Dynozaurze, zamierzasz kiedyś opublikować jakąś pracę nt. rekonstrukcji KUNMu?
Kiedyś. Ale póki co za dużo niewiadomych w tych moich rozmyślaniach (chociaż wiadomo, niektórych niewiadomych nie da się rozwikłać).
Na razie jestem na etapie poprawiania
nazewnictwa w Prusiech. Taaaak, zatrzymałem się na tym powiecie elblązkim, ale jak uporam się z licencjatem, to wznowię to. Tutaj, jak widać, biorę "na tapetę" każdą wioskę i jeneralnie prosiłbym o jakąś dyskusję, sugestję - czy dobrze to robię? Czy może za bardzo czepiam się szczegółów? Może drobne "świeradowizmy" nie są społecznie szkodliwe? Czy słusznie czepiam się nazw typu "Jurandowo", "Bogdaniec" w przypadkach, gdy nie ma żadnej polskiej tradycji nazewniczej (mam awersję do szerzenia polskiego patrjotyzmu na niepolskich ziemiach, ale może to tylko mój osobisty pierdolec).
No i ogólnie, jestem w ciągłym poszukiwaniu literatury. Zwłaszcza jeśli chodzi o Prusy, bo na Prusiech zależy mi najbardziej (rozumiecie - ojczyzna. Ktoś musi się wstawić za historją i tradycją tego regjonu, a nie tylko "hurr durr piękne polskie mazury, fajne jeziórka, diskopolo umcy umcy"). Problemem jest to, że jest cholernie trudna do dostania - i nie chodzi mi tu tylko o żebranie na darmowych skanach w internecie, ale o tym, że nie ma ich także w księgarniach. Nawet jakbym chciał wybulić na nie parę groszy, to i tak nie mogę, bo "nakład wyczerpany", "obecnie niedostępne" it.p. No i sporo opracowań jest starych (n.p. Leyding, a na nim mi bardzo zależy), więc w księgarniach ich nie dostaniemy - trzeba szukać w jakichś bibljotekach uczelnianych. A przecież nie będę robił wycieczki po polskich uczelniach - nie mam na to czasu, pieniędzy ani chęci.
Kiedyś może zabiorę się za coś podobnego dla "Ziem Odzyskanych" (ale już raczej nie tak dokładnie, żeby przyglądać się każdej wiosce), ale raczej nieprędko. Może postaram się też, żeby to wszystko było bardziej naukowe, bo póki co styl tych moich rozważań jest mocno pseudonaukowy.
Ten Skwilbin a w rzeczywistości raczej Skwiłbin lub Skwielbin nie jest jednak wikipedycznym pomysłem, daję linka:
https://www.google.pl/search?q=Nazwa+niemiecka+zdaje+si%C4%99+pokrywa%C4%87+uprzednio+pomorskie+Skwi%C5%82bin%2C+wzgl%C4%99dnie+Skwielbin+%28gwarowe%29.+Nazwa+nale%C5%BCy+do+takich+polskich+nazw%2C+jak+Skwa%2C+Skwi%C5%82a%2C++Kwa%2C+Kwilcz%2C+Kwilica+itp.+Oznacza+bagniste+rzeczki%2C+kt%C3%B3re+rozlewaj%C4%85c+si%C4%99+szeroko%2C&client=opera&channel=suggest&tbm=bks&oq=Nazwa+niemiecka+zdaje+si%C4%99+pokrywa%C4%87+uprzednio+pomorskie+Skwi%C5%82bin%2C+wzgl%C4%99dnie+Skwielbin+%28gwarowe%29.+Nazwa+nale%C5%BCy+do+takich+polskich+nazw%2C+jak+Skwa%2C+Skwi%C5%82a%2C++Kwa%2C+Kwilcz%2C+Kwilica+itp.+Oznacza+bagniste+rzeczki%2C+kt%C3%B3re+rozlewaj%C4%85c+si%C4%99+szeroko%2C&gs_l=heirloom-serp.3...13651.13651.0.14911.1.1.0.0.0.0.0.0..0.0....0...1ac.2.34.heirloom-serp..1.0.0.eryAcXPTmp0
O, to ciekawe. Szkoda, że książka nieprzeglądalna (kolejna trafia na moją wishlistę)... Generalnie fajnie byłoby się coś więcej dowiedzieć o tym słowie, bo jeśli faktycznie jest prawdziwe, to "this could be it", w końcu "Skwielbin" bardzo ładnie odpowiada dźwiękowo niemieckiemu "Schievelbein", o wiele bardziej niż jakiś "Świdwin" czy "Świbowina". Z tym, że książka ta jest chyba nielingwistyczna, więc nie ufałbym jej bezkrytycznie - wolałbym o tym Skwiłbinie~Skwielbinie przeczytać z jakiegoś lingwistycznego źródła.
Opracowanie jest też dość stare, co mnie dodatkowo cieszy.
A co do pomysłów KUNMu to mam wrażenie, że podczas pracy profesory lubiły trochę wypić. Gadanie, że nie było źródeł jest bez sensu. Przykładem gmina Przywidz, gdzie było źródło chociażby Lorentz, a źle nazwano połowę miejscowości: Borowina zamiast Baruta, Gromadzin zamiast Szarszkowa Huta, Łapino zamiast Łapińska Papiernia, Roztoka zamiast Dypendal, Częstocin zamiast Oksenkop itd. To co KUNM wyprawia nie da się inaczej nazwać jak lingwistyczny bolszewizm - "Przeszłości ślad nasza dłoń zmiata".
