoli tworzyć, zamiast zajmować się odrzucaniem wesołej twórczości różnych ciekawych ludzi.
Śmiem się nie zgodzić, popularność turboslawistycznych bzdur dowodzi raczej właśnie powszechnej ignorancji językoznawczej, ktoś kto ma za sobą trochę styczności z prawdziwą gramatyką historyczną w życiu nie uwierzy w wyprowadzanie pierwszych lepszych słów z polskiego drogą losowych zmian. Podobnie z ewolucją: to, że każdy o niej słyszał nie znaczy, że ją rozumie, a wręcz rzeczywiste rozumienie wszystkich jej mechanizmów to wiedza elitarna i właśnie na podłożu takiej pozornej kompetencji powstają wszelkie związane z tym brednie. Zresztą to wszystko wykorzystywanie nauki do potwierdzania własnego światopoglądu i jako takie jest odporne na racjonalność niezależnie od wykształcenia, co potwierdza życie (vide prof. Giertych).
Cytat: Henryk Pruthenia w Lipiec 23, 2017, 16:58:03
Większość osób twierdzi, że gatunki powstały nie za pomocą Intelektu Boga, a dzięki kolektywnemu intelektowi ryb, który zdecydował się wyjść na ląd.
Czyżby kultura baitu dotarła i na to forum?...
[...........]
Ja to tu tylko zostawię:
(https://pp.userapi.com/c638617/v638617176/4cbcd/w_owru2BTCM.jpg)
(https://pp.userapi.com/c638617/v638617176/4cbd6/ijACPIayn_c.jpg)
(https://pp.userapi.com/c638617/v638617176/4cbde/4lTh7qog5IQ.jpg)
To jest jeszcze gorsze od komunistycznej bułgarskiej azbuki.
Niesamowity skandal i promocja internetowej kultury niskiej. Jak można zniszczyć ten piękny, prastary język? Do bułgarszczyzny od zawsze pasowała i niech pasuje wyłącznie cyrylica. Precz ze szliokawicą!!!
Toż tego się nie da czytać! To już lepsze by były "czeskie znaczki". Ale po co to w ogóle? Cyrylica jest zła?
No te cyferki w miejsce ч i ш i to ,,q" to już masochizmem zalatują.
Cytat: Kazimierz w Lipiec 31, 2017, 17:06:36
To już lepsze by były "czeskie znaczki"
Tyle że czeskich znaczków nie da się normalnie napisać z klawiatury, a chodziło o przedstawienie języka internetowego, w którym używa się wyłącznie znaków klawiatury QWERTY. Skoro
sh i
ch są anglicyzmami, to wzięto cyfry 6 i 4 od ich pierwszych liter. No i oczywiście zmieszano z
a bułgarską "schwę". Tylko wobec tego dlaczego w książce ewidentnie widać normalny wielokropek zamiast trzech kropek? XDDDD
Cytat: Obcy w Lipiec 31, 2017, 17:31:09
Cytat: Kazimierz w Lipiec 31, 2017, 17:06:36
To już lepsze by były "czeskie znaczki"
Tyle że czeskich znaczków nie da się normalnie napisać z klawiatury, a chodziło o przedstawienie języka internetowego, w którym używa się wyłącznie znaków klawiatury QWERTY. Skoro sh i ch są anglicyzmami, to wzięto cyfry 6 i 4 od ich pierwszych liter. No i oczywiście zmieszano z a bułgarską "schwę". Tylko wobec tego dlaczego w książce ewidentnie widać normalny wielokropek zamiast trzech kropek? XDDDD
Ж oddali za pomocą joty, to
ч i
ш mogliby np.
q i
x zamiast cyframi. Gorzej, że jotowańce piszą z literą
i, tak samo jak
ие, a przecież jotowańce są jednosylabowe, a
ие raczej chyba na pewno nie.
Wiecie co,
Ja generalnie jestem orędownikiem spolszczania, przyswajania, czasami nawet kalkowania. I jeneralnie triggerują mnie zjeby, którzy hurrdurzą, że "Jakarta, nie Dżakarta", "Reykjavik, nie Rejkjawik", "font, nie czcionka" it.p.
Ale mimo wszystko uważam, że "Ciasteczka" dla "plików Cookie" to jednak mała przeginka...
To wręcz niedopuszczalne, że Polacy - iście katolicki naród, stojący na straży rodziny, która zawsze dla niego była najważniejszą wartością - zgubili mnóstwo prastarych określeń rodziny! Kto to wymyślił synową? Jest tylko snecha! Jaka teściowa? Jest tylko świekra! Nawet bardzo odlegli Węgrzy i Finowie mają synową od jednego pnia *mińä.
Cytat: Obcy w Sierpień 12, 2017, 16:58:42Jaka teściowa? Jest tylko świekra!
Jest teściowa i świekra.
Teściową ma facet, świekrę - kobieta.
Zresztą, to rozróżnienie zanikło wcale nie tak dawno (i zachowało się w wielu językach słowiańskich, choćby u Rosjan)... I szkoda, że zdechło, bo to jednak inny typ relacji. Widać to choćby n.p. po dowcipach "o teściowej" - opowiadają zawsze o matce żony z męzkiego punktu widzenia, nigdy nie są o świekrze.
CytatЖ oddali za pomocą joty, to ч i ш mogliby np. q i x zamiast cyframi.
E no, ale nie róbcie z bułgarszczyzny pinyinu, proszę...
Cytat: Feles w Sierpień 13, 2017, 01:52:07
CytatЖ oddali za pomocą joty, to ч i ш mogliby np. q i x zamiast cyframi.
E no, ale nie róbcie z bułgarszczyzny pinyinu, proszę...
5inyin 1e73 le56y niż 5i7m8 4yferk8we.
Byłа najwyraźniej jakaś ortografia chorwacka sprzed ,,haczkizacji", w której ‹x› oznaczało /ʒ/...
Jest jakiś zbiór z opisem starych ortografii europejskich języków?
Nie lubie ortografii dopiszczających wielkie litery wewnątrz wyrazu, jak irlandzka czy te z języków Bantu. Wyrazy typu "hÉireann" czy "uMgungundlovu" wyglądają co najmniej idiotycznie. Zna ktoś inne przykłady jezykow dopuszcających takie potworki?
Klingoński? xD
[...........]
Mnie to samo wkurza w angielskim.
Cytat: Ghoster w Sierpień 18, 2017, 17:21:46
Nie mogę się zdecydować czy bardziej mnie wkurza w chińskim to, że pewne słowa są zapisywane inaczej a czytane tak samo (na przykład partykuły 的 i 得, które chyba pochodzą od tego samego a tylko w piśmie się je rozróżnia w zależności od ich funkcji - drugie to często część jakichś czasowników) czy słowa, które są zapisywane tak samo, a czytanie inaczej (np. 好 hǎo 'dobrze' oraz 爱好 àihào 'hobby').
的 może być też wymawiane jako di, chociaż dzisiaj już raczej tego się nie usłyszy (no, chyba że w piosenkach stylizowanych na dawne czasy, trochę jak [ɫ] w polskim). Druga sprawa, różnice wymowy są też między dialektami. Tajwańczycy często 得 wymówią jako dé zamiast de, generalnie na Tajwanie rzadziej używa się neutralnego tonu, por.
學生 / 学生 xuéshēng (TW), xuésheng (ChRL)
喜歡 / 喜欢 xǐhuān vs. xǐhuan
頭髮 / 头发 tóufǎ vs. tóufa
Jeśli byłbyś zainteresowany, to mam cały pierwszy rok studiów i prawie cały drugi na Memrisie. Tam te wszystkie różnice mam opisane. Kurs jest w obydwu pismach (choć jako wiodące tradycyjne), odpowiedzi można wprowadzać uproszczonym i zalicza jako prawidłowe. I rok to HSK1-2 i trochę 3 (TOCFL 1 i trochę 2), II rok to HSK3-4 (TOCFL 2-3)
To, że Polacy z niewiadomych powodów nie wymawiają geminat w nazwach np. włoskich, jednocześnie wstawiając je w zdupnych miejscach dla oddania "egzotycznego" charakteru. Przykład? Maharadżdża.
[...........]
Co to za idjota wymyślił, że onomatopeją od szczekania psa jest "hał-hał"?
Słyszałem miljony szczekających psów i kurwa ni chuja to nie brzmi jak "hał-hał".
#poziomurus
Moje psy szczekają "hał-hał" xD
[...........]
A kto ich tam wie, takie te psy nieobliczalne :-P
Po czesku szczekają haf-haf, zawsze mnie zastanawiało, czy to nie zmieniona pisownia jakiegoś wcześniejszego *hav-hav ← *hau-hau.
Cytat: Silmethúlë w Wrzesień 04, 2017, 18:46:30
Po czesku szczekają haf-haf, zawsze mnie zastanawiało, czy to nie zmieniona pisownia jakiegoś wcześniejszego *hav-hav ← *hau-hau.
No to idąc tym tropem prasłowiańskie psy musiały szczekać
gavъ-gavъ.
Cytat: Toyatl w Wrzesień 04, 2017, 19:14:04
Cytat: Silmethúlë w Wrzesień 04, 2017, 18:46:30
Po czesku szczekają haf-haf, zawsze mnie zastanawiało, czy to nie zmieniona pisownia jakiegoś wcześniejszego *hav-hav ← *hau-hau.
No to idąc tym tropem prasłowiańskie psy musiały szczekać gavъ-gavъ.
To dla praindoeuropejskich możemy przyjąć jakieś *g
weh
2wos-g
weh
2wos.
Widzę już praszczekackie rekonstrukcje :D
EDIT:
Cytat: Wedyowisz w Wrzesień 04, 2017, 19:44:38To dla praindoeuropejskich możemy przyjąć jakieś *gweh2wos-gweh2wos.
Hah, z tego można by nawet zabrać za wywodzenie angielskiego
woof woof :D
Cytat: Toyatl w Wrzesień 04, 2017, 19:14:04
No to idąc tym tropem prasłowiańskie psy musiały szczekać gavъ-gavъ.
Czyli jednak rosyjskie psy szczekają zgodnie z etymologią -
гав-гав!
EDIT: A tak na serio: wg Wikisłownika bałtosłowiańskie psy wykonywały czynność zwaną
*lā́ˀtei, skąd litewskie
loti i polskie
łajać.
Rosyjskie продюсер wzięte z angielska, kompletnie nie pasujące do pokrewnych продукт, продуцировать i innych, a to jeszcze wbrew oczekiwanemu **продуцент. I o ile dublety z prajęzykiem czy językiem blizkim wyglądają słodko, o tyle zapożyczanie słów z angielskiego, kiedy w sumie mamy już dobrze przyswojone słowa wprost z łaciny, jest legką przesadą.
Wkurwia mnie to (już nie pierwszy raz), że od jakiegoś czasu w Tymkraju można nazywać dzieciaki tak, jak się komu podoba. I latają po internecie coraz to kolejne rewelacje o rodzących się "Denaerysach", "Trimurto"-"Drunvalach" i innych "Dżeronimo Martinsach" na kiju...
Japierdole. Zadziałał ten sam mechanizm, co w przypadku legis Szyszko o wycince drzew. Po prostu - zezwól Polakowi na coś, to Polak od razu poczuwa się w świętym obowiązku, aby robić to bez opamiętania i RiGCzu. Może nie jest tego jakoś strasznie dużo i zdarzało się to już wcześniej (w końcu stare wytyczne były raczej "sugestjami" niż twardym prawem, a urzędasy mieli je w dupie i w sumie można było im skoczyć), ale niemniej wkurwia i przypadki są bardzo skrajne (wręcz sprawiają, że na "Brajanki" i "Kewiny" patrzymy przychylniej), a to (mnie przynajmniej) skłania do refleksji, że może wartałoby to ukrócić. W kwestjach ekonomiczno-gospodarczych jestem i pozostaję liberałem, ale w sprawach kulturowych to niestety trzeba ludzi traktować jak bydło, bo inaczej stoczymy się k' dekadencji.
Kurwa, skoro mamy już tych konserwatystów (niektórzy twierdzą, że wręcz ultrakonserwatystów), to niech się choć raz na coś przydadzą i cofną te zmiany. Zresztą, cofanie zmian to to, co wychodzi im najlepiej. Może z tą likwidacją gimbaz przesadzili, ale przynajmniej widać, że to lubią - mają pasję do tego xDDDDD
A ja to bym nawet poszedł o krok dalej i wdrożył rozwiązanie szwedzkie (z czasów, kiedy Szwecja była jeszcze w miarę normalnym krajem) - utworzył listę "dopuszczalnych imion". Niektórzy twierdzą, że podobnie było też w PRLu, ale nigdy odpowiedniego tekstu źródłowego nie znalazłem. Ale jeżeli takie coś faktycznie istniało (tylko było n.p. tajne, udostępniane tylko urzędnikom), to można by się w części (i z dużą dozą krytycyzmu) oprzeć na tem.
Taka lista powinna być jawna, możliwa do kupienia w każdej księgarni jako książka z obszernym wstępem (jak, po co i dlaczego). Ilość tych imion powinna być nieokreślona (może być ich nawet dziesięć tysięcy, a poza tem powinna być co jakiś czas rewidowana), a sama lista powinna być jak najbardziej inkluzywna. Oczywiście, ta "inkluzywność" powinna się odbywać w ramach RiGCzu i tradycji. Chodzi o to, aby uniknąć sytuacji, że ktoś chce nazwać dzieciaka n.p. Pafnucy i nie może, bo tęgie głowy uznały, że "po co wpisywać takie przestarzałe imiona na listę". Mojem zdaniem lepiej umieścić tysiąc "martwych" imion niż pominąć jedno tradycyjne. Zresztą, powinno się dążyć do tego, aby takie "stare imiona" odkopywać i przywracać do obiegu. Jest przecież wiele fascynujących imion, które z powodzeniem mogłyby wciąż funkcjonować, a także takie, którym niesłusznie przyczepiono gębę "dziwnych" (n.p. popularny w Polsce szlacheckiej Samuel).
Z kolei tym, co na liście musi być kategorycznie pominięte, są nie tylko "Brajanki, Dżesiki, Kewiny i Vanessy", ale także (obok imion zdrobniałych [jako pełnych], nieprzystosowanych do polskiej ortografji/fonetyki/morfologji, mających już rodzime odpowiedniki it.p.) takie "fenomeny XX wieku", jak n.p. Andżelika czy tam inna Wioletta, do których się przyzwyczailiśmy, nauczyliśmy się je ładnie zdrabniać i nie dziwią nas już tak, jak mogły dziwić te dziesiąt lat temu, ale jednak są dla naszej kultury obce i dla każdego oczytanego człowieka z wyczuciem kulturalno-językowym są raczej w złym guście i brzmią (w najlepszym razie) "plebejsko". Oczywiście, jest dużo przypadków spornych lub dwuznacznych, dlatego opracowaniem listy będzie musiał się zająć sztab tęgich głów.
Docelowo chodzi o to, żeby takie imiona stopniowo wyrugować. Wiadomo, że nie będziemy zmieniać imion żyjącym osobom (chyba, że na wniosek zainteresowanych), ale jeżeli nowe zasady będą egzekwowane, to stopniowo nosiciele "wyklętych" imion wymrą i po paru dekadach nastąpi wreszcie antroponimiczny ład.
A żeby były egzekwowane, nowe wytyczne muszą mieć charakter prawomocny, a nie być (jak to wcześniej było) tylko "zaleceniami". Urzędników je łamiących powinno się karać grzywnami. Na tyle wysokimi, żeby jak taki urzędas jeden z drugim nieopatrznie zatwierdzi jakiegoś "Marcela" (zamiast jedynie poprawnego Marcelego), tudzież Kubę (jako pełne imię), to następnym razem będzie już baczył i studjował listę uważnie. Oczywiście, powinno to działać także w drugę stronę - jeżeli urzędas odmówi wpisania imienia znajdującego się na liście (n.p. Adolfa, bo "źle się kojarzy"), to rodzice dziecka mają go prawo zaskarżyć i jeżeli imię faktycznie znajduje się na liście, to sprawa jest jednoznaczna - urzędas beknie.
A jeszcze co do listy - nie powinna być ona tylko suchym spisem imion (stąd pomysł, by wydawać ją w formie książkowej), ale powinna też zawierać pewne aneksa, dające pewne "pole do popisu" (oczywiście, w granicach RiGCzu) w kwestjach, których nie da się tak prosto uregulować. Na przykład - imiona słowiańskie dwuczłonowe. Wiadomo, że nie wpisze się wszystkich kombinacyj na listę (oczywiście te najbardziej i tak powinny być ujęte, żeby potem niekompetentny urzędas nie stwierdził "Sławomir? Paaanie, nie ma tu takiego imienia"), więc powinna być dołączona również lista dopuszczalnych rdzeni (takich "autentycznych", żeby nie tworzyć "Gromosławów" i innych "Grzybomirów" - z neologizmów/starych faili dopuściłbym tylko Mieczysława i Ziemowita, może też Wieńczysława jako wyjątki. Wszelkie nieregularności typu Wacław byłyby umieszczone w głównej liście), które można dowolnie ze sobą łączyć (z pewnymi restrykcjami, n.p. nie powtarzanie rdzeni, w typie **Sławosław - to nie Chiny). Nawet jeżeli nikt nie nazwie syna n.p. Niegosiodł, to nie widzę powodu, aby odbierać mu taką możliwość w słowiańskim kraju.
Należałoby też jakoś uregulować kwestję imion dla członków mniejszości, tak aby mogli oni nadawać imiona zgodne ze swoją kulturą (przynajmniej rdzennym mniejszościom etnicznym nie możemy tego zabronić - imigracja zaś powinna być raczej nastawiona na asymilację). Przy czem, trzeba byłoby to zrobić tak, aby było to "idjotoodporne" i nie prowadziło do nadużyć typu "Mój stary pochodzi z Ukrainy, więc nazwę swojego dzieciaka «Turbodżekson», bo mogę". I zanim powiecie, że ten problem jest wydumany - to wcale nie jest. Wystarczy spojrzeć na ten dział na stronie RJP, gdzie wydawane są opinie o imionach (o ile to wciąż istnieje) - tam bardzo często ludzie zasłaniają się niepolskimi korzeniami, żeby usprawiedliwić swoją radosną twórczość nazewniczą.
A jeżeli chcesz nazwać dzieciaka jakimś imieniem, którego na liście nie ma (a uważasz, że być powinno) - to kieruj sprawę do sądu. Jeżeli sąd przyzna ci racje, to dostaniesz prawomocne pozwolenie, a jeżeli precedens będzie dość "silny", to być może będzie on uwzględniony przy rewizji listy. Przy czem, powinna być też ustalona jakaś (już niekoniecznie jawna) "antylista" imion, które w ogóle nie mają startu do pozytywnego rozpatrzenia (w sensie, takich balansujących na granicy "dopuszczalności", a nie oczywistych kocopałów typu Dżeronimo Martins, które wiadomo, że nie przejdą), żeby nie doprowadzić do takiej sytuacji, że ktoś chce w sądzie przeforsować n.p. "Andżelikę" i popiera (bądź co bądź, nie wyssanymi z palca) argumentami, że "imię funkcjonuje w Polsce od paru dekad", "jest przystosowane do zasad języka polskiego", "nosi je w RP wiele kobiet, z twoją starą włącznie" it.p. A sąd stwierdzi "Noooo, w sumie" i wyda werdykt pozytywny. Wtedy cały sens tej listy bierze w łeb i można będzie se nią dupę podetrzeć. Dlatego "antylista" musi powstać i musi być przestrzegana. Ale jeżeli chcesz dowieść, że n.p. Wigand, Dziepołt, Batszeba czy Temida to pełnoprawne polskojęzyczne imiona - to droga wolna, widzę tu szerokie pole do dyskusji.
Mojem zdaniem jest to lekarstwo na panującą w tym względzie "wolną amerykankę". Chodzi o ochronę języka, którego antroponimja jest częścią. Nie chcę, żeby lista najpopularniejszych imion w Polsce za x lat prezentowała się tak, jak prezentuje się obecnie n.p. w Niemczech (i mówię tu o imionach etnicznych Niemców) - oznaczałoby to, że nasza kultura i język chylą się k' upadkowi. Są ważniejsze problemy? Być może. Ale to nie oznacza, że ta kwestja nie zasługuje na pochylenie się nad nią.
To tyle onomastycznego szuryzmu na dziś. Koniec bomba, kto czytał - ten cierpliwy człowiek.
I na koniec ogłaszam konkurs,
Kto pierwszy wyjedzie z argumentem, że "hurr durr Piotr i Andrzej to też niepolskie imiona i też były kiedyś uważane za obce i niezgodne z naszą kulturą", ten dostanie pudło wypełnione żywymi karakanami oraz pokaźny zestaw armatury łazienkowej (do opłacenia za pobraniem) wprost pod drzwi. A za rozwijanie tego wątku dorzucę wielki fortepian.
Jak rozumiesz kwestję imion nadawanych dla mniejszości etnicznych? Chodzi CI o dopuszczenie jakichś lokalnych imion, nie znanych na przykład w języku polskim, czy też po prostu "zapożyczenie" np. Iwana dla Jana? Zgaduję, że chodzi Ci o te pierwsze rozwiązanie, tak?
Zresztą, powinno być pod głównym imieniem w dowodzie być zapis w swoim języku małymi literkami. Jakby ktoś się czuł z tym lepiej, to spoko, nikomu by to nie szkodziło. :D
I jestem też za dopuszczaniem imion świętych, tych nowszych też. To był stary mechanizm napływu imion do języka polskiego, i sądzę, że powinno się go zostawić. I np. jeżeli jakaś taka Dajnerys by została świętą, to cóż, wola Boska, niech się i przyjmie!
Choć raczej nie podejrzewam. :P
Raczej to pierwsze, przynajmniej w oczywistych przypadkach. Aczkolwiek chętnie dowiedziałbym się, jak wyglądało ustawodawstwo w tej sprawie w II RP i być może (znowuż, z pewną dozą krytycyzmu) się oparł.
No i też w jakichś granicach. Nie widzę powodu, by n.p. z Oksany robić polskojęzyczną Ksenję (Xenję), skoro nawet Rosjanie tak nie robią. Przy czem imię to byłoby oczywiście zarezerwowane dla Rusinów i innych prawosławnych.
A co do świętych chrześcijańskich, tak - to oczywiście byłoby ważnem kryterjem w kwestji zatwierdzania imion. Przy czem, do tych XX i XXI-wiecznych mam trochę ambiwalentny stosunek. Na pewno musiałaby i w stosunku do nich być zastosowana ścisła zasada spolszczania (a nawet spółczesny kościół nie jest w tym jakiś nazbyt konsekwentny, mówiąc n.p. o ojcu Pio). Ale na pewno byłoby to brane pod uwagę.
A co do "Dajnerys" - to podeźrzewam, że ktoś z takim imieniem ma raczej małe szanse zostania świętym xDDDDDDDDDDDDD Może generalizuję, ale wydaje mi się, że rodzice nadający dzieciom takie imiona raczej nie mają w zwyczaju swoich pociech chrzcić... A gdyby się nawróciła, to raczej RiGCz nakazywałby się ochrzcić pod jakimś innym imieniem.
Nie ma furigany w unikodzie jako znaków diakrytycznych. Ani też nie ma małych cyfer.
Zakładacie więc, że Daenerys mogłaby zostać świętą tylko poza granicami Polski. To ma mniej więcej tyle sensu, co zalegalizowanie medycznej marihuany, a następnie sprowadzanie jej wyłącznie zza granicy.
Ej, sory, ale geny nie woda, jak to mawiają. :D
Cytat: Spodnie w Wrzesień 09, 2017, 15:18:04
Zakładacie więc, że Daenerys mogłaby zostać świętą tylko poza granicami Polski. To ma mniej więcej tyle sensu, co zalegalizowanie medycznej marihuany, a następnie sprowadzanie jej wyłącznie zza granicy.
Nie wiem, skąd wysnułeś taki wniosek xDDDDD
Hmmm. Co do świętych zza granicy, i z czasów współczesnych, to może weźmy też kryterium rasowe? Wiecie, żeby nie było żadnych Ongo Rongo, czy Ćing Kłu Cza etc? Chodź z drugiej strony, jak ktoś by nie lubiał swoich dzieci, to niech wyżyje się w ten sposób, a nie je zabija etc. xD
Zresztą, boję się, że Twój pomysł tworzyłby za dużo bytów. Tu musi być jakiś precyzyjnie i jasno określony mechanizm, a Twój pomysł tworzy potrzebę jakiegoś urzędu. I takie coś, teoretycznie, mogłoby zrazić do nienajgorszego pomysłu.
A, i jeszcze jedno: jeżeli dziecko dostało nieprawilne imię, to według mnie nie powinno być możliwości zmiany. Stało się, to się stało, społecznie nie jest to szkodliwe. Wiem, że z drugiej strony parę osób by mogło np. zapłacić komuś, a potem urzędnik zapłaciłby grzywnę, ale co zostało naddane, to jego. No, ale komu by to przeszkadzało? Aby zatrzymać dżesikacjobrajankację Polski starczy nie pozwalać pospólstwu popełniać tego grzechu, wtedy nie będzie to popularne.
[...........]
Cytat: Dynozaur w Wrzesień 09, 2017, 15:53:38
Cytat: Spodnie w Wrzesień 09, 2017, 15:18:04
Zakładacie więc, że Daenerys mogłaby zostać świętą tylko poza granicami Polski. To ma mniej więcej tyle sensu, co zalegalizowanie medycznej marihuany, a następnie sprowadzanie jej wyłącznie zza granicy.
Nie wiem, skąd wysnułeś taki wniosek xDDDDD
Jeśli nie można dziecka nazwać Daenerys w Polsce, to tylko poza Polską może się urodzić Daenerys, która zostanie świętą.
A to nie jest tak, że teraz imiona żeńskie w Polsce muszą się kończyć na a?
Cytat: Kazimierz w Wrzesień 09, 2017, 21:28:04
A to nie jest tak, że teraz imiona żeńskie w Polsce muszą się kończyć na a?
Znam osoby, co nazywają się Agnes albo Inez (czy jakkolwiek się to pisze).
Cytat: Caraig w Wrzesień 09, 2017, 21:30:10
Cytat: Kazimierz w Wrzesień 09, 2017, 21:28:04
A to nie jest tak, że teraz imiona żeńskie w Polsce muszą się kończyć na a?
Znam osoby, co nazywają się Agnes albo Inez (czy jakkolwiek się to pisze).
Ale chyba nie urzędowo?
Nie mam pojęcia, ale wygląda na to, że nie. (http://www.rjp.pan.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=1194:inez&catid=76&Itemid=146)
O kurde, jaki rak. Może sobie matka mówić na dziecko jak chce, ale niech w papierach będzie normalnie.
Tak mnie wkurzają te wszystkie Andżeliki, że nie wytrzymam. Po co nam takie bezsensowne zrzynki z innych języków jak mamy swoje zasady zapożyczania z łaciny. Przecież mamy imiona Aniela i Agnieszka, po co ściągać wszystko od innych. No ludzie, nie róbcie z polskiego nóblangu!
Z takimi imionami jak Violetta(sic!), Brian, Oliver (zamiast choćby Oliwiera) największy kłopot jest jak ktoś np. w szkole źle wpisze ze słuchu do jakiejś rubryki imię, a potem to poleci na wydruk świadectwa czy innego dokumentu, który to dokument w świetle prawa ze złym imieniem jest nieważny.
Chciałbym też zobaczyć tych wszystkich Kubusiów, Ole i Krzysiów, którzy się w dokumentach tak nazywają, gdy będą mieli po 50 lat xD Nie wyobrażam sobie 30-letniego napakowanego koksa, do którego w urzędzie mówią Krzysiu XDDD
Macie rację - szczególnie nazywanie dzieci od nazw sklepów, przedsiębiorstw, aplikacji etc. Jednak ma natura liberalna mówi mi, że to nie wyjdzie. Tym bardziej w tym kraju. Tu jak się coś zakaże, to Polak znajdzie tryriard dróg by przepis ominąć etc., nie będę tu już nawet poruszał tematu powiększania biurokracji. Zrozumcie - ta lista nie przeszłaby w ogóle. Po za tym... po co?
Wyrażenie "cieszyć się na". Wiem, że jermanizmów składniowych jest w polskim od cholery, ale tego jednego ścierpieć nie mogę.
Cytattakie "fenomeny XX wieku", jak n.p. Andżelika czy tam inna Wioletta, do których się przyzwyczailiśmy, nauczyliśmy się je ładnie zdrabniać i nie dziwią nas już tak, jak mogły dziwić te dziesiąt lat temu, ale jednak są dla naszej kultury obce i dla każdego oczytanego człowieka z wyczuciem kulturalno-językowym są raczej w złym guście i brzmią (w najlepszym razie) "plebejsko".
Hm, czyli wychodzi na to, że moi dziadkowie byli plebejuszami, bo właśnie te dwa imiona nadali córkom. Choć, w sumie, to fakt, szlachtą zdecydowanie nie byli, więc nie widzę problemu.
(Strach pomyśleć, kim byli moi pradziadkowie, nadając mojemu dziadkowi imię ,,Włodzimierz"...)
[...........]
Ten znak ma różne formy (https://en.wiktionary.org/wiki/%E5%80%BC) w zależności od regionu, może dlatego?
Zobaczymy, czy litewska rada językowa jest jeszcze gorszą od polskiej. (http://lithuaniannews.net/lithuania-moves-stop-calling-georgia-russian-name/)
Obrzydliwstwo.
Nawet rozumiem taki ruch w przypadku jakichś tam państw azjatyckich, dla których Gruzja to jakiś tam daleki kraik, z którym nie mają wiele spólnego? Ale, bądź co bądź, bałtosłowiańska Litwa? Debilizm.
To już podpada pod chorobliwą rusofobję.
Poza tem, kiedy ludzie ogarną, że Sa- w "Sakartvelo" to coś w stylu rodzajnika? To tak jakby n.p. Liban nazywać "Allibanem" albo Gambję "Degambją", do kurwy nędzy!
Cytat: Maorycy w Październik 02, 2017, 03:17:06
Zobaczymy, czy litewska rada językowa jest jeszcze gorsza od polskiej. (http://lithuaniannews.net/lithuania-moves-stop-calling-georgia-russian-name/)
Kolejny przykład jak poprawność polityczna niszczy różnorodność językową. Bo podejrzewam, że w litewskim a tem bardziej w polskim nazwa "Georgja" nigdy nie funkcjonowała a zawsze ta może i rosyjska Gruzja. Może teraz Polacy poproszą Litwinów o nazywanie ich Polakami a nie jakimiś Lenkami? A Niemcy Dojczami a nie jakimiś Wokietami. Taki sam debilizm.
Cytat: Dynozaur w Październik 02, 2017, 10:12:10
Obrzydliwstwo.
Nawet rozumiem taki ruch w przypadku jakichś tam państw azjatyckich, dla których Gruzja to jakiś tam daleki kraik, z którym nie mają wiele spólnego? Ale, bądź co bądź, bałtosłowiańska Litwa? Debilizm.
To już podpada pod chorobliwą rusofobję.
Poza tem, kiedy ludzie ogarną, że Sa- w "Sakartvelo" to coś w stylu rodzajnika? To tak jakby n.p. Liban nazywać "Allibanem" albo Gambję "Degambją", do kurwy nędzy!
Finlandia po litwińsku to Suomija. Może oni chcą wszystkie nazwy geograficzne urobić ze rdzeni z języków danych krajów? Czekamy na dalsze propozycje. XD
Tymczasem u nas od paru lat nie ma na mapach Phenianu, a jest Pjongjang, nawet nie Piongiang czy Pioniang, tylko z tym jot po spółgłosce, co może cieszy Dyna i Siema, ale jednak jest sprzeczne z regułami ortograficznymi, które sami w tych komisjach ustalają, zalecają i się ich z zasady trzymają.
Cytat: Toyatl w Październik 02, 2017, 11:57:34
Tymczasem u nas od paru lat nie ma na mapach Phenianu, a jest Pjongjang, nawet nie Piongiang czy Pioniang, tylko z tym jot po spółgłosce, co może cieszy Dyna i Siema, ale jednak jest sprzeczne z regułami ortograficznymi, które sami w tych komisjach ustalają, zalecają i się ich z zasady trzymają.
Ale to pisownia
Pjongjang nie jest chyba zgodna z wymową, bo te koreańskie jotowańce po spółgłoskach chyba tylko zmiękczają. Poza tym nie wiadomo zkąd oni wogóle taką pisownię wytrzasnęli, bo to się nie zgadza ani z polską transkrypcją, ani jakąkokolwiek międzynarodowo przyjętą i wygląda jakby to była po prostu angielska nazwa z "j" zamiast "y".
Ale sylabowo to jest Piong-jang, a nie **Pion-giang ani nic w tym stylu . Dźwięk [j] jest początkiem nowej sylaby.
Tak więc, mojem zdaniem, według obecnej ortografji (i przedreformowej zresztą też) to powinien być Piongjang. W pierwszej sylabie zmiękczenie, w drugiej pełny dźwięk [j].
Niezwiązane,
W jaki sposób KUNM doszła do takiej rekonstrukcji tego hydronimu to dla mnie jakaś hydrozagadka (http://eshp.ijp.pan.pl/search/results/172148).
(EDIT: Powyższe miało być w ciekawostkach i WTFach, a nie tu, powaliły mi się nitki xDDDD Ale niech już zostanie)
Cytat: Maorycy w Październik 02, 2017, 03:17:06
Zobaczymy, czy litewska rada językowa jest jeszcze gorsza od polskiej. (http://lithuaniannews.net/lithuania-moves-stop-calling-georgia-russian-name/)
Brak mi słów na tę hipokryzję. xD Pozbyli się slawizmów by być "niezależnymi", a teraz się nagle komuś podlizują zmieniając nazwę? No Bogowie widzicie i nie grzmicie. Zdecydujcie się. Czy może to kontynuacja antysłowiańskiego dziadostwa bo skoro w Rosji też tak mówią to źle? Ten kraj to naprawdę porażka na całej lini. ;/
Czy to tylko mi się tak wydaje, czy w większości rosyjskich fontów małe litery będące kapitalikami są beznadziejnie wywaźone?
Bykau - Bykaua to wedle mojej katedry naukowa transkrypcja. Weź się puknij geniuszu któryś to wymyślił..
I jeszcze każą pisać Kim Dzong-Ila zamiast Kim Dzong-Ira!
Janusze toponimji atakują... (http://www.dts24.pl/nowy-sacz-chca-zmiany-nazwy-osiedla-grunwaldzkie-zamiast-kaduka-bedzie-glosowanie/) Tym razem w Nowym Sączu.
Nie mają ważniejszych problemów? xD I tak dobrze, że to tylko osiedle. W ogóle Grunwaldzkie.. - skąd niemieckie kompleksy w Nowym Sączu jak Niemców tam wcale nie ma. :v
...
Nie wiem dlaczego, ale denerwuje mnie, kiedy ktoś ot tak sobie wymyśli ...landię. ;_;
Ostatnio słyszałem, jak dziatwa opowiada sobie o ,,truskawkolandii". Czy naprawdę nie można chwile pomyśleć i wymyśleć czegoś ciekawszego?
Oczywiście nic nie mam do Islandii czy Holandii (pozdrowienia dla Islandii i Holandii), ale już taka ,,energylandia" (czy inny Zatorland) jest czymś paskudnym.
Cytat: Úlfurinn w Listopad 01, 2017, 00:14:02
Nie wiem dlaczego, ale denerwuje mnie, kiedy ktoś ot tak sobie wymyśli ...landię. ;_;
Ostatnio słyszałem, jak dziatwa opowiada sobie o ,,truskawkolandii". Czy naprawdę nie można chwile pomyśleć i wymyśleć czegoś ciekawszego?
