Wymyślanie zdupnich reguł tam, gdzie nie ma reguł to prastara preskryptywistyczna tradycja. Tym sposobem ci i owi chcą zapewnić sobie to, że będą potrzebni i poważani.
Np. w XIX wieku próbowano zupełnie od czapy usystematyzować końcówki przymiotników -ym i -em (czego pokłosiem jest odmiana typu Zakopanem), a także konstrukcje będzie + imiesłów na -ł i będzie + bezokolicznik (co, nie trzeba mówić, w ogóle się nie przyjęło).