Odżywiam ten temat znowu
Przemyślałem trochę w przeszłym czasie o tym, i dałem sobie sprawę iż *sь nie może określać rzeczy wszystkie oprócz tej mianowanej. Widać to na tym, iż dziś się stworzyło z dzień + *sь (podobny przykład jest już staropolskie latoś, lato + *sь).
Doszło do mnie rosyjskie słowo сегодня, a więc siego dnia. Widzę teraz logikę tego pierwiastka, *sь określa nic więcej niż coś, co jest nam najbliższe. Nam najbliższy dzień jest teraźniejszy dzień, a więc "siego dnia" znaczy "dzisiaj" (tak samo mamy z naszym dziś, tylko na odwrót). Tak samo można powiedzieć na przykład "sia miejscowość" (ta, w której mówca teraz jest - a więc mu najbliższa) lub "sia szkoła" (ta, w której mówca teraz jest - a więc mu najbliższa), prawda?
A jak to by było z rzeczami zwykłymi jak komputer na przykład? Możemy się chyba zgodzić, iż jest bzdurą mówić na pustyni o "siym komputerze", tylko bo jest nam najbliższym komputerem w odległości 300 kilometrów. Punkt jest, że można w innych przykładach dosłownie (!) wskazywać na określaną rzecz, ale tak samo można na dworze z palcem wskazywać na jedną szkołę, nie wiem czy tutaj już możemy mówić "sia szkoła". Zresztą, to jest de facto nam najlbliższa szkoła wtedy, a więc można chyba...
Co wy sądzicie? Używanie *sь jeżeli da się dosłownie wskazywać z palcem (wiem, z dniem i rokiem jest trochę inaczej, ale w sumie wciąż można wskazywać - "mentalno-metaforycznie" mówiąc)? Bo definicja "nam najbliższa rzecz" jest absurdem, jak widać z przykładem na pustyni (poza tym nie wiadomo, czy stojąc w ogródku mój komputer jest mi bliżej niż komputer sąsiada...)