Canis, nie miałeś przypadkiem robić poradnika językotwórcy? Czy coś?
Miałem. I robiłem to regularnie, gdy pracowałem w innym miejscu, gdzie zarabiałem grosze, ale na osiem godzin pracy sześć dłubałem w nosie przed komputerem. Teraz pracuję w innym miejscu, i po pracy najczęściej relaksuję umysł w PlanetSide 2 i idę spać, nawet o 21. Weekendami zajmuję się rozładowywaniem stresu, spotkaniami z rodziną i przyjaciółmi. Ale zobaczę, co da się zrobić.
Poza tym dziwią mnie takie pytania od twórcy mojego ulubionego conlangu (ayu). Co jak co, ale ten język jest dla mnie Świętym Graalem jeżeli chodzi o estetykę i brak tego uczucia wymuszania niektórych elementów.
To na pewno nie będziesz zachwycony wiadomością o tym, że podczas ewakuacji danych przed ostatnim formatowaniem dysku u mnie zachowałem wiele rzeczy, ale zapomniałem o słowniku ayu. Ogromna część informacji związana z tym językiem przepadła bezpowrotnie. Zachował się wyraźny szkielet i garść konkretów. Z drugiej zaś strony, ayu z definicji to była składanka dialektów, zrobienie kolejnego z nich w duchu ayu (który był na tyle wyraźny, że jest mi dobrze znany na pamięć), nie będzie stanowiło problemu.
Te pytania o istotę językotwórstwa uważam za istotne. Zrobiłem jeden conlang, który uznaję za sukces, ahtialański. Wszystkie pozostałe porzucałem po jakimś czasie - zawsze prędzej czy później zrobiłem coś, co psuło pierwotne założenia. Ahtialański jest tak rozwinięty, że nawet tekst wypełniony nieprzyjemnymi słowami i krzywymi strukturami nie jest w stanie go wypaczyć czy obrzydzić. Ciężko o to z projektami, które mają dwa lata. Albo dwa tygodnie.
Kiedy można uznać, że odnosimy sukces z conlangiem?
Co trzeba osiągnąć? Co wypadałoby osiągnąć?
Jak do tego dążyć?