Oczywiście nic nie mam do Islandii czy Holandii (pozdrowienia dla Islandii i Holandii), ale już taka ,,energylandia" (czy inny Zatorland) jest czymś paskudnym.
U mnie produktywną końcówką do tego typu rzeczy jest -istan.
Ja zawsze używałem
-owo w sensie kraina czegośtam.
Cytat: Jajeczkorandomowy i random
Na ogół można powiedzieć/napisać
losowy, ale w pewnych przypadkach brakuje temu słowu ekspresywności jaką ma
randomowy IMHO.
Cytatzaorać
Tutaj konotacje burzenia, niszczenia są ogólnosłowiańskie i chyba stare, por. bułgarskie dialektalne оря ,,burzę, niszczę", serbochorwackie
oriti m.in. ,,burzyć; obalać", staropolski okrzyk
orzy, orzy!EDIT: no i starocerkiewnosłowiańskie оборити ,,burzyć" i podobne przedrostkowe np. w serbochorw.
...
Cytat: Jajeczko w Listopad 01, 2017, 13:04:17
Szczerze wątpię, że ludzie, którzy używają tego słowa, wiedzą o tym. I że wiedział to ktoś, kto zaczął go używać w nowym znaczeniu.
Nie wiem o jakim nowym znaczeniu mówisz, ale ja np. regularnie mówię, że w kodzie źródłowym naszego projektu trzeba ,,ten fragment zaorać i napisać od nowa" lub podobnie, i wydaje mi się, że to moje użycie wynika bezpośrednio z zachowania ciągłości znaczeniowej tego orania jako niszczenia, psucia, wywrócenia do góry nogami. Podobnie, wydaje mi się, że mówienie o ,,zaoraniu" kogoś w dyskusji zachowuje tę samą ciągłość (i jest analogiczne do ,,zniszczenia" kogoś w dyskusji), bez względu na to, czy mówiący sobie z tej ciągłości zdają sprawę, czy wydaje im się, że to ich super nowomowa.
Chwiklę, przecież gierund od tego 'orzyć' to byłoby chyba 'orzenie'.
Słowo z tego co czytałem zlało się z 'burzeniem', czyli rzeczownikiem odczasownikowym od 'burza'.
Dawne '(o)b-orzyć --> "bórzyć" z "burzyć".
Z "oraniem" nie ma nic wspólnego, żadnej ciągłości więc mieć nie może.
Nie nadaję się na etymologa, ale zgadywałbym że 'oranie' w dzisiejszym slangowym znaczeniu to po prostu skojarzenie świeżo zaoranego pola z całkowitym końcem i 'restartem'.
Chyba duże znaczenie może mieć tutaj ten 'wiejski' żart/szyderstwo, o tym że Warszawę/Kraków/wpisz_twoje_miasto 'jadą zaorać'. Żeby wreszcie na coś się przydało.
Cytat: SchwarzVogel w Listopad 01, 2017, 14:40:06
Z "oraniem" nie ma nic wspólnego, żadnej ciągłości więc mieć nie może.
W dial. ros. (za ESSJą) pochodna tego *oriti znaczy ,,orać sochą", więc na bank jest to ten sam rdzeń IMO. Nie mam pewności, czy znaczenie współczesnego ,,zaorać" jest stare i nie chce mi się ani nie mam czasu tego udowadniać, ale brałbym pod uwagę taką możliwość (już raz takie przejście semantyczne zaszło).
Bańkowski I i Derksen się nie zgadzają, wywodzą orati oczywiście od tego europejskiego 'rolniczego' h₂erh₃ z którego łacińskie arāre choćby, a oriti z czego innego.
Derksen z jakiegoś hor-eie.
I litewskie
https://pl.wiktionary.org/wiki/ardyti
A Bańkowski próbuje z causatywem od er-ti, które można by wiązać z jakimś litewskim ìrti, ìro
To chyba to :
http://etimologija.baltnexus.lt/?w=irti
"psuć się, rozkładać"
Bońć tu mundry. XD
Cytat
NEWSWEEK: Dlaczego polski jest taki skomplikowany?
Polacy mają i mieli już dawniej tendencję zachowawczą, jeżeli chodzi o język, i podtrzymują dawne formy. Już w szkole powtarzano nam, że nie mówi się ,,tą książkę", ale ,,tę książkę". Nie ma żadnego innego zaimka czy przymiotnika, który utrzymał w tym nieszczęsnym bierniku końcówkę ,,-ę". Mówimy: ,,jaką książkę", ,,tamtą książkę", ,,ładną książkę", ale jest: ,,tę książkę". Na zdrowy rozum i w tej formie powinna być końcówka ,,-ą", czyli ,,tą książkę". Ale już od 300 lat utrzymuje się ten wyjątek. I od 300 lat uważamy, że skoro mówili tak nasi dziadowie, to i my powinniśmy tak mówić.
Dla porównania język czeski dużo bardziej się uporządkował i uprościł, stracił np. samogłoski nosowe. Te, które – o czym mało który Polak wie – my tracimy teraz. Właściwie tylko w piśmie zostały nam odpowiadające im litery, jednak nie wypowiadamy ich już tak jak dawniej. Czesi pozbyli się ich około tysiąca lat temu.
Aż mi się ciśnienie podnosi, właśnie polski się zmienił najbardziej ze wszystkich słowiańskich (nie licząc bułgarszczyzny i pochodnych), najbardziej w kwestii prozodii... Dlaczego nie napisali np. o tym, że Czesi sztucznie zaimportowali do gramatyki i leksyki mnóstwo dziwactw (m.in. z cerkiewnej słowiańszczyzny) które od dawna wymarły m.in. w polszczyźnie? To właśnie dlatego tak mocno się różni potoczna czeszczyzna od tej literackiej. Nie mówiąc już o tym, że i w czeskim niemal od każdej reguły jest sporo wyjątków, tyle że jest o wiele więcej form wariantywnych niż w polskim.
Dalej:
Cytat
Spośród naszych językowych sąsiadów najwolniej ewoluował język litewski.
Znowu kłamstwo, ale takie mniejsze - sporo słownictwa zostało zrekonstruowane, a nie odziedziczone po przodkach. Litwini również sporo sztucznie ingerowali w swój język, choć tutaj to bardziej dotyczyło słownictwa niż gramatyki. Jeśli chcecie posłuchać litewszczyny bardziej naturalnej, to posłuchajcie sobie dialektów.
XD
Nosówki reakcyjnym ścierwem języka polskiego.
Wkurza mnie nieskrycie, że cebulacko biernik myli się nagminnie z dopełniaczem w zdaniach sensualnych, np. ,,Chcę wody" xD, choć to mocno klasyczny zarzut preskryptywistyczny, to udowodnić go można argumentem filozoficznym reductio ad absurdum, na który nikt dotąd chyba nie wpadł, oto on:
Jeśli biernik odnosi się do przedmiotu postrzegania podmiotu, np. ,,Chcę wodę" , zaś dopełniacz tutaj – do wyrażania braku obiektywnego, to kiedy twoje pragnienie prosi o wodę, to słowo ,,woda" powinna odmieniać się w bierniku: ,,wodę", bo chodzi wtedy o coś w aktywnym i wybornym postrzeganiu, co pasywnie i bezwolnie zaspokoi twe pragnienie, a nie w dopełniaczu jak w zaprzeczeniach, np. ,,Nie ma wody", jakby twój subiektywny brak czegoś miał zaspokoić się brakiem obiektywnym!, więc nie chcę, żeby przez niechlujstwo cebulstwa dopełniacz ściągnął, pochłonął biernik, zacierając różnicę znaczeniową w zakresie użycia: pierwszy w negacyjnym, a drugi w sensualnym.
Cytat: Ainigmos w Listopad 10, 2017, 13:52:39
Wkurza mnie nieskrycie, że cebulacko biernik myli się nagminnie z dopełniaczem w zdaniach sensualnych, np. ,,Chcę wody" xD, choć to mocno klasyczny zarzut preskryptywistyczny, to udowodnić go można argumentem filozoficznym reductio ad absurdum, na który nikt dotąd chyba nie wpadł, oto on:
Jeśli biernik odnosi się do przedmiotu postrzegania podmiotu, np. ,,Chcę wodę" , zaś dopełniacz tutaj – do wyrażania braku obiektywnego, to kiedy twoje pragnienie prosi o wodę, to słowo ,,woda" powinna odmieniać się w bierniku: ,,wodę", bo chodzi wtedy o coś w aktywnym i wybornym postrzeganiu, co pasywnie i bezwolnie zaspokoi twe pragnienie, a nie w dopełniaczu jak w zaprzeczeniach, np. ,,Nie ma wody", jakby twój subiektywny brak czegoś miał zaspokoić się brakiem obiektywnym!, więc nie chcę, żeby przez niechlujstwo cebulstwa dopełniacz ściągnął, pochłonął biernik, zacierając różnicę znaczeniową w zakresie użycia: pierwszy w negacyjnym, a drugi w sensualnym.
Mógłbyś mi to wytłumaczyć w języku prostszym? Masz takie ciekawe teksty jednak nie rozumiem ich zawsze na 100%
Znaczy bo woda by miała funkcję aktywną w zdaniu "Chcę wodę" (aktywną, bo może zaspokoić moje pragnienie za wodą) należy się używać biernika, a bo w zdaniu "Nie ma wody" woda nie jest aktywnym przedmiotem, tylko "zwykłym" przedmiotem którego można posiadać, należy się używać dopełniacza? A co niby z zdaniami jak "Nie chcę słuchać muzyki"? To w takich zdaniach też traktować muzykę jako czegoś, co możemy posiadać (w takim dalszym, metaforycznym sensie jak tutaj że jeżeli słucham muzykę to "posiadam ją w moich uszach") a w zdaniach jak "Chcę słuchać muzykę" to już muzyka przez pragnienie moje by dostała ipso facto rolę aktywną?
A to nie jest po prostu wulgarny i znany też w ruszczyźnie genetyw partytywny? o.O
W moim odczuciu to raczej używanie biernika zamiast dopełniacza w takiej sytuacji jest mocno potoczne.
Cü vo vestă vib genetivă partitivă vå slüvensťĕx recĕx, våtrückă?!
Cytat: Dynozaur w Listopad 10, 2017, 19:34:49
Cü vo vestă vib genetivă partitivă vå slüvensťĕx recĕx, våtrückă?!
+1 000 000
To, że nie ma na rezultat ciąż bardziej mnogich niż bliźniacza określeń pasujących do dorosłych. Ja wiem, że język poświadcza czasy gdy troje dowolnych dzieci miało małe szanse dożycia razem dojrzałości, ale jednak ten trojaczek mierzi.
Ale tu chyba nie jest konieczne to zdrobnienie? Trojacy i czworacy brzmią porządnie.
Nadia jest obecnie u nas 20. najczęściej nadawanym imieniem.
Tak, Nadia.
Nie Nadzieja. Ani nawet Nadzia.
Cytat: Maorycy w Listopad 17, 2017, 19:44:41
Ale tu chyba nie jest konieczne to zdrobnienie? Trojacy i czworacy brzmią porządnie.
Tyle że w życiu tego nie słyszałem, stąd mój butthurt.
...
Czemu Milan taki popularny?
...
Cytat: Maorycy w Listopad 18, 2017, 17:56:17
Czemu Milan taki popularny?
Ja bym się martwił popularnością Natana. xD
Ja rozumiem, że małe dziecko płacze, krzyczy itd, rozumiem, że ciąża była nieplanowana, ale nikt nie zasługuje na okaleczenie imieniem Yaqoob.
[...........]
A zauważyliście wysyp Alanów? Nowy Brajan idzie.
Cytat: Ghoster w Listopad 18, 2017, 19:47:56
Akurat Yaqoob to może być kwestia nadawania imion przez mniejszości muzułmańskie.
Chyba, że tak.
Ja tam zobaczyłem ohydne zangielszczenie imienia Jakub. xD
No właśnie chciałbym zauważyć, że w przypadku imion ewidentnie obcych i pojawiających się rapterm parę razy, zapewne mamy do czynienia z imionami nadawanymi przez obcokrajowców. Więc z takich Nicole'i i Philippów na pewno choć z 1/3 jest dziećmi jakichś Francuzów czy Anglików.
Cytat: Jajeczko w Listopad 18, 2017, 17:50:46
Kuba [sic!] – 464
Naprawdę aż tak cię to dziwi? Spotkałem się już z tym parokrotnie.
Zresztą, nie rozumiem do końca tego bólu dupy o imiona. W naszej kulturze i tak już dawno straciły sens, stając się pozbawionymi znaczenia kupkami głosek. Bo - nie ukrywajmy - etymologia imion czy chociażby święty, który te imię nosił, są niczym więcej, jak ciekawostką i i tak nikt nie bierze tego na poważnie.
A mody? Przychodzą i odchodzą - jak chcecie położyć kres cringe'owym imionom, to zajmijcie się naprawianiem naszej kultury, a nie jęczeniem - plus, nie możecie zapomnieć, że ludzie to ludzie, więc jakkolwiek się nie postaracie, i tak będą zjebani.
...
Osiemnastu Gniewomirów....
(http://i.imgur.com/07QPvJK.gif)
Cytat: Jajeczko w Listopad 18, 2017, 18:06:35
Bo pretensjonalne imiona to to, co tygryski lubią najbardziej.
Co jest nad Milanem złe? Że głównie popularne jest na dawnej Jugosławii, a nie w Polsce, a przez to nietypowe jest dla Polaka?
Pytam, bo znam jedną osobę która się nazywa Milan (Słoweniec), nie widzę nic złego w tym, jest słowiańskim imieniem, a żadnym amerykańskim Dżejsonem
Heh, obce diakrytyki.
Ale najlepsze to i tak Mirslav.
CytatCo was wkurza w kwestiach językowych
Jak ktoś robi własne pismo i stosuje w nim takie same jak w łacince zasady stawiania odstępów, wielkich i małych liter, cudzysłowów i daje te same znaki intonacyjne
Cytat: Maorycy w Listopad 19, 2017, 13:55:26
CytatCo was wkurza w kwestiach językowych
Jak ktoś robi własne pismo i stosuje w nim takie same jak w łacince zasady stawiania odstępów, wielkich i małych liter, cudzysłowów i daje te same znaki intonacyjne
No ale czasem jest to uzasadnione w conworldzie/althiście wpływem alfabetu łacińskiego, tak jak Chińczycy i Japończycy przejęli znaki interpunkcję z zachodu. Inna sprawa, kiedy conworld jest ściśle aprioryczny.
Poza tym "zasady takie same jak w łacince" to duże uogólnienie. Te zasady mogą się bardzo różnić w zależności od języka, np. gdyby angielskie słowa zapisywać zgodnie z niemiecką pisownią, były by tak samo długie. Nie wspominając już o różnych zasadach kapitalizacji i 500 rodzajach cudzysłowów.
Akurat mówiłem o przypadkach w których twórca wcale o tych kwestiach nie pomyśli, a nie o zamierzonych działaniach. Bo tych pierwszych jest dużo więcej.
...
Cytat: Jajeczko w Listopad 19, 2017, 16:17:05
Cytat: poloniok w Listopad 19, 2017, 13:29:48Co jest nad Milanem złe? Że głównie popularne jest na dawnej Jugosławii, a nie w Polsce, a przez to nietypowe jest dla Polaka?
Pytam, bo znam jedną osobę która się nazywa Milan (Słoweniec), nie widzę nic złego w tym, jest słowiańskim imieniem, a żadnym amerykańskim Dżejsonem
Oprócz tego, że to imię brzmi jak nazwa klubu piłkarskiego albo sklepu, to od wieków nie było nadawane dzieciom w Polsce. I ludzie nie nadają teraz tego imienia dlatego, że jest słowiańskie (bo o tym nie wiedzą i może nawet sądzą, że wcale nie), tylko dlatego, że brzmi ładnie, czyli pretensjonalnie.
Aha, no racja "A.C. Milan", brzmi jak to włoskie miasto. Rozumiem teraz.
Lepszy Milan od Brayana.
Cytat: Maorycy w Listopad 18, 2017, 12:09:50
Nadia jest obecnie u nas 20. najczęściej nadawanym imieniem.
Tak, Nadia.
Nie Nadzieja. Ani nawet Nadzia.
I dobrze, Nadia jest krótsza a jej posiadaczka będzie miała mniejsze szanse na nieporozumienia za granicą. Zawsze bawi mnie taki imienniczy konserwatyzm Polaków, tym bardziej, że łączy ludzi od lewa do prawa. To naprawdę komiczne, że niektórzy bardziej tolerancyjnie podchodzą do eutanazji czy praw dla zwierząt, niż do nadawania dzieciom imion spoza zamkniętego kręgu.
Władysława jakoś nikt się nie czepia :-)
Po tym Milanie to myślałem, że będzie Ajax.
A to tylko Alex
Jakieś Ajaksy może w dobie szczytowej antykofilii nawet żyły.
Cytat: spitygniew w Listopad 20, 2017, 19:29:08
Cytat: Maorycy w Listopad 18, 2017, 12:09:50
Nadia jest obecnie u nas 20. najczęściej nadawanym imieniem.
Tak, Nadia.
Nie Nadzieja. Ani nawet Nadzia.
I dobrze, Nadia jest krótsza a jej posiadaczka będzie miała mniejsze szanse na nieporozumienia za granicą. Zawsze bawi mnie taki imienniczy konserwatyzm Polaków, tym bardziej, że łączy ludzi od lewa do prawa. To naprawdę komiczne, że niektórzy bardziej tolerancyjnie podchodzą do eutanazji czy praw dla zwierząt, niż do nadawania dzieciom imion spoza zamkniętego kręgu.
To jest przez założenie że dana osoba ma się wszędzie tak samo nazywać. To szkodliwe i przykre.
Cytat: spitygniew w Listopad 20, 2017, 19:29:08
I dobrze, Nadia jest krótsza a jej posiadaczka będzie miała mniejsze szanse na nieporozumienia za granicą. Zawsze bawi mnie taki imienniczy konserwatyzm Polaków, tym bardziej, że łączy ludzi od lewa do prawa. To naprawdę komiczne, że niektórzy bardziej tolerancyjnie podchodzą do eutanazji czy praw dla zwierząt, niż do nadawania dzieciom imion spoza zamkniętego kręgu.
Z tymi definicjami to w ogóle dzieje się jeszcze gorzej - od niemal dwóch lat lewakiem nazywa się każdego, kto nie popiera PiS-u, co jest absurdalnym wypaczeniem idei "lewicowości" i "prawicowości"...
Wkurza mnie "matma" zamiast "matematyka", tak jakby nie mieli szacunku do tego przedmiotu
Bo nie mają? xD
Cytat: poloniok w Listopad 21, 2017, 15:02:15
Wkurza mnie "matma" zamiast "matematyka", tak jakby nie mieli szacunku do tego przedmiotu
A
majza, majca?
Brak nieregularnie stopniowanych przymiotników w litewskim i łotewskim (co innego pruski, on takowe posiada).
Mówienie "dobrzejszy", "źlejszy" to coś, co trudno mi przełknąć, zwłaszcza jeżeli stopniowanie odbywa się w sposób fleksyjny (a nie analityczny jak n.p. w językach romańskich - co jest oczywiście zgoła innym poziomem spierdolenia [w językach aryjskich, z natury fleksyjnych, coś takiego dziać się nie powinno]).
Z ciekawości: jak w takim razie wyglądają te szeregi dobry, lepszy, najlepszy (o ile bałtyjskie mają osobny najwyższy) i zły, gorszy, najgorszy w lit., łot. i pruskim?
geras / geresnis / geriausias (dobry/lepszy/najlepszy - litewski)
blogas / blogesnis / blogiausias (zły/gorszy/najgorszy - litewski)
labs / labāks (dobry/lepszy - łotewski)
slikts / sliktāks (zły/gorszy - łotewski)
labs / walns (dobry/lepszy - pruski)
wārgs / wārgaisis (zły/gorszy [regularne] - pruski)
Litewski ma fleksyjnie tworzony stopień najwyższy (obok form analitycznych z pats [+pos.], wisų [+comp.], które kalkują ruskie konstrukcje z самый, всѣхъ), zaś łotewski i pruski nie mają - zadowalają się prefiksami. Łotysze dodają vis- (od viss "wszystek") do formy długiej (określonej) stopnia wyższego, a Prusowie dodają uka- (chyba niezbyt jasne etymologicznie) do stopnia wyższego lub równego (nie wiem, który warjant jest częstszy w zabytkach, ale doznam się).
Pruski niestety nie ma nieregularnego stopnia wyższego na "gorszy", ale to chyba nie kwestja tego, że "tak było", tylko raczej tego, że taka forma nie jest zaświadczona, a inne bałtyckie niestety nie dostarczają poszlak, jak mogła ona brzmieć (bo mają formę regularną), więc "żeby nie kombinować" przyjęto postać regularną. Za to ma formy nieregularne na "większy" i "mniejszy" (debīks/mūisess; līkuts/mazs).
Poza tem, litewski i łotewski słowo na "złego" zapożyczyły (lit. ze wzch-słow. [to słynne "odwrócone" znaczenie słowa "błogi"], a łot. z germ.), co mnie jeszcze dodatkowo rozwala xDDDD
W ogóle, stopniowanie przymiotników i przysłówków w djalektach i starościach bałtyckich mogłoby być bardzo ciekawą kwestją (rzucają się w oczy duże różnice w ich tworzeniu pomiędzy poszczególnymi językami), ale niestety nie znam żaden prac na ten temat... Enyłan?
>w językach aryjskich, z natury fleksyjnych, coś takiego dziać się nie powinno
(https://i.imgur.com/05suaF2.png)
Cytat: Dynozaur w Listopad 30, 2017, 12:29:36
Brak nieregularnie stopniowanych przymiotników w litewskim i łotewskim (co innego pruski, on takowe posiada).
Ale przysłówek nieregularny jest. Od
daudz (dużo) jest
vairāk (więcej)
Znajomy dzisiaj na Facebookach marudził na polskie tłumaczenie w instalatorze nowego Firefoksa – skomentował słowo najresponsywniejszy tymi słowy: ,,Naj co? Chyba najbardziej responsywny. Kogoś tłumaczenie poniosło."
Nie wiedziałem, czy wrzucić to tu, czy do ciekawostek i WTF-ów, ale ostatecznie ląduje tu, bo w sumie irytuje mnie taki preskryptywizm. ;-)
...
Właśnie mam wrażenie, że skoro to zapożyczenie z angielskiego, mu się zda, że skalkowanie angielskiego stopniowania analitycznego (most responsive, nie *responsivest) jest poprawniejsze niż utworzenie prostej formy fleksyjnej...
Natomiast zupełnie się nie zgodzę, ze elastyczny zawiera w swoich znaczeniach responsywny (a nawet jeśli miałby, to wciąż jest to dużo mniej precyzyjne określenie). Elastyczny to taki, który daje więcej możliwości, opcji. Rsponsywny to taki, który reaguje szybko na dane wejściowe (tu – akcje użytkownika na interfejsie przeglądarki – klikanie w przyciski, przesuwanie kart, klikanie w linki...).
W wielu kontekstach pewnie po prostu szybki byłoby dobrym synonimem, ale to też nie jest tak precyzyjne określenie (to, że coś działa ogólnie szybko wcale nie znaczy, że ma małe opóźnienie względem danych wejściowych – może mieć godzinne opóźnienie pierwszej reakcji, ale sama ta reakcja może być bardzo szybka – trwać milisekundę).
...
Cytat: Jajeczko w Grudzień 01, 2017, 13:38:49
Dlaczego przenosić cechy innego języka do polskiego?
Nie mam pojęcia. Po prostu mam wrażenie, że stąd wynika opór przed formą syntetyczną tutaj – ale to tylko taka własna hipoteza.
CytatTrudno mi się z tym zgodzić... Nawet nie zaglądając do słownika. Ale jak już zajrzałem, to okazuje się, że słownik też raczej się nie zgadza.
elastyczny
1. «dający się odkształcać, szybko powracający po odkształceniu do pierwotnej postaci»
2. «łatwo przystosowujący się do nowych warunków»
3. «o czyichś ruchach: odznaczający się lekkością, miękkością»
(...)
W responsywności nie tylko szybkość jest ważna, ale też sposób reakcji i dostosowanie się do użytkownika i sprzętu.
Nie. Przynajmniej nie w moim odczuciu. W kontekście oprogramowania (a szczególnie przeglądarek internetowych i aplikacji mobilnych)
responsywność (czy angielskie
responsiveness) to szybkość reagowania na dane wejściowe (szczególnie interakcje użytkownika). Widziałem w tym kontekście to słowo używane
tylko w takim znaczeniu. Dodatkowo w przypadku nowego Firefoxa dokładnie o to chodzi – bo nowa wersja reklamuje się optymalizacjami, dzięki którym przeglądarka działa szybciej i nie zatrzymuje się na trudniejszych obliczeniach – interfejs jest responsywniejszy¹, tj. szybciej reaguje na działania użytkownika.
¹ Hehe. Wyedytowałem, bo początkowo sam napisałem ,,bardziej responsywny" – widać ta forma analityczna jest odrobinę bardziej intuicyjna również dla mnie.
EDIT: i angielska Wikipedia zgadza się ze mną, że chodzi o szybkość (https://en.wikipedia.org/wiki/Responsiveness)
...
Cytat: Silmethúlë w Grudzień 01, 2017, 12:47:42=
Natomiast zupełnie się nie zgodzę, ze elastyczny zawiera w swoich znaczeniach responsywny (a nawet jeśli miałby, to wciąż jest to dużo mniej precyzyjne określenie). Elastyczny to taki, który daje więcej możliwości, opcji. Rsponsywny to taki, który reaguje szybko na dane wejściowe (tu – akcje użytkownika na interfejsie przeglądarki – klikanie w przyciski, przesuwanie kart, klikanie w linki...).
Niech wypowie się webmaster-specjalista, czyli ja.
Strona responsywna to taka, która się dostosowuje do urządzeń różnego typu pod względem szerokości przeglądarki. Najczęściej wyróżniamy trzy typy: komputery, tablety, komórki. W firmie, w której mam staż, właśnie takie strony musimy robić.
Tu chodzi o responsive design, które jest czymś innym od responsywności.
Jednak w informatyce "responsywność" tak jest najczęściej rozumiana i jest to anglicyzm już dobrze przyswojony. Nie spotkałem się jeszcze z żadną osobą, która by miała na myśli szybki czas reakcji na zdarzenia, używając słowa "responsywność". Ta strona (http://blendy.pl/co-to-znaczy-responsywny) zdaje się potwierdzać ten osąd.
Naturalniej brzmiało by tu stopniowanie analityczne, jednak nie mam nic przeciwko stopniowaniu tego normalnie. Bardziej wkurza mnie mówienie bardziej długi, bardziej suchy, itp. Słyszałem to kiedyś nawet w jakiejś reklamie w telewizji. Skąd przyszła ta zaraza?
Cytat: Obcy w Grudzień 01, 2017, 17:09:09
Niech wypowie się webmaster-specjalista, czyli ja. Strona responsywna to taka, która się dostosowuje do urządzeń różnego typu pod względem szerokości przeglądarki. Najczęściej wyróżniamy trzy typy: komputery, tablety, komórki. W firmie, w której mam staż, właśnie takie strony musimy robić.
No widzisz, ty piszesz o stronach i web designie (swoją droga o znaczeniu tego słowa w tym kontekście dowiedziałem się z tego tematu). W przypadku pisania aplikacji (na urządzenia wbudowane, na desktopy, przeglądarki...) znaczenie jednak jest inne. Dotyczy czasu odpowiedzi systemu informatycznego (np. takiej przeglądarki). W przypadku przeglądarek internetowych mamy faktycznie trochę przecięcie się tych kontekstów, bo też mowa o renderowaniu stron internetowych, więc faktycznie może to być różnie rozumiane.
Wciąż, w kontekście Firefoxa, w którym poprawiono głównie czas odpowiedzi przeglądarki na akcje użytkownika, użycie
elastyczny jako synonim nie ma sensu.
Cytat: Obcy w Grudzień 01, 2017, 17:19:35
Jednak w informatyce web-designie "responsywność" tak jest najczęściej rozumiana i jest to anglicyzm już dobrze przyswojony. Nie spotkałem się jeszcze z żadną osobą, która by miała na myśli szybki czas reakcji na zdarzenia, używając słowa "responsywność". Ta strona (http://blendy.pl/co-to-znaczy-responsywny) zdaje się potwierdzać ten osąd.
No widzisz. A ja mam na odwrót. Dla mnie responsywność zawsze dotyczyła czasu reakcji – w kontekstach informatycznych. Dla Wikipedii (https://en.wikipedia.org/wiki/Responsiveness) również. Widać mądrzejszy świat webowy musi sobie wszystko lepiej przedefiniować /sarkazm. :P
Cytat: Kazimierz w Grudzień 01, 2017, 17:20:25
Naturalniej brzmiało by tu stopniowanie analityczne, jednak nie mam nic przeciwko stopniowaniu tego normalnie. Bardziej wkurza mnie mówienie bardziej długi, bardziej suchy, itp. Słyszałem to kiedyś nawet w jakiejś reklamie w telewizji. Skąd przyszła ta zaraza?
Z angielskiego? Co najmniej z tego języka mam ten pomysł, używam taką formę niekiedy jeżeli nie wiem jak poprawnie mówić
CytatNo widzisz, ty piszesz o stronach i web designie (swoją droga o znaczeniu tego słowa w tym kontekście dowiedziałem się z tego tematu). W przypadku pisania aplikacji (na urządzenia wbudowane, na desktopy, przeglądarki...) znaczenie jednak jest inne. Dotyczy czasu odpowiedzi systemu informatycznego (np. takiej przeglądarki).
Również w przypadku korzystania z takich aplikacji, por. "program/page doesn't respond" (pol. ,,program/strona nie odpowiada").
CytatNaturalniej brzmiało by tu stopniowanie analityczne, jednak nie mam nic przeciwko stopniowaniu tego normalnie. Bardziej wkurza mnie mówienie bardziej długi, bardziej suchy, itp. Słyszałem to kiedyś nawet w jakiejś reklamie w telewizji. Skąd przyszła ta zaraza?
Jeśli już miałbym wybierać między ,,bardziej tłusty/czysty/gęsty" a ,,tłuściejszy/czyściejszy/gęściejszy", to z dwojga złego wybrałbym to pierwsze. (To tak na marginesie.)
Cytat: Obcy w Grudzień 01, 2017, 17:19:35Nie spotkałem się jeszcze z żadną osobą, która by miała na myśli szybki czas reakcji na zdarzenia, używając słowa "responsywność".
To od niedawna siedzisz w temacie, w takim razie.
Cytat: Obcy w Grudzień 01, 2017, 17:09:09
webmaster-specjalista, czyli ja.
(...)
staż
Daleka jeszcze droga przed tobą ;)
Cytat: Feles w Grudzień 01, 2017, 19:24:45
Jeśli już miałbym wybierać między ,,bardziej tłusty/czysty/gęsty" a ,,tłuściejszy/czyściejszy/gęściejszy", to z dwojga złego wybrałbym to pierwsze. (To tak na marginesie.)
Dla mnie
tłuściejszy brzmi normalnie, natomiast nigdy nawet nie przyszło by mi do głowy powiedzieć
bardziej tłusty.
Tłustszy?
Ludzie, ale smęcicie...
Dzielenie włosa na dziesięcioro.
Cytat: Henryk Pruthenia w Grudzień 01, 2017, 22:19:06
Tłustszy?
Chociąż rzeczywiście bardziej pasowało by
tłustszy i
czystszy. Tak faktycznie mówię. Chociaż
tłuściejszy też brzmi znośnie.
No to doszliśmy do ładu i składu. Przeciąłem dziedziny web-designu i aplikacji desktopowych.
[...........]
Wkurza mnie popularne wypaczanie znaczenia słowa ekspata przez samych wannabe ekspatów. Określają się tak ci imigranci, którzy wyjechali na inny kontynent i zarabiają trochę powyżej tamtejszej średniej, choć to zwykli imigranci zarobkowi (bo wyjechali do kraju bogatszego by zarabiać tam więcej), a jedynie mniej stereotypowi, bo robiący np. w IT w Malezji a nie na zmywaku w Londynie. Tymczasem przeciez ekspata to imigrant niezarobkowy (jeśli już uznać to rozróżnienie, które samo w sobie zalatuje pseudoelitarnością), czyli np. Niemiec kupujący sobie na emeryturze dom na Costa del Sol, albo artysta który przeprowadza się do Berlina bo podoba mu się tamtejsza bohema. Typowa manipulacja semantyczna dla przydania sobie klasistowskiej dumy.
No, dla mnie ekspata to taki imigrant, który nie nazwie się imigrantem, bo chce móc marudzić na ogół pozostałych imigrantów. Swoją drogą w życiu sam tego słowa nie używałem, praktycznie nigdy w normalnej rozmowie nie spotkałem, a dowidziałem się o jego istnieniu w angielskim jakoś w ciągu ostatnich dwóch lat z internetów.
Nieodmienianie nazwisk (a czasami i imion) przez księży.
Cytat: Kazimierz w Grudzień 11, 2017, 19:37:32
Nieodmienianie nazwisk (a czasami i imion) przez księży.
Świeccy, jak rozumiem, mogą to robić?
Cytat: Dynozaur w Grudzień 11, 2017, 23:56:29
Cytat: Kazimierz w Grudzień 11, 2017, 19:37:32
Nieodmienianie nazwisk (a czasami i imion) przez księży.
Świeccy, jak rozumiem, mogą to robić?
Nie, ale po prostu księża robią to nagminnie, w każdym kościele, w którym byłem słyszałem to na mszy.
Wkurza mnie nazywanie wiki innych niż Wikipedia "wikipediami", szczególnie gdy owe wiki mają na celu coś innego, niż tworzenie encyklopedii, która utrzymuje neutralny punkt widzenia, pod warunkiem, że jest lelwacki, i którą edytować może każdy, pod warunkiem, że należy do grupy wybranych. Wiki to przecież pojęcie znacznie starsze (http://wiki.c2.com/) i szersze (http://wiki.c2.com/?WikiIsNotWikipedia) niż Wikipedia, a sama Wikipedia nie jest wiki (http://wiki.c2.com/?WikipediaIsNotWiki).
Brak dobrego polskiego określenia na ang. novelty products "mało użyteczne lub całkowicie bezużyteczne przedmioty, tworzone po to, aby być ciekawostką lub zupełnie dla jaj".
Takie określenia jak durnostojki czy kurzołapy średnio pasują, bo po pierwsze są nacechowane emocjonalnie, a poza tem - odnoszą się bardziej do przedmiotów dekoracyjnych, a przecież nie wszystkie "novelties" mają taką funkcję (wiele z nich nie nadaje się nawet do tego, by położyć je na półce xDDDDD).
Artykuły kolekcjonerskie? Też nie... To niekoniecznie są stricte kolekcjonerskie rzeczy (choć mogą być). Pamiątki, suweniry? Też nie do końca.
Angielskie określenie jest dość szerokie. Poza tem, taki "novelty product" nie musi być zupełnie bezużyteczny - n.p. w tej definicji mieści się (przynajmniej w mojem odczuciu) n.p. takie piwo o zawartości alkoholu 67% (tak, jest coś takiego xDDDD), które powstało tylko po to, żeby być najmocniejszym piwem świata i żeby jacyś bogaci ekscentrycy/łowcy ciekawostek sobie kupili za bajońską sumę taką buteleczkę. Nie jest to coś zupełnie bez zastosowania - przecież można to wypić (choć przyjemność podobno wątpliwa xD) i przeżyć, ale ze względu na jego cechy i "sens istnienia", jest to bardziej novelty product niż artykuł spożywczy (zresztą, takie pojęcie jak novelty food też istnieje). Podobnież te wszystkie superduperwykurwiścieostre sosy Blair'sa, które mają miljony jednostek Scoville'a (niektórych wręcz nie można spożywać, a nawet otwierać, bo grozi to trwałym okaleczeniem lub wręcz śmiercią xDDDD - to już pure novelty)...
