Gramatykę raczej łatwo zapamiętuję, ze słownictwem jest dużo gorzej. Co wymyślę, to zaraz zapominam. I potem dochodzi do takich sytuacji, że tłumaczę sobie tekst i ślęczę nad wymyślaniem słówek, a później odnajduję jakieś stare notatki i okazuje się, że już dawno miałem je utworzone. Oczywiście nie mam nic przeciwko synonimom, ale zaczyna mnie to denerwować. Muszę zacząć całe słownictwo zapisywać w jednym miejscu.