Refleksja, która mnie naszła jedząc zgadnijcie co.
Dlaczego używamy określenia "sos barbecue" (a nawet "sos BBQ"), skoro "barbecue" to po prostu amerykańskie (podobno indjańskiego pochodzenia) określenie tego, co po polsku nazywamy grillem. To brzmi, jak relikt z czasów, kiedy ta kultura grillowania u nas raczkowała lub nie było jej wcale i nie mając polskiego odpowiednika przenoszono ten makaronizm na grunt polski ("chodź na barbecue", "jutro organizujemy barbecue" it.p.), jak w jakichś starych tłumaczeniach "Przeminęło z wiatrem". Polski odpowiednik jednak się wytworzył, a mimo to producenci sosów wciąż trwają przy tym barbecue/BBQ, które chyba w polskim użyciu zupełnie straciło swoje właściwe znaczenie (nie wiem, może jeszcze jacyś nieliczni kowboje zpod Wólki Kartoflanej "barbekiują" zamiast grillować, ale i w to wątpię).
Tak więc, czy nie logiczniej i dużo bardziej po polsku byłoby nazywać powyższy produkt "sosem grillowym"? Ja wiem, że uzus - ale uzus może się zmienić. Gdyby producenci sosów używali na opakowaniach nazwy "sos grillowy", to ludzie z czasem zaczęliby tak mówić. I nawet nie można zarzucać temu jakiegoś puryzmu, bo przecież "grill" to i tak niepolskie słowo, ale jednak dużo lepiej zasymilowane, odmienne i "oswojone", w przeciwieństwie do barbecue.