Podziały plemienne tracą na znaczeniu, zastąpione podziałem administracyjnym w stylu tangijskim. Następuje silny przypływ osadników z Tangii i na czele administracji stoją Tangijczycy, więc aju staje się językiem sfer wyższych, buański przejmuje z niego wiele zapożyczeń. Być może miastom zostają nadane nowe, tangijskie nazwy i są one przebudowywane na wzór tangijski. Upowszechniają się tangijskie zwyczaje oraz religia (karaizm uznany za religię państwową), zostają wprowadzone również tangijskie rozwiązania technologiczne, co przyczynia się do przyśpieszenia rozwoju cywilizacyjnego. Tangia natomiast zyskuje dostęp do upraw ohużu, najcenniejszej przyprawy tego regionu Kyonu, olbrzymich zasobów drewna z tutejszych lasów i oczywiście rozległego słabo zaludnionego terytorium, gdzie można przerzucić ludzi z przeludnionego kraju.
W ogóle, jak daleko ma sięgać ta tangijska ekspansja? I czy Secht i Pinu też nie powinny być zagarnięte?
Widzę, że Buania ma poziom 3 w rozwoju cywilizacyjnym. Zakładając, że jest to podział równomierny, podbicie kraju powinno nie być trudne dla ostro zmilitaryzowanej Tangii. W sensie, mogłoby się tak zdarzyć, że kraj ma 2 poziom cywilizacji, ale na przykład 4 konkretnie w armii, więc w takim przypadku nie pogadamy o kulturze i osiągnięciach, ale podbić może ich być trudniej. Ogólnie, seria pytań:
1. Motyw i ewentualny casus belliDwie możliwe drogi kolonizacji: wojenna i pokojowa.
Problem z całym pomysłem jest taki, że karaistyczna Tangia uważa, że mieszkanie na kontynencie jest chore. Oddzieleni od wód morskich tracicie siły i zmniejszacie swoją wartość jako dusza, ale także zagradzacie sobie drogę do dobrego świata po śmierci przechodząc przez Wielki Wir na niebie. W efekcie, Tangia chętnie najeżdża i kolonizuje wyspy, może zakłada miasta nad morzem, ale żeby zajechać cały kraj, to nie do końca.
Odpowiem przy tej okazji co mogło uformować taką ideologię: pewna trauma. Secht, mający cywilizacyjny poziom 4, akurat okazał się dobry defensywnie, do tego świetny w handlu i bogaty, i flota tangijska została przez nich dwukrotnie upokorzona w bitwach o S'xakę. Z kolei Pinu, bogate w zasoby, ale ze zdziczałymi plemionami na ogół, po prostu nie dało się skutecznie zarządzać, koszty przewyższyły zyski, i Tangia raczej wykorzystywała ostatecznie wpływowych ludzi w Pinu do niezłych kontraktów handlowych, głównie Pinusom podobało się nigdyś tangijskie szpitalnictwo, bo tam co chwila ktoś chory, niż traciła czas na jakieś podziały i zarządzanie zdezelowanym organizacyjnie ludem.
Ale HP przejął oba te kraje i mógł je potem inaczej pokierować.
Chodzi mi o to, że Tangia nie bardzo ma motyw do kolonizacji czegokolwiek na kontynencie. Ja widzę trzy drogi:
- Najprostsza: Buania czymś dobrze wkurwiła Tangijczyków, powstał dobry casus belli, a potem się stało co się stało.
- Trudniejsza, ale fajniejsza: Buania posiadała zasoby, których potrzebowała (np. drewno na okręty i specjalistów), a podziały wewnętrzne spowodowały, że np. rząd celowo poddał się pod zarządzanie przez Tangijczyków. Bardziej długofalowe działanie.
- Alternatywa: Tangia postanowiła badać wpływ oddalenia od karai na kontynencie, i do tego potrzebowała, cóż, po prostu lądów.
2. Podejście ludów Bu do TangiiNo właśnie, zależy pewnie od powyższego, ale jakie ono będzie?
3. Flaga Tangii...no właśnie. Jest ktoś dobry w grafikach, logach, godłach na sali?
Widziałbym Buanię jako kolonię póki co z flagą Tangii w 1/4 na lewym górnym rogu, analogicznie jak to robiło imperium brytyjskie.