Wkurza mnie wymawianie japońskich słów przez Polaków i Rosjan. Oglądam sobie spokojnie Naruto (nie, żeby mnie ciekawiła ta tasiemcowata «chińska bajka», ale nic lepszego nie było w telewizji) z rosyjskim dubbingiem lektorem czymś na wzór lektora (słychać bohaterów w tle, ale jest paru lektorów i mówią dubbingopodobnymi głosami) i słyszę jakieś Kakas-i, s-ikamaru, nindza… Do tego Fukus-ima i tak dalej.