Rumuński to może jeszcze, ta stylizacja na łacinę II naprawdę wychodzi mu na złe.
Ale węgierski? Nie znam nikogo, kto by uznawał to za język o szczególnie ładnym brzmieniu; to niby kwestia subiektywna, ale wydaje mi się, że jednak nic go specjalnie nie wyróżnia fonologicznie na tyle, żeby był piękniejszy od innych.
Podobnie czeski - tym bardziej nie wiem, co tu nie tak z zapisem? To już prędzej polski ze wszystkimi anomaliami i niekonsekwencjami graficznymi (braci/bracia, sz/ż, ć/dź i cała masa innych)