Aczkolwiek to już takie krańcowe przykłady - większość produktów, określanych jako "novelty" to jednak te śmiesznawe gadżety bez żadnego zastosowania (popularne również u nas - często jako upominki, choć ja akurat takich rzeczy nigdy nie lubiłem dostawać).
Tak się zastanawiam, jakby to można było po naszemu nazwać...
Cytat: DynozaurTak się zastanawiam, jakby to można było po naszemu nazwać...
Wichajstry XD
Cytat: Pluur w Grudzień 21, 2017, 12:00:27
Wihajstry
(co za durna ta radopolska pisownia, wiem...)
Cytat: Kazimierz w Grudzień 12, 2017, 07:37:44
Cytat: Dynozaur w Grudzień 11, 2017, 23:56:29
Cytat: Kazimierz w Grudzień 11, 2017, 19:37:32
Nieodmienianie nazwisk (a czasami i imion) przez księży.
Świeccy, jak rozumiem, mogą to robić?
Nie, ale po prostu księża robią to nagminnie, w każdym kościele, w którym byłem słyszałem to na mszy.
Moja siostra, urzędniczka, mówiła mi niedawno, że dostała polecenie od szefowej, żeby w przygotowywanych tekstach decyzyj nie odmieniać nazwisk. Był szok, było niedowierzanie, ale odpuściła, bo na kopniaki z koniem nie wygra, a poza tym to nie ona się podpisuje pod spodem swoim nazwiskiem.
No więc Kościół mamy, urząd mamy, jeszcze tylko szkoła wprowadzi taką regułę i będzie można ją odfajkować jako powszechnie obowiązującą normę.
Klasyczne pierdololo o tym, że Bach i Chopin to nie muzyka klasyczna. Zawężanie tego terminu do twórczości z okresu klasycyzmu nie ma pokrycia ani w uzusie, ani w motywacji słowotwórczej, bo przymiotnik od klasycyzmu to przecież klasycystyczny.
[...........]
Muzyka poważna brzmi bardzo pretensjonalnie.
No ale przecież nie wszystka muzyka klasyczna jest poważna, vide scherzi (przed Chopinem).
[...........]
To może mówić "muzyka akademicka"?
Wchodzę na chorwacką Wikipedię, a w zakładce umjetni jezici (języki sztuczne) jest... srpskohrvatski jezik! Szlag mnie trafia po prostu, nawet do nauki wkrada się nacjonalizm...
Nie do nauki, tylko na Wikipedię. Różnica jest zasadnicza.
Do nauki też, u mnie na uniwerku (polskim) o serbskochorwackim z kolei mówiło się jako o języku martwym, czy też raczej o sztucznie utrzymywanej kiedyś fikcji, miałem przedmiot "język chorwacki", a każda próba podważenia tego przeze mnie na zajęciach kończyła się gorliwym zaprzeczaniem.
JAKA OLIMPIADA, TO SĄ IGRZYSKA OLIMPIJSKIE PROSTAKU, OLIMPIADA TO OKRES MIĘDZY IGRZYSKAMI
Serio? Jakoś sobie nie przypominam, byśmy wciąż używali antycznej rachuby czasu xD Typowy przejaw dążenia do czucia się lepszym, bo coś się tam przeczytało.
...
Cytat: spitygniew w Luty 12, 2018, 18:32:13
JAKA OLIMPIADA, TO SĄ IGRZYSKA OLIMPIJSKIE PROSTAKU, OLIMPIADA TO OKRES MIĘDZY IGRZYSKAMI
Serio? Jakoś sobie nie przypominam, byśmy wciąż używali antycznej rachuby czasu xD Typowy przejaw dążenia do czucia się lepszym, bo coś się tam przeczytało.
Ale jak najbardziej używa się terminu "olimpiada" w znaczeniu podobnym do antycznego w stosunku do spółczesnych igrzysk.
Na przykład ostatnie letnie igrzyska w Rio to były, tak najoficjalniej oficjalnie,
Igrzyska XXXI Olimpiady. Nie wiem, czy ma to też zastosowanie do igrzysk zimowych, ale na pewno ma do letnich.
Parę pierwszych lepszych wygóglanych przykładów: Raz (http://www.cstown.com/catalog/view/theme/cstownrhinestone/image/newArrival/na053_01.jpg), Dwa (https://cdn.colorlib.com/wp/wp-content/uploads/sites/2/2014/02/2012-Summer-Olympic-Games-London-UK-poster.jpg). Trzy (http://www.quadrodemedalhas.com/images/olympic-games/emblem-olympic-games-1988.jpg).
Oczywiście mało kto tak mówi (zwłaszcza w Polsce) i w potocznym języku
olimpiada to same igrzyska (jako swego rodzaju skrót myślowy), a nie "czteroletni okres zakończony igrzyskami", ale jeżeli chcemy używać takiego hiperoficjalnego nazewnictwa, to powinno się to rozróżniać. Tak więc, to nie jest tak, że klasyczna definicja "olimpiady" nie ma dziś zastosowania. Jak najbardziej ma, a przynajmniej miała w zamyśle twórców nowożytnych igrzysk. A że nikt tak obecnie nie mówi to już insza inszość...
Cytat: Jajeczko w Luty 12, 2018, 18:51:08
Igrzyska w Pjongczang. Dlaczego nie odmieniać tego nieszczęsnego Pjongczangu? W telewizji nawet jak ktoś odmienia, to w napisach jest już nieodmienione... O co tu chodzi?
Bo 99,8% Polaków dopiero teraz usłyszało tę nazwę?
Odmienność obcych toponimów jest skorelowana z zaznajomieniem, vide takie rzeczy jak
w Vancouvrze u Polonii.
Cytat: Jajeczko w Luty 12, 2018, 18:51:08
Pjongjang i Pjongczang. Skąd ta pisownia się wzięła? Nie zgadza się ani z transkrypcją, ani z wymową, ani z zasadami polskiej ortografii, a do tego jeszcze wygląda fatalnie. Pionian i Pionczan nie byłyby takie złe...
Igrzyska w Pjongczang. Dlaczego nie odmieniać tego nieszczęsnego Pjongczangu? W telewizji nawet jak ktoś odmienia, to w napisach jest już nieodmienione... O co tu chodzi?
Problem ortografii koreańskich nazw był tu już poruszany. Moim zdaniem powinno być Piongjang i Piongczang.
A co do nieodmieniania, też tego nie rozumiem. Vo to niby zmienia, że obce słowo?
Co do Vancouvera/u, nigdy właśnie nie rozumiałem, czemu ktoś miałby tej nazwy nie odmieniać.
[...........]
Przecież przypadki mają się dobrze, tylko z jakiegoś powodu Rada każe słów obcych nie odmieniać.
Wkurwia mię to, jak anglojęzyczni t.zw. SJWs używają czasownika to normalize. To jakiś totalny neosemantyzm.
Według każdego słownika angielskiego, normalize znaczy mniej więcej to samo, co nasze "(z)normalizować", "unormować".
Ale nie w żargonie SJWs - dla nich "normalize" to znaczy "przyjąć coś jako normalne", "zacząć coś postrzegać jako normalne". W sensie, że to nie rzecz ma ulec przemianie, aby być "normalną", tylko to "normalność" ma ulec redefinicji, aby zacząć obejmować nową rzecz.
Przykład? Takie zdanie: We need to normalize breastfeeding (jest cały ruch pod nazwą "normalize breastfeeding" - nie zamierzam nic linkować, wygóglajcie se jak chcecie). Przecież wiadomo, że nie chodzi o to, aby uregulować prawnie kwestje związane z karmieniem piersią, ale żeby zmienić społeczne postrzeganie tego zjawiska. Nie rozsądzam teraz słuszności tej idei - chodzi mi jedynie o to, jak używany jest rzeczony czasownik.
A przy okazji pokazuje to jak na dłoni sposób myślenia lewactwa i ich stosunek do rzeczywistości. Po pierwsze, to jak uwielbiają oni przenosić różne zjawiska ze sfery absurdów/wynaturzeń/złych manier do "normalności" (a więc potrzebowali na ten proces słowa), a po drugie, że można (ich zdaniem) w sposób planowy zmieniać społeczne postrzeganie zjawisk tak, aby nagle z czegoś dziwnego stały się normalne. Przyjść i powiedzieć ludziom "Hej ludziska, od dzisiaj to jest normalne, macie przestać się przypierdalać!". Normalnie zajmuje to pokolenia, a oni to kurwa umio w jeden dzień xDDDDD
Zjawisko tyleż ciekawe, co niepokojące.
Co ma być złego w karmieniu piersią na ulicy?
Nie wiem. Spytaj amerykańskich SJW - to oni uważają, że trzeba to "znormalizować" xD
Ale nie mijaj mojego punktu, proszę.
Swoją drogą, czy tylko mnie się wydaje, że oburzanie się na to, jak i na obnażanie się przez kobiety na ulicy czy w Internecie, jest mechanizmem obronnym jako efekt podświadomej frustracji mężczyzn, że nie mogą prowokowanego tak popędu wyładować? XD
Sry za offtop.
Nie bądź pyszny.
[...........]
Sprawa dzieci z Kurim (https://www.google.pl/search?q=sprawa+dzieci+z+kurim)
Miasto w Czechach nazywa się Kuřim (https://cs.wikipedia.org/wiki/Ku%C5%99im) (r.ż.). Ale oczywiście w zagranicznej prasie piszą Kurim, więc to sprawa z /kurim/.
EDIT: poprawiłem linki, wcześniej przekleiłem źle.
I jeszcze nieodmieniona czeska nazwa!
Ee, gorsze jest kopiowanie z anglojęzycznej prasy transkrypcji imion i nazwisk np. rosyjskich. "Evgennii (lub -y) Voitsekhovskii (-||-) i Pavel Stotsko" - noż jprdl.
Cytat: Spiritus w Luty 17, 2018, 14:57:16
Ee, gorsze jest kopiowanie z anglojęzycznej prasy transkrypcji imion i nazwisk np. rosyjskich. "Evgennii (lub -y) Voitsekhovskii (-||-) i Pavel Stotsko" - noż jprdl.
Zgadzam się. O ile ten Kurzym można by jakoś przeboleć, to to co napisałeś to jest prawdziwy rak dziennikarstwa... I nie tylko kopiowanie, ale też chyba na prośbę danych osobników, wystarczy porównać mieszankę zapisów cyrylicy z pierwszego lepszego talentszoł.
Cytat: Pluur w Luty 17, 2018, 18:10:18
O ile ten Kurzym można by jakoś przeboleć
Nie, nie można by, chyba że chodziłoby o gazetę z czasów zecerstwa ręcznego wydrukowaną w podziemnej drukarni "Solidarności" gdy przejściowe trudności spowodowały brak na rynku czcionek z obcymi diakrytykami.
Dla większości wydawnictw już samo ö to czarna magia, a ty ich jeszcze zmuszasz do wstawiania jakichś pedalskich ptaszków. Co, może im jeszcze będziesz kazał pisać Dmitrija Głuchowskiego zamiast Dmitry'a Glukhovsky'ego?
O nie, nawet nie wspominaj o apostrofach. To największa zmora polskiej ortografii (czy raczej jej złej interpretacji).
W życiu nie spotkałem nikogo, kto jeździłby Szkodą...
Ludzie nie kojarzą tych znaczków, i tyle.
Siostra 9-letnia pisze jakieś zadanie domowe o Ikarze i napisała:
"(...) leciał za blizko Słońca."
A mama do niej:
Pisze się "blisko", przez "s".
(http://pm1.narvii.com/6464/690d1ca0d7d1cb5b7f3d21abf64ee7013f23a221_00.jpg)
RJP, RJP nam dokucza.
Cytat: Spiritus w Luty 18, 2018, 17:14:01
O nie, nawet nie wspominaj o apostrofach. To największa zmora polskiej ortografii (czy raczej jej złej interpretacji).
Tego nigdy nie pojmę, skoro dla mnie już w wieku kilku lat reguła stosowania w polskim apostrofów była intuicyjnie oczywista, więc nie wiem jak dorośli mogą mieć z tym problem, i nie mówię o rzeczach jak
Blake'iem, tylko o takiej podstawie, że stosuje się je tylko po niemych literach. Nie no, wiem że większość ludzi to podludzie, ale żeby aż tak...
Cytat: SchwarzVogel w Luty 18, 2018, 23:08:43
W życiu nie spotkałem nikogo, kto jeździłby Szkodą...
Bo nigdy nie byłeś ze mną na conlanpiwie.
Cytat: SchwarzVogel w Luty 18, 2018, 23:08:43
W życiu nie spotkałem nikogo, kto jeździłby Szkodą...
Ludzie nie kojarzą tych znaczków, i tyle.
To, że po polsku nazwa handlowa to "Skoda" (czy ostatnio wręcz "Škoda") wynika tylko z tego, że "Szkoda" by się źle kojarzyła i,
nomen omen, szkodziłoby to reklamie owej marki. Po rosyjsku, dla przykładu, mówią "Шкода".
Kiedyś czytałem o pewnym modelu samochodu, który na całym świecie nazywa się tak samo, poza krajami hiszpańskojęzycznymi, gdzie nazwa brzmiałaby dosłownie "onanista", wobec tego tam nazwano ten model inaczej. Ktoś kojarzy o jaki samochód wtedy chodziło?
Pajero chyba :)
Hiszpanie to w ogóle mają szczęście do nazw samochodów :-P (https://moto.wp.pl/kontrowersyjne-nazwy-samochodow-6062067032962177g)
Йемен i йети - jakaś porażka rosyjskiej ortografii.
Cytat: Obcy w Marzec 01, 2018, 14:06:34
Йемен i йети - jakaś porażka rosyjskiej ortografii.
O ile pierwsze w jedynej słusznej orfografii zapisywano
Іеменъ, (tak jak
Іерусалимъ,
Іосифъ), tak drugie jest skutkiem przedziwnej maniery zapisywania obcego <ye> jako <йе>, jeszcze większe potworki to jednak
Майами czy
Гавайи.
[...........]
To czemu nie przez te odwórcone e?
[...........]
A czym się różni й zmiękczone od niezmiękczonego?
[...........]
Cytat: Ghoster w Marzec 02, 2018, 15:45:40
Nie "j", tylko " e" jest zmiękczone. Postarajcie się wyjść poza polskie postrzeganie fonemów, Rosjanie mogą traktować zapożyczone, fonemiczne /j/ jako coś innego niż ich fonetyczne [j] będące zawsze częścią jakiegoś innego fonemu (prócz sytuacji na końcu sylaby, kiedy to chyba faktycznie traktują jako fonem - i z nim zlewają to "j" z zapożyczeń).
Co za pierdololo... To nawet nie jest taoistyczna fonetyka. Prędzej wahabicka...
A najlepszym dowodem, że to co mówisz jest farmazonem jest istnienie t.zw. zapisu fonetycznego rosyjskiego, gdzie dźwięk [j] jest zawsze zapisywany jako /j/ (nie ma й ani jotowańców) i bynajmniej nie wymyślili go Polacy.
Nawet jeżeli w tym co mówisz jest jakieś "ziarno prawdy" (n.p. że Rosjanie nie pojmują /j/ jako typowej spółgłoski, to się mogę zgodzić), to i tak w tym przypadku jest to w najlepszym razie jakaś "fonologja ludowa", nie mająca nic spólnego z rzeczywistością i wynikająca z niewiedzy (coś porównywalnego do tego głupiego żartu, że "chuj się pisze przez ch, bo jest hehe twardy a nie miętki xDDDDD").
Cytat(coś porównywalnego do tego głupiego żartu, że "chuj się pisze przez ch, bo jest hehe twardy a nie miętki xDDDDD")
Żarty żartami, ale ja na serio widziałem w opisie dzwięków jakiegośtam języka: IPA - /h/, przybliżona polska wymowa - miękkie "h".
Inaczej "gardłowe" albo "dźwięczne".
[...........]
Stawiam, że przy stworzeniu tej nazwy po prostu kierowano się lokalnymi regułami transkrypcji (https://ru.wikipedia.org/wiki/%D0%90%D1%80%D0%B0%D0%B1%D1%81%D0%BA%D0%BE-%D1%80%D1%83%D1%81%D1%81%D0%BA%D0%B0%D1%8F_%D0%BF%D1%80%D0%B0%D0%BA%D1%82%D0%B8%D1%87%D0%B5%D1%81%D0%BA%D0%B0%D1%8F_%D1%82%D1%80%D0%B0%D0%BD%D1%81%D0%BA%D1%80%D0%B8%D0%BF%D1%86%D0%B8%D1%8F), które, jak wiemy i na co mamy przykłady także w kraju (Ćennaj, Pjongjang), nie zawsze oddają w pełni konwencje ortograficzne. Szybki googlecheck nie wskazuje na to, jakoby kogoś taki zapis dziwił.
Jednoczesne występowanie w i v w nazwach pochodzenia wschodnieuropejskiego. Przykłady: Swarovski, Wroclavia (galeria handlowa).
Nie tylko galeria ma tak, łacińską nazwą Wrocławia od lat 40. jest Wratislavia, podobno żeby tym w zaznaczyć polskość tego miasta. xD
Cytat: spitygniew w Marzec 07, 2018, 18:03:30
Nie tylko galeria ma tak, łacińską nazwą Wrocławia od lat 40. jest Wratislavia, podobno żeby tym w zaznaczyć polskość tego miasta. xD
Ważne żeby odciąć się od Niemców!
Transliterowanie fińskich nazw w należącej do RF Karelji tak, jakby były rosyjskie - n.p. Łachdienpochja (https://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%81achdienpochja), zamiast zapisać to po ludzku - Lahdenpohja.
Rozumiem, że chcemy być słowiańscy i unikamy anglosasko wyglądających zapisów (co jest w każdym innym przypadku chwalebne), ale u licha, nie doszukujmy się tego słowiaństwa tam gdzie go nie ma. To nie jest rosyjska nazwa i zapisywanie jej w ten sposób jest jakimś wynaturzeniem, brzmi i wygląda po prostu okropnie (poza tem, to chyba nawet nie jest zgodne z wymową rosyjską, wydaje mi się, że Rosjanin wymówi tam twarde "e" w -ден-).
Zwłaszcza na ziemiach zagrabionych przez ZSRR od Finlandji podczas IIWŚ jest to bardzo niesmaczne...
Zasada powinna być taka - transliterujemy z cyrylicy tylko te nazwy, które noszą znamiona jakiejś slawizacji, rusyfikacji fonetycznej (n.p. Kondopoga, Kostomuksza, Siegieża it.p.), a te które są prostymi, spisanymi "żywcem" cyrylizacjami nazw fińskich, zapisujemy po fińsku (n.p. Lahdenpohja, Suojärvi, Sortavala [tę ostatnią można by uznać za wpasowującą się w rosyjską morfofonologję, ale ponieważ nie ma ona tradycji w użyciu rosyjskim - przedwojenna rosyjska forma tego toponimu brzmiała Sierdobol i została "skorenizowana" w czasach sowieckich, to trzeba to uznać za niezmienioną transliterację z fińskiego]).
Proste? Proste. Ale dla tłumoków z KSNG i tak za trudne.
A nie lepiej po prostu zlikwidować Finlandję?
I zrobić tam toponimiczny śmietnik jak w Królewcu najlepiej, c'nie? xD
No, do każdej miejscowości dodać -град. XD
Widzę, że angielska i niemiecka Wikipedie wcale nie są lepsze...
BTW, ktoś kojarzy jak się karelski trzyma? Wydaje mi sie, że widziałem jakieś nagrania śpiewanej Kalevali przez Karelów i brzmiało to bardzo, jakby Rosjanie usiłowali śpiewać po fińsku – jakby oryginalna fonologia całkiem zanikła. Zastanawiam się, czy się tak zruszczyły, jak łużyckie zniemczyły – że współcześnie brzmią jak niemiecka parodia polsko-czeskiego.
Cytat: Henryk Pruthenia w Marzec 10, 2018, 13:09:17
No, do każdej miejscowości dodać -град. XD
Jaki rak. xD Weźcie po prostu scyrylizujcie całą Finlandję to nie będzie po co transliterować. :p
CytatBTW, ktoś kojarzy jak się karelski trzyma? Wydaje mi sie, że widziałem jakieś nagrania śpiewanej Kalevali przez Karelów i brzmiało to bardzo, jakby Rosjanie usiłowali śpiewać po fińsku – jakby oryginalna fonologia całkiem zanikła. Zastanawiam się, czy się tak zruszczyły, jak łużyckie zniemczyły – że współcześnie brzmią jak niemiecka parodia polsko-czeskiego.
Raz widziałem jakieś wideo o Karelce, mówiła po rosyjsku ale znała piosenkę po karelsku. Myślę, że chyba fakt iż karelski nie jest już w cyrylicy nie pomaga jego zachowaniu z racji, że to wymusza znajomość 2 alfabetów.
Tu masz jedną piosenkę po karelsku, sam oceń jak to brzmi: https://www.youtube.com/watch?v=2i8u5zYr4NE
To uporczywe twierdzenie, że literacki serbochorwacki ma 7 przypadków, kiedy tak naprawdę ma 6 (miejscownik zlał się z celownikiem, jest tak samo szczątkowy [jeśli nie bardziej], co rosyjski "miestny").
Cytat: Dynozaur w Marzec 14, 2018, 14:30:35
To uporczywe twierdzenie, że literacki serbochorwacki ma 7 przypadków, kiedy tak naprawdę ma 6 (miejscownik zlał się z celownikiem, jest tak samo szczątkowy [jeśli nie bardziej], co rosyjski "miestny").
1. Tradycja.
2. Niektóre dialekty mają inne końcówki, zwłaszcza pewne dialekty czakawskie.
3. Trochę rzeczowników jednosylabowych pochodzących z paradygmatu C ma inną intonację.
1. Przy podejściu deskryptywnym ten punkt jest inwalidą.
2. Nie mówimy tutaj o djalektach, tylko standardzie. Djalekta mogą mieć więcej/mniej przypadków, to nic dziwnego.
3. A więc pewnie mniej więcej tyle, które w rosyjskim mają мѣстный, a raczej mało kto mówi o siedmiu przypadkach w rosyjskim.
Gdyby słuchać się tradycji w takich sprawach, to równie dobrze można powiedzieć, że polski ma liczbę podwójną, tylko w większości przypadków formy się zlały z liczbą mnogą xDDDDDDDD ochłejt, chyba użyłem zakazanego argumentu z mojej sygnatury. Żegnaj nowy przybyszu xD
Rosyjski też ma liczbę podwójną XDDDDD Kilka rzeczowników przy liczebnikach łączących się z dopełniaczem liczby pojedynczej zmienia akcent: два шара́, два шага́, два часа́, два ряда́, w dodatku wszystkie takie formy liczebnikowe biorą czasem liczbę mnogą przymiotnika, a nie pojedynczą :)
Białoruskie "атказваць". Wybacz, Żmudzinie!
Oj ty Żydzie niedobry! xD Dałem ci na dyskordzie odpowiedź skąd powstało. :P I аДказваць.
andoniedźwiedź (https://pl.wikipedia.org/wiki/Andonied%C5%BAwied%C5%BA_okularowy)
koticzak (https://pl.wikipedia.org/wiki/Koticzak_nied%C5%BAwiedziowaty)
Naprawdę, polskie nazwy biologiczne zeszły na złą drogę.
Cytat: Wedyowisz w Marzec 26, 2018, 10:51:24
andoniedźwiedź (https://pl.wikipedia.org/wiki/Andonied%C5%BAwied%C5%BA_okularowy)
koticzak (https://pl.wikipedia.org/wiki/Koticzak_nied%C5%BAwiedziowaty)
Naprawdę, polskie nazwy biologiczne zeszły na złą drogę.
Pruthenja, maczałeś w tym palce? xDDDDDDDDDDD
Nie, ale widzę, że nie tylko ja mam takie poczucie humoru :P
Ale Andoniedźwiedzia mi szanować.
Przy dworcu MZK w moim pobliskim mieście widnieje znak o takiej treści: "Wieża Wrocławska / Wroclawski věž". Co za rak i niedouczenie!...
Kropka po cudzysłowie.
"Ble ble ble". Bez sensu. Przecież chodzi o to, że cudzysłów ogranicza daną wypowiedź. Tłumaczenia o tym, jak bardzo kropka musi być na końcu są idiotyczne. Z dużej litery zaczynamy wszakże, więc co?
B"le ble ble".
Brak nazwy na trwającą dekadę.
Skoro normatywistom tak wadzą "lata dziesiąte" (niby dlatego, że w liczebnikach 11, 12, 13 it.p. nie ma słowa "dziesięć" - to jest podobno tym wielkim problemem), to w takim razie czemu by nie mówić "lata naste"?
"Nasty" i tak już od dawna funkcjonuje jako samodzielny morfem. Zaprzeczenie temu to zaprzeczenie istnieniu nastolatków (chociaż sam bym wolał, żeby nie istnieli xDDD)...
RJP jak zwykle robi wszystko, aby standardowy język polski był totalnie niepraktyczny w użyciu.
Właśnie wstyd, tym bardziej że Niemcy lata 2000-2009 nazywają "nuller Jahre", choć nigdzie się nie pojawia "null". Podobnie są "zehner Jahre" na lata 2010-2019, choć tam się też mieści "elf" i "zwölf".
Prościej skrytykować że hurr durr niepoprawne niż zaproponować coś sensownego. Skłaniałbym się do lat dwutysięcznych, dwa tysiące dziesiątych, jako najzrozumialszych opcji w języku mówionym.
EDIT: poza tym 1) etymologicznie w naście jest słowo ,,dziesięć" 2) i tak nazywa się od roku z zerem na końcu: 1970, 1980, 1990.
Cytat: Wedyowisz w Kwiecień 06, 2018, 13:46:19
Prościej skrytykować że hurr durr niepoprawne niż zaproponować coś sensownego. Skłaniałbym się do lat dwutysięcznych..., jako najzrozumialszych opcji w języku mówionym.
"Lata dwutysięczne" wskazują bardziej na przedział 2000-2999, więc tak średnio by pasowały, chyba, że na określenie tysiąclecia (no ale nie o tym mowa). Zerowe i naste/dziesiąte - od zawsze na tak.
Cytat: pipipipi w Kwiecień 06, 2018, 21:09:47
Cytat: Wedyowisz w Kwiecień 06, 2018, 13:46:19
Prościej skrytykować że hurr durr niepoprawne niż zaproponować coś sensownego. Skłaniałbym się do lat dwutysięcznych..., jako najzrozumialszych opcji w języku mówionym.
"Lata dwutysięczne" wskazują bardziej na przedział 2000-2999, więc tak średnio by pasowały, chyba, że na określenie tysiąclecia (no ale nie o tym mowa). Zerowe i naste/dziesiąte - od zawsze na tak.
Tylko po cholerę używać tego w sensie 2000-2099 czy 2000-2999 jak są ugruntowane ,,21. wiek" i ,,trzecie tysiąclecie" — nikt nie używa *lata tysięczne w żadnym z analogicznych znaczeń (a rok w jedną czy drugą w tej skali nie robi różnicy). Dla mnie sama konstrucja
lata któreś sugeruje, że idzie o dekadę, a nie co innego.
Lata zerowe nie przekonują, bo w nazwach lat 2000-2009 nie wymawia się żadnego ,,zero" — zapewne dlatego jest to określenie mało popularne.
Patrzcie, jak się między sobą kłócicie - dziwi się ktoś z Was tedy, że nie przyjęły się żadne proponowane formy?
Lata dwutysięczne są naturalne, sam ich używam.
Prawo Poego (https://pl.wikipedia.org/wiki/Prawo_Poego) - jeżeli nazwisko Poe wymawia się mniej więcej /phoʊ/, to czemu nie "Prawo Poe'a" (prawo poua)? "Poe'go" to nawet nie wiadomo, jak czytać.
Ja pierdolę (https://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%9Awinka_morska)
Cytat: Toyatl w Kwiecień 09, 2018, 21:39:39
Prawo Poego (https://pl.wikipedia.org/wiki/Prawo_Poego) - jeżeli nazwisko Poe wymawia się mniej więcej /phoʊ/, to czemu nie "Prawo Poe'a" (prawo poua)? "Poe'go" to nawet nie wiadomo, jak czytać.
Podobny wpływ ortografii jest częsty przy odmianie nazwisk francuskich, np. Diderota.
Cytat: Wedyowisz w Kwiecień 10, 2018, 15:25:12
Ja pierdolę (https://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%9Awinka_morska)
Nie wiem, co jest gorsze - fakt, że wprowadzono taki sztuczny neologizm czy to, w jaki sposób to uzasadniono...
I w ogóle, nie kupuję tej argumentacji, że nazwa polska wzięła się z angielskiego. Niby jak? Nie kupuję też, że "Guinea" to jakaś błędna transfonetyzacja nazwy z języków indjańskich (z których podane formy w ogóle nie brzmią podobnie - za to na pewno są pierwowzorem tej "kawji"). Jak dla mnie powodu takiego nazwania tego zwierzątka trzeba szukać gdzie indziej. A "morska" oznacza "zza morza (oceanu)" - pewne rodzaje małpiatek nazywano kiedyś
kotkami morskimi (stąd i "koczkodan", od czeskiej "koczki"), jeszcze głupiej, ale to tylko pokazuje, że nazwa ta wpisuje się w jakiś szerszy trend i taka znowu przypadkowa nie jest.
Ogólnie mówiąc, tak to jest kiedy ścisłowcy próbują się wymądrzać w kwestjach językowych - pewnie nawet bez żadnej konsultacji lingwistycznej czy zaglądania do źródeł historycznych - po prostu napisali tak, jak im się wydawało, jak to im tam w ich głowach brzmiało najsensowniej (być może ich krzywdzę - ale z doświadczenia wiem, że ścisłowcy [czy to biolodzy czy chemicy, lekarze czy inni] nie konsultują raczej zmian terminologicznych z "brudnymi chómanistami" - uważają, że to w ogóle nie ich sprawa). Niestety, coś takiego w naszej dziedzinie jest, że przedstawiciele innych działów wiedzy, a nierzadko i normiki bez żadnej wiedzy uzurpują sobie prawo do wymądrzania się na ten temat. I później jakiś domorosły podróżnik, który myśli, że jest poliglotą (zresztą, praktyk języka =/= znawca języka), bo zwiedził te tam paręnaście czy paredziesiąt krajów i wszędzie się umie "jako tako" dogadać jakąś improwizowaną "interlingwą", pisze w jakiejś swojej biedapublicystyce bzdety typu tysiąc pięćset sto dziewięćset nazw na śnieg w językach eskimoskich, informacja trafia do obiegu i zatacza coraz szersze kręgi, a głupi ludek to łyka. Bo z tego co zauważyłem, to głupi ludek szuka ciekawostek językowych WSZĘDZIE, tylko nie w źródłach o tematyce językoznawczej.
A najgorsze jest w tem wszystkiem to, że takie zarządzenia budują w ludziach jakieś poczucie poprawności językowej i merytorycznej, a ludzie takie rzeczy chętnie łykają (pewnie dlatego, że mogą wtedy błysnąć wiedzą w towarzystwie - jak n.p. ktoś powie "świnka morska", to można go poprawić "hehe kawja, ty niedouczony tępaku xDDDDDDdedede"). Ludzie nie rozumieją, że nazewnictwo systematyczne jest dla naukowców, a wszelkiego rodzaju "Myanmary" dla dyplomatów - a nie zwykłych ludzi. Sytuacja, w której nazwa używana od wieków nagle staje się "niepoprawna" jest podeźrzana ze wszech miar i powinna wywoływać opór, zapalać "czerwoną lampkę" w mózgu. Ale niestety, u nas dominuje mentalność
Hominis Sovietici - jak piszą, tak po prostu jest... i ch*j.
Jest ewidentnie wysyp takich nieporęcznych, brzydkich językowo nazw w różnych dziedzinach (chemii, geografii, biologii) w ostatnich latach (początek nowego wieku), wcześniej przez dziesiątki lat one nikomu nie przeszkadzały. Czyżby to jakieś pokłosie wymierania resztek tradycyjnej inteligencji i wymieszania klasowego w PRLu? To znaczy nieudane neologizmy były (smaczliwka), ale nie próbowano rugować już ustalonego polskiego nazewnictwa z taką siłą jak obecnie (docinanie na chama polskiego nazewnictwa do nomenklatury międzynarodowej). Np. kotik zwyczajny z półkuli północnej stał się koticzakiem, a nazwę kotik zarezerwowano dla zwierząt z półkuli południowej (a przecież archetypowy jest ten z północy, kotik to rusycyzm, nie maorysizm). Ditlenek wprowadzono w imię międzynarodowości (ciekawe, kto spoza kraju czyta o chemii po polsku...). Te nowe nazwy pierwiastków też nie wykazują śladów głębszego pomyślunku (bohr wymawiany identycznie jak bor, półspolszczony darmsztadt). Najgorsze jest to, że nikt z tych ludzi nie zadaje sobie pytania, po co właściwie istnieją te polskie nazwy.
Cytat: Wedyowisz w Kwiecień 10, 2018, 18:02:32
Jest ewidentnie wysyp takich nieporęcznych, brzydkich językowo nazw w różnych dziedzinach (chemii, geografii, biologii) w ostatnich latach (początek nowego wieku), wcześniej przez dziesiątki lat one nikomu nie przeszkadzały. Czyżby to jakieś pokłosie wymierania resztek tradycyjnej inteligencji i wymieszania klasowego w PRLu? To znaczy nieudane neologizmy były (smaczliwka), ale nie próbowano rugować już ustalonego polskiego nazewnictwa z taką siłą jak obecnie (docinanie na chama polskiego nazewnictwa do nomenklatury międzynarodowej). Np. kotik zwyczajny z półkuli północnej stał się koticzakiem, a nazwę kotik zarezerwowano dla zwierząt z półkuli południowej (a przecież archetypowy jest ten z północy, kotik to rusycyzm, nie maorysizm). Ditlenek wprowadzono w imię międzynarodowości (ciekawe, kto spoza kraju czyta o chemii po polsku...). Te nowe nazwy pierwiastków też nie wykazują śladów głębszego pomyślunku (bohr wymawiany identycznie jak bor, półspolszczony darmsztadt). Najgorsze jest to, że nikt z tych ludzi nie zadaje sobie pytania, po co właściwie istnieją te polskie nazwy.
Jeśli chodzi o te nazwy typu ditlenek, oksalat czy oksan, to na całe szczęście nigdy nie spotkałem chemika, który by ich używał xD Wciąż używa się dwutlenku, trójtlenku, szczawianu itd.. Chemicy starszej daty nawet jeszcze używają nomenklatury przymiotnikowej zamiast dopełniaczowej (
azotyn potasowy zamiast
azotan(III) potasu). Nie wiem kto (jeszcze w latach 70. i 80.) chciał się pozbyć nomenklatury przymiotnikowej oraz tych soli na -
yn, czy kwasów na -
awy, ale gdyby mnie na długość ręki do niego dopuścili, to by tego gorzko pożałował.
Dziwny ten neologizm kawia... Wgl ta świnka morska zdaje się mieć bardzo długą tradycję - jeszcze za czasów pragermańskich pierwotnie oznaczała ona morświna lub delfina (patrz ang. mereswine < *mariswīną). Zagadką natomiast jest, jak doszło do zmiany semantycznej w językach narodowych.
