Wypalenie conlangerskie

Zaczęty przez Fanael, Październik 17, 2012, 21:13:57

Poprzedni wątek - Następny wątek

Fanael

Doszedłem do wniosku, że się wypaliłem.

Nie potrafię się wziąć za tworzenie artlangu. Enge- i funlangi tak. Artlangi nie. Mimo tego, że artlangów bardziej potrzebuję (do conworldu).

Nawet, jeśli już się za jakiś wezmę, to zajmuję się nim najwyżej przez jeden dzień. Jeden dzień raz na kilka miesiący.

Kiedyś tego problemu nie miałem.

Macie jakieś pomysły, jak mogę temu zaradzić?
  •  

Feles

Twórz enge- i funlangi, takie też są ciekawe (jeśli nie ciekawsze).

Natchnienie artlangowe kiedyś samo przyjdzie.
anarchokomunizm jedyną drogą do zbawienia ludzkości
  •  

Nasedo

Moim zdaniem: przeczekać. Zająć się czymś innym... może jakimś mniej kreatywnym zajęciem? A może po prostu rozwijać przez jakiś czas inne zainteresowania? Ja też miałem okres wypalenia, tylko że u mnie właśnie trwał on kilka miesięcy.

Może kwestią jest brak inspiracji, poczucie, że to co robisz jest obecnie nudne, brak ci pomysłów? Wtedy, oprócz odpoczynku, mógłbym doradzić poszerzanie horyzontów lingwistycznych: czytanie o natlangach, czytanie gramatyk, czytanie artykułów i książek poświęconych pojedynczym strukturom gramatycznym, czy też morfologii całych części mowy. Chociaż podejrzewam, że to robi każdy językotwórca, zgodnie z własnymi potrzebami i chęciami.
  •  

Canis

Zajmij się jednym lub dwoma conlangami.

I tłumacz.

Dużo tłumacz.
  •  

Fanael

Cytat: Canis w Październik 17, 2012, 21:46:21
Zajmij się jednym lub dwoma conlangami.
Problem jest właśnie z "zajmij się".
  •  

Todsmer

Nie rób nic na siłę. Jeśli nie masz pomysłu na konlang, po prostu go nie rób.
  •  

Fanael

#6
Z tym nie mam problemu, pomysłów mam wystarczająco dużo.

Zastanawiam się, czy w ogóle nie rzucić w cholerę conlangerstwa.
  •  

Towarzysz Mauzer

Przecież to nie żaden zawód, żeby go rzucać, czy - przeciwnie - czuć się jakkolwiek zobowiązanym do regularnej twórczości. Chyba że ktoś bardzo chce instytucjonalnie zakończyć ten traumatyczny okres w życiu ;).
Skrzydła miłości, mocy, o wielki, Twardy Jerze,
Rozpostrzyj ponad nami, ogrzej i przyjmij nas. -Mrkalj, Palinodia o twardym jerze
***
VIVAT CAROLVS GVSTAVVS REX POLONIÆ
  •  

Fanael

#8
Hobby też można rzucić.

Nie chodzi o to, że czuję się zobowiązanym do regularnego tworzenia języków. Chodzi mi o to, że gdy zaczynałem kąlanżyć, postawiłem sobie za cel stworzenie jednego konkretnego języka. Raz wyszedł nooblang, zresetowałem. Drugi raz wyszedł nooblang, znowu zresetowałem. Jak nietrudno się domyślić, od drugiego resetu za ten język się nie zabrałem. To mnie trochę załamuje.
  •  

tob ris tob

To nie resetuj, tylko jak zbierzesz takich parę słabych konlangów, to bierzesz z tych wszystkich te dobre cechy i tworzysz superkonlang. Hmm?
Dzień dobry :-)
  •  

Fanael

Cytat: Tоб ріс тоб w Październik 17, 2012, 23:04:24
To nie resetuj
Te resety były dawno temu, jeszcze zanim się dowiedziałem, co to jest np. fonologia.

Cytat: Tоб ріс тоб w Październik 17, 2012, 23:04:24
tylko jak zbierzesz takich parę słabych konlangów, to bierzesz z tych wszystkich te dobre cechy i tworzysz superkonlang. Hmm?
Szczerze mówiąc, to brzmi bardziej jak frankensztajnowy kitchen sink niż superkonlang.

Poza tym mówiłem już, że to nie z pomysłami jest problem, lecz z motywacją.
  •  

Canis

Rozwinięty, żywy i obdarzony ideologią nooblang staje się dobrym conlangiem. Mój ahtialański zyskał pewien prestiż, mimo bycia a priori i posiadania słowa "sałdat" (przez /w/, choć w języku jest /ł/!) na "żołnierz". Trochę zabiły go resety. Nieraz trudno jest być zadowolonym z języka, ale pamiętaj, jak używasz non-stop angielskiego, to ci brzydnie, rosyjskiego, to ci brzydnie. Tylko język ojczysty zazwyczaj nie brzydnie.

Nie resetuj.
Nie reformuj.
Zmieniaj powolutku, co jakieś trzy miesiące dodawaj może jedną cechę.
Tłumacz teksty.
Spisuj je ręcznie, w zdobionych zbiorach, choćby nie wiem jak nubskie były.
Bądź dumny nie z języka, ale z jego literatury.
Nie twórz nowych conlangów, zajmij się najstarszym.

Oto moja recepta na sukces. Oczywiście, conlanging to nie zawód, to hobby. Można to rzucać i do tego wracać ile się chce, bez utraty prestiżu.
  •  

Toivo

Zacznij się uczyć jakiegoś języka (naturalnego), mi od tego zawsze zachciewa się conlandżenia. Albo poczytaj jakąś gramatykę historyczną.

Dwa resety, phi, moja Verñelma przechodziła już niezliczoną ilość resetów. Po czterech latach ledwo udało mi się wykrzesać tabelki deklinacji. Ale z każdego etapu zostaje coś, co uważam za naprawdę dobre i co się już potem nie zmienia / mało zmienia: fonologia powstała prawie 4 lata temu, historia powstania tonów i zmiany fonetyczne ponad rok temu - i przetrwały resety.
  •  

spitygniew

Ja tam mam na odwrót, czuję że dopiero wszystko przede mną i czekam na swoje conlangerskie opus magnum... No ale nic dziwnego, skoro zrobiłem tylko parę porządnych języków a priori, z których tylko jeden (słownie: jeden) mi się podoba (zgadnijcie o który chodzi), i także jeden porządny aposterioryczny. Po prostu mam ciągle dziwne wrażenie, że wziąż wiem o językach za mało i lepiej, jeśli się jeszcze podszkolę. Poza tym jestem strasznie samokrytyczny i pedantyczny, no i mamy efekt...
P.S. To prawda.
  •  

Aureliusz Chmielewski

Widzę, że nie jestem jedyny. Dokładnie tak samo jak spitygniew, a moja wiedza a jego wiedza, to chyba dwa różne światy :D

Canis, możesz pokazać jakiś «zdobiony zbiór» jednego z twoich kąlangów? Jestem ciekaw :D

I ostatnia myśl: Jak dokumentujecie konlangi? Ja w notatniku trochę po jakimś czasie zbieram niezły syf, teraz próbuję dokumentować za pomoca folder > alfabet.txt / rzeczownik.txt itd. lecz to dalej jest to niewygodne.
The n-word
  •