Czemu nie rozdrabniać serb.-chorw. na 2 (czy nawet 4) oddzielne języki? Chorwaci, Serbowie, jeszcze Czarnogórzy i Bośniacy to jak wiadomo oddzielne narody.
Australijczycy, Amerykance, Nowozelandczycy téż są różnymi narodami. A nikt nigdy nie mówił o językach australijskiém, amerykanskiém, nowozelandskiém... Zresztą, amerykanski jest djalektalnie tka rozwalony, że żaden standart by długo nie trzymał.
Tak w ogóle, to jesteśmy na forze lingwistyczném, nie polityczném...
Mam ochotę wywiesić flagę z mojém avatarém na podwórzu, stworzyć sobie państwo, potém pozmieniam nazwy miesięcy i słowo na chleb: a teraz uznajcie mój język!
Takie podejście sprawia, że wszystkie języki bezpanstwowe, są jakby mniéj ważne. Albo wręcz nie istnieją...
w takim Dubrowniku widać, że używa się kompletnie innego języka niż w serbskojęzycznej Czarnogórze (nie wciskajcie mi że mowią tam po czarnogórsku, gdyż oni chyba sami nie wiedzą.
Ogólnie rzecz biorąc w obszarze jak to określam serbskochorwackoczarnogórskowojwodinskobośniackosztokawskoczajkawskokajkawskiém, największe różnice widać nie między językami serbskiém, czy tam chorwackiém, ale między poszczególnymi djalektami - taki sztokawski różni się bardziéj od kajkawskiego. Zresztą, oba te języki były z tego co pamiętam oparte o djalekt sztokawski... I czemu się tu dziwić.
Czeski i słowacki też nie różnią się aż tyle, żeby Słowak nie zrozumiał co mu pisze Czech w swoim języku, lub odwrotnie. Różnica pomiędzy nimi jest może trochę większa niż polski i śląski (np. ř i ů w czeskim kontra ä, ĺ, ŕ w słowackim, inne końcówki przypadków, inne konstr. gram.), jednak Czechy były długo państwem samym w sobie, zaś Słowacy od czasu Księstwa Nitrzańskiego chyba nie mieli wlasnego państwa. Zmierzamy do sedna - każdy kraj ma własną historię i dobrze zeby miał własny język, który jest odzwierciedleniem narodu.
Zrozumiałość językowa między Czechami a Słowakami wynika nie z blizkości językowéj, a politycznéj - przez wiele lat wspólna telewizja etc. trochę się ku temu przyczyniły. We dług mnie oddzielny rozwój dyftongów, a nawét TorTów (w czeskiém mamy iloczas, a w słowackiém już nie - czyli do rozejścia się tech języków musiało dojść przed odpadnięciém jerów i wzdłużeniém zastępczém), "przeglos czeski". To są dość duże różnice, jak na mój gust.
Słoweńcy też leżą bardzo blisko Chorwacji, więc teoretycznie powinna być taka sytuacja jak pomiędzy CZ i SK, lecz nie jest. Serbski i chorwacki to dla mnie 2 różne języki, jedynie blisko ze sobą spokrewnione.
Niemcy i Polska leżą blizko siebie, i tam téż tak nie jest. Litwa i Łotwa leżą blizko siebie, i tam téż tak nie jest.
Jak dużą ilość par krajów mam jeszcze wymienić.
Dla mnie język to grupa djalektów, pomiędzy któremi nie ma problemów komunikacyjnech, a także mają wspólny zespół dźwięków i gramatykę (oczywiście nie "idealnie wspólną").
Moje zdanie.