To, że pod wpływem "głupiego Zachodu" Chińczycy mówią na agrest chiński (pot. kiwi) "奇異果" (Ci-i-kuo), co jest zapożyczeniem (PSMem, dokładniej) angielskiego kiwifruit.
A przecież kiwi wywodzi się z Chin - to ich roślina, ojczysta, endemiczna (jej tradycyjna chińska nazwa to 獼猴桃 [Mi-chou-tau]).
Ale wy zdajecie sobie sprawę, że Wikipedia jest encyklopedią, więc opisując gatunek podaje jego nazwę naukową, tzn. taksonomiczną, w której nazwa gatunku składa się z nazwy rodzaju + przymiotnik? Więc nie, za chuja nikt tego nie będzie nazwał świnką morską, na siłę nazywając cały rodzaj kawii świnkami, byle tylko kompletnie idiotycznie pożenić dwa różne systemy (taksonomię Linneusza i język potoczny).
Nazw "ditlenek", itp. nikt nie używa.
Cytat: Dynozaur w Kwiecień 11, 2018, 20:31:18
To, że pod wpływem "głupiego Zachodu" Chińczycy mówią na agrest chiński (pot. kiwi) "奇異果" (Ci-i-kuo), co jest zapożyczeniem (PSMem, dokładniej) angielskiego kiwifruit.
A przecież kiwi wywodzi się z Chin - to ich roślina, ojczysta, endemiczna (jej tradycyjna chińska nazwa to 獼猴桃 [Mi-chou-tau]).
獼 i 猴 to dosyć skomplikowane znaki, co by sugerowało, że nie była to nigdy nazwa w powszechnym użyciu. Bardzo możliwe, że Chińczycy po prostu tego powszechnie nie uprawiali i nie jedli, a zaczęli dopiero pod wpływem Zachodu. Podobnie w Polsce częściej można spotkać hiszpańską nazwę scorzonera niż wężymord mimo iż roślina pochodzi ze Wschodu.
Cytat: Siemoród w Kwiecień 10, 2018, 19:50:37
Cytat: Wedyowisz w Kwiecień 10, 2018, 18:02:32
Jest ewidentnie wysyp takich nieporęcznych, brzydkich językowo nazw w różnych dziedzinach (chemii, geografii, biologii) w ostatnich latach (początek nowego wieku), wcześniej przez dziesiątki lat one nikomu nie przeszkadzały. Czyżby to jakieś pokłosie wymierania resztek tradycyjnej inteligencji i wymieszania klasowego w PRLu? To znaczy nieudane neologizmy były (smaczliwka), ale nie próbowano rugować już ustalonego polskiego nazewnictwa z taką siłą jak obecnie (docinanie na chama polskiego nazewnictwa do nomenklatury międzynarodowej). Np. kotik zwyczajny z półkuli północnej stał się koticzakiem, a nazwę kotik zarezerwowano dla zwierząt z półkuli południowej (a przecież archetypowy jest ten z północy, kotik to rusycyzm, nie maorysizm). Ditlenek wprowadzono w imię międzynarodowości (ciekawe, kto spoza kraju czyta o chemii po polsku...). Te nowe nazwy pierwiastków też nie wykazują śladów głębszego pomyślunku (bohr wymawiany identycznie jak bor, półspolszczony darmsztadt). Najgorsze jest to, że nikt z tych ludzi nie zadaje sobie pytania, po co właściwie istnieją te polskie nazwy.
Jeśli chodzi o te nazwy typu ditlenek, oksalat czy oksan, to na całe szczęście nigdy nie spotkałem chemika, który by ich używał xD Wciąż używa się dwutlenku, trójtlenku, szczawianu itd..
Właśnie, wciąż. Jeśli tak będą dalej uczyć w szkołach, koło 2050 ,,ditlenki" mogą dominować, a ,,dwutlenki" być w odwrocie tak jak obecnie nomenklatura przymiotnikowa. Opóźnienie zawsze jest, spowodowane tym że gros ludzi ma po prostu w dupie takie rewolucje (a już zwłaszcza niechemicy), ale szkoły i ambitni poprawnisie będą ten chłam forsować.
Cytat: NoqaAle wy zdajecie sobie sprawę, że Wikipedia jest encyklopedią, więc opisując gatunek podaje jego nazwę naukową, tzn. taksonomiczną, w której nazwa gatunku składa się z nazwy rodzaju + przymiotnik? Więc nie, za chuja nikt tego nie będzie nazwał świnką morską, na siłę nazywając cały rodzaj kawii świnkami, byle tylko kompletnie idiotycznie pożenić dwa różne systemy (taksonomię Linneusza i język potoczny).
O to się rozchodzi, że u nas bardzo mało kto kuma różnicę między nazwą przeznaczoną do użytku potocznego, przez zwykłych ludzi, i nazwą przeznaczoną dla naukowców. Dlatego istnieje realna możliwość, że te potworki językowe, andoniedźwiedzie i kawie, będą lansowane jako ,,poprawne określenie" przez grammar nazis, hobbystów i dziennikarzyny. Przecież w Polsce nawet, żeby jakaś forma mogła być legalnie używana przez babcie klozetowe potrzeba mandatu RJP XD
Ja w ogóle kwestionuję konieczność istnienia polskiej nomenklatury kopiującej nomenklaturę międzynarodową (ulegającą przecież częstym rewolucjom, zwłaszcza teraz w dobie badań genetycznych) w stosunku 1:1. Może lepiej byłoby traktować te polskie nazwy jako popularnonaukowe i nie zmieniać ich za każdym razem, tworząc pokraczne językowe potworki (w przypadku ,,łaciny taksonomicznej" takie potworki nikogo nie rażą, bo nie jest to niczyj język ojczysty, chociaż z całą pewnością dla dowolnego Rzymianina byłby to zupełny newspeak). Przecież nie wszystkie języki silą się na rozwijanie własnej nomenklatury pokrywającej się w 100% z ,,łacińską". A te nazwy ,,łacińskie" tak czy siak są powszechnie dodawane w nawiasie.
CytatPodobnie w Polsce częściej można spotkać hiszpańską nazwę scorzonera niż wężymord mimo iż roślina pochodzi ze Wschodu.
Bardziej chyba znany casus to oregano vel lebiodka, które nie jest żadną włoszczyzną z Italii, a gatunkiem rodzimym w Polsce.
Cytat: Wedyowisz w Kwiecień 12, 2018, 11:53:38
Ja w ogóle kwestionuję konieczność istnienia polskiej nomenklatury kopiującej nomenklaturę międzynarodową (ulegającą przecież częstym rewolucjom, zwłaszcza teraz w dobie badań genetycznych) w stosunku 1:1. Może lepiej byłoby traktować te polskie nazwy jako popularnonaukowe i nie zmieniać ich za każdym razem, tworząc pokraczne językowe potworki (w przypadku ,,łaciny taksonomicznej" takie potworki nikogo nie rażą, bo nie jest to niczyj język ojczysty, chociaż z całą pewnością dla dowolnego Rzymianina byłby to zupełny newspeak). Przecież nie wszystkie języki silą się na rozwijanie własnej nomenklatury pokrywającej się w 100% z ,,łacińską". A te nazwy ,,łacińskie" tak czy siak są powszechnie dodawane w nawiasie.
Otóż to. Mikrobiolodzy na przykład nie mają z tym żadnego problemu i polskich nazw gatunkowych bakterii używają tylko w kontekstach popularnonaukowych.
Escherichia coli nazywa się
pałeczką okrężnicy z rzadka i nikomu nie przychodzi do głowy, żeby inne
Escherichia spp., np.
E. vulneris czy
E. senegalensis, na siłę oficjalnie przemianowywać na
pałeczki ranne i
senegalskie – albo, o zgrozo,
eszerichie.
A nie lepiej po prostu wprowadzić karę chłosty dla wszystkich pseudoreformatorów nazewnictwa?
No dobra, ale jak ktoś wyszuka świnki morskiej to ją znajdzie na Wikipedii - przekieruje go do artykułu pod tytułem będącym nazwą taksonomiczną, gdzie już na wstępie dowie się, że tak, pospolicie mówi się na te zwierzęta "świnki morskie". Jeśli już, to można dywagować, jakie powinny być tytuły artykułów encyklopedycznych; może faktycznie polskim tytułem powinna być nazwa łacińska. Albo w ogóle należy zmienić zasadę i stosować nazwy zwyczajowe, a naukowe podawać tylko jako dodatkową informację. No ale to wszystko wymaga totalnej zmiany systemu, której raczej nie zrobi się ze względu na jedną głupią kawię/świnkę morską. Więc moim zdaniem macie trochę o to przesadny ból dupy.
Ale tu chodzi o to, że jedyną oficjalną naukową nazwą taksonomiczną jest binominalna nazwa łacińska. Tworzenie na siłę ich spolszczeń to radosna twórczość zoologów (w tym przypadku). Sami autorzy opracowania, na które Wikipedia powołuje się w świnkowej sprawie, piszą o swojej książce:
Cytat
Na kuli ziemskiej żyje ponad 5500 gatunków dzikich ssaków ale zaledwie 1/7 z nich posiada polskie nazwy. "Polskie nazewnictwo..." jest propozycją uzupełnienia i ujednolicenia listy.
O tym, co ta
propozycja za sobą pociągnęła, tak napisał prof. Leszek Rychlik z UAM w recenzji opublikowanej w
Journal of Mammalogy (2016, 97, 1483–1484):
Cytat
On the whole, however, I view this book as a "revolution in Polish mammalogy" [...] [A] majority of the previous 1,000 Polish names have been changed, which causes serious confusion and difficulties. It would have helped if the authors had listed the former names (e.g., in brackets next to the new names), especially for species widely known and rooted in Polish literature and vocabulary. Third, although the authors themselves call their work the "proposal" of new names, this "proposal" has been published before it was consulted, assessed, and accepted by a nomenclature committee or other authorities. This confronts Polish mammalogists with a fait accompli, thus representing itself another aspect of this "revolution."
Already, many of these new names have been introduced to the Polish version of Wikipedia and started to appear in documentaries on Polish TV. Therefore, it is imperative that Polish mammalogists assemble a nomenclature committee in order to evaluate as soon as possible whether the mammal names proposed by Cichocki et al. should be considered officially valid (I would vote for). However, only after such an evaluation can I in good conscience recommend this book to scientists, students, pupils, teachers, and lay persons. For now, I still will use the old names of well-known species in my research and didactic work, as well as recommend them to my collaborators and students.
Krótko mówiąc: kilku zoologów cierpiących na nadmiar wolnego czasu postanowiło popełnić książkę wywracającą na głowę polskie nazewnictwo ssaków, po czym szeroko rozumiani odbiorcy przyjęli ją za dogmat i świętość. Nawet jeżeli chodzi o tak arbitralne kwestie, nauka tak nie działa.
Rugowanie egzonimów, odcinek 2139 (http://fakty.interia.pl/swiat/news-krol-suazi-zmienia-nazwe-kraju-na-krolestwo-eswatini,nId,2571450).
Tym razem odświeżamy wątek afrykański...
A jak jest z Niasą a Malawim? Dopuszczalne wg Rady czy nie?
Ale beznadziejnie napisany artykuł.
Dziko la Malaŵi (https://pl.wikipedia.org/wiki/Malawi)
Ojej prawie jak ten język der prawda co ktoś go kiedyś na naszym forum zrobił XD
Dama z Gronostajem
Typowy przykład durnego "poprawnisiowstwa" - tym razem w obrębie nie nauki, lecz sztuki.
Triggerują mię nazwiska na -ow (a niekiedy i -ów) u kobiet.
Ja wiem, że lubimy sztucznie się dystansować od naszych "większych braci" (co jest zinąd głupie), ale akurat ta zasada, że -ow/-ów zamienia się na -owa to chyba nie jest kurwa aż tak trudne dla Polaka (poza tem, przymiotniki dzierżawcze zginęły u nas nie tak dawno temu i potrafiły przechować się w djalektach)...
Swoją drogą, jak sobie z takimi nazwiskami radzono, gdy obowiązywały końcówki -owa, -ówna?
CytatJa wiem, że lubimy sztucznie się dystansować od naszych "większych braci" (co jest zinąd głupie), ale akurat ta zasada, że -ow/-ów zamienia się na -owa to chyba nie jest kurwa aż tak trudne dla Polaka (poza tem, przymiotniki dzierżawcze zginęły u nas nie tak dawno temu i potrafiły przechować się w djalektach)...
No właśnie, tym bardziej, że nadal funkcjonują krótkie przymiotniki typu "zdrów". Ale to chyba nie jest tylko kwestja zrozumienia zasad czy odróżniania się od Rosjan, bo co gorsza zaczyna to przenikać do normalnych przymiotnikowych nazwisk! Pojawiają się przecież nazwiska kobiet typu "Biały", "Święty", itd. Ale miejmy nadzieję, że to jakaś głupia moda, która szybko przeminie.
Karolina Biały to już chyba de facto standard, najwyraźniej obecną regułą jest, że przez rodzaj odmieniają się tylko nazwiska przymiotnikowe na -ski.
Ale to nie jest raczej wynik dystansowania się od języka Rosjan, jeśli już to Czechów, którzy w przekonaniu przeciętnego Polaka feminizują nazwiska - w tym niesłowiańskie - aż do granic śmieszności. Choćby ta podśmiexujka o czeskim radiu, w którym prezenter zapowiada piesniczkę Tiny Turnerowej, nie wiem zresztą czy oparta na faktach.
Poza tym nazwiska z końcówką -in też się nie skobiecają, jak w rosyjskim, i istnieje jeszcze mniejsze przekonanie użytkowników polszczyzny, że powinny.
Cytat: spitygniewKarolina Biały to już chyba de facto standard,
Tak, chyba już to przeważa nad wariantem odmienionym przez rodzaj.
Mam wrażenie, że szczególnie ten pęd do nieodmieniania przez rodzaje/przypadki jest silny w przypadku nazwisk identycznych z jakimś rzeczownikiem pospolitym albo przymiotnikiem. Lęk przed dosłownym rozumieniem? Tak czy owak rak.
Cytat: spitygniew w Maj 04, 2018, 14:49:04
Karolina Biały to już chyba de facto standard, najwyraźniej obecną regułą jest, że przez rodzaj odmieniają się tylko nazwiska przymiotnikowe na -ski.
Robienie z polskiej morfologji i składni nierządnic to już chyba
de facto standard...
To, jak 50-letni lingwiści i starsi, wyobrażają sobie język młodzieży. Mam zajęcia z nawiedzoną kobietą, taką ąę i jak daje swoje przykłady, to się można tylko śmiać.
Coś w tym stylu, czy jeszcze gorzej? (https://www.wykop.pl/cdn/c3201142/comment_pr9QBRxhPvtGyOWmDpX0VbAtppeCUwuX.jpg) xDDDDDDD
Gorzej, zdecydowanie.
Wciąż za symbol slangu uważa "cool"? xDDD
KLAWO xD
Wiecie, że na chyba wszystkim dobrze znane miasto Czittagong KSNG każe mówić "Ćottogram (https://pl.wikipedia.org/wiki/%C4%86ottogram)"? Tradycyjny Czittagong został "zniepoprawiony"...
No japierdole, Ćottogram xDDDDDDDDDDDDDDD
A wystarczy przejechać się po Interwiki, żeby zobaczyć, że inne języki w przeważającej większości żadnych "Ciotogramów" nie uznają i używają nazwy tradycyjnej. Bolzga jak zawsze pierwsza do respektowania czyichś debilnych postanowień.
Od dziś nazywam członków KSNG ćottografami.
PS: Prutheń, podaj jakieś przykłady xDDD
Ale czego? Xd
Ale mam za to inną historię:
Wczoraj ba przystanku jakaś kobita ze swoim dzieckiem (które to przy okazji przez buty kwadrans gadało w kółko DA DA DA DA DA DA, co matce na przystanku w ogóle nie przeszkadzało) siedziała, i w pewnym momencie dziecko się oddaliło, a ta woła:
Brandon, zaczekaj!
Tadam.
No przykłady "języka młodzieży" wg twojej wykładowczyni xDDDD
W razie czego sfinansuję onkologa xD
Nerwujące jest czytanie przez obu lektorów warszawskiego metra nazwy stacji "Plac Wilsona" przez [v]. Niby jest to wymowa tradycyjna (poznać sie po niej da starych warszawiaków, przyjezdni i młodzi mówią normalnie), ale co kurwa z tego - gdyby to nazwisko było w ten sposób zwyczajowo czytane we wszystkich kontekstach, zrozumiałbym to (sam nie silę się na wymawianie Darwina przez [w]), ale Woodrow Wilson jest skądinąd zawsze Łilsonem, więc czemu do cholery z głośników ma sie rozlegać inna wymowa, tylko dlatego że kiedyś ludzie byli głupi?
Spóźrz na to jak na reliktowy archaizm, zachowany jedynie w toponimie xD
Cytat: Dynozaur w Maj 10, 2018, 12:24:26
No przykłady "języka młodzieży" wg twojej wykładowczyni xDDDD
W razie czego sfinansuję onkologa xD
No najbardziej
jarkim przykładem były jej rozmyślania, czy
elo to
Elo,
elO (tak, chodzi o akcent XD), czy też zawsze musi występować reduplikowane, a także o tym, czy się mówi na powitanie, czy na pożegnanie...
Wkurza mnie używanie tj. jako skrótu od czegoś innego niż to jest. Czytam sobie korzystamy z narzędzi tj. Git, Jira, TeamCity, czytam tj. jako to jest i myślę: no nie, w języku polskim słowo ,,narzędzia" nie jest równoważne z ,,Git, Jira, TeamCity"...
(Zgaduję, że podmiot liryczny na myśli miał takich jak)
To jest w podanych przezeĆ przykładach pełni jaj dla mnie funkcję zawężającą i brzmi całkiem dobrze.
Hmm, dla mnie brzmi okropnie. Do zawężenia spodziewałbym się braku czegokolwiek, zwykłe wyszczególnienie elementów po dwukropku (używamy narzędzi: git, Jira...) albo do wprowadzenia przykładów spodziewałbym się takich jak (używamy narzędzi takich jak: git, Jira...). To jest dla mnie wprowadza definicję, i oczekuję, że wyrażenie z tj. będzie zrozumiałe również bez czytania tego, co znajduje się po tj.. A samo korzystamy z narzędzi nie ma sensu w ofercie pracy – każdy używa jakichś narzędzi, jak i Git, Jira, TeamCity nie jest definicją narzędzi.
Tylko że sam fakt bycia daleko nie świadczy o żadnej definicji.
Dla mnie konstrukcja ,,X jest Y" jest definicją, sorry. Konstrukcja ,,X, tj. Y" tak samo. I nie umiem tego rozumieć inaczej.
Nie miałbym problemu np. z korzystamy z najlepszych narzędzi, tj. A, B, C, bo najlepsze narzędzia to już jakaś ich subiektywna kategoria, którą później doprecyzowują za pomocą listy A, B, C i głównym przesłaniem wciąż jest korzystamy z najlepszych narzędzi.
Samo korzystamy z narzędzi, tj. A, B, C dla mnie nie ma sensu, bo, kurwa, każdy korzysta z narzędzi. Ostatnio z narzędzi nie korzystano jakoś ponad 2,6 mln lat temu.
Skądinąd nie miałbym problemów z takim słowem zawężającym w angielskim we use tools, namely Git, Jira..., ani z irlandzkim úsáidimid urilisí ná Git, Jira.... Ale w moim polskim idiolekcie nie ma odpowiadającej temu konstrukcji, po prostu to namely czy ná w polskim opuszczam, wszystkie tj. w takim kontekście brzmią dla mnie niegramatycznie.
EDIT: w sumie co do irlandzkiego, nie jestem pewien, czy mój przykład jest gramatyczny... możliwe, że ná działa tylko w zdaniach kopularnych (czyli coś w stylu: is iad na huirlisí a úsáidimid ná Git, Jira... 'to są narzędzia, których używamy ná Git, Jira...', 'Git, Jira to są narzędzia, których używamy'). Ale znów, po polsku nie powiedziałbym 'to są narzędzia, których używamy: tj. Git, Jira'.
Ale język nie jest obiektywnym suchym tworem, tylko pełny jest wielu niedomówień i przesunięć znaczeń. Doszukiwanie się logiki w języku zakrawa na śmieszność. I tak w tamtym zdaniu, te Twoje dookreślenie zostało po prostu pominięte, ot, nic nadzwyczajnego.
Naprawdę nie rozumiem Twojego zdenerwowania i nie widzę powodu do kurwowania.
Niemniej jednak mi też zgrzyta w przykładach podanych przez Silmetha.
Powiat "wysokomazowiecki", a nie wysocki.
Człony dookreślające nie wchodzą w skład przymiotników odmiejscowych, kurwa jego mać.
Mazowieckowysocki
Wysokomazowiecki zdecydowanie brzmi jak przymiotnik od *Wysokiego Mazowsza. Już wysockomazowiecki byłby mniej mylący. To pokazuje, że postpozycyjne przymiotniki to obca naleciałość, z którą ludzie nie zawsze wiedzą co zrobić (por. ukr. раваруський). Bo wątpię, żeby dla miejscowych Wysokamazowiecka była jednym wyrazem z odmianą wewnętrzną, pewnie mówią, że jadą do Wysokiej.
combo jak to mówi młodzież
(https://i.imgur.com/yHLvPVg.jpg)
Nie rozumiem, dlaczego w komunikatach anglojęzycznych nazwy własne zapisywane są bez diakrytyków. Przecież anglofon i tak przeczyta to słowo, ingnorując dodatkowe elementy graficzne liter. Poza tym, chyba nie powinien mieć problemów z wymówieniem "ł" w "Łazienki"?
To swoją drogą, ale dlaczego polska nazwa jest wielkimi literami, a angielska nie? To też profesjonalnie nie wygląda.
Przeczyta "tejzinky" xD
To jak rusofoni zapisują anglicyzmy. Już się żaliłem na słowo продюсер, ale ostatnio zaczęły mię biesić рисепшн (recepcja, wcale nie рецепция) oraz интернешнл. Май ирз блид.
Ma to swój urok akurat :P
Mój faworyt to экшн!
Niemożebnie wkurwia mię słowo businesswoman. Mało znam bardziej pretensjonalnych słów.
Cytat: Siemoród w Lipiec 02, 2018, 23:28:27
Niemożebnie wkurwia mię słowo businesswoman. Mało znam bardziej pretensjonalnych słów.
Mnie
biznesmen wkurwia niewiele mniej. Mamy piękne, rodzime słowo
przedsiębiorca przecież.
Ja nie mogę ścierpieć wyrażenia po prostu - jego długość mnie przeraża - przez co używam zapożyczenia dżast - * szukam zamiennika *
Mnie przeraża używanie "dżast", to już jest przesada w kopiowaniu z angielskiego.. Nie rozumiem jak można preferować taki okropny anglicyzm tylko dlatego, że polskie słowo jest dłuższe. :x Po prostu wcale nie jest takie długie, nie wiem gdzie widzisz problem.
Po litewsku (biał.) po prostu to проста - można niby spolszczyć do "prosto" ale byłoby to i tak sztuczne z racji, że wyraz ten ma u nas inne znaczenie.
Wkurzają mnie spójniki przyczyny ponieważ i dlatego, że, bo są za długie, za rozwlekłe i zbyt wielosylabowe w przeciwieństwie do krótkich, zwięzłych i jednosylabowych bo i gdyż.
Cytat: Ainigmos w Lipiec 04, 2018, 16:36:54
Wkurzają mnie spójniki przyczyny ponieważ i dlatego, że, bo są za długie, za rozwlekłe i zbyt wielosylabowe w przeciwieństwie do krótkich, zwięzłych i jednosylabowych bo i gdyż.
Nikt nie zabrania używać tych drugich. Gorzej mają rosyjskojęzyczni (najbardziej neutralne jest rozwlekłe потому что).
Cytat: QRSSGNjego długość mnie przeraża
Krótszym, nieco zapomnianym synonimem jest
ot.
Macie kurwa problemy...
Ale to, że nawet na mundialowm interfejsie w nazwiskach piłkarzy nie ma diakrytyków, to już kurwa przesada...
>2k18
>wciąż nie ogarnianie Unicodu
No to jest kurwa dramat...
Ale przynajmniej na koszulkach djakrytyki chyba są?
Chodzi pewnie nie o nieogarnianie Unocodu, tylko uważanie, że te śmieszne znaczki to takie bez znaczenia.
Lefebryści
Aplikacja "radcowska" zamiast radzieckiej.
Aplikacja radziecka xD
Dzióbać - błędne ó, bo wspomniany wyraz etymologicznie pochodzi od czasownika *ďubati (patrz dziubak - rodzaj dłuta). Z kolei w dziobie nagłosowe dzi- jest nieregularne (patrz czes. zobák - dziób) i do tego wprowadzone właśnie od dawniejszego dziubania.
To, że rosyjskie "ч"/"щ" i polskie "ć"/"ś" w prawie wszystkich słownikach w transkrypcji fonetycznej mają ten sam dźwięk [t͡ɕ]/[ɕː]. Nawet w szczegółowych hasłach dźwięków na angielskiej Wikipedii nie ma żadnej różnicy w oznaczeniu. Powinno to być dla rosyjskiego [t͡ʃʲ]/[ʃʲː].
Znowu ja. Po czesku Myszka Miki to Mickey Mouse. Kurwa, nie wierzę, jaki rak.
Ja wiem, że polskie instytucje prześcigają się w rusofobji, ale to już jakaś groteska (https://pl.wikipedia.org/wiki/Dnestrovsc) xDDDD
Okej, rozumiem - nie chcą legitymizować Naddniestrza. Też nie przepadam za tym dziwotworem. Ale przecież nikt im nie każe zapisywać rosyjskiej nazwy w cyrylicy w oficjalnych dokumentach (zresztą, i tak to robią - na listach KSNG nazwy miejscowości położonych na obszarze Naddniestrza są podane po rumuńsku ["mołdawsku"], rosyjsku i małorusku [z tem, że w transkrypcji]) - wystarczy, że ustalą Dniestrowsk jako polski egzonim, bo pisanie po polsku "jadę do Dnestrovsca", "byłem w Dnestrovscu" wygląda jak jakiś żart. To, że miasto jest małe nie ma nic do rzeczy - dla mniejszych miejscowości istnieją polskie egzonimy. Naprawdę, czy zapisanie bądź-co-bądź słowiańskiej nazwy zgodnie z prawidłami języka polskiego to "lizanie dupy ruskim"? Czy doszliśmy do absurdu, że już nawet język polski jest "zbyt rosyjski"? xDDDDD
Gdyby nie Naddniestrze, pewnie rząd mołdawski nadałby temu założonemu za sowieta miastu jakąś bardziej rumuńsko brzmiącą nazwę i nie byłoby problemu. Ale tak się nie stało i pewnie prędko nie stanie. I chociaż "Dniestrowsk" to nie za piękna nazwa (ale przynajmniej nie ideologiczna), to nie widzę zbytniego powodu, by ją tak bastardyzować. Zresztą, paradoksalnie dobrze ona oddaje charakter tego miasta - byle jakie miasto, to i nazwa byle jaka xDDD
Chyba to zwyczajnie tak nieznana dziura, że dziwne by było, gdyby egzonimu się u nas dorobiła... Nawet jeśli za komuny używano transkrypcji nazwy rosyjskiej, to przy takim nicnieznaczeniu zapomnienie jej też nie będzie dziwne. Przecież wschodnioniemieckie nazwy na -ow są równie ewidentnie słowiańskie, ale nawet Dynozaur nie powie, że unikanie ich spalszczania to przejaw służalstwa Merkelowej czy walka z panslawistycznym rewizjonizmem. Wylózuj.
No ja bym był za tem, żeby spolszczać słowiańskie miejscowości w Niemczech, ale tu jest pewna zasadnicza różnica - większość form trzeba odtwarzać na podstawie starych zapisków i istnieją często spory, co do ich właściwego brzmienia, bo niezniemczonej nazwy nie używał nikt od wielu wieków. Tutaj wątpliwości nie ma.
Nie dziwię się, że mogli przeoczyć, ale serjo - bardziej drobnostkowe i autystyczne rzeczy KSNG standardyzowała.
Dlaczego w radopolskim się tak dziwacznie odmienia francuskie nazwiska?
Cytathttps://pl.wikipedia.org/wiki/Filmografia_Louisa_de_Funèsa
Ja bym powiedział
Louisiego de Funèsgo (Lujego de Finego).
Cytat: Maorycy w Wrzesień 19, 2018, 15:36:07
Dlaczego w radopolskim się tak dziwacznie odmienia francuskie nazwiska?
Cytathttps://pl.wikipedia.org/wiki/Filmografia_Louisa_de_Funèsa
Ja bym powiedział Louisiego de Funèsgo (Lujego de Finego).
Ale on z pochodzenia był hiszpanem bodajże, więc te /s/ w wygłosie się czyta.
Co? Chciało się pochwalić "O jaki ja mondry, znam francuski, hje hje hje, a tu co, poraszka i co teraz? Fraszka!
CytatCo? Chciało się pochwalić "O jaki ja mondry, znam francuski, hje hje hje, a tu co, poraszka i co teraz? Fraszka!
?
Cytat: Maorycy w Wrzesień 19, 2018, 15:42:42
CytatCo? Chciało się pochwalić "O jaki ja mondry, znam francuski, hje hje hje, a tu co, poraszka i co teraz? Fraszka!
?
Dla niezorientowanych, to był żart.
Kurde, czy to takie trudne do zrozumienia, że "nieme" spółgłoski (nie wymawiane w mianowniku) są wymawiane w przypadkach zależnych?
Dotyczy to nie tylko francuzkich nazw. Kierkegaard może i wymawia się "Kirkegor" (z grubsza, wiem że wymowa duńska jest inna, ale przenoszenie wymowy duńskiej do jakiegokolwiek innego języka w skali 1:1 to chyba najgorszy pomysł jaki istnieje xDDDDDD), ale mówimy "o Kirkegordzie" - nie "Kirkegorze" (jak mówią poprawnisie-ignoranci, studenci filozofji oraz skandynawiści), choćby nie wiem jak studenci skandynawistyki próbowali udowadniać, że tak jest dobrze.
Ja wiem, że normiki nigdy tego nie zrozumio. Zwoje im się w mózgu od tego przegrzewają. Ale tutaj chyba wiara jest bardziej kumata...
Jak mówię w jednym języku to nie będę nigdy dla pojedyńczych słów wprowadzał konceptów gramatycznych obcych polskiemu.
Zawsze możesz wymawiać te spółgłoski też w mianowniku. I po problemie.
Cytat: Maorycy w Wrzesień 19, 2018, 19:47:00
Jak mówię w jednym języku to nie będę nigdy dla pojedyńczych słów wprowadzał konceptów gramatycznych obcych polskiemu.
Przecież chodzi chyba bardziej o zasady gramatyczne właśnie polskie - jak 'siemię - siemienia'.
W mianowniku część słowa się dawno zmyła, ale żeby dało się odmieniać została w zależnych.
Zawsze można kombinować z Ludwikiem de Funèsem, wtedy Louis już Ci nie będzie bruździć!
Z jednej strony dziwacznie wygląda odmiana obcych nazw, z drugiej - oglądanie tego na żywo w rosyjskim czy jugolskim wymaga po krótkim czasie oczu kąpieli.
Bordeaux niby można odmieniać jak Bukowe Berdo, ale miałbym spory ból dupy, gdybym musiał opowiadać o mojej podróży do Borda.
A jeszcze kontynuując dygresyjkę o francuskim s, jest masa nazw własnych, gdzie s na końcu się wymawia, niekoniecznie o pochodzeniu hiszpański.
Inny fun fact - nazwisko Cosnard wymawia się /kosnar/, absolutnie nie myląc ze słowem connard ;)
Cytat: SchwarzVogel w Wrzesień 19, 2018, 20:47:01
Przecież chodzi chyba bardziej o zasady gramatyczne właśnie polskie - jak 'siemię - siemienia'.
W mianowniku część słowa się dawno zmyła, ale żeby dało się odmieniać została w zależnych.
A co ma do kurwy nędzy do tego mieć relikt prasłowiańskiej odmiany atematycznej, który chyba nigdy nie był nawet produktywny? (Nb. nie "została by się dało odmieniać", tylko z powodów czysto fonetycznych - końcowe
-n w mianowniku zniknęło zgodnie z reguła otwartych sylab, ale zostało przed końcówkami.)
Zresztą odmienianie Kierkegaarda jak Foulcaulta to chyba nadużycie, bo ta reguła tyczy się tylko francuskiego gdzie kopiuje chyba liaison, i która jest niespecjalnie mądra, więc widzę powód by stosować ją tylko tam z powodów tradycyjnych (ja przynajmniej jestem tak przyzwyczajony, że nie wyobrażam sobie przestawienia się na nieodmianianie np. wspomnianego Foucaulta, więc ją toleruję). Tym bardziej, że by być konsekwentnym należałoby mocno udziwnić pisownię jakimś
Kierkegaard'em.
Cytat: spitygniew w Wrzesień 21, 2018, 13:53:31A co ma do kurwy nędzy do tego mieć relikt prasłowiańskiej odmiany atematycznej, który chyba nigdy nie był nawet produktywny? (Nb. nie "została by się dało odmieniać", tylko z powodów czysto fonetycznych - końcowe -n w mianowniku zniknęło zgodnie z reguła otwartych sylab, ale zostało przed końcówkami.)
Nie ma nic. Ten argument SchwarzVogla akurat był mało trafiony.
Ale to jeszcze nie powód, by walić tę zasadę w czambuł. Lepsze to niż pozostawianie bez odmiany nazw, które mają do tego potencjał. To ma bardzo złe implikacje dla morfologji języka.
Zresztą, nieodmienność to też tworzenie jakieś nowej zasady tylko dla obcych wyrazów. Przecież nie ma natywnie polskich rzeczowników nieodmiennych. Więc tak źle i tak nie dobrze.
Cytat: spitygniew w Wrzesień 21, 2018, 13:53:31Zresztą odmienianie Kierkegaarda jak Foulcaulta to chyba nadużycie, bo ta reguła tyczy się tylko francuskiego gdzie kopiuje chyba liaison, i która jest niespecjalnie mądra, więc widzę powód by stosować ją tylko tam z powodów tradycyjnych (ja przynajmniej jestem tak przyzwyczajony, że nie wyobrażam sobie przestawienia się na nieodmianianie np. wspomnianego Foucaulta, więc ją toleruję). Tym bardziej, że by być konsekwentnym należałoby mocno udziwnić pisownię jakimś Kierkegaard'em.
No właśnie apostrof jest potrzebny wtedy, kiedy tej ostatniej litery
nie wymawiamy, a więc moja odmiana go nie wywołuje - twoja tak.
Pewnie to było, ale niesamowicie mnie wkurwia ciągłe forsowanie przez niemal wszystkie lewackie sympatyzujące z liberalną obyczajowo lewicą media form typu "obywatele i obywatelki" wzgl. "obywatele_ki" lub "obywatele(ki)". Nadużywanie takich form jest wysoce nienaturalne w naszej polszczyźnie, dlatego nic tak mnie bardziej nie wkurwia niż próba sztucznego modelowania języka z czysto ideologicznych powodów, zwłaszcza że media na ogół konsekwentnie używają normatywnej, ogólnopolskiej polszczyzny w formalnych sytuacjach. A już dla mnie w ogóle nieakceptowalne jest tworzenie takich zdupizmów typu "matronat", przez M.
