Są jeszcze skrzaty, oraz będące również neologizmem krzaty.
Te ostatnie wprowadził również tłumacz Tolkiena, zazwyczaj uznawany za najgorszego tłumacza Tolkiena, Łoziński.
Nie wydaje mi się, by w jakimkolwiek tłumaczeniu Tolkiena pojawiło się krasnoludek. Przeglądałem różne tłumaczenia "Władcy Pierścieni" (Skibniewska, Frącowie, Łoziński... do tego tłumaczenia "Hobbita" Pauliny Breiter, "Niedokończone opowieści" Radka Kota - który swoją drogą wykładał psychologię u mnie na roku) i nie spotkałem nigdzie tego słowa. Natomiast nieraz pojawia się to słowo w dyskusjach jako możliwe do użycia. Nie jestem pewien, czy sama Skibniewska gdzieś nie pisała, że "powinna użyć słowa krasnoludek, ale wydawało się zbyt niepoważne, więc pozwoliła je sobie zmienić, bo Tolkien również w angielskim nieco słowo dwarf zmodyfikował" (i tu chodzi o odmianę, pluralis od dwarf to dwarfs, u Tolkiena: dwarves).