Żadnego **vǫ nie było.
Swoją drogą to **vǫ i **sǫ masz w, nieproduktywnych już w scs., prefiksach *vǫ- i *sǫ-,
No chyba nie powiesz mi, że nosówka w wąwozie to z jeru wyrosła?
Raczej obstawiam, że było na odwrót.
Nic takiego nie twierdzę, po prostu chciałem pokazać, że przedrostek rozwinął się inaczej niż przyimek. Forma bez nosowości nie jest oczywiście pierwotniejsza, nie bez powodu też ten sposób derywacji już w scs. jest nieproduktywny.
*sъ(n), co oddaje żmudzkie su, pruskie sen.
A może pruskie sen to pożyczka ze słowiańskiego?
Dlaczego niby? Zresztą przyimki praktycznie nigdy nie są zapożyczane, czasem jedynie zapożyczenia stają się przyimkami wtórnymi.
serb. kod chyba z kontaminacji k(a) i pod, nad;
a czasem nie z k + od? zwłaszcza, że rządzi dopełniaczem; tak swoją drogą to trochę przypomina włoskie da = łac. de + ad 
A jaką podstawę miałoby takie złożenie? Bo ten przyimek odpowiada polskiemu 'u' lub 'do'. Ja tu zawsze widziałem rozszerzenie o -d takie samo jak w parach po-pod, na-nad. Bo skoro jeśli wejdziesz
na coś, to jesteś
nad czymś, to tak samo po pójściu
k’ jakiejś osobie jesteś
kod niej. Inna sprawa, że współcześnie rozróżnienie przyimków celu i miejsce trochę się zatarło, ale lepszego pomysłu na to nie mam.
to że polskie przez, przed nie mają przegłosu lechickiego też jest na pozór nieregularne
No ale dlaczego miałby zajść tam przegłos lechicki? 
Bo mamy spółgłoskę twardą zębową. Przegłos zaszedł natomiast w przypadku rzeczownika
przód pochodzenia przyimkowego.
cz. tisíc (tysiąc w słowackim i łużyckich to pożyczki z okresu odrodzenia, więc darujmy sobie ich analizę),
Słowackie tisíc wygląda istotnie na pożyczkę z czeskiego, ale w czym rzecz z górno- i dolno-łużyckim tysac? 
Może fonetyka tego nie pokazuje, ale to są odrodzeniowe pożyczki, wcześniej fungował
tawzynt, a na sto
hundert, w d~ł~ckim odpowiednie formy są chyba nawet żywotniejsze. Zresztą utrata tysiąca w słowiańskich gwarach jest na tyle powszechna, że nie wiem, dlaczego cię to dziwi – spójrz na południe, gdzie obok rodzimego tysiąca masz też
jezero,
tavžent,
hiljada z odpowiednio węgierskiego, niemieckiego i greckiego, czakawcy mieli też jakieś włoskie słowo, ale nie pamiętam go. Dziwi mnie bardzo, że nikt nie ma na 1000 turcyzmu, a przynajmniej nigdy się nie spotkałem.
Swoją drogą takich odrodzeniowych zapożyczeń u Łużyczan jest bardzo dużo, choć nie zawsze wyróżniają się one fonetycznie i trzeba sięgnąć głębiej w historję języka. Wystarczy chyba powiedzieć, że
čitać/
cytaś jest jednym z nich, ludową formą jest
lazować/-
ś, dokładnie jak u Drzewian połabskich /
lazot/, odpowiadające niemieckiemu
lesen.