BTW to działa też w drugą stronę, choć na szczęście są to relatywnie rzadkie przypadki po "tej" stronie barykady. Na przykład pisanie czegoś w fason: "małżeństwa" homoseksualne / jednopłciowe (z cudzysłowem) też jest celowym złamaniem zwyczaju językowego. Co prawda relatywnie młodego zwyczaju, ale jednak powszechnie przyjętego. Oczywiście publicystyka to nie poważny język, ale w oficjalnych oświadczeniach Kościołów zdarza mi się napotkać na takie zastosowanie cudzysłowu, co w takiej sytuacji już nie jest do zaakceptowania, zgodnie z wcześniej wspomnianą zasadą: co formalne, to musi być napisane normatywną polszczyzną.
Cytat: Obcy w Wrzesień 27, 2018, 19:33:44
Pewnie to było, ale niesamowicie mnie wkurwia ciągłe forsowanie przez niemal wszystkie lewackie sympatyzujące z liberalną obyczajowo lewicą media form typu "obywatele i obywatelki" wzgl. "obywatele_ki" lub "obywatele(ki)". Nadużywanie takich form jest wysoce nienaturalne w naszej polszczyźnie, dlatego nic tak mnie bardziej nie wkurwia niż próba sztucznego modelowania języka z czysto ideologicznych powodów, zwłaszcza że media na ogół konsekwentnie używają normatywnej, ogólnopolskiej polszczyzny w formalnych sytuacjach. A już dla mnie w ogóle nieakceptowalne jest tworzenie takich zdupizmów typu "matronat", przez M.
Polskie feministki bardzo, ale to bardzo nie umieją w polską (i nie tylko) morfologię forsując formy typu powstanka, ginekolożka czy ministra. Czemu Miodki i inne nie skrytykują ich za to, a zajmują się pierdołami jak to czy światła mogą być przeciwmgielne czy też przeciwmgłowe xD
Abstrahując od oceny samego zjawiska, forma z podkreślnikiem jest szczególnie odrażająca z estetycznego punktu widzenia oraz całkowicie obca polskiej tradycji ortograficznej. Mam nadzieję, że to kuriozum się nie rozprzestrzeni, chociaż, niestety, widziałem już je w niektórych tekstach Krytyki Politycznej. Jeśli zaś chodzi o żeńskie formy rzeczowników, to są całkiem spoko, ale akurat ministra napawa mnie obrzydzeniem. Bodajże Miodek proponował, aby używać zdecydowanie ładniej brzmiącej i naturalniejszej formy ministerka.
Przecież ministerka brzmi równie idiotycznie. A może by tak, hmm... no nie wiem... pani minister?
Ministrzyni?
Najlepszym sposobem rozwiązania tego problemu językowego jest zakaz dopuszczania kobiet do zawodów, które nie mają tradycyjnych męskich form. Oczywiście też w drugą stronę - stop panom przedszkolanom!
Mister, Miss. Minister, Miniss.
Cini Minis ;)
Cytat: Caraig w Wrzesień 29, 2018, 21:55:56
Przecież ministerka brzmi równie idiotycznie. A może by tak, hmm... no nie wiem... pani minister?
Zbyt nudne. Nie przyjmie się, niestety
Moim zdaniem słowo ministra nie brzmi aż tak źle. Pomijając fakt, że gwałci zasady polskiego słowotwórstwa.
Gwałci, bo i słowo minister jest obce polskiej morfologii, mam rację? Mam.
Ministry nie lubię, bo nie wpisuje się ona w żadną tradycję tworzenia żeńskich nazw osób w języku polskim: innych latynizmów nie zżeńszcza się w ten sposób (*profesora, *doktora, *magistra, *dyrektora, *przeora, *asesora, *operatora), co za tym idzie, brzmi koszmarnie sztucznie. Moim zdaniem najładniej brzmi ministrzyni (tylko czy nie powinno to być ministryni? tylko w rzeczownikach na -ca sufiks -i/yni zmiękcza). Sufiks -yni brzmi godnie, podniośle, podczas gdy -ka może kojarzyć się ze zdrobnieniami albo nazwami przedmiotów, a -ica z nazwami chorób.
Niedawno dowiedziałem się, że niepowinno się mówić "niepełnosprawny" ani "osoba niepełnosprawna", tylko "osoba z niepełnosprawnością". Nie rozumiem czemu ma to służyć, a jest to zbrodnia przeciwko ekonomiczności języka.
Możesz się z tym nie zgadzać, ale chyba widzisz różnicę i cel takiego sformułowania? To nie trudne.
Nie, nie widzę. Jakaś durna nowomowa.
Szczerze? Każde tego typu określenie po jakimś czasie będzie złe. Ja jeszcze pamiętam jak na takie osoby mówiono inwalidzi, teraz są niepełnosprawni, potem będą z niepełnosprawnością, potem niesprawni ruchowo, a na końcu innosprawni xdddddd, czy co tam się przyjmie.
Po prostu zmiana nazwy na jakiekolwiek negatywnie pojmowane zjawisko (i niekoniecznie oznacza to pojmowania samych ludzi negatywnie, vide inwalidzi) to błędne koło - i mylenie przyczyny ze skutkiem. Przyczyną negatywnego nacechowania słowa "kaleka" na przykład jest generalnie negatywne podejscie do kalectwa jako takiego (jako ułomnosć), nie ma tu przecież nazywania ludzi niepełnosprawnych istniejącym wyzwiskiem.
Dotyczny to wielu okresleń, w polskim najbardziej widoczny jest chyba inwalida, ale na przykład w USA okreslenia na Indian i murzynów też przeżywają taki żywot - powstanie, rozkwit, smierć.
Cytat: Henryk Pruthenia w Październik 12, 2018, 14:07:54
Szczerze? Każde tego typu określenie po jakimś czasie będzie złe. Ja jeszcze pamiętam jak na takie osoby mówiono inwalidzi, teraz są niepełnosprawni, potem będą z niepełnosprawnością, potem niesprawni ruchowo, a na końcu innosprawni xdddddd, czy co tam się przyjmie.
W pełni się zgadzam. Politpoprawność odbija się na języku i wymyślamy coraz wymyślniejsze formy, żeby czasem ktoś nie poczuł się urażony xD
Tak jak dawny kaleka stał inwalidą, niepełnosprawny, a teraz osobą z niepełnosprawnością, tak nie wiedzieć czemu nie mówi się już ani starzec, ani osoba starsza, ani osoba w podeszłym wieku tylko senior xD Jakby jeszcze starość była czymś obraźliwym.
Tak samo z murzynem, potem z czarnym i czarnoskórym. Afroamerykanin chyba jest neutralny, no ale jak politpoprawnie nazwać murzyna mieszkającego w Brazylji czy Kongu? xD
No teoretycznie ten z Brazylii też jest Afroamerykaninem :)
A w Kongu może żyć Afroafrykanin xD
Afromurzynianinie i ludzie z kalekoidztwością.
W Kongo żyje Kongijczyk, już nie przesadzajcie. Za stwierdzenie, że w Afryce żyją Murzyni nikt wam nic nie zrobi, ale zwracanie się w ten sposób do osoby czarnoskórej raczej wam nie przysporzy sympatii. Kwestia wyczucia, nikt nikomu nic nie narzuca.
Cytat: Борівой w Październik 12, 2018, 20:20:48
A w Kongu może żyć Afroafrykanin xD
W Afryce żyją też Arabowie, którzy należą do rasy kaukazkiej, o Afrykanerach nie wspominając.
Cytat: agentcooper w Październik 13, 2018, 13:58:48
W Kongo żyje Kongijczyk, już nie przesadzajcie. Za stwierdzenie, że w Afryce żyją Murzyni nikt wam nic nie zrobi, ale zwracanie się w ten sposób do osoby czarnoskórej raczej wam nie przysporzy sympatii. Kwestia wyczucia, nikt nikomu nic nie narzuca.
No ja nie zamierzam się zwracać do murzyna przez "Panie Murzynie" xD Chodzi mi wyłącznie o słowo, które niepotrzebnie jest uznawane przez niektórych za obraźliwe. Czekam, kiedy na Żydów zaczną mówić Izrealici albo Izraelczycy, bo przecież Żyd to słowo obraźliwe xD
Po rosyjsku жид jest obraźliwe, a еврей "oficjalne", z czego niektórzy rosyjscy żydzi wolą się nazywać "жид", niż "еврей". Nikomu nie dogodzisz.
Że różne serwisy zaczynają pisać "p*nis" i "wag*na". Poważnie.
Cytat: spitygniew w Październik 20, 2018, 15:26:06
Że różne serwisy zaczynają pisać "p*nis" i "wag*na". Poważnie.
Rzeczeni murzyn czy żyd też są często gwiazdkowani jako słowa obraźliwe.
Skąd w ogóle wzięła się ta głupia maniera gwiazdkowania słów wulgarnych? Czy "ku*wa" jest mniej obraźliwa od zwykłej "kurwy"? xD Czy to jakiś test na inteligencję językową, żeby się domyśleć, co stoi za gwiazdką?
Słowo druh, które z niewiadomych przyczyn ma na końcu "h" mimo że kiedyś pisało się "druch"
A czy ta kiedyśniejsza pisownia nie była właśnie mniej właściwa? W końcu друг (https://en.wiktionary.org/wiki/%D0%B4%D1%80%D1%83%D0%B3).
Cytat: Kazimierz w Październik 21, 2018, 14:58:50
A czy ta kiedyśniejsza pisownia nie była właśnie mniej właściwa? W końcu друг (https://en.wiktionary.org/wiki/%D0%B4%D1%80%D1%83%D0%B3).
Być może, przy niczym się nie upieram, ale to jednak podobno jedyne słowo w polskim kończące się na "h"
Kropki w skrótowcach są brzydkie bo zbytnio rozszczepiają litery, ale w tekście wersalikowym skrótowiec bez kropek też nie wygląda najlepiej, bo nie różni się od prawidłowych słów. Przydały by się tu oznaczenia u samych liter.
Cytat: Kazimierz w Październik 21, 2018, 14:58:50
A czy ta kiedyśniejsza pisownia nie była właśnie mniej właściwa? W końcu друг (https://en.wiktionary.org/wiki/%D0%B4%D1%80%D1%83%D0%B3).
Brückner widzi tu augmentativum na -
ch (jak
brach - wbrew pozorom, bardzo stara forma), ale w sumie to już nie dam głowy, czy słusznie.
Boryś i Bańkowski w zasadzie też, chociaż przytaczają stare przykłady z h, chyba głównie z ukraińskiego.
Kochanowski : wąsie, dobry mój druhu i Stryjkowski Wiecie, że szczęście druhom pomahajet śmiałym.
Pomahajet xD
To jeszcze po polsku?
Słowo "dogoterapia". Co za debil to wyforsował?
Cytat: Caraig w Listopad 20, 2018, 17:29:41
Słowo "dogoterapia". Co za debil to wyforsował?
Było to już kilka razy. Oszczędźcie mi dodatkowego raka, bo też tego słowa, nomen omen, nienawidzę jak psa.
Sorry za shitpost w lingwistyce, ale postuluję nadanie Obcemu rangi "element kultury fora".
Podpisuję się pod postulatem Dynozaura.
Wkurza mnie pewna szerząca się ostatnio tendencja (na naszym forze reprezentowana przez spitygniewa) do wybierania sobie jakiejś najbardziej "postępowej" odmiany języka i twierdzenie, że tak mówi większość (albo i nawet wszyscy) użytkowników danego języka i co gorsza jeszcze nazywanie tego "deskryptywizmem".
Szerząca się ostatnio tendencja? Przecież nor^W^deskryptywizm to oficjalna ideologia tego forum od jego powstania. xD
Poza tym nie wiem jak inni, ale ja (skoro uczyniłeś mnie już symbolem) nie utożsamiam wszelkich językowych nowinek z faktycznym standardem, nigdy np. nie zrównałbym "wziąść" z "poszłem" czy tym bardziej "bynajmniej" jako "przynajmniej".
Cytat: spitygniew w Listopad 22, 2018, 16:52:30
Poza tym nie wiem jak inni, ale ja (skoro uczyniłeś mnie już symbolem) nie utożsamiam wszelkich językowych nowinek z faktycznym standardem, nigdy np. nie zrównałbym "wziąść" z "poszłem" czy tym bardziej "bynajmniej" jako "przynajmniej".
Miałem na myśli raczej wymowę, ale ok. To nic osobistego, żebyś sobie nie pomyślał, ale takie podejście jest dla mnie niezwykle wkurzające.
Swoją drogą nie mam nic przeciwko "wziąść" (i używam), a "poszłem" też w sumie toleruję, aczkolwiek u mnie w domu nikt tak nie mówi. Już dawno odwykłem od poprawiania ludzi.
Cytat: Siemoród w Wrzesień 29, 2018, 18:45:56
Polskie feministki bardzo, ale to bardzo nie umieją w polską (i nie tylko) morfologię forsując formy typu powstanka, ginekolożka czy ministra. Czemu Miodki i inne nie skrytykują ich za to, a zajmują się pierdołami jak to czy światła mogą być przeciwmgielne czy też przeciwmgłowe xD
Sory za odkop, ale dlaczego ginekolożka jest zła z punktu widzenia morfologii?
Cytat: barthlome w Listopad 23, 2018, 16:33:36
Sory za odkop, ale dlaczego ginekolożka jest zła z punktu widzenia morfologii?
Dobra, może z
ginekolożką nie jest sprawa taka oczywista jak z
powstanką (xd) czy
ministrą, ale znaczenie -ka to nie jest ogólna końcówka do zawodów żeńskich, ale przede wszystkim końcówka zdrobniająca, przez co brzmi to równie nieporęcznie co
doktorka czy
profesorka. Mógłbym nazwać lekarkę doktorką czy ginekolożką wyłącznie, gdybym chciał ją wyśmiać. To nie jest poważne słowo.
Problem z tymi formami jest taki, że dla nie zmąconych ideologją natywów brzmią one nienaturalnie i nieintuicyjnie, a wręcz śmiesznie.
Wbrew temu, co chcą nam wmówić proponenci tych form*, takie formy NIE SĄ częścią ewolucji językowej (powstają wbrew niej), są po prostu forsowane. To czystej wody preskryptywizm.
*typowy przykład l***ckiej strategji p.t. "zmień świat, a potem mów, że świat się zmienił". To działa nie tylko w przypadku języka.
Za każdym razem jak słyszę tego typu twory przychodzi mi ma myśl jedno określenie- nowomowa.
>hurr durr nie ma żadnego Breslau!!! jest Wrocław!!!! Wroclove, czaisz?! a nie Breslał!!!!! w 1945 Breslał się stał Frocławiem!!!!!
Ależ mnie to wkurwia. I to pomimo, a może nawet ze względu na to, że jestem wrocławianinem. Chciałbym, aby po angielsku pisano Breslau/Breslaw. Dla samego trzasku pękających dup łudowrocławiaków xD.
W ogóle z tego co się dowiedziałem, używanie niemieckich egzonimów przez samych niemców jest nietaktowne i uznawane za nazistowskie.
Cytat: Henryk Pruthenia w Listopad 25, 2018, 10:02:02
W ogóle z tego co się dowiedziałem, używanie niemieckich egzonimów przez samych niemców jest nietaktowne i uznawane za nazistowskie.
Bez sensu xD
Przecież nazwa Breslau istniała o wiele wcześniej niż naziści. Co za durne podejście. Używanie tradycyjnych egzonimów nie powinno mieć żadnego związku z ideologją.Wrocław to po niemiecku
Breslau tak samo jak woda to
Wasser. Nazistowskie to może być mówienie
Litzmannstadt.
Poza tym
Breslau to powszechnie używana nazwa. Nawet na wikipedji jest jako główny warjant.
Cytat: Henryk Pruthenia w Listopad 25, 2018, 10:02:02
W ogóle z tego co się dowiedziałem, używanie niemieckich egzonimów przez samych niemców jest nietaktowne i uznawane za nazistowskie.
Co świadczy tylko o spierdoleniu tego narodu w obecnych czasach.
Dobrze, że przynajmniej u nas jeszcze nikt Lwiw nie mówi. xD Chociaż spotkałem się już z Iwano-Frankiwskiem...
Ale znaki drogowe z formami L'viv, Vilnius czy Bautzen paliłbym bezwzględnie.
Już chciałem dodać, że bardzo mię smuci, gdy w niemieckim coraz częściej widzę
Lwiw zamiast
Lemberg...
Cytat: Torkan w Listopad 25, 2018, 14:46:27
z Iwano-Frankiwskiem...
Bo taka jest oficjalna forma (https://pl.wikipedia.org/wiki/Iwano-Frankiwsk) od 2010 roku. Iwano-Frankowsk to rusycyzm. Najlepszy to by był po prostu Stanisławów...
Ale to chyba tylko w języku pisanym, z tego co wiem z rozmów z Niemcami, oni na szczęście wciąż normalnie używają wszystkich Breslauów i Liegnitzów.
Że macierz Hessego to hesjan, ale macierz Jacobiego to nie jakobian. Jakobianem jest wyznacznik macierzy Jacobiego.
Powtórzę się.
Dzisiaj w radiu usłyszałem tekst znanej kolędy ,,i Józef święty, on go pielęgnuje". I tak się ruguje ten piękny zaimek, a dokładniej jego użycie w przypadkach zależnych.
Obdżektor (tak wymawiane i co gorsza pisane)
Ten, kto przeniósł to określenie do języka polskiego w takiej formie to miał chyba głowę w dupie... Do kurwy nędzy, przecież istnieje w języku polskim słowo objekcja (po nowopolsku: obiekcja) o podobnym znaczeniu, więc analogicznie powinien być od tego i objektor (obiektor). To jest przecież ten sam łaciński rdzeń, który zna cała Europa...
Ja wiem, że zjawisko jest głównie amerykanckie (chociaż spotykałem się również ze stosowaniem go w innych kontekstach kulturowym, nawet polskim), ale kurwa szanujmy swój język i jego reguły. To podpada pod podstawowe prawa fonetyczne, których łamanie zawsze będzie kalać ucho rodzimego użytkownika.
Nazywanie spółek, produkt, lokali czy czegokolwiek nazwami z serji "[rzecz]OWE LOVE" powinno być kurwa zakazane prawnie.
Albo chociaż urzędnik zatwierdzający taką nazwę powinien mieć prawo powołać się na klauzulę sumienia.
Myślałem, że clopen set (zbiór co to jest i domknięty, i otwarty czyli both closed and open) to już gwałt na i tak zgwałconej angielszczyźnie, a tu napotkałem na: https://en.wikipedia.org/wiki/Rng_(algebra) (https://en.wikipedia.org/wiki/Rng_(algebra))
>The term "rng" (pronounced rung) is meant to suggest that it is a "ring" without "i", i.e. without the requirement for an "identity element".
Czyli po polsku i chyba w każdym normalnym języku pseudo-pierścień, ale anglojęzyczni musieli coś odjebać z nazwą xD.
Czekam na lament Dynozaura, że ścisłowcy nie umieją w lingwistykę, choć po matematykach bym się tego nie spodziewał był.
Ta durna reklama piwa Żateckiego. Jak można bohemizować polszczyznę bez konsekwentnego przestrzegania różnic w rozwoju fonetycznym obu języków? Twory typu "vyjontky" czy "smakovač" powinny zostać zdelegalizowane, bo fałszują naturalny rozwój języka czeskiego - to nie jest tak, że przeciętni ludzie są całkiem nieogarnięci językowo.
Przecież to nie ma być czeski, tylko polski z czeskim akcentem.
Niby to nienowe, ale mam jakieś wrażenie, jakby bułgaryzacja polskiego postępowała coraz szybciej - tylko w ostatnim czasie spotkałem się z TYLKO NA NETFLIX, CENTRUM PEDIATRIA, PRZEJAŻDŻKA ASTON MARTIN i 125 GRAM WOŁOWINA. Aż się budzi we mnie Obcy i mam ochotę pisać coś o delegalizacji...
Jakby ktoś tak naprawdę mówił...
Chociaż, skoro są ludzie, którzy nie ogarniają odmiany zaimka ów, to już wszystko jest możliwe.
Prawie wszystkich przewodniczących różnych rządów nazywa się premierami, nawet jeśli ten urząd się inaczej nazywa.
Cytatmam jakieś wrażenie, jakby bułgaryzacja polskiego postępowała coraz szybciej
Swego czasu w bufecie poprosiłem o gołąbką, a dostałem golonkę :o
Najpierw był szok lingwistyczny, ale od tego czasu kilka razy seryo słyszałem konstrukcję "poproszę + mianownik", więc błąd nie wziął się znikąd
Cytat: Icefał w Marzec 23, 2019, 01:02:58
Prawie wszystkich przewodniczących różnych rządów nazywa się premierami, nawet jeśli ten urząd się inaczej nazywa.
Wyjątkiem są zdecydowanie Austria i Niemcy.
Najwyraźniej I Do Polskiego Internetu Zaczyna Rozprzestrzeniać Się Ta Zaraza.
(https://imgur.com/Vpm0Wtk.jpg)
Nie wiem, co gorsze. To, czy miejscy aktywiści xD
Cytat: spitygniew w Marzec 28, 2019, 17:24:35
Najwyraźniej I Do Polskiego Internetu Zaczyna Rozprzestrzeniać Się Ta Zaraza.
Po prostu komuś się nie chciało w CSS-ie zmieniać "text-transform: capitalize", w kodzie na pewno tytuł jest napisany "normalnie"...
Doppelpost. Wkurza mnie, że na niemieckim uczymy się, że policzek to "Wange", a przecież każdy normalny Niemiec normalnie używa słowa "Backe".
Trudno, będzie i potrójny post. Wkurza mnie niesamowicie, jak ludzie mówią "rozbierać się jak kura do rosołu". To nie jest ani logiczne, ani zgodne z pochodzeniem (https://obcyjezykpolski.pl/rozebrac-sie-jak-do-rosolu/). Gdyby Polacy byli bardziej oczytani, to nie używaliby frazeologizmów w niewłaściwym znaczeniu lub w niewłaściwej formie...
Cytat: Obcy w Kwiecień 03, 2019, 20:31:52
Gdyby Polacy byli bardziej oczytani, to nie używaliby frazeologizmów w niewłaściwym znaczeniu lub w niewłaściwej formie...
W ogóle, zakażmy Polakom używania związków frazeologicznych, jeśli nie mają matury rozszerzonej z polskiego na przynajmniej 90%. Nic, tylko kaleczą, psują i mówią rzeczy niewłaściwie, nie tak jak pani Bozia przykazała!
Eksplozja semantyczna na.
Na sklepie.
Na kuchni.
Na łikendzie.
Na lokalu.
I tak dalej.
Może czepianie się, ale na naprawdę kojarzy mi się jakoś z górną powierzchnią czegoś...
"Na polu" ma sens, ale 'na lokalu' już nijak.
Tak w ogóle, to w jest przecież nawet krótsze.
Cytat: SchwarzVogel w Kwiecień 13, 2019, 12:14:11
"Na polu" ma sens, ale 'na lokalu' już nijak.
Ja używam takiego sformułowania w sytuacji, gdy:
- znajduję się
w lokalu, ale
na jego zapleczu i ze swojej klitki widzę ludzi bawiących się
na lokalu
- jestem
w kościele i znajduję się
w zakrystii, zaś wierni modlą się teraz
na kościele
- robię sobie herbatę, jestem więc
w kuchni, a pracuję
w szkole,
na kuchni, więc gdy jestem w pracy, także jestem
na kuchni
- sklep - kwestia analogiczna do lokalu i kościoła
co do łikendu, to nie mam pojęcia w jakim kontekście da się powiedzieć
na łikendzie - może to analogia do
na dniach
Tylko słyszałem "na kuchni" w sensie pracy w kuchni np. w restauracji.
Wieczna beka z pretensjonalnych bucolektów - dzisiaj się np. dowiedziałem, że na Kabatach bloki nie mają podwórek, tylko patio xD
Cytat: spitygniew w Kwiecień 14, 2019, 19:25:03
Wieczna beka z pretensjonalnych bucolektów - dzisiaj się np. dowiedziałem, że na Kabatach bloki nie mają podwórek, tylko patio xD
Nie tylko na Kabatach. :)
Na Bemowie też xD
Cytat: spitygniew w Kwiecień 14, 2019, 19:25:03
Wieczna beka z pretensjonalnych bucolektów - dzisiaj się np. dowiedziałem, że na Kabatach bloki nie mają podwórek, tylko patio xD
Boję się zapytać co mają z kolei
bloki APARTAMENTY w Città di Villanova.
Że w polskim mamy baldachiM. Mój autyzm nie pojmuje tego, jak wszędzie zapożyczono z -n na końcu, a jedynie polskie ucho jak zawsze musi coś przekręcić.
Akurat wszystkie przemiany przy zapożyczeniach są ciekawe. Na przykład ja wolę lilię nad lirzona :P
Że nowa japońska era po koreańsku nazwywa się 레이와. Noż macie przecież te chińskie znaczki i ich własne czytanie! Ale nie, musieli to olać i zapisać ze słuchu, a tak to mogli oddać też znaczenie nazwy ery. Tacy Wjetnamczycy, mimo że nie używają już chińskich znaczków jakoś mogli to zapożyczyć jako Lệnh Hòa.
Cytat: Kazimierz w Maj 05, 2019, 17:13:44
Że nowa japońska era po koreańsku nazwywa się 레이와. Noż macie przecież te chińskie znaczki i ich własne czytanie! Ale nie, musieli to olać i zapisać ze słuchu, a tak to mogli oddać też znaczenie nazwy ery. Tacy Wjetnamczycy, mimo że nie używają już chińskich znaczków jakoś mogli to zapożyczyć jako Lệnh Hòa.
No niestety, Japońcy i Koreańcy jadą na tym samym wózku językowego spierdolenia.
Korejcy nawet Tokio nazywają 도쿄 zamiast 동경, a przecież tacy antyjapońscy. A ostatnio zmienili nazwy pierwiastków, żeby były bardziej podobne do angielskich. (https://en.wikipedia.org/wiki/Chemical_elements_in_East_Asian_languages#Korean)
Widać, radokoreański jest gorszy od radopolskiego (mam nadzieję, że to tylko radokoreański).
Irytuje mię, że pismaki w wielu gazetach czy nawet telewizjach mają wkurzającą manjerę wymyślania kilku synonimów na jedno słowo, bo na lekcjach polskiego w podstawówce zapamiętali, iż użycie jednego słowa kilkakroć w wypowiedzi jest powtórzeniem i jest to błąd językowy.
Mając to w pamięci, piszą dla przykłady artykuł o akcji policji i naprzemiennie nazywają policjantów policjantami, kryminalnymi, błękitnymi, funkcjonarjuszami, stróżami prawa, co brzmi jeszcze głupiej, niżeli nazywanie ich cały czas policjantami. Dobrze, że nie piszą jeszcze o gliniarzach albo pumpiarzach XDD
Naprawdę sądzisz że powtarzanie jednego słowa w każdym zdaniu brzmiałoby mniej głupio? Nie twierdzę, że wszystko czego uczyliśmy się w szkole było racją, ale unikanie powtórzeń na pewno nie jest li tylko wymysłem pań polonistek.
Doszło do mnie, jak kretyńskim tworem jest numerologia - nie dość, że hybryda grecko-łacińska, to przede wszystkim ma to nieszczęsne -logia, wyabstrahowane zapewne z astrologii, gdzie jest zrozumiałe ze względu na wiek tego słowa, natomiast w tworze XX-wiecznym (w angielskim numerology jest zaświadczone dopiero w 1907) razi sugerowaniem jakichś podstaw naukowych tej sztuki. W oryginale Harry'ego Pottera jest arithmancy, zgodne z resztą nazw sposobów wróżenia, ale to chyba jakiś archaizm, w polskim chyba nigdy nie spotykany.
Cytat: spitygniew w Sierpień 09, 2019, 18:32:08
Naprawdę sądzisz że powtarzanie jednego słowa w każdym zdaniu brzmiałoby mniej głupio? Nie twierdzę, że wszystko czego uczyliśmy się w szkole było racją, ale unikanie powtórzeń na pewno nie jest li tylko wymysłem pań polonistek.
Tylko problem w tym, że dziennikarze często tę zasadę biorą sobie do serca aż do przesady xD Tak samo chcę przeczytać krótką informację, ale pismak musiał ją ukrasić długimi zwrotami typu "w stolicy Opolszczyzny", "w stolicy Kraju Kwitnącej Wiśni", "w Wiecznym Mieście", "w mieście, które nigdy nie zasypia". O ile nie mam nic przeciwko takim określeniom na przykład w reportażu podróżniczym, o tyle od programu informacyjnego oczekiwałbym pewnej zwięzłości.
Cytat: spitygniew w Sierpień 18, 2019, 16:09:38
Doszło do mnie, jak kretyńskim tworem jest numerologia - nie dość, że hybryda grecko-łacińska, to przede wszystkim ma to nieszczęsne -logia, wyabstrahowane zapewne z astrologii, gdzie jest zrozumiałe ze względu na wiek tego słowa, natomiast w tworze XX-wiecznym (w angielskim numerology jest zaświadczone dopiero w 1907) razi sugerowaniem jakichś podstaw naukowych tej sztuki. W oryginale Harry'ego Pottera jest arithmancy, zgodne z resztą nazw sposobów wróżenia, ale to chyba jakiś archaizm, w polskim chyba nigdy nie spotykany.
Pokłosie zarzucenia nauki greki i łaciny, można dopisać obok homofobii, papierologii, dogoterapii, transfobii, autoserwisu, internauty i podobnych. Jeszcze jest kwiatek – białorutenistyka xD
Swoją drogą niesamowicie irytuje mnie to, że ludzie mylą astronomię i astrologię.
Cytat: Siemoród w Sierpień 19, 2019, 01:19:10
Tylko problem w tym, że dziennikarze często tę zasadę biorą sobie do serca aż do przesady xD Tak samo chcę przeczytać krótką informację, ale pismak musiał ją ukrasić długimi zwrotami typu "w stolicy Opolszczyzny", "w stolicy Kraju Kwitnącej Wiśni", "w Wiecznym Mieście", "w mieście, które nigdy nie zasypia". O ile nie mam nic przeciwko takim określeniom na przykład w reportażu podróżniczym, o tyle od programu informacyjnego oczekiwałbym pewnej zwięzłości.
Dawniej retoryka zalecała dziennikarzom w obwieszczeniach nie unikać celowych powtórzeń jako tego samego słowa klucza odmienianego przez przypadki, dzięki czemu powstaje odbiorczo znośny tekst, gdyż wtedy wiadomo, ze chodzi nam o tę samą rzecz w danym kontekście, o której mówimy z naciskiem w obwieszczeniu, a nie, że dany dziennikarz, obawiając się niesłusznie, że wyjdzie jemu ubogi językowo lub dziecinny tekst, ukrasza jak grafoman obwieszczenie nie zawsze oczywistymi dla odbiorcy peryfrazami, czy odnoszą się jasno do słowa klucza, przez co zaciemnia się u odbiorcy odbiór tekstu, które jako obwieszczenie winien odznaczać się jasnością przekazu dzięki celowym powtórzeniom.
Wpłatomat
Wiem, że takim sposobem można objechać praktycznie każdy neologizm stworzony na przestrzeni ostatnich lat, ale ten nowotworek czemś wybitnie pokracznem mi się jawi. Coś na poziomie "urlopów tacierzyńskich".
Heh, korzystałem dzisiaj z wpłatomatu i podobną rozkminę miałem.
Już tutaj na to narzekano ale dodam i coś od siebie. Irytuje mnie anglocentryczna transkrypcja rosyjskiego bo kieruje się jakimiś zdupnymi zasadami w kilku miejscach i istnieje kilka jej warjantów co tylko mnoży problemy. Po pierwsze - е oddawane jako e. Bo co? Bo tak samo wygląda? Litery cyryliczne wyglądające tak samo mogą kierować się innymi zasadami i zasady te powinny być uwzględniane. W dodatku w najnowszej transkrypcji paszportowej mamy aż trzy litery cyryliczne (każda inaczej czytana) oddawane jako e I dwie jako i. Brawo. Po drugie -ий oddawane jako -y. Tego to już za nic nie jestem w stanie zrozumieć. Jeszcze w najnowszej paszportowej mamy znak twardy transkrybowany jako "ie". Gdybym ja miał stworzyć angielską transkrypcję rosyjskiego (która w dodatku by była całkowicie ujednolicona a nie że dla nazwisk inne zasady a dla nazw geograficznych inne) zrobił bym to tak:
а - a
б - b
в - v
г - g
д - d
е - ie (po spółgłoskach), ye (w pozostałych)
ё - io (po spółgłoskach), yo (w pozostałych)
ж - zh (i uczyć dzieci że czyta się to zawsze jako [ʒ], słyszałem dyletanta anglojęzycznego komentatora mundjalowego który przeczytał "Luzhniki" jako "Luzniki", na takim poziomie)
з - z
и - i
й - y
к- k
л - l
м - m
н - n
о - o
п - p
р - r
с - s
т - t
у - u
ф - f
х - kh (i obowiązkowo przy nauce czytania mówić że dwuznak ten czyta się [h])
ц - ts (choć zastanawiam się też nad tc, dla odróżnienia od zbitki тс, choć nie wiem czy nie czytano by tego jako [tk])
ч - ch
ш - sh
щ - shch
ъ - "
ы - y
ь - '
э - e
ю - iu (po spółgłoskach), yu (w pozostałych)
я - ia (po spółgłoskach), ya (w pozostałych)
np:
Екатеринбург - Yekatierinburg
Кёнигсберг - Kionigsbierg
Пётр Ильич Чайковский - Piotr Il'ich Chaykovskiy
Архангельск - Arkhangiel'sk
Do tego irytuje mnie to, że IPA używana do angielskiego kieruje się jakimiś z dupy udziwnieniami dlaczego [ɐ] to [ʌ]? Dlaczego [o ] to [ɔ]? No i dlaczego [ɹ] to [r]?
No i nazywanie angielskiej wymowy angielskiego "brytyjską", bo przecież Szkoci czy Walijczycy to już nie Brytyjczycy.
I chyba jak jeszcze raz usłyszę "zapraszamy do neonet" to coś rozpierdolę.
O dziwo francuskie słowo w angielskim. NO NIE MOŻE BYĆ!! :O (https://www.youtube.com/watch?v=Ndez4zGlUlI)
Jak dla mnie to "kh" to zły pomysł, nie lepiej dać po prostu "h"?
Uczenie będzie siłą rzeczy działało na uczonych, a przeciętny anglofon będzie albo męczył się nad jakimś kh, albo po prostu będzie mówił k.
Ten gość:
https://en.wikipedia.org/wiki/Khabib_Nurmagomedov
W amerykańskich mediach został Kabibem, bez wyjątków.
Miałem chyba jakieś inne przykłady, ale zapomniałem.
A czemu wymawianie tego jak k jest złe? "Ch" w grecyzmach też tak wymawiają i co? A zamiast "zh" może lepiej pisać "j", przecież nawet samoistnie wymawiają to jak w obcych słowach, np. "Beijing"?
Myślę, że najlepszym rozwiązaniem jest po prostu jednogłośne uznanie anglofonów za podludzi.
Cytat: Caraig w Sierpień 20, 2019, 21:59:18
Myślę, że najlepszym rozwiązaniem jest po prostu jednogłośne uznanie anglofonów za podludzi.
Właśnie tak. Jakiej transkrypcji by im nie zgotować, oni i tak przeczytają źle. Więc po co kopać się z koniem, nie lepiej olać sprawę i pilnować, aby te głupie anglofońskie nawyki nie przechodziły na inne kraje (a niestety przechodzą). Myślę, że najważniejszą zmianą powinna być zmiana transkrypcji używanej w rosyjskich paszportach (na "neutralną" językowo, djakrytyczną a'la Białoruś) - to na pewno zmniejszyłoby rozprzestrzenianie tego raka.
