Zastanawiałem się ostatnio czy nie przymierzyć się do jakiegoś conlangu polisyntetycznego. Nawet prostego. Poczytałem trochę o nich, ale każdy istniejący język polisyntetyczny to bardzo, bardzo zaawansowany twór, na który na dodatek często nie ma za wiele informacji.
Od czego się zaczyna robienie takich conlangów? Jak się je rozwija i jak wam to wychodziło?
[...........]
Ja bym zaczął od nauczenia się choćby podstaw jakiegoś polisyntetycznego języka, np. grenlandzkiego albo właśnie nahuatl. Wydaje mi się, że jak się tworzy język z jakąś cechą (np. tony, alternacyjna morfologia, czy właśnie polisynteza), to trzeba najpierw trochę wiedzieć, jak ta cecha funkcjonuje w naturze, inaczej wychodzi z tego mało realistyczna kicha.
CytatOd czego się zaczyna robienie takich conlangów? Jak się je rozwija i jak wam to wychodziło?
Jest jedna podstawowa zasada:
Jeśli słowa nie wyglądają jak pociągi towarowe bądź rurociągi, to robisz to źle.
Co to? Teraz nagle moda na polisyntezę? Jak tworzyć polisyntetyczny to najlepiej zacząć od czegoś aglutynacyjno-polisyntetycznego i cholernie regularnego, by potem zacząć wprowadzać zmiany fonetyczne na granicach morfeów i w wszelaki -fiksach. Tak robię ja na przykład obecnie w Normańszczyźnie :).
Dzięki, w sumie te posty odpowiedziały na moje pytania satysfakcjonująco.
Aha, kotałke, ty czasem nie miałeś w swojej karierze udanego polisyntetycznego języka za sobą? Jak on się nazywał?
Rurociężny (http://jezykotw.webd.pl/wiki/J%C4%99zyk_ruroci%C4%85g%C3%B3w)
Tak.
Tu masz jeszcze bonus — skan z mojego nerdheftu nt. rurociąga. (http://imgh.us/rrr_2.png)
I wygląda na to, że poza tymi dwoma artykułami (powyższym i torczem z PCR2 (http://jezykotw.webd.pl/wiki/Polski_Conlanger_Relay_II/J%C4%99zyk_ruroci%C4%85g%C3%B3w)) ten skan to jedyne zapisane notatki o tym języku.
[...........]
Informacje cenne. Ale ochota mi zdecydowanie przeszła. Mody chyba nie będzie...