Wątek nie dość, że stary to jeszcze nieaktualny, bo biorąc pod uwagę okoliczności, raczej mało prawdopodobne, że OP pojedzie sobie w tym roku do Wilna xDDDDDDD
Ale skoro pojawiła się okazja, to ja też podzielę się swoimi wrażeniami z Wilna, w którym byłem z rodzicami (ze zorganizowaną wycieczką) w momencie, kiedy nie byliśmy jeszcze w Unji, a ja byłem nieuświadomionym politycznie dzieciakiem z podstawówki. Zapadły mi w głowie przedewszystkiem: słono płatne kible, które okazywały się sowieckimi "kucankami", pijani ludzie śpiący na jezdni (skrzętnie wymijani przez samochody), żebracy podchodzący do nas z drugiego końca ulicy (jakby włączył się u nich jakiś polakometr) proszący (a jakże, po polsku) o pinionrzka na "chlebek" oraz Rzmódzini w miejscach typu sklep, knajpa czy poczta przyjmujący postawę "traktować ich jak powietrze" (im młodsi tym bardziej bezczelni). A w jakim języku z nimi gadać? Po prostu, nie gadać. Bo choćbyś odezwał się do nich po buruszasku, oni i tak wiedzieli zkąd jesteś i zwyczajnie dogadać się nie chcieli.
Wizyta w Wilnie była moją traumą z dzieciństwa - chyba pierwsze zetknięcie z tak organiczną, szczerą ludzką nienawiścią. A jak już mówiłem, byłem wtedy w podstawówce - mało wiedziałem o świecie, więc nie byłem uprzedzony.
Jeśli posty moich przedmówców są prawdziwe, to naprawdę musiała tam się odbyć jakaś mentalnościowa rewolucja. Podobno PiS poprawił nasze stosunki z RL, ale nie wiem, ile w tym dyplomatycznego konwenansu "na szczycie", a ile rzeczywistej zmiany "na dołach" społeczeństwa. Chciałbym też tam kiedyś pojechać (tym razem samemu), żeby się przekonać. Gadałbym pewnie mieszanką prusko-litewsko-panbałtosłowiańską, ciekawe jaki byłby tego wynik xD
A co do Białorusi - rosyjski i tyle. Tu nie ma filozofji - może i gadają trasianką, ale każdy rosyjski zrozumie. Jak chcesz być bardziej "swój człowiek" to wymawiaj h oraz twarde cz i szcz. To wystarczy.