Tak, Anglofoni jeszcze bardziej oszaleją przez te djakrytyki. I bardzo kurwa dobrze.
Coś jak ta transkrypcja? (https://jezykotw.webd.pl/f/index.php/topic,2217.0.html)
Cytat: Kazimierz w Sierpień 26, 2019, 19:19:10
Coś jak ta transkrypcja? (https://jezykotw.webd.pl/f/index.php/topic,2217.0.html)
Całkiem dobra, można się jedynie przyczepić do jotowańców.
Dzisiaj się niemiłosiernie wkurwiłem słysząc jak dwie rodaczki opowiadały o wyjeździe do rosyjskiego miasta Jarosław, z jakiegoś powodu uporczywie nazywając ten gród Jaros
law
lem. Tak, Jaros
law
l. A przymiotnik to jaroslawlski. I tak, to były Polki. Mnie samego mierzi, gdy słyszę tak zmasakrowane słowiańskie imię (przecież popularne w Polsce), nie mogę zrozumieć, że nie słyszały one tam żadnego zgrzytu. Muszę sobie naparzyć czaju na uspokojenie.
Cytat: SchwarzVogel w Sierpień 20, 2019, 19:56:25
Jak dla mnie to "kh" to zły pomysł, nie lepiej dać po prostu "h"?
Uczenie będzie siłą rzeczy działało na uczonych, a przeciętny anglofon będzie albo męczył się nad jakimś kh, albo po prostu będzie mówił k.
Ten gość:
https://en.wikipedia.org/wiki/Khabib_Nurmagomedov
W amerykańskich mediach został Kabibem, bez wyjątków.
Miałem chyba jakieś inne przykłady, ale zapomniałem.
Nie, bo ethymologja. Już wolałbym w miejsce tego <kh> jakieś <ch> jak w grecyzmach.
Jak słusznie zwraca uwagę Dynozaur, te durne nawyki przechodzą na inne języki. Sam długo oduczałem przyjaciela od wymowy nazwy gruzińskich pierożków chinkali jako /kx
jinkal
ji/
Według norm radopolskiego nazwa największego miasta Kazachstanu jest nieodmienna (Ałmaty), bo tak jest po rosyjsku. Kuźwa, może Helsinki też są nieodmienne, bo tak mówią bolszewickie normy współczesnego rosyjskiego?
Czyli póki co, gdziekolwiek bądź i pod rząd nie wolno używać bo to rusycyzmy, a nie odmieniać Ałmaty trzeba, bo tak jest w rosyjskim? Ciekawe...
Zresztą dla mnie to i tak zawsze będzie Ałma-Ata.
Po rosyjsku też normalnie Ałma-Ata, a "Ałmaty" to Kazachstan wciska, podobnie jak Ukraina "Kyiv" zamiast przyjętego "Kiev" po angielsku.
Z "Ałma-Atą" to jest tak, że to jednak faktycznie jest sowieckie przeinaczenie (per analogiam do Aulie-Ata i paru innych toponimów z członem "Ata"). Przed rewolucją miasto oficjalnie nazywało się oczywiście Wierny, ale funkcjonowała w obiegu i nazwa lokalna (podobno nawet śród niektórych Rosjan!) i w rosyjskich źródłach była zapisywana jako «Алматы» lub «Алмату». Po kirgizku zawsze mówiono "Ałmaty" - mam na to nawet przedrewolucyjne papiery.
Dlatego ja osobiście z Ałmatami nie walczę (przy czem, nie widzę najmniejszego powodu by tego nie odmieniać przez przypadki), ale rozumiem też, że Ałma-Ata odcisnęła swoje piętno w powszechnej świadomości. Najlepiej byłoby chyba mówić Wierny, skoro za cara mogło to funkcjonować jako odpowiednik lokalnego "Ałmaty", jeżeli już bawimy się w naprawianie.
Wkurwia mnie używanie fraktury bądź kursywy gotyckiej, pisząc wyłącznie wielkimi literami, szczególnie często to spotykam na koszulkach. Ani to nie jest ładne, ani zgodne z zasadami używania tego pisma.
A mnie wkurza jak ogólnie ludzie piszą dużymi, przecież one są tylko do rycia w kamieniu :///
Antykwa i fraktura rządzą się innymi zasadami. Kapitaliki to wynalazek antykwy.
Swoją drogą wkurza mnie, że przez jakichś nazioli, którzy wywodzili frakturę od Żydów, Niemcy ją porzucili w 1941 roku. Pewnie gdyby nie to, byłaby używana do dzisiaj częściej niż marginalnie. Przecież już nawet Rosjanie częściej używają niegrażdankowych krojów cyrylicy niż Niemcy fraktury.
Tępienie formy (tych) meczy.
Nie ma absolutnie żadnego uzasadnienia morfologicznego, aby tej formy nie uznawać. To czysty arbitralizm.
Cytat: Dynozaur w Październik 12, 2019, 16:55:46
Tępienie formy (tych) meczy.
Nie ma absolutnie żadnego uzasadnienia morfologicznego, aby tej formy nie uznawać. To czysty arbitralizm.
Mam widzenie. Przychodzi Pałulinka i mówi, że
meczy jest gorsze od
meczów, bo może być pomylone z 3. os. lp. czasownika
męczyć. Podobnie przynajmniej uzasadniała wyższość formy
napojów nad formą
napoi.
O nie, tylko nie to napoi xDD.
Dobrze, że przynajmniej poza tymi nieszczęsnymi meczami, kwestia poprawności form ~ów vs ~i/y nie przedostała się zbytnio do powszechnej świadomości.
Tępienie tej miękkiej końcówki wydaje mi się tym bardziej głupie przy spojrzeniu na formę ~arzów, która kiedyś była normą, a dziś "na ucho" brzmi jak błąd językowy.
U mnie - para sportowiec-sportsmenka, mimo że śmiało by radę "sportowczyni", dodatkowo jeszcze ten potworek "menka", jeśli już chcieliśmy zachować anglicyzm, to już lepiej było oryginalne "sportswoman".
Cytat: Norris w Listopad 25, 2019, 11:32:27
U mnie - para sportowiec-sportsmenka, mimo że śmiało by radę "sportowczyni", dodatkowo jeszcze ten potworek "menka", jeśli już chcieliśmy zachować anglicyzm, to już lepiej było oryginalne "sportswoman".
Fakt, straszny debilizm, ale to urabianie -woman od wszelkich -manów to jeszcze gorszy rak taki sam jak "żona stanu" albo "żona zaufania"
(https://i.imgur.com/JLqhWBf.jpg)
Wymyślanie na siłę jakiejś nie wiadomo jakiej głębi semantycznej w języku angielskim i zaśmiecanie tym internetów.
Już słyszę uszyma wyobraźni tę kłótnię małżeńską: "Ty mnie nie tylko zdradziłeś, ty mnie wręcz BETRAYAL Z ANGIELSKIEGO!"
Cytat: Dynozaur w Październik 12, 2019, 16:55:46
Tępienie formy (tych) meczy.
Nie ma absolutnie żadnego uzasadnienia morfologicznego, aby tej formy nie uznawać. To czysty arbitralizm.
Ja się spotkałem z tępieniem formy "debilów" na rzecz "debili" - również głupota.
Ale najbardziej rozbrajający był kontekst: facet bez zażenowania przyznał się na forum do gwałtu, a pierwszą reakcją było nie potępienie za gwałt, tylko właśnie wytknięcie mu rzekomego błędu ::)
Niezbyt mi też podoba się określenie "przedwojenny", sugerujący, że II wojna światowa była jedyną wojną w naszym kraju w ostatnim czasie.
Osobiście preferuję określenie "międzywojenny", zaś okres wszystko do 1939 można nazwać "przeddrugowojenny" i analogicznie wprowadzić "przedpierwszowojenny".
Przy okazji zastanawiam się, czy tego określenia nie mógł rozpropagować PRL, aby zatrzeć pamięć o wojnie polsko-bolszewickiej (vide "To już czwarta wojna w moim życiu, w tym dwie światowe").
Mierzi mnie to, że – z przeproszeniem- spychologowie w uproszczonym dyskursie psychologicznym czyli spychologicznym używają na przemian chwiejnie dwóch przymiotników: psychiczny i psychologiczny, mówiąc raz o np. problemach psychicznych a innym razem o problemach psychologicznych, jakby to były synonimy dokładne tak, że zachodzi błąd kategorialny pomieszania dwóch poziomów języka: praktycznego i teoretycznego w takowych wyrażeniach, mimo że, biorąc etymologicznie, ten pierwszy przymiotnik dotyczy psychiki jako takiej lub indywidualnej, zaś ten drugi – psychologii jako nauki szczegółowej o psychice i jej własnościach, więc ich zakresy znaczeniowe nie mogą pokrywać się ze sobą w całości wbrew ich potocznemu użyciu; jeśli psychologia miewa problemy badawcze, to dobrze świadczy o jej postępie w przeciwieństwie do problemów osobistych z psychiką, które ją fiksują.
A różnica nie polega, czy nie powinna polegać, raczej na tym, że problem psychiczny to np. schizofrenia czy anoreksja, a psychologiczny - powiedzmy, toksyczne relacje z ojcem?
del
Zżymają mnie w polszczyźnie wzięte podświadomie z wszelkich mediów obcojęzyczne wtręty o postaci niedeklinowalnej frazy np. angielskie non stop zamiast polskiego bez przerwy, gdyż jako wszelkie zapożyczenia-cytaty wtrącone zdupnie w tok polskiej mowy brzmią dysfonicznie nienaturalnie dla niej jako języka fleksyjnego, skoro słyszy się je jako zgrzyt względem wszelkich innych fraz deklinowalnych: poprzednich lub następnych w danym zdaniu, które, deklinując się, eufonizują się między sobą, co daje naszemu słuchowi co najmniej znośne brzmienie w przeciwieństwie do zdania zepsutego fonicznie zapożyczeniami-cytatami.
Ale non stop to przysłówek, a facetka mówiła, że przysłówki się nie odmieniają...
Zresztą on jest już tak zadomowiony, że nawet anglicyzmu w nim nie słychać; trochę też dlatego, że w samym angielskim używany bardzo rzadko, można wręcz powiedzieć, że to wyrażenie bardziej polskie niż angielskie.
Tak, bo nonstop to brzmi jak po chińsku xDDDDD
W temacie lat 10. postulowane kilka stron temu to, nawet pomimo kontrowersyjnie negatywnej opinii RJP, jednak z mojej obserwacji niestety się u nas nie przyjęły, poza nielicznymi stronami (przyjęły się m.in. na grupach nostalgicznych na Facebooku).
W komentarzach o "podsumowaniu dekady" (w polskim internecie niezbyt licznych) lub dowcipach o "zaczynających się latach 20." dominowało w komentarzach bicie OP-ów po łbie, że "dekada zaczyna się za rok!!!", argumentowane artykułem w Wikipedii o dekadzie (mimo że artykuły o poszczególnych dekadach odnoszą się do lat 0-9).
Przy okazji sprawdziłem częstość artykułów w Wikipedii - "dekada" w Sylwestra miała ok. 5000 wyświetleń (zwykle ma ok. 1000), a "lata 2010." i "lata 2020." jedynie po ok. 500 wyświetleń (zwykle mają po ok. 100).
Podsumowania lat 10. nie było w żadnym polskim programie telewizyjnym ani radiowym, ani też w żadnej polskiej gazecie.
Brak niepejoratywnego określenia na "mężczyznę, który nie zasraó nie przeszedł inicjacji seksualnej".
Nie, nacechowany emocjonalnie "prawiczek" nie jest symetrycznym odpowiednikiem "dziewicy".
To takie moje przemyślenie a propos dzisiejszego Dnia Życia Konsekrowanego w Kościele Katolickim (że nie ma "inceli konsekrowanych" xD).
Cytat: Dynozaur w Luty 02, 2020, 19:31:54
Brak niepejoratywnego określenia na "mężczyznę, który nie zasraó nie przeszedł inicjacji seksualnej".
Korwin-Mikke pisał, że Kant zmarł jako
dziewic.
Cytat: Spodnie w Luty 12, 2020, 17:27:32
Korwin-Mikke pisał, że Kant zmarł jako dziewic.
W suuuumie, skoro walczy się (nierzadko wbrew RiGCzowi) o t.zw. "feminatywy", to czemu nie miałoby to działać w drugę stronę?
Dziewic - syn dziewy? xD
Ja tam optuję za uneutralnieniem wydźwięku form męskich oraz damskich.
Powiedziałbym o kobiecie poseł, nauczyciel, policjant - ale równocześnie, w odniesieniu do mężczyzny, powiedziałbym dziewica, jesieniara, alternatywka, przedszkolanka. Ewentualnie parafrazował wyrażeniem osoba + imiesłów.
/Może i to nie jest odkrywcza koncepcja, nie wiem.
Cytat: Dynozaur w Luty 12, 2020, 17:40:40
W suuuumie, skoro walczy się (nierzadko wbrew RiGCzowi) o t.zw. "feminatywy", to czemu nie miałoby to działać w drugę stronę?
Ależ to działa potocznie w wyrazach bez żeńskich końcówek czyli maskulinatywach: symetrycznych lub asymetrycznych co do nacechowania emocjonalnego względem feminatywów, tak jak na przykład pejoratywny
prostytut od
prostytutka lub niepejoratywny
steward od
stewardessa.
Cytat: Ainigmos w Luty 13, 2020, 07:28:05steward od stewardessa.
No chyba nie xDDDDDDD
CytatCytatsteward od stewardessa.
No chyba nie xDDDDDDD
Dlaczego nie? Czyżby chybiony przykład maskulinizacji nazw zawodów żeńskich (rzadkiej, ale jednak zachodzącej)? Przecież wpierw była
stewardessa, a potem był
steward, który jest jej emocjonalnie symetrycznym odpowiednikiem w przeciwieństwie do takowo asymetrycznego
prostytut według tego, co napisałem o maskulinizacji emocjonalnie symetrycznej lub asymetrycznej.
Dlatego, że stewardessa to derywat od stewarda? xD
Skoro jesteśmy przy, ech, feminatywach i tych sprawach, to mnie denerwuje (mimo mojej deskryptywistycznej natury) ta sędzia, forma która chyba jeszcze dekadę temu była najwyżej rzadka, a dziś jest normalna. Poza tym że rozpleniła się tak szybko, że wciąż brzmi mi dziwnie - jaki ma sens, w czasach forsowania osobnych form żeńskich gdzie się da, jednoczesne pozbywanie się jednego ze starszych feminatywów?
Sędzina to przecież była żona sędziego. Analogicznie krawcowa, szewcowa itp.
Historycznie. Teraz krawcowa to po prostu kobieta-krawiec.
Mierzą mnie w spółczesnej polszczyźnie wszelkie przymiotniki aktualności robiące za potencjalności, jak na przykład w wyrażeniach miejsce siedzące (czemu nie siedziste?) lub listwa zasilająca (czemu nie zasilcza?) itd., czego nie było w takiej skali jak w języku nowopolskim z żywotniejszym słowotwórstwem, gdyż wtedy rzekomo oznacza, że przyrostkiem -ący odnoszą się do wszelkiej czynności odnośnie obiektu i jego wszelkiego stanu, które trwają cały czas, a nie dany jego przedział, jakby były perpetuum mobile, co okazuje się fizycznie niemożliwe, mówiąc ontologicznie.
Cytat: Ainigmos w Luty 22, 2020, 06:55:51
Mierzą mnie w spółczesnej polszczyźnie wszelkie przymiotniki synchroniczne aktualności robiące za diachroniczne potencjalności, jak na przykład w wyrażeniach miejsce siedzące (czemu nie siedziste?) lub listwa zasilająca (czemu nie zasilcza?) itd., czego nie było w takiej skali jak w języku nowopolskim z żywotniejszym słowotwórstwem, gdyż wtedy rzekomo oznacza, że przyrostkiem -ący odnoszą się do wszelkiej czynności odnośnie obiektu i jego wszelkiego stanu, które trwają cały czas, a nie dany jego przedział, jakby były perpetuum mobile, co okazuje się fizycznie niemożliwe, mówiąc ontologicznie.
O ile miejsce raczej nie siedzi, o tyle listwa jednak istotnie zasila. Miejsce siedzące to jakaś kalka
sitting place?
Cytat: Siemoród w Marzec 07, 2020, 15:48:56
O ile miejsce raczej nie siedzi, o tyle listwa jednak istotnie zasila. Miejsce siedzące to jakaś kalka sitting place?
Wiem doskonale – na to wygląda.
Chodzi mi oto, że kiedy mnóstwo przyrostków potencjalności jak na przykład -
isty wypadło z obiegu językowego jako nieżywotne archaizmy, to przyrostek aktualności -
ący przejął ich funkcję znaczeniową na zasadzie kompensacji, rozszerzywszy swój zakres znaczeniowy z tego, co aktualne
1 na to, co potencjalne, jako że wcześniej odnosił się też do pogranicza między aktualnością a potencją na przykład
pocżątkujący, przez co -
ący okupuje się diametralną dwuznacznością, gdy przypisuje się do rdzenia przymiotnika określającego wskutek tego aktualizacyjnie albo potencjalistycznie szczególne znaczenie rzeczownika na przykład:
miejsce siedzące (zamiast
siedziste) jako "doznające" czynności siedzenia w danym przedziale czasu lub cały czas albo zdatne ku temu.
1 tymczasowo lub permanentnie
Płacę Visa
Japierdole. To powinno podpadać pod jakąś ustawę o ochronie języka.
Już zrozumiem, że zjeby od markieciągu i reklam sobie ubrdały, że nazwa produktu musi być powtarzana do porzygu i koniecznie tylko w mianowniku, bo inaczej "hurr durr nie zapadnie w pamięć", ale można naprawdę próbować chociaż trzymać fason i zachowywać pozory bycia "po polsku". W tym przypadku jest to dziecinnie wręcz proste - płacę kartą Visa.
Cytat: spitygniew w Październik 20, 2018, 15:26:06
Że różne serwisy zaczynają pisać "p*nis" i "wag*na". Poważnie.
Właśnie spotkałem "n*de" xD
Zżymają mnie wszelkie wyrażenia z frazą przymiotnikową zamiast przymiotnika w funkcji przydawki, jak np. pasta do zębów (dlaczego nie zębna) itd., jakby polszczyzna cierpiała na atrofię słowotwórczą.
Cytat: spitygniew w Kwiecień 28, 2020, 00:13:20
Cytat: spitygniew w Październik 20, 2018, 15:26:06
Że różne serwisy zaczynają pisać "p*nis" i "wag*na". Poważnie.
Właśnie spotkałem "n*de" xD
***** ***
Że w angielskim liczba mnoga od human to nie humen, przez analogję do men i women. Tak, wiem, że to latynizm i może to trochę głupie, ale lubię takie przyswajanie zapożyczeń. No i serjo, nikt na to nie wpadł wcześniej?? Przecież aż się prosi, żeby tak to odmieniać.
Cytat: Kazimierz w Maj 07, 2020, 17:08:38
Że w angielskim liczba mnoga od human to nie humen, przez analogję do men i women. Tak, wiem, że to latynizm i może to trochę głupie, ale lubię takie przyswajanie zapożyczeń. No i serjo, nikt na to nie wpadł wcześniej?? Przecież aż się prosi, żeby tak to odmieniać.
Liczba mnoga od
human to
people xD
Nie, bo humans, w każdym fantasy chociażby tak masz. People to dzisiaj praktycznie liczna mnoga od person.
Cytat: spitygniew w Maj 10, 2020, 00:04:22
Nie, bo humans, w każdym fantasy chociażby tak masz. People to dzisiaj praktycznie liczna mnoga od person.
Liczba mnoga od
person to
persons, czyli "osoby" :P
Wracając do tematu, to udało mi się ustalić, jaki jest stosunek językoznawców do lat "dwutysięcznych", "zerowych" i "dziesiątych" i jest całkiem różny.
Piotr Müldner Nieckowski - zdecydowanie pozytywny, w odróżnieniu od roku "dwutysięcznego xxx".
http://lpj.pl/index.php?op=31&id=9
http://lpj.pl/index.php?op=35&id=24
Mirosław Bańko - kiedyś (2002) zwalczał:
https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/lata-dwutysieczne;1804.html
potem (2011) zmienił na co prawda z zaleceniem "pierwszej/drugiej dekady" (nie do końca poprawnie, przypominam o roku różnicy), lecz jednak pozytywny z uwzględnieniem tych form w literaturze.
https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/lata-dwutysieczne;11945.html
Katarzyna Wyrwas - analogiczna ewolucja od zwalczania (2004)
http://www.poradniajezykowa.pl/baza_archiwum.php?POZYCJA=1860&AKCJA=&TEMAT=Wszystkie&NZP=&WYRAZ=
do również umiarkowanie pozytywnego z uwzględnieniem form angielskich (2019).
https://www.youtube.com/watch?v=fkObArN0Vb4
Katarzyna Kłosińska - niestety nadal zdecydowanie zwalcza i co gorsza bez uzasadnienia (nie, bo nie), ostatni wpis w 2019.
https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/Druga-dekada-XXI-wieku;19319.html
https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/Jak-nazwac-dwie-pierwsze-dekady-stulecia;19605.html
https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/Lata-dwudzieste-lata-trzydzieste;17585.html
https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/Kantorowskie-lata-18;18405.html
Tak więc może po zakończeniu kadencji Kłosińskiej na stołku przewodniczącej RJP będzie szansa na upowszechnienie się tych form? Byle do 2022.
Inną dość wnerwiającą kwestią jest też w dalszym ciągu konsekwentne nieuznawanie liter Q, V, i X za litery polskiego alfabetu przez RJP, pomimo:
- coraz większej ilości zapożyczeń z tymi literami, w których nie ulegają adaptacji, np. vlog, velostrada, quest, państwa Vanuatu, Tuvalu;
- braku konsensusu wśród językoznawców, te 3 litery za jak najbardziej polskie uważa m.in. Mirosław Bańko;
https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/Q-V-X;10937.html
https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/niesubordynowany-korespondent;13932.html
- występowanie wersji 35-literowej m.in. w Słowniku Ortograficznym PWN (rekomendowanym przez RJP) i w PN;
- wszystkie litery łacińskie w swoich alfabetach niezależnie od tego, czy używają je w rodzimych i zaadaptowanych słowach, czy nie, aprobują inne języki europejskie, np. czeski (mimo że Q i W używają tak samo często, jak my Q i V), rumuński ("rada języka rumuńskiego" uzupełniła alfabet o wszystkie 26 liter w 1982), portugalski (ich "rada" zrobiła tak samo w 1990);
- sytuację inną niż np. w języku litewskim i łotewskim, który równolegle z "ucięciem" alfabetu adaptuje do swojej pisowni wszystkie swoje zapożyczenia, a także nazwy własne i serbskim, z uwagi na transliterację cyrylicy.
Nazywanie naleciałości języka ojczystego na wymowę języka obcego lub (tym gorzej) lokalnych odmian danego języka akcentem
Czemu?
Bo pokrywa się to z akcentem w znaczeniu akcentu wyrazowego. Czasem to przeszkadza, zwłaszcza w rozmowach z osobami z poza lingwistycznego kółeczka. Pozatym mamy wiele innych lepszych słów na to jak odmiana lub dialekt takiego a takiego języka
Cytat: https://antyweb.pl/uniwersum-harry-potter-mialo-byc-lepiej/A jest jeszcze przecież przedstawienie – Harry Potter i Przeklęte Dziecko – którego scenariusz ukazał się w księgarniach wokół globu.
Zmieścić dwie kalki z angola w jednym zdaniu będąc rodzimym użytkownikiem polszczyzny, kongratulacje.
Na pewno błąd w tłumaczeniu (typu kolaboracja z partnerem).
Jak już to plagiat, bo autor jest podpisany z nazwiska. Zresztą tłumaczony chyba translatorem, bo prędzej tak zrozumieć użycie tak nienaturalnych sformułowań...
Nie słyszałem nigdy na translatoryce o takim błędzie jak plagiat :P
Co do tłumaczenia, to za bardzo nie rozumiem, dlaczego "county" na terenie USA tłumaczy się jako "hrabstwo", mimo że śmiało mogłoby być tłumaczone jako "powiat".
Cytat: Norris w Czerwiec 14, 2020, 11:09:50
Co do tłumaczenia, to za bardzo nie rozumiem, dlaczego "county" na terenie USA tłumaczy się jako "hrabstwo", mimo że śmiało mogłoby być tłumaczone jako "powiat".
Pewnie przeniesiono tę nazwę z podziału terytorjalnego Wielkiej Brytanji.
No skoro "count" to hrabia, to "county" to hrabstwo. Co w tym trudnego do zrozumienia? Tak, wiem, że tam nie ma żadnych hrabiów, ale po prostu przenieśli nazwę jednostki z Wielkuej Brytanji. Także to nie jest wina błędnego tłumaczenia na polski, po angielsku ta nazwa jest równie niedorzeczna.
Ale Anglicy tłumaczą nasz "powiat" właśnie jako "county".
Cytat: Norris w Czerwiec 15, 2020, 00:01:19
Ale Anglicy tłumaczą nasz "powiat" właśnie jako "county".
Tak jest, bo jest to najbardziej zbilżony odpowiednik jaki mają, co więcej występuje zarówno w WB, jak i SZA, więc naturalne jest, że tak nazywają (myślę, że Anglicy zaczęli nazywać nasze powiaty "counties" dopiero niedawno, po powstaniu tej jednostki w stanach, ale mogę się mylić). Natomiast nasze nazewnictwo ma inną historję niż angielskie. Najpierw nazwaliśmy angielskie "county" hrabstwami, bo to jednak co innego niż nasz powiat (u nas nim nigdy hrabia nie zarządzał), a później amerykańskie jednostki nazwaliśmy tak samo, bo "county" to "county", po co się rozdrabniać.
Mam silne przeczucie, żem już o tym gdzieś tu płakał, ale nie mogę tego znaleźć - więc płacz powtórzę.
Irytuje mnie bezgranicznie to, że poloniści widzą niewskazanym, niepoprawnym i - jak gdzieś kiedyś przeczytałem - głupim, zapisywanie liczb formatem: ,,5-ego, 6-ty, 7-mym, 9-tym, 20-ścia, 24-ech"
Cytat: Mirosuaw Banjcko | https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/w-latach-20;12035.html | 9.04.2011
Współczesna norma ortograficzna nie obejmuje zapisów typu w latach 20-tych. Nie należy też pisać np. na 20-tym piętrze ani 20-ego stycznia.
Preskryptole - japierdole
Ta tendencja w polskim językoznawstwie historycznym, że jak pojawi się gdzieś jakieś archaiczne słowiańskie słowo, które przed XVI w. "nagle" zanika, nie zostawiając po sobie śladów w późniejszych zabytkach i djalektach, to od razu jest podeźrzewane o bycie bohemizmem.
Hapaksowy jaz (=ja) w Żołtarzu Tworzyjańskim? Bohemizm, na pewno (choć patrząc na rozwój tego zaimka we wszystkich zachodniosłowiańskich, już prędzej połabizm xDDDD). Wrzemię czy czysło w Kazaniach Świętokrzyzkich? Na bank z czeskiego. I tak dalej, i tak dalej.
Śmierdzi wyparciem. Nie pasują im te słowa do jakiejś z góry ustalonej teorji?
Cytat: Dynozaur w Czerwiec 21, 2020, 14:22:15
Ta tendencja w polskim językoznawstwie historycznym, że jak pojawi się gdzieś jakieś archaiczne słowiańskie słowo, które przed XVI w. "nagle" zanika, nie zostawiając po sobie śladów w późniejszych zabytkach i djalektach, to od razu jest podeźrzewane o bycie bohemizmem.
Hapaksowy jaz (=ja) w Żołtarzu Tworzyjańskim? Bohemizm, na pewno (choć patrząc na rozwój tego zaimka we wszystkich zachodniosłowiańskich, już prędzej połabizm xDDDD). Wrzemię czy czysło w Kazaniach Świętokrzyzkich? Na bank z czeskiego. I tak dalej, i tak dalej.
Śmierdzi wyparciem. Nie pasują im te słowa do jakiejś z góry ustalonej teorji?
Z tym wrzemieniem problem jest taki, że nie znalazłem go w słowniku staroczeskim, nie wiem czy w ogóle choć raz się pojawia, bo to słowo (poza kilkoma wystąpieniami w Kazaniach Świętokrzyzkich) jest wyłącznie południowe lub wzchodnie.
Co do
jaz to nie dziwi mnie on, wydaje mi się, że widziałem go jeszcze jakiejś rocie sądowej (gdzie przecież mamy język ludowy), ale nie jestem pewien odczytu. Z takich hapaksów jest jeszcze biernikowe
ny. To były słowa szybko wypierane z prawie wszystkich słowiańskich, więc to, że więcej ich jest w staroczeskim wynika tylko z tego, że staroczeski wcześniej zaczęto zapisywać.
Nie wiem czy to się kwalifikuje w kwestie językowe ale zarzucanie w jakiejkolwiek dyskusji komuś błędów interpunkcyjnych... Nie wiem, przykładowa sytuacja - odpowiadając na jakiś twit czy komentarz zamiast przejść do merytorycznej dyskusji to próba zdyskredytowania w oczach odbiorcy, że ten to pewnie głupi bo przecież nie postawił przecinka a powinien!!!! Przysięgam, ja już wolę argumentacje ad hitlerum w każdym zdaniu niż takie pseudointelektualne szambo.
A tak poza tym do denerwują mnie niemiłosiernie odgórnie narzucone zasady interpunkcji polskiej...
Bywa że przez te błędy trudno ogarnąć sens wypowiedzi - wtedy się nie dziwię zwracaniu uwagi.
A co do:
Cytat: 커래얟쓰 w Lipiec 02, 2020, 18:18:34
A tak poza tym do denerwują mnie niemiłosiernie odgórnie narzucone zasady interpunkcji polskiej...
- tu zgadzam się w 100% - nie rozumiem jak coś tak osobistego jak stosowanie interpunkcji można sprowadzać do wątpliwych regułek
No, szczególnie to durne zjawisko "kropki nienawiści" xD
O ile faktycznie wiele osób ma problem z prawidłowym używaniem znaków interpunkcyjnych o tyle zgodzę się, że nie powinny istnieć ścisłe reguły ich stawiania, bowiem każdy autor może w inny sposób modulować swoją wypowiedź, tym samym może mieć potrzebę innego podziału logicznego zdania na fragmenta.
Kolejna kwestia - brak transkrypcji polskiej dla języka japońskiego, zamiast której jest kaleka transkrypcja angielska. Konkretnie dźwięki "ś", "ć", "dź", które nie występują w angielskim, więc Amerykanie zapisali w uproszczeniu przez "sh", "ch", "j". W naszym języku pojawia się problem, gdyż dźwięki "ś" i "sz" jednak rozróżniamy, jako jedni z niewielu w Europie. Tak więc zamiast sushi powinniśmy pisać zgodnie z japońską wymową suśi, zamiast Fuji - Fudźi, zamiast gejsza - gejsia. Większy problem byłby z nazwami firm, ale skoro się przyjęły rosyjskie Łada i Wołga w transkrypcji polskiej, a nie angielskiej, to może Tośiba i Mitsubiśi też by się przyjęły?
Tylko ja bym proponował np. Fudzi, Tosiba, bo "śi" nie jest zgodne z zasadami ortografji polskiej. Ponadto wkurwia mnie to "ts", powinno się pisać Micubisi i cunami. Tylko trza by coś zrobić, bo polactwo pewno si przeczyta jako /si/.
Cytat: spitygniew w Styczeń 29, 2015, 15:30:50
Otóż właśnie. Raczej nikt nie próbowałby wymowy przez [ɕ], skoro nawet "Honsiu" jest wymawiane [ipa][xOnsju][/ipa], a nawet ponoć "Murzasichle" czasem jako [ipa][muʒasixlE][/ipa]. Najwyraźniej, skoro głoski [ɕ] nie ma ani w angielskim, ani we francuskim, ani włoskim, ani rosyjskim (no dobra, w niemieckim jest, ale rzadko więc się widocznie nie liczy), dla przeciętnego użytkownika naszego języka jest ona tak polska jak bigos, jak Zagłoba, jak żółte barierki, ba, nawet niczym sam Papież Polak, stąd - słusznie - wychodzą Polacy z założenia, iż jakkolwiek czyta się cos w jakimś dziwnym języku, na pewno nie przez prapiastowskie [ɕ]. Poza tym, powodem może być też infantylno-pedalskie konotacje spółgłosek ciszących skutkujące w miarę możliwym unikaniem ich przez przedstawicieli wybitnie męskiej, heteronormatywnej kultury polskiej.
Nie mogę tego nie wkleić xDDDDDDD
I oczywiście zgadzam się, korzystanie z anglojęzycznych transkrypcyj języka japońskiego, chińskiego i koreańskiego to straszny rak, tym bardziej że mamy swoje własne, z jakiegoś powodu zapomniane.
Cytat: Norris w Lipiec 28, 2020, 13:00:01
skoro się przyjęły rosyjskie Łada i Wołga w transkrypcji polskiej
Bo przyjęły się za komuny, kiedy ludzie jeszcze jako tako znali rosyjski. Jestem pewien, że dzisiaj te marki weszły by pod MiEdZyNarodOwYmI nazwami LADA i VOLGA. Co oczywiście jest strasznym rakiem, ale taki już znak czasów.
Japońskie ś, ć to nie dokładnie to samo co polsku. Mam wrażenie, że to wpół drogi między polskim ś a angielskim ti (jak w ghoti).
Nie dokładnie to samo (no i w japońskim nie ma rozróżnienia sz i ś, więc teoretycznie to wszystko jedno), ale w przeciwieństwie do szi, si jest zupełnie naturalne w polskim i na tym, moim zdaniem polega jego wyższość. Poza tym, japońskie /ś, ć/ są etymologicznie zmiękczonymi /s, t/, tak samo jak w polskim.
Ale w transkrypcji hindi się już pisze Śiwa, aby właśnie odróżniać czytanie od "si" typu "sinus".
Cytat: Henryk Pruthenia w Lipiec 28, 2020, 13:20:50
Japońskie ś, ć to nie dokładnie to samo co polsku. Mam wrażenie, że to wpół drogi między polskim ś a angielskim ti (jak w ghoti).
Rosyjski dźwięk oznaczany przez <л> to też nie jest /w/, ale nie widzę żadnego sensownego oddania go niż przez <ł>. Transkrypcja przecież nie musi wiernie oddawać dźwięków innego języka, bo najczęściej to niemożliwe.
Cytat: Norris w Lipiec 28, 2020, 15:09:00
Ale w transkrypcji hindi się już pisze Śiwa, aby właśnie odróżniać czytanie od "si" typu "sinus".
W transkrypcji naukowej używanej w językoznawstwie niech to pozostanie, ale nadal nie wiem dlaczego powinniśmy pisać Ćottogram (jako rzecze KSNG).
Nie o to chodzi, że nie popieram postulatu - po prostu chciałem być ścisłym.
Cytat: Norris w Lipiec 28, 2020, 13:00:01
Kolejna kwestia - brak transkrypcji polskiej dla języka japońskiego, zamiast której jest kaleka transkrypcja angielska.
Któryś język zapisywany łacinką ma w ogóle swoją? To czego używamy to po prostu transkrypcja międzynarodowa (fakt, że wzorowana na angielskiej, ale brak chyba lepiej rozpoznawalnych grafemów dla spółgłosek nazwijmy to "tego typu" niż
sh ch j).
Cytat: spitygniew w Lipiec 28, 2020, 21:14:46
Cytat: Norris w Lipiec 28, 2020, 13:00:01
Kolejna kwestia - brak transkrypcji polskiej dla języka japońskiego, zamiast której jest kaleka transkrypcja angielska.
Któryś język zapisywany łacinką ma w ogóle swoją? To czego używamy to po prostu transkrypcja międzynarodowa (fakt, że wzorowana na angielskiej, ale brak chyba lepiej rozpoznawalnych grafemów dla spółgłosek nazwijmy to "tego typu" niż sh ch j).
Tak, czeski (chiński też konsekwentnie transkrybują po swojemu, przynajmniej na wikipedji). Można? Można!
Istnieje też inna międzynarodowa łacinka dla japońskiego - kunrei-siki, która nie używa tych angielskich dwuznaków i zapisuje te sylaby fonemicznie
si,
sya itd.
Wkurza mnie, że jak ktoś robi wielotomowe słowniki, to często arbitralnie rozdziela je na tomy według liter np. A-M, N-Ż, co skutkuje tym, że drugi tom jest o połowę, a czasem nawet dwukrotnie grubszy od pierwszego i wygląda to bardzo nieestetycznie.
A z kolei w przypadku dzieł składających się z kilkunastu tomów, które są często pisane i drukowane na bieżąco przez dekady, regułą jest że każdy kolejny tom jest coraz chudszy xD
Żżyma mnie, że obecnie w dyskursie naukowym rozplewia się czasami pretensjonalna i rozwlekła przez watę słowną: wyraz charakter fraza rzeczownikowa ,,X charakter Y" np. "Doniosły charakter stwierdzenia" lub czasownikowa ,,Y ma charakter X" np. ,,Stwierdzenie ma charakter doniosły", zamiast znośnych i zwięzłych bez wat słownych jak jeszcze w przedwojniu: frazy rzeczownikowej ,,X-ość Y" np. ,,Doniosłość stwierdzenia" i czasownikowej ,,Y jest X" np. ,,Stwierdzenie jest doniosłe", skoro charakter okazuje się oczywistym pleonazmem, gdyż jego znaczenie wyróżniające zawiera się w wyszczególniającym przymiotniku lub rzeczowniku odprzymiotnikowym tych fraz, więc w tekstach naukowych nie trzeba go pisać, jak dawniej retoryka zalecała odnośnie niecelowych pleonazmów jako waty słownej.
Z ostatnich dni to mnie mocno wkurzyło, uznanie przez RJP, póki co przez jednego z członków i nieoficjalnie, ale jednak uznanie wyrazu "Murzyn" za już nie neutralne, lecz obraźliwe.
Szkoda, że poza kolejnymi utrudnieniami języka na siłę i uleganiem politycznej poprawności to jednak przedstawionych przeze mnie i innych problemów w tym wątku dalej nie chcą rozwiązać. Normalnie ręce opadają. Tę całą RJP chyba jednak trzeba rozwiązać.
http://www.rjp.pan.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=1892%3Amurzyn-i-murzynka&catid=44&Itemid=208&fbclid=IwAR0BUgcgvDIoxWcdu2RkhpoejYXf_d37b0uma91zweDvz7K29MW83AqznNg
Mnie w tej argumentacji bardziej irytuje to, że więcej jest tam polityki i dobroludzizmu niż jakiejkolwiek argumentacji językoznawczej. Sprowadzając jeden z użytych argument do absurdu: nie powinniśmy mówić
Niemiec,
Niemka bo to obraźliwe, nie trzeba zwracać uwagi na narodowość, wystarczy powiedzieć
człowiek albo
kobieta.
A określenie
czarnoskóry moim zdaniem jest równie obraźliwe co
skośnooki i mogę podobnie długi wywód napisać na ten temat xD
CytatTę całą RJP chyba jednak trzeba rozwiązać.
No to co, piszemy list do jaśnie panującego nam reżymu kaczystowskiego o rozwiązanie RJP?
Cytat: Siemoród w Sierpień 19, 2020, 18:06:16
CytatTę całą RJP chyba jednak trzeba rozwiązać.
No to co, piszemy list do jaśnie panującego nam reżymu kaczystowskiego o rozwiązanie RJP?
Popieram w pełni.
Jestem za tym, aby RJP upadłszy w swym paradygmacie politpoprawnym, odrodził się jako instytucja wolna od upolitycznienia, która rozpisywałaby konkursy słowotwórcze ,,Spolszcz to sam" jak kiedyś we współpracy z Polityką, co dla polszczyzny potrzebniejsze niż jakieś politpoprawne przykazy, które kabacą jej użycie językowe.
W sumie to póki co nie ma co przesądzać o upolitycznieniu RJP, bo ten śmieszny artykuł jest w zasadzie odpowiedzią jednej osoby na list, a nie postanowieniem całej rady, dlatego chyba nie ma to specjalnie dużej mocy. Mimo wszystko tego typu gesty należy potępiać, bo zobaczycie, że za parę lat odbiorą nam nie tylko Murzyna, ale też Żyda! W końcu z Żydami też jest wiele rozmaitych związków frazeologicznych.
Czego jak czego, ale żydów nie oddajmy!
Cytat: Siemoród w Sierpień 21, 2020, 18:42:29
W sumie to póki co nie ma co przesądzać o upolitycznieniu RJP, bo ten śmieszny artykuł jest w zasadzie odpowiedzią jednej osoby na list, a nie postanowieniem całej rady, dlatego chyba nie ma to specjalnie dużej mocy. Mimo wszystko tego typu gesty należy potępiać, bo zobaczycie, że za parę lat odbiorą nam nie tylko Murzyna, ale też Żyda! W końcu z Żydami też jest wiele rozmaitych związków frazeologicznych.
Ano, i będą argumentować to tym, że przecież w rosyjskim
жидъ jest przecież mocno pejoratywny. W końcu główne argumenta o obraźliwości "Murzyna" zaczepiają się o ewolucję angielskiego
nigger (bo przecież to ekwiwalent, no nie).
PS: Cieszę się, że mogę tutaj napisać to słowo bez jakichkolwiek obaw.
Nigger,
nigger,
nigger,
nigger,
nigger,
nigger,
nigger,
nigger,
nigger,
nigger,
nigger,
nigger,
nigger,
nigger,
nigger,
nigger,
nigger,
nigger,
nigger,
nigger,
nigger,
nigger,
nigger,
nigger,
nigger,
nigger,
nigger,
nigger,
nigger,
nigger,
nigger,
nigger,
nigger,
nigger,
nigger,
nigger,
nigger,
nigger,
nigger,
nigger,
nigger,
nigger,
nigger,
nigger,
nigger,
nigger,
nigger,
nigger,
nigger,
nigger,
nigger,
nigger,
nigger,
nigger,
nigger,
nigger,
nigger,
nigger,
nigger,
nigger,
nigger,
nigger,
nigger,
nigger,
nigger,
nigger,
nigger,
nigger,
nigger,
nigger,
nigger,
nigger,
nigger,
nigger,
nigger,
nigger,
nigger,
nigger,
nigger,
nigger,
nigger,
nigger,
nigger,
nigger,
nigger,
nigger,
nigger,
nigger,
NIGGER!
ale macie ból dupy o to xD
xD
Wiedziałem, że przez tę wiadomość cała rakowa część PFJ nagle stanie się ultrasami RJP xDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
No miejcie wy chociaż godność...
Co myślicie, żeby zamiast "Pędów Bambusa" sprzedawać "Sprint Afroamerykanina"?
del
Skąd w ogóle ten "bambus" na określenie człeka czarnego?
Od "Bantus" pomieszanego z bambusem?
(Pewnie powinno być w etymologiach w polskim)
Bambo -> Bambus?
Albo jakieś naprawdę pokrętne i mało prawdopodobne skojarzenie pnących się w górę pędów bambusa z wysokimi i dobrze zbudowanymi czarnoskórymi koszykarzami powstałe za czasów, gdy w Polsce oglądało się NBA (ale ręki sobie nie dam uciąć, poza tym urodziłem się pod koniec lat 90., kiedy kosz już nie był tak popularny)
Bambus = Egzotyczna roślina > daleki ląd > Afryka?
ja w Bambusie widzę pewien eufemizm od murzynka Bambo
ewentualnie -us tak jak w Arab->Arabus
Nie wiem, dlaczego nie pomyślałem o Bambo, skojarzenie dość oczywiste.
Jakieś gatunki bambusa występują w Afryce, są też tam uprawiane ale chyba dopiero od niedawna?
Więc może to faktycznie jakiś taki amalgamat skojarzeń afrykańskich.
Cytat: Henryk Pruthenia w Sierpień 22, 2020, 09:05:49
Co myślicie, żeby zamiast "Pędów Bambusa" sprzedawać "Sprint Afroamerykanina"?
Przedni żart z absurdów poprawności politycznej xD
A nie mówiłem, że poprawność polityczna kabaci język, zatracając znaczenie wyrazu lub frazy, które jeśli uwierają daną mniejszość, nasuwając jej negatywne skojarzenia wskutek zaszłości – niezawinionych albo zawinionych według stereotypów negatywnych (
Murzyn kojarzy się z niewolnictwem albo rozbójnictwem), to dane słowo socjotechnicznie wypiera się przez wyraz lub frazę bez negatywnych skojarzeń jako politpoprawne eufemizmy nie zawsze równoznaczne (zamiast
Murzyn Afrykanin) lub przez pozorny synonim ,,dosadnego" słowa mało kiedy dosłowny (zamiast ,,seksistowskiego"
pędy zmetaforyzowany
sprint), więc w następstwie zmniejsza się ilość zakazanych słów jako niepolitpoprawne "dysfemizmy", zaś zwiększa się ilość "zalecanych" słów jako politpoprawna nowomowa, co ostatecznie doprowadza mowę do bełkotu znaczeniowego a więc komunikacyjnego, gdyż w danym słowie przestaje się liczyć jego politycznie neutralna denotacja, tylko politycznie emocjonalna konotacja, czy nie obraża daną mniejszość; a jeśli obraża, to dane słowo wypada z dyskursu publicznego, pogłębiając zakabacenie języka.
Cytat(zamiast Murzyn Afrykanin)
Nikt nie postuluje żeby zamiast słowa "murzyn" używać "Afrykanina" loooool
Cytatzamiast ,,seksistowskiego" pędy
?????
Cytatpoprawność polityczna kabaci język, zatracając znaczenie wyrazu lub frazy
Słowo "murzyn" nie nabrało pejoratywnego wydźwięku ani przez decyzję żadnych, tfu, preskryptywistów z RJP ani w wyniku zmasowanej akcji partii Razem i Gazety Wyborczej, tylko przez chociażby używanie go w konotacjach pokroju "sto lat za murzynami" albo "murzyńskich chatek". Wystarczyło nawet wejść na znany lewicowy portal wykop.pl w trakcie, gdy w USA trwały protesty po zamordowaniu Floyda, by zobaczyć jak kojarzone jest to słowo i w jakim kontekście się go używa. Pejoratywności "murzyna" nie rozdmuchały także twitterowe k-poperki, bo już w 2007 przeprowadzono badanie, gdzie 19% ankietowanych uznało "murzyna" za określenie obraźliwe, a 12% za czasem obraźliwe. Nie przypominam sobie, żeby 13 lat temu nasi dzielni patrioci nieustannie walczyli z polityczną poprawnością, ale chodziłem wtedy do trzeciej podstawówki, więc co ja mogę w sumie pamiętać.
Ale wiesz, że we frazeologji innym grupom etnicznym przypisuje się zazwyczaj negatywne cechy? Murzyn nie jest tu żadnym wyjątkiem, to jest całkowicie normalne zjawisko. I to wcale nie sprawia, że dane określenie nie może być używane neutralnie. Czy np. taki Żyd jest wyzwiskiem, kiedy się tak nazywa poprostu człowieka danej narodowości? Nie. To dlaczego Murzyn niby jest?
CytatWystarczyło nawet wejść na znany lewicowy portal wykop.pl
wykop.pl? Ten portal z pornografją dziecięcą?
Cytatw trakcie, gdy w USA trwały protesty po zamordowaniu Floyda, by zobaczyć jak kojarzone jest to słowo i w jakim kontekście się go używa
No doprawdy dziwne, że w trakcie zamieszek, nazwa grupy etnicznej która je wywołuje, była używana w kontekście negatywnym xD
Swoją drogą jakim
zamordowaniu? To było co najwyżej nieumyślne spowodowanie śmierci, co w prawie stanowi olbrzymią różnicę.
Cytatjuż w 2007 przeprowadzono badanie, gdzie 19% ankietowanych uznało "murzyna" za określenie obraźliwe, a 12% za czasem obraźliwe
Ciekawe, jaki odsetek ankietowanych uznałby słowo "tudzież" za spójnik oznaczający alternatywę logiczną.
Poza tem na przykładzie tego typu słów widać, że nazwy niektórych grup etnicznych ZAWSZE się prędzej czy później staną co najmniej nieco pejoratywne, co pokazują angielskie słowa na Murzynów jak: nigger > negro > black > Afro-American > of color > POC > BIPOC i inne skrótowce.
Cytattylko przez chociażby używanie go w konotacjach pokroju "sto lat za murzynami" albo "murzyńskich chatek"
A znasz takie wyrażenia jak "liczmy się jak Żydzi", "ocyganić kogoś", "wyżydzić"? Znasz znaczenia słów "żyd" (oszust, krętacz) albo "cygan" (włóczęga, oszust, złodziej)? Jak rozumiem to jest powód do pozbycia się Żyda i Cygana? Dobrze, że większość Polaków nie wie o takiej krainie jak Szwabja, bo pewnie też by kazano ją po polsku przemianować na bardziej poprawną.
Poza tem słusznie zauważa Kazimierz, że w zasadzie nie ma frazeologizmów (przynajmniej w polskim, będę wdzięczny za przykłady obcojęzyczne!), gdzie inny naród byłby przedstawiany pozytywnie, zawsze jest to negatywnie albo neutralnie.
Zresztą z Żydem to samo widać w angielskim, określenie "Jew" już jest nieeleganckie i stosuje się "Jewish", analogicznie z niemieckimi "Jude" i "jüdisch". Możemy zacząć strzelać, jak za dekadę będziemy nazywać Żydów. "Żydowski"? "Hebrajczyk"? "Izraelita" oczywiście odpada, bo wielu Żydów nie uznaje pewnego państwa położonego w byłym dominju brytyjskim.
CytatTo dlaczego Murzyn niby jest?
Bo tak odbiera to pewna część osób, które są określane jako murzyni?
CytatNo doprawdy dziwne, że w trakcie zamieszek, nazwa grupy etnicznej która je wywołuje, była używana w kontekście negatywnym
Biorąc pod uwagę jak odległe od Polski były te protesty, związane z zupełnie innym kręgiem kulturowym i wywołanym przez problem, który u nas jest marginalny, nie rozumiem tej kipiącej frustracji. No chyba że to właśnie ten murzyn jest nośnikiem rasistowskich przekonań, bo za czarnucha można się wpakować w multikonto, ale kto wie.
CytatTo było co najwyżej nieumyślne spowodowanie śmierci, co w prawie stanowi olbrzymią różnicę.
Klęczenie na szyi przez prawie dziewięć minut raczej nie jest nieumyślne.
CytatCiekawe, jaki odsetek ankietowanych uznałby słowo "tudzież" za spójnik oznaczający konjunkcję logiczną.
Ale badanie nie polegało na wskazaniu prawidłowego znaczenia słowa, a na jego odbiorze wśród respondentów.
CytatZAWSZE się prędzej czy później staną co najmniej nieco pejoratywne, co pokazują angielskie słowa na Murzynów jak: nigger > negro > black > Afro-American > of color > POC > BIPOC
Negro było kiedyś neutralne, w przeciwieństwie do black. Black z kolei dzisiaj jest uznawane za neutralne.
CytatA znasz takie wyrażenia jak "liczmy się jak Żydzi", "ocyganić kogoś", "wyżydzić"?
Znam, ale dyskusja toczy się na temat słowa murzyn.
CytatZnasz znaczenia słów "żyd" (oszust, krętacz) albo "cygan" (włóczęga, oszust, złodziej)? Jak rozumiem to jest powód do pozbycia się Żyda i Cygana?
Znam. Znam też znaczenie murzyna jako "ktoś pracujący ciężko bez odpowiedniego wynagrodzenia", ale nie jest to powodem, dla którego murzyn jako osoba czarnoskóra nie jest określeniem neutralnym. Poza tym istnieje chyba tendencja to używania Romowie i romski zamiast Cyganie i cygański.
Elslovako, doskonale wiem, że będziesz bronił każdej lewicowej redefinicji, i do niej znajdziesz piętnaście argumentów. My za to znajdziemy kontrargumenty.
Dlatego zejdźmy z dyskusji lokalnej, na poziom globalny: Kto daje wam, komunistom, prawo do dowolnego modyfikowania i narzucania konotacji słów i prób (często prawnych) regulacji użytku takowych? Dlaczego pieczę nad mową, bramą do myślenia, mamy ot tak oddać wrogom ludzkości?
Jeżeli chcesz, by język był pod kontrolą ludzi podobnych, to naprawdę Twoja lokalna sprawa. Chcesz zrzec się tego prawa i odpowiedzialności na rzecz kolektywnego bytu - rób to. Ale nie udawaj szlachetnego rycerza, który broni murzynów przed rasizmem. Bo nie to robisz.
Jak ja się brzydzę ludźmi, którzy wierzą w swoje kłamstwa...
Liczę na pochwalisze xd
Idąc logiką co niektórych, to wyraz "pies" też jest w wielu pejoratywnych związkach frazeologicznych, jak "pieskie życie", "pogoda pod psem", "zabiję jak psa", "pies z kulawą nogą", "wieszać na kimś psy", w takim razie zdelegalizujmy słowo "pies". Zastąpmy go ...? No właśnie.
Cytatwykop.pl? Ten portal z pornografją dziecięcą?
Dokładnie to ten z cyckami Elfika :D
Cytatdoskonale wiem, że będziesz bronił każdej lewicowej redefinicji
Dyskusja na temat pejoratywności "murzyna" toczyła się już na pewien czas przed oficjalnym uznaniem go za określenie pejoratywne, więc nie wydaje mi się, że była to lewicowa redefinicja, tylko pewien rodzaj potwierdzenia, że słowo to utraciło w pełni neutralny charakter.
CytatKto daje wam, komunistom, prawo do dowolnego modyfikowania i narzucania konotacji słów
Sam właśnie dowolnie modyfikujesz znaczenie słowa komunista.
Cytati prób (często prawnych) regulacji użytku takowych?
Uznanie słowa murzyn za pejoratywne nie oznacza, że nie masz prawa go używać. Powiem więcej - doskonale wiem, że i tak pozostanie w powszechnym użytku, niezależnie od żadnych apeli, dyskusji czy decyzji. Pedały, szmaty albo wsiochy też są uznawane (chyba bez żadnych kontrowersji) za określenia co najmniej pejoratywne, a i tak pozostają w użyciu i konsekwencje ich używania są znikome.
CytatAle nie udawaj szlachetnego rycerza, który broni murzynów przed rasizmem. Bo nie to robisz.
Oczywiście że nie. Uznanie jakiegoś określenia za pejoratywne nie spowoduje, że cały problem rasizmu zniknie. Jest to raczej odpowiedź na dyskusję, że nie wszyscy czarnoskórzy pragną być określani jako murzyni.
CytatIdąc logiką co niektórych, to wyraz "pies" też jest w wielu pejoratywnych związkach frazeologicznych, jak "pieskie życie", "pogoda pod psem", "zabiję jak psa", "pies z kulawą nogą", "wieszać na kimś psy", w takim razie zdelegalizujmy słowo "pies". Zastąpmy go ...? No właśnie
"Pies" równie dobrze oznacza policjanta, może zdelegalizujemy go na tej podstawie?
Primo, nigdzie nie wspominałem, że używanie słowa murzyn należy zdelegalizować, bo mija się to z celem. Mój wywód opiera się na uznaniu, że "murzyn" nie jest słowem neutralnym emocjonalnie.
Drugie primo, frazeologizmy nie są jedynym powodem, przez które "murzyn" przestaje być określeniem neutralnym.
Trzecie primo, zawsze można być jeszcze "wiernym jak pies".
CytatKlęczenie na szyi przez prawie dziewięć minut raczej nie jest nieumyślne.
Klęczenie na szyi nie było nieumyślne, bo jak widać na ujawnionym nagraniu z zatrzymania Floyd sam policjantów poprosił żeby go wypuścili z radiowozu i położyli na ziemi. A klęczenie na szyi było praktyką legalną w tamtym stanie i stosowaną wobec podejrzanych opierających się zatrzymaniu.
Floyd jak najbardziej zatrzymaniu się opierał, i to mocno. Zresztą, wyniki z autopsji dowodzą, że przyczyną śmierci nie było wcale klęczenie na szyi Floyda tylko powikłania związane z przedawkowaniem przez niego narkotyków. Co również było widoczne na ujawnionym nagraniu z zatrzymania, Floyd krzyczał "I can't breath" na dobre 5 minut przed klęczeniem, gdy jeszcze był w radiowozie (starając się z niego uciec), a nic i nikt jego szyi wtedy nie zagrażał
Sorry, ale narracja Black Lives Matter i grup sympatyzujących dotycząca śmierci Georga Floyda jest fhui dziurawa
CytatJest to raczej odpowiedź na dyskusję, że nie wszyscy czarnoskórzy pragną być określani jako murzyni.
Ale nie wszyscy Murzyni są czarnoskórzy :D Nie nazwałbym też tak wszystkich ludzi o bardzo ciemnej karnacji, np. Aboryjeni australijscy czy Negryci nie mieszczą się w mojej dechwinicji
Murzyna. Jeneralnie dla mnie jest to określenie tych typów ludzi rodzimych dla Apryki Subsaharyjskiej.
CytatKlęczenie na szyi przez prawie dziewięć minut raczej nie jest nieumyślne.
To jest standardowa procedura policyjna w wielu stanach. Policjanta by dawno uniewinnili, ale mam wrażenie, że sąd woli poczekać, aż sprawa ucichnie.
CytatBiorąc pod uwagę jak odległe od Polski były te protesty, związane z zupełnie innym kręgiem kulturowym i wywołanym przez problem, który u nas jest marginalny, nie rozumiem tej kipiącej frustracji. No chyba że to właśnie ten murzyn jest nośnikiem rasistowskich przekonań, bo za czarnucha można się wpakować w multikonto, ale kto wie.
No, śmiesznie było jak te wszystkie Julki się przebierały na czarno i kładły na różnych placach miejskich, także w Polsce xD Nie aż takie to odległe było.
Swoją drogą Jerzy Siwiec już równo trzy miesiące bez narkotyków! Brawo! Tak trzymać!
CytatDyskusja na temat pejoratywności "murzyna" toczyła się już na pewien czas przed oficjalnym uznaniem go za określenie pejoratywne, więc nie wydaje mi się, że była to lewicowa redefinicja, tylko pewien rodzaj potwierdzenia, że słowo to utraciło w pełni neutralny charakter.
No toczyła się i od lat była niezmienna opinja o neutralności tego słowa, nawet w najnowszych wypowiedziach polonistów możesz to zobaczyć: https://sjp.pwn.pl/szukaj/Murzyn. Cała dyskusja o pejoratywności
Murzyna sprowadza się do porównywania go z angielskim
nigger i twierdzenia, że to to samo.
CytatUznanie słowa murzyn za pejoratywne nie oznacza, że nie masz prawa go używać.
Cóż, może w Polsce nie, ale w ojczyźnie wolności jaką są Stany Zjednoczone można pójść siedzieć za użycie tego słowa xD
Ciekawe kiedy w Polsce zlikwidują Murzynowo i podobne miejscowości, bo na Zachodzie z tych samych pobudek i do tego się posunięto.
CytatOczywiście że nie. Uznanie jakiegoś określenia za pejoratywne nie spowoduje, że cały problem rasizmu zniknie. Jest to raczej odpowiedź na dyskusję, że nie wszyscy czarnoskórzy pragną być określani jako murzyni.
Cóż, tak samo nie wszyscy Cyganie pragną być określani Romami, bo jest to nazwa tylko jednego z klanów
CytatZnam, ale dyskusja toczy się na temat słowa murzyn.
A ja właśnie chcę pokazać, że argument o obraźliwości
Murzyna, gdyż jest on częścią negatywnych konotacyj, jest bezsensowny. Argument o obraźliwości
Murzyna, bo obraźliwym jest nigger, też obaliłem, więc w zasadzie jedynym argumentem pozostaje to, że ktoś nie chce być tak nazywany, co też jest wątpliwym argumentem, patrząc na to, że w angielskim likwidowano określenia
Indjanin albo
Eskimos, choć wielu przedstawicieli tych etnosów nie widzi w tych określeniach nic złego.
Poza tem, czy naprawdę myślisz, że zmiana określenia
Murzyn na
czarny sprawi, że kultura amerykańskich Murzynów będzie inaczej postrzegana? Będzie dokładnie odwrotnie i doprowadzi to tylko do pejoratywizacji słowa
czarny, co widać było ostatnio jak firmy z branży informatycznej zaczęły usuwać w kodzie określenia "czarna lista".
CytatZnam. Znam też znaczenie murzyna jako "ktoś pracujący ciężko bez odpowiedniego wynagrodzenia", ale nie jest to powodem, dla którego murzyn jako osoba czarnoskóra nie jest określeniem neutralnym. Poza tym istnieje chyba tendencja to używania Romowie i romski zamiast Cyganie i cygański.
Istnieje, w niektórych krajach, choć jest całkowicie sztuczna i w zasadzie obca językowi potocznemu. Nazwy
Rom nie cierpię i będę ją tępił, bo przez nią wielu ludzi myśli, że Cyganie wywodzą się z Rumunji, co powoduje nieuzasadnioną niechęć do tego kraju.
CytatAle nie wszyscy Murzyni są czarnoskórzy :D Nie nazwałbym też tak wszystkich ludzi o bardzo ciemnej karnacji, np. Aboryjeni australijscy czy Negryci nie mieszczą się w mojej dechwinicji Murzyna. Jeneralnie dla mnie jest to określenie tych typów ludzi rodzimych dla Apryki Subsaharyjskiej.
Słuszna uwaga i mogę tutaj wysunąć politpoprawny argument, że przecież rodzimi mieszkańcy Indonezji czy Nowej Zelandji wcale nie chcą być utożsamiani z Murzynami z krajów Ameryki Północnej i Europy Zachodniej oraz z ich kulturą.
Swoją drogą znalazłem ciekawy list do PWN
CytatNie mam do Państwa pytań i w zasadzie chcę zwrócić się z prośbą. Czy byłoby możliwe wprowadzić zmianę do języka polskiego polegającą na zaniechaniu mówienia o obywatelach Ukrainy jako Ukraińcach, a zacząć Ukraińczycy? Niestety, ale określenie Ukrainiec jest określeniem posiadającym w języku polskim konotacje negatywne, chociażby stwierdzenie ty Ukraińcu, które oznacza kogoś złego, złośliwego, mającego złośliwością podszyte zamiary.
Podobnie jest z mieszkańcami Japonii: oficjalnie Japończycy, Japońcy to już osoby negatywne. Skoro są Japończycy, to może jest możliwe Ukraińczycy? Przecież Ukraińczyk brzmi dużo lepiej niż Ukrainiec.
Gdyby zmiana została rozpoczęta przez takie Wyrocznie Języka Polskiego jak prof. Bralczyk i prof. Miodek, następnie przez redaktorów w mediach, to później jest to tylko kwestia czasu i wszyscy będą zadowoleni.
Dziękuję i pozostaję z poważaniem
Małgorzata Galant
Ciekawe kiedy lewica się za to weźmie.
Ukraina?
Ukraińcy? NIE! Ukrainja i Ukrainijczycy!
CytatTrzecie primo, zawsze można być jeszcze "wiernym jak pies".
Można też się "opalić na Murzyna", wiele młodych kobiet do tego dąży, aby lepiej wyglądać.
Ciasto "cycki Murzynki" też raczej nie ma negatywnych skojarzeń. :D
Zaś co do Floyda, to przecież wcześniej była Justine Ruszczyk, biała Australijka zastrzelona przez czarnoskórego policjanta, i przeszło to właściwie bez echa. I co ciekawe, również w Minneapolis.
CytatPoza tem, czy naprawdę myślisz, że zmiana określenia Murzyn na czarny sprawi, że kultura amerykańskich Murzynów będzie inaczej postrzegana? Będzie dokładnie odwrotnie i doprowadzi to tylko do pejoratywizacji słowa czarny, co widać było ostatnio jak firmy z branży informatycznej zaczęły usuwać w kodzie określenia "czarna lista".
Warto zauważyć, że słowo
czarny budzi jeszcze gorsze skojarzenia niż cechy przypisywane
Murzynom we frazeologji (
czarna śmierć,
oczerniać,
czarna robota,
czarny rynek), więc za jakiś czas pewnie też się będą o to pieklić.
Lewica wierzy, że stereotypy są przypisywane do słów, i jeżeli je usunąć to znikną. Protip: nie tak to działa.
Nie o to idzie w stereotypach negatywnych, że cała dana grupa zachowuje się jednocześnie niegodziwie wobec innej grupy, lecz modalnie ujmując, część danej grupy – mniejszość lub większość może potencjalnie zachowywać się niegodziwie wobec nieswoich, co potwierdza życie codzienne, że stereotypy negatywne nie mogły się uroić, przez co godziwa część grupy cierpi przez niegodziwości jej niemoralnych członków, chcąc mieć nic wspólnego z niegodziwcami, którzy psują jej dobre imię (istnieją też dobrzy Murzyni), gdyż pada ofiarą stereotypizacji negatywnej przez obarczenie ją odpowiedzialnością zbiorową zamiast osobistej, lecz mimo pejoratywizacji nie odcina się od nazwy swej grupy jako normalnego słowa, woląc zapracować godziwym zachowaniem na jej dobre skojarzenia.
Już jest oficjalne stanowisko RJP.
Całe szczęście.
https://kultura.gazeta.pl/kultura/7,114628,26246202,rada-jezyka-polskiego-komentuje-stanowisko-w-sprawie-slowa.html
Próbują się uchronić przed likwidacją xDDDDDDDD
Nie z nami te numery.
Cytat: Dynozaur w Sierpień 27, 2020, 22:38:47
Próbują się uchronić przed likwidacją xDDDDDDDD
Nie z nami te numery.
WIDZICIE? PRESJA MA SENS!
Cytat: elslovako w Sierpień 24, 2020, 20:48:23
Cytat(zamiast Murzyn Afrykanin)
1.Nikt nie postuluje żeby zamiast słowa "murzyn" używać "Afrykanina" loooool
Cytatzamiast ,,seksistowskiego" pędy
2.?????
1. Ależ tak; jeśli wyraz
Murzyn lub
czarny niedobrze kojarzy się Murzynom, lewica na ich żądania zastępuje je wyrazami oględnymi ale nie do końca ścisłymi takimi jak
Afrykanin, którego znaczenie nie pokrywa się w całości z tymi pierwszymi, skoro odnosi się też do Araba lub Berbera z Afryki Północnej, którzy zaliczają się do rasy białej, a nie tylko do Murzyna, który zalicza się do rasy czarnej, lecz lewicy ta niedokładna synonimia wcale nie obchodzi, więc będzie dążyła do zastąpienia wyrazu
Murzyn lub
czarny choćby wyrazem bliskoznacznym z braku wyrazu równoznacznego, uznaniowo naginając go do synonimii dokładnej, czego po niej można się spodziewać i jej manipulacjach znaczeniowych.
2. Feministkom trzeciej fali wyraz
pędy, któremu niedaleko do paronimu
popęd, może kojarzyć się z kontekstem seksualnym, a nie botanicznym lub kuchennym, wszędzie widząc przejawy seksizmu tam, gdzie go nie ma, dlatego ujmuje się w ironiczny cudzysłów.
Cytat: Askmeoffers7 w Wrzesień 01, 2020, 12:11:11
In this thesis, I employ the term "black" as the default label when referring to people of African descent. Among the list of labels that I have mentioned, this label in, Professor Martha Jones writes that the language of race has always been a moving target.
Proszę pisać posty po polsku, bo PFJ to forum polskojęzyczne z wyjątkiem działu "Po obcemu" (https://jezykotw.webd.pl/f/index.php/board,35.0.html).
Aktualizacja: Usunięcie "julki" z plebiscytu na młodzieżowe słowo 2020.
No, chyba twórcy konkursu łudzili się, że powstrzymają tak ekspansję tego słowa, a jest dokładnie przeciwnie xD
Dlatego też ja głosowałem na słowo "spewuenić" xD
Cytat
Warto zauważyć, że słowo czarny budzi jeszcze gorsze skojarzenia niż cechy przypisywane Murzynom we frazeologji (czarna śmierć, oczerniać, czarna robota, czarny rynek), więc za jakiś czas pewnie też się będą o to pieklić.
Na Zachodzie już się zaczynają pieklić, tyle że rozwiązanie proponują od dupy strony (https://swiatpostepu.pl/studenci-chca-zakazac-negatywnych-okreslen-kojarzonych-z-kolorem-czarnym/?fbclid=IwAR2jjhL9tD5G1vc844B9gVICVRZFF01JQ764rkWL3G1ERgYPE1oipQ7Tn3U).
Cytat: spitygniew w Grudzień 02, 2020, 20:42:19
Cytat
Warto zauważyć, że słowo czarny budzi jeszcze gorsze skojarzenia niż cechy przypisywane Murzynom we frazeologji (czarna śmierć, oczerniać, czarna robota, czarny rynek), więc za jakiś czas pewnie też się będą o to pieklić.
Na Zachodzie już się zaczynają pieklić, tyle że rozwiązanie proponują od dupy strony (https://swiatpostepu.pl/studenci-chca-zakazac-negatywnych-okreslen-kojarzonych-z-kolorem-czarnym/?fbclid=IwAR2jjhL9tD5G1vc844B9gVICVRZFF01JQ764rkWL3G1ERgYPE1oipQ7Tn3U).
No, byłem pewien, że to tylko kwestja czasu. Ciekawe co potencjalnie zastąpi czarnego xD
Często da się w internetach zauważyć używanie przez ludzi z USA określenia Afroamerykanin na Murzynów w ogóle, nawet w odniesieniu do Afryki, więc naprawdę nie zdziwiłbym się, gdyby w bliżej nieokreślonej przyszłości właśnie to, przynajmniej za oceanem.
Zżyma mnie w tekstach radopolskich przegadana i pretensjonalna urzędowa fraza przysłówkowa wynikania w związku z tym, zamiast przysłówków wynikania na przykład dlatego i przeto, zdupnie odbieranych jako tylko potoczne, a więc "niepoważne" w stylu urzędowym.
Przeto jest odbierane jako potoczne? xD
Cytat: spitygniew w Styczeń 08, 2021, 17:49:51
Przeto jest odbierane jako potoczne? xD
Jako potoczny czyli nieurzędowy dawnosłów.
Dochodzi jeszcze kwestia nie do końca poprawnych spolszczeń zagranicznych nazw.
Przykładowo Hannover spolszczany jako Hanower - przypominam, że prawidłowa wymowa niemiecka to Hanofer! "V" jest tutaj wymawiane jako "f", a nie "w". Czy na polską wersję mógł wpłynąć pewien skoczek narciarski o podobnym nazwisku, znany m.in. z obrzucenia śnieżkami w Zakopanem? ;D
Podobnie z nazwą Texas jako Teksas, warto zauważyć, że spolszczenie przez usunięcie "x" jest w tym wypadku przesadne, gdyż odrzuca oryginalną, hiszpańską wymowę "Techas", zachowanie oryginalnej pisowni dopuszczałoby obydwie wymowy, hiszpańską i angielską wymowę pierwotnie hiszpańskiego wyrazu. Po rosyjsku to do dziś "Techas".
No tak się po prostu przyjęły egzonimy, one rzadko są równe dzisiejszej wymowie oryginału.
Cytat: Norris w Marzec 09, 2021, 15:10:36
Przykładowo Hannover spolszczany jako Hanower - przypominam, że prawidłowa wymowa niemiecka to Hanofer! "V" jest tutaj wymawiane jako "f", a nie "w". Czy na polską wersję mógł wpłynąć pewien skoczek narciarski o podobnym nazwisku, znany m.in. z obrzucenia śnieżkami w Zakopanem? ;D
Z tego co wiem ten egzonim jest dość stary i wynika on prędzej z tego, że na obszarze dolnoniemieckim (wraz z Niderlandami) "v" wymawia się inaczej niż "f" (nie bez powodu istnieje ta opozycja w literackim niemieckim) i nie ma nic złego w takiej adaptacji, wręcz Hanower jest bliższy pierwotnej wymowie.
---
Cytat: Lior w Maj 30, 2021, 22:11:28
Brak pisemnego rozróżnienia dż-d·ż itd.
Dż/drzZAORANE xDDDD
PS:
Budżet wymawiany przez /d-ż/ to hiperpoprawność.
Zawsze wymawiałem /d-ż/ we wszystkich okolicznościach: d-żem, d-żungla, d-rzemać etc.
Zadziwiające nieumienie wielu Polaków w derywację polskich słów. Byli kukiści (od Kukiza, nie cucka), są rzepiary (od rzepaku, nie rzepy), a na warszawskim Gocławku jest Bar Gocławski (mimo że Gocław to inna dzielnica stolicy).
Te dwie pierwsze derywacje są zda się eufoniczne. Pierwsza to pewnie haplo(lo)gia; druga myślę stąd, że -arz nie jest obecnie zbyt produktywny, a -ara jest dość świeża i nie za bardzo wiadomo, co zrobić, gdy następuje po /k/ - *rzepakara brzmi tragicznie).
Inna sprawa że polska morfofonologia jest miejscami skomplikowana do granic absurdu.
Akurat gocławski to regularnie utworzony przymiotnik, to -ek powinno wypaść tak jak jest włocławski (nie **włocławecki). Inna sprawa, że często nie wypada, żeby uniknąć homofonji tak jak np. szczeciński i szczecinecki (od Szczecinka) albo lwowski i lwówecki (od Lwówka Śląskiego).
Cytat: Norris w Maj 10, 2020, 12:49:13
Wracając do tematu, to udało mi się ustalić, jaki jest stosunek językoznawców do lat "dwutysięcznych", "zerowych" i "dziesiątych" i jest całkiem różny.
Piotr Müldner Nieckowski - zdecydowanie pozytywny, w odróżnieniu od roku "dwutysięcznego xxx".
http://lpj.pl/index.php?op=31&id=9
http://lpj.pl/index.php?op=35&id=24
Mirosław Bańko - kiedyś (2002) zwalczał:
https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/lata-dwutysieczne;1804.html
potem (2011) zmienił na co prawda z zaleceniem "pierwszej/drugiej dekady" (nie do końca poprawnie, przypominam o roku różnicy), lecz jednak pozytywny z uwzględnieniem tych form w literaturze.
https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/lata-dwutysieczne;11945.html
Katarzyna Wyrwas - analogiczna ewolucja od zwalczania (2004)
http://www.poradniajezykowa.pl/baza_archiwum.php?POZYCJA=1860&AKCJA=&TEMAT=Wszystkie&NZP=&WYRAZ=
do również umiarkowanie pozytywnego z uwzględnieniem form angielskich (2019).
https://www.youtube.com/watch?v=fkObArN0Vb4
Katarzyna Kłosińska - niestety nadal zdecydowanie zwalcza i co gorsza bez uzasadnienia (nie, bo nie), ostatni wpis w 2019.
https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/Druga-dekada-XXI-wieku;19319.html
https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/Jak-nazwac-dwie-pierwsze-dekady-stulecia;19605.html
https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/Lata-dwudzieste-lata-trzydzieste;17585.html
https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/Kantorowskie-lata-18;18405.html
Tak więc może po zakończeniu kadencji Kłosińskiej na stołku przewodniczącej RJP będzie szansa na upowszechnienie się tych form? Byle do 2022.
Kontynuując, to określenia "lata zerowe" i "lata dziesiąte" uznał ostatnio za prawidłowe Maciej Malinowski, publikujący cykl "Obcy język polski" w "Angorze", tak samo jak Wyrwas powołał się na wpływy języka angielskiego i jak Bańko powołał się na "Madame" Libery, nie spodobały mu się za to "lata dwutysięczne" (uznał, że to nazwa dotycząca tysiąclecia 2000-2999).
https://obcyjezykpolski.pl/od-dziesiatkow-lat/
Tu z kolei dyskusja na Wikipedii o tych nazwach, tam wikizjeby niemal jednogłośnie je zwalczają, powołując się na betonową Kłosińską i nie uwzględniając zdania innych językoznawców (!), a każdego, kto ma odmienne zdanie starają się zniszczyć "nie masz pojęcia, o czym piszesz!!!". Stanowczo odrzucają też wpływy języków obcych, dodając "tłumaczenie polskich reguł regułami obcojęzycznymi to podstawowy błąd", zapominając, że to określenie wcale nie powstało w języku polskim. Lata 20. można było zapożyczyć, ale lat 10. już nagle nie można, wot logika.
Nie zwracam za onkologa, wchodzicie na własną odpowiedzialność.
https://pl.wikipedia.org/w/index.php?title=Wikipedia:Kawiarenka/Nazewnictwo&oldid=58513163
Nie wiem, czy mam rację, czy się po prostu głupio czepiam, ale w pewną konsternację wprawia mnie umieszczany na niektórych produktach spożywczych napis Odpowiednie dla wegetarjan.
Kurde. Przecież to brzmi, jakby ten wegetarjanizm był jakąś chorobą (jak n.p. cukrzyca) i że jak taki wegetarjanin zjadłby coś dla siebie "nieodpowiedniego", to groziłoby mu to co najmniej sraczką, a w skrajnych wypadkach groźną chorobą i śmiercią xDDDD
"Produkt wegetarjański" - okej. Ale "odpowiedni dla wegetarjan"? Co to kurwa za stwierdzenie? xDDDDD
Z punktu widzenia takiego wegetarjanina groziłby mu pewno (prócz sraczki ze względu na nieprzyzwyczajenie do mięsa) wyrzut sumienia xD
Choć biorąc pod uwagę niektóre wpisy wege (np te wspominające o wyrzygiwaniu przypadkiem zjedzonego mięsa - wtf xD), to może grozić im coś znacznie gorszego - zdrowie psychiczne xD
Cytat: Todsmer w Sierpień 27, 2021, 23:43:22
Z punktu widzenia takiego wegetarjanina groziłby mu pewno (prócz sraczki ze względu na nieprzyzwyczajenie do mięsa) wyrzut sumienia xD
Choć biorąc pod uwagę niektóre wpisy wege (np te wspominające o wyrzygiwaniu przypadkiem zjedzonego mięsa - wtf xD), to może grozić im coś znacznie gorszego - zdrowie psychiczne xD
No niby tak... ale gdyby traktować zoomerskie problemy psychiczne jako jakieś poważne przeciwwzkazanie, to trzeba byłoby umieszczać ostrzeżenia dosłownie na wszystkiem xDDDDD
Wymawianie "złotych" jako [zlɔtɨx] podczas mówienia po angielsku, np. "fajw zlotych" - czyli ani po polsku, ani po angielsku. Bywam w paru miejscach, w których często obsługuje się obcokrajowców i to jest jakaś plaga.
[intɛrsitɨ], powszechne wśród pracowników kolei, też jest w tej kategorii xD. Od zawsze się zastanawiam, czemu to nie jest po prostu Kolej Międzymiejska...
Że Niemcy po nowohebrajsku nie nazywają się Aszkenaz (skoro Francja to może być Carfat, a Hiszpanja - Sefarad)...
Kopalnia w Turowie
Nie ma miejscowości Turów w tych okolicach. Jest Turoszów (tak ustaliła KUNM), od 1973 r. stanowiący część Bogatyni, zaś Turów to nazwa kopalni, zachowująca funkcjonującą krótko po IIWŚ przejściową nazwę Turoszowa (częsta sytuacja na "odzyskanym" Ślązku i Łużycach - n.p. nieczynna dziś kopalnia w Węglińcu nosiła nazwę Kaławsk, a elektrociepłownia w Siechnicach nazywa się Czechnica). Wraz z ustaleniem więc normatywnej nazwy Turoszów przez KUNM, nazwa "Turów" de jure przestała być nazwą miejscową i oznacza już tylko kopalnię, a kopalnia nie jest miejscowością.
A co do historyczności nazwy Turoszów/Turów (musiałem poruszyć ten temat, nie byłbym sobą), to po łużycku ta nazwa brzmi Tyrchow (przynajmniej u Muki, forma raczej wtórna, może nawet sztucznawa/zrekonstruowana przez samego Mukę), a po niemiecku - Türchau. Problem z wywodem etymologicznym tej nazwy ma nawet SENGŚ - z pewnością jednak ustalona przez KUNM forma "Turoszów" nie jest dobrą rekonstrukcją - przeczy zapiskom historycznym. Przy czem, przejściowy "Turów" nie lepszy.
Wkurwia mnie powszechne (i chyba już "uzusowe") wymawianie skrótu PUESC jako "pułesk", mimo że C w tym skrócie oznacza "Celnych".
---------------
Czemu, akurat dla pragermańskiego jest bardzo dużo informacji w internecie, choćby na wikisłowniku :P
Określanie dyrektorów firm jako CEO.
To w angielskim brzmi debilnie, a w polskim to już jakaś abominacja najwyższej próby.
Refleksja, która mnie naszła jedząc zgadnijcie co.
Dlaczego używamy określenia "sos barbecue" (a nawet "sos BBQ"), skoro "barbecue" to po prostu amerykańskie (podobno indjańskiego pochodzenia) określenie tego, co po polsku nazywamy grillem. To brzmi, jak relikt z czasów, kiedy ta kultura grillowania u nas raczkowała lub nie było jej wcale i nie mając polskiego odpowiednika przenoszono ten makaronizm na grunt polski ("chodź na barbecue", "jutro organizujemy barbecue" it.p.), jak w jakichś starych tłumaczeniach "Przeminęło z wiatrem". Polski odpowiednik jednak się wytworzył, a mimo to producenci sosów wciąż trwają przy tym barbecue/BBQ, które chyba w polskim użyciu zupełnie straciło swoje właściwe znaczenie (nie wiem, może jeszcze jacyś nieliczni kowboje zpod Wólki Kartoflanej "barbekiują" zamiast grillować, ale i w to wątpię).
Tak więc, czy nie logiczniej i dużo bardziej po polsku byłoby nazywać powyższy produkt "sosem grillowym"? Ja wiem, że uzus - ale uzus może się zmienić. Gdyby producenci sosów używali na opakowaniach nazwy "sos grillowy", to ludzie z czasem zaczęliby tak mówić. I nawet nie można zarzucać temu jakiegoś puryzmu, bo przecież "grill" to i tak niepolskie słowo, ale jednak dużo lepiej zasymilowane, odmienne i "oswojone", w przeciwieństwie do barbecue.
może sos barbecue to taki z górnej półki ??? tak samo jak jest brykiet i węgiel drzewny ::)
Stosowanie przyrostka a- zamiast nie- w wyrazach rodzimych w języku polskim.
Za każdym razem jak widzę słowo typu anaukowy, awykonalny, nawet ostatnio asłuchalny, to mnie bierze kurwica. Przecież w polskim nawet w słowach pochodzenia greko-łacińskiego ten przyrostek nie jest wcale częsty i obok anormalny, atypowy mamy wyraźnie częstsze nienormalny, nietypowy. Z tego powodu brzmi to niezwykle pretensjonalnie, a niekiedy wręcz niezrozumiale.
Mało co mnie wkurza w kwestjach językowych, ale usilne promowanie "w Ukrainie", "do Ukrainy", a już zwłaszcza nerwowe poprawianie i poprawianie się, kiedy ktoś nieopatrznie powie "na ..." zamiast "w ...", jest obrazą mojego poczucia rigczu. Żenujące zjawisko.
To ja jeszcze dorzucę wymawianie słowa Ukraina jako [ˌukraˈʔĩna] zamiast [ˌukraˈjĩna], co nierzadko słyszę w radju. A [ˌf‿(ʔ)ukraˈʔĩɲε] to już mnie wkurwia w trójnasób, bo nie lubię w polskim ubezdźwięczniającej fonetyki międzywyrazowej (t.zw. wymowy warszawskiej).
irytuje mnie traktowanie wyrażenia za wyjątkiem, jako błędu względnie rusycyzmu, gdy tymczasem u Rosjan ichnie за исключением jest - nomen omen - "wyjątkowe" i podejrzewane o polonizm. ::)
Nie cierpię odnośnie i w temacie (zamiast na temat) >:(
Cytat: dziablonk w Czerwiec 28, 2022, 18:53:47
Nie cierpię odnośnie i w temacie (zamiast na temat) >:(
Widać że cierpisz na zaawansowane stadjum tzw. preskryptywizmu. Ale nie martw się, jeszcze trochę u nas pobędziesz i cię wyleczymy XD
Zdecydowanie włanczanie i wyłanczanie ;D ;D
Zasłyszana w radju reklama:
Dzieciak: Babcię łapały straszne kurcze.
Kobieta (matka?): Nie kurcze, tylko skurcze.
Noż kurwa mać - nie dość, że preskryptolizm to jeszcze całkowicie wydumany. Nie ma nic złego w formie "kurcz", pojawia się nawet w literaturze.
Aż mi się przypomniało stare I co z tym aftem? - oni myślą, że to jest zabawne, czy co?
Cytat: dziablonk w Czerwiec 28, 2022, 18:53:47
Nie cierpię odnośnie
Ale dlaczego, skoro dobrze bo homomorficznie oddaje jednym słowem gwoli zwięzłości formy znaczenie greckiego przyimka περί?
bo to akurat rusycyzm (z rosyjskiego otnositel'no czego) >:(
dla greckiego peri znalazłem tak na szybko odpowiedniki: 'wokół, o, w sprawie', ale nie znam greckiego :(, ani kontekstu, w którym tamto straszne słowo może być użyte :-\
Dlaczego niby rusycyzm? Ja wiem, że p0loniści (pewnie ostatnimi czasy częściej niż zwykle xD) srają się o rusycyzmy, choć na ogół jest nie do udowodnienia, że dany wyraz lub konstrukcja składniowa kalkuje język rosyjski. Kto wie, może powstało na wzór niem. betreffs, no ale wtedy wszyscy byliby zadowoleni xd
Może by i zadowoleni byli... 8), tylko jakim cudem miałoby to się z niem.: betreffs / ... / ... urodzić? ::)
Weź i porównaj ros. otnositel'no czego: morfologicznie, strukturalnie, semantycznie - 1:1; mz to dalej taka sama watolina z PRL czy innego priwiślańskiego kraju. >:(
[Sam podeźrzewam zresztą, że pod tym wszystkim leży i kwiczy jakieś francuskie par rapport à (skalkowane chyba 'w odniesieniu do'?), ale tu od biedy masz chociaż a!]
A jak rusycyzm to co z tego? xD
To z tego, że nie cierpię takich obcych wtrętów, które udają nie wiadomo co specjalnego, a nie są ani lepsze jak chodzi o treść, ani w zgodzie z polską składnią, za to się chwaszczą na potęgę. >:(
Z tego co czytam, to za rusycyzm przez poprawnisiów jest postrzegany nie tyle sam wyraz odnośnie, co raczej jego samodzielne użycie w roli przyimka, t.zn. odnośnie do ... jest cacy, ale odnośnie to Sybir, Krym i smród onucy.
A wziąłem za przykład niemiecki, bo tam oprócz betreffs pochodzenia rzeczownikowego i bezüglich pochodzenia przysłówkowego są też wyrażenia typu in Bezug auf, tym samym odnośnie (bez do) wcale nie musi kalkować ruskiego относительно / касательно.
Zresztą nawet gdyby tak było, to nie wiem, w czym np. takie pod rząd jest gorsze od z rzędu (bo hurr durr po rusku jest подрядъ), skoro ta forma ma chyba już z wiek i na dobre wryła się w język polski.
::)
Pod rząd też mnie nie zachwyca, ale to sprawa mniejszego kalibru. Powiem tylko, że z okazji stulecia niepodległości warto sobie pewne rzeczy odryć na dobre. :D
Można oczywiście rozważać alternatywne scenariusze, tzn. pochodzenie z niemczyzny, tylko trzeba by to w jakiś sposób uwiarygodnić, np. ponieważ in Bezug auf niemcy skrócili w bezüglich, to Polacy się tym mogli zainspirować. Gdyby babcia miała wąsy, to by była dziadkiem. :P
Jakimś jednak zrządzeniem losu to właśnie zabór rosyjski ze swoimi czynownikami w nim przodował.
Ale ogólnie: samo wyrażenie to straszne pustosłowie i nie używam tego, ani z przyimkiem, ani bez przyimka. >:(
Cytat: Lior w Kwiecień 12, 2022, 22:39:54
Chciałbym zrobić conlanga germańskiego, ale jak patrzę na tabelki pragermańskie (i sam fakt, że dla germańskich nie ma odpowiednika łaciny, tylko trzeba polegać na rekonstrukcji albo potomkach), to chce mi się rzygać.
Może zrób germański na podstawie łaciny :D
Że wszystkie okoliczne języki fińskie wtórnie zapożyczyły nazwę Ładogi z ruskiego, przez co oryginalna, bezprzestawkowa forma tego limnonimu (Aldoga, po fińsku byłoby *Aaltokka), znana dobrze ze źródeł staroskandynawskich, nie zachowała się w żadnym spółczesnym języku...
Takie podejście,
Germanizm = zapożyczenie
Anglicyzm = zapożyczenie
Galicyzm = zapożyczenie
Rusycyzm = błąd językowy, coś czego należy się wystrzegać.
Cytat: Dynozaur w Październik 25, 2022, 21:36:29Że wszystkie okoliczne języki fińskie wtórnie zapożyczyły nazwę Ładogi z ruskiego,
Też Dynozaur:
CytatRusycyzm = błąd językowy, coś czego należy się wystrzegać.
:D
Ale generalnie - zgadza się, a to dlatego, że z zachodu szła cywilizacja, ze wschodu smród i wszy ;D
Cytat: dziablonk w Grudzień 01, 2022, 12:44:04
Cytat: Dynozaur w Październik 25, 2022, 21:36:29Że wszystkie okoliczne języki fińskie wtórnie zapożyczyły nazwę Ładogi z ruskiego,
Też Dynozaur:
CytatRusycyzm = błąd językowy, coś czego należy się wystrzegać.
:D
Ale generalnie - zgadza się, a to dlatego, że z zachodu szła cywilizacja, ze wschodu smród i wszy ;D
Ale ja pierwszego nie tępię - po prostu ubolewam, że tak się stało. W życiu nie nakazywałbym Finom używania formy "Aaltokka", której na dobrą sprawę nigdy nie używali (bo kiedy używali, trudno było mówić o spółczesnym "języku fińskim", a i brzmienie prawdopodobnie było inne).
A z innej beczki (choć nadal toponimicznie),
wkurwia mnie niemiłosiernie, że pierdolone ćottografy (w sensie, KSNG) uznają w Estonji dwa egzonimy dla miast - Narwę i Parnawę, ale Dorpatu już nie. Nawet nie wzpominają tej nazwy jako "historycznej" - w ogóle w ich urzędowych wykazach ta nazwa się nie pojawia.
Po pierwsze, Dorpat ma silne związki z Polską - chociażby przez tamtejszy uniwersytet, który w przeszłości wykładał po polsku i gdzie szkoliły się liczne polskie tęgie umysły.
Po drugie, Dorpat i Tartu to etymologicznie to samo - to nie jest przypadek typu Królewiec/K***grad, gdzie "nowi" gospodarze sobie nadali miastu nową nazwę. Estońskie
Tartu wcześniej brzmiało
Tarp(a)tu i na wcześniejszym etapie zostało zapożyczone do niemieckiego (a ztamtąd do polskiego i rosyjskiego) jako Dorpat, Derpt. I ta forma fungowała w języku estońskim, kiedy urzędową nazwą był zruszczony Derpt, a później Jurjew - i przez krótki, późnocarski okres nawet miała status urzędowy obok nazwy rosyjskiej (bo tuż przed upadkiem caratu nadano Guberni Estlandzkiej autonomję i uznano język estoński, o czem mało kto pamięta).
Dlatego nie ma absolutnie żadnego powodu, dlaczego Dorpat nie miałby być polskim odpowiednikiem estońskiego "Tartu". O ile o Rewal jeszcze można się sprzeczać (chociaż i on mojem zdaniem powinien fungować w polskim użyciu zamiast "Tallinna", ale dobra - tego od ćottografów nie wymagam, bądźmy realistami), to tutaj jest to dla mnie kompletnie niezrozumiałe. Że odbiega fonetycznie? No, tak jak wiele egzonimów.
Gdyby przesiadywał tu jeszcze Widsith czy inny Mauzer, pewnie pojawiłby się następujący "nieśmiertelny" kontrargument:
"hurr durr ale normiki tak nie muwio, dla nich to martwa nazwa z czasów Króla Lula i używają rodzimej".
Po pierwsze, gdyby sugerować się normikami, to większość egzonimów jest do wypierdolenia, bo normiki mówią też "Aachen", "Trier", "Gent", a zdarza się im też i "Valencia" czy inny "New York". Poza tem, nieużywanie tego egzonimu (i wielu innych) może wynikać właśnie z kurczowego trzymania się ćottograficznej normy - i mamy pętlę argumentacyjną.
Poza tem, czy Dorpat jest aż tak "martwy", na tle innych (oficjalnych i nieoficjalnych) polskich egzonimów? Wyrażam przekonanie, graniczące wręcz z pewnością, że więcej Polaków wie o Dorpacie niż o tem, że
Solothurn w Szwajcarji to po polsku Solura (co ćottografy uznają za prawidłowy egzonim bez jakichkolwiek "ale" - i dobrze, ale gdzie konsekwencja, ja się pytam).
Zastanawiam się, czy jakiś ćottograf się kiedyś na ten temat wypowiadał - czy brano kiedyś pod rozwagę kwestję egzonimu dla tego miasta (jeśli tak, to gdzieś w tych ich protokółkach powinno to być), czy to może zwykła bezmyślność. I jeśli mają jakieś argumenta - to czy inne od tych, które podałem i zaorałem wyżej.
Oczywiście, ja tak czy inaczej sram na ustalenia ćottografów i nie są one dla mnie żadną wyrocznią (ale dla polityków, kartografów i normików-wykształciuchów niestety bywają), ale jak się coś standardyzuje, to kurwa niech ma to jakiś sens.
Może głupota i oklepany temat ale nie mam gdzie indziej się pożalić.
Niedawno po wielu latach powróciłem do zainteresowania grami wideo i chyba wszędzie gdzie mówiono cokolwiek o konsolach Microsoftu pojawiała się wymowa "eksboks".
Do ciężkiej kurwy - gdy w tym siedziałem NIKT - PRZENAJKURWA NIKT (włącznie z tymi o których tu mowa) nie mówił inaczej niż "iksboks". Kto, kiedy i po co, w tym spierdolonym zakompleksionym względem zachodu światku zdecydował że tępe doangielszczanie utartych i poprawnych wymów to dobry pomysł. To tak żenująco pretensjonalne, że słysząc to za każdym razem kłuje w uszy wzbudzając chęć wyłączenia materjału.
Taki sam objaw bezmózgowia jak nazywanie dzieci "Stephanie" zamiast "Stefania", "Alex" zamiast "Aleksander" itd.
Co dalej? Z archiwum eks?
DO KASACJI (przypadkowa powtórka)
Ludzie generalnie się coraz bardziej doangielszczają, albo nawet zangielszczają. Dla niektórych w zasadzie taka trochę dwujęzyczność jest na porządku dziennym. Chociaż s*ks jest pożyczka właśnie z tuluttuta, to jeśm przekonan że przed dobą internetu nikt nie miał problemu z używaniem polskiej pisowni. A teraz wszędzie kurwa widać jak ludzie piszą s*x. Zaiste osiągnęliśmy szczyt spierdolenia skoro nawet tak bezużyteczna litera przenika do polszczyzny.
Acz przyznam że chciałbym zobaczyć np. cyrylicę z Ψ
Spoiler
s*ks nie istnieje
CytatAcz przyznam że chciałbym zobaczyć np. cyrylicę z Ψ
A ja łacinkę.
Z ciekawości przejrzałem kilka kanałów jutjubowych osób siedzących w temacie i rzeczywiście wszyscy, nawet ci sprawiający najgłupsze wrażenie, mówią "iksboks". Zresztą wydaje mi się, że za to szeroko ujmując zangielszczanie bardziej są odpowiedzialni ludzie 30+ niż, jak to mawiała moja mama, szczawiki. Ale to tylko methinks.
Japierdole,
Zómersi używają słowa fejkowy w znaczeniu "dwulicowy, fałszywy (o człowieku)". To już kurwa całkowicie przechodzi moje językowe pojęcie.
W ramach "derusyfikacji" Małorusy ostatnio zmieniły nazwę miasteczka Suworowo na Budziaku.
Pomyślicie sobie - o fajnie, pewnie przywrócili historyczną nazwę Szikirlikitaj.
A takiego ruskiego korabla. Wymyślili sobie jakieś Besarabskie (https://uk.wikipedia.org/wiki/%D0%91%D0%B5%D1%81%D1%81%D0%B0%D1%80%D0%B0%D0%B1%D1%81%D1%8C%D0%BA%D0%B5_(%D1%81%D0%BC%D1%82))... No debile, ale czego się spodziewać po banderowcach.
Z innych przemianowań, przywrócili wreszcie ten Zwiahel na Wołyniu. Wszystko też jest na dobrej drodze, by przemianować Watutino w obwodzie czerkaskim. To miasto (nazwane na cześć sowieckiego sołdata, co to przepędził Niemców z okolicy) akurat powstało za sowieta i starszej nazwy nie miało, ale położona w nim stacja kolejowa (starsza niż samo miasto) nazywa się Bohaczewo i z tego co zauważyłem, patrząc po prasówkach, tak ma się wkrótce nazywać także miasto. Chyba najlepsza decyzja, jeśli już przemianowywać. Wikipedja ma co prawda jakiś "Wyhowsk" (od XVII-wiecznego atamana Iwana Wyhowskiego), ale to chyba już życzenie jakiegoś wikipedysty - w innych materjałach ta nazwa pojawia się jedynie jako jakiś postulat na wczesnym etapie. Sąd, który ma zdecydować o przemianowaniu, podobno obsądza nazwę Bohaczewo.
Szykyrlikytaj.
Taką fajną nazwę zmarnowali. Brzmi jak nazwa gry w trzy karty albo szemranego byznesiku z Cyganami gdzieś w zaułku na targu.
Niemiłosiernie wkurwia mnie brak konsekwentnego podejścia do tureckiej pisowni, a dokładniej stosunek pisowni do wymowy.
Zbieram do kupy tureckie arabizmy sortując je według arabskich rdzeni spółgłoskowych i chyba dotarło do mnie, że głównym powodem do przejścia tureckiego na łacinkę (co miało miejsce dopiero w 1928 roku, całe sześć lat po obaleniu sułtana!) były nawet nie tyle zachodnie ciągoty Rakaturka (w końcu Rakoszach Reza Pahlawi, jego ideologiczny pobratymiec, nawet latynizacji perskiego nie próbował), co po prostu ogromna niespójność w tureckim odczycie abdżadu, być może wynikająca z różnic w czasie między zapożyczeniami, a może z innego burdlu xD
Dla przykładu z rdzenia ق د ر q-d-r mamy z jednej strony arabskie مقدار miqdār, zaś z drugiej تقدير taqdīr, które dziś w tureckim brzmią miktar (z typową dla tureckiego progresywną asymilacją dźwięczności d>t) oraz takdir (z jakiegoś powodu bez asymilacji) xD
Podobny problem jest z rdzeniem د ه ش d-h-š, z którego pochodzą مدهيش mudhīš oraz تدهيش tadhīš, adaptowane przez turecki jako müthiş i tedhiş, znów bez konsekwencji xD
Dźwięczność spółgłosek czasem budzi zastrzeżenia nawet poza grupami spółgłoskowymi, choćby صناعة ṣināʕa(t) z jakiegoś powodu zaadaptowano jako zanaat, choć zwykle ص ṣ, nawet w wyrazach z tego samego rdzenia (jak sinaye, sunî, sanat) jest oddawane przez s. Podobnie hizmet z arab. خدمة xidma(t) zamiast **hidmet. Moim faworytem z tej kategorji jest 'kuchnia', czyli mutfak zamiast **matbah, z arabskiego مطبخ maṭbax, choć chyba tutaj winna jest po prostu starość zapożyczenia xD
Odczyt samogłosek też jest problematyczny, bo trzy krótkie samogłoski arabskie turecki może adaptować ośmioma własnymi i choć z reguły po spółgłoskach faryngalnych i farylangizowanych arabskie krótkie a, i, u są oddawane przez tureckie tylne a, ı, u, a w pozostałych przypadkach przez przednie e, i, ü, to jednak wiele jest wyjątków od tej reguły (często winna temu jest harmonja wokaliczna), a niekiedy wręcz u jest oddawane przez ö, jak w ömür czy şöhret z arab. عمر ʕumr, شهرة šuhra(t). Nawet jest afyon z arab. أفيون 'afjūn, tak więc arabskie trzy fonemy samogłoskowe oddawane są przez wszystkie osiem tureckich samogłosek krótkich xD
Obrazu burdlu w osmańskotureckim abdżadzie dopełnia pisownia słów rodzimych, która, jeśli przymknąć oko na częste oznaczanie obcych arabszczyźnie dźwięków p, g, ç, ŋ, ž przez erzace w stylu ز ك ج ب, zamiast przez ژ ڭ چ گ پ, kompletnie nie radzi sobie z zapisem samogłosek, przez co najczęściej nawet dwusylabowe słowo przy dobrej woli można odczytywać na conajmniej dwa sposoby, a zapisywać na conajmniej cztery xD
Czy łacinka jest lepsza? Sama w sobie nie jest zła, ale, jeśli nie liczyć nasyconej arabizmami literatury na temat islamu, to dziś mało kto w ogóle używa liter â, î, û na oznaczenie długich samogłosek arabskich (najczęściej wtedy, gdy chodzi o rozróżnienie homografów w stylu ilmi 'naukę', ilmî 'naukowy' albo hala 'ciotka' i hâlâ 'wciąż') albo ' na oznaczenie dawnego 'ajna/hamzy, która wciąż w wymowie wzdłuża samogłoskę, np. me'mûr, me'zûn. W tekstach sprzed 40 i więcej lat jakoś te znaki są konsekwentnie stawiane, a do dzisiaj stanowią pewną różnicę w wymowie. Czyżby winne były kąkutry i to, że te znaki są na klawiaturze zbyt oddalone od innych liter? Tak na ogół objaśnia się rzadkie użycie ros. ё xD
edzit: Nierozwiązalnym problemem tureckiej łacinki jest natomiast brak możliwości oznaczenia miękkości k, g, l (miękkie i twarde głoski są odrębnymi fonemami), co niekiedy można oznaczyć przez â, û (jak w wyrazach mahkûm, ilân, gdzie jednocześnie oznacza też długość, albo jak w kâhya, gdzie długości nie oznacza xD), jednak w wyrazach hal, lokanta, kontrol, kalp już się tego oznaczyć nie da xD
Wkurwia mnie nazywanie dzisiejszego dnia "Dniem Mamy" (częste w medjach, szczególnie reklamach), mimo że ten dzień się tak nie nazywa.
Jest to moim zdaniem przejaw infantylizacji języka, a także zauważalnej tendencji (zasianej przez nurta feministyczne) do obrzydzania słowa "matka", postrzegania go jako pejoratywnego.
Dzisiaj obchodzimy DZIEŃ MATKI, nie "Mamy", do kurwynędzy!
Słowo "wajb/vibe".
Wprowadziłbym wysokie grzywny za jego używanie.
Nadużywanie słowa plener. Jakieś kolejne modne słówko, używane bez opamiętania. Już chyba wszystko, co dzieje się na świeżym powietrzu określane jest jako "w plenerze".
Ja mam wrażenie, że niektórzy to już nie wychodzą na dwór, na pole, ani na plac, tylko "w plener".
Po pierwsze, plener kojarzy mi się z jakąś dużą, otwartą przestrzenią - środek miasta to mojem zdaniem żaden "plener". Poza tem, słowo to głównie kojarzy mi się z jakimś uprawianiem sztuki (zwłaszcza malarskiej), a nie pieczeniem kiełbasek czy bieganiem bez celu. Takie szastanie tym słowem wydaje mi się strasznie pretensjonalne.
W sumie jeśli wierzyć wiki (https://pl.wikipedia.org/wiki/Plener) to plener oznacza dokładnie "na świeżym powietrzu". Jednakowoż też uważam nadużywanie tego za pretensjonalne, na co wskazuje i tak opisany tamże kontekst użycia.
Denerwuje mnie wyrażenie "ustatkować się" lub po prostu kontekst w jakim jest używane. Wg tego słownika (https://sjp.pwn.pl/sjp/ustatkowac-sie;2533585.html) znaczy to "zacząć stateczne, spokojne życie". Więc dlaczego zawsze jest to używane jako synonim "wziąć ślub, mieć dzieci i typową pracę" lub coś bardzo podobnego a dodatkowy kontekst często sugeruje jakoby było tam jeszcze ukryte znaczenie "przestać łazić na imprezy, chlać, zaliczać koleżanki i stać się typowym nudziarzem który jest poważny i ciągle zapierdala". Czy życie przed tym nie może być stateczne i spokojne? Czy życie po takich rzeczach z definicji takie jest? Co to za durnowate wyrażenie nie mające żadnego oddania w jego dosłownym znaczeniu?
Uwaga, kontrowersyjny wpis odnośnie spółczesnej hebrajszczyzny.
Zżyma mnie, że w spółczesnej hebrajszczyźnie w nagłosie wyrazów między pierwszą a drugą spółgłoską rdzenia zachodzi często szwa nach (czyli spoczynkowa jako brak samogłoski) jak w wymowie potocznej pod wpływem środkowoeuropejskim pośrednio za aszkenazyjskim [u Izraelitów, którzy fonetycznie chcą odcinać się od pokrewieństwa językowego z Arabami], a nie szewa na (czyli ruchoma jako półsamogłoska ə), która - w mym wrażeniu - bardziej tchnie eufonią i semickością, jak w wymowie rabinackiej bliskiej biblijnej, np. בְּרִית "przymierze" wymawiany potocznie jako /ˈbrɪθ/, a nie rabinacko /ˈbərɪθ/, jakby wymowa pełnogłosem Izraelitom pochłaniała niemało energii i czasu, co okazuje się nieprawdą, gdyż - dla mego słuchu - nagłosowa szwa spoczynkowa, przeciwnie niż starosemicki pełnogłos, czyni hebrajszczyznę językiem fonetycznie mniej semickim, a nieco aryjskawym jak jidysz, tworząc nienaturalne dla niej zbitki spółgłoskowe w nagłosie wyrazów, w które obfitują języki aryjskie.
Jestem niewernakularnym [niekoniecznie anty-] preskryptywistą.