Hm, czyli w Małopolsce akcent inicjalny miałby panować jedynie przez jakieś stulecie? Hm, chyba Mauzer rzeczywiście połowicznie mógłby mieć rację, i byłby on (akcent, ja chcę obwiatyw!) wytworem jedynie północnej polski - ale na przeszkodzie stoi gwara podhalańska, gdzie, wbrew pozorom, raczej nie będzie ta cecha słowacyzmem. A to z tego powodu, że z tego co wiem, większe osadnictwo słowackie po północnej stronie Tatr nigdy nie istniało (to raczej Polacy wędrowali na bardziej przyjazne rolnictwu tereny Zakarpacia, por. dialekt wschodniosłowacki, zdradzający niegdysiejszy substrat polski na tym obszarze), poza tym o ile się nie mylę tamtejsze gwary słowackie mają do dzisiaj akcent ruchomy (stały inicjalny występuje poza standardem jedynie na zachodzie)...
Ciekawi mnie też kwestia ewidentnej polskiej tradycji poetyckiej już w średniowieczu - zawsze wyobrażałem sobie ówczesne polskie piśmiennictwo tak rzadkie, że przeciętny skryba najczęściej nigdy się nie spotykał z ani jednym polskojęzycznym tekstem. I pozwolę jeszcze sobie skomentować post Dynozaura:
Nie wiem dlaczego, ale nigdy wcześniej nie czytałem wstępu (a właściwie dwu wstępów, oba napisane przez redaktorów, już po śmierci autora) do "Gramatyki języka połabskiego" Polańskiego. A okazuje się, że znalazłem tam bardzo ważne słowa
(...)
Te słowa naprawdę zobowiązują.
Pisałem już o tym więc trochę się powtórzę, ale jakkolwiek płaczę często za wymierającymi językami, wynika to jedynie z mojego autystycznego zamiłowania do nich jako okazów badawczych, i można porównać do żalu filatelisty po utraconej kolekcji znaczków które dla normalnych ludzi są tylko kawałkami papieru. Dlatego forsowanie lokalnych języków, na niekorzyść tych większych uznaję, wbrew powszechnemu mniemaniu, za rzecz w pewnym sensie szkodliwą, bo szkodzącą głównemu bądź co bądź celowi języka, jakim jest komunikatywność. Dlatego świat przyszłości w którym wszyscy mówią po angielsku lub chińsku wydaje mi się paradoksalnie lepszy - a już za kompletny idiotyzm uznaję pomysły takie jak p. Okuniewskiego... Rozumiem co prawda, jeśli idee takie wypływają z narodowych uczuć, jak w przypadku kornijskiego, ale osób podających się za Połabian raczej ze świecą szukać (no, chyba że o czymś nie wiem), więc wskrzeszenie połabskiego to,jak powiedziała tow. Vilène, to naprawdę duży lól.