No niestety, ale tak właśnie było. "Brak źródeł" to bajka dla grzecznych dzieci i maskowanie faktu, że Nitsch i spółka w wielu przypadkach spieprzyli sprawę. Polscy językoznawcy wolą się rozpływać nad tem, jaką to oni "tytaniczną pracę" odwalili, że wprowadzili porządek w nazewnictwie miejscowym. No fajnie, tylko co to za porządek... No i po prostu nie wypada w środowisku akademickim krytykować tak zasłużonych profesorów jak Nitsch, Srokowski, Taszycki it.p., nawet wtedy, gdy faktycznie spieprzyli sprawę. Ktoś kiedyś zauważył (chyba zoolog z Libiąża), że językoznawstwo jest nauką aż nazbyt autorytarną - i miał rację.
No i trzeba pamiętać, że to co robili profesorowie z KUNM miało swój ideologiczny cel - nie chodziło o ustalenie nazewnictwa "autentycznego" i zgodnego historycznie, tylko jak najbardziej spolszczonego i pozbawionego "niemieckich naleciałości". Dlatego nierzadko uciekano od prawdziwych polskich toponimów - to nie są pomyłki, przeoczenia, "brak źródeł" - tylko jak najbardziej świadome i zamierzone zmiany. KUNM działała na zlecenie władzy ludowej, a ta w życiu nie pozwoliłaby na niemieckopochodne nazwy na "piastowskiej ziemi". Tak więc, owszem, to JEST "lingwistyczny bolszewizm". Obecne nazewnictwo na Ziemiach Uzyskanych ma wpisaną w siebie komunistyczną ideologję, jest jej żywą pozostałością. Ale nikomu nie przyszło do głowy, żeby to zmienić. Już pomijając zupełnie fakt, że to i tak nigdy by nie wypaliło "bo kasa", to w ogóle nie odbywają się na ten temat żadne dyskusje. Ludzie po prostu nie łączą tych rzeczy. A szkoda, bo i "polska racja stanu" się od lat 40. zmieniła, coraz bardziej wzpomina się o wielokulturowej przeszłości Polski, o niepolskich korzeniach części ziem należących do RP, które dawna toponimja pięknie odzwierciedlała. To "wyczyszczone" nazewnictwo w ogóle nie przystaje do obrazu Polski, do którego (podobno) dążymy.
A jeszcze gorsze jest to, że "zwykli ludzie" mają do takich rzeczy mocno ignoranckie podejście - dla nich jakiekolwiek wzpomnienie o przywróceniu "Melzaka", "Rastemborka", "Bąsaka", "Rychbachu", "Frydlądu" it.p. to szerzenie niemcofilji, zdrada polskości i w ogóle neo-bismarkizm. Szkoda, bo jak dla mnie to właśnie to oryginalne nazewnictwo, ze wszystkimi swoimi naleciałościami, jest o wiele bardziej polskie, bo wypracował je lud przez wieki, a nie grupa profesorków w dwa lata.
A co do gminy Przywidz (lewobrzeżnej części WMG), to chyba dodam ją kiedyś jako bonus do moich "Nazw Miejscowych w Prusiech", bo faktycznie jest tam bardzo dużo do zrobienia...
Pocieszaqć się można że w "Kaliningradzkoj obłastii" jest jeszcze gorzej.
Nie lubię relatywizować, ale tak... To, co zrobili Sowieci w tym regjonie (i nie tylko w tym - takie "czystkowe" nazewnictwo występuje też w paru innych regjonach - n.p. na Krymie, na pograniczu z Chinami, na terenach zagrabionych od Finlandji it.p. - ogólnie tam, gdzie odbyła się jakaś czystka. Ale tam są przynajmniej jakieś pozostałości dawnego nazewnictwa, a w "Kaliningradzie" - ni cholery) jest po prostu niewybaczalne. I o ile na temat nazwy Królewca jakieś rozmowy się toczą (ja mam w sobie jakąś wiarę, że tamtejsi Rosjanie kiedyś do tego doźrzeją - po prostu musi wymrzeć stare pokolenie), to cała reszta nazewnictwa jest niestety stracona - łącznie z nazwami wodnymi, terenowymi it.p. Wierzę... nie, ja to wiem, że "obwód kaliningradzki" kiedyś wyląduje na śmietniku historji. Tylko czy to oznacza, że stare nazwy kiedyś powrócą? Czy, że po prostu zostaną zastąpione nowymi nowotworami? To zależy od paru czynników... czas pokaże.
Co do nazewnictwa po stronie rosyjskiej, to też kiedyś coś stworzę (bo, jako rodowity Prusak, ważne są dla mnie całe Prusy, a nie tylko ich połowa), ale tam już istnieje ładny projekt
prof. Letasa Palmaitisa. Szkoda tylko, że to głos wołającego na pustyni... No i pozostaje fakt, że nawet, gdyby przywrócić tym wszystkim miejscowościom dawne nazwy, to i tak toponimja ta pozostaje mocno "upośledzona", bo ogromna ilość wiosek wraz z wojną przestała istnieć (u nas też, ale po stronie rosyjskiej gorzej).
Ogólnie, chyba z żadnym narodem historja nie postąpiła tak brutalnie jak z Prusami, wbijając im szpile jeszcze setki lat po ich wymarciu. Bo to im największą szkodę zrobiła nazewnicza czystka w powojennych Prusiech, wcale nie Niemcom.