Ach, te potyczki fleksyjne… zdarza mi się czasem powiedzieć o Elvisu Presleyu i o Johnu Travolcie, a także to jest Fredra, to jest Kościuszka, to jest Matejka i dałem koniu jeść i dałem misiu buzi. Do tego mnie denerwują pary Zakopane – zakopiański (absolutnie do wytępienia!!!!), Leszno – leszczyński, Mazowsze – mazowiecki, w wyniku czego zdarzyły mi się formy zakopański i mazowski / mazowieski, a nawet płocczański, gdańszczański zamiast płocki, gdański. Na pocieszenie: od Nysy wielu ludzi mówi nysanin, a nie nysianin.
Poza tym jest jeszcze inny język na świecie oprócz polskiego, w którym wyjątki od danej reguły gramatycznej (nie pisownia!) występują wyłącznie w nazwach własnych, i to tylko wybranym ich zbiorze, np. wyjątkami od końcówki -ach w rzeczowniku Ms.lm. są Niemczech, Węgrzech, Włoszech, a wyjątkami od końcówki -ym w przymiotniku N.lp. i Ms.lp. są o Zakopanem, o Mazowieckiem, o Lindem.