Sądzę, że to po prostu wydumka jakiegoś pana doktora czy profesora zabiurkowego sprzed kilkadziesięciu czy stu kilkudziesięciu lat, następnie mechanicznie i całkowicie bezrefleksyjnie kopiowana w kolejnych pracach. Takich tworów w fachowym nazewnictwie, które nigdy nie przyjęły się w języku potocznym, jest naprawdę masa (por. smaczliwka). Zdarza się i tak, że nazwa tego rodzaju losowo się zmutuje w jakimś wydawnictwie i później jest przez wszystkich podawana z literówką (przykład: nerecznica > narecznica). Osobliwe sufiksy, ciekawe kontaminacje to chleb powszedni w terminologii biologicznej, szczególnie egzotycznej i w obszarach słabiej ponazywanych